Wydarzenia


Ekipa forum
Ogród przed domem
AutorWiadomość
Ogród przed domem [odnośnik]21.11.15 16:57
First topic message reminder :

Ogród przed domem

Domek znajduje się na przedmieściach, otoczony przez płot, który zdawałoby się został postawiony pospiesznie oraz tylko i wyłącznie dla formalności - i tak jest niezwykle słabym zabezpieczeniem, jeśli jakimkolwiek, ponieważ często można dostrzec na terenie posiadłości włóczące się dzikie zwierzęta. Niedaleko bowiem znajduje się las, więc widok saren, dzików czy zajęcy nie jest obcy w tej okolicy. Po majowym wybuchu ucierpiała roślinność otaczająca chatę, jednak wkoło konstrukcji szybko zaczęły pojawiać się wpierw chwasty, a później coraz większa roślinność wszelakiej maści. W ogrodzie również, tak jak w prawie że całej chacie, można spotkać małe, świetliste leśne stworzonka przypominające patronusy - niewątpliwie ktoś zakupił je na Festiwalu Lata i postanowił wypuścić w kwaterze Zakonu. Okolica jest spokojna i cicha, zdawałoby się, że temu miejscu towarzyszy jakieś przyjemne odosobnienie oraz swoboda.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród przed domem - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Ogród przed domem [odnośnik]26.03.16 1:16
Nie ma Garretta ani Luno, za to jestem ja. To go miało uspokoić? Nie ufał im, nie ufał nikomu z nich. Zbieranina przypadkowych, bzdurnie nabuntowanych osób, systematycznie się powiększająca i niepotrafiąca nie zwracać na siebie uwagi. Kim byli ci wszyscy ludzie, zziajani jak po przebiegnięciu maratonu, bełkoczący coś o policji i jeszcze robiący sobie nawzajem jakieś wyrzuty? Ze wszystkich Zakonników obecnych lub przyszłych, wierzył tylko w słowa Luno. Nie był przecież głupi, pamiętał podejrzliwe spojrzenia pozostałych zebranych, gdy przedstawiono ich sobie po raz pierwszy, pamiętał pełne wątpliwości słowa, wciąż wyczuwał gorzejącą niespokojnie niechęć, która nie biła tylko od Skeetera.
- Chcecie ich tak po prostu zostawić na pastwę losu? - zapytał z niedowierzaniem, słysząc propozycję, by ta, bądź co bądź, duża grupa schowała się w bezpieczne miejsce, pozwalając dwóm najważniejszym członkom Zakonu zostać gdzieś tam w terenie, gdzie ścigała ich, a może i nawet już dorwała policja. Palce Avery'ego zaciskające się na piórku zapiekły go nieprzyjemnie, lecz zignorował to dziwne odczucie. - To jest ta jedność i braterstwo, które chcecie promować? - niemalże prychnął, widząc jak kolejne osoby grzecznie pokazują swoje rubinowe bileciki wstępu i kierują się do budynku. Przestąpił krok w kierunku wejścia, chcąc zatrzymać Megarę, lecz uczucie pieczenia w zaciśniętej dłoni się nasiliło, a nozdrzy Perseusa doleciał charakterystyczny zapach dymu. Gdy upewniwszy się, że wszyscy pochłonięci są tłoczeniem się przy wejściu i ustalaniem tego, czego byli świadkami przed paroma minutami, Perseus zerknął kontrolnie na piórko i zauważył trawiące je coraz szybciej drobne płomienie. Było to jedyne piórko poddające się anomaliom. Jedyny sygnał ewakuacyjny, jaki mógł otrzymać. Cofnął się o krok, zauważając, że im bliżej jest kwatery, tym szybciej spalało się piórko, dookoła którego zacisnął szczelnie dłoń, chcąc zadusić płomienie, nim te zwróciłyby czyjąkolwiek uwagę. - Rozmawiajcie sobie do woli, ja idę po Luno - dodał pospiesznie, cofając się o kolejny krok i tym razem brzmiąc jak młody-gniewny, którego ideały runęły w parę chwil, lecz czy ten motyw nie pasował wręcz idealnie? Czy wymówka, szczera lub niekoniecznie, połączona z powszechną wiedzą o przyjaźni Avery'ego ze Skeeterem, nie pozostawiała cienia wątpliwości? Jeszcze jeden krok do tyłu, jeszcze jedno pełne niezadowolenia spojrzenie. Głośny trzask teleportacji obwieścił zniknięcie Perseusa Avery'ego i zakończenie jego kariery w Zakonie Feniksa. Lub przynajmniej tak wierzył w tamtym momencie.

| zt


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Ogród przed domem [odnośnik]26.03.16 2:00
Podoba mi się ta cisza, która zapada między nami, gdy wspólnie kroczymy we wskazanym przez Garretta kierunku. Daje mi ona chociaż możliwość spokojnego uporządkowanie faktów i spojrzenia na wszystko pod nieco innym kątem. Ta krótka chwila zdaje się jednak nie wystarczać. Żadna konkretna odpowiedź nie pojawia się w mojej ciemnowłosej głowie. Wciąż majaczy w niej jedynie widmo głębszych przemyśleń. I wyjaśnień.
Z każdym krokiem coraz niżej opuszczam różdżkę, trzymając ją już jedynie u boku, a nie sztywno wyciągnięta przez siebie, gotową do ataku. Nie decyduję się jednak na to, aby na dobre schować ją do kieszeni. Jest na to zdecydowanie za wcześnie. Niebezpieczeństwo nie zostało jeszcze zażegnane. Kątem oka zerkam na Roberta, dostrzegając na jego twarzy jakieś zmiany. Znika z niej dziwny wyraz, widoczny tam od paru dni. Zaraz po wypadku z lustrem zniknął na chwilę, ustępując miejsca trosce, gdy Bobby uważnie opatrywał moje rany, ale kilka dni temu znowu wrócił. A ja biłam się z myślami, zastanawiając się, czy powinnam na głos pytać, o co chodzi, czy wszystkie wątpliwości zachować jedynie dla siebie. Zrzucałam tamte uczucia na karb własnych problemów, dziwnych zawrotów głowy i niepewności mogącej w dużej mierze nieco zniekształcać moje postrzeganie świata. Teraz czuję ciepło na sercu, dostrzegając sprężystość nagle obecną w każdym jego kroku, uśmiech czający się w kącikach ust i lekki błysk w oku. Jakby wszystko wracało do normy, choć przecież na ten moment nic nie wydaje się wcale całkiem normalne.
Dlatego mocniej ściskam jego dłoń, na znak zgody, odwzajemniając uśmiech i bezwiednie tuląc mu się do ramienia. Ja też cieszę się, że mam go teraz przy sobie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Ogród przed domem [odnośnik]26.03.16 11:52
Cassian miał tylko nadzieję, ze tym mężczyzną, którego funkcjonariusze zabierali nie był on sam. Już zgłupiał z tego wszystkiego. Podążał za swoją Solane bardzo ubezwłasnowolniony, a Minnie najpewniej nie miała pojęcia jaką miała nad nim władzę. Podążał za nią bardzo ufnie aż do jakiegoś ogrodu, a chociaż nie był romantykiem i takie otoczenie wydawało mu się tak samo adekwatne do spacerów jak wybrukowane ulice Londynu, to dopadł Minnie, obejmując ją w pasie jedną ręką i oparł głowę na jej ramieniu, widocznie jednak zagubiony w całym obliczu stresujących wydarzeń i alkoholu, który wrzał mu teraz w żyłach. Lepiej gdyby odparował, zamiast o sobie przypominać.  Prawdę mówiąc gest ten wcale nie był nasiąknięty wulgarnością czy jakąkolwiek seksualnością. Wsparł czoło na drobnym barku dziewczyny, jak mężczyzna nieco skrzywdzony przez życie i zawiedziony, szukający lekarstwa w zwykłym, ludzkim impulsie, jakby chował się w ramieniu matki, której nigdy nie posiadał – a przynajmniej nie w tym idyllicznym pojęciu, bardziej mu była jak wróg swojego czasu.  
Był zawiedziony, bo właśnie zdał sobie sprawę, ze to nie jego Solane. Przynajmniej był podatny na jej sugestię i wbrew spożytemu alkoholowi nie sprawiał aż tak dużych problemów, jak już przestał ociągać ich chód na ulicy. Tyle tylko, że nic wokół prócz Solane znanej wszystkim bardziej jako Minnie go nie interesowało.


I don't want to understand this horror
There's a weight in your eyes

I can't admit

Everybody ends up here in bottles



Cassian Morisson
Cassian Morisson
Zawód : UZDROWICIEL ODDZ. URAZÓW POZAKLĘCIOWYCH
Wiek : 33 LATA
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
I will not budge for no man’s pleasure, I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2183-cassian-t-morisson#33199 https://www.morsmordre.net/t2797-whisky#45280 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f225-blackhorse-lane-13-5 https://www.morsmordre.net/t3257-skrytka-bankowa-nr-618#55081 https://www.morsmordre.net/t2795-cassian-tobias-morisson#45256
Re: Ogród przed domem [odnośnik]26.03.16 16:02
Mijaliśmy kolejne uliczki aż w końcu dotarliśmy do jakiegoś ogrodu, który (co można było dostrzec nawet w tej ciemności) nie był pielęgnowany już od paru, jak nie parunastu, dobry lat. Zarośnięte krzewy i długa trawa, położona po sobie, prawdopodobnie pod naciskiem ostatnich deszczy, sprawiały wrażenie, że było tu jeszcze bardziej nie przyjemnie, niż w którym kolwiek miejsc odwiedzonych tej nocy. To miało być to bezpieczne miejsce? Poza dziełami natury nie widziałam tu niczego ale chyba Garrett nie prowadził nas tutaj na darmo? Cała ta sytuacja zaczynała powoli działać mi już na nerwy a każda następna minuta spędzona w niewiedzy tylko potęgowała napięcie, nie tylko u mnie ale i u całej grupy. Próbowałam się opanować, powtarzając sobie, że auror na pewno ma jakiś plan a cała sytuacja zaraz się wyjaśni, nie umiałam jednak powstrzymać się od ciągłego zerkania przez ramię, w celu sprawdzenia czy a) wszyscy są b) nie pojawiły się kolejne jednostki magicznej policji pragnące zaciągnąć nas do Tower.
Nagle poczułam jak czyjaś dłoń, delikatnie wsuwa się w moją a następnie zaciska się na niej lekko. Odwróciłam głowę, z ulgą dostrzegając, że to nie kto inny jak moja droga przyjaciółka, zdobyła się na śmiały gest złapania mnie za rękę; posłałam jej ciepły uśmiech, odpowiadając równie pewnym uściskiem.
- Mnie też coś tutaj nie pasuje. - Odmruknęłam, ciągle badawczo wodząc wzrokiem po okolicy. - Nie podoba mi się ten nagły nalot policji, coś podejrzanie szybko podjęli się interwencji. - Dodałam cicho. Skoro i naszą i Katyii grupę nagle zaskoczyła grupa mundurowych, gdzie ani Garrett ani Samuel nie zdążyli wytłumaczyć zebranym po co tak właściwie się zebrali, to można tu było węszczyć jedynie podstęp. Od kiedy jednostki policji były takie skuteczne w swoim działaniu? Obiecałam sobie, że przyjrzę się bliżej tej sprawie, tak szybko jak tylko zdołam wrócić do domu (w jednym kawałku).
Nagle na horyzoncie pojawiły się trzy, znajome postacie.
- Minnie? - Niemal krzyknęłam, a fala ulgi i szczęścia rozlała się po moim ciele. Dobrze było ich widzie, całą trójkę. Nawet nie specjalnie chciało mi się prychać w stronę Cassiana, nadal tak samo pijanego i wspierającego się na ramieniu młodej czarownicy. Katya za pewne, nie bez powodu chwyciła moją dłoń, to też zamiast ją puszczać, powlokłam ją w stronę reszty mojej grupy. - Halo, pobudka Panie koneserze! - Zapstrykałam mu palcami przed nosem, w nadziei, że gest ten wystarczy i nie będzie potrzeby wylewania na niego kubła zimnej wody, choć muszę przyznać, że chciałam to zrobić od samego początku. Postanowiłam jednak dać mu chwilę na zapoznanie się z nową rzeczywistością i korzystając z okazji ponownie rozejrzałam się po pozostałych, tym razem z zaskoczeniem dostrzegając kolejną znajomą twarz.
- No proszę, Król polowania. - Rzuciłam nieco złośliwie, prosto w stronę Benjamina. Tego człowieka nie dało się pomylić z nikim innym. Nie czekając jednak na jakikolwiek jego komentarz, wyszukałam w tłumie Garretta i utkwiłam w nim swoje niecierpliwe spojrzenie. Nie chciałam się już odzywać, wystarczająca ilość pytań poleciała już w jego stronę; skoro jednak wszycy już byliśmy w jako takim komplecie, może moglibyśmy usłyszeć jakiekolwiek słowa wyjaśnień?




And on purpose,
I choose you.

.
Lilith Greengrass
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Find someone who knows how to calm your storms.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1807-lilith-black https://www.morsmordre.net/t2158-sow#32631 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2288-lilith-greengrass
Re: Ogród przed domem [odnośnik]26.03.16 16:58
Udało się.
Biegli przez las, prowadzeni zaklęciem wskazującym drogę z duszą na ramieniu, policjanci mogli zjawić się przed nimi, za nimi, obok nich - dosłownie w każdej chwili. Wraz z oboma mężczyznami, których imion nie znała, wreszcie odnaleźli pozostałych. Minerwa nie rozumiała, co się działo; dlaczego ich właściwie goniono, skąd policja dowiedziała się o tym zgromadzeniu, że zdążyła pojawić się tutaj tak szybko, a przede wszystkim... wciąż nie rozumiała, o co w tym wszystkim chodziło. Miała przy sobie pióro i pamiętała sen, który nakazywał jej zadbać o pozostałych, sen, przez który postanowiła się poświęcić i zamiast uciekać poczekać i pomóc pijanemu mężczyźnie. Całą drogę nie przestawała oglądać się za siebie w obawie, że jednak ruszył za nimi pościg - nic z tych rzeczy, przedostali się niezauważeni. Czy tak objawia się szczęście głupiego?
Właśnie rozglądała się za Garrettem, którego pamiętała jako przewodnika ich grupy spod Bobby'ego, kiedy poczuła męskie ramię oplatające jej pas. Rozchylając usta obróciła się za siebie, pewna, że dostrzeże funkcjonariusza policji, który jakimś cudem jednak ich dogonił, ale myliła się. - Och - wymsknęło jej się, kiedy ponownie dotarła do niej drażniąca woń alkoholu, ten szaleńczy bieg powinien pomóc mu się jej pozbyć. Po chwili, niepewnie, uniosła dłoń ku twarzy Cassiana, muskając jego włosy drobnymi opuszkami w odruchowo matczynym geście, nie będąc pewną, czy bardziej chciała go tym otrzeźwić, czy dodać mu odwagi. Najrozsądniej byłoby go otrzeźwić, może poprosić, żeby przebiegł się tam i z powrotem jeszcze ze trzy razy, ale wtedy policjanci złapaliby go z całą pewnością - a przecież nie mogła zacząć biegać za nim. Była zbyt zaskoczona jego zachowaniem, żeby zareagować sensownie. - Wszystko w porządku? - zapytała szybciej, niż pomyślała, znad jego głowy podążając za dźwięcznym głosem Lilith, kiedy usłyszała swoje imię.
- Brakuje kogoś? - rzuciła w jej kierunku, choć tak naprawdę w tłum, lęk iskrą odbijał się w jej zielonych oczach. - Widzieliśmy, jak ich zabierali... - "Ich", kim byli "oni"? Nawet nie wiedziała, czy grupka nieszczęsników, którą udało im się dostrzec, miała cokolwiek wspólnego z piórami, z nimi, tą tajemnicą wobec której wątpliwości Minerwy wciąż ścierały się z ciekawością.


Kto pierwszy został królem? A kto chciał zostać bogiem? Kto pierwszy był człowiekiem? Kto będzie nim
ostatni?




Minnie McGonagall
Minnie McGonagall
Zawód : Kariera naukowa
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Be careful as you go,
cos little people grow.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1950-minerwa-mcgonagall https://www.morsmordre.net/t1967-niktymene#27808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f264-maxwell-lane-17 https://www.morsmordre.net/t3014-skrytka-bankowa-nr-559 https://www.morsmordre.net/t3213-minnie#53350
Re: Ogród przed domem [odnośnik]27.03.16 0:07
Szedł na samym przodzie, co chwilę nerwowo oglądając się za siebie i pilnując, czy aby na pewno tym razem nikogo nie zgubił; niemalże pluł sobie w brodę, przeklinał się w duchu za własną nieuwagę i brak ostrożności. Teraz jednak dbał o bezpieczeństwo podwójnie - szybkim krokiem błądził wśród korytarzyków podmiejskich uliczek, upewniając się, czy w pobliżu nie wędrują korowody patrolujących okolicę policjantów. Nie podobał mu się ten chaos, ta potrzeba walki z ludźmi, którzy ponoć mieli dbać o porządek. Ale odkąd świat stanął na głowie, nie zastanawiał się już, czy robi dobrze, po prostu brnął w to dalej.
Całą drogę przeszedł w ciszy, jakby obawiając się, że najmniejszy szmer przywoła stado funkcjonariuszy. W końcu udało im się jednak dotrzeć (o ironio - tym razem bez większych szkód moralno-materialnych) do celu i zatrzymał się nieopodal (póki co niewidzialnej dla przyszłych zakonników) chatki.
- Wyciągnijcie pióra - polecił wszystkim, po czym przyspieszył kroku i podszedł do stojących nieopodal Bena i Alexa. - Wszyscy już są? - upewnił się cicho, wbijając spojrzenie w mężczyzn. - Zaaresztowali Skamandera i Adriena. Nie siejcie paniki, bo na daną chwilę i tak nie damy rady ich odbić. Wchodźcie do środka i uspokójcie wszystkich, ja zaraz przyjdę - dokończył niemalże szeptem, a potem już odwrócił się w stronę niewiedzącej nic grupy i... Cornelii, którą przez natłok wydarzeń dostrzegł dopiero teraz. - Wszystko w porządku? - spytał, wysyłając jej uśmiech, choć ze stresu związanego z aresztowaniami na jego żołądku zawiązywał się supeł.
Odetchnął z ulgą, gdy dostrzegł zbliżających się Minerwę, Cassiana i Freda - na pierwszy rzut oka wyglądali na całych i zdrowych, choć Morisson... cóż, nawet ucieczka nie pomogła mu w otrzeźwieniu. Jak bardzo musiał być pijany?
- Balneo - mruknął niewiele myśląc tuż po tym, jak wyjął różdżkę i wskazał nią uzdrowiciela. - Jesteście cali? - spytał ich z troską, nie zwracając jednak uwagi na jakiekolwiek reakcje Cassiana na próbę wyrwania go z alkoholowego otępienia wiadrem chłodnej wody. Zaraz jednak Weasley odwrócił się, by objąć wszystkich wzrokiem i żeby wszyscy mogli widzieć jego.
- Wiem, że na daną chwilę niewiele rozumiecie - zaczął głośno, bo choć nie było czasu na przemowy, to wypadało ten temat choćby poruszyć (sam w życiu nie polazłby za jakimś nawiedzonym gościem do kwatery pojawiającej się znikąd) - ale nie otrzymaliście tych piór bez powodu. Zresztą - sami widzicie, co się aktualnie dzieje. Chcieli nas aresztować za używanie magii, a teraz jeszcze za wieczorne spacery. Jeżeli jesteście gotowi pomóc nam w naprawianiu tego, co wkrótce może się rozkruszyć, dołączcie. Na wszystkie, wszystkie wasze pytania odpowiem w środku. Obiecuję. - Z jakiegoś powodu mówiąc to, zerknął przelotnie w stronę Margaux, ale zaraz potem odwrócił spojrzenie, taksując nim wszystkich. Choć nie uśmiechał się już (powaga sytuacji mu na to nie pozwalała), spoglądał na nich mimo wszystko łagodnie, ciepło. Zachęcająco?
- Jestem strażnikiem tajemnicy kwatery Zakonu Feniksa - rzucił trochę od niechcenia, jakby nie było to tak wielką rzeczą, na jaką brzmiało - ...a oto ona - dokończył, krytykując się w duszy za podniosłość i patetyczność tej chwili (nigdy nie lubił opływać w patosie), ale zaraz wskazał głową budynek, który nagle pojawił się przed przyszłymi zakonnikami. - Wchodźcie śmiało - rzucił względnie (bo wciąż martwił się zaaresztowanym Samuelem i Adrienem - czy kogoś jeszcze spotkał taki los?) lekko i radośnie, z parodią kurtuazji wskazał drzwi. - Ty też - uśmiechnął się do Cornelii, która wcześniej nie wyglądała na przekonaną.
Garrett też nie był przekonany. Nie miał bowiem zielonego pojęcia, jak wszyscy zmieszczą się w tej chatce o metrażu dwa na dwa.
Zanim sam wszedł do środka, poczekał, aż wszyscy przekroczą próg kwatery, a jego spojrzenie wciąż wędrowało po okolicy. Upewniał się, czy nikt ich nie obserwuje i rozmyślał, jak... jak niespostrzeżenie wedrzeć się do Tower i wyswobodzić swoich, łamiąc przy tym milion praw, których egzekwowania Garrett, jako auror, musiał na co dzień pilnować.
Uśmiechnął się do siebie gorzko. Kto by się spodziewał takiego obrotu spraw?

| moja grupo!  jeżeli ktoś chce się jeszcze wycofać, ma 48 godzin na napisanie tego - w innym wypadku uznam, że wszyscy weszliśmy do chatki. kolejnego posta piszecie już tutaj, uwzględniając w nim, że przed wejściem pokazaliście Garrettowi pióro. nie martwcie się kolejką i nie czekajcie na mojego posta w sali obrad - napiszę jako ostatnia, jak już wszyscy wejdą.
ps: moja kość dotyczy Balneo rzuconego na Cassiana, Wy nie musicie używać kostek.
pps: nie pisałam o tym w poście, ale do momentu przekroczenia progu kwatery nad ramieniem Garretta wciąż znajduje się rubinowa poświata feniksa.


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród przed domem - Page 4 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Ogród przed domem [odnośnik]27.03.16 0:07
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością


'k100' : 48
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród przed domem - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogród przed domem [odnośnik]28.03.16 17:08
Biegłem. Uciekałem niczym najprawdziwszy lis przed sforą psów i myśliwych, nie do końca wiedząc, gdzie znajduje się nora, w której mógłbym się ukryć – więc biegłem nadal. W końcu las zaczął robić się mniej gęsty, a całą trójką wylądowaliśmy na ulicy chwilę przed tym, jak inna grupa policjantów deportowała się, zabierając ze sobą jakiegoś mężczyznę. Policja. Wszędzie magiczna policja. Od dzisiaj będę bał się podnosić klapę od toalety w obawie przed tym, że będzie tam czekał na mnie funkcjonariusz z kolejnym, świeżym dekretem.
Wszystko wskazywało na to, że udało się nam zgubić ogon (ja, na szczęście, swój jeszcze zachowałem), a kiedy w końcu zatrzymaliśmy się w tej szaleńczej ucieczce, dało się zauważyć, że grupa, która wyruszyła spod karczmy, tak jakby się... rozrosła. Jednak to na świecącym się niczym morska latarnia Weasley'u skupiłem swoje spojrzenie. Będę mu musiał nadać w pracy nowe przezwisko. Latarnik brzmiał idealnie.
Jego słowa tylko potwierdziły moje obawy. Coś niedobrego zbierało się nad Anglią, coś chciało odebrać nam magię, która wyróżniała nas na tle Mugoli – w jakim celu? Z pewnością nie szlachetnym. Można było się spodziewać, że wkrótce pojawią się kolejne ograniczenia i, kto wie, może i nawet aurorom odbierze się różdżki. Tak dla bezpieczeństwa.
Jasne.
Choć z ust Garretta spływał patos nie mniejszy jak ten, który towarzyszył pieśni feniksa, zawtórowałem mu jedynie wymownym kaszlnięciem, po czym – bez zbędnych pytań i z piórem w dłoni – przekroczyłem próg niewielkiej, niepozornie wyglądającej chaty, która pojawiła się w ogrodzie znikąd.

zt – do sali obrad


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Ogród przed domem - Page 4 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Ogród przed domem [odnośnik]01.04.16 14:37
Teleportowali się w okolice chatki, wcześniej upewniając się, że jakaś zabłąkana banda policjantów, nie biega nigdzie. Samuel wciąż był wzburzony, w myślach jednak tylko ciskając przekleństwami w całą zgraję strażników, dekretów i wszystkich, którzy choć kiwnęli palcem do całego zamieszania. Pocieszający był fakt, że Rogers twardo stał po właściwej stronie, chociaż - nawet jemu wiązali ręce, gdy chodziło o decyzje Minister Magii, które - zdecydowanie mu się nie podobały. paranoicznie, czy nie - dopatrywał się w tym czegoś większego, ale o swoich domysłach, chciał sie podzielić na spotkaniu, na który..byli spóźnieni. Miał nadzieję, że jego "gromadka" dotarła na nie bez kłopotów, chociaż - nie zostawił im żadnych informacji. Jeśli coś poszło nie tak więcej - będzie szukał zaginionych. Czuł się z nich odpowiedzialny, a stawiał, że Garret i tak miał wystarczająco na swoich barkach.
- Adrienie - odezwał się po długiej chwili milczenia, obfitującej w palenie kolejnego papierosa. Towarzystwo uzdrowiciela działał na Skamandera zdecydowanie orzeźwiająco i uspokajająco. Carrow miał za sobą nie tylko lata przyjaźni z aurorem, ale i niepodważalny autorytet. Szanował go i nie zawahałby się powierzyć mu swojego życia - Wiem, że wciąż nic nie rozumiesz, ale...to już kwestia czasu. Nie mylę się, że masz pióro, ale chciałbym, żebyś mi je pokazał i...zaraz wszystko stanie się jasne. To co mówiłeś tam w murach celi, jest bardziej trafne niż może ci się wydawać, a to co chciałbym ci zaproponować...to walka, z tym wszystkim czego jesteś świadkiem - I wiem, że już cię o to prosiłem, wiem też, że potrafię być zbyt pochopny w swoich działaniach, ale - znowu mi zaufaj i chodź ze mną - mówił przyciszonym tonem, zerkając na maleńką, wydawałoby się chwiejną w posadach chatkę, która stanowiła ich siedzibę.

Adrien, napisz jednego posta od razu z zt, i potem biegniemy tutaj.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Ogród przed domem - Page 4 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Ogród przed domem [odnośnik]08.04.16 11:49
Wszystko działo się wyjątkowo...żwawo. Na tyle, że już nie taki młody Carrow łapał mentalną zadyszkę. Przez myśl mu jednak nie przeszło by się w którymkolwiek momencie wycofać. Wierzył, że wszystko dzieje się z określonego powodu, a więc i jego obecność tutaj miała swój cel. Zawierzył w to, jak i samego Skamandera. Ukazał mu piórko które pobłyskiwało w ciemności. Znak, że miał walczyć "z tym wszystkim". Uśmiechnął się gorzko, odnosząc wrażenie, że przeżywa swego rodzaju déjà vu.
- Przecież wiesz, że zawsze ci ufam. - Podążył za Skamanderem.

|zt
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Ogród przed domem [odnośnik]25.06.16 18:08
W całej kwaterze dało się odczuć atmosferę świąt. Za oknem prószył śnieg, powietrze pachniało symfonią bożonarodzeniowych aromatów, a na twarzach Zakonników rozkwitały radosne uśmiechy. Przygotowania do świętowania trwały w najlepsze; wszystkich do pracy motywowała myśl, że im sprawniej zostaną wykonane obowiązki, tym szybciej rozpocznie się zabawa.

W tym temacie, po uprzednim rzucie kością na powodzenie wykonania swojego zadania, swoje świąteczne obowiązki powinni opisać:

❤ ścięcie, przyniesienie i postawienie choinki - Garry + Ben
❤ odśnieżenie przed kwaterą - Barty + Samuel
❤ porąbanie drewna na opał i rozpalenie w kominku - Samuel + Cassian


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Ogród przed domem - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogród przed domem [odnośnik]26.06.16 14:25
Cassian dowiedział się, że żeby wziąć udział w spotkaniu Zakonu Feniksa, należy w jakiś sposób dołożyć swoją cegiełkę do organizacji tego wydarzenia. Zdążył się już nastawić na darmowe jedzenie. W końcu w domu zamknąłby się w czterech ścianach z butelką ognistej, a jedyne żarełko, jakie by widział na oczy to co najwyżej biegający mu po domu szczur, którego nie udało mu się jeszcze wybić. Kiedyś próbował, ale łapanie go po pijaku to chyba nie był jeden z jego najlepszych pomysłów. Gdyby jego mieszkanie miało prawo głosu, prawdopodobnie by się z tym zgodziło. Zwłaszcza po tym, jak Reducto rozłupało ściankę działową do łazienki. Dobra rada. Szczur jest za mały, żeby po pijaku w niego wycelować, a naprawa mieszkania zbyt kosztowna, żebyście próbowali tego w domu.
W ten właśnie sposób, mając tą ścianę w pamięci, Cassian zjawił się z siekierą pod kwaterą Zakonu Feniksa. Jako urodzony w rodzinie mugolskiej, temu narzędziu często ufał bardziej niż różdżce. Są rzeczy, które z nawyku robi się w klasyczny sposób. Rąbanie drewna i wkładanie w to wysiłku niosło ze sobą dodatkowo wartość terapeutyczną. Cassian zdziwił się, że zjawił się przed domem jako pierwszy. Ponoć ktoś miał mu pomóc, ale jako, że stał na dworze sam, postanowił nie zamarzać na sopel lodu. Stojąc przed wejściem do kwatery porozkładał pieńki odpowiednie do rąbania drewna, wielkie kłody już czekały do cięcia. Zaczął ja łupać na mniejsze kawałki. Dość szybko pozbył się płaszcza, pozostając w samej wyjściowej koszuli i swetrze. Takim, który nosiło się dekadę temu, ale ten był wyjątkowy, bo uszyty przez jego żonę.


I don't want to understand this horror
There's a weight in your eyes

I can't admit

Everybody ends up here in bottles



Cassian Morisson
Cassian Morisson
Zawód : UZDROWICIEL ODDZ. URAZÓW POZAKLĘCIOWYCH
Wiek : 33 LATA
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
I will not budge for no man’s pleasure, I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2183-cassian-t-morisson#33199 https://www.morsmordre.net/t2797-whisky#45280 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f225-blackhorse-lane-13-5 https://www.morsmordre.net/t3257-skrytka-bankowa-nr-618#55081 https://www.morsmordre.net/t2795-cassian-tobias-morisson#45256
Re: Ogród przed domem [odnośnik]29.06.16 0:28
Czemu zdecydował się na święta akurat tutaj? Czemu nie wybrał wizję spędzenia tego czasu z ludźmi, których - nie znał (jeszcze) wystarczająco, Mimo to ufał tej różnorodnej zbieraninie indywiduów, pamiętając, że łączyło ich więcej niż kilka spotkań. Mieli cel, idee, w które Samuel bezsprzecznie wierzył. Bolało go, że nie mógł wśród nich spotkać tych, którzy nie dotarli do dnia dzisiejszego. Cressi...którą przecież zostawił w piekielnej celi. Nie mógł pozbyć się wyrzutów, doliczając kolejne imię na liście osób, które...zdradził?.
Głowa długo mu huczała wyrzutami, które - zmusiły go do zwiększania zakresu, którą wykonywał, kumulując swój gniew na śledztwie, misjach i treningach, od czasu do czasu zaprzęgając do sparringu butnego kursanta. każdemu wychodziło to na dobre. Dlatego dziś przychodził, nieco lżejszy i z nadzieją, że wciąż miał po co walczyć. i Za kogo.
Nie potrzebował większej zachęty, żeby zająć się - wyładowaniem resztek nagromadzonego humoru na zadaniu, które widać zapobiegawczo sobie wybrał. Zdążył przyjechać wcześniej, wbić się do kuchennej chaty, by przygotować sobie kawę. Ściągnął płaszcz, wiedząc, że praca fizyczna rozgrzeje go wystarczająco, by nie marznąć. W pewnej świątecznej zadumie, dostrzegł za oknem Cassiana, z którym miał pospołu porąbać drewno i rozpalić w kominku. Zastanawiał się tylko moment, by do gotowego, gorącego napoju, dostawić drugi i z dwoma naczyniami wyszedł na zewnątrz, otworzył klamkę łokciem, by pchnąć drzwi nogą i przekroczyć próg chaty. Nie zatrzymał się, dopóki nie dotarł do mężczyzny, chociaż podejrzewał, że był wystarczająco hałaśliwy, by zaznaczyć swoją obecność wcześniej, choćby chrzęszczącym pod nogami śniegiem. Jeden z kubków postawił na pieńku, drugi przesunął do uzdrowiciela - Chyba nie mieliśmy nigdy okazji oficjalnie się poznać? - spojrzał na poukładane pieńki i kiwnął mu głową, odsłaniając zęby w szerokim uśmiechu, ignorując ewentualny (podły?) humor (czy swój, czy spotkanego jegomościa) - bo stawiam, że nieoficjalne nam się zdarzały, chyba nie tylko tutaj - przechylił głowę, szukając wzrokiem dodatkowego narzędzia zbrodni...siekiery. Cassian jedną posiadał, ale dzielić się chyba nie miał zamiaru. Za dużo z nią frajdy, prawda?


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Ogród przed domem - Page 4 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Ogród przed domem [odnośnik]30.06.16 12:59
A kiedy myślał, że nic więcej nie może już dzisiaj zepsuć (brutalnie rozbita butelka Ognistej i jeszcze brutalniej zdemolowana kuchnia wyczerpały dzienny limit nieszczęść, prawda?), złośliwy los z szatańskim uśmiechem przypomniał mu, że to dopiero początek.
Śnieg skrzypiał mu i trzeszczał pod podeszwą butów, gdy szybkim krokiem zmierzał do pobliskiego lasu; może nie było to najrozsądniejsze posunięcie i lepszym pomysłem byłoby zdanie się wyłącznie na magię, która zawodziła go znacznie rzadziej, ale na ramieniu opierał drewniany trzon siekiery.
Ścinanie drzewka w najbardziej mugolski ze wszystkich sposobów - co mogło pójść nie tak?
Nigdy wcześniej nie zwrócił uwagi na to, jaki ten lasek był rzadki. I niski. Pełen połamanych, nadających się tylko na rozpałkę drzewek; Garrett omiatał je spojrzeniem balansującym z gracją na pograniczu zniecierpliwienia i rozczarowania - potencjalna choinko, gdzie jesteś? Gdzie się skryłaś, jak cię odnajdziemy?
- Wygląda na to, że - zaczął, spoglądając z zastanowieniem na kandydatki do, jakkolwiek drastycznie to brzmi, ścięcia - ta była koślawa, ta za mała, ta wygięta, ta za rzadka, ta za krzywa, ta połamana, ta nadgryziona przez korniki, ta strzeżona przez wielopokoleniową rodzinę nastawionych niepokojowo nieśmiałków - w sumie nie wiem, na co to wygląda. Może zerwijmy pojedynczą gałązkę, wrzucimy ją do wazonu, powiesimy na niej bombki i będzie substytutem choinki? - bo wszystkie inne jakieś takie brzydkie, koślawe, niezachęcające. Mieli zadbać o godną, dostojną, pękatą i radosną choinkę, a żadna taka nie kreśliła się na horyzoncie.
Co robić, jak żyć?


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród przed domem - Page 4 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Ogród przed domem [odnośnik]01.07.16 13:39
Ścinanie choinki na rodzinne święta Bożego Narodzenia należało do zadań Prawdziwego Mężczyzny. Wright więc nie zdziwił się zupełnie, gdy to właśnie jemu powierzono to zadanie. Co prawda część odpowiedzialności za powodzenie przedsięwzięcia spadła także na barki rudego założyciela Zakonu, ale Benjamin osiągnął mistrzostwo w chełpieniu się swymi sukcesami, także tymi dzielonymi z przyjaciółmi. Ruszył więc za Garrettem do lasu w niezwykle wesołym nastroju, rozpinając nawet guziki jasnego płaszcza - wyjątkowo zostawił w kawalerce skórzaną kurtkę nie pierwszej młodości, chcąc zaprezentować się podczas tego uroczego wieczoru szalenie elegancko. Nie był to dobry wybór, bowiem po chwili przedzierania się przez mizerny lasek jasne odzienie przypominało nieco zzieleniałą płachtę, ale Ben w ogóle się tym nie przejmował, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu choinki idealnej.
Co nie okazało się takie proste. Los rzucał im kłody pod nogi, złośliwie zabierając sprzed oczu najpiękniejsze okazy. To, co było w zasięgu ich dłoni i siekierki okazało się bardziej mizerne i misterne. Całe szczęście, że Jaimie nie wiedział jeszcze o tragicznym losie Ognistej, bo wyłącznie perspektywa zamoczenia ust w zbawiennym płynie powstrzymywała go od siarczystego zaklęcia.
- Nie, Garry, stać nas na coś więcej niż substytut, cokolwiek to dziwne słowo oznacza - odparł dumnie, gdy przystanęli pośrodku lasu żałości. Wright nie zamierzał się jednak poddawać i po dłuższej chwili kontemplacji, odnalazł w gąszczu drzewko...satysfakcjonujące. Co prawda mierzyło sobie zaledwie półtora metra a gęstość gałązek pozostawiała wiele do życzenia, ale przynajmniej nie obsiadały jej nieśmiałki, bahanki, robactwo a igiełki lśniły soczystą zielenią a nie brązem. - Oto nasza wybranka - zadecydował, odbierając od Garretta siekierę. Podrzucił ją kilka razy w dłoniach, podszedł do drzewka, zamachnął się z całych sił i...i wspaniałym ucięciem skrócił i tak rachityczną choinkę o niemalże głowę, pozostawiając karłowaty krzaczek. Do tego utytłany w śniegu. Ben zamarł na kilka długich chwil, po czym podniósł trofeum - niecały metr choinki, owszem, zielonej, ale dość...rachitycznej - patrząc to na dzieło swych rąk, to na rudzielca. Z pewną taką nieśmiałością. - No...nie jest chyba najgorzej, prawda? - spytał pomimo wszystko niezmiernie wesoło, jakby dobrym humorem mógł nadrobić braki choinki.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Ogród przed domem - Page 4 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright

Strona 4 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Ogród przed domem
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach