Wydarzenia


Ekipa forum
Polana w głębi lasu
AutorWiadomość
Polana w głębi lasu [odnośnik]20.11.15 19:25
First topic message reminder :

Polana w głębi lasu

Nie słychać stąd dźwięków morza, zdaje się, że polana odcięta jest od reszty świata - a szkoda, bo urzeka malowniczością. Jednak kto wie, może na jednym z powalonych drzew, wśród kwitnących przez większość roku białych kwiatów miało miejsce niejedno romantyczne spotkanie? W różnych częściach polany można znaleźć kwitnąco dziko róże oraz czarne jagody, bokiem płynie jedna z odnóg rozlewiska, niegłęboka rzeczka, lecz pomiędzy jej brzegami - może tylko na potrzeby festiwalu? - ktoś  stworzył niewielki, drewniany mostek. Próbując przejścia w inną część polany, należy uważać na przeszkody w postaci kamieni, korzeni, powalonych konarów, zapadnięć terenu, jeśli nie chce się skończyć przechadzki z najróżniejszymi otarciami.

Ogniska z kadzidłami


W lasach Dorset palą się liczne, mniejsze ogniska, przy których zbierają się czarodzieje. Niektóre z nich są po prostu miejscem zapewniającym ciepło i rozmowę, ale przy innych uczestnicy oddają się też... innym rozrywkom. Na jednej z polan w lesie rozpalono kilkanaście mniejszych ognisk, przy których ustawiono kosze z suszonymi ziołami, używanymi do wytwarzania magicznych kadzideł. Niektóre z nich rosną w okolicznych lasach, inne sprowadzono z bardzo daleka, wiele z nich przywieźli handlarze przybyli zza granicy, zwłaszcza z Hiszpanii.
Zioła można wrzucić w ogień, uwalniając w ten sposób zapach, który odniesie efekt na wszystkich znajdujących się przy palenisku istot.

W jednym wątku można wykorzystać tylko jedną mieszankę ziół. Są to głównie substancje roślinne, zioła. Postać z zielarstwem na co najmniej II poziomie potrafi rozpoznać ich znaczenie i wybrać odpowiednie, wrzucając do ognia konkretne spośród rozpisanych na poniższej liście. Pozostałe postaci mogą próbować ich w sposób losowy - poprzez rzut kością k6:

1: Mieszanina żywicy i sosnowych igieł przepełniona jest też czymś, co pachnie jak świeże górskie powietrze. Bardzo orzeźwiająco, nieco otumaniająco. Zapach jest łagodny, koi zmysły, uspokaja nastroje, wzbudza zaufanie do rozmówców. Pobudza do szczerych wyznań i zdradzania sekretów, ale nie hamuje całkowicie naturalnych barier związanych z rozmową z osobami nieznajomymi lub takimi, przy których postać naturalnie czułaby się skrępowana.
2: Drzewny zapach musi mieć swoje źródło w niewielkiej ilości drzewa sandałowego, które zmieszano z rosnącymi w Dorset dzikimi kwiatami oraz sporą ilością ostrokrzewu. Kadzidło jest trochę duszne, głębokie, wprowadza w przyjemne odrętwienie, spowalnia zmysły i pozwala w pełni odprężyć ciało. Pod jego wpływem trudniej jest zebrać myśli. Wprowadza w przyjemne otępienie i relaksację, odpędza troski.
3:  Słodki zapach bergamotki przebija się przez skromniejszy bukiet owoców, które prowadzi cytryna oraz nieznacznie mniej wyczuwalna porzeczka, zapach jest przyjemny, świeży, lekko cytrusowy, dodaje energii, poprawia nastrój. Dalsze nuty kadzidła lekko i przyjemnie otępiają. Czarodziej znajdujący się pod wpływem tego kadzidła staje się pobudzony do flirtu i trudniej mu usiedzieć w miejscu, korci go spacer lub taniec.
4:  Gryzące zioła, pieprz, rozmaryn, tymianek i inne, które trudniej rozpoznać, przemykają do odrętwionego umysłu, wyciągając z niego cienie. Niektórzy twierdzą, że to kadzidło oczyszcza umysł: pobudza smutek, zmusza do sięgnięcia po problemy i uzewnętrznienia ich, do szczerych wyznań odnośnie tego, co ostatnim czasem trapi czarodzieja, co jest jego zmartwieniem. Wyciska z oczu łzy, ale dzięki temu pozwala zostawić najczarniejsze myśli za sobą i rozpocząć nowy etap życia bez obciążenia.
5: Zapach wiedziony przez silnego irysa w towarzystwie polnych kwiatów wywołuje wesołość, a przy dłuższej ekspozycji - niekontrolowany śmiech. Poprzez lekkie przytępienie zmysłów dodaje odwagi, skłania do czynów i wyznań, na które czarodziej nie miał wcześniej odwagi, a na które od zawsze miał ochotę.
6: Lawenda przeważnie koi zmysły, ale w towarzystwie czterolistnej koniczyny i konwalii odnosi podobny efekt na istoty, nie na ludzi. Czarodziejów zaczyna drażnić, roztrząsa najdawniejsze urazy. Pod jego wpływem niektórzy mogą stać się skorzy do drobnych złośliwości, a inni do kłótni lub nawet agresywni.

Skorzystanie z kadzideł przy ognisku zastępuje jedną wybraną używkę z osiągnięcia hedonista.

Wśród świętujących czarodziejów krążą ceremonialne misy wypełnione pszenicznym piwem zmieszanym z fermentowanym kwiatowym miodem, tradycyjny napój Lughnasadh. Ze wspólnych mis pili wszyscy, przekazując je sobie z rąk do rąk. Naczynia zapełniały charłaczki w zwiewnych sukienkach noszące przy sobie duże miedziane dzbany.


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.01.23 19:07, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 21:56
(przepraszam za ewentualne błędy, piszę z telefonu)

- Ah, w takim razie powinnyśmy się cieszyć, że dotarłaś w jednym kawałku. - Szybkie, a zarazem uważne spojrzenie jasnych tęczówek objęło postać Josie, upewniając się, być może odrobinę nie w porę, że poza dawką niezapomnianych emocji, nie pozostała Fenwick już żadna inna pamiątka. Sama w ciągu ostatniego miesiąca miała okazje skorzystać z usług Błędnego rycerza po raz pierwszy i, jak miała nadzieję, ostatni zarazem.
Szczęśliwie (lub nie?) kwestia sposobu przemieszczania się nie stanowiła problemu, jeśli chodziło o labirynt, przynajmniej chwilowo choć częściowo - pierwsze zadanie czekało na nie zaledwie kilka kroków od momentu przekroczenia linii startu. Nie od razu zgadła, jaka miała być ich rola - obecność innych par oraz ptasi trel, na którym skupiła się, próbując odnaleźć w pamięci pochodzenie znajomej melodii, ściągnęły jej uwagę na tyle, że dopiero Anthony, który odezwał się jako pierwszy, z widocznym zdenerwowaniem zdradzając zadanie.
Cieszyła się, że trafiła akurat na ten zestaw osób, w którym przynajmniej połowa obecnych posiadała umiejętności wokalne na identycznym, zerowym poziomie. Nie śmiała się, czuła zażenowanie obecnych, które udzielało się z łatwością, sprawiając, że sama z pewnym trudem podeszła do konkurencji. Nie od dziś wiadomo, że lepiej śpiewać z innymi (podobno można choć minimalnie zagłuszyć choć część nieczystych dźwięków), dlatego po krótkiej chwili, dołączyła swój głos do Josephine, wyśpiewując słowa hymnu Hogwartu.
Hogwart, Hogwart, Pieprzo-Wieprzy Hogwart,
Naucz nas choć trochę czegoś!
Czy kto młody z świerzbem ostrym,
Czy kto stary z łbem łysego,
Możesz wypchać nasze głowy
Farszem czegoś ciekawego,
Bo powietrze je wypełnia,
Muchy zdechłe, kurzu wełna.

Melodia niosła ze sobą rzędy wspomnień, być może część współdzieliły z resztą uczestników, głównie tych barwnych, jasnych, wypełnionych rzędem intensywnych zapachów i znanych twarzy. Mimowolnie roześmiała się na koniec ostatniego wersu, zastanawiając się, jak bardzo tragicznie musza brzmieć. Dopóki jednak ptactwo nie odlatywało, istniała szansa na pozytywne zakończenie.

(-50 do rzutu)
Jean Desmond
Jean Desmond
Zawód : twórczyni magicznych map nieba, przyszły-niedoszły auror
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
i'm pretty sure you have
s t a r d u s t
running through those
v e i n s
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5620-jean-desmond https://www.morsmordre.net/t5810-atlas#137310 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5996-skrytka-bankowa-nr-1383 https://www.morsmordre.net/t5995-jean-desmond
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 21:56
The member 'Jean Desmond' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 42
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 22:19
Nie wiadomo dlaczego akurat taki dobór osób wieloosobowej grupy szturmującej wnętrze labiryntu - na pewno dałyby sobie radę w lataniu na miotle, ale inne dziedziny mogłyby okazać się dla miłośniczek Quidditcha trudne do pokonania. To nie było aż tak istotne kiedy Ria cieszyłaby się z doborowego towarzystwa. Pełnego śmiechu, świetnej zabawy oraz równie pouczających, wręcz integrujących zagadek. Stojąc tak wśród znajomych osób rudowłosa odczuwała głównie ekscytację, nie mogąc się już doczekać tego, żeby się sprawdzić. Okazywała ciekawość w stosunku do umiejętności własnych oraz tych należących do Max. Wierzyła również w powodzenie ich spektakularnej misji, naprawdę nastrajając się do rywalizacji zgoła optymistycznie - jak to ona. Przynajmniej do momentu, w którym romantyczna opowieść o Ariadnie zaczęła się niesamowicie dłużyć przyprawiając energicznego piegusa o śmierć poprzez zanudzenie.
- Wyobraź sobie, że podczas szukania kwiatów zraniłam się w stopę i nie mogłam chodzić. Całe szczęście, że trafiłam na wyrozumiałego partnera. I oczywiście niezwykle silnego, albowiem utrzymanie mnie przez tak długą ilość czasu wymaga sprawnych ramion - odpowiedziała na sugestię Desmond bez ogródek, choć nie dało się nie zauważyć pojawiającej się pod złotymi plamkami na policzkach czerwieni. Nieobeznana w sztuce relacji damsko-męskich Rhiannon nadal czuła się niezręcznie z ostatnimi odkryciami. Dotyczącymi nie tylko Siergieja.
- O, to nie dziwię się, że była cała w skowronkach - skomentowała rewelacje dotyczące Rowan. Cieszyła się, że przyjaciółka znalazła na wiankach tak wspaniałe towarzystwo, życzyła jej jak najlepiej. Tak samo jak drugiej Harpii, która otoczyła randkę z Jo zasłoną milczenia. Wielka szkoda. - To o czym rozmawialiście? - dopytywała niestrudzenie Weasley, niemal przebierając nogami w miejscu. Rwała się już do wejścia w labirynt, co zostało okraszone ciekawością na temat spędzonego wieczoru z Wrightem. Co i tak przysłoniła złość na niekompetentnych stróżów prawa zamykających w więzieniu aurorów. To brzmiało tak beznadziejnie groteskowo. - Niestety muszę się z tobą zgodzić - mruknęła z kwaśnym uśmiechem szpecącym twarz. Westchnęła raz i drugi, zapominając już o przydługim przemówieniu; za to ekscytując się drogą do labiryntu oraz elfami, które jednak nie okazały im swoich względów. - No coś ty. To oznaczałoby, że jesteśmy słabe, a to oczywisty oksymoron - zaprzeczyła od razu na słowa przyjaciółki. Idąc spokojnie i rozglądając się wokół Ria nawet nie zauważyła, jak dotarli do miejsca przecinającego się z innymi parami. Uśmiechnęła się do nich szeroko. - Widocznie jesteśmy na siebie skazani - powiedziała szczerząc zęby. Nim się zorientowała, a pozostali już przywołali do siebie lewitujące tabliczki. Rudzielec zerknął to na nie, to na rozmawiające posągi dyrektorów Hogwartu, żeby następnie udać się w krainę wspomnień oraz wiedzy, jaką wyniosła ze szkoły. Musiała sięgnąć do historii magii, żeby mieć szanse na odnalezienie potrzebnej im wskazówki. Tony wyglądał na kogoś, kto wreszcie wpadł na ten pomysł. Nie mogły być gorsze. Były Harpiami, na Godryka.



Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ria Macmillan
Ria Macmillan
Zawód : ścigająca Harpii z Holyhead
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
be brave
especially when you're scared
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6105-ria-weasley https://www.morsmordre.net/t6110-rudy-rydz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6112-skrytka-nr-1520 https://www.morsmordre.net/t6111-ria-weasley
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 22:19
The member 'Ria Weasley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 22
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 22:27
To labirynt jest miejscem dla mnie, nie wiklinowy mag. Zawsze czułem się bardziej komfortowo podczas wysilania szarych komórek; siła moich mięśni nigdy nie była szczególnie okazała. Owszem, poradziłem sobie na wzgórzu dużo lepiej niż się spodziewałem (Nie narobiłem sobie wstydu!), ale to wciąż nie była moja filiżanka herbaty. Natomiast łamigłówki, tak, to zdecydowanie coś dla mnie. Zakasałem rękawy i byłem gotowy na przygodę - wejście pomiędzy potężne krzewy napawało mnie miłą ekscytacją.
- Frances, jak mogłaś - kontynuowałem swoją zabawę, spokojnie podążając za nią krok za krokiem. - Różdżka prędzej wybuchnie mi w ręku, a taki sznurek byłby niezwykle przydatny - ot, narzekałem sobie, spoglądając przy tym na bezchmurne niebo. Słyszałem obok nas szuranie cudzych stóp (A może nie takich cudzych?), ale nie zauważyłem w pobliżu żadnej ludzkiej sylwetki. Ten stan nie trwał jednak długo, bo natknęliśmy się na Anthony'ego, Aydena, Jean i Josephine. - Cześć! - rzuciłem wesoło, chociaż nie wszystkich w tym gronie znałem. Atmosfera panowała jednak na tyle luźna, że pozwoliłem sobie na te dość nieformalne powitanie. - Gratuluję wygrania Wiklinowego Maga, to nie lada osiągnięcie - dodałem do mężczyzny, którego kojarzyłem z zawodów. Chciałem zamienić z nim jeszcze parę słów, ale wtedy usłyszałem ptasi śpiew. Przepiękny, melodyjny, wręcz baśniowy. - Spójrz! - Wyciągnąłem rękę w stronę koron drzew, na których siedziały śliczne biało-żółte ptaszki. Zerknąłem na Franię z zachwytem, bo czy te małe i puchate stworzenia nie były wspaniałe? Naprawdę miałem wyśmienity humor. Nie byłem pewny czy to działanie przepięknych terenów Weymouth czy może mojej wybornej towarzyszki. - Och - wyrwało mi się, kiedy ujrzałem znak zapytania. Mam... śpiewać? Trochę się zmieszałem, bo nigdy nie byłem w tym najlepszy, ale kiedy nasi towarzysze zaczęli fałszować, stwierdziłem, że nie tylko mi słoń nadepnął na ucho. - Przepraszam, tego jeszcze o mnie nie wiesz. Jestem świetnym tancerzem, naprawdę, przekonałaś się o tym. Natomiast śpiew... - tu skrzywiłem się lekko, jasno dając Frances do zrozumienia, że z tym jest u mnie kiepsko. Niemniej odchrząknąłem i zawtórowałem: - Był sobie psidwaczek mały! Hau, hau, hau! Szybko biegł do swojej mamy! Hau, hau, hau! Mama na niego czekała i kość mu podarowała! Mama na niego czekała, psidwaczek wziął kęs!

śpiewanie -50


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 22:27
The member 'Florean Fortescue' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 11
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 22:33
Komizm powoli zerkał na całą czwórkę; spoglądał spomiędzy roślinnych splotów, w przyczajeniu czekając na dogodną chwilę, by z całym swym majestatem znaleźć się w centrum zajścia. Jeszcze parę zaklęć, paradne rogi na czyjejkolwiek głowie, umysł cofnięty do początków małego, osobistego świata i voilà - komedia jak malowana, a w niewielkim oddaleniu kilka par współpracujących bez większych parad i niechcianego towarzystwa. Niebieskie tęczówki zatoczyły krąg, kiedy sprawne zaklęcie zneutralizowało jego wysiłki, odsuwając w niepamięć wizję względnego spokoju, niewypełnionego kolorowymi wiązkami zaklęć. Czar Julii, zdaje się, wypalił w żywopłocie zjawiskowy okrąg, teraz dymiący lekko. Jakby się uprzeć, gałązki mogły robić za cholerne poroże. Wciąż unikał jej wzroku, lecz uniósł różdżkę na wszelki wypadek - Protego lub Finite, gdyby zaklęcie Rowle'a ugodziło temperamentną partnerkę, utrudniając nie tylko wykonanie zadania (o losie, naprawdę wolałby skupić się wyłącznie na labiryncie), ale także komunikację pomiędzy... zresztą, czy była jeszcze szansa na porozumienie? Z tego wszystkiego sięgnął po kolejny samolocik, wirujący irytująco wokół głowy, z nadzieją na pochwycenie go w dłoń - bardziej niż dla wskazówki, dla zajęcia dłoni, rwącej się do kolejnego zaklęcia pod wpływem zduszenia ostatniego. Na szczęście zduszenie podobnych chęci oraz impulsów zdołał opanować przed przeszło trzydzieści lat życia.
- Bądźmy poważni - odezwał się krótko, kierując te słowa tak samo do Julii, prowodyrki szopki na wejściu, jak i do Magnusa, którego wiek oraz pozycja społeczna teoretycznie zobowiązywały do odpowiednio wyważonej powagi oraz rozsądku. Ollivander nie był na tyle bezczelny oraz oddany niektórym poglądom, by besztać publicznie kobietę, miał też niestandardowe podejście jeśli chodzi o miejsce płci pięknej w świecie (podejście nie tak skrajne, jak większość mężczyzn o szlachetnej krwi), wtórując raczej jasności umysłu oraz dojrzałości - zwłaszcza w kontaktach społecznych - dlatego nie próbował prawić nikomu kazań. Wiedział, że skutek tychże byłby opłakany. Krztyna nadziei kazała mu wierzyć, że ciemnowłosa kobieta okaże się bardziej skora do wstrzymania pojedynków, niż dolewania oliwy do ognia. - Może dla odmiany przełknijmy niespodziewane spotkania i pójdźmy swoimi drogami. Proszę wybaczyć, lordzie Rowle, lecz jeszcze nie miałem okazji poznać pańskiej towarzyszki - krótkim, uprzejmym ukłonem przywitał nieznaną sobie pannę Dolohov[/u]. - Bardzo dobra tarcza - zwrócił się mimochodem, szczerze chwaląc sprawna obronę, by za chwilę odezwać się znów do mężczyzny. - Domyślam się, że Julia jest ci znana - tym razem pozwolił sobie na nieco twardsze spojrzenie, wymownie posłane także lady Prewett. Uważnie zatrzymał je na kobiecie, licząc na to, że od tej pory jedyne czary, jakie miały opuścić jej różdżkę, miały odnosić się do ewentualnej obrony przed złośliwością spotkanej pary. - Żywię nadzieję, że Moira trwa w dobrym zdrowiu - wykazał się wystarczającą ogładą, by nie wnikać, dlaczego nie znajduje się u boku Magnusa - nie była to jego sprawa.

| ja to skromnie, tylko samolocik łapię


psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

and somehow
the solitude just found me there

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 Ez2Nklo
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4176-ulysses-francis-ollivander https://www.morsmordre.net/t4228-nebula#86429 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-lancaster-castle https://www.morsmordre.net/t4227-skrytka-bankowa-nr-1059#86421 https://www.morsmordre.net/t4229-ulysses-francis-ollivander#86432
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 22:33
The member 'Ulysses Ollivander' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 14
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 22:36
Krocząc usnutym z krzewów korytarzem, Ayden nie spodziewał się w tak krótkim czasie, dotrzeć do pierwszej zagadki i choć jej formę zwiastował słyszany wcześniej świergot ptaków, forma jaką przybrała wciąż była dla mężczyzny zaskoczeniem. Jasnoniebieskie tęczówki, za którymi kryło się lekkie zdezorientowanie powędrowały więc wpierw do postaci nocnego elfa, spoczywającego na jego lewym ramieniu, a dopiero później w kierunku przystającego obok kuzyna. Anthony wyglądał jednak na równie zdezorientowanego co on, choć słowa płynące z jego ust zdawały się być aż nazbyt bliskie prawdy. Skinąwszy z uśmiechem nowopoznanym czarodziejom w geście powitania, postanowił poprzeć propozycję kuzyna.
- Z pewnością ktoś z was umie śpiewać... - rzucił z nadzieją w głosie, skacząc wzrokiem po twarzach pozostałych uczestników; nikt jednak nie kwapił się do podobnych występów. - Świetnie - rzucił nieco kpiąco do samego siebie, nie kryjąc rozbawienia jakie powoli zaczynało go ogarniać. Wizja totalnej kompromitacji była bliżej, niż mu się z początku wydawało - któż bowiem przepuszczał, że dorośli czarodzieje polegną na dziecięcej przyśpiewce?
Poruszony występami występami poprzedników - z czego przyznajmy szczerze, Tony mógł konkurować jedynie z Floreanem - w końcu i on odchrząknął, szykując się do swego solowego występu.
- Z góry przepraszam, za ewentualną utratę słuchu - wspomniał jeszcze, nim z jego ust popłynęły fragmenty pieśni o dzielnym Odonie.

I Odo, bohater, przyniesiony do domu,
Do miejsca, które chłopcem będąc znał,
Złożony na spoczynek z kapeluszem na lewej stronie
I różdżką na pół złamaną, a przez to smutek się stał.


nie umiem w śpiewanie, więc - 50 do rzutu


People hope to touch the sky,
I dream of kissing it.

Ayden Macmillan
Ayden Macmillan
Zawód : Młodszy trener Zjednoczonych z Puddlemere
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
There's always a glimmer in those who have been through the dark.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 TxUdpQz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5933-ayden-macmillan-budowa#140515 https://www.morsmordre.net/t6049-elips#144453 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6052-skrytka-bankowa-nr-1489#144459 https://www.morsmordre.net/t6050-ayden-macmillan#144455
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 22:36
The member 'Ayden Macmillan' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 65

--------------------------------

#2 'k10' : 8
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 22:50
Nie zadziwił się jej postawie, wyprostowanej i dumnej, przełykającej niedobre lekarstwo i niekrzywiącej się wcale po słowach, jakie wykręcały delikatne żołądki delikatnych szlachcianek na lewą stronę. Lara szlachcianką nie była - i chwała za to Salazarowi - za to Magnus posuwał się coraz dalej, w wartkich myślach, a także i gestach, którymi sugerował dziewczynie, że chociaż nie bawią się na jego podwórku, to kontroluje sytuację wyśmienicie. Twarz biała jak Śmierć nie lubiła się z rumieńcami i Rowle czuł się kontent z hardej odzywki, burzącej jego krew niemal tak samo, jak pokrewieństwo z porcelanką.
-Wypełnisz je równie sprawnie - zaczął snuć nieprzyzwoitą opowieść, niejednoznaczną (miłość nie jedno ma imię?), ale podszytą grubymi nićmi jego stalowej woli. Nie chciał jej zmuszać, wolał grać tak, by sama pragnęła tańczyć do nadanej melodii. Żaden zły czar, żaden urok, prędzej: tęsknota za dreszczem ekscytacji mrowiącym kręgosłup i impulsywna symbioza wypadkowych dwóch różnych charakterów - a skorzystamy oboje - arystokratyczny sen nie komponował się w ciasnym kadrze splecionych ciał. Nie tylko, nie ten Magnusa, który powoli upijał się ciężkim zapachem bijącym na niego z gęstego splotu ciemnych włosów małej Dolohov. Czuł ją dymem i pożogą, fascynującym uporem, jakim mogłaby rzucić świat na kolana, gdyby... Seria wielokropków i nadanych obietnic, zapewniłby jej część z nich bez mrugnięcia okiem, jeśli bez wahania przyjęła teraz jego dłoń i nie cofnęła się przed niczym. Przeciągał ją wzrokiem żarłocznie, delektując się gładką tkanką wiotkich mięśni, kryjących w sobie potencjał czarownicy pozbawionej zasad i skrupułów.
-Omyliłem się - odparł, z wolna stawiając stopy na leśnym poszyciu, oddychając powietrzem przesyconym wonią mokrego piasku i opium, pod ręką trzymając kurczowo jej dłoń jak kotwicę, cumującego go przy ziemi - widziałem cię wtedy delikatną - zdradził, że myślał o niej poważnie i że chciał ją oglądać, kiedy pracuje. Nachyloną nad manuskryptem przy chybotliwym świetle z lejącej się świecy. Z niedbale upiętymi włosami, manipulującą pensetą przy skomplikowanym mechanizmie. Skupioną, z bruzdą na świeżym czole, mierzącą różdżką w zaklęty artefakt, stablizującą drzemiącą w nim magię - jakbyś odpakowywała prezenty - infantylne porównanie, ale waga stała na równej szali. Szybko bijące serce, niepewność, radość i rozżalenie. On był huraganem, niestałym, destrukcyjnym - jej kąśnięcia brałby raczej za precyzyjne chirurgiczne cięcia. Sterylnym narzędziem.
-To prawda - zgadzał się, akcentując jednak obojętność wzruszeniem chudych ramion. Nauczka wbita bezpośrednio do pustego łba nie należała do widowisk subtelnych, lecz estetyka ostatnio mocno odbiegała od piękna - prymitywna. Bardzo w ich stylu - w ich, w mugoli, w tych, których mógłby trzymać w swym domu w roli podnóżków. Selwyn bronił motłochu, więc częstował go hojnie częścią tej prostej kultury powybijanych zębów.
-Sprawdź mnie - wchodził w jej pułapkę bez zastanowienia i strachu; idiotyczna męska brawurwa, przez jaką nawet by nie poczuł piki przeszywającej serce. Adrenalina buzowała obietnicą dopieszczonych wrażeń, poszukiwanych przez Rowle'a przecież nieustannie. Najczarniejsza magia zatrzymywała go przy sobie na chwilę, ale i tak gonił niestrudzenie za nienazwanymi jeszcze wyzwaniami, marząc o spiętrzonych górach paranoi, w teorii nie do pokonania.
-Powłócz się ze mną dłużej - zaprosił ją do knucia o wspólnych wieczorach i fantastycznych biesiadach, na których głównym daniem była magia tak plugawa, że przy stole zasiedliby tylko we dwoje - a przekonasz się, jak wiele wypracowałem samodzielnie - nie rodowym sygnetem, nie nazwiskiem, na którego dźwięk czarodzieje drżeli ze strachu, nie złotem, którym mógłby wybrukować drogę do wiecznego miasta. Był dumny ze swej niezależności, dlatego szanował jej młode, a już spracowane ręce. Jednak, nie dość wprawne. Jemu również wymknęła się papierowa wskazówka, umykając jak złoty znicz między rozproszonymi wariatami na miotłach - qudditcha pojąć nigdy nie potrafił - lecz kolejną próbę złapania tej francy podejmował trzęsąc się z autentcznego wkurwienia, jak reagował na najdurniejsze prowokacje. Rude dziewczę wywołało wilka z lasu - a raczej dwa, szczerzące już obnażone kły. Tylko Ollivander okazał zdrowy rozsądek, lecz to było za mało, by Magnus raczył się opamiętać. Trzpiotce dopisało szczęście - nie należało liczyć na nie dwa razy. Rowle nie opuścił różdżki, ale łypnął spode łba na Ulyssesa, łaskawie pozwalając mu skończyć.
-Moja towarzyszka, jeśli zechce przedstawi się sama - odparował, Lara była w komfortowej sytuacji, a on nie szastał na prawo i lewo tożsamością. Cenniejszą od fortuny spoczywającej w krypcie banku Gringotta. A więc Julia; zignorował ją popisowo, zachowywała się jak dziecko, więc i tak ją potraktował, mimo że dzięki tarczy wciąż mogła mówić, a nie ssać kciuka i gaworzyć bez sensu. Skoro brunet postawił się w roli mediatora, niech doprowadzi ją do końca. No proszę, lordzie Ollivander, pokaż, co dla ciebie ważne.
-Rozejdźmy się w pokoju. Tuż po tym, kiedy panienka - tfu - przeprosi - ogłosił dalszy przebieg wypadków. Wspomnienie Moiry trafiło w czuły punkt, więc pokręcił głową, chybiona kurtuazja. Jeśli chcesz, Ulyssesie, Lara może być moją siostrą, kochanką. Obiema naraz, pożądliwy wzrok krył sugestię, szkoda, że Magnus kochał się w czymś więcej niż kobiece ciała.

samolociki łapiemy
Magnus Rowle
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 GleamingImpressionableFlatfish-small
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4426-magnus-phelan-rowle https://www.morsmordre.net/t4650-korespondencja-m-p-rowle-a https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-cheshire-farndon-posiadlosc-rowle-ow https://www.morsmordre.net/t4652-skrytka-bankowa-nr-1118 https://www.morsmordre.net/t4786-magnus-rowle
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 22:50
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 47
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 23:27
Nieudany chwyt, palce zaciśnięte w powietrzu, by ponowić ruch i sięgnąć po tajemniczą kartkę. Niekoniecznie zależało mu na pójściu w odpowiednią stronę, teraz chciał wybrać się w jakąkolwiek, byle dalej od potencjalnych afer. Słowa, jakie otrzymał w odpowiedzi nie były ani uprzejme, ani rozsądne - takich jednak się nie spodziewał; spokój nadal utrzymywał się wokół postaci różdżkarza. Zbył wypowiedź milczeniem, bowiem tak też sądził - mogła przedstawić się sama, a on własne faux pas miał już w przeszłości, bowiem powinien przedstawić się nieznajomej jako pierwszy.
Powodzenia - przemknęło mimowolnie przez myśl, kiedy przed rudowłosą został postawiony wymóg przeprosin. Aż dyskretnie sięgnął dłonią do nadgarstka Julii, zatrzymując jej dłoń w miejscu - jego lewa ręka miała wystarczająco siły, by utrzymać szczupłe przedramię - i ostrzegawczo ściskając, tym razem rezygnując ze szlachetnej delikatności. Znak, by milczała, jeśli nie miała w planach dyplomacji. Rozumiał jej wzburzenie, rozumiał, że szybciej splunęłaby mężczyźnie w twarz, niż przeprosiła, lecz w obecnej sytuacji najgorszym, co mogli zrobić, było trzepanie na prawo i lewo zaklęciami. Próbował nawet wyobrazić sobie w ułamku sekundy odwrotną sytuację, w której to Rowle słyszy parę zniewag względem własnej rodziny i w amoku posyła pierwszy czar, jaki przychodzi mu do głowy, a później jest zmuszony do przeprosin i rzeczywiście je stosuje. Wyobraźnia zawiodła Ollivandera jeszcze zanim zaczęła pracować.
- Obawiam się, że przeprosić może jedynie za nierozsądne zaklęcie, padające pod wpływem impulsu, którym była obelga - póki co, to oni prowadzili rozmowę i nie zamierzał dopuszczać panny Prewett do głosu - dla jej własnego oraz wspólnego, szlag by to, dobra. Miał nadzieję, że słowa w połączeniu z wyjątkowo wymownym ściskaniem nadgarstka były dla niej wystarczającą sugestią i motywacją do przemyśleń oraz okazania rozsądku. Sprostował istotę przeprosin bardziej przed nią samą, by uświadomić jej błąd, wcale nie tak jasny i oczywisty w emocjach, zwłaszcza w złości, jaką musiała teraz odczuwać. Równocześnie Rowle nie mógł poczuwać się do triumfu i żądania przeprosin za cokolwiek więcej niż impulsywna reakcja, kiedy publicznie szastał obelgami. - i choć lady Prewett dysponuje własnym głosem, za niesubordynację przepraszam w jej imieniu, co pewniej gwarantuje nam rozejście się w pokoju - milcz, proszę. Milcz. Nie spodziewał się, by wilka dało się ugłaskać połową rozwiązania, nadzieja raczej go już opuściła, lecz teraz to Ollivander był reprezentacją obojga i bądź co bądź, chcąc studzić atmosferę, próbować musiał.

| łapię kartkę


psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

and somehow
the solitude just found me there

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 Ez2Nklo
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4176-ulysses-francis-ollivander https://www.morsmordre.net/t4228-nebula#86429 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-lancaster-castle https://www.morsmordre.net/t4227-skrytka-bankowa-nr-1059#86421 https://www.morsmordre.net/t4229-ulysses-francis-ollivander#86432
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 23:27
The member 'Ulysses Ollivander' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 62
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Polana w głębi lasu - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Polana w głębi lasu [odnośnik]18.07.18 23:28
Prawdopodobnie najlepiej było, jeśli Jaydenowi nawet nie przyszło do głowy, co skłoniło ją do podejścia akurat do niego. Nie miało to zresztą w ostatecznym rozrachunku większego znaczenia; Vane wydawał się mądrym mężczyzną i sensownym kompanem do zadania, które im przydzielono, choć tak naprawdę nie miała jeszcze pojęcia, co też może ich czekać. Parła przed siebie śmiało, choć baczny, ciemny wzrok dość śmiało lustrował zieleń ścian labiryntu, jakby spodziewała się, że lada moment będzie im dane kogoś na swojej drodze spotkać. Romantyzm być może kiedyś leżał w naturze Cam; musiałaby zgodzić się z profesorem, że i w jej przypadku jeszcze przed kilkoma laty można było mówić o kierowaniu się emocjami. Kiedy jednak wyprowadziły ją na manowce raz i drugi zdecydowała, że dosyć tego. Nie wynikło z nich w jej życiu nigdy nic dobrego, więc odepchnęła je na boczny tor, a już z pewnością te, które można było zakwalifikować jako romantyczne pod jakimkolwiek względem. Zostawiła sobie te w swoim mniemaniu przydatne. Jeszcze nie docierało do niej, że ów popęd do zemsty, który aż wrzał jej we krwi, również do takowych nie należał. Zdawało się jednak, że o wszystkim musiała przekonać się na własnej skórze, by w pełni docenić naukę płynącą z lekcji co rusz podsuwanych przez życie.
- Miejmy zatem nadzieję, że nauki twojego ojca nie poszły w las i nie pozwolę nam w razie czego umrzeć - odparła frywolnie, po czym śmiało zniknęła wśród zieleni ścian, roześmiawszy się na zachęcające szturchnięcie. Istotnie ich tempo nie należało może do pospiesznego, ale i słabe echo konkurencji ucichło, kiedy zostali sami w ciszy. Nie na długo, jak się okazało, bo już wkrótce ich oczom ukazał się gramofon, który na razie jeszcze nie zakłócał odległych dźwięków lasu. Jej wzrok dość szybko przeniósł się na buty, a brew mimowolnie powędrowała w górę.
- W takim razie jednak umrzemy prędzej, niż moglibyśmy się spodziewać, bo ja również ominęłam kilka lekcji. Mam nadzieję, że się nie zadepczemy - prychnęła, po czym przygryzając wargę spojrzała krytycznie na wysokość, na jakiej wisiały buty. Jayden uwinął się ze zdjęciem ich koncertowo, a sama Cam miała wątpliwości, czy aby na pewno dosięgnie. Niemniej nie pozostało nic innego, jak spróbować swoich sił. Złapała poły czarnej szaty, żeby nie krępowały jej ruchów, po czym postanowiła spróbować dosięgnąć do obuwia, przeklinając w myślach, dlaczego nie można po prostu wysłużyć się Accio. Coś jej jednak podpowiadało, że sprawa byłaby wówczas stanowczo zbyt łatwa. - Tylko się nie śmiej. Co się wydarzy w labiryncie, zostaje w labiryncie - ostrzegła sumiennie, posyłając mężczyźnie szelmowski uśmiech, nim odbiła się od leśnej ściółki, wyciągając dłoń w górę najdalej, jak tylko pozwalał jej skromny wzrost.
Gość
Anonymous
Gość

Strona 16 z 67 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 41 ... 67  Next

Polana w głębi lasu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach