Proszę mnie wpisać w kategorię miłości życia :solol:

Na pewno cię wpiszę
Chociaż sama Evelyn (przynajmniej na razie) pewnie się tak nie cieszy

Zupełnie nie wiem dlaczego, jestem pięknym, młodym i bogatym tetrykiem mężczyzną

Wymyśl coś ciekawego ;)

Quentin

Rosi, teoretycznie Slughornowie i Yaxleyowie powinni się nie lubić, ale obie mają matki Rosierówny, więc są rodziną, a dla Evelyn pokrewieństwo jednak znaczy więcej niż animozje sprzed kilku wieków. W dodatku są w podobnym wieku, różni je jedynie szkoła, ale myślę, że to nie powinno być przeszkodą w tak hermetycznym światku, gdzie krewni tak czy inaczej regularnie się widują.
Tylko pytanie, czy chcesz mieć z Evelyn raczej pozytywny stosunek?

Mam matkę ze Slughornów, wychodzi na to, że jesteśmy kuzynostwem.

Remi, możemy być kuzynostwem, czemu nie ;). Jakie relacje cię interesują? Jaki stosunek miałby do młodej alchemiczki, która również trochę interesuje się sztuką (z racji pokrewieństwa z rodami Rosier i Lestrange), ale dla niej to bardziej odskocznia, niż regularne zajęcie?

O ile Evelyn nie posiada oszałamiającego talentu, o którego zmarnowanie alchemią Remi byłby wściekły, powinien raczej doceniać choćby drobne przejawy zainteresowania jego ukochaną sztuką. Pewnie bywał w jej rodzinnym domu (może jej matka była nim zachwycona?), z racji niewielkiej różnicy wieku mógłby też wspierać ją na salonach, o ile na jakimś wspólnym balu dostrzegłby jakieś problemy kuzynki, choć sam nie darzy wbrew pozorom publicznych wystąpień szczególną miłością. Zastanawiam się, czy może talent Evelyn nie byłby jakoś przydatny przy budowie jego fortepianów - i w sumie miejsce na parę wywarów by się znalazło, więc zawsze Remi mógłby się zgłaszać do niej po eliksiry ich wspólnego autorstwa, bo ma on monopol na magiczne fortepiany.

Evelyn lubi grać na fortepianie, aczkolwiek nie ma jakiegoś oszałamiającego talentu. Na pewno są dużo lepsi od niej, bo jednak bardziej ją ciągnęło zawsze do alchemii. Tak czy inaczej może podziwiać talent Remiego, jej matka mogła się nim fascynować (bo ta matka jednak gra więcej niż córka). Hm, sama Evelyn również nie czuje się na salonach szczególnie pewnie, woli raczej trzymać się bardziej z boku. W zakresie eliksirów może mu pomagać, gdyby akurat potrzebował jakiejś mieszanki w procesie robienia fortepianów.

W takim razie nie widzę tu szalonej przyjaźni, ale to mi wygląda na takie rodzinne wsparcie - ona pomoże jemu, on pomoże jej, pewnie nie rozmawiają wiele i nie biegają na ploteczki, ale w razie jakichkolwiek problemów Remi stawi się na zawołanie.

Ok, mi to odpowiada . Pozytyw, ale bez wielkich przyjaźni, raczej układ oparty na współpracy i podobieństwie w tym, że oboje są raczej rzeczowi i skupieni na swoich zajęciach.

Wydaje mi się, że mogłyby podchodzić do siebie raczej neutralnie. Ich matki mogłyby być co najwyżej kuzynkami, a jest to dość dalekie powiązanie pomiędzy Eve a Rosie. Mogą ze sobą porozmawiać, ale raczej wielkiej przyjaźni ja tutaj nie widzę ;0

Myślę że tutaj byłby podobny stopień z pokrewieństwa jak z Trisem i jego rodzeństwem, czyli bodajże wspólni pradziadkowie, aczkolwiek z Rosi mimo wszystko Eve mogła mieć mniej do czynienia niż z nimi, bo nie chodziły do tej samej szkoły. Więc ogólnie myślę że raczej pozytywne stosunki, bo jednak rodzina, ale nie mocno zażyłe.

Przychodzę się upewnić, że jesteś moją drugą młodszą siostrą? Nie wiem czy masz jakiś pomysł oprócz przecierania szlaków w Beau, ale jeśli byś chciała, możemy coś wykombinować, kuzynko.