Ruiny elektrowni
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny elektrowni Battersea
Pod koniec czerwca 1956 roku elektrownia została zrównana z ziemią za sprawą nieznanej siły.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 10.02.18 13:22, w całości zmieniany 2 razy
Antonia miała mieszane uczucia co do ich biegu. Nie wiedziała czy jest dobre wyjście z tej sytuacji. Nie mogli się cofnąć bo za sobą już nic nie mieli, stanie w miejscu równało się zasypaniu, a bieg w głąb budynku tylko utwierdzał ją w przekonaniu, że Elektrownia stała się ich grobowcem i nie mogli już na to nic poradzić. Jak nigdy w takich sytuacjach zamiast myśleć tylko o sobie myślała też o innych. Takie rzeczy nigdy jej się nie zdarzały. Ona zawsze była najważniejsza i fakt, że musi zrobić wszystko by przetrwać. Motywował ją fakt, że nikt by do niej ręki w takim momencie nie wyciągnął. Teraz sprawa miała się trochę inaczej. Wszyscy robili to z czyimś imieniem na ustach. Z konkretnym imieniem i nie mogli sobie pozwolić ani na spowalnianie siebie, ani na zrobienie czegoś co mogłoby sprawić, że kogoś po drodze stracą. Biegła przed siebie. Lumos pomógł jej dostrzec to co już wcześniej dostrzegli mężczyźni przed nią. Dziura była ich jedyną szansą na uniknięcie pożaru i sypiącego się z sufitu gruzu. Kiedy była już na tyle blisko by dojrzeć to co znajduje się w dziurze pomyślała, że woda choć pojawiła się w informacjach wcześniej jej nie przerażała. Teraz jednak już tak. Nie umiała pływać. Ograniczało ją to chociaż nie na tyle by stanąć w miejscu i dać się tu zakopać. - Ruszmy się – zaczęła spoglądając za siebie. - To już jedyna droga. - dodała wracając spojrzeniem do towarzyszy, a po chwili ruszyła się jeszcze bliżej by dotrzeć do Apo i Dolohova. - Bąblogłowa – mruknęła przesuwając się bliżej zejścia. To nie było łatwe bo cokolwiek tam było to musieli się z tym zmierzyć.
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 100
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 100
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Valerij dostrzegł zbliżających się czarodziei. Zawołał do nich raz jeszcze, by w drugiej chwili z podekscytowaniem nachylić się w stronę dziury w ziemi.
- Idą! - poinformował Francuza jednocześnie czując nowy rodzaj niepokoju gdy tak patrzył na swojego towarzysza który nie stał, a się unosił. Wyglądało na to, że pomieszczenie było po prostu zalane, tylko zatopione. Podłoga musiała znajdować się kolejne dwa-trzy metry niżej i dopiero pod powierzchnią mogły znajdować się przejścia. O ile w ogóle... Nie pozostało mu jednak nic innego w co mógłby wierzyć.
- Uważajcie, jest bardzo głęboko... - przestrzegł zaraz przybyłych- Na wschodniej i północnej ścianie powinno być przejście dalej - powiedział towarzyszowi w dole, który chwilę później znajdował się już pod taflą. Valerij miał nadzieję, że te mimo wszystko tam były. Jeśli tak to zaś należało się zastanowić którą drogę powinni wybrać. To było o tyle istotne jeżeli wszystkie pomieszczenia były zalane po sufit. Musieli w nich znaleźć cel, anomalię i jeśli miała mieć ona faktycznie związek z uwięzionym synem Hectora to pomocne mogły się okazać zaklęcia wykrywające magiczne bestie oraz klątw. Jeżeli zaś żadnych przejść nie było...Valerij nie chciał o tym myśleć.
Dolohov czuł że wszystko się sypie i właściwie lada moment sufit nad nimi może stać się ich marmurową płytą. Do tego wyglądało na to, że nie wszyscy zdążą na czas bezpiecznie zejść. Postanowił im dopomóc. Pierwszą osobą ku której Rosjanin wyciągnął rękę była Anthonina. Stała najbliżej i miała na głowie bardzo majestatyczny bąbel - popchnął ją ku dziurze bez wahania i wyrzutu. Apollinare unosił się na wodzie, było więc głęboko. Powinna więc mieć mokre, lecz miękkie lądowanie. Nie czekając na to, aż Drew oraz Cyneric zrozumieją co tu się przed chwilą stało wepchnął do dołu najpierw jednego, a potem gdy dostrzegł swoimi kocimi oczami skrawek wolnej przestrzeni również drugiego. Poczuł się jak szaleniec, w momencie gdy go ogarnęła dziwna satysfakcja takiego strącania ludzi w nieznane. Potem na fali tego szaleństwa skierował różdżkę na siebie.
- Bąblogłowa...- mruknął mając nadzieję, że głowy sobie anomalią nie odetnie. Czując oddech zniszczenia na karku, po wypatrzeniu miejsca do lądowania w wodzie - sam skoczył próbując nie myśleć o chęci wpadnięcia w panikę po zetknięciu się z wodą i o tym, że rzucone zaklęcie wcale nie musiało zadziałać... Równie absurdalnie niebezpiecznej rzeczy nie wyczyniał od czasu pomysłu połączenia w eliksirze serc o przeciwnej naturze.
- Idą! - poinformował Francuza jednocześnie czując nowy rodzaj niepokoju gdy tak patrzył na swojego towarzysza który nie stał, a się unosił. Wyglądało na to, że pomieszczenie było po prostu zalane, tylko zatopione. Podłoga musiała znajdować się kolejne dwa-trzy metry niżej i dopiero pod powierzchnią mogły znajdować się przejścia. O ile w ogóle... Nie pozostało mu jednak nic innego w co mógłby wierzyć.
- Uważajcie, jest bardzo głęboko... - przestrzegł zaraz przybyłych- Na wschodniej i północnej ścianie powinno być przejście dalej - powiedział towarzyszowi w dole, który chwilę później znajdował się już pod taflą. Valerij miał nadzieję, że te mimo wszystko tam były. Jeśli tak to zaś należało się zastanowić którą drogę powinni wybrać. To było o tyle istotne jeżeli wszystkie pomieszczenia były zalane po sufit. Musieli w nich znaleźć cel, anomalię i jeśli miała mieć ona faktycznie związek z uwięzionym synem Hectora to pomocne mogły się okazać zaklęcia wykrywające magiczne bestie oraz klątw. Jeżeli zaś żadnych przejść nie było...Valerij nie chciał o tym myśleć.
Dolohov czuł że wszystko się sypie i właściwie lada moment sufit nad nimi może stać się ich marmurową płytą. Do tego wyglądało na to, że nie wszyscy zdążą na czas bezpiecznie zejść. Postanowił im dopomóc. Pierwszą osobą ku której Rosjanin wyciągnął rękę była Anthonina. Stała najbliżej i miała na głowie bardzo majestatyczny bąbel - popchnął ją ku dziurze bez wahania i wyrzutu. Apollinare unosił się na wodzie, było więc głęboko. Powinna więc mieć mokre, lecz miękkie lądowanie. Nie czekając na to, aż Drew oraz Cyneric zrozumieją co tu się przed chwilą stało wepchnął do dołu najpierw jednego, a potem gdy dostrzegł swoimi kocimi oczami skrawek wolnej przestrzeni również drugiego. Poczuł się jak szaleniec, w momencie gdy go ogarnęła dziwna satysfakcja takiego strącania ludzi w nieznane. Potem na fali tego szaleństwa skierował różdżkę na siebie.
- Bąblogłowa...- mruknął mając nadzieję, że głowy sobie anomalią nie odetnie. Czując oddech zniszczenia na karku, po wypatrzeniu miejsca do lądowania w wodzie - sam skoczył próbując nie myśleć o chęci wpadnięcia w panikę po zetknięciu się z wodą i o tym, że rzucone zaklęcie wcale nie musiało zadziałać... Równie absurdalnie niebezpiecznej rzeczy nie wyczyniał od czasu pomysłu połączenia w eliksirze serc o przeciwnej naturze.
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 42
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 42
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Marszowy krok - brzmiało istotnie lepiej niż szaleńczy bieg - doprowadził go na skraj, chlupocząca woda zgęstniała, a Magnus zobaczył w niej oleiste plamy jakiejś substancji, wyjaśnienie Drew odgoniło zaś wszelkie wątpliwości, co do jej pochodzenia. Osuszenie podłoża było niemożliwe, a walący się strop skutecznie zniechęcał do pozostania w jednym miejscu dłużej, niż wydawało się to absolutnie konieczne. Rowle zdecydowanie nie zamierzał bawić się teraz w zwiedzanie elektrowni i kontemplowanie jej wątpliwych walorów architektonicznych, więc z ulgą przyjął rozchodzący się echem głos Valerija, sygnalizujący im, w którą stronę mają się kierować. Prędko podążył w tym kierunku, dostrzegając w końcu mężczyznę oraz zejście w dół - zdewastowane, prawdopodobnie prowadzące do kanałów. Zmroził go dreszcz, czyżby legendy o krakenie okazały się czymś więcej niż tylko opowiastkami, jakimi raczy się niegrzeczne dzieci? Macnair podjął się oświetlenia terenu mocniejszym błyskiem, więc już wkrótce mieli szansę dojrzeć coś jeszcze, prócz ciemnym włazem i obijającą się o ściany taflą wody.
-Bąblogłowa - zażyczył sobie, postępując identycznie, jak jego towarzysze. Może przyjdzie im nurkować, a wolał wspomóc się różdżką stojąc jeszcze na suchym lądzie. Schował ją ostrożnie do kieszeni, po czym zdjął z siebie szatę, pozostając w ciepłej koszuli, obryzganej czarną krwią zmutowanego mugola - nie chciał, by peleryna ciążyła mu nadmiernie podczas pływania - i dopiero wówczas opuścił się ostrożnie wzdłuż włazu, starając się zrobić to jak najmniej inwazyjnie. Nie wiedział, jak bardzo jest tam głęboko, lecz wolałby uniknąć połamania sobie nóg. Może i był arystokratą, lecz nie widział swych kompanów w roli tragarzy.
-Bąblogłowa - zażyczył sobie, postępując identycznie, jak jego towarzysze. Może przyjdzie im nurkować, a wolał wspomóc się różdżką stojąc jeszcze na suchym lądzie. Schował ją ostrożnie do kieszeni, po czym zdjął z siebie szatę, pozostając w ciepłej koszuli, obryzganej czarną krwią zmutowanego mugola - nie chciał, by peleryna ciążyła mu nadmiernie podczas pływania - i dopiero wówczas opuścił się ostrożnie wzdłuż włazu, starając się zrobić to jak najmniej inwazyjnie. Nie wiedział, jak bardzo jest tam głęboko, lecz wolałby uniknąć połamania sobie nóg. Może i był arystokratą, lecz nie widział swych kompanów w roli tragarzy.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 12
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 12
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Czarodzieje znaleźli się w pobliżu zniszczonego zejścia w dół; Drew zdążył rzucić zaklęcie, które rozświetliło wnętrze, Apolinare, Antonia, Valerij i Magnus wywołali bąblogłowy - ten ostatni, bez powodzenia. Umiejętności Antonii dały o sobie znać, jej zaklęcie było dość silne, by przerwać je mogła dopiero wola czarownicy - bańka nie pęknie sama po upływie określonego czasu. Mieliście naprawdę mało czasu na reakcję, elektrownia zaczęła się walić już dłuższy czas temu. Rumor jedynie narastał, w powietrzu dało się wyczuć oraz gęstsze kłęby kurzu, odłamki opadały tuż za waszymi plecami, a kiedy stanęliście - nad waszymi głowami. Sufit oświetlony zaklęciem Drewa zaczął pękać. Gdyby nie refleks Valerija, wszyscy stojący wciąż nad przepaścią zapewne by zginęli. Nie mieli czasu na reakcję, alchemikowi pomogła siła wybuchu, która w tej samej chwili rozniosła się przeraźliwym hukiem, wysadzając elektrownię. Wpadliście w cuchnącą wodę wraz z betonowymi odłamkami, większość chlupnęła w wodę, ale jeden trafił Drew w plecy w trakcie skoku, z innym zderzyła się Antonia, ocierając się o niego nogą, trzeci, największy, opadł na ramię Magnusa, kiedy czarodziej był już zanurzony w wodzie - woda zamortyzowała siłę uderzenia. Wbrew pozorom mieliście wiele szczęścia, przepaść dość szybko została zawalona kilkoma większymi odłamkami, które zablokowały przejście - i wasze źródło światła znajdujące się powyżej, znów pogrążyły was ciemności. Przestaliście słyszeć huk, kiedy zanurzyliście się pod wodą - pod którą nurkował już, jedyny bezpieczny, Apo. W jednej chwili wszystko zadrżało, woda, otaczające was ściany, towarzyszył temu głośny dźwięk silnego wybuchu.
Apolinaire i Drew potrafili pływać, z bańką umożliwiającą oddychanie pod wodą poruszanie się pod nią nie było dla nich wyzwaniem. Magnus potrafił pływać, ale najpóźniej, gdy ustał wstrząs, musiał się z wody wynurzyć - zaczynało brakować mu tlenu. Valerij i Antonia mieli trudności z poruszaniem się pod wodą, ale zatopienie im nie groziło, póki chroniła ich magia. Szli na dno znajdujące się nieprzyzwoicie głęboko, razem z Cynerikiem, który nie miał nałożonego na siebie zaklęcia ochronnego i któremu powoli zaczynało brakować powietrza - ale widzieliście to. Jedynie różdżka Cynerika wciąż dawała światło, zwracając uwagę na szamoczącego się w wodzie czarodzieja.
Punktowy lumos dawał za słabe światło, by mogło pomóc Apolinairowi, ale czarodziej zdążył dostrzec coś dzięki światłu rzuconego przez Drewa chwilę przed wybuchem. Jedynym, który wciąż doskonale widział, był Valerij. Czarodzieje mogli zaobserwować - znacznie niżej - coś, co wyglądało jak kolejne piętro otoczone chodnikiem - dopiero przy nim kończyła się drabinka prowadząca w dół, która jednak na całej swojej długości była tak powyginana, że nie nadawała się do użytku w normalnych warunkach. Niższe piętro do złudzenia przypominało pierwsze - dalsza przepaść otoczona wokół wąskim chodnikiem. Mogło się wydawać, że nieopodal drabinki - na samym końcu - znajdowało się coś w rodzaju okrągłych, niskich wrót.
Valerij - eliksir kociego wzroku, 1 tura
Apolinaire, Drew, Antonia, Valerij - bąblogłowa, 5 tur
Antonia - bąblogłowa
Apolinaire i Drew potrafili pływać, z bańką umożliwiającą oddychanie pod wodą poruszanie się pod nią nie było dla nich wyzwaniem. Magnus potrafił pływać, ale najpóźniej, gdy ustał wstrząs, musiał się z wody wynurzyć - zaczynało brakować mu tlenu. Valerij i Antonia mieli trudności z poruszaniem się pod wodą, ale zatopienie im nie groziło, póki chroniła ich magia. Szli na dno znajdujące się nieprzyzwoicie głęboko, razem z Cynerikiem, który nie miał nałożonego na siebie zaklęcia ochronnego i któremu powoli zaczynało brakować powietrza - ale widzieliście to. Jedynie różdżka Cynerika wciąż dawała światło, zwracając uwagę na szamoczącego się w wodzie czarodzieja.
Punktowy lumos dawał za słabe światło, by mogło pomóc Apolinairowi, ale czarodziej zdążył dostrzec coś dzięki światłu rzuconego przez Drewa chwilę przed wybuchem. Jedynym, który wciąż doskonale widział, był Valerij. Czarodzieje mogli zaobserwować - znacznie niżej - coś, co wyglądało jak kolejne piętro otoczone chodnikiem - dopiero przy nim kończyła się drabinka prowadząca w dół, która jednak na całej swojej długości była tak powyginana, że nie nadawała się do użytku w normalnych warunkach. Niższe piętro do złudzenia przypominało pierwsze - dalsza przepaść otoczona wokół wąskim chodnikiem. Mogło się wydawać, że nieopodal drabinki - na samym końcu - znajdowało się coś w rodzaju okrągłych, niskich wrót.
- (nie)życie:
- • Antonia: 173/213, kara -5 (20 - psych, decelphage, 20 - tłuczone)
• Drew: 188/213, kara -5 (5 - psychiczne, 20 - tłuczone); nóż
• Valerij: 188/208 (20 - psychiczne, decephalgo), sinica x1; mapy
• Apollinare 179/214; -5 do rzutu (30 tłuczone, 5 cięte)
• Cyneric 230/270; -5 do rzutu (10 - psychiczne, 30 - poparzenia) bułka z pomidorem
• Magnus 169/260; kara -15 (17 - psychiczne, 19 - cięte, 30 - poparzenia, 20 - tłuczone)
Valerij - eliksir kociego wzroku, 1 tura
Apolinaire, Drew, Antonia, Valerij - bąblogłowa, 5 tur
Antonia - bąblogłowa
Adrenalina szumiała alchemikowi w uszach, tak samo jak rozchodzące się dudnienie kolejnych eksplozji, które zostawił za plecami. Ich drżenie odczuwał w całym ciele wywołując na jego skórze gęsią skórkę. To jednak w porę udało mu się zostawić za sobą. Teraz tonął jak kamień w śmierdzącej brei. Siłą woli powstrzymał swój mózg od podjęcia próby ratowania się z toni zbiornika, który nie od razu pojął, że zaklęcie bąblogłowy zapewniało mu bezpieczeństwo. Przynajmniej względnie chwilowe. Poddawał się więc temu ze względnym spokojem. Trochę mniejszym z chwilą w której dostrzegł, że na twarzy Cynerica maluje się co najmniej nie tęgi wyraz twarzy. To i fakt, że nieco bezwładnie leciał do dołu dało Valerijowi do myślenia o potrzebie pomocy towarzyszowi:
- Bąblogłowa - wyczarował kierując różdżkę na Cynerica
- Bąblogłowa - wyczarował kierując różdżkę na Cynerica
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 28
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 28
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Wskoczył wprost w ciemny tunel - choć w tej samej chwili po elektrowni echem rozniósł się potężny wybuch, popychający smukłą sylwetkę Magnusa, który nie kontrolował już ułożenia swojego ciała. Spadł do głębokiego leju, wypełnionego śmierdzącą wodą, wciąż słysząc huczący odgłos zawalającego się sufitu. Kiedy koziołkował w dół, zrobiło mu się ciemno przed oczami, poczuł też tępy ból rozchodzący się wzdłuż lewego ramienia, odruchowo zerknął w tę stronę i dojrzał olbrzymi odłamek jakiegoś twardego materiału, najpewniej oderwanego od kruszącego się sufitu. Poza tymi byli jednak bezpieczni w zablokowanym tunelu - przynajmniej na razie, bo i jego ściany trzęsły się od wymiarów kolejnych eksplozji. Zaklęcie, jakie Magnus próbował rzucić na wiele się zdało, osłabiony nie zdołał wykrzesać z siebie siły nawet na ten stosunkowo prosty czar, więc prędko wypłynął na powierzchnię, by złapać odżywczy łyk powietrza i raz jeszcze spróbować zabezpieczyć się przed utratą niezbędnego tlenu.
-Bąblogłowa - powiedział wyraźnie, zaraz na powrót zanurzając się w stęchłej wodzie, kierując się za światłem, pochodzącym z różdżki Cynerica. Sam nie zauważał wiele, prócz majaczących w oddali dziwacznych drzwi, niskich i okrągłych, na pewno nie pełniących funkcji normalnych wrót. Płynąc w kierunku tego jedynego przejścia dostrzegł, że Antonia pomimo znakomicie rzuconego zaklęcia ochronnego nie radzi sobie zbyt dobrze w toni. Zaklął w myślach, lecz podpłynął do niej i nakazał, by objęła go za szyję. Woda zmniejszała ciężar, nie czuł kobiety praktycznie wcale, kiedy rozgarniał wodę rękami i nogami, aby dotrzeć jak najbliżej intrygujących drzwi.
-Bąblogłowa - powiedział wyraźnie, zaraz na powrót zanurzając się w stęchłej wodzie, kierując się za światłem, pochodzącym z różdżki Cynerica. Sam nie zauważał wiele, prócz majaczących w oddali dziwacznych drzwi, niskich i okrągłych, na pewno nie pełniących funkcji normalnych wrót. Płynąc w kierunku tego jedynego przejścia dostrzegł, że Antonia pomimo znakomicie rzuconego zaklęcia ochronnego nie radzi sobie zbyt dobrze w toni. Zaklął w myślach, lecz podpłynął do niej i nakazał, by objęła go za szyję. Woda zmniejszała ciężar, nie czuł kobiety praktycznie wcale, kiedy rozgarniał wodę rękami i nogami, aby dotrzeć jak najbliżej intrygujących drzwi.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 60
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 60
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zaklęcie jej się udało chociaż poczuła, że ból głowy wraca. Nie miała zamiaru się tym teraz przejmować. Zbyt wiele rzeczy właśnie sypało im się na głowę i to dość dosłownie. Gdy wpadła do wody od razu uderzył w nią odór jaki się tutaj unosił. Nie potrafiła pływać. Nigdy nie potrzebowała tej umiejętności bo woda kojarzyła jej się z czymś bezkresnym. Czymś czego nie była w stanie kontrolować, a kontrola była tym co uwielbiała. Choć wiedziała, że chroniła ją magia to czuła, że nie jest w stanie uspokoić się w wodzie, nie jest w stanie nagle nauczyć się pływać. Ruszała rękami i nogami nie wiedząc co tak naprawdę zrobić. W tym momencie żałowała, że wcześniej nie przygotowała się na taką ewentualność. Może przynajmniej wiedziałaby jak się w wodzie odnaleźć i się nie stresować. Teraz jednak nie miała już wyjścia. Rozejrzała się po pomieszczeniu, które ułożeniem przypominało jej resztę elektrowni. Musieli dotrzeć do migających jej w ciemności drzwi. Nim zdążyła w ogóle poprosić o pomoc, któregokolwiek ze swoich towarzyszy zjawił się przy niej Magnus. Przyjęła jego pomoc wiedząc, że nie mają zbyt wiele czasu na jej naukę pływania. Mężczyzna chociaż umiał pływać to przez swoje obrażenia nie był w stanie rzucić zaklęcia, które pozwoliłoby mu oddychać pod wodą. Kiedy zbliżyli się do drzwi Antonia nie chcąc powtórzyć ich poprzednich błędów postanowiła na drzwi rzucić zaklęcie, które ukazałoby im to co znajduje się po drugiej stronie. Walka w wodzie była ostatnim czego potrzebowali. Wskazała różdżką na ścianę obok drzwi. - Abspectus
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 77
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 77
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Ledwie dobiegł kiedy okazało się, że to nie wystarczyło. Sufity oraz ściany waliły się dalej, będąc najczystszą formą destrukcji. Zdążył jedynie rozszerzyć ze zdumienia oczy, przez krótką chwilę będąc pewnym, że jak nic zginie. W ostatniej chwili poczuł szarpnięcie oraz spadanie w dół. Trwało to może ułamki sekund nim rozpoznał poszczególne bodźce takie jak gryzący w nozdrza kurz czy eksplodującą siłę za swoimi plecami. Tylko silna wola pozwoliła mu na kurczowe trzymanie w dłoni różdżki zamiast rozluźnienie stężałych palców i wytrącenie jej z ręki. Zamachał jeszcze panicznie nogami w powietrzu. Zaraz potem ogarnęła go ciemność, chłód oraz wilgoć.
Wpadł do wody, lecz nie zdążył się wzdrygnąć z obrzydzenia oraz lęku. Upadek był nagły, gwałtowny, angażujący całe ciało. Zabrał mu na chwilę oddech i zdolność percepcji. Woda wlała mu się do oczu, nawet trochę do ust. Zanim odchrząknął czy właściwie zrobił cokolwiek, na ratunek znów przyszedł mu Valerij. Z bąblogłową oddychało się dużo lepiej, nawet powoli się uspokajał zamiast wymachiwać na oślep kończynami przypominając rybę wyrzuconą na suchy brzeg. Nie, nie nauczył się nagle pływać, jednakże jego ruchy przynajmniej stały się spokojniejsze i bardziej skoordynowane. I mógł chociaż w minimalnym stopniu rozświetlić drogę niewielkim światłem z końca różdżki.
Mimo wszystko starał się w tym całym rozgardiaszu i istnym chaosie wypatrzeć cokolwiek, co dałoby im jakąkolwiek wskazówkę dokąd płynąć, co robić lub gdzie iść, ponieważ zapewne wszyscy inni tak jak Cyneric byli mocno zdezorientowani. I poobijani przez spadające kawałki budynku, co tylko przytępiało wszelkie zmysły, zwłaszcza rozeznanie się w całkowicie obcym terenie.
Próbuję się rozejrzeć
Wpadł do wody, lecz nie zdążył się wzdrygnąć z obrzydzenia oraz lęku. Upadek był nagły, gwałtowny, angażujący całe ciało. Zabrał mu na chwilę oddech i zdolność percepcji. Woda wlała mu się do oczu, nawet trochę do ust. Zanim odchrząknął czy właściwie zrobił cokolwiek, na ratunek znów przyszedł mu Valerij. Z bąblogłową oddychało się dużo lepiej, nawet powoli się uspokajał zamiast wymachiwać na oślep kończynami przypominając rybę wyrzuconą na suchy brzeg. Nie, nie nauczył się nagle pływać, jednakże jego ruchy przynajmniej stały się spokojniejsze i bardziej skoordynowane. I mógł chociaż w minimalnym stopniu rozświetlić drogę niewielkim światłem z końca różdżki.
Mimo wszystko starał się w tym całym rozgardiaszu i istnym chaosie wypatrzeć cokolwiek, co dałoby im jakąkolwiek wskazówkę dokąd płynąć, co robić lub gdzie iść, ponieważ zapewne wszyscy inni tak jak Cyneric byli mocno zdezorientowani. I poobijani przez spadające kawałki budynku, co tylko przytępiało wszelkie zmysły, zwłaszcza rozeznanie się w całkowicie obcym terenie.
Próbuję się rozejrzeć
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 90
'k100' : 90
Ruiny elektrowni
Szybka odpowiedź