Wydarzenia


Ekipa forum
Schody
AutorWiadomość
Schody [odnośnik]26.04.16 21:13
First topic message reminder :

Schody

Wysokie, kręte, raz kamienne, innym razem drewniane, trzeszczące pod krokami, otoczone wysoką, przepięknie rzeźbioną w gwiezdne motywy balustradą z czarnej stali. Okna wokół schodów są raczej nieliczne, większość zamurowano - ponoć były niezastąpioną bronią wśród astrologów przepychających się o awanse.
Prowadzą na sam szczyt wieży, do tarasu widokowego, do innych komnat można się udać mijając liczne rozwidlenia odchodzące na boki. Ministerstwo od lat apeluje o stworzenie w wieży windy, lecz opór konserwatywnej socjety pozostaje zbyt silny.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Schody - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Schody [odnośnik]05.08.20 23:31
Otrzymując sowę od Deirdre przeczuwał, że miało to związek z czymś większym, czymś co winni wykonać w imię Czarnego Pana wszak w innej sytuacji zapewne odwiedziłaby go bez zbędnych ceregieli związanych z zapowiedzią swej wizyty. Przywyknął, że w interesach widywał ludzi w swym mieszkaniu, zaś kiedy sprawa była poważniejsza ci posyłali mu list i wzywali do podjęcia różdżki. Gotów był zawsze bez względu na porę szczególnie jeśli tym samym miał się przysłużyć Rycerzom Walpurgii. Walka o strategiczne miejsca trwała i wiedział, że wróg nie spał starając się możliwie największym nakładem sił przebić przez budowaną fortecę. Strażnicy, choć nie byli najgorsi, nierzadko łatwo dawali się obejść i tym samym dodawali im roboty – w końcu to do nich należało, aby wszystko trzymać w ryzkach dbając o jak najlepszy, finalny efekt. Składowe były tylko składowymi, podobnie jak bitwa – nawet jeśli przegrana – tylko bitwą. Liczył się jedynie ostateczny rezultat wojny.
Zjawił się w umówionym miejscu nieco przed czasem. Ruszywszy wolnym krokiem w kierunku stojącej tuż przy pniu drzewa postaci skupił się na rysach swej twarzy. Pragnął je zmienić; zarost miał zniknąć, podobnie jak blizna podłużna blizna, nos nieco wydłużyć, podobnie jak czoło, a włosy zmienić w jasny blond. Wybór był przypadkowy, bowiem przypomniał sobie młodzieńca, którego miał okazję widzieć wczoraj w Mantykorze i choć detale z pewnością się różniły to miał solidną podstawę.
Słysząc głos uniósł nieznacznie kącik ust. Doskonale wiedział do kogo takowy należał, więc bez większego zastanowienia, mimo ogarniającego ich mroku, zatrzymał się tuż przy kobiecie. -Tak, szukam swej księżniczki- odparł bez zawahania, po czym sięgnął do kieszeni czarnej szaty po wężowe drewno. Wolał mieć je w gotowości z uwagi na ostatnie wydarzenia. Wróg czaił się wszędzie i mógł zaatakować w każdej chwili – musieli brać to pod uwagę.
-Jakby mnie panienka napadła to byłaby czysta przyjemność- uniósł brew wykrzywiając wargi w kpiącym wyrazie, bowiem doskonale zdawał sobie sprawę, że nie byłoby w tym krzty radości. Była potężną czarownicą, czego dowodem było jej miejsce w hierarchii, ale przede wszystkim umiejętności, których pokazu niejednokrotnie był już świadkiem. Nie chciałby, jako przypadkowy przechodzień, wpaść w jej macki, a tym bardziej trafić na gorszy nastrój. Nieobliczalność miała wiele twarzy.
Na przedstawione informacje zareagował skinięciem głową. Dowodziła, nie miał z tym żadnego problemu, a wręcz przyjmował to z ogromnym szacunkiem i lojalnością wobec każdej podjętej decyzji. -Mam nadzieję, że zachowałaś dla nich kilka niebanalnych tekstów. Gdyby zamiast na różdżki walczyć na urok osobisty nie mieliby żadnych szans- rzucił nie powstrzymując się od lekkiej ironii w głosie, choć właściwie była to prawda w najczystszej postaci. -Załatwmy to sprawnie- dodał zerkając w kierunku wieży astrologów. Buntowników można było spotkać na każdym kroku, dlatego nieszczególnie zaskoczy go ich obecność.

| Ekwipunek: różdżka, kameleon (1 porcja, stat. 29), eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 15), wieczny płomień (1 porcja, stat. 29, moc +10), baza pod klątwę ze szpiku kostnego

Zmiana twarzy w inną, nienależącą do konkretnej osoby. (20-40 ST)






The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Schody [odnośnik]05.08.20 23:31
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 14
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Schody - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Schody [odnośnik]06.08.20 16:35
- W lesie raczej nie spotkasz takiej damy - odpowiedziała spokojnie na zgrabnie podchwycone powitanie Macnaira. Gdy znalazł się wystarczająco blisko, spostrzegła, że ma dziś przyjemność obcować z prawdziwym nim - o ile którąkolwiek z twarzy, jakie przybierał podczas niezbyt legalnych procederów na Śmiertelnym Nokturnie, można było uznać za tą pierwszą, niezbywalną, szczerą aż do cna. Po prawdzie niezbyt ją to interesowało, sama wyrosła na wyrafinowanym kłamstwie, ba, stała się nim, a choć czasem sądziła, że wie, kim jest prawdziwa Deirdre, to kiedy dodrapywała się do żywego mięsa własnego jestestwa, wcale nie czuła satysfakcji. Poszukiwała jej więc na zewnątrz, w sytuacjach takich, jak ta: noc, męskie towarzystwo i perspektywa podjęcia wysokiego ryzyka. - Dla mnie na pewno, dla ciebie - wątpliwe - uściśliła jeszcze ciężar przyjemności napadu, przemawiając z perfekcyjnie odegranym smutkiem. Później skończyła jednak wesołą wymianę ironicznych uprzejmości. Mieli do wykonania zadanie, niejedno, ale każda odzyskana z rąk buntowników lub szaleńców przestrzeń pozwalała na lepszą kontrolę okolic Londynu. - A propos księżniczek, czy odnalazłeś już Lucindę? - zagadnęła, przypominając sobie ustalenia ze spotkania Rycerzy Walpurgii. Nie znała szczegółów łączącej ich relacji, ale miała nadzieję, że wkrótce wyklęta Selwynka znajdzie się na tyle blisko, by móc wyciągnąć z niej szczegółowe informacje dotyczące gromady szlamolubów, opętanych mylnym pojęciem sprawiedliwości. Tę mogli wymierzyć tylko słudzy Lorda Voldemorta, rozsądnie i z rozwagą działający na korzyść czarodziejskiego społeczeństwa. To dzięki nim odzyskali stolicę, to oni przywrócili magom wiarę w lepszy świat, gdzie nie musieli chylić głów przed ogłupiałymi mugolami. Napotykany opór wydawał się całkowicie absurdalny, należało więc zetrzeć go w proch. Powoli, krok po kroku, ulica po ulicy, wieża po wieży, aż również okolice Londynu staną się wolną od szaleńców przestrzenią.
- Obawiam się, że dziś mam ochotę na skorzystanie z ostrza innego od krawędzi mego ostrego języka - skwitowała tylko powoli, wpatrzona już w półmrok, mający doprowadzić ich do wieży. Urok osobisty wykorzystywała w innych okolicznościach - ostatnio spragniona była krwi, ciepła posoki tryskającej na twarz, symfonii jęków i charkotów, a przede wszystkim widoku rozszerzających się w strachu źrenic ofiar, stających twarzą w twarz z uosobieniem sprawiedliwości. Tak chciała się postrzegać; personifikację wagi, czarownicy karzącej za przewinienia wobec magicznego gatunku - lub za inne, hańbiące przestępstwa. Takie jakie z pewnością popełniała dwójka nieznajomych, do których nieśpiesznie zbliżali się okrężną drogą. Zakapturzeni mężczyźni, stojący na ścieżce ku głównemu wejściu do wieży, obrócili się gwałtownie, unosząc różdżki. - Wynocha, to nasze miejsce. Spierdalajcie, póki możecie - wychrypiał jeden z nich, wysoki, barczysty. Rozpoznanie motywacji agresorów nie było trudne, pewnie także chcieli dostać się na szczyt wieży, z którego ciągle pulsowała słaba aura światła. Deirdre nie miała jednak czasu na długie dysputy oraz przekonywania, była cierpliwa, lecz nie w takich okolicznościach - i miała dziwną pewność, że również Macnair nie zamierza marnować cennego czasu na pogawędki z barczystymi nieznajomymi, mierzącymi w nich różdżkami. Nawet nie westchnęła, nie wywróciła oczami, nie cofnęła się też, beznamiętnie oplatając palce wokół zitanowego drewna, a później - wypowiadając odpowiednią inkantację, mając nadzieję, że promień okrutnego zaklęcia uderzy w wyższego z dwojga czarodziejów.

| idziemy do szafki


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Schody [odnośnik]10.08.20 22:30
Zaśmiał się kpiąco pod nosem, kiedy tylko potwierdziła jego przypuszczenia. Miał świadomość, że skrzyżowanie z nią różdżek mogło zakończyć się dla niego paskudnie, dlatego też nie chciałby celowo dopuścić, a tym bardziej doprowadzić do podobnej sytuacji. Choć właściwie trening by im nie zaszkodził – sprawdzenie swoich możliwości i zdobywanie doświadczenia niezmiennie stanowiły niezwykle istotne aspekty.
Na wspomnienie Lucindy zachował kamienną twarz. Nie zamierzał nigdy więcej powracać do jej tematu, choć zdawał sobie sprawę, że było to naiwne postanowienie. Dziewczyna walczyła w szeregach wroga, ścigano ją listem gończym, więc tylko kwestią czasu było, aż przyjdzie mu z nią stanąć do walki. Wiele się zmieniło odkąd rozstali się na zamglonej polanie, jednakże wspomnienia były jeszcze świeże, podobnie jak nieprzyjemne ukłucie na samo brzmienie tego imienia. -Gdybym odnalazł to dostałbym niezłą sumę i na pewno nie mieszkał już na Nokturnie.- odpowiedział zgodnie z prawdą – odnośnie mieszkania – a następnie przeniósł wzrok na wieżę. Zastanawiało go co dzisiaj ich spotka, z kim przyjdzie im mierzyć się lub jakie pułapki trzeba będzie rozbroić, aby osiągnąć cel. Po wizycie w Antykwariacie upewnił się, że nic nie przychodziło jak z płatka – w szczególności, kiedy wróg celował w podobne miejsca.
Szyderczy uśmieszek wpełznął na jego twarz, gdy jasno przedstawiła swój dzisiejszy cel. Cenił w nią ten upór i pewność siebie, bowiem mimo ostatniej absencji nic się nie zmieniło. Wciąż pragnęła działać, była żądna krwi i sukcesów, których wówczas musiało być tylko więcej. Nie mogli sobie pozwolić na kolejne potknięcia, przymykania oka na pewne sytuacje, a także wchodzenia im w drogę, gdyż Czarny Pan i tak już wybaczył im nader wiele błędów. Zdobyli przewagę i wystarczyło ją wykorzystać – jak najlepiej potrafili.
Zbliżając się do wieży już z oddali dostrzegł dwójkę nieznajomych, zakapturzonych postaci, którzy zamiast wykonać odwrót wręcz przyspieszyli kroku. Mimowolnie uniósł wężowe drewno nie zamierzając wdawać się w zbędne dyskusje, bowiem nie przyszli tutaj w pokojowych zamiarach. Posłanie do piachu kolejnych buntowników tylko zmniejszy liczebność wroga, co było akurat bardzo zadowalającą perspektywą.
Pierwsza inkantacja zadudniła w jego uszach, podobnie jak następna, dlatego sam przeszedł do działania.


-Pierdolone szlamy- warknął zaraz po tym jak ostatni promień zaklęcia ugodził mężczyznę w pierś i tym samym powalił go na ziemię. Dołączył on do swego kompana, który od dłuższego czasu był już w zaświatach. -Wszystko dobrze?- spytał nieco naiwnie, gdyż czarownica naprawdę mocno oberwała podczas pojedynku, w którym zabrakło im nie tylko szczęścia, ale i pomysłu jak finalnie wybrnąć z sytuacji. Mogli od razu pokusić się o najplugawsze klątwy, a tak bawiąc się w trening narazili na utratę zdrowia. -Nie wiem co u licha dzisiaj się ze mną dzieje- dodał wiedząc, że poirytowanie wręcz biło z jego oczu. Posłuszeństwa odmawiały najprostsze, najbardziej wyuczone inkantacje, co rzadko mu się zdarzało, podobnie z resztą jak Deirdre, której wyjątkowo czarna magia nie oszczędzała.

| Oczekujemy 48h




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Schody [odnośnik]12.08.20 22:31
Nie zamierzała wątpić w zaangażowanie Drew dotyczące kwestii Lucindy; niezależnie, czy pałał do wspomnianej niewiasty nienawiścią czy czymś w rodzaju toksycznego pożądania, zasłużył na Mroczny Znak - a więc przysiągł posłuszeństwo Czarnemu Panu oraz wymierzanie sprawiedliwości szlamom i zdrajcom krwi. Deirdre kiwnęła tylko powoli głową; szkoda, że nie udało mu się wydziedziczonej Selwynki ująć, mogła mieć wiele do powiedzenia, a pod śliczną buzią prawdopodobnie skrywały się przydatne sekrety. Czas grał rolę, owszem, lecz dawna szlachcianka nie znajdowała się na szczycie listy priorytetów, mieli do wykonania poważniejsze zadania. Takie jak to, któremu właśnie zamierzali stawić czoła, próbując swych sił w odzyskaniu cennej taktycznie Wieży Astrologów.
Myślała, że pójdzie im łatwo. Napotkali przecież na swej drodze zaledwie dwoje buntowników, przypadkowych przechodniów o zbyt wielkim mniemaniu o sobie, sądzących, że zdołają przejąć ten teren dla siebie. Los był jednak więcej niż złośliwy, wywracając do góry nogami hierarchię oraz podział sił, skazując Drew i Deirdre na ciężki pojedynek. Zaskakująco ciężki; różdżka zdawała się nie słuchać czarownicy, płatała przykre figle, a czarna magia, zazwyczaj stanowiąca o sile Mericourt, tej nocy postanowiła zadziałać przeciwko niej. Każda klątwa kosztowała ją wiele sił, a krew ciekła z nosa i kącików warg już niemalże stałym strumieniem, brudząc przód czarnej sukni. Ferwor walki zawładnął całą uwagą śmierciożerczyni, coraz bardziej wściekłej, zawiedzionej i sfrustrowanej starciem. Bez wsparcia Macnaira zapewne nie dałaby rady pozbyć się tych dwóch karaluchów; w końcu jednak, po wyczerpującej walce, udało się pozbawić obydwu przeciwników życia - a Dei zdołała nawet posilić się skutecznym Malesuritio, nieco się wzmacniając. Ciągle z trudem jednak powstrzymywała drżenie słabości, czuła lekkie zawroty głowy, a krew nie przestawała ciec z rozszerzonych nozdrzy. Mimo to stała wyprostowana nad wyssanymi do cna ciałami, wypuszczając powoli nagromadzone w płucach powietrze. Skurwysyny, cisnęło się jej na usta, nie przeklęła jednak, koncentrując się na tym, by uspokoić rozkołatane serce oraz zebrać całą zgromadzoną w sobie moc na kontynuowanie działania. Dopiero zaczynali, przed nimi znajdowało się najpoważniejsze wyzwanie, lśniące ciągle łuną światła na szczycie wieży.
- Wręcz doskonale - odparła tonem zaskakująco silnym, opanowanym, jakby przed momentem wcale nie znajdowała się na krawędzi omdlenia. Potrafiła udawać. Nawet w kryzysowej sytuacji. Nigdy nie przyznawała się do słabości, ale wiedziała, że czujne oko Macnaira nawet w półmroku orientowało się, że starcie kosztowało ją niezwykle wiele energii. - Może to magia tego miejsca? Zaklęcia osłabiające, nałożone przez badacza? - zasugerowała, gdy w końcu poczuła się na tyle pewnie, by odwrócić się w stronę Drew i spojrzeć w stronę wieży. Wokół niej nie znajdował się już nikt inny, przed nimi zaś wznosiły się wysokie schody. Ruszyła w ich stronę ramię w ramię z Drew, ciągle czujna, z uniesioną różdżką, mając nadzieję, że nie zemdleje gdzieś w drodze na szczyt budowli - los jednak uśmiechnął się do nich choć odrobinę, bo zanim dotarli do pierwszego podestu, zobaczyli schodzącego ku nim z kręconych schodów naukowca. Siwowłosego, o nieco oszalałym spojrzeniu i podekscytowanej twarzy pooranej zmarszczkami. Dziękował za uratowanie z opałów, a choć wyglądał na niezbyt ściśle połączonego z rzeczywistością, to nie omieszkał zdradzić im sekretów Wieży Astrologów, a także opowiedzieć się po jedynej słusznej stronie, poddając się pod protekcję sług Czarnego Pana. Może uczynił to z lęku, może z wdzięczności za zajęcie się nachodzącymi go agresorami; powód był nieistotny, ważniejszy fakt, że mogli teraz bez przeszkód zabezpieczyć to miejsce tak, by służyło tylko Rycerzom Walpurgii oraz ich sojusznikom.
- Powinniśmy utrudnić niepowołanym osobom wejście na szczyt - powiedziała w końcu do Drew, po krótkiej rozmowie z dotychczasowym właścicielem tego miejsca, który powrócił na samą górę. Zeszła kilka schodków w dół, wyciągając przed siebie różdżkę, by nałożyć pierwsze zabezpieczenie. Znała je już dość dobrze, w ten sposób udało się jej zabezpieczyć okolice mariny, ale była teraz osłabiona i musiała dać z siebie wszystko. Uniosła wyżej zitanowe drewno i skupiła się na tym, by wiązka magii przesiąkła przez następny łuk schodów i ściany, by wślizgnęła się między stare kamienie, by przesyciła to miejsce historyczną magią. Zawierucha miała działać na nieuprawnionych czarodziejów, na szlamolubów i ich sojuszników, którzy chcieliby dostać się na Wieżę Astrologów; w chwili wchodzenia na górę wąską klatkę schodową miały wypełnić duchy, mary oraz zjawy, utrudniające ewentualną walkę, mącące ze zmysłem wzroku, przejmujące jedyne wejście na górę.

| nakładam Zawieruchę


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Schody [odnośnik]17.08.20 18:15
Był wręcz przekonany, że jeśli przybyliby samotnie – nie w duecie – to finalnie po ucieczce musieliby wyjątkowo długo godzić się z porażką. Nadszarpnięta duma po przegranej w fatalnym stylu i to jeszcze z równie lichym przeciwnikiem nie dałaby mu spać spokojnie, dlatego gdzieś w głębi mu ulżyło w chwili, kiedy drugi z mężczyzn runął na ziemię.
Pokiwał wolno głową nie wchodząc nadto w szczegóły. Sam nie przywykł mówić o swoich obrażeniach oraz związanym z nimi bólem, bowiem wynikały one z pewnych słabości i nierzadko sporych pomyłek. Deirdre zachowała kamienny wyraz twarzy, głos miała silny i gdyby nie brał udziału w walce, nie widział krwi oraz problemu z zachowaniem równowagi, kiedy czarna magia po raz kolejny przypomniała o swej potędze, to nie zorientowałby się, że cokolwiek zaszło. -Myślę, że przyjdzie nam się o tym rychło dowiedzieć. Jeśli rzeczywiście było jak mówisz to osobiście skręcę mu kark.- rzucił wędrując dłonią do wewnętrznej kieszeni szaty, gdzie znajdowała się wypełniona po brzegi piersiówka. Upił z niej sporego łyka zastanawiając się nad postawioną hipotezą, bowiem jeśli faktycznie „coś” wpłynęło na to miejsce, to istniało ryzyko, że i kolejne będą objęte podobnym zabezpieczeniem. Zastanawiało go jednak dlaczego przeciwnik nie miał większych problemów z powstrzymywaniem ich zaklęć – czyżby był pod wpływem jakiegoś eliksiru tudzież podobnie jak on znalazł biały kryształ wzmacniający jego możliwości?
Idą tuż obok czarownicy objął wzrokiem wieżę, po czym instynktownie rozejrzał się po niewielkim dziedzińcu oraz okolicy w poszukiwaniu kolejnych buntowników. Nie mogli dać się zaskoczyć, chwila nieuwagi mogła kosztować nader wiele z uwagi na znaczne osłabienie. Musieli zachować dostateczną ilość energii na założenie zabezpieczeń, a także wydanie dyspozycji strażnikom, bowiem odrzucił od siebie pomysł nałożenia klątwy. Był zbyt słaby na silne i trudne w przełamaniu przekleństwa. Najmniejszy błąd mógł kosztować go nie tylko utratę zdrowia, ale przede wszystkim życia – ryzyko było zbyt duże. Do tej pory miał w pamięci wydarzenia z antykwariatu, gdzie z pojedynku wyszedł bez szwanku, a mimo to finalnie wylądował u uzdrowicielki tylko dzięki szybkości w działaniu Goyla oraz Borgina.
Spotkanie ze starszym mężczyzną poszło – o dziwo – po ich myśli. Opowiedzenie się, prawdopodobnie ze strachu, za słuszną stroną uratowało badacza przed rychłą śmiercią. Drew był właściwie przekonany, że nie blefował, bowiem nie odczytał z jego twarzy żadnych nader nerwowych ruchów. Miał dobre oko, potrafił odczytać targające ludźmi emocje – rzecz jasna wyborni aktorzy wciąż mogli zrobić go w balona, jednakże naukowiec na podobnego nie wyglądał.
Zgodził się z dziewczyną, po czym sam przeszedł do działania. Mając świadomość jakie zabezpieczenie nakładała Deirdre nie było sensu, aby je powtarzał, dlatego wybrał nieco słabsze, jednakże mogące utrudnić wrogowi ucieczkę. Zatrzymawszy się w okolicach wejścia do wieży zaczął wolno poruszać wężowym drewnem w celu dokładnego zaznaczenia wąskiego korytarza, a także schodów. Pragnął objąć możliwie największą powierzchnię, dlatego wolnym krokiem zaczął wspinać się po kamiennych, a następnie drewnianych stopniach. Magiczne wiązki rozchodziły się na boki, wpierw nieznacznie unosiły nad powierzchnią ziemi, a następnie wnikały w nią nie pozostawiając po sobie śladu.

| Nakładam Tenuistis




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Schody [odnośnik]18.08.20 10:37
Nawet przez moment nie zastanawiała się nad pozbawionym grzeczności przejęciem od Drew piersiówki i poczęstowaniem się łykiem alkoholu; owszem, może mógłby nieco złagodzić ból oraz rozgrzać osłabione ciało, lecz równie mocno wpłynąłby na i tak rozkołysany ceną czarnej magii umysł. Noc się jeszcze nie skończyła, mieli przed sobą najważniejsze zadanie, zapewnienie przejętej Wieży Astrologów bezpieczeństwa, a przy tym działaniu potrzebowała wszelkich zdolności magicznych. Nadwyrężonych pojedynkiem; chciałaby w pełni wierzyć w wytłumaczenie tej tymczasowej anomalii, w innym wypadku musiałaby wszak zacząć wątpić we własne siły, a tego czynić nie zamierzała. Ruszyła więc z pozornym spokojem w stronę wieży, czując, jak ostatki wzmocnienia, zaserwowanego przez Macnaira, powoli wypalają się w rytmie szybciej bijącego serca.
- Przy Malesuritio czasem smakuję ich witalność. Synestetycznie, oczywiście, ale...ten parszywiec był wręcz ohydny - wyjawiła tonem niezobowiązującej pogawędki, bo im więcej normalności wprowadzała do tej nocnej konwersacji, tym łatwiej było przejść na porządku dziennego do wyczerpującej walki. Ciągle nie mogła wyjść...nie z podziwu, a z frustracji wywołanej tym wątpliwie spektakularnym widowiskiem. Mocniej zaciskała ręce na różdżce, nie winiła jednak zitanowego drewna, a aurę tego miejsca. Podejrzenia w stosunku do dyrektora astrologicznej placówki rozmyły się, gdy tylko go spotkali; mężczyzna nie wyglądał na kogoś, kto zająłby ziemię dookoła budynku swą ochronną magią, raczej zrzuciłby na ich głowy meteor. Z tego faktu wynikała więc irytująca świadomość, że pokaz nieudolnych czarów sprzed kwadransa wcale nie był spowodowany działaniem osoby trzeciej. Deirdre nie zamierzała jednak o tym rozmawiać, skupiając się na poprawnym zabezpieczeniu Zawieruchą klatki schodowej. Nie rozpraszała także Macnaira; kątem oka obserwowała, jak ten porusza się po schodach, skoncentrowany na własnej różdżce, a wokół niego lśniła ledwie widoczna aura rozprzestrzeniającego się pomiędzy kamiennymi łukami zaklęcia; wślizgiwała się długimi wstęgami w szczeliny, wypełniała szczelnie klatkę schodową i choć Mericourt nie znała rodzaju rzucanego przez towarzysza uroku, to wiedziała, że ten znacznie poprawi bezpieczeństwo zdobytej przez nich Wieży Astrologów.
Kiedy zakończyła już nakładanie Zawieruchy, mającej aktywować się po przekroczeniu progu przez niepowołanych gości, innych od sojuszników Rycerzy Walpurgii, skierowała swe kroki na zewnątrz. Wysokie drzwi skrzypnęły głośno, przecinając niczym grzmot nocną ciszę, ale w otaczającym pustą przestrzeń lesie nie było już żadnych buntowników o nadludzkich siłach. Za to, bez wątpienia, znajdowały się tam leśne zwierzęta oraz...coś znacznie większego. Wcześniejsze pojawienie się Deirdre oraz uparte przejęcie lokacji tego konkretnego wieczoru, pomimo niepowodzeń, wiązało się ze sprowadzeniem w rejon Wieży Astrologów jednego z olbrzymów z plemienia Hengistów. Korony drzew kołysały się tam, gdzie właśnie przystanął, wielki niczym pagórek, silny i ślepo posłuszny wskazaniom swego gurga. Mericourt nie musiała ponownie wydawać mu rozkazów, ale wolała się upewnić, że stworzenie rozumie swoją misję. Ściskała ukrytą w rękawie szaty różdżkę, podchodząc bliżej linii lasu, by raz jeszcze w prostych słowach oraz gestach wskazać zadanie olbrzyma. Miał bronić Wieży Astrologów przed każdym, kto nie pokaże Mrocznego Znaku lub nie pojawi się w towarzystwie kogoś o tym znamieniu. Jeśli mieli pojawić się tu sojusznicy Rycerzy Walpurgii, na pewno w odpowiedni sposób zaznaczą swą przynależność. Innych olbrzym miał natychmiastowo eliminować, niezależnie od wszystkiego - w zamian miał otrzymywać stały dostęp do strawy. Niesamowite oczy wielkoluda zalśniły zrozumieniem; zasiadł na mchu, aż ziemia pod nimi zadrżała, i stężał w bezruchu, na tyle blisko brzegu lasu, by widzieć jedyne wejście do Wieży oraz jej otoczenie, także wokół szczytu, ale na tyle daleko, by z odległości przypominać pokryty porostami pagórek o dwóch kamieniach sterczących na boki jak uszy.
Po upewnieniu się, że strażnik znajduje się w odpowiednim miejscu, Deirdre powróciła przed drzwi Wieży Astrologów, oczekując na Drew, który zapewne zajął się dalszym zabezpieczaniem wieży.

| do lokacji przychodzi strażnik: Olbrzym


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Schody [odnośnik]18.08.20 23:03
Nie wahał się ani przez moment, kiedy dłoń towarzyszki spoczęła na jego piersiówce. Należało się jej równie mocno jak jemu – a może nawet więcej – dlatego odstąpił jej metalowe naczynie i sam zamyślił się nad kwestią zabezpieczeń, które wnet mieli nałożyć. -Każda szlama smakuje paskudnie- zaśmiał się pod nosem nie rozwijając bardziej swej myśli. Zaklęcie, którym próbowała odzyskać siły nie leżały w gronie jego faworytów – choć nie mógł ukryć, iż sam z niego nierzadko korzystał – właśnie z wspomnianego powodu.
Skupiając się na wypowiadanej inkantacji nie zastanawiał się nader bardzo nad poczynaniami Deirdre. Wiedział, że uczyni wszystko z pełną starannością i nawet jeśli przyjdzie popełnić jej błąd to wnet go naprawi. Wrogowie byli sprytni, byli aż nad wyraz zorganizowani, dlatego musieli dołożyć pełnych starań, aby owe miejsce stanowiło dla nich punkt niemożliwy do zdobycia. Wahał się długo, początkowo nawet był zdecydowanie przeciw, jednakże z czasem zrozumiał, że klątw była rozwiązaniem nie do przejścia. Elementem, w który wpakują się bez zmrużenia okiem i od samego początku skala ich osłabienia będzie na tyle duża, że będą musieli posłać jedynie strażnika, aby ich poskromić. Z resztą takowy zdawał się już być, bowiem ciężko było nie dosłyszeć głośnego dudnienia, kiedy stąpał krok po kroku w kierunku wieży astrologów.
Zakończywszy nakładanie pierwszego zabezpieczeń zerknął na moment w kierunku wyjścia, po czym z nieznacznym wahaniem ruszył ku górze. Był osłabiony, zmęczony, a klątwa jaką pragnął nałożyć wymagała od niego pełni sił – przynajmniej wychodził z takiego założenia, bowiem nigdy wcześniej nie nakładał jej w takim stanie – lecz postanowił zaryzykować. Był przekonany, że Śmierciożerczyni pomoże mu w miarę swych możliwości, dlatego pokonując ostatnie z kamiennych stopni klęknął na kolano i wysunął z kieszeni czarnej szaty czarną sakiewkę, w której znajdowała się baza pod przekleństwo. Zamoczywszy w niej kraniec wężowego drewna zaczął powoli rozpisywać kolejne runiczne znaki mające przynieść paskudne konsekwencje wrogu. Pamiętał, iż wcześniej należało powiadomić podstarzałego badacza, aby omijał szerokim łukiem dane miejsce, lecz wpierw musiała wyjść mu cała sekwencja. Ostatnia próba była udana, lecz przedostatnia… zakończyła się okropną w skutkach porażką.
Przesunąwszy ostatni raz różdżką wzdłuż kamiennej płyty liczył, że nic się nie wydarzy – przynajmniej nie teraz, a tym bardziej nie jemu.

[]|[/b] Zużywam bazę, nakładam klątwę kręgu




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Schody [odnośnik]18.08.20 23:03
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 59
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Schody - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Schody [odnośnik]19.08.20 12:02
Wolała nie zagłębiać się w dalsze opisy smakowe, mogące doprowadzić ich konwersację na zatrute wody wenusjańskiej przeszłości, jakiej na pewno smakować nie chciała. Zdecydowanie wolała czarnomagiczne wysysanie witalności z czarodziejów, momentami gorzkie, ale dające znacznie więcej satysfakcji. Zwłaszcza, gdy pożywiona - nawet plugawą magią - czuła się lepiej. Na tyle, by kontynuować pieczołowite zabezpieczanie Wieży Astrologów. Każdy ruch wymagał od niej opanowania, oddychała płycej, lecz krew przestała ciec z rozszerzonych nozdrzy a mięśnie drżeć w ostrzegawczym sygnale przed omdleniem. Nałożyła zabezpieczenie na wnętrze budynku, dopilnowała pojawienia się olbrzyma: więcej zrobić tu nie mogła. Czekała na Macnaira na schodach prowadzących do głównego wejścia, wyprostowana jak struna, pozornie niewzruszona ani ciężarem obrażeń ani uwłaczających doświadczeń zagorzałego pojedynku z byle buntownikami. Gdy śmierciożerca pojawił się na progu, spojrzała na niego pytająco. - Wszystko zgodnie z planem? - spytała spokojnie, wierząc, że zdolności wyspecjalizowanego w nakładaniu klątw czarodzieja wystarczyły, by uczynić pojawienie się tutaj wrogów skrajnie nieprzyjemnym lub wręcz niemożliwym. Ceniła drogę, jaką Macnair przeszedł, ofiarę, jaką musiał złożyć, by zasłużyć na Mroczny Znak: dobrze było mieć go w gronie najbardziej zaufanych sług Czarnego Pana. Zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, gdy nieposłuszna magia płatała obraźliwe figle. - Myślę, że mamy na siebie zły wpływ, Macnair. Nasze czarodziejskie aury nie są kompatybilne - stwierdziła po chwili, kiedy razem szli drogą prowadzącą do Wieży Astrologów: już bezpiecznej, pozostającej pod ich wpływem. Pamiętała, że podczas wspólnego z Drew okiełznywania anomalii również mieli pewne trudności - nie mówiła całkiem poważnie, nie wierzyła w podyktowane wróżbiarstwem sugestie o barwach i zapachach dusz czarodziejów, nie mogących razem egzystować na jednym naładowanym negatywną energią terenie; komentarz miał być raczej próbą rozluźnienia napiętych nerwów i zamknięcia tego trudnego etapu. - To cenne miejsce. Przyda się nie tylko naszym naukowcom. Jest stąd doskonały widok, a wieża ma nie tylko potencjał obronny - z jej szczytu łatwo atakować oraz potraktować ją jako jedną z magicznych latarni, gdybyśmy planowali rozpostarcie nad tym rejonem mocniejszych zaklęć - powiedziała, mimo wszystko w pewien sposób zadowolona z tego, że razem udało się im zapanować nad tym miejscem, pomimo tak wielu trudności. Nie była to pełnia dumy, jak zwykle w myślach krytykowała się za przesadną pewność siebie, brak koncentracji lub zbytnią podatność na obusieczną czarną magię. Zadanie jednak wypełnili, to było najważniejsze. - Przekażę informację o Wieży pozostałym Rycerzom - dodała jeszcze, rzucając ostatnie spojrzenie na budynek przez ramię. Później skinęła Drew głową z pożegnalną uprzejmością: musiała obmyć się z krwi, a przede wszystkim odpocząć i zregenerować utracone siły. Dzisiejsza noc kosztowała ich naprawdę wiele.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Schody [odnośnik]20.08.20 0:14
Wstając z chłodnej posadzki już wiedział, że klątwa była gotowa na wypowiedzenie ostatniego, najważniejszego słowa. - Ordior- wypowiedział pewnym tonem, kiedy już znajdował się poza działaniem przekleństwa, a mianowicie na stromych, kamiennych schodach. Zrobił co w jego mocy, aby zabezpieczyć owe miejsce, więc zaraz po tym jak przekazał badaczowi nowe wieści i zakazał wchodzenia na szczyt, udał się na sam dół w poszukiwaniu swej towarzyszki. Deirdre już na niego czekała. -W rzeczy samej- odparł na zadane pytanie, po czym ruszył tuż za nią w kierunku ścieżki, którą przyszli.
Kątem oka zerknął jeszcze na dwa truchła buntowników, których w ogóle nie powinno tutaj być. Zszargali im nerwy, zmusili do utraty dużych pokładów sił, a co gorsza zadali rany, jakich oboje nie spodziewali się. Wcześniej nie miewał tak dużego problemu z poskramianiem przypadkowych wrogów – czyżby wspólnie trenowali? Organizowali spotkania poza miastem w celu szlifu podstawowych zaklęć pojedynkowych? Obronnych? Nie wiedział, nie miał cholernego pojęcia, jednakże powinni czym prędzej zdusić te zapędy w zarodku, aby nie doszło do przelewu czystej krwi. Czasem atak z zaskoczenia powalał nawet najbardziej wprawionego w boju czarodzieja.
Zaśmiał się pod nosem na jej słowa skupiając nieco dłużej wzrok na smukłej twarzy. Towarzyszyła mu od początku drogi w szeregach Rycerzy Walpurgii – nawet gdy jeszcze jego możliwości na froncie pozostawiały wiele do życzenia. Widocznie musiała coś dostrzec, zobaczyć wewnętrzne pragnienie walki po tej jedynej, właściwej stronie i bezgraniczną lojalność , która nie miał swej ceny. Był gotów poświęcić się, mógł zginąć w imię Czarnego Pana – czarodzieja, który dał mu moc, niewyobrażalne umiejętności o jakich nawet nie śnił. -Skoro wciąż żyjemy nie jest z nami tak źle. Może po prostu cię zawstydzam?- uniósł kpiąco kącik ust pozwalając sobie na dość charakterystyczny dla siebie komentarz. Rzecz jasna żartował i był przekonany, że poznała go na tyle, by nie brać tego na poważnie. Wspólne wyprawy kosztowały ich wiele zdrowia, lecz odniesione sukcesy zakrywały gorycz błędów. Z resztą nie tylko przy Deirdre miewał problemy – w końcu to w towarzystwie Ramseya wpadł w pułapkę anomalii i wylądował na przeszło tydzień pod okiem Zacharego. Cudem było, że w ogóle uszedł z życiem.
-Strategicznie jest to wybitny punkt, więc dobrze, że obraliśmy go za cel. Z pewnością naukowcy zrobią z niego dobry użytek i być może odnajdą we wcześniej niedostępnych archiwach cenne informacje, które pomogą nam uporać się z tym szlamem na dobre- zgodził się z rozmówczynią.
Skinął głową na jej zapewnienie, po czym pożegnał się lekkim uśmiechem i zniknął w kłębie czarnej mgły.

/ztx2




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Schody [odnośnik]23.07.21 13:28

Wieża astrologów

Znajdująca się na obrzeżach Londynu wieża astrologów od czasów izolacji miasta przestała przyjmować niezapowiedzianych gości, a dyrektor ogłosił zawieszenie organizacji jakichkolwiek spędów naukowych. Żeby móc skorzystać z bibliotek, laboratoriów czy obserwatorium, należy wysłać długi list z uzasadnieniem oraz dokumentacją swoich osiągnięć naukowych. Wcześniej tętniące życiem miejsce opustoszało, a sam dyrektor podobno zamknął się w wieży z obawy przed buntownikami. Nie musiałby się obawiać uwagi, gdyby nie umiejscowienie oraz wysokość wieży, która pozwala na obserwację pokaźnego terenu wokół budynku. Nie da się przemknąć niezauważonym, dlatego wieża astrologów jest cennym punktem w walce o wpływy. To miejsce może być istotnym punktem Londynu.

Wieża znajduje się pod kontrolą Rycerzy Walpurgii.



poziom II
Etap I
Na lokację nałożona jest Klątwa Kręgu. Próba zdjęcia klątwy wymaga poziomu IV biegłości starożytnych Run u postaci. Runy nie są ukryte, zatem nie jest wymagany rzut na spostrzegawczość. Zdjęcie klątw winno odbyć się przy pomocy odpowiedniej mechaniki.

Możliwe jest rzucenie carpiene w szafce zniknięć i ustosunkowanie się do rzutu już w pisanym poście (a zatem przekazanie informacji o wykrytych pułapkach drugiej postaci w tym samym poście, w którym carpiene zostało rzucone).
Udane Carpiene rzucone z mocą 75 oczek pozwoli wykryć Tenuistis; rzucone z mocą 85 oczek ujawni Zawieruchę.

Aktywacja Zawieruchy wywołuje efekt zgodny z opisem z listy zabezpieczeń.

Aktywacja Tenuistis wywołuje efekt zgodny z opisem z listy zabezpieczeń.

Etap II
Ścieżka pokojowa
WYKLUCZONE

Ścieżka wojenna
Zakon Feniksa: Wieżę trzeba zdobyć siłą. Nie będzie to takie proste. Od wypadku w porcie, który spowodował buntownik-samobójca mężczyzna całkowicie wyparł się jakiegokolwiek wsparcia dla mugoli oraz ich sprawy. Nie odda swojej pozycji tak łatwo, a jego asystent pójdzie w jego ślady.

Rolę czarodziejów broniących tego terenu może przejąć również dowolny rycerz przy pomocy lusterka; wówczas walczy z Zakonnikami bez udziału mistrza gry, zgodnie ze statystykami rozpisanymi poniżej, ale bez ograniczeń co do kolejności oraz wyboru rzucanych zaklęć.

Walka: Postać, która napisze w wątku jako pierwsza, rzuca kością za czarodzieja A oraz Olbrzyma; postać, która napisze jako druga, wykonuje rzuty za czarodzieja B; postać, która napisze jako trzecia (lub pierwsza, gdy w wątku są tylko dwie postaci), wykonuje rzuty za olbrzyma.

Czarodziej A (OPCM 20, uroki 35, żywotność 105) będzie atakował kolejno zaklęciami: Bombarda Maxima, Lancea, Lamino oraz bronił się zawsze wtedy, kiedy wymaga od niego tego sytuacja.
Czarodziej B (OPCM 25, uroki 30, żywotność 105) będzie atakował kolejno zaklęciami: Deprimo, Everte Stati, Glacius oraz bronił się zawsze wtedy, kiedy wymaga od niego tego sytuacja.
Olbrzym (Sprawność 55; Żywotność: 610) będzie atakował następującymi typami ataków i nie będzie podejmować prób obrony ani uników:
– Uderzenie pięścią - na zmianę wszystkie postaci obecne w wątku. Olbrzym uderza zgodnie z mechaniką walki wręcz, stosując potężne ciosy(nie wymagają celowania, zawsze obejmują całe ciało). Czarodziej może uniknąć uderzenia, wykonując rzut na skradanie o ST 60. Trafienie postaci znajdującej się na miotle wiąże się ze spadnięciem i otrzymaniem dodatkowych 20 obrażeń tłuczonych; zrzucona z miotły postać jest traktowana tak samo jak postać o nieudanym teście na utrzymanie równowagi w wyniku tąpnięcia i zostanie pochwycona w następnej turze.
– Tąpnięcie (obszarowe) - olbrzym uderza nogą w podłoże, tworząc dziurę oraz niewielkie trzęsienie ziemi obejmujące wszystkie postaci w wątku. Wszystkie postaci obecne w wątku rzucają kością na utrzymanie się na nogach, ST wynosi 70, dolicza się podwojoną zwinność. W razie upadku postać odnosi 30 obrażeń tłuczonych.
– Pochwycenie - olbrzym chwyta pierwszą postać, która nie zdołała ustać na własnych nogach w wyniku tąpnięcia. Aby uniknąć złapania, postać musi wykonać unik, ST wynosi 60, dolicza się podwojoną zwinnością. W przypadku nieudanego uniku postać otrzymuje 110 obrażeń miażdżonych, łamane są jej kości i nie może się poruszać. Potrzebuje natychmiastowej pomocy uzdrowiciela.

Gracz nie ma prawa zmienić woli postaci broniącej lokacji, jedyne, co robi, to rzuca za nią kością i opisuje jej działania w sposób fabularny.

Etap III
Aby przejść do etapu III, należy odczekać 48 godzin, w trakcie których para (grupa) może zostać zaatakowana przez przeciwną organizację.

Etap IV
Postaci mają 2 tury na nałożenie zabezpieczeń, pułapek lub klątw oraz wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji.


Gra w tej lokacji jest dozwolona.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Schody - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Schody
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach