Wydarzenia


Ekipa forum
Czytelnia
AutorWiadomość
Czytelnia [odnośnik]19.01.16 20:08
First topic message reminder :

Czytelnia

Czytelnia zajmuje większą część najwyższego poziomu budynku, piętrzące się regały zajmują pozycje wyłącznie z zakresu smokologii, wiele z nich zostało spisanych przez pracowników tegoż rezerwatu. Część woluminów sprowadzona jest z bardzo daleka, południowej Afryki lub Japonii i wiele z nich nie jest przetłumaczonych na język angielski. Stoliki z dostawionymi krzesłami, przy których unosi się zapach topionego wosku, obłożone są ostatnio używanymi księgami. Zwyczajowo utrzymuje się tutaj ciszę. Przez strzeliste okna da się obserwować latające smoki.
Na gabinet nałożone jest zaklęcie Muffliato.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czytelnia - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Czytelnia [odnośnik]05.11.23 23:21
4 sierpnia 1958
Poranek w pracy minął szybko. Szybciej niż sam mógł się spodziewać. Od kilku dni utrzymywał się dobry humor Mathieu i nawet lepiej znosił świat, który go otaczał. Po pierwsze rozmowa z Tristanem, która w pewien sposób pozwoliła mu się uzewnętrznić. Sam po sobie nie spodziewał się takiej... postawy. Z reguły opanowany tym razem miał problem nad zapanowaniem nad emocjami, które w ostatnich tygodniach czyniły z jego życia istny kocioł, który mógł wybuchnąć w każdej chwili, jak wyjątkowo nieudany eliksir. Niemniej jednak, sytuacja była dynamiczna na tyle, że w ciągu ostatnich kilku chwil zdążył się nieco otrząsnąć. Miał plan, który gotów był realizować. A to było najważniejsze - dobry plan.
Pierwszą część dnia spędził na przygotowaniu dokumentacji, w większości związanej z notatkami dotyczącymi smoków, które obserwowane były każdego dnia. Narastający w ostatnim czasie niepokój zdawał się we znaki również im, co nie umknęło ani jego uwadze, ani tym bardziej uwadze pozostałych pracowników Smoczych Ogrodów. Wszystko skrzętnie zanotowane, posegregowane i zaraportowane w odpowiedni sposób - sprawdzone dla pewności dwukrotnie, wylądowało na biurku Melisande. Robił to zawsze, od samego początku, wszak tworzyli zgrany zespół, co w ostatnim czasie przez jego rozkojarzenie było wystawione na szwank. Od rozmowy z kuzynką minęło trochę czasu, dlatego Mathieu przykładał się jeszcze bardziej, nie pozwalając sobie na gram rozkojarzenia, ani tym bardziej na jakiekolwiek błędy.
Po przerwie w okolicach południa udał się z pustymi pergaminami, piórem i kałamarzem do czytelni, a także z kilkoma kopiami notatek, które sam sporządził, a które dotyczyły bezpośrednio zachowania smoków w ostatnim czasie. Kolejny punkt dnia, który miał zaplanowany - tym razem nie zamierzał jednak działać w pojedynkę, a zaprosić do współpracy jeszcze kogoś. Obiecał, że pokaże część swojego świata, jakim była praca w Smoczych Ogrodach, a obietnicy zamierzał dotrzymać. Tym bardziej, że w ostatnich dniach zrobiło się trochę... cieplej w tej relacji. Nie był do końca pewien czy to układ gwiazd czy zbawienny wpływ rytuału, w którym uczestniczył, ale zdecydowanie czuł, że jest... inaczej.
- Lordzie Rosier. - skrzypnięcie drzwi sprawiło, że uniósł głowę znad jednej z ksiąg. Na biurku było rozłożonych kilka, a wszystkie dotyczyły zachowania smoków i problemów natury behawioralnej. Szukał odpowiedzi i potrzebował je znaleźć. - Lady Corinne przybyła.
To właśnie małżonki się spodziewał. Podniósł się z krzesła, wsuwając zakładkę w księgę, na wypadek gdyby stronice miały się nagle zamknąć. Corinne weszła przez drzwi do wnętrza czytelni, a pracownik zamknął je za nimi. Mathieu podszedł do małżonki i delikatnie ucałował jej czoło.
- Ciszę się, że przybyłaś. Będę potrzebował Twojej pomocy. - powiedział z lekkim uśmiechem, a później poprowadził do stolika i pomógł zająć miejsce zaraz obok siebie. - Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, jaśniejący znak na niebie wzbudza niepokój nie tylko wśród nas, ale również wśród smoków. Księgi, które przygotowałem dotyczą zachowania smoków, problemów behawioralnych, które mogą je dotykać. Część z nich jest sprowadzona, część spisana przez naszych pracowników, a część pochodzi z ważnych księgozbiorów. Mam nadzieję, że nie będzie to dla Ciebie zajęcie nużące... chciałaś chyba dowiedzieć się więcej o smokach. - powiedział spokojnym tonem, przyglądając jej się uważnie.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Czytelnia [odnośnik]06.11.23 2:06
Było inaczej. Małżeństwo budziło w niej inne emocje niż jeszcze tydzień temu. Bo choć od początku pokornie zniosła i przyjęła na swoje barki wolę rodów, które zdecydowały o ich ślubie, to jednak pierwszy miesiąc małżeństwa był… chłodny i jałowy, pozbawiony bliskości czy zażyłości. Dopiero w noc następującą po rytuale coś się zmieniło, wtedy po raz pierwszy doświadczyła wcześniej nigdy nieznanej bliskości. To wlało w nią nadzieję, że może nie byli skazani na wieczny chłód, oziębłość i oficjalność. Może jeszcze mogli się lepiej poznać, zbliżyć do siebie, i nawet jeśli nie pokochać, to przynajmniej zaprzyjaźnić.
Ucieszyła się, kiedy pozwolił jej na odwiedziny w rezerwacie. Chciała go zobaczyć, bo przecież marna byłaby z niej lady Rosier, gdyby go nie ujrzała. Tym bardziej że jeśli pewnego dnia powije syna, on będzie zapewne kontynuować dziedzictwo swego ojca i innych przodków. Skoro Mathieu zdecydował się wpuścić ją do swego świata, może to była kolejna oznaka, że jakiś mur, którym wcześniej się od niej odgradzał, zaczynał się kruszyć.
Pojawiła się w rezerwacie odziana jak zwykle elegancko i konserwatywnie, ale bez zbędnej przesady i nadmiaru ozdób, które w takim miejscu jak to były zbędne. Jej suknia była stosunkowo nieskomplikowana, zdobiona tylko delikatnymi haftami. Doprowadzono ją do miejsca, gdzie znajdował się jej mąż i wsunęła się do wnętrza, uważnie rozglądając się po nowym dla niej otoczeniu.
- Mężu. Mam nadzieję, że dzień mija ci miło – odezwała się, a kącik jej ust uniósł się w górę w delikatnym uśmiechu, kiedy Mathieu się do niej zbliżył. – W jaki sposób mogę ci pomóc? Wiesz, że moja wiedza o smokach nie wykracza w żaden sposób ponad wiedzę szkolną. Z pewnością nie wiem o nich nawet ułamka tego, co ty. Miałam nadzieję, że to ty mi coś o nich opowiesz w przystępny i zrozumiały dla mnie sposób, i pokażesz je z bezpiecznej odległości. Nie macie tu jakiegoś obserwatorium? – zapytała, przyglądając mu się uważnie. Bardzo chciała zobaczyć smoki choćby z daleka, bo wiadomo, że bliski kontakt nie wchodził w rachubę. Nie była smoczym opiekunem, a tylko delikatną damą.
Z pewnością więc nie byłaby w stanie udzielić mu żadnej porady. Wiedziała o smokach głównie tyle, że były wielkie, potężne, miały łuski, skrzydła, ogon, ziały ogniem, odbijały zaklęcia i nie dawały się oswoić. Że z poszczególnych części ich ciał można było przyrządzać eliksiry, choć alchemiczką zawsze była mierną i chyba prędzej wysadziłaby kociołek w powietrze lub rozpuściła go, niż przyrządziła coś zdatnego do spożycia. Pozostawało też faktem, że nigdy nie należała do wybitnie inteligentnych osób, w szkole raczej nie uczyła się więcej niż musiała, bo pisane trudnym, naukowym językiem księgi śmiertelnie ją nużyły, głównie przez to, że niewiele z nich rozumiała. Jeśli czytała książki, to wolała coś lżejszego, najlepiej literaturę piękną. Z pewnością nie była kimś, kogo wiedza o smokach mogłaby mu się przydać, mogła co najwyżej podawać mu książki i zadawać pytania. Bo skąd miała mieć jakieś pojęcie o problemach behawioralnych smoków? Na szkolne lekcje z oczywistych względów nikt tych stworzeń nie przyprowadził, nauczyciel opowiadał więc o nich dość zdawkowo i bazując wyłącznie na teorii, dostosowanej do wieku uczniów. Więc w dużym skrócie, Corinne umiałaby rozpoznać smoka i wymienić kilka jego części, które miały zastosowanie alchemiczne, ale o smoczych zachowaniach nie byłaby w stanie powiedzieć chyba nic. Poza tym, że ziały ogniem, oczywiście. Ale cóż, w rodzinnym domu wszyscy zawsze jej powtarzali, że żona nie może być mądrzejsza od męża, że to nie wypada. Dlatego spoglądała na niego z nadzieją, że to on jej coś opowie, przystępnym i zrozumiałym dla laika językiem, bo jeśli chodzi o księgi, nawet nie wiedziałaby, od czego zacząć, istniała też duża szansa, że mogłaby wielu rzeczy nie zrozumieć. To, co było oczywiste dla Rosierów uczących się o swoim dziedzictwie od dziecka, nie było oczywiste dla osoby z zewnątrz, która wcześniej ze smokami nie miała styczności poza tymi kilkoma wzmiankami na opiece nad magicznymi stworzeniami.
Ale po chwili zwróciła spojrzenie w stronę okna. I czy jej się wydawało, czy dostrzegła latający kształt, który przemknął w pewnej odległości od budynku? Podeszła nieco bliżej, mając nadzieję, że ujrzy go ponownie i że to rzeczywiście był smok, a nie tylko jakieś przerośnięte morskie ptaszysko.
Corinne Rosier
Corinne Rosier
Zawód : dama
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To nie miłość jest najważniejsza, lecz obowiązek wobec rodu.
OPCM : 4 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 8 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11795-corinne-rosier-avery https://www.morsmordre.net/t11797-listy-do-corinne https://www.morsmordre.net/t12113-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11798-corinne-rosier
Re: Czytelnia [odnośnik]07.11.23 22:05
- Corinne, nie musisz się martwić. Jestem pewien, że zdołasz mi pomóc. – powiedział spokojnym głosem, mając wrażenie, że jego małżonka nie jest przekonana do tego pomysłu. Nie bez powodu zaprosił ją akurat dzisiaj, kiedy w planach miał niezbyt ekspresyjne i ciekawe zadanie. Wyciąganie informacji na temat zachowania smoków nie było niczym porywającym, a jednak było bardzo edukujące. Mathieu szukał konkretów na starych stronnicach ksiąg, które porozkładane były przed nim. Corinne mogła za to dowiedzieć się nieco więcej na temat zachowania smoków, zanim będzie mogła przejść do kolejnego etapu edukacji na ich temat. Oczywiście nie planował dopuszczać jej w bezpośrednie pobliże tych stworzeń, no… może najwyżej do terrarium Edrei, gdzie będzie zupełnie bezpieczna. Niemniej jednak, od czegoś należało zacząć, a to zdawało się być najmniej inwazyjnym i trudnym działaniem. – Właśnie z powodu Twojej niewielkiej wiedzy na temat smoków zaprosiłem Cię dzisiaj do czytelni. Zanim sam znalazłem się w Smoczych Ogrodach zaczytywałem się w księgach, które pomagały mi zobrazować sobie to, w jaki sposób mogą się zachować. Są istotami nieprzewidywalnymi, choć pewne schematy są powtarzalne. – dodał po chwili, widząc jak przemieszcza się, jak nie do końca pewna jest tego, co właściwie miałaby robić i dlaczego wybrał akurat ten rodzaj rozrywki. – Zgłębienie się w ten temat pozwoli Ci je odrobinę poznać. Później, gdy skończę udamy się do obserwatorium. – mruknął, wracając do księgi, nad którą siedział jeszcze kilka chwil temu. Dotyczyła okresu, w którym burze dotkliwie dotykały Kentu. Zastanawiał się nad słowami tam zapisanymi. Oczywiście nie mógł porównywać burzy czy innych zjawisk pogodowych do tego, w jakiej obecnie znaleźli się sytuacji.
Podniósł na moment wzrok na Corinne i uśmiechnął się lekko.
- Poszukuję zmian zachować w zależności od sytuacji. W tej księdze znajdują się informacje dotyczące okresu letniego, kiedy gwałtowne burze i zawirowane prądy pojawiały się nad hrabstwem niemal codziennie. Jest tutaj notatka, która świadczy, że po tygodniu niesprzyjającej aury smoki wykazywały znaczna nerwowość. – zwrócił uwagę sięgając po pióro, zanurzył je w kałamarzu i przepisał kilka słów z tej księgi zaznaczając jednocześnie w którym woluminie powinien tego szukać. Później ponownie powiódł wzrokiem na Corinne. Nie sądził, aby to było dla niej rozrywką. Pragnęła pewnie ujrzeć smoki, dlatego zwróciła spojrzenie w stronę okna. Były na tyle pokaźne, że widać było, kiedy niebo przecinał ich podopieczny – Albion czarnooki.
- Wiem, że nie jest to zbyt porywające. Szukam wzmianek, jakichkolwiek informacji w jaki sposób zachowywały się smoki podczas nietypowych sytuacji. Nie sądzę, abym znalazł gdziekolwiek jakąkolwiek na temat jaśniejącego na niebie znaku, jednak może w jakikolwiek sposób uda mi się wyciągnąć wnioski. – mruknął, obracając pióro w dłoni. Odłożył je, śledząc wzrokiem kartę księgi, którą miał przed sobą. Przeciągnął na następną stronę. Po lewej znajdował się pokaźny obraz z Albionem, szkic, który poruszał rozpostartymi skrzydłami. Po drugiej zapisane były zaś słowa. Kontynuacja tego, co znajdowało się na poprzednich stronicach. – Nie mamy pewności jak długo obecna sytuacja będzie się utrzymać, a rosnące napięcia pomiędzy smokami nie są sprzyjające. Niektóre z okazów w naszych ogrodach są nerwowe z natury, a kometa, która zagościła na niebie tylko pogarsza ich stan. Stąd poszukiwanie rozwiązania na złagodzenie sytuacji. – powiedział spokojnym tonem. Nie liczył na cuda. Na razie znalazł ledwie garstkę, która w żaden sposób nie mówiła o tym, że sytuację udało się poprawić.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Czytelnia [odnośnik]10.11.23 14:06
Corinne naprawdę nie wiedziała, jak może mu pomóc, skoro nie posiadała niezbędnej wiedzy. A przekopywanie się przez pisane niezrozumiałym dla laika językiem księgi zdecydowanie nie brzmiało jak wymarzone zajęcie. W Hogwarcie szczerze nienawidziła się uczyć właśnie dlatego, że sucha teoria przelatywała przez jej umysł bez głębszego zrozumienia, nigdy nie umiała się na tym należycie skupić, bo po prostu ją to nudziło. Lepiej radziła sobie z rozumieniem czegoś, co zostało jej wytłumaczone ustnie i normalnym językiem, bez trudnych fachowych terminów. Była osobą która lubiła posłuchać, gdy ktoś o czymś ciekawie opowiadał, ale niekoniecznie lubiła zagłębiać się w obszerne naukowe księgi. Przychodząc tu, liczyła na opowieści i pokazanie czegoś, nie na nurzanie się w księgach i konieczność samodzielnego szukania czegoś, zwłaszcza jeśli o danej dziedzinie miała pojęcie bardzo szczątkowe, ograniczone w zasadzie do wiedzy szkolnej.
Patrzyła więc na Mathieu zupełnie tak, jakby kazał jej stanąć na głowie. Albo czytać coś napisanego w obcym, niezrozumiałym dla niej języku. Jako osoba kompletnie początkująca raczej nie miała szansy zrozumieć dużo z czegoś, co było stworzone przez ludzi o znacznie wyższym poziomie wiedzy, i adresowane było również do ludzi obeznanych w temacie, nie zaś do niezbyt lotnych dam. Cóż poradzić, Corinne nie była tak mądra jak Melisande czy Primrose. Była ucieleśnieniem stereotypu płytkiej, salonowej damy.
- Tyle że ja… nawet nie wiem, od czego zacząć. Naprawdę. Tego jest tak dużo… Myślałam, że to ty mi coś opowiesz, zarysujesz jakiś… wstęp. Te książki to sucha teoria, i istnieje spora szansa, że niewiele zrozumiem z zawiłych wywodów, jeśli nie posiadam praktycznie żadnego wprowadzenia do tematu poza zdawkowymi wzmiankami ze szkolnych lekcji… - odezwała się. Mathieu zapewne uczył się o smokach od dziecka, słuchał o nich od starszych krewnych pewnie odkąd sięgał pamięcią, więc później książki na ich temat przychodziły mu bardziej naturalnie, a im więcej wiedział, tym więcej rozumiał nawet z tych trudniejszych. Kiedy Corinne jako dziecko uczyła się nowych umiejętności, też nikt nie kazał jej od razu robić bardzo zaawansowanych rzeczy, wszystkiego uczyła się stopniowo. Teraz, widząc ilość zalegających na blacie książek, czuła się jak mała dziewczynka, której kazano zagrać bardzo trudną melodię na fortepianie w momencie, kiedy była dopiero na etapie poznania podstawowych nut.
Chciała poznać smoki, ale to, co jej mąż proponował, to byłoby wrzucenie od razu na głęboką wodę, a przecież Corinne nie planowała iść w ślady Melisande, chciała po prostu poznać dziedzictwo rodu męża w bardziej prostym i zrozumiałym dla niej ujęciu, bo przecież musiała zacząć od samiutkiego początku. Książek było dużo, i nawet osoba dużo bieglejsza od niej nie przeczytałaby wszystkiego w jeden dzień. A ktoś, kto kompletnie nie wiedział, czego i gdzie szukać? Corinne oczekiwała, że mąż konkretnie pokaże jej palcem, od czego ma zacząć, bo z wertowania przez nią książek na chybił trafił nie będzie mieć pożytku, skoro była kompletną ignorantką.
Poczuła więc pewne zagubienie i dlatego tak łatwo ją rozproszył widok kształtu przelatującego za oknem, który przyciągnął jej uwagę o wiele bardziej niż książki, pobudził w niej ciekawość i miała nadzieję, że jeszcze się pojawi, aby mogła przyjrzeć mu się lepiej. Jej spojrzenie często więc uciekało w stronę najbliższego okna.
- Ten znak na niebie… Za mojego życia nie pamiętam niczego podobnego. Ani moi rodzice nie pamiętają, kiedyś ich pytałam, gdy to… się pojawiło – rzekła po chwili zastanowienia. – Smoki zachowują się inaczej odkąd pojawiła się kometa? Są bardziej nerwowe niż wcześniej?
Nie miała pojęcia, czym był ów znak i co oznaczał. Może mądrzejsi od niej by wiedzieli, ale nie Corinne. Może w którejś z ksiąg były jakieś wzmianki o podobnym zjawisku, jeśli w minionych wiekach wydarzyło się coś podobnego, pytanie tylko, w której? Na myśl o mozolnym wertowaniu wszystkich Corinne coś ścisnęło w środku. Nie tak wyobrażała sobie pierwsze odwiedziny w rezerwacie.
- Pamiętam jednak anomalie sprzed dwóch lat. Podobno wtedy też działy się różne dziwne rzeczy? – Była w szkole, kiedy wybuchły, ale pamiętała jaką panikę wszyscy czuli, kiedy zarówno magia, jak i pogoda zaczęły odbiegać od normy i często działy się różne nieprzewidywalne zjawiska. Czy dotknęło to też smoków? Zapewne tak, ale Mathieu pewnie pamiętał tamte czasy z własnego doświadczenia, to nie było aż tak dawno temu. – Może Melisande potrafiłaby ci pomóc lepiej? – Jak ją poznała to odniosła wrażenie, że wiedziała naprawdę sporo, nie była typową damą która tylko leży, pachnie, bywa na salonach czy zajmuje się sztuką. Corinne natomiast była właśnie taką damą i w dodatku przybyłą z obcego rodu, który ze smokami nie miał wiele wspólnego. Avery hodowali trolle, nie smoki, ale nawet o nich Corinne nie wiedziała zbyt wiele, bo nie była nigdy przyuczana do rodowej spuścizny tak jak mężczyźni z rodziny.
Corinne Rosier
Corinne Rosier
Zawód : dama
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To nie miłość jest najważniejsza, lecz obowiązek wobec rodu.
OPCM : 4 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 8 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11795-corinne-rosier-avery https://www.morsmordre.net/t11797-listy-do-corinne https://www.morsmordre.net/t12113-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11798-corinne-rosier
Re: Czytelnia [odnośnik]23.11.23 21:58
Nie oczekiwał, że pomoże mu rozwikłać zagadkę, która go dręczyła. Zupełnie nie o to chodziło. Chciał, aby spędziła za nim czas w tym miejscu, aby mogła obserwować na czym polega jego praca i być może zrozumieć, dlaczego niejednokrotnie wraca później niż zakładał. Smocze Ogrody były dla niego najważniejszym miejscem, które otaczał specjalną opieką, a dbałość o smoki i wszystko co było z nimi związane uznawał za priorytet. Samotność niejednokrotnie była ciężarem, który musiał udźwignąć, chociaż wcale nie chciał. Wiedział, że Corinne nie posiadała ani odpowiedniej wiedzy, ani zdolności, aby być dla niego wsparciem. Od czegoś jednak musiała zacząć, aby uświadomić sobie czym są smoki i co sobą reprezentują, jak mogą się zachować, co mogą zrobić. Mieli do czynienia z niebezpiecznymi stworzeniami. Był tutaj, aby jej pomóc, a przy okazji, aby ona pomogła jemu przebrnąć przez to wszystko.
- Dlatego wybrałem dla Ciebie księgi, które pozwolą Ci łatwo i przystępnie wdrożyć się w temat. – sceptyczne podejście jego małżonki wcale nie ułatwiało sprawy. Sucha teoria była podstawą, bez której nie ma możliwości przejścia dalej. Przerabiał to. Nie od razu biegał przecież zawiłymi ścieżkami Smoczych Ogrodów, najpierw musiał zdobyć podstawową wiedzę, aby później móc działać.
Czasem zwykła rozmowa pomagała otworzyć oczy. Nawet jeśli dla Corinne jej obecność w tym miejscu była zbyteczna, Mathieu uznał ją za konieczność. Przynajmniej w obecnej sytuacji. Owszem mógł sobie wziąć pierwszego lepszego pracownika na warsztat i przedyskutować z nim pewne sprawy, ale wszyscy pracownicy bazowali już na jednej opinii, która raczej nie zapowiadała niczego odkrywczego. Dlatego potrzebował świeżej krwi i świeżego poglądu. Corinne sama zauważyła, że za jej życia nic takiego nie miało wcześniej miejsca. Za jego również, a żył przecież jedynie kilka lat dłużej od niej. Nawet jej rodzice nie znali takiego zjawiska. A to o czymś świadczyło.
- Dokładnie. Smoki zachowują się inaczej. Niektóre są bardziej nerwowe niż zwykle, zaś te, które do tej pory były spokojnymi okazami okazują również nerwowość. Dlatego szukam porównań w księgach, w jaki sposób nietypowe zjawiska wpływają na zachowania smoków. – powiedział spokojnie. – Znalazłem kilka, zanotowałem i zaznaczyłem. Dzisiaj jesteś dla mnie wsparciem. Chcę, abyś z tych ksiąg, które masz przed sobą zapoznała się z podstawowym zachowaniem smoków. Teksty pisane przez naszych pracowników nie obfitują w zawoalowane słownictwo, są raczej przystępne. – dodał spokojniej, mając nadzieję, że Corinne bardziej ochoczo podejście do tematu.
- Anomalie…. – powtórzył słowo i zawiesił dłoń w połowie przewracania strony. – A mówiłaś, że nie pomożesz. – powiedział spokojniej i wstał z krzesła, sięgając po drabinę i podchodząc do jednego z regałów. Był wysokim mężczyzną, ale czasem i on potrzebował wsparcia. Przez chwilę przyglądał się księgom na jednej z półek, aż wyjął tą jedną w krwiście czerwonej oprawie. Sam napisał w niej część notatek, dotyczyła okresu, kiedy anomalie były nazbyt intensywne. – To podobne nietypowe zjawisko, choć nie tak intensywnie jak kometa, z którą właśnie mamy do czynienia. – powiedział spokojnie i przewertował księgę, szukając jedną konkretną stronę.
- Anomalie potrafiły zmienić pogodę zupełnie nagle, pamiętam jedno zdarzenie… – powiedział spokojnie odnajdując konkretną stronę. – Lodowata nawałnica pojawiła się nagle, grad niesiony wiatrem rozbijał się niemal wszędzie. Zupełnie tak, jakby ktoś rzucił zaklęcie Hiemsitio. Wzmogło to nerwowość smoków. Tanatos zaatakował Lazarusa…. – przeczytał kilka słów z księgi, a później podniósł się opierając ręce o stół. Zastukał palcami o blat. – Ich nerwowość i atak jednego na drugiego, mogło być efektem nagłości tego zjawiska. To był moment, w którym nawałnica się zaczęła przerywając sielankę pięknego popołudnia. – dodał, próbując sobie przypomnieć czy podobne zdarzenie miało jeszcze miejsce.
- Melisande nie pomoże… Powiedz mi Corinne, dlaczego ta kometa wzbudza w Tobie taki niepokój. – mruknął robiąc kilka kroków, później oparł się plecami o ścianę i przekręcił głowę w bok, wpatrując się w nią intensywniej.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Czytelnia [odnośnik]24.11.23 13:28
Zawsze mówiono jej, że dama nie musi być mądra i oczytana, najważniejsze żeby była ładna, dobrze wychowana, znała przynajmniej podstawy kilku dziedzin sztuki, i przede wszystkim, żeby była posłuszna rodowi, wyszła za mąż i rodziła mężowi dzieci. Kobiety z jej najbliższej rodziny tym właśnie były, dodatkami do swoich mężów i matkami ich dzieci. Nie oczekiwano od nich więcej. Zawsze powtarzano jej, że damy które uciekają od obowiązków, unikają zamążpójścia i marnują czas na tak zbędne czynności jak kariera zawodowa, to dziwaczki. Dlatego też Corinne wkroczyła w dorosłe życie, będąc ładną salonową ozdobą, ale nie posiadała rozległej wiedzy o świecie. W wielu kwestiach była wręcz ignorantką, czemu dała pokaz podczas niedawnych jarmarków, myśląc, że z jedwabnych piasków tkano suknie. Z pewnością będzie potrzebować dużo czasu, aby przyswoić wiedzę na temat smoków w ilości odpowiadającej choćby ułamkowi wiedzy jej męża. Naukowe księgi zawsze budziły w niej przerażenie, bo jedyna literatura po którą sięgała chętnie, to literatura piękna, najlepiej lekkie, kobiece powieści które nie wymagały wysokiego poziomu intelektualnego. Tego u Corinne próżno było szukać.
Zerknęła więc na książki, zastanawiając się, po którą powinna sięgnąć najpierw, ale zaabsorbowała ją kolejna wymiana zdań z małżonkiem i rozmyślania na temat anomalii. Nie wspominała dobrze tego okresu.
- Anomalie trwały dość długo, o ile pamiętam. Kilka długich, niespokojnych miesięcy. Ale… zaczęły się tak bardzo nagle, jednej nocy na przełomie kwietnia i maja. Pamiętasz? Ten nagły wybuch, to zastało mnie w nocy, a byłam wtedy jeszcze w Hogwarcie. Obudziłam się poza swoim dormitorium, nie wiedząc, co się dzieje, moc anomalii wyrwała mnie z łóżka i rzuciła na błonia. – I tak miała szczęście, słyszała o przypadkach dużo dalszych teleportacji, a także rozmaitych, niekiedy śmiertelnych ran. Wzdrygnęła się. Dobrze, że jej pozostały po tym jedynie nieprzyjemne wspomnienia, nic gorszego. – Czy ten pierwszy wybuch dotknął też smoki? Czy sięgnął rezerwatu? – zapytała po chwili. Bo jeśli chodzi o dziwne i niepokojące zjawiska, jakie pamiętała ze swojego krótkiego życia a które zdarzyły się przed pojawieniem komety, to anomalie przychodziły jej na myśl w pierwszej kolejności. Może i nie była najmądrzejsza, ale najwyraźniej okazało się, że i tak naprowadziła męża na jakiś trop. Skoro jednak anomalie działały na czarodziejów, podobno szczególnie silnie na dzieci, to może działały i na smoki? Były potężne, ale nawet one mogły paść ofiarą wyjątkowo silnej magii, a także intensywnych zjawisk pogodowych.
Nie wiedziała jednak, czy coś takiego wydarzyło się w minionych wiekach. Była obeznana z historią rodów Skorowidzu, ale jeśli chodzi o aspekty historii nie dotyczące genealogii i dziejów najznamienitszych rodów, to jej wiedza stała na znacznie niższym poziomie. Nauczyciel w Hogwarcie nie potrafił zainteresować swoim przedmiotem, a Corinne była zbyt leniwa, żeby samodzielnie drążyć.
Zamyśliła się nad pytaniem o kometę.
- Niepokoi mnie. Nigdy wcześniej żadnej nie widziałam na własne oczy, co najwyżej słyszałam na lekcjach astronomii, że coś takiego istnieje. Ta kometa… jest dziwna. Nie wiem, czym jest i kiedy zniknie. Może… smoki wyczuwają coś, co dla nas nie jest wyczuwalne? – zastanowiła się. Nawet ona zdawała sobie sprawę, że zwierzęta posiadały zmysły i instynkty inne od ludzkich, niekiedy znacznie mocniej wyczulone. Może kometa była czymś więcej niż tylko zjawiskiem na niebie. Może smoki czuły coś, co im wszystkim umykało? A może po prostu były rozdrażnione przez wyjątkowo gorącą pogodę jak na brytyjskie warunki. O ile smoki w ogóle odczuwały upał przez swoje grube skóry, ale może istotom, które same zieją ogniem, temperatury nie były straszne.
Przysiadła w końcu i przysunęła do siebie jedną z ksiąg, otwierając ją. Może nie będzie tak strasznie? Może nie wyjdzie przed mężem na kompletną ignorantkę, która nie rozumie połowy treści?
Corinne Rosier
Corinne Rosier
Zawód : dama
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To nie miłość jest najważniejsza, lecz obowiązek wobec rodu.
OPCM : 4 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 8 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11795-corinne-rosier-avery https://www.morsmordre.net/t11797-listy-do-corinne https://www.morsmordre.net/t12113-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11798-corinne-rosier
Re: Czytelnia [odnośnik]26.11.23 22:54
Corinne nie zdążyła jeszcze poznać Mathieu na tyle, żeby wiedziała iż żona w postaci pięknej ozdoby była daleka od jakiegokolwiek jego zainteresowania. Rosier nie lubił pustki, którą reprezentowały takie panny, ani tym bardziej ich nijakości lub oferowania jedynie ładnej buzi i pięknego ciała. Nie mogła przecież tego wiedzieć, ale sam fakt, że dzisiaj zaprosił ją tutaj zarówno do przeczytania kilku informacji, ale również do otwartej dyskusji świadczył o tym, że chciał ją wciągnąć w temat bardziej i zainteresować.
Anomalie spędzały sen z powiek przez długi czas. Ich działanie było nieprzewidywalne, ale mieli świadomość, że coś takiego się dzieje i powinni mieć się na baczności. To rozpoczęło się nagle, pochłonęło wiele, jednakże było pewnym zaskakującym elementem, do którego zdołali się przyzwyczaić. Tym razem było inaczej, kometa świeciła, ale nie zauważył, żeby jej obecność była podobna do czasu, kiedy anomalie targały nimi wszystkimi. Zamyślił się na chwilę i przekręcił piórko kilka razy w dłoniach. Zanotował na pergaminie słowo „anomalie” i postawił na końcu duży znak zapytania. Musiał się w to bardziej wgłębić.
- Anomalie dotknęły niemal wszystkiego. – powiedział spokojnie. – Ale dzięki nim mamy taki okaz w swoich zasobach jak Edrea. – dodał po chwili namysłu. Anomalie niosły za sobą wiele zła i krzywdy, ale przyniosły też coś dobrego, nigdy nie zamierzał tego podważać.
Wsłuchał się w jej słowa. Corinne była zaniepokojona obecnością komety. Ani ona, ani jej rodzice nigdy nie widzieli czegoś takiego, on sam też nigdy tego nie widział. Potem powiedziała coś bardzo ważnego. Smoki wyczuwają coś, czego nie wyczuwają ludzie. Nie tylko smoki. Od dawna wiadomym było, że zwierzęta reagowały zmianami zachowania w przypadkach nadchodzenia kataklizmów. Rosier podrapał się po brodzie.
- Ptactwo odlatuje, psy szczekają i stają się nerwowe, stada przemieszczają się na bezpieczne tereny. Czytałem w jednym z opracowań, że zwierzęta bardzo często reagują zmianami zachowania przed wystąpieniem kataklizmu. – dodał drapiąc się przez chwilę po brodzie po czym znów zapisał kilka słów w notatkach. Czy smoki wyczuwały nadchodzące zagrożenie i właśnie to było powodem ich nerwowego zachowania, rozstrojenia czy innych dziwacznych zmian, których doświadczali? Jeśli tak właśnie było nie mieli możliwości w żaden sposób wpłynąć na nie, bo ten naturalny „szósty zmysł” był czymś na co ani ludzie, ani tym bardziej czarodzieje nie mieli wpływu. Będzie musiał porozmawiać o tym z Melisande, bo to niecodzienne zjawisko w rzeczy samej mogło okazać się zwiastunem czegoś naprawdę nieprzyjemnego.
Przejrzał stos notatek znajdujących się przed nim, zapisał dość sporo. Kilka uwag z książek, kilka własnych przemyśleć. Na początku trochę błądził, szukając powiązania z czymś zupełnie innym, ale teraz zaczął się zastanawiać czy przypadkiem z tej rozmowy nie wyniknęło coś bardziej sensownego niż zakładał na początku.
- Znamy smoki, które znajdują się w Smoczych Ogrodach. W tych notatkach są informacje dotyczące ich zachowania na przestrzeni lat. – powiedział składając notatki i chowając w przygotowanej teczce. Na stole zostawił jednak kilka zapisanych kartek. – Ancalagon to nasz najstarszy smok, dominujący nad pozostałymi. W ostatnim czasie coraz częściej karcący młodsze od siebie osobniki. – przesunął kartkę z opisem ostatniego zachowania Ancalagona. – Valsharessa jest z natury złośliwa i agresywna, a do tego nerwowa. Ostatnio jeszcze bardziej, zareagowała nerwowo na obecność Risaran w pobliżu, na szczęście ta druga jest wycofana, więc zniknęła jej z zasięgu wzroku. Hyphari za to spokojna i łagodna z natury, nigdy nie atakowała bez poważnej prowokacji, robi to coraz częściej… – powiedziała po chwili namysłu i podniósł wzrok na żonę. – Jeśli wyczuwają coś więcej niż my, a kometa jest tego zwiastunem… nie możemy nic zrobić. – dodał, chowając pozostałe notatki. Dość sporo dzisiaj przemyślał, dość sporo zrozumiał i zanotował. Będzie musiał jeszcze nad tym przysiąść. Zabrał się za odkładanie ksiąg na miejsce, co chwilę ukradkowo zerkając na Corinne, której książki zostawił przed nią.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Czytelnia [odnośnik]27.11.23 3:41
Pewnie gdyby mógł świadomie wybrać żonę, nie wybrałby Corinne, jednak nestorzy zdecydowali za nich oboje. Mogli się nawet nienawidzić, dla rodów liczyło się tylko to, żeby spłodzili potomstwo i zapewnili Rosierom kolejnych młodych czarodziejów, którzy poniosą dalej ich dziedzictwo. Nikogo nie obchodziło to, czego chcieliby oni sami, bo aranżowane małżeństwa nie służyły do uszczęśliwiania samych małżonków, a do realizacji celów rodów.
Corinne była typowym produktem szlacheckiego chowu, dobrze wychowaną damą, która nie miała wiele do zaoferowania poza urodą, pochodzeniem i talentami artystycznymi. Nie należała do najinteligentniejszych, często wręcz cechowała się ignorancją i była dość płytka. Ale najwyraźniej nawet jej czasem udawało się coś dobrze pomyśleć.
- Edrea? To jakiś gatunek smoka? – zapytała, bo przecież jeszcze nie miała sposobności zobaczyć tego okazu. Wiedziała, że Rosierowie opiekowali się albionami czarnookimi, bo był to fakt powszechnie znany. Wiedziała też, że istnieją inne rasy, jak na przykład walijskie zielone, czarne hebrydzkie, czy trójogony edalskie, którymi akurat opiekowali się zdrajcy Greengrassowie. O gatunku Edrea jeszcze nie słyszała, ale… może to było imię jakiegoś osobnika, a nie odrębna rasa smoków? I ciekawe, co wspólnego z jego obecnością miały anomalie.
Kometa niepokoiła ją od początku, może nie tak mocno jak anomalie, które namacalnie ingerowały w ich codzienność, a kometa póki co była tylko ciałem astronomicznym na niebie (a nie mogli wiedzieć, że najgorsze w związku z nią dopiero nadchodziło). Nagle sobie coś przypomniała i aż się wyprostowała.
- Przypomniałam sobie coś… kiedy w lipcu byłam w rodzinnym domu, słyszałam, jak mój pan ojciec wspomina mojemu bratu, że przez tę kometę trolle są niespokojne i treserom czasem trudniej nad nimi zapanować. Podczas anomalii podobno też się tak zdarzało, zwłaszcza jeśli jakaś pojawiła się w ich pobliżu – powiedziała szybko, bo może akurat ten fakt okaże się pomocny? Trolle może nie były aż tak potężne i wielkie jak smoki, ani tak inteligentne jak one, ale też pozostawały magicznymi istotami. Nie słyszała też całości tej rozmowy, i jej ojciec nie był też w stu procentach pewny czy to tylko wina komety, ale postanowiła wspomnieć mężowi, że coś takiego miało miejsce. – Czy to oznacza… że coś może nam grozić? Jeśli to prawda, że zwierzęta naprawdę wyczuwają zagrożenia wcześniej niż czarodzieje.
Zaniepokoiła się. Co jeśli kometa nie była tylko zjawiskiem astronomicznym, o jakich na którejś lekcji astronomii usłyszała w szkole, a była zwiastunem nowych anomalii lub czegoś podobnego?
- Jak długo żyją smoki? – zapytała, gdy zaczął opowiadać o poszczególnych osobnikach. – I jak je od siebie odróżniacie? – w końcu czy osobniki jednego gatunku nie były bardzo zbliżone? To nie były psy czy koty, które mogły mieć różne umaszczenie. Chyba że ich cechy charakteru były tak widoczne, albo jakieś inne cechy szczególne. Corinne nie miała okazji widzieć ich z bliska, nie licząc tego jednego który przefrunął za oknem kilka chwil temu, więc na ten moment odróżnianie ich od siebie było dla niej tajemnicą. Ale dzielnie pochyliła się nad książką i zaczęła czytać, choć jednej wizyty na pewno nie wystarczyłoby na przeczytanie wszystkiego, nawet jeśli przygotował dla niej tylko kilka pozycji. Na każdą z książek pewnie trzeba by było poświęcić kilka godzin, jeśli nie dni, gdyby miała zagłębić się w nie dokładniej. Ale może przeczytanie przed snem czegoś o smokach zamiast kolejnej głupawej powieści dobrze jej zrobi? Gdy ktoś z panieńskiej rodziny albo przyjaciół zapyta ją o smoki, to nie chciała palnąć podobnego głupstwa, jak z tymi nieszczęsnymi sukniami z jedwabnych piasków. Niewiedza na temat dziedzictwa rodu męża bardzo źle świadczyłaby o jej zainteresowaniu sprawami nowego rodu. Dobra żona nie mogła w żadnym stopniu nie interesować się sprawami nowej rodziny, choć wiadomo, nie wypadało jej się też interesować nadmiernie. Dama nie mogła być mądrzejsza od swego męża, nie powinna też pracować ani zaniedbywać obowiązków małżeńskich i towarzyskich.
Corinne Rosier
Corinne Rosier
Zawód : dama
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To nie miłość jest najważniejsza, lecz obowiązek wobec rodu.
OPCM : 4 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 8 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11795-corinne-rosier-avery https://www.morsmordre.net/t11797-listy-do-corinne https://www.morsmordre.net/t12113-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11798-corinne-rosier
Re: Czytelnia [odnośnik]28.11.23 9:55
- Edrea to imię, gatunek to wyspiarka rybojadka. Jest jedyną przedstawicielką tego gatunku. Nad wyspą Wight pojawiła się anomalia, która pozwoliła ją odratować. Ją i trzy smocze jaja. – wyjaśnił żonie. Miała prawo nie wiedzieć, pierwszy raz była w Smoczych Ogrodach i nie znała smoków, które znajdowały się pod ich opieką. Głównymi mieszkańcami tego miejsca nadal pozostawały Albiony Czarnookie, ale mogli poszczycić się również innymi gatunkami. Przed Corinne była jeszcze daleka droga, zanim pozna te wszystkie kwestie, jeśli oczywiście będzie chciała. Damy nie musiały interesować się ani smokami, ani takimi sprawami. Niemniej jednak, Mathieu w pewnym sensie oczekiwał, że jako jego żona pozostanie integralna z nim również i na tej płaszczyźnie. To istotne sprawy dla niego, więc jako małżeństwo powinni być zgodni. Nie wymagał rozległej wiedzy z zakresu smokologii, jednak chociaż zainteresowanie z jej strony będzie mile widziane.
- Hmm… – zawiesił się na moment słysząc jej słowa. Podejrzewał, że nie tylko smoki reagują w ten sposób, ale również inne stworzenia zarówno magiczne jak i niemagiczne. To mogło popierać teorię mówiącą o tym, że przeczuwały one coś, co miało dopiero nadejść bądź zagrożenie, które zbliżało się do nich nieubłaganie. Niemniej jednak, nie mogli pozwolić na to, aby ich życie ogarnął strach i dyktował im warunki. Powinni podchodzić do sprawy myśląc jasno. Schował ostatnią księgę i zabrał się za pakowanie pióra i kałamarza.
- Nie mamy takiej gwarancji… Na razie nie zaprzątaj sobie tym głowy. – powiedział spokojnie, a raczej na tyle, aby brzmiało to w miarę naturalnie. Nie chciał jej ani denerwować, ani niepotrzebnie stresować. Wystarczająco dużo problemów mieli na swoich barkach, aby jeszcze sobie dokładać.
- Zależy od rasy. Chiński ogniomiot przeżywa około stu pięćdziesięciu lat, zaś długoróg rumuński nawet do czterystu. Najstarszy z naszych smoków to Ancalagon ma sto sześćdziesiąt dziewięć lat, Valsharessa, Tanatos i Hyphari mają po sto czterdzieści sześć. Jak je odróżniamy? – dobre pytanie, przynajmniej tak teraz stwierdził. Zamyślił się na moment. – Po prostu. Każdy ma pewne charakterystyczne dla siebie cechy. Na pewno kiedyś Ci pokażę. Może nawet niedługo. – dodał po chwili namysłu. On wiedział po prostu, który smok jest którym. Na pewno kiedyś Corinne również będzie umiała je rozróżnić.
Wyjął z torby notesy, było ich szesnaście. Na moment odłożył je na stół i sprawdził czy ostatnia stronnica zapisana została z datą czwarty sierpnia tysiąc dziewięćset pięćdziesiąt osiem. Staranne pismo, w którym zanotowano notatki i spostrzeżenia dnia dzisiejszego. Ważne, żeby wszystkie informacje były staranne.
- Chodź, muszę jeszcze położyć te notatki na biurku Melisande. – mruknął, spoglądając na Corinne. – Zostawię dzisiejsze spostrzeżenia w biurze, a jutro sklecę z nich coś sensownego. Muszę to przemyśleć. – dodał. – Za kwadrans kończę, pójdziemy do Obserwatorium, opowiem Ci więcej. – dodał otwierając przed nią drzwi. W pierwszej kolejności udał się do Melisande, gdzie zostawił notesy z informacjami. Później do swojego gabinetu, gdzie włożył do szuflady pergaminy i notatki z dziś, z poszukiwań, które przeprowadzał. Jutro się tym zajmie, wystarczająco dużo czasu spędził w czytelni. Sprawdził jeszcze listę zamówień na jutro, a później udał się z Corinne do Obserwatorium, gdzie mogła obejrzeć smoki.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Czytelnia [odnośnik]28.11.23 14:11
Corinne pokiwała głową. O takim gatunku nie słyszała, ale nic dziwnego, jeśli istniał tylko jeden egzemplarz. Ciekawe dlaczego tylko jeden? Czy te smoki wybili mugole?
- Jedyną? To naprawdę niesamowite, że posiadacie taki okaz, ciekawe jak wygląda… - zastanawiała się. Te powszechniejsze gatunki widziała na rycinach w szkolnym podręczniku, więc jako takie wyobrażenie miała, choć pewnie rzeczywistość i tak by ją zaskoczyła.
Martwiła się jednak tym, że smoki mogły wyczuwać jakieś grożące im niebezpieczeństwo, i bardzo ją ta myśl zaniepokoiła. Kochała swoje wygodne, spokojne życie, nie chciała się z nim żegnać. Wystarczająco dużo niepokojów wniosły w jej codzienność anomalie sprzed dwóch lat, nie chciałaby znów przechodzić przez coś podobnego. Była tylko delikatną młodą lady wychowaną pod kloszem, życie nie nauczyło jej radzić sobie z przeciwnościami, bo zawsze chroniono ją przed złem świata.
- Mam nadzieję, że jednak ich zachowanie nie ma związku z żadnymi zagrożeniami, które mogą dotknąć i nas… - odezwała się cicho.
Westchnęła i niespokojnie poprawiła suknię, ale skupiła się na słuchaniu tego, co jej mąż mówił na temat smoków i ich wieku.
- To bardzo długo – zdziwiła się, bo z jej niespełna dziewiętnastoletniej perspektywy, ponad sto lat brzmiało jak naprawdę długi okres, i za życia takiego jednego smoka pewnie przewijało się przynajmniej kilka pokoleń smoczych opiekunów. Była też skłonna uwierzyć w charakterystyczne cechy, może dla kogoś, kto obcował z nimi od lat, były zauważalne jakieś detale, których nie widział ktoś postronny. – Macie też jakieś młode okazy, takie wyklute w ostatnich latach?
Uniosła brwi widząc ilość notesów, które wyciągnął. Pokiwała głową na jego słowa, wyglądało na to, że jednak długie ślęczenie nad książkami ją dziś ominie. Perspektywa wizyty w obserwatorium ucieszyła ją o wiele bardziej, w końcu chciała zobaczyć smoki, a nie tylko czytać. W końcu przecież na to dzisiaj liczyła, na łagodne i przystępne wprowadzenie w świat Mathieu, nie zaś na skok na głęboką wodę.
- To świetnie, bardzo chętnie posłucham więcej o okazach, które tu żyją – powiedziała, zamykając książkę i opuszczając pomieszczenie wraz z mężem. Poczekała na niego, gdy ogarniał resztę swoich obowiązków, a później razem udali się do obserwatorium, gdzie Corinne z bezpiecznej odległości mogła w końcu zobaczyć smoki pod okiem swojego męża, który wydawał się znać je naprawdę świetnie. Koniec końców była więc z dzisiejszego dnia zadowolona, choć gdzieś z tyłu głowy tlił się niepokój o to, co może przynieść nadchodząca przyszłość.

| zt. x 2
Corinne Rosier
Corinne Rosier
Zawód : dama
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To nie miłość jest najważniejsza, lecz obowiązek wobec rodu.
OPCM : 4 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 8 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11795-corinne-rosier-avery https://www.morsmordre.net/t11797-listy-do-corinne https://www.morsmordre.net/t12113-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11798-corinne-rosier

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Czytelnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach