Cześć Ja nadal pamiętam o tych wstępnych ustaleniach jakiś czas temu na PW, zostajemy przy tym? Zmieniamy coś? Nie mogę przejść obojętnie obok tak pięknej kuzynki i to z zaprzyjaźnionego rodu

Awww <3 No pewnie, jak tam było? Super kuzynostwo, chociaż Tonek pewnie nie uniknął faceci-są-źli, ale i tak był w lepszej sytuacji niż inni, więc tyle dobrego! Ona pewnie zwraca się do niego kuzynie albo Anthony, bo chyba pan Burke to byłoby już przegięcie, hehs. No i odwiedza w sklepie, lubi słuchać opowieści z dalekich krain i pewnie fantazjuje, że jak umrze i będzie leżeć w trumnie, to Anthony uroni łezkę.

Na pana trzeba mieć wygląd i pieniądze, moja droga Maire. (Jakbym nie miał jednego i drugiego, nieprawdaż ) No tak, ale bez przesady, Anthony nie jest aż tak stary ani obcy, żeby Maire musiała zwracać się do niego tak oficjalnie. Po imieniu albo kuzynie w zupełności wystarczy. On wbrew pozorom za długo w sklepie nie przesiaduje, tak jak i w domu. Ale pewnie widywaliby się gdzieś na jakimś neutralnym gruncie. Może u Aarona w Imbryku.
Co to za niefajne i ponure fantazje, droga panno? Założę się, że to ona prędzej będzie stała nad jego trumną niż on nad jej

Ha, pewnie się już założyli, które umrze pierwsze (chociaż Maire raczej nie podzieliła się, dlaczego miałaby być pierwsza, chyba, że Anthony się domyśla jej choroby), albo jeszcze założą.

O niee, faktycznie mógłby się domyślać, że coś jest nie tak W ogóle jest taka wysoka i taka chuda, że aż strach Pewnie Anthony jak się z nią widuje to zabiera na obiad na jego koszt On by się nie zakładał, za dużo członków jego rodziny zmarło przedwcześnie (ojciec i brat) żeby sobie żartował z tego powodu

Cicho, wcale nie jest. XD Dobra, to się nie zakładają, ale na pewno gadają o śmierci i o tym, że ona by chciała na grobie tylko i wyłącznie czarne róże. :D

Jesteś tylko rok starsza, byłyśmy razem w Ravenclaw i musiałyśmy wspólnie chodzić do Skrzydła po eliksir wzmacniający (Serpentyna łączy ludzi). No i jestem nierodzoną siostrą Tośka! Miejmy coś miłego :thug:

Szlachcianki trzymają się razem, no nie? :D Pewnie szybko się zaprzyjaźniły, szczególnie, kiedy na jaw wyszła ich wspólna choroba (nie wiem jak Bea, ale Maire nie mówi o niej nikomu, nawet w rodzinie) i miały taką wspólną tajemnicę, a to zbliża ludzi, no nie? No i Tobias był kuzynem Maire, więc nawet po skończeniu szkoły utrzymywały kontakt i ja bym tu nawet zrobiła jakieś psiapsie, ale do czasu śmierci Tobiasa, bo potem mogło się popsuć (albo nie XD), Maire przypominała jej o nim czy coś, nie wiem, to do dogadania, ale, hmhm, skoro Bea pracuje teraz w rezerwacie u Parkinsonów, a niewykluczone, że Bulstrode zacznie tam bywać, to mogą znowu zacząć rozmawiać, Bea będzie jej pokazywała jednorożce, póki będzie okazja i takie tam. <3 I tak jak kiedyś miały pewnie razem ogólne hejty na wszystkich facetów świata, a potem Maire nabijała się z maślanych oczek do Tobiasa, tak teraz może być odwrotnie.

Pięknie mnie wpisałaś.

Czarne róże, zapamiętam No Alfred, patrz, jesteśmy obok siebie Kochajcie się z Beą! :serce:

Dobrze, że mnie pogoniłaś na PW, bo zgubiłam gdzieś powiadomienie o tym, że odpisałaś!
Bea nie kryje się jakoś szczególnie ze swoją chorobą (jej rodzina i przyjaciele wiedzą), ale też nie obnosi się w nią w żaden sposób. Można powiedzieć, że oswoiła Serpentynę i choć jej nienawidzi (i wścieka się na słabość swojego ciała), to jednak traktuje ją jako normalną część swojego życia. Pewnie dużo o tym rozmawiały i mogły udzielać sobie wsparcia w ten czy w inny sposób!
Jako bliska przyjaciółka, Marie musiała widzieć o jej uczuciu do Tobiasa i pewnie nie zdziwiła się, że Bea na jego pogrzeb nie dotarła (zmogła ją Serpentyna na długi czas). Potem Nott uciekła do rezerwatu i ich kontakty z pewnością mogły w tym okresie osłabnąć. Pewnie będzie trochę Marie zazdrościć zaręczyn z miłości (zwłaszcza, że ją czekają takie przymusowe) i będzie lgnęła do niej bardziej niż zwykle, bo niebawem straci swoje jednorożce i czymś będzie musiała się zająć w życiu. Więc może Bea napisze list do dawno niewidzianej przyjaciółki, by spróbować odzyskać utraconą więź? Marie może się trochę posmucić z tego powodu, trochę pokręcić nosem, ale kochajmy się na koniec! :thug:

Awww <3 Maire (Maire, nie Marie musi się z kimś podzielić informacją o zaręczynach! Myślę, że Bea była jej najlepszą psiapsią ever, a nie chciałaby opowiadać o tym wszystkim jakieś koleżance, z którą wypada się przyjaźnić, bo rody się lubią :/, a komuś powiedzieć MUSI, więc może napisze do Beatrice, żeby spotkać się i porozmawiać? Chyba, że mój pomysł jest tak głupi, że aż ci słabo, to krzycz, udzielę ci pierwszej pomocy przynajmniej. :sigh:

Maire (pacz, ale gapa ze mnie!) może Beatrice powiedzieć wszystko! Ona chętnie wysłucha, doradzi w miarę swoich możliwości i będzie się cieszyć jej szczęściem Więc jak dostanie list to szybko przybędzie żeby mieć relację z pierwszej ręki i nawet nie będzie wypominać tych wcześniejszych ślubów panieńskich! A swoją drogą pan Parkinson to pewnie jakiś kuzyn Nottówny, więc jeszcze lepiej!

Kocham bardzo i trzeba to zagrać

Spokojnie, większości się myli! To co, biegnę pisać piękny list?