Wydarzenia


Ekipa forum
Smocza jama
AutorWiadomość
Smocza jama [odnośnik]23.03.16 20:40
First topic message reminder :

Smocza jama

Smocza jama to rozległa jaskinia ciągnąca się pod lasami w pobliżu miasta; wiele setek lat temu była gniazdem zamieszkanym przez jednego z białych smoków  - Cataractusa - który przeszedł do mugolskich legend jako smok wykradający i pożerający dziewczęta z pobliskich wiosek. Nie było w tym krztyny prawdy, kiedy Cataractus pojawiał się nad mugolską wioską, zwykle nie pozostawało z niej nic. Dziś nie mieszkają tu smoki, częściej spotykają się tu dzieciaki z okolicznych miejscowości, zwabione budzącą dreszczyk emocji legendą i przyciągnięte urokliwym tajemniczym miejscem.

Rzuć kością k100:

1-20: znajdujesz osmolony kamień, kiedyś musiał zostać spalony przez smoka;
21-50: znajdujesz coś, co wygląda na kość i jest duże - najpewniej należała do prawdziwego smoka;
51-70: znajdujesz pozostałości po świeżym posiłku - czy to możliwe, by smoki z pobliskiego rezerwatu jednak czasem wciąż zapuszczały się w to miejsce?
71-100: wtem od jednego z węższych, zbyt wąskich dla człowieka korytarzy smoczej jamy, wydobywa się piskliwy wrzask; niewielkie białe smoczę wypadło spomiędzy kamieni i wnet uderzyło w kierunku światła, błyskawicznie opuszczając jaskinię. Nie zdążyłeś się mu przyjrzeć, ale stworzenie i tak zrobiło wrażenie.
Lokacja zawiera kości
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Smocza jama - Page 15 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Smocza jama [odnośnik]27.12.20 13:32
Byli jak ogień i woda, jak księżyc i słońce przemykające po niebie, dopełniający piękno dnia, stanowiący jedną całość. Callista była swoistym diamentem, pięknie lśniła u niego boku pokazując swoje najwspanialsze oblicze. Potrafiła zauroczyć. Tristan podchodził nieufnie wobec niej, popełnił błąd w ocenie zdradliwej salamandry, jednak nikt go o to nie obwiniał. Mathieu za to ufał Calliście w pełni i wiedział, że skoro zaręczyny są już oficjalne i dopięli swego, nie będzie problemu z znikającą panną młodą. Teraz nie mogłaby tak po prostu bez słowa wyjechać, była mu obiecana, a to zmieniało bardzo wiele. Niemniej jednak, przychodziła tutaj wiele ryzykując. Nie był pewien czy Diane mogłaby przesiąknąć taką perfidią w testowaniu przyszłej synowej, doskonale zdając sobie sprawę z tego jak Mathieu zareaguje. Impulsywnie, zbyt nerwowo, nadmiernym spokojem – nie chcąc zranić uczuć ukochanej. To nie zmieniało niczego. Dzisiejszy dzień spędzał w samotności i narzeczeństwo tego nie zmieni.
- Callisto, proszę. – powiedział cicho, zastanawiając się czy jej upartość jest w stanie wygrać z jego skrzywieniem i upartością odziedziczoną po ojcu. Minęło dwadzieścia lat od kiedy stracił go bezpowrotnie, dwadzieścia długich, ciężkich i męczących lat, kiedy został pozostawiony sam sobie. Co takiego miał Mathieu? Wuj nigdy nie potraktowałby go jak syna, nawet jeśli chłopiec miał lekką taryfę ulgową. Matka nie miała nic do powiedzenia, a Mathieu i tak czuł, że odstawał od reszty kuzynostwa. Jak z podrzuconym szczeniakiem, które nie pasowało do reszty gromady. Czy gdyby Tristan zginął Mathieu zająłby się Evanem, wspierał Evandrę i traktował chłopca jak własnego syna? Zapewne tak. Z drugiej strony, czy gdyby to on zginął pozostawiając po sobie potomka Tristan zachowałby się wobec niego w taki sposób? Szanował kuzyna, jego postawę i twarde zasady, które wyznawał, ale… nie był pewien czy coś takiego mogłoby się wydarzyć. Tristan był nazbyt podobny do swojego ojca. Odwrócił się do narzeczonej zbyt gwałtownie, spojrzał na nią i zdjęcie, które trzymała w dłoni zignorował kompletnie. Nie chciał go widzieć, nie chciał patrzeć na fotografią.
- Proszę Cię ten jeden raz najdroższa, odpuść i wróć do Château Rose. Chcę być dzisiaj sam i chcę, abyś to uszanowała. - dodał, patrząc jej intensywnie prosto w oczy. Ten dzień od dwóch dekad był wyjątkowy i należał tylko do niego, nikt nie śmiał zakłócać mu tego czasu. - Jutro zjemy razem wspólne śniadanie. - nachylił się i ucałował jej czoło. Nie prosił o wiele, toż to prawie nic.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Smocza jama [odnośnik]28.12.20 13:56
Powściągliwości Tristana Lady Avery również nie odbierała osobiście. Po Rosierach wcale nie spodziewała się gorącego przyjęcia z otwartymi ramionami. Nie do tego przygotował ją też Mathieu. Ich podejrzliwość była tym bardziej zrozumiała, że ostatnie kilka kandydatek na jej miejsce okazało się sporym rozczarowaniem. Tak wielkim, iż nawet osobiste zapewnienia Młodego Lorda o jej słusznych intencjach na niewiele się zdały. Cóż, Callista musiała po prostu zapracować na swoje nowe nazwisko. Wykazanie się uporem na pewno powinno jej w tym pomóc, aczkolwiek w przypadku Mathieu nigdy nie chciała naciskać zbyt mocno. Za długo pracowała na tytuł jego sojuszniczki, żeby teraz miał ją wziąć za swojego wroga. Wątpiła też, aby udało jej się odzyskać raz utracone zaufanie mężczyzny.  
Serce ścisnęło jej się lekko na dźwięk cichej prośby wypowiedzianej umęczonym głosem.  Rosier cierpiał. Wiedziała o tym ona, wiedziała też Diane, reszta domu zapewne też. Niestety żadne z nich nie wiedziało jak mu pomóc. Nawet Calliscie brakowało pomysłu. Wysłali ją tu z misją zakrawającą na niemożliwą do wykonania. Być może celowo. Lady Avery musiała jednak odpowiedzieć sobie na pytanie co jest ważniejsze: jej duma czy uszanowanie życzenia przyszłego małżonka? Małżonka, który wreszcie postanowił spojrzeć jej w twarz, jeszcze raz ponawiając prośbę. Zmartwiona Czarownica pozwoliła mu nawet złożyć pocałunek na swoim czole, wzdychając lekko i ściskając jego przedramię, chcąc zaoferować choć cień wsparcia.  
- Oczywiście, cherie - odparła potulnie. Nie chciała walczyć z Mathieu, ani udawać, że lepiej od niego wie czego w tej chwili mu potrzeba. Skoro szukał samotności, powinna była odpuścić, nawet jeśli egoistycznie pragnęła pozostać u boku mężczyzny. Mimo wszystko nadal trzymała jego rękę, gdy próbował się odsunąć - Jeśli pozwolisz, chciałabym Ci tylko przekazać coś jeszcze - wykorzystując wzrokowy kontakt, posłała Czarodziejowi proszące spojrzenie - Obiecuję, że po wszystkim sam zapomnisz, że nawet tu byłam - nie mogła odejść od tak i po prostu pozwolić mu dalej pogrążać się w smutku.


The most dangerous woman of all  
is the one who refuses to rely on your sword to save her  
because she carries her own
Callista Avery
Callista Avery
Zawód : Córka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Beware, for I am fearless and therefore powerful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8141-callista-merle-avery https://www.morsmordre.net/t8169-athena#234774 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t8503-callista-m-avery#247860
Re: Smocza jama [odnośnik]29.12.20 20:44
Poprzedniczki Callisty postawiły przed nią niewyobrażalnie trudne zadanie. O ile z samego urodzenia wydawały się być idealnymi kandydatkami, a sojusze zawarte z ich rodami miały przynieść wspaniałe korzyści… o tyle nie sprawdziły się i wszystko odeszło w niepamięć. Na całe szczęście Lady Avery wróciła w samą porę, aby podważyć wszystko co działo się w głowie Mathieu i cudownym zrządzeniem losu doprowadzić do tego, że ich świetlana przyszłość stała się rzeczywistością. Nie zmieniało to jednak faktu, że młody Lord Rosier był osobą trudną w obyciu, wymagającą o wiele większego wkładu i cierpliwości, aby można było dostrzec jego prawdziwą osobowość. Lady Avery udało się to, powiedzmy, zrealizować na tyle dobrze, że Mathieu obdarzył ją zaufaniem. Oby Tristan w przyszłości dostrzegł w niej to, co widział sam Mathieu.
Jej upartość nie znała granic. Była chyba jedyną kobietą chodzącą po tym świecie, którą pozbawiono instynktu samozachowawczego wobec jego osoby i nie potrafiła tak po prostu odpuścić. Ten jeden dzień w roku, kiedy chciał być sam powinien zostać uszanowany w pełni. Nie twierdził, że Callista występowała teraz przeciwko niemu. Wiedział jak troskliwa jest i jakim darzy go uczuciem. Nie chciał jej skrzywdzić, nie chciał zranić jej uczuć, więc po prostu… z dość kwaśną miną odwrócił się w jej kierunku i posłał pytające spojrzenie. Ta batalia i tak nie miała racji bytu, a tym razem Mathieu postanowił po prostu odpuścić, w drodze wyjątku.
- Co takiego nie może poczekać do jutra? – spytał, przekręcając lekko głowę w bok. Nie to, że celowo chciał być zgryźliwy czy nieprzyjemny, a nawet może odrzucający. Zwyczajnie nie widział sensu w kontynuowaniu tego, a skoro nie miała w planach tak po prostu odpuścić… niech już jej będzie. Oby tylko dotrzymała danego przed momentem słowa i po przekazaniu mu tej jakże istotnej informacji po prostu odeszła. O wiele ważniejszym było dla niego jej bezpieczeństwo w Chateau Rose, niżeli snucie się za nim jak cień. Dzisiejszy dzień nie był najlepszym na nachodzenie go. – Dlaczego przemieszczasz się bez służki? – wypalił nagle, zauważając, że nikt nie czai się za zakrętem kamienistej ściany. Powinna być przy niej, chronić ją. W momencie wezbrała w nim złość. – To nieodpowiedzialne, Callisto. – zwrócił jej uwagę twardym, nieustępliwym tonem.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Smocza jama [odnośnik]29.12.20 21:55
Trudne zadania nie były dla niej niczym nowym. Lady Avery wątpiła też, aby wżenienie się do rodu Rosierów miało być trudniejsze od zdobycia serca Mathieu.  Oboje mieli spore wymagania, ale jako pierworodna, do tego obciążona genetycznie córka swoich rodziców, Callista była do nich przyzwyczajona. Sama nigdy również nie schodziła poniżej pewnych standardów. Tak ją wychowano. Jeśli zaś chodzi o Tristana oraz jej przyszłą rodzinę, taktykę miała prostą: trwać u boku Mathieu do samego końca. Tylko udowadniając swoją lojalność, mogła zdobyć ich zaufanie, a skoro udało jej się przebić przez mury otaczające serce młodego Lorda, zjednanie sobie jego krewnych to był ten łatwiejszy etap.  
Jak widać jednak jej praca nad ponurym z natury narzeczonym nie została jeszcze zakończona. Jeśli Rosier planował osiągnąć swój pełen potencjał, nie mógł uciekać od reszty społeczeństwa, gdy tylko miał na to ochotę. Zapewne najchętniej brunet przeniósłby się na stałe do Rezerwatu, by nawet z łóżka móc czuwać nad ukochanymi jaszczurami, ale przecież oboje z Callistą wiedzieli, że został stworzony do rzeczy o wiele większych. Kwestią czasu była też nagroda, którą najpotężniejszy z pewnością przekaże mu za jego wierną służbę. Żal po stracie ojca niestety mógł stanowić w tym przeszkodę. Był łatwą do wykorzystania słabością.
Pewnie dlatego Rosier z początku unikał jej wzroku. Niepotrzebnie. Chłodne, stalowo szare tęczówki Czarownicy bardzo szybko łagodniały, gdy miała do czynienia ze swoim Rycerzem.
- Przemyślenia, które poczyniłam w drodze tutaj - wyjaśniła, ryzykując drobny uśmiech. Wiedziała jak wiele musiało Mathieu kosztować zachowanie resztek kultury w jego obecnym stanie, ale po Lordzie nie spodziewała się niczego innego - Oczywiście nie mam zbyt wielkiego pojęcia o relacjach łączących ojców z synami, ale mój ojciec zawsze marzył o tym abym poszła w jego ślady, więc myślę, że to całkiem dobry wyznacznik - skoro dostała tylko jedną małą szansę na przedstawienie swoich racji, musiała być nie tylko związła, ale i na tyle merytoryczna by dotrzeć do swojego narzeczonego - Właśnie dlatego, jeśli tylko uda nam się spłodzić syna, chciałabym aby jak najwięcej odziedziczył po Tobie - rozmawiali na osobności, bez żadnych świadków, Mathieu nie powinien mieć powodu by wątpić w szczerość jej słów - Niech będzie odważny, pracowity i oddany jak swój papa, a wcześniej dziadek. Niech stanowi naszą dumę tak jak na pewno ty stanowiłbyś ją dla swojego ojca, cherie -choć nie mogła mieć pewności, Czarownica podejrzewała, że w tym może właśnie tkwić sęk niepewności jej ukochanego - Poza tym żadna służka nie ośmieliłaby się mi tu towarzyszyć. Nawet Claude gdzieś zniknął - odparła, już bardziej nonszalancko. Może nawet z cieniem rozbawienia - W podróż do paszczy smoka musiałam wybrać się sama.


The most dangerous woman of all  
is the one who refuses to rely on your sword to save her  
because she carries her own
Callista Avery
Callista Avery
Zawód : Córka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Beware, for I am fearless and therefore powerful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8141-callista-merle-avery https://www.morsmordre.net/t8169-athena#234774 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t8503-callista-m-avery#247860
Re: Smocza jama [odnośnik]04.01.21 23:27
Zawsze pragnął kobiety z charakterem, która będzie potrafiła zaskoczyć, być oszałamiająca i niezwykła. Callista Avery właśnie taką Lady była, przy tym niezwykle upartą, nie potrafiącą odpuścić. Zbyt wiele razy odpuszczała sobie jego, zbyt wiele bolesnych wspomnień wiązało się z tym wszystkim… Nic dziwnego, że właśnie teraz podjęła próbę i chciała być u jego boku pomimo wszystko. Z jednej strony poczuł się tak, jakby nie uszanowała jego potrzeby samotnego napicia się whisky w miejscu, do którego zwykł zabierać go ojciec, kiedy jeszcze był małym chłopcem, a z drugiej… Chciała być tu dla niego, niezbyt nachalnie, nie intensywnie. Miał mieszane uczucia co do decyzji Diane, która wysłała Callistę samotnie po Klifach Kent. Jego matka nie powinna postępować w tak lekkomyślny sposób.
Dostała swoje „pięć minut” na wypowiedzenie tego, co chciała mu oznajmić. Nie wzbraniał się, w końcu poddał sprawę i pozwolił na to. W milczeniu słuchał każdego wypowiedzianego przez nią słowa. Do ślubu zostało kilka miesięcy, mieli wspólne plany i przyszłość przed sobą. Jednocześnie oboje wiedzieli, jak ogromnym zagrożeniem będzie dla niej ciąża. Mathieu nie zamierzał być ostatnim ze swej linii, ojciec ją zapoczątkował, a Mathieu zamierzał ją kontynuować. Niemniej jednak, nie chciał teraz o tym wszystkim myśleć, to teoretycznie bliskie plany, jednocześnie będące odległymi.
- Nie wiesz jaki był mój ojciec, ja sam ledwo go pamiętam. – powiedział cicho, odwracając głowę w bok. Jak wiele mogło zapamiętać siedmioletnie dziecko? Nie pamiętał jego głosu, nie pamiętał zbyt wielu szczegółów… Jedynie portret ojca uśmiechał się do niego ciepło, kiedy od czasu do czasu zjawił się w komnacie matki. Z reguły nawet nie patrzył jednak w jego kierunku. – Nie wiem czy byłby ze mnie dumny… i nigdy się nie dowiem. – odparł jeszcze pociągając z butelki. Nie chciał o tym rozmawiać, nie chciał się denerwować i narażać jej na swoją markotność. – Odprowadzę Cię do Chateau Rose. – podszedł i złapał ją pod ramię, pocałował wierzch dłoni i spojrzał raz jeszcze niewyraźnym wzrokiem, przepełnionym pewnego rodzaju bólem. Dwadzieścia lat… to tak wiele czasu. – Wolałbym, abyś bezpiecznie wróciła do domu. – dodał jeszcze, kierując się powoli do wyjścia ze smoczej jamy.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Smocza jama [odnośnik]11.01.21 18:07
Faktycznie, Lady Avery swoje sprawy odpuszczała rzadko, przeważnie nie z własnej woli. Tak właśnie było w przypadku Mathieu, gdy sprawy rodzinne zmusiły ją do wyjazdu z kraju. Na całe szczęście już po swoim powrocie nadal była zdeterminowana by doprowadzić ich związek do ślubnego finału, nie bacząc na inne kandydatki, które pojawiły się pod jej nieobecność. Rosier czasu nie tracił, to trzeba mu oddać. Na szczęście Avery wykazała się większą lojalnością, wiernie trwając u jego boku. Tak samo miało być dzisiaj. Jasnowłosa Czarownica nie pragnęła wcale rozmowy ani czułych gestów. Jedyne czego chciała, to dotrzymać narzeczonemu towarzystwa w tym bolesnym dla niego dniu. Życzenie, którego Mathieu niestety nie zamierzał spełnić.
Już sam fakt, że nie przegonił jej od wejścia Callista powinna brać za swój sukces. Brunet wysłuchał nawet jej słów, choć ze średnim zainteresowaniem. Spożyty dotychczas alkohol widocznie dawał mu się we znaki, a obojętność, na jaką się silł, skutecznie maskowała kończącą się cierpliwość względem blondynki. W swoich kolejnych słowach Rosier był oszczędny, jak zawsze. Wydawało się też, że wypowiedź młodej Lady niewiele na niego wpłynęła. To był chyba najlepszy moment, aby Avery odpuściła sobie misję poprawienia mu humoru. W swoim stanie Mathieu zabrnął już za daleko, a ona stanowiła ostatni element, który nie pozwalał mu się całkiem pogrążyć w żałobie. Wydawało się, że właśnie na tym mu zależy, więc nie było sensu dalej stać mu na drodze.
- Poradzę sobie, znam drogę - nalegała, choć jej dłoń i tak już znalazła się w zagłębieniu łokcia mężczyzny. Niezdecydowany Lord jednak nie chciał jej puścić. A to podobno kobiety stanowią bardziej skomplikowaną płeć. Bzdury. Ostatnie co mogła zrobić, to poddać się woli Czarodzieja, w milczeniu dotrzymując mu kroku. Zdjęcie jego ojca, rzecz jasna, na powrót ukryła bezpiecznie z zamiarem oddania go w ręce Diane. Tak z resztą postąpiła, kiedy dotarli do Chateau Rose. Szczególnie, że lord Rosier pożegnał się z nią już na progu, na powrót ulatniając w sobie tylko znanym kierunku.


- the end -


The most dangerous woman of all  
is the one who refuses to rely on your sword to save her  
because she carries her own
Callista Avery
Callista Avery
Zawód : Córka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Beware, for I am fearless and therefore powerful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8141-callista-merle-avery https://www.morsmordre.net/t8169-athena#234774 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t8503-callista-m-avery#247860
Re: Smocza jama [odnośnik]15.01.21 23:23
2.10

Hep!
Obiecałeś. Przypominałem mu o tym, odkąd opuścił tamto zimne miejsce, ale oczywiście nic nigdy nie było takie proste jak w jego podłych kłamstwach. Nie, bo jesteśmy wśród rannych. Nie, nie w domu, nie, nie teraz. Obydwoje jesteśmy wojownikami, więc ścieramy się nieustannie. Czasem bałem się wraz z nim, czasem czułem to, co on. Irytujące, ale zarazem irytująco realne: chłód, lęk, wspomnienia tamtych dziwnych potworów w kapturach. Chciałem się wyrwać i zaczęło mi się udawać. Może to on zaczął bać się mnie, a może zrozumiał, że opór tylko niepotrzebnie go wyczerpuje. Pełnia nadchodziła, ja rosłem w siłę, a smycz zaczęła popuszczać. Łańcuch był coraz luźniejszy, tak samo jak tama między naszymi myślami. Nudziarz słyszał mnie coraz częściej, codziennie, a mnie zaczęło się to podobać. Wszystko było lepsze, niż samotna ciemność i zimno naszych wspomnień. Ktoś powinien go pilnować, by nie chodził w takie miejsca i nie porywał się na potwory. Lubiłem ból, ból mnie umacniał, ale zawsze był to ból ciała. Na żadne cierpienia młodej duszy się nie pisałem.
Ludzkie życie było przeplatanką nudy i rozterek, a ostatnio lęku i samotności, ale doskonale pamiętałem, że obiecał mi coś więcej. Aż w końcu upomniałem się o swoje. Wspomnienia z Azkabanu dopadły nas w lesie, cień wyglądał jak tamten zakapturzony stwór, liście szumiały niczym głosy więźniów. Chciałem uciec, przejąć kontrolę, powstrzymać napór wspomnień - i obiecałem mu, że ze mną za sterami nie będziemy o tym pamiętać. Wolę myśleć, że byłem silniejszy, choć chyba to on oddał mi stery. Nieważne - ja też umiem łamać obietnice. Przez chwilę czułem go jako irytującą, brzęczącą obecność z tyłu czaszki, próbowałem wrócić do własnego ciała, ale nie potrafiłem. Gamoń się opierał, a słońce utrudniało zadanie. Nie miałem jednak zamiaru pozostać w jego ciele, z jego wspomnieniami, z tamtym zakapturzonym stworem. Zapierając się, zacząłem walczyć z nim w jego jaźni, chcąc uciec od myśli o tamtym więzieniu i obiecując mu tą samą ucieczkę. Nie wiem, czy to on się poddał, czy ja wygrałem. Ostatnio jest słabszy, od tamtej wyprawy. Dotychczas siedziałem cicho, przy swoich przyjaciołach i rodzinie czuł się jakby lepiej, trzymał mnie na kagańcu, nie pozwalał mi warczeć. Teraz jednak był sam, zdezorientoway - czknął, i nagle zniknęliśmy i nie wiemy już, gdzie jesteśmy. To wzbudza w nim niepokój, we mnie też. Szaleję, chcę wziąć sprawy w swoje łapy. Człowiek chwyta się za głowę i upada na leśną ściółkę, a ja wyję coraz głośniej, aż przenika nas znajomy ból. Chcę porzucić to ciało, zmienić je na lepsze. W pobliżu nie ma żadnych młodych dziewcząt, nigdzie nie płynie krew, nie mam takiego bodźca jak we wrześniu, ale może mi się uda...?

efekt halucynacji: K1 - dopada Cię potężna fala smutku, rozpaczy. Wspomnienia z Azkabanu wracają do Ciebie z wielką intensywnością, przypominasz sobie moment pocałunku; wilk pragnie wyjść z ciebie i znaleźć się z dala od twoich koszmarnych wspomnień, chce przejąć kontrolę nad tym, co się z Tobą dzieje lub uciec. Karmi się twoimi emocjami, walczy z Tobą. Powoli przegrywasz walkę ze swoją drugą naturą; rzucasz kością na przemianę i dostosowujesz się do wyniku zgodnie z mechaniką.

Rzucam na przemianę! (edit, bo kupuję biegłości: na razie wg. obecnej biegłości, +4 do rzutu), pamiętamy o "zdarzeniach" i dorzuci druga osoba z pary



Can I not save one
from the pitiless wave?



Ostatnio zmieniony przez Michael Tonks dnia 18.02.21 17:44, w całości zmieniany 3 razy
Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Smocza jama - Page 15 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Smocza jama [odnośnik]15.01.21 23:23
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 40
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Smocza jama - Page 15 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Smocza jama [odnośnik]16.01.21 20:10
Nie powinno jej być w środę w Kent, jednak nie mogła już wysiedzieć w Londynie. Wyszła wcześniej z pracy, wymigując się jakimś prywatnym zleceniem, obiecując, że innego dnia poświęci więcej czasu na sprawunki w Ministerstwie - zresztą w to nikt nie wątpił i tak od śmierci Alpharda, nagminnie przesiadywała do późnych godzin, gdy jej kuzynka nie prosiła o spotkanie. W pracy było łatwiej, lżej - paradoksalnie bezpieczniej niż we własnym domu. Od kiedy pracowała w rezerwacie, smoki stały jej się bliższe, a o jaskini zamieszkałej przez białego smoka słyszała jeszcze wcześniej. Ostatnim razem gdy pociągnęła ją ciekawość, zdobyła okazję do dalszego rozwoju, a jak miało być tym razem?
Trzask teleportacji rozległ się między leśnymi ostępami, bała się, że mogła pomylić miejsca, lecz najwyraźniej tego nie zrobiła. Poznała tę ścieżkę, którą już kilkakrotnie chciała pójść, lecz nie znalazła odpowiedniej chwili. Poprawiła czarną, żałobną chustę, która oplatała jej szyję, a ledwo związana peleryna uwalniała specyficzny zapach tuberozy, zmieszanej z żywiczną sosnową nutą i słonym orzeźwieniem. Nie przyszła tu rzeczywiście maskować się i kryć przed białym smokiem, którego można próbować odnaleźć. Chciała pomyśleć, odrobinę odpocząć od tych wszystkich ludzi, którzy co rusz wymądrzali się w biurach, szczycąc działaniami wyniszczającymi kraj. Mocniej naciągnęła czarny kaptur na głowę, a potem sięgnęła po krwiście czerwone jabłko, spoczywające wcześniej w kieszeni. Podrzuciła nim kilkakrotnie, kierując się dalej w głąb, aby dotrzeć do jaskini, będącej celem tego szybkiego wypadu.
Niewinnie, niczym czerwony czarny kapturek, kroczyła dalej, aż najpierw usłyszała trzask, podobny do tego, który towarzyszył i jej chwilę temu. Potem krzyk przesiąknięty bólem, który spłoszył okoliczne ptaki. Wzdrygnęła się nieznacznie, łapiąc zamaszyście jabłko, najwyraźniej z konsumpcją musiała poczekać i wymienić je na różdżkę. Nawet przez myśl nie przyszła jej ucieczka, nie w takiej chwili, gdy ktoś najwyraźniej potrzebował pomocy. A mówi się o przeklętych lasach, terrorystach, czarnoksiężnikach i innych, lecz… nawet najgorsze potwory czasem zasługują na pomocną dłoń gdy cierpią. Jednak nie odezwała się, po prostu kroczyła przed siebie, wiedziona głosem, przebijającym mglisty spokój leśnej głuszy. W końcu z mgły wyłonił się ten obraz nieszczęścia, klęczący na poszyciu z głową skrytą w dłoniach. Rozejrzała się dookoła, czy nie było tu nikogo innego, lecz najwyraźniej byli tutaj sami, póki co.
Panna Crabbe nawet się nie łudziła czy może znać lub nie tę osobę, nie wnikała w ciągu tych kilku sekund. – Przepraszam? Wszystko... w porządku? – zapytała, asekuracyjnie ściskając różdżkę za plecami. Postąpiła kilka kolejnych kroków, zatrzymując się w końcu z dobre pięć metrów od mężczyzny, woląc jednak zachować dystans. Nie była na tyle głupia, aby zbliżać się bardziej, a mężczyzna nie był nieprzytomny, aby potrzebować natychmiastowej pomocy. – Proszę pana? – ponagliła, wpatrując się intensywnie w jego sylwetkę i wtedy… nie. To nie mógł być on. Nie mógł. Może był podobny? A może to jakaś zmora płatała jej figle? A… być może to już jej umysł odmawiał posłuszeństwa, kreując widziadła przeszłości? Ścisnęła mocniej różdżkę i wytężyła wzrok – nie był widziadłem, był prawdziwy. Nie wydusiła z siebie jednak żadnego słowa, mogła się przecież pomylić, minął szmat czasu, odkąd widzieli się po raz ostatni.

| Dorzucam na nasze zdarzenie, bo stoimy jeszcze przed wejściem do jamki, na otwartej przestrzeni, także... niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.


I wciąż nie starczało, i ciągle było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak

Forsythia Crabbe
Forsythia Crabbe
Zawód : Magizoolog w Ministerstwie Magii
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
l'appel du vide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8816-forsythia-a-crabbe https://www.morsmordre.net/t8824-maypole#262975 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f299-brook-street-72 https://www.morsmordre.net/t8821-skrytka-bankowa-nr-2082#262964 https://www.morsmordre.net/t8822-forsythia-crabbe#262969
Re: Smocza jama [odnośnik]16.01.21 20:10
The member 'Forsythia Crabbe' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Smocza jama - Page 15 CdzGjcQ
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Smocza jama - Page 15 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Smocza jama [odnośnik]17.01.21 23:16
25 obrażeń psychicznych (efekt utrzyma się do końca czkawki & pamiętam o nim)

Jasnowłosy mężczyzna, od rana nękany wilczym warkotem, upadł wreszcie na kolana, na leśną ściółkę. Widok czarnego płaszcza pomiędzy drzewami był ostatnim katalizatorem, jakiego bestia w jego wnętrzu potrzebowała do pokierowania jego emocjami. Niepokój przemienił się w zwierzęcy strach, bezsilność rodziła zaś gniew. Gorąca agresja eksplodowała w jego ciele paraliżującym bólem, od głowy aż po nasadę kręgosłupa. Znajome cierpienie zapowiadało upiorną przemianę, kości i mięśnie jakby gotowały się do rozciągnięcia. Nie wiadomo, czy to ciało okazało się zbyt słabe, czy też to człowiek powstrzymał proces w ostatnim zrywie świadomości. Rozwścieczony wilk przebudził się już i z całą siłą zdławił instynkt zdrowego rozsądku, rzucił się z zębami na Michaela i obaj trzęśli się przez chwilę na ścieżce, tocząc walkę we własnej głowie.

Dysząc ciężko, podniósł wreszcie wzrok i zrozumiał, że przegrał walkę o ciało. Łapy pozostały małe i łyse, nadal miał na sobie tą dziwną sztuczną skórę, mięśnie i głowa pulsowały jakże ludzkim bólem. Rozprostował palce, a te go posłuchały. We własnej głowie nie czuł już oporu, nie słyszał głosu nudziarza.
No proszę. Czyżby wygrał walkę o głowę? Znał już to uczucie - przy kobiecie utkanej z mgły trwało niecałą godzinę, przy tamtej słodkiej blondynce w lesie zaledwie kilka sekund. Ale to było dawno, zanim nudziarz obiecał mu chwilę zabawy. Przesunął językiem po tępych zębach i wstał chwiejnie, obiecując sobie, że wyciśnie z tej chwili wszystkie soki i zrobi wszystko, by trwała jak najdłużej.

Przed nim stała samica, cała spowita w czerń. Wzdrygnął się lekko na widok jej płaszcza, ale zaczynał rozumieć, że nie była potworem z lodowego więzienia. Była człowiekiem, tak samo jak Michael, tak samo jak ich ciało. Zdawało mu się nawet, że zna jej zapach i twarz, ale nie zamierzał się teraz wgłębiać we wspomnienia nudziarza. To jego chwila, liczyła się teraźniejszość. Spojrzał jej prosto w oczy, nie wiedząc, że teraz to ona będzie mogła go rozpoznać - wyglądał w końcu tak samo jak przed laty, poza nieogolonym (o zgrozo, panowie aurorzy wyglądali w Ministerstwie jak przykładni urzędnicy!) zarostem, cieniami pod oczyma i złotymi iskrami tańczącymi w niebieskich tęczówkach.
Zamrugał, przez chwilę przetwarzając jej słowa. Ton był niepewny i troskliwy, jakby chciała go ostrożnie pogłaskać, ale nauczył się już, że same sylaby też miały znaczenie.
Och. Zrozumiał.
-Nie jestem panem. - warknął z oburzeniem. Nikt go nie będzie wyzywał od... od... ludzi!
Nozdrza mu zadrżały, pachniała słodko. Chyba nie mógł się długo gniewać, choć w tej postaci nie chciał jej zjeść. Sam nie wiedział, czego chciał.
-Co ma być w nieporządku? - zapytał beztrosko. Koncepcja bałaganu i porządku była mu obca, ale pamiętał, że Michael narzekał na nieporządek tylko w czterech ścianach. Dziwna ta dziewczyna. -Co tu można robić... ekscytującego? - wypalił wreszcie, wwiercając w nią natarczywe spojrzenie i dłuższą chwilę szukając odpowiedniego słowa. Tak, tego chciał! Ekscytacji, zabawy, przeżyć.
Chciał żyć.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Smocza jama - Page 15 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Smocza jama [odnośnik]18.01.21 0:05
Zadrżała na jego głos, a wbite w nią spojrzenie, ani trochę nie przypominało mężczyzny sprzed lat. Owszem, może i wyglądał podobnie, lecz coś się w nim zmieniło i najwyraźniej… jej nie poznawał? A może to wcale nie był on? Przełknęła głośniej ślinę, próbując zrozumieć jego oburzenie, ale pustka zadudniła jej w głowie. W jednej chwili troski dnia codziennego odeszły, musiała się skupić na tej sytuacji. Być tu i teraz.
Zmarszczyła brwi na pierwsze pytanie, zaś na drugie postąpiła kilka kroków do przodu, choć to najwyraźniej było o metr za daleko. – Michael? To ty? – zapytała, nie znajdując innych słów.
Mówiono, że pod lasami ciągnęła się jaskinia i jej korytarze, które wydrążyły nie tylko smoki, ale również inne zwierzęta zamieszkujące te tereny. Wilgoć ziemi podmywała skały utrzymujące podłoże, póki ciężar nie naruszył tej chwiejnej równowagi. Choć panna Crabbe była leciutką osobą, tak to wystarczyło, aby ziemia zerwała się spod jej nóg i wtrąciła ją do ciemnego lochu korytarzy jaskini. Lot trwał krótko, obijała się i zsuwała, czując, że znajduje się głębiej i głębiej, niczym stworzenie złapane w sidła, przez wprawnego oraz zmyślnego myśliwego. Krótki krzyk przeciął las, lecz zdławiła go mokra gleba, osuwająca się po jej twarzy. Wylądowała w końcu na dole, czując zapach skał i wilgoci, pozornie przyjemny, lecz w tej chwili napawający ją niepokojem.
Leżała tak chwilę w ciasnym korytarzu, słysząc pisk w uszach i buzującą adrenalinę. Mroczki przed oczami tańczyły w półmroku, a jedynym światłem było to padające z dziury, z jakiej wypadła. Nie potrafiła określić ile metrów, dzieliło ją od wyjścia, ale ból głowy – chyba jeszcze się w nią uderzyła – skutecznie przypominał jej, że nie da rady się wdrapać. Chociaż może to nie tylko ten ból głowy, ale również kostki, która najwyraźniej była… zwichnięta? Skręcona? Że też musiała ubierać buty na obcasie… Na pewno jednak nie była złamana, a przynajmniej nie było to złamanie otwarte, to by chyba poczuła. Chociaż na anatomii się nie znała, nigdy nie intrygowało ją ludzkie ciało w tym aspekcie. Mogła prawić o budowie szczuroszczeta czy innego bagnowyja, ale o człowieku? To pozostawiała uzdrowicielom, a szkoda… teraz z pewnością by się jej to przydało do oceny własnego stanu zdrowia. Jęknęła cicho, próbując podnieść się na łokciach i otrzepać ziemię, jaka przysypała jej twarz i ciało, lecz ciemność tunelu z prawej, jak i lewej strony nieco ją zestresowała. Kto wie, co tam się czaiło? A na górze? Tam też czaił się ktoś znajomy, a jednak nieznajomy, potencjalnie niebezpieczny. Ścisnęła rękojeść różdżki, której nie wypuściła z ręki choćby na sekundę. Chwilę temu to ona chciała komuś pomóc, a teraz sama potrzebowała pomocy.
I wtedy to usłyszała z jednego z korytarzy, ciche warczenie, jakby naruszyła teren jakiegoś zwierzęcia. Wilki często bytowały w takich jamach, a na jesień zdarzało się, że szukały schronienia przed deszczem. Zamilkła, wsłuchując się w ciszę. Wertowała umysł w poszukiwaniu zaklęcia, które powinno pomóc. A jeśli nie zdąży? Spojrzała w górę, przecież upiorny Tonks, nie zeskoczy w tę samą pułapkę, a może zeskoczy? Czy warto było wzywać pomocy i ściągać swym głosem stworzenie czające się w ciemności?


I wciąż nie starczało, i ciągle było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak

Forsythia Crabbe
Forsythia Crabbe
Zawód : Magizoolog w Ministerstwie Magii
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
l'appel du vide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8816-forsythia-a-crabbe https://www.morsmordre.net/t8824-maypole#262975 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f299-brook-street-72 https://www.morsmordre.net/t8821-skrytka-bankowa-nr-2082#262964 https://www.morsmordre.net/t8822-forsythia-crabbe#262969
Re: Smocza jama [odnośnik]18.01.21 0:40
-Tak... - odpowiedział odruchowo na dźwięk jego imienia, ale zaraz zmarszczył gniewnie brwi i szybko dodał: -Nie...! Nie wiem. - najpierw zaprotestował do kobiety, a potem sapnął sam do siebie. Nazwała go po imieniu, ale nie myślał o tym, skąd go zna. Zafrapowała go inna kwestia.
Nie miał imienia.
I wszyscy będą wołać do niego jak do tego nudziarza Michaela, jeśli nic z tym nie zrobi!
Rozproszony, nie zareagował w porę na trzask gałązek i szmer osuwanej ziemi, który usłyszał o mgnienie wcześniej od...
-For...! - zawołał, nie wiedząc nawet skąd zna pierwsze sylaby jej imienia. Podświadomość - a może zdławiony Michael? - podszepnęła mu, że nie chciał, by znikała, by lądowała w czarnej dziurze. Nachylił się za nią, nie wiedząc co powiedzieć. Słowa odmawiały mu posłuszeństwa, wciąż uczył się nimi władać, zaś zwierzęcy instynkt samozachowawczy odradzał skok w nieznane. Nie chciał połamać łap, nawet cudzych.
Chciał zawołać, czy przeżyła, ale wtem usłyszał coś jeszcze. Warkot. Czegoś podobnego do siebie, ale mniejszego. O wiele mniejszego. Nozdrza zadrżały, usta wygięły się w wilczy uśmiech.
Zapamiętał zapach samicy i kierunek, z którego dobiegał zwierzęcy warkot, a potem miękkim krokiem ruszył w stronę wejścia do jamy. Polowanie, przygoda, tego mu było trzeba.
Stąpał cicho, niczym rasowy drapieżnik. Nie dbał o to, że nie ma broni - na moment zapomniał, że jego nowe łapy były zbyt miękkie i małe do bezpośredniego zwarcia. Choć kto wie, może kryją w sobie nieznany potencjał? Pamiętał też, że nudziarz używał do walki tego kawałka drewna przy pasie. Jeśli on potrafił, to jemu też się uda.
Skręcił w jeden z bocznych korytarzy, arogancko licząc, że wybrał właściwą drogę. Nie nawoływał samicy - milczał, chcąc zyskać przewagę nad czającym się w ciemności zwykłym, małym wilkiem. Może i jego nos nie był tak wrażliwy, jak w lepszym ciele, ale i tak nie zawodził. Pamiętał jej zapach, poradzi sobie.
Wtem zwierzęcy odgłos dobiegł jego uszu. Zmarszczył lekko brwi i bez namysłu podążył za warczeniem.

rzucam na lokację - czy jest tu tylko wilk czy dodatkowo smok?



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Smocza jama - Page 15 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Smocza jama [odnośnik]18.01.21 0:40
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 21
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Smocza jama - Page 15 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Smocza jama [odnośnik]18.01.21 1:26
Usłyszała potwierdzenie i zaprzeczenie, którego nijak nie potrafiła usystematyzować na szali jasności tej sytuacji. Może oszalał? W końcu był jednym z aurorów, którzy porzucili Ministerstwo i odeszli wraz z odejściem Ministra Longbottoma. Jednak nad tym nie miała szansy dłużej się zastanawiać, być może gdyby nie ta cała sytuacja, to byłoby jej dane dojść do sedna tej zagwozdki. Niestety, leżała obolała, próbując podnieść się z dna, do którego przygwoździł ją los – lub nieuwaga. Przecież mogła ostrożniej stawiać kroki, mogła baczniej przyglądać się podłożu, zaklęła pod nosem na własną nierozwagę, przysięgając sobie być bardziej uważną, bardziej spostrzegawczą. Zerknęła do góry i… jego już tam nie było. Na co liczyła? Na pomoc? Skrzywiła się na własną głupotę, była więc zdana na siebie. Nie z takich opresji już wychodziła, przy mantykorze terroryzującej Greków, wilk w ciemnościach zdawał się drobnym ziarenkiem piasku. Wciągnęła powietrze równomiernie dla uspokojenia nerwów, musiała postępować spokojnie, zwierzę wciąż powarkiwało dostatecznie daleko, aby miała chwilę czasu. – Cholera jasna… - wypluła cicho z siebie, czując jak ból wspinał się po jej ciele, gdy zatapiając dłoń w mokrej ścianie z ziemi, starała się wstać. Zaledwie ciasno związany trzewik trzymał jej kostkę w dogodnej pozycji, lecz… kto wie jakie uszkodzenie tam się pojawiło? Raptem za kilka dni ma odbyć się pogrzeb – oby ktoś zdążył ją poskładać do tego czasu. Niestety, takie zmartwienia musiała zostawić na boku, jeśli coś miało ją tutaj rozszarpać, to musiała się skupić i wytężyć wzrok. Lecz ciemność nie ustępowała, będąc jej wrogiem i dając przewagę temu co mogło się kryć w głębi korytarzy.
Lumos Maxima – wypowiedziała, próbując zachować spokój. Blask wydobył się z końca różdżki, rozwijając w kulę, która wzniosła się pod niski sufit i rozlała białą poświatę po długim korytarzu, na którego końcu zalśniły wilcze ślepia. Kły kłapnęły ostrzegawczo, lecz zwierzę nie podchodziło dalej. Coś w tym zachowaniu nie grało dla panny Crabbe, nawet jeśli wilk znalazłby intruza na swoim terenie, zwykle atakował w grupie, a ten osobnik był sam. A może była to wilczyca? A jeśli tam były młode? Gdyby tak wyglądał ten scenariusz, Forsythia miałaby po prostu szczęście, wystarczyłoby się wycofać, ot tak. Jednak pewności mieć nie mogła, z takiej odległości niewiele wciąż dostrzegała, nawet w pełnym blasku jaśniejącej kuli zaklęcia, która była niczym nowe słońce – podziemna gwiazda. – Spokojnie… Nic ci nie zrobię, nie jestem twoim wrogiem – mruczała ciepłym tonem w kierunku błyszczących w oddali oczu. Starała się, aby każda głoska, jaka wypadła z jej ust była wręcz kojąca – nie pierwsze i nie ostatnie stworzenie przyszło jej uspokajać. Utykając, cofała się w odwrotną stronę od zwierzęcia, głęboko wierząc, że to tam znajdzie wyjście i tam nie czeka ją zguba. Nawet nie liczyła już na pomoc, przecież została tu sama.


I wciąż nie starczało, i ciągle było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak

Forsythia Crabbe
Forsythia Crabbe
Zawód : Magizoolog w Ministerstwie Magii
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
l'appel du vide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8816-forsythia-a-crabbe https://www.morsmordre.net/t8824-maypole#262975 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f299-brook-street-72 https://www.morsmordre.net/t8821-skrytka-bankowa-nr-2082#262964 https://www.morsmordre.net/t8822-forsythia-crabbe#262969

Strona 15 z 16 Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16  Next

Smocza jama
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach