Tower Bridge
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Tower Bridge
Tower Bridge to most zwodzony przecinający Tamizę na wschodnim końcu Londynu, usytuowany w pobliżu Tower of London, od której bierze swą nazwę. W upalne dni można spotkać tu tłumy mugoli, korzystających z chłodnej, choć nie takiej czystej rzeki.
Jest to jeden z najbardziej znanych obiektów w Londynie, zbudowany w stylu wiktoriańskim, ze stalowym szkieletem obłożonym kamieniem w stylu neogotyckim. Charakterystycznym elementem mostu są dwie wieże główne, połączone u góry dwoma pomostami - kładkami dla pieszych, zawieszonymi ponad trzydzieści metrów nad jezdnią. Jest jednym z najchętniej odwiedzanych zabytków zaraz po Big Benie. Od roku tysiąc dziewięćset dziewiątego chodniki dla pieszych na Tower Bridge zostały zamknięte, gdyż most stał się, niestety, ulubionym miejscem samobójców, którzy rzucali się z niego w odmęty Tamizy.
Jest to jeden z najbardziej znanych obiektów w Londynie, zbudowany w stylu wiktoriańskim, ze stalowym szkieletem obłożonym kamieniem w stylu neogotyckim. Charakterystycznym elementem mostu są dwie wieże główne, połączone u góry dwoma pomostami - kładkami dla pieszych, zawieszonymi ponad trzydzieści metrów nad jezdnią. Jest jednym z najchętniej odwiedzanych zabytków zaraz po Big Benie. Od roku tysiąc dziewięćset dziewiątego chodniki dla pieszych na Tower Bridge zostały zamknięte, gdyż most stał się, niestety, ulubionym miejscem samobójców, którzy rzucali się z niego w odmęty Tamizy.
Stał i uważnie słuchał, chociaż wejście szefa departamentu w żaden sposób go nie dotyczyło. Dobrze było stanąć z nim twarzą w twarz i usłyszeć słowa docenienia, chociaż Elphie wyczuwał w tych słowach pewną obawę i pogodzenie się z możliwością porażki. Było ich niewielu jak na akcję ratunkową całego miasta, niektórzy mogli w ogóle nie dotrwać świtu, a ich przeciwnicy mogli ich dosłownie zalewać. Jednak jeśli miał uratować chociaż jedną osobę, było warto. Wiedział, że w porównaniu z Kieranem i Randallem, po prostu miał być wsparciem, ale nie zmieniało to faktu, że zamierzał starać się z całych sił, żeby coś zmienić. Że miał się powstrzymywać przed całkowitym oddaniem. To nie był już trening czy nocne patrole. To naprawdę się działo. To nie była już zabawa i ona już dawno odeszła do lamusa. Teraz liczyło się ludzkie życie. Po określonym czasie Elphie za panem Kieranem skierował się ku wyznaczonemu miejscu. Trzymając w swojej torbie ekwipunek i czując przytroczoną do pleców miotłę. Stanął u boku dwójki czarodziejów — nie tylko starszych, bardziej doświadczonych, ale również wyższych. Prezentował się przy nich jak karzeł. - Priorytetem są dzieci. Prawda? - spytał, zerkając na lidera swojej grupy. - Mico - mruknął jeszcze, kierując na siebie różdżką, nie chcąc i nie zamierzając być obciążeniem. Może i był tylko dzieckiem, ale wiedział, co było słuszne. A przynajmniej co się tak naprawdę liczyło. Dla niego najważniejsze było ludzkie życie i pomimo że nigdy nie musiał nikogo ocalić bezpośrednio, teraz miało się to zmienić. Z cichego policjanta miał się stać częścią bojówki. Kimś z powołaniem i poświęceniem. - Gdy się uda, chciałbym o czymś później z panem porozmawiać - zwrócił się jeszcze do Kierana, nie decydując się na rzucanie nazwiskami w takim momencie i naciągając na głowę głęboki kaptur. Nie mówił jeśli. Stawiał się kiedy.
Ekwipunek: różdżka, miotła, Zwierciadło Niechcianej Prawdy, smocza łza (1 porcja, stat. 29, moc +5), marynowana narośl ze szczuroszczeta (stat. 40, moc +10) - 1 porcja
Ekwipunek: różdżka, miotła, Zwierciadło Niechcianej Prawdy, smocza łza (1 porcja, stat. 29, moc +5), marynowana narośl ze szczuroszczeta (stat. 40, moc +10) - 1 porcja
woke me from a dream
got me on my feet. And I won't waste my life, even when it's difficult. I'm done with the suffering. And I won't change myself when they tell me, "No"
Elphie Urquart
Zawód : robię za pomocnika latarnika
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
I would've followed all the way
No matter how far
I know when you go down
All your darkest roads
I would've followed all the way
To the graveyard
No matter how far
I know when you go down
All your darkest roads
I would've followed all the way
To the graveyard
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Elphie Urquart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 8
'k100' : 8
Odpływam. Tak trochę, na krótką chwilę, bez konkretnego powodu. Myślami wędruję do tego, co ma się dziś wydarzyć - czy przeżyjemy? Czy inni przeżyją? Co jeśli straciłem możliwość pożegnania się z najbliższymi? Czy w ogóle chcieliby, żebym się żegnał? Pewnie nie. Pewnie to tylko głupota majacząca w rozemocjonowanym ostatnio umyśle. Muszę skoncentrować się na zadaniu, czymkolwiek ma ono być. Nadal tak do końca nie wiem, układam jedynie zlepki zasłyszanych informacji, próbuję więc poskładać je w całość. Nabieram powietrza w płuca, nie słysząc odpowiedzi Kierana. Może to wcale nie jest potrzebne. Te wszystkie zmiany. I tak jesteśmy już złem najgorszym. Wyrzutkami, odpadami, bo ośmieliliśmy się mieć inne zdanie. Bo ośmieliliśmy nie chcieć zgodzić się z terrorem jakieś tam bezdusznego Malfoya. Świetnie. Kręcę więc przecząco głową w stronę Urquarta.
- Nie, jednak nie - stwierdzam cicho. Wzruszenie ramion towarzyszy tym beznamiętnym słowom. Chyba się znieczulam. Dystansuję od tego, co ma nastąpić. Co może nastąpić. Nad czym prawdopodobnie powinienem się zastanowić i w związku z tym odejść - ale tak się nie stanie. Bo nie robię podobnych rzeczy. Zawsze walczę, nawet jeżeli nie mam żadnych szans.
Słucham uważnie wchodzącego do pomieszczenia szefa departamentu, czemu towarzyszy krótkie skinienie. Czyli jednak nie będzie łatwo - nie, żebym wcześniej sądził, że naprawdę wybieramy się na spacer, ale robi się coraz poważniej. Nie ruszam się, po prostu stoję oczekując innych instrukcji. Wreszcie przyjmuję lusterko od jednego z Tonksów, jemu także posyłając krótkie skinienie głową. Aż w końcu dzieje się - docieramy do miejsca docelowego.
Tower Bridge. Wybornie. Pod pachą trzymam miotłę, w kieszeniach lusterko oraz eliksiry, w ręce wiodącej różdżkę. Tak na wszelki wypadek. Jednak to nie jej teraz zamierzam użyć - po prostu rozglądam się uważnie dookoła, chcąc wypatrzeć wszystko, co może się przydać. Lub coś nietypowego, czym powinniśmy się zaniepokoić. Nie wiem, czy zdołam przedrzeć się spojrzeniem w tym oświetleniu, ale lepiej nie zwracać na siebie większej uwagi niż trzeba.
Ekwipunek: różdżka, miotła, mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20), Czuwający Strażnik (1 porcja, stat. 12), marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 12), eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 20, moc +10), eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20, moc +5), para lusterek od Gabriela; próbuję się rozejrzeć
- Nie, jednak nie - stwierdzam cicho. Wzruszenie ramion towarzyszy tym beznamiętnym słowom. Chyba się znieczulam. Dystansuję od tego, co ma nastąpić. Co może nastąpić. Nad czym prawdopodobnie powinienem się zastanowić i w związku z tym odejść - ale tak się nie stanie. Bo nie robię podobnych rzeczy. Zawsze walczę, nawet jeżeli nie mam żadnych szans.
Słucham uważnie wchodzącego do pomieszczenia szefa departamentu, czemu towarzyszy krótkie skinienie. Czyli jednak nie będzie łatwo - nie, żebym wcześniej sądził, że naprawdę wybieramy się na spacer, ale robi się coraz poważniej. Nie ruszam się, po prostu stoję oczekując innych instrukcji. Wreszcie przyjmuję lusterko od jednego z Tonksów, jemu także posyłając krótkie skinienie głową. Aż w końcu dzieje się - docieramy do miejsca docelowego.
Tower Bridge. Wybornie. Pod pachą trzymam miotłę, w kieszeniach lusterko oraz eliksiry, w ręce wiodącej różdżkę. Tak na wszelki wypadek. Jednak to nie jej teraz zamierzam użyć - po prostu rozglądam się uważnie dookoła, chcąc wypatrzeć wszystko, co może się przydać. Lub coś nietypowego, czym powinniśmy się zaniepokoić. Nie wiem, czy zdołam przedrzeć się spojrzeniem w tym oświetleniu, ale lepiej nie zwracać na siebie większej uwagi niż trzeba.
Ekwipunek: różdżka, miotła, mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20), Czuwający Strażnik (1 porcja, stat. 12), marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 12), eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 20, moc +10), eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20, moc +5), para lusterek od Gabriela; próbuję się rozejrzeć
I don't know
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
Randall Lupin
Zawód : były policjant, kurs aurorski zawieszony
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
The member 'Randall Lupin' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
Okolice mostu przywitały Was nienaturalną ciszą, a wąski przesmyk wśród kamienic, prowadzący na teren Tower Bridge zdawał się wymarły. Z oddali widzieliście łunę płonących części miasta po drugiej stronie rzeki, w nozdrza uderzał was zapach dymu oraz zgnilizny. Wszystkie okna kamienic były zatrzaśnięte na głucho, widocznie mieszkańcy spali jeszcze spokojnie, nie wiedząc, że zbliża się zagrożenie. Latarnie chwiały się powoli w nocnym wietrze, ale światła w środkach domów były w większości pogaszone.
Pomimo tego było jasno, ogień trawił coraz większe połacie innych dzielnic, widocznie walka rozgorzała już w pozostałych rejonach miasta i nieubłaganie zbliżała się do City of London. Słyszeliście zbliżający się tupot nóg, pokrzykiwania niosące się po wodzie, widzieliście też odblaski zaklęć a na moście pojawiło się kilka ciemnych sylwetek, szybko poruszających się w waszym kierunku. Z tej odległości nie mogliście rozpoznać, kim są zbliżający się ludzie.
Zaklęcie Kierana okazało się nieudane, tak samo jak urok Elqphiego.
|
Magicus Extremos dla Elphiego i Randalla (+21) 2/3 tury
Mistrz Gry przeprasza za opóźnienie w rozpoczęciu rozgrywki. W razie pytań lub wątpliwości zapraszam na PW do Deirdre.
Mapka pojawi się w miarę potrzeby: na razie znajdujecie się pomiędzy kamienicami, z widokiem na most, nie widzicie jednak drugiej jego strony.
Czas na odpis do: 17:00, 06.03.
Pomimo tego było jasno, ogień trawił coraz większe połacie innych dzielnic, widocznie walka rozgorzała już w pozostałych rejonach miasta i nieubłaganie zbliżała się do City of London. Słyszeliście zbliżający się tupot nóg, pokrzykiwania niosące się po wodzie, widzieliście też odblaski zaklęć a na moście pojawiło się kilka ciemnych sylwetek, szybko poruszających się w waszym kierunku. Z tej odległości nie mogliście rozpoznać, kim są zbliżający się ludzie.
Zaklęcie Kierana okazało się nieudane, tak samo jak urok Elqphiego.
|
Magicus Extremos dla Elphiego i Randalla (+21) 2/3 tury
Mistrz Gry przeprasza za opóźnienie w rozpoczęciu rozgrywki. W razie pytań lub wątpliwości zapraszam na PW do Deirdre.
Mapka pojawi się w miarę potrzeby: na razie znajdujecie się pomiędzy kamienicami, z widokiem na most, nie widzicie jednak drugiej jego strony.
Czas na odpis do: 17:00, 06.03.
Milczał przez chwilę, wsłuchując się w odgłosy okolicznych terenów, lecz panowała cisza. Paskudna i przyprawiająca wręcz o ciarki rozlewała się po mieście, ale Elphie dopiero po chwili zdał sobie sprawę jednak, że to nie ona była najgorsza z tego wszystkiego. Wystarczyło, że zawiał lekki wiatr i do jego nozdrzy doszedł swąd spalenizny. Policjant aż musiał przyłożyć dłoń do twarzy, żeby nie poddać się paskudnemu odorowi. - Co tak śmierdzi... - niemal wyszeptał przez zaciśnięte gardło, ale szybko potrząsnął głową. Musiał się skupić, a nie patrzeć na ogień w oddali. Przerażony i zdezorientowany nie miał się na nic przydać. Musiał wziąć się w garść. Dlatego zacisnął dłoń na różdżce, starając się nie pozwolić, by łzy napłynęły mu do oczu — silny zapach wręcz wpełzał mu w nos i gardło. Ktoś nadchodził, ale ciężko było powiedzieć, kto taki... Czy dobrzy, czy źli. I kim byli ci źli? Jego kolegami z pracy? - Mico- powtórzył więc pewniej, chcąc wspomóc Kierana. To jego siły potrzebowali bardziej. On sam, nie wiedział, co dokładnie powinien był rzucać, skoro nie wiedział, kto biegł w ich stronę.
woke me from a dream
got me on my feet. And I won't waste my life, even when it's difficult. I'm done with the suffering. And I won't change myself when they tell me, "No"
Elphie Urquart
Zawód : robię za pomocnika latarnika
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
I would've followed all the way
No matter how far
I know when you go down
All your darkest roads
I would've followed all the way
To the graveyard
No matter how far
I know when you go down
All your darkest roads
I would've followed all the way
To the graveyard
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Elphie Urquart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 35
'k100' : 35
Nie wygląda to za dobrze. Właściwie, to wygląda fatalnie. Łuny ognistego żaru przecinają granat nieba, krzyki oraz inne odgłosy mieszają się ze sobą tworząc nieprzyjemny obrazek rozpościerający się po horyzont. Głównie w oddali, bo tutaj, w centrum, wydaje się, że mieszkańcy nie są do końca świadomi nadchodzącego zagrożenia. Przełykam ślinę, czując nieprzyjemne sensacje w żołądku. Nie, to zdecydowanie nie czas na strach. Nie czas na panikę. Musimy przynajmniej spróbować uratować tych nieszczęśników przed nadciągającą zgubą. Swąd zgnilizny nieustannie wypełnia płuca, szybki tupot nóg zmusza do zachowania czujności. Nie ma czasu na wątpliwości, chociaż te pojawiają się nadzwyczaj prędko.
Bo skąd wiedzieć, czy dana osoba jest zła czy dobra, skąd w ogóle wziąć charakterystykę takiego podziału. Jak rozpoznać, czy ktoś potrzebuje pomocy, czy raczej solidnego pokiereszowania za to, że przyłożył do tego rękę. Do wysiedleń, terroru. Zmuszenia do ustąpienia ze stanowiska, zaprzestania sprawiedliwości żyjącej w gmachu Ministerstwa. Lista przewinień nieustannie się zwiększała, ale to nie ma teraz już większego znaczenia. Teraz istnieje tylko walka.
Ale zanim ona nastąpi, należy rozeznać się w sytuacji. Kątem oka zerkam na Kierana i Elphiego, ale oni są chyba podobnie zdezorientowani.
- Oculus - mówię cicho, ale pewnie, chcąc dać nam nieco przewagi w rozpoznaniu zbliżających się osób. Więc trzeba mieć wgląd w to, kim są, stąd przesunięcie oka w ich kierunku powinno nieco rozjaśnić tę niewiadomą. Niewiadomą co do tożsamości, chociaż raczej nie spodziewam się nikogo znajomego. Raczej informacji, czy tym osobom potrzebna jest pomoc czy wręcz przeciwnie.
Bo skąd wiedzieć, czy dana osoba jest zła czy dobra, skąd w ogóle wziąć charakterystykę takiego podziału. Jak rozpoznać, czy ktoś potrzebuje pomocy, czy raczej solidnego pokiereszowania za to, że przyłożył do tego rękę. Do wysiedleń, terroru. Zmuszenia do ustąpienia ze stanowiska, zaprzestania sprawiedliwości żyjącej w gmachu Ministerstwa. Lista przewinień nieustannie się zwiększała, ale to nie ma teraz już większego znaczenia. Teraz istnieje tylko walka.
Ale zanim ona nastąpi, należy rozeznać się w sytuacji. Kątem oka zerkam na Kierana i Elphiego, ale oni są chyba podobnie zdezorientowani.
- Oculus - mówię cicho, ale pewnie, chcąc dać nam nieco przewagi w rozpoznaniu zbliżających się osób. Więc trzeba mieć wgląd w to, kim są, stąd przesunięcie oka w ich kierunku powinno nieco rozjaśnić tę niewiadomą. Niewiadomą co do tożsamości, chociaż raczej nie spodziewam się nikogo znajomego. Raczej informacji, czy tym osobom potrzebna jest pomoc czy wręcz przeciwnie.
I don't know
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
Randall Lupin
Zawód : były policjant, kurs aurorski zawieszony
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
The member 'Randall Lupin' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 56
'k100' : 56
Po drugiej stronie brzegu już zapanował chaos. Na nocnym niebie obecna była świetlista łuna, a w powietrzu unosił się zapach stęchlizny niesiony przez podmuchy wiatru aż na drugi koniec mostu. Tak naprawdę nie potrzebowali wnikliwszego rozeznania w sytuacji, ponieważ ta była oczywista – walki rozprzestrzeniały się dynamicznie i w końcu dojdzie do starcia również na moście. Rineheart wyszedł spomiędzy kamienic i stanął nieopodal mostu, unosząc ostrzegawczo różdżkę ku wbiegającym na most ciemnym sylwetkom. Z tej odległości nie mógł zweryfikować z kim już za chwilę będą mieć do czynienia. Auror poruszył różdżką, decydując się sięgnąć po potężne zaklęcie, które mogło im znacząco pomóc, jeśli okaże się, że ku nim ruszyły wrogie siły. – Protecta.
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'Kieran Rineheart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 35
'k100' : 35
Elphi poprawnie rzucił zaklęcie, które znacznie przyśpieszyło jego ruchy. Mógł działać dwa razy szybciej, powietrze wokół niego nieco się rozgrzało. Również urok Randalla zalśnił w półmroku a lewitujące oko uniosło się w górę - mężczyzna mógł widzieć nieco więcej. O ile strona mostu, po której stali, wydawała się senna, pogrążona w ciszy, to druga płonęła żywcem. Złowroga łuna, złożona nie tylko z ognia, ale i jakichś nieznanych, paskudnych zaklęć, lśniła nad miastem, odbijając się w tafli spokojnej wody.
Randall dostrzegł też jako pierwszy, że biegnące ku nim osoby to uciekinierzy, jeśli to uczynił, zdołał ostrzec towarzyszy przed atakowaniem najbliższej grupy osób. Pędzili na ślepo, prawie nie zauważając stojących na końcu mostu mężczyzn. - Uciekajcie! Tam...tam dzieje się piekło! - krzyknął jeden z nieznajomych, przyciskający do piersi małe dziecko - drugą ręką ciągnął za sobą kilkuletnią, płaczącą dziewczynkę. Nie zatrzymał się jednak nawet na sekundę, a Kierana, Elphiego i Randalla minęła grupka przerażonych uciekinierów, w piżamach, wyrwanych ze snu: kilka osób utykało, inne miały poplamione nocne ubrania i szlafroki krwią. Nie krzyczeli, nie mieli na to sił, ale promieniowali czystym strachem. Na pewno to, co działo się po drugiej stronie mostu, zasługiwało na miano terroru. - Idą tutaj, uciekajcie - Jedna z kobiet chwyciła Randalla za rękę, próbując pociągnąć go za sobą, część jej nocnej koszuli była nadpalona, z oczu ciekły łzy.
Po chwili mogliście zobaczyć, że nieopodal was pojawiły się inne siły waszych sojuszników, gotowych do starcia z Ministerstwem Magii, które - co mogliście dostrzec nagle wszyscy - właśnie wchodziły na most, pokonując kolejne metry. Mieliście przed sobą bruk ziemi niczyjej, drugą część Tamizy skrywał mrok i dym, ale mogliście spostrzec, że w waszą stronę ruszają trzy ciemne, zakapturzone sylwetki z uniesionymi różdżkami. - Ostrzegamy, poddajcie się albo będziemy zmuszeni do walki - usłyszeliście magicznie wzmocniony, oschły głos, który Kieran mógł rozpoznać jako znajomy: na pewno miał z nim do czynienia w Biurze Aurorów - z oślizgłym, dwulicowym, ale zdolnym czarodziejem jawnie popierającym rządy Malfoya. - Macie pięć sekund na odrzucenie różdżek, inaczej będziemy działać w imieniu prawa - wyartykułował lodowato, wysuwając się naprzód, a obok towarzyszyli mu dwaj postawni mężczyźni, najwyraźniej gotowi spełnić każdy jego rozkaz.
A Londyn, jak znaliście - płonął dalej, ginąc w dymie, zalany krwią, bliski upadkowi.
|
Magicus Extremos dla Elphiego i Randalla (+21) 3/3 tury
Oculus (Randall): 1/3 tury
Mico (Elphi) - aktywne w tej turze
Zaklęcie Kierana nie powiodło się
Czas na odpis do: 11:00, 09.03.
Randall dostrzegł też jako pierwszy, że biegnące ku nim osoby to uciekinierzy, jeśli to uczynił, zdołał ostrzec towarzyszy przed atakowaniem najbliższej grupy osób. Pędzili na ślepo, prawie nie zauważając stojących na końcu mostu mężczyzn. - Uciekajcie! Tam...tam dzieje się piekło! - krzyknął jeden z nieznajomych, przyciskający do piersi małe dziecko - drugą ręką ciągnął za sobą kilkuletnią, płaczącą dziewczynkę. Nie zatrzymał się jednak nawet na sekundę, a Kierana, Elphiego i Randalla minęła grupka przerażonych uciekinierów, w piżamach, wyrwanych ze snu: kilka osób utykało, inne miały poplamione nocne ubrania i szlafroki krwią. Nie krzyczeli, nie mieli na to sił, ale promieniowali czystym strachem. Na pewno to, co działo się po drugiej stronie mostu, zasługiwało na miano terroru. - Idą tutaj, uciekajcie - Jedna z kobiet chwyciła Randalla za rękę, próbując pociągnąć go za sobą, część jej nocnej koszuli była nadpalona, z oczu ciekły łzy.
Po chwili mogliście zobaczyć, że nieopodal was pojawiły się inne siły waszych sojuszników, gotowych do starcia z Ministerstwem Magii, które - co mogliście dostrzec nagle wszyscy - właśnie wchodziły na most, pokonując kolejne metry. Mieliście przed sobą bruk ziemi niczyjej, drugą część Tamizy skrywał mrok i dym, ale mogliście spostrzec, że w waszą stronę ruszają trzy ciemne, zakapturzone sylwetki z uniesionymi różdżkami. - Ostrzegamy, poddajcie się albo będziemy zmuszeni do walki - usłyszeliście magicznie wzmocniony, oschły głos, który Kieran mógł rozpoznać jako znajomy: na pewno miał z nim do czynienia w Biurze Aurorów - z oślizgłym, dwulicowym, ale zdolnym czarodziejem jawnie popierającym rządy Malfoya. - Macie pięć sekund na odrzucenie różdżek, inaczej będziemy działać w imieniu prawa - wyartykułował lodowato, wysuwając się naprzód, a obok towarzyszyli mu dwaj postawni mężczyźni, najwyraźniej gotowi spełnić każdy jego rozkaz.
A Londyn, jak znaliście - płonął dalej, ginąc w dymie, zalany krwią, bliski upadkowi.
|
Magicus Extremos dla Elphiego i Randalla (+21) 3/3 tury
Oculus (Randall): 1/3 tury
Mico (Elphi) - aktywne w tej turze
Zaklęcie Kierana nie powiodło się
Czas na odpis do: 11:00, 09.03.
- mapka:
Mapka poglądowa, niebieskie kółko - Kieran, różowe kółko - Elphi, żółte kółko - Randall; szare kółka - symboliczne oznaczenie innych aurorów i waszych sojuszników
zielone kółka - pierwsi zwiadowcy sił ministerstwa
pomarańczowe prostokąty - kamienice, drzwi oznaczone ciemnoszarym kolorem
Udało mu się! Z różdżki wypłynął nikły strumień światła i spłynął na pana Kierana, jednak nie oznaczało to porażki. Czasami magia Elphiego nie wykazywała się specjalną siłą, ale potrafiła być skuteczna. Był to jednak tylko mały sukces w porównaniu z tym, co ich czekało. Szybko zadowolenie zniknęło z jego twarzy, gdy zdał sobie sprawę, że biegnące w ich kierunku sylwetki nie zamierzały walczyć. Wręcz przeciwnie — ich głosy tak silnie starały się ich namówić do odwrotu. Urquart poczuł uścisk w gardle, widząc jak bardzo zmasakrowani byli, ale nie odezwał się. Po prostu patrzył przed siebie, wypatrując kolejnych — czy to uciekinierów, czy właśnie... Złych? Dawnych towarzyszy? Jejku... Sam nie wiedział już, jak ich nazywać, ale nie zamierzał pozwolić na to, żeby ktokolwiek krzywdził słabszych od siebie! Obojętnie kto to by był! Nawet... Nawet jeśli zobaczyłby przed sobą Dahlię. Ta myśl uderzyła w niego okrutnie, ale tylko zacisnął silniej palce na drewnie różdżki. Dokładnie w tym samym momencie kątem oka dostrzegł za swoimi plecami ruch, ale zobaczył znajome twarze i gdy zerknął na pana Rinehearta, ten ani drgnął, wpatrując się w nadchodzących z naprzeciwka. Trzy sylwetki wyłaniały się z mroku, a Elphie poczuł jak przyspieszyło mu serce. I to nie ze strachu. Ze złości.
- Macie pięć sekund na odrzucenie różdżek, inaczej będziemy działać w imieniu prawa.
Raz. Prawa... Jakiego prawa? To nie takiego prawa zamierzał przestrzegać i nie takiemu prawu chciał służyć, wstępując o szeregów Patrolu Egzekucyjnego. Na dobrą sprawę teraz ta nazwa wydawała się niezwykle adekwatna do tego, co robili w tym momencie... Razem z Randallem i panem Kieranem nie ustalali żadnego planu, ale na samym początku spotkania w sali odpraw sprawa wyłożona została jasno. Mieli ewakuować tylu, ilu tylko zdołali. Dwa. Nie mogli więc zniszczyć mostu, a przynajmniej jeszcze nie. Przecież ci uciekinierzy, którzy ich minęli, na pewno nie byli jedynymi, którzy planowali biec właśnie tą drogą. Ich zadaniem miało być utrzymanie mostu. Bez względu na wszystko. Trzy. - Circo Igni - wypowiedział młody policjant, skupiając się na zaklęciu i kierując różdżką w stronę mężczyzny po lewej. Liczył na to, że miało mu się udać. Potrzebowali tego. Trzy sekundy minęły, a oni również postępowali wobec prawa. Prawa obrony niewinnych.
|rzucam w tego pana
- Macie pięć sekund na odrzucenie różdżek, inaczej będziemy działać w imieniu prawa.
Raz. Prawa... Jakiego prawa? To nie takiego prawa zamierzał przestrzegać i nie takiemu prawu chciał służyć, wstępując o szeregów Patrolu Egzekucyjnego. Na dobrą sprawę teraz ta nazwa wydawała się niezwykle adekwatna do tego, co robili w tym momencie... Razem z Randallem i panem Kieranem nie ustalali żadnego planu, ale na samym początku spotkania w sali odpraw sprawa wyłożona została jasno. Mieli ewakuować tylu, ilu tylko zdołali. Dwa. Nie mogli więc zniszczyć mostu, a przynajmniej jeszcze nie. Przecież ci uciekinierzy, którzy ich minęli, na pewno nie byli jedynymi, którzy planowali biec właśnie tą drogą. Ich zadaniem miało być utrzymanie mostu. Bez względu na wszystko. Trzy. - Circo Igni - wypowiedział młody policjant, skupiając się na zaklęciu i kierując różdżką w stronę mężczyzny po lewej. Liczył na to, że miało mu się udać. Potrzebowali tego. Trzy sekundy minęły, a oni również postępowali wobec prawa. Prawa obrony niewinnych.
|rzucam w tego pana
woke me from a dream
got me on my feet. And I won't waste my life, even when it's difficult. I'm done with the suffering. And I won't change myself when they tell me, "No"
Elphie Urquart
Zawód : robię za pomocnika latarnika
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
I would've followed all the way
No matter how far
I know when you go down
All your darkest roads
I would've followed all the way
To the graveyard
No matter how far
I know when you go down
All your darkest roads
I would've followed all the way
To the graveyard
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Elphie Urquart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 14
'k100' : 14
Poczuł moc rzuconego na niego zaklęcia, mógł zdziałać więcej. Choć nie prosił o wsparcie, otrzymał je i był za to wdzięczny. Mimo to stał nieruchomo, gdy wystraszeni ludzie jak najszybciej przebiegali przez most, mijając go w tym pędzie przepełnionym do cna lękiem. Zapach zgnilizny jednoznacznie kojarzył się ze śmiercią i strachem. Nie oglądał się za ofiarami rozgrywających się na drugim brzegu walk, musiał skupić się na tym, co jeszcze się wydarzy. I było wiele słuszności w tej postawie, bo wrogowie w końcu pojawili się na horyzoncie. Trzy zakapturzone postacie, a wśród nich człowiek, który stanął po stronie Malfoya. Rozpoznał ten głos i przez to zapłonął z wściekłości, bo chciał wierzyć, że nawet taka podła gnida ma jeszcze w sobie jakieś resztki przyzwoitości, skoro w przeszłości świadomie związała swój los z działalnością Biura Aurorów.
– NIBY CZYJEGO PRAWA, ŁAJZO?! – ryknął w stronę zwyrodnialców, jasno dając znać, że nie ugnie się pod tak żałosnymi groźbami. Za swoimi plecami miał ludzi gotowych ryzykować życiem w obronie niewinnych, a więc wciąż była nadzieja, że uda im się uratować wiele osób. Dłużej nie należało czekać, czując wciąż wzmocnienie magią Kieran poruszył szybko różdżką, celując nią w postać znajdującą się na środku mostu pomiędzy dwójką innych czarodziejów. – Petrificus Totalus! – wykrzyczał inkantację śmiało i chwilę później zrobił dwa kroki do przodu, celując już w kolejnego jegomościa, tego stojącego po lewej. Chciał jak najszybciej wykluczyć przeciwników z dalszej walki, a przynajmniej utrudnić im potyczkę w jak największym stopniu. – Obscuro!
| przemieszczam się 1 pole w górę mapy, z racji udanego Mico rzuconego na Kierana pierwsze zaklęcie rzucam na postać stojącą pośrodku, a drugie zaklęcie na postać stojącą po lewej stronie (w którą wcześniej celował Elphie)
– NIBY CZYJEGO PRAWA, ŁAJZO?! – ryknął w stronę zwyrodnialców, jasno dając znać, że nie ugnie się pod tak żałosnymi groźbami. Za swoimi plecami miał ludzi gotowych ryzykować życiem w obronie niewinnych, a więc wciąż była nadzieja, że uda im się uratować wiele osób. Dłużej nie należało czekać, czując wciąż wzmocnienie magią Kieran poruszył szybko różdżką, celując nią w postać znajdującą się na środku mostu pomiędzy dwójką innych czarodziejów. – Petrificus Totalus! – wykrzyczał inkantację śmiało i chwilę później zrobił dwa kroki do przodu, celując już w kolejnego jegomościa, tego stojącego po lewej. Chciał jak najszybciej wykluczyć przeciwników z dalszej walki, a przynajmniej utrudnić im potyczkę w jak największym stopniu. – Obscuro!
| przemieszczam się 1 pole w górę mapy, z racji udanego Mico rzuconego na Kierana pierwsze zaklęcie rzucam na postać stojącą pośrodku, a drugie zaklęcie na postać stojącą po lewej stronie (w którą wcześniej celował Elphie)
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Tower Bridge
Szybka odpowiedź