Mniejsza sala balowa
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Mniejsza sala balowa
Zdobiona sala znajdująca się w północnym skrzydle posiadłości jest mniejszą salą balową, w której lady Nott organizuje mniejsze uroczystości. Wysokie ściany zdobią obrazy, najczęściej przedstawiające znamienitości czarodziejskiego świata, a ornamenty opływają blichtrem typowym wystawnym balom. Kryształowe żyrandole mienią się w blasku świec, tysiącem barw oświetlając drewniany parkiet, na którym wirują tańczące pary. W kącie sali znajduje się pianino oraz krzesła przeznaczone dla ulubionych muzyków Adelaidy kwartetu smyczkowego. Dla znużonych - pod ścianami znajdują się krzesła obite szmaragdowym aksamitem, a wokół nich lewitują srebrne tace z przeróżnymi przysmakami, zakąskami, słodkościami oraz wyśmienitej jakości alkoholami. Olbrzymie dwuskrzydłe okna dają wspaniały widok na oświetlony, nie tak odległy Londyn i wpuszczają do parnego wnętrza chłodne, orzeźwiające powietrze.
Szlachetne kamienie ładniej wyglądały na palcach i w koliach, niż na pergaminach, które zostały zapisane dziesiątkami szlaczków i cyferek, których nikt by nie zrozumiał (może za wyjątkiem Rigela, Primrose, albo nawet Demelzy). Gdy otworzyła się czwarta rama, Aquila miała wrażenie, że coś poszło nie tak, że wcale nie taki był jej cel, ale znalezienie się w sali, gdzie dział się istny teatr było na tyle intrygujące, że próbowała szybko zapomnieć o poprzednim gabinecie. Ta przypominała zdobioną aulę, albo widownie w pięknym teatrze z balkonami na piętrze, bardzo typową dla czasów szekspirowskich. Na scenie stały zaś oczywiście lustra, mogły się przecież dokładnie tego spodziewać. Młoda lady Black obserwowała z wypiekami na twarzy, ukrytymi pod maską, jak młody mężczyzna pod balkonem deklaruje coś dziewczynie na nim, ale nie dało się słyszeć ani jednego słowa. Na drugim zaś była scena drastyczna, sztylet, który trzymała kobieta mamiona przez węża, zaraz miał wbić się w plecy młodzieńca, a na trzecim klasyczna opowieść, bo zamaskowany mężczyzna dzierżył w dłoni czaszkę. Black zdawać się mogło, że dzięki swojej szerokiej znajomości z historii magii i literatury doskonale wiedziała co to za sztuki, ale poprzednie niepowodzenie zdecydowanie nie motywowało. Gdy wzrok Odetty Parkinson, chyba zakłopotanej, albo zmartwionej nawet, spoczął na niej, odpowiedziała na nieme pytanie. - Poradzimy sobie, tylko skupmy się mocno, przecież na pewno wiemy co to... - zmrużyła powieki, wytężyła wzrok i umysł i z całych sił usiłowała przypomnieć sobie co to za sztuki, które symbolicznie zostały tam ukazane. Towarzyszka w tej podróży skupiła się na pierwszej ramie, zaś Aquila postanowiła rozwikłać kolejną zagadkę. Obserwowała w drugim lustrze węża zaciskającego się na nadgarstku kobiety, syczącego niezrozumiałe słowa i blask ostrza odbijający jakieś światło w tle, chociaż nie potrafiła zlokalizować jego źródła. Umięśniony tors mężczyzny miał wąską przestrzeń pomiędzy jego złożonymi dłońmi, idealną, aby zatopić w niej ostrze. To jedynie sztuka... - Chyba wiem - poprawiła suknie, ale nie przestawała obserwować tego obrazka, kobiecej twarzy niemal całkowicie zasłoniętej bujnymi włosami.
kolejna scena z drugiej ramy, st 65 (+60 za literaturę II; +15 za historię magii III)
kolejna scena z drugiej ramy, st 65 (+60 za literaturę II; +15 za historię magii III)
Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Aquila Black' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 76
'k100' : 76
-Oczywiście, uszanuję panienki pragnienie anonimowości. Zgodnie z atmosferą Sabatu, niech i moje domysłu pozostaną tajemnicą. - odpowiedział uprzejmie, a asertywna i błyskotliwa odpowiedź młodej damy zdawała się mu imponować. Przyjrzawszy się kreacji damy był niemalże stuprocentowo pewien, że rozmawia z panną z rodu Rosier, ale zgodnie z jej niewypowiedzianym życzeniem zachował tą wiedzę dla siebie, ciesząc się zarówno maskaradą, jak i tak znamienitym towarzystwem. Czy to mogła być krewna samego nestora, Melisande lub Fantine? Może zdoła zgadnąć w dalszej części zabawy - tymczasem chęć zaimponowania damie dodała mu zapału, a dłuto leżało w dłoni zaskakująco pewnie. Na tyle pewnie, że właściwe drzwi otworzyły się przed nimi w samą porę, a choć nie zdołali rozwiązać dodatkowej zagadki, to chyba nadrobili punktację z poprzedniej tury. Zadowolony, znów puścił damę przodem i wszedł za nią do kolejnej sali.
Tam dostrzegł zarówno Elvirę, jak i jej towarzysza w kociej masce - uprzejmie skinął obydwojgu głową, a raczej swoim ptasim dziobem, ale nie poświęcał im dalszej uwagi, chcąc skupić się na własnej towarzyszce i zagadkach. Zabawa obudziła w nim chęć rywalizacji.
Stanął przed drugim lustrem, wpatrując się w szkic i zniżając głos.
-Błazen przy okrągłym stole? - szepnął do lady Rosier. -Czy ten szkic ma przedstawiać protoplastę i... nestora rodu Bulstrode? - zastanowił się, przypominając sobie legendy arturiańskie i ich powiązania ze szlacheckim skorowidzem. Interesował się historią, a zarazem ten konkretny ród był mu bliższy niż inne - osobiście znał wszak lorda Maghnusa Bulstrode (nie wiedział jeszcze, że jego towarzyszka również) i jego siostrę lady Vivienne, a gdy przed laty pomagał lordowi Bulstrode w pewnej delikatnej sprawie w siedzibie rodu, zdawało mu się, że zobaczył z daleka sławnego ducha samego nestora. W czapce błazna.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, chcąc odnaleźć właściwy obraz. Pamiętał dalszą część historii - błazen króla Artura miał zostać pasowany na rycerza. Choć nie znał się za nic na malarstwie, sensowne byłoby, gdyby gotowa wersja szkicu uwzględniała te wydarzenia historyczne i zbroję błazna-rycerza. Zmrużył lekko oczy, mając nadzieję, że rozwiązanie samo mu się narzuci. Jak przekuć historię w obraz? Znał się na dziejach, na sztuce mniej. Musiał nadrobić braki kulturowe, ale na to przyjdzie czas.
1. wiedza o malarstwie 0 (-40), historia magii II (+10)
2. k10
Tam dostrzegł zarówno Elvirę, jak i jej towarzysza w kociej masce - uprzejmie skinął obydwojgu głową, a raczej swoim ptasim dziobem, ale nie poświęcał im dalszej uwagi, chcąc skupić się na własnej towarzyszce i zagadkach. Zabawa obudziła w nim chęć rywalizacji.
Stanął przed drugim lustrem, wpatrując się w szkic i zniżając głos.
-Błazen przy okrągłym stole? - szepnął do lady Rosier. -Czy ten szkic ma przedstawiać protoplastę i... nestora rodu Bulstrode? - zastanowił się, przypominając sobie legendy arturiańskie i ich powiązania ze szlacheckim skorowidzem. Interesował się historią, a zarazem ten konkretny ród był mu bliższy niż inne - osobiście znał wszak lorda Maghnusa Bulstrode (nie wiedział jeszcze, że jego towarzyszka również) i jego siostrę lady Vivienne, a gdy przed laty pomagał lordowi Bulstrode w pewnej delikatnej sprawie w siedzibie rodu, zdawało mu się, że zobaczył z daleka sławnego ducha samego nestora. W czapce błazna.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, chcąc odnaleźć właściwy obraz. Pamiętał dalszą część historii - błazen króla Artura miał zostać pasowany na rycerza. Choć nie znał się za nic na malarstwie, sensowne byłoby, gdyby gotowa wersja szkicu uwzględniała te wydarzenia historyczne i zbroję błazna-rycerza. Zmrużył lekko oczy, mając nadzieję, że rozwiązanie samo mu się narzuci. Jak przekuć historię w obraz? Znał się na dziejach, na sztuce mniej. Musiał nadrobić braki kulturowe, ale na to przyjdzie czas.
1. wiedza o malarstwie 0 (-40), historia magii II (+10)
2. k10
Słowa palą,
więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.
więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cornelius Sallow' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 51
--------------------------------
#2 'k10' : 1
#1 'k100' : 51
--------------------------------
#2 'k10' : 1
I kolejny raz udało im się odgadnąć zagadkę. Jak na razie szło dobrze, chociaż Rigel, kierując się wrodzonym czarnowidztwem, czuł, że dobra passa w końcu musiała się skończyć. Zabawy towarzyskie często dotyczyły sztuki i dlatego prawdopodobnie nie znajdzie tu zagadek ze stworzeniem eliksiru czy rozpoznaniem schematu jakiegoś wyjątkowo skomplikowanego zaklęcia. Nie będzie też rozbrajania magicznych pułapek na czas.
Wielka szkoda
Black szanował sztukę, ale nie znał się na niej wyjątkowo dobrze, gdyż swoje serce swoje oddał nauce.
Wtedy też poczuł na sobie wzrok towarzyszki. Było w jej spojrzeniu coś dziwnego - na chwile stał się ostry i lodowaty, jakby zobaczyła coś, albo przypomniała sobie o czymś, co ją zdenerwowało.
Ciekawe, z czym skojarzył jej się Makbet?
Nie zadał jednak tego pytania na głos, uznając, że znajdą jeszcze czas, już po zabawie, aby porozmawiać i wyjaśnić pewne kwestie - może to nie wina sztuki, że nastrój jasnowłosej się zmienił, tylko on jakiś sposób ją uraził?
Przekroczywszy ramy lustra, Rigel od razu zauważył, czym dokładnie jest udekorowana sala, w której on i jego towarzyszka się znaleźli, po czym ciężko westchnął. Był zawiedziony obrotem sytuacji, ale niespecjalnie zdziwiony. W końcu musiało to się wydarzyć.
-Niestety... - odpowiedział jasnowłosej kobiecie. - Ale może następna sala zafunduje nam coś innego? Bądźmy dobrej myśli.
Kiedy to mówił, postarał się za wszelką cenę ukryć to, jak bardzo nie ufał własnym słowom, gdyż oczyma duszy widział jak w kolejnej sali, w ramach kolejnej zagadki, muszą się mierzyć z graniem na jakimś pianinie.
Black zauważył też, że znowu natknęli się na parę, z którą zaczynają rozgrywkę w Sali Lasu.
Czyli jednak nie byli mirażem.
Odpowiedział kiwnięciem głowy mężczyźnie w ptasiej masce, po czym skierował swoje spojrzenie na zaczarowane lustro, w którym tkwił zamaskowany malarz.
-Kielich i sieć mają wiele znaczeń - wzruszył ramionami, przyglądając się sztalugom. - Kielich często był przedstawiany jako symbol marzeń, dążeń… jako coś specjalnego i niezwykłego. Sieć też ma ciekawą symbolikę, gdyż w opowieściach łowi się nią rzeczy ważne. Na przykład mityczny Orfeusz łowi ludzkie dusze i z Otchłani wyciąga je na światło dzienne… Ale chyba raczej nie o to chodzi w tej zagadce.
|wiedza o malarstwie 0 (-50), historia magii I (+5)
Wielka szkoda
Black szanował sztukę, ale nie znał się na niej wyjątkowo dobrze, gdyż swoje serce swoje oddał nauce.
Wtedy też poczuł na sobie wzrok towarzyszki. Było w jej spojrzeniu coś dziwnego - na chwile stał się ostry i lodowaty, jakby zobaczyła coś, albo przypomniała sobie o czymś, co ją zdenerwowało.
Ciekawe, z czym skojarzył jej się Makbet?
Nie zadał jednak tego pytania na głos, uznając, że znajdą jeszcze czas, już po zabawie, aby porozmawiać i wyjaśnić pewne kwestie - może to nie wina sztuki, że nastrój jasnowłosej się zmienił, tylko on jakiś sposób ją uraził?
Przekroczywszy ramy lustra, Rigel od razu zauważył, czym dokładnie jest udekorowana sala, w której on i jego towarzyszka się znaleźli, po czym ciężko westchnął. Był zawiedziony obrotem sytuacji, ale niespecjalnie zdziwiony. W końcu musiało to się wydarzyć.
-Niestety... - odpowiedział jasnowłosej kobiecie. - Ale może następna sala zafunduje nam coś innego? Bądźmy dobrej myśli.
Kiedy to mówił, postarał się za wszelką cenę ukryć to, jak bardzo nie ufał własnym słowom, gdyż oczyma duszy widział jak w kolejnej sali, w ramach kolejnej zagadki, muszą się mierzyć z graniem na jakimś pianinie.
Black zauważył też, że znowu natknęli się na parę, z którą zaczynają rozgrywkę w Sali Lasu.
Czyli jednak nie byli mirażem.
Odpowiedział kiwnięciem głowy mężczyźnie w ptasiej masce, po czym skierował swoje spojrzenie na zaczarowane lustro, w którym tkwił zamaskowany malarz.
-Kielich i sieć mają wiele znaczeń - wzruszył ramionami, przyglądając się sztalugom. - Kielich często był przedstawiany jako symbol marzeń, dążeń… jako coś specjalnego i niezwykłego. Sieć też ma ciekawą symbolikę, gdyż w opowieściach łowi się nią rzeczy ważne. Na przykład mityczny Orfeusz łowi ludzkie dusze i z Otchłani wyciąga je na światło dzienne… Ale chyba raczej nie o to chodzi w tej zagadce.
|wiedza o malarstwie 0 (-50), historia magii I (+5)
HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
The member 'Rigel Black' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Maska, która ukrywała dziś tożsamość Fantine nie zasłaniała jednak całej twarzy, uśmiech więc jaki wychynął na podkreślone karminową pomadą wargi był dla pana Sallow doskonale widoczny, uprzejmy i dość zagadkowy, jakby była rada z zachowania dozy anonimowości. Niech będzie niepewny z kim ma do czynienia i jak blisko nestora rodu Rosier stała.
- Tajemnice są ekscytujące, czyż nie? - zagadnęła, choć może retorycznie, nim ruszyli zmierzyć się z kolejnymi zagadkami.
Starała się zachować ten wyraz twarzy. Uprzejmie uśmiechnięty i stonowanie zadowolony, lecz cień przemknął po fizys Fantine, gdy jej zmagania z rzeźba zakończyły się fiaskiem. O ile pan Sallow zdołał dokończyć jedna część twarzy rzeźby, o tyle ona chyba zniweczyła jego starania. Czuła za to wstyd. Uważała się wszak za artystkę. Jej mieczem był pędzel, liczyła jednak, że odpowiednia delikatność i zmysł estetyki pozwoli na dokończenie rzeźby - przeliczyła się jednak. Jedynie jedna rama pozostała otwarta, musieli więc obejść się smakiem i ruszyć dalej. Nie wyrzekła ani słowa, nie skomentowała w żaden sposób swej porażki.
W kolejnej sali dostrzegła znów tę sama kobietę i mężczyznę w kociej masce. Skinęła jedynie głowa, gdyż tego wymagały odeń zasady dobrego wychowania, lecz poza tym zdecydowała się traktować oboje jak powietrze. Ujrzawszy ogrom obrazów poczuła ukłucie ekscytacji. Czy nadeszła chwila, gdy będzie mogła się wykazać? Fantine od razu poczuła się pewniej i śmiało podeszła do jednego z obrazów wraz z panem Sallow, aby przyjrzeć się dokładnie postaciom jakie zostały nań namalowane.
- Wydaje mi się, że to prawdopodobne. To jeszcze przed jego... śmiercią - odszepnęła Fantine.
Cóż za przypadek, że trafiła akurat na protoplastę rodu Bulstrode... O ile to był on. Ciekawa była, czy jej wcześniejszy towarzysz, lord Maghnus, także trafił, bądź dopiero trafi do tej sali. Nie omieszka go o to zapytać. Ona przyjrzała się jednak dokładniej trzeciemu z obrazów, gdzie naszkicowana postać dzierżyła rybacka sieć oraz kielich. Jeśli na jednym obrazie mógł znaleźć się nestor rodu Bulstrode, może i kolejny rysunek miał ten sam motyw? Zaznajomiona z heraldyka szlacheckich rodów Fantine od razu pomyślała o jednej z rodzin mających związek z morzem - rodzinie, z która niemal chwilę temu połączył ich sojusz. Ich nazwisko nosiła teraz jej siostra. Zaczęła więc krążyc po sali i szukać odpowiedniego obrazu.
wiedza o malarstwie I (+10), historia magii I (+5)
przepraszam za spóźnienie
- Tajemnice są ekscytujące, czyż nie? - zagadnęła, choć może retorycznie, nim ruszyli zmierzyć się z kolejnymi zagadkami.
Starała się zachować ten wyraz twarzy. Uprzejmie uśmiechnięty i stonowanie zadowolony, lecz cień przemknął po fizys Fantine, gdy jej zmagania z rzeźba zakończyły się fiaskiem. O ile pan Sallow zdołał dokończyć jedna część twarzy rzeźby, o tyle ona chyba zniweczyła jego starania. Czuła za to wstyd. Uważała się wszak za artystkę. Jej mieczem był pędzel, liczyła jednak, że odpowiednia delikatność i zmysł estetyki pozwoli na dokończenie rzeźby - przeliczyła się jednak. Jedynie jedna rama pozostała otwarta, musieli więc obejść się smakiem i ruszyć dalej. Nie wyrzekła ani słowa, nie skomentowała w żaden sposób swej porażki.
W kolejnej sali dostrzegła znów tę sama kobietę i mężczyznę w kociej masce. Skinęła jedynie głowa, gdyż tego wymagały odeń zasady dobrego wychowania, lecz poza tym zdecydowała się traktować oboje jak powietrze. Ujrzawszy ogrom obrazów poczuła ukłucie ekscytacji. Czy nadeszła chwila, gdy będzie mogła się wykazać? Fantine od razu poczuła się pewniej i śmiało podeszła do jednego z obrazów wraz z panem Sallow, aby przyjrzeć się dokładnie postaciom jakie zostały nań namalowane.
- Wydaje mi się, że to prawdopodobne. To jeszcze przed jego... śmiercią - odszepnęła Fantine.
Cóż za przypadek, że trafiła akurat na protoplastę rodu Bulstrode... O ile to był on. Ciekawa była, czy jej wcześniejszy towarzysz, lord Maghnus, także trafił, bądź dopiero trafi do tej sali. Nie omieszka go o to zapytać. Ona przyjrzała się jednak dokładniej trzeciemu z obrazów, gdzie naszkicowana postać dzierżyła rybacka sieć oraz kielich. Jeśli na jednym obrazie mógł znaleźć się nestor rodu Bulstrode, może i kolejny rysunek miał ten sam motyw? Zaznajomiona z heraldyka szlacheckich rodów Fantine od razu pomyślała o jednej z rodzin mających związek z morzem - rodzinie, z która niemal chwilę temu połączył ich sojusz. Ich nazwisko nosiła teraz jej siostra. Zaczęła więc krążyc po sali i szukać odpowiedniego obrazu.
wiedza o malarstwie I (+10), historia magii I (+5)
przepraszam za spóźnienie
Była także pewna chwila, której nie zapomnę. Był raz wieczór rozmarzony i nadzieje płonne przez dziewczynę z końca sali podobną do Róży, której taniec w sercu moim święty spokój zburzył.
Fantine Rosier
Zawód : Arystokratka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
emanowała namiętnością skroploną winem
wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Fantine Rosier' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 69
--------------------------------
#2 'k10' : 3
#1 'k100' : 69
--------------------------------
#2 'k10' : 3
Połowa zabawy w gabinecie luster dawno minęło, a cztery pary kończyły zmagania z trzecią zagadką, coraz bliżej docierając do końca zaklętego labiryntu. Dziedziny, którym stawiali czoła, najwyraźniej nie były tymi wiodącymi i po raz kolejny rzeczywistość zweryfikowała wiedzę uczestników w różnych aspektach czarodziejskiego życia. Na swój sposób.
Sala sztuki, w której znalazły się dwie pary, zdawała się najlepiej ukazywać rywalizację pomiędzy uczestnikami. Pary postawione przed dwoma sąsiednimi wizerunkami pracowały osobno. Wytężali umysły, próbując przypomnieć sobie właściwe nazwiska z kart historii tak dobrze znanych pośród arystokracji, lecz jedynie przed parą numer dwa zwierciadło uchyliło się, przepuszczając dalej. Pierwsza para mogła jedynie patrzeć jak czarownica na stosie płonie. Czwarta rama tuż obok otworzyła się, pozwalając na dalszy udział w zabawie.
Para numer trzy stanęła przed wyjątkowo trudnym zadaniem w Sali Lasu. Zieleń, choć uspokajająca, nie pomogło. Wiedza o zielarstwie obrosła kurzem i żadne z nich nie było w stanie odnaleźć piołunu pośród wici oplatających trzecie zwierciadło. Sylwetka w lustrze pokręciła głową z rozczarowaniem, po czym wskazała dłonią na czwartą ramę, w której otworzyło się przejście do kolejnego, ostatniego już zadania.
W Sali Teatralnej damy z pary numer cztery najwyraźniej były w swoim żywiole. Bez trudu rozwikłana zagadka balkonu Romea i Julii spotkała się z ciepłym przyjęciem ze strony mieszkańców lustra. To uchyliło się, lecz czasu było dość, by druga z dam spróbowała swoich sił. Wąż w zwierciadle zasyczał, a to otworzyło się, jednocześnie stając się jedyną drogą naprzód.
Para nr 1 (Elvira Multon, Rigel Black) znalazła się w Sali Balowej
Para nr 3 (Primrose Burke, Maghnus Bulstrode) również znalazła się w Sali Gwiazd
Sala sztuki, w której znalazły się dwie pary, zdawała się najlepiej ukazywać rywalizację pomiędzy uczestnikami. Pary postawione przed dwoma sąsiednimi wizerunkami pracowały osobno. Wytężali umysły, próbując przypomnieć sobie właściwe nazwiska z kart historii tak dobrze znanych pośród arystokracji, lecz jedynie przed parą numer dwa zwierciadło uchyliło się, przepuszczając dalej. Pierwsza para mogła jedynie patrzeć jak czarownica na stosie płonie. Czwarta rama tuż obok otworzyła się, pozwalając na dalszy udział w zabawie.
Para numer trzy stanęła przed wyjątkowo trudnym zadaniem w Sali Lasu. Zieleń, choć uspokajająca, nie pomogło. Wiedza o zielarstwie obrosła kurzem i żadne z nich nie było w stanie odnaleźć piołunu pośród wici oplatających trzecie zwierciadło. Sylwetka w lustrze pokręciła głową z rozczarowaniem, po czym wskazała dłonią na czwartą ramę, w której otworzyło się przejście do kolejnego, ostatniego już zadania.
W Sali Teatralnej damy z pary numer cztery najwyraźniej były w swoim żywiole. Bez trudu rozwikłana zagadka balkonu Romea i Julii spotkała się z ciepłym przyjęciem ze strony mieszkańców lustra. To uchyliło się, lecz czasu było dość, by druga z dam spróbowała swoich sił. Wąż w zwierciadle zasyczał, a to otworzyło się, jednocześnie stając się jedyną drogą naprzód.
Para nr 1 (Elvira Multon, Rigel Black) znalazła się w Sali Balowej
- Sala Balowa:
Sala Balowa
Tym razem przyszło stanąć wam w komnacie nieco większej, wystrojem przypominającą salę balową, w której właśnie odbywał się Sabat. Gości było jednak znacznie mniej, a ci najważniejsi znajdowali się w trzech lustrzanych odbiciach: w pierwszym, strojna młoda dama w dystyngowanej sukni przesłania swe oblicze wachlarzem. W drugim młodzieniec w ciemnej masce na twarzy dumnie pręży się w drogiej szacie. W trzecim lustrze znajduje się zaś elegancka starsza kobieta w ozdobionej piórami masce i zapierającej dech w piersiach kreacji.
Młoda dama jako pierwsza zbliżyła się do ramy swojego lustra i zgrabnie wystukała na niej rytm walca angielskiego. Młodzieniec z drugiej ramy wystukał zaś rytm walca wiedeńskiego. Kobieta w trzeciej ramie zaprezentowała zaś rytm tanga. Po tym wszystkie trzy odbicia jak jeden mąż gestem wskazały wam parkiet przed nimi.
Aby zostać przepuszczonym przez odbicie, należy odtańczyć odpowiedni z tańców standardowych. Do rzutu k100 należy doliczyć bonus wynikający z posiadanego poziomu biegłości tańca balowego. Dodatkowo każdy posiadany poziom biegłości wiedzy o muzyce równa się bonusowi w wysokości +5 do rzutu k100.
Jeden taniec: ST 60
Kolejny taniec: ST 75
Pamiętajcie o wykonaniu dodatkowego rzutu k10.
Para nr 3 (Primrose Burke, Maghnus Bulstrode) również znalazła się w Sali Gwiazd
- Sala Gwiazd:
Sala Gwiazd
Komnata, w której się znaleźliście, wypełniona jest światłem nocnego, rozgwieżdżonego nieba. W trzech lustrach na ścianie przed wami stoją sylwetki zamaskowanych arlekinów. Każda spogląda z uwagą, ocenia. Przez moment jedno z was odnosi wrażenie, że kpią, lecz niemożność zajrzenia pod maskę z wymalowanym uśmiechem od ucha do ucha i zaróżowionymi policzkami nie daje poczucia pewności. Wtedy postać w środkowym lustrze unosi wzrok i palec ku niebu, pod którym się znajdujecie. Waszym oczom ukazują się migoczące gwiazdy układające w konstelacje. Wtem postać w lewym lustrze wyciąga zza pleców figurkę węża, w prawym - smoka, a w środkowym trzyma figurkę skorpiona.
Waszym zadaniem jest poprawne zidentyfikowanie, wskazanie oraz nazwanie gwiazdozbioru na niebie, który sugeruje odbicie w interesującym Was lustrze. Do rzutu k100 należy dodać bonus przysługujący z posiadanego poziomu biegłości astronomia. Dodatkowo każdy posiadany poziom biegłości spostrzegawczość równa się bonusowi w wysokości +5 do rzutu k100.
Jeden gwiazdozbiór: ST 55
Kolejny gwiazdozbiór: ST 70
Pamiętajcie o wykonaniu dodatkowego rzutu k10.
- Sala Wróżb:
Sala Wróżb
Komnatę tę przytłaczała ciężka atmosfera, wręcz mistyczna. Jej ściany otulone były fioletowymi kotarami o złotych zdobieniach na rąbku. Ciężki dym unoszący się aż do poziomu trzech niskich stolików sprawiał, że wasze stopy stały się prawie niewidoczne. Światło dawała jedynie nikła poświata bijąca z trzech lustrzanych tafli, za którymi siedziały trzy wieszczki, każda ukryta za inną, trudną do odczytania maską. Wszystkie trzy wykonywały wręcz identyczne ruchy, jakby sięgały do kuli stojącej na stoliku, znacząco spoglądając w waszym kierunku, wręcz wyczekując, że któreś z was będzie miało odwagę zidentyfikować kształt dymu. W pierwszej kuli czaił się ponurak, zwiastun śmierci. W drugiej kuli dym układał się w kształt węża, synonimu zdrady i dwulicowości. Trzecia kula skrywała w sobie gołębia, zwiastun pokoju.
Aby zostać przepuszczonym przez ramę. należy prawidłowo odczytać kryjący się w kryształowej kuli kształt. Do rzutu k100 należy doliczyć bonus wynikający z posiadanego poziomu biegłości wróżbiarstwa. Dodatkowo każdy posiadany poziom biegłości spostrzegawczość równa się bonusowi w wysokości +5 do rzutu k100.
Jeden symbol: ST 40
Kolejny symbol: ST 55
Pamiętajcie o wykonaniu dodatkowego rzutu k10.
- Kolejność zagadek:
- Para nr 1:
1, 2, 3, 1
Para nr 2:2, 1, 2, 3
Para nr 3:3, 1, 3, 1
Para nr 4:3, 1, 1, 3
- Zasady:
- Każda para zmierzy się z czterema z dziesięciu sal losowanych poprzez rzut k10. Pierwszy rzut k10 dla każdej pary wykonuje Mistrz Gry: wyznacza on pierwszą salę. W czasie mierzenia się z pierwszym zadaniem jedna z postaci z pary wykonuje dodatkowo rzut k10, by określić, do której sali trafią postaci po przekroczeniu ramy lustra (analogicznie w kolejnych salach). Jeżeli rzut k10 wyniesie tyle samo co w którejkolwiek z poprzednich tur należy zwiększać otrzymany wynik o jedno oczko w górę aż do momentu otrzymania wyniku k10, którego dana para jeszcze nie miała w czasie rozgrywki.
W każdej sali znajdują się po trzy ramy z przejściami, oznaczone kolejno numerami 1, 2, 3. Przed wkroczeniem do pierwszej sali dla każdej pary Mistrz Gry wykonuje cztery rzuty k3: wyznaczają one numery ram, które para musi pokonać na swojej trasie. Aby przejść przez lustro, należy wskazać rozwiązanie zagadki przedstawionej przez odbicie w lustrze opisane danym numerem. W przypadku niepowodzenia w pomieszczeniu otwiera się czwarta rama, przez którą postaci mogą przejść do następnej sali, nie otrzymują jednak punktów za rozwiązanie zagadek.
Poprawne rozwiązanie zagadki wylosowanej na kościach k3 przez Mistrza Gry, pozwala postaciom podjąć próbę rozwikłania zagadki z innej ramy, aby zyskać dodatkowe punkty.
Każda postać z pary może wykonać tylko jeden rzut na rozwiązywanie zagadki w danej sali: jeżeli postaci ze sobą współpracują nad tą samą zagadką, ich rzuty się sumują. Mogą ze sobą współpracować także postaci z różnych par, o ile spotkają się razem w sali; jednakże, aby dana para była w stanie przejść przez ramę, przynajmniej jedna postać z tej pary musi uczestniczyć w rozwiązywaniu zagadki wskazanego lustrzanego odbicia.
Rzuty można wykonywać przed dodaniem posta fabularnego w temacie Rzuty kością w dziale Szafki zniknięć, należy je jednak zalinkować w dopisku pod postem.
Czas na rozwiązanie zagadek wynosi 48 godzin.
W wątku obowiązuje wymóg minimum 300 słów na post.
- Punktacja:
- Para nr 1: 2 punkty
Para nr 2: 2 punkty
Para nr 3: 2 punkty
Para nr 4: 3 punkty
W przeciwieństwie do towarzysza, nie zwracała większej uwagi na parę, która towarzyszyła im w sali obrazów. Choć rozpoznała mężczyznę, żywiła nadzieję, że on nie rozpoznał jej - na Sabacie nie była jedyną kobietą o aksamitnie jasnych włosach. Subtelnie zacisnęła palce na błękitnym materiale sukni, rozdrażniona pustką w głowie, której nie zdołały rozjaśnić nawet zaoferowane przez lorda wyjaśnienia symboliki. Czy zapomniała już nauki, które matka próbowała wpajać jej w domu? Prawdopodobne, nigdy wszak nie sądziła, że do czegokolwiek jej się przydadzą. Żal, wciąż piekące w gardle smutek i gniew nie ułatwiały skupienia myśli na zagadce malarskiej.
- Dobre myśli na nic się zdały - szepnęła, kręcąc głową z niechcianą rezygnacją. Nie wiedziała, nie miała pojęcia do czego nawiązują sieć i kielich.
W końcu skończył im się czas, zamiast jednak więzić ich w sali na nieokreślony czas, otworzyło się przed nimi przejście na uboczu, poza zagadką. Ruszyła tam pierwsza, nie kłopocząc się łapaniem lorda za łokieć, czy zerkaniem przez ramię, czy za nią nadąża. W następnej sali nareszcie znaleźli się tylko we dwoje, ale rozległa pusta przestrzeń oraz echo postukujących na posadzce obcasów i tak wzmagały poczucie przytłoczenia.
- Czy to koniec? - zapytała, sama zaskoczona własną obojętnością.
Dopiero, gdy zauważyła lustra oraz znajdujące się za nimi sylwetki uczestników balu, zrozumiała, że to nie sala balowa, lecz kolejna zagadka. Zbliżyła się do pierwszego lustra, omiatając młodą kobietę oceniającym spojrzeniem. Wystukiwała rytm na ramie, rytm, który Elvira z pewnością słyszała już tej nocy, ale nie znała jego nazwy, nie potrafiła zatańczyć tańca, który symbolizował, a ewidentnie o to właśnie im chodziło. Z westchnieniem frustracji poprawiła maskę i odwróciła się do towarzyszącego lorda z napiętym uśmiechem. Nie na takie zagadki liczyła, gdy zdecydowała się wziąć udział w labiryncie luster; czego jednak miała się spodziewać po rozrywce dla wrażliwych szlachcianek?
- Wygląda na to, że musimy zatańczyć - powiedziała cicho, wyciągając dłoń w najbardziej kobiecym geście, na jaki mogła się zdobyć. Nie stresowała się, nie miała już na to sił. Mężczyzna i tak będzie prowadził, jej zadaniem było tylko nie przydeptać mu szaty i nie pociągnąć na podłogę.
rzut
[bylobrzydkobedzieladnie]
- Dobre myśli na nic się zdały - szepnęła, kręcąc głową z niechcianą rezygnacją. Nie wiedziała, nie miała pojęcia do czego nawiązują sieć i kielich.
W końcu skończył im się czas, zamiast jednak więzić ich w sali na nieokreślony czas, otworzyło się przed nimi przejście na uboczu, poza zagadką. Ruszyła tam pierwsza, nie kłopocząc się łapaniem lorda za łokieć, czy zerkaniem przez ramię, czy za nią nadąża. W następnej sali nareszcie znaleźli się tylko we dwoje, ale rozległa pusta przestrzeń oraz echo postukujących na posadzce obcasów i tak wzmagały poczucie przytłoczenia.
- Czy to koniec? - zapytała, sama zaskoczona własną obojętnością.
Dopiero, gdy zauważyła lustra oraz znajdujące się za nimi sylwetki uczestników balu, zrozumiała, że to nie sala balowa, lecz kolejna zagadka. Zbliżyła się do pierwszego lustra, omiatając młodą kobietę oceniającym spojrzeniem. Wystukiwała rytm na ramie, rytm, który Elvira z pewnością słyszała już tej nocy, ale nie znała jego nazwy, nie potrafiła zatańczyć tańca, który symbolizował, a ewidentnie o to właśnie im chodziło. Z westchnieniem frustracji poprawiła maskę i odwróciła się do towarzyszącego lorda z napiętym uśmiechem. Nie na takie zagadki liczyła, gdy zdecydowała się wziąć udział w labiryncie luster; czego jednak miała się spodziewać po rozrywce dla wrażliwych szlachcianek?
- Wygląda na to, że musimy zatańczyć - powiedziała cicho, wyciągając dłoń w najbardziej kobiecym geście, na jaki mogła się zdobyć. Nie stresowała się, nie miała już na to sił. Mężczyzna i tak będzie prowadził, jej zadaniem było tylko nie przydeptać mu szaty i nie pociągnąć na podłogę.
rzut
[bylobrzydkobedzieladnie]
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Tym razem jednak ich szczere próby i wzmożone wysiłki spełzły na niczym. Pomimo znaczących gestów wykonywanych przez postać w lustrze, ani Bulstrode, ani jego towarzyszka nie byli w stanie odnaleźć piołunu w poszyciu leśnym, dając tym samym dowód tego, że zielarze byli z nich marni. Tojad, cis, piołun, belladonna - kojarzył te nazwy, pamiętał mgliście z wykładanych w hogwarckich murach nauk, nigdy jednak nie był pilnym uczniem w tej dziedzinie, co teraz zbierało swe żniwa.
- Obawiam się, że tym razem nam się nie poszczęści w zmaganiach z tajemnicą luster - odnajmił niby to z żalem, chociaż w tonie jego głosu wciąż przebrzmiewało rozbawienie wywołane doskonałym humorem, jaki odczuwał. To nie był czas na smucenie się, zadanie wszak nie miało najmniejszego znaczenia, było zaledwie kolejną rozrywką, a nie realnym egzaminem o wydumanej powadze. Nie mylił się, sylwetka skryta w złotej ramie pokręciła głową przecząco, a już po chwili tuż obok otworzyło się przejście do kolejnej sali, w której niemalże natychmiast odruchowo zadarł głowę, by przyjrzeć się bezlikowi konstelacji rozświetlającej firmament, do złudzenia przypominający ten realny. Bulstrode powiódł spojrzeniem w kierunku bogato zdobionych ram i skrytych w nich arlekinów, by skupić się nie na kpiących niemalże wyrazach ich masek, lecz na gestach, które nakazywały obserwacje gwiazd - oraz na figurkach, mających symbolizować gwiazdozbiory, których do spółki z tajemniczą lady miał poszukiwać. Zacisnął usta w wąską linię, wiedząc doskonale, że i w dziedzinie astronomii nie będzie błyszczeć i pozostawało mu tylko liczyć na to, że w ostatecznym rozrachunku ciemnowłosa czarownica nie uzna go za nieudacznika, który wiecznie tylko sabotował jej trudy. Kątem oka dostrzegł drugą parę, znaną mu już na pamięć suknię i maskę i choć na krótką chwilę odwrócił się w stronę lady Rosier z ciekawością, szybko powrócił spojrzeniem do figurki węża i ponownie uniósł głowę. - Choć mogę się mylić, wydaje mi się, że powinniśmy szukać konstelacji w tej części nieba - oznajmił, unosząc palec ku górze, by zakreślić w powietrzu obszar, na którym migotały świetliste punkty najbardziej przypominające jego zdaniem rzeczoną konstelację.
astronomia 0 (-40 do rzutu), spostrzegawczość II (+10 do rzutu), czyli ostatecznie -30
[bylobrzydkobedzieladnie]
- Obawiam się, że tym razem nam się nie poszczęści w zmaganiach z tajemnicą luster - odnajmił niby to z żalem, chociaż w tonie jego głosu wciąż przebrzmiewało rozbawienie wywołane doskonałym humorem, jaki odczuwał. To nie był czas na smucenie się, zadanie wszak nie miało najmniejszego znaczenia, było zaledwie kolejną rozrywką, a nie realnym egzaminem o wydumanej powadze. Nie mylił się, sylwetka skryta w złotej ramie pokręciła głową przecząco, a już po chwili tuż obok otworzyło się przejście do kolejnej sali, w której niemalże natychmiast odruchowo zadarł głowę, by przyjrzeć się bezlikowi konstelacji rozświetlającej firmament, do złudzenia przypominający ten realny. Bulstrode powiódł spojrzeniem w kierunku bogato zdobionych ram i skrytych w nich arlekinów, by skupić się nie na kpiących niemalże wyrazach ich masek, lecz na gestach, które nakazywały obserwacje gwiazd - oraz na figurkach, mających symbolizować gwiazdozbiory, których do spółki z tajemniczą lady miał poszukiwać. Zacisnął usta w wąską linię, wiedząc doskonale, że i w dziedzinie astronomii nie będzie błyszczeć i pozostawało mu tylko liczyć na to, że w ostatecznym rozrachunku ciemnowłosa czarownica nie uzna go za nieudacznika, który wiecznie tylko sabotował jej trudy. Kątem oka dostrzegł drugą parę, znaną mu już na pamięć suknię i maskę i choć na krótką chwilę odwrócił się w stronę lady Rosier z ciekawością, szybko powrócił spojrzeniem do figurki węża i ponownie uniósł głowę. - Choć mogę się mylić, wydaje mi się, że powinniśmy szukać konstelacji w tej części nieba - oznajmił, unosząc palec ku górze, by zakreślić w powietrzu obszar, na którym migotały świetliste punkty najbardziej przypominające jego zdaniem rzeczoną konstelację.
astronomia 0 (-40 do rzutu), spostrzegawczość II (+10 do rzutu), czyli ostatecznie -30
[bylobrzydkobedzieladnie]
half gods are worshipped
in wine and flowers
in wine and flowers
real gods require blood
Ostatnio zmieniony przez Maghnus Bulstrode dnia 05.10.21 14:57, w całości zmieniany 2 razy
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Maghnus Bulstrode' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 57
'k100' : 57
Zielarstwo choć fascynujące nie było jej mocną stroną co było widać w jej zmaganiach. Kiedy postać w lustrze spojrzała na nich z dezaprobatą zaśmiała się cicho.
-Cóż… już widać, że żadne z nas w szkole zbytnio do nauki zielarstwa się nie przykładało. - Nie była zrażona tym faktem, w końcu bawili się i spędzali miło czas. Na tym ta zabawa polegała, a ona w pełni z niej korzystała. Nie miała za złe mężczyźnie, że nie jest mistrzem we wszystkim, bo przecież nie musiał być. Przekroczyła kolejne ramy lustra by dostrzec nad sobą niebo pełne gwiazd. Uniosła do góry głowę podziwiając układ konstelacji, w tej dziedzinie mogła się choć trochę wykazać, ponieważ astronomia ją fascynowała i starała się pogłębiać jej tajniki, choć ekspertem nie była.
W tym momencie dostrzegła drugą parę, która do nich dołączyła. -Może państwo znają kolejne konstelacje?
Wskazała na to co pokazywał arlekin w ramie lustra. Przyglądała się dokładnie figurką, a potem podnosiła wzrok znów ku górze.
-Może mieć lord rację… - Patrzyła uważnie w kierunku, w którym wskazywał czarodziej, a ona sama lekko przekrzywiła głowę chcąc znaleźć połączenie pomiędzy migoczącymi punkcikami. Profesor w Hogwarcie był bardzo surowy ale wiele ich nauczył, a wiedza z astronomii przydawała się w pracy przy talizmanach, ponieważ niektóre musiały być tworzone w konkretnej fazie księżyca i wystawiane na noc pod opieką konstelacji by nabrały mocy. -To zaś zdaje się, że jest układem smoka. Proszę zobaczyć, tu jest głowa, potem tułów i na samym końcu ogon. - Wodziła palcem w powietrzu starając się zarysować układ gwiazd pasujący do figurek jakie trzymały postacie w lustrach. Nie zwracała uwagi na ich kpiące uśmiechy, które może miały za zadanie wyprowadzić ich z równowagi, ale czarownica była nastawiona na realizację zagadki więc skupiła się wyłącznie na tym. Mimo wszystko nie chciała wyjść na totalną lebiegę, która niczego nie potrafi i nadaje się jedynie do zajmowania się domem.
|Astronomia (I), Spostrzegawczość (I, +5 do rzutu), rzucam dodatkowo k10.
-Cóż… już widać, że żadne z nas w szkole zbytnio do nauki zielarstwa się nie przykładało. - Nie była zrażona tym faktem, w końcu bawili się i spędzali miło czas. Na tym ta zabawa polegała, a ona w pełni z niej korzystała. Nie miała za złe mężczyźnie, że nie jest mistrzem we wszystkim, bo przecież nie musiał być. Przekroczyła kolejne ramy lustra by dostrzec nad sobą niebo pełne gwiazd. Uniosła do góry głowę podziwiając układ konstelacji, w tej dziedzinie mogła się choć trochę wykazać, ponieważ astronomia ją fascynowała i starała się pogłębiać jej tajniki, choć ekspertem nie była.
W tym momencie dostrzegła drugą parę, która do nich dołączyła. -Może państwo znają kolejne konstelacje?
Wskazała na to co pokazywał arlekin w ramie lustra. Przyglądała się dokładnie figurką, a potem podnosiła wzrok znów ku górze.
-Może mieć lord rację… - Patrzyła uważnie w kierunku, w którym wskazywał czarodziej, a ona sama lekko przekrzywiła głowę chcąc znaleźć połączenie pomiędzy migoczącymi punkcikami. Profesor w Hogwarcie był bardzo surowy ale wiele ich nauczył, a wiedza z astronomii przydawała się w pracy przy talizmanach, ponieważ niektóre musiały być tworzone w konkretnej fazie księżyca i wystawiane na noc pod opieką konstelacji by nabrały mocy. -To zaś zdaje się, że jest układem smoka. Proszę zobaczyć, tu jest głowa, potem tułów i na samym końcu ogon. - Wodziła palcem w powietrzu starając się zarysować układ gwiazd pasujący do figurek jakie trzymały postacie w lustrach. Nie zwracała uwagi na ich kpiące uśmiechy, które może miały za zadanie wyprowadzić ich z równowagi, ale czarownica była nastawiona na realizację zagadki więc skupiła się wyłącznie na tym. Mimo wszystko nie chciała wyjść na totalną lebiegę, która niczego nie potrafi i nadaje się jedynie do zajmowania się domem.
|Astronomia (I), Spostrzegawczość (I, +5 do rzutu), rzucam dodatkowo k10.
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
The member 'Primrose Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 78
--------------------------------
#2 'k10' : 10
#1 'k100' : 78
--------------------------------
#2 'k10' : 10
Nauka heraldyki oraz historii magii nie poszła w las. Na karminowych ustach Róży pojawił się triumfalny uśmiech, gdy spośród dziesiątek portretów udało jej się odnaleźć ten właściwy - w istocie przedstawiał on protoplastę rodu Travers. Rama, na którym umieszczono zatem jego niedokończony szkic, uchyliła się przed arystokratka i rzecznikiem Ministerstwa Mafii.
- Chodźmy dalej, panie - wyrzekła Fantine z zadowoleniem, po czym ruszyła przodem, przechodząc do kolejnej komnaty. Ileż jeszcze czekało na nich zagadek po drodze? Róża nie mogła oprzeć się wrażeniu, że krążą tu już dość długo. Może to jednak jedynie złudzenie spowodowane zniecierpliwieniem, że jak dotąd nie szło jej najlepiej. Nie lubiła przegrywać i czuła, że nie wywarła najlepszego wrażenia na panu Sallow - a to było dla spragnionej zachwytów nad sobą Fantine jak kamień w pantofelku.
Następna komnata, w której się znaleźli Rosierównę zachwyciła. Zamiast sufitu dostrzegła gwiaździste, nocne niebo. Oderwała jednak spojrzenie od imitacji gwiazd, by przenieść je na arlekiny w lustrach. Podeszła bliżej i pomyślała, że chyba z niej kpią i nie spodobało jej się. Przez te przedziwne, niepokojace maski nie miała jednak pewności.
Usłyszawszy kroki spojrzała za siebie i dostrzegła znów dwójkę innych uczestników zabawy - co do tożsamości jednego z nich miała pewność. Nie była pewna, czy w nocnych ciemnościach dostrzegł, że to ona, nie wiedziała też, że na nią spojrzał przez tę maskę, ona jednak uśmiechnęła się doń krótko i wyzywająco, jakby rzucała mu w tej sali wyzwanie, po czym znów skupiła swoja uwagę na arlekinie, który wskazał na niebo. Na pewno nie bez znaczenia trzymał w ręku figurkę skorpiona.
- Myślę, że musimy odnaleźć na niebie odpowiednią konstelację. Przypuszczam, że chodzi o gwiazdozbiór skorpiona - wyszeptała w stronę Corneliusa, tak, aby tylko do niego dotarły jej słowa.
Fantine. Pochyliła się ku niemu i wyszeptała: - Proszę poszukać gwiazdozbioru węża. Powinien być długi z jakby... pętelka z trzech gwiazd - wyjaśniła mu. Odeszła od luster i wzniosła oczy ku niebu. We własnym mniemaniu o ciałach niebeskich miała wcale niezłe pojęcie. Miała z astronomii najlepsze oceny w szkole i od czasu jej ukończenia nie zaniedbała tej nauki - mogła wręcz powiedzieć, że sprawiało jej to niemała przyjemność. Nocne niebo kryło w sobie tajemnice przyszłości i przeszłości, a ułożenie ciał niebieskich miało duży wpływ na proces warzenia mikstur. Fantine uznawała za fascynujące to jak to wszystko się ze sobą łączyło. Miała jedynie nadzieję, że konstelacje ułożone są zgodnie z rzeczywista mapa nieba i odnajdzie odpowiedni gwiazdozbiór jako pierwsza.
| astronomia II (+30), spostrzegawczość I (+5)
- Chodźmy dalej, panie - wyrzekła Fantine z zadowoleniem, po czym ruszyła przodem, przechodząc do kolejnej komnaty. Ileż jeszcze czekało na nich zagadek po drodze? Róża nie mogła oprzeć się wrażeniu, że krążą tu już dość długo. Może to jednak jedynie złudzenie spowodowane zniecierpliwieniem, że jak dotąd nie szło jej najlepiej. Nie lubiła przegrywać i czuła, że nie wywarła najlepszego wrażenia na panu Sallow - a to było dla spragnionej zachwytów nad sobą Fantine jak kamień w pantofelku.
Następna komnata, w której się znaleźli Rosierównę zachwyciła. Zamiast sufitu dostrzegła gwiaździste, nocne niebo. Oderwała jednak spojrzenie od imitacji gwiazd, by przenieść je na arlekiny w lustrach. Podeszła bliżej i pomyślała, że chyba z niej kpią i nie spodobało jej się. Przez te przedziwne, niepokojace maski nie miała jednak pewności.
Usłyszawszy kroki spojrzała za siebie i dostrzegła znów dwójkę innych uczestników zabawy - co do tożsamości jednego z nich miała pewność. Nie była pewna, czy w nocnych ciemnościach dostrzegł, że to ona, nie wiedziała też, że na nią spojrzał przez tę maskę, ona jednak uśmiechnęła się doń krótko i wyzywająco, jakby rzucała mu w tej sali wyzwanie, po czym znów skupiła swoja uwagę na arlekinie, który wskazał na niebo. Na pewno nie bez znaczenia trzymał w ręku figurkę skorpiona.
- Myślę, że musimy odnaleźć na niebie odpowiednią konstelację. Przypuszczam, że chodzi o gwiazdozbiór skorpiona - wyszeptała w stronę Corneliusa, tak, aby tylko do niego dotarły jej słowa.
Fantine. Pochyliła się ku niemu i wyszeptała: - Proszę poszukać gwiazdozbioru węża. Powinien być długi z jakby... pętelka z trzech gwiazd - wyjaśniła mu. Odeszła od luster i wzniosła oczy ku niebu. We własnym mniemaniu o ciałach niebeskich miała wcale niezłe pojęcie. Miała z astronomii najlepsze oceny w szkole i od czasu jej ukończenia nie zaniedbała tej nauki - mogła wręcz powiedzieć, że sprawiało jej to niemała przyjemność. Nocne niebo kryło w sobie tajemnice przyszłości i przeszłości, a ułożenie ciał niebieskich miało duży wpływ na proces warzenia mikstur. Fantine uznawała za fascynujące to jak to wszystko się ze sobą łączyło. Miała jedynie nadzieję, że konstelacje ułożone są zgodnie z rzeczywista mapa nieba i odnajdzie odpowiedni gwiazdozbiór jako pierwsza.
| astronomia II (+30), spostrzegawczość I (+5)
Była także pewna chwila, której nie zapomnę. Był raz wieczór rozmarzony i nadzieje płonne przez dziewczynę z końca sali podobną do Róży, której taniec w sercu moim święty spokój zburzył.
Fantine Rosier
Zawód : Arystokratka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
emanowała namiętnością skroploną winem
wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Mniejsza sala balowa
Szybka odpowiedź