Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Polana w głębi lasu
W lasach Dorset palą się liczne, mniejsze ogniska, przy których zbierają się czarodzieje. Niektóre z nich są po prostu miejscem zapewniającym ciepło i rozmowę, ale przy innych uczestnicy oddają się też... innym rozrywkom. Na jednej z polan w lesie rozpalono kilkanaście mniejszych ognisk, przy których ustawiono kosze z suszonymi ziołami, używanymi do wytwarzania magicznych kadzideł. Niektóre z nich rosną w okolicznych lasach, inne sprowadzono z bardzo daleka, wiele z nich przywieźli handlarze przybyli zza granicy, zwłaszcza z Hiszpanii.
Zioła można wrzucić w ogień, uwalniając w ten sposób zapach, który odniesie efekt na wszystkich znajdujących się przy palenisku istot.
W jednym wątku można wykorzystać tylko jedną mieszankę ziół. Są to głównie substancje roślinne, zioła. Postać z zielarstwem na co najmniej II poziomie potrafi rozpoznać ich znaczenie i wybrać odpowiednie, wrzucając do ognia konkretne spośród rozpisanych na poniższej liście. Pozostałe postaci mogą próbować ich w sposób losowy - poprzez rzut kością k6:
1: Mieszanina żywicy i sosnowych igieł przepełniona jest też czymś, co pachnie jak świeże górskie powietrze. Bardzo orzeźwiająco, nieco otumaniająco. Zapach jest łagodny, koi zmysły, uspokaja nastroje, wzbudza zaufanie do rozmówców. Pobudza do szczerych wyznań i zdradzania sekretów, ale nie hamuje całkowicie naturalnych barier związanych z rozmową z osobami nieznajomymi lub takimi, przy których postać naturalnie czułaby się skrępowana.
2: Drzewny zapach musi mieć swoje źródło w niewielkiej ilości drzewa sandałowego, które zmieszano z rosnącymi w Dorset dzikimi kwiatami oraz sporą ilością ostrokrzewu. Kadzidło jest trochę duszne, głębokie, wprowadza w przyjemne odrętwienie, spowalnia zmysły i pozwala w pełni odprężyć ciało. Pod jego wpływem trudniej jest zebrać myśli. Wprowadza w przyjemne otępienie i relaksację, odpędza troski.
3: Słodki zapach bergamotki przebija się przez skromniejszy bukiet owoców, które prowadzi cytryna oraz nieznacznie mniej wyczuwalna porzeczka, zapach jest przyjemny, świeży, lekko cytrusowy, dodaje energii, poprawia nastrój. Dalsze nuty kadzidła lekko i przyjemnie otępiają. Czarodziej znajdujący się pod wpływem tego kadzidła staje się pobudzony do flirtu i trudniej mu usiedzieć w miejscu, korci go spacer lub taniec.
4: Gryzące zioła, pieprz, rozmaryn, tymianek i inne, które trudniej rozpoznać, przemykają do odrętwionego umysłu, wyciągając z niego cienie. Niektórzy twierdzą, że to kadzidło oczyszcza umysł: pobudza smutek, zmusza do sięgnięcia po problemy i uzewnętrznienia ich, do szczerych wyznań odnośnie tego, co ostatnim czasem trapi czarodzieja, co jest jego zmartwieniem. Wyciska z oczu łzy, ale dzięki temu pozwala zostawić najczarniejsze myśli za sobą i rozpocząć nowy etap życia bez obciążenia.
5: Zapach wiedziony przez silnego irysa w towarzystwie polnych kwiatów wywołuje wesołość, a przy dłuższej ekspozycji - niekontrolowany śmiech. Poprzez lekkie przytępienie zmysłów dodaje odwagi, skłania do czynów i wyznań, na które czarodziej nie miał wcześniej odwagi, a na które od zawsze miał ochotę.
6: Lawenda przeważnie koi zmysły, ale w towarzystwie czterolistnej koniczyny i konwalii odnosi podobny efekt na istoty, nie na ludzi. Czarodziejów zaczyna drażnić, roztrząsa najdawniejsze urazy. Pod jego wpływem niektórzy mogą stać się skorzy do drobnych złośliwości, a inni do kłótni lub nawet agresywni.
Skorzystanie z kadzideł przy ognisku zastępuje jedną wybraną używkę z osiągnięcia hedonista.
Wśród świętujących czarodziejów krążą ceremonialne misy wypełnione pszenicznym piwem zmieszanym z fermentowanym kwiatowym miodem, tradycyjny napój Lughnasadh. Ze wspólnych mis pili wszyscy, przekazując je sobie z rąk do rąk. Naczynia zapełniały charłaczki w zwiewnych sukienkach noszące przy sobie duże miedziane dzbany.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.01.23 19:07, w całości zmieniany 2 razy
- Bez żartów, nie ma za co dziękować. – machnęła ręką, pesząc się nieco. Śpiewała zwyczajnie z entuzjazmem, kilka nieczystych nut na pewno też wkradło się w jej interpretacje dziecięcych piosenek (rzeczywiście, dość sporo ich zaśpiewali w międzyczasie, czekając aż wybredne ptaki zdecydują się ich przepuścić). Frances nie do końca się pilnowała; odrobinę zaskoczona dała się rozproszyć badawczym spojrzeniem Floreana. Napotkała jego wzrok, nieco zdezorientowana. Zdawało jej się, że cały czas śpiewali mniej lub bardziej wspólnie. Setki razy przedrzeźniała Celestynę Warbeck, szczególnie kiedy katował jej uszy jakimś nowym płaczliwym utworem artystki, przekrzykiwali się też tańcząc do hitów Elvisa. Nie było w niej żadnych cudów, a Fortescue gapił się jakby wykazała się słowiczym talentem i chciał ją zaraz odesłać do najbliższej opery. Pociągnęła go lekko za rękaw malinowej koszuli, chcąc przywołać do porządku. Niechże się tak nie rozgląda, dumny jak paw. Wystarczył pierwszy ułamek sekundy, w którym zrobiło jej się całkiem miło, potem już zaczęła zbliżać się do zakłopotania.
- Śpiewałam przez chwilę w szkolnym chórze, nie wspominałam ci o tym? – wytłumaczyła, nachylając się do przyjaciela. – A może to siła przyzwyczajenia; tyle się naśpiewałam tych głupot z dziećmi, że całkiem nieźle mi idą. Ale mniejsza z tym, teraz możemy już chyba iść dalej?
rzut na szczęście
If we just sat and talked for a little while
If in exchange for your time
I give you this smile?
'k100' : 87
na szczęście rzucam!
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
'k100' : 79
Ostatecznie - zadanie zostało wykonane. Z mniejszym udziałem własnym, ale pozostawała w przekonaniu, że tajemnicza atrakcja oferowała jeszcze wiele niespodzianek i przygodę, którą warto było przeżyć. Teraz pozostawało wybrać ścieżkę w sieci naturalnych korytarzy. Którą droga pójść dalej? Musieli zdecydować. Spojrzała na swego towarzysza. Musiało sie udać, prawda?
| Rzut na szczęście - bez biegłości
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
'k100' : 84
Para nr 1: świetliki osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym do przodu i na prawo.
Para nr 2: świetliki osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym na lewo i na prawo.
Para nr 3: świetliki osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym na lewo i na prawo.
Para nr 4: świetliki osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym na lewo.
Para nr 5: świetliki osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym na prawo i do przodu.
Para nr 6: świetliki osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym na prawo i na lewo.
Para nr 7: świetliki osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym do przodu.
Para nr 8: świetliki osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym na lewo i do przodu.
Para nr 9: świetliki osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym na lewo i do przodu.
Para nr 10: świetliki osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym na lewo i na prawo.
Para nr 11: osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym na prawo i do przodu.
Para nr 12: świetliki osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym na lewo i do przodu.
Para nr 13: osiadły powoli przy korytarzu prowadzącym na lewo i do przodu.
Czekał was wybór drogi i dalsze zmagania z magicznym, tajemniczym labiryntem.
| Na odpis macie 48h.
Prosiłabym, żeby jedna osoba z pary na początku posta zaznaczyła, którą drogę wybiera i nadała odpowiadający jej numer: (1 - prawo, 2 - lewo, 3 -przód)
Wygląd kolejki:
Na początku jedna osoba z pary rzuca k10 na zdarzenie losowe. Zdarzenia losowane składają się z dwóch etapów i należy wykonywać je liniowo, a to znaczy, że dopiero po wykonaniu pierwszego etapu należy wykonać drugi. Dopóki etap pierwszy nie zostanie wykonany, etap drugi jest zablokowany. W tej i każdej kolejnej turze można napisać więcej niż jeden post, a więc próbować do skutku w wykonywaniu zadań. Po udanym zadaniu lub w momencie, gdy wiadomo, że wykonanie się nie powiodło, każdej parze przynależy rzut na szczęście – wykonuje się go raz, a to znaczy, że jeśli jednej osobie z pary nie powiedzie się, może spróbować druga, ale obowiązuje tylko jeden rzut na osobę.
Rywalizacja w labiryncie – jeśli wszyscy decydują się na rywalizację, każdy etap zadania wykonuje się osobnymi parami. Na przykładzie zadania 9: wszyscy muszą złapać magiczne buty (można złapać za kogoś) i wszyscy muszą odtańczyć swój taniec, jednak podpowiedź wygrywa ta para, która zatańczy go najlepiej (najwyższy, zsumowany wynik).
Post Mistrza Gry pojawi się po 48h.
Uwaga!
• w tej kolejce (i możliwe, że w następnych również tak będzie) kilka par wylosowało to samo zdarzenie losowe, a to znaczy, że spotkaliście się w labiryncie, macie więc dwie możliwości wykonania zadania: pierwsza to połączenie sił, wówczas rzuty sumują się oraz podpowiedź do drogi dostaną wszyscy, a druga to wykonanie zadania na własną rękę, wówczas podpowiedź otrzyma tylko ta osoba, która wykona zadanie lepiej, to znaczy – osiągnie najwyższy wynik kością w etapie z biegłościami.
• Ayden w dowolnym momencie rozgrywki może wykorzystać podpowiedź od elfa; Johnatan ma +5 do każdego rzutu.
• posty nie muszą wynosić 300 słów, mogą być krótsze!
Wszelkie pytania i wątpliwości należy kierować do Eileen.
- Pary:
- 1 Camellia Scrimgeour & Jayden Vane
2 Julia Prewett & Ulysses Ollivander
3 Pomona Sprout & Rowan Sprout
4 Tristan Rosier & Evandra Rosier
5 Johnatan Bojczuk & Charlene Leighton
6 Anthony Macmillan & Ayden Macmillan
7 Jessa Diggory & Joseph Wright
8 Anthony Skamander & Lunara Greyback
9 Josephine Fenwick & Jean Desmond
10 Ria Weasley & Maxine Desmond
11 Zachary Shafiq & Inara Nott
12 Florean Fortescue & Frances Montgomery
13 Magnus Rowle & Lara Dolohov
- Zdarzenie nr 3 – 3:
- Pokonawszy kolejny zakręt, odczuwacie znaczny spadek temperatury, który chwilę później okazuje się być spowodowany przez obecność ducha. Zjawa starszej czarownicy unosi się kilkanaście centymetrów nad ziemią i wygląda na wyjątkowo znudzoną. Na wasz widok jednak (metaforycznie) ożywia się, klaszcząc bezgłośnie w przejrzyste dłonie. W kilku zdaniach oferuje wam pomoc w odnalezieniu właściwej drogi, o ile odegracie przed nią dowolną scenkę.
Wykonanie zadania wymaga stworzenia rekwizytów lub przebrań (co najmniej dwóch) poprzez rzucenie zaklęcia Acus na bezbarwne, leżące pod jedną ze ścian, fragmenty materiału. Aby odegrać scenkę, każda z osób z pary musi wykonać rzut kością k100, doliczając do niego bonus przysługujący za biegłość kłamstwa (ST = 30, można próbować do skutku).
- Zdarzenie nr 4 – 12:
- Przechodzicie dalej i trafiacie na owalną, pustą przestrzeń, na środku której znajduje się stojąca na podwyższeniu skrzynia. Nie macie pojęcia, co w sobie skrywa, domyślacie się jednak, że jest to podpowiedź, co do dalszej drogi - niestety, na przedzie skrzyni znajdują się trzy złote zamki bez kluczy, które nie reagują na żadne zaklęcia otwierające. Tuż obok podwyższenia, na skórzanym rzemieniu, siedzi przywiązane niewielkie, futrzane zwierzątko (postacie posiadające ONMS na co najmniej I poziomie, bez problemu rozpoznają w nim niuchacza). Ziemia dookoła wyglądała na świeżo skopaną.
Uwolnienie niuchacza z rzemienia wymaga rzucenia udanego zaklęcia Diffindo, a przekonanie go do odnalezienia i oddania każdego z zakopanych dookoła kluczy - rzutu kością k100, do którego dolicza się bonus przysługujący za biegłość opieki nad magicznymi stworzeniami. ST wynosi 50, można próbować do skutku.
- Zdarzenie nr 5 – 2:
- Idziecie dalej, mijacie rozwidlenie i nagle ogarnia was wrażenie, że dotarliście do ślepego zaułka, bo tuż przed wami rozciąga się jedynie ściana zieleni. Nic bardziej mylnego - przy dłuższym wpatrywaniu się w żywopłot staje się jasne, że przejścia istnieją, ale są zablokowane przez gęstą roślinność. Wijące się, zielone macki, na pierwszy rzut oka przypominają diabelskie sidła, każdy posiadający biegłość zielarstwa na co najmniej I poziomie zorientuje się jednak, że w rzeczywistości są to pnącza fruwokwiatu.
Zlokalizowanie ukrytych przejść wymaga trzykrotnego rzutu kością k100 (na każde z przejść z osobna), do którego dolicza się bonus przysługujący za biegłość zielarstwa (ST = 50). Aby otrzymać podpowiedź co do dalszej drogi, należy rzucić udane zaklęcie Dissendium, przy czym można próbować do skutku.
- Zdarzenie nr 6 – 1, 9:
- Ledwie docieracie do niewielkiego prześwitu, gdy coś delikatnie ociera się o ramię jednego z was, po czym bezgłośnie odlatuje dalej, wirując lekko na ciepłym wietrze. Po krótkim rozeznaniu orientujecie się, że są to pergaminowe samolociki, zaczarowane i beztrosko latające dookoła was. Oprócz nich i trzech dalszych odnóg nie znajdujecie niczego innego, domyślacie się więc, że podpowiedź musi znajdować się na umykających kartkach. Jeżeli uda wam się je schwytać, zorientujecie się, że są zapisane pismem runicznym.
Aby otrzymać podpowiedź, należy złapać co najmniej trzy skrawki pergaminu i złożyć je w całość. Złapanie każdego samolotu ma ST równe 50, a do rzutu dolicza się podwojona statystyka zwinności. Odczytanie wskazówki wymaga znajomości starożytnych run i ma ST równe 30.
- Zdarzenie nr 7 – 8:
- Dotarcie do następnej przeszkody zajmuje wam tym razem wyjątkowo dużo czasu - macie wrażenie, że idziecie już bardzo długo, gdy do waszych uszu dociera szum spadającej skądś wody. Kilka sekund później po waszej lewej stronie dostrzegacie skalną ścianę (musicie znajdować się w pobliżu obrzeży labiryntu), a po prawej drogę zagradza wam wodna ściana. Chłodny strumień spada z kamiennego załomu i znika gdzieś pod roślinnością.
Jeżeli nie chcecie przemoknąć do suchej nitki, przed wodą uchroni was udane zaklęcie Subeo. Grota, w której się znajdziecie, jest ciemna i wąska, i odnalezienie przejścia (nawet przy pomocy Lumos) wymaga trzykrotnego rzutu na spostrzegawczość (ST zauważenia właściwej drogi wynosi 40).
- Zdarzenie nr 9 – 4, 5, 6, 10:
- Kolejna przeszkoda, do której docieracie po krótkim marszu, tym razem nie pozostawia wiele miejsca na domysły: na samym środku urokliwej polanki znajduje się podwyższenie, na którym stoi gramofon. Tuż obok, z jednej z gałęzi rozłożystego drzewa, zwisają pary butów do tańca i już na pierwszy rzut oka wydają się idealnie dopasowane do potrzeb każdego z was.
Otrzymanie podpowiedzi wymaga wykonania krótkiego tańca przez obie osoby z pary. Pierwszym etapem jest zdobycie odpowiedniego obuwia, które niestety wisi dosyć wysoko - możecie je zdobyć podskakując (jeżeli spróbujecie rzucić Accio, buty nie zareagują); ściągnięcie każdej z dwóch par wymaga osobnego rzutu kością k100, do którego dolicza się podwojoną wartość statystyki sprawności (ST = 30). Poprawne wykonanie tańca również wymaga od każdego z was rzutu kością, tym razem jednak do rzutów dolicza się bonus przysługujący za biegłość tańca (dowolnego, ale tego samego dla obu osób z pary; ST = 50). Zaczarowane buty niwelują minusy za zerowy poziom biegłości.
Brak możliwości współpracy!!!
- Zdarzenie nr 10 – 7, 11, 13:
- Po pokonaniu jednego z zielonych zakrętów, zastajecie przed sobą widok niecodzienny - trójka elegancko ubranych goblinów gorączkowo się o coś sprzecza, wymachując przy tym nerwowo ramionami. Żaden z nich nie mówi po angielsku, zdają się też kompletnie nie zwracać na was uwagi, pogrążeni we własnej dyskusji.
Gobliny chętnie udzielą wam podpowiedzi, musicie tylko znaleźć sposób, żeby nawiązać z nimi dialog. Zrozumienie, co mówią i porozumienie się z nimi, wymaga rzutu kością k100, do którego dolicza się bonus przysługujący za znajomość języka goblideguckiego (ST = 20). Jeżeli któremukolwiek z was powiedzie się ta sztuka, zrozumiecie, że gobliny wdały się w dyskusję na temat alchemii, a każdy z nich trzyma w dłoni fiolkę z barwną cieczą. Możecie pomóc im w rozwiązaniu dylematu: rozpoznanie każdej z mikstur wymaga rzutu kością k100, do którego dolicza się wartość statystyki eliksirów, a ST wynoszą kolejno: 30 dla pierwszego eliksiru, 40 dla drugiego i 60 dla trzeciego.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 20.07.18 14:17, w całości zmieniany 1 raz
Ucieszył się, gdy tylko zauważył świetliki, nawet jeżeli oświetlały one oba kierunki. Poklepał Aydena po ramieniu i wskazał na nie.
– Czas na nas! Jeszcze raz wam dziękujemy! – Dodał, kłaniając się trochę za mocno, a następnie szturchnął kuzyna, żeby zrobił to samo. Zaraz po podniesieniu wskazał jeszcze dłonią na Floreana, który wcześniej mu gratulował. – Dzięki jeszcze raz, gdzie można cię spotkać? – Zapytał, idąc tyłem w wybraną przez siebie drogę. – Dziewczyny, jesteście świetne! – rzucił jeszcze raz w stronę trójki czarownic. Czuł ulgę, że nie musiał już fałszować i katować ich uszu swoim nieudanym śpiewem, nie mówiąc jeszcze o tych dziecinnych pioseneczkach. Zaraz jednak pociągnął Aydena w lewą stronę.
Razem dotarli więc do kolejnego zadania, a przy tym znowu do innych par. Widząc Rię natychmiast się uśmiechnął, tak samo do panny Leighton. Widok Bojczuka trochę go przeraził. Z kolei towarzyszki Weasleyówny nie kojarzył tak samo jak tej szlacheckiej pary. Ukłonił się delikatnie wszystkim i rozejrzał się dookoła. Zauważył podwyższenie i gramofon, a jego mina nie wskazywała zadowolenia. Chyba nie będą śpiewać jeszcze raz, prawda? Zaraz jednak dostrzegł kolejny ważny element.
– Patrz – klepnął Aydena i wskazał mu ruchem głowy na drzewo z butami. – Najpierw śpiewanie, teraz taniec. Będzie zabawnie – westchnął i przetarł swoje czoło. Nie był świetnym tancerzem, ale przynajmniej trochę umiał tańczyć. Miał tylko nadzieję, że gramofon miał zamiar grać nie tylko muzykę klasyczną. No i że nie skompromituje się tak jak przy śpiewaniu. W każdym razie… najpierw trzeba było dosięgnąć buty, a te znajdowały się trochę za wysoko. Chociaż… biorąc pod uwagę ich wzrost… może udałoby im się skoczyć i tak je dosięgnąć? Anthony podskoczył kilka razy w miejscu na rozgrzewkę, potem zrobił rozbieg i skoczył po buty, które wydawały się być w jego rozmiarze, a znajdowały się pomiędzy dość małymi (jak dla niego) bucikami.
|k10 na zdarzenie losowe; I etap
|k100 na sprawność + (2x5)
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
#1 'k10' : 9
--------------------------------
#2 'k100' : 30
Przejścia w roślinnej ścianie z fruwokwiatów otwarły się i Joe i Jessa mieli przed sobą kolejny dylemat: które z nich wybrać i którym ruszyć w dalszą drogę. Nie mniej jednak Wright trochę zwlekał z podjęciem decyzji. Towarzystwo panny Diggory było mu w tej chwili tak miłe i tak dobrze się bawił z przyjaciółką przy rozwiązywaniu tych dziwacznych zagadek, że... chyba powoli przestawało mu aż tak zależeć na wygranej. Ale, rzecz jasna, w życiu by się do tego nie przyznał.
- Zardzewiałaś? - powtórzył za nią z zaskoczoną miną i przez moment zlustrował ją wzrokiem od stóp po czubek głowy. - Daj spokój, Jess, miałaś taki kolor włosów już w szkole! - wypalił wesoło puszczając do niej perskie oko. W tym właśnie momencie ze zdziwieniem zauważył, że przy jednym z przejść zlatują się... świetliki. Dosłownie tak, jakby wskazywały im drogę.
- To chyba nie jest podstęp, co? - zagadnął towarzyszkę, po czym wzruszył ramionami. - Nawet jeśli, to trudno, chodź - dodał z uśmiechem i ruszył w kierunku właśnie tego przejścia - znajdującego się dokładnie po środku i prowadzącego prosto.
Po przedostaniu się przez gąszcz fruwokwiatów i pomocy przy tym samym Jessie, ruszyli korytarzem labiryntu dalej. Już po chwili jednak Joe usłyszał jakieś dziwaczne, podejrzanie brzmiące głosy... zaraz potem ich oczom ukazał się dość niecodzienny widok - trójki goblinów.
- Przepraszam, czy wszystko w porządku? - zapytał mechanicznie, ale w odpowiedzi od nich nie dostał ani jednego słowa po angielsku, co trochę zbiło go z tropu. Spojrzał najpierw na ponownie kłócące się gobliny, a potem na Jessę.
- To kolejne zadanie? Nie znam goblideguckiego... - mruknął.
Jeszcze raz dobrze przyjrzał się jegomościom. Prócz tego, że byli elegancko ubrani (jak na gobliny), bez trudu zauważył też, że każdy z nich trzyma w łapach po fiolce z kolorową zawartością... no ale to nie było w tej chwili ważne.
- Khe, khe! Prze-e-praszam, któręęęędy do... hhr khr! śrrrodka labhiryntu?! - zaskrzeczał naśladując najlepiej jak potrafił głosy i sposób mówienia goblinów. No co? Może w ten sposób zrozumieją?
[rzut na język goblinów, a co! bez biegłości]
No team can ever best the best of Puddlemere!
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
'k100' : 38
Srebrne skry, zamieniając się powoli w świetliki - choć niewątpliwie przyciągające oko, nie zdawały się jednak wskazywać słusznej drogi. Migocząc na czerwono, zasłoniły mężczyznom zarówno lewe, jak i prawe odgałęzienie, pozostawiając jedynie drogę wiodącą na wprost.
- A Ty gdzie zaś leziesz? - rzucił w kierunku kuzyna, który najwyraźniej zbyt zamroczony urokiem magii, postanowił skierować swe kroki w jej kierunku. W porę zaciskając palce na marynarce Anthonyego, młodszy z arystokratów zdołał zawrócić pierwszego i popchnąć w kierunku właściwej drogi. - Za dużo wczoraj wypiłeś Tony? - spytał nieco kpiąco, skupiając nieco zdziwione spojrzenie jasnych tęczówek, na stojącym przed nim mężczyźnie. - Jak myślisz, dlaczego dwie z trzech dróg zostały przysłonięte i oświetlone na czerwono? - dodał jeszcze, po chwili rezygnując jednak z dalszego strofowania kuzyna. - Idziemy tędy - mówiąc to, wskazał Macmillanowi drogę wiodącą na wprost, którą też zaraz ruszyli.
Po kilku minutach wędrówki, dotarli w końcu do niewielkiej polany, która w przeciwieństwie do poprzedniego zadania, nie pozostawiała żadnych złudzeń. Stojący na podwyższeniu gramofon, oraz para butów zwisających z drzewa, dość jasno dawały do zrozumienia, z czym teraz będą musieli zmierzyć się zawodnicy. Nie byli jednak na owej polanie sami - po chwili dołączyli do nich też inni. Skinął głową w geście powitania, odnajdując pośród zebranych, znajome sobie twarze. Posłał więc ciepły uśmiech Rii oraz puścił oko towarzyszącej jej Desmond. Uroczej Charlene, również nie mógł pominąć, choć jej widok wzbudził w nim drobne wyrzuty sumienia, z racji stoczonego pojedynku.
- Mam nadzieję, ze masz jakiś pomysł co moglibyśmy zatańczyć - rzucił nieco ciszej w kierunku kuzyna, licząc że ten domyśli się, o co mu chodzi. Powoli zaczynał rozumieć, dlaczego startujące w zabawie pary winny składać się z kobiety i mężczyzny - trzeba było jednak przyznać, że widok tańczących walca Macmillanów, zapadłby innym głęboko w pamięci. Następnie ruszył w kierunku pobliskiego drzewa, w zamiarze zdobycia zaczarowanego obuwia.
I dream of kissing it.
'k100' : 25
| To tylko post uzupełniający.
Frances okazała się niekwestionowaną bohaterką pierwszego zadania, a jej głos, który był melodyjny, a zarazem wyjątkowo miły dla uszu postronnych, pozwolił zakończyć pierwsze, łatwe, choć nieco niefortunne dla większości zadanie. Jak dobrze, że w tym gronie wyjątkowo nie odbiegała od średnich zdolności wokalnych, jakimi wykazała się grupa - przynajmniej udało się uniknąć pąsowych rumieńców wstydu, które ukrył nieco nerwowy śmiech, a potem i umknęły w obliczu występu panny Montgomery.
W jej rodzinie to Max od zawsze wykazywała się lepszym słuchem, który, nawet w latach dziecięcych, pozwalał jej trafiać we właściwe dźwięki, poprawnie wyśpiewując znane melodie; jej głos szczęśliwie zawsze ginął w tle, stłumiony przez kościelne chorały oraz miękki odgłos organów.
Po cichu liczyła, że kolejne zadania będą wymagać od nich mniej zdolności artystycznych, a więcej magicznych oraz umiejętności logicznych, w innym wypadku, cóż, mogło być różnie. Pożegnała przeciwników skinięciem głowy i zaraz potem zwróciła się do Josie: - Jeśli i Ty jesteś - odpowiedziała, choć kwestia ta nie pozostawała żadnych złudzeń. - To chyba nasza droga - dodała, spoglądając na niezasłonięty przez świetliki korytarz. Pewnym krokiem skręciły w prawo, zgodnie z podana wskazówką, przez kilka minut przemierzając kolejny korytarz labiryntu. Gdy w końcu dotarły do prześwitu, coś prześlizgnęło się delikatnie po ramieniu Jean, zwracając uwagę dotychczas skupioną na kroczeniu w odpowiednia stronę. Dotknęła dłonią skóry, lecz nie udało jej się chwycić przelatującej rzeczy, dopiero wzrok nadążył za wirującym z gracją papierowym samolociku.
Wspaniałe - skomentowała w stronę przyjaciółki, z zachwytem kręcąca głową za cała chmarą dryfujących w powietrzu zabawek. Po chwili zauważyła również kolejną parę przeciwników, wśród których rozpoznała profesora astronomii.
- Dzień dobry - przywitała się, odrywając spojrzenie od zaczarowanego origami, posyłając uśmiech zarówno w stronę mężczyzny, jak i jego towarzyszki.- Zdaje się, że nasze zadanie jest tam. - Wzrok znów powędrował do góry, obejmując przestrzeń, w której przemieszczały się samolociki. Wyciągnęła rękę, próbując uchwycić przedmiot.
| + 10 do rzutu na chwycenie; w dalszym ciągu przeraszam za błędy
Ostatnio zmieniony przez Jean Desmond dnia 20.07.18 14:58, w całości zmieniany 1 raz
s t a r d u s t
running through those
v e i n s
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset