Laboratorium astrologiczne
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
First topic message reminder :
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
Laboratorium astrologiczne
Pośrodku laboratorium, na posadzce, znajduje się olbrzymi rzeźbiony zegar ozdobiony malunkami gwiazdozbiorów oraz znaków zodiakalnych. Wokół niego rozstawione są szerokie ławy, na których pracują czarodzieje; obstawione księgami, woluminami, papierzyskami oraz buteleczkami z atramentem, nie rzadziej cennymi kamieniami oraz ingrediencjami alchemicznymi pomocnymi w rozwikływaniu najtrudniejszych zagadek świata czarodziejów, takich jak podróże w czasie czy podróże międzyplanetarne. Częstokroć bywają tutaj niewymowni i ponoć tylko oni znają wszystkie tajemnice tego wyjątkowego dla nauki miejsca.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 20.03.19 7:44, w całości zmieniany 1 raz
O tym jak bardzo pozory potrafią mylić, przekonała się nie raz, nigdy jednak jeszcze nie w tak znamienitym towarzystwie. Po zadaniu pytania zwróciły się w jej stronę pojedyncze siwe głowy, z zaciekawieniem i pewnego rodzaju dezorientacją, najwyraźniej wynikającą z banalności zadanego pytania. Początkowo nieświadoma uwagi, jaką na siebie zwróciła, przysłuchiwała się słowom drugiej kobiety w milczeniu, jednocześnie wzrokiem ogarniając jej filigranowaną sylwetkę. Nie pasowała tutaj w najlepszym tego słowa znaczeniu. Młoda, pewna siebie, o wyprostowanej postawie i stabilnych ruchach różdżką, wydawała się chwilami nawet bardziej świadoma sytuacji niż otaczający ją wielokrotnie starsi mężczyźni. Tak rzadki widok. Eliksir w kociołku łagodnie chlupotał pod wpływem okrężnych ruchów chochelki, a cichy syk palnika upewniał Ronję, że nie przyśniła sobie tego zadziwiającego zjawiska. Niezależnie od tego, jakie badania prowadzili, wyglądały na zaawansowane stadium, dodatkowo odbywające się pod patronatem kilkorga ze starszych uczonych, najwyraźniej nieprzywykłych do towarzystwa przeszkadzających, nawet nieumyślnie, obserwatorów. Na pewno już nie chciała przerywać niczyjej pracy, zważywszy, iż tak naprawdę ona sama nie przybyła tu w celach ściśle naukowych, a jedynie zapoznawczych.
- Wiele brakuje mi do perfekcji w tej dziedzinie. - Przyznała na początek, kiwając głową na potwierdzenie tezy alchemiczki dotyczącej mapy nieba. Z zawodem tym miała do czynienia tylko i wyłącznie podczas przerywanych współprac, ale też i wówczas, zazwyczaj spotkali się jedynie na wspólne narady i omówienie postępów nigdy na pracę pod wzajemnym okiem. Słysząc jednak niespodziewane wytłumaczenie blondynki, przez chwilę Fancourt zamarła w zdziwieniu mieszającym się z niedowierzaniem, a następnie powiodła wzrokiem za wskazaniami tamtej na mapie nieba.
- Istotnie… - Wypowiedziała słowa cicho, z rosnącą świadomością ich znaczenia wobec swojej wcześniejszej, niedorzecznie błędnej tezy. - Ma pani zupełną rację, pani..? Dopóki ciekawość przewyższała stopień zażenowania własną niewiedzą, Ronja skłonna była ostatnie pewne zdania wypowiedzieć w celu poznania tożsamości tej zaradnej czarownicy. Tak duża wiedza w tak młodym wieku nie brała się w końcu znikąd i ciekawiło ją jakie doświadczenie miała jej rozmówczyni.
Rzadko kiedy wykazywała się tak ostentacyjną ignorancją, szczególnie w temacie, który teoretycznie powinien jej być zdecydowanie bliższy niż świadczył o tym poziom wiedzy Fancourt. Czasami najlepszym sposobem na wygraną, było przyznanie się do porażki i chociaż akurat w tym przypadku, bój wydawał się toczyć o godność Fancourt, nie miała szczególnie wielkich oporów w przyznaniu się do własnego błędu.
- Naprawdę przepraszam za tak duży błąd. Nie mam pojęcia, skąd naszło mnie takie przekonanie, swoją naukę eliksirów mam już jakiś czas za sobą, ale wygląda na to, że w każdym momencie odpowiedni jest czas na drobną powtórkę podstaw. Pracuje pani dla astrologów, jeśli można wiedzieć? Jakiś czas temu wypadłam z obiegu głównych wiadomości naukowych w centrum, toteż musi mi pani wybaczyć mój brak orientacji w nazwiskach i twarzach. - Kontynuowała, prostując się nieco i podchodząc bliżej stanowiska badawczego niebieskookiej. Żadna okazja do nauki czegoś nowego, nie była złą okazją, toteż mimo nieudanego początku konwersacji, Ronja nie widziała żadnych przeciwwskazań, by nie kontynuować jej w lepszym duchu i przy większej świadomości wypowiadanych przez kobietę na głos słów.
- Wiele brakuje mi do perfekcji w tej dziedzinie. - Przyznała na początek, kiwając głową na potwierdzenie tezy alchemiczki dotyczącej mapy nieba. Z zawodem tym miała do czynienia tylko i wyłącznie podczas przerywanych współprac, ale też i wówczas, zazwyczaj spotkali się jedynie na wspólne narady i omówienie postępów nigdy na pracę pod wzajemnym okiem. Słysząc jednak niespodziewane wytłumaczenie blondynki, przez chwilę Fancourt zamarła w zdziwieniu mieszającym się z niedowierzaniem, a następnie powiodła wzrokiem za wskazaniami tamtej na mapie nieba.
- Istotnie… - Wypowiedziała słowa cicho, z rosnącą świadomością ich znaczenia wobec swojej wcześniejszej, niedorzecznie błędnej tezy. - Ma pani zupełną rację, pani..? Dopóki ciekawość przewyższała stopień zażenowania własną niewiedzą, Ronja skłonna była ostatnie pewne zdania wypowiedzieć w celu poznania tożsamości tej zaradnej czarownicy. Tak duża wiedza w tak młodym wieku nie brała się w końcu znikąd i ciekawiło ją jakie doświadczenie miała jej rozmówczyni.
Rzadko kiedy wykazywała się tak ostentacyjną ignorancją, szczególnie w temacie, który teoretycznie powinien jej być zdecydowanie bliższy niż świadczył o tym poziom wiedzy Fancourt. Czasami najlepszym sposobem na wygraną, było przyznanie się do porażki i chociaż akurat w tym przypadku, bój wydawał się toczyć o godność Fancourt, nie miała szczególnie wielkich oporów w przyznaniu się do własnego błędu.
- Naprawdę przepraszam za tak duży błąd. Nie mam pojęcia, skąd naszło mnie takie przekonanie, swoją naukę eliksirów mam już jakiś czas za sobą, ale wygląda na to, że w każdym momencie odpowiedni jest czas na drobną powtórkę podstaw. Pracuje pani dla astrologów, jeśli można wiedzieć? Jakiś czas temu wypadłam z obiegu głównych wiadomości naukowych w centrum, toteż musi mi pani wybaczyć mój brak orientacji w nazwiskach i twarzach. - Kontynuowała, prostując się nieco i podchodząc bliżej stanowiska badawczego niebieskookiej. Żadna okazja do nauki czegoś nowego, nie była złą okazją, toteż mimo nieudanego początku konwersacji, Ronja nie widziała żadnych przeciwwskazań, by nie kontynuować jej w lepszym duchu i przy większej świadomości wypowiadanych przez kobietę na głos słów.
quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
you will burn
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Szaroniebieskie spojrzenie uważnie obserwowało nieznaną czarownicę w nienachalnym odruchu, jedynie czasem wędrując w kierunku jednego ze starszych mężczyzn, jakby szukała w nim pozwolenia do wypowiadania dalszych słów, bądź oczekiwała kolejnego polecenia do wykonania. Nie przybyła tu wszak by ucinać sobie przyjemne pogawędki, lecz wykonać odpowiednią pracę nad jednym z projektów, współpracując przy tym z astronomami na stałe pracującymi w wieży. Dopiero przyzwolenie przełożonego sprawiło, iż rozpoczęła odpowiadać na słowa nieznanej jeszcze czarownicy, ze spokojem tłumacząc te, niezwykle proste kwestie dotyczące astronomii, które dla pani Wroński były oczywistymi oczywistościami. Czarodziejski świat był wielki, pełen najróżniejszych dziedzin i nie każdy musiał specjalizować się w nich wszystkich, eteryczna alchemiczka kochała alchemię oraz wszystko, co było z nią powiązane nie czuła jednak pociągu do magii bojowej bądź babrania się w ranach, jak to czynili uzdrowiciele.
- Niewiedza nie jest czymś, czego winno się wstydzić, jeśli posiada się chęć nadrobienia swoich braków oraz potrafi się przyznać do błędu. - Odpowiedziała spokojnie, delikatnie unosząc malinowe kąciki ust ku górze w subtelnym uśmiechu. Każdy, nawet największy mistrz zaczynał właśnie od niewiedzy - umysłu czystego niczym kawałek niezapisanego, świeżutkiego pergaminu który powoli, skrupulatnie podczas nauki zapełniało się kolejnymi znakami oraz wiedzą. Był to proces niezwykle żmudny oraz czasochłonny o czym eteryczna alchemiczka przekonała się najlepiej poświęcając własne życie społeczne w imię zdobywania wiedzy. Eteryczna kobieta delikatnie wyciągnęła dłoń skrytą pod materią miękkiej rękawiczki w kierunku czarownicy, z uśmiechem wyrysowanym na malinowych wargach. - Frances Wroński. - Przedstawiła się, zaciekawione spojrzenie szaroniebieskich tęczówek na dłużej zatrzymując przy egzotycznej buzi czarownicy. I mimo iż przeszukiwała pamięć, nie była w stanie odnaleźć w niej podobnej twarzy. - Z kim mam przyjemność? - Spytała z zaciekawieniem, delikatnie przekręcając głowę, a złote pukle zatańczyły subtelnie koło delikatniej buzi.
Kolejnych słów słuchała z uwagą, spojrzeniem wędrując między nowopoznaną czarownicą a profesorem Lacework, gdyby ten przypadkiem potrzebował jej pomocy. - Każdemu zdarza się popełnić błąd, proszę pani. - Odpowiedziała uprzejmie, zupełnie przekonana co do swoich słów. Błędy zdarzały się nawet najlepszym i nie było to powodem do wstydu, zwłaszcza gdy dostrzegało się ich istnienie. - Jeśli kiedykolwiek miała pani styczność z naukowym światkiem, z pewnością kojarzy pani profesora Lacework, będącego wybitnym alchemikiem.- Zaczęła, wpierw przestawiając starszego czarodzieja, w którego kierunku co jakiś czas wędrowało spojrzenie eterycznej alchemiczki. Nie mogła pominąć jego osoby w wyjaśnieniu swojego stanowiska. - Tak się składa, iż doznałam zaszczytu piastowania stanowiska jego prawej ręki. Zajmujemy się prowadzeniem projektów naukowych z dziedziny alchemii, a dziś... Cóż, jest pani świadkiem niewielkiej współpracy między astronomami, a alchemikami. - Mówiła spokojnie, z uśmiechem wyrysowanym na ustach. Nie zdradziła ani nad czym pracowali, ani czego dotyczyła współpraca doskonale wiedząc, iż te szczegóły pozostawały tajemnicą, o której nie mogła nic powiedzieć. Jedno spojrzenie profesora Lacework sprawiło, że pani Wroński podeszła do jednego ze stanowisk, by za pomocą różdżki ustawić na trójnogu kolejny, niewielki kociołek. - A pani? Mogę spytać, co sprowadza panią do laboratorium? - Spytała z zaciekawieniem, ostrożnie przelewając wodę z wazy wprost do kociołka. Rozmowa, nawet jeśli miała zadatki na przyjemną, nie mogła przeszkodzić im w przygotowanym eksperymencie. Kto wie, może nieznajomej przyjdzie go podziwiać?
- Niewiedza nie jest czymś, czego winno się wstydzić, jeśli posiada się chęć nadrobienia swoich braków oraz potrafi się przyznać do błędu. - Odpowiedziała spokojnie, delikatnie unosząc malinowe kąciki ust ku górze w subtelnym uśmiechu. Każdy, nawet największy mistrz zaczynał właśnie od niewiedzy - umysłu czystego niczym kawałek niezapisanego, świeżutkiego pergaminu który powoli, skrupulatnie podczas nauki zapełniało się kolejnymi znakami oraz wiedzą. Był to proces niezwykle żmudny oraz czasochłonny o czym eteryczna alchemiczka przekonała się najlepiej poświęcając własne życie społeczne w imię zdobywania wiedzy. Eteryczna kobieta delikatnie wyciągnęła dłoń skrytą pod materią miękkiej rękawiczki w kierunku czarownicy, z uśmiechem wyrysowanym na malinowych wargach. - Frances Wroński. - Przedstawiła się, zaciekawione spojrzenie szaroniebieskich tęczówek na dłużej zatrzymując przy egzotycznej buzi czarownicy. I mimo iż przeszukiwała pamięć, nie była w stanie odnaleźć w niej podobnej twarzy. - Z kim mam przyjemność? - Spytała z zaciekawieniem, delikatnie przekręcając głowę, a złote pukle zatańczyły subtelnie koło delikatniej buzi.
Kolejnych słów słuchała z uwagą, spojrzeniem wędrując między nowopoznaną czarownicą a profesorem Lacework, gdyby ten przypadkiem potrzebował jej pomocy. - Każdemu zdarza się popełnić błąd, proszę pani. - Odpowiedziała uprzejmie, zupełnie przekonana co do swoich słów. Błędy zdarzały się nawet najlepszym i nie było to powodem do wstydu, zwłaszcza gdy dostrzegało się ich istnienie. - Jeśli kiedykolwiek miała pani styczność z naukowym światkiem, z pewnością kojarzy pani profesora Lacework, będącego wybitnym alchemikiem.- Zaczęła, wpierw przestawiając starszego czarodzieja, w którego kierunku co jakiś czas wędrowało spojrzenie eterycznej alchemiczki. Nie mogła pominąć jego osoby w wyjaśnieniu swojego stanowiska. - Tak się składa, iż doznałam zaszczytu piastowania stanowiska jego prawej ręki. Zajmujemy się prowadzeniem projektów naukowych z dziedziny alchemii, a dziś... Cóż, jest pani świadkiem niewielkiej współpracy między astronomami, a alchemikami. - Mówiła spokojnie, z uśmiechem wyrysowanym na ustach. Nie zdradziła ani nad czym pracowali, ani czego dotyczyła współpraca doskonale wiedząc, iż te szczegóły pozostawały tajemnicą, o której nie mogła nic powiedzieć. Jedno spojrzenie profesora Lacework sprawiło, że pani Wroński podeszła do jednego ze stanowisk, by za pomocą różdżki ustawić na trójnogu kolejny, niewielki kociołek. - A pani? Mogę spytać, co sprowadza panią do laboratorium? - Spytała z zaciekawieniem, ostrożnie przelewając wodę z wazy wprost do kociołka. Rozmowa, nawet jeśli miała zadatki na przyjemną, nie mogła przeszkodzić im w przygotowanym eksperymencie. Kto wie, może nieznajomej przyjdzie go podziwiać?
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Tańczyła wokoło tematu alchemii, nigdy jednak nie będąc skłonną przyłożyć się do dziedziny na tyle, by zdobyć w niej odpowiednie rozeznanie. Może gdyby zawczasu powzięła równie duże zainteresowanie, co to dotyczące ziołolecznictwa, nie musiałaby teraz wyjawiać swoich braków w wiedzy astronomicznej. Nieobecnie przysłuchiwała się słowom swojej rozmówczyni, kątem oka wciąż zerkając z niedowierzaniem na podłogową mapę nieba.
- Ronja Fancourt, to naprawdę imponujący warsztat, na jakim tutaj pracujecie. - Uścisnęła delikatną dłoń czarownicy swoją własną, kiwając również lekko głową na powitanie towarzyszącej jej badaczom.
- Skłamałabym mówiąc, że astronomia to temat, w jakim odnajduję się z łatwością, ale taka ignorancja z mojej strony szczególnie mnie niepokoi. - Mówiła szczerze, jednocześnie planując odświeżenie materiału z podstaw kiedy wróci do domu. Na szczęście w tej sytuacji było to tylko niewinne pytanie, w dodatku mogła liczyć na doświadczenie dużo bardziej zorientowanych osób, ale jeśli faktycznie ktoś polegałby na opinii Fancourt w podobnym temacie, to zakończenie mogło nie być równie niewinne.
- Och naturalnie, profesor Lacework. Czytywałam niektóre artykuły poruszające pańskie dokonania, to prawdziwy zaszczyt poznać tak światłą postać, oraz jego grono współpracowników, szczególnie panią pani Wroński.Widzę, że mam do czynienia z absolutnymi specjalistami dziedziny, samej przydałoby mi się kilka lekcji. - Ostatnie zdanie wypowiedziała z przepraszającym uśmiechem na twarzy, wciąż jeszcze będąc w pewnym zdziwieniu po przedstawieniu jej wszystkich obecnych. Wcześniejsza niepewność i mgliste kojarzenie nagle nabrało sensu, a Ronja nie mogła uwierzyć w ten ciekawy splot przypadków. Stała w bezpiecznej odległości, nieco na bok od blondynki, by przypadkiem nie utrudnić jej dalszej pracy, ale jednocześnie mieć dobry wgląd w bulgoczącą zawartość kociołka.
- Nie przypuszczałam, że nieplanowany spacer zakończy się obserwacją tak ciekawego eksperymentu. Czy jeśli to nie problem, mogę spytać, ile pracowali państwo nad tym konkretnym? - Oczami wodziła po kolejnych składnikach i przyborach, jakich używała blondwłosa czarownica, po cichu w głowie analizując czy sama w ogóle znałaby odpowiedni sposób ich zastosowania.
- Oczywiście, pracuję jako uzdrowiciel. Specjalizuję się w magipsychiatrii i jakiś czas temu zwiedziałam laboratorium podczas zlecenia. Stwierdziłam, że to dobry moment na odświeżenie tamtych wspomnień i chyba nie mogłam trafić lepiej. - Odpowiedziała na pytanie uprzejmie, tylko przez chwilę czując przypływ lekkiego wstydu. Z pewnością to oświadczenie zadziwi jej rozmówczynię, jak przecież ktoś, chociaż pobieżnie obcujący z alchemikami i astronomami mógł nie znać podstawowych informacji na temat nieba i konstelacji.
- Używa pani może roślinnych składników? Jestem ogromnym zwolennikiem ziołolecznictwa i niebywale ta tematyka mnie interesuje. - Zawsze dobrze jest dowiedzieć się o ingrediencjach czegoś nowego, szczególnie gdy miała okazję rozmawiać z autorytetami. Może alchemiczna, gotowa była do ofiarowania Fancourt kilku niezobowiązujących rad, które mogłaby wykorzystać w przyszłości.
- Ronja Fancourt, to naprawdę imponujący warsztat, na jakim tutaj pracujecie. - Uścisnęła delikatną dłoń czarownicy swoją własną, kiwając również lekko głową na powitanie towarzyszącej jej badaczom.
- Skłamałabym mówiąc, że astronomia to temat, w jakim odnajduję się z łatwością, ale taka ignorancja z mojej strony szczególnie mnie niepokoi. - Mówiła szczerze, jednocześnie planując odświeżenie materiału z podstaw kiedy wróci do domu. Na szczęście w tej sytuacji było to tylko niewinne pytanie, w dodatku mogła liczyć na doświadczenie dużo bardziej zorientowanych osób, ale jeśli faktycznie ktoś polegałby na opinii Fancourt w podobnym temacie, to zakończenie mogło nie być równie niewinne.
- Och naturalnie, profesor Lacework. Czytywałam niektóre artykuły poruszające pańskie dokonania, to prawdziwy zaszczyt poznać tak światłą postać, oraz jego grono współpracowników, szczególnie panią pani Wroński.Widzę, że mam do czynienia z absolutnymi specjalistami dziedziny, samej przydałoby mi się kilka lekcji. - Ostatnie zdanie wypowiedziała z przepraszającym uśmiechem na twarzy, wciąż jeszcze będąc w pewnym zdziwieniu po przedstawieniu jej wszystkich obecnych. Wcześniejsza niepewność i mgliste kojarzenie nagle nabrało sensu, a Ronja nie mogła uwierzyć w ten ciekawy splot przypadków. Stała w bezpiecznej odległości, nieco na bok od blondynki, by przypadkiem nie utrudnić jej dalszej pracy, ale jednocześnie mieć dobry wgląd w bulgoczącą zawartość kociołka.
- Nie przypuszczałam, że nieplanowany spacer zakończy się obserwacją tak ciekawego eksperymentu. Czy jeśli to nie problem, mogę spytać, ile pracowali państwo nad tym konkretnym? - Oczami wodziła po kolejnych składnikach i przyborach, jakich używała blondwłosa czarownica, po cichu w głowie analizując czy sama w ogóle znałaby odpowiedni sposób ich zastosowania.
- Oczywiście, pracuję jako uzdrowiciel. Specjalizuję się w magipsychiatrii i jakiś czas temu zwiedziałam laboratorium podczas zlecenia. Stwierdziłam, że to dobry moment na odświeżenie tamtych wspomnień i chyba nie mogłam trafić lepiej. - Odpowiedziała na pytanie uprzejmie, tylko przez chwilę czując przypływ lekkiego wstydu. Z pewnością to oświadczenie zadziwi jej rozmówczynię, jak przecież ktoś, chociaż pobieżnie obcujący z alchemikami i astronomami mógł nie znać podstawowych informacji na temat nieba i konstelacji.
- Używa pani może roślinnych składników? Jestem ogromnym zwolennikiem ziołolecznictwa i niebywale ta tematyka mnie interesuje. - Zawsze dobrze jest dowiedzieć się o ingrediencjach czegoś nowego, szczególnie gdy miała okazję rozmawiać z autorytetami. Może alchemiczna, gotowa była do ofiarowania Fancourt kilku niezobowiązujących rad, które mogłaby wykorzystać w przyszłości.
quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
you will burn
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
W przypadku Frances alchemia do nie dawna pochłaniała każdy, nawet najmniejszy aspekt jej życia. Do nie dawna, gdyż w momencie ślubu ze swoją bratnią duszą podjęła jakże poważną decyzję, aby wpływy alchemii w swoim życiu odrobinę pomniejszyć, by było w nim miejsce również na czas spędzany wraz z mężem.
Delikatny uśmiech ponownie pojawił się na malinowych wargach, gdy kobieta wyjawiła swoje imię, jednocześnie ściskając jej delikatną dłoń. Zamyślenie przez chwilę błysnęło w szaroniebieskim spojrzeniu, gdy eteryczna alchemiczka zastanawiała się, czy miała w ogóle okazję kiedykolwiek słyszeć podobne nazwisko, w tym momencie jednak nie potrafiła sobie przypomnieć nikogo, kto by się nim przestawiał.
- Miło mi panią poznać, pani Fancourt. - Odpowiedziała uprzejmie, a kilku z badaczy wokół niej wyraźnie uśmiechnęło się na komplement, jaki padł z ust Ronji. Frances wiedziała, że pracownia w Wieży Astronomów nijak miała się do prywatnej pracowni profesora, tego jednak wypowiedzieć nie mogła, ze względu na tajemnicę zawodową.
- Nieużywana wiedza ma to do siebie, iż potrafi zanikać, pani Fancourt. - Odpowiedziała spokojnie, delikatnym głosem w którym ni jak nie dało się znaleźć pretensji bądź wyrzutów. Sama nie pamiętała wiele choćby z zajęć uroków na jakie uczęszczała w szkole, zawsze uważając je za przerażające oraz zupełnie nie przydatne w alchemicznej karierze.
Starszy mężczyzna przeniósł spojrzenie błękitnych tęczówek na kobietę by skinąć jej delikatnie głową w geście powitania oraz podziękowania za jej słowa, szybko jednak powracając spojrzeniem do kociołka, by przesunąć dłonią po śnieżnobiałej brodzie. Praca naukowa zawsze zdawała się być dlań ważniejsza od wszelkich uprzejmości oraz konwenansów, co eteryczna alchemiczka uznawała za przejaw naukowej ekscentryczności charakterystycznej dla badaczy w wieku Aegisa Lacework.
Zaciekawienie błysnęło w szaroniebieskim spojrzeniu, gdy kobieta wypowiedziała kolejne słowa. - Jeśli potrzebuje pani kilku wyjaśnień, mogłabym ich pani udzielić podczas przerwy, aby mogła pani odświeżyć posiadane informacje. - Zaproponowała uprzejmie, z lekkością będąc pewną, iż jej wiedza astronomiczna jest na odpowiednim poziomie, by podołać takiemu przedsięwzięciu. Młoda kobieta wydawała się żądna wiedzy, chętna by uzupełnić jej braki... A i sama pani Wroński z przyjemnością wdałaby się w pogawędkę z kimś, z kim nie dzieli ją różnica setki lat. I kimś, kto byłby w stanie zrozumieć subtelne, kobiece rozważania dotyczące pięknych gwiazd, czego nie potrafili zrozumieć mężczyźni, z których pamięci młodość już dawno uleciała.
Smukłe dłonie wędrowały między poszczególnymi przyrządami a kociołkiem, czasem dokładnie szatkując jakiś składnik, a czasem by z niezwykłą dokładnością przemieszać ciepłą, bulgoczącą ciecz. Wszystkie czynności zdawała się wykonywać bez większego problemu bądź zastanowienia, charakterystycznego dla osób biegłych w swej dziedzinie. A Frances byłaby w stanie większość eliksirów przyrządzić nawet w egipskich ciemnościach.
- W takim razie wybiera pani niezwykle interesujące miejsca na spacery, pani Fancourt. - Odpowiedziała pogodnie, lecz nim odpowiedziała na kolejne pytanie kontrolnie zerknęła w kierunku mistrza Lacework, szukając u niego przyzwolenia na wyjawienie podobnej informacji. - Nad tym projektem pracujemy od piętnastego sierpnia, z niewielkimi przerwami by odświeżyć umysł. - Udzieliła odpowiedzi z uśmiechem wyrysowanym na malinowych wargach oraz ekscytacją błyszczącą w spojrzeniu. Nie było bardziej satysfakcjonującego niż obserwowanie pomyślnych wyników tak długiej pracy pełnej obliczeń, prób, testów oraz nieprzespanych w pełni nocy.
Zaciekawienie błysnęło na delikatnej twarzy, gdy kobieta wyjawiła, w jakim zawodzie przyszło jej pracować. - Magipsychiatria? Pracowała kiedyś pani w szpitalu świętego Munga? Warzyłam tam niegdyś eliksiry, zrezygnowałam jednak czując, iż nie będę w stanie tam rozwinąć skrzydeł. - Frances wzruszyła delikatnie wątłymi ramionami, podczas swej wypowiedzi ani na moment nie odrywania szaroniebieskich tęczówek od tafli eliksiru, uważnie przyglądając się tafli eliksiru. Ostrożnie zmniejszyła pod nim płomień czekając, aż ten przestanie bulgotać a tafla mikstury wygładzi się. - Wszystko zależy od tego, jaki eliksir przychodzi mi przyrządzać. Widzi pani, każdy specyfik wymaga odpowiedniej liczby składników roślinnych, jak i zwierzęcych w dokładnie określonych proporcjach. W tym eliksirze proporcja wynosi trzy do czterech, gdyż w takiej kombinacji mieliśmy największe szanse na osiągnięcie sukcesu. - Wyjaśniła, z zaciekawieniem zerkając w kierunku kobiety, ciekawa czy ta wiedza alchemiczna była jej znana, czy może przypadkiem miała okazję do rozmowy z zupełnym laikiem - wtedy zapewne musiałaby wypowiedzieć dodatkowe objaśnienia. - Używa pani ziołolecznictwa w magipsychiatrii? Mogę spytać których dokładnie roślin? - Spytała nadal wyraźnie zainteresowana podsuniętym tematem. Frances uwielbiała kwiaty oraz wszystko co z nimi związane, a ich działanie nie raz wykorzystywała w swoich autorskich miksturach - choćby po to, aby złagodzić wszelkie możliwe skutki uboczne, które mogły przynieść zbyt wiele niepożądanych reakcji. Wątłe mięśnie napięły się, gdy alchemiczka zauważyła odpowiedni moment, niemal od razu dosypując srebrzystego pyłu do kociołka, by wykonać kilka, niezwykle precyzyjnych gestów różdżką.
- Profesorze? Może pokazalibyśmy pani Fancourt jak działa nasza mikstura, jeśli obędzie udana? - Zaproponowała niewinnie, niezwykle ciekawa opinii kogoś, kto zdawał się nie mieć najmniejszej styczności z tematem. - Pani Fancourt, nie chciałaby pani być świadkiem prezentacji? Nie ma pani obszernej wiedzy astronomicznej bądź alchemicznej, a zdanie takiej osoby na temat naszej mikstury z pewnością będzie czymś świeżym oraz niezwykle interesującym. - Zaproponowała przenosząc szaroniebieskie spojrzenie na buzię czarownicy. Czy była gotowa zaryzykować?
Delikatny uśmiech ponownie pojawił się na malinowych wargach, gdy kobieta wyjawiła swoje imię, jednocześnie ściskając jej delikatną dłoń. Zamyślenie przez chwilę błysnęło w szaroniebieskim spojrzeniu, gdy eteryczna alchemiczka zastanawiała się, czy miała w ogóle okazję kiedykolwiek słyszeć podobne nazwisko, w tym momencie jednak nie potrafiła sobie przypomnieć nikogo, kto by się nim przestawiał.
- Miło mi panią poznać, pani Fancourt. - Odpowiedziała uprzejmie, a kilku z badaczy wokół niej wyraźnie uśmiechnęło się na komplement, jaki padł z ust Ronji. Frances wiedziała, że pracownia w Wieży Astronomów nijak miała się do prywatnej pracowni profesora, tego jednak wypowiedzieć nie mogła, ze względu na tajemnicę zawodową.
- Nieużywana wiedza ma to do siebie, iż potrafi zanikać, pani Fancourt. - Odpowiedziała spokojnie, delikatnym głosem w którym ni jak nie dało się znaleźć pretensji bądź wyrzutów. Sama nie pamiętała wiele choćby z zajęć uroków na jakie uczęszczała w szkole, zawsze uważając je za przerażające oraz zupełnie nie przydatne w alchemicznej karierze.
Starszy mężczyzna przeniósł spojrzenie błękitnych tęczówek na kobietę by skinąć jej delikatnie głową w geście powitania oraz podziękowania za jej słowa, szybko jednak powracając spojrzeniem do kociołka, by przesunąć dłonią po śnieżnobiałej brodzie. Praca naukowa zawsze zdawała się być dlań ważniejsza od wszelkich uprzejmości oraz konwenansów, co eteryczna alchemiczka uznawała za przejaw naukowej ekscentryczności charakterystycznej dla badaczy w wieku Aegisa Lacework.
Zaciekawienie błysnęło w szaroniebieskim spojrzeniu, gdy kobieta wypowiedziała kolejne słowa. - Jeśli potrzebuje pani kilku wyjaśnień, mogłabym ich pani udzielić podczas przerwy, aby mogła pani odświeżyć posiadane informacje. - Zaproponowała uprzejmie, z lekkością będąc pewną, iż jej wiedza astronomiczna jest na odpowiednim poziomie, by podołać takiemu przedsięwzięciu. Młoda kobieta wydawała się żądna wiedzy, chętna by uzupełnić jej braki... A i sama pani Wroński z przyjemnością wdałaby się w pogawędkę z kimś, z kim nie dzieli ją różnica setki lat. I kimś, kto byłby w stanie zrozumieć subtelne, kobiece rozważania dotyczące pięknych gwiazd, czego nie potrafili zrozumieć mężczyźni, z których pamięci młodość już dawno uleciała.
Smukłe dłonie wędrowały między poszczególnymi przyrządami a kociołkiem, czasem dokładnie szatkując jakiś składnik, a czasem by z niezwykłą dokładnością przemieszać ciepłą, bulgoczącą ciecz. Wszystkie czynności zdawała się wykonywać bez większego problemu bądź zastanowienia, charakterystycznego dla osób biegłych w swej dziedzinie. A Frances byłaby w stanie większość eliksirów przyrządzić nawet w egipskich ciemnościach.
- W takim razie wybiera pani niezwykle interesujące miejsca na spacery, pani Fancourt. - Odpowiedziała pogodnie, lecz nim odpowiedziała na kolejne pytanie kontrolnie zerknęła w kierunku mistrza Lacework, szukając u niego przyzwolenia na wyjawienie podobnej informacji. - Nad tym projektem pracujemy od piętnastego sierpnia, z niewielkimi przerwami by odświeżyć umysł. - Udzieliła odpowiedzi z uśmiechem wyrysowanym na malinowych wargach oraz ekscytacją błyszczącą w spojrzeniu. Nie było bardziej satysfakcjonującego niż obserwowanie pomyślnych wyników tak długiej pracy pełnej obliczeń, prób, testów oraz nieprzespanych w pełni nocy.
Zaciekawienie błysnęło na delikatnej twarzy, gdy kobieta wyjawiła, w jakim zawodzie przyszło jej pracować. - Magipsychiatria? Pracowała kiedyś pani w szpitalu świętego Munga? Warzyłam tam niegdyś eliksiry, zrezygnowałam jednak czując, iż nie będę w stanie tam rozwinąć skrzydeł. - Frances wzruszyła delikatnie wątłymi ramionami, podczas swej wypowiedzi ani na moment nie odrywania szaroniebieskich tęczówek od tafli eliksiru, uważnie przyglądając się tafli eliksiru. Ostrożnie zmniejszyła pod nim płomień czekając, aż ten przestanie bulgotać a tafla mikstury wygładzi się. - Wszystko zależy od tego, jaki eliksir przychodzi mi przyrządzać. Widzi pani, każdy specyfik wymaga odpowiedniej liczby składników roślinnych, jak i zwierzęcych w dokładnie określonych proporcjach. W tym eliksirze proporcja wynosi trzy do czterech, gdyż w takiej kombinacji mieliśmy największe szanse na osiągnięcie sukcesu. - Wyjaśniła, z zaciekawieniem zerkając w kierunku kobiety, ciekawa czy ta wiedza alchemiczna była jej znana, czy może przypadkiem miała okazję do rozmowy z zupełnym laikiem - wtedy zapewne musiałaby wypowiedzieć dodatkowe objaśnienia. - Używa pani ziołolecznictwa w magipsychiatrii? Mogę spytać których dokładnie roślin? - Spytała nadal wyraźnie zainteresowana podsuniętym tematem. Frances uwielbiała kwiaty oraz wszystko co z nimi związane, a ich działanie nie raz wykorzystywała w swoich autorskich miksturach - choćby po to, aby złagodzić wszelkie możliwe skutki uboczne, które mogły przynieść zbyt wiele niepożądanych reakcji. Wątłe mięśnie napięły się, gdy alchemiczka zauważyła odpowiedni moment, niemal od razu dosypując srebrzystego pyłu do kociołka, by wykonać kilka, niezwykle precyzyjnych gestów różdżką.
- Profesorze? Może pokazalibyśmy pani Fancourt jak działa nasza mikstura, jeśli obędzie udana? - Zaproponowała niewinnie, niezwykle ciekawa opinii kogoś, kto zdawał się nie mieć najmniejszej styczności z tematem. - Pani Fancourt, nie chciałaby pani być świadkiem prezentacji? Nie ma pani obszernej wiedzy astronomicznej bądź alchemicznej, a zdanie takiej osoby na temat naszej mikstury z pewnością będzie czymś świeżym oraz niezwykle interesującym. - Zaproponowała przenosząc szaroniebieskie spojrzenie na buzię czarownicy. Czy była gotowa zaryzykować?
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Człowiek uczył się przez całe życie. Stojąca przed nią kobieta, blondynka o nieskazitelnej prezencji wydawała się rozumieć jej punkt widzenia ze sporą wyrozumiałością, ale dopiero propozycja obserwacji eksperymentu ostatecznie zadziwiła Ronję. Kątem oka obserwowała gromadzone przez uczonych ingrediencje, analizując ich kolor, kształt i pochodzenie w próbie odgrzebania z czeluści umysłu tych resztek wiedzy o eliksirach, które jeszcze posiadała. Praca w rezerwacie nie należała do najbardziej wymagających pod względem naukowym i chociaż powoli starała się uzupełniać ich zaplecze badawcze, to jednak najczęściej jej pomocy wymagany w sprawach “gorących” i natychmiastowej reakcji, bardziej przypominającymi magiczne pogotowie ratunkowe, niż faktyczne pracownie uzdrowicielskie. Z pewną dozą zazdrości zauważyła doskonałe wyposażenie astrologów, które niestety jakością i datą zakupu przewyższało przyrządy zgromadzone w Peak District. Zanotowała mentalnie, by postarać się o zastąpienie tych wyjątkowo przestarzałych fiolek i specyfików nowymi, po czym zwróciła wzrok ponownie na delikatną twarz Frances.
- Jeśli tylko nie zabiorę zbyt wiele pani cennego czasu, z przyjemnością odświeżę wiedzę. Pracowałam przez pewien okres na zlecenie Munga, a także bezpośrednio na tamtejszym oddziale urazów pozaklęciowych jeszcze podczas kursu. Natomiast obecnie nie jestem już z nimi bezpośrednio związana, zajmuję się działalnością na zlecenie. - Myśląc w kategoriach swojego londyńskiego gabinetu, Fancourt nie planowała wyjawiać szczegółów jej relacji z Greengrassami swojej rozmówczyni. Przysłuchiwała się kolejnym wyjaśnieniom, z rosnącym zaskoczeniem odnotowując, iż jej praktyczna wiedza była właściwie równa zeru. Co prawda, mgliste pojęcia zdawały się dotykać brzegu świadomości, kiedy wspominała o nich alchemiczka, ale Ronja przekonana była, iż sama z siebie nigdy dotychczas nie potrafiłaby ich dokładnie określić.
- Czyli nieodpowiednia kombinacja zmniejsza szansę na otrzymanie odpowiedniego wywaru? - Upewniła się dla spokoju własnego ducha, a także w celu staranniejszego wyrycia w pamięci podstawowej wiedzy. - Akurat składniki roślinne i ich osobne wykorzystanie jest mi poniekąd znajome, natomiast łączenie ich z eliksirami to już zupełnie inna bajka. Szczególnie ciekawi mnie uzdrowicielstwo alternatywne, wzoruję się na antycznych cywilizacjach wschodnich. Imbir, cynamon, mandragora i waleriana, to tylko kilka przykładów, z pewnością pani znanych. - Ton głosy wyraźnie nabrał koloru, ciężko bowiem było nie okazać Fancourt ekscytacji, gdy bezpośrednio spytano ją o konkretny temat, zwłaszcza taki o którym na co dzień nie miała okazji rozprawiać za często. Z tyłu głowy czaiła się perspektywa poszerzenia horyzontów, o konkretne badania, które umożliwiłyby raz na zawsze udowodnienie niedowiarkom, jak wielką rolę w leczeniu jakichkolwiek chorób ciała odgrywa umysł i naturalne składniki. Chociaż obecnie napięty grafik, pozostawiał marzenia w strefie dalekich do realizacji, to wciąż dzielenie się swoją pasją Ronja uznawała za czystą przyjemność.
- Chociaż mam wielkie braki w tych dziedzinach, to zapewniam, że jestem świetnym obserwatorem i z chęcią doczekam finału eksperymentu. - Nie tylko do odważnych świat należy, ale do tych, nieobawiających się nieznanego. Akurat w imię szczerej nauki, czarnowłosa gotowa była wiele wytrwać, tym bardziej jeśli oznaczało to poszerzenie własnych horyzontów. Ufała również ekspertyzie młodszej czarownicy, bez trudu zauważając, że ma tutaj do czynienia z ewidentnym talentem w najprostszej tego słowa definicji.
- Jeśli tylko nie zabiorę zbyt wiele pani cennego czasu, z przyjemnością odświeżę wiedzę. Pracowałam przez pewien okres na zlecenie Munga, a także bezpośrednio na tamtejszym oddziale urazów pozaklęciowych jeszcze podczas kursu. Natomiast obecnie nie jestem już z nimi bezpośrednio związana, zajmuję się działalnością na zlecenie. - Myśląc w kategoriach swojego londyńskiego gabinetu, Fancourt nie planowała wyjawiać szczegółów jej relacji z Greengrassami swojej rozmówczyni. Przysłuchiwała się kolejnym wyjaśnieniom, z rosnącym zaskoczeniem odnotowując, iż jej praktyczna wiedza była właściwie równa zeru. Co prawda, mgliste pojęcia zdawały się dotykać brzegu świadomości, kiedy wspominała o nich alchemiczka, ale Ronja przekonana była, iż sama z siebie nigdy dotychczas nie potrafiłaby ich dokładnie określić.
- Czyli nieodpowiednia kombinacja zmniejsza szansę na otrzymanie odpowiedniego wywaru? - Upewniła się dla spokoju własnego ducha, a także w celu staranniejszego wyrycia w pamięci podstawowej wiedzy. - Akurat składniki roślinne i ich osobne wykorzystanie jest mi poniekąd znajome, natomiast łączenie ich z eliksirami to już zupełnie inna bajka. Szczególnie ciekawi mnie uzdrowicielstwo alternatywne, wzoruję się na antycznych cywilizacjach wschodnich. Imbir, cynamon, mandragora i waleriana, to tylko kilka przykładów, z pewnością pani znanych. - Ton głosy wyraźnie nabrał koloru, ciężko bowiem było nie okazać Fancourt ekscytacji, gdy bezpośrednio spytano ją o konkretny temat, zwłaszcza taki o którym na co dzień nie miała okazji rozprawiać za często. Z tyłu głowy czaiła się perspektywa poszerzenia horyzontów, o konkretne badania, które umożliwiłyby raz na zawsze udowodnienie niedowiarkom, jak wielką rolę w leczeniu jakichkolwiek chorób ciała odgrywa umysł i naturalne składniki. Chociaż obecnie napięty grafik, pozostawiał marzenia w strefie dalekich do realizacji, to wciąż dzielenie się swoją pasją Ronja uznawała za czystą przyjemność.
- Chociaż mam wielkie braki w tych dziedzinach, to zapewniam, że jestem świetnym obserwatorem i z chęcią doczekam finału eksperymentu. - Nie tylko do odważnych świat należy, ale do tych, nieobawiających się nieznanego. Akurat w imię szczerej nauki, czarnowłosa gotowa była wiele wytrwać, tym bardziej jeśli oznaczało to poszerzenie własnych horyzontów. Ufała również ekspertyzie młodszej czarownicy, bez trudu zauważając, że ma tutaj do czynienia z ewidentnym talentem w najprostszej tego słowa definicji.
quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
you will burn
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Uśmiech nie znikał z malinowych warg, gdy pani Wroński przyszło rozmawiać z drugą czarownicą, wykazującą zainteresowanie w jej pracy. Frances nie potrzebowała wiele zachęt, by z entuzjazmem rozpocząć opowieści tyczące się wspaniałości powiązanych z cudowną sztuką eliksirów. W zasadzie wystarczyło jedno, niewielkie słowo bądź błysk zaciekawienia w obcych tęczówkach, by eteryczna alchemiczka poczęła ćwierkać o swej największej pasji. Rzadko jednak znajdywała się osoba, która byłaby chętna słuchać długich wywodów, zwykle pełnych dziwnych określeń, teorii bądź... obliczeń, którymi eteryczna alchemiczka posiłkowała się również w swojej codzienności. Dłoń skryta pod materią rękawiczki machnęła delikatnie, jakoby propozycja nie była niczym wielkim - i w rzeczywistości taką nie była.
- Och, nie będzie to problemem. - Odpowiedziała ciepło, chętna by pomóc drugiej czarownicy, jednocześnie samej mając okazję by zaspokoić swój głód alchemicznych rozmów który stale rósł, nawet jeśli całe dnie spędzała właśnie na takich rozmowach, powiązanych z projektami, jakie prowadziła wraz z profesorem. - Ma pani własny gabinet czy przyjmuje prywatnie? -Dopytała z zainteresowaniem. Znała kilku uzdrowicieli, niektórzy z nich byli całkiem interesujący, inni bardzo specyficzni, nigdy jednak nie miała okazji lepiej poznać magipsychiatry. Biorąc pod uwagę jej zainteresowanie sposobami manipulacji czarodziejskim umysłem, Frances uważała możliwą znajomość z takim specjalistą za interesującą. Kto wie, może wiedza ciemnowłosej czarownicy byłaby w stanie podsunąć jej rozwiązania, dzięki którym mogłaby zabrać się za kolejne projekty? Blondynka uważnie wsłuchiwała się słowa, jakie padały w jej kierunku, wodząc szaroniebieskimi tęczówkami między buzią czarownicy a alchemicznym, bulgoczącym kociołkiem.
- Nieodpowiednia kombinacja sprawia, iż uzyskanie poprawnego wywaru jest niemożliwe, w wielu przypadkach skutkuje również wybuchem kociołka. Gdy tworzymy nową recepturę rozkładamy jej działanie na czynniki pierwsze, by dobrać odpowiednią proporcję do jej działania. Warząc z przepisu zwykle nie zwraca się na to tak wielkiej uwagi, gdyż ma to największe znaczenie przy tworzeniu mikstury od podstaw. - Głos alchemiczki był spokojny, gdy wypowiadała oczywiste oczywistości... Przynajmniej w jej świecie ów informacje były niezwykle oczywiste, doskonale wiedziała jednak, iż większość czarodziejów uważa alchemię jedynie za odtwarzanie receptur spisanych w starych księgach. Ona była jedną z niewielu przedstawicieli czarodziejskiego społeczeństwa którzy podejmowali się wyzwania tworzenia własnych receptur, upatrując w tym niezwykle satysfakcjonującego zajęcia. Wszak nie było nic piękniejszego, niż przeniesienie myśli w fizyczny, działający byt. - Tak, te rośliny są mi znane, nigdy wcześniej jednak nie spotkałam się z terminem uzdrowicielstwa alternatywnego... Chciałaby pani kiedyś mi o nim opowiedzieć? - Spytała, błyszczące zaciekawieniem spojrzenie. Nie teraz lecz później, pewnie za godzinę bądź dwie lub innego dnia jeśli czarownica będzie miała chęci, gdy przyjdzie im rozmawiać w odrobinę bardziej prywatnym otoczeniu, niż kilkunastu wiekowych naukowców.
Profesor Lacework przez długą chwilę uważnie przyglądał się pani Fancourt, by finalnie wyrazić zgodę na to, aby pozostała podczas prezentacji mikstury. Eteryczna alchemiczka ostrożnie, przy pomocy magii, przetransportowała kociołek z ciepłą w okolice pierwszego kociołka. - Panowie oraz pani, proszę o uwagę... - Zapowiedziała, po czym powoli przy pomocy różdżki przechyliła kociołek, wlewając jego zawartość do drugiego kociołka, aby mikstury mogły się połączyć. Głośne bulgotanie dotarło do ich uszu, a z kociołka w którym mieszały się dwa eliksiry począł wydobywać się czarny niczym smoła dym, szybko rozprzestrzeniający się po pomieszczeniu. Eteryczna alchemiczka powiodła wzrokiem po odrobinę zaskoczonych i przestraszonych twarzach zebranych w laboratorium czarodziejów, by szaroniebieskie tęczówki w których błyszczało rozbawienie oraz zaciekawienie, przenieść wprost na buzię pani Fancourt. Dym rozprzestrzeniał się szybko, już chwilę później sięgając ich szyi. Nie dusił, lecz spowijał całe laboratorium w mroku podobnym mrokowi nocy, a gdy pełnił całe pomieszczenie, znajdujący się w nim czarodzieje poczęli unosić się kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią doświadczając uczucia nieważkości. Dwa uderzenia serca później migotliwe światła rozbłysły w mroku niczym gwiazdy, układając się w konstelacje podobne tym na niebie.
- I jak? Co pani sądzi? Pracujemy jeszcze nad dokładniejszym rozłożeniem konstelacji oraz wersją, odwzorowującą półkulę południową... - Spytała, z gracją obracając się w kierunku nowopoznanej czarownicy, niezwykle ciekawa, jakie wrażenie robi mikstura na kimś, nie związanym z astronomią - Frances doskonale wiedziała, choćby z dolatujących do jej uszu słów, że profesorowie są zachwyceni ich specyfikiem.
- Och, nie będzie to problemem. - Odpowiedziała ciepło, chętna by pomóc drugiej czarownicy, jednocześnie samej mając okazję by zaspokoić swój głód alchemicznych rozmów który stale rósł, nawet jeśli całe dnie spędzała właśnie na takich rozmowach, powiązanych z projektami, jakie prowadziła wraz z profesorem. - Ma pani własny gabinet czy przyjmuje prywatnie? -Dopytała z zainteresowaniem. Znała kilku uzdrowicieli, niektórzy z nich byli całkiem interesujący, inni bardzo specyficzni, nigdy jednak nie miała okazji lepiej poznać magipsychiatry. Biorąc pod uwagę jej zainteresowanie sposobami manipulacji czarodziejskim umysłem, Frances uważała możliwą znajomość z takim specjalistą za interesującą. Kto wie, może wiedza ciemnowłosej czarownicy byłaby w stanie podsunąć jej rozwiązania, dzięki którym mogłaby zabrać się za kolejne projekty? Blondynka uważnie wsłuchiwała się słowa, jakie padały w jej kierunku, wodząc szaroniebieskimi tęczówkami między buzią czarownicy a alchemicznym, bulgoczącym kociołkiem.
- Nieodpowiednia kombinacja sprawia, iż uzyskanie poprawnego wywaru jest niemożliwe, w wielu przypadkach skutkuje również wybuchem kociołka. Gdy tworzymy nową recepturę rozkładamy jej działanie na czynniki pierwsze, by dobrać odpowiednią proporcję do jej działania. Warząc z przepisu zwykle nie zwraca się na to tak wielkiej uwagi, gdyż ma to największe znaczenie przy tworzeniu mikstury od podstaw. - Głos alchemiczki był spokojny, gdy wypowiadała oczywiste oczywistości... Przynajmniej w jej świecie ów informacje były niezwykle oczywiste, doskonale wiedziała jednak, iż większość czarodziejów uważa alchemię jedynie za odtwarzanie receptur spisanych w starych księgach. Ona była jedną z niewielu przedstawicieli czarodziejskiego społeczeństwa którzy podejmowali się wyzwania tworzenia własnych receptur, upatrując w tym niezwykle satysfakcjonującego zajęcia. Wszak nie było nic piękniejszego, niż przeniesienie myśli w fizyczny, działający byt. - Tak, te rośliny są mi znane, nigdy wcześniej jednak nie spotkałam się z terminem uzdrowicielstwa alternatywnego... Chciałaby pani kiedyś mi o nim opowiedzieć? - Spytała, błyszczące zaciekawieniem spojrzenie. Nie teraz lecz później, pewnie za godzinę bądź dwie lub innego dnia jeśli czarownica będzie miała chęci, gdy przyjdzie im rozmawiać w odrobinę bardziej prywatnym otoczeniu, niż kilkunastu wiekowych naukowców.
Profesor Lacework przez długą chwilę uważnie przyglądał się pani Fancourt, by finalnie wyrazić zgodę na to, aby pozostała podczas prezentacji mikstury. Eteryczna alchemiczka ostrożnie, przy pomocy magii, przetransportowała kociołek z ciepłą w okolice pierwszego kociołka. - Panowie oraz pani, proszę o uwagę... - Zapowiedziała, po czym powoli przy pomocy różdżki przechyliła kociołek, wlewając jego zawartość do drugiego kociołka, aby mikstury mogły się połączyć. Głośne bulgotanie dotarło do ich uszu, a z kociołka w którym mieszały się dwa eliksiry począł wydobywać się czarny niczym smoła dym, szybko rozprzestrzeniający się po pomieszczeniu. Eteryczna alchemiczka powiodła wzrokiem po odrobinę zaskoczonych i przestraszonych twarzach zebranych w laboratorium czarodziejów, by szaroniebieskie tęczówki w których błyszczało rozbawienie oraz zaciekawienie, przenieść wprost na buzię pani Fancourt. Dym rozprzestrzeniał się szybko, już chwilę później sięgając ich szyi. Nie dusił, lecz spowijał całe laboratorium w mroku podobnym mrokowi nocy, a gdy pełnił całe pomieszczenie, znajdujący się w nim czarodzieje poczęli unosić się kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią doświadczając uczucia nieważkości. Dwa uderzenia serca później migotliwe światła rozbłysły w mroku niczym gwiazdy, układając się w konstelacje podobne tym na niebie.
- I jak? Co pani sądzi? Pracujemy jeszcze nad dokładniejszym rozłożeniem konstelacji oraz wersją, odwzorowującą półkulę południową... - Spytała, z gracją obracając się w kierunku nowopoznanej czarownicy, niezwykle ciekawa, jakie wrażenie robi mikstura na kimś, nie związanym z astronomią - Frances doskonale wiedziała, choćby z dolatujących do jej uszu słów, że profesorowie są zachwyceni ich specyfikiem.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Tak łatwo zapominała o ludziach nauki. Tych wspaniale interesujących, poszerzających horyzonty rozmówcy na każdym kroku, nawet jeśli druga osoba okazywała się niezrównana wobec ich poziomu wiedzy. Z łatwością kontynuowała rozmowę z jasnowłosą czarownicą, czerpiąc nowe wiadomości praktycznie z każdego wypowiedzianego zdania. Uniosła podbródek wyżej i w skupieniu zmrużyła oczy, gotowa na odpowiednio uważną obserwację finału eksperymentu.
- Prowadzę własny gabinet, tak. - Odpowiedziała na pierwsze pytanie, w myślach zastanawiając się jak wiele pani Wrońska mogła wiedzieć o magipsychiatrycznej gałęzi uzdrowicielstwa. Z pewnością alchemia miała swoje zasługi dla wielu specyfików używanych, chociażby jako napary uspokajające, ale podobnie jak Ronja sama, nie oczekiwała od drugiej czarownicy zawrotnej ilości wiedzy. Potakiwała ze zrozumieniem powoli w głowie starając się ułożyć wywód alchemiczki, tak by nabrał on jasnego sensu. Dawno nieużywana wiedza wracała w niewielkich dawkach, a mgliste terminy z zakresu tworzenia eliksirów nieznacznie nadawały większego sensu profesjonalnym tłumaczeniom.
- Jak najbardziej. Temat nie jest niestety szczególnie popularny, zwłaszcza w brytyjskim społeczeństwie czarodziejskim, co jednak nie znaczy, że nie istnieje. Zachodnie kultury magii zaadaptowały wiele tradycyjnych metod lecznictwa, które działały i działają już od wielu setek lat. Dla nas mogą się wydawać egzotyczne i niedorzeczne, ale nawet odrobinę bardziej obyta osoba z pewnością dostrzeże ogromny potencjał tamtejszych odkryć. - Z zaangażowaniem udzieliła odpowiedzi zapewne przydługiej, nie mogąc się jednak powstrzymać od okazania ekscytacji wobec potencjalnej rozmówczyni bliskiego jej tematu. Talent Frances musiał otwierać jej możliwości tworzenia niebywałych specyfików, toteż połączenie takiego ogromu wiedzy z żywym zainteresowaniem Ronji, z całą pewnością mógł w przyszłości przynieść niebywale ciekawą dyskusję. Zaraz jednak Fancourt porzuciła dalsze zagadywanie, kiedy niebieskooka czarownica poprosiła o uwagę zgromadzonych. Przy pomocy różdżki odpowiednio pomieszała mikstury i przez chwilę Ronja ze zdziwieniem toczyła wzrokiem po wszystkich obecnych. Czarny dym, który począł się wydobywać z kociołka, budził mieszane uczucia, ale spokojna twarz drugiej czarownicy upewniła tylko Fancourt, iż jest on doskonale zaplanowaną częścią całego “spektaklu”. Bo tak w istocie można było nazwać pewność, z jaką Wrońska kilkoma ruchami nadgarstka wprawiła w zdziwienie wszystkich starszych naukowców. Spowijający ich łagodnie mrok, tylko się pogłębi, kiedy nagle kobieta poczuła z wolna tracić grunt pod nogami, a kolejne kilka sekund potem otoczenie rozbłysło pojawieniem się jasnych gwiazd w konstelacjach. Nie sposób było Ronji zahamować zachwytu, jaki pojawił się w błyszczących z zainteresowaniem oczach.
- Niesamowite, naprawdę. Aż szokuje świadomość, jak wielki wachlarz możliwości skrywa się za dziedziną alchemii. Jako przeciętny obserwator, mogę zagwarantować, iż efekt mnie zachwyca dokładnością, oraz siłą, natomiast dokładną ekspertyzę pozostawię pani i reszcie uczonym. - Skinęła uprzejmie w stronę starszych badających, na nieco dłuższą chwilę zatrzymując się przy profesorze Laceworku, by zaraz potem skupić swoją uwagę w pełni na poprzedniej rozmówczyni.
- Bardzo pani dziękuję za tak wspaniałą okazję do nauki i chociaż nie będę już zajmować więcej pani czasu, to gdyby kiedyś miała pani wolny moment, z przyjemnością porozmawiałabym na temat tworzenia eliksirów w kontekście leczenia schorzeń magipsychiatrycznych. Gwarantuję wtedy znacznie dokładniejsze przygotowanie do tematu ze swojej strony, niż to które okazałam wobec astronomii.
Ostatnie słowa wypowiedziała już z ewidentnym uśmiechem, nie obawiając się szczególnie wspomnień swojej ignorancji. Gdyby nie ona, nie miałaby w końcu możliwości być częścią tego wspaniałego eksperymentu, ani też poznać delikatną alchemiczkę stojącą obok niej. Naturalnie, spodziewała się, że tak jak Ronja, Frances należała do osób niebywale zajętych, ale wysunięta grzecznie propozycja, była równie szczera co autentyczne zaciekawienie Fancourt wobec widzianych dzisiaj procesów. Nic w końcu nie usprawiedliwia popełnianych błędów, jak aktywna chęć ich poprawy.
| zt. dla Ronji
- Prowadzę własny gabinet, tak. - Odpowiedziała na pierwsze pytanie, w myślach zastanawiając się jak wiele pani Wrońska mogła wiedzieć o magipsychiatrycznej gałęzi uzdrowicielstwa. Z pewnością alchemia miała swoje zasługi dla wielu specyfików używanych, chociażby jako napary uspokajające, ale podobnie jak Ronja sama, nie oczekiwała od drugiej czarownicy zawrotnej ilości wiedzy. Potakiwała ze zrozumieniem powoli w głowie starając się ułożyć wywód alchemiczki, tak by nabrał on jasnego sensu. Dawno nieużywana wiedza wracała w niewielkich dawkach, a mgliste terminy z zakresu tworzenia eliksirów nieznacznie nadawały większego sensu profesjonalnym tłumaczeniom.
- Jak najbardziej. Temat nie jest niestety szczególnie popularny, zwłaszcza w brytyjskim społeczeństwie czarodziejskim, co jednak nie znaczy, że nie istnieje. Zachodnie kultury magii zaadaptowały wiele tradycyjnych metod lecznictwa, które działały i działają już od wielu setek lat. Dla nas mogą się wydawać egzotyczne i niedorzeczne, ale nawet odrobinę bardziej obyta osoba z pewnością dostrzeże ogromny potencjał tamtejszych odkryć. - Z zaangażowaniem udzieliła odpowiedzi zapewne przydługiej, nie mogąc się jednak powstrzymać od okazania ekscytacji wobec potencjalnej rozmówczyni bliskiego jej tematu. Talent Frances musiał otwierać jej możliwości tworzenia niebywałych specyfików, toteż połączenie takiego ogromu wiedzy z żywym zainteresowaniem Ronji, z całą pewnością mógł w przyszłości przynieść niebywale ciekawą dyskusję. Zaraz jednak Fancourt porzuciła dalsze zagadywanie, kiedy niebieskooka czarownica poprosiła o uwagę zgromadzonych. Przy pomocy różdżki odpowiednio pomieszała mikstury i przez chwilę Ronja ze zdziwieniem toczyła wzrokiem po wszystkich obecnych. Czarny dym, który począł się wydobywać z kociołka, budził mieszane uczucia, ale spokojna twarz drugiej czarownicy upewniła tylko Fancourt, iż jest on doskonale zaplanowaną częścią całego “spektaklu”. Bo tak w istocie można było nazwać pewność, z jaką Wrońska kilkoma ruchami nadgarstka wprawiła w zdziwienie wszystkich starszych naukowców. Spowijający ich łagodnie mrok, tylko się pogłębi, kiedy nagle kobieta poczuła z wolna tracić grunt pod nogami, a kolejne kilka sekund potem otoczenie rozbłysło pojawieniem się jasnych gwiazd w konstelacjach. Nie sposób było Ronji zahamować zachwytu, jaki pojawił się w błyszczących z zainteresowaniem oczach.
- Niesamowite, naprawdę. Aż szokuje świadomość, jak wielki wachlarz możliwości skrywa się za dziedziną alchemii. Jako przeciętny obserwator, mogę zagwarantować, iż efekt mnie zachwyca dokładnością, oraz siłą, natomiast dokładną ekspertyzę pozostawię pani i reszcie uczonym. - Skinęła uprzejmie w stronę starszych badających, na nieco dłuższą chwilę zatrzymując się przy profesorze Laceworku, by zaraz potem skupić swoją uwagę w pełni na poprzedniej rozmówczyni.
- Bardzo pani dziękuję za tak wspaniałą okazję do nauki i chociaż nie będę już zajmować więcej pani czasu, to gdyby kiedyś miała pani wolny moment, z przyjemnością porozmawiałabym na temat tworzenia eliksirów w kontekście leczenia schorzeń magipsychiatrycznych. Gwarantuję wtedy znacznie dokładniejsze przygotowanie do tematu ze swojej strony, niż to które okazałam wobec astronomii.
Ostatnie słowa wypowiedziała już z ewidentnym uśmiechem, nie obawiając się szczególnie wspomnień swojej ignorancji. Gdyby nie ona, nie miałaby w końcu możliwości być częścią tego wspaniałego eksperymentu, ani też poznać delikatną alchemiczkę stojącą obok niej. Naturalnie, spodziewała się, że tak jak Ronja, Frances należała do osób niebywale zajętych, ale wysunięta grzecznie propozycja, była równie szczera co autentyczne zaciekawienie Fancourt wobec widzianych dzisiaj procesów. Nic w końcu nie usprawiedliwia popełnianych błędów, jak aktywna chęć ich poprawy.
| zt. dla Ronji
quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
you will burn
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Eteryczna alchemiczka uśmiechnęła się delikatnie, słysząc słowa jakie dolatywały do jej uszu. Prowadzenie własnego gabinetu z pewnością było pewnym wyzwaniem, przynajmniej w oczach jasnowłosej alchemiczki. Sama nigdy nie prowadziła własnej pracowni, miała jednak okazję pomagać profesorowi nie tylko w sprawach naukowych, ale i organizacyjnych, gdy jego zdrowie nie pozwalało mu wypełniać wszystkich dokumentów. Kwestie papierkowe mogły przytłaczać czarodziejów, dla których odpowiednia organizacja pozostawała tajemnicą, Frances jednak miała w sobie niezwykle wielkie skłonności do perfekcjonizmu oraz odpowiedniego pedantyzmu, by nie gubić się w dokumentach, czasem znacznie z tym wszystkim przesadzając. Uważnie wsłuchiwała się w słowa, jakie wypowiadała czarownica z zaciekawieniem wymalowanym na delikatnych rysach. Nie często słyszało się o podobnych, innowacyjnych metodach leczenia, zwłaszcza zaczerpniętych z tak dalekich kultur. Frances nigdy nie przyszło podróżować po świecie - miała jedynie okazję zwiedzić piękny Paryż podczas podróży poślubnej z ukochanym mężem, tym bardziej ciekawiły ją słowa czarownicy.
- Niestety, niezwykle często zapomina się o dawnych odkryciach, nie tylko w kwestii medycyny pani Fancourt. - Zaczęła z wyraźnym smutkiem w głosie. I obecni alchemicy zapominali o tym, jak wielkie idee niegdyś poruszano, ograniczając się jedynie do odtwarzania znanych receptur. Jedynie nieliczni jak profesor Lacework czy Frances wracali do dawnych idei, tworząc mikstury oraz próbując odnaleźć sposób, na osiągnięcie pewnych odkryć. - Żywię nadzieję, iż pewnego dnia będziemy miały okazję wdać się w głębszą dyskusję na ten temat. - Dodała z uśmiechem na ustach, faktycznie żywiąc podobne nadzieje, upatrując w podobnej wiedzy niezwykle interesujących cząstek, mogących być niezwykła inspiracją do kolejnych projektów oraz działań nad miksturami. Eteryczna alchemiczka nie potrafiła już pomijać aspektu alchemii w swojej codzienności.
Przedstawienie trwało, dym rozprzestrzeniał się po pomieszczeniu by w końcu unieść czarodziejów ponad ziemię, przybliżając do wyczarowanych gwiazd. Eteryczna alchemiczka z zadowoleniem obserwowała reakcje na twarzach innych naukowców, finalnie skierowując swoją uwagę na czarownicę, która do nich dołączyła.
- Niezwykle cieszą mnie pani słowa, pani Fancourt. Lubię, gdy tworzone przez nas mikstury posiadają efekt wow oraz są w stanie zachwycać nawet tych, którzy z alchemią nie mają wiele wspólnego. - Odpowiedziała na jej słowa z odrobiną wdzięczności w głosie. Docenienie było niezwykle przyjemnym uczuciem, zwłaszcza gdy unosiły się ponad podłogą obserwując wyczarowane gwiazdy w wyczarowanej nocy. - Och, nie ma za co! Żywię nadzieję, iż niedługo uda nam się porozmawiać na wspomniany temat. - Frances uśmiechnęła się do czarownicy.
Działanie eliksiru trwało jeszcze przez kilkanaście minut, dopóki dym nie począł się przerzedzać, pozwalając zebranym w laboratorium czarodziejom powoli wrócić na posadzkę. Frances posłała ostatni uśmiech w kierunku nowopoznanej czarownicy, by ponownie kupić się jedynie na pracy.- Udało się, profesorze. - Rzuciła w kierunku swojego przełożonego, uważnie przyglądając się jego twarzy. Doskonale wiedziała, że jeden udany eksperyment nie oznaczał od razu powodzenia oraz zakończenia projektu. Potrzebowali dodatkowych informacji, konsultacji z astronomami oraz kolejnej porcji obliczeń, która pomogłaby im dokończyć projekt.
-Musimy zebrać dane oraz opinie. - Kilka słów wypowiedzianych przez profesora wystarczyło, by eteryczna alchemiczka ujęła w dłonie spory kawałek pergaminu oraz pióro, by ruszyć w kierunku dwóch astronomów. Domyślała się, iż profesor Lacework zaczyna odczuwać zmęczenie, to też sama zajęła się zadawaniem odpowiednich pytań dotyczących efektów ich pracy oraz tym, co powinni dopracować w ich miksturze, aby była przydatna nie tylko w celach rozrywkowych, ale i naukowych - współpraca z Wieżą Astrologów zapowiadała się na dłuższą.
Pani Wroński wraz ze swoim przełożonym, opuściła Wieżę Astrologów dopiero po kilku kolejnych godzinach, gdy zebrali wszystkie informacje oraz, wraz z astronomami wykonali kolejne obliczenia oraz plany tyczące nie tylko tego, ale i kolejnego projektu, nad którym pracę niedługo mieli rozpocząć.
| zt. dla Frani
- Niestety, niezwykle często zapomina się o dawnych odkryciach, nie tylko w kwestii medycyny pani Fancourt. - Zaczęła z wyraźnym smutkiem w głosie. I obecni alchemicy zapominali o tym, jak wielkie idee niegdyś poruszano, ograniczając się jedynie do odtwarzania znanych receptur. Jedynie nieliczni jak profesor Lacework czy Frances wracali do dawnych idei, tworząc mikstury oraz próbując odnaleźć sposób, na osiągnięcie pewnych odkryć. - Żywię nadzieję, iż pewnego dnia będziemy miały okazję wdać się w głębszą dyskusję na ten temat. - Dodała z uśmiechem na ustach, faktycznie żywiąc podobne nadzieje, upatrując w podobnej wiedzy niezwykle interesujących cząstek, mogących być niezwykła inspiracją do kolejnych projektów oraz działań nad miksturami. Eteryczna alchemiczka nie potrafiła już pomijać aspektu alchemii w swojej codzienności.
Przedstawienie trwało, dym rozprzestrzeniał się po pomieszczeniu by w końcu unieść czarodziejów ponad ziemię, przybliżając do wyczarowanych gwiazd. Eteryczna alchemiczka z zadowoleniem obserwowała reakcje na twarzach innych naukowców, finalnie skierowując swoją uwagę na czarownicę, która do nich dołączyła.
- Niezwykle cieszą mnie pani słowa, pani Fancourt. Lubię, gdy tworzone przez nas mikstury posiadają efekt wow oraz są w stanie zachwycać nawet tych, którzy z alchemią nie mają wiele wspólnego. - Odpowiedziała na jej słowa z odrobiną wdzięczności w głosie. Docenienie było niezwykle przyjemnym uczuciem, zwłaszcza gdy unosiły się ponad podłogą obserwując wyczarowane gwiazdy w wyczarowanej nocy. - Och, nie ma za co! Żywię nadzieję, iż niedługo uda nam się porozmawiać na wspomniany temat. - Frances uśmiechnęła się do czarownicy.
Działanie eliksiru trwało jeszcze przez kilkanaście minut, dopóki dym nie począł się przerzedzać, pozwalając zebranym w laboratorium czarodziejom powoli wrócić na posadzkę. Frances posłała ostatni uśmiech w kierunku nowopoznanej czarownicy, by ponownie kupić się jedynie na pracy.- Udało się, profesorze. - Rzuciła w kierunku swojego przełożonego, uważnie przyglądając się jego twarzy. Doskonale wiedziała, że jeden udany eksperyment nie oznaczał od razu powodzenia oraz zakończenia projektu. Potrzebowali dodatkowych informacji, konsultacji z astronomami oraz kolejnej porcji obliczeń, która pomogłaby im dokończyć projekt.
-Musimy zebrać dane oraz opinie. - Kilka słów wypowiedzianych przez profesora wystarczyło, by eteryczna alchemiczka ujęła w dłonie spory kawałek pergaminu oraz pióro, by ruszyć w kierunku dwóch astronomów. Domyślała się, iż profesor Lacework zaczyna odczuwać zmęczenie, to też sama zajęła się zadawaniem odpowiednich pytań dotyczących efektów ich pracy oraz tym, co powinni dopracować w ich miksturze, aby była przydatna nie tylko w celach rozrywkowych, ale i naukowych - współpraca z Wieżą Astrologów zapowiadała się na dłuższą.
Pani Wroński wraz ze swoim przełożonym, opuściła Wieżę Astrologów dopiero po kilku kolejnych godzinach, gdy zebrali wszystkie informacje oraz, wraz z astronomami wykonali kolejne obliczenia oraz plany tyczące nie tylko tego, ale i kolejnego projektu, nad którym pracę niedługo mieli rozpocząć.
| zt. dla Frani
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Laboratorium astrologiczne
Szybka odpowiedź