Wydarzenia


Ekipa forum
Terrarium
AutorWiadomość
Terrarium [odnośnik]19.01.16 20:10
First topic message reminder :

Terrarium

Zdobione przeszklone drzwi osadzone w ozdobnym metalowym stelażu prowadzą do terrarium wewnątrz rezerwatu, gdzie chowane są osobniki słabsze, chore, stare lub z innych względów niezdolne do życia na wolności, często również smoczęta. Drzwi obłożone są podobnymi zaklęciami, co wrota wejściowe - nie otwierają się przed czarodziejami, którzy nie są powołani do przejścia. Po minięciu krótkiego korytarza napotyka się kolejną identyczną barierę - wszystko ze względu na bezpieczeństwo ośrodka. Za drugimi drzwiami zapach siarki uderza bardzo mocno i może być trudny dla osób, które nie są do niego przyzwyczajone.
Terrarium dzieli się na kilka części, niektóre z osobników mają więcej przestrzeni dla siebie, inne mniej, jedne z różnych względów są izolowane, inne przetrzymuje się parami. Nieopodal znajduje się również inkubatorium dla porzuconych jaj.
Na terrarium nałożone jest zaklęcie Muffliato.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Terrarium - Page 11 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Terrarium [odnośnik]16.12.22 22:21
Hart ducha. Określenie dla osób odważnych, charakteryzujących się męstwem, posiadających silną wolę, wytrwałych w postanowieniach, nie poddających się wszelakim przeciwnościom losu. Czy to nie właśnie po to Timothee trafił pod ich opiekę, aby po pięknych, szkolnych latach nabyć nowe zdolności i siłę, aby kroczyć przez życie z prężnie uniesioną głową, dumnie stawiając kolejne kroki. Mawiało się, że hart ducha to kręgosłup człowieka, bez niego nie sposób było mierzyć się z życiem. Do tego jednak potrzebne były lata ćwiczeń i wzmacniania go, aby osiągnąć wybrane cele. Natknięcie się na trudności, jak na przykład wykonywanie zadań bez użycia różdżki, powinny być traktowane jako jedne z decydujących momentów. Nie można było rozłożyć rąk w obliczu problemu, a jeśli świat stawiał na drodze mur, należało znaleźć okrężną drogę. Timothee zapewne na początku będzie przeklinał Rosiera w duchu, a za kilka lat doceni, jak cenne to były wskazówki.
- Smoki. – zaczął wiec, kiedy Lord Lestrange powiedział, że o smokach wie tyle co podręczniku, czyli niewiele. – Zwierzęta zaklasyfikowane ministerialne jako kategoria XXXXX, występują w różnych miejscach na świecie, można pozyskiwać z nich wiele cennych składników eliksirów. Smocza anatomia. W zależności od ras różnią się wielkością. Pokryte łuskami ciało przypomina węża, ogon niejednokrotnie sięga połowy długości ciała, są dość smukłe, tułów wąski, szyja długa. Szpony, rogi, kły… Wiadomo jak wygląda smok. Jeśli zaś chodzi o odżywianie… – rozpoczął swój wywód, naprędce przywołując najważniejsze informacje, które młody Lord powinien szybko przyswoić. W pewnym momencie się przyzwyczai, ale na razie… musiał znieść marudzenie Mathieu, czy chciał tego czy nie. – Jadają ogromne ilości pożywienia. Ptaki, duże ssaki lądowe, gady. Jagnięta, owce, cielęta… – przeszedł do tematu jedzenia, bo to w pewnym sensie związane z pracą, którą dzisiaj podejmie Timothee. Uśmiechnął się lekko i wskazał ręką na terrarium, które było ich dzisiejszym celem. – Skoro dużo jedzą, również brudzą. Na pocieszenie powiem, że sam też od tego zaczynałem. Z różdżką byłoby o wiele prościej, kilka ruchów nadgarstka, odpowiednia inkantacja i sprawa została załatwiona. Musisz jednak pamiętać, że zdarzać się będą sytuacje, w których różdżki może zabraknąć. Musisz wtedy działać tak, aby znaleźć rozwiązanie z sytuacji. To kolejny krok, kolejna lekcja, która ćwiczy Twoją wytrzymałość. – wyjaśnił mu, robiąc kilka kroków przy ścianie. Najpierw w jedną, później w drugą stronę. Musiał ćwiczyć, trenować i poświęcać temu swoją uwagę. Robienie dobrej miny, słodkich oczek i bajerowanie nie zawsze przynosiło odpowiednie efekty, a Lestrange musiał wiedzieć, że silny będzie tylko wtedy, kiedy nie da się nikomu zaskoczyć.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Terrarium [odnośnik]02.02.23 12:35
Słuchał wywodu Mathieu na temat smoków z zainteresowaniem. Nawet suche informacje w podręczniku na temat tych stworzeń były ciekawe, a co dopiero kiedy opowiadał o nich ktoś kto się na tym znał. Chociaż początek informacji jakimi podzielił się z nim starszy czarodziej nie były dla Timothe zaskakujące. Tyle to mniej więcej pamiętał jeszcze z lekcji w szkole. Na szczęście Mathieu nie rozwlekał się zbytnio nad tematem. Dieta smoków również nie była dla niego czymś nowym, wiadomo były mięsożerne i były duże, do tego pewnie zbytnio nie wybrzydzały w temacie przekąsek byleby była świeża. Tyle na logikę można było ogarnąć. Poza tym powoli zaczynał się orientować do czego może zmierzać ten brak różdżki i puenta wywodu.
Mimo, że minę miał nietęgą to nie zamierzał narzekać. Przecież nie będzie leciał ze skargą do… no właśnie, do kogo? Do rodziców, którzy kazali mu słuchać Tristana? Do Tristana, który poniekąd wysłał go do pomocy do Smoczych Ogrodów, do Wandzi? No nie miał wyjścia, musiał zacisnąć zęby i ogarnąć co trzeba. Czy mi się to podoba czy nie. Poza tym nie chciał wyjść na maminsynka i delikatnego szlachetkę. To, że zajmował się przez większość czasu muzyką nie oznaczało, że nie potrafił korzystać z mięśni. Chociaż wolał je ćwiczyć w nieco bardziej malowniczych okolicznościach przyrody. To chyba jednak normalne.
-Uhm… jasne. – odpowiedział jedynie, bo nie będzie się kłócić z oczywistościami. Czasem szybciej było zamiast sięgać za pazuchę do różdżki, zwyczajnie palnąć kogoś w nos. Przy odrobinie szczęścia i celnym ciosie taki delikwent nie był już w stanie rzucić żadnego zaklęcia. Proste i skuteczne.
-Czy to terrarium do uprzątnięcia, musi potem zostać… ogarnięte w jakiś konkretny sposób?- zapytał Mathieu. Wątpił by to był standard jak boks w stajni dla konia. Smoki były nieco bardziej różnorodne i podejrzewał, że mogły mieć różne potrzeby.
-I gdzie będą te smoki jak ich nie będzie w terrarium? Mam jakiś limit czasu czy mogę pracować we własnym tempie?- jasne nie zamierzał się specjalnie ślamazarzyć, ale wolał wiedzieć czy koniecznie musi się uwinąć w jakimś konkretnym czasie.
Timothee Lestrange
Timothee Lestrange
Zawód : solista
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Here is no choice but either do or die.
OPCM : 4
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 3
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11300-timothee-lestrange-w-budowie https://www.morsmordre.net/t11356-eclair https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11311-skrytka-bankowa-nr-2566#347764 https://www.morsmordre.net/t11310-timothee-lestrange
Re: Terrarium [odnośnik]02.02.23 22:27
Wprowadzenie młodego mężczyzny w pewne aspekty pracy i funkcjonowaniu Smoczych Ogrodów z pewnością wymagało większej ilości czasu i nakładów pracy. Mathieu przewidział stopniowe dawkowanie mu zarówno wiedzy, jak i działań, które będzie podejmował. Zupełni tak, jak sam stawiał swoje pierwsze kroki w Smoczych Ogrodach, kiedy był jeszcze nastoletnim chłopcem, a w wakacje zamiast korzystać z uroków oferowanych przez różany pałac, wolał słuchać starszych i bardziej doświadczonych od siebie w rezerwacie. Timothee znalazł się tutaj nie bez powodu, mieli przygotować go w odpowiedni sposób do dorosłości, w której chłopak stawiał swoje pierwsze kroki. Nie wiązało się to oczywiście z jakąkolwiek taryfą ulgową, jednak wszystko musiało się odbyć po kolei.
- Przygotowanie warunków panujących w terrarium musi odbyć się wedle ściśle określonych procedur. Przede wszystkim, musi jak najbardziej odpowiadać naturalnemu siedlisku, w którym smok bytuje na wolności. Nie można jednocześnie posprzątać go całkowicie, w miejscu pozbawionym znanych zapachów i śladów samego smoka, będzie się on czuł nieswojo, co może negatywnie wpłynąć na jego zdrowie. – wyjaśnił spokojnie. Sprzątanie to jedno, a przygotowanie to zupełnie inna kwestia. Edrea preferuje zupełni inny „wystrój wnętrza” swojego lokum, Azael ma równie inne preferencje. – Prowadzę notatniki, każdy ze smoków ma swój własny, w którym opisane są ich zwyczaje, przyzwyczajenia, preferencje, ulubione posiłki. – wskazał na księgę w skórzanej oprawie, którą osobiście uzupełniał starannym pismem, notując każdą zauważoną zmianę. Smoki tak jak ludzie, z biegiem czasu zmieniały się, ich natura była ciekawa do obserwacji i niezwykle interesująca. Jeśli ktoś oczywiście miał zapędy w tej dziedzinie, a nie każdy je miał. Najważniejsze jednak, że Timothee załapał subtelną aluzję i wiedział, że jego praca na początku nie będzie pachniała różami. – Możesz się z nimi zapoznać, nie są tajemnicą. – wskazał na rozłożoną na blacie książkę. Drobne pismo odznaczało się na pergaminie w bardzo wyraźny sposób.
- Nie obawiaj się, smoki nie będą znajdowały się w terrarium podczas porządków. Najlepiej, jakbyś swoje zadanie wykonał jak najszybciej i jak najsprawniej. – odparł i spojrzał na zegar. – Wracajmy do pałacu na śniadanie, później przejdziemy do konkretów. – dodał spokojnie i spojrzał w stronę wyjścia.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Terrarium [odnośnik]09.02.23 19:51
Wiadomym było, że Timothee nie dowie się wszystkiego w jeden poranek. Z pewnością w ciągu następnych dni znacznie poszerzy swoją wiedzę nie tylko na temat smoków jako stworzeń, ale przede wszystkim na temat funkcjonowania rezerwatu. Może nawet ta wiedza okaże się całkiem cenna i pomocna przy zajmowaniu się Hippokampami w ich rodzinnej posiadłości, albo i w ogóle w przyszłości. Młody Lestrange dopiero wkraczał w dorosłość i każda wiedza na temat tego jak funkcjonuje prawdziwy świat była dla niego cenna. Im szybciej przyswoi sobie pewne kwestie tym lepiej sobie poradzi, a przynajmniej istniała taka nadzieja.
-Rozumiem- pokiwał głową. W sumie to miało sens. Z ciekawością spojrzał na książkę, którą mu pokazał Mathieu. Przejrzał z zainteresowaniem parę stron, ale ledwie je obrzucił wzrokiem. To nie był dobry moment żeby się wczytywać.
-Jak skończę, to chętnie je przejrzę- zapowiedział i odłożył tom na swoje miejsce. Wątpił by wielu czarodziejów miało dostęp do takich zapisków. Nie zamierzał zmarnować okazji do zaznajomienia się z zapiskami czarodzieja.
-Jasne. Czyli szybko i w miarę dokładnie, ale coś zostawić, żeby miały namiastkę własnego zapachu- spróbował jeszcze nieco zreferować to co mu powiedział Rosier, w razie gdyby coś źle zrozumiał to starszy czarodziej miał jeszcze możliwość skorygować Timothee. Młody Lestrange już dawno temu nauczył się, żeby powtarzać polecenia jakie dostawał. Dzięki temu nie było żadnych problemów z komunikacją i miał pewność, że nikt się nie przyczepi, że coś źle robi. Po co sobie dokładać problemów jak można ich uniknąć w tak prosty sposób?
-To już?- zdziwił się. Niby wprowadzenie do tego co będzie robił nie trwało, aż tak długo, ale jednak czas szybko zleciał. W sumie to dobrze, bo oznaczało, że Timothee się nie nudził. No ale wiadomo były rzeczy ważne i ważniejsze. Śniadanie nie powinno być opuszczane, szczególnie, że czekała go fizyczna praca. Chyba nawet podejrzanie szybkim krokiem ruszył w stronę pałacu.
Śniadanie minęło dość szybko i ani się spojrzeli byli z powrotem w Smoczych Ogrodach.
-Gdzie znajdę narzędzia? I rękawice?- zapytał gdy już znaleźli się z powrotem. W końcu nie będzie sprzątał smoczego syfu gołymi rękami. O buty nie pytał bo te jego i tak już były spisane na straty. Będą pracowe i już. Zresztą do zajęć praktycznych mu służyły w szkole.
Timothee Lestrange
Timothee Lestrange
Zawód : solista
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Here is no choice but either do or die.
OPCM : 4
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 3
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11300-timothee-lestrange-w-budowie https://www.morsmordre.net/t11356-eclair https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11311-skrytka-bankowa-nr-2566#347764 https://www.morsmordre.net/t11310-timothee-lestrange
Re: Terrarium [odnośnik]12.02.23 20:32
Wierzył, że cenne lekcje, które w Kent otrzyma Lestrange będą wspaniale rzutowały na jego przyszłość. Był młody, mógł ukierunkować ją dokładnie tak, jak chciał. On od najmłodszych lat znał kierunek własnej drogi, wiedział dokąd zmierza i co dokładnie pragnął osiągnąć. Co prawda ostatnie dwa lata wiele zmieniły, nie sądził, że tak bardzo da się pochłonąć ciemności i mrokowi, że tak bardzo intensywnie będzie się zagłębiał w tajniki Czarnej Magii. Przed młodym mężczyzną była jeszcze długa droga, ale był pewien, że w swoich decyzjach będzie wybierał dobrze.
Wrócili ze śniadania. Zawsze w pracy zjawiał się bardzo szybko, wracał do Chateau Rose na pierwszy posiłek dnia, później wracał do pracy. Wszystko kręciło się wokół wypracowanego przez lata schematu, który funkcjonował odpowiednio i do którego zdążył przywyknąć. Na jego szczęście nikt nie wymagał od niego wprowadzania drastycznych zmian, bo wtenczas na pewno wywołałoby to grymas niezadowolenia na jego twarzy.
- Tutaj są narzędzia i rękawice. – wskazał mu w odpowiednie miejsce, sam otwierając notatnik na odpowiedniej stronie. – Przygotuj miejsce, a ja zajmę się przygotowaniem wyposażenia i pokarmu. – dodał, skupiając się na pierwszych pozycjach listy. Powinien przygotować rośliny, które należało umieścić w glebie, a które zostały nadgryzione lub sfatygowane czasem. Niekiedy roślinność ulega zniszczeniu samoistnie, niekiedy z powodu smoczego ognia, a innym razem przez zwyczajne zgniecenia. – Zajmij się pracą, ja zaraz wrócę. – mruknął i wyszedł z terrarium, wrócił po niecałym kwadrancie, a za nim lewitowała skrzynka z sadzonkami i pracownica, która była ekspertem w zajmowaniu się roślinami. Dobrze, że mieli te kilka gatunków gdzieś pod ręką i mogli tak po prostu je wsadzić w ziemię w terrarium. – Tam gdzie ostatnio… – wskazał jej miejsce, a ona zabrała się za pracę. Mathieu za to zajął się przygotowaniem pożywienia, żeby smok po przebudzeniu miał możliwość pożywienia się w odpowiedni sposób. Zadbał również o kilka drobnych szczegółów odnośnie wyglądu samego terrarium. – Timothee, jak Ci idzie? – spytał, opierając się o framugę drzwi i spojrzał na młodego Lorda.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Terrarium [odnośnik]14.02.23 19:47
Zapewne takie nadzieje mieli również Lestrenge’owie, którzy wysłali młodego lorda do Kent. Pewnie ufali, że pod kierunkiem Rosierów Timothee będzie przynosił jedynie chlubę swojemu rodowi. Na razie jednak był na samym początku swojej dorosłości i jeszcze wiele czasu musiało upłynąć zanim ostatecznie okaże się jakim czarodziejem zostanie Lestrange.
-Dobrze- powiedział tylko i ruszył we wskazane miejsce. Najpierw założył rękawice z zadowoleniem stwierdzając, że akurat były na jego rozmiar. Na szczęście powstrzymał westchnienie kiedy sięgał po łopatę i widły, łudził się, że po skończeniu szkoły takie atrakcje nie będą mu grozić o ile nie będzie zbyt często kręcić się przy hipokampach. Widać mylił się w tym względzie, no ale nie będzie narzekać.
Zgodnie z poleceniem zabrał się do roboty. Starał się oczyszczać terrarium metodycznie i w miarę szybko. Dobrze, że nie był stereotypowym muzykiem, bo po paru minutach miałby już dość. Nie zmieniało to jednak faktu, że kiedy Mathieu wrócił z sadzonkami, młody lord był mocno zdyszany, a na czole zaczynały mu się perlić kropelki potu. No ale w końcu mieli pracować szybko, czyż nie?
-Ten kawałek już prawie kończę. Jeszcze tylko tamten róg, potem muszę wywieźć brudy i mogę się brać za następny- oznajmił, bo samo miejsce dla tego konkretnego okazu było praktycznie gotowe. Tak w zasadzie to powoli zaczynał łapać rytm w jakim miał pracować aby nie paść po 15 minutach. Najgorszy zawsze był początek, po złapaniu drugiego oddechu zawsze było lepiej. Poza tym Timothee nie tylko starał się sprawnie uwijać. Zanim w ogóle przeszedł do wykonywania powierzonego mu zadania przystanął i zastanowił się na moment jak w ogóle ogarnąć temat, tak aby nie wnosić zbędnego chaosu do swoich czynów. W końcu to nie sztuka robić i być zalatanym, problem polegał na tym jak to zrobić tak, żeby było widać efekt wkładanego wysiłku. Chyba nie szło mu tak najgorzej, wiadomo, że nie mógł dorównywać komuś, kto pracował w rezerwacie już jakiś czas, ale chyba jak na świeżaka sprawił się nieźle? Przynajmniej taką miał nadzieję, kiedy skończyli z czyszczeniem Terrarium.

|zt x2
Timothee Lestrange
Timothee Lestrange
Zawód : solista
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Here is no choice but either do or die.
OPCM : 4
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 3
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11300-timothee-lestrange-w-budowie https://www.morsmordre.net/t11356-eclair https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11311-skrytka-bankowa-nr-2566#347764 https://www.morsmordre.net/t11310-timothee-lestrange
Re: Terrarium [odnośnik]16.02.23 18:32
27 czerwca 1958
Od dłuższego czasu nie bywał już w terenie wraz z innymi smokologami, nazbyt zajęty innymi obowiązkami, lecz tego dnia zrobił wyjątek. Gdy do Smoczych Ogrodów dotarły wieści o dogorywającym na jednej z kamienistych plaż Kentu stworzeniu nie wahał się ni chwili, nim zebrał najlepszych ludzi i wraz z nimi, w pośpiechu, natychmiast przedostał się na miejsce. Miał na sobie roboczy strój, którego nie zakładał już od miesięcy; gruba skóra chroniła przed poparzeniami, dodatkowe zabezpieczenie stanowiła peleryna i ciężkie rękawice. Noszona przez niego skóra różniła się od strojów pozostałych, została skrojona z większą pieczołowitością i dbałością o detale, adekwatnie do jego pozycji.
Południe jaśniało pełnym słońcem, gdy nad horyzontem wyłonił się makabryczny widok. Wygięte skrzydła lśniły, zawilgocone nadmorską bryzą, trzepocząc nad bestią niby poszarpane sztormem białe maszty wymazane krwistą farbą. Błony zostały rozerwane w wielu miejscach, lewe wydawało się nienaturalnie wygięte - prawdopodobnie złamane. Smok leżał ciężko, na brzuchu, wokół niego zbierała się krwista kałuża, ciekła spod przygniecionego ciałem boku. Spomiędzy rozwartych szczęk unosił się kłęb szarego dymu, bez ładu leżący ozór był czarny jak smoła. Z dala nie dało się dostrzec źrenic skrytych za opuszczonymi powiekami. Smok nie zdradzał oznak życia, obrażenia wydawały się tak rozlegle, że szansa na jego przeżycie malała z każdą chwilą.
- Socharis - wypowiedział jego imię, mimo stanu rozpoznając stworzenie. Ściskając w dłoni trzon brzękadła - odpowiednio zabezpieczonego, jego dźwięk mógłby teraz pewnie zabić smoka lub przynajmniej doprowadzić go do szaleństwa - w towarzystwie dwójki swoich doświadczonych ludzi podszedł bliżej. Wokół wciąż unosiły się wzniecone w górę tabuny kurzu wywołane zapewne jego upadkiem.
- Zdarzenie miało miejsce nie dalej, jak pół godziny temu - ozwał się starszy z nich. - W pobliżu znajdowała się grupa mugoli, znaleziono należące do nich rzeczy, w tym kilka nierozpoznanych artefaktów. Co najmniej część z nich mogła służyć celom ofensywnym, które najprawdopodobniej zraniły Socharisa. - Jeden z młodszych smoków znajdujących się pod ich opieką słynął ze swojej żywiołowości. Był nieco zbyt odważny, bardzo ciekawski i przeważnie dążył do kontaktu zwłaszcza tam, gdzie nie powinien. Jeszcze przed wojną pojawiły się z nim problemy po tym, jak zaatakował jedną z mugolskich wiosek - Ministerstwo nie do końca bez powodu nalegało na jego uśpienie. Nie zamierzali do tego dopuścić, ale tym razem mogło się okazać, że dobicie tej bestii rzeczywiście będzie dla niej najlepszym rozwiązaniem. Wielka strata, był młody, sprawny, miał dobre geny. Teraz, gdy niemagiczni przestali władać krajem, szansa na ich powszechne przywrócenie stała się znacznie większa, a jednak - jak szkodniki, jak pasożyty, wciąż lęgły się po lasach i wciąż szkodziły istotom tak pradawnym i tak potężnym, że budziło to tym większe rozżalenie.
- Rany są na brzuchu i skrzydłach - zastanowił się Tristan. Kłusownicy bronili się, nie atakowali. Gdyby próbowali zajść go z zaskoczenia, celem byłby tył ogona lub dolna część grzbietu. Nie warto było o tym wspominać, musieli go chronić. - Znaleziono ciała? - Zaprzeczenie pozostałych prędko rozwiało wątpliwości. - Miałby więcej sił, gdyby zdążył się na nich posilić. - Zamyślił się, schodząc po ostrych kamieniach - ostrożnie, powoli - do smoczego pyska. Gdy tylko znajdą się z powrotem w Ogrodach wyśle patrol, który będzie miał namierzyć kłusowników i wymierzyć im sprawiedliwość, jeśli ta jeszcze nie nadeszła. Rzucił okiem na krwawe ślady w okolicy, walka musiała rozegrać się niedaleko, co potwierdzały smoliste ściany na kamieniach, może pozostawione przez smoczy ogień, może przez mugolską broń, a może przez jedno i drugie. Na razie - najważniejsze było przetrwanie Socharisa. Rzucił okiem na pazury nóg, były połamane o okrwawione. Musiał próbować wydostać się z tej plaży, gdy nie był w stanie już latać. Starszy ze smokologów rozłożył w tym czasie trzymaną przy sobie skórzaną torbę; wyciągnął z niej kilka ziołowych specyfików, jednym z nich skraplając bawełnianą chustkę, którą następnie zakrył nozdrza smoka. Tristan nie znał dokładnego składu mieszaniny stosowanych ziół, ale rozpoznawał jej zapach, często stosowanej w rezerwacie. Trzy oddechy, tyle wystarczyło, by uśpić bestię tej wielkości. Kiedy jego towarzysze przystąpili do obmywania ran i tamowania krwawień Tristan mocniej rozdziawił jego pysk, zbierając do probówki osad z ozora - alchemicy będą musieli go dokładnie przebadać. Wrzuciwszy fiolkę do kieszeni roboczej szaty ponownie uchwycił szczęki, wsuwając do gardła dłoń, opuszki palców bez trudu odnalazły i wyczuły gruczoły ogniowe. Były zbyt zimne, stąd dym, ale błony wydawały się nienaruszone. Nie pękły. - Incendio - wypowiedział bez zawahania, podpalając je od wewnątrz. Ogień nie mógł mu uczynić krzywdy, ale opóźni degradację tkanek, póki nie uda się go przetransportować w bezpieczne miejsce.
- Traci dużo krwi - Usłyszał głos towarzysza. - Transport będzie ryzykowny - Z pewnością, rozdarcie na boku było rozległe i poszarpane. Unikali zajmowania się ranami w terenie, ale tę należało zszyć natychmiast. Tristan skinął głową, z uwagą doglądając łusek w okolicy pyska. Pod wieloma z nich znajdowały się metalowe odłamki, które z ostrożnością zaczął usuwać, w taki sposób, by nie uszkodzić skóry. Czym były? Czy te odłamki wytwarzały te przedziwne mugolskie urządzenia? Widział je już, walczył z nimi. Wiedział, jak wiele potrafiły. Podniósł gadzie powieki, przyglądając się migotkom, lewa została przerwana, ale najprawdopodobniej ochroniła gałkę oczną. Będzie się temu przyjrzeć przy użyciu odpowiedniej aparatury.
Wtem - nagle - smok trzasnął ogonem, uderzając nim o kamienistą plażę, wrząca w żyłach adrenalina sprawiła, że ziołowy wywar nie uśpił go tak mocno, jak powinien. Tristan odskoczył od pyska, w jednej chwili dobywając różdżki - Conjunctivitis - rozległo się zgodnym chórem, a trzy wiązki uderzyły w smoczy pysk równocześnie, ponownie powielając bestię. - Niech to szlag - mruknął, oszołomienie mogło go tylko dodatkowo osłabić. Winni spętać go prędzej, młodszy z jego towarzyszy niósł długi sznur wytrzymałego stalowego łańcucha, który miał pełnić tę rolę. Skinięciem głowy nakazał im go użyć, jeden węzeł na pysku, jeden na nogach, kolejny przy ogonie. Przeważnie wiązało się także skrzydła, lecz dzisiaj stan Socharisa na to nie pozwalał - niestety. Skrzydła smoka była w tak złym stanie, że każde rozwiązanie wydawało się złe. Zaciśniecie na nich węzłów mogło je dodatkowo poszarpać i rozdrażnić samo zwierzę, a przez to wywołać jego szamotaninę. Swobodnymi mógł zacząć trzepotać, obijając je o ostre kamienie wokół. Sięgnął dłonią do strzępów błon, by wydostać spomiędzy nich kolejny metalowy odłamek - podobny tym, które powyciągał z jego pyska. Gniewnie zacisnął na nich dłoń, nim wrzucił je do kieszeni szaty.
Dość już widział, wiedział, że dwójka smokologów zadba o ranne stworzenie. Deportował się z cichym trzaskiem nieopodal bram Smoczych Ogrodów, by natychmiast zebrać zespół, który pomoże w transporcie smoka. Nie było powszechną tajemnicą, że lord nestor tych ziem ostatnim był nerwowy i szczególnie niecierpliwy i to zapewne dlatego nie musiał wkładać żadnego wysiłku w dochowanie dyscypliny. Gdy tylko zespół wyruszył w drogę Tristan zszedł do terrariów, nakazując przygotowanie tam odpowiedniego legowiska dla smoka; należało przygotować mu odpowiednio dużo miejsca, terrarium odpowiednie do pełnienia tej roli wydawało się puste. Gdy jeden z pracowników pokonał dla niego magiczne zabezpieczenia, wszedł do środka - magicznie powiększone było dostatecznie przestronne, by pomieścić Socharisa, a siennik wydawał się dostatecznie zbity, by spełnić warunki bezpieczeństwa. Opuszczając terrarium zatrzymał się przed jego opiekunem:
- Wilgoć jest zbyt niska, należy podnieść ją do siedemdziesięciu procent. Nieznacznie powyżej. - Sprzyjało to rozwojowi szkodliwych pasożytów u zdrowych smoków, ale przy Socharisie, który ocierał się wciąż o śmierć, miało to bardzo małe znaczenie. Wysoka wilgoć zadziała na niego usypiająco i przyśpieszy gojenie się ran. - Temperaturę do trzydziestu stopni. Na początek, będziemy go obserwować. Gdzie jest Fernst? Zawołaj go, ma się tu stawić natychmiast - Za temperaturę i wilgoć odpowiadała skomplikowana magia transmutacyjna, Fernst był jedynym człowiekiem w Smoczych Ogrodach, który mógł spróbować ocalić poszarpane skrzydła smoka. To by była prawdziwa tragedia, gdyby bestia nigdy więcej nie zdołała wzbić się w przestworza. Nic tak jak te wyjątkowe stworzenia nie oddawało potęgi czarodziejskiej mocy.
Po wydaniu dyspozycji Tristan opuścił ten teren, zmierzając do bram Smoczych Ogrodów, gdzie zamierzał oczekiwać na przybycie transportu - sytuacja była zbyt poważna, by nie kontrolował jej przebiegu osobiście.

/zt



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Terrarium - Page 11 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Terrarium [odnośnik]29.11.23 12:44
7 sierpnia 1958Skraplająca się na grubym szkle woda spływała leniwie ku dolnej ramie ogromnego przeszklenia. Mathieu widział w nim swoje odbicie. Wyglądał znacznie lepiej niż ostatnio, chociaż ponownie po jego oczami pojawiły się ciemne ślady. Rozmowa z Corinne i analizowanie historycznych zapisów dotyczących żywota smoków spędzały mu sen z powiek. Co, jeśli nie byli w stanie w żaden logiczny i racjonalny sposób wpłynąć na aktualny stan rzeczy, nerwowość smoków i ich dziwnie pogarszające się zachowanie. Co, jeśli w rzeczywistości odczuwały zbliżające się niebezpieczeństwo, tak jak każdy inny gatunek stworzenia – ostrzegały ich przed nadchodzącą katastrofą, o której oni sami nie mieli zielonego pojęcia? Dla potwierdzenia stawianej sobie tezy poszukiwał też innych znaków, pośród innych zwierząt, choć czas nie pozwalał mu na nadmierną analizę sytuacji. Musiało być jakieś racjonalne rozwiązanie tej zagadki.
Przysiadł na wysokim krześle z pergaminem umieszczonym na podkładce i piórem w dłoni. Nie zanurzył go jeszcze w kałamarzu, nie wiedział od czego zacząć, choć na myśl cisnęło mu się tylko jedno zdanie. Miesiące adaptacji Edrei, pracowania nad jej lękami i depresją poszły właśnie na marne. Zwinięta siedziała w kącie, niezainteresowania żywymi rybami, które zostały wpuszczone do wody w jej terrarium. Depresyjne zachowanie tego stworzenia dało się łatwo zanotować. Ponownie pojawiły się zaburzenia łaknienia, w jej przypadku zmniejszony apetyt. Była apatyczna, niechętnie poruszała się po terrarium, stała się bardziej osowiała i lękliwa. Na każdy zbyt intensywny bodziec reagowała o wiele bardziej lękliwie i nerwowo niż dotychczas. Długo pracowali nad tym, aby przywrócić w niej chęć do życia, intensywności i działania. Podobnie długo jak nad jej prawidłowym żywieniem, które na początku miała wyraźnie zaburzone. Jej stan zaczął się pogarszać w wiadomym momencie. Lśniący obiekt na niebie zburzył jej rytm, powodując coraz gorsze samopoczucie i definitywnie pogarszający się stan. Odłożył pióro i sięgnął po notatnik. Cofnął o kilka kartek, zaczął od ubiegłego tygodnia i zaczął się zastanawiać czy w ogóle cokolwiek zjadła przez ten czas.
- Dopuszczaliście ryby do wody? – spytał pracownika, który krzątał się nieopodal. George był tutaj niemal cały czas, mógł liczyć na jego wiedzę i zdolności, a także na to, że pozostanie szczerym.
- Przedwczoraj, Lordzie Rosier. Wyłowiliśmy kilka zdechłych, dołożyliśmy nowe. Nie jestem pewien czy zjadła cokolwiek. – powiedział niezbyt pozytywnie brzmiącym tonem głosem. Mathieu wiedział co to oznaczało. Przestała jeść, więc jej stan drastycznie się pogorszył od jego ostatniej wizyty. Gdyby tylko miał czas każdego dnia spędzić tyle godzin z danym smokiem ile by chciał… zabrakłoby mu doby. Wziął głębszy oddech.
- Podawaliście napar na apetyt? Z… mniszkiem? – spytał, nie będąc pewnym czy dobrze zapamiętał nazwę zioła, które było dodawane do naparu i podawane smokom ze zmniejszonym łaknieniem. Naturalne składniki, które im nie szkodziły były najlepszym rozwiązaniem na problem, którego być może dało się uniknąć. Nie mogła tak po prostu odmawiać odżywiania, bo zagłodzi się na śmierć i z ich wyjątkowego okazu nie zostanie nic
- Podaliśmy z aloesu i korzenia cykorii. Dzisiaj rano, trzeba trochę poczekać. – odpowiedział, podchodząc do szyby niedaleko Mathieu.
- Zmienialiście gatunek ryb? Może ten jej się przejadł. – mruknął, przekręcając lekko głowę. Nie widział zanotowanej zmiany, a z dostawą ryb raczej nie było problemu. Obojętnie o jakim gatunku była mowa. – Wpiszę do zamówienia na jutro turbota i dorsza czarnego. Może taka zmiana dobrze jej zrobi. – zanotował kilka słów w notatniku. Czasem tak jest, że niezmieniane pożywienie staje się nudne, chociaż Mathieu wiedział, że to nie stanowiło do końca problemu. Z Edreą było wszystko w jak najlepszym porządku, nie problemów ani z apetytem, ani z zachowaniem aż do momentu pojawienia się komety. Nie chciał w tym momencie stukać w szkło, które dzieliło jego od Edrei, to mogłoby wywołać u niej nagły lęk lub niepewność. Martwił się o nią. Włożyli ogrom ciężkiej pracy w poprawienie jej warunków bytowych, w poprawę jej samopoczucia i ogólnego stanu. Pamiętał dzień, w którym zjawiła się w Smoczych Ogrodach pierwszy raz. Ten strach w oczach, niepewność, okrutny lęk. Nie wiedzieli wtedy czy i w jaki sposób wpłynęły na nią anomalie, za których sprawą udało się ją odratować. To wszystko było jakby wczoraj, a przecież minęło dostatecznie dużo czasu, aby widział u niej zmiany. Teraz czuł się tak, jakby znów była tutaj po raz pierwszy, a życie było dla niej cięższe niż dla jakiegokolwiek innego gatunku.
Po kilku chwilach skończył spisywać notatkę. Miał nadzieję, że napary ziołowe, które podawali jej pracownicy zadziałają na jej apetyt i zje cokolwiek. Na pewno zajrzy tu jeszcze kolejnego dnia, aby sprawdzić jej stan. Edrea była dla niego wyjątkowym okazem, darzył ją dużym szacunkiem i przede wszystkim troską. Pomimo parnej pogody i temperatury panującej w Terrarium miał zamiar spędzić w nim dziś więcej czasu. Wszak Edrea nie była jedynym gatunkiem, który znajdował się na dziś w odosobnieniu.
Azael. Dwuletni smok, którego ojcem był Tanatos, a matką Risaran. Wykluty ze zdeformowaną czaszką, dodatkowy róg stwarzał mu problemy od samego początku. Z uwagi na obawę przez Beliarem bywał w Terrarium. Nie znaleźli jeszcze rozwiązania, które sprawiłoby, aby jego żywot mógłby choć zakrawać o normalność. Rokowania na przyszłość nie były najlepsze, podejmowali liczne próby pomocy i reagowali w odpowiednim momencie, aby jego żywot pozbawiony był bólu. Nadal uważał, że jeśli istniała szansa na to, aby odzyskał normalność, musieli próbować. Często zmagali się tutaj z problemami, które w naturalnym środowisku weryfikowane były w okrutny sposób. Gdyby żył na wolności na pewno nie przetrwałby pierwszego miesiąca swojego życia. Selekcja naturalna była okrutnym sposobem eliminowania słabych okazów, które nie dawały dobrych szans na przyszłość gatunków. Od lat zajmował się obserwacją smoków, od lat zaczytywał się w obszerne księgi traktujące na temat ich zachowania, zdrowia i żywotności.
George znalazł się zaraz po Mathieu przy Azaelu. Rosier przyglądał się smokowi, który podniósł leniwie powiekę, kiedy obaj mężczyźni znaleźli się w jego pobliżu. Zaraz jednak zamknął ją ponownie. Mathieu wziął kartę, która leżała zapisana na stoliku. Powiódł po niej wzrokiem, czytając o środkach uśmierzających ból, które zostały mu podane tego ranka. Pokiwał lekko głową.
- Jak on się ma? Jakieś znaczące zmiany zachowania? – spytał, przesuwając spojrzenie z Albiona na pracownika.
- Całkiem dobrze. Środki przeciwbólowe spełniają swoją rolę, jest przez to spokojniejszy. – usłyszana odpowiedź nie do końca go satysfakcjonowała. Nie chodziło przecież o to, aby smokom podawać w kółko jedne środki, które były jedynie czasowym rozwiązaniem problemu. Wziął lekki wdech i zamyślił się na moment.
- Nerwowość podobna jak u innych smoków? – spytał dla pewności. Wątpił, że ten jako jedyny był odporny na jaśniejącą na niebie kometę.
- Czasem trudniej nam nad nim zapanować, ale robimy co możemy. Jest bardziej… nerwowy. Jak praktycznie każdy z nich. Ma za to apetyt.
Takiej odpowiedzi oczekiwał. Najważniejsze, że smok nie pozostawał apatyczny, otumaniony i głodny. Jeśli pożywiał się, oznaczało to, że miał w sobie wolę walki, a to było najważniejsze. Jeden mniej powód do zmartwień, jeśli chodziło o stworzenia, które zamieszkiwały smocze ogrody. Czasem zastanawiał się czy nie traktuje ich zbyt emocjonalnie. Był do nich przywiązany, od najmłodszych lat Smocze Ogrody były dla niego najważniejszym miejscem, z którym kiedykolwiek ciężko było mu się rozstać. Nikt jednak nie powinien mu się dziwić. Tym smokom i temu miejscu poświęcił naprawdę ogromną część swojego życia.
- Informuj mnie o wszelkich niepokojących sprawach. – powiedział, kierując się do drzwi. Miał jeszcze przygotować zamówienia na kolejny dzień, musiał sprowadzić zmiany, szczególnie te dotyczące Edrei. No i oczywiście sprawdzić dokumenty dotyczące finansów. Trudne czasy, w których przyszło im żyć mogły przynosić zaskakujące zmiany. Dlatego musieli dokładnie panować nad wszystkim, nawet jeśli były to jedynie drobne szczegóły.
Udał się prosto do gabinetów. W pierwszej kolejności po selekcjonował to, co udało mu się dzisiaj zanotować. Przepadał za porządkiem w papierach, dokumenty musiały być w odpowiedniej kolejności. Spotkanie z kolejnym pracownikiem, omówienie pewnych spraw związanych ze smokami było ważnym elementem. Rosier lubił być poinformowany o wszystkim, na szczęście tego dnia nie miało miejsca nic, co wykraczałoby poza standardowe procedury. To najważniejsze, może choć ten dzień upłynie spokojniej, bez smoków skaczących sobie do gardeł. Dokumenty, zmiany w zamówieniu, ustalenia. Sprawy działy się tak szybko, że nawet nie wiedział, kiedy wybiła godzina szesnasta trzydzieści. Jak w większości przypadków, jego zmiana w Smoczych Ogrodach przeciągnęła się aż nazbyt. Nie przeszkadzało mu to, że spędzał tutaj tyle czasu. Musiał jednak pamiętać, że poza pracą miał teraz również inne obowiązków, których nie powinien zaniedbywać.

- koniec -




Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier

Strona 11 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11

Terrarium
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach