Wydarzenia


Ekipa forum
Główna sypialnia
AutorWiadomość
Główna sypialnia [odnośnik]08.03.16 22:44

W porównaniu do innych pomieszczeń główna sypiania sprawia wrażenie urządzonej w iście spartańskim stylu. W tym szaleństwie jest jednak metoda. Z pokoju wyeliminowano wszystkie bodźce mogące zakłócić proces zasypiania, z którym właściciel ma tak duży problem. Dodatkowo ciemna tonacja kolorystyczna działa kojąco na zmęczony oczy.


okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you


Soren Avery
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
sny są dla ludzi bez wyobraźni
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t796-sren-avery https://www.morsmordre.net/t859-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-whitcomb-st-43-7 https://www.morsmordre.net/t1180-sren-avery
Re: Główna sypialnia [odnośnik]08.03.16 23:31
Dziwnym jest, że pora dnia przeznaczona na wypoczynek poprzez sen, stanowi również idealny czas, aby ponieść się swym żądzom, oddać rozkoszom. Noc, perfekcyjny faza, która sprzyja wszelkim tajemnicą, szczególnie tym zakazanym. Moment wyśmienity, w którym najlepiej odbywają się niechciane schadzki. Uwielbiany okres wielu kochanków, dających ponieść się swym długo powstrzymywany fantazjom, które skrzętnie ukrywają za dnia. Tak też było i teraz. Prawie. W końcu młodzieńcza niecierpliwość dwójki mężczyzn nie mogła wytrzymać aż takich ograniczeń. Jak śmieliby sprzeciwić się swej naturze? Dlatego też nie walczyli, przynajmniej nie w taki sposób, jak większość ludzi chciałaby to widzieć. Dziki sparing w objęciach czystej pościeli, dotąd niezanieczyszczonej takim grzech. Cóż, kolejny pierwszy raz, który Amodeus skradł swojemu przyjacielowi. Nie żeby ten miał coś przeciwko temu, ba!, wydawał się całkowicie pogodzony oraz zadowolony z kierunku, jaki przybrała ich przyjacielska forma spędzania czasu. Zresztą, tego można było spodziewać się po sportowej gwieździe. Raczej żadna możliwość aktywnego ćwiczenia nie była mu straszna.
Godzina wilka, moment pomiędzy nocą, a świtem. Kiedy to owe wilki miały czaić się nieopodal ludzkich siedzib, gotowe na żer. Ładna metafora, biorąc pod uwagę te liczne ślady pozostawione przez stęsknione usta. To nic, że minęło kilka dni, od tej pamiętnej nocy, która zdążyła zmienić wszystko w dotychczasowym życiu księcia. Miesiące postu kompletnie nie pasowały do niego. Dlatego też korzystał z każdej okazji, żeby zadowolić swoje wzburzone pragnienie. Pora przeznaczona na odpoczynek? Dobre sobie. Dopóki zaklęcia zapewniające dźwiękoszczelność pokoju utrzymywały się, dopóty Prince nie miał zamiaru rezygnować z rozkoszy niesionej przez bliskość Sørena. A że potrafiło to trwać długimi godzinami, nie było jego winą.
Jedna z tych nielicznych chwil, kiedy to panowie rozdzielili się, przerywając ten narwany taniec, wypełniony gorącymi pocałunkami, błądzącymi dłońmi. Akompaniament jęków czy też okrzyków uniesienia umilkł, a zastąpiło go ciche sapanie i przerywane westchnienia zmęczenia. Gwałtowne ruchy, żelazne uchwyty, zamieniły się w delikatne pieszczoty, niewinne muskania opuszkami palców, wytaczających ścieżki po zalanych potem ciałach. Niechętna rozłąką, zaledwie krótka przerwa, aby rozprostować obolałe nogi.
Amodeus zbliżył się do prostej szafki nocnej, która stała tuż przy łóżku. Niby nie musiał wstawać, ale nie potrafił odmówić sobie tej krótkiej przyjemności, spowodowanej z przyjęcia pozycji wyprostowanej. Dziw bierze, kiedy człowiek pomyśli, że coś takiego potrafi sprawiać radość. Lecz po wielu godzinach dzikich oraz stanowczo nienaturalnych akrobacji? Tak, zdecydowana ulga. Nie odczuwał potrzeby, aby zakryć swe nagie ciało, niby po co. Nalał sobie chłodnej wody z fikuśnej karafki, która dzięki zaklęciu utrzymywała tę przyjemną temperaturę. Napił się, zerkając kątem oka na roznegliżowanego Averego, a zdecydowanie było co podziwiać. Dzisiaj jedynie zwyczajna woda. Nie chciał mącić sobie świadomości ognistą czy też jakimkolwiek innym trunkiem.  
- Mam nadzieję, że sprawdziłeś zaklęcia... - zagaił rozbawiony, a w jego głosie zdecydowanie dało się usłyszeć zmęczenie.
Byłoby to co najmniej niezręczne, gdyby okazało się, że przez ich nieuwagę, pokój został pozbawiony tej swoistej ochrony, a raczej pozostała część domu. W końcu kto chciałby wysłuchiwać odgłosów tej Sodomy, która miała tu miejsce. Z drugiej strony, całkiem zabawny sposób, aby dosadnie przekazać informację, o statusie ich związku, siostrze Sørena, która w tym momencie, najpewniej znajdowała się, w którymś z pokoi na górze.



I'll stop time for you
The second you say you'd like me too
I just wanna give you the Loving that you're missing...


Amodeus Prince
Amodeus Prince
Zawód : Pracownik u Borgina & Burke’a, teoretyk magii
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Nie wiem, co to filozofia.
Czasem tylko mnie swędzi pod lewym skrzydełkiem duszy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna sypialnia Tumblr_no98ajdm5Q1ta09lpo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t751-amodeus-carter-prince https://www.morsmordre.net/t847-abaddon#3824 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-west-country-dolina-godryka-15 https://www.morsmordre.net/t1126-amodeus-prince#7437
Re: Główna sypialnia [odnośnik]09.03.16 14:05
To niezwykłe jak zmieniło się wszystko, chociaż na pierwszy rzut oka wszystko pozostawało takie samo.
Od przełomowego momentu upłynęło już kilka dni, a on wciąż czuł się niespodziewanie lekko. Jak gdyby ktoś zdjął z jego barków ogromny ciężar, którego do tego momentu nawet nie był specjalnie świadom. Bądź, co bądź było to pewnie chwilowe, ale wciąż niezwykłe doświadczenie. Przecież jego życie wyglądało tak samo jak wtedy, gdy po raz kolejny, kompletnie nieświadom, odwiedzał Dolinę Godryka. Szlacheckie obowiązki wciąż były jego obowiązkami, opinia nadal musiała pozostawać na tyle nienaganna na ile posiadał ją dotychczas. Owszem, mógł przecież zakończyć tę maskaradę, proce wydziedziczenia wcale nie był taki skomplikowany, a perspektywa pozyskanej wolności niezwykle kusząca. Nie robił tego z dwóch powodów. Przede wszystkim doskonale znał swojego przyjaciela i podejście do hierarchii panującej w świecie czarodziejów. Zresztą było im obu wygodnie tak, jak było, więc po co coś zmieniać? Jednak najistotniejszą kwestią pozostawała Allison. Nie zrobiłby jej tego, nie umiał, nie potrafił. Przecież ostateczne zerwanie więzów rodzinnych wiązało się także z jej utratą. Nie mogłaby spotykać się z banitą, a wtedy jak miałby ją chronić? Już sama perspektywa zostawienia jej na łasce i niełasce rodziny wydawała mu się najgorszym z koszmarów.
Jednak teraz to nie to zajmowało jego myśli. Właściwie jego głowa wydawała się teraz pusta, pozbawiona wszelkich problemów. Wszystko koncentrowało się wokół niezmordowanego wyścigu ku końcowej przyjemności. Nie tylko własnej. Teraz już zawsze miał tworzyć duet i nie przeszkadzało mu to ani trochę. Tak samo jak fakt, że był środek nocy, a sen wydawał się omijać ich szerokim łukiem. Zamiast zażywać odpoczynku postanowili się zmęczyć razem. Jak inne było to doświadczenie, gdy nawet gram alkoholu nie krążył w żyłach. Kiedy człowiek nie był rozgmeranym zbiorem burzy emocji, której nie potrafił zrozumieć i uspokoić. W momencie, gdy wszystko było jasne doznanie wydawało się zwielokrotniać, pogłębiać, dotykać nie tylko cielesności, ale i samej duszy.
Późna noc, zapewne bliżej do świtu niż zmierzchu, zastała ich nasyconych na tyle, aby znieść dzielącą ich odległość na dłuższą chwilę. Søren czuł się jak gdyby dopiero, co skończył intensywny trening w pełni sezonu. O ile był doskonale świadom swojego ciała i jego pracy, tak teraz miał wrażenie, że odkrył istnienie zupełnie nowych mięśni, o jakie nawet by się nie posądził. Nie był jednak przez ten fakt poirytowany, przyjemnie rozciągnięte mięśnie jedynie pobudzały wciąż żywe w myślach wspomnienia. Miał jedynie ochotę wskoczyć pod zimny prysznic, ale leżenie wydawało mu się o wiele lepszą alternatywą. Zwłaszcza w takim miłym towarzystwie jak to. Nie spodziewał się po Amodeusie takiej kondycji, chociaż było widać, gdy wstawał, że on też wyraźnie czuje efekty tego, co robili. Nie zapanował nad zadowolonym uśmieszkiem, kiedy tak przyglądał się jego odzianej jedynie w strój Adama sylwetce. Niesamowite jak bezproblemowo osiągnęli ten etap, w którym nagość nie stanowi nic nadzwyczajnego. Nie tylko on bawił się w podglądacza. Bezwiednie wciągnął powietrze, jak gdyby chcąc powstrzymać reakcje swojego ciała. Odwrócił wzrok, aby pochwycić walający się gdzieś po łóżku koc i przykryć dolne partie ciała. Nie mógł uwierzyć, żeby zaledwie takie spojrzenie stawiało go do pionu. Na szczęście cisza, w której mógłby to rozważać została przerwana.
- Sprawdziłem - odpowiedział, wracając wzrokiem z powrotem do jego twarzy. Wiedział, że to kwestia dni, kiedy Allie się dowie, ale zdecydowanie nie chciał jej tego przekazać w ten sposób. Póki co figurowali w jej mniemaniu, jako najlepsi przyjaciele, którzy rozmawiali zbyt długo, więc jeden nocuje u drugiego. Właśnie, rozmowa. Søren wciąż wiedział o zniknięciu Amodeusa tyle co nic i chyba nadszedł dobry moment na rozjaśnienie mroku niewiedzy.
- Chodź tutaj. - Poklepał miejsce obok siebie, po czym usadowił się wygodniej, mimo pewnych niedogodności, w pozycji siedzącej. - I możesz podać mi wodę - rzucił, aby podkreślić, że jeszcze nie czas na kolejną rundę.


okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you


Soren Avery
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
sny są dla ludzi bez wyobraźni
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t796-sren-avery https://www.morsmordre.net/t859-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-whitcomb-st-43-7 https://www.morsmordre.net/t1180-sren-avery
Re: Główna sypialnia [odnośnik]09.03.16 16:43
Postanowił delikatnie rozciągnąć swe obolałe ciało, prężąc swoje znikome mięśnie niczym kot, tyle że robił to stojąc na dwóch nogach. Nie chciał niepotrzebnie ryzykować czy też jak kto wolał, kusić. Bądź co bądź, niebotyczne wyginanie, w pozycji prawie leżącej, mogło przyprawiać o pewne skojarzenia, a w obecnych okolicznościach nasuwały się bardzo konkretne wnioski. Nie, zdecydowanie potrzebowała nieco dłuższej przerwy. Dziwna sytuacja by było, gdyby zemdlał ze zmęczenia w trakcie wzmożonych aktywności. Jeszcze Søren popadłby w samo zachwyt i zaczął nadmiernie przeceniać swe umiejętności.
Widocznie, Amodeus nie musiał nic robić, nawet nasuwać takich prostych sytuacji, aby zachęcić rozochoconego mężczyznę, którego, w bardzo dobrze zauważalny sposób, rozpierała energia. Naprawdę? Ponoć sport to zdrowie, ale żeby aż tak? Może warto zainteresować się przodkami Averego. Prince miał wrażenie, że jednym z nich mógł być przyłożnik. Rodzaj istot, które zamieszkiwała wschodnie tereny Europy, a zasłynęła, a raczej zasłynęli, swymi ogromnymi zdolnościami w zaspokajaniu kobiet. Ponoć żadna z ich ofiar nie potrafiła otrząsnąć się z szoku, a w ich pamięci na zawsze wyryła się upojna noc, spędzona z jednym z tych stworów. Fakt, Amodeus w żadnej, nawet najmniejszej mierze nie był kobietą, a Søren zapewne nie miał nic wspólnego z tą magiczną kreaturą, ale wrażenie pozostaje takie samo! Chociaż nie było ono osiągnięte dzięki wspaniałym umiejętnością, a uczuciu, które wspólnie pielęgnowali od kilku dni, a może i nawet dłużej... jak wiele może zmienić świadomość czegoś. Zwyczajne doznania, tak dobrze już poznane, potrafią zamienić się w rewelacyjne przeżycia, które mogłoby się wydawać, że nigdy już nie pozostaną zapomniane.
Uśmiechnął się jedynie, kiedy usłyszał odpowiedź nie do końca leżącego mężczyzny. Spodziewał się jakiegoś niezgrabnego żartu, ale zrozumiał jego brak. Wizja rozmowy z siostrą musiała nie napawać go nastrojem do niemądrych dowcipów. Obawa przed reakcją oraz odtrąceniem, musiała być ciężka. Chociaż osobiście w nią nie wierzył. Kto jak kto, lecz Allison na pewno nie wyrzeknie się swojego brata.
Zerknął niepewnie na wskazywane mu miejsce, instynktownie wyczuwając, co się święci. Westchnął z ulgą, ponieważ, jak już wspomniałem, nie był pewien, czy przetrwa kolejną rundę rozkosznych zabaw. Co te uczucia robią z ludźmi, żeby Amodeus Prince miał ochotę unikać aktywności seksualnych, skandal! I to zmęczenie, absurd!
Nieśpiesznymi ruchami wśliznął się na łóżko, zajmując miejscu tuż obok swojego ukochanego, uważając jednocześnie, aby przypadkiem nie zmoczyć i tak już mokrej od potu pościeli. Rzucił wymowne spojrzenie na koc, który okrywał jasnowłosego mężczyznę.
- Wiesz... - odezwał się, kiedy podawał mu szklankę z wodą, a w jego głosie igrały nuty rozbawienia oraz zbliżającego się podstępu. - Chyba będę musiał sprawdzić twoje zapasy. - kontynuował, przyszykowując grunt ku knutej intrydze. - Upewnię się, czy nie ważysz przypadkiem jakiegoś niecnego eliksiru, który dodaje Ci wigoru.
Kolejny raz zerknął na wybrzuszenie, które znajdowało się na kocu. I jakoś nie mógł ukryć wesołego uśmiechu. Miał ochotę położyć się, toteż tak zrobił. Tylko że zamiast poduszki, upodobał sobie kolana Sørena. Nie z kaprysu czy nagłych przebłysków filozoficznych przemyśleń, zaczął wpatrywać się w nieciekawy sufit, jakby to było niebo pełne gwiazd. W końcu, nie mógłby dostrzec teraz twarzy kochanka, chociażby nie wiem, jak się starał. Przecież koc mu przeszkadzał. Niby mógł się podnieść, ale nie chciał, było mu tak po prostu wygodnie. Och, szkoda, że nie widzi zmagań, które wymalowały się na twarzy morskookiego.



I'll stop time for you
The second you say you'd like me too
I just wanna give you the Loving that you're missing...


Amodeus Prince
Amodeus Prince
Zawód : Pracownik u Borgina & Burke’a, teoretyk magii
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Nie wiem, co to filozofia.
Czasem tylko mnie swędzi pod lewym skrzydełkiem duszy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna sypialnia Tumblr_no98ajdm5Q1ta09lpo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t751-amodeus-carter-prince https://www.morsmordre.net/t847-abaddon#3824 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-west-country-dolina-godryka-15 https://www.morsmordre.net/t1126-amodeus-prince#7437
Re: Główna sypialnia [odnośnik]10.03.16 20:46
Seksualność nigdy nie należała do specjalnie rozwiniętych przymiotów Sørena. Nic więc dziwnego, że wreszcie porządnie rozbudzona i eksploatowana wymknęła mu się spod kontroli. Dla odmiany oraz zachowania równowagi w związku miał wrażenie, że zaraz sam spąsowieje niczym dziewica w nos poślubną. Na szczęście nie było to aż tak daleko idące uczucie, aby odbiło się także na twarzy. Czuł się jednak dziwnie ze świadomością ukazywania Amodeusowi jak ten mocno na niego działa. Teraz, gdy nie było żadnych barier dla tłumionych, wręcz wilczych, instynktów jego ciało zdawało się żądać więcej niż zwykle, reagować na bodźce o wiele mocniej. Ta wiedza w sprytnych rękach inteligentnego partnera mogła być jego wygraną albo zgubą.
Na szczęście póki, co nie doczekał się żadnej uwagi na ten temat. Tak jak jego odpowiedź, przeszło bez echa. Ucieszył się, że jak zwykle zadziałało to ich dziwne wyczucie siebie nawzajem. Chyba mimo wszystko nie był jeszcze gotów na rozmowę o Allie, ani z Allison. Odkładany problemy miały nieznośną tendencję to rozrastania się, ale tym razem nie miał siły na roztrząsanie konsekwencji. Nie miał na to najmniejszej ochoty, kiedy znajdował się w swojej bańce ochronnej, która odcinała go od rzeczywistości. Była jednak pewna rzecz, która nadal była mu solą w oku nawet w tym idealnym środowisku. Dlatego chciał wyjaśnić to teraz, aby wszystko mogło się uspokoić i więcej się nie upominać o uwagę. Chociaż to.
Cóż, przeliczył się. Pewna sprawa nie została całkowicie ominięta. Uśmiechnął się rozbawiony słysząc okrężny komentarz na swój temat.
- W końcu nie bez powodu wygrałem złoty sierp, prawda? - odpowiedział zaczepnie, co przecież wcale nie było jego w stylu. Normalnie zapewne zbyłby to jakimś pomrukiem, wzruszeniem ramion, względnie uśmiechem. Ale teraz nareszcie czuł się niczym nieskrępowany, mógł pozwolić sobie na trochę rozluźnienia, opuszczenie barier ochronny. Nie musiał się przed niczym bronić. Jeśli nie liczyć nieprzyjemnej suchości w gardle, którą zwalczył łykiem zbawiennie chłodnej wody. Na swoje nieszczęście o mało co się nie zachłysnął, gdy zobaczył przemieszczającego się Amodeusa. Jego myśli pobudziły się w jednej chwili, podsuwając mu ewentualne scenariusze. Omal nie westchnął z ulgi, kiedy okazało się, że tylko zmienia pozycję. Zatuszował to kolejnym łykiem wody, po czym zaczął obracać w dłoniach szkło. Próbował jak najlepiej dobrać słowa, aby nie zniszczyć atmosfery, nie być zbyt nachalnym, a jednocześnie podkreślić swoje żądania. Chciał wiedzieć. Od chwili, kiedy wszystko między nimi się wyprostowało była to jedyna rzecz, która pozostawała tajemnicą. Wciąż miał w pamięci jego słowa, o tym, że stracił siostrę. Nie wiedział, co przez to rozumieć i chciał uniknąć radosnych interpretacji na ten temat. Z drugiej strony bał się, niesiony doświadczeniem z matką, co też mógł zrobić. Mimo wszystko ucinał swoje spekulacje, zdeterminowany usłyszeć prawdę od jedynej znającej ją osoby.
- Powiesz mi? - spytał cicho, jakby z rezerwą, przy okazji lekko poruszając nogą, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Wierzył, że Książę doskonale zrozumie, co ma na myśli.


okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you


Soren Avery
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
sny są dla ludzi bez wyobraźni
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t796-sren-avery https://www.morsmordre.net/t859-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-whitcomb-st-43-7 https://www.morsmordre.net/t1180-sren-avery
Re: Główna sypialnia [odnośnik]10.03.16 22:19
Ach, jaka szkoda, że taka piękna i różnorodna plejada min została całkowicie niedostrzeżona przez Amodeusa. Zwykle chłodne oraz dość obojętne oblicze przyjaciela, z rzadka ukazywało aż tyle emocji. Oczywiście, dla niego powstało wiele wyjątków, luk w szczelnej ochronie, promyków światła, które przedzierały się przez zlodowaciałe serce Averego, lecz nie zmieniało to faktu, że gdyby był świadom tego, co właśnie przegapił, pewnie by się rozzłościł. Ale nie był, więc nie ma co gdybać. Wystarczająco się już dzisiaj napatrzył na przystojną twarz jasnowłosego, gimnastykującą się podczas ich wspólnych zabaw. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jakie zapewne spotkało go szczęście. Nie wyobrażał sobie, aby ktoś inny dostąpił aż takiego zaszczytu. Nie pierwszyzną było, żeby książęcy upór oraz jakże elokwentne poczucie humoru przebijało się przez szczelnie zaciągniętą zbroję. Jednakże nigdy nie przypuszczał, że ten uroczo oziębły pan, potrafi przybrać aż tyle różnych, znacząco się różniących wyrazów twarzy. Sądził, iż z biologicznego punktu widzenia, jest to dla niego nie możliwe. Taka miła niespodzianka. Czyżby kolejny pierwszy raz, który Amos skradł swojemu przyjacielowi.
- Twa skromność mnie powala - odparł namacalnie sztuczny, oburzonym tonem. Niemal tak samo, jak twe umiejętności prezentowane w tym łóżku.
Przyjaciel. Wydawałoby się, że użycie tego słowa odnośnie osoby Sørena, powinno stać się niestosowne. W końcu nie byli już tylko najlepszymi przyjaciółmi, a braterskie więzy zamienili na coś głębszego, pełniejszego uczucia. Nic bardziej mylnego. Przecież dotychczasowe osiągnięcia na tym polu ot tak nie znikną. Ile to już było, trzynaście lat? Niby w jaki sposób to wymazać? Ba! W jakim celu? To, że dzielili się swoim życiem od tak dawna, stanowili połowy czegoś większego, wspanialszego, sprawiało... że ich wzajemna miłość była silniejsza. Nie było to zwykłe zauroczenie, które chociaż gorące, oparte jest na błahych, często powierzchownych cechach. Przez tyle lat nabyli doświadczenia, poznali się po prostu na wylot, dzieląc się ze sobą każdą tajemnicą. Amodeus dobrze sobie zdawał sprawę, że tak być już po prostu powinno. Dlaczego miałby nie powiedzieć mu o tym, czego się dopuścił. Nie było to nic, co wywoła jego zaskoczenie, był szczerze o tym przekonany. Przecież znali się, Søren dobrze wiedział, na co stać jego najlepszego przyjaciela. Dobrze wiedział, że potrafił zabić własną matkę. Świetnie zdawał sobie sprawę z tego, czego dokonywał podczas swoich wycieczek do dalekich krajów, o których opowiadał mu przez wiele wieczorów, sącząc wspólnie schłodzoną ognistą. Oczywistym było, że nie poznawał każdego szczegółu, bo niby po co? Do czego miałaby mu posłużyć wiedza, iż pozbawił życia matkę, rozrywając zaklęciem jej ciało? Nie, takie elementy opowieści zachowywał dla siebie.
- O czym? - rzucił równie cicho, chociaż dobrze znał jego odpowiedź, dlatego go ubiegł. - Jaka jest przyczyna tego, że nie można wyczarować jedzenia? - dodał ironicznie, chociaż dobrze wiedział, że nie zmieni tym tematu, ba!, nawet nie chciał odwlekać tej rozmowy.
Po prostu potrzebował chwili, aby przemyśleć sobie to, co już tak wiele razy przerabiał. Krótki moment, przeznaczony na podzielenie faktów, czego nie ma potrzeby wyjawiać, a co tak.
Delikatny ruch nogą został zauważony, to właśnie po nim Amodeus wyrwał się z chwilowego zawieszenia. Wdrapał się niezdarnie na mężczyznę i o ile możecie mi uwierzyć, nie było w tym podtekstów seksualnych. Pragnął bliskości, po raz kolejnych chciał znaleźć się w objęciach jego silnych ramion, które z taką łatwością dodawały mu otuchy.
- Ona... - zawahał się przez chwilę, tłamsząc nagły gniew, wywołany przez niechciane wspomnienia. - Opuściła mnie, więc ją ukarałem za to - dodał po cichu, jakby obawiając się reakcji.
Irracjonalny strach, bo przecież dobrze sobie zdawał sprawę z tego, jak Søren zareaguje na jego słowa. Znał go, prawda?



I'll stop time for you
The second you say you'd like me too
I just wanna give you the Loving that you're missing...


Amodeus Prince
Amodeus Prince
Zawód : Pracownik u Borgina & Burke’a, teoretyk magii
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Nie wiem, co to filozofia.
Czasem tylko mnie swędzi pod lewym skrzydełkiem duszy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna sypialnia Tumblr_no98ajdm5Q1ta09lpo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t751-amodeus-carter-prince https://www.morsmordre.net/t847-abaddon#3824 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-west-country-dolina-godryka-15 https://www.morsmordre.net/t1126-amodeus-prince#7437
Re: Główna sypialnia [odnośnik]11.03.16 19:59
Coś w tym było. Nie do końca wiedział, co, ale czuł to końcem świadomości i na pewno całą tą stroną, która nie podlegała jego władzy. W towarzystwie siostry potrafił się otworzyć, a mimo to częściej pozostawał w swojej masce. Nie musiał jej zdejmować, bo umiała przez nią przejrzeć, w końcu była świadkiem jej powstawania. Natomiast przy nim... przy nim czuł potrzebę porzucenia wszelkich sekretów. Odkrycia przed nim wszystkiego, pokazania, że nic przed nim nie ukrywa, nie chce i nie musi tego robić. Jakaś wewnętrzna siła pchała go do ujawnienia. Wcale nie dlatego, że liczył na wzajemność. Pragnął, żeby jak najlepiej go zrozumiał, żeby nic już ich nie dzieliło, bo wspomnienie ostatnich trzech miesięcy wciąż było świeże w jego umyśle. Dlatego nie krył nawet emocji. Chociaż na szczęście rumieńce udało mu się odwlec, ale to chyba coś innego, prawda? Liczyło się, że zrzucał przy nim otwierał bramę, dzięki której mógł przejść przez mury obronne, jakie wokół siebie wybudował. Albo, co jest całkiem prawdopodobne, przy nim ta monumentalna konstrukcja obracała się w pył. Dlatego umiał odpowiedzieć mu teraz czymś więcej niż zbywającym temat pomrukiem.
- Uznam to za komplement - odparł uśmiechając się rozbawiony. Doskonale wiedział, że jego doświadczenie w temacie łóżkowym można nazwać śmiesznym w porównaniu do Amodeusa. Zwłaszcza jeśli mówić w kategorii preferencji mężczyzn. Ograniczało się ono tylko do jednej osoby i wyglądało na to, że tylko ona nią pozostanie. Absolutnie mu to nie przeszkadzało, wręcz był z tego faktu zadowolony, ale czasem czuł się z tym niewygodnie. Z tym, ile razy się bawił, a on słuchał o tym bez specjalnych szczegółów przy schłodzonej butelce ognistej. Nie nazywał w myślach tego zazdrością, ale czuł to nieprzyjemne ukłucie ilekroć okazywało się jak uboga jest jego wiedza na tym polu. Przecież nie miał się czego wstydzić skoro przyjaciel doskonale wiedział jak się sprawy mają. Jednak przebłyski frustracji, że nigdy nie dorówna komuś innemu umiejętnościami i nie sprawi mu takiej przyjemności, pojawiały się niepokojąco regularnie. Nie zagłębiał się w te rozmyślania, a tym bardziej nie miał zamiaru ich poruszać na głos. Ani w tej ani w innej rozmowie.
- Starczyłoby mi wyczarowanie ognistej - mruknął tylko. Przez myśl przeszło mu, że wcale nie dojdzie dziś do tej rozmowy. Że nie jest jeszcze na to gotowy, skoro nie wali prosto z mostu jak ma w zwyczaju. Zaczynał się nawet zbierać w sobie, żeby odpuścić mu teraz tę rozmowę. Kto jak nie on miał rozumieć, że niektóre rany potrzebuję czasu i spokoju, aby się zasklepić? Nie chciał wychodzić na przymuszającego go wbrew woli dupka. Rozchylił nawet usta, ale nie zdążył nic powiedzieć. To już koniec pogawędki przebiegło mu nawet przez myśl, gdy Amodeus podniósł się ze swojej dogodnej pozycji. Søren przyglądał się w milczeniu jego poczynaniom, a kiedy przysunął się do niego, otworzył ramiona w powitalnym geście. Taka bliskość bez podtekstu była czymś niespodziewanym, a w jego stanie działała nadzwyczaj mocno. Zassał ostro powietrze, ale była to jedyna reakcja. Potem tylko objął jego plecy i delikatnie głaskał gładką skórę swoimi szorstkimi dłońmi, żeby dodać mu odwagi, a może po prostu uspokoić. Pozwolił jego słowom wybrzmieć w ciszy, zbierając w tym czasie własne. Musnął wargami jego policzek, a potem przycisnął do niego swój. Nie musieli patrzeć sobie w oczy, bliskość wszystko rekompensowała.
- Jak to opuściła? - spytał łagodnie. Nie miał zamiaru w żaden sposób go osądzać, chciał tylko wszystko zrozumieć.


okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you


Soren Avery
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
sny są dla ludzi bez wyobraźni
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t796-sren-avery https://www.morsmordre.net/t859-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-whitcomb-st-43-7 https://www.morsmordre.net/t1180-sren-avery
Re: Główna sypialnia [odnośnik]11.03.16 22:05
- Słusznie - rzucił wręcz nonszalancko, jakby chcąc zbić wagę komplementu. - Nie wielu usłyszało takie słowa - dodał po chwili, całkowicie przecząc swojemu wcześniejszemu zamiarowi.
Dobrze, wiedział, że coś było nie tak. W ogóle nie musiał patrzeć na twarz przyjaciela, aby mieć tego świadomość. Znali się nie od dziś, jak dwa nieupierzone aetonany. Wystarczyła mu jedna, fałszywa nutka, która zabarwiła wesoły śmiech, aby przekonać się, że coś jest nie tak. Normalnie, wytknąłby to z wręcz rzeźniczą brutalnością. Po co ukrywać coś, co można rozwiązać przez najzwyczajniejszą w świecie rozmowę. Tym razem, jednak tak nie postąpił. Søren nie naciskał na niego, żeby ten wyjawił mu sprawę niespodziewanego i nagłego zniknięcia. Jedynie delikatnie muskał temat, dając mu werbalny znak na to, że jest gotowy go wysłuchać, posłużyć za ewentualną poduszkę, w którą może się wypłakać. Toteż czekał, wbrew swej naturze oraz przekonaniom, a szczere, z wolna podsycające się rozgniewanie narastało. Powoli, niezauważalnie, aż któregoś razu wybuchnie. Teraz, zaledwie prawie niewidoczne bulgotanie, lecz przyjdzie moment, kiedy zawrze, a złość zacznie kipieć, słowa popłyną. Nie, nie wybuchnie w gniewie. Amodeus zupełnie inaczej okazywał swoje rozdrażnienie. Zaatakuje zimnymi słowami, przebijając się przez wszelkie, zmrożone osłony, wyciągając na wierzch upragnione odpowiedzi. Wystarczy poczekać. Dobry drapieżnik nie miał z tym problemu, potrafił czaić się w ukryciu przez wiele godzin. Nie pozostawia wątpliwości to, że to Avery w tym przypadku, będzie niczego nieświadomą ofiarą.
Książę był szczęśliwy, o ile tak można określić sytuację w jakiej się znalazł. Wiedział, że przyszła jego pora na zwierzenia, to on powinien pokazać przykład, wyjawić swoje tajemnice. Już zawczasu znał reakcję. Rozmowa, to jedynie formalność, leczy i tak odczuwał lęk. Irracjonalny, ale jednak. Nie potrafił odnaleźć jego przyczyny. Źródła, z którego miałby się wywodzić. Søren dobrze wiedział, jakie grzechy potrafił popełnić jego najlepszy przyjaciel. Znał mroczną część jego natury, a przynajmniej tak nazwana by została przez społeczeństwo. Jego osobliwy mrok był po prostu... Niezrozumiany. Niby potrafił dźgnąć człowieka paskudną klątwą, rzadziej, ale wciąż, był wstanie zrobić to tradycyjnymi, mugolskimi metodami. W przypływie furii, był zdolny zabić własną matkę, której wieczna oziębłość spowodowała, że nie cierpiał jej z głębi serca. Nie trzeba być geniuszem, by stwierdzić, że jeżeli siostra go skrzywdziła, to kara nie będzie tak łagodna. Kochał ją czy też urojone wyobrażenie jej osoby, ale wciąż...
Słowa wyrwały go z zadumy. Paradoksalnie, silne ramiona, które posyłały na co dzień tłuczki na drugą stronę boiska, teraz wydawały się wręcz groteskowo łagodne, delikatne. Spokojna pieszczota wzbudzała w nim poczucie bezpieczeństwa, dodając otuchy, aby kontynuować rozpoczęty temat.
- Wyjechała, zostawiła - odparł cicho, wtulając się w jego policzek, jednocześnie się o niego ocierając. - Nawet nie pożegnała się, miała czelność wysłać przeklętego ptaka - dodał już z mniejszym umiarem. - Uważała, że ją duszę, pozbawiam wolności! - rzucił oburzony, a jego ciało lekko zadrgało. - Sądziła, iż umieściłem ją w złotej klatce! - oderwał swą twarz od jego, chcąc zobaczyć jego reakcję, chcąc pokazać mu, swoje oburzenie. - Zrobiłem dla niej wszystko, zrezygnowałem z kariery, aby miała lepsze życie, idealny dom! - znów zadrżał, a w jego oczach pojawiły się zalążki łez. - A ona czuła jedynie... pustkę - powiedział to już beznamiętnie, jak człowiek, który pogodził się z faktami.



I'll stop time for you
The second you say you'd like me too
I just wanna give you the Loving that you're missing...


Amodeus Prince
Amodeus Prince
Zawód : Pracownik u Borgina & Burke’a, teoretyk magii
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Nie wiem, co to filozofia.
Czasem tylko mnie swędzi pod lewym skrzydełkiem duszy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna sypialnia Tumblr_no98ajdm5Q1ta09lpo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t751-amodeus-carter-prince https://www.morsmordre.net/t847-abaddon#3824 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-west-country-dolina-godryka-15 https://www.morsmordre.net/t1126-amodeus-prince#7437
Re: Główna sypialnia [odnośnik]12.03.16 0:42
Nie powstrzymał się przed lekkim przygryzieniem wargi, gdy usłyszał ten niespodziewany komplement. Lekkość żartobliwej rozmowy uleciała gdzieś w dal. Nie spodziewał się tego. Znał go na tyle, że potrafił wychwycić, kiedy żartuje, a teraz tego nie wyczuł. Skupił się natomiast na dopiciu resztki wody ze szklanki, po czym odstawieniu jej na stolik. Czuł się jak młodzik bez żadnego doświadczenia, ale nie mógł nic na to poradzić. Te słowa działały na niego budująco, ich szczerość znaczyła naprawdę wiele. Bo wiedział przecież doskonale, że Amodeus go wyczuje albo już to zrobił. Nie musiał tego wiedzieć, zobaczyć reakcji, która by to potwierdziła. Znali się nie od dzisiaj, więc wszelkie drobne drzazgi były wyczuwane niemal natychmiast. Ale jeszcze nie była pora, aby je poruszać. Søren nie sądził, że kiedykolwiek będzie gotów na rozmowę o swoich kompleksach, o których istnienie nigdy wcześniej się nie podejrzewał. Mimo to miało wrażenie, że dotknie go ona szybciej niż sądzi.
Póki co były rzeczy istotniejsze niż jego małe, irracjonalne lęki. Schodziło to na drugi plan w obliczu tej sytuacji. Miał w końcu usłyszeć prawdę. Dowiedzieć się, co za wydarzenie było odpowiedzialne za to wszystko. Za trzy miesiące pełne kotłujących się myśli, niedopowiedzeń, tysięcy możliwych scenariuszy. I za nagłe zakończenie tego wszystkie, rozwiązanie tych niezwykle skomplikowanych dotychczas równań zaledwie w jedną chwilę. Sam nie wiedział, czy gdyby nie to zniknięcie to czy ta dziwna, pełna przemilczeń atmosfera nie ciągnęłaby się za nimi po dziś dzień. Zresztą, czasu już nie cofnie, pozostawało mu zaakceptować istniejące fakty i dostosować się do rzeczywistości. Nie, żeby ta rzeczywistość mu się nie podobała.
Teraz pozostawało mu zrobić to, w czym sądził, że był najlepszy - słuchać. Słowa nigdy nie były jego mocną stroną. Milczenie stanowiło po prostu część jego natury, a w domu, gdzie jego głos nie był zbytnio mile słyszany okazało się niezwykle przydatne. W tym momencie okazało się niezwykle przydatne, bo sam nie wiedział jak powinien się zachowywać. Nigdy nie był dobry w pocieszaniu, zazwyczaj wysłuchiwał jedynie Allie i to ją nieudolnie pocieszał. W towarzystwie Księcia nie chciał być nieudolny, potrzebował być w tym silny. Jego uspokajające ruchy dłoni nie ustały, gdy ten zaczął mówić, ale nie był już pewien, kogo miał uspokajać. Kiedy się odsunęli mógł zobaczyć całą gamę emocji na twarzy przyjaciela. Na początku oburzenie, poprzez zaszklone od łez oczy, po cichą rezygnację. On sam zachował idealny spokój, chociaż usta zadrżały mu delikatnie jak gdyby niezdecydowane jak zareagować. On sam nie był do końca pewny. W ciemnej cząstce jego duszy czaiła się chęć wygarnięcia mu, że zostawił go w jeszcze gorszy sposób, ale zdusił ją w zarodku. Był ponad pierwotne uczucia zemsty. Przecież kto miał go zrozumieć, jeśli nie on? Tyle razy zostawiony, doskonale zdawał sobie sprawę z bólu, jaki niesie odrzucenie. Jego umysł pracował na zwiększonych obrotach, po czym nagle wszystkie procesy ustały, a po sekundzie zawieszenia ruszył dalej. Przesunął swoje dłonie na jego policzki, aby otrzeć zbierające się w kącikach oczu łzy. Spojrzenie Sørena nabrało powagi, gdy spoglądał mu prosto w oczy.
- Wiem, co czułeś - odparł cicho, głos miał ochrypły od emocji kołaczących się po jego nad wyraz obudzonym przez wspomnienia umyśle. Przesunął dłoń z policzka na bok szyi, aby tam delikatnie kreślić palcami niewidzialne, kojące linie. - Chciałeś dla niej najlepiej, sam to widziałem - mruknął, a słowa, które wychodziły z jego ust dobierał z rozmysłem. - Więc, co zrobiłeś? - spytał nie odrywając od niego wzroku. Miał wrażenie, że zna już odpowiedź.


okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you


Soren Avery
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
sny są dla ludzi bez wyobraźni
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t796-sren-avery https://www.morsmordre.net/t859-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-whitcomb-st-43-7 https://www.morsmordre.net/t1180-sren-avery
Re: Główna sypialnia [odnośnik]12.03.16 14:18
Niewypowiedziane do tej pory słowa, sprawiły, że minione zdarzenia nabrały bolesnej realności. Duszone, tłamszone emocje, upychane za szklaną ścianę, zupełnie tak, jak stało się w poprzednim przypadku. Kiedy poczuł się zdradzony, gdy uwolnił ze smyczy skrywaną od lat nienawiści. Rozmawiał o tym tylko z nim, jedynie jemu się zwierzył z tego, co się stało. Okłamywał nawet swoją niegdyś ukochaną siostrę. Zaledwie jedna osoba potrafiła go zrozumieć, nie był nią nawet on sam. Poruszył ten temat tylko w rozmowie z nim, nie roztrząsał go przed samym sobą. Schował swe emocje, szczelnie zamknął, przechodząc tym samym do życia codziennego. Faktem było, że zajęło mu to prawie rok. Ten czas rozłąki, poświęcaniu na wyżyciu się, wiecznej ucieczce po całym świecie. Jego dusza pękła, a wszystko co znał, runęło. Długi okres rekonwalescencji, popełniania innych grzechów, odwracania uwagi. Ale w końcu dał sobie radę, wzniósł przepiękny mur, niczym z krystalicznie czystej wody. Od czasu do czasu pojawiały się na nim niewielkie bruzdy, nieczystości, których szybko się pozbywał. Teraz? Poszło mu znacznie szybciej. Niecałe trzy miesiące wystarczyły, aby pozbyć się zdradzonych uczuć, upchać je za szklaną barierę, tam gdzie ich miejsce. Wystarczyło jej nie dotykać, omijać szerokim łukiem, a wszystko będzie dobrze, przeżyje.
- Przecież dobrze wiesz - odparł cicho, ocierając się o jego szorstką dłoń. - Nie, nie zabiłem jej - rzucił, jakby to było coś, o czym można mówić z łatwością.
Przemilczając fakt, że byłby to zbytek łaski. Ucieczka od problemu, zmagań tego typu, była w jego krwi. Byłby zdolny do takiego grzechu, ba!, pewnie o wiele łatwiej by to zaakceptował. Ot, koniec. Ostateczne rozwiązanie sprawy. Nie chciał tego, nie chciał sprawdzić, czy jest do tego zdolny. Kolejne rozdarcie na i tak już pokrytej bliznami duszy. Pragnął by cierpiała tak jak on, lecz prawdą było to, że się bał. Czy jest potworem, za którego uznawała go matka. Dzieckiem gwałtu, które nazwała po paskudnym demonie. Przyznałby jej rację, dokonując takiego czynu? Nie był łaskawy, przebaczenie nie było zgodne z jego naturą. Po prostu nie potrafił. Raz zdradzone zaufanie, zniszczone uczucie... Nie, trzeba je uprzątnąć, wyrzucić, a nie zbierać, po czym sklejać, orientując się, że wiele kawałków przepadło bezpowrotnie. Był w stanie żyć z tym, co zrobił, ale czy dałby sobie radę z ponownym spojrzeniem w siostrzaną twarz? Wiedząc, że ta opuściła go z premedytacją, ujmując to "ot tak, po prostu". Czy ich więź była na tyle przekłamana, jednostronna? Skoro nawet nie miała powodu, aby go porzucić, ale to zrobiła.
- Ale już nigdy jej nie zobaczysz - dodał, po krótkiej przerwie, poświęconej na przemyślenia. - Ja też - pogodził się z tym faktem, w końcu sam tak zapragnął.
Przyjrzał się mu, szukając w obliczu Sørena czegoś, czego nie chciał tam znaleźć. Kolejny moment czarno widzenia, chwilowa słabość, zbudowana na bolesnych zawodach, doświadczeniach, które dostarczyło mu życie.
- Uważasz mnie za... - zawahał się, wiedząc, że od tej odpowiedzi może zależeć wszystko, ich relacja po raz kolejny stawała nad przepaścią. - Potwora?
Odwrócił wzrok, nie chcąc patrzeć w jego zbolałe oczy, tak dobrze ukazujące skrywane emocje. Tak bardzo chciał, aby zareagował tak jak zawsze. Przecież nie był dobry z Wróżbiarstwa, czemu tym razem, miałoby być inaczej?



I'll stop time for you
The second you say you'd like me too
I just wanna give you the Loving that you're missing...


Amodeus Prince
Amodeus Prince
Zawód : Pracownik u Borgina & Burke’a, teoretyk magii
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Nie wiem, co to filozofia.
Czasem tylko mnie swędzi pod lewym skrzydełkiem duszy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna sypialnia Tumblr_no98ajdm5Q1ta09lpo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t751-amodeus-carter-prince https://www.morsmordre.net/t847-abaddon#3824 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-west-country-dolina-godryka-15 https://www.morsmordre.net/t1126-amodeus-prince#7437
Re: Główna sypialnia [odnośnik]12.03.16 21:07
Dotyk. Wcześniej tego nie zauważył. Nie wpadł na to. Jego umysł nie był skupiony na tym aspekcie, ale na słowach. Dopiero teraz ułożyło to się w logiczną całość. Fizyczność. Wcześniej tego nie było. Jako przyjaciele nie mieli nic przeciwko żartobliwemu poszturchiwaniu, kopaniu czy przytłaczaniu nawzajem swoim ciężarem, ale normalnie nie przekraczali terenu swojej prywatności. Każdy miał osobną, własną przestrzeń, którą nawzajem szanowali. A teraz to znikło. Zanikało już wtedy, w upalnym lipcu, w czasie tej niespodziewanej nocy i później. W dzień ich spotkania po trzech miesiącach rozłąki - wyparowało. Granice się zatarły, nie było żadnych barier, które ich dzieliły. Nie tylko w kwestii miłości fizycznej, chodziło o coś więcej. Potrzebowali się czuć. Cały czas muskali swoje dłonie, trzymali się małe palce, ocierali ramionami, gdy mijali w korytarzu. Nieustannie czuli potrzebę kontaktu. Od kiedy zaczęli rozmowę Amodeus praktycznie do niego przylgnął. Nie w jakimś seksualnym, pobudzającym geście. Po prostu chciał być jak najbliżej i teraz także Søren dostrzegał jak wiele z tego czerpie. Cały czas muskał swoimi szorstkimi od gry w Quidditcha rękoma jego gładkie ciało. Nie po to żeby pobudzić, ale aby uspokoić, pocieszyć, przekazać to, czego nie potrafił wyrazić za pomocą słów. Chyba mu to wychodziło, bo dostał odpowiedź na swoje zabiegi. No i dzięki temu nie siedział sztywno jak gdyby połknął kołek. Jego ciało było rozluźnione, spokojne, chociaż umysł pochłaniało najwyższe skupienie.
To prawda, że wiedział. Wyłapał to już z jego poprzednich słów, z emocji, jakie promieniowały od niego, gdy o tym mówił. Może Amodeus sprawiał wrażenie nieprzejmującego się nikim i niczym, a uczucia wydawały mu się śmieszne, ale odkrył, że wiele z tego to świetna gra aktorska. Pamiętał doskonale jego widok po zabójstwie matki. Nadal przed oczyma miał obraz rozsypującego się na milion drobnych kawałków przyjaciela, gdy spotkali się zaledwie kilka dni temu. Bał się, że nie będzie w stanie skleić go z powrotem. Udało się, ale teraz już wiedział z jak delikatnego jest tworzywa. Potrafił znieść naprawdę wiele, jednak, jeśli uderzyć w odpowiednie miejsce stawał się bezbronny. Søren wiedział jak wiele zależy teraz od niego, od jego reakcji i słów. Mógłby go zniszczyć, zniszczyć ich, gdyby tylko chciał. Odpowiedzialność była przytłaczająca. Przygryzł wargę, bo pytanie, co zrobił, cisnęło mu się na usta. Nie był pewien, czy pragnie poznać tę odpowiedź. Pewne rzeczy lepiej zostawić przemilczane.
Jednak dopiero ostatnie pytanie sprawiło, że jego serce zgubiło kilka uderzeń. Niesamowite. Same czyn i jego konsekwencje nie robiły na nim żadnego wrażenia, ale jedyną rzeczą, która go zatruwała było to, co o n sobie o nim myśli. W dodatku bał się na niego teraz spojrzeć. Westchnął i pokręcił głową niczym rodzic nad kajającym się dzieckiem, które unika jego wzroku. Uniósł ręce do jego twarzy i jednym ruchem obrócił w swoją stronę. Nie potrzebował konfrontować swojego spojrzenia z nim, zrobił coś innego. Zamiast oczu spotkały się usta. Na krótko, stanowczo za krótko, upajał się jego zapachem, bliskością. Próbował mu przekazać za pomocą pocałunku to, co czuł.
- Pamiętasz, co mówiłem ci kilka dni temu? - spytał, ale nie czekał na odpowiedź. - Kocham Cię, idioto, niezależnie, co zrobisz, jak się zachowasz. Akceptuję twoje wady i zalety, niezależnie od wszystkiego chcę cały pakiet - kontynuował nie odrywając swoich oczu od jego. - Nie jesteś żadnym potworem. - Zakończył samemu opuszczając wzrok, aby dać mu chwilę na pozbieranie się do kupy. Miał jeszcze jedno pytanie. - Dlaczego nie przyszedłeś z tym do mnie? Wtedy, kiedy dostałeś list. - To było meritum, to właśnie uwierało go najmocniej. Nie traktował tego, jako braku zaufania, ale coś musiało zawieść, skoro machina nie zadziała tak, jak dotychczas. Musiał znać prawdę, bo niepewność rozsadzała go od środka.


okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you


Soren Avery
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
sny są dla ludzi bez wyobraźni
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t796-sren-avery https://www.morsmordre.net/t859-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-whitcomb-st-43-7 https://www.morsmordre.net/t1180-sren-avery
Re: Główna sypialnia [odnośnik]13.03.16 12:11
Cisza przerwana delikatnym pocałunkiem, tak różnym od tych, którymi raczyli się dzisiejszego wieczora. Chociaż te, nie mogły się równać temu, czym obdarowywali się w lipcu czy też kilka lat temu, nocą solidnie zakrapianą alkoholem. Wiele się zmieniło od czasu, kiedy Amodeus wrócił. Wyznania, decyzje, wszystko co stało się tamtego dnia, zmieniło ich relację nie do poznania. Najzwyklejsza iskierka, przekazywana przez muśnięcie opuszkami palców, wzbudzała prawdziwy pożar. Pożądanie zmieniło się, nie do poznania. Zwyczajne spojrzenie potrafiło wzniecić ogień, lecz nie tylko to. Nie łaknęli się jedynie na płaszczyźnie seksualnej. Chwile rozłąki stawały się katorgą, a rozmowy, przeplatały się niedostrzegalnymi gestami, muśnięciami, które stały się swoistymi wyznaniami uczuć. Skromne pieszczoty, otarcie się podczas rozmowy. Wszystko to było grą, mającą zaspokoić tę niewymowną potrzebę bliskości.
Już w tej chwili wiedział, co go czeka. Wystarczył mu ten jeden, krótki pocałunek, aby zrozumieć to, co Søren chciał mu przekazać. Dobrze było być czasami omylnym, przynajmniej w kwestii abstrakcyjnych wróżb. Słowa, których potok wylał się ze słodkich ust mężczyzny, działały na niego, niczym wspaniały eliksir, który miał złagodzić jątrzące się rany. Każde kolejne słowo, odpędzało niechciane wizję, a wplecione w nie zapewnienie, rozradowało jego zlęknione serce.
Wiedział, że kiedyś będzie musiał odpowiedzieć na to pytanie. Już kilka dni temu, przeprosił za to, lecz nie potrafił wtedy odpowiedzieć. Czy teraz było inaczej? Zostanie zrozumiany po raz kolejny?
- Ja - zawahał się przez chwilę, zastanawiając się nad odpowiednim doborem słów.
Była to sprawa ważna, co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości. Nie zamierzał go okłamywać, chociaż powód jego postępowania może wydać mu się dość trywialny. Rozemocjonowany, postąpił wtedy wbrew sobie. A później... było już za późno. Szkody się stały, posąg runął, filar się przewrócił, pozostało jedynie uprzątniecie pozostałości, wrócenie do zostawionego życia. Trzy miesiące, aż tyle, a może jedynie?
- Nie potrafiłem Cię poprosić... - podjął wątek, zerkając ze smutkiem w jego zielono-niebieskie oczy. - Kazać Ci rzucić wszystko w jednej chwili - skrzywił się lekko, a jego palec musnął milczące usta. - Teraz wiem, żebyś za mną, ze mną, pobiegł - po raz kolejny, podczas tej rozmowy, zaciął się. - Ale wtedy, bałem się odmowy - w końcu dodał, krzywo się uśmiechając, niechętnie przyznając się do chwili zwątpienia. - Szczególnie po tym, co stało się tamtej nocy... - powiedział cicho, nachylając się nad nim, tak, że ich czoła zetknęły się ze sobą. - Byłem samolubny, nie pomyślałem, że uciekając od potencjalnego zranienia siebie, zranię tym Ciebie...
Czekał, tonąc wzrokiem w morskich głębinach jego spojrzenia. Chcąc ujrzeć w nim po raz kolejny czułość, którą obdarzył go przed chwilą. Czy to byłą dobra odpowiedź? Chyba pierwszy raz nie wiedział tego. Była prawdziwa, to na pewno. Lecz ludzie nie są szkolnymi egzaminami, a pytania przez nich zadawane nie zawsze są rozwiązywalne.
- Nie byłem w stanie napisać - kontynuował swój monolog, nie czekając na odpowiedź. - Nie kiedy moje dłonie trzęsły się... - zatrzymał się, nie wierząc do końca, że to powie. - Czasami niewiedza jest błogosławieństwem - uśmiechnął się krzywo, dobrze wiedząc, jak to zdanie musiało zabrzmieć, kiedy padło z jego ust. - Nie chciałem Cię skazać na wieczne zamartwianie, pozostawiając Ci po mnie jedynie puste słowa... zapisane na papierze.



I'll stop time for you
The second you say you'd like me too
I just wanna give you the Loving that you're missing...


Amodeus Prince
Amodeus Prince
Zawód : Pracownik u Borgina & Burke’a, teoretyk magii
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Nie wiem, co to filozofia.
Czasem tylko mnie swędzi pod lewym skrzydełkiem duszy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna sypialnia Tumblr_no98ajdm5Q1ta09lpo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t751-amodeus-carter-prince https://www.morsmordre.net/t847-abaddon#3824 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-west-country-dolina-godryka-15 https://www.morsmordre.net/t1126-amodeus-prince#7437
Re: Główna sypialnia [odnośnik]13.03.16 21:11
Czuł się niemal winny maglując go tak w tej kwestii. Niemal, bo wciąż wygrywała w nim potrzeba poznania prawdy, przyczyny, która sprawiła, że ich historia potoczyła się właśnie tak, a nie inaczej. Widząc piętrzące się w nim emocje w żaden sposób go nie poganiał. Siedział tylko w ciszy przyglądając się jego przystojnej twarzy. Rozumiał przecież ile kosztuje przyznanie się do chwili słabości, zawahania czy nawet do błędu. Tym bardziej jego, Amodeusa Prince, który nie przepraszał, nie uznawał kompromisów tylko parł do przodu. Przez to jeszcze bardziej doceniał to wyznanie, nie sądził bowiem, żeby ktokolwiek inny dostąpił zaszczytu słuchania jego tłumaczenia. Książę, chociaż nie pałał miłością do tych zwierząt, przypominał kota. Chadzał swoimi ścieżkami, dla swojej przyjemności polował na myszki i nigdy nie wyjaśniał swoich czynów. Søren miał wrażenie, że jako jedynemu udało mu się względne udomowienia tego kocura.
Jeśli spojrzeć obiektywnie to wciągu tej nocy nie miał za wielu okazji patrzyć gdzie indziej niż w pewne oczy koloru niespokojnego morza. Nie przeszkadzało mu to, nie miał zamiaru bronić się przed zatonięciem w ich bezmiarze, który dostarczał mu tak wiele emocji. Teraz widziany w nich smutek chwytał go za serce niemal tak mocno jak jego słowa. Słuchał ich w napięciu, a w jego umyśle niewidzialne puzzle nagle wskakiwały na swoje miejsce i historia stawała się niezwykle klarowna. Dawała mu jasny obraz jego myślenia. Zresztą miał rację. Nie znali się przecież od wczoraj, to jasne, że jeśli miał zamiar wyruszyć na poszukiwania siostry to zabrałby się z nim. Nie zostawiłby go samego, nie w takim stanie. Po akcji z matką w roli głównej był roztrzęsiony, a więc co musiało się z nim dziać, gdy utracił jeden z fundamentów swojego życia? Bał się tego wyobrażenia. Jednak o wiele bardziej prawdopodobnym było, że próbowałby go powstrzymać, zatrzymać. Emocje to niezbyt dobry doradca, a w takich sytuacjach zwłaszcza. Søren był zwolennikiem chłodnego osądu, zimnej kalkulacji. Być może wynikało to z braku przesadnie emocjonalnych reakcji albo zdrowego rozsądku, który chyba nawet posiadał. Możliwe, ze ta historia potoczyłaby się zupełnie inaczej, gdyby miał w niej swój udział, ale już się tego nie dowiedzą, więc nie ma sensu tego rozdrapywać. Tak samo jak nonsensem byłoby wytykanie mu, że sto razy bardziej wolał zostać ze skrawkiem papieru w ręce niż brakiem jakiejkolwiek informacji na jego temat. Nic nie odda mu już tych zszarganych niepewnością nerwów i długich nocy pełnych rozważań, gdzie on się do jasnej cholery podziewa.
Dlatego odczekał w milczeniu do końca tej małej spowiedzi, analizując w myślach jej części składowe i szukając słów, które należy wypowiedzieć, gdy będzie jego kolej. Kiedy otoczyła ich już tylko przerywana oddechami cisza odgarnął z oczu przydługie włosy, które już zdecydowanie za długi czas nie były skracane. Przetarł dłońmi oczy, zmęczenie po wcześniejszej zabawie wciąż dawały mu się we znaki. Dopiero potem opuścił ręce na jego nagie uda i uniósł wzrok. Niesamowite, że siedzieli skóra przy skórze, a w obliczu takiej rozmowy zdawało się to kompletnie pomijanym aspektem. Póki co pomijanym.
- Niewiedza jest błogosławieństwem. Wytatuuję ci to na czole - parsknął uśmiechając się pogodnie. - Ale rozumiem Cię. Teraz wszystko rozumiem. Dziękuję. - Wiedział, że nie musi, ale wiedział ile go to kosztowało i chciał to powiedzieć. - Jeszcze jedno pytanie. - powiedział cicho, a ślad wesołości zniknął z jego twarzy. Najważniejsze. - Ulżyło Ci, gdy to zrobiłeś?

[bylobrzydkobedzieladnie]


okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you




Ostatnio zmieniony przez Søren Avery dnia 13.03.16 22:30, w całości zmieniany 2 razy
Soren Avery
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
sny są dla ludzi bez wyobraźni
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t796-sren-avery https://www.morsmordre.net/t859-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-whitcomb-st-43-7 https://www.morsmordre.net/t1180-sren-avery
Re: Główna sypialnia [odnośnik]13.03.16 22:25
Nie da się cofnąć czasu, tak jak wypowiedzianych już słów. Znaczy, da się, ale jest z tym bardzo, ale to bardzo dużo zachodu. Poza ogromem papierkowej roboty, z którym trzeba się zmierzyć, pozostaje jeszcze wiele zasad, których nie można naruszyć. Niby skąd miałby wiedzieć, czy chęć naprawy czegoś, nie doprowadziłaby do zniszczenia. Wśród stażystów oraz szemranego grona pracowników Ministerstwa, szczególnie tych, co pracują w Administracji, panuje pewne powiedzonko, dobrymi chęciami, Ministerstwo jest wybrukowane, a pożytku tyle z tego, że służby utrzymujące czystość mają przynajmniej jakieś zajęcie. Dlatego też Amodeus parł do przodu, nie oglądając się za siebie. Niby jakby miał żyć, ciągle zastanawiając się nad tym, czy podjął dobrą decyzję. Faktem było, że czarodzieje żyli dłużej od mugoli, ale nie zmieniało to tego, iż nie warto marnować jakże cennego czasu na nieustanne zamartwianie. Życie trzeba przeżyć, a nie snuć plany, jak to by było, gdyby książę nie postanowił pójść za nieznanym chłopcem, kiedy ten odnalazł go zagubionego wśród uliczek Londynu. Co by było, gdyby jego matka żyła? Nie wiedział, nie odczuwał potrzeby rozwodzenia się nad tym. Nie po to nienawidził przepowiedni, aby teraz rozmyślać nad alternatywnymi ścieżkami.
Czy czuł ulgę po tym, co spotkało jego niegdyś ukochaną siostrę? Ciężko stwierdzić. Stracił ją, już nigdy nie odzyska. Czy czułby się inaczej, gdyby pozostawił ją w spokoju? Pewnie tak. Zadręczałby się do końca życia, tłamsząc swą zemstę, dławiąc ją w sobie. Nigdy nie żałował tego, co zrobił, tylko tego, co może zrobić, lecz nie jest w stanie. Liczyło się tu i teraz, oraz cel, który znajdował się przed nim. To co już podeptane, niech zostanie na ziemi. W końcu z jakiegoś powodu tam się znalazło.
- Tak... - odpowiedział mu, a głos zabarwiła mu niepewność. - I nie. Odpowiedź nigdy nie jest prosta - dodał po chwili, przyglądając się jego poważnemu obliczu. - Z dwojga złego, lepiej zmierzyć się z nowo narodzonym nundu, niż pozwolić mu urosnąć, aż będzie w stanie pochłonąć dorosłego słonia - zerknął w bok, nie patrząc na nic konkretnego, sięgając myślami w jakieś nieuchronne miejsce. Uśmiechnął się lekko, czując, że jego metafora może być niezrozumiała. - Lepiej zmierzyć się z problemem teraz. Żyć z podjętą decyzją, niż żyć ze świadomością, że problem może powrócić - wrócił spojrzeniem do jego twarzy, a po jego policzku ściekała powoli pojedyncza łza, lecz dalej się uśmiechał. - Moja siostrzyczka umarła w chwili, kiedy dostałem od niej list - rzucił nieco roztrzęsionym głosem. - Wszystko inne, to był wybór sposobu uprzątnięcia ciała - dokończył już pewniej, pozbywając się ckliwej nuty z głosu.
Zarzucił mu ręce za szyję, przyciągając go tym samym do siebie, o ile zmniejszenie dystansu między nimi było w ogóle możliwe. Wbił się w jego usta, aby ostatecznie zakończyć tę przykrą, ale potrzebną rozmowę. Dobrze wiedział, dlaczego ona się odbyła. Søren chciał go zrozumieć, tak samo jak Amodeus potrzebował wcześniejszych zapewnień. Dopiero po chwili, rozłączył ich usta, po raz kolejny stykając ich czoła ze sobą, jeszcze raz tonąc, w morskich oczach.
- Muszę po prostu nauczyć się żyć z jedną osobą, którą kocham - powiedział wesoło, muskając jego usta swoimi. - Reszta, nie ma już dla mnie znaczenia.



I'll stop time for you
The second you say you'd like me too
I just wanna give you the Loving that you're missing...


Amodeus Prince
Amodeus Prince
Zawód : Pracownik u Borgina & Burke’a, teoretyk magii
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Nie wiem, co to filozofia.
Czasem tylko mnie swędzi pod lewym skrzydełkiem duszy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna sypialnia Tumblr_no98ajdm5Q1ta09lpo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t751-amodeus-carter-prince https://www.morsmordre.net/t847-abaddon#3824 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-west-country-dolina-godryka-15 https://www.morsmordre.net/t1126-amodeus-prince#7437
Re: Główna sypialnia [odnośnik]14.03.16 11:30
Otarł palcem wskazującym tę pojedynczą, zbłąkaną łzę z jego policzka. To już ostatnia źródło oficjalnie można uznać za wyschnięte, a sprawę za zamkniętą. Już nigdy więcej nie poruszą tego tematu, uznają ten rozdział za zamknięty. Być może jest on pewną podwaliną pod to, kim są teraz, może bez tego nic by się nie zmieniło, ale już więcej do tego nie wrócą. Wszystkie gdybania i inne rozwiązania tego problemu zostaną już tylko w jego głowie, nie przejdą przez jego gardło. Zresztą są przecież nieistotne. Nie da się cofnąć przeszłości, ukształtować jej według wiedzy, którą mamy teraz, a nie mieliśmy wtedy. Stało się, można tylko pogodzić się z zaistniałym faktem. Amodeus nie bał się swoich czynów. Był ich w pełni świadom i nie żałował, nawet, jeśli sporo rzeczy zrobił pod wpływem nagłych emocji. Ta akceptacja była dla Sørena czymś niezwykłym, czymś, co podziwiał. Przecież sam był pożywką dla demonów przeszłości, które robiły z nim, co tylko chciały. Nie umiał zamknąć ich w umyśle, uznać ich i przejść ponad nimi do porządku dziennego. Cierpiał każdej nocy nie mogąc zasnąć lub miotając się w koszmarze, gdy wreszcie mu się to udało. Ale teraz miał coś, czego nie miał wcześniej. Miał bliskość, miał kogoś przy sobie, kogo sam wybrał, że chce kochać, z iście egoistycznych pobudek zatrzymać tylko dla siebie. Miał nadzieję, że coś może się zmienić.
Zdążył zaledwie skinąć głową, bo zanim zdołał coś powiedzieć jego usta zajęły się czymś ciekawszym. Ten pocałunek był symboliczną pieczęcią zamykającą tę całą historię. Teraz, gdy padły wszystkie odpowiedzi wreszcie mogli być spokojni. Chociaż pewne wątpliwości wciąż go uwierały, tym mocniej, że przed chwilą Książę przyznał się do swoich. Pęczniały z każdym słowem i wiedział, że powinien wypowiedzieć je w końcu na głos, ale wstyd skutecznie go uciszał.
- Dasz radę, szybko się uczysz - mruknął rozbawiony, po czym znów wpił się w jego wargi. Noc wciąż była jeszcze młoda, a wachlarz możliwości ogromny. Przesunął dłonie wolnym ruchem z jego ud na biodra, po czym ku górze, zatrzymując się gdzieś w okolice żeber. Coś jednak sprawiało, że nie potrafił całkowicie wyzwolić się z oparów rozmowy. W jego głowie niczym złośliwe echo odbijało się to zdanie o jego umiejętność. Nigdy wcześniej nie miał kompleksów. Wychowany w szlacheckiej rodzinie mimo być mniej kochanym dzieckiem nigdy nie doświadczył umniejszania swojej wartości. Był Averym, był najlepszy. Wiele przedmiotów w szkole nie sprawiało mu problemów, a eliksiry stanowiły jego naturalną smykałkę. Tak samo w Quidditchu, niestrudzenie dążył do sukcesu, często kosztem innych spraw, ale nigdy nie żałował. Chciał być pierwszy, a do tego nie było skrótów. Inaczej nie znalazłby się tak szybko w pierwszym składzie drużyny. Tylko teraz wszystko było inne. Grunt nie był tak znany jak w pozostałych przypadkach. Nie mógł zignorować kwestii doświadczenia, którym Amodeus, niestroniący od cielesnych przyjemności, bezwzględnie go przewyższał. Søren nie sądził, że jest mu z nim źle, ale bał się, że jest w swoich staraniach nieudolny, nieumiejętny. Ten dziwny, irracjonalny strach zakompleksionego nastolatka wobec swojej pierwszej miłości nie chciał go opuścić nawet teraz.
Skoro więc rozmawiali poczuł się w obowiązku także zdobyć się na wyznanie. Był mu to winien tym bardziej, że nie chcieli mieć przed sobą żadnych tajemnic. Starczyło, że dusił się pod jarzmem Wieczystej Przysięgi. Oderwał się więc od niego z cichym westchnieniem, ale nie odsunął. Objął jego plecy i pochylił, aby mówić prosto do ucha. Nie miał odwagi na patrzenie mu prosto w oczy.
- Amo - zaczął niepewnie, nie potrafiąc dobrać słów. - Powiedz mi... - znów urwał, a potem westchnął i zrezygnował z zabawy w okrągłe metafory. Nie byli dziećmi. - Dobrze Ci ze mną? Powiedz mi prawdę.


okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you


Soren Avery
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
sny są dla ludzi bez wyobraźni
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t796-sren-avery https://www.morsmordre.net/t859-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-whitcomb-st-43-7 https://www.morsmordre.net/t1180-sren-avery

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Główna sypialnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach