Wydarzenia


Ekipa forum
Galeria nowości
AutorWiadomość
Galeria nowości [odnośnik]21.03.16 13:32
First topic message reminder :

Galeria nowości

★★★★
Galeria nowości to nic innego jak wielka strefa wystaw najnowszych kreacji od projektantów tworzących dla Domu Mody Parkinson. Jeśli nie mogłeś uczestniczyć w pokazie najnowszej kolekcji: nic straconego, tutaj na żywo można zapoznać się z projektami prosto spod igły, w które zostały odziane niezwykle realistyczne manekiny. Niejednokrotnie zdarza się, że wśród galeryjnych wystaw przechadzają się i sami twórcy projektów - jest to idealna okazja, by uszczknąć odrobinę tajemnej wiedzy ze świata projektantów. Często pomieszczenie rozbrzmiewa dźwiękiem ożywionych dyskusji na temat prezentowanych na manekinach kreacji - zarówno pochlebnych, jak i tych całkowicie negatywnych.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:46, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Galeria nowości - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Galeria nowości [odnośnik]13.03.22 15:52
Samo przyglądanie się osobie pokroju Odetty stanowiło przyjemną odskocznię od surowego świata sztuki. Słuchacze i wszelkiego rodzaju odbiorcy bardzo często nie zdawali sobie bowiem sprawy z tego, jak wiele musieli poświęcić artyści, by znaleźć się w miejscu, w którym byli. Droga ku wielkości nigdy nie była wygodna, a na usłanie różami mogły liczyć wyłącznie najbardziej cenione artystki i to wyłącznie wtedy, gdy ten lub inny zachwycony występem patron zamawiał bukiet schłodzonych magicznie dla zachowania dłuższej świeżości róż. Dla kogoś niezaznajomionego z kulisami wydawało się, że artyści raz na jakiś czas popisywali się swymi umiejętnościami a potem zbierali laury na ramach gazet czy pozytywnych recenzji przekazywanych z ust do ust. Nic bardziej mylnego. Sztuka to krew, pot i łzy. Jednakże widoczny pomimo delikatnego rozespania entuzjazm lady Parkinson oraz widok ust rozciągniętych w delikatnym uśmiechu zdawał się wynagradzać wszystkie niedogodności. Och, w pewnym sensie spotkanie to było nawet inspirujące. Możliwość zbliżenia się do szlacheckiej gracji i delikatności, a przy tym pełnego skupienia na wykonywanych obowiązkach... Może właśnie w tej chwili, zupełnie nieświadoma swego wpływu na Valerie, Odetta Parkinson stawała się muzą, inspiracją do nowego utworu?
— Dokładnie tak, lady Parkinson — potwierdziła dobry kierunek myśli i zrozumienie, którym kierowała się jej rozmówczyni. Wiedziała, że postawiła przed nią dość trudne zadanie, jednakże także z tego powodu wybrała się właśnie do sławnego Domu Mody, miast powierzać kwestię tak ważną, jak kostium sceniczny jakiemuś dowolnemu krawcowi. Wraz z trudnością zadania wzrastała również cena, którą przyjdzie jej niedlugo zapłacić, jednakże w jej pracy liczyła się perfekcja. Na każdej płaszczyźnie i w każdym calu. Nie było w całej Anglii, w całej Wielkiej Brytanii lepszych specjalistów od mody niż ród Parkinson. Kto wie, czy znalazłaby kogoś lepszego na Kontynencie. Niemcy mogli pochwalić się całkiem sprawnymi krawcami, jednak Valerie zawsze czegoś brakowało. Może to właśnie tej nieoczywistej nuty patriotyzmu, którą przesiąknęły projekty panów Broadway Tower.
— Miałam w wyobraźni suknię z dekoltem hiszpańskim albo ewentualnie w stylu królowej Anny, z tym, że górną część, tę opinającą szyję, chciałabym delikatnie rozsunąć na boki, jeżeli byłaby taka możliwość — ciągnęła dalej, spoglądając krótko na Odettę tak, by dać jej znać, że cały czas ją słuchała, lecz jednocześnie nie obciążyć ciągłym patrzeniem. Dzięki temu mogła rozejrzeć się bardziej po galerii, a wreszcie trafiła na jednego z manekina, który ubrany był w suknię z dekoltem, o którym marzyła. — Taki projekt byłby idealny. Gdyby można było połączyć dekolt z gorsetem i ten gorset ozdobić... Na przykład pyłem elfów? Czy to nie będzie według waszego doświadczenia za dużo, lady Parkinson? — Valerie brzmiała na przejętą i delikatnie smutną. Chyba pomimo własnego zacięcia i zainteresowania modą nie czuła się najlepiej w dokładnym opisywaniu tego, z czego powinna składać się jej suknia. — Najwspanialej byłoby, gdyby miała jeszcze długie rękawy. Och, może w takim przypadku pył elfów wykorzystać na ramionach? Wtedy, zgodnie z lady wcześniejszymi słowami, mogłybyśmy skupić się na dwóch punktach...




tradition honor excellence
Valerie Sallow
Valerie Sallow
Zawód : Celebrytka, śpiewaczka
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
sharpen your senses
and turn the knife
i know those
party games too
OPCM : 5 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16 +3
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t10881-valerie-vanity#331558 https://www.morsmordre.net/t10918-andante#332758 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f452-shropshire-sallow-coppice https://www.morsmordre.net/t10921-skrytka-bankowa-nr-2362#332773 https://www.morsmordre.net/t10919-v-vanity#332759
Re: Galeria nowości [odnośnik]27.03.22 22:17
Lubiła zajmować się sztuką, rodzaju wszelakiego. Sama nie mogła niestety przyłożyć się do tworzenia jej w sposób, w który by chciała, bo damom z wysokich sfer tańczyć w balecie niestety nie wypadało, cieszyć się tym więc mogła jedynie w zaciszu Broadway Tower. Kochała robić to co mogła, ale teraz, wydawało się, że w jakiś sposób brakowało jej tego, aby móc zrobić coś więcej w tym temacie. Obiecała też sobie porozmawiać o możliwości wsparcia jakiegoś artysty z wujem Rubeusem, ale na ten moment musiała też rozejrzeć się za kandydatami i kandydatkami. Zastanawiała się, czy właśnie widzi przed sobą jedną, ale miała wrażenie, że na ten moment musi poznać Valerie bardziej. Po tej skromnej konwersacji była jednak pozytywnie nastawiona, może więc czas odwiedzić koncert panny? Pani? Koncert przygotowywany w którym wzięłaby udział Valerie.
Widać było w jej działaniach, że poruszała się z gracją wypełnioną nie tylko kolejnymi lekcjami savoir vivire, ale również tańcami. A teraz kierowała się po przestrzeni którą znała w zasadzie od momentu, kiedy powstała, bo w końcu od momentu kiedy to pojawiło się na mapie Londynu to miejsce, przechodząc tutaj do pełnego zajmowania się klientelą szlachecką od kiedy skończyła osiemnaście lat. Nie zamierzała więc dać się zbić się z tropu, przynajmniej tutaj.
- Myślę, że możemy rozważyć parę konceptów, obawiam się że też ciężko powiedzieć coś więcej odnośnie dekoltu jeżeli nie kojarzę jeszcze dodatków. Nie wiem, czy w tym momencie zamierza pani dobrać dodatki pod kątem sukni czy jednak jest coś już przygotowane? – Nic nie mogło być wykluczone, jeżeli chodziło o działanie, chociaż Odetta o wiele bardziej wolała mieć przygotowaną pod jej życzenie specjalną suknie niż wpierw wyszukiwać naszyjnik bądź kolczyki. Wychowana była jednak bardziej na ubraniach.
- Myślę, że w tym momencie najlepiej byłoby częściowo rozłożyć tkaninę z pyłu elfów gdzieś na kontury. W takim wypadku przy świetle sceny cała suknia mogłaby zwracać uwagę w dniu, ale jednocześnie nie można by było powiedzieć, iż zbytnio się świeci. – W takim wypadku być może zaistniałaby okazja, aby jeszcze podobną suknię wystawić jeszcze raz na widok publiczny. Albo może gdzieś przy innej okazji. Wiedziała, że momentami czasem musieli użytkować dwa razy tę samą suknie, a przynajmniej na tyle pamiętała z rozmów z kimś o czystej krwi. Jak inni, tego nie wiedziała.
- Zalecałabym też mocno rękawy dopasować do tego, jak pani przyjdzie ruszać się po scenie. Nie ma sensu, aby rękawy blokowały możliwość gestykulacji, więc najlepiej zadbać o to już na etapie tworzenia sukni.


Someone holds me safe and warm
Horses prance through a silver storm,
Figures dancing gracefully across my memory
Odetta Parkinson
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9654-odetta-eimher-parkinson#293343 https://www.morsmordre.net/t9761-kitri#296220 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9839-skrytka-bankowa-nr-2212 https://www.morsmordre.net/t9759-odetta-parkinson#296218
Re: Galeria nowości [odnośnik]27.03.22 23:58
Odetta mogła tego nie zauważać, lecz wprawne oko Valerie nie mogło opuścić okazji do obserwowania tego, jak lady Parkinson poruszała się po sklepie. W tym sposobie zaklęta była gracja, gracja wyuczona od maleńkości, a jednak nienachalna, wyjątkowo przyjemna dla oka. Valerie wyczulona była na podobne zabiegi, sama przeżywszy lata dbania nie tylko o sylwetkę, ale też całe ciało, jako że to właśnie ono było jej instrumentem, głównym narzędziem pracy. Codziennie poświęcała część dnia na ćwiczenia gimnastyczne, dzięki którym jej ciało prezentowało się odpowiednio estetycznie, a ona sama mogła być wzięta za czarownicę kilka lat młodszą niż to, co wskazywała metryka. Wierzyła, że i lady Parkinson czeka podobny los, o ile jej założenia, swe źródło mające w tej krótkiej, choć intensywnej obserwacji, były prawdziwe.
— Wobec tak niezwykłej okazji na wizytę w Domu Mody Parkinson, uznałam, że pierwszeństwo w wyborze powinna mieć suknia. Przyznam się lady, że czasami zdarza mi się dobierać właśnie suknie do dodatków, ale dziś... Och, to byłoby niemal świętokradztwo, czyż nie? — prawa dłoń Valerie spoczęła na klatce piersiowej, gdy ta szeptem dzieliła się swoimi przemyśleniami z młodszą kobietą. Czy arystokratka dzieliła z nią to przekonanie? Przecież suknie Parkinsonów nie były byle jakim tworem, które można było traktować jak pierwsze lepsze szaty. Pani Vanity czuła się przy lady Parkinson odrobinę lepiej także z tego względu, że szybko wyczuła, iż jest ona estetką, a to stanowiło ich punkt wspólny. Dwie kobiety kochające sztukę, oddające się muzyce — jedna przede wszystkim w tańcu (choć nie tak ambitnie, jakby tego pragnęła), druga w śpiewie. Czy była możliwość zbudowania mocniejszego, choć dalej niespodziewanego sojuszu?
— Na kontury... — Valerie powtórzyła w zamyśleniu, po czym przesunęła dłońmi po swych bokach, szukając jednocześnie jakiegokolwiek impulsu ze strony Odetty, który potwierdzałby jej przypuszczenia. Nie znała się niestety na krawiectwie ponad to, że coś mogło jej się podobać lub nie, dlatego do pełnego zrozumienia potrzebowała przynajmniej odrobiny naprowadzenia. — To znaczy tutaj, dobrze rozumiem? — dopytała jeszcze, następnie kiwając głową w zgodzie na jej kolejne słowa. — Och, z tymi rękawami to świetny pomysł! Jest lady niesamowita! — aż klasnęła radośnie w dłonie, nie mogąc się powstrzymać od tak radosnego wybuchu. Ale to też dzięki Odetcie mogła przeżywać w tym miejscu tyle pozytywnych emocji. Na pewno zapamięta tę wizytę na bardzo długo.
— W takim razie zdaje się, że wszystko mamy ustalone. Gdzie mogłabym złożyć pełne zamówienie? — spytała, a gdy Odetta wskazała jej odpowiednie miejsce, dygnęła przed nią grzecznie i podług zasad dobrego wychowania. — Dziękuję za poświęcony czas, lady Parkinson. To dla mnie niezwykły zaszczyt. Mam nadzieję, że kiedyś znajdzie lady odrobinę czasu i zawita wśród publiczności na którymś z mych koncertów. Proszę się nie krępować, gdy tylko znajdzie lady lukę w swym kalendarzu, proszę o sowę. Na pewno będzie mogła lady liczyć na miejsce w loży honorowej.
Po pożegnaniu Valerie udała się we wskazanym kierunku, by dopełnić resztę formalności. Och, jakież to szczęście ją spotkało — nie dość, że suknia z Domu Mody Parkinson, to jeszcze możliwość tak pouczającej i miłej rozmowy z lady Odettą!

| z/t




tradition honor excellence
Valerie Sallow
Valerie Sallow
Zawód : Celebrytka, śpiewaczka
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
sharpen your senses
and turn the knife
i know those
party games too
OPCM : 5 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16 +3
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t10881-valerie-vanity#331558 https://www.morsmordre.net/t10918-andante#332758 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f452-shropshire-sallow-coppice https://www.morsmordre.net/t10921-skrytka-bankowa-nr-2362#332773 https://www.morsmordre.net/t10919-v-vanity#332759
Re: Galeria nowości [odnośnik]29.03.22 10:43
Była pewna, że cała jej rodzina zadba o to, aby wszyscy Parkinsonowie starzeli się jak najwolniej i zmarszczki nie prezentowały się na ich twarzach aż do odejścia z tego świata. Byli w końcu ucieleśnieniem piękna, nie mogli sobie pozwolić na zaniedbanie swojej urody, pomarszczenie jak śliwka zostawiając zdecydowanie innym czarodziejom. Nic dziwnego, że w samym Broadway Tower poza najrozmaitszymi pracowniami krawieckimi można było znaleźć i te kosmetyczne. Chociaż Odetta o wiele bardziej chciała zająć się eliksirami, bo w tym czuła się o wiele pewniej. Mimo to, może najwyższy czas aby jednak poduczyć się bardziej i jednak postarać się przygotować coś, co miałoby wpływ również na zewnętrzną powłokę ciała.
- Mam jednak nadzieję, że w wypadku sukien pochodzących z Domu Mody Parkinson stanie się to codziennością, chociaż nie będę kłamać, mamy również sekcję w której można zakupić parę najnowszych dodatków. Lord Burke przygotował parę, dla jego świętej już pamięci żony, dlatego zawsze służymy pomocą ze skompletowaniem całości, gdyby kiedy jakikolwiek występ tego od pani wymagał. – Oczywiście, że mieli na miejscu jubilera i to jeszcze takiego, z którym Odetta zamierzała dziś porozmawiać, zastanawiając się nad tym, jak obecnie można by ująć lepiej zapięcia niektórych naszyjników.
Widząc, że Valerie do końca nie rozumie, co miała na myśli, na modelu sukni Odetta przesunęła dłonią po miejscach w których widziałaby takie ozdoby, wiedząc, że wizualizacja zazwyczaj działa o wiele lepiej niż rozmawianie w przestrzeni. Dlatego najczęściej na spotkaniach sięgała po katalogi – przygotowane o wiele wcześniej, tak że w wielu wypadkach jej rozmówca mógł być już zaznajomiony ze wcześniejszą ofertą i udawało się o wiele lepiej porozumieć co do oczekiwań.
- W takim razie, pani Vanity, oczekuję na naszą dalszą współpracę. Być może spotkamy się jeszcze na jakimś koncercie, często na takich okazjach prezentuję najnowsze stroje z naszej kolekcji. Jednocześnie zachęcam aby kiedyś pani przyszła do nas na pokaz mody, na pewno spodoba się pani. – Pokierowała jeszcze Valerie do odpowiedniego miejsca, samej kierując się w stronę jubilera. Dzień nieco się ożywił po tym spotkaniu, niestety trzeba było jeszcze przebrnąć przez jego resztę.

zt


Someone holds me safe and warm
Horses prance through a silver storm,
Figures dancing gracefully across my memory
Odetta Parkinson
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9654-odetta-eimher-parkinson#293343 https://www.morsmordre.net/t9761-kitri#296220 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9839-skrytka-bankowa-nr-2212 https://www.morsmordre.net/t9759-odetta-parkinson#296218
Re: Galeria nowości [odnośnik]17.07.24 14:28
| 16.10?

Corinne od zawsze przykładała dużą wagę do tego, jak się prezentuje. W końcu była damą, w dodatku niezwykle dumną ze swojego pochodzenia, więc zależało jej, żeby było to widać, słychać i czuć na każdym jej kroku. Jako dama z wielkiego rodu nie mogła się więc ubierać w podrzędnych miejscach dostępnych na każdą kieszeń. Nie, jej suknie musiały pochodzić od Parkinsonów lub spod rąk innych prestiżowych krawców, których usługi nie były dostępne dla każdego. Może to było płytkie, ale nowe suknie zawsze poprawiały jej humor, a po ślubie musiała wymienić część swojej garderoby, aby ta lepiej pasowała do barw i symboliki nowego rodu, a także do jej statusu mężatki, już nie panny. Dodatkowo teraz, kiedy już wiedziała, że jest brzemienna, tym bardziej potrzebowała nowego stroju. Stroju, który przysłoni brzuszek, jaki za parę miesięcy zapewne zacznie już być coraz bardziej widoczny, a matka zawsze mówiła jej, że konserwatywna dama nie powinna obnosić się ze swoim stanem publicznie. Tym bardziej, że przecież nigdy nie było stuprocentowej pewności, czy ciąża zakończy się szczęśliwie, a byłoby dla niej wielką porażką, gdyby musiała tłumaczyć się ludziom, dlaczego ją utraciła. Oczywiście miała nadzieję, że nic takiego nie będzie mieć miejsca, w końcu była zdrowa, miała więc dość sił, by donosić ciążę do samego końca i wydać na świat potomstwo swego męża. Była więc nastawiona optymistycznie, a ciąża bardzo uszczęśliwiła ją po sierpniowych nieszczęściach, ale na wszelki wypadek wolała się z nią nie obnosić i musiała zawczasu zadbać o suknie, pod którymi nie będzie widać powiększającego się brzuszka. A na pewno będzie widać różnicę, skoro zawsze szczyciła się talią osy, starannie zresztą podkreślaną gorsetami. Może uda jej się znaleźć i gorsety dla ciężarnych? Jej matka używała czegoś takiego kiedy nosiła ją i wcześniej jej brata.
Zanim udała się do sali z konfekcją damską, postanowiła zajrzeć do galerii nowości. Może znajdzie tam jakąś inspirację jeśli chodzi o suknię, którą chciałaby zamówić dla siebie? Liczyła też na spotkanie kogoś z Domu Mody Parkinson, najlepiej jakiejś kobiety, w końcu kobiecie o wiele łatwiej mogłaby wytłumaczyć czego potrzebuje. O pewnych rzeczach nie wypadało rozmawiać z mężczyznami, nawet z rodziny, a co dopiero z obcymi.
Ale jak widać, los miał wobec niej inne plany, kiedy wychodząc zza manekinu, prawie wpadła na idącego z naprzeciwka mężczyznę.
- Och, proszę wybaczyć, lordzie Parkinson – odezwała się bardzo grzecznie. Oczywiście do żadnego zderzenia nie doszło, bo w porę go zauważyła i się zatrzymała, ale sam fakt, że poczuła się nieco zażenowana, a przed oczami przeleciały wspomnienia jej debiutanckiego sabatu, na której miała okazję z nim tańczyć. Sporo starszym od niej, ale wciąż młodym i przystojnym wdowcem, który zapewne poszukiwał dla siebie nowej małżonki, i Corinne wcale nie zdziwiłaby się, gdyby wtedy, kiedy była jeszcze panną, i jej kandydatura znajdowała się wśród podsuwanych mu propozycji mimo że była ledwie kilka lat starsza od jego córek. Zanim doszło do układu z Rosierami, na pewno jej pan ojciec już dużo wcześniej intensywnie rozglądał się za odpowiednim mężem dla niej, jeszcze kiedy była w Hogwarcie. Avery, jako ród bardzo konserwatywny, nie tolerowaliby kobiet zbyt długo pozostających w stanie wolnym, a i jej pan ojciec chciał jak najszybciej ją wydać, z jak najlepszą korzyścią dla rodu. Ale jak było dokładnie, tego nie wiedziała, bowiem jej nie wtajemniczono w ojcowskie plany i postawiono ją już przed faktem dokonanym, kiedy zawarto kontrakt z Rosierami. Bradford Parkinson jednak zapadł jej w pamięć, mimo że na debiutanckim sabacie tańczyła z wieloma wolnymi kawalerami i wdowcami, nie każdy jednak był tak przystojny i dobrze ubrany. Pierwszy sabat w ogóle był bardzo pamiętnym i przełomowym dniem dla Corinne.
- Czy to nowa kolekcja? Będąc tutaj nie mogłam oprzeć się pokusie obejrzenia jej – odezwała się po chwili. Była ciekawa, czy któraś z nowych kreacji wyszła spod projektu mężczyzny. Choć podejrzewała że wiele ubrań szyli zatrudnieni przez nich wykwalifikowani krawcy, to same projekty pewnie w dużej mierze były dziełem członków rodu.
Corinne Rosier
Corinne Rosier
Zawód : dama
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To nie miłość jest najważniejsza, lecz obowiązek wobec rodu.
OPCM : 4 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 8 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11795-corinne-rosier-avery https://www.morsmordre.net/t11797-listy-do-corinne https://www.morsmordre.net/t12113-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11798-corinne-rosier
Re: Galeria nowości [odnośnik]24.07.24 16:53
Nie każdego dnia przesiaduje w pracowni, pochylając się nad projektami. Nie codziennie przechadza się między krawcowymi w szwalni, sprawdzając, czy każdy z koralików znajduje się na odpowiednim miejscu, jak i nie codziennie samemu sięga po igłę, by splatać ze sobą materiały. Czasem lubi przejść się po galeriach domu mody, sprawdzić, które modele cieszą się największym zainteresowaniem, pomówić z klientelą i doradzić niezdecydowanym. Odpowiada mu możliwość zatarcia granicy między szlachetnością swojej krwi a innymi czarodziejami o zasobnych portfelach, by swobodnie porozmawiać nie tylko o modzie, ale i panującej w kraju sytuacji, czy odbywanych dalekich podróżach.
Od kiedy przed dwoma laty odbył z lordem nestorem poważną rozmowę dotyczącą swojej przyszłości, poznał niezliczone ilości młodych panien. Nazwisko Parkinson wiąże się ze statusem i pokaźnym kontem bankowym. Brak dziedzica zwiastuje możliwość bycia tą nową, ważniejszą żoną, która rzeczywiście ma szansę zapisać się na kartach rodowej historii. Oczywiście, że nie jest najlepszą partią z racji wieku i stanu wdowieństwa, co jednak nie powstrzymuje matron przed próbami wepchnięcia w jego ramiona swoich córek oraz wnuczek. Jedną z tych panien była wyrastająca mu przed nosem czarownica.
Corinne reprezentuje sobą wszystko to, czego w pannach stara się unikać. Jest kwintesencją prawidłowej lady — ułożona, grzeczna, poprawna i bez własnego zdania. Przyszło im się spotkać przed rokiem, kiedy ta debiutowała na sabacie, nieświadoma jeszcze tego, że ważą się właśnie losy jej przyszłości. Młodziutka lady Avery została mu podsunięta głównie przez wzgląd na ewidentne jego zainteresowanie kobietami z mało eleganckich rodów. Nikt nie wziął jednak wtedy pod uwagę, że swoją osobowością Corinnie w niczym nie przypomina Petry z domu Yaxley. Po powrocie do Broadway Tower wyraźnie zaznaczył nestorowi, że nie jest nią zainteresowany, jednak zostało mu zasugerowane, by dał jej jeszcze jedną szansę. Do kolejnego spotkania doszło niedługo później, gdzie rzeczywiście okazało się, że mają kilka wspólnych tematów. Połączyła ich wtedy sztuka, możliwość dyskutowania o twórczości Matisse’a i Modiglianiego oraz fakt, że obojgu nie do końca podpasowały ich dzieła. Jak się w międzyczasie okazało, co było kwestią dość oczywistą, a o jakiej Bradford wcześniej nie pomyślał, bliżej jej było do znajomości z Idalią, niż nim samym. Obie panny poznały się w Hogwarcie i najstarsza z jego córek szukała w towarzystwie Corinne pocieszenia związanego z nieznajomością zamku. Nie zamierzał jednak wypytywać pierworodnej o to, jaka jest jej koleżanka, bo wiązałoby się to z niemałym zażenowaniem. Czuł się stary i zwyczajnie nieodpowiedni dla młodziutkiej debiutantki, która ma wszak przed sobą całe życie. Potrzebuje młodego kawalera, który się nią odpowiednio zajmie, w którym się zakocha, z którym stworzy wspaniałą rodzinę. Odtrącił ją tak, jak każdą inną, lecz nie dlatego, że była okropna sama w sobie, a dlatego, że zwyczajnie nie pasowała do jego gustu. Mignęła mu gdzieś w międzyczasie podczas kilku przyjęć, wymienili się uprzejmościami, lecz oboje dobrze już wtedy wiedzieli, że nic z tego nie będzie. Co działo się z nią od tamtej pory? Jest niemalże pewien, że udało jej się finalnie znaleźć męża, lecz uroczystość nie obiła się szerokim echem, więc równie dobrze może to być zwyczajna plotka.
Zatrzymuje się w miejscu, już asekuracyjnie unosząc ręce, gdyby okazało się, że panna straci równowagę. Dopiero wtedy orientuje się, że drobne dziewczę jest tym, które nie zdobyło jego większego zainteresowania.
- Lady Avery, cóż za niespodzianka - zwraca się doń uprzejmie znanym sobie tytułem. - To kolekcja jesienno-zimowa, zgadza się. - Nie zaznacza, że pojawiła się już przed kilkoma tygodniami, bo każdy z klientów chce wiedzieć, że jest na bieżąco i nic mu nie umyka. - Szukasz dla siebie czegoś konkretnego, czy też chcesz zapoznać się z aktualnymi trendami? Niezależnie od powodu, służę.
Bradford Parkinson
Bradford Parkinson
Zawód : Projektant, krawiec
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I do not merely design garments.
I weave dreams into reality.
OPCM : 5 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 3 +1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12418-bradford-duncan-parkinson https://www.morsmordre.net/t12434-feronia#382499 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-gloucestershire-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t12507-skrytka-bankowa-nr-2652#385063 https://www.morsmordre.net/t12435-bradford-parkinson#382513
Re: Galeria nowości [odnośnik]25.07.24 0:44
Za każdym razem, kiedy przebywała w Domu Mody Parkinsonów, nawet jeśli nie spotykała na drodze żadnego z nich, mogła odnieść wrażenie przepychu, elitarności i dworskości. Lecz Avery, z których się wywodziła, nie byli typowo dworskim rodem, ich siedziba, choć okazała, nie ociekała ozdobnikami, a była raczej surowa, tak jak i surowi byli męscy przedstawiciele rodu. Natomiast większość młodych lady Avery była wychowywana na przyszłe żony i klacze rozpłodowe, nie inaczej było z Corinne. Na tle swojej rodziny zawsze jednak uchodziła za jedną z tych bardziej dworskich i eleganckich dziewcząt, a jej muzyka i malarstwo były akceptowalne przez ród, może nawet w pewien sposób łagodziły surowe obyczaje krewnych. Ot, nieszkodliwe kobiece fanaberie, które mogły podnieść jej wartość na rynku matrymonialnym. W oczach swego ojca była przede wszystkim materiałem na korzystne dla rodu zamążpójście. To z synem wiązał nadzieje związane z przyszłością rodu, natomiast Corinne chciał możliwie szybko i jak najbardziej opłacalnie wydać za mąż, dlatego też szukał dla niej męża nim jeszcze opuściła mury Hogwartu. Nie oczekiwano więc od niej bystrości umysłu i ambicji wykraczających poza te związane z małżeństwem i macierzyństwem; miała po prostu być wierna rodowym zasadom, dobrze wyglądać i znać się na jakiejś dziedzinie sztuki, by mieć czym oczarować przyszłego męża. Nie znaczyło to, że nie posiadała własnego zdania, tyle że było ono po prostu zbieżne ze światopoglądem rodu pochodzenia. Nigdy nie odczuwała ciągotek do buntu, bo i po co, skoro całą sobą zgadzała się z wpojonymi zasadami, zaś perspektywa bycia ozdobą męża była po prostu wygodna? Posiadała dość silny kręgosłup i wpojonym zasadom była wierna zawsze, i nawet siedem lat w Hogwarcie nie skusiło jej żadnymi pokusami, którym ulegali niektórzy jej rówieśnicy.
Nieco zaskoczyło ją to nagłe spotkanie, ale od razu rozpoznała mężczyznę, którego bądź co bądź kilkukrotnie na salonach spotkała. Wciąż przystojnego i eleganckiego, dla którego ród na pewno poszukiwał dobrej żony jaka da mu syna, i kto wie, może kiedy była panną, i jej kandydatura była brana pod uwagę? Przecież jako panna była (przynajmniej w swoim mniemaniu) znakomitą partią. Dobrze urodzoną, piękną i dobrze wychowaną, idealny materiał na ozdobę dla każdego wysoko urodzonego mężczyzny. Jaka była prawda, tego nie wiedziała, w końcu była kobietą, więc ojciec ani nestor nie dyskutowali z nią nad swoimi planami względem jej osoby. Dopiero kiedy zawarto kontrakt z Rosierami, postawiono ją przed faktem dokonanym, sam ślub także był organizowany w pośpiechu, przez co nie odbył się z taką pompą, jakiej pragnęła Corinne. Może właśnie dlatego lord Parkinson nie wiedział, że już nie nazywała się Avery? Poza tym zapewne nie interesował się zbytnio nowinkami ze świata młódek, którym wiekiem bliżej było do jego córek niż do jego samego, tak jak i Corinne interesowała się przede wszystkim ludźmi we w miarę podobnym wieku, mniejszą uwagę poświęcając nowinkom odnośnie czarodziejów sporo starszych.
- Nie noszę już nazwiska Avery, lordzie. Od czerwca jestem lady Rosier – wyjaśniła uprzejmie, nie gniewając się jednak o pomyłkę, w końcu mężczyźni mieli swój świat i nie musieli być na bieżąco z nowinkami towarzyskimi. Widziała to choćby po Mathieu, który świetnie orientował się w tym, co działo się w smoczym rezerwacie, ale gdyby zapytać go o coś związanego z życiem salonów, to pewnie też by nie wiedział. – Jak miewa się pańska córka, lady Idalia? Miałam okazję poznać ją, gdy jeszcze byłam w Hogwarcie. – Pamiętała to młode dziewczę, i choć z racji różnicy wieku nie zostały przyjaciółkami, to starała się udzielić młódce kilku wskazówek, które miały pomóc jej przetrwać przymusowe odcięcie od rodu i wrzucenie w jedne mury z mnóstwem podczarodziejów. W Hogwarcie szlachta musiała trzymać się razem, a w przyszłości, gdy Idalia dorośnie i zadebiutuje, to kto wie, może nawet się zaprzyjaźnią? Ich różnica wieku nie będzie już wówczas tak odczuwalna jak wtedy, kiedy Idalia dopiero zaczynała naukę, a Corinne oczekiwała już na rychło zbliżającą się pełnoletniość i upragniony koniec szkoły.
- Kolekcja zapowiada się intrygująco, jak zresztą każda, którą do tej pory miałam okazję tu podziwiać. Jakby nie patrzeć, większość mych sukni pochodzi właśnie z projektów waszego rodu. – Parkinsonowie znali się na swoim fachu, zatrudniali też uzdolnionych krawców, i jak dotąd zawsze potrafiła tu nabyć coś, co wpisywało się w jej gust, nawet jeśli nie zawsze pochodziło to akurat z nowej kolekcji, a po prostu zamawiała suknie, dokładnie opisując swe oczekiwania. Ci, którzy mieli okazję dla niej szyć, na pewno mogli odnieść wrażenie (zresztą słuszne), że ubierała się konserwatywnie, starannie pielęgnując podkreślanie swej pozycji w hierarchii społecznej oraz przynależność rodową. – Rzeczywiście, poszukuję dla siebie odpowiedniej sukni na nadchodzącą jesień i zimę, pasującej barwami i zdobieniami do mego nowego rodu. – W końcu to miała być jej pierwsza jesień i zima w nowej rodzinie. Ale nowa suknia nie miała tylko być odpowiednia na chłodniejsze pory roku, jej zadanie miało być bardziej złożone, ale musiała pomyśleć, jak wyrazić swe oczekiwania. Nie wypadało przecież powiedzieć niespokrewnionemu mężczyźnie wprost, że była brzemienna i poszukiwała czegoś, co ukryje brzuszek, który w zimie na pewno zacznie już być widoczny. – Chętnie obejrzę suknie z nowej kolekcji, bo może któraś mnie zainspiruje i urzeknie, ale czy będzie możliwe złożenie indywidualnego zamówienia, skrojonego konkretnie pode mnie? – Do tej pory było to możliwe, więc miała nadzieję, że i tym razem nie usłyszy odmowy, w końcu pomimo całej urody nowej kolekcji, nie wiadomym było, czy akurat znajdzie w niej konkretnie bordową, długą suknię z motywem róż, w dodatku o kroju, jakiego poszukiwała w związku ze swoim odmiennym stanem. Ale oglądając to, co znajdowało się w tej sali, zawsze mogła wypatrzeć jakiś fason, który jej się spodoba i poprosić o uszycie podobnej, tyle że w wybranych przez nią barwach i zdobieniach.
Corinne Rosier
Corinne Rosier
Zawód : dama
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To nie miłość jest najważniejsza, lecz obowiązek wobec rodu.
OPCM : 4 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 8 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11795-corinne-rosier-avery https://www.morsmordre.net/t11797-listy-do-corinne https://www.morsmordre.net/t12113-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11798-corinne-rosier
Re: Galeria nowości [odnośnik]08.08.24 23:56
Ciemne brwi unoszą się nieznacznie na radosną nowinę. Nie kojarzy, by wśród Rosierów był jakiś młody kawaler, który zasłużyłby sobie na debiutantkę, więc wszystko wskazuje na to, że doszło do zwyczajnego, praktycznego mariażu.
- Ah racz mi wybaczy, lady Rosier. - Kłania się ponownie, bo w istocie zupełnie nie orientuje się w tym, co dzieje się obecnie na salonach. - Proszę jednocześnie przyjąć moje gratulacje. Dom Róż zyskał cenny nabytek. - Rosierowie są jedną z najpotężniejszych rodzin w Anglii za sprawą młodego, ambitnego nestora rodu. Ich członkowie odebrali na ostatniej gali wręczenia orderów liczne nagrody za zasługi na rzecz kraju, niewątpliwie zyskując tym samym większy szacunek. Czym Avery się wsławili, że pozwolono im wzmocnić więź między tymi rodami?
- Bardzo dobrze, dziękuję. - Kiwa głową na wspomnienie Idalii. - Jest niepocieszona przymusową przerwą w edukacji. Miejmy nadzieję, że zabezpieczenia w Hogwarcie prędko zostaną wzniesione ponownie. - Nie chce bezpośrednio poruszać tematu sypiących się z nieba gwiazd. Sam nie był tu obecny trzynastego sierpnia i nie wie, z jaką tragedią musieli zmierzyć się mieszkańcy. Do Anglii powrócił kilka dni później, kiedy pierwsze pożary zostały już ugaszone, a ciała zebrane z ulic. Samo Broadway Tower nie ucierpiało w znacznym stopniu. Zniszczona elewacja, przeorana ziemia w ogrodach; rezydencja Parkinsonów jest budynkiem postawionym na najwyższym ze wzniesień w Cotswolds. W bezchmurny dzień z tarasu na szczycie można sięgnąć wzrokiem na szesnaście hrabstw Anglii oraz Walii. Wysoki budynek narażony był na liczne ataki, szczęśliwie dzięki zabezpieczeniom większości udało się uniknąć.
- Zapraszam, oprowadzę po naszych najnowszych modelach. Od razu na myśl przychodzi mi kilka, które sądzę, że przypadną lady do gustu. - Wskazuje otwartą dłonią ku przejściu ze szpalerem manekinów. Parkinson przechadza się wolnym krokiem, pozwalając klientce przyglądać się kolejnym propozycjom, w razie, gdyby któraś przykuła jej spojrzenie. - W tegorocznej kolekcji jesienno-zimowej postawiliśmy na kolor. Wraz z projektantami doszliśmy do wniosku, iż nasza strudzona w ubiegłym roku społeczność, zasługuje na radość. - Mówi o czasie wojny, który wprawdzie nadal trwa, lecz Ministerstwo Magii stara się utrzymać wśród ludności przekonanie o posiadanej przewadze i nadchodzącym schyłku konfliktu. Parkinsonowie, jako rodzina nadająca kierunek rozwoju mody w kraju, pełni tu istotną rolę. Są drogowskazem, latarnią przy wzburzonym morzu, mają zachęcać czarodziejów do szerzenia radosnej nowiny o wolności, wzmagać poczucie bezpieczeństwa, podkreślać beztroskę. - Naturalnie pojawią się ciemniejsze, stonowane barwy, lecz zamierzamy je przełamać i nie dać się porwać jesiennej szarudze. - Przybiera na twarz szerszy uśmiech. Ciemne kolory są praktyczne. Wprawdzie istnieją zaklęcia, dzięki którym szaty tak szybko się nie brudzą, a także te, które pozwalają prędko pozbyć się plam, lecz kolory skąpane w cieniu są zwyczajnie popularne, tradycyjne.
- Naturalnie, chętnie wykonujemy kreacje na zamówienie. Myślała lady już nad czymś konkretnym? Będzie to strój codzienny, a może suknia wieczorowa? - Osoby pokroju Corinne oparte zostały o mocno konserwatywne wychowanie. Przywiązują one wielką wagę do tradycji, którą oczywiście należy kultywować, lecz wedle nowoczesnego podejścia Bradforda, nie powinno się jej trzymać sztywno i kurczowo, pozostając z klapkami na oczach. Świat stale się rozwija, idzie do przodu, niekiedy rzadko oglądając się za siebie. W swoich kreacjach Brad stara się łączyć stare z nowym, ośmielać towarzystwo i zachęcać do eksperymentów. Spogląda teraz z ukosa na jasnowłosą czarownicę i nieco uważniej lustruje jej strój. Wprawdzie ród Avery ma w swym herbie czerwień, która jest z Rosierami elementem wspólnym, tak wszelkimi dodatkami i pasmanterią różnią się znacząco. - Spodziewam się, że zależy ci na sukniach, które podkreślą twój nowy stan? - Ma oczywiście na myśli stan cywilny, bo przecież są fasony, jakie mężatkom nie przystoją. Zwiewność i niewinność odejść mogą na bok, w zasięgu pojawiają się kreacje odważne, o głębszych dekoltach, wyraźnie zaznaczonych kształtach, oraz mocniejszych kolorach. Czy Corinne zdecyduje się na tak poważny krok, czy nadal zamierza chować się w stonowanej, bezpiecznej przestrzeni?
Bradford Parkinson
Bradford Parkinson
Zawód : Projektant, krawiec
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I do not merely design garments.
I weave dreams into reality.
OPCM : 5 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 3 +1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12418-bradford-duncan-parkinson https://www.morsmordre.net/t12434-feronia#382499 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-gloucestershire-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t12507-skrytka-bankowa-nr-2652#385063 https://www.morsmordre.net/t12435-bradford-parkinson#382513
Re: Galeria nowości [odnośnik]10.08.24 13:46
Pan ojciec oraz nestor jej rodu zapewne od dawna szukali dla niej odpowiedniego kandydata na męża. W ich świecie nie było miejsca na miłość, małżeństwa służyły przedłużeniu rodów oraz wzmocnieniu ich. Światopogląd Averych od wieków był jasny, jawnie wrogi mugolom, zdrajcom oraz ideologii równości, dlatego poszukiwali sprzymierzeńców wśród innych antymugolskich rodów. Choć Corinne była tylko trzymanym pod kloszem szklarnianym kwiatem, nawet ona zdawała sobie sprawę, że Rosierowie byli potężnym rodem i że jej małżeństwo było bardzo korzystne, zarówno dla jej panieńskiego rodu, jak i dla niej samej. Dziecko, które nosiła w łonie oraz wszystkie następne w przyszłości, miały narodzić się jako kolejne gałęzie dumnego różanego krzewu, a ona sama miała być wspaniałą ozdobą nowego rodu oraz matką kolejnego pokolenia Rosierów.
- Dziękuję, lordzie Parkinson – odpowiedziała na jego gratulacje, a na jej pięknej twarzy pojawił się uśmiech. Z ciekawością wysłuchała opowieści o Idalii, ciekawa, jak młódka radziła sobie w ostatnim czasie. – Ja będąc w jej wieku z pewnością bardzo ucieszyłabym się z takiej przerwy i możliwości nauki w domu, wśród umiłowanych krewnych. Nigdy nie przepadałam za Hogwartem, ale za moich czasów uczyło się tam zbyt wiele… niepożądanego elementu, który odbierał tej szkole wiele uroku. Teraz, kiedy wreszcie go nie ma, nauka tam z pewnością może być znacznie bardziej przyjemnym doświadczeniem. Z pewnością jest lord bardzo rad, że pańskie młode córki nie muszą już uczyć się na równi z dziećmi mugoli i nie są wystawione na potencjalne zagrożenia z ich strony?
Bez pleniącego się szlamu i zdrajców Hogwart na pewno prezentował znacznie wyższy poziom, a przebywanie tam nie musiało już być tak traumatyczne jak było dla Corinne, którą zawsze bardzo uwierało to, że musi przebywać pod jednym dachem ze szlamem, biedotą i zdrajcami, i że nauczyciele traktowali ją na równi z nimi. A przecież nie była im równa, była kimś znacznie lepszym. Zawsze żałowała więc, że nie posłano jej do Beauxbatons, gdzie przynajmniej kładziono duży nacisk na sztukę, albo nie nauczano w domu, dzięki czemu nie miałaby tylu przerw w swoim szlacheckim i artystycznym wychowaniu i nie musiałaby oglądać na oczy brudnych szlam i innego elementu niepożądanego. Większości rzeczy wykładanych w Hogwarcie nie potrzebowała do bycia damą oraz dobrą żoną i matką, dlatego też nauka nigdy nie spędzała jej snu z powiek i szła po linii najmniejszego oporu, więc w jej wynikach z sumów i owutemów próżno było szukać choć jednego „Wybitnego”, dominowały oceny „Zadowalające”, „Powyżej oczekiwań” miała tylko z zielarstwa i transmutacji. Co innego odbierane w domu nauki szlacheckie – tam wkładała maksimum serca i robiła wszystko, żeby wyrosnąć na dobrą córkę swych rodziców oraz dobry materiał na (wtedy jeszcze przyszłą) żonę. Tak na dobrą sprawę, główną rzeczą, jaka była dla niej istotna w Hogwarcie za jej czasów, było obcowanie z dziećmi innych szlacheckich i czystokrwistych rodzin, oraz możliwość zdobywania szlifów w obyciu towarzyskim i zawierania znajomości, choć bardzo starannie je selekcjonowała, nie dopuszczając blisko siebie nikogo z pospólstwa.
- Bardzo chętnie więc je zobaczę – rzekła, pozwalając zaprosić się do oglądania nowej kolekcji. Ruszyła za nim, w międzyczasie pojawiła się też służka Corinne, która wcześniej zawieruszyła się wśród manekinów, ale zachowała stosowny dystans, aby nie przysłuchiwać się rozmowie i nie przeszkadzać w niej. – To prawda, kolor zawsze wspaniale przełamuje klasyczne czernie i szarości, które, choć piękne i pasujące w wielu okolicznościach, wyglądają smutno, kiedy nie są przełamane żadną żywszą barwą. Mi osobiście podoba się połączenie tych ciemnych kolorów z odcieniami czerwieni i borda, choć może to kwestia przywiązania do barw zarówno mego starego, jak i nowego rodu. Cenię też odcienie zieleni i niebieskiego, ale z racji tego, że staram się ubierać w rodowe barwy, nie noszę innych zbyt często.
Te kolory były przypisane innym rodom. Corinne była z krwi Averych i po ślubie Rosier, żaden z tych rodów nie miał w herbie zielonego ani niebieskiego, dlatego noszenie ich podczas wydarzeń towarzyskich wydawało jej się nie na miejscu. To jej pochodząca z Flintów matka częściej nosiła zieleń.
- Właściwie to chętnie nabyłabym zarówno suknię, która spełniałaby funkcję podczas ważnych wyjść towarzyskich, na przykład na zimowy sabat, jak i drugą, nieco skromniejszą kreację, która posłużyłaby mi podczas mniej formalnych okazji, jak spotkania z rodziną czy przyjaciółmi. – Była w ciąży, miała w niej być jeszcze przez wiele miesięcy, dlatego nie zamierzała ograniczać się tylko do jednej sukni. Potrzebowała zarówno kreacji wyjściowej, jak i czegoś nieco mniej strojnego. Była dumną młodą mężatką, musiała prezentować się godnie, nawet w stanie błogosławionym, choć wiedziała, że kiedy brzuch będzie już bardzo mocno widoczny, tak, że nie ukryje tego żaden strój, będzie musiała zaszyć się w dworze i pozostać w nim aż do rozwiązania. Ale liczyła na to, że przez kilka miesięcy uda jej się maskować brzuch ubraniami, dzięki czemu wykradnie dla siebie jeszcze kilka miesięcy, w których będzie mogła korzystać z życia damy. – Zgadza się, chciałabym, żeby suknia podkreślała mój status mężatki. – I nie tylko mężatki, ale tego była świadoma tylko ona sama i kilkoro członków bliskiej rodziny, nigdy nie przyznałaby się do tego obcemu mężczyźnie. Tak czy inaczej suknia dla dumnej mężatki powinna być bardziej strojna i wyrazista niż eteryczne suknie dla panienek. Chciała, żeby każdy widział, że nie była już panną, tylko żoną. Ale nikt postronny nie powinien widzieć, że była w ciąży. Ciążę należało skrywać przed wzrokiem innych, jej się nie podkreślało bez względu na to, jak wielką czuło się z niej dumę. – Choć tym razem chyba chciałabym zrezygnować z obcisłego gorsetu na rzecz nieco luźniejszego kroju, by odrobinę zróżnicować moją garderobę.
Uwielbiała gorsety podkreślające talię, ale wiedziała, że nie będzie mogła ich nosić, gdy brzuch zacznie rosnąć bardziej. Dlatego z posiadanych w jej ubraniowych zbiorach sukni z gorsetami będzie musiała na ten czas zrezygnować, stąd chęć zakupu czegoś o wciąż konserwatywnym i tradycyjnym, ale nie opinającym tak ciasno talii kroju. Ale że o ciąży mówić nie wypadało, zwłaszcza mężczyźnie (chyba łatwiej byłoby wyłuszczyć oczekiwania kobiecie), dlatego kluczyła i chciała, żeby myślał, że rezygnacja z gorsetu jest po prostu efektem chęci wprowadzenia urozmaicenia do garderoby. Choć zasadniczo z pewnością każdy zdawał sobie sprawę, że młoda mężatka prędzej czy później będzie w ciąży, co było obowiązkiem żony wobec męża i rodu, Bradford sam miał kiedyś żonę i była ona w ciąży, skoro posiadał córki – ale nie wypadało rozmawiać o czymś takim wprost.
- Myślałam o sukni, której dół zaczyna się rozszerzać już pod biustem i tak się rozszerza ku samemu dołowi, z długimi rękawami, jako że przed nami wiele zimnych miesięcy – opisała pokrótce swoje oczekiwania odnośnie kroju, który wpisywał się w dość tradycyjny rys, ale zarazem pozwalał ukryć brzuch, który nieuchronnie zacznie się za jakiś czas powiększać i na pewien czas będzie mogła zapomnieć o talii osy. Nie raz widziała tego typu luźniejsze kroje u dam, które posiadały nadprogramowe kilogramy, wiele ciężarnych też zapewne wybierało właśnie takie, ale próbowała udawać, że w jej przypadku jest to po prostu chęć odrobiny odmiany od tego, co nosiła jako debiutantka przed ślubem oraz w pierwszych miesiącach po nim.
Corinne Rosier
Corinne Rosier
Zawód : dama
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To nie miłość jest najważniejsza, lecz obowiązek wobec rodu.
OPCM : 4 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 8 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11795-corinne-rosier-avery https://www.morsmordre.net/t11797-listy-do-corinne https://www.morsmordre.net/t12113-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11798-corinne-rosier
Re: Galeria nowości [odnośnik]08.09.24 13:49
Czy pokusi się o stwierdzenie, jakoby nauka arystokratów u boku pochodzących z mugolskich rodzin, była czymś szkodliwym? Nie do końca jest tego pewien, bo wychodzi z założenia, że różnorodność i urozmaicenie pozwalają szerzej spoglądać na świat, lepiej zrozumieć szarego czarodzieja, który stanowi wszak sporą część ich społeczności. To z nich wywodzą się przecież wojownicy o wolność, zasilający szeregi Rycerzy Walpurgii, których zasługi uznał sam Minister Magii. Bradford jest im wdzięczny za oddanie wobec kraju, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że wspinając się po szczeblach kariery, będą oni mogli sobie wkrótce pozwolić na zakupienie kreacji w jego Domu Mody.
- Zmiany były potrzebne, to fakt - zgadza się z młódką i kiwa powoli głową. - Cieszmy się, że nareszcie do nich sięgnięto, nawet jeśli potrzebna była rewolucja, by ktokolwiek się nad tym pochylił. - Decyduje się na dyplomatyczną odpowiedź, nie zdradzając wszystkich swoich przekonań. Widzi przecież po świeżo upieczonej lady Rosier, że przejawia ona skrajną wrogość wobec czarodziejów krwi mieszanej, nie zdając sobie sprawy z ich wartości. Nie robi tego także dlatego, że nie chce jej odstraszyć i wygonić z salonu, pozostawiając z pustymi rękami.
Sam wspomina swoje lata w Hogwarcie jako pouczające, oraz odświeżające. Pamięta je jako okazję do sięgnięcia po beztroskę, na którą w ciasnym społeczeństwie arystokracji nie do końca jest miejsce. Miał wśród Gryfonów licznych przyjaciół, często pochodzących z rodzin o krwi mieszanej. Cenił sobie ich bliskość, możliwość zwierzania się, otrzymywania, jak i udzielania wsparcia, a także wspólnego pakowania się w kłopoty. Czy to nie w ich towarzystwie uczył się walki wręcz, oraz ćwiczył zaklęcia z obrony przed czarną magią? Traktowali się urokami, często pod byle pretekstem, a Bradford z zaskoczeniem dostrzegał u siebie radość płynącą z pakowania się w kłopoty. To ciekawe, że w porównaniu ze swoim młodszym bratem, który przez cały czas nauki w Hogwarcie unikał wszelkich szlabanów, dziś zdawali się zamienić miejscami i stać się swoją zupełną przeciwnością.
Znów kiwa głową, zgadzając się w kwestii kolorów. Mimo iż jest zwolennikiem sięgania po odważne rozwiązania w kreacjach i próby przekraczania granic, tak bardzo ceni sobie tych, którzy chcą trzymać się tradycji, wybierając reprezentacyjne barwy.
- Wobec tego sięgniemy po czerwienie, oraz złoto - przytakuje bez żadnego słowa sprzeciwu, nie widząc powodu, dla którego miałby tu forsować inne rozwiązania. Dobrze wie, że Corinne wywodzi się ze sztywnej, konserwatywnej rodziny i zamierza uszanować jej decyzję.
Przysłuchuje się określanym przez młodziutką czarownicę preferencjom, dziwiąc się nieco radykalności wyboru. Cieszy go to oczywiście, ale jednocześnie zastanawia, że sama, nieprzymuszona, decyduje się na tak śmiały krok, jakim jest odrzucenie gorsetu. Panują one przecież od lat, zdobywając poklask, zwłaszcza u starszego pokolenia czarodziejów i są potwierdzeniem trzymania się konserwatywnych zasad. Odcinany pod biustem krój jest kolejnym, który nasuwa przypuszczenia, jakoby lady Rosier była przy nadziei. W pewnym momencie w życiu mężatki dochodzi do tego, że decyduje się ona na zupełną zmianę, popychana przymusem, nie zaś rzeczywistą chęcią odświeżenia garderoby. Temu zaś nie powinien się dziwić, więc chowa też na swej twarzy zdziwienie, markując je poprzez odwrócenie wzroku w kierunku manekinów, jakby rozglądał się za odpowiednimi kreacjami.
- Myślę, że miałbym dla lady odpowiednie fasony. Niestety modele z najnowszej kolekcji nie uwzględniają kroju empire, gdyż tym razem skupiamy się na inny, bardziej dopasowanych do sylwetki liniach, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by zaprojektować coś specjalnie dla ciebie - oznajmia, powracając do niej spojrzeniem, kiedy swoje kroki kieruje ku bocznej alei, gdzie prezentowane są wspomniane przez Corinne style. - Rozumiem, że zależy lady na tym, by suknie można było dopasować do różnych rozmiarów - nieznacznie ścisza głos, wychodząc z założenia, że nie będzie ona chciała obwieszczać wszem i wobec swojego stanu. - Mimo wszystko niezbędne będzie ściągnięcie miary, czym później zajmie się Margaret - wspomina swoją asystentkę, pełniącą nadal funkcję jednej z ekspedientek. - O, proszę bardzo. Model Beatrice, to połączenie jedwabiu z cienką wełną, którą stanowi tutaj podszewkę, będąc idealną suknią na chłodniejsze dni. Proponuję do tkaniny wprowadzić mieszankę z wełną puszka pigmejskiego, będącą materiałem elastycznym, dostosowującym się do kształtu. Jest ona dodatkowo bardzo wytrzymała i odporna na potencjalne rozdarcia.
Bradford Parkinson
Bradford Parkinson
Zawód : Projektant, krawiec
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I do not merely design garments.
I weave dreams into reality.
OPCM : 5 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 3 +1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12418-bradford-duncan-parkinson https://www.morsmordre.net/t12434-feronia#382499 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-gloucestershire-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t12507-skrytka-bankowa-nr-2652#385063 https://www.morsmordre.net/t12435-bradford-parkinson#382513
Re: Galeria nowości [odnośnik]09.09.24 15:02
Nawet Corinne zdawała sobie sprawę, że potrzebowali czarodziejów półkrwi, bo ktoś musiał pracować dla wysoko urodzonych, służyć im czy produkować niezbędne rzeczy – ale czy dopuszczanie do Hogwartu ludzi zrodzonych z mugoli, nie mających przynajmniej jednego magicznego rodzica, nie było zbyt wielkim aktem dobroci? Corinne, podobnie jak założyciel jej szkolnego domu, uważała, że szlamy nie powinny być do Hogwartu przyjmowane, teraz podobno tak już było, ale jeszcze za jej czasów, mugolskie pomioty były przyjmowane na równi z dziećmi prawdziwych czarodziejów. Jeśli chodzi o mieszańców, nie darzyła ich nienawiścią, ale czuła się od nich lepsza przez swoje pochodzenie i uważała, że zasługuje na lepsze od nich traktowanie. Czarodzieje półkrwi byli prostym ludem, istniejącym po to, by pracować i służyć dla lepszych od siebie, robić wszystko to, czego im nie wypadało, zaś oni, szlachetnie urodzeni, stali na szczycie społecznej hierarchii i spijali śmietankę. Nauczyciele w Hogwarcie nie szanowali hierarchii, dlatego Corinne trudno było się tam odnaleźć, zwłaszcza na początku, gdy na pierwszym roku przeżyła bolesne zderzenie z realiami odbiegającymi od tego, do czego przywykła.
- Cieszą mnie te zmiany i mam nadzieję, że moje przyszłe dzieci nie będą narażone na kontakt z dziećmi mugoli, ani na nieodpowiednie traktowanie. Choć Rosierowie posyłają dzieci do Beauxbatons, więc raczej i moje będą odbierać swoje nauki właśnie tam. Cieszy mnie to, bowiem w Hogwarcie zdecydowanie brakowało mi zajęć artystycznych, za to musiałam uczyć się wielu rzeczy, które dziś są mi całkowicie zbędne – przyznała; zawsze trochę w swych wyobrażeniach idealizowała francuską placówkę, wyobrażając ją sobie jako eleganckie miejsce, gdzie młode damy mogą rozwijać swe talenty, a nie tylko zapychać głowy nauką, która na salonach nie była do niczego potrzebna. Wiele rzeczy z Hogwartu już nawet zapomniała, bo z większości przedmiotów nigdy nie chciało jej się uczyć nic więcej niż niezbędne do uzyskania oceny „zadowalający”. Wychodziła z założenia, że skoro jej życie ma polegać na wyjściu za mąż, rodzeniu dzieci oraz błyszczeniu na salonach, to nie musi być prymuską i nie musi spędzać popołudni i wieczorów nad książkami. Była zatem uczennicą przeciętną, a jak jakiś mieszaniec lub szlama był w czymś lepszy, to kwitowała to stwierdzeniem, że gdyby tylko jej się chciało marnować swój cenny czas, to z łatwością by go przebiła. Wolała jednak po lekcjach plotkować z innymi młodymi damami niż przykładać się do nauki.
- Te kolory z pewnością będą świetnie podkreślać mój nowy status – pokiwała z zadowoleniem głową; jak wiele świeżo upieczonych mężatek, była dumna z zamążpójścia i pragnęła przypasować się do nowej rodziny także odpowiednimi strojami. Chciała, by każdy, zwłaszcza jej dawne koleżanki, które jeszcze nie wyszły za mąż, widziały, że nie była już panną, a mężatką.
Corinne lubiła nosić gorsety, podkreślały jej konserwatyzm i wierność tradycji, ale rosnący brzuch wkrótce uniemożliwi jej ich noszenie, dlatego musiała tym razem zdecydować się na krój, który będzie w stanie zamaskować powiększający się obwód talii. Po ciąży zamierzała najszybciej jak to możliwe powrócić do gorsetów, ale na kilka miesięcy będzie musiała wybierać luźniejsze kroje sukni. Nie wypadało jej jednak mówić o takich sprawach wprost przy mężczyźnie i to spoza rodziny, ale jako ktoś, kto od dawna zajmował się projektowaniem strojów, zapewne mógł swoje myśleć, tym bardziej, że była młodą mężatką, a więc ciąża była całkowicie naturalną koleją rzeczy.
- Z całą pewnością nie porzucę gorsetów na stałe, ale teraz, na nadchodzące miesiące, chciałam jednak czegoś nieco… luźniejszego, choć wciąż wpisującego się w konserwatywne tradycje – rzekła; porzucenie gorsetów mogło się jawić jako buntownicze, a Corinne do buntu było przecież daleko. Nie zamierzała jawnie odrzucać tradycji, tym bardziej, że była bardzo konserwatywna, co chciała podkreślić. Brzemienność jednak wymuszała na kobietach pewne zmiany w garderobie, bo ich ciała się zmieniały, a talie przestawały być wąskie jak u osy. Teraz jeszcze nie było po niej niczego widać, ale za kilka miesięcy się to zmieni. Musiała przygotować się wcześniej, bo przecież sukni nie dostanie z dnia na dzień, a będzie musiała poczekać na jej uszycie. – Jeśli zaprojektowanie czegoś dla mnie nie byłoby problemem, bardzo mnie to ucieszy. I rzeczywiście, właśnie na tym mi zależy. – Także ściszyła głos; czuła już, że mężczyzna rzeczywiście się domyślał, nawet jeśli nie powiedziała niczego wprost. Ostatecznie sam miał kiedyś żonę, posiadał też dzieci, więc na pewno doskonale zdawał sobie sprawę, co wymuszało na kobietach zmianę garderoby. Był jednak na tyle profesjonalny, że nie zadawał wścibskich pytań, co Corinne doceniała. Oby potrafił też zachować odpowiednią dyskrecję.
Spojrzała z ciekawością na wskazaną przez niego suknię.
- Wygląda ładnie. Naprawdę ładnie – pochwaliła, aprobując krój. – Nie znam się na materiałach tak dobrze, jak wasz ród, ale zdaję się na pańskie doświadczenie, wełna puszka pigmejskiego z pewnością spełni moje oczekiwania. Zależy mi, żeby suknia wyglądała dobrze i elegancko, ale jednocześnie chroniła przed chłodem i dopasowywała się… do mojej sylwetki. – W końcu jej brzuch będzie powiększał się systematycznie, materiał będzie więc musiał być dość elastyczny, by pomieścić go w sobie i jednocześnie dyskretnie ukryć przed wzrokiem ciekawskich. Nie chciała obnosić się ze swoim stanem wszem i wobec; choć była z niego dumna, wiedziała, że konserwatywnej damie nie przystoi epatować brzemiennością publicznie. Dopiero po rozwiązaniu przyjdzie czas na to, by pochwalić się w towarzystwie potomkiem. A luźniejsze suknie przydadzą się i tak, w końcu nie zamierzała poprzestawać na jednym dziecku. Im więcej ich powije, tym silniej zwiąże się krwią z mężem i jego rodem i tym lepsza będzie jej pozycja. – Ile mniej więcej będzie trwało uszycie dla mnie tych dwóch sukni, które pragnę zamówić? – spytała po chwili namysłu. Oby Dom Mody nie miał teraz zbyt wielu zamówień, by nie musiała czekać wiele tygodni na swoje suknie. Nigdy nie lubiła czekać bardzo długo, a nie wiedziała też, w którym dokładnie momencie zacznie grubnąć. To była jej pierwsza ciąża i nie miała doświadczenia.
Corinne Rosier
Corinne Rosier
Zawód : dama
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To nie miłość jest najważniejsza, lecz obowiązek wobec rodu.
OPCM : 4 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 8 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11795-corinne-rosier-avery https://www.morsmordre.net/t11797-listy-do-corinne https://www.morsmordre.net/t12113-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11798-corinne-rosier
Re: Galeria nowości [odnośnik]11.09.24 20:35
Lady Corinne Rosier jest czarownicą, która tylko pozornie nie posiada własnego zdania. Kiedy jednak pociągnąć ją za język, okazuje się, że ma wiele do powiedzenia. Fakt, że są to opinie sztywne i konserwatywne, ale czego innego wymagać od osoby, która wywodzi się z kręgów o ściśle określonych poglądach? Bradford nie zamierza nikogo usilnie nakłaniać do ich zmiany, lecz próbując lepiej poznać swoich klientów, nierzadko drąży, zdradzając zainteresowanie. To dzięki temu zyskuje ich zaufanie oraz sympatię, sprawiając, że ci chętnie powracają do Domu Mody, wyłącznie potwierdzając ich zaangażowanie i bezkonkurencyjność.
- Słyszałem, że to bardzo dobra szkoła - przytakuje, choć Parkinsonowie zawsze pozostawali wierni Hogwartowi. Nie umniejsza jednak wartości francuskiej szkoły, bo zna wielu jej absolwentów, którzy są zdolnymi, wartościowymi czarodziejami. - Które przedmioty uważasz za najmniej potrzebne? - chce podtrzymać neutralną pogawędkę, jednocześnie ciekaw, czym młoda czarownica pogardza. Szczerze wątpi, by wybrałaby ona mugoloznawstwo, będące wszak nieobowiązkowym przedmiotem w szkole. Sam nie był największym prymusem. Transmutacja, zaklęcia, eliksiry, czy zielarstwo leżały daleko poza jego zainteresowaniami, za to pełnię swoich sił wkładał w opiekę nad magicznymi stworzeniami. Sympatię do nich zaszczepiono mu jeszcze w czasach dziecięcych, kiedy odnajdywał się w rezerwacie jednorożców, zgłębiając wiedzę nie tylko o tych niezwykłych zwierzętach.
Pozwala sobie na łagodny uśmiech, gdy lady Rosier w istocie przytakuje na podejrzenie o jej błogosławionym stanie. Naturalnie nie zamierza o nim nikogo informować, nie leży to w jego kompetencjach. Czarodzieje przychodzą do Domu Mody, nierzadko dzieląc się swoimi sekretami. Nawet jeśli nie mówią o nich wprost, to przecież obnażają swoje ciała, tak skrzętnie w codzienności skrywane. To tu poznaje się ich wszystkie niedoskonałości, do których nie przyznają się przed resztą świata. Jeśli ktokolwiek chciałby wyciągnąć jakieś plotki, musi przemykać między manekinami i podsłuchiwać rozmowy innych, bo sama obsługa nie jest upoważniona do zdradzania takich tajemnic bezpośrednio. Jeśli ktokolwiek by się do tego posunął, dostałby surową reprymendę.
Z uśmiechem przyjmuje zadowolenie klientki na widok prezentowanego modelu. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu z łatwością trafia w gusta i potrafi wyczytywać spomiędzy wierszy to, czego nie mówią wprost, rzadko potrafiąc określić, czego tak naprawdę oczekują.
- Nie śmiałbym proponować niczego innego - odpowiada w nawiązaniu do chęci utrzymania tradycyjnych trendów. Nie byłby sobą, gdyby nie podsunął jej kilku śmielszych, bardziej współczesnych rozwiązań, lecz będą one subtelne. Palce ostrożnie wsunięte między drzwi, nieśmiało pytające o pozwolenie.
- Istnieją pewne sposoby, dzięki którym suknia będzie dopasowywać się do zmieniającego się rozmiaru. Poza wspomnianymi materiałami, możemy sięgnąć do zapięć wiązanych, które działają podobnie, jak gorsety, jednak nie ograniczają ruchów ciała. - To sposób niezawodny i stary, jak świat. - Mogę wkomponować je w taki sposób, aby wyglądały gustownie i z klasą. - Ostatnie, czego chce, to stosować średniowieczne rozwiązania, które absolutnie wypadły z mody i jedyne, gdzie można je jeszcze zauważyć, to obrazy sprzed setek lat.
Pociera dłonią brodę, zastanawiając się nad odpowiedzią. W pamięci oblicza ilu mają na ten moment pracowników i którzy tak naprawdę są dostępni. Dom Mody ma swoje priorytety, ale zadowolenie klientów, zwłaszcza tych wysoko postawionych, stoi na pierwszym miejscu.
- To zależy. Jeśli zdecydujesz się lady na któryś z istniejących projektów, odszycie sukni nie powinno trwać dłużej, niż tydzień, zwłaszcza jeśli będziemy mieć na stanie wybrane materiały. Później nastąpi etap wprowadzenia potencjalnych poprawek i zależnie od ich ilości, może to potrwać kilka dni, bądź następny tydzień - tłumaczy cierpliwie. Wprawdzie mają obecnie mały zawrót głowy z projektami, jednak krawców mają pod dostatkiem, a to oznacza, że dobrze zorganizowawszy pracę, prędko poradzą sobie z realizacją. - Jeśli natomiast zapragniesz czegoś nowego, sam etap projektowania może zająć kilka dni, tu także w zależności od stopnia skomplikowania. - Dyskretnie spogląda na sylwetkę czarownicy, dostrzegając, że jej talia modelowana jest nadal przez gorset, a więc ciało nie zaczęło jeszcze gwałtownie rosnąć. Wszystko zależy jednak od tego, jak ciąża przebiegała u kobiet w jej rodzinie, bo może się zdarzyć, że przez cały okres noszenia dziecka pod sercem zaokrąglenia nie będą nadto widoczne. Inaczej będzie wyglądać sprawa, jeśli los obdarował ją kilkoma pociechami, te z pewnością będą wołać o zauważenie.
Bradford Parkinson
Bradford Parkinson
Zawód : Projektant, krawiec
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I do not merely design garments.
I weave dreams into reality.
OPCM : 5 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 3 +1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12418-bradford-duncan-parkinson https://www.morsmordre.net/t12434-feronia#382499 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-gloucestershire-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t12507-skrytka-bankowa-nr-2652#385063 https://www.morsmordre.net/t12435-bradford-parkinson#382513
Re: Galeria nowości [odnośnik]12.09.24 15:20
Corinne posiadała swoje zdanie, tyle że było ono po prostu zbieżne z poglądami panieńskiego rodu. I choć może nie znała się na wielkiej polityce i męskich sprawach, posiadała też jasno sprecyzowane poglądy na temat czystości krwi i spraw pokrewnych. Zawsze chłonęła wynoszone z domu wartości niczym gąbka, nie buntując się, a zupełnie naturalnie i bez żadnego wewnętrznego sprzeciwu przyjmując je za swoje.
Lubiła też rozmawiać, była osobą dość kontaktową i towarzyską, choć najbardziej lubiła rozmawiać z ludźmi równymi sobie urodzeniem. Konwersacja z Bradfordem, pomimo różnicy wieku, przyszła jej dość naturalnie, w końcu nudno byłoby spacerować między manekinami w zupełnej ciszy.
- Nie miałam okazji pobierać tam nauk, ale uczył się tam mój mąż i jego rodzina, a w przyszłości zapewne i nasze dzieci – pokiwała głową, zadowolona z tego, że jej dzieci będą się uczyć w tak (w jej mniemaniu) eleganckiej i artystycznej placówce, choć też na pewno rozłąka z nimi nie będzie łatwa, skoro będą miały być tak daleko od domu. – Myślę, że z wielu przedmiotów przydałoby się wyciąć wiele ciężkiej, suchej teorii, która niejednokrotnie przed egzaminami spędzała sen z powiek, a nie była zbytnio przydatna w opanowywaniu zaklęć, ani tym bardziej nie jest mi potrzebna teraz. – Dla Corinne drętwa, niezrozumiała i ciężka teoria zawsze była zmorą. Jak na czarownicę przystało musiała umieć rzucać podstawowe czary, ale czy musiała spędzać tyle godzin nad jakimiś suchymi, niezrozumiałymi traktatami magicznymi? I tak nic z tego już praktycznie nie pamiętała, przelatywały przez jej umysł nie pozostawiając w nim śladu. I unikała tego przez większość czasu, ale przed egzaminami i ona musiała zasiąść do podręczników, by zdać je choć na minimalną pozytywną ocenę, co by pan ojciec nie był zły, że czegoś nie zdała, w końcu czysta krew zobowiązuje. Niejednokrotnie przed egzaminami płakała z frustracji. O tak, suchej teorii powinno być mniej. Kiedy trzeba było przed trzecim rokiem wybrać przedmioty dodatkowe, zdecydowała się, idąc po linii najmniejszego oporu, na wróżbiarstwo i opiekę nad magicznymi stworzeniami. Numerologię i starożytne runy odrzuciła jako zbyt trudne i mocno teoretyczne, a mugoloznawstwo jako niegodne damy z wrogiego mugolom rodu Avery. – No i historia magii mogłaby być prowadzona ciekawiej, bo dziś o wiele więcej pamiętam z lekcji z naszą guwernantką niż z zajęć z profesorem Binnsem. – Jedyny duch wśród nauczycieli prowadził bardzo monotonne wykłady, z których osóbka taka jak Corinne nie była w stanie wynieść wiele, no i za dużo było o wojnach olbrzymów czy goblinów, a zbyt mało o dokonaniach wielkich rodów Skorowidzu Czystości Krwi. Na szczęście w Ludlow zadbano o to, by wyedukować latorośle o historii rodu Avery oraz o innych rodach Skorowidzu. Gdyby nie nauki w domu, byłaby totalną historyczną ignorantką. – Naprawdę przydałoby się też więcej sztuki. Sam szkolny chór to stanowczo za mało. Lubię grać na fortepianie, a nie miałam możliwości robić tego w szkole, z malowaniem też było ciężko, i pozostawało mi pielęgnować me artystyczne talenty w letnie wakacje. W Beauxbatons nie musiałabym ograniczać się tylko do wakacji.
Gdyby mogła to robić jeszcze w szkole, to kto wie, może jej umiejętności stałyby na o wiele wyższym poziomie? Przez wielomiesięczne przerwy jednak wiele traciła. W Hogwarcie woleli zajmować się plebejskim quidditchem niż sztuką, ale czego oczekiwać po tak zeszlamionej placówce. Dopiero po ukończeniu szkoły mogła zająć się pielęgnowaniem talentów jak należy. Kiedy tylko nie uczestniczyła w żadnych towarzyskich wyjściach, to najczęściej można ją było znaleźć w pokoju muzycznym gdzie grała na fortepianie, albo przy sztaludze. Nie miała jednak nic wspólnego z żadną postępową sztuką ani degeneracją, jaka toczyła niższe artystyczne kręgi, jej obrazy były równie konserwatywne jak ona sama. A w Hogwarcie nie miała zbyt wielu rozrywek poza ploteczkami z innymi damami, z którymi dzieliła swoją niedolę, jaką było spędzanie tylu miesięcy daleko od domu i rodziny. I zdecydowanie za latami spędzonymi w Hogwarcie nie tęskniła, cieszyła się, że ma to za sobą.
Przyjęła z aprobatą jego myśl na temat sukni.
- Może to dobry pomysł, z tymi zapięciami. Zdam się na pańskie doświadczenie w kwestii tego, by całość wyglądała dobrze i gustownie, i przy okazji spełniała też bardziej praktyczne funkcje. – Teraz, planując dobór swojej garderoby, będzie musiała myśleć nie tylko o samym wyglądzie, ale też o ukrywaniu ciąży. Jeszcze mogła nosić gorset, ale za pewien czas będzie zmuszona do porzucenia go. Wysłuchała jego przewidywań odnośnie terminu wykonania sukni. Dobrze, że przyszła tak wcześnie, powinni się wyrobić nim brzuch będzie widoczny. – W porządku, i oczywiście, gdy będzie już gotowa do przymiarek i ostatecznych poprawek, pojawię się tu znowu. – W końcu chciała żeby wszystko było dopracowane jak należy, więc musiała tego dopilnować sama. Kiedy była panną to matka ją tu zabierała, teraz przybywała jedynie ze służką. Mąż miał zobaczyć dopiero efekt końcowy, ciekawe, czy w ogóle zauważy, że miała nową suknię. Nawet jeśli nie, to była pewna, że na salonach nowe kreacje były zauważane. – Miary zostaną zdjęte dzisiaj? – spytała; dobrze by było, skoro już tu była. Przynajmniej ta część byłaby odhaczona, ale jeśli chodzi o samą suknię, to Corinne patrzyła na wystawione projekty i intensywnie rozmyślała, tworząc w głowie wizualizację tego, co sama chciałaby nosić.
Corinne Rosier
Corinne Rosier
Zawód : dama
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To nie miłość jest najważniejsza, lecz obowiązek wobec rodu.
OPCM : 4 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 8 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11795-corinne-rosier-avery https://www.morsmordre.net/t11797-listy-do-corinne https://www.morsmordre.net/t12113-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11798-corinne-rosier
Re: Galeria nowości [odnośnik]05.10.24 17:25
Nasze dzieci brzmi dość specyficznie w ustach nastolatki, która przecież nie tak dawno była szkolną koleżanką jego córki. Czy te dzieci naprawdę tak szybko rosną? Bradford nie pozwala sobie, by wypuścić powietrze ze świstem, zamiast tego uśmiecha się nieco wymijająco, nie widząc powodu, dla którego miałby się z nią nie zgodzić. To dobrze, że młode lady mają na uwadze kwestie wychowania i edukacji swoich dzieci, nawet jeśli jeszcze przed momentem same nimi były. Ledwie odsunięto je od piersi mamki, ledwo nauczyły się utrzymać równowagę na miotle, czy rzucać pierwsze zaklęcia, a już wymaga się od nich powagi i dojrzałości. Myśl ta zatrzymuje Parkinsona na moment, bo wcześniej nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Idalia już za trzy lata ukończy Hogwart i zadebiutuje na sabacie, do jej ręki ustawiać się będą kawalerowie - czy powinien na to w ogóle pozwolić? Czy ślepo podążyć za konwenansem, któremu sam będąc w tym wieku żywo się sprzeciwiał?
W tym jednym musi się z lady Rosier zgodzić - w czasach szkolnych sam nie przepadał za suchą teorią, nad nauką konkretnych zaklęć zresztą w ogóle się nie pochylał. Podobnie, co ona, od zawsze znał swoją rolę, swoje miejsce w świecie. Miał zająć miejsce projektanta Domu Mody, a to niebywały zaszczyt, zwłaszcza dla osoby szczególnie wyczulonej na estetykę. Przytaknąć jej też musi w kwestii nauki sztuki. Gdyby podobne zajęcia odbywały się w Hogwarcie, znacznie poprawiłby swoje umiejętności rysunku. Dziś ogranicza się raczej do prostych szkiców szat, ale za dziecka zachwycał się obrazami matki. Jak zahipnotyzowany siadał u jej boku, samodzielnie kładąc pierwsze plamy na płótnie. Także i malarstwo finalnie porzucił na rzecz literatury, a następnie projektowania.
- To prawda, sam ubolewam, że za czasów szkolnych niewiele miałem okazji, by szlifować swoje umiejętności. Brigitte z pewnością spodobałaby się częsta możliwość gry na fortepianie.
Cieszy się, że Corinne podoba się pomysł ze sznurowaniem. To najrozsądniejsza decyzja, takie dobrze zastosowane zapięcie może mieć dodatkowy walor wizualny.
- Doskonały wybór - posyła jej szerszy uśmiech. - Daję swoje słowo, że dopełnię wszelkich starań, byś była zadowolona. - Bo czy nie tak zawsze czyni, każdy z projektów dopinając na ostatni guzik? Za każdym razem wkłada w nie serce, te mniej ciekawe odsyłając innym projektantom. Młoda lady Rosier zasługuje jednak na coś wyjątkowo, więc i nad jej zamówieniem chciałby pochylić się osobiście.
- Gdy tylko projekty będą gotowe, poślę lady list z zaproszeniem na konsultację. Najlepiej też, by któraś z asystentek wizytowała w Château Rose, aby upewnić się, jak szybko postępują zmiany. - Tu nachyla się nieznacznie i ścisza nieco głos, aby te słowa trafiły wyłącznie do jego rozmówczyni. Prostuje się po tym od razu i wygładza dłonią połę swoje szaty.
- Naturalnie. Elizo, zajmiesz się lady? - podnosi nieco głos, bo jest pewien, że ekspedientka kręci się gdzieś w okolicy. I wcale nie jest w błędzie, bo oto spomiędzy manekinów wyłania się czarownica w średnim wieku o profesjonalnym uśmiechu. Elegancka suknia w kolorze głębokiej zieleni podkreśla spojrzenie błękitnych oczu. - Dziękuję za miło spędzony czas i do zobaczenia. - Bradford kłania się młodej kobiecie nisko, a gdy ta zostaje poprowadzona na bok przez asystentkę, wraca do własnej pracy.

| zt x2
Bradford Parkinson
Bradford Parkinson
Zawód : Projektant, krawiec
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I do not merely design garments.
I weave dreams into reality.
OPCM : 5 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 3 +1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12418-bradford-duncan-parkinson https://www.morsmordre.net/t12434-feronia#382499 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-gloucestershire-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t12507-skrytka-bankowa-nr-2652#385063 https://www.morsmordre.net/t12435-bradford-parkinson#382513

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Galeria nowości
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach