Marina
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Marina
Magiczna przystań dla czarodziejskich jachtów znajduje się w centralnej części Dzielnicy Portowej. Za pomocą zaklęć ukryta przed mugolami, czarodzieje jednak oglądać mogą przeróżne egzotyczne statki zawijające do portu. Można tu znaleźć kupców przywożących latające dywany z dalekiego Egiptu, podróżników i żeglarzy gotowych opowiadać niezwykłe historie i śpiewać szanty. Po pomostach prowadzących do przycumowanych okrętów nie może poruszać się jednak każdy. Do większości okrętów prowadzą osobne ścieżki, które pojawiają się jedynie przed bosmanem portu i załogą danego statku. Turyści nie będący marynarzami mogą w dalszym ciągu korzystać mogą z uroków przechadzek po pomostach, które pojawiają się dosłownie pod stopami i znikają, gdy tylko nogę się z nich zabierze. Takie ścieżki prowadzą daleko w głąb rzeki pozwalając na odbycie nawet najbardziej prywatnych rozmów.
Czy gdyby wypił mniej, usłyszenie głosu znienawidzonego wroga popchnęłoby go do działania? Zdecydowanie, niestety eliksir zaczął działać, posyłając Craiga na krótko w objęcia morfeusza. Dobrze że to nie było nic mocniejszego.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Jasna otoczka towarzysząca zaklęciu, które rzuciła na samym początku ich misji, zniknęła, uniemożliwiając rozpoznanie mężczyzny i dalsze śledzenie ich ruchów, co stało się oczywistym problemem. Jeśli zaniecha ataków i przemknie obok nich niepostrzeżenie, a w końcu mogło się tak stać, zagrozi czarodziejom, którzy wciąż mogli kryć się pod pokładem. Ten oczywisty brak wglądu w każdy aspekt ich starcia był dla niej irytujący. Ona, która woli mieć plan, zamiast działać spontanicznie, nie przepadała za fantomowym wrażeniem rozgałęziających się konsekwencji dalszych działań. Skupiona jednak na tym, co działo się przed jej oczami, nie pozwalała sobie na utratę czujności.
Ich wrogowie, bo po takiej salwie zaklęć tylko tak mogli ich nazwać, posługiwali się czarną magią wyjątkowo śmiało. A to znaczyło, że musieli ich spacyfikować możliwie jak najszybciej. Jeden z nich nawet spacyfikował się najwyraźniej sam – albo jakimś cudem wynaleźli specyfik na udawanie własnej śmierci. Nie będąc pewna, czy wciąż żyje czy już nie, zdecydowała się go unieszkodliwić na dłuższą chwilę, jednocześnie zmuszając nogi do pewnego kroku. Usłyszała inkantację i sylwetkę kobiety zwróconą w jej stronę. Mocniej zacisnęła palce lewej dłoni na pelerynie, a prawą na różdżce i wykonała pewny ruch w stronę padniętego na podłogę Burke’a. Był z nimi wtedy w bunkrze. Z uwagi na powiązania nie zasługiwał na dobre traktowanie. Żadne z nich nie zasługiwało.
– Petrificus Totalus – wypowiedziała wyraźnie, czując wzbierającą w różdżce magię. Jej czubek wycelowała w Burke’a. Z tyłu głowy trzymała nadzieję na to, że Brenowi uda się obronić przed zaklęciami.
Nie mogli zawieść.
| ruch wysłany na konto Mistrza Gry; korzystam z przywileju I poziomu Zakonu - st Petrificusa obniżone o 5
Ich wrogowie, bo po takiej salwie zaklęć tylko tak mogli ich nazwać, posługiwali się czarną magią wyjątkowo śmiało. A to znaczyło, że musieli ich spacyfikować możliwie jak najszybciej. Jeden z nich nawet spacyfikował się najwyraźniej sam – albo jakimś cudem wynaleźli specyfik na udawanie własnej śmierci. Nie będąc pewna, czy wciąż żyje czy już nie, zdecydowała się go unieszkodliwić na dłuższą chwilę, jednocześnie zmuszając nogi do pewnego kroku. Usłyszała inkantację i sylwetkę kobiety zwróconą w jej stronę. Mocniej zacisnęła palce lewej dłoni na pelerynie, a prawą na różdżce i wykonała pewny ruch w stronę padniętego na podłogę Burke’a. Był z nimi wtedy w bunkrze. Z uwagi na powiązania nie zasługiwał na dobre traktowanie. Żadne z nich nie zasługiwało.
– Petrificus Totalus – wypowiedziała wyraźnie, czując wzbierającą w różdżce magię. Jej czubek wycelowała w Burke’a. Z tyłu głowy trzymała nadzieję na to, że Brenowi uda się obronić przed zaklęciami.
Nie mogli zawieść.
| ruch wysłany na konto Mistrza Gry; korzystam z przywileju I poziomu Zakonu - st Petrificusa obniżone o 5
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 25
'k100' : 25
Uczucie przeciskania się przez wyjątkowo wąski tunel trwało może ułamek sekundy, po którym wylądował na zakurzonych deskach, daleko za sobą pozostawiając znajome, kornwalijskie powietrze. Podłoga zadudniła pod jego stopami, zachwiał się nieznacznie – ale ostatecznie zdołał utrzymać równowagę, prostując się i dając sobie chwilę na rozeznanie się w sytuacji. Wylądował dokładnie tam, gdzie chciał, był tego niemal pewien: rozpoznawał chłodne światło przesączające się przez sufit, kątem oka zauważył też znajome oznakowanie rozstawionych pod pokładem skrzyń – ale jeśli przez moment miał nadzieję, że na miejscu zastanie mugolaków przygotowanych do podróży, to srogo się pomylił. Pomieszczenie wydawało się puste, a stęchłe powietrze nieruchome, Percival nie potrzebował jednak dużo czasu, by zrozumieć, dlaczego: gdzieś nad nim zadudniły kroki, uszy wychwyciły zniekształcone inkantacje zaklęć, wydawało mu się również, że kilka ich wiązek pomknęło już w bliżej nieznanych mu kierunkach. Co stało się w czasie tych kilku chwil, kiedy go nie było? Czy zostali zaatakowani? Przez kogo? Jego mięśnie spięły się automatycznie, puls przyspieszył; musiał podjąć decyzję, i musiał zrobić to szybko.
Rozejrzał się raz jeszcze dookoła siebie, ostatecznie postanawiając, że nie mógł działać dalej na ślepo – musiał przynajmniej sprawdzić, co działo się na pokładzie, i czy jego sojusznicy nie potrzebowali pomocy. Wciąż nie tracił z oczu głównego celu ich misji. – To ja. Pozostali są bezpieczni, ale zostańcie na razie tam, gdzie jesteście. – Jeśli byli niewidoczni dla niego – to oznaczało, że byli również niewidoczni dla innych. – Sprawdzę, co się dzieje. – Mówił głośno, donośnie, nie do końca pewien, czy wciąż miał do kogo – ale jeśli miał, chciał przynajmniej ujawnić przed ukrywającymi się ludźmi swoją tożsamość.
Zrobił krok do przodu, w stronę wejścia na góry pokład i odnalazł go spojrzeniem: ze swojego miejsca rzecz jasna nie był w stanie sprawdzić, co działo się na zewnątrz, ale wiedział, że nie miał czasu do stracenia – wycelował więc różdżkę ku górze schodów, w milczeniu oceniając odległość i kąty, pomagając sobie świeżymi wspomnieniami: przeszedł tą ścieżką już trzy razy. – Ascendio – wypowiedział wyraźnie, wzrok zawieszając na otwartym przejściu; chciał się przez nie wydostać, wylądować tuż za nim, na górnym poziomie, a w najgorszym wypadku – przynajmniej na górze schodów.
| idę kratkę w górne lewo i rzucam zaklęcie - nie zaznaczyłam docelowej pozycji na mapce, bo nie wiem, w którym jej miejscu znajduje się przejście, ale starałam się dokładnie opisać cel w poście
Rozejrzał się raz jeszcze dookoła siebie, ostatecznie postanawiając, że nie mógł działać dalej na ślepo – musiał przynajmniej sprawdzić, co działo się na pokładzie, i czy jego sojusznicy nie potrzebowali pomocy. Wciąż nie tracił z oczu głównego celu ich misji. – To ja. Pozostali są bezpieczni, ale zostańcie na razie tam, gdzie jesteście. – Jeśli byli niewidoczni dla niego – to oznaczało, że byli również niewidoczni dla innych. – Sprawdzę, co się dzieje. – Mówił głośno, donośnie, nie do końca pewien, czy wciąż miał do kogo – ale jeśli miał, chciał przynajmniej ujawnić przed ukrywającymi się ludźmi swoją tożsamość.
Zrobił krok do przodu, w stronę wejścia na góry pokład i odnalazł go spojrzeniem: ze swojego miejsca rzecz jasna nie był w stanie sprawdzić, co działo się na zewnątrz, ale wiedział, że nie miał czasu do stracenia – wycelował więc różdżkę ku górze schodów, w milczeniu oceniając odległość i kąty, pomagając sobie świeżymi wspomnieniami: przeszedł tą ścieżką już trzy razy. – Ascendio – wypowiedział wyraźnie, wzrok zawieszając na otwartym przejściu; chciał się przez nie wydostać, wylądować tuż za nim, na górnym poziomie, a w najgorszym wypadku – przynajmniej na górze schodów.
| idę kratkę w górne lewo i rzucam zaklęcie - nie zaznaczyłam docelowej pozycji na mapce, bo nie wiem, w którym jej miejscu znajduje się przejście, ale starałam się dokładnie opisać cel w poście
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Blake' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 30
'k100' : 30
Był niemal pewien, że jego zaklęcie nawet nie drasnęło Burke'a - a mimo to ten wkrótce osunął się na ziemię. Nie zrozumiał, co się wydarzyło, ale odwet nadszedł momentalnie; błyski zaklęć mknęły w jego kierunku śmiercionośnym światłem, rozpoznawał ich wiązki, miał wszak do czynienia z czarnomagicznymi zaklęciami przez całe swoje dorosłe życie. Zaklęcia plugawe, okrutne i zepsute, dokładnie tak jak jak czarodzieje, którzy posługiwali się podobną magią. Wszystko później wydarzyło się zbyt szybko, trzask teleportacji, głos Percivala - również niosący ulgę - inkantacje zaklęć jego i Jackie; wyciągnął przed siebie różdżkę w obronnym geście, przywołując zaklęcie tarczy:
- Protego maxima!
- Protego maxima!
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 89
'k100' : 89
Mknące w kierunku Alpharda zaklęcie dotarło do niego bez trudu, gdy wyczarowana przez niego tarcza okazała się być tylko mglistą poświatą, nie do końca uformowaną, zbyt słabą by powstrzymać lecący ku niemu urok. W jednej chwili czarnoksiężnik stracił wszystko i wszystkich z pola widzenia. Ciemność, całkowita i bezwarunkowa przysłoniła mu oczy, a jego peleryna niewidka zafalowała, ale nie zsunęła się z niego. Wiedział już, jakiego zaklęcia padł ofiarą. Czarna opaska przylgnęła do jego oczu uniemożliwiając mu swobodne rzucanie czarów do celu. Black nie był w stanie jej zdjąć. Zdawał sobie również sprawę, że ktoś musiał znać jego położenie i ruchy, pomimo peleryny. Deirdre bez większych problemów posłała czarnomagiczny urok w kierunku, z którego wcześniej pomknęła wiązka światła, choć nie mogła ulec przeświadczeniu, że urok był słabszy niż powinien. Przeciwnik pozostawał jednak wciąż niewidoczny, a wiązka zaklęcia nie uderzyła w nikogo i nic, rozbijając gdzieś z tyłu, o deski okrętu, najprawdopodobniej mijając swój cel. Śmierciożesrczyni miała utrudnione zadanie, celując do niewidzialnego przeciwnika. Burke nieprzytomny i nieruchomy pozostawał na wilgotnej ziemi. Jego płaszcz szybko zaczął chłonąć wodę z bruku, podobnie jak zimno, które razem z odgłosami walki zaczęły stopniowo, powoli do niego docierać. Nikt jednak wokół niego nie był w stanie określić jego stanu, ani tym bardziej formy. On sam z trudem odzyskiwał świadomość. Pierwsze co mogło do niego dotrzeć to fakt, że w dłoni nie dzierży swojej różdżki.
Aurorka Jackie po raz kolejny zdecydowała się na wyciągniecie różdżki spod peleryny niewidki. Nikłe światło zaklęcia błysnęło i od razu zgasło; urok okazał się zdecydowanie zbyt słaby, pomimo umiejętności czarownicy, nie miał szans dolecieć do leżącego Śmierciożercy. Wokół Blake'a wciąż było cicho, nie mógł też dostrzeż żywej duszy wokół siebie. Jeśli ktokolwiek u jeszcze był, z pewnością dobrze się ukrył. Usłyszawszy dochodzące z pokładu i alei dźwięki, Percival zdecydował się opuścić pomieszczenie pod nim. Niestety, choć różdżka lekko szarpnęła w przód, nie udało mu się wydostać na powierzchnię. Ze swojego miejsca jednak dobrze widział Brendana, który w zawodowy sposób obronił się przed trzema mknącymi w jego kierunku urokami. Wszystkie trzy wiązki światła zostały wchłonięte przez silną i obszerną tarczę, która błysnęła intensywnie.
Nucący pod nosem pijaczyna przeszedł parę kroków alejką, jakby nie dostrzegając całej sytuacji i zwalił się ponownie na ziemię.
|
Kolejka: Zakon Feniksa czas na odpis do 29.11 godz. 21:00, Rycerze Walpurgii czas na odpis do 30.11. godz. 21:00, (jeśli przez wzgląd na Andrzejki potrzebujecie więcej czasu proszę o jak najszybsza informację).
Aktywne zaklęcia:
Liberta (Alphard) 5/5
Protecta
Obscuro (Alphard)
Mapka:
Alphard, Jackie i Percival otrzymali mapki uzupełnione o informacje o ich położeniu.
Aurorka Jackie po raz kolejny zdecydowała się na wyciągniecie różdżki spod peleryny niewidki. Nikłe światło zaklęcia błysnęło i od razu zgasło; urok okazał się zdecydowanie zbyt słaby, pomimo umiejętności czarownicy, nie miał szans dolecieć do leżącego Śmierciożercy. Wokół Blake'a wciąż było cicho, nie mógł też dostrzeż żywej duszy wokół siebie. Jeśli ktokolwiek u jeszcze był, z pewnością dobrze się ukrył. Usłyszawszy dochodzące z pokładu i alei dźwięki, Percival zdecydował się opuścić pomieszczenie pod nim. Niestety, choć różdżka lekko szarpnęła w przód, nie udało mu się wydostać na powierzchnię. Ze swojego miejsca jednak dobrze widział Brendana, który w zawodowy sposób obronił się przed trzema mknącymi w jego kierunku urokami. Wszystkie trzy wiązki światła zostały wchłonięte przez silną i obszerną tarczę, która błysnęła intensywnie.
Nucący pod nosem pijaczyna przeszedł parę kroków alejką, jakby nie dostrzegając całej sytuacji i zwalił się ponownie na ziemię.
|
Kolejka: Zakon Feniksa czas na odpis do 29.11 godz. 21:00, Rycerze Walpurgii czas na odpis do 30.11. godz. 21:00, (jeśli przez wzgląd na Andrzejki potrzebujecie więcej czasu proszę o jak najszybsza informację).
Aktywne zaklęcia:
Liberta (Alphard) 5/5
Protecta
Obscuro (Alphard)
- Żywotność:
Deirdre: 200/200
Craig: 248/248
Alphard: 220/220
Brendan: 380/380
Jackie: 220/220
Percival: 270/270
- Ekwipunek:
- Deirdre:
różdżka, przedmioty z bonusami, sztylet, biały kryształ,
-antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcja, stat. 40)
-wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 30, 130 oczek)
-felix felicis
Alphard:
różdżka, peleryna niewidka, kryształ
Craig:
Różdżka, maska śmierciożercy (schowana), fluoryt, pazur gryfa w bursztynie, wszystkowidzące okulary (na nosie)
Eliksiry:
- [?] Antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcja, stat. 32)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 21)- Eliksir uspokajający (1 porcja, stat. 32)
- Eliksir grozy (1 porcji, stat. 21)
Brendan:
Torba, a w niej: 3x antidotum, 2x eliksir natychmiastowej jasności, 1x czuwający strażnik, 2x wywar ze sproszkowanego srebra, 2x eliksir znieczulający, biały kryształ z grudnia.
Jackie:
różdżka, mała torba - peleryna niewidka, kryształ z białego deszczu
-eliksir Garota (2 porcje)
- eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja)
Percival:
różdżka, pelerynę z włóknami ze smoczej skóry (na sobie), juchtową szarfę (na sobie), brosza z alabastrowym jednorożcem, czarną perłę, amulet wyciszenia, fluoryt, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, wygaszacz, opakowanie papierosów ze schowaną w środku zapalniczką, kryształ z białego deszczu, oraz eliksiry:
-smocza łza (2 porcje, stat. 31),
-eliksir lodowego płaszcza (2 porcje, stat. 31)
Mapka:
Alphard, Jackie i Percival otrzymali mapki uzupełnione o informacje o ich położeniu.
Bardzo szybko zrozumiał, że magia go zawiodła; zaklął siarczyście pod nosem, gdy wyciągnięta ku górnemu pokładowi różdżka jedynie wyrwała się słabo do przodu, by zaledwie sekundę później znieruchomieć. Przed sobą, nad sobą, widział wyraźnie sylwetkę Brendana, w którego mknęły trzy zaklęcia, zatrzymane w porę przez jasny rozbłysk tarczy. Nigdzie nie dostrzegał Jackie, ale podejrzewał, że nawet gdyby stała tuż obok niego, nie byłby w stanie jej wypatrzyć; nim zniknął razem ze świstoklikiem i mugolakami, miała na sobie pelerynę-niewidkę.
Odetchnął głęboko, starając się otrząsnąć z poteleportacyjnego odrętwienia. Nie mógł pozwolić sobie na kolejny błąd, nie, gdy próbował zaledwie wydostać się na zewnątrz. Ścisnął palisandrowe drewno mocniej w palcach, robiąc kolejny krok do przodu, żeby lepiej widzieć swój cel. Wymierzył w niego dokładnie, starając się odsunąć od siebie zdenerwowanie i szarpiący zakończeniami nerwowymi niepokój. Przemknął raz jeszcze wzrokiem po schodkach i przejściu. - Ascendio - wypowiedział starannie, wykonując płynny ruch nadgarstkiem i czekając na charakterystyczne szarpnięcie; chciał wylądować tuż obok Weasleya.
| kratka w górne lewo i próbuję raz jeszcze - mierzę w kratkę pod Brendanem (zgodnie z orientacją mapy)
Odetchnął głęboko, starając się otrząsnąć z poteleportacyjnego odrętwienia. Nie mógł pozwolić sobie na kolejny błąd, nie, gdy próbował zaledwie wydostać się na zewnątrz. Ścisnął palisandrowe drewno mocniej w palcach, robiąc kolejny krok do przodu, żeby lepiej widzieć swój cel. Wymierzył w niego dokładnie, starając się odsunąć od siebie zdenerwowanie i szarpiący zakończeniami nerwowymi niepokój. Przemknął raz jeszcze wzrokiem po schodkach i przejściu. - Ascendio - wypowiedział starannie, wykonując płynny ruch nadgarstkiem i czekając na charakterystyczne szarpnięcie; chciał wylądować tuż obok Weasleya.
| kratka w górne lewo i próbuję raz jeszcze - mierzę w kratkę pod Brendanem (zgodnie z orientacją mapy)
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Blake' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 100
'k100' : 100
Wiedziała, że zaklęcie, którym chciała ugodzić Burke’a, nie dało pozytywnego rezultatu. Zdążyła tylko syknąć coś pod nosem, gdy rzucony w nią jasny promień minął ją o kilka cali i uderzył w skrzynie. Peleryna niewidka była w tej sytuacji niezastąpiona. Nie pozwoliła, by jej skupienie spadło, więc nie czekając ani chwili dłużej wycelowała różdżką ponownie w tę samą sylwetkę (Burke).
– Petrificus Totalus! – powtórzyła dobitnie.
Skarciła się w myślach. Doskonale znała inkantację zaklęcie, akcent, ruch dłonią. Była aurorem, wytrenowanym po to, by pacyfikować podobne wynaturzenia. I zamierzała dziś dopełnić swój obowiązek.
| przywilej Zakonu - st zaklęcia obniżone o 5
– Petrificus Totalus! – powtórzyła dobitnie.
Skarciła się w myślach. Doskonale znała inkantację zaklęcie, akcent, ruch dłonią. Była aurorem, wytrenowanym po to, by pacyfikować podobne wynaturzenia. I zamierzała dziś dopełnić swój obowiązek.
| przywilej Zakonu - st zaklęcia obniżone o 5
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 80
'k100' : 80
Tarcza błysnęła błękitem, zatrzymując trzy silne promienie zaklęć: jego serce na moment przyśpieszyło, choć wszystko w okół zdawało się dziać wolniej; zdawał sobie sprawę z siły i potencjalnych skutków każdego z promieni, które mknęły wówczas w jego stronę - skutków, których jednak na własną pierś nie przyjął. Wchłonięte promienie zaklęć budziły ulgę, słyszał inkantacje zaklęć, zarówno tego, które wypowiedziała Jackie, jak i tego, które rzucił Percival; sam skierował różdżkę naprzeciw jedynej kobiety po przeciwnej stronie, wypowiadając ostrożnie inkantację:
- Lamino!
- Lamino!
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 29
'k100' : 29
Z niezadowoleniem przyjęła pochłonięte przez tarczę zaklęcia oraz niecelne zaklęcie, mknące w stronę niewidocznego człowieka. Musieli go jakoś wyciągnąć na światło dzienne, ale wierzyła, że Alphard sobie poradzi - na Craiga na razie się nie oglądała, miał skłonność do zawadzania podczas misji, ale wierzyła, że to tylko potknięcie, mające przynieść im później szczęście. Czuła jednak na sobie presję czasu, przeciwnicy byli podczas tej misji zbędni, przeszkadzali jej, a zaklęcia rzucane przez stojącego naprzeciwko niej czarodzieja coraz mocniej irytowały, łaskotały ego, zachwiane miesiącami odseparowania od prawdziwej walki. Czuła moc zbierającą się w wiodącej ręce - rozgrzaną do czerwoności, gdy usłyszała głos, który znała doskonale; głos zdrajcy.
A więc mieli do czynienia z jego towarzyszami, z kimś, kto wspierał tego plugawego głupca. Przeszył ją dreszcz nienawiści, pragnienie zemsty - ale zamiast skierować różdżkę w miejsce, z którego słyszała głos, skierowała ją ponownie na stojącego naprzeciwko niej mężczyznę. Niech zdrajca patrzy, do czego doprowadził, niech zapłaci; dla niego śmierć byłaby wybawieniem, najpierw, należalo go zniszczyć, pokazać mu cierpienie innych. Deirdre wyżej uniosła różdżkę, spokojna, niewzruszona, lodowata - a w środku parzył ją potworny ogień, lśniący w ciemnych oczach, w wilgotnych wargach, w obnażonych zębach. - Avada Kedavra - wyartykułowała pozbawionym emocji tonem, mocno obejmując palcami różdżkę wycelowaną w stojącego mężczyznę: uczucia skupiały się w wiązce promienia, chciała zabić, chciała ukarać, chciała, by cały ten pieprzony statek spłonął - ale bez zdrajcy, on musiał być niemym świadkiem, cierpiącym wieczne katusze.
| celuję w Brendana, ST obniżone mocą Rycerzy
A więc mieli do czynienia z jego towarzyszami, z kimś, kto wspierał tego plugawego głupca. Przeszył ją dreszcz nienawiści, pragnienie zemsty - ale zamiast skierować różdżkę w miejsce, z którego słyszała głos, skierowała ją ponownie na stojącego naprzeciwko niej mężczyznę. Niech zdrajca patrzy, do czego doprowadził, niech zapłaci; dla niego śmierć byłaby wybawieniem, najpierw, należalo go zniszczyć, pokazać mu cierpienie innych. Deirdre wyżej uniosła różdżkę, spokojna, niewzruszona, lodowata - a w środku parzył ją potworny ogień, lśniący w ciemnych oczach, w wilgotnych wargach, w obnażonych zębach. - Avada Kedavra - wyartykułowała pozbawionym emocji tonem, mocno obejmując palcami różdżkę wycelowaną w stojącego mężczyznę: uczucia skupiały się w wiązce promienia, chciała zabić, chciała ukarać, chciała, by cały ten pieprzony statek spłonął - ale bez zdrajcy, on musiał być niemym świadkiem, cierpiącym wieczne katusze.
| celuję w Brendana, ST obniżone mocą Rycerzy
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
Marina
Szybka odpowiedź