Fish & Chips
AutorWiadomość
Fish & Chips
Najlepsze ryby z frytkami w całym Londynie. Znajdująca się na brzegu magicznej części Dzielnicy Portowej, niedaleko doków niepozorna budka jest przyczyną kolejek, w których Londyńczycy wytrwale stoją po ten w prawdzie niezbyt zdrowy, ale też tani przysmak. Prowadzona przez charłaka jest obecnie miejscem odwiedzin tylko i wyłącznie czarodziejów, którzy liczyć mogą na krzesełka, a raczej metalowe taborety i stoliki na stałe przytwierdzone do ziemi. Niegdyś musieli delektować się rybą ukryci za budką, by tam w spokoju prowadzić dysputy o sprawach bieżących i nie musieć obawiać się łamaniem Kodeksu Tajności, teraz jednak - gdy stanowią już jedynych klientów - siadają gdzie popadnie.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:07, w całości zmieniany 1 raz
sylwester, 23:03
- Oj wybacz, ale zawsze tam były świetne imprezy! Teraz bedziesz pewnie utrzymywał, że przezemnie się zniszczył cały Twój nowy rok, bo na Sylwestra się źle bawiłes - nieźle się przejełam tym, że Bertiemu, nowemu koledze z pracy, wcale nie podobało się na tej zabawie, która zapowiadała się tak szałowo. Ale skoro zrzucił na mnie tę odpowiedzialność odnalezienia w trybie ekspresowym czegoś - nie powinien narzekać. Zresztą, trochę się na niego obraziłam, że tak prędko chciał się ulotnić. Ja również się nudziłam. Siedziałam i paliłam papierosa za papierosem, a dlatego, że były tam także mugole (przedewszystkim mugole), to nie mogłam palić moich owockowych i kwiatkowych, tylko te normalne, mugolskie. Trochę się mi od nich kręciło w głowie, dlatego się zgodziłam na opuszczenie. Ale gdzie szliśmy? Byłam tak zajęta myśleniem, staraniem się wyduszenia z głowy jakiejś trasy, która zaprowadziłaby nas na punkt widokowy, żebyśmy obejrzeli przynajmniej fajerwerki nad Londynem, że nie zauważyłam, że Bertie zdołał wynieść z imprezy jakiś mocniejszy alkohol.
- Jest już chyba po jedenastej, nie idźmy dalej Bertie, zostańmy... tu - i siadam na pierwszym murku, chociaż dalej mamy taki, że twarzą do wody. Ale ja już nic nie widzę, może Bott jest trochę bardziej ogarnięty i zaproponuje. Tak czy siak kręcę głową i myślę sobie, że jak ja skończyłam w nowy rok. Z kolegą z pracy. Ogromnie lubię Bertiego, ale z drugiej strony czasami robi mi własnie takie jak teraz akcje i sama nie wiem, czy to dobrze, że uciekliśmy z imprezy. Nie wiem, bo nie mam pojęcia, że on ma wypchane kieszenie buteleczkami z alkoholem.
- Ojej, tam są frytki - zauważyłam zamkniętą budkę z frytkami i rybką i dlatego, że jestem pijana to ide i pukam, czekając aż mi sprzedadzą coś do jedzonka.
A może ja dziś wziełam złotą rybkę? Nie widziałam się dawno z Barrym, wiec nie ma szans. Nie mam innego dostawcy przecież.
- Oj wybacz, ale zawsze tam były świetne imprezy! Teraz bedziesz pewnie utrzymywał, że przezemnie się zniszczył cały Twój nowy rok, bo na Sylwestra się źle bawiłes - nieźle się przejełam tym, że Bertiemu, nowemu koledze z pracy, wcale nie podobało się na tej zabawie, która zapowiadała się tak szałowo. Ale skoro zrzucił na mnie tę odpowiedzialność odnalezienia w trybie ekspresowym czegoś - nie powinien narzekać. Zresztą, trochę się na niego obraziłam, że tak prędko chciał się ulotnić. Ja również się nudziłam. Siedziałam i paliłam papierosa za papierosem, a dlatego, że były tam także mugole (przedewszystkim mugole), to nie mogłam palić moich owockowych i kwiatkowych, tylko te normalne, mugolskie. Trochę się mi od nich kręciło w głowie, dlatego się zgodziłam na opuszczenie. Ale gdzie szliśmy? Byłam tak zajęta myśleniem, staraniem się wyduszenia z głowy jakiejś trasy, która zaprowadziłaby nas na punkt widokowy, żebyśmy obejrzeli przynajmniej fajerwerki nad Londynem, że nie zauważyłam, że Bertie zdołał wynieść z imprezy jakiś mocniejszy alkohol.
- Jest już chyba po jedenastej, nie idźmy dalej Bertie, zostańmy... tu - i siadam na pierwszym murku, chociaż dalej mamy taki, że twarzą do wody. Ale ja już nic nie widzę, może Bott jest trochę bardziej ogarnięty i zaproponuje. Tak czy siak kręcę głową i myślę sobie, że jak ja skończyłam w nowy rok. Z kolegą z pracy. Ogromnie lubię Bertiego, ale z drugiej strony czasami robi mi własnie takie jak teraz akcje i sama nie wiem, czy to dobrze, że uciekliśmy z imprezy. Nie wiem, bo nie mam pojęcia, że on ma wypchane kieszenie buteleczkami z alkoholem.
- Ojej, tam są frytki - zauważyłam zamkniętą budkę z frytkami i rybką i dlatego, że jestem pijana to ide i pukam, czekając aż mi sprzedadzą coś do jedzonka.
A może ja dziś wziełam złotą rybkę? Nie widziałam się dawno z Barrym, wiec nie ma szans. Nie mam innego dostawcy przecież.
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
- Tam, moja piękna jest zamknięte. Ale spokojnie, spokojnie, ja o ciebie zadbam. - zapewnił Bott zaledwie lekko podpity. Nie zamierzał siedzieć na sztywnej imprezie, bo przyszli i tyle. Kilka osób było w porządku, ale towarzystwo za nic nie dawało się rozkręcić. Rozmowy o polityce nie były dla Bertiego - nie, kiedy ten chciał się dobrze bawić. Próby odejścia na miałkie tematy, jak moda, czy pogoda też nieszczególnie mu odpowiadały. Od czasu do czasu ktoś błysnął humorem, kilka osób bawet Bott polubił, ale całe otoczenie było dla niego zbyt niedopasowane. A jaka pierwsza noc, taki cały rok, prawda?
- To miejsce jest super na naszą prywatną imprezę. - zadecydował Bott, który nigdy nadludzkim rozsądkiem obdarzony nie był. Poszedł za budkę, nie chcąc być na widoku muglskiej, czy magicznej policji i tam wyjął z torby, co jego. - Przynieśliśmy na tę imprezę dość sporo, więc wziąłem część tego, co nasze. Czemu mamy o suchym pysku do rana, bo tam było drętwo?
Powiedział, pokazując dziewczynie woreczek ciasteczek, jakie wcześniej robili na tę zabawę oraz paczkę paluszków.
- W ogóle to jakiś koleś na imprezie mówił, że paluszki to nasze równolatki, powstały w trzydziestym piątym. - Bott zawsze miał dziwną pamięć do głupich faktów. Wyjął także wódkę, jaką mieli i coca colę - jeden z najlepszych mugolskich wynalazków wszechczasów. Coli nie mieli co prawda wiele, ale oboje byli już lekko spici, więc pewnie zaczną zapominać o zapijaniu. Byle dotrwać do szampana o północy i jutro nie pamiętać, co się działo!
- Damy pierwsze. - powiedział, kiedy otworzył porządnie schłodzoną butelkę. Torba leżała między nimi otwarta do poczęstunku. Oboje siedzieli na murku, z którego zapewne Bertie zleci. Choć lepiej, żeby nie zleciał. Nigdy za bardzo nie załapał, jak się pływa.
Myśląc o tym oparł się o blaszak za swoimi plecami. Mimo alkoholu czuł się całkiem stabilnie.
- Dajesz. Jakie jest twoje największe marzenie na nowy rok? - zapytał po chwili, otwierając butelkę Coli, żeby jego nowa koleżanka mogła popić ten straszny, okropny i wspaniały alkohol. Tak. Bott lubi wódkę. Bardziej, niż większość innych alkoholi, choć i tradycyjnym szampanem nie wzgardzi. A, że ma słabą głowę, nie potrzebuje jej wiele. Już teraz lekko plącze mu się język. Nie jest bardziej gadatliwy tylko dlatego, że nie da się być bardziej gadatliwym.
Dlatego teraz się nie spieszy - trzeba zobaczyć fajerwerki!
- To miejsce jest super na naszą prywatną imprezę. - zadecydował Bott, który nigdy nadludzkim rozsądkiem obdarzony nie był. Poszedł za budkę, nie chcąc być na widoku muglskiej, czy magicznej policji i tam wyjął z torby, co jego. - Przynieśliśmy na tę imprezę dość sporo, więc wziąłem część tego, co nasze. Czemu mamy o suchym pysku do rana, bo tam było drętwo?
Powiedział, pokazując dziewczynie woreczek ciasteczek, jakie wcześniej robili na tę zabawę oraz paczkę paluszków.
- W ogóle to jakiś koleś na imprezie mówił, że paluszki to nasze równolatki, powstały w trzydziestym piątym. - Bott zawsze miał dziwną pamięć do głupich faktów. Wyjął także wódkę, jaką mieli i coca colę - jeden z najlepszych mugolskich wynalazków wszechczasów. Coli nie mieli co prawda wiele, ale oboje byli już lekko spici, więc pewnie zaczną zapominać o zapijaniu. Byle dotrwać do szampana o północy i jutro nie pamiętać, co się działo!
- Damy pierwsze. - powiedział, kiedy otworzył porządnie schłodzoną butelkę. Torba leżała między nimi otwarta do poczęstunku. Oboje siedzieli na murku, z którego zapewne Bertie zleci. Choć lepiej, żeby nie zleciał. Nigdy za bardzo nie załapał, jak się pływa.
Myśląc o tym oparł się o blaszak za swoimi plecami. Mimo alkoholu czuł się całkiem stabilnie.
- Dajesz. Jakie jest twoje największe marzenie na nowy rok? - zapytał po chwili, otwierając butelkę Coli, żeby jego nowa koleżanka mogła popić ten straszny, okropny i wspaniały alkohol. Tak. Bott lubi wódkę. Bardziej, niż większość innych alkoholi, choć i tradycyjnym szampanem nie wzgardzi. A, że ma słabą głowę, nie potrzebuje jej wiele. Już teraz lekko plącze mu się język. Nie jest bardziej gadatliwy tylko dlatego, że nie da się być bardziej gadatliwym.
Dlatego teraz się nie spieszy - trzeba zobaczyć fajerwerki!
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Prawie go nie słyszę, bo alkohol za mnie myśli i prowadzi mnie do tego miejsca zwanego budą z frytkami. Więc co z tego, że on mówi, że zamknięte. Ja pukam i czekam, a kiedy mówi, że o mnie zadba to nagle zwracam głowę w jego kierunku i uśmiecham się zadowolona.
- Zadbasz? Obyś miał skitrane tam coś co mnie zadowoli - pokazuje na jego brzuch, w sensie plecak, w sensie kieszenie płaszcza, czy gdzie on ma tam wszystko schowane. Niczym wielbłąd co nosi życiodajną wodę w gąbczastych garbach, tak Bertie ma imprezodajne procenty w swoich... dłoniach?
- Powiem ci Bott, że dobrze wyszło, ja jestem dobra w prywatnych imprezach - wyznania późną nocą, kiedy opieram się czołem, tzn boczną jego częścią o deski budy i patrzę na to jak on sobie grzebie w plecaku/spodniach/brzuchu. Dobrze, że zadbał o wszystko, ale taka jego rola: rola mężczyzny. Ja sięmam dobrze bawić i śmiać z jego żartów. Co nie jest takie trudne, bo lubię jak żartuje. - Ale lepsza byłam jak mieszkałam we Francji, żałuj, że wtedy mnie nie znałeś - tym razem przechylam się i już się opieram plecami o budę. Wow, cóż to on wyczarował. Czy to ciasteczka? Mojej radości daję upust śmiejąc się wdzięcznie i sięgam po jednego, żeby go zjeść zaraz. Tylko powoli, bo są przecież pyszne.
- Nie zgodzę się, przecież sami piekliśmy je nie dalej jak wczoraj - abstrakcyjne mam myśli o zielonych paluszkach, kltóre rosną i rosną, żeby mieć dwadzieścia jeden lat i móc alkohol pić. Wariaty. A potem Bertie podsuwa mi w ó d k ę i cocacolę. Ja nie wiem na czym skupić wzrok: na wódzie, coli, czy na jego twarzy i uśmiechu, wiec wygladam jak jakieś zwierzątko przerażone tymi ofertami. Och, jak wiele dobra mam przed sobą!
- Bertie, zabrałeś im Cole i nikt się nie zorientował? - przecież w czasach lat pięćdziesiątych była to rzecz prawie święta, ale świętsza stanie się za lat dziesięć. Polly na pewno bedzie startować do roli Lolity u Kubricka i specjalnie pić Colę przez rurkę zwaną słomeczką. Jestem w szoku i chętnie przyjmuje Cole, na wódkę reaguję jednak nieco sceptycznie. Słyszałam o niej same złe rzeczy, ale Barry na pewno uśmiałby się z moich wątpliwości, przecież widział jak się bawię po Wróżkowym Pyłku. - Ale ty wiesz, że damy wódki nie piją, bo jeden łyk i leżą nieprzytomne. Będziesz mnie dalej miał za damę, jak się napiję? - pytam słodka i taka niewinna, że diabeł by sie nabrać dał.
A później już siedzimy na murku i zjadam kolejnego paluszka i daję Bertiemu do otworzenia butelkę z Colą. Napój bogów, nie ma co!
- Tyle mam pomysłów - zajarałam się na jego pytanie i wyciągam dłoń, żeby wyliczyć - Chciałabym wynaleźć jakiś słodycz, któego nikt nie wymyślił, i jeszcze pracować w Cukierni ale skończyć Staż i wyjść za mąż i żeby Billy wychodził częściej ze mną na lody i żeby wujaszek Wincent znalazł miłość swojego życia i jeszcze żeby Daniel wrócił, i chce jeszcze zobaczyć smoka na żywo, to są moje marzenia, a twoje?
Rozochocona uśmiecham się do Bertiego i niewiem sama kiedy biorę wódkę w dłoń, a potem piję z Colą. Napój bogów!
- Zadbasz? Obyś miał skitrane tam coś co mnie zadowoli - pokazuje na jego brzuch, w sensie plecak, w sensie kieszenie płaszcza, czy gdzie on ma tam wszystko schowane. Niczym wielbłąd co nosi życiodajną wodę w gąbczastych garbach, tak Bertie ma imprezodajne procenty w swoich... dłoniach?
- Powiem ci Bott, że dobrze wyszło, ja jestem dobra w prywatnych imprezach - wyznania późną nocą, kiedy opieram się czołem, tzn boczną jego częścią o deski budy i patrzę na to jak on sobie grzebie w plecaku/spodniach/brzuchu. Dobrze, że zadbał o wszystko, ale taka jego rola: rola mężczyzny. Ja sięmam dobrze bawić i śmiać z jego żartów. Co nie jest takie trudne, bo lubię jak żartuje. - Ale lepsza byłam jak mieszkałam we Francji, żałuj, że wtedy mnie nie znałeś - tym razem przechylam się i już się opieram plecami o budę. Wow, cóż to on wyczarował. Czy to ciasteczka? Mojej radości daję upust śmiejąc się wdzięcznie i sięgam po jednego, żeby go zjeść zaraz. Tylko powoli, bo są przecież pyszne.
- Nie zgodzę się, przecież sami piekliśmy je nie dalej jak wczoraj - abstrakcyjne mam myśli o zielonych paluszkach, kltóre rosną i rosną, żeby mieć dwadzieścia jeden lat i móc alkohol pić. Wariaty. A potem Bertie podsuwa mi w ó d k ę i cocacolę. Ja nie wiem na czym skupić wzrok: na wódzie, coli, czy na jego twarzy i uśmiechu, wiec wygladam jak jakieś zwierzątko przerażone tymi ofertami. Och, jak wiele dobra mam przed sobą!
- Bertie, zabrałeś im Cole i nikt się nie zorientował? - przecież w czasach lat pięćdziesiątych była to rzecz prawie święta, ale świętsza stanie się za lat dziesięć. Polly na pewno bedzie startować do roli Lolity u Kubricka i specjalnie pić Colę przez rurkę zwaną słomeczką. Jestem w szoku i chętnie przyjmuje Cole, na wódkę reaguję jednak nieco sceptycznie. Słyszałam o niej same złe rzeczy, ale Barry na pewno uśmiałby się z moich wątpliwości, przecież widział jak się bawię po Wróżkowym Pyłku. - Ale ty wiesz, że damy wódki nie piją, bo jeden łyk i leżą nieprzytomne. Będziesz mnie dalej miał za damę, jak się napiję? - pytam słodka i taka niewinna, że diabeł by sie nabrać dał.
A później już siedzimy na murku i zjadam kolejnego paluszka i daję Bertiemu do otworzenia butelkę z Colą. Napój bogów, nie ma co!
- Tyle mam pomysłów - zajarałam się na jego pytanie i wyciągam dłoń, żeby wyliczyć - Chciałabym wynaleźć jakiś słodycz, któego nikt nie wymyślił, i jeszcze pracować w Cukierni ale skończyć Staż i wyjść za mąż i żeby Billy wychodził częściej ze mną na lody i żeby wujaszek Wincent znalazł miłość swojego życia i jeszcze żeby Daniel wrócił, i chce jeszcze zobaczyć smoka na żywo, to są moje marzenia, a twoje?
Rozochocona uśmiecham się do Bertiego i niewiem sama kiedy biorę wódkę w dłoń, a potem piję z Colą. Napój bogów!
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
Bott objął swoją towarzyszkę ramieniem i mimo, że siedziała oddalona od niego o jakieś trzydzieści centymetrów (między nimi leżała torba pełna dóbr), oparł ją o siebie nie chcąc, żeby ta śliczna buzia dotykała starej budy z frytkami. Oj, Bertie kochał kobiety. Zawsze. I uwielbiał się nimi zajmować.
Polly spita była przeurocza. Uśmiechał się wesoło do jej słów, nie mając zamiaru ich naprostowywać. W jakim celu? Alkohol wprowadził ją do innego świata i niechże w nim zostanie, skoro jest w nim tak wesoło i zabawnie, chyba nawet zabawniej, niż w tym zwyczajnym.
Wolną ręką (tą, którą nie obejmował świeżo upieczonej koleżanki z pracy [świeżo upieczonej, hehe]) wziął także alkohol i również się napił. Także niebawem popijając.
- My też im cośtam zostawiliśmy, a nie chciałem brać ze stołu. - uśmiechnął się. No dobra, mugolski napój po prostu go kusił. A w końcu potrzebowali czegoś! I nie znaleźliby w tej chwili żadnego otwartego sklepu, nawet nie ma mowy! Z resztą nie ma co się dalej tłumaczyć. Grunt, że ich prywatna impreza jest zabezpieczona wszystkim, czego może być dwójce pijanych dzieciaków trzeba.
- Nie każda kobieta musi być damą. Wy wszystkie jesteście doskonałe, tylko każda na swój sposób. - stwierdził absolutnie pewien swoich słów. Trudno sprawić, by Bott nie lubił kogokolwiek. Ale, by nie lubił kobiety? Nie miał pojęcia, co taka musiałaby zrobić. Zawsze odnajdywał w nich to-niesamowite-coś.
- Smoki! Smoki są super, musimy zobaczyć je razem! - oznajmił całkowicie podekscytowany. Pił powoli pamiętając, że chce jeszcze dziś zobaczyć fajerwerki. Potem niech się dzieje, co chce!
- Masz dużo planów. Ale to dobrze. Na pewno się udadzą. - zadecydował. - Ja odnajdę Annę. Powinna tu być, pokochałabyś ją. Ale ona żyje i się znajdzie i ją pokochasz. - nie mówił wcześniej koleżance o swojej siostrze, ludzie w końcu nie witają się słowami "hej, jestem Bertie, a moja siostra zaginęła", szczególnie nie sam Bott, który o smutnych rzeczach prawie nie mówi. Teraz jego myśli biegły jednak własnym torem i nie potrafił określić, o czym dziewczyna wie, a o czym nie.
- No i osiągnę sukces. Bo on jest mi pisany, wiesz? Była przepowiednia, że osiągnę sukces albo się stoczę. Czyli osiągnę sukces. - oba swoje największe życzenia uczcił ciasteczkiem. - Tylko jeszcze nie wiem, jaki.
Stwierdził dopiero po chwili.
- Ale będę na kartach czekoladowych żab. - jakże nie pochwalić się takim planem? - I miłość też znajdę. Wy wszystkie jesteście doskonałe, ale ja chcę jedną, swoją. Ale jak się na jakąś zdecydować i za nią uganiać, kiedy tyle was cudownych dookoła?
Pokręcił głową. Nie są takie same, co to to nie! Każda jest inna. Ale to wcale nie pomaga zdecydować, która podoba mu się bardziej!
Polly spita była przeurocza. Uśmiechał się wesoło do jej słów, nie mając zamiaru ich naprostowywać. W jakim celu? Alkohol wprowadził ją do innego świata i niechże w nim zostanie, skoro jest w nim tak wesoło i zabawnie, chyba nawet zabawniej, niż w tym zwyczajnym.
Wolną ręką (tą, którą nie obejmował świeżo upieczonej koleżanki z pracy [świeżo upieczonej, hehe]) wziął także alkohol i również się napił. Także niebawem popijając.
- My też im cośtam zostawiliśmy, a nie chciałem brać ze stołu. - uśmiechnął się. No dobra, mugolski napój po prostu go kusił. A w końcu potrzebowali czegoś! I nie znaleźliby w tej chwili żadnego otwartego sklepu, nawet nie ma mowy! Z resztą nie ma co się dalej tłumaczyć. Grunt, że ich prywatna impreza jest zabezpieczona wszystkim, czego może być dwójce pijanych dzieciaków trzeba.
- Nie każda kobieta musi być damą. Wy wszystkie jesteście doskonałe, tylko każda na swój sposób. - stwierdził absolutnie pewien swoich słów. Trudno sprawić, by Bott nie lubił kogokolwiek. Ale, by nie lubił kobiety? Nie miał pojęcia, co taka musiałaby zrobić. Zawsze odnajdywał w nich to-niesamowite-coś.
- Smoki! Smoki są super, musimy zobaczyć je razem! - oznajmił całkowicie podekscytowany. Pił powoli pamiętając, że chce jeszcze dziś zobaczyć fajerwerki. Potem niech się dzieje, co chce!
- Masz dużo planów. Ale to dobrze. Na pewno się udadzą. - zadecydował. - Ja odnajdę Annę. Powinna tu być, pokochałabyś ją. Ale ona żyje i się znajdzie i ją pokochasz. - nie mówił wcześniej koleżance o swojej siostrze, ludzie w końcu nie witają się słowami "hej, jestem Bertie, a moja siostra zaginęła", szczególnie nie sam Bott, który o smutnych rzeczach prawie nie mówi. Teraz jego myśli biegły jednak własnym torem i nie potrafił określić, o czym dziewczyna wie, a o czym nie.
- No i osiągnę sukces. Bo on jest mi pisany, wiesz? Była przepowiednia, że osiągnę sukces albo się stoczę. Czyli osiągnę sukces. - oba swoje największe życzenia uczcił ciasteczkiem. - Tylko jeszcze nie wiem, jaki.
Stwierdził dopiero po chwili.
- Ale będę na kartach czekoladowych żab. - jakże nie pochwalić się takim planem? - I miłość też znajdę. Wy wszystkie jesteście doskonałe, ale ja chcę jedną, swoją. Ale jak się na jakąś zdecydować i za nią uganiać, kiedy tyle was cudownych dookoła?
Pokręcił głową. Nie są takie same, co to to nie! Każda jest inna. Ale to wcale nie pomaga zdecydować, która podoba mu się bardziej!
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
- Czyli jednak nie masz mnie za damę - zasmuciłą się panna Havisham, bo przecież jest najlepiej ubraną czarownicą, nawet arystokratki się zastanawiają, gdzie ona się ubiera. W mugolskich sklepach, drogie panie! Ale nie od dziś wiadomo, że to nie szata zdobi człowieka!
- Anne? Kto to jest Anna i jak mogłeś ją zgubić, skoro mam ją pokochać - zasmuciła sie jeszcze bardziej, może nie powinna być dociekliwa, ale alkohol wyciaga tajemnice z ludzi.
-Sukces w zapamietaniu, że nie ubijesz jajek jak masz żółtko w środku - zgaduje i śmieje się głosno, przypominając sobie roztargnienie Botta. - Mi się wydaje, że ty sie tak nie możesz skupić, bo dwie kobiety z tobą w jednym pomieszczeniu to dla ciebie za dużo i świrujesz - dalej sie śmieje, a później dziwi.
- Skąd wiesz, że będziesz na kartach - Polly się mocno zdziwiła, ale podobało jej się to, że Bertie był taki pewny swoich marzeń. Widać było, że wierzy w to, że się ziszczą - i już! To było poniekąd aż kręcące, chociaż ciężko ocenić, czy Pola wie co to jest jak coś cię kręci. Dopiero za kilka lat Lennon będzie o tym śpiewał, więc narazie niech pozostanie wersja, że Pola po prostu jest zadowolona ze słów kolegi i podoba jej się jego wiara w marzenia. Plan na życie, Bertiego Botta. Kto by pomyślał, że Bott może mieć plan na życie.
A jeżeli chodzi o dziewczęta, to Polka spłoneła rumieńcem, bo jak tu nie spłonąć, jak sie dostało komplementów bukiet. Tzn rodzaj kobiecy dostał. Cały wór kobiet, a Polka juz sie cieszy. Niewiele jej trzeba, o nie!
- To się przecież odrazu wie - wywraca oczętami, chociaż skąd może wiedzieć. - Ale ja sie nie znam na tym, bo mi sie wydaje, że odrazu to troche głupio, chociaż romantycznie. Ale jak się odrazu nie wie, to znaczy, że trzeba szukać, więc musisz szukać. A najlepiej to jak znajdziesz, to mi powiedz co znaczy, jak się od razu. I jeszcze mozesz się spytać pani Vanity, ona wie wszystko - te całe trzydzieści centrymetrów pomiędzy Bertiem a Polką ciążyło jej na ramieniu, bo prawie skrzywiła sobie kręgosłup od tego wiszenia na nim, ale lepiej tak niż sięopierać o zimną budę. Wiadomo, że pachnący czy śmierdzący kolega jest lepszy. Lepszy pachnący. Wyciąga z torebeczki papierosa o zapachu lawendy i zapala sobie. Dym jest różowy, jaki ładny!
- Anne? Kto to jest Anna i jak mogłeś ją zgubić, skoro mam ją pokochać - zasmuciła sie jeszcze bardziej, może nie powinna być dociekliwa, ale alkohol wyciaga tajemnice z ludzi.
-Sukces w zapamietaniu, że nie ubijesz jajek jak masz żółtko w środku - zgaduje i śmieje się głosno, przypominając sobie roztargnienie Botta. - Mi się wydaje, że ty sie tak nie możesz skupić, bo dwie kobiety z tobą w jednym pomieszczeniu to dla ciebie za dużo i świrujesz - dalej sie śmieje, a później dziwi.
- Skąd wiesz, że będziesz na kartach - Polly się mocno zdziwiła, ale podobało jej się to, że Bertie był taki pewny swoich marzeń. Widać było, że wierzy w to, że się ziszczą - i już! To było poniekąd aż kręcące, chociaż ciężko ocenić, czy Pola wie co to jest jak coś cię kręci. Dopiero za kilka lat Lennon będzie o tym śpiewał, więc narazie niech pozostanie wersja, że Pola po prostu jest zadowolona ze słów kolegi i podoba jej się jego wiara w marzenia. Plan na życie, Bertiego Botta. Kto by pomyślał, że Bott może mieć plan na życie.
A jeżeli chodzi o dziewczęta, to Polka spłoneła rumieńcem, bo jak tu nie spłonąć, jak sie dostało komplementów bukiet. Tzn rodzaj kobiecy dostał. Cały wór kobiet, a Polka juz sie cieszy. Niewiele jej trzeba, o nie!
- To się przecież odrazu wie - wywraca oczętami, chociaż skąd może wiedzieć. - Ale ja sie nie znam na tym, bo mi sie wydaje, że odrazu to troche głupio, chociaż romantycznie. Ale jak się odrazu nie wie, to znaczy, że trzeba szukać, więc musisz szukać. A najlepiej to jak znajdziesz, to mi powiedz co znaczy, jak się od razu. I jeszcze mozesz się spytać pani Vanity, ona wie wszystko - te całe trzydzieści centrymetrów pomiędzy Bertiem a Polką ciążyło jej na ramieniu, bo prawie skrzywiła sobie kręgosłup od tego wiszenia na nim, ale lepiej tak niż sięopierać o zimną budę. Wiadomo, że pachnący czy śmierdzący kolega jest lepszy. Lepszy pachnący. Wyciąga z torebeczki papierosa o zapachu lawendy i zapala sobie. Dym jest różowy, jaki ładny!
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
- Jakżebym śmiał, lady Havisham. Jesteś największą z dam. Tylko na swój własny sposób. - odpowiedział wesołym tonem, patrząc przed siebie. Było tak ciemno, że kompletnie nie mógł rozpoznać miejsca, w którym brzeg zmienia się w rzekę.
- Anna to moja siostra. I sama się zgubiła. Ale jak się znajdzie to ją pokochasz. - stwierdził absolutnie pewien swoich słów. Bo i jak można nie kochać pięknej, mądrej Anastasii, która rodząc się zebrała tyle rozsądku, dojrzałości i bystrości, że biedny Bertie mógł zbierać po niej jedynie nędzne ochłapy?
Zaśmiał się na wspomnienie o żółtku - to właśnie był jego wieczny problem! On mógł wiedzieć, ale i tak robił głupoty, bo jego mózg po prostu się zawieszał. Ale tak było zabawniej! I czasem coś nowego z tego powstawało!
- Wiem i tyle. Na kartach są ludzie sukcesu, co nie? Czarodzieje, którzy zrobili coś takiego, że stali się absolutnie sławni, że ich twarze są ikonami. I ja mam zamiar być taką ikoną. - stwierdził dumny ze swojego planu. Celował wysoko, a nawet nie miał jeszcze pomysłu, obranego kierunku! Nie wiedział nic. Czasami słyszał od rodziców, że skrzywdziła go informacja o przepowiedni, że dodała mu za wiele pewności siebie, że rodzice martwią się, że celując zbyt wysoko może boleśnie spaść. Ale to nie była kwestia przepowiedni, Bott miał marzenia i wielkie plany zapisane we krwi, w genach, w osobowości.
Z absolutnym zadowoleniem podziwiał rumieńce na twarzy koleżanki, a jego uśmiech stał się tylko szerszy. W jego głowie za to zaczął rysować się plan i miał nadzieję, że Polly się o niego nie obrazi. Ale to się zobaczy - równo o północy!
- Najlepiej mi było z dziewczyną, w której się zakochałem nagle. Pewnego dnia doszedłem do wniosku, że to ona. Że kocham to, że jej nieznoszę i nieznoszę jej z każdą chwilą mocniej, ale mam ochotę obok niej być. Wszyscy moi znajomi jej nieznosili. I się rozpadło. Kilka razy się rozpadło, a ja nadal do niej lgnąłem. Aż się rozpadło ostatecznie. I to przeszłość, ale chcę jeszcze kiedyś czuć coś tak silnego. Potem były dziewczyny, zauraczałem się, zakochiwałem, ale chyba często wszystko opadało, bo było zbyt mało intensywne. - stwierdził, przypominając sobie szalony związek ze szkolnych lat.
- Anna to moja siostra. I sama się zgubiła. Ale jak się znajdzie to ją pokochasz. - stwierdził absolutnie pewien swoich słów. Bo i jak można nie kochać pięknej, mądrej Anastasii, która rodząc się zebrała tyle rozsądku, dojrzałości i bystrości, że biedny Bertie mógł zbierać po niej jedynie nędzne ochłapy?
Zaśmiał się na wspomnienie o żółtku - to właśnie był jego wieczny problem! On mógł wiedzieć, ale i tak robił głupoty, bo jego mózg po prostu się zawieszał. Ale tak było zabawniej! I czasem coś nowego z tego powstawało!
- Wiem i tyle. Na kartach są ludzie sukcesu, co nie? Czarodzieje, którzy zrobili coś takiego, że stali się absolutnie sławni, że ich twarze są ikonami. I ja mam zamiar być taką ikoną. - stwierdził dumny ze swojego planu. Celował wysoko, a nawet nie miał jeszcze pomysłu, obranego kierunku! Nie wiedział nic. Czasami słyszał od rodziców, że skrzywdziła go informacja o przepowiedni, że dodała mu za wiele pewności siebie, że rodzice martwią się, że celując zbyt wysoko może boleśnie spaść. Ale to nie była kwestia przepowiedni, Bott miał marzenia i wielkie plany zapisane we krwi, w genach, w osobowości.
Z absolutnym zadowoleniem podziwiał rumieńce na twarzy koleżanki, a jego uśmiech stał się tylko szerszy. W jego głowie za to zaczął rysować się plan i miał nadzieję, że Polly się o niego nie obrazi. Ale to się zobaczy - równo o północy!
- Najlepiej mi było z dziewczyną, w której się zakochałem nagle. Pewnego dnia doszedłem do wniosku, że to ona. Że kocham to, że jej nieznoszę i nieznoszę jej z każdą chwilą mocniej, ale mam ochotę obok niej być. Wszyscy moi znajomi jej nieznosili. I się rozpadło. Kilka razy się rozpadło, a ja nadal do niej lgnąłem. Aż się rozpadło ostatecznie. I to przeszłość, ale chcę jeszcze kiedyś czuć coś tak silnego. Potem były dziewczyny, zauraczałem się, zakochiwałem, ale chyba często wszystko opadało, bo było zbyt mało intensywne. - stwierdził, przypominając sobie szalony związek ze szkolnych lat.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
- Wiesz, mam nadzieje, że na prawdę tak uważasz - pocieszona, nieco obrosła w piórka i tak siedzi i słucha o Annie co się zgubiła. - Ależ to nie szukasz jej? Ile ona ma lat? Co jak sobie nie poradzi albo straciła pamiec i nie wie jak wrócić, albo nie wie nawet kim jest!??!
Tysiące pytań, Pola aż się odsuneła z tego jego ramienia i spojrzała na niego oburzona.
Ale zaraz wraca i dalej sie opiera. No troche sie przysuwa, żeby było wygodniej.
- Ludzie lubią różne dziwactwa - wzruszone ramiona i Pola, co nie wie jak ma skomentować wyznanie Botta. Nie wiedziała za bardzo jak to jest z miłością, bo Daniel, który znał się na tym, nigdy nie chciał odpowiadać na tego typu pytania. Mówił, że jak już to będzie, to się dziewczyna dowie. Ale co się dowie? Nagle pojawią się neony i zacznie coś krzyczeć: Pola, Pola, jesteś w miłości?
- Ale chyba nie chciałabym kochać kogoś za to, że go nienawidze - dziwi się postawie, ale jednocześnie jest na siebie zła, że krytykuje wybory kolegi. Skoro kochał dziewczynę z nienawiści, to jakim prawem mu to kwestionowała. - Boję się tylko, że w miłości mało mamy do gadania, wujaszek Wincent mówił mi o tym, że kochał mocno swoją Japoneczkę, ale jej rodzice wybrali innego męża, a on musiał odejść - biedny wujcio, przecież zasługuje na miłość! Nawet teraz. W każdym razie Pola boi się troche poruszać temat dziwnej m i ł o ś c i która spadłą na jej kolegę z pracy. Tylko, że strach przegrywa z ciekawością.
- I na prawdę było ci z nią najlepiej? W sensie, lubisz takie... kłótliwe, tak? - zastanawia sie troche i znów sie zarumieniła, ale nie powiedziała nic.
Tysiące pytań, Pola aż się odsuneła z tego jego ramienia i spojrzała na niego oburzona.
Ale zaraz wraca i dalej sie opiera. No troche sie przysuwa, żeby było wygodniej.
- Ludzie lubią różne dziwactwa - wzruszone ramiona i Pola, co nie wie jak ma skomentować wyznanie Botta. Nie wiedziała za bardzo jak to jest z miłością, bo Daniel, który znał się na tym, nigdy nie chciał odpowiadać na tego typu pytania. Mówił, że jak już to będzie, to się dziewczyna dowie. Ale co się dowie? Nagle pojawią się neony i zacznie coś krzyczeć: Pola, Pola, jesteś w miłości?
- Ale chyba nie chciałabym kochać kogoś za to, że go nienawidze - dziwi się postawie, ale jednocześnie jest na siebie zła, że krytykuje wybory kolegi. Skoro kochał dziewczynę z nienawiści, to jakim prawem mu to kwestionowała. - Boję się tylko, że w miłości mało mamy do gadania, wujaszek Wincent mówił mi o tym, że kochał mocno swoją Japoneczkę, ale jej rodzice wybrali innego męża, a on musiał odejść - biedny wujcio, przecież zasługuje na miłość! Nawet teraz. W każdym razie Pola boi się troche poruszać temat dziwnej m i ł o ś c i która spadłą na jej kolegę z pracy. Tylko, że strach przegrywa z ciekawością.
- I na prawdę było ci z nią najlepiej? W sensie, lubisz takie... kłótliwe, tak? - zastanawia sie troche i znów sie zarumieniła, ale nie powiedziała nic.
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
- Szukam. Dużo ludzi szuka. Dlatego wiem, że się znajdzie.
Minął rok. Zero śladów. Zeznania jej przyjaciół wedle których Anastasia była przerażona i bardzo smutna. Listy z których można wywnioskować, że działo się coś złego, choć bez żadnych konkretów. Lusterko, w którym nie pojawia się jej twarz. Śledztwo porzucone. Ale Bott nadal wierzy.
Nadzieja umiera ostatnia. Nadzieja Botta nie umiera nigdy. Czegoś musiał dostać nadmiar, skoro rozsądku nie dostał prawie wcale, prawda?
- Nie mamy nic do gadania. Ale to i tak gra warta świeczki. Nawet jeśli kończy się źle, albo jest otoczona czymś nieprzyjemnym. To uczucie jedyne w swoim rodzaju.
Bott był typem gotowym umrzeć z miłości, spalić się w niej, szaleć, stawiać swoją kobietę na pierwszym miejscu i dbać o nią jak tylko się da, kolorować każdy jej kolejny dzień i cieszyć się nią. I czasem z nią walczyć i kochać z nią walczyć i kłócić się, wrzeszczeć, rzucać przedmiotami. Bo jak już coś odczuwać to na całego, prawda?
- Nie wiem, czy to zasada, czy to kłótliwość. Ale to było silne. Zapanowało nade mną, jak klątwa. Wszystko, co do niej czułem było podkręcone maksymalnie, do granic. Zawsze lubiłem skrajności. Po co miłość, skoro nie pali cię od środka?
Uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie prawdziwych, żywych płomieni. Zawsze kochał kobiety, wszystkie kobiety, każdą na swój sposób. Ale dla siebie szukał właśnie tej najgorętszej, najsilniejszej miłości. Nie koniecznie kłótliwej. Intensywnej.
- A ty? Miałaś kiedyś kogoś? Jakiekolwiek doświadczenie w tych sprawach?
Nie rozumiał, jak to możliwe, ale wiele pięknych, słodkich, zwariowanych, szalonych, spokojnych, nieśmiałych, wyjątkowych na wszelkie sposoby kobiet było samotnych. I wiele z nich nigdy nikogo nie miało! Czyżby fajnych facetów na tym świecie było aż tak mało?
Napił się zaraz znów z butelki. Za wszystkie piękne kobiety! A więc za wszystkie kobiety świata!
Minął rok. Zero śladów. Zeznania jej przyjaciół wedle których Anastasia była przerażona i bardzo smutna. Listy z których można wywnioskować, że działo się coś złego, choć bez żadnych konkretów. Lusterko, w którym nie pojawia się jej twarz. Śledztwo porzucone. Ale Bott nadal wierzy.
Nadzieja umiera ostatnia. Nadzieja Botta nie umiera nigdy. Czegoś musiał dostać nadmiar, skoro rozsądku nie dostał prawie wcale, prawda?
- Nie mamy nic do gadania. Ale to i tak gra warta świeczki. Nawet jeśli kończy się źle, albo jest otoczona czymś nieprzyjemnym. To uczucie jedyne w swoim rodzaju.
Bott był typem gotowym umrzeć z miłości, spalić się w niej, szaleć, stawiać swoją kobietę na pierwszym miejscu i dbać o nią jak tylko się da, kolorować każdy jej kolejny dzień i cieszyć się nią. I czasem z nią walczyć i kochać z nią walczyć i kłócić się, wrzeszczeć, rzucać przedmiotami. Bo jak już coś odczuwać to na całego, prawda?
- Nie wiem, czy to zasada, czy to kłótliwość. Ale to było silne. Zapanowało nade mną, jak klątwa. Wszystko, co do niej czułem było podkręcone maksymalnie, do granic. Zawsze lubiłem skrajności. Po co miłość, skoro nie pali cię od środka?
Uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie prawdziwych, żywych płomieni. Zawsze kochał kobiety, wszystkie kobiety, każdą na swój sposób. Ale dla siebie szukał właśnie tej najgorętszej, najsilniejszej miłości. Nie koniecznie kłótliwej. Intensywnej.
- A ty? Miałaś kiedyś kogoś? Jakiekolwiek doświadczenie w tych sprawach?
Nie rozumiał, jak to możliwe, ale wiele pięknych, słodkich, zwariowanych, szalonych, spokojnych, nieśmiałych, wyjątkowych na wszelkie sposoby kobiet było samotnych. I wiele z nich nigdy nikogo nie miało! Czyżby fajnych facetów na tym świecie było aż tak mało?
Napił się zaraz znów z butelki. Za wszystkie piękne kobiety! A więc za wszystkie kobiety świata!
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
- Ale jak ona właściwie się zgubiła? - bo coś Poleczce umknęło, gdzieś na samym początku wypowiedzi, albo jest pijana i zapomniała co było na początku. Lubi jak Bertie mówi, może jej opowiedzieć całą historię Any Bott. - Retyyy, jakby mój brat się zgubił, to pewnie obeszłabym cały świat, żeby go znaleźć. Ale on się czasami gubi, bo to jest okropny lamus jeżeli chodzi o orietnowanie się w czasie i przestrzeni, ma za to hiperaktywny mózg i zna się na wszystkich mądrych rzeczach. Serio, on by ci odpowiedział na każde pytanie! - zachwala starszego brata i myśli, jak to by było smutne, gdyby wyszedł i nie trafił spowrotem do ich mieszkanka. Smutna myśl, powiedzmy, że tak smutna, że aż się zakręciła w oczach Poli łezka i patrzy na Bertiego, on wydaje się mieć wiecej pewności siebie. To ta nadzieja, prawda?
Polly słucha z szeroko otwartymi oczętami. Oto więc mówi jej wreszcie ktoś o miłości. Bertie Bott! A więc to ty jesteś tym, który opowiedział czym jest miłość. Czym dla niego jest i jak ma się kochać.
Gorąco, szczerze i tylko tak, jak tylko jedna na świecie potrafi kochać. Polly jakoś nie chciało się wierzyć, że to tak działa. Ale sama absolutnie nigdy nie czuła tego, więc też nie wierzyła, że to tak oże być pożądane. Ona na przykład żądała innych rzeczy. Zabawy, lekkości, życia, przeżycia, doświadczenia.
- Jeżeli chodzi ci o to, czy byłam zakochana... to nie wydaje mi się. Miałam kolegę, którego bardziej nienawidziłam, niż kochałam, ale o zmarłych się nie mówi źle, więc nie będę mówić o nim nic. Z dobrych rzeczy, przyznam, że był bardzo przystojny - wspomina Luno, który prócz tego, że mówił słodkie słówka, to lubił się kłócić i dużo razem wydali pieniędzy na proszki szczęścia. Bardziej ich relacja przypominała szarpaninę, ale teraz kiedy Luno już umarł.. nie warto wspominać Francji i pierwszych miesiąców mieszkania w Londynie. Więc może o Barrym? Havisham wie, że nie może mówić o szlachciach jakiś rzeczy, które mogłyby mu zaszkodzić w małżeństwie z inną szlachcianką. Polly myśli dalej - A później pojawił się Daniel, nie chciał mi mówić o miłości, ale wydaje mi się, że kochałam go bardzo, tylko, że on miał trzydziesci lat i był z Niemiec. Niemcy podobno są oschli jeżeli chodzi o takie sprawy. Oschle na pewno mnie zostawił, bo nie powiedział, że wyjeżdża - wzrusza ramionkami i bierze pije duży bardzo łyk - I pomyśleć, że to wszystko stało się w zeszłym roku - patrzy na pływającą Tamizę i zastanawia się, czy nowy rok nie bezie jednak lepszy?
- No chyba, że pytasz o inne rzeczy - teraz Polka mruży oczy zabawnie i uśmiecha się i patrzy na Bertiego. Pytał o doświadczenie? Ale którego rodzaju?
Polly słucha z szeroko otwartymi oczętami. Oto więc mówi jej wreszcie ktoś o miłości. Bertie Bott! A więc to ty jesteś tym, który opowiedział czym jest miłość. Czym dla niego jest i jak ma się kochać.
Gorąco, szczerze i tylko tak, jak tylko jedna na świecie potrafi kochać. Polly jakoś nie chciało się wierzyć, że to tak działa. Ale sama absolutnie nigdy nie czuła tego, więc też nie wierzyła, że to tak oże być pożądane. Ona na przykład żądała innych rzeczy. Zabawy, lekkości, życia, przeżycia, doświadczenia.
- Jeżeli chodzi ci o to, czy byłam zakochana... to nie wydaje mi się. Miałam kolegę, którego bardziej nienawidziłam, niż kochałam, ale o zmarłych się nie mówi źle, więc nie będę mówić o nim nic. Z dobrych rzeczy, przyznam, że był bardzo przystojny - wspomina Luno, który prócz tego, że mówił słodkie słówka, to lubił się kłócić i dużo razem wydali pieniędzy na proszki szczęścia. Bardziej ich relacja przypominała szarpaninę, ale teraz kiedy Luno już umarł.. nie warto wspominać Francji i pierwszych miesiąców mieszkania w Londynie. Więc może o Barrym? Havisham wie, że nie może mówić o szlachciach jakiś rzeczy, które mogłyby mu zaszkodzić w małżeństwie z inną szlachcianką. Polly myśli dalej - A później pojawił się Daniel, nie chciał mi mówić o miłości, ale wydaje mi się, że kochałam go bardzo, tylko, że on miał trzydziesci lat i był z Niemiec. Niemcy podobno są oschli jeżeli chodzi o takie sprawy. Oschle na pewno mnie zostawił, bo nie powiedział, że wyjeżdża - wzrusza ramionkami i bierze pije duży bardzo łyk - I pomyśleć, że to wszystko stało się w zeszłym roku - patrzy na pływającą Tamizę i zastanawia się, czy nowy rok nie bezie jednak lepszy?
- No chyba, że pytasz o inne rzeczy - teraz Polka mruży oczy zabawnie i uśmiecha się i patrzy na Bertiego. Pytał o doświadczenie? Ale którego rodzaju?
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
Pokręcił głową. Polly mówiła o swoim bracie dokładnie tak, jak Bott mówił o Annie. Wydawało mu się, że może zrozumieć jego sytuację.
- Nikt nie wie, co się stało. Od roku jej mieszkanie jest puste. A w lusterku nie ma śladu jej twarzy. Szukam, gdzie mogę. I dowiaduję się, że nic nie mogę. - pociągnął zdrowo z butelki. - Ale ją znajdę.
Dodał twardym, pewnym tonem. Bott mało kiedy bywał tak absolutnie stanowczy, ale co do tej jednej sprawy nie miał najmniejszych nawet wątpliwości. Uśmiechnął się pod nosem. To nie chwila na opowiadanie pełnej historii. Sylwester nie jest chwilą na smutne opowieści, tęsknoty i odległe nadzieje.
- Kiepsko trafiałaś. - przyznał, chętnie wracając do tematu miłości, który wydawał mu się o wiele przyjemniejszy na tę chwilę. Choć nie mógł pojąć, jak można źle potraktować kobietę. Jaką najgorszą odmianą buraczanej bulwy musi być człowiek, który tak cudowną istotę porzuca bez słowa, bez wyjaśnienia? Nie, w coś takiego po prostu nie można uwierzyć!
- Widać, całkiem intensywnie szukasz. Znajdziesz lepszego, niż tamci. - zawyrokował. Choć kolejne słowa Polly, przywołały ciekawski wyraz na jego twarz i odrobinę inny uśmiech. - Czyżby zwariowana Polly lubiła zaszaleć?
Spytał, odsuwając się na moment, by ująć je buzię i móc się jej uważniej przyjrzeć. Kochał kobiety, ale całkowicie, ale to absolutnie się na nich nie znał. Czego można oczekiwać w danej chwili? Jak jego zachowanie odbierają? Na ile może sobie pozwolić? Nie ma możliwości zdobyć doświadczenia, bo każda jest inna. Nie wierzył w typy kobiet.
Słysząc w oddali pierwsze fajerwerki, pochylił się lekko nad jej drobną, ładną buzią i pocałował jej usta. Delikatnie i czule - to w końcu taka romantyczna chwila! - chcąc przeciągnąć ten moment choć trochę dłużej. Jaki Sylwester, taki cały rok. Niech w tym roku żadnemu z nich nie zabraknie uczucia.
- Nikt nie wie, co się stało. Od roku jej mieszkanie jest puste. A w lusterku nie ma śladu jej twarzy. Szukam, gdzie mogę. I dowiaduję się, że nic nie mogę. - pociągnął zdrowo z butelki. - Ale ją znajdę.
Dodał twardym, pewnym tonem. Bott mało kiedy bywał tak absolutnie stanowczy, ale co do tej jednej sprawy nie miał najmniejszych nawet wątpliwości. Uśmiechnął się pod nosem. To nie chwila na opowiadanie pełnej historii. Sylwester nie jest chwilą na smutne opowieści, tęsknoty i odległe nadzieje.
- Kiepsko trafiałaś. - przyznał, chętnie wracając do tematu miłości, który wydawał mu się o wiele przyjemniejszy na tę chwilę. Choć nie mógł pojąć, jak można źle potraktować kobietę. Jaką najgorszą odmianą buraczanej bulwy musi być człowiek, który tak cudowną istotę porzuca bez słowa, bez wyjaśnienia? Nie, w coś takiego po prostu nie można uwierzyć!
- Widać, całkiem intensywnie szukasz. Znajdziesz lepszego, niż tamci. - zawyrokował. Choć kolejne słowa Polly, przywołały ciekawski wyraz na jego twarz i odrobinę inny uśmiech. - Czyżby zwariowana Polly lubiła zaszaleć?
Spytał, odsuwając się na moment, by ująć je buzię i móc się jej uważniej przyjrzeć. Kochał kobiety, ale całkowicie, ale to absolutnie się na nich nie znał. Czego można oczekiwać w danej chwili? Jak jego zachowanie odbierają? Na ile może sobie pozwolić? Nie ma możliwości zdobyć doświadczenia, bo każda jest inna. Nie wierzył w typy kobiet.
Słysząc w oddali pierwsze fajerwerki, pochylił się lekko nad jej drobną, ładną buzią i pocałował jej usta. Delikatnie i czule - to w końcu taka romantyczna chwila! - chcąc przeciągnąć ten moment choć trochę dłużej. Jaki Sylwester, taki cały rok. Niech w tym roku żadnemu z nich nie zabraknie uczucia.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
- A ona nie chciała... no wiesz... uciec? Żeby jej nikt nie znalazł? - Polly przygryza lekko wargę. - Daniel czasami lubił zniknąć i żeby nikt go nie znalazł. Billy też tak ma, że tydzień nie wychodzi z pokoju - przekonuje Botta, chociaż nie zna Any absolutnie.
- Ja już nie szukam, Bertie. Uznałam, że teraz oni mają znaleźć mnie. To znaczy on, ale mówię oni, bo myślę, że to nie pójdzie tak prędko - tłumaczy dziewczyna i śmiech rozbrzmiewa pomiędzy ich twarzami.
- Czyżby zwariowany pan Bott ma odwagę się przekonać? - odpowiada Poleczka, będąc nagle bardzo rozbawioną, wstawioną, coby nie rzec że już pijaną. I lepiej żeby się okazało, że zaraz będzie już północ, bo tak naprawdę, to Polly nie wie jak miałaby teraz wytłumaczyć to, jak bardzo chce całować przystojne usta na przystojnej twarzy swojego kolegi z pracy.
Dobrze, że on to pierwszy zrobił, aż jej prawie serduszko wyskoczyło, tak zaczęło skakać z radości, że Bott umie jej czytać w myślach. Zaraz usłyszała jakieś wybuchy i jednym okiem zauważyła, że to fajerwerki. Dwie rzeczy na raz, takie przemiłe, tylko na czym się skupić, skoro jedna rozprasza drugą? Do całowania można wrócić, a do fajerwerek to niebardzo. Dlatego Pola się z tego wspaniałego uścisku, co i tak już troszkę trwał, wykręca i patrzy na wybuchy na niebie.
- Mugole są super, że jarają ich takie wybuchy, nie sądzisz? - komentuje fajerwerki, które ona równie dobrze mogłaby różdżką zrobić. A później odkrywa, że wciąż się troche uwiesza na Bertiem, więc wzrusza ramionami i wraca do całowania. No bo to takie miłe przecież.
Szkoda, ze Luno z którym całowała się w dwa ostatnie Sylwestry własnie umarł w tym roku.
- Ja już nie szukam, Bertie. Uznałam, że teraz oni mają znaleźć mnie. To znaczy on, ale mówię oni, bo myślę, że to nie pójdzie tak prędko - tłumaczy dziewczyna i śmiech rozbrzmiewa pomiędzy ich twarzami.
- Czyżby zwariowany pan Bott ma odwagę się przekonać? - odpowiada Poleczka, będąc nagle bardzo rozbawioną, wstawioną, coby nie rzec że już pijaną. I lepiej żeby się okazało, że zaraz będzie już północ, bo tak naprawdę, to Polly nie wie jak miałaby teraz wytłumaczyć to, jak bardzo chce całować przystojne usta na przystojnej twarzy swojego kolegi z pracy.
Dobrze, że on to pierwszy zrobił, aż jej prawie serduszko wyskoczyło, tak zaczęło skakać z radości, że Bott umie jej czytać w myślach. Zaraz usłyszała jakieś wybuchy i jednym okiem zauważyła, że to fajerwerki. Dwie rzeczy na raz, takie przemiłe, tylko na czym się skupić, skoro jedna rozprasza drugą? Do całowania można wrócić, a do fajerwerek to niebardzo. Dlatego Pola się z tego wspaniałego uścisku, co i tak już troszkę trwał, wykręca i patrzy na wybuchy na niebie.
- Mugole są super, że jarają ich takie wybuchy, nie sądzisz? - komentuje fajerwerki, które ona równie dobrze mogłaby różdżką zrobić. A później odkrywa, że wciąż się troche uwiesza na Bertiem, więc wzrusza ramionami i wraca do całowania. No bo to takie miłe przecież.
Szkoda, ze Luno z którym całowała się w dwa ostatnie Sylwestry własnie umarł w tym roku.
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
Nie odpowiedział. Wolał odsunąć na bok wszelkie przykre tematy. Ta rozmowa i tak nie pomoże mu odnaleźć siostry - a Bott nie był typem człowieka, który długo użalałby się nad swoimi problemami. Nie odpuszcza i usiłuje rozwiązać, to na pewno. Jest uparty. I nie zapomina o takich rzeczach, bo przecież nie można przestać kochać siostry. Ale myślenie o tym w każdej chwili nie jest w jego stylu. Nawet, kiedy człowiek ma problem - ma też prawo od czasu do czasu zajmować się czymś innym.
Na przykład ślicznymi, miękkimi, delikatnymi ustami na drobnej, pięknej buzi.
Kiedy dziewczyna mu się wywinęła, zaśmiał się rozczulony i także spojrzał w niebo. Zawsze lubił fajerwerki. Bywało, że puszczał je ze znajomymi mugolami.
- Ich sposób jest o wiele fajniejszy, niż nasz. Podpalają je zapałkami i uciekają i wystrzał jest. U nas to tylko świecidełka nawet, jeśli mogą więcej. Zdecydowanie masz rację, mugole są super.
Bott uwielbiał mugoli. Jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył, jak o tym pomyślał i przez chwilę wypatrywał co fajniejszych wzorów na niebie. Co lepszych kolorów, które pojawiały się tylko na sekundę, rozbłyskały, wybuchały i znikały. Czasami dało się też słyszeć radosne krzyki ludzi witających nowy rok. Już i Bott chciał otwierać szampana, kiedy uwaga Polly znów skupiła się na nim. Ze swoją wrodzoną gracją upuścił butelkę, która zaraz stłukła się o murek, ale nie przejął się nią mocno. Są już dość pijani. A teraz ma w rękach coś o wiele fajniejszego, niż butelkę.
Objął mocno Polly żałując przy tym, że Sylwester jest zimą i dziewczyna ukrywa się przed nim w całym zimowym ubraniu i skupił się na jej ustach.
I oto chwila w której pożałował trochę, że świeżo przeniósł się do swojej prywatnej rudery, która nie dość, że jest daleko to jeszcze na pewno nie zachęca młodych, pięknych, szalonych dam.
- Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo chcę cię teraz gdzieś porwać. - przyznał jej się ze śmiechem w krótkiej przerwie w pocałunku.
Na przykład ślicznymi, miękkimi, delikatnymi ustami na drobnej, pięknej buzi.
Kiedy dziewczyna mu się wywinęła, zaśmiał się rozczulony i także spojrzał w niebo. Zawsze lubił fajerwerki. Bywało, że puszczał je ze znajomymi mugolami.
- Ich sposób jest o wiele fajniejszy, niż nasz. Podpalają je zapałkami i uciekają i wystrzał jest. U nas to tylko świecidełka nawet, jeśli mogą więcej. Zdecydowanie masz rację, mugole są super.
Bott uwielbiał mugoli. Jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył, jak o tym pomyślał i przez chwilę wypatrywał co fajniejszych wzorów na niebie. Co lepszych kolorów, które pojawiały się tylko na sekundę, rozbłyskały, wybuchały i znikały. Czasami dało się też słyszeć radosne krzyki ludzi witających nowy rok. Już i Bott chciał otwierać szampana, kiedy uwaga Polly znów skupiła się na nim. Ze swoją wrodzoną gracją upuścił butelkę, która zaraz stłukła się o murek, ale nie przejął się nią mocno. Są już dość pijani. A teraz ma w rękach coś o wiele fajniejszego, niż butelkę.
Objął mocno Polly żałując przy tym, że Sylwester jest zimą i dziewczyna ukrywa się przed nim w całym zimowym ubraniu i skupił się na jej ustach.
I oto chwila w której pożałował trochę, że świeżo przeniósł się do swojej prywatnej rudery, która nie dość, że jest daleko to jeszcze na pewno nie zachęca młodych, pięknych, szalonych dam.
- Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo chcę cię teraz gdzieś porwać. - przyznał jej się ze śmiechem w krótkiej przerwie w pocałunku.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
-To musi być strasznie ekscytujące, też mogłabym się cieszyć z takich rzeczy. Chociaż chyba czarodzieje mają już zakodowane w genach że wszystko wybucha i się świeci. I już się nie cieszymy z tego tak ładnie jak mugole. Ale ją nawet lubię jak się świeci- wyznaje tak bardzo nietrzeźwa jak zadowolona i szczęśliwa. Nie zauważyła niestety szampana i co gorsze, nie usłyszała jak się zbił. Chyba już dość w takim razie alkoholi, chyba już wystarczy jej to, że przedłużają niemożliwe ten noworoczny pocałunek. Powinien trwać ile? Na pewno nie te pięć minut w uścisku i bliskości conajmniej koleżeńskiej. Na całe szczęście Bott trafił na pannę, która chociaż ma w głowie wiele ma romantycznych wizji, to nie wyobraża sobie po pierwszym pocalunku twarzy wspólnych dzieci. Też to błąd, bo jej przyjaciółki, które w ten sposób znajdują sobie miłości, dziś mają już małżeńskie pierścionki na palcach i są brzemienne. Polly wolałaby jeszcze pozostać panną, a przynajmniej nie panną brzemienną, ale właśnie cały myk polegałby na tym, żeby w porę się opamietała i nie dała sobą pogrywac. Polly jest chyba jednak zbyt latwowierna, żeby posądzać kogokolwiek o złe wobec niej zamiary.
Odrzuca włosy na tył i uśmiecha się do gwiazd na słowa kolegi z pracy. Nie podejrzewa, po co chciałby porywać ją z tego wspaniałego miejsca nad wodą, gdzie tak miło im się świętuje nowy rok. Nawet przestała odczuwać zimno!
-Na przykład do tańca?- zaśmiała się i zaraz wstaje do pionu, który od czasu do czasu się chwieje. I na palcach zaczyna się kręcić w kółeczko. Raz dwa trzy, raz dwa trzy.
Odrzuca włosy na tył i uśmiecha się do gwiazd na słowa kolegi z pracy. Nie podejrzewa, po co chciałby porywać ją z tego wspaniałego miejsca nad wodą, gdzie tak miło im się świętuje nowy rok. Nawet przestała odczuwać zimno!
-Na przykład do tańca?- zaśmiała się i zaraz wstaje do pionu, który od czasu do czasu się chwieje. I na palcach zaczyna się kręcić w kółeczko. Raz dwa trzy, raz dwa trzy.
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
Ależ zamiary Bertiego wcale nie były złe. Nadal bardzo ją szanował i nigdy nie zrobiłby czegokolwiek niezgodnego z jej wolą - był jednak tylko mężczyzną, a jego podejście do niektórych spraw było może... nazbyt liberalne? Nie uważał zbliżeń nie związanych z uczuciami za nic złego, dopóki te nikogo nie krzywdziły.
Zaraz jednak nie mógł nie zaśmiać się, widząc niewinne zachowanie dziewczyny, która całkowicie nie zrozumiała jego całkowicie absolutnej aluzji. Pokręcił głową z niedowierzaniem i nie mógł już dalej próbować, tym bardziej też nie mógł się zezłościć. Po prostu patrzył, jak ta wstaje i delikatnie się kręci.
- Nie do końca o tym myślałem, ale też może być. - zaśmiał się pod nosem. - Tylko muzyki brak, co nie? - podniósł się jednak uważając, by nie zlecieć w stronę rzeki i znów objął lekko dziewczynę jedną ręką w talii, drugą łapiąc za jej dłoń i unosząc, żeby się okręciła. Następnie delikatnie odbił ją od siebie i złapał. Uśmiechnął się przy tym.
- Choć to w sumie lepiej, nie muszę się martwić o to, czy wpasuję się w rytm. - dodał po krótkim namyśle.
Cały wypity alkohol sprawiał, że robił się już zmęczony, ale nie zamierzał się tym nadmiernie przejmować. To tylko krótka faza, jaką należy przetańczyć, prawda?
- Znasz jakiś taniec? Taki wiesz, jak na bal. - Bott zawsze chciał zobaczyć bal z parami, które poruszają się w ten sam sposób, świetnie zsynchronizowane. Sam... cóż, ograniczał się do wygłupów. Ale czego innego się po nim spodziewać?
Zaraz jednak nie mógł nie zaśmiać się, widząc niewinne zachowanie dziewczyny, która całkowicie nie zrozumiała jego całkowicie absolutnej aluzji. Pokręcił głową z niedowierzaniem i nie mógł już dalej próbować, tym bardziej też nie mógł się zezłościć. Po prostu patrzył, jak ta wstaje i delikatnie się kręci.
- Nie do końca o tym myślałem, ale też może być. - zaśmiał się pod nosem. - Tylko muzyki brak, co nie? - podniósł się jednak uważając, by nie zlecieć w stronę rzeki i znów objął lekko dziewczynę jedną ręką w talii, drugą łapiąc za jej dłoń i unosząc, żeby się okręciła. Następnie delikatnie odbił ją od siebie i złapał. Uśmiechnął się przy tym.
- Choć to w sumie lepiej, nie muszę się martwić o to, czy wpasuję się w rytm. - dodał po krótkim namyśle.
Cały wypity alkohol sprawiał, że robił się już zmęczony, ale nie zamierzał się tym nadmiernie przejmować. To tylko krótka faza, jaką należy przetańczyć, prawda?
- Znasz jakiś taniec? Taki wiesz, jak na bal. - Bott zawsze chciał zobaczyć bal z parami, które poruszają się w ten sam sposób, świetnie zsynchronizowane. Sam... cóż, ograniczał się do wygłupów. Ale czego innego się po nim spodziewać?
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Fish & Chips
Szybka odpowiedź