Wydarzenia


Ekipa forum
Laboratorium astrologiczne
AutorWiadomość
Laboratorium astrologiczne [odnośnik]12.03.16 1:46
First topic message reminder :

Laboratorium astrologiczne

Pośrodku laboratorium, na posadzce, znajduje się olbrzymi rzeźbiony zegar ozdobiony malunkami gwiazdozbiorów oraz znaków zodiakalnych. Wokół niego rozstawione są szerokie ławy, na których pracują czarodzieje; obstawione księgami, woluminami, papierzyskami oraz buteleczkami z atramentem, nie rzadziej cennymi kamieniami oraz ingrediencjami alchemicznymi pomocnymi w rozwikływaniu najtrudniejszych zagadek świata czarodziejów, takich jak podróże w czasie czy podróże międzyplanetarne. Częstokroć bywają tutaj niewymowni i ponoć tylko oni znają wszystkie tajemnice tego wyjątkowego dla nauki miejsca.


W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 20.03.19 7:44, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Laboratorium astrologiczne - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]14.01.17 20:10
The member 'Minnie McGonagall' has done the following action : rzut kością


'k100' : 59
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Laboratorium astrologiczne - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]05.10.17 17:03
12.05?

Świat brnął do przodu, a wraz z nim nauka. Nie tylko życiowa, lecz również stricte powiązana z wiedzą na dany temat. Cyrus pragnął odnaleźć chociażby cząstkę tych elementarnych informacji dotyczących astronomii oraz alchemii - w Ameryce, USA konkretniej. Cały czas wierzył, że postępował dobrze zostawiając za sobą ojczyznę, braci oraz przyjaciół - ta podróż miała stać się wszakże wiekopomnym odkryciem. Wiązać się z odnalezieniem rozwiązań, których nie powstydziłby się żaden człowiek żądny wiedzy, ambitny. Nie próżnował - w wolnych chwilach przeczesując połacie miasta, w którym się znajdował. Obrzeża, miejsca całkowicie nieuczęszczane. I uczył się. Flory, fauny, geologii. Świat był absolutnie fantastyczny, tylko trzeba było wiedzieć jak patrzeć. I gdzie. Poszukiwał odpowiedzi na najtrudniejsze pytania przy okazji dystansując się od duszącego klimatu Wielkiej Brytanii. Narastająca nienawiść do jego rodziny - i jego samego - napawała go podobnym obrzydzeniem. Gardził, chociaż wiedział, że nie powinien, że to domena ludzi słabych oraz bezużytecznych. Odczuł zatem potrzebę nabrania oddechu. W Stanach sytuacja polityczna nie była tak drastyczna, nawet udało mu się porozmawiać z kilkoma czarodziejami zainteresowanymi mugolską techniką. Snape od razu poczuł się swobodniej. Nawet jeśli z tyłu głowy nadal pamiętał o koszmarze domu rodzinnego, nawet jeśli nadal żyły w nim obawy o najbliższych. W spokoju mógł przecież odnaleźć sposób mający na celu ich ochronę. Wiedza była potężnym orężem, znała wiele tajemnic - musiał więc je odkryć, zbratać się z naukami i przede wszystkim spojrzeć na nie zgoła inaczej niż dotychczas. Zmienić perspektywę. Odnaleźć nieodnalezione. Wywrócić wszystkim o sto osiemdziesiąt stopni. Zaprzyjaźnić się z rewolucjonizmem. Odnaleźć ducha czasu, iść z nim ramię w ramię. Ponoć odkrycia są dziełem przypadku. Wystawił w związku z tym swój policzek czekając na jego uderzenie. Otwarty na nowość oraz innowacyjne rozwiązania. Przestał się wreszcie bać sięgając po swoje.
Wszystko wróciło wraz z ponownym postawieniem stopy na brytyjskim lądzie. Znów dławił go - irracjonalny? - strach, powstrzymywane przez cel jaki mu przyświecał. Gdy tylko wrócił do mieszkania, miast wypakowywać się i odpoczywać, sięgnął do alchemii, marnując niemal wszystkie składniki przywiezione ze sobą. Mógł się powstrzymać, lecz nie potrafił - został ukarany przez złośliwość losu. Później napisał do Jayden'a prosząc go o spotkanie w Wieży Astrologów. Ich ulubionym miejscu, zwłaszcza do obserwacji nocnego nieba oraz naukowych dysput. Tym razem nie miało być wcale inaczej. Cyrus przywiózł ze sobą kawałek meteorytu - wyglądał zwyczajnie, lecz nie chodziło już nawet o jego ewentualną unikatowość, a właściwości o jakie podejrzewał go alchemik. Sądził bowiem, że gdyby tak zamiast kamienia księżycowego dodać do Felix Felicis sproszkowaną część meteorytu… kto wie, może wywar nabrał więcej magicznych właściwości? Skutki trwałyby dłużej? A może wyeliminowałby efekty uboczne? Snape kurczowo trzymał się tej myśli i to właśnie dlatego zjawił się wieczorem w tym konkretnym miejscu.
Drzwi skrzypnęły, a mężczyzna w czarnej szacie przekroczył próg laboratorium. Rozejrzał się po mgliście rozświetlonym pomieszczeniu, od razu odnajdując spojrzeniem sylwetkę Vane'a. rozciągnął bladą twarz w umiarkowanym uśmiechu podchodząc bliżej.
- Potrzebuję specjalisty - zaczął od razu przechodząc do sedna. - Spodziewałem się, że przybędziesz pierwszy. Pewnie siedzisz tu już którąś godzinę? - Zmienił nagle temat, stając gdzieś z boku. W dłoni trzymał kawałek kosmicznej skały. - To przeznaczenie - dodał, wyciągając rękę z przedmiotem w kierunku astronoma. Na jego twarzy znów zatańczył uśmieszek, nawiązując oczywiście do początków ich znajomości. Były one równie niezwykłe co ich kariery.


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]11.10.17 19:47
Największa nawałnica w ostatnich lat już minęła, chociaż jej efekty wciąż udawało się dostrzec. Nawet wspaniała Wieża Astrologów nie została nienaruszona, chociaż obłożono ją silnymi zaklęciami nie tylko tymi chroniącymi ją przed wzrokiem mugoli, ale i również obronnymi, by nikomu nie strzeliło do głowy starać się do niej zakraść i wykraść wiedzę spokojnie leżącą na jej szczycie. Znajdując się tego dnia w jej murach, Jay dostrzegł wyraźne nadszarpnięcie dachu po stronie wschodniej skąd najpewniej najmocniej dęło. Z ziemi ciężko było cokolwiek dojrzeć, ale małe postacie unoszące się w tamtym obszarze na miotłach mogły świadczyć tylko o czarodziejach naprawiających tamtejsze skazy. Najpewniej musiały być poważne skoro już drugi dzień trwały ów naprawy. Nie trzeba było być też ekspertem, by ocenić uszkodzenia. Dookoła w obrębie kilkunastu metrów od wieży walały się szczątki dachówek. Vane gwizdnął, zadzierając wysoko głowę i obserwując przez moment prace, ale zaraz wszedł do środka, by lekkim krokiem zacząć wspinaczkę na samą górę. Pokonywał te schody wiele razy, choć większość czarodziejów i czarownic korzystało z tajnego przejścia za obrazem Kopernika, które prowadziło w szybkim tempie do wybranych komnat, jednak profesor zawsze lubił ruch. Nigdy jednak nie walczył jak dotąd z bezsennością, dlatego będąc na samej górze, poczuł zmęczenie i senność, dlatego skierował swoje kroki od razu do laboratorium astrologicznemu, gdzie miał oczekiwać na pewnego jegomościa. Rozłożył się za jednym ze stołów i zaczęło się. Jayden uderzał czołem w stół co jakiś czas, jednak nie było to robione specjalnie. Brak odpowiedniej ilości snu mógł zwalić z nóg każdego, a czekanie w laboratorium, gdzie panowała jeszcze nieprzenikniona cisza nie pomagała w ocknięciu się. Dlatego nawet gdy opierał się o rękę, raz po raz głowa opadała mu w dół i boleśnie przypominała o niewygodnej pozycji jak i miejscu aktualnego pobytu. A także o osobie, która go tu ściągnęła. Cyrus napisał. Dość niespodziewanie musiał przyznać, ale nie chodziło o sam fakt spotkania. Jaydenowi coraz trudniej było się skupiać na czymkolwiek, chociaż chciał i potrzebował koncentracji. Ten fakt sprawiał, że mała irytacja we wnętrzu profesora wzrastała, co dotąd nie miało nawet miejsca. Pojawienie się nowego uczucia, negatywnego w każdym calu również w pewien sposób niepokoiło Jaya i wszystko zaczynało się od początku. Nie mógł jeszcze wiedzieć, że brak snu miał się poważnie odbić na jego stanie zdrowia. Kogo jednak interesowało to jak się czuł? Na pewno nie samego Vane'a, który miał ważniejsze rzeczy do roboty nad swoją jeszcze mniejszą dawkę snu niż zazwyczaj. Mimo wszystko ponaglanie w liście, który otrzymał kazało stawić mu się bezwarunkowo w tym szczególnym dla tej dwójki miejscu i czekać na wieści od Snape'a. Po jakiejś godzinie czekania, bo Jay oczywiście pojawił się nie wtedy gdy trzeba, zaczął okręcać się na krześle, obserwując znajdujące się dokoła przedmioty. Zapewne niedługo już by wymyślił coś nowego, ale pracownicy wieży nie musieli się obawiać znudzonego profesora. Gdy tylko usłyszał skrzypienie drzwi, natychmiast się wyprostował, zwracając nieco zaspane oczy w stronę, skąd dochodził dźwięk. Chyba się uśmiechnął, ale nie był pewien. Tak samo jak nie zarejestrował początkowych słów swojego dobrego przyjaciela.
Pewnie siedzisz tu już którąś godzinę?
- Nie! Wcale! - rzucił nieco głośniej i bardziej gwałtownie niż normalnie, zupełnie jakby próbował zakamuflować swoje gapiostwo, chociaż efekt był zgoła inny. Poudawał że podziwia ściany, byle tylko nie widzieć miny Cyrusa, ale znowu ten zwrócił jego uwagę, przekazując mu t o - cel ich spotkania. Jayden niemal od razu utworzył z ust małe 'o' i lekko się zapowietrzył, by zacząć badać mały odłamek kosmicznej skały, którą trzymał w dłoniach niczym największy skarb. - Skąd to masz? - spytał, podnosząc spojrzenie na moment na Snape'a, nie mogąc wyjść z zachwytu. Oj, to na pewno było przeznaczenie! Wszak czy nie o podobny się wykłócali w Hogwarcie, gdy meteoryt o mało co nie rozłupał głowy alchemika? Vane musiał wiedzieć wszystko o tym znalezisku!


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]13.10.17 21:15
Mieszkał na Pokątnej - magicznym miejscu, na pierwszym piętrze, skutki nawałnicy ominęły go, przynajmniej fizycznie. Jego mieszkanie nie ucierpiało pomijając mokre ślady po butach w korytarzu, które zresztą łatwo sprzątnął. Nawet okna oszczędziło - może były niezniszczalne? - chociaż się tego w ogóle nie spodziewał. Wiedział jednakże o zgubnym wpływie gwałtownej pogody, podejrzewał udział magicznych anomalii w jej działaniu. Niestety nie miał zbyt wiele czasu, żeby pochylić się mocniej nad tym zagadnieniem. Pochłonęły go eliksiry, troska o rodzinę oraz odwiedziny w bibliotece, w której swego czasu uwielbiał spędzać wiele godzin studiując różnorodne dziedziny światowej nauki. Zresztą, minęło raptem kilka dni od jego powrotu do kraju, jeszcze nie zdążył się tak naprawdę wypakować - tak do końca. Z ekscytacji spowodowanej potencjalnymi możliwościami odnalezionego kawałka meteorytu zapomniał o większości planów jakie sobie wyznaczył na kolejne dni. Musiał podzielić się swoją teorią z Jay'em już teraz, ponieważ tak wspaniałe odkrycia nie mogły czekać wiecznie. Nie, kiedy miało się naturę dociekliwego dziecka pomimo roztaczania wokół siebie dość ponurej aury, w niczym nieprzypominającej dziecięcą beztroskę. Nie zrażał się, chociaż nie należał do najbardziej odpornych psychicznie ludzi. Przeżył w swoim istnieniu kilka bolesnych tragedii, mniej lub bardziej go podłamujących, lecz ostatnio wyglądał wręcz nienaturalnie dobrze. Silny, zdeterminowany - może wręcz wyzuty z jakichkolwiek oczekiwań? - wyprany z prawdopodobnych, niezdrowych pragnień. Całkowicie, niezaprzeczalnie oddany nauce oraz sprawom Zakonu, spychający wszelkie towarzyskie aspekty na dalszy plan. Na margines, na granicę, której nie chciał za nic w świecie przekraczać, jakby społeczne relacje z innymi były powodem do wzgardy bądź ogromnego wstydu. Odrzucał je z pełną premedytacją, nawet jeśli góra niezałatwionych spraw piętrzyła się bezlitośnie w górę nie pozwalając sobie zejść z zasięgu wzroku Cyrusa.
Dzisiejszej nocy Snape miał ją ignorować całkowicie - przed jego oczami winno rozpościerać się niebo, szalone - nierealne? - plany, tezy oraz przypuszczenia. I do tego nieoceniony umysł przyjaciela, potrafiący pomieścić w sobie wiele informacji. Część z nich z pewnością była dla alchemika niedostępna, a zatem mogła okazać się bardzo przydatna w dalszym rozpoznaniu nurtującego go tematu.
Nie spuszczał wzroku z astronoma, nie kryjąc swojego całkiem niezłego jak na niego humoru. Cieszył się i nasycał swoją naukową wizją niezmąconą jeszcze przez prywatne sprawy.
- Wcale - powtórzył za nim jak echo, chociaż w jego głosie nie dało się wyczuć ani aprobaty, ani wiary w słowa Vane'a. Czyż to nie jest całkowicie pozbawione sensu, spotykać się po przyjacielsku z kuzynem Iris? Szczęśliwie widmo kobiety nie przebiegło przez jego myśli - nie zatruł się pesymizmem wtórnym, mogącym zepsuć każdy patos chwili. - Znalazłem na obrzeżach Nowego Jorku - odparł spokojnie. Meteoryt nie wyróżniał się niczym szczególnym - był niewielki, ciemny, pokryty typowymi regmagliptami. - Wiem, wiem, do Hoby się nie umywa, nawet w jednej tysięcznej procenta, lecz i tak jestem dumny ze swojego znaleziska - kontynuował patrząc na skałę. - Wyobrażasz sobie jaką może mieć magiczną moc? I do czego się przysłużyć? - spytał unosząc spojrzenie na twarz Jay'a. Czy potrafił czytać mu w myślach?


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]17.10.17 21:59
Mimo że Hogsmeade również należało do jednego z najmagiczniejszych miasteczek w całej Wielkiej Brytanii to i tak jego mieszkańcy odczuli drastyczne zmiany pogody. W końcu spora część z zaklęć ochronnych została nadszarpnięta poprzez majowe anomalie, a luki ciężko było znaleźć i wychwycić. Następnego dnia po nawałnicy ludzie powychodzili z domów i wspólnie zaczęli nakładać bariery na swoje domy i na miasteczko, a przynajmniej bardzo prowizoryczne, ale mające ich ochronić przed następnymi większymi atakami ze strony natury. Kto wie co jeszcze ich czekało? Patrząc na nich wszystkich, Jayden czuł solidarność względem każdego z osobna. Oni również byli ofiarami przypadkowych i bolesnych doświadczeń z początku miesiąca i również widzieli jak Hogwart się wali. A przynajmniej jego część. Nie znajdowali się, aż tak daleko, by nie widzieli wzniesienia, na którym znajdowała się szkoła. Vane nie mógł sobie przypomnieć czy tamtej nocy był w stanie zarejestrować cokolwiek nim przybył patronus od Archiego. Jak zawsze pochłonęły go sprawy uczelniane i astronomiczne. I ta sama dziedzina kazała mu pojawić się również i tego dnia w Wieży Astrologów, by spotkać się z dawno niewidzianym przyjacielem. Ich historia była równie pokręcona co oni sami i jeśli się jej nie znało, nie można było zrozumieć dlaczego ten meteoryt był tak kluczową rzeczą. Praktycznie symbolem przyjaźni tej dwójki. Był ciekawy co takiego przyniesienie za wiadomość Cyrus, a może nie miały to być jedynie słowa? Od kiedy przeczytał list, zastanawiał się gorączkowo, co też to było, że Snape aż tak go poganiał co do znalezienia wolnego terminu. Vane znalazł więc parę chwil praktycznie z dnia na dzień, samemu nie mogąc się doczekać wieści. Co prawda nie mógł powstrzymać notorycznego, męczącego go zmęczenia, którego nie dało się pozbyć, ale zaraz ekscytacja miała wyprzeć ten stan. Chociaż jeszcze nie wiedział jak gwałtownie miało się to zadziać. Sam w przeciwności do przyjaciela nie był tak oderwany od innych spraw. W końcu musiał nieco spuścić z tonu, gdy okazało się, że z Hogwartu zniknęła część uczniów, a przy okazji tego lawina listów od zaniepokojonych rodziców pytających o swoje dzieci. Dla Jaya jego podopieczni byli najważniejsi, dlatego nic dziwnego, że chodził o wiele mocniej przy ziemi, gdy ich życie było zagrożone. O wydarzeniu ze śmiercią jednego z nich, której był świadkiem nie chciał pamiętać, ale wyryło się to tak mocno w jego wspomnieniach, że pozbycie się go było niemożliwe. Do tego jeszcze dochodziło mieszkanie z Pandorą, która wprowadziła się raptem trzy dni temu. Chcąc nie chcąc JD był teraz bliżej ziemi niż nieba, co w jego przypadku było naprawdę dziwne. Być może Cyrus miał to dostrzec, chociaż ekscytacja jego znaleziskiem w pewien sposób zepchnęła to na dalszy plan. Obaj byli poświęceni nauce. Obaj znali się na swoich dziedzinach jak nikt inny. Ich obu połączyła właśnie ta fascynacja, miłość do wiedzy, choć na początku ich znajomość miała wiele z konkurowania o status lepszego ucznia. Później mogli dzielić się odkryciami i spostrzeżeniami, doceniając wagę tych informacji. Mało kto aż tak bardzo potrafił zainteresować się w młodym wieku poważniejszymi tematami. Większość koleżanek i kolegów Jaya wolało skupić się na zaklęciach niż na teoretycznych przedmiotach. Teraz jednak Vane nie żałował, że mniej przykładał się do transmutacji czy zielarstwa, trzymając w dłoniach meteoryt, który najwyraźniej pochodził z innego kontynentu. Spojrzał z zaciekawieniem na Cyrusa, powtarzając za nim nazwę miasta jakby na potwierdzenie i przeszedł do wielkiej lupy, pod którą umieścił kawałek kosmicznej skały.
- Te ostatnie wypadki tak mnie oderwały od astronomii, że zapomniałem o chociażby szukaniu meteorytów - powiedział jakby do siebie, zbliżając okular na meteoryt. - To oczywiście chondryt - stwierdził od razu nim zaczął badać go bliżej. - Łatwo go rozpoznać, bo zawiera chondry. Są to drobne, najczęściej zbudowane promieniście, kuliste skupienia krystaliczne. Ich struktura jest bardzo specyficzna, bo niespotykana w skałach ziemskich. Chondryty powstawały w przestrzeni kosmicznej wskutek osadzania ziaren, ich scementowania i ogrzania lecz bez przetopienia. Sam nie znam się tak dobrze na meteorytach, ale możesz podziękować mojemu dziadkowi, który jest w nich specem. Dlatego też wiem o nich nieco więcej niż inni - urwał na chwilę i nachylił się nad skałą, uważnie badając powierzchnię bardzo charakterystyczną, bo skorupa obtopieniowa miała czarny kolor. Widział już tyle skał z kosmosu, by rozpoznać jedną z nich. - Obserwacje astronomiczne pozwoliły na określenie orbit spadających meteorytów. Dowodzą one, że większość meteorytów pochodzi spośród kolidujących między sobą planetoid, których orbity przecinają się z orbitą Ziemi. Większość znanych planetoid tworzy pas pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza, ale dość liczną grupę tworzą także planetoidy bliskie Ziemi. Pochodzenie pozostałych meteorytów jest trudne do określenia. Bardzo nieliczną grupą są meteoryty przybyłe z Marsa i ziemskiego Księżyca. Wiek większości meteorytów szacowany jest na cztery i pół miliarda lat! Jest to wiek powstania naszego Układu Słonecznego! Zdajesz sobie z tego sprawę?! Jednak mamy do czynienia z chondrytem, a one są najprymitywniejsze. Nie podlegały one zmianom składu mineralogicznego od powstania Układu Słonecznego i mogą reprezentować materię, z której utworzyły się planety! - zakończył, przenosząc podekscytowane spojrzenie na Snape'a. Aż cały się trząsł, gdy mówił o tym z czym mieli do czynienia. - Możemy właśnie patrzeć na zalążek nowej planety! - dodał, uśmiechając się szeroko i oddychając ciężko. - Jego zastosowanie i możliwości... - kontynuował, patrząc na skałę i nie mogąc się przez chwilę wysłowić. - Ten chondryt istniał przed magią, Cyrusie. Przed Ziemią. To kawałek początkowego wszechświata... Jego możliwości mogą być... Nieskończone.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]28.10.17 23:44
Na pewno ucierpiała sąsiadka spod szóstki - była wyjątkowo upierdliwą kobietą, lecz już ruszyła zbiórka datków na jej zniszczone mieszkanie. Wyrwane okiennice oraz zalane panele. Cyrus nie wiedział jakim cudem sedno anomalii dotarło właśnie do jej mieszkanie, skoro on zajmował lokum piętro niżej, dokładnie pod jej domem, zaś on nie doświadczył żadnych problemów z szaloną magią czy nawałnicą. Być może los postanowił oszczędzić mu więcej życiowych zmartwień, ustanawiając jakiś niecodzienny limit na określoną ilość czasu - przynajmniej ograniczył mu straty fizyczne, związane z rzeczami materialnymi. Dobrze, chociaż szkoda, że nie pozwolił mu na uwarzenie wszystkich eliksirów, które zamierzał przyrządzić po powrocie z USA. Wciąż i wciąż Snape to rozpamiętywał, chociaż już nie powinien. Wszakże na tapecie pojawił się nowy, interesujący temat - meteoryt. Kosmiczna skała, potęga, potencjalne źródło ogromnej, magicznej mocy. Alchemik bardzo zainteresował się możliwościami kawałkiem kamienia, który dotychczas trzymał w ręku, a który złożył ostatecznie na dłoń Jaydena. W smutnych do tej pory oczach mężczyzny pojawiły się ogniki zafascynowania, wręcz podekscytowania, którego nie było widać ani w mimice twarzy, ani w gestach - te pozostawały niezmiennie wyważone, wręcz może flegmatyczne, osowiałe. Potencjalne możliwości - które zdawał się Cyrus dostrzegać - jawiły się jako przełomowe dla nauki. Mogli wspólnie z Vane'm wynaleźć lekarstwa, nieznane mikstury - może nawet Eliksir Życia?! - nowe rodzaje wywarów bojowych. To wszystko istniało na wyciągnięcie ręki, którą on, Snape, byle mugolak, zamierzał wyciągnąć. I zbadać. Wierzył, że z wiedzą swojego przyjaciela oraz zapałem siebie samego - do odkrywczych eksperymentów, oczywiście - mogą osiągnąć wszystko.
Z nieskrywanym zainteresowaniem słuchał wypowiedzi Jay'a, bez względu na to, że wiele tez, które postawił, były Cyrusowi znane. Stał tak podekscytowany, chowając brodę w dłoni oraz delikatnie pocierając jej wierzch palcami; na czole pojawiły się podłużne bruzdy świadczące o intensywnym procesie myślenia oraz analizy zasłyszanych informacji. Jakże cennych.
- Wydaje mi się, że na początek nawet tak zwyczajny chondryt wystarczyłby nam do badań - odparł po krótkiej chwili niezmąconej niczym ciszy. - Jeżeli odkrylibyśmy jego niezwykłe, magiczne właściwości, wyobrażasz sobie co moglibyśmy osiągnąć za pomocą meteorytów z Księżyca lub Marsa? To mogłoby być naprawdę wiekopomne odkrycie - potwierdził swoje przypuszczenia kiwnięciem głowy. - Słuchaj, tylko musimy podejść do tego bardzo ostrożnie. Kto wie ile mocy drzemie w tym niepozornym kawałku? Musimy koniecznie go rozdrobnić i podawać niewielkie dawki do eliksirów, żeby przypadkiem nie wysadzić siebie w powietrze z powodu nagromadzenia się energii potencjalnej na niewielkiej powierzchni kociołka - dodał wyraźnie strapiony. Podrapał się niefrasobliwie po karku, obchodząc przyjaciela na kilka kroków. - Myślisz, że… ten początek ziemi mógłby wpłynąć na życie? Dawać je? Uzdrawiać? Jak to sprawdzić? - Snape zasypał go gradem pytań, nie mogąc się zwyczajnie doczekać burzy mózgów, która mogłaby rozjaśnić całą tę historię. Póki co Jayden mocniej koncentrował się na astronomii, zaś Cyrus poświęcał serce alchemii.


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]25.11.17 23:35
Jay wiedział jak to jest mieć starsze panie za sąsiadki, a szczególnie takie, które lubiły plotkować i śledzić życie młodego pana profesora. Jednakże astronom był tak specyficzną postacią, że nawet nie wiedział, że tak miłe kobieciny mogłyby snuć czasami naprawdę urwane z kosmosu teorie o jego prywatnych poczynaniach. Wszak jego dziadek podróżował po świecie, prowadził badania, żył pełnią życia, dlatego nic dziwnego, że Vane miał zupełnie inną wizję starości. Był to dla niego równie owocny okres dowiadywania się tego, co za młody było nie do osiągnięcia lub nie można było tego pojąć chłonnym, nieokiełznanym jeszcze umysłem. Zawsze chciał być dokładnie taki jak swój wiecznie aktywny przodek, który wciąż zadziwiał nie tylko wiedzą, ale pragnieniem jej rozwijania. Nic więc dziwnego, że tak bardzo upodobał sobie powiedzenie Sokratesa Wiem, że nic nie wiem, bo im dalej w naukę tym zdawało sobie sprawę jak wiele tajemnic do tej pory kryło się pod tym szerokim płaszczem możliwości. Zaglądanie tam i wydobywanie chociaż odrobiny informacji potrafiło niekiedy zburzyć światopoglądy, obalać teorie i pozwalać na nowe, oszałamiające odkrycia. Dlatego też naukowcy musieli być również odkrywcami, poszukiwaczami przygód z dziecięcą wciąż ciekawością. Mimo założenia, że profesor uczący w tak prestiżowej szkole jak ta Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie powinien być człowiekiem niezwykle opanowanym, dojrzałym i odpowiedzialnym, Jayden był tego całkowitym przeciwieństwem. Pasował jednak do opisu ekscytującego się astronomią i wszystkim tym czym się z nią wiązało. Być może dlatego właśnie wybrano go na to stanowisko, bo był zupełnie inny od reszty; bo chciało mu się pracować; bo był ambitny; bo chciał zdobywać nową i przekazywać wiedzę, którą posiadał. Kochał swoje dotychczasowe życie i nie wyobrażał sobie, by był gdzieś indziej poza Hogwartem. Ta posada jednak w żaden sposób nie negowała jego poświęcenia się życiu naukowemu, a wręcz pozwalała je rozwijać i sprzyjała wszelkim zamysłom Vane'a. Takich momentów jak właśnie teraz JD wyczekiwał. Jego zapowietrzona mina mówiła zresztą sama za siebie, co myślał o tym znalezisku, które było warte więcej niż cokolwiek wcześniej, co miał w dłoniach. Możliwości, które mogły czyhać praktycznie za rogiem mnożyły się w jego podekscytowanym umyśle z każdą sekundą i podobnie jak Cyrus nie mógł zatrzymać tej samonakręcającej się spirali. Wspólnie tworzyli zespół idealny do tego rodzaju odkryć i być może to wyciągnięcie ręki przez Snape'a po zwykły kamień miało być właśnie kamieniem milowym w nauce.
Jayden nieco dał się ponieść swojemu entuzjazmowi, a długa wypowiedź świadczyła o tej naleciałości nauczyciela, której nie zauważał. Wiedział jednak że jego przyjaciel nie miał mu tego za złe. W końcu mając przed sobą ów możliwości, każdy traciłby zmysły. Obaj przez krótką chwilę milczeli, nie wiedząc, co powiedzieć. Wszak byli jedynie młodymi naukowcami, a takie dokonania zwykle tyczyły się innych, starszych, bardziej doświadczonych kolegów po fachu, jednak ta dwójka zdecydowanie nie ustępowała im zapałem, wiedzą jak i możliwościami korzystania z odpowiednich do tego miejsc.
- To prawda. Nie wiem czy zniósłbym piękno jeszcze większego odłamka - odpowiedział z lekko zaciśniętym gardłem Jay, nie odrywając przez jeszcze kilka sekund spojrzenia od porowatej powierzchni meteorytu. - Musiałbym porównać go z innymi cząstkami sklasyfikowanymi pod odpowiednie planety. Ciężko stwierdzić jedynie na pierwszy rzut oka skąd pochodzi - mruknął, przenosząc wzrok na przyjaciela, który stał się nieco poważniejszy, ale JJ nie mógł go winić. Miał zdecydowaną rację z ostrożnością. Obaj zdawali sobie sprawę, że igranie z nieznanymi siłami może skończyć się katastrofalnie - ostatnie anomalie mówiły o tym zdecydowanie więcej niż można było przypuszczać. - Sądzę, że rozdrobnienie nie będzie problemem. Bardziej martwię się o nieprzewidziane skutki. Nikt jeszcze tego nie próbował, ale... - umilkł, by znów spojrzeć na chondryt. - Rokowania są niezwykle obiecujące.
Mógłby wpłynąć na życie? Dawać je? Uzdrawiać? Jak to sprawdzić?
- Nikt jeszcze nie zapanował nad dawaniem życia, Cyrusie - odparł poważnie Jayden, kryjąc usta w dłoni i podpierając się przy obserwacji ich źródłu dyskusji. - Niewątpliwie jednak istnieją na ziemi środki, które potrafią silnie leczyć. Wiesz o tym akurat lepiej ode mnie. Jestem tylko astronomem. Nie słyszałem o daniu daru życia inaczej niż przez poród, jednak niewątpliwie zagadnienie wpływania... Cała magia na nie wpływa - mocniej lub słabiej, ale tak właśnie jest. Jeśli chcemy to sprawdzić, musimy przeprowadzić skrupulatne badania. Z uzdrowicielami, historykami. Ta wiedza w niektórych aspektach nas przerasta. Będę musiał również napisać do mojego dziadka. To jeden z lepszych,
jeśli nie największy ekspert w dziedzinie meteorytów. Powie nam więcej o tym skąd pochodzi ów chondryt
- zakończył i zmrużył oczy. Tak... - Wiem, że nic nie wiem... - mruknął pod nosem ledwo słyszalnie.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]30.11.17 12:11
Starsi ludzie potrzebowali spokoju na stare lata, Cyrus zrozumiałby tę prostą prawdę gdyby nie istotny fakt, że ci z pozoru stateczni staruszkowie wręcz specjalnie wyszukiwali różnych sensacji, nie tylko w swoim własnym życiu, lecz również cudzych. Starał się nie mieć pretensji o krzyczenie nań kiedy jego eliksir zbyt mocno śmierdział lub gdy powodował trzęsienie się kamienicy, chociaż zdarzało się, że tracił cierpliwość. Wywracał wtedy oczami, ponieważ jego nikt nie chciał zrozumieć. Część sąsiadów nie potrafiło pojąć, że Snape robił to wszystko dla dobra nauki - dla magicznego świata. Przecież nie zajmował się alchemią dla własnego widzimisię, naprawdę pragnął pomóc współczesnemu społeczeństwu. To także złożyło się na decyzję o dołączeniu do Zakonu Feniksa, zresztą świadomość uczestnictwa w nim wielu znanych osób działało na niego pokrzepiająco. I także motywowało go do nauki, poszukując odpowiedzi nawet na innych, nieznanych mu kontynentach. Posiadając nieskończone szczęście znalazłszy ten cenny meteoryt, zapragnął podzielić się tym odkryciem ze swoim przyjacielem. Ich burza mózgów mogła zapoczątkować coś przełomowego. Oczami wyobraźni Cyrus widział przebieg ich przyszłych badań, możliwe skutki uboczne - powinni znaleźć miejsce, którego nie byłoby szkoda zburzyć potężną magią drzemiącą w kosmicznych skałach. Energia potencjalna drzemiąca w nim, w składnikach alchemicznych oraz temperaturze mogła okazać się katastrofalna w skutkach, jednakże mężczyzna wcale nie czuł się zniechęcony, wręcz przeciwnie. Tańczące w oczach ogniki wzbierały na sile, każde snucie domysłów oraz wynajdywanie konkretnych rozwiązań zagadki popychało go do kolejnych pragnień. A pragnął wyników, wielkich odkryć oraz realnej pomocy ich sprawie. Oraz sprawie nauki.
- Gdyby to był meteoryt z Marsa albo Księżyca… coś czuję, że nie wyszlibyśmy nigdy z pracowni. Niestety mam przeczucie, że to zwykły chondryt z planetoid. Ma zwykłą skorupę obtopieniową, chociaż to o niczym właściwie nie świadczy. Za to jest niewielki, lekki i nie wyróżnia się absolutnie niczym. Oczywiście jestem jednak za tym, żeby go dokładnie sprawdzić. Może okażesz się posłańcem dobrych wieści - odpowiedział astronomowi, zerkając na skałę. Zwykle bywał pesymistyczny, rzadziej realistyczny, zaś optymistyczny praktycznie nigdy. Nie ośmielał się nawet marzyć o rzadkim meteorycie. Nie sądził, żeby testy magnesowe wykazały jego szczególne właściwości, tak samo jak skład izotopowy pierwiastków. Oczywiście, że istniała szansa, że odkryją w nim coś zupełnie nowego - może nawet nowy pierwiastek? - lecz była ona niezwykle niewielka. Dlatego Snape nie podburzał własnych rozmyślań. Raczej godził się wewnętrznie z posiadania zwykłego chondrytu. Szczególnie, że on także miał niezwykłą moc w ujęciu magicznych właściwości. I tak byli już zwycięzcami.
- Jak chcesz tego dokonać bez magii? Wiesz, te anomalie… moglibyśmy spróbować z tym sposobem naprawiania magii, o którym mi mówiłeś po spotkaniu, jednakże nie jestem pewien czy to zadziałałoby na same anomalie. W obecnym stanie to chyba zbyt niebezpieczne. Co prawda istnieją mugolskie środki do rozdrabniania, tylko nie wiem jak zareagowałyby na energię magiczną, z pewnością wydzielaną przez kosmiczną skałę. Maszyny prawdopodobnie musielibyśmy wykluczyć. Rozdrabnianie ręczne… to zajęłoby mnóstwo czasu i wysiłku. Można byłoby też zaczekać na powrót magii do jej pierwotnej formy, lecz nie wiadomo ile to będzie trwać. Sądzisz, że magiczne właściwości mogłyby z tego meteorytu ulecieć? Tak jak następuje wietrzenie jego skorupy? To byłaby fatalna informacja - kontynuował swój wywód oraz głośne rozmyślania. Sprawiał wrażenie kąpanego w gorącej wodzie, lecz Jay jako naukowiec i pasjonata powinien zrozumieć jego entuzjazm.
- To jeszcze o niczym nie świadczy - stwierdził z całą stanowczością. Kiedyś nie panowano nad wieloma sprawami, chociażby medycyną, lecz teraz różne praktyki były codziennością, wręcz oczywistością. Obecnie faktycznie dawanie życia mogło brzmieć kontrowersyjnie oraz abstrakcyjnie, jednakże kto jak nie naukowcy mieli walczyć z takimi poglądami? Cyrus wierzył, że mogliby tego dokonać. Na pewno nie byłaby to droga prosta oraz krótka, lecz mieli w sobie wielkie pokłady cierpliwości i determinacji, był o tym przekonany. - Na pewno potrzebujemy pomocy. Przede wszystkim uzdrowiciela. Zagadnienia anatomii, genetyki i wpływu toksyn bądź leków na organizm okażą się kluczowe. Dobre wiadomości historyczne także się przydadzą. Mogę także poszukać informacji o mugolskiej nauce, ich sposobów na rozwiązywanie problemów natury intelektualnej, nie ma co się ograniczać tylko do czarodziejów, może odnajdziemy inspiracje i przełożenie na nasz świat - dodał, celowo podkreślając siebie jako członka magicznej społeczności. To właśnie nim się czuł. - Chociaż i tak na pewno to twój dziadek rozwiąże każdą zagadkę istnienia - dopowiedział, uśmiechając się delikatnie - podziwiał pana Vane'a, nie wątpił w jego wiedzę.


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]18.12.17 18:15
Nie potrafiłby funkcjonować bez astronomii i możliwości badania kosmosu, które od zawsze towarzyszyły mu w życiu od najmłodszych lat. Było to idealne scalenie tego co robił dla siebie i tego co kochał, wraz z przekazywaniem wiedzy innym i dzieleniem się swoimi dokonaniami. W pewien sposób można było powiedzieć, że był egoistą, ale czy gdyby nie potrafił trwać w jednym temacie, usilnie szukając odpowiedzi na chociażby jedno pytanie, dostałby je? On wraz z całą resztą zainteresowanych? Jeśli właśnie tak wyglądał egoizm z dzieleniem się wraz z innymi, Vane mógł nim być. Jak na razie jego wiedza nie przydawała się w Zakonie Feniksa z tego względu, że gwiazdy jak i inne ciała niebieskie nie brały udziału w walce dobra ze złem, które organizacja przyrzekała zniszczyć. Był jak na razie osobą jedną z wielu, ale nie przeszkadzało mu to. Nie zamierzał również jeszcze wstępować do grupy badawczej, zdając sobie całkowicie sprawę z faktu, że nie był do tego gotowy tak bardzo jakby chciał. Inni może i się poczuwali do pełnienia odpowiedzialnej roli jako naukowca, ale JJ nie chciał siedzieć jedynie w laboratorium, skoro i tak jako astronom nie miałby za wiele do zrobienia, podczas gdy inni narażaliby swoje życia za ideę. Chciał być częścią tego uderzenia, a nie patrzeć jedynie z drugiego rzędu jak idzie jego towarzyszom. Nie po to wstępował do Zakonu, by być bierny w działaniach, jednak nie oznaczało to, że nie mógł służyć swoją pomocą. Dlatego Vane nie wziął pióra do ręki i nie napisał jeszcze do Bathildy. Ufał też, że ci, którzy zostali przydzieleni do naukowej części tego zgrupowania posiadali odpowiednią wiedzę oraz nie potrzebowali jego pomocy skoro byli tam świetni uzdrowiciele, alchemicy i historycy. Astronoma tam im nie potrzeba.
- Nawet najmniejsza kałuża odbija niebo - odpowiedział na słowa przyjaciela. - Wpierw musimy go poddać kwalifikacji. Bez tego nie ruszymy naprzód. Mamy do wyboru chondryty oliwinowo-bronzytowe, oliwinowo-hiperstenowe, węgliste i zwyczajne. Masz rację, że posiada najzwyklejszą skorupę, ale liczy się to, co jest w środku. Od jego koloru będzie można zdefiniować dokładnie, czym jest. Właśnie dlatego też będę musiał przebić się przez jego zewnętrzną powierzchnię, jednak nie wpłynie to na jego masę ani resztę układu. Tajemnice kamieni z nieba wciąż nie zostały rozwiązane ani ujawnione, ale z każdym kolejnym krokiem jesteśmy bliżej - zakończył chwilowy wywód, po czym wstał, by udać się w stronę wysokiej szafki z wieloma książkami i zaczął szukać odpowiedniej. Jayden nigdy nie myślał realistycznie czy pesymistycznie. Zawsze był nastawiony na pozytywne rozwiązanie sytuacji i było to być może jednym z wielkich kroków do sukcesu. Chciał wyciągnąć z tej kosmicznej skały jak najwięcej informacji, które mogłyby nie tylko dodać nowe trzy słowa do nauki astronomicznej, ale być może również wspomóc alchemię czy pośrednie dziedziny niektórymi wiadomościami. Wszak cały wszechświat współgrał ze sobą, dlatego też nauka również. - Już coś wymyślę. Wpierw zacząłbym od delikatnych, ręcznych zmian i sprawdził jak reaguje na takie odczynniki - mówił, sięgając raz po raz po nowe książki i zaraz odsyłając je na miejsce. Szukał czegoś odpowiedniego. - Anomalie niewątpliwie mogłyby się przydać. Nie pomyślałem o tym! W takim razie należy i tego spróbować, mój drogi przyjacielu! A co do uciekania magii - absolutnie nie ma podobnego zjawiska. Magia to nie proszek. Bardziej energia, która otacza każdego z nas. Spokojnie. Za rok czy za dwa wciąż byłaby dokładnie taka sama w naszym chondrycie jak i teraz, więc o nic się nie martw na zaś - rzucił, wiedząc i czując tę ekscytację Snape'a. Obaj zdawali sobie sprawę z tego, co mogło się wydarzyć w następnych dniach, miesiącach, gdy zamierzali poznawać kosmiczny odłamek. Przełom. Być może nie tylko dla małego ziarna nauki, ale również i dla nich. Bo czyż nie byłoby to fascynujące? Uczestniczyć w takich badaniach? Jayden nie wyobrażał sobie tego wszystkiego i dosłownie nie mógł przestać wyobrażać sobie kolejnych tajemnic, a odpowiedzi mnożyły się jak szalone. Zaraz jednak spoważniał, by poderwać spojrzenie znad książki i wbić je w przyjaciela. - Nie chcę o tym rozmawiać - uciął temat panowania nad życiem i śmiercią, zamykając wraz z tymi słowami opasłe tomiszcze i patrząc uważnie na swojego przyjaciela. Nie zamierzał wdawać się w tak niebezpieczne dyskusje i zamierzał dać temu wyraźny znak Cyrusowi. Zaraz jednak złagodniał, czytając dalej kolejne słowa o astronomicznych odkryciach i szukając odpowiedniego też działu. Snape zaczął też mówić o szukaniu pomocy poza światem czarodziejskim, a JJ ochoczo na to przyznał. - Musiałbyś jednakże pomóc mi odnaleźć się w tym świecie, bo znam go tyle co z twoich opowieści w dzieciństwie - wytłumaczył z małym zawstydzeniem, jednak Vane nie raz słyszał od Evey, że w jej świecie, by zginął szybciej niż się odnalazł. - Napiszę do niego czym prędzej, ale to o mugolskich odniesieniach nie jest wcale takie pozbawione sensu! Gdybyśmy potrafili współpracować... Cyrusie! Dokonalibyśmy wspaniałych odkryć! - zawołał, kryjąc w tych słowach wiele nadziei i żalu, że wciąż jedni przed drugimi uciekali, a czarodzieje ściśle ukrywali istnienie. Czasami bywało to dobre, niekiedy, jak w przypadku nauki, niezbyt. Astronom westchnął i zaraz też krzyknął Aha!, po czym podbiegł ze starą księgą do przyjaciela. Na stronicach prezentowały się rozpiski dotyczące znalezionych i scharakteryzowanych minerałów, które spadły na Ziemię. - Jeśli go tutaj nie znajdziemy, wątpię, bym odszukał go w jakichkolwiek innych dziełach. Jednak tego wszystkiego dowiem się po tym jak dostanę się do środka - oznajmił i wyprostował się, patrząc uważnie na leżący wciąż spokojnie meteoryt. Czym był? Skąd przyleciał? Co widział? Jakie właściwości posiadał? Jak było tam skąd pochodził? Te i wiele pytań wciąż brzmiały w głowie mężczyzny.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]08.02.18 20:17
Kosmos, galaktyka, gwiazdy, planety - po prostu wszystko, co składało się na astronomię było zwyczajnie niezwyczajne, wspaniałe i całkowicie fascynujące. Cyrus nie był w te dziedziny tak mocno zaangażowany jak Jayden, lecz także uwielbiał tę dziedzinę nauki, stąd nie potrafił przejść obojętnie obok takiego znaleziska. Niestety Snape intensywniej zagłębiał się w tajemnice ciał niebieskich w oparciu o ich wpływ na alchemię, dość mocno ograniczając się na tym etapie pojmowania nauki. Nie oznaczało to natomiast, że całkowicie bagatelizował inne dziedziny kosmologii na przykład - nie ulegało jednak wątpliwościom, że nigdy nie zdołałby dorównać wiedzą nauczycielowi astronomii. U niego dochodziła magia znana mu od zawsze oraz rodzinna scheda, którą można powiedzieć, przejął po dziadku. Alchemik zaś urodził się w typowo mugolskiej rodzinie, gdzie o magii dowiedział się dopiero po odwiedzinach pracownika Hogwartu u nich w domu. Wszelkie dziedziny magii poznał zaś pierwszego września, jak już jego noga przestąpiła mury szkoły. Stracił jedenaście cennych lat życia podczas których mógł zostać wychowany na czarodzieja oraz nauczony czegoś więcej niż przerzucanie węgla na tył ciężarówek lub rąbanie drewna czy noszenie wody ze studni. To prawdziwy cud, że mugolak zainteresował się nauką - być może z powodu fascynacji czymś nowym i niepoznanym.
Cyrus nie nadawał się na wojownika. To znaczy - miał pewne zacięcie, widoczne szczególnie w szkole w odniesieniu do młodszego brata, lecz nie posiadł dostatecznych umiejętności, żeby móc walczyć z czarną magią oko w oko. Musiał wykorzystać swój talent do czegoś innego, czyli eliksirami nieść dobro oraz pomoc. Podziwiał przyjaciela, że ten potrafił odrzucić naukowe zacięcie oraz stanąć w bojowe szranki. Szkoda, ponieważ na pewno stanowili najlepszy duet jajogłowych.
Przytaknął jego słowom - miał rację. Musieli to sprawdzić. Jay nie sprawiał wrażenie, jakoby ich plan miał należeć do trudnych, zatem Snape odrzucił od siebie wszystkie obawy. Nie od dziś wiadomo, że najważniejsze było wnętrze. Uśmiechnął się zatem delikatnie.
Obserwował jak mężczyzna zbliżył się do regału oraz zaczął czytać książkę. Sam uczynił to samo, tylko chwycił za inny tom, powoli przekartkowując kolejne strony. Nie sądził, żeby znaleźli coś ponad to, co zostało w tym laboratorium wypowiedziane. Mimo świadomości nie przestawał liczyć na jakąś inspirację, znak lub przypadkowe olśnienie oraz ruszenie z tematem dalej.
- Pewnie masz rację, lecz… energia stale zmienia swoją postać. Oczywiście, że nie można pozbyć się jej całkowicie, zgodnie z przysłowiem w przyrodzie nic nie ginie, jednakże energia jest dość ulotną sprawą. Może zostać oddana układowi, środowisku otaczającego nasz chondryt. Kto wie, czy magiczny potencjał nie zostałby wchłonięty przez anomalie? Wydaje mi się, że to nie jest jednak takie proste - odparł, chyba tym razem za bardzo pokładając zaufanie w mugolskiej fizyce.
Alchemik nie kontynuował już tematu, stąd zdziwiła go uwaga Jaydena, lecz nie odniósł się do niej w żaden sposób. Wzruszył ramionami. - Nie ma sprawy, będę dobrym przewodnikiem - dodał już nieco pocieszony. - Taką mam właśnie nadzieję - rzucił kiwając głową. Odłożył trzymaną w dłoniach księgę. - Jeśli będziesz potrzebował pomocy, wiesz co robić - dopowiedział, ponieważ miał wrażenie, że akurat ta działka miała należeć do astronoma. Nie kłócił się z tym. Dlatego porozmawiali jeszcze chwilę o kosmosie, po czym pożegnali się i każde udało się w swoją stronę.

zt x2


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]06.03.18 13:58
Jayden nie wyobrażałby sobie swojego życia bez astronomii. Bez możliwości badania nieba i tego jak wielką wspaniałością ono było. Bo przecież nic nie mogło się równać z jego pięknem. Ludzie się zmieniali. Umierali. Rodzili się. Zupełnie jak gwiazdy, chociaż niebo wciąż trwało tam gdzie zawsze. Jakby czekało, czuwało nad nimi i nie pozwalało się załamać. Gdy czuł zrezygnowanie i smutek, wystarczyło, że podniósł wzrok i już wiedział, że nie był sam. Nie chodziło wcale o przyjaciół, których przecież kochał całym sercem, ale o bezkres. Wieczność i opiekę, którą wyczuwał w tych oddalonych o miliardy mil ciałach niebieskich, które, chociaż milczące, mówiły do niego swoimi różnymi głosami. Kazały zawsze wstawać i nie bać się następnego dnia. Bo jeśli istniała nawet najmniejsza szansa na powodzenie, trzeba było ją podjąć. Tak samo było z ludźmi. Jay wyczuwał dobro w każdym - nawet jeśli ktoś sądził, że jego serce pochłonęła ciemność. Po prostu nie wierzył w to, że nie można było uratować zagubionych dusz. Bo to nie ludzie byli źli, lecz ich czyny. Dlatego nie sortował nikogo według statusu krwi czy ilości zarabianych pieniędzy. Nie rozróżniał mugolaka od czarodzieja z krwią gorącego szlachcica. Wszyscy byli jednym i tym samym. Po prostu niektórzy zboczyli ze ścieżki i nie potrafili jej odnaleźć z powrotem. Niektórzy nie byli nawet winni horrorom, które przydarzały się w ich życiu. Vane za swoją misję ponad wszystko pragnął tego, by nikt nie musiał już cierpieć. Właśnie dlatego też jego astronomiczny entuzjazm wzrósł, gdy pomyślał o możliwościach, które mógł przynieść meteoryt znaleziony przez Cyrusa. I nie chodziło wcale o życie wieczne, bo tego nikt nie mógł powstrzymać. Nie. Chodziło o to, by to życie, które mieli, tylko jedno, wykorzystać jak najlepiej i pomóc przeżyć je w ten sam sposób innym. Szczęście. Właśnie to było tym lekarstwem na życie.
A Jayden podziwiał Snape'a za to, że ten mógł odrzucić chęć walki dla nauki. Nie chodziło o to, że wolał aktywne działanie od pracy w laboratorium. Absolutnie nie! Ale jeśli mógł komuś w ten sposób pomóc - chciał robić i to i to. A zdawał sobie sprawę, że grupa badawcza mogła mu zamknąć ów możliwości. Zresztą nie był jeszcze na tyle dobry, by zaoferować im swoje uczestnictwo. Chciał być jeszcze lepszy i nie zamierzał tego zmieniać w żaden sposób. Nie mówił więc otwarcie nie dla tego pomysłu, ale nie mówił też tak. Chciał po prostu dać sobie czas i o to samo prosił więc innych - o zrozumienie.
- Energia jest tym co czyni, że jakaś rzecz jest, lecz nie w ten sposób, w jaki jest wówczas, gdy jest w możności - odparł na słowa obawy przyjaciela, cytując Arystotelesa. Może i nie miało to uspokoić Cyrusa, lecz Jayden się nie bał. Patrzył na to doświadczenie przez pryzmat możliwości, które mogli stworzyć. Był jak dziecko wyglądające przez dziurkę od klucza do pokoju pełnego zabawek. Nie wiedział jak się tam dostać, ale już się cieszył. Dlatego gdy Snape zaraz też uśmiechnął się delikatnie i skinął głową na pomysł z połączeniem mugolskiej wiedzy z podparciem się jeszcze dziadkiem Vane'a, JJ odetchnął w sercu. Jeśli będziesz potrzebował pomocy, wiesz co robić. - Oczywiście, że wiem, przyjacielu. Poproszę gwiazdy o radę!

|teraz Jay zt :D


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]14.03.19 18:05
Naprawa magii

Tu także w wyniku magicznych wyładowań i szalejącej nad Wielką Brytanią burzy, pojawiły się anomalie destabilizujące energię otoczenia. Ministerstwo Magii było jednak zbyt zajęte reorganizacją służb w nowo wybudowanej siedzibie, aby to miejsce zabezpieczyć i zamknąć. Niestabilna magicznie lokacja pozostawała niestrzeżona przez żadną ze służb. Okolica wciąż była niebezpieczna, a przebywanie w pobliżu groziło śmiercią lub zapadnięciem na sinicę, złapanie na gorącym uczynku posadzeniem w celi Tower, ale póki co — wszyscy śmiałkowie mogli działać.

Do czasu uspokojenia się magii nie można rozgrywać tu wątków innych niż te polegające na jej naprawie.

Opis okoliczności
W Anglii rozpętała się potworna burza w wyniku której wieża astrologów cierpiała na potworne wyładowania atmosferyczne. Pioruny raz po raz uderzały w szczyt, a zafascynowani zjawiskami astrologowie postanowili zaczerpnąć mocy sił natury, by wykorzystać ją do dalszych badań. Nie przewidzieli jednak, że błyskawice, podobnie jak cała burza ma wiązek z potężną czarną magią. Nie doceniając jej możliwości przygotowali eksperyment, w którym życie stracił jeden z astrologów. W wyniku tego wypadku w wieży zaczęły dziać się przeróżne rzeczy, które ostatecznie wybrały sobie za siedzibę laboratorium. Astrologowie i astronomowi e zamknęli pomieszczenie na cztery spusty, kontynuując swoją pracę w wieży, ale raz po raz zza zamkniętych wrót dobiegały ich wszystkich niezwykłe hałasy.

Etap I
Wyczuwalne źródło anomalii czaiło się dokładnie za zamkniętymi drzwiami. Jak się okazuje po ich otwarciu, duch zmarłego astrologa był w trakcie swoich najnowszych badań, zupełnie jakby nie był świadom przypadku, jaki się przytrafił. Tuż po wejściu do laboratorium duch zaprasza czarodziejów do pomocy w przygotowaniu nowego, eksperymentalnego eliksiru ze sproszkowanych meteorytów.

Wymaganie: Przynajmniej jeden czarodziej musi skutecznie uwarzyć eliksir według wskazówek ducha. Wszystkie niezbędne ingrediencje: meteoryty, kamienie księżycowe, kamienie szlachetne znajdują się na jednej z ław. Czarodziej podejmujący się tego zadania musi jednak sam, zgodnie z własnym doświadczeniem spróbować przygotować składniki i odmierzyć proporcje. ST powodzenia wynosi 65. Eliksir będzie miał mlecznobiałą barwę, a wewnątrz będą pływać mieniące się drobinki.

Pierwsza nieskuteczna próba sprawi, że ze stojącego na ławie małego kociołka zacznie kłębić się dym, który wywoła zatrucie i mdłości i warzącego eliksir czarodzieja (w wysokości 40). Duch zacznie kręcić nosem, ale zezwoli na drugą próbę. Tym razem jednak zawiedzie szczęście. Mieszanka spowoduje wybuch, który rozwścieczy ducha, który wprawi wszystko, co ma pod ręką w ruch i wyrzuci was z laboratorium, zostawiając z siniakami i otarciami (obrażeniami tłuczonymi, 40).

Bezwzględne niepowodzenie następuje również wtedy, gdy uświadomi się ducha o tym, że nie żyje.

Walka
Przed rozpoczęciem kolejnego etapu należy odczekać co najmniej 24h. W tym czasie do lokacji może przybyć kolejna (wyłącznie jedna) grupa chcąca ją przejąć, by naprawić magię na sposób inny, niż miała być naprawiona dotychczas.

Walka odbywa się zgodnie z forumową mechaniką oraz z arbitrażem mistrza gry do momentu, w którym któraś z grup zdecyduje się na ucieczkę bądź nie będzie w stanie prowadzić dalszej walki.

Etap II
Wymaganie: ST ujarzmienia magii jest równe 135, a sposób obliczania otrzymanego wyniku zależny jest od wybranej metody naprawiania magii.

Uwaga - jeżeli postać posiada zerowy poziom biegłości organizacji, mnoży statystykę nie razy ½, a razy 1.

W metodzie neutralnej każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+Z; wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

W metodzie Rycerzy Walpurgii każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(CM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

W metodzie Zakonu Feniksa każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(OPCM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

Etap III
Próba stworzenia bezpiecznej równowagi magicznej, którą rozregulowała anomalia powiodła się, ale w laboratorium znajdowało się kilka ciał niebieskich, które zostały napromieniowane czarną magią. Duch, który panoszył się po tym miejscu, wciąż nie pojmując, że jest od niedawna martwy nie pozwolił niczego zniszczyć. Każdy alchemik wiedział jednak, że zbliżająca się pełnia księżyca mocno wpłynie na nie, a to na nowo wywoła anomalię.

Wymaganie: Czarodzieje zabezpieczający teren musieli zapoznać się z mapą nieba i zaprognozować aktualny układ planet i gwiazd, których nie było widać przez rozszalałą burzę. Wymagało to specjalistycznej i obszernej wiedzy — z zapisków dało się wywnioskować, w jakim miejscu należy umieścić meteoryty, by po otwarciu śluz w ścianie układ planet zneutralizował działanie czarnej magii. ST powodzenia wynosi 55 i do rzutu należy doliczyć bonus z astronomii.

Czarodzieje mają po jednej szansie. Pierwsze niepowodzenie należy traktować jak pomyłkę i szybko spróbować odnaleźć właściwe rozwiązanie. Drugie błędne ułożenie meteorytów sprawi, że po otwarciu włazów rozszalała czarnomagiczna burza wpłynie negatywnie na ciała niebieskie, które eksplodują, odrzucając was do tyłu z wielką siłą. Czarodzieje tracą przytomność i po 100 punktów żywotności.

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Laboratorium astrologiczne - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]16.03.19 19:53
| 17.11

Charlie zawsze lubiła Wieżę Astrologów. Odkąd skończyła Hogwart i zamieszkała w Londynie była tu częstym gościem, chętnie szukając tu ponadprogramowej wiedzy z zakresu astronomii i alchemii. To, co było na kursie nie zaspokajało jej głodu wiedzy w stu procentach, więc poszukiwała jej także na własną rękę, korzystając z tutejszych zbiorów oraz wiedzy tutejszych astronomów. Wizyty tutaj miały dużą rolę w tym, że jej wiedza z zakresu astronomii jak na jej młody wiek była naprawdę imponująca i używane w alchemii mapy nieba właściwie nie miały już przed nią tajemnic.
Przykro było dowiedzieć się, że ten fascynujący przybytek mądrości także ucierpiał wskutek anomalii. Ale Charlie, ośmielona udaną próbą dokonaną z Rią w łazience na trzecim piętrze Munga, wiedziała, że może spróbować się tam dostać, musiała tylko mieć odpowiednie towarzystwo.
Jako że zawsze lubiła Sue, a dawno nie miały okazji porozmawiać dłużej, zaproponowała jej spotkanie w okolicach wieży. Dojechała tam Błędnym Rycerzem, dla bezpieczeństwa wysiadając odpowiednio wcześniej i resztę drogi do miejsca spotkania pokonując pieszo. Z powodu burzy i piorunów często uderzających w szczyt wieży bała się lecieć na miotle w obawie że któryś trafi w nią. Nieodrywanie się od podłoża wydawało się mimo wszystko bezpieczniejsze, nawet jeśli i tak z powodu deszczu była przemoczona do suchej nitki mimo parasola, który zabrała. Z powodu anomalii nie miała jednak odwagi rzucić na siebie zaklęcia odpychającego krople deszczu, bo z dwojga złego wolała być mokra niż niechcący samej porazić się kapryśną magią.
Słyszała, że to eksperymenty astronomów pracujących w wieży doprowadziły do powstania tu anomalii, która zalęgła się w laboratorium, w którym Charlie przez ostatnie pięć lat bywała nie raz, korzystając z jego wyposażenia oraz z pomocy jego stałych pracowników.
Kiedy dotarła Sue, Charlie powitała ją skinieniem głowy.
- Ta burza nadal się nie kończy – westchnęła. – Już ponad dwa tygodnie. I te anomalie... Mam wrażenie, że one też się zmieniły. Jest coraz gorzej...
Ostrożnie wkroczyły do wieży. Charlie nawet w środku nie zdjęła z głowy kaptura, upewniła się też, że torba spoczywa na jej ramieniu, a pod szatą na szyi wisi naszyjnik z fluorytem i fioletowym kryształem wzmacniającym jej alchemiczne zdolności. W torbie miała kilka fiolek z eliksirami na wszelki wypadek. Niedługo potem stanęły przed drzwiami laboratorium, skąd dobiegały dziwne dźwięki, mimo że pomieszczenie było zamknięte.
- Ciekawe, co tam zastaniemy... – zastanowiła się, po czym ostrożnie pchnęła drzwi.
Ku swojemu zdumieniu w środku laboratorium zastały... ducha, który jak gdyby nigdy nic próbował kontynuować badania, najwyraźniej nieświadom tego, że był już martwy. Duch badacza zaprosił je jednak gestem, by podeszły bliżej.
- Eee... dzień dobry – wykrztusiła Charlie z pewną konsternacją, ale podeszła bliżej; duch poprosił je o pomoc w przygotowaniu eksperymentalnego eliksiru ze sproszkowanych meteorytów. Ingrediencje leżały na pobliskiej ławie. – Oczywiście, pomożemy panu – zgodziła się więc, nie zamierzając w żaden sposób dać duchowi odczuć, że nie żyje; podejrzewała że to by go rozgniewało, dlatego musiały zachowywać się, jakby wszystko było całkowicie normalne i oczywiste. Zadanie alchemiczne brzmiało znacznie lepiej niż coś związanego z rzucaniem zaklęć, dlatego od razu zabrała się do pracy. Przygotowała poszczególne składniki i dodawała je do kociołka zgodnie ze wskazówkami ducha, bazując także na własnym doświadczeniu i wyczuciu. W odpowiednich momentach mieszała ciecz i pilnowała odstępów czasowych, a także ilości i proporcji składników. Ręce trochę jej drżały, ale starała się nad sobą panować. Nie co dzień warzyła mikstury z takich składników, pod kierunkiem ducha i w sąsiedztwie anomalii, ale starała się jak mogła, żeby podołać zadaniu.

| warzę eliksir!

Mam ze sobą: różdżkę, fioletowy kryształ, fluoryt, eliksir niezłomności x1 (stat. 20), maść z wodnej gwiazdy x1 (stat. 23), eliksir kociego kroku x1 (stat. 20), czuwający strażnik x1 (stat. 26)




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]16.03.19 19:53
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 44
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Laboratorium astrologiczne - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Laboratorium astrologiczne [odnośnik]16.03.19 20:48
Komu, jak komu, ale Charlene w kwestii astronomii ufała - mimo młodego wieku dziewczyna zdawała się rozwijać w ekspresowym tempie, dlatego Sue bez najmniejszego wahania zgodziła się na spotkanie przy wieży astrologów, zdeterminowana do zajęcia się kolejnymi ogniskami anomalii, zwłaszcza przez wzgląd na niekończącą się burzę. Liczyła na to, że im więcej uda im się ustabilizować, tym mniej dotkliwa będzie okropna nawałnica. Mimo tego Lovegood postanowiła dotrzeć na miejsce na miotle - leciała bardzo nisko, aczkolwiek najszybciej, jak mogła, starając się nie odchylać od trzonka. Zmokła i zmarzła, na twarzy miała czerwone wypieki, stanowiące dowód tego poświęcenia, ale była z siebie dumna. Ćwiczyła wytrzymałość.
- To prawda - odparła na słowa koleżanki. - Jest gorzej, ale może będzie choć ciut lepiej, jeśli nam się uda. Tutaj i w innych miejscach - stwierdziła, próbując dodać otuchy sobie i Charlie. - Chodźmy, mam dość deszczu - poprosiła, przemoknięta już do suchej nitki - na szczęście determinacja nie malała przez tę niedogodność, tylko ubrania trochę ciążyły, utrudniając ruchy. Szło się przyzwyczaić.
Lovegood rozejrzała się, gdy przekroczyły próg. Obserwowała jeszcze otoczenie, gdy alchemiczka zbliżała się do drzwi, dlatego dogoniła ją prędko i upewniła skinieniem głowy, że powinny przejść przez próg. - Możemy to sprawdzić tylko w jeden sposób - na widok ducha jasne brwi Zakonniczki powędrowały w górę, dając po sobie znać o lekkim zaskoczeniu, prędko jednak uśmiechnęła się do mężczyzny ciepło, kompletnie nie przejmując się tym, że zdawał się nie być świadomym własnej śmierci. Zjawy już tak miały, nie wszystkie, ale część z nich wypierała tę myśl.
- Dzień dobry - powtórzyła po koleżance, lekko i bez udawania. Była ciekawa tej postaci - słuchała prośby z ciekawością, zerkając na Leighton z sugestywnym uśmiechem. To zadanie było dla niej stworzone, dlatego Sue nawet nie próbowała sięgać do ingrediencji - w razie komplikacji mogła się przydać, posiadając podstawowe pojęcie o alchemii, lecz nie sądziła, by w tym wypadku pomoc była potrzebna. - Bardzo ciekawy eksperyment, proszę pana - powiedziała szczerze, wpatrując się w jasną sylwetkę mężczyzny. Lubiła duchy. Nie przeszkadzało jej nawet to dziwne uczucie chłodu, kiedy przenikały ciało - pewnie dlatego, że lubiła chłód. Oczywiście nie zamierzała przez jegomościa przechodzić! - Charlie jest świetna w eliksirach, na pewno sobie poradzi - zapewniła jeszcze badacza, przy okazji chcąc dodać koleżance trochę otuchy tymi słowami. Naprawdę była świetna. Już samo obserwowanie jej przy pracy okazało się zajmujące, na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że odnajduje się w świecie mikstur. Niedługo później wszystko było gotowe, a duch zdawał się zadowolony z efektów.
- Jesteś niesamowita, Charlie! - pochwaliła ją, przytulając lekko, zawierając w tej formie podziękowania całą swoją radość. - Chyba możemy zająć się anomalią - szepnęła do niej, zanim odsunęła się, rozglądając na boki. Oby.

| mam ze sobą: różdżkę, fluoryt, zmiennokształtny koral, magiczną torbę, a w niej: niewielki nóż (bez bonusów, nie ze sklepiku) oraz eliksiry z ekwipunku.



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Laboratorium astrologiczne - Page 3 JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Laboratorium astrologiczne
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach