Pokój Charlesa
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
Pokój Charlesa
Gdy się wchodzi do pokoju, widać dominującą czerń z ciepłą barwą czerwieni. Na stoliku stoi sobie figureczka smoka, chyba że jest noc, to wtedy kładzie się na stoliczku i zasypia. Jego pościel jest pokryta obrazkami smoków, a na ścianach można w niektórych miejscach zobaczyć jego próby narysowania przeróżnych wariacji smoków. Ma z boku własne biurko, jak i pełno przeróżnych szaf, w których chowa najróżniejsze skarby
being human is complicated, time to be a dragon
Pora snu.
Czy może drzemki? Nie umiem tego zdefiniować. Wiem jedno - że nadszedł czas pójść do łóżka bo równie interesującym dniu, który w większej połowie spędziłem ze swoją guwernantką. Znów dziś siedziałem nad poprawnym pisaniem i męczyłem się z pisaniem nieco trudniejszych dla mnie słów. Pewnie nie odpuści mi pisania, póki nie nauczę się - według niej - poprawnie pisać. Jakoś Ben nie skarżył się do mojego pisma, ale wolałem nie podawać jego jako argumentu, bo by jeszcze moje plany się wydały i nie mógłbym zobaczyć smoków. Także dzielnie słuchałem swej nauczycielki i pisałem, jak nakazywała. W końcu, gdy nauki przyszło koniec, jak i dnia, chwilę się pobawiliśmy. Ja latałem na miotełce rozwalając przy okazji jeden okazały wazon, a Eilis próbowała mnie złapać. Ja oczywiście byłem nieuchwytny, dopóki właśnie nie zniszczyłem wazonu. Musieliśmy przerwać cudowną zabawę, aby posprzątać czy poskładać wazon do pierwotnego stanu. Nie chcieliśmy, aby mama zobaczyła, co zrobiłem. Niech żyje w świadomości, że nic się nie wydarzyło, a to co jedynie mogła słyszeć, to jakie przypadkowe zderzenie cioci Eilis ze ścianą.
Stwierdziliśmy oboje, że lepiej już nie ryzykować i nagle poczułem się zmęczony. Poszedłem z ciocią Eilis wpierw się umyć w przepięknej i ogromnej wannie, w której spędziłem czas na zabawę z figurkami i gąbkami udając, że to są jakieś stwory i biją się między sobą wodą. Smoki tak nie mogą, więc to musiały być stwory. Z wanny wyszedłem cały pachnąco chyba brzoskwiniami, a moje włosy spływały oklapnie po mojej głowie. Lecz gdy zaraz napotkały kontakt z ręcznikiem, Nieco się poprawiły, a ja zaraz ubrałem kaputki i uciekłem do pokoju, aby nie dać się złapać grzebieniowi. Oczywiście podczas tego szalonego biegu śmiałem się wesoło, a echo roznosiło się po całej posiadłości.
Bach. Skoczyłem na łóżko i machnąłem stopkami, aby pozbyć się swoich kapci i zakopałem się w kołdrze, aby skryć się przed nianią. Nie znajdziesz mnie! Nie znajdziesz mnie! Powtarzałem sobie to wesoło w myślach leżąc całkowicie zakryty kołdrą i czekałem w milczeniu, a gdy usłyszałem jakieś kroki, to wziąłem głębszy wdech i przestałem na chwilę oddychać. Może mnie nie zauważy. Może uda mi się tym razem skryć przed ciocią. I z tymi marzeniami, z uśmiechem na ustach, czekałem na werdykt.
Uda się?
Czy może drzemki? Nie umiem tego zdefiniować. Wiem jedno - że nadszedł czas pójść do łóżka bo równie interesującym dniu, który w większej połowie spędziłem ze swoją guwernantką. Znów dziś siedziałem nad poprawnym pisaniem i męczyłem się z pisaniem nieco trudniejszych dla mnie słów. Pewnie nie odpuści mi pisania, póki nie nauczę się - według niej - poprawnie pisać. Jakoś Ben nie skarżył się do mojego pisma, ale wolałem nie podawać jego jako argumentu, bo by jeszcze moje plany się wydały i nie mógłbym zobaczyć smoków. Także dzielnie słuchałem swej nauczycielki i pisałem, jak nakazywała. W końcu, gdy nauki przyszło koniec, jak i dnia, chwilę się pobawiliśmy. Ja latałem na miotełce rozwalając przy okazji jeden okazały wazon, a Eilis próbowała mnie złapać. Ja oczywiście byłem nieuchwytny, dopóki właśnie nie zniszczyłem wazonu. Musieliśmy przerwać cudowną zabawę, aby posprzątać czy poskładać wazon do pierwotnego stanu. Nie chcieliśmy, aby mama zobaczyła, co zrobiłem. Niech żyje w świadomości, że nic się nie wydarzyło, a to co jedynie mogła słyszeć, to jakie przypadkowe zderzenie cioci Eilis ze ścianą.
Stwierdziliśmy oboje, że lepiej już nie ryzykować i nagle poczułem się zmęczony. Poszedłem z ciocią Eilis wpierw się umyć w przepięknej i ogromnej wannie, w której spędziłem czas na zabawę z figurkami i gąbkami udając, że to są jakieś stwory i biją się między sobą wodą. Smoki tak nie mogą, więc to musiały być stwory. Z wanny wyszedłem cały pachnąco chyba brzoskwiniami, a moje włosy spływały oklapnie po mojej głowie. Lecz gdy zaraz napotkały kontakt z ręcznikiem, Nieco się poprawiły, a ja zaraz ubrałem kaputki i uciekłem do pokoju, aby nie dać się złapać grzebieniowi. Oczywiście podczas tego szalonego biegu śmiałem się wesoło, a echo roznosiło się po całej posiadłości.
Bach. Skoczyłem na łóżko i machnąłem stopkami, aby pozbyć się swoich kapci i zakopałem się w kołdrze, aby skryć się przed nianią. Nie znajdziesz mnie! Nie znajdziesz mnie! Powtarzałem sobie to wesoło w myślach leżąc całkowicie zakryty kołdrą i czekałem w milczeniu, a gdy usłyszałem jakieś kroki, to wziąłem głębszy wdech i przestałem na chwilę oddychać. Może mnie nie zauważy. Może uda mi się tym razem skryć przed ciocią. I z tymi marzeniami, z uśmiechem na ustach, czekałem na werdykt.
Uda się?
being human is complicated, time to be a dragon
~pierwszy tydzień października
Nigdy nie narzekałam na swoją pracę. Kochałam Charliego i traktowałam jak swojego synka. Chociaż często wracałam ze Szpitala wyczerpana, zawsze znalazłam siłę na zabawy z Sethem. Trochę za dużo odpuszczałam mu naukę. Widząc jego listy, chciałam płakać. Chowałam je przed Harriett. Ile można zrobić błędów w jednym zdaniu? Z drugiej strony, miałam świadomość, że Charlie ma dopiero cztery latka i tak już dużo potrafi jak na ten wiek. Czasami bałam się jak pójdzie do Hogwartu, to dzieci będą go inaczej traktować. Co jeśli będzie im opowiadał o moim eliksirach, smokach i całej artystycznej otoczce matki? Nie chciałam pozwalać mu na wymądrzanie się. Miał wyrosnąć na mądrego chłopca, który nie boi się sięgnąć do książek, a czasami potrafi też obronić swoje racje. Tego nauczy go na pewno któryś z wujków.
Dzisiejszy dzień był naprawdę szalony! Kiedyś wyrzucę mu tę miotłę za okno, ale nie mam do tego sumienia. Och, był takim małym rozrabiaką! Miałam dla niego za dobre serduszko. Nasze zabawy były zdecydowanie kontrowersyjne, ale nie mógł żyć samą nauką. Na szczęście udało mi się poskładać wszystkie kawałki wazonu tak, aby Harriett ani żaden inny domownik nie dowiedział się o małym występku. Szeptałam Charliemu na uszko, machając różdżką, że to musi być nasz słodki sekrecik, bo mama będzie bardzo zła. Och, co byśmy zrobili bez magii? Teraz przyszedł zdecydowanie czas na sen. Otuliłam drobne ciałko dodatkowo szlafrokiem i prosiłam, aby pobiegł do swojego pokoju, bo mam dla niego niespodziankę. Oczywiście w pokoju trzymałam nie tylko swoje łupy z księgarni, ale także prezent dla ukochanego Charliego. Słysząc nagłą ciszę, mknę po korytarzach prosto do pokoju.
- Och, skarbie, gdzie się ukryłeś? - pytam, zauważając wyraźną górkę pod kołdrą. Otwieram powoli szafę. Zaczynam cię szukać, pytać głośno i z rozpaczą kto porwał mojego słodkiego Charliego. Chodzę po pokoju, tupię, udaję, że nie wiem, gdzie jesteś. Widzisz jaka jestem kochana? Chcę się śmiać jak widzę dziurę między kołdrą a prześcieradłem na oddychanie. Dobrze, że nikt nie uczył cię ślizgońskiego podejścia. Podchodzę do łóżka, łapię w pół ciałko zawinięte w kołdrę i zaczynam cię łaskotać.
- Jak ktoś porwał mi Charliego, to Charlie nie dostanie prezentu - śmieję się, a ty pewnie razem ze mną. Siatka jest schowana za moimi plecami, więc nie dostrzeżesz tak szybko, co ci kupiłam. Taka jestem zła ciocia, ale kochasz mnie, prawda?
Nigdy nie narzekałam na swoją pracę. Kochałam Charliego i traktowałam jak swojego synka. Chociaż często wracałam ze Szpitala wyczerpana, zawsze znalazłam siłę na zabawy z Sethem. Trochę za dużo odpuszczałam mu naukę. Widząc jego listy, chciałam płakać. Chowałam je przed Harriett. Ile można zrobić błędów w jednym zdaniu? Z drugiej strony, miałam świadomość, że Charlie ma dopiero cztery latka i tak już dużo potrafi jak na ten wiek. Czasami bałam się jak pójdzie do Hogwartu, to dzieci będą go inaczej traktować. Co jeśli będzie im opowiadał o moim eliksirach, smokach i całej artystycznej otoczce matki? Nie chciałam pozwalać mu na wymądrzanie się. Miał wyrosnąć na mądrego chłopca, który nie boi się sięgnąć do książek, a czasami potrafi też obronić swoje racje. Tego nauczy go na pewno któryś z wujków.
Dzisiejszy dzień był naprawdę szalony! Kiedyś wyrzucę mu tę miotłę za okno, ale nie mam do tego sumienia. Och, był takim małym rozrabiaką! Miałam dla niego za dobre serduszko. Nasze zabawy były zdecydowanie kontrowersyjne, ale nie mógł żyć samą nauką. Na szczęście udało mi się poskładać wszystkie kawałki wazonu tak, aby Harriett ani żaden inny domownik nie dowiedział się o małym występku. Szeptałam Charliemu na uszko, machając różdżką, że to musi być nasz słodki sekrecik, bo mama będzie bardzo zła. Och, co byśmy zrobili bez magii? Teraz przyszedł zdecydowanie czas na sen. Otuliłam drobne ciałko dodatkowo szlafrokiem i prosiłam, aby pobiegł do swojego pokoju, bo mam dla niego niespodziankę. Oczywiście w pokoju trzymałam nie tylko swoje łupy z księgarni, ale także prezent dla ukochanego Charliego. Słysząc nagłą ciszę, mknę po korytarzach prosto do pokoju.
- Och, skarbie, gdzie się ukryłeś? - pytam, zauważając wyraźną górkę pod kołdrą. Otwieram powoli szafę. Zaczynam cię szukać, pytać głośno i z rozpaczą kto porwał mojego słodkiego Charliego. Chodzę po pokoju, tupię, udaję, że nie wiem, gdzie jesteś. Widzisz jaka jestem kochana? Chcę się śmiać jak widzę dziurę między kołdrą a prześcieradłem na oddychanie. Dobrze, że nikt nie uczył cię ślizgońskiego podejścia. Podchodzę do łóżka, łapię w pół ciałko zawinięte w kołdrę i zaczynam cię łaskotać.
- Jak ktoś porwał mi Charliego, to Charlie nie dostanie prezentu - śmieję się, a ty pewnie razem ze mną. Siatka jest schowana za moimi plecami, więc nie dostrzeżesz tak szybko, co ci kupiłam. Taka jestem zła ciocia, ale kochasz mnie, prawda?
self destruction is such a pretty little thing
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
To nie tak, że robiłem celowo Eilis psikusy, by jak najmniej się uczyć. Bo fakt, NIE CIERPIAŁEM się uczyć pisać. Wolałem słuchać o ciekawszych rzeczach, które mnie zainteresują. Albo z nowymi słowami, które potem miałem ochotę przez cały miesiąc używać i badać reakcję innych osób. Ale to nic, przynajmniej umiałem przeczekać te męczarnie, by potem radośnie bawić się. Bo nie ma dnia bez zabawy! Inaczej zanudziłbym się i uciekł do ogrodu chowając się przed Eilis w jednym z drzew, które rosną wysoko. Może w choince bym się schował? Byleby nie wracać do pokoju i pisać przez kilka godzin jakieś nieznośne wyrazy. Co ja bym wtedy mógł zrobić w wolny czas... Mnóstwo rzeczy! Biegałbym, skakałbym, latałbym, robiłbym coś z patyków, rysował po piasku, udawał smoka, wspinałbym się po drzewach i udawał, że umiem latać.
Może tak jutro będzie, gdy będę musiał dłużej się uczyć. Ucieknę mówiąc, że idę do łazienki. Tak, to jest dobra opcja. A póki co, próbowałem nie oddychać i z niecierpliwieniem czekałem na reakcję cioci. Słysząc jej wołania, lamenty, jakieś tupnięcia, cicho zaśmiałem się, ale zaraz zasłoniłem sobie usta swoimi dłońmi, a następnie zagryzłem wargi próbując nie wydać żadnego głosu.
Nagle czuję jakiś dotyk, a potem próbuję zdusić śmiech, ale to mi się nie udaje, bo po chwili zaczynam się śmiać bez opamiętania. Zginąłem się próbując rękoma zatrzymać bezlitosne palce Eilis, które mnie łaskotały. Robiło mi się coraz cieplej, ale nie chciałem się odkryć. Nie, dopóki nie usłyszałem o jakimś prezencie. Zacząłem machać łapkami, by pozbyć się kołdry, jednocześnie nie przestając śmiać się. - JESTEM!- krzyknąłem, chcąc już skapitulować i uspokoić swój oddech, który pędził razem z rytmem mego serca. Jeśli ciocia mnie nie puściła, to próbowałem innymi sposobami uciec od tych palców. Oczywiście za te łaskotki się nie gniewam, bo kocham ciocię. Ale może odpuści, gdy już się ujawniłem i pokaże mi prezent? Bo inaczej w inny sposób zobaczę, co dla mnie przygotowała, a ciocia powinna wiedzieć, że jestem wariatem różnych pomysłów.
Może tak jutro będzie, gdy będę musiał dłużej się uczyć. Ucieknę mówiąc, że idę do łazienki. Tak, to jest dobra opcja. A póki co, próbowałem nie oddychać i z niecierpliwieniem czekałem na reakcję cioci. Słysząc jej wołania, lamenty, jakieś tupnięcia, cicho zaśmiałem się, ale zaraz zasłoniłem sobie usta swoimi dłońmi, a następnie zagryzłem wargi próbując nie wydać żadnego głosu.
Nagle czuję jakiś dotyk, a potem próbuję zdusić śmiech, ale to mi się nie udaje, bo po chwili zaczynam się śmiać bez opamiętania. Zginąłem się próbując rękoma zatrzymać bezlitosne palce Eilis, które mnie łaskotały. Robiło mi się coraz cieplej, ale nie chciałem się odkryć. Nie, dopóki nie usłyszałem o jakimś prezencie. Zacząłem machać łapkami, by pozbyć się kołdry, jednocześnie nie przestając śmiać się. - JESTEM!- krzyknąłem, chcąc już skapitulować i uspokoić swój oddech, który pędził razem z rytmem mego serca. Jeśli ciocia mnie nie puściła, to próbowałem innymi sposobami uciec od tych palców. Oczywiście za te łaskotki się nie gniewam, bo kocham ciocię. Ale może odpuści, gdy już się ujawniłem i pokaże mi prezent? Bo inaczej w inny sposób zobaczę, co dla mnie przygotowała, a ciocia powinna wiedzieć, że jestem wariatem różnych pomysłów.
being human is complicated, time to be a dragon
Wiedziałam, że mój cudowny skarb nie zachowywał się jak złośliwa małpka. Każdy miałby problemy ze skupieniem się na nauce, zwłaszcza w tak młodym wieku. Często naginałam swoje zasady i plan nauczania dla zabawy, ale Charlie musiał mieć coś z dzieciństwa. Miał humorki jak każde dziecko, nie wiedziałam więc nic w tym złego jak dwa razy na tydzień zrobimy sobie cały dzień zabaw. Weekendy były do tego zdecydowanie lepiej przeznaczone niż tydzień roboczy. Nie wolno było marnować dni, a każda zabawa potrafiła też rozwijać. Nie chciałam być złą ciocią, która bije linijką po rękach, a kimś do kogo Charlie zawsze będzie mógł się zwrócić, gdy będzie miał chociażby zły sen. Nie musiał przede mną uciekać i płakać za każdym razem, kiedy oznajmiałam, że czas się trochę pouczyć.
Niestety, jeśli Charlie myślał, że wywinie się tak łatwo od obowiązków, to był w błędzie. Musieliśmy wiedzieć, kiedy jest czas na zabawę, a kiedy na naukę. Nie po to Harrietta prosiła mnie o wsparcie! Nauczyciele są rozliczani z efektów, a nie z godzin, które spędzają na nauce. Tupałam i stukałam, wzdychałam i udawałam, że płaczę.
- Och, ktoś porwał mojego Charliego, co ja zrobię – słyszałam jak się śmiejesz pod kołdrą, a ona wręcz podskakuje. Dopiero jak zaczęłam cię łaskotać, to sama wybuchłam śmiechem. Czy takich momentów, nie powinno się kolekcjonować? – Znalazłam mojego smoka! – próbuje odwinąć cię z kołdry, żebyś nie udusił się przez to wiercenie pod moimi palcami. Całuję cię w czółko i klepię miejsce obok siebie na brzegu łóżka. Wyciągam z siatki dresik na twój wzrost, ale nie jest to byle co. Na kapturze był doszyty pyszczek małego smoka, wykończony materiałowymi zębami. Na plecach wyrastały małe skrzydełka, które szeleściły, gdy się je tylko dotykało. Byłam pewna, żeby jakby je tylko zaczarował, Charlie mógłby spróbować polatać po swoim pokoju. Koniec piżamki dopełniał długi ogon. Wyjęłam jeszcze kapciuszki w kształcie nóg smoka i we wszystko pomagałam ci się ubrać. Widząc efekt końcowy, uniosłam ręce do ust, a po moim policzku poleciała łza.
- Och, Charlie, wyglądasz jak prawdziwy smok! – powiedziałam z zachwytem, nakładając na ciebie kaptur.
Niestety, jeśli Charlie myślał, że wywinie się tak łatwo od obowiązków, to był w błędzie. Musieliśmy wiedzieć, kiedy jest czas na zabawę, a kiedy na naukę. Nie po to Harrietta prosiła mnie o wsparcie! Nauczyciele są rozliczani z efektów, a nie z godzin, które spędzają na nauce. Tupałam i stukałam, wzdychałam i udawałam, że płaczę.
- Och, ktoś porwał mojego Charliego, co ja zrobię – słyszałam jak się śmiejesz pod kołdrą, a ona wręcz podskakuje. Dopiero jak zaczęłam cię łaskotać, to sama wybuchłam śmiechem. Czy takich momentów, nie powinno się kolekcjonować? – Znalazłam mojego smoka! – próbuje odwinąć cię z kołdry, żebyś nie udusił się przez to wiercenie pod moimi palcami. Całuję cię w czółko i klepię miejsce obok siebie na brzegu łóżka. Wyciągam z siatki dresik na twój wzrost, ale nie jest to byle co. Na kapturze był doszyty pyszczek małego smoka, wykończony materiałowymi zębami. Na plecach wyrastały małe skrzydełka, które szeleściły, gdy się je tylko dotykało. Byłam pewna, żeby jakby je tylko zaczarował, Charlie mógłby spróbować polatać po swoim pokoju. Koniec piżamki dopełniał długi ogon. Wyjęłam jeszcze kapciuszki w kształcie nóg smoka i we wszystko pomagałam ci się ubrać. Widząc efekt końcowy, uniosłam ręce do ust, a po moim policzku poleciała łza.
- Och, Charlie, wyglądasz jak prawdziwy smok! – powiedziałam z zachwytem, nakładając na ciebie kaptur.
self destruction is such a pretty little thing
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Potrzebowałem chwili spokoju, aby opanować mój nierówny oddech spowodowany łaskotkami. Uśmiechałem się wesoło siadając kolo cioci. Z nieukrywanym zainteresowaniem wpatrywałem się, co Eilis robi, a moje nóżki nie umiały ustać w miejscu, więc machałem nimi wesoło, a rączki położyłem na kolanka. Z każdym wyciągniętym elementem stroju przypominającego SMOKA, mój u śmiech stawał się coraz szerszy, a ja wpatrywałem się w strój, jak zaczarowany. SMOOOOK zachłysnąłem się powietrzem widząc całą okazalość stroju. Zaraz skoczyłem z łóżka na podłogę i z nieksrywaną fascynacją i podnieceniem, założyłem na siebie strój smoka. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy, a ja na początku wyciagnąłem ramiona. Obróciłem główkę chcąc zobaczyć, czy skrzydełka [!!] się poruszą siła woli, ale chyba bały się poruszyć. Może sie obawiały mojego niekontrolowanego ognia? Słuszny wybór.
No cóż, to w takim razie zrobiłe kilka kroków, a potem zacząłem biegać po pokoju wydając z siebie głosy podobne do warczenia. RRRRRAAAAAAAAAAAARRR, RRRAAAAAAAAARRR, RAAAAAAAAAR- krzyczałem wesoło, po czym podbiegłem do cioci i złapałem za jej urocze nóżki. - Jesteś dziewicą, rraaaaarrrrr?- zapytałem oplatując jej nogi swoimi łapkami, a głowę odchyliłem, aby móc ujrzeć minę cioci. Jestem smokiem, więc poluję na dziewice! Jak ciocia jest dziewicą, to zostanie zjedzona. Pyszna przekąska. Oblizałem sobie usta udając, że jestem głodny jej ciała, jak i żeby szybko mi odpowiedziała. Powinienem podziękować za ten strój, ale to potem zrobię! Dlaczego? Bo teraz się czuję, jak prawdziwy smok! Ze skrzydłami, ogonem, buchającym w brzuchu ogniem. I chyba wiem, dlaczego smoki tyle jedzą. Bo są wiecznie głodni, jak ja! Z pewnością od dziś będę spać w tym stroju! Nie ma mowy, aby było inaczej.
No cóż, to w takim razie zrobiłe kilka kroków, a potem zacząłem biegać po pokoju wydając z siebie głosy podobne do warczenia. RRRRRAAAAAAAAAAAARRR, RRRAAAAAAAAARRR, RAAAAAAAAAR- krzyczałem wesoło, po czym podbiegłem do cioci i złapałem za jej urocze nóżki. - Jesteś dziewicą, rraaaaarrrrr?- zapytałem oplatując jej nogi swoimi łapkami, a głowę odchyliłem, aby móc ujrzeć minę cioci. Jestem smokiem, więc poluję na dziewice! Jak ciocia jest dziewicą, to zostanie zjedzona. Pyszna przekąska. Oblizałem sobie usta udając, że jestem głodny jej ciała, jak i żeby szybko mi odpowiedziała. Powinienem podziękować za ten strój, ale to potem zrobię! Dlaczego? Bo teraz się czuję, jak prawdziwy smok! Ze skrzydłami, ogonem, buchającym w brzuchu ogniem. I chyba wiem, dlaczego smoki tyle jedzą. Bo są wiecznie głodni, jak ja! Z pewnością od dziś będę spać w tym stroju! Nie ma mowy, aby było inaczej.
being human is complicated, time to be a dragon
Przez Charliego nieustannie marzyłam już o własnej rodzinie. Chciałam męża, dziecka, a za chwilę moja choroba i obowiązki wobec Szpitala Świętego Munga niszczyły w ułamku sekundy. Cóż, byłabym bardzo kiepsko żoną. Nie potrafię mówić o swojej chorobie, a co dopiero ostrzec męża, że czasami nie mam siły nawet wstać z łóżka. Harriett była wyjątkowo wyrozumiałym pracodawcą. Niewątpliwie dni w szpitalu ułatwiała mi obecność mojego uzdrowiciela, Alana. Cóż, ja bym bez niego zrobiła? Patrzyłam na Charliego jak zaczarowana. Nigdy nie sądziłam, że będzie się aż tak cieszył. Był tak zniecierpliwiony!
- Hej, hej, czekaj, najpierw nóżki potem rączki, Charlie, spokojnie – zaśmiałam się, a wyrywające się małe dziecko zawsze miało siłę co najmniej dorosłej kobiety. Zapewne poruszyłam skrzydełkami w powietrzu, żeby ci pokazać ich ruch, ale nie chciałam teraz pokazywać z jaką łatwością można je zaczarować.
- Tylko musisz być dobrym smokiem, nie możesz nikogo krzywdzić, bo piżamka zniknie – ostrzegłam swojego podopiecznego szybko zanim zaczął biegać po całym pokoju. Szkoda, że nie wyciszyłam pomieszczenia, bo zaraz przyjdzie tu Harriett i spyta, co to za absurdalne hałasy. Złapałam się za głowę, ciesząc z całego serca, że prezent się aż tak spodobał! Nim zdążyłam jakoś chociaż krzyknąć do Harriett, że wszystko jest w najlepszym porządku, Charlie złapał mnie jak mała małpka i nie chciał puścić. Jego pytanie zbiło mnie z tropu. Nagle poczułam olbrzymią potrzebę, aby weszła tu jego mama. Trzymałam go za łapki z miną tak zaskoczoną jakby opowiedział mi, że w nocy wymyka się przez mój kominek do rezerwatu smoków.
- Harriett! – krzyknęłam trochę zbyt błagalnie, ale musiałam z tego jakoś wybrnąć. Pogłaskałam głowę Charliego, szukając odpowiednich słów. Czy czterolatek musi wiedzieć, że każda kobieta do ślubu powinna być dziewicą? Postanowiłam szybko odbić piłeczkę.
- Charlie, a kto to jest dziewica? – pytam z poważną miną tak jakby sam mnie zaskoczył tym pojęciem. – Czy dziewice to nie są opiekunki jednorożców? – spytałam zgodnie z prawdą, ukrywając co nieco przed małym dzieckiem. W mojej głowie wciąż wołałam o Harriett. Skąd on zna takie słowa?!
- Hej, hej, czekaj, najpierw nóżki potem rączki, Charlie, spokojnie – zaśmiałam się, a wyrywające się małe dziecko zawsze miało siłę co najmniej dorosłej kobiety. Zapewne poruszyłam skrzydełkami w powietrzu, żeby ci pokazać ich ruch, ale nie chciałam teraz pokazywać z jaką łatwością można je zaczarować.
- Tylko musisz być dobrym smokiem, nie możesz nikogo krzywdzić, bo piżamka zniknie – ostrzegłam swojego podopiecznego szybko zanim zaczął biegać po całym pokoju. Szkoda, że nie wyciszyłam pomieszczenia, bo zaraz przyjdzie tu Harriett i spyta, co to za absurdalne hałasy. Złapałam się za głowę, ciesząc z całego serca, że prezent się aż tak spodobał! Nim zdążyłam jakoś chociaż krzyknąć do Harriett, że wszystko jest w najlepszym porządku, Charlie złapał mnie jak mała małpka i nie chciał puścić. Jego pytanie zbiło mnie z tropu. Nagle poczułam olbrzymią potrzebę, aby weszła tu jego mama. Trzymałam go za łapki z miną tak zaskoczoną jakby opowiedział mi, że w nocy wymyka się przez mój kominek do rezerwatu smoków.
- Harriett! – krzyknęłam trochę zbyt błagalnie, ale musiałam z tego jakoś wybrnąć. Pogłaskałam głowę Charliego, szukając odpowiednich słów. Czy czterolatek musi wiedzieć, że każda kobieta do ślubu powinna być dziewicą? Postanowiłam szybko odbić piłeczkę.
- Charlie, a kto to jest dziewica? – pytam z poważną miną tak jakby sam mnie zaskoczył tym pojęciem. – Czy dziewice to nie są opiekunki jednorożców? – spytałam zgodnie z prawdą, ukrywając co nieco przed małym dzieckiem. W mojej głowie wciąż wołałam o Harriett. Skąd on zna takie słowa?!
self destruction is such a pretty little thing
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Zaczynało się fantastycznie. Ten strój pochłaniał całe moje zainteresowanie i wszelkie uwagi, które pochodziły z ust mojej nianki, wychodziły drugim uchem. Jakby znajdywały tor, po którym śmignęły informacje i szybko zostały one zapomniane. Ciocia Eilis nie zabierze mi tej piżamki. W końcu sama powiedziała, że jest to prezent, prawda? A prezentów się nie odbiera. Tak mi mama mówi. Więc radośnie biegałem po pokoju, a potem schwyciłem ciocię w swoje objęcia. Widząc jej zdziwienie, sam się zdziwiłem i chciałem zadać pytanie. Lecz ciocia zaraz zawołała mamę. Ja na to tylko uśmiechnąłem się szerzej wiedząc, że mama albo jest zajęta, albo wyszła się przespacerować, co zwykła robić wieczorem, kiedy chciała kłaść się spać w moim pokoju. Mama tym razem nie przyjdzie i nie zabroni mi używania tego słowa, więc czułem mały triumf. Nie ważne, że trzymała mnie za rączki i zaraz zadała kolejne pytanie. Słowo niezabronione. Smak zakazanego jabłka jest taki słodki. - No ciocia mi opowiadała, że smoki zjadają dziewice, kiedy są głodne. Więc smoki też zjadają jednorożce, czy może jednorożce też zjadają dziewice?- zadałem pytanie widząc, że to ciocia mi kiedyś opowiadała bajki o smokach. Może trochę zbyt wiele dodałem, bo to mama w sklepie mi powiedziała, że te dziewczyny nazywa się dziewicami, ale to na jedno wychodzi. A teraz mówi mi o jakichś opiekunkach jednorożców. To i one też zjadają dziewice, czy to jest na odwrót? Jednorożce są pokarmem dla dziewic? Jakie to muszą być okropne potwory!
being human is complicated, time to be a dragon
Im więcej siedziałam z Charliem, tym bardziej przerażałam się, jak bardzo dzieci są podatne na słowa innych, zwłaszcza dorosłych. Starałam się uważać na to, co mówię, ale zdecydowanie nie miałam wpływu na innych. Przyzwyczaiłam się, że Charlie podsłuchiwał, a potem używał niezrozumiałych słów, ale z drugiej strony nie ja byłam od tego, aby wprowadzać go w świat dorosłych. Wciągnęłam Setha na swoje kolana i pogłaskałam po głowie. Co miałam mu powiedzieć?
- Och, cudowny z ciebie smok – próbowałam kupić tylko czas. Wiedziałam, że będzie zadowolony z mojego prezentu, ale nie sądziłam, że aż tak! – Nie, nie, nie, Charlie, nieładnie jest kłamać – prędko prostuje wypowiedź małego dziecka, a potem znów poruszam skrzydłami smoka. Może zająłby się jeszcze raz kostiumem i zapomniałby o tej przeklętej dziewicy? Gdzie jest Harriet!
- Smoki jedzą owce, kochanie i inne zwierzątka. Kilka nawet jest roślinożerne, wiedziałeś o tym? Przeczytałam o tym ostatnio! – nie dodaję, że to był zwykły szmatławiec, a nie prawdziwa książka, ale wolę, żebyś się skupił na czymś co jest niedorzeczne niż na sprawach dorosłych. Wzdycham po raz kolejny. Nie ucieknę od tego, nie ucieknę.
- Dziewice opiekują się jednorożcami, bo to bardzo delikatne zwierzątka, ale nie każdy może zostać opiekunem jednorożców. Trzeba mieć naprawdę dobre serce, wiesz? – tu pokazuje miejsce gdzieś na klatce piersiowej po lewej stronie i od razu opuszką palca zaczepnie muskam czubek nosa Charliego – Jednorożce to bardzo szlachetne zwierzęta, nawet jest legenda, że wywodzą się od smoków!
- Och, cudowny z ciebie smok – próbowałam kupić tylko czas. Wiedziałam, że będzie zadowolony z mojego prezentu, ale nie sądziłam, że aż tak! – Nie, nie, nie, Charlie, nieładnie jest kłamać – prędko prostuje wypowiedź małego dziecka, a potem znów poruszam skrzydłami smoka. Może zająłby się jeszcze raz kostiumem i zapomniałby o tej przeklętej dziewicy? Gdzie jest Harriet!
- Smoki jedzą owce, kochanie i inne zwierzątka. Kilka nawet jest roślinożerne, wiedziałeś o tym? Przeczytałam o tym ostatnio! – nie dodaję, że to był zwykły szmatławiec, a nie prawdziwa książka, ale wolę, żebyś się skupił na czymś co jest niedorzeczne niż na sprawach dorosłych. Wzdycham po raz kolejny. Nie ucieknę od tego, nie ucieknę.
- Dziewice opiekują się jednorożcami, bo to bardzo delikatne zwierzątka, ale nie każdy może zostać opiekunem jednorożców. Trzeba mieć naprawdę dobre serce, wiesz? – tu pokazuje miejsce gdzieś na klatce piersiowej po lewej stronie i od razu opuszką palca zaczepnie muskam czubek nosa Charliego – Jednorożce to bardzo szlachetne zwierzęta, nawet jest legenda, że wywodzą się od smoków!
self destruction is such a pretty little thing
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Nieco skrzywiłem się słysząc, że kłamię. Ja kłamię? JA? Okej, trochę p r z e k o l o r y z o w a ł e m, ale było prawdą, że to ONA mi opowiadała o tym, że kiedyś smoki zjadały młode dziewczęta. Z resztą mama powiedziała to samo, tylko używała właśnie t e g o słowa. Dziewica. Naprawdę nie rozumiałem rabanu wokół tego słowa. Wszyscy nagle bladną i chcą unikać tego słowa. Chyba nie da się z kobietami rozmawiać na ten temat. Może Ben mi pomoże? Pomoże mi zrozumieć te słowo, jak i przyczynę, dlaczego wszyscy wariują wokół tego słowa. Chcę wiedzieć i tyle.
Z małym smutkiem wysłuchałem tego, że smoki jedzą owce, zwierzęta jak i rośliny. A co z dziewicą? Co z tymi młodymi dziewczętami? Mama mnie oszukała? Niania mnie oszukała? Smutne. Czemu dorośli kłamią? Tak jak byłem wzięty na polanka i zerkałem na ciocię, tak teraz spojrzałem przed siebie myśląc, co ja takiego zrobiłem. Musi być powód, dlaczego kłamią. Zrobiłem coś złego? Źle, że łaknę wiedzy? Z tych myśli zabrały mnie kolejne słowa niani, na którą zaraz przeniosłem swój wzrok. Uśmiechnąłem się nieco zerkając na rękę Eilis, która błądziła po moim ciele, a potem dotknęła mój nosek.
- A jak one wyglądają? Te jednorożce?- zapytałem się chcąc wiedzieć, czy są podobne do smoków. Skoro wywodzą się od smoków, to muszą mieć jakieś podobieństwo, prawda?
Z małym smutkiem wysłuchałem tego, że smoki jedzą owce, zwierzęta jak i rośliny. A co z dziewicą? Co z tymi młodymi dziewczętami? Mama mnie oszukała? Niania mnie oszukała? Smutne. Czemu dorośli kłamią? Tak jak byłem wzięty na polanka i zerkałem na ciocię, tak teraz spojrzałem przed siebie myśląc, co ja takiego zrobiłem. Musi być powód, dlaczego kłamią. Zrobiłem coś złego? Źle, że łaknę wiedzy? Z tych myśli zabrały mnie kolejne słowa niani, na którą zaraz przeniosłem swój wzrok. Uśmiechnąłem się nieco zerkając na rękę Eilis, która błądziła po moim ciele, a potem dotknęła mój nosek.
- A jak one wyglądają? Te jednorożce?- zapytałem się chcąc wiedzieć, czy są podobne do smoków. Skoro wywodzą się od smoków, to muszą mieć jakieś podobieństwo, prawda?
being human is complicated, time to be a dragon
- Tylko naprawdę złe smoki jedzą ludzi, ale ich trzeba się nie tylko wystrzegać ale i obawiać. Pomyśl sobie, ile trzeba mieć w sobie gniewu, aby zjeść swojego opiekuna? Charlie, to tak jakbyś chciał mnie zjeść i już nigdy nie usłyszeć bajki - tłumaczę spokojnie. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek w swoim życiu użyła słowa dziewica. Stwierdzam swobodnie, że Charlie jest za mały, żeby znać nie tylko jego definicje, ale widzieć zastosowanie w dorosłym świecie. Mogłabym oczywiście powiedzieć, że to warunek konieczny do małżeństwa, ale była to tylko moja subiektywna opinia, a tej jak każda guwernantka powinnam się wystrzegać. Na Merlina, to nie ja powinnam przeprowadzać rozmowę z dzieckiem, skąd się wziął. Muszę koniecznie powiedzieć o tym Harriecie jeszcze przed snem. Powinnyśmy ustalić wspólną wersję. Łaskoczę Charliego po brzuszku i po chwili tulę do siebie.
- To są najpiękniejsze zwierzęta na ziemi, wiesz? Są takie... Och, mają jeden róg, własnie tutaj - dotykam tu środka czoła Charliego - Wiesz, jak są małe to mają złote sierść, jak skończą dwa latka to srebrną, a po siedmiu mają całkowicie białą i pięknie błyszczącą. Ty jeszcze byłbyś srebrny, a ja już biała. Róg wyrasta im w wieku czterech lat, więc mógłbyś się nim chwalić przed znajomymi. A w dodatku wokół nich jest roztaczana księżycowa poświata. Tak jak nie możesz napatrzeć się na smoka, tak od jednorożca nie możesz wręcz oderwać wzroku. Mają bardzo potężną magiczną moc, a róg i włosy z ogona często używam do eliksirów. Tylko dobrzy czarodzieje mogą ich dotknąć, ale najbardziej się ufne do kobiet. To doprawdy wyjątkowe zwierzęta. Widzisz, ty jesteś małym smokiem, a ja mogłabym być jednorożcem - kończę swoją opowieść pocałowaniem czółka Charliego dokładnie w tym miejscu, z którego mógłby wyrosnąć róg. Mam nadzieję, że skupiłam całą jego uwagę i nie spyta się, przynajmniej nie dziś, o dziewice.
- To są najpiękniejsze zwierzęta na ziemi, wiesz? Są takie... Och, mają jeden róg, własnie tutaj - dotykam tu środka czoła Charliego - Wiesz, jak są małe to mają złote sierść, jak skończą dwa latka to srebrną, a po siedmiu mają całkowicie białą i pięknie błyszczącą. Ty jeszcze byłbyś srebrny, a ja już biała. Róg wyrasta im w wieku czterech lat, więc mógłbyś się nim chwalić przed znajomymi. A w dodatku wokół nich jest roztaczana księżycowa poświata. Tak jak nie możesz napatrzeć się na smoka, tak od jednorożca nie możesz wręcz oderwać wzroku. Mają bardzo potężną magiczną moc, a róg i włosy z ogona często używam do eliksirów. Tylko dobrzy czarodzieje mogą ich dotknąć, ale najbardziej się ufne do kobiet. To doprawdy wyjątkowe zwierzęta. Widzisz, ty jesteś małym smokiem, a ja mogłabym być jednorożcem - kończę swoją opowieść pocałowaniem czółka Charliego dokładnie w tym miejscu, z którego mógłby wyrosnąć róg. Mam nadzieję, że skupiłam całą jego uwagę i nie spyta się, przynajmniej nie dziś, o dziewice.
self destruction is such a pretty little thing
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Jednak nie. Pokręciłem głową przecząco, żeby zjeść ciocię, by potem nie słyszeć żadnych bajek. Bajki muszą być, to i ciocia musi być. Okej, ciocia przeżyje, badums. Nie zjem jej, bo jest dobrą osobą. Tak więc podsumowując - dziewice są złymi opiekunami smoków. Okej, zapamiętam, ale na wszelki wypadek upewnię się u Bena, czy tak rzeczywiście jest. W końcu Ben jest znawcą i sam jest smokiem.
Wysłuchałem jej opowieści o jednorożcach i uśmiechałem się zaraz w stronę niani. Z jej słów wynika, że jednorożce są pięknymi zwierzętami z rogiem na czole. Niby nie mają skrzydeł, ale fascynują swym wyglądem. Chciałbym kiedyś zobaczyć jednorożca. Chcę się przekonać na własne oczy, czy tak faktycznie jest.
- Pójdziemy kiedyś je zobaczyć? i smoki nie zjadają jednorożców?- uśmiechnąłem się na koniec zerkając na ciocię. Z tej opowieści wynika, że one się kochają. Tak jak ja i ciocia. Zaraz przytuliłem się do cioci. - Dziękuję za strój.- podziękował grzecznie, jak należało i zaraz odlepiłem się od niani uśmiechając się do niej szeroko. Ale wie, że teraz jego nie zdejmę i tak pójdę spać? Jeśli nie wie, no cóż... teraz się dowiedziała. Tak idę spać i tak rano wstanę, by pójść na śniadanie.
Wysłuchałem jej opowieści o jednorożcach i uśmiechałem się zaraz w stronę niani. Z jej słów wynika, że jednorożce są pięknymi zwierzętami z rogiem na czole. Niby nie mają skrzydeł, ale fascynują swym wyglądem. Chciałbym kiedyś zobaczyć jednorożca. Chcę się przekonać na własne oczy, czy tak faktycznie jest.
- Pójdziemy kiedyś je zobaczyć? i smoki nie zjadają jednorożców?- uśmiechnąłem się na koniec zerkając na ciocię. Z tej opowieści wynika, że one się kochają. Tak jak ja i ciocia. Zaraz przytuliłem się do cioci. - Dziękuję za strój.- podziękował grzecznie, jak należało i zaraz odlepiłem się od niani uśmiechając się do niej szeroko. Ale wie, że teraz jego nie zdejmę i tak pójdę spać? Jeśli nie wie, no cóż... teraz się dowiedziała. Tak idę spać i tak rano wstanę, by pójść na śniadanie.
being human is complicated, time to be a dragon
Byłam okropna. Manipulowałam małym dzieckiem, bo bałam się, że zada kolejne pytanie, a ja nie będę potrafiła na nie odpowiedzieć. Nie miałam wątpliwości, jeśli chodziło o nauczanie, ale o związki międzyludzkie... Harrietta o wiele więcej wiedziała na temat mężczyzn i dziewic. Ja wciąż nie znałam smaku prawdziwego pocałunku ani motyli w brzuchu. Zaczarowałam Charliego i znów był grzecznym chłopcem. Nie ufałam innym, jak na niego narzekali. Trzeba tylko mieć sposób. Och, widziałam go jako specjalistę od magicznych zwierząt. Szkoda, że nie lubił eliksirów, a może dopiero polubi je w szkole?
- Oczywiście, Charlie, spytam się twojej mamy, co na ten temat uważa i jak się zgodzi, to poproszę o przepustkę do rezerwatu - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem. Charlie może czasami za dużo psocił, ale był naprawdę kochanym i uroczym dzieckiem. - Jesteś prawdziwym smokiem, musisz mieć swoje przebranie - uśmiech wcale nie malał. Nałożyłam kaptur na główkę Charliego i już wiedziałam, że nie mam nawet co go próbować przebierać. Jego mama strój zobaczy dopiero na śniadaniu. Odsunęłam kołdrę.
- Chodź, smoczku, czas do łóżka, wskakuj - poczekałam aż się ułoży i przykryłam go aż po samą brodę. Ucałowałam czubek głowy, a następnie zgasiłam główne światło. Usiadłam na podłodze tuż obok łóżka Charliego, aby ze swojej pozycji widział obrazki w książce. Zapaliłam świece na stoliku nocnym i zaczęłam czytać.
- Dawno, dawno temu... - bajka nie miała końca, a Charlie jak na siebie nawet szybko zasnął. Cicho opuściłam jego pokój, uprzednio zostawiając książkę na szafce nocnej. Och, mój prawdziwy smok. Mam nadzieję, że rano Harriett nie dostanie zawału...
ztx2
- Oczywiście, Charlie, spytam się twojej mamy, co na ten temat uważa i jak się zgodzi, to poproszę o przepustkę do rezerwatu - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem. Charlie może czasami za dużo psocił, ale był naprawdę kochanym i uroczym dzieckiem. - Jesteś prawdziwym smokiem, musisz mieć swoje przebranie - uśmiech wcale nie malał. Nałożyłam kaptur na główkę Charliego i już wiedziałam, że nie mam nawet co go próbować przebierać. Jego mama strój zobaczy dopiero na śniadaniu. Odsunęłam kołdrę.
- Chodź, smoczku, czas do łóżka, wskakuj - poczekałam aż się ułoży i przykryłam go aż po samą brodę. Ucałowałam czubek głowy, a następnie zgasiłam główne światło. Usiadłam na podłodze tuż obok łóżka Charliego, aby ze swojej pozycji widział obrazki w książce. Zapaliłam świece na stoliku nocnym i zaczęłam czytać.
- Dawno, dawno temu... - bajka nie miała końca, a Charlie jak na siebie nawet szybko zasnął. Cicho opuściłam jego pokój, uprzednio zostawiając książkę na szafce nocnej. Och, mój prawdziwy smok. Mam nadzieję, że rano Harriett nie dostanie zawału...
ztx2
self destruction is such a pretty little thing
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
|15 listopad [bylobrzydkobedzieladnie]
Nie zamierzałem dziś wyjść z pokoiku. Skoro z Benem nie mogę się spotykać, to z nikim nie będę. O tak, to będzie najlepsze rozwiązanie. Gdybym mógł jeszcze napisać jakiś liścik do Bena... Ale nie, mama teraz pilnuje swojej sowy, jak i każe się meldować, gdy chcę wyjść na dwór. Naprawdę to jest wszystko z powodu spotkania z Benem? Co w tym było złego? Nie rozumiałem jej, a mam wrażenie, że mama boi się rozmawiać na ten temat.
Dlatego siedziałem w łóżku. Zachmurzony, obrażony na cały świat. Nawet się przebrałem sam w strój smoka, który dostałem od Eilis i okryłem kołderką, jakby to miało mnie zatrzymać przed jakimiś wyrwami przestrzennymi. W jednej rączce trzymałem figurkę smoka, którą dostałem od taty na urodziny i machałem ją, jakby sobie latała. Nagle smoczysko spojrzał na mnie smutno, a gdy go pogłaskałem, zaczął latać mi koło nosa, na co ja ponuro się uśmiechałem. Chciałem znów ujrzeć smoki, pogłaskać je po wielgachnym brzuszku wypełnionego wspaniałymi łuskami. Chciałbym nakarmić młode, gdybym mógł. Chciałbym zrobić to, czego nie mogę zrobić tej oto przeuroczej figurce, która ostatecznie wylądowała na mojej dłoni. A potem głaskałem, całowałem w pysk i rzucałem ślepe obietnice, że jeszcze kiedyś zobaczę się ze smoczą babcią i się nią zaopiekuję jak i młodymi smoczętami.
Bo przecież mama mi nie pozwoli jeszcze raz na wyprawę do Bena, prawda? Nie ujrzę znów smoczej babci, a wyprawa do wujka Tristiana już nie będzie tak ekscytująca, jak myślałem o tym zaledwie kilka dni temu. Lecz może coś więcej powie mi o smokach? Nie wiem, rozmyślałem nad tym głaskając delikatnie figurkę, gdy ktoś postanowił wejść do mojego pokoju.
Nie zamierzałem dziś wyjść z pokoiku. Skoro z Benem nie mogę się spotykać, to z nikim nie będę. O tak, to będzie najlepsze rozwiązanie. Gdybym mógł jeszcze napisać jakiś liścik do Bena... Ale nie, mama teraz pilnuje swojej sowy, jak i każe się meldować, gdy chcę wyjść na dwór. Naprawdę to jest wszystko z powodu spotkania z Benem? Co w tym było złego? Nie rozumiałem jej, a mam wrażenie, że mama boi się rozmawiać na ten temat.
Dlatego siedziałem w łóżku. Zachmurzony, obrażony na cały świat. Nawet się przebrałem sam w strój smoka, który dostałem od Eilis i okryłem kołderką, jakby to miało mnie zatrzymać przed jakimiś wyrwami przestrzennymi. W jednej rączce trzymałem figurkę smoka, którą dostałem od taty na urodziny i machałem ją, jakby sobie latała. Nagle smoczysko spojrzał na mnie smutno, a gdy go pogłaskałem, zaczął latać mi koło nosa, na co ja ponuro się uśmiechałem. Chciałem znów ujrzeć smoki, pogłaskać je po wielgachnym brzuszku wypełnionego wspaniałymi łuskami. Chciałbym nakarmić młode, gdybym mógł. Chciałbym zrobić to, czego nie mogę zrobić tej oto przeuroczej figurce, która ostatecznie wylądowała na mojej dłoni. A potem głaskałem, całowałem w pysk i rzucałem ślepe obietnice, że jeszcze kiedyś zobaczę się ze smoczą babcią i się nią zaopiekuję jak i młodymi smoczętami.
Bo przecież mama mi nie pozwoli jeszcze raz na wyprawę do Bena, prawda? Nie ujrzę znów smoczej babci, a wyprawa do wujka Tristiana już nie będzie tak ekscytująca, jak myślałem o tym zaledwie kilka dni temu. Lecz może coś więcej powie mi o smokach? Nie wiem, rozmyślałem nad tym głaskając delikatnie figurkę, gdy ktoś postanowił wejść do mojego pokoju.
being human is complicated, time to be a dragon
Ostatnio zmieniony przez Charles Naifeh dnia 24.03.16 21:45, w całości zmieniany 1 raz
Kiedyś wierzyła w to, że każda burza mija samoistnie i czasem zamiast porywać się na nie wiadomo jakie czyny, niegwarantujące w żaden sposób sukcesu, lepiej jest po prostu przeczekać. Uginać się na wietrze jak trzcina, a nie twardo stawiać opór żywiołom jak dąb - bo po burzy trzcina się prostuje i wciąż sięga ku słońcu, a złamany i przewrócony dąb już nigdy nie powróci do stanu bez uszczerbku. Sierpniowy niepokój Harriett zniosła całkiem dzielnie, pozwalając Honey Hill pogrążyć się w milczeniu, a wiara w to, że emocje opadną i Zaim spojrzy na nią jak dawniej, nie opuszczała ją ani na krok, lecz sierpień się skończył, a wrzesień przyniósł ze sobą ciężką czerń. Przestała już wierzyć w to, że wszystko można przeczekać.
Nie poznawała swojego dziecka, to było pewne. Oczywiście, każdemu szkrabowi zdarzały się wybuchy złego humoru, lecz by ten uwarunkowany był tak dziwnymi czynnikami i utrzymywał się tak długo? Nie potrafiła tego pojąć. Nie wiedziała też jak powinna postąpić. Upokarzająca wydawała się być sama myśl, że miałaby prosić kogoś o pomoc i otwarcie przyznawać się do tego, że rola matki jest kolejną na liście tych, w których się nie sprawdza. Z drugiej strony jednak zbliżał się rodzinny obiad Lovegoodów, z którego Harriett nie zamierzała rezygnować, a pojawienie się tam z dziwnie milczącym Charliem wywołałoby lawinę pytań, na które nie potrafiłaby odpowiedzieć w sposób pozwalający na zachowanie resztek godności. Pojawiła się w pokoju Charlesa, trzymając w dłoni podstawowe przybory do szycia i jasny materiał, który zamierzała wyszyć drobnymi koralikami. Przesunęła spojrzeniem po wnętrzu pomieszczenia, pod skórą czując jakiś irracjonalny lęk, którego nie potrafiła zidentyfikować, lecz mimo wszystko uśmiechnęła się lekko do bawiącego się smoczą figurką Charliego, który zapewne tego uśmiechu nawet nie dostrzegł.
- Zamierzam tu siedzieć tak długo, aż ze mną nie porozmawiasz - oświadczyła zdecydowanym głosem, sadowiąc się na fotelu, na którym jeszcze do niedawna spędzała każdą noc, po czym zerkając wyczekująco na chłopca, zabrała się za przytwierdzanie pierwszych koralików do delikatnego materiału. Miała ich wystarczająco dużo, by zajmować się tym cały dzień, jeśli tylko zajdzie potrzeba.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Nie poznawała swojego dziecka, to było pewne. Oczywiście, każdemu szkrabowi zdarzały się wybuchy złego humoru, lecz by ten uwarunkowany był tak dziwnymi czynnikami i utrzymywał się tak długo? Nie potrafiła tego pojąć. Nie wiedziała też jak powinna postąpić. Upokarzająca wydawała się być sama myśl, że miałaby prosić kogoś o pomoc i otwarcie przyznawać się do tego, że rola matki jest kolejną na liście tych, w których się nie sprawdza. Z drugiej strony jednak zbliżał się rodzinny obiad Lovegoodów, z którego Harriett nie zamierzała rezygnować, a pojawienie się tam z dziwnie milczącym Charliem wywołałoby lawinę pytań, na które nie potrafiłaby odpowiedzieć w sposób pozwalający na zachowanie resztek godności. Pojawiła się w pokoju Charlesa, trzymając w dłoni podstawowe przybory do szycia i jasny materiał, który zamierzała wyszyć drobnymi koralikami. Przesunęła spojrzeniem po wnętrzu pomieszczenia, pod skórą czując jakiś irracjonalny lęk, którego nie potrafiła zidentyfikować, lecz mimo wszystko uśmiechnęła się lekko do bawiącego się smoczą figurką Charliego, który zapewne tego uśmiechu nawet nie dostrzegł.
- Zamierzam tu siedzieć tak długo, aż ze mną nie porozmawiasz - oświadczyła zdecydowanym głosem, sadowiąc się na fotelu, na którym jeszcze do niedawna spędzała każdą noc, po czym zerkając wyczekująco na chłopca, zabrała się za przytwierdzanie pierwszych koralików do delikatnego materiału. Miała ich wystarczająco dużo, by zajmować się tym cały dzień, jeśli tylko zajdzie potrzeba.
[bylobrzydkobedzieladnie]
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Ostatnio zmieniony przez Harriett Naifeh dnia 24.03.16 22:22, w całości zmieniany 1 raz
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pokój Charlesa
Szybka odpowiedź