Wydarzenia


Ekipa forum
Salon z sypialnią
AutorWiadomość
Salon z sypialnią [odnośnik]17.11.15 10:22
First topic message reminder :

Salon z sypialnią

Łączona wersja pseudo salonu i sypialni, znajdująca się w kawalerce Samuela. Jest tam nawet czysto, choć wynika to najczęściej z faktu - że bardzo często sypia gdzieś poza mieszkaniem, swoje życie obracając wokół pracy.

Na to pomieszczenie nałożone są zaklęcia: Muffliato, Tenebris.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 6 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340

Re: Salon z sypialnią [odnośnik]22.08.18 20:26
Słyszała o Potterach. Trudno było o tym nie słyszeć. Nikt tylko głośno nie mówił o tym, co mogło być powodem tej tragedii. Pettigrew nie próbowała dążyć i się nad tym zastanawiać. Nie czuła, że to jej powinność. Co innego, gdyby była częścią tego, o czym mówiła Justine. Zapewne wtedy już czułaby wobec nich większą powinność, nawet jeśli ich rodziny bardzo dobrze się znały. Mimo to nie była wielką przyjaciółką Dorei i Charlusa. Ledwie ich znała...
Oczywiście, że po jej słowach poczuła się nieco jak dziecko, któremu dorosły właśnie tłumaczył oczywistości. Ale ona doskonale wiedziała z czym to się wiąże. I wsłuchując się w słowa kobiety coraz bardziej rozumiała jej stan - jej smutne oczy, jej wątłą postawę. Ciężar zrzucony na jej barki musiał ją przeciążać. Powoli uginała się pod jego ciężarem, choć nie dawała się złamać. Podziwiała ją w pewnym sensie. Nie wiedziała w jaki sposób zareagowałaby na tak przytłaczającą ilość cierpienia, co więcej. Nie miała zamiaru zastanawiać się nad tym głęboko. Nie miała zamiaru dać ciemnym myślom opanować swojej głowy. Jaki byłby z niej pożytek, gdyby ciągle drżały jej dłonie, gdy trzymając różdżkę powtarzałaby sobie, że za chwilę może zginąć?
- Myślisz, że tego nie wiem? Że nie wiem jak to jest się bać czy narazić na strach? - spytała, spoglądając na Justine ostrzej. Jej spojrzenie stało się nietypowo poważne. - Gdy chcę stanąć w czyjejś obronie, zawsze muszę być gotowa na to, że będę musiała coś poświęcić. Czy to będzie część mnie, czy może moje dotychczasowe życie. Jestem na to gotowa!
Próbowała brzmieć tak pewnie jak potrafiła, a cóż... Czasem potrafiła buchać ogniem pewności siebie. Zazwyczaj było to pozytywne nastawienie i nietypowy, wewnętrzny spokój. Trudno jednak było ją brać na poważnie, ponieważ w momentach naprawdę poważnych bywała zbyt energiczna. Podobnie było teraz, choć przynajmniej nie próbowała być nadmiernie energiczna.
- Wiesz dlaczego chcę je naprawiać? Ponieważ zagrażają innym. Ponieważ wielu ludzi przez nie cierpi... Takich, którzy nie powinni cierpieć, którzy są kompletnie poza tym. Dzieci, mugole... Przecież oni są zupełnie bezbronni wobec tej siły. - przyznała. Wiedziała też o swojej rodzinie. O mamie, która nie chciała brnąć w żaden konflikt, tylko dokonać żywota w spokoju i pamięci ukochanego męża, mimo iż miała jeszcze wiele lat przed sobą... - Nawet jeśli będę celem, poradzę sobie z tym, bo wiem, że mogę polegać na innych. I chcę, żeby Ci, którym pomogę czuli to samo przy mnie. Nawet jesli będę celem i nigdy nie będę bezpieczna... Zrobię wszystko, żeby przynieść choć iskrę nadziei. Wyzionę ducha... Możliwe. - powiedziała to ciszej, jednak po chwili się uśmiechnęła. - Ale jeśli to będzie potrzebne, żeby uratować inne życie - zrobię to. Jeśli będzie trzeba, wyłącznie dla inspiracji będę stać twardo na ziemi i dumnie patrzeć w przyszłość. Ponieważ jeśli będę dopuszczać do siebie wyłącznie myśli o mojej bezsilności... Niczego nigdy nie osiągnę. Dlatego zaufaj, że znam zagrożenie, nawet jeśli... będę zachowywać się głupio, gdy nie powinnam... - odwróciła wzrok lekko. Nie była królową taktu, to prawda. Ale to pozwalało jej psychicznie znieść wiele trudnych chwil.


The reason the world appears to be so ugly,
is we're always trying to paint over it.

Stephanie Pettigrew
avatar
Zawód : profesjonalna dekoratorka lodziarni Fortescue
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Tabhair póg dom, táim Éireannach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4568-stephanie-pettigrew https://www.morsmordre.net/t4577-poczta-stephanie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f282-harley-street-19-1 https://www.morsmordre.net/t4576-stephanie-pettigrew
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]02.09.18 22:32
Dobrze, tego chciała. Reakcji, nawet jeśli gwałtownej, to odkrywającej dokładnie wszystko. Ukazujące jej prawdziwe odczucia. Musiała być pewna. Nie chciała by ktoś dołączył do Zakonu z niewłaściwych powodów, lub z ich braku. Musiała być pewna, bo nie byłaby w stanie wrzucić kogoś w ten wir, ten koszmar, nie ostrzegając go wcześniej przed tym i nie będąc pewnym, że jest on świadom dokładnie wszystkiego. Zwyczajnie musiała.
Nie chciała tego. Nie chciała patrzeć jak wojna obdziera Stefę z optymizmu i pozytywnego myślenia którym się zawsze kierowała. Nie chciała, ale jej pragnienia nie miały znaczenia. Jeśli nie zbiorą się wszyscy, którzy chcą coś zrobić, jeśli nie poświęcą siebie, świat pogrąży się w chaosie z którego nikt go potem już nie wyciągnie.
Słuchała złości w głosie kobiety z satysfakcją. Słuchała słów które wypowiadała uważnie, nie odejmując od niej jasnego spojrzenia. Czyż ludzie nie mówili o oddawaniu życia zbyt łatwo? Kiedyś też taka była, widząca w większej gamie kolorów. Życie, a bardziej ostatni czas, szybko zweryfikowało jej sposób myślenia. Mrzonki i marzenia zmieniła na realność i logikę. Nie przerywała jej, pozwalając wylać złość, pozwalając wypowiedzieć wszystkie słowa. Tonks musiała to wszystko usłyszeć. Musiała zyskać tą pewność, która pozwoli ja wypuścić za drzwi z informacjami, które znało niewielu. W końcu skończyła, a między nimi zaległa cisza w czasie której słychać było jedynie ciche cykanie zegara. Tonks lustrowała ją jeszcze przez kilka sekund spojrzeniem, ważąc dokładnie wszystkie słowa. W końcu skinęła głową.
- Dobrze. - powiedziała spokojnie. Nagle, w pewnym rozbłysku świadomości zrozumiała, że się lęka. Boi się o to, co może się zdarzyć. Boi się o to, że jeśli Stefa zginie prawdziwie, to nie uniesie ciężaru winy. - Bezwzględnie musisz słuchać się starszych stażem, Stefa. Jeśli któryś z nich powie ci uciekaj, to odwracasz się na pięcie i biegniesz jakby od tego zależało Twoje życie - bo pewnie tak właśnie będzie. - mówiła cicho, sama wiedziała jakie czasem to trudne. Sama rwała się do walki, do pomocy. Długo zajęło jej zrozumienie, że nie zawsze była w stanie pomóc, że czasem bardziej przeszkadzała, niż pomagała. - Ucieczka to nie wstyd. Czasem ten, któremu uda się umknąć, może ocalić, ostrzec, resztę. Rozumiesz? - zapytała, naciskając na nią spojrzeniem tak długo, aż nie przyznała jej racji. Gdy to zrobiła skinęła ponownie głową. - Usiądźmy. Mam ci jeszcze dużo do powiedzenia. - powiedziała zajmując miejsce przy stole. Herbata już dawno wystygła, a ona zaczęła mówić, wprowadzając Stefę dalej.

| zt witamy w Zakonie :pwease:



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Salon z sypialnią - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]24.04.19 12:09
14 października  

stąd

No i znowu dopadła go ta wredna czkawka teleportacyjna. Nawet zdążył już zapomnieć, że taka anomalia występuje, ostatnio jakoś mu się nie przydarzała, do dzisiaj.  Trzeba było przyznać, że to jedna z bardziej upierdliwych anomalii, przynajmniej dla rodziny chłopca. Nigdy nie było wiadomo gdzie młodego przeniesie. Do tej pory mieli wiele szczęścia, bo mały Macmillan albo materializował się w jakimś w miarę bezpiecznym miejscu albo przy jakiejś życzliwej mu osobie. Oby i tym razem tak było.
Ta czkawka teleportacyjna była jednak w pewnym sensie wyjątkowa. Na ogół mały Macmillan przenosił się w nieznane sam. Tym razem jednak towarzyszył mu jego kucyk, którego wcześniej dosiadał. Normalnie może to i byłoby coś dobrego, ale nie gdy materializujesz się u kogoś w domu i to jeszcze na łóżku! Niestety Heath zbyt wiele do powiedzenia w tej materii, miejmy tylko nadzieję, że właściciel mebla się zbytnio nie wkurzy, a mógłby.
Konik należący do małego lorda trochę się zdenerwował taką nagłą zmianą scenerii i podłoża. Zarżał cicho i przez chwilę dreptał w miejscu zaniepokojony. Czy Heathowi się wydawało czy usłyszał podejrzane skrzypnięcie desek? –Już… spokojnie. Nie ruszaj się…-- mówił do swojego kucyka i gładził do po szyi, aż ten wreszcie się nie uspokoił. Na szczęście wujowie byli na tyle przezorni, że posadzili chłopca na spokojnego wierzchowca. Gdyby nie to, to Heath pewnie wyleciałby z siodła, a po pomieszczeniu grasowałoby oszalałe ze strachu zwierzę. Nie to, żeby kucyk się nie bał, po prostu reagował na wszystko dość… flegmatycznie.
Gdy jego konik w końcu przestał nerwowo dreptać Heath wreszcie miał czas, żeby się rozejrzeć dookoła. Wszystko wskazywało na to, że trafił do czyjegoś niewielkiego mieszkania… z kucykiem. Młody Macmillan nie wiedział za bardzo co ma zrobić, tak więc siedział dalej w siodle i rozważał czy ma próbować kogoś zawołać, czy może lepiej siedzieć cicho i się nie odzywać? Ciężka sprawa. Najchętniej by po prostu stąd uciekł, ale czy próba wydostania z mieszkania kucyka nie wywoła więcej hałasu?


Ostatnio zmieniony przez Heath Macmillan dnia 24.04.19 12:11, w całości zmieniany 4 razy
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]24.04.19 12:09
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Salon z sypialnią - Page 6 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]19.05.19 1:21
Czuł się niewdzięcznie z myślą, że miał wolne. To nie tak, że nie potrzebował odpoczynku. Maratony, które serwował sobie w nadgodzinach i pracy z jednej strony miały za zadanie hartować jego wytrzymałość, z drugiej, napędzać się do ciągłego działania, ale stroną przeciwną medalu ścieżki, jaką obrał, było dopadające go zmęczenie. Odzywał się zawsze, gdy opadała adrenalina, a on pojawiał się w progu mieszkania. Ostatnimi czasy czuł, że tracił azyl, jakim kiedyś była jego kawalerka. Zrobiła się bardziej tłoczna, mniej "jego" i w wyczuwalny sposób dusił się, czego skutki, w końcu rozlały się nie tylko w jego umyśle, ale i na jego zachowaniu. Miał dosyć, ale - powoli starał się odzyskać kontrolę.
Obudził się nad ranem, z przyzwyczajenia zrywając się, gdy światło poranka wdarło się przez uchylone okno. Ale nie podnosił się jeszcze długo, niemal zwijając pościel, w której spał wcześniej. Było chłodno, ale Skamander nie lubił zaduchu, nie raz doprowadzając powietrze w mieszkaniu do podobnej co na zewnątrz temperatury. W pierwszy odruchu sięgnął po leżące na stoliku papierosy, ale wciąż zaspany, strącił dłonią kubek z resztkami kawy. Przeklął siarczyście i poderwał się z łóżka, stawiając stopy na podłodze. Kubek - o dziwo - nie rozbił się, znacząc tylko rozchlapana plamą ścieżkę na stoliku i panelach. Przetarł twarz dłonią i w końcu wstał. Kawę wolał pić, niż deptać gołą stopą.
Spojrzał w dół i bez namysłu ściągnął poduszek, rzucając na ziemie, wprost na wilgotna plamę. I tak miała iść do prania. Złapał za to leżąca na krześle koszulę, wsuwając ja na ramiona.
Złapał w palce nieszczęsna przyczynę "incydentu", wyciągając z paczki jednego papierosa. Wsunął go w usta, ale zanim odpalił, powędrował do kuchni, włączając wodę. I wtedy, niemal jak na komendę, poczuł  nieprzyjemne napięcie, zupełnie, jakby ktoś nasączył powietrze elektrycznym wstrząsem. Zbyt charakterystyczny trzask, który towarzyszył teleportacji oznajmił mu, że właśnie coś się zbliżało.
Mięśnie zareagowały jak sprężyna, gdy w pierwszy, wyuczonym odruchu rzucił się w stronę krótkiego korytarza i salonu, gdzie znajdowała się jego różdżka. Niebezpieczeństwo, to pierwsze, co cisnęło się do zaalarmowanych zmysłów. Ale własnie w momencie, gdy zrezygnował z sięgania po różdżkę i wysuwał dłoń z gotową inkantacją do wypowiedzenia, zobaczył obraz, który - absolutnie - spetryfikował jego ciało, zatrzymując w bezruchu. Zdążył zaryć kolanem o podłogę i w tej pozycji spojrzał na stojącego na jego łózko... kucyka i siedzącego na nim, małego chłopca. Papieros, który do tej pory tkwił w jego ustach, nieodpalony, bezwiednie wypuścił, pozwalając, by upadł na podłogę - Co...? - pierwszy, niezidentyfikowany w znaczeniu wyraz wymknął się, w końcu przywracając Skamandera do życia. Tylko co to było za życie? Co za cyrk własnie się dział na jego oczach? Bo nawet w surrealistycznych snach, nie wyobrażał sobie podobnego scenariusza - Mam nadzieję, że masz...macie bardzo dobre uzasadnienie swojej obecności w moim mieszkaniu - odezwał się z wciąż wysunięta dłonią - Kim jesteś - Podniósł się do góry, mierząc niezbyt przyjemnym wzrokiem dzieciaka. Być może - był to zwykły przypadek - bardzo, bardzo dziwny przypadek, zważywszy na częstotliwość ostatnich, losowych teleportacji do jego mieszkania, ale praca wyrobiły w nim odruchy, których nie mógł się pozbyć. Przynajmniej, nie od razu. W odzewie, odezwał się kucyk, drepcząc w miejscu i pozostawiając niecodzienna armaturę śladów - niecodzienną, jak na skamanderowe zdolności.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 6 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]02.06.19 20:54
Dopiero gdy czarodziej się odezwał Heath skupił na nim swój wzrok. Nie spodobało mu się to nieprzychylne spojrzenie czarodzieja. Będzie krzyczał? Oby nie.
Kucyk jakby wyczuwając nastrój swojego małego jeźdźca znów zaczął drobić kopytkami w miejscu i w końcu nastąpiło to co musiało się w końcu stać. Jedna z desek w końcu pękła, jedna noga wierzchowca się zapadła, to tylko spowodowało, że konik się wystraszył, przez moment zatańczył w miejscu starając się wyswobodzić z pułapki, a gdy to w końcu nastąpiło wreszcie zszedł z mebla, na którym wylądowali. Dobrze, że mały Macmillan przy okazji nie zleciał z siodła. Nie żeby coś, ale przy tej całej procedurze dało się słyszeć jeszcze parę podejrzanych skrzypnięć. Zdaje się, że właściciela owego mieszkania będą czekały małe wydatki. Chociaż… w sumie, skoro szkody powstały z winy Heatha, to pewnie Macmillanowie powinni fundnąć nowe łóżko? Tym się będą raczej martwić w późniejszym terminie.
-Uhm…- zaczął z niepewną miną, dalej siedząc na swoim kucyku, tak jakby dawało mu to jakąś mizerną ochronę. Najchętniej by się stąd ulotnił, ale nie bardzo miał jak, więc pozostało mu tylko spróbować odpowiedzieć na pytania nieznajomego mężczyzny… i pewnie właściciela mieszkania przy okazji też. - No… byłem na przejażdżce, złapała mnie czkawka… i nagle mnie tutaj przeniosło- postarał się w miarę zwięźle opowiedzieć co mu się przydarzyło. Równocześnie zerkał na czarodzieja obserwując jak zareaguje na takie wieści. Z jednej strony brzmiało to dość… niewiarygodnie, ale z drugiej, ostatnio działo się naprawdę wiele dziwnych rzeczy. Poza tym, wcale nie chciał tutaj się przenosić, on przecież nawet nie umiał czarować, a tym bardziej się teleportować. -Mam na imię Heath- przedstawił się krótko, tak jak to robił zazwyczaj. -Uhm…- zerknął na Samuela zastanawiając się czy w ogóle powinien coś jeszcze mówić, ale ciekawość była silniejsza -Tak w ogóle to, gdzie wylądowałem? - chłopiec wydawał się dość spokojny wobec zaistniałej sytuacji, ale… to nie był pierwszy raz, kiedy go przeniosła anomalia.
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]02.06.19 20:54
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Salon z sypialnią - Page 6 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]15.06.19 0:37
Kilka pierwotnych myśli i pomysłów - uleciało, pozostawiając głowę Skamandera całkiem pustą. Przynajmniej, daleką od zrobienia czegoś głupiego. Widok wystarczająco skutecznie pakował go w klatkę konsternacji, by instynktowny zamiar petryfikacji spełzł na bardzo odległy plan. Alarmującego go zmysły, powoli wracały do normy, chociaż nie pozwolił uśpić czujności. Tak, na wszelki wypadek.
Skrzywił się tylko, gdy usłyszał charakterystyczne trzaśniecie, zwiastujące, że z jego łózka niedługo nie będzie co zbierać. Wolno opuścił wyciągnięta do tej pory dłoń, wyciszając też buzującą we krwi magię, która ;lada chwila mogła ujawnić się w czarze.
Prawdopodobnie powinien zareagować, gdy kucyk - jak ocenił - zaczął wiercić się na łóżku, potem niebezpiecznie zapadł się w pęknięciu - Polecam zejść - ruszył do przodu, by w kilku krokach znaleźć się przy dójce bardzo niecodziennych gości - I tobie i jemu - zawyrokował już łagodniej, pamiętając, że spojrzenie, którym raczył chłopca, częściej widują skazańcy.
- A więc, Heath - zaczął, gdy malec się przedstawił - jestem Samuel - nie skomentował tłumaczenia. Dzieci... ucierpiały najbardziej podczas szalejących anomalii. Milcząco więc przyjął do wiadomości odpowiedź, wcześniej, badawczo przyglądając się twarzy chłopca w poszukiwaniu, jakichkolwiek symptomów kłamstwa. Nie odnalazł tam nic takiego. Czysta, niewymuszona szczerość, zabarwiona oczywistym niepokojem i dezorientacją.
Podszedł do kucyka, chwytając za pasek ogłowia - No, już spokojnie - głos miał wyjątkowo miękki, spokojnie przemawiając do zwierzęcia, by skłonić go do zejścia z nierównej powierzchni i tak pękniętego łózka. Miał wprawę w kontakcie z wierzchowcami i mimo braku skrzydeł, znał nawyki rumaków - nawet tak małych rozmiarów. Kto by powiedział, że aurorowi przydadzą się umiejętności nabyte z rodzinnej hodowli?
- W centrum, Londyn - odpowiedział, już całkiem naturalnie - dokładniej na Harley Street, w moim mieszkaniu. Ale tego raczej się domyślasz - przekazał wodze dziecku i wrócił do miejsca, w którym wcześniej upuścił papierosa. Podniósł go niespiesznie, ale zamiast wsunąć go do ust, odłożył na jedną z półek - Często zdarzają ci się takie podróże? - zaplótł ramiona przed sobą, w końcu pozwalając sobie na westchnienie - Powinieneś wrócić... do domu. Kim są? - zlustrował sylwetkę chłopca. Dobrze ubrany, nawet jak na kilkulatka. A więc bardzo bogata rodzina, albo... mały arystokrata - Miałeś szczęście. Wiesz, co by się stało, gdybyś trafił do miejsca... mniej przyjaznego? - nawet nie próbował wyobrażać sobie scenariuszy, w których ląduje gdzieś na Nokturnie.
Czarnowłosy spojrzał w dół na bose stopy, cofnął się o krok i oparł o brzeg ściany przy półkach. Zdecydowanie, bardzo interesujący rodzaj pobudki. Jeśli jeszcze chwilę wcześniej, zmęczenie senne trzymało powieki, teraz - zniknęło bezpowrotnie - Nie powiem, zrobiłeś mi dzień - kąciki ust uniosły się, a Skamander uśmiechnął się, szczerze, pozwalając by tańczące nici napięcia opadły.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 6 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]09.07.19 19:00


Heath obserwował czujnie twarz nieznanego mu czarodzieja. Nie wiedział czego się spodziewać, więc gdyby jednak właściciel mieszkania miał zamiar wyrazić swoje niezadowolenie z nagłej, niezapowiedzianej wizyty dwóch niecodziennych gości, to Heath był skłonny zwiać, gdzie pieprz rośnie. Nawet jeśli musiałby zostawić tutaj kucyka, chociaż zrobiłby to pewnie z bólem serca. Bardzo lubił tego konika.
Na szczęście nieznajomy wcale nie zamierzał krzyczeć i się złościć. To dobrze wróżyło. -Uhm… nie wiem za bardzo jak…- odpowiedział nieco bezradnie. Na szczęście Samuel wziął sprawy w swoje ręce i po chwili niewielki wierzchowiec dał się namówić do zejścia z łóżka. Gdy tylko to zrobił, to Heath postanowił zeskoczyć z siodła. Odruchowo podrapał kucyka po chrapach. Dzielny był. Nie chciał nawet myśleć co by się mogło stać, gdyby wpadł w panikę... - Co jakiś czas, czasem częściej, a czasem przez dłuższy czas jest spokój - odpowiedział najlepiej jak potrafił na pytanie o częstotliwość takich przymusowych teleportacji. - No, mieszkam w Puddlemere- oświecił Samuela - Stąd to chyba trochę daleko, co? - spodziewał się jedynie potwierdzenia swojej teorii. -Kim są, kto? - zapytał z trochę zagubioną miną, bo nie zrozumiał do końca pytania.
-No… w sumie to nie wiem, ale chyba bym sobie jakoś poradził - Heath należał, póki co do tych osób, które nie spędzały czasu na zastanawianie się „co by było, gdyby”. Na szczęście wylądował w mieszkaniu całkiem przyjaznego jegomościa a nie na Nokturnie o którym ledwie słyszał, że jest bardzo niemiłym miejscem. Jego rodzina i opiekunki mieli jeszcze trochę instynktu samozachowawczego i miejsca, gdzie Heath nie powinien się pojawiać opisywali mu jako „brzydkie, szare, śmierdzące i nudne” słusznie podejrzewając, że jakakolwiek wzmianka o tym, że jest tam niebezpiecznie poskutkowałaby jedynie w pobudzaniu ciekawości małego Macmillana. A ten miał wyjątkowy dar do uciekania spod czujnego oka swoich opiekunów.
Heath widząc jak Samuel się uśmiecha, nie mógł powstrzymać szczerbatego wyszczerza na swojej paszczy. - To pewnie najdziwniejsza pobudka jaką miałeś do tej pory? - rzucił tylko wesoło.
-Masz może marchewkę? - zapytał znienacka Skamandera po tym jak odwrócił się na chwilę do swojego kopytnego przyjaciela. -albo jabłko, po takich atrakcjach chyba zasłużył na przekąskę, co nie? - co prawda teraz gdy konik stał na twardym gruncie był znacznie spokojniejszy, ale wciąż znajdowali się w dość ciasnej przestrzeni. No ciasnej, biorąc pod uwagę, że był z nimi konik, prawda?
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]09.07.19 19:00
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Salon z sypialnią - Page 6 FJAHt8L
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Salon z sypialnią
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach