First topic message reminder :



[bylobrzydkobedzieladnie]

a jak! wypatruj jej wzrokiem! <3

Helou. Lucy nie zna Zivy jako żony właśnie tego Burke'a. Przynajmniej tak wynika z historii ich romansu (niewolno!). Jednak mogą się znać/kojarzyć jeszcze z czasów szkolnych, ponieważ obydwie są ex-Krukonkami, chociaż różnica 4 lat. Konfrontacja tej trójki (Ziva, Edgar i Lucy) na ślubie Tristana i Evandry byłaby urocza!  :wiggle:

urocza? obawiam się, że dla Lynn to spotkanie nie będzie ani trochę urocze

ale tak myślę, że pewnie się kojarzą choć ona nie ma pojęcia, że to właśnie ona jest jego żoną. Nie dość, że niedawno się dopiero dowiedziała o jej istnieniu to jeszcze się okaże, że ją zna

na ślubie spotkają się na pewno i Lynn pójdzie trochę w buty, ale żeby było ciekawiej mogły się spotkać jeszcze później żeby nie skończyło się na Hogwarcie bo tak mogą się nie rozpoznać, ale jeszcze przed jej ślubem z Edgarem i jej zostaniem łamaczem mogły mieć ze sobą jakiś kontakt.


PS: gdyby nie była żoną jej pierwszej prawdziwej miłości to by ją naprawdę polubiła <3

Lucy nie potrzebowała jakieś 7-8 lat temu, pewnych informacji historycznych? Może podczas nauk na łamacza, musiała przyjść z jakimś artefaktem żeby poznać jego genezę czy coś?

7 lat temu to dopiero skończyła szkołę i wtedy na jakiś czas wróciła do domu, ale mogła znaleźć coś w domu co ją zaciekawiło i chciała się dowiedzieć czegoś o historii tego przedmiotu. Ktoś polecił jej Zivę ( może jej straszy o 2 lata brat, albo jeszcze starsza siostra?) kojarzyły się ze szkoły więc jej pomogła coś się dowiedzieć?

Mi pasuje taki układ. I czekam z niecierpliwością na konfrontację. 

też czekam

nie wiem czy wiesz, ale jesteśmy rodziną! moja mama była Selwyn, ale bła OKROPNĄ BRZYDULĄ i wydali ją za czarodzieja bogatego ale jedynie czystego straciłam szlachectwo, ale dawno temu bywałam u was na świetach
co powiesz na taką kuzynkę??

oooo proszę czego się dowiaduje! super! skoro bywałaś u Selwynów na święta to z Lucynką na pewno się dogadały. Z Lucynką właściwie prawie wszyscy się dogadują więc nie widzę powodu dla którego miałoby być inaczej jak i wtedy tak i teraz <3

Nie było mnie długo i nie dawałem znaku życia, ale proponowałbym odnowienie relacji. :x

Ogólnie najpewniej relacja byłaby taka jak wcześniej: znają się, nie unikają się, ale szczególnie zażyłych kontaktów nie mają. Ale podpiąłbym to pod lekki pozytyw. Zwłaszcza, że Willowi zależy na rodzinę i o krewnych na pewno dba. Jeśli ma sposobności!

Macmillanowie z Selwynami się trzymają, prawda?

Więc może powinniśmy znać się od dzieciństwa? Albo przynajmniej dobrze się kojarzyć właśnie z czasów młodości?

Nie mam jakiś sprecyzowanych pomysłów, a jedynie luźne idee:

1. Możemy zacząć od negatywnej. Mogłaś mnie nie polubić, bo jestem starszy, jako dzieciak biegałem jak oszalały ( i nie interesowało mnie dobre wychowanie, bo to nudne chodzić jak patyk i uśmiechać się dla wszystkich) i tak w sumie zachowywałem się, jak gdybym ciągle miał gumochłony pod koszulą, do 5-6. roku w Hogwarcie... tak plus-minus. Aczkolwiek zawsze byłem miły dla kobiet! Ja z kolei mógłbym nie mieć nic przeciwko Tobie!

2. Druga sprawa to, to że moja matka zawsze bawiła się w uprzejmości i bardziej interesowała się zawieraniem relacji. Mogliśmy się trochę polubić pod koniec mojego pobytu w Hogwarcie! A z uporem maniaka powtarzam kolejnym wychowankom Ravenclaw, że Krukoni i Puchoni powinni trzymać się razem(!)

3. Lubię kobiety, które są lub starają się być niezależne, chociaż oficjalnie mówię, że damy powinny ładnie wyglądać, opiekować się dziećmi, jeżeli takowe posiadają, bo i tak się namęczyły przynosząc je na świat! Na pewno bym Cię wspierał w Twoich dążeniach do bycia tym, kim zostałaś! W końcu to duże osiągnięcie, a nie to co ja, tylko zapijać się i podróżować po Europie!

Więc w sumie, tak do 1948 r. mogliśmy jako tako się kojarzyć, kolegować, może Ty mnie w ogóle nie polubiłaś, czy coś w tym stylu!

To tak ode mnie, jakaś sugestia, ale jeżeli masz jakiś szalony pomysł, to chętnie go zobaczę, przeczytam, wiesz o co mi chodzi!

halo halo, serdecznie dziękuję Antosiowi za cierpliwość! Takie wyczekiwanie zasługuje na

a tak już całkowicie poważnie!
Raczej nie widzę powodu, dla którego mieliby się nie lubić na samym początku. Znaczy się Lucinda od zawsze była zwariowanym dzieckiem, dlatego już od samego początku bycia w Hogwarcie ganiała jak poparzona. Mogła nie przepadać za nim ewentualnie z ogólnej awersji do chłopców w tamtym czasie, zresztą był starszy więc dla unikała go pewnie jak ognia!  
Później mogło się to już zdecydowanie zmienić, bo na pewno o wiele łatwiej jej było dogadywać się ze starszymi nieoceniającymi ją puchonami niż z kimkolwiek innym. Więc pod koniec jego nauki mogli się już całkiem lubić choć ona dalej była psotą jakich mało za co obrywała pewnie kary (przecież jej nie przystoi).
Nie wiem jak sprawy mogą wyglądać teraz, utrzymywali przez ten cały czas kontakt? Widywali się często, a może pisali listy? No i ona jest w Zakonie, a Tosiek jest w nim od niedawna prawda? W sumie to też daje nam jakiś punkt wyjścia nawet do nowej fabuły <3

Pojawię się na spotkaniu dopiero w listopadzie, jak w ogóle dożyję do tego spotkania. Ale z całą pewnością, mogliśmy od czasu do czasu wysłać do siebie jakiś list. Myślę, że w sumie skoro wyjątkowo mocno oburzyłem się podczas Stonehenge na idiotyczną propozycję lady nestor, to pewnie powinniśmy mieć dobre relacje. Trochę szkoda, że Ayden i Adair zniknęli, bo ich matka była z Selwynów, o ile pamiętam, ale jest Heath, który choć trochę podtrzymuje istnienie Aydena w tym przypadku. Może więc stąd też są te dobre relacje.
Tak czy siak, mogę bronić Twojego dobrego imienia! No i w sumie zawdzięczam Alexowi życie, więc jestem i Twoim dłużnikiem (nawet jak nic nie musiałaś robić)

w takim razie zdecydowanie mają dobre kontakty! jak tylko Lucka się dowie, że tak ładnie jej bronił to na pewno podziękuje! a Antek niech na siebie uważa, bo za dużo złych rzeczy ostatnio spotyka tych co się z Lucką trzymają


ustalone!

Nie wiem czy panna szlachetnej krwi mogła (po)znać aurora mugolaka, ale altruizm i niezależna natura Lucindy (i moje zakonne plany dla Majkela!) są obiecującym gruntem pod znajomość!
Może wątek na gruncie zawodowym-leglimencyjnym? Michael już półtora roku jest wilkołakiem i chciałby przekonać się, czy pamięta coś z nocy, podczas której został zarażony i podczas której zginęli jego towarzysze. Jak mogliby się poznać?