Czyli nie idziemy razem na whiskey? Ale jak dla mnie ok. Tylko licz na awans mój, bo teraz to dużo nie załatwię. Ale mówię Ci, kiedyś zostanę Ministrem :P

Tak myślę i myślę i wymyśliłam. :D
Druella i Asellus mogli za sobą niespecjalnie przepadać przez długi czas - w końcu Black i Rosier. Niemniej, kiedy Dru została Blackiem musieli się jakoś zacząć znosić. Nie mogli dłużej udawać, że się nie znają, obdarzać niechętnymi spojrzeniami i omijać szerokim łukiem. Druella niespecjalnie miała znajomych wśród rodziny Cygnusa. Nawet jeśli jej duma i upór nie pozwalały jej tego pokazywać, raczej nie było to lekkie, więc może z Asellusem jakoś by się zgadali, mogło wyjść całkiem przypadkowo, o quidditchu? Może zorganizowali potem jakieś małe sparingi? Nie wiem, teraz to brzmi gorzej niż jak to wymyśliłam, ale zwalę to na godzinę - 4 nad ranem to średnio kreatywny moment. Ale chcę coś, może będziesz mieć lepsze pomysły.

No ale na czym ta drama miałaby polegać?

To co z nami? <3

łowco wilkołaków, bywasz w Wenus? by zasmakować w egzotycznych potrawach? bo jeśli tak, to...ogarnijmy coś

Mavis - no jasne <3 tylko to jakoś tak oficjalnie tylko się znają bez żadnych dodatków, czy raczej chciałabyś pójść w jakąś stronę?

Nick - ale w sumie można to załatwić to jakoś tak, że wychodzą z neutralnego nastawienia i teraz przez to, że mają więcej wspólnych... zainteresowań! to spędzają przez to więcej czasu razem i mogą się powoli ziomkować, czyli można iść obalić butelkę czy tam cztery

Druella - hmm, wydaje mi się, że Asellus raczej średnio podchodziłby mimo wszystko do tego, że Rosier stała się Blackiem, bo ta Wojna Dwóch Róż, no i w sumie mógłby ją ostro hejtować, a głównie Cygnusa, który dopuścił się takiej zdrady i kilka razy rzuciłby jej, że halo, on powinna się w ogóle nie odzywać w towarzystwie Blacków, bo nie jest tu mile widziana, ale mimo wszystko musiał ją w pewien sposób szanować skoro już i tak była członkinią rodziny, więc mogli się zgadać tak na dystans przy okazji jakiegoś spędu rodzinnego :D

Rosie - znaczy chodzi o to, że mogłoby ich coś łączyć, nie wiem czy związkowo, czy po prostu znajomości, bo poszedłbym w stronę taką, że się lubili aż As nie dowiedział się o korzeniach z Rosierów i mocno by się ochłodził względem niej, bo jest zbyt dumny, żeby z potomkami Rosierów gadać :D

Lea - kochanie mogę Cię kłaść do łóżeczka jak Fabiana nie ma, albo go zamordować, żeby to było codziennością

Deidre - w sumie muszę u Ceza czasami bywać de facto to masz rację, można coś ogarnąć tak po cichu, żeby nikt nie wiedział i w sumie widziałem, że szukasz osoby do wątku

W takim razie możemy pójść w ostry hejt, jeśli bardziej Ci odpowiada. Dru, jeśli ktoś traktował ją źle, nie zapomniałaby o tym i raczej nie wahała się, żeby powiedzieć kilka niemiłych słów i to pewnie o te kilka za dużo. Mogli kiedyś, nawet przed całym małżeństwem, się o coś pokłócić, wymienić kilka zgryźliwych uwag, a jeśli nie przed, to po. Od tamtego czasu jednak raczej się unikają i zmuszeni do okazywania sobie sympatii niespecjalnie lubią swoje towarzystwo. Ewentualne polepszanie relacji możemy zostawić fabule. Ewentualnie cały brak sympatii mógłby doprowadzić do podkopywania sobie gruntu pod nogami, oczywiście nie otwarcie, bo jednak zobowiązania w stosunku do rodziny/męża nie pozwalają na otwartą wojnę, ale podsycanie jakich plotek, dyskretne zwracanie uwagi na jakieś wpadki czy inne podobne rzeczy mogłyby wchodzić w grę.

Daj znać, co wolisz, ja się dopasuję.