Pomieszczenie piąte
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Pomieszczenie piąte
Gdy otworzysz drzwi i zrobisz krok do przodu, srebrzysta powłoka stawi ci delikatny opór. Nie możesz się jednak wrócić - za tobą jest tylko pustka, bowiem drzwi zdążyły się zamknąć i rozpłynąć w powietrzu.
Jeśli napierasz na powłokę całym ciałem, wybrzusza się odrobinę - możesz mieć wrażenie, że poruszasz czymś przypominającym konsystencją zastygającą smołę. Lecz nagle coś się zmienia - wraz z upływem czasu opór niknie, a stosunkowo elastyczne włókna opinają się na twej sylwetce. Rozciągają się do granic możliwości, by następnie pęknąć i umożliwić ci wydostanie się z tego osobliwego półkokonu.
Znajdujesz się w pomieszczeniu, w którym widzisz setki (a może nawet całą nieskończoność?) własnych odbić - wokół ciebie rozstawionych jest kilkanaście luster sięgających szklanego sufitu. Dociera do ciebie, że właśnie… przeszedłeś przez jedno z nich.
Jeśli dotkniesz którejkolwiek lustrzanej tafli, dowiesz się, że teraz już bez większych problemów będziesz mógł… zanurzyć w niej rękę - tak jakbyś zamaczał dłoń w wodzie, choć nie pomoczy się ani twoja skóra, ani ubranie.
Wygląda na to, że musisz zanurkować w nieznane, by odnaleźć wyjście z pokoju. Tylko które z nich będzie prawdziwe? A które okaże się tylko złudzeniem optycznym? I co jeszcze kryje się tam - po drugiej stronie lustra?
Masz dwa dni na odpis. Posty nie muszą być długie.
Pamiętaj, aby rzucić kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
Jeśli napierasz na powłokę całym ciałem, wybrzusza się odrobinę - możesz mieć wrażenie, że poruszasz czymś przypominającym konsystencją zastygającą smołę. Lecz nagle coś się zmienia - wraz z upływem czasu opór niknie, a stosunkowo elastyczne włókna opinają się na twej sylwetce. Rozciągają się do granic możliwości, by następnie pęknąć i umożliwić ci wydostanie się z tego osobliwego półkokonu.
Znajdujesz się w pomieszczeniu, w którym widzisz setki (a może nawet całą nieskończoność?) własnych odbić - wokół ciebie rozstawionych jest kilkanaście luster sięgających szklanego sufitu. Dociera do ciebie, że właśnie… przeszedłeś przez jedno z nich.
Jeśli dotkniesz którejkolwiek lustrzanej tafli, dowiesz się, że teraz już bez większych problemów będziesz mógł… zanurzyć w niej rękę - tak jakbyś zamaczał dłoń w wodzie, choć nie pomoczy się ani twoja skóra, ani ubranie.
Wygląda na to, że musisz zanurkować w nieznane, by odnaleźć wyjście z pokoju. Tylko które z nich będzie prawdziwe? A które okaże się tylko złudzeniem optycznym? I co jeszcze kryje się tam - po drugiej stronie lustra?
Masz dwa dni na odpis. Posty nie muszą być długie.
Pamiętaj, aby rzucić kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:58, w całości zmieniany 1 raz
Nie boję się, powtarzała w myślach jak mantrę, starając się zagłuszyć w ten sposób niepokojące odgłosy, docierające z coraz bardziej oddalającego się dna studni. Oddychała ciężko, walcząc o każdą porcję powietrza i o każdy pokonany szczebel, bo jej ramiona i łydki zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Gdyby nie perspektywa powrotu do pełnej ożywionych ciał wody, już dawno by się poddała; tymczasem przekraczała kolejne granice własnej wytrzymałości, ślizgając się na wilgotnych prętach, ze wzrokiem desperacko wbitym w migoczącą powierzchnię lustra.
Krzyknęła cicho, gdy jeden ze stopni pękł pod jej ciężarem. Na krótką, przerażającą sekundę, zawisła na drżących rękach, przekonana, że to koniec, bezcelowo machając nogami w poszukiwaniu zastępczego oparcia. Znalazła je w ostatniej chwili; jej stopy natrafiły na wystającą ze ściany studni cegłę i to wystarczyło, by odzyskała poczucie równowagi i wznowiła wspinaczkę.
Chociaż wydawało się to nierealne, po raz kolejny udało jej się dosłownie przeniknąć przez lustro. Nadal trzęsąc się ze strachu, zimna i zmęczenia, zatrzymała się na środku znajomego pomieszczenia, przez dłuższą chwilę po prostu dysząc spazmatycznie i przyglądając się swojemu odbiciu, zwielokrotnionemu przez setki luster; o ile wcześniej wyglądała niewyraźnie, o tyle teraz w ogóle już nie przypominała samej siebie – z mokrymi, przyklejonymi do twarzy włosami, ubrudzoną twarzą i zaczerwienionymi oczami, sama przypominała topielicę.
Drgnęła lekko, gdy jej spojrzenie natrafiło na zarys drewnianych drzwi. Niewiele myśląc, ruszyła chwiejnie w tamtym kierunku, tym razem już niemal pewna, że mimo lustrzanej powłoki, uda jej się ich dosięgnąć. Zawahała się tylko na moment, zaciskając dłoń na chłodnej klamce i wreszcie raz na zawsze opuszczając dziwne pomieszczenie, odprowadzana głośnym dudnieniem własnego serca.
Dziękuję ślicznie. < 3
Krzyknęła cicho, gdy jeden ze stopni pękł pod jej ciężarem. Na krótką, przerażającą sekundę, zawisła na drżących rękach, przekonana, że to koniec, bezcelowo machając nogami w poszukiwaniu zastępczego oparcia. Znalazła je w ostatniej chwili; jej stopy natrafiły na wystającą ze ściany studni cegłę i to wystarczyło, by odzyskała poczucie równowagi i wznowiła wspinaczkę.
Chociaż wydawało się to nierealne, po raz kolejny udało jej się dosłownie przeniknąć przez lustro. Nadal trzęsąc się ze strachu, zimna i zmęczenia, zatrzymała się na środku znajomego pomieszczenia, przez dłuższą chwilę po prostu dysząc spazmatycznie i przyglądając się swojemu odbiciu, zwielokrotnionemu przez setki luster; o ile wcześniej wyglądała niewyraźnie, o tyle teraz w ogóle już nie przypominała samej siebie – z mokrymi, przyklejonymi do twarzy włosami, ubrudzoną twarzą i zaczerwienionymi oczami, sama przypominała topielicę.
Drgnęła lekko, gdy jej spojrzenie natrafiło na zarys drewnianych drzwi. Niewiele myśląc, ruszyła chwiejnie w tamtym kierunku, tym razem już niemal pewna, że mimo lustrzanej powłoki, uda jej się ich dosięgnąć. Zawahała się tylko na moment, zaciskając dłoń na chłodnej klamce i wreszcie raz na zawsze opuszczając dziwne pomieszczenie, odprowadzana głośnym dudnieniem własnego serca.
Dziękuję ślicznie. < 3
I pray you, do not fall in love with me,
for I am f a l s e r than vows made in wine.
for I am f a l s e r than vows made in wine.
Cressida Morgan
Zawód : złodziejka, nokturnowa handlarka, kot przybłęda, niedoszły auror
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
she walked with d a r k n e s s dripping off her shoulders;
i’ve seen ghosts brighter than her s o u l.
i’ve seen ghosts brighter than her s o u l.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Do pomieszczenia wchodzi Cassandra.
Postępujesz zgodnie z opisem tematu. Masz dwa dni na odpis. Rzucasz kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
Postępujesz zgodnie z opisem tematu. Masz dwa dni na odpis. Rzucasz kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
I show not your face but your heart's desire
Magiczna noc duchów. To było jak sen, nie odczuwała już bólu po wizji ze smokiem, a po opuszczeniu zaczarowanego ogrodu wciąż trzymała dłoń na skórze, której poparzenie wydawało się już zaleczone - mara za marą, koszmar za koszmarem... czy to działo się naprawdę? Jak sen, drzwi ją pochłaniały, otulały, aż wreszcie pozwoliły jej przedostać się na drugą stronę - choć sama jeszcze nie wiedziała na drugą stronę czego przechodziła. Bała się - zabłądziła w tych zaczarowanych pokojach i nie potrafiła już odnaleźć drogi powrotnej, dokąd mogło ją to doprowadzić?
Utkwiła spojrzenie w jednym z luster, jej myśli zatrzymały się w tej sekundzie na wieczność. Czym to było? Ostrożnie, delikatnie zatoczyła dłonią okrąg, obserwując kolejne odbicia, obracając się wokół własnej osi. Nie wiedziała nawet którędy weszła.
Zbliżyła się do jednego, przypadkowo wybranego lustra, chcąc przetoczyć dłonią po jego tafli, wzdłuż linii własnej twarzy, ze zdumieniem zauważając, że jej ręka zatapia się w nim jak w stawie; raz już tej nocy widziała odbicie w stawie. I próbowała wyciągnąć z tamtej wizji naukę - Cassandra głęboko wierzyła, że wszystko ma swoją przyczynę, koniec i początek.
Nie bez zawahania, nie widząc innego wyjścia, zanurzyła się w tafli, mocno zaciskając zaczernione węgielkiem powieki.
Utkwiła spojrzenie w jednym z luster, jej myśli zatrzymały się w tej sekundzie na wieczność. Czym to było? Ostrożnie, delikatnie zatoczyła dłonią okrąg, obserwując kolejne odbicia, obracając się wokół własnej osi. Nie wiedziała nawet którędy weszła.
Zbliżyła się do jednego, przypadkowo wybranego lustra, chcąc przetoczyć dłonią po jego tafli, wzdłuż linii własnej twarzy, ze zdumieniem zauważając, że jej ręka zatapia się w nim jak w stawie; raz już tej nocy widziała odbicie w stawie. I próbowała wyciągnąć z tamtej wizji naukę - Cassandra głęboko wierzyła, że wszystko ma swoją przyczynę, koniec i początek.
Nie bez zawahania, nie widząc innego wyjścia, zanurzyła się w tafli, mocno zaciskając zaczernione węgielkiem powieki.
bo ty jesteś
prządką
prządką
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : rzut kością
'k100' : 46
'k100' : 46
bardzo, bardzo przepraszam! już wracam do świata żywych i odpisy będą się pojawiały regularnie.
Tym razem nie możesz pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na spokojnej tafli. Stoisz na niezbyt grubej warstwie zamarzniętej wody. Lód niebezpiecznie skrzypi pod ciężarem twego ciała. Nie jesteś jednak w stanie zobaczyć, gdzie się znalazłaś, bowiem panują tu egipskie ciemności. Jedynym źródłem światła jest dziwny, srebrzysty punkt jakieś dwanaście metrów przed tobą.
Gdybyś oświetliła sobie drogę, zauważyłabyś, że jesteś w kanałach - w jednej z odnóg, która nie ma żadnych rozwidleń. Za tobą znajdują się kraty, których pozbycie się zaklęciem spowodowałoby rozkruszenie lodu.
(Masz dwa dni na odpis. Pamiętaj, że jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.)
Tym razem nie możesz pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na spokojnej tafli. Stoisz na niezbyt grubej warstwie zamarzniętej wody. Lód niebezpiecznie skrzypi pod ciężarem twego ciała. Nie jesteś jednak w stanie zobaczyć, gdzie się znalazłaś, bowiem panują tu egipskie ciemności. Jedynym źródłem światła jest dziwny, srebrzysty punkt jakieś dwanaście metrów przed tobą.
Gdybyś oświetliła sobie drogę, zauważyłabyś, że jesteś w kanałach - w jednej z odnóg, która nie ma żadnych rozwidleń. Za tobą znajdują się kraty, których pozbycie się zaklęciem spowodowałoby rozkruszenie lodu.
(Masz dwa dni na odpis. Pamiętaj, że jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.)
I show not your face but your heart's desire
też nie miałam czasu, po wtorku obiecuję regularnie odpisywać!
Lód. Grząski lód. W pierwszym odruchu niemal ogarnął ją histeryczny śmiech; czy zwierciadła nie odbijały wnętrza dusz? Czy Cassandra pół życia nie stąpała po lodzie tak grząskim... że nie rozumiała, dlaczego jeszcze się pod nią nie zapadł? Magiczne halloween zabrało ją w ponure tournee po jej własnej zepsutej duszy. Kolejne wizje przestawały dziwić, Cassandra zaczynała poszukiwać w nich sensu, ukrytego przesłania; przecież nic nie działo się bez przyczyny. I niezwykle łatwo to przesłanie odnajdywała.
Jej stopa nie drgnęła, każdy jej ruch mógł okazać się zgubny - tu, gdzie stała, gdzie lód pod nią - Morgano, jeszcze - wytrzymywał miała największe szanse na przetrwanie. Zmrużyła po kociemu oczy, wpatrując się w światło przed nią; i tylko nie idź w stronę światła.
Na oślep bezwiednie niemal wyciągnęła dłoń, wpierw w bok, natrafiając na ścianę kanału, potem w tył, muskając kraty; jeśli nie w stronę światła - to w którą?
Ścisnęła dłoń na różdżce, delikatnie, cicho wypowiadając inkantację zaklęcia:
- Lumos - Po czym ostrożnie zaczęła stawiać kroki do przodu...
Jej serce biło mocno, a lęk nieustannie towarzyszący od momentu, w którym zgubiła się w zaczarowanych komnatach tego upiornego teatru zdawał się przeszywać ją na wskroś. Nocy Duchów tego roku towarzyszyła dziwna aura, aura niepokoju. To nie mógł być dobry omen.
Lód. Grząski lód. W pierwszym odruchu niemal ogarnął ją histeryczny śmiech; czy zwierciadła nie odbijały wnętrza dusz? Czy Cassandra pół życia nie stąpała po lodzie tak grząskim... że nie rozumiała, dlaczego jeszcze się pod nią nie zapadł? Magiczne halloween zabrało ją w ponure tournee po jej własnej zepsutej duszy. Kolejne wizje przestawały dziwić, Cassandra zaczynała poszukiwać w nich sensu, ukrytego przesłania; przecież nic nie działo się bez przyczyny. I niezwykle łatwo to przesłanie odnajdywała.
Jej stopa nie drgnęła, każdy jej ruch mógł okazać się zgubny - tu, gdzie stała, gdzie lód pod nią - Morgano, jeszcze - wytrzymywał miała największe szanse na przetrwanie. Zmrużyła po kociemu oczy, wpatrując się w światło przed nią; i tylko nie idź w stronę światła.
Na oślep bezwiednie niemal wyciągnęła dłoń, wpierw w bok, natrafiając na ścianę kanału, potem w tył, muskając kraty; jeśli nie w stronę światła - to w którą?
Ścisnęła dłoń na różdżce, delikatnie, cicho wypowiadając inkantację zaklęcia:
- Lumos - Po czym ostrożnie zaczęła stawiać kroki do przodu...
Jej serce biło mocno, a lęk nieustannie towarzyszący od momentu, w którym zgubiła się w zaczarowanych komnatach tego upiornego teatru zdawał się przeszywać ją na wskroś. Nocy Duchów tego roku towarzyszyła dziwna aura, aura niepokoju. To nie mógł być dobry omen.
bo ty jesteś
prządką
prządką
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : rzut kością
'k100' : 13
'k100' : 13
Proszę o wybaczenie za kolejne opóźnienie, to się więcej nie powtórzy :c
Końcówka twojej różdżki rozbłysnęła jasnym światłem, rozwiewając ciemności w odległości dwóch metrów. Powierzania, na której stałaś była lekko oszroniona. Dzięki wyczarowanemu światłu mogłaś zobaczyć, jak lód lśni niczym kryształy w drogocennych koliach zdobiących szyje szlachetnie urodzonych panien. Jednak jasność zapewniła ci nie tylko wrażenia wizualne… Nie musiałaś dysponować iście sokolim okiem, by dostrzec, że pod powierzchnią porusza się jakiś kształt. Przez chwilę trwającą kilka przyśpieszonych uderzeń twojego serca, zdawało ci się, że na lód napiera łapsko, najpewniej nienależące do człowieka, przynajmniej nie tego żyjącego – w końcu nikt nie wytrzymałby tyle pod wodą. A może to tylko wyobraźnia płata ci figle, może to po prostu jedna z ryb, choćby jeżanek?
Gdybyś rozejrzała się wokół, a także za siebie mogłabyś dojrzeć metalowe kraty, blokujące możliwość przejścia w tył - wciąż solidne, choć odrobinę nadjedzone przez erozję. Z boku, blisko muru znajdował się niewielki okrągły kształt, najpewniej kamień. Poza tym droga, którą sobie oświetliłaś była prosta, niczym niezastawiona. Srebrzysty punkt, spowity w ciemności dalej migotał w niezmieniony sposób. Zdecydujesz się ruszyć w jego kierunku?
(Masz dwa dni na odpis. Pamiętaj, że jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5).
Końcówka twojej różdżki rozbłysnęła jasnym światłem, rozwiewając ciemności w odległości dwóch metrów. Powierzania, na której stałaś była lekko oszroniona. Dzięki wyczarowanemu światłu mogłaś zobaczyć, jak lód lśni niczym kryształy w drogocennych koliach zdobiących szyje szlachetnie urodzonych panien. Jednak jasność zapewniła ci nie tylko wrażenia wizualne… Nie musiałaś dysponować iście sokolim okiem, by dostrzec, że pod powierzchnią porusza się jakiś kształt. Przez chwilę trwającą kilka przyśpieszonych uderzeń twojego serca, zdawało ci się, że na lód napiera łapsko, najpewniej nienależące do człowieka, przynajmniej nie tego żyjącego – w końcu nikt nie wytrzymałby tyle pod wodą. A może to tylko wyobraźnia płata ci figle, może to po prostu jedna z ryb, choćby jeżanek?
Gdybyś rozejrzała się wokół, a także za siebie mogłabyś dojrzeć metalowe kraty, blokujące możliwość przejścia w tył - wciąż solidne, choć odrobinę nadjedzone przez erozję. Z boku, blisko muru znajdował się niewielki okrągły kształt, najpewniej kamień. Poza tym droga, którą sobie oświetliłaś była prosta, niczym niezastawiona. Srebrzysty punkt, spowity w ciemności dalej migotał w niezmieniony sposób. Zdecydujesz się ruszyć w jego kierunku?
(Masz dwa dni na odpis. Pamiętaj, że jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5).
I show not your face but your heart's desire
Na moment zapatrzyła się w ten magicznie piękny lód skrzący pod jej stopami, lśnił, błyszczał, iskrzył jak diamenty w kolii Evandry; lecz czy nie lekkomyślnością było wpatrywanie się w nie tutaj, w tych dziwacznych... kanałach? stojąc na kruchej powierzchni lodu. Kiedy była małą dziewczynką, jej matka, szanowana wróżbitka, zawsze ją przestrzegała przed stąpaniem po kruchym lodzie rzeczywistego życia, lodu, którego już nigdy nie uda się chwycić, lodu, w którego głębinie zatonie. Wtedy tego nie rozumiała, dziś przepowiednia matki wydawała się bardziej realna, niż kiedykolwiek wcześniej. Już miała unieść różdżkę wyżej, gdy dostrzegła to coś zmierzające prosto w jej kierunku...
Krzyknęła - piskliwie, zaraz tłumiąc głupią reakcję, zła na samą siebie, i cofnęła się o krok, kiedy ręka (?) podążyła ku niej, kształt odbił jednak od powierzchni lodu i popłynął dalej. Ryba? Pod lodem, w takim miejscu? Wykluczone, potrafiła rozpoznać miejsce, w którym życie mogło się rozwinąć - a przynajmniej tak jej się zdawało. Może butelka?
Odetchnęła i ostrożnie, powoli, stawiając kolejne kroki uważnie i przy głębokim skoncentrowaniu, zaczęła iść przed siebie. Lód był kruchy, musiała uważać, wciąż pamiętała jednak o tajemniczym świetle migoczącym nie tak daleko przed nią. Wyciągnęła różdżkę przed siebie i spojrzała również przed siebie, nie chcąc patrzeć pod nogi, gdzie pływały tajemnicze kształty i z duszą na ramieniu - szła. Szła przed siebie.
Na długo zapamięta tę noc...
Krzyknęła - piskliwie, zaraz tłumiąc głupią reakcję, zła na samą siebie, i cofnęła się o krok, kiedy ręka (?) podążyła ku niej, kształt odbił jednak od powierzchni lodu i popłynął dalej. Ryba? Pod lodem, w takim miejscu? Wykluczone, potrafiła rozpoznać miejsce, w którym życie mogło się rozwinąć - a przynajmniej tak jej się zdawało. Może butelka?
Odetchnęła i ostrożnie, powoli, stawiając kolejne kroki uważnie i przy głębokim skoncentrowaniu, zaczęła iść przed siebie. Lód był kruchy, musiała uważać, wciąż pamiętała jednak o tajemniczym świetle migoczącym nie tak daleko przed nią. Wyciągnęła różdżkę przed siebie i spojrzała również przed siebie, nie chcąc patrzeć pod nogi, gdzie pływały tajemnicze kształty i z duszą na ramieniu - szła. Szła przed siebie.
Na długo zapamięta tę noc...
bo ty jesteś
prządką
prządką
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : rzut kością
'k100' : 93
'k100' : 93
Cassandra w końcu zdecydowała się ruszyć przed siebie, ostrożnie stąpając po bardzo delikatnym lodzie, który w każdej chwili może się załamać pod jej ciężarem. Wydawało się, że nic nie przeszkodzi w wędrówce, jeśli będzie uważać - w końcu wylądowanie w wodzie poniżej pełnej dziwacznych stworów, ryb, a może najzwyklejszych butelek, nie należałoby do najprzyjemniejszych przeżyć.
Gdy była już w połowie drogi do migoczącego światła, usłyszała za sobą niezrozumiałe, lekko piskliwe dźwięki - dobiegały z oddali, lecz z każdą chwilą zbliżały się coraz to bardziej. W zaledwie kilka sekund niewystarczających na ucieczkę, latające stworzonka znalazły się w obrębie światła rzucanego przez różdżkę kobiety. Cassandra mogła zobaczyć je dokładnie - małe i niebieskie, z nad wyraz dużymi, czarnymi oczkami i intensywnie drgającymi skrzydłami. Pół tuzina chochlików zostało zwabionych w kierunku kobiety - na tym nad wyraz kruchym podłożu ich obecność nie wróżyła niczego dobrego. Pierwszy z nich ruszył w kierunku kobiety, za cel upatrując sobie jej warkocz.
ST 55 - by uniknąć ataku chochlików. Możesz spróbować uciekać lub bronić się za pomocą czarów.
Pamiętaj, że jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
Gdy była już w połowie drogi do migoczącego światła, usłyszała za sobą niezrozumiałe, lekko piskliwe dźwięki - dobiegały z oddali, lecz z każdą chwilą zbliżały się coraz to bardziej. W zaledwie kilka sekund niewystarczających na ucieczkę, latające stworzonka znalazły się w obrębie światła rzucanego przez różdżkę kobiety. Cassandra mogła zobaczyć je dokładnie - małe i niebieskie, z nad wyraz dużymi, czarnymi oczkami i intensywnie drgającymi skrzydłami. Pół tuzina chochlików zostało zwabionych w kierunku kobiety - na tym nad wyraz kruchym podłożu ich obecność nie wróżyła niczego dobrego. Pierwszy z nich ruszył w kierunku kobiety, za cel upatrując sobie jej warkocz.
ST 55 - by uniknąć ataku chochlików. Możesz spróbować uciekać lub bronić się za pomocą czarów.
Pamiętaj, że jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
I show not your face but your heart's desire
Świetnie - doskonale - chochliki, uwielbiała chochliki, małe, wrzaskliwe, irytujące, na domiar złego wyjątkowo złośliwe; tylko nie moje włosy, mały psotniku. Nie zamierzała przed nimi uciekać, takim jak one należało dać przecież stosowną nauczkę i nic to nie znaczyło, że tak wiele dzisiaj przeszła, że niemal stratował ją smok, że niemal pożarły ją rośliny w ogrodzie w zaułku, że właściwie cudem tylko wciąż żyje - lub śni - tej magicznej nocy. Nie rozumiała, co działo się wokół niej, ale rozumiała jedno, to jedno, które Rita wmawiała jej od kilku lat bez przerwy - atakują cię, to się broń. Bo, wyjątkowo, dookoła nie było nikogo, kto mógłby to zrobić za nią.
Nie miała wielkiego doświadczenia w walce, ba, poza magią uzdrowicielską i kilkoma zaklęciami związanymi z pracami domowymi Cassandra nie miała potrzeby korzystać z magii. Korzystając z protekcji silniejszych z rzadka sięgała po uroki lub obronę przed czarną magią, a konsekwencji - wcale ich nie znała. Nie była pewna, czy jest w stanie reagować szybko podczas walki, choć były to obawy bezpodstawne; wszak czy rzucanie zaklęć nad pacjentem było pozbawione presji?
- Ericus - wycelowała w końcu różdżkę w zbliżającego się chochlika, chcąc zamienić go w szmacianą lalkę. Właściwie nie myślała trzeźwo, nie zastanawiała się nad tym, skąd te złośliwe stworzenia się tutaj wzięły, ani dlaczego nie zgasiła tego cholernego światła wcześniej.
Nie miała wielkiego doświadczenia w walce, ba, poza magią uzdrowicielską i kilkoma zaklęciami związanymi z pracami domowymi Cassandra nie miała potrzeby korzystać z magii. Korzystając z protekcji silniejszych z rzadka sięgała po uroki lub obronę przed czarną magią, a konsekwencji - wcale ich nie znała. Nie była pewna, czy jest w stanie reagować szybko podczas walki, choć były to obawy bezpodstawne; wszak czy rzucanie zaklęć nad pacjentem było pozbawione presji?
- Ericus - wycelowała w końcu różdżkę w zbliżającego się chochlika, chcąc zamienić go w szmacianą lalkę. Właściwie nie myślała trzeźwo, nie zastanawiała się nad tym, skąd te złośliwe stworzenia się tutaj wzięły, ani dlaczego nie zgasiła tego cholernego światła wcześniej.
bo ty jesteś
prządką
prządką
Ostatnio zmieniony przez Cassandra Vablatsky dnia 10.03.16 2:33, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : rzut kością
'k100' : 38
'k100' : 38
Chochlik bez większego problemu ominął zaklęcie, które miało zmienić go w niegroźną lalkę. Zwierzę może nie było najinteligentniejsze, jednak odpowiednie wycelowanie przy jego zwinności i rozmiarze nie należało do najłatwiejszych zadań, szczególnie dla uzdrowcielki, która przez całe swoje życie niewiele miała wspólnego z pojedynkami. Ostre pazurki stworzenia, zaplątały się we włosy Cassandry, a szamotanie się wywoływało falę upiornego bólu, który promieniował od samych cebulek. W między czasie nadleciały kolejne chochliki, które popiskując ze złośliwą radością, ruszyły do ataku. Wciąż skupiały się na górnych partiach ciała Cassandry, a dokładniej na - dzięki spleceniu w warkocz - doskonale dostępnych uszach. Jeśli uniosą kobietę w górę, a następnie opuszczą na lód, tafla na pewno nie wytrzyma takiego uderzenia.
ST ucieczki przed chochlikami wynosi 65. Jeśli postanowisz uciec, rzucasz dwa razy kością k100, z czego za powodzenie ucieczki odpowiada pierwsza z kości. Możesz także próbować się bronić zaklęciami, jednak jeden z chochlików wciąż znajduje się w twoich włosach, powodując uciążliwy ból, który obniża twoje możliwości prawidłowego wykonywania zaklęć (otrzymujesz -1 pkt do każdej dziedziny czarów).
Pamiętaj, że jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
ST ucieczki przed chochlikami wynosi 65. Jeśli postanowisz uciec, rzucasz dwa razy kością k100, z czego za powodzenie ucieczki odpowiada pierwsza z kości. Możesz także próbować się bronić zaklęciami, jednak jeden z chochlików wciąż znajduje się w twoich włosach, powodując uciążliwy ból, który obniża twoje możliwości prawidłowego wykonywania zaklęć (otrzymujesz -1 pkt do każdej dziedziny czarów).
Pamiętaj, że jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
I show not your face but your heart's desire
- Tylko nie włosy - warknęła ostrzegawczo i władczo do pierwszego z chochlików; cóż, niestety stworzonko niewiele zrobiło sobie z jej groźby i nie miało zamiaru zmienić toru swojej szarży, chwytając za warkocz Cassandry. Poczuła uporczywe swędzenie, potem drapanie przy uszach - otoczyły ją zewsząd, niech to licho... Wywijanie rękami nie miało większego sensu - zdusiła piskliwy krzyk, krucha tafla lodu mogła przecież pęknąć w każdej chwili. Dlatego - liczyła się teraz każda sekunda. Nie miała dość czasu, by się namyśleć;
- Expulso! - wyrecytowała, mając nadzieję odepchnąć od siebie upierdliwe stworzonka. Nie była pewna, kiedy ostatnio go używała - chyba jeszcze w szkole. Morgano, gdzie jest mój troll, kiedy go potrzebuje. Owszem, może i ta tafla by się pod nim załamała, ale przynajmniej przeniósłby mnie na barana do końca tego cholernego korytarza!
Co jej, na wszystkich czterech założycieli Hogwartu, strzeliło do tego durnego łba, żeby w ogóle wychodzić dzisiaj z domu? Przygód miała już aż zanadto, powyżej uszu, co do których lepiej, żeby zostały na tej wysokości, na której są teraz.
- Expulso! - wyrecytowała, mając nadzieję odepchnąć od siebie upierdliwe stworzonka. Nie była pewna, kiedy ostatnio go używała - chyba jeszcze w szkole. Morgano, gdzie jest mój troll, kiedy go potrzebuje. Owszem, może i ta tafla by się pod nim załamała, ale przynajmniej przeniósłby mnie na barana do końca tego cholernego korytarza!
Co jej, na wszystkich czterech założycieli Hogwartu, strzeliło do tego durnego łba, żeby w ogóle wychodzić dzisiaj z domu? Przygód miała już aż zanadto, powyżej uszu, co do których lepiej, żeby zostały na tej wysokości, na której są teraz.
bo ty jesteś
prządką
prządką
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Pomieszczenie piąte
Szybka odpowiedź