Pokój Evelyn
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Pokój Evelyn
Sypialnia Evelyn znajduje się na drugim piętrze, skąd roztacza się wspaniały widok na okolicę. Pokój jest okazały, utrzymany w odcieniach czerwieni. Przy ścianie naprzeciwko drzwi stoi duże łoże z baldachimem, a w oknach wiszą bordowe zasłony. Jest tu też toaletka, stolik i regał, obok którego znajdują się drzwiczki do prywatnej łazienki Evelyn. Podłogę pokrywa ciepły dywan w misterne wzory.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Evelyn Slughorn dnia 27.08.16 18:27, w całości zmieniany 1 raz
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Aranżowane małżeństwa nie wykluczały pozytywnych uczuć, jednak te zwykle rozwijały się dopiero z czasem. Niektórzy mieli to szczęście, że zakochiwali się w osobach o odpowiednim pochodzeniu i nie mieli problemu z późniejszym ślubem, ale to były rzadkie przypadki; większość zaaranżowanych związków dotyczyła ludzi, którzy się nie kochali, często nawet nie znali przed zaręczynami. Ją prawdopodobnie też miało to czekać, ale przecież była wychowywana ze świadomością, że czeka ją aranżowane małżeństwo z osobą o odpowiednim pochodzeniu, a jej serce mogło bić mocniej wyłącznie dla kogoś takiego. W czasach szkolnych nie interesowała się chłopcami i nie zerkała tęsknie w niczyją stronę, ale tych o nieszlachetnej krwi traktowała niemal jak powietrze. Kompletnie nie potrafiła zrozumieć, że jej siostra naprawdę mogła zainteresować się jednym z nich. Oczywiście zadbała o to, żeby przywrócić jej zdrowy rozsądek i wybić jej z głowy coś tak niestosownego, jak podkochiwanie się w nieodpowiedniej osobie. Później dotrzymała danego jej słowa i nie opowiedziała o sytuacji nikomu, ale zrobiłaby to, gdyby Estelle jej nie posłuchała i dalej w to brnęła. Byłaby gotowa napisać do ojca i powiedzieć mu o wszystkim z czystej troski o siostrę i chęci uchronienia jej przed hańbą i wykluczeniem. W jej rozumieniu wydziedziczenie było najgorszą rzeczą, jaka mogła spotkać szlachciankę z ręki rodu, który niewątpliwie odciąłby się od wadliwej krewnej przynoszącej wstyd i kalającej szlachetne nazwisko. Nawet Evelyn w takiej sytuacji nie mogłaby już nazywać Estelle swoją siostrą, dlatego cieszyła się, że sprawa zakończyła się pomyślnie i Estelle zapomniała o niedozwolonym uczuciu, a teraz razem z nią oczekiwała na zaaranżowanie zaręczyn.
Oczywiście, że pragnęła szczęścia dla siebie i siostry, ale rozumiała to szczęście poprzez zawarcie pomyślnego małżeństwa i zbudowanie dobrych relacji z mężem; w jej pojęciu brudna krew wybranka całkowicie wykluczała szczęście i pomyślność, bo niby co mógłby im zaoferować podrzędny szlama bez nazwiska i majątku? Zupełnie nic poza hańbą, wykluczeniem i całkowitym odcięciem od rodziny. Już lepsza była samotność, bo wtedy mogłyby pozostać przy rodzinie i przysłużyć się Slughornom, oddając się alchemii.
- Na pewno nie tego. Może ma jakiś plan, którego jeszcze nam nie zdradził, ale wierzę, że zatroszczy się o nasze dobro. To nasz ojciec, nigdy nie działał na naszą szkodę – powiedziała cicho, wiedząc, że jeśli ojciec chciał uniknąć kąśliwych komentarzy pod adresem córek, musiał działać możliwie szybko, bo reszta szlacheckiego społeczeństwa może niekoniecznie zrozumieć jego pobudki, dla których tak zwlekał. – Kto wie, może nas czas już się kończy i za rok o tej porze przynajmniej jedna z nas będzie zasypiać już nie tu, a u boku swojego męża?
Mogło się wydawać, że nie było powodu, dla którego Craig mógłby skrzywdzić Aurigę, ale zdarzały się różne sytuacje, a Evelyn, niepokojąca się o kuzynkę, snuła różne teorie odnośnie tego, co się z nią działo. Próbowała zrozumieć, co mogło być przyczyną jej nagłego odsunięcia się, chociaż Auriga była dobrze wychowaną damą doskonale wiedzącą, na ile może sobie pozwolić, no i z ich dwójki była tą lepiej radzącą sobie na salonach. Evelyn zawsze była pewna, że dobrze ją zna. Były jak siostry nawet wtedy, gdy poszły do różnych szkół.
- Widziałam. I wiem, że nikt rozsądny nie zrobiłby czegoś takiego – powiedziała cicho, próbując sobie przypomnieć te chwile, gdy widziała Aurigę u boku Burke’a. – Ale coś musiało się stać. Nie zniknęłaby bez poważnego powodu. Nawet mi nie chciała powiedzieć, co się dzieje...
To sprawiało, że po raz pierwszy w życiu Evelyn zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno dobrze znała Aurigę. Zaczęła zastanawiać się także nad tym, czemu jej siostra tak usilnie broniła Burke’a przed podejrzeniami z jej strony.
Także Evelyn odczuwała coraz większe zmęczenie. Choć chwilowo zaabsorbowała swoje myśli kwestią Aurigi, nie dało się zapomnieć o dzisiejszych przeżyciach, chociaż bardzo chciała. Jutro zapewne czekała ją poważna rozmowa z ojcem, której wcale nie pragnęła. Dla nich obu zapowiadał się teraz niezbyt ciekawy czas. Czuła to, dlatego westchnęła cicho, patrząc, jak jej siostra wtula się obok niej w poduszkę. Sytuacja wyglądała zupełnie jak za dawnych lat, ale w głowie Evelyn czaiła się świadomość, że sporo się zmieniło i być może miały przed sobą ostatnie miesiące takiego życia, jeśli ich przypuszczenia były słuszne i ojciec wkrótce przedstawi im narzeczonych. Estelle z racji starszeństwa zapewne odejdzie stąd jako pierwsza, a takie wieczory jak ten odejdą w zapomnienie, gdy jej siostra zamieszka z mężem i nie będą spędzały ze sobą tyle czasu, co teraz. Evelyn zostanie i będzie czekać na swoją kolej... lub na spędzenie reszty życia w samotności.
Oczywiście, że pragnęła szczęścia dla siebie i siostry, ale rozumiała to szczęście poprzez zawarcie pomyślnego małżeństwa i zbudowanie dobrych relacji z mężem; w jej pojęciu brudna krew wybranka całkowicie wykluczała szczęście i pomyślność, bo niby co mógłby im zaoferować podrzędny szlama bez nazwiska i majątku? Zupełnie nic poza hańbą, wykluczeniem i całkowitym odcięciem od rodziny. Już lepsza była samotność, bo wtedy mogłyby pozostać przy rodzinie i przysłużyć się Slughornom, oddając się alchemii.
- Na pewno nie tego. Może ma jakiś plan, którego jeszcze nam nie zdradził, ale wierzę, że zatroszczy się o nasze dobro. To nasz ojciec, nigdy nie działał na naszą szkodę – powiedziała cicho, wiedząc, że jeśli ojciec chciał uniknąć kąśliwych komentarzy pod adresem córek, musiał działać możliwie szybko, bo reszta szlacheckiego społeczeństwa może niekoniecznie zrozumieć jego pobudki, dla których tak zwlekał. – Kto wie, może nas czas już się kończy i za rok o tej porze przynajmniej jedna z nas będzie zasypiać już nie tu, a u boku swojego męża?
Mogło się wydawać, że nie było powodu, dla którego Craig mógłby skrzywdzić Aurigę, ale zdarzały się różne sytuacje, a Evelyn, niepokojąca się o kuzynkę, snuła różne teorie odnośnie tego, co się z nią działo. Próbowała zrozumieć, co mogło być przyczyną jej nagłego odsunięcia się, chociaż Auriga była dobrze wychowaną damą doskonale wiedzącą, na ile może sobie pozwolić, no i z ich dwójki była tą lepiej radzącą sobie na salonach. Evelyn zawsze była pewna, że dobrze ją zna. Były jak siostry nawet wtedy, gdy poszły do różnych szkół.
- Widziałam. I wiem, że nikt rozsądny nie zrobiłby czegoś takiego – powiedziała cicho, próbując sobie przypomnieć te chwile, gdy widziała Aurigę u boku Burke’a. – Ale coś musiało się stać. Nie zniknęłaby bez poważnego powodu. Nawet mi nie chciała powiedzieć, co się dzieje...
To sprawiało, że po raz pierwszy w życiu Evelyn zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno dobrze znała Aurigę. Zaczęła zastanawiać się także nad tym, czemu jej siostra tak usilnie broniła Burke’a przed podejrzeniami z jej strony.
Także Evelyn odczuwała coraz większe zmęczenie. Choć chwilowo zaabsorbowała swoje myśli kwestią Aurigi, nie dało się zapomnieć o dzisiejszych przeżyciach, chociaż bardzo chciała. Jutro zapewne czekała ją poważna rozmowa z ojcem, której wcale nie pragnęła. Dla nich obu zapowiadał się teraz niezbyt ciekawy czas. Czuła to, dlatego westchnęła cicho, patrząc, jak jej siostra wtula się obok niej w poduszkę. Sytuacja wyglądała zupełnie jak za dawnych lat, ale w głowie Evelyn czaiła się świadomość, że sporo się zmieniło i być może miały przed sobą ostatnie miesiące takiego życia, jeśli ich przypuszczenia były słuszne i ojciec wkrótce przedstawi im narzeczonych. Estelle z racji starszeństwa zapewne odejdzie stąd jako pierwsza, a takie wieczory jak ten odejdą w zapomnienie, gdy jej siostra zamieszka z mężem i nie będą spędzały ze sobą tyle czasu, co teraz. Evelyn zostanie i będzie czekać na swoją kolej... lub na spędzenie reszty życia w samotności.
Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
W tamtym okresie swojego życia Estelle czytała bardzo dużo książek, wyraźnie zaciekawiona powieściowym światem. Nie było sposobu ani siły, by coś odcięło ją od ulubionej rozrywki, która ciągle dostarczała jej nowych romantycznych marzeń, którymi lady Slughorn karmiła swoje fantazje. Co prawda nie realizowała ich, bo nie miała ku temu możliwości, jednak jej głowę pochłaniało pytanie czy i na nią wreszcie przyjdzie pora, determinowane chęcią przeżycia czegoś podobnego. Ach, tak pięknie pisano o miłości! Miłości, która zakodowała się w głowie arystokratki jako uczucie wzniosłe i wyjątkowo pobudzające, ale teraz, z czasem, traciła nadzieję na odnalezienie jej. Być może przez snucie takich fantazji w swoim małym świecie teraz nie umiała się przekonać absolutnie do nikogo; być może też ukazanie się jej choroby i mały wypadek w lesie kilka lat temu zamknął drogę do jej serca, które teraz przypominało prędzej zgorzkniały podrób, pompujący krew. Plusem tego wszystkiego było to, że pozbyła się myśli bałamucących jej głowę i od bezczynności, w której wówczas żyła, zabierając się na poważnie do alchemii, pochłaniającej ją teraz do cna możliwości. Ale wtedy chłopiec z brzydką krwią wydawał się jej idealnym obiektem westchnień: z jednej strony zakazany, co pobudzało jej wyobraźnię, z drugiej - tak cudownie karmił ją słowem... teraz nie pamiętała już nawet jak wyglądał.
Słowa Evelyn wyrwały ją z chwilowego zadumania; uniosła wzrok na siostrę, uśmiechając się blado.
- Daj spokój, przecież nie zamkną nas w domach na zawsze. Będziemy się widywać - westchnęła niezbyt przekonana do tej myśli. Ożenek oznaczał zmianę domu i otoczenia, własne życie i sprawy, rodzinę; chociaż nie wyrzekała się swoich rodziców, tak nie wiedziała jak często dane będzie im się widywać, zwłaszcza gdy któraś z nich zajdzie w ciążę, by urodzić swojemu mężowi potomka. Martwiła ją ta myśl, ale próbowała na razie odepchnąć to od siebie; póki co i tak nie było żadnego kandydata w pobliżu, prawda?
Sprawa Aurigi była tajemnicza, ale zastanawiając się nad tym przez całą noc zapewne nie wymyśliłyby nic, co pomogłoby rozwiązać sytuację. Poza tym, że mogły porozumieć się ze wspólnymi dostawcami i znajomymi, nie mogły nic więcej.
- Musimy wierzyć w to, że się odnajdzie - ucięła krótko, gestem ręki przygarniając Evelyn do siebie. - Chodźmy już spać, jesteś na pewno zmęczona. Musisz odpocząć - uznała szeptem. Kot wciąż leżał pomiędzy nimi, chociaż w pokraczny sposób Estelle właśnie tuliła swoją młodszą siostrę do snu, składając na jej czole niemalże matczyny pocałunek.
- A jutro możemy wybrać się do lasu na spacer, z daleka od ludzi, co ty na to? - zaproponowała. Niewiele później usnęła, mając nadzieję, że Evelyn poszła w jej ślady.
Wczesnym rankiem z kolei wymknęła się do swojego pokoju, gdzie pierwszy raz od dawna wyciągnęła jedną z zakurzonych miłosnych powieści dla pokrzepienia duszy.
zt
Słowa Evelyn wyrwały ją z chwilowego zadumania; uniosła wzrok na siostrę, uśmiechając się blado.
- Daj spokój, przecież nie zamkną nas w domach na zawsze. Będziemy się widywać - westchnęła niezbyt przekonana do tej myśli. Ożenek oznaczał zmianę domu i otoczenia, własne życie i sprawy, rodzinę; chociaż nie wyrzekała się swoich rodziców, tak nie wiedziała jak często dane będzie im się widywać, zwłaszcza gdy któraś z nich zajdzie w ciążę, by urodzić swojemu mężowi potomka. Martwiła ją ta myśl, ale próbowała na razie odepchnąć to od siebie; póki co i tak nie było żadnego kandydata w pobliżu, prawda?
Sprawa Aurigi była tajemnicza, ale zastanawiając się nad tym przez całą noc zapewne nie wymyśliłyby nic, co pomogłoby rozwiązać sytuację. Poza tym, że mogły porozumieć się ze wspólnymi dostawcami i znajomymi, nie mogły nic więcej.
- Musimy wierzyć w to, że się odnajdzie - ucięła krótko, gestem ręki przygarniając Evelyn do siebie. - Chodźmy już spać, jesteś na pewno zmęczona. Musisz odpocząć - uznała szeptem. Kot wciąż leżał pomiędzy nimi, chociaż w pokraczny sposób Estelle właśnie tuliła swoją młodszą siostrę do snu, składając na jej czole niemalże matczyny pocałunek.
- A jutro możemy wybrać się do lasu na spacer, z daleka od ludzi, co ty na to? - zaproponowała. Niewiele później usnęła, mając nadzieję, że Evelyn poszła w jej ślady.
Wczesnym rankiem z kolei wymknęła się do swojego pokoju, gdzie pierwszy raz od dawna wyciągnęła jedną z zakurzonych miłosnych powieści dla pokrzepienia duszy.
zt
better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pokój Evelyn
Szybka odpowiedź