Tyły posiadłości
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Tyły posiadłości
Tereny oddzielone od reprezentacyjnych ogrodów i pałacowych balkonów umiejscowione w tylnej części rezydencji lady Nott zachęcają świeżością powietrza - eleganckie zadbane ogrody ścieżką przechodzą tu duktem w gęstniejący las. Co się w nim kryje i jak daleko sięga, wie zapewne jedynie sama lady Nott. Są to obszary mniej okazałe, bardziej zaniedbane, gdzie goście przeważnie, poza sezonowymi polowaniami, raczej nie są wprowadzani. Ponoć łatwo tutaj zgubić drogę...
The member 'Cressida Fawley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 99
'k100' : 99
Nie była zadowolona z faktu, że została pozbawiona jednego ze zmysłów. Zwłaszcza, że wzrok był dla niej niezwykle ważnym. Na nim polegała w wielu sprawach i nie lubiła nie móc po niego sięgnąć wedle własnej woli. A może i nawet zachcianki. Postawiona jednak przed faktem, godząc się osobiście na podróż powozem nie miała wyjścia jak dostosować się do warunków które panowały wokół. Szczęśliwie, nie została pozbawiona wszystkiego, nadal posiadała pozostałe zmysły - w tym dwa o wysokiej wadze - słuch i dotyk. Wystarczyło zaufać im. Zaufać też sobie, choć to wcale nie było proste, gdy znalazła się poza strefą komfortu, której zdecydowanie nie lubiła opuszczać. Stawiała cierpliwie krok za krokiem wierząc - a może bardziej mając nadzieję - że uda jej się dotrzeć do jednego z powozów ustawionego na tyłach posiadłości. Gdy pod dłoniami poczuła dobrze znaną strukturę sierści odetchnęła z ulgą. Znalazła się w powozie i to można było uznać już za sukces. Melisande po cichu liczyła na to, że nie będą musieli przebyć całej podróży w mało komfortowych opaskach i jej prośby - jak się okazało już po chwili - zostało wysłuchane. Odetchnęła z lekką ulgą, kiedy znów odzyskała swój ukochany wzrok. Bystre spojrzenie przesunęło się po ścianach powozu w którym siedziała. Dłonie splotła na kolanach po kilku chwilach zawieszając spojrzenie na swoich towarzyszach. Stalowobłękitne tęczówki zważyły się lekko, jednak nie skupiała się dokładnie na postaciach. Wiedziała, że jednej której tożsamość znała nie było obok. Nie była w stanie jednoznacznie stwierdzić czy czuje ulgę, ale i te rozważania na razie zostawiła. To nadal pozostawała okazję, którą można było wykorzystać dobrze. To zawsze była też rozrywka, która - nie wątpiła w lady Nott - z pewnością miała zaskoczyć ich jeszcze nie raz tego wieczoru. Rozsiadła się trochę wygodniej na swoim miejscu, zamierzając na początku pozwolić, by ktoś inny zabrał głos. Sama - jak zawsze - wolała obserwować otoczenie i to, co działo się wokół. I choć znajdowała się w niewielkim powozie, a jednostek nie było wiele sądziła, że może być równie ciekawie co na wystawnym bankiecie.
| rzucam na zdarzenie, na razie nie piję
| rzucam na zdarzenie, na razie nie piję
I've heard allegations 'bout your reputation
I'll show you my shadows if you show yours
Let's get it right dear, give a good fight dear
We'll keep it all up behind
closed doors
I'll show you my shadows if you show yours
Let's get it right dear, give a good fight dear
We'll keep it all up behind
closed doors
Melisande Travers
Zawód : badacz; behawiorysta smoków; początkujący twórca świstoklików
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I do not chase. I conquer.
You will crumble for me
like a Rome.
You will crumble for me
like a Rome.
OPCM : 10
UROKI : 0 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 10 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 19
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Melisande Rosier' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 4
'k6' : 4
Trafienie do powozu nie było aż tak wielkim wyczynem, choć wymagało pewnego wyczucia. Dużym ułatwieniem było to, iż po nastaniu ciemności obiekty nie zmieniły nagle swojego położenia, a zdanie się na słuch pozwalało określić umiejscowienie końskich zaprzęgów. Monsieur Pompidou ułatwiał zresztą zadanie, panując nad skrzydlatymi istotami. Natrafienie na schodki dostarczało satysfakcji, choć wejście po nich wprost do bajkowej karocy wymagało minimalnej zręczności. Słyszalne chichoty obserwujących nie sugerowały jednak, aby ktoś odniósł przy tym zadaniu sromotną porażkę. Napływ ulgi Alphard poczuł dopiero wówczas, gdy dane mu było zająć jedno z wygodnych miejsc, a chwilę później powróciło też poczucie bezpieczeństwa, bo zniknęła opaska, która odbierała mu wzrok. Odruchowo rozejrzał się po zdobnym wnętrzu, przestrzeni ograniczonej, ale na tyle obszernej, aby nie naruszać wzajemnie swojej intymności. Dostrzeżenie znajomej już sylwetki, rozpoznanej dzięki kostiumowi, było miłym zaskoczeniem. Gdyby miał jakieś wątpliwości, charakterystyczny pierścień był wskazówką odnośnie tożsamości damy. W czarnych oczach wyglądających spod maski pojawił się błysk rozpoznania. Widok niewielkiej istoty okazał się z kolei mniejszą przyjemnością, lecz nie śmiał narzekać, rozpoznając prędko jaką rolę skrzatka miała pełnić. Czyżby brakowało chętnych do celebrowania pierwszego dnia Nowego Roku na wzgórzu, skąd był najlepszy widok na czekający wszystkich pokaz fajerwerków?
Umknął mu moment powitania towarzyszki zabawy. Jeden wystrzał popędził konie, które ruszyły biegiem przed siebie, wbiegając pomiędzy alejki stworzone z rzeźb i żywopłotów. A sądził, że aetonany wzbiją się w powietrze. Nikłe rozczarowanie ucięła uprzejma odpowiedź, która skłoniła Blacka do lekkiego uśmiechu.
– Lub zdołaliśmy podrażnić przeznaczenie – wyrzucił z siebie swobodnie, nie bojąc się wspominać przy damie o istnieniu wiszącego nad ludzkimi głowami fatum. Jeśli takowe rzeczywiście istniało i nawet w tej sytuacji aktywnie działało, to jakoś nie czuł, aby jego wola była przez coś ograniczana czy kierunkowana. Odniósł zresztą wrażenie, że w podobny sposób odbierają tego typu pojęcia, choć wspólne poświęcenie kilku chwil wróżbom nie pozwalało na wysuwanie kategorycznych wniosków. Znów też musiał przed samym sobą przyznać, że widok zawiniętego wokół jego dłoni bluszczu zrobił na nim pewne wrażenie. Rzeczywiście snuje się za nim nieodwołana konieczność, tak jak za wszystkimi osobami wywodzącymi się ze stanu szlacheckiego. Wizja nieuchronnego ożenku stawała się coraz bardziej wyraźna, przez co niewinna wróżba nabierała mocniejszy wydźwięk. – Nie zmienia to jednak faktu, że wdzięczny jestem za tak znakomite towarzystwo – z jego głosu wybrzmiewała szczerość w pełni skorelowana ze świadomością, że mógł znaleźć się w gorszym położeniu; pomiędzy starszymi dewotkami lub nieokrzesanymi młódkami. Współdzielenie powozu z intrygującą osobą było wystarczająco miłą perspektywą, aby nie żałował dołączenie do tej atrakcji zaserwowanej gościom przez lady Nott. Nawet towarzystwo skrzatki nie mogło tego zmącić.
| jeszcze nie piję, rzucam na spostrzegawczość (I)
Umknął mu moment powitania towarzyszki zabawy. Jeden wystrzał popędził konie, które ruszyły biegiem przed siebie, wbiegając pomiędzy alejki stworzone z rzeźb i żywopłotów. A sądził, że aetonany wzbiją się w powietrze. Nikłe rozczarowanie ucięła uprzejma odpowiedź, która skłoniła Blacka do lekkiego uśmiechu.
– Lub zdołaliśmy podrażnić przeznaczenie – wyrzucił z siebie swobodnie, nie bojąc się wspominać przy damie o istnieniu wiszącego nad ludzkimi głowami fatum. Jeśli takowe rzeczywiście istniało i nawet w tej sytuacji aktywnie działało, to jakoś nie czuł, aby jego wola była przez coś ograniczana czy kierunkowana. Odniósł zresztą wrażenie, że w podobny sposób odbierają tego typu pojęcia, choć wspólne poświęcenie kilku chwil wróżbom nie pozwalało na wysuwanie kategorycznych wniosków. Znów też musiał przed samym sobą przyznać, że widok zawiniętego wokół jego dłoni bluszczu zrobił na nim pewne wrażenie. Rzeczywiście snuje się za nim nieodwołana konieczność, tak jak za wszystkimi osobami wywodzącymi się ze stanu szlacheckiego. Wizja nieuchronnego ożenku stawała się coraz bardziej wyraźna, przez co niewinna wróżba nabierała mocniejszy wydźwięk. – Nie zmienia to jednak faktu, że wdzięczny jestem za tak znakomite towarzystwo – z jego głosu wybrzmiewała szczerość w pełni skorelowana ze świadomością, że mógł znaleźć się w gorszym położeniu; pomiędzy starszymi dewotkami lub nieokrzesanymi młódkami. Współdzielenie powozu z intrygującą osobą było wystarczająco miłą perspektywą, aby nie żałował dołączenie do tej atrakcji zaserwowanej gościom przez lady Nott. Nawet towarzystwo skrzatki nie mogło tego zmącić.
| jeszcze nie piję, rzucam na spostrzegawczość (I)
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Alphard Black' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 35
'k100' : 35
Wsunęła się do powozu ostrożnie, uważając, by nie zaczepić o nic materiałem sukni i nie spowodować w nim okropnego rozdarcia, które wyglądałoby naprawdę brzydko, a Nottówna musiała prezentować się nienagannie na swoim pierwszym sylwestrowym sabacie. Dłońmi wymacała brzeg obitej pluszem kanapy, na którą opadła, zastanawiając się, kto jeszcze znajdzie się z nią w powozie. Miała nadzieję, że będzie to jakieś sensowne towarzystwo i nie trafi na kogoś, kogo darzyła niechęcią.
Czekała na moment, kiedy zostanie wreszcie uwolniona od opaski, która pozbawiała ją zmysłu wzroku, co było dość irytujące. Wolałaby widzieć, ale po chwili ciche życzenie się spełniło i opaska zniknęła, odsłaniając jej pole widzenia. Dopiero teraz mogła zobaczyć powóz, a także dwie inne sylwetki w nim, kobiety i mężczyzny, których kojarzyła z sali balowej i ich tańców, ale nie wiedziała, kto znajduje się pod maskami. Na pewno nie był to nikt z jej bliskiej rodziny, w końcu znała przebrania siostry i rodziców, rozpoznałaby ich bez trudu.
Choć w karocy znajdowały się kieliszki, Elise nie zdecydowała się sięgnąć po jeden z nich. I całe szczęście, bo w tym momencie powóz raptownie ruszył i niewątpliwie zawartość kieliszka znalazłaby się na czarnej sukni. Motyw matagota wymagał od niej rezygnacji z rodowych barw, więc trudno było jednoznacznie powiązać ją z osobą Elise Nott, niezwykle obiecującej debiutantki z rodu najlepszych organizatorów bali i sabatów. Spojrzała w okno, widząc umykającą zaśnieżoną ziemię i przesuwające się za oknami parki okalające posiadłość jej ciotki.
Potem zaś spojrzała na swoich towarzyszy. Na początek, jak przystało na wciąż wolną pannę marzącą o przystojnym lordzie i chętnie wchodzącą dziś na sabacie w interakcje z mężczyznami, skupiła wzrok na sylwetce mężczyzny, ciekawa, kto krył się pod przebraniem. Czy uda jej się go rozpoznać? Czy już go kiedyś spotkała? Była pewna, że dziś nie miała okazji z nim zatańczyć. Z racji bycia młodą debiutantką świeżo po szkole nie znała jeszcze dobrze wszystkich w salonowym towarzystwie, ale istniała duża szansa, że przynajmniej pobieżnie kojarzyła te osoby z salonów.
| nie piję, spostrzegawczość I, próbuję rozpoznać mężczyznę
Czekała na moment, kiedy zostanie wreszcie uwolniona od opaski, która pozbawiała ją zmysłu wzroku, co było dość irytujące. Wolałaby widzieć, ale po chwili ciche życzenie się spełniło i opaska zniknęła, odsłaniając jej pole widzenia. Dopiero teraz mogła zobaczyć powóz, a także dwie inne sylwetki w nim, kobiety i mężczyzny, których kojarzyła z sali balowej i ich tańców, ale nie wiedziała, kto znajduje się pod maskami. Na pewno nie był to nikt z jej bliskiej rodziny, w końcu znała przebrania siostry i rodziców, rozpoznałaby ich bez trudu.
Choć w karocy znajdowały się kieliszki, Elise nie zdecydowała się sięgnąć po jeden z nich. I całe szczęście, bo w tym momencie powóz raptownie ruszył i niewątpliwie zawartość kieliszka znalazłaby się na czarnej sukni. Motyw matagota wymagał od niej rezygnacji z rodowych barw, więc trudno było jednoznacznie powiązać ją z osobą Elise Nott, niezwykle obiecującej debiutantki z rodu najlepszych organizatorów bali i sabatów. Spojrzała w okno, widząc umykającą zaśnieżoną ziemię i przesuwające się za oknami parki okalające posiadłość jej ciotki.
Potem zaś spojrzała na swoich towarzyszy. Na początek, jak przystało na wciąż wolną pannę marzącą o przystojnym lordzie i chętnie wchodzącą dziś na sabacie w interakcje z mężczyznami, skupiła wzrok na sylwetce mężczyzny, ciekawa, kto krył się pod przebraniem. Czy uda jej się go rozpoznać? Czy już go kiedyś spotkała? Była pewna, że dziś nie miała okazji z nim zatańczyć. Z racji bycia młodą debiutantką świeżo po szkole nie znała jeszcze dobrze wszystkich w salonowym towarzystwie, ale istniała duża szansa, że przynajmniej pobieżnie kojarzyła te osoby z salonów.
| nie piję, spostrzegawczość I, próbuję rozpoznać mężczyznę
The member 'Elise Nott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 56
'k100' : 56
Wszyscy szanowni lordowie i przepiękne damy znaleźli swe miejsca w powozach. Do jednego z nich zdążyła wskoczyć jeszcze ulubiona skrzatka Adelaide, wiekowa Swatuchna, z przejęciem siadając na obitym siedzisku naprzeciw uroczej blondynki i przystojnego bruneta. - Będę państwa towarzyszką, to dla mnie zaszczyt! - zapiszczała, uśmiechając się nerwowo do zamaskowanych czarodziejów.
Pasażerowie powozu I:
Cynthia poczuła rozgrzewające działanie alkoholu, rumieńce wystąpiły na gładkie policzki. Pomimo skupienia na swym towarzyszu, nie rozpoznała ani rysów ani tonu głosu. Również Alphard nie zdołał odkryć personaliów pięknej towarzyszki.
Przed wami materializuje się niewielkie pudełko, które po odkryciu wieka okaże się pozytywką. Zacznie wygrywać melodię, którą z pewnością znacie – jej właściwe rozpoznanie (ST 40, rzut na wiedzę o muzyce, alkohol neutralny) pozwoli wam dołączyć do melodii głos i wyśpiewać arię (ST 40, rzut na śpiew, każdy wypity kieliszek daje +5 do rzutu), dzięki czemu pozytywka wyśpiewa wam dalszą drogę.
Pasażerowie powozu II:
Una bez żadnego problemu rozpoznała w swej towarzyszce lady Nott...To znaczy, lady Carrow. Może dlatego, że czarownica cieszyła się ostatnio sławą na salonach, a może dzięki wielkiemu skupieniu na szczegółach lady Bulstrode. Również Cressida, obeznana wśród arystokracji, w ciągu kilku sekund zorientowała się, kto skrywa się za maską jednej z dwóch pasażerek powozu.
Wewnątrz wozu zaczęły łagodnie opadać srebrzyste płatki śniegu, nie były chłodne, przeciwnie, zdawały się nieść przyjemne ciepło; musiały zostać wywołane iluzją. Bystre oko (ST 40, rzut na spostrzegawczość, każdy wypity kieliszek daje -5 do rzutu) wypatrzy lawirującą między nimi śnieżynkę, która mieniła się nieco innym światłem. Złapanie jej (ST 60, rzut na zwinność, każdy wypity kieliszek alkoholu daje -5 do rzutu) sprawi, że rozjaśni się szmaragdowym blaskiem i wymknie się z rąk w prawo, lewo lub do przodu, wskazując wam właściwą drogę.
Pasażerowie powozu III:
Elise skądś kojarzyła sylwetkę siedzącego obok niej mężczyzny, ale nie zdołała przywołać jego personaliów z pamięci; towarzysze arystokratki ciągle pozostawali nieznani.
Dalsza droga ciągnęła się po ścieżce, sanie wóz sunął, konie gnały, a przez szyby rozciągał się widok na okoliczne lasy. Wtem między wami, w powietrzu, zmaterializowała się bańka przypominająca mydlaną, na ściankach której czernią malowały się kształty. Przypominały nieco fusy, czy były wróżbą na Nowy Rok? Właściwe odczytanie omenu (ST 40, rzut na wróżbiarstwo, każdy wypity kieliszek daje +5 do rzutu) sprawi, że ścianki bańki wzmocnią się, zajdą szklaną bielą, a sam przedmiot opadnie w dół. Jeśli ktokolwiek z was go podniesie, zorientuje się, że wewnątrz kuli coś się znajduje – pewnie podpowiedź. Zniszczenie kuli w sposób, który nie zniszczy przedmiotu w środku (ST 60, rzut na sprawność, każdy wypity kieliszek daje +5 do rzutu) pozwoli wyciągnąć z niej rulonik, na którym opisana jest dalsza droga.
Na odpis macie czas do soboty 07.06 do 18:00. W poście reagujecie na wylosowaną uprzednio sytuację, próbujecie pukać i ponownie jedna osoba z powozu losuje zdarzenie (k6).
Pasażerowie powozu I:
Cynthia poczuła rozgrzewające działanie alkoholu, rumieńce wystąpiły na gładkie policzki. Pomimo skupienia na swym towarzyszu, nie rozpoznała ani rysów ani tonu głosu. Również Alphard nie zdołał odkryć personaliów pięknej towarzyszki.
Przed wami materializuje się niewielkie pudełko, które po odkryciu wieka okaże się pozytywką. Zacznie wygrywać melodię, którą z pewnością znacie – jej właściwe rozpoznanie (ST 40, rzut na wiedzę o muzyce, alkohol neutralny) pozwoli wam dołączyć do melodii głos i wyśpiewać arię (ST 40, rzut na śpiew, każdy wypity kieliszek daje +5 do rzutu), dzięki czemu pozytywka wyśpiewa wam dalszą drogę.
Pasażerowie powozu II:
Una bez żadnego problemu rozpoznała w swej towarzyszce lady Nott...To znaczy, lady Carrow. Może dlatego, że czarownica cieszyła się ostatnio sławą na salonach, a może dzięki wielkiemu skupieniu na szczegółach lady Bulstrode. Również Cressida, obeznana wśród arystokracji, w ciągu kilku sekund zorientowała się, kto skrywa się za maską jednej z dwóch pasażerek powozu.
Wewnątrz wozu zaczęły łagodnie opadać srebrzyste płatki śniegu, nie były chłodne, przeciwnie, zdawały się nieść przyjemne ciepło; musiały zostać wywołane iluzją. Bystre oko (ST 40, rzut na spostrzegawczość, każdy wypity kieliszek daje -5 do rzutu) wypatrzy lawirującą między nimi śnieżynkę, która mieniła się nieco innym światłem. Złapanie jej (ST 60, rzut na zwinność, każdy wypity kieliszek alkoholu daje -5 do rzutu) sprawi, że rozjaśni się szmaragdowym blaskiem i wymknie się z rąk w prawo, lewo lub do przodu, wskazując wam właściwą drogę.
Pasażerowie powozu III:
Elise skądś kojarzyła sylwetkę siedzącego obok niej mężczyzny, ale nie zdołała przywołać jego personaliów z pamięci; towarzysze arystokratki ciągle pozostawali nieznani.
Dalsza droga ciągnęła się po ścieżce, sanie wóz sunął, konie gnały, a przez szyby rozciągał się widok na okoliczne lasy. Wtem między wami, w powietrzu, zmaterializowała się bańka przypominająca mydlaną, na ściankach której czernią malowały się kształty. Przypominały nieco fusy, czy były wróżbą na Nowy Rok? Właściwe odczytanie omenu (ST 40, rzut na wróżbiarstwo, każdy wypity kieliszek daje +5 do rzutu) sprawi, że ścianki bańki wzmocnią się, zajdą szklaną bielą, a sam przedmiot opadnie w dół. Jeśli ktokolwiek z was go podniesie, zorientuje się, że wewnątrz kuli coś się znajduje – pewnie podpowiedź. Zniszczenie kuli w sposób, który nie zniszczy przedmiotu w środku (ST 60, rzut na sprawność, każdy wypity kieliszek daje +5 do rzutu) pozwoli wyciągnąć z niej rulonik, na którym opisana jest dalsza droga.
- powozy:
powóz I
1. Cynthia Malfoy +
2. Alphard Black
3. Skrzatka Swatuchna
powóz II
1. Isabelle Carrow
2. Una Bulstrode
3. Cressida Fawley
powóz III
1. Elise Nott
2. Zachary Shafiq
3. Melisande Rosier
Plusy oznaczają spożyte kieliszki magicznego alkoholu.
- ZASADY ZABAWY:
Ogólne zasady:
Powozem kieruje woźnica, ale postaci są zobowiązane dać mu wskazówkę, którą alejką pragną pomknąć za moment. Każdy wóz wystartuje z innego miejsca w lesie, więc nie będą podążać jeden za drugim – kilkoma okrężnymi drogami trafią na miejsce.
Z woźnicą postaci komunikować będą się następująco: jedno puknięcie w dzielącą ich szybkę to skręt w lewo, dwa puknięcia – jazda do przodu, trzy puknięcia – w prawo.
1, Z uwagi na prędkość wozu dostanie się do szyby bywa niekiedy trudne; postać, która puka, musi rzucić kością na zwinność (zwinność mnożymy x2) i przezwyciężyć ST w wysokości 50. Przy każdym rzucie na pukanie rzuca dodatkowo kością k3. W przypadku nieudanego testu na zwinność uznaje się, że postać zapukała tyle razy, ile wypadło na kości k3.
a) Postać pukająca opisuje, ile razy puka, przy czym w przypadku sukcesu pozostałych postaci, uznaje się, że puka właściwie i zgodnie z powziętymi informacjami.
b) W przypadku ich porażki MG losuje właściwą ilość pukania i porównuje z przyjętą przez zespół.
c) Jeśli nikt nie zapuka, wóz gna w tę stronę, w którą gnał wcześniej, a mistrz gry losuje, czy jest to strona właściwa.
2. Jako pierwsi na polanę, gdzie odbędzie się pokaz sztucznych ogni, dojedzie powóz, który najwięcej razy wybierze najszybszą drogę
3. W każdej turze w wozie pojawiają się kieliszki z rozgrzewającym rumem. Postać powinna podkreślić także poza częścią fabularną posta, czy korzysta z przepysznego napoju.
4. Każdy wóz (jedna postać z trójki), oprócz działania, rzuca jeszcze raz, kością k6 - na sytuację losową, która zostanie wyjawiona w następnej turze.
DODATKOWE:
- Można wykonać dodatkowy rzut na spostrzegawczość – przezwyciężenie ST 70 pozwala rozpoznać postać za maską (losujemy najwyżej raz na turę, wskazując jedną z postaci w wozie, na którą wykonywany jest rzut – można go ponawiać; rzutem na spostrzegawczość jest zawsze druga z wyrzuconych kości).
- Każda postać w wozie wykonuje najwyżej jeden rzut (ew. spostrzegawczość jest traktowana jako drugi, dodatkowy rzut).
Podsumowując:
- Każdy powóz (jedna osoba z powozu) rzuca w turze kością k6.
- W każdej turze odnosicie się do wylosowanego zadania. Zadanie dzieli się na dwa etapy. Pierwszy etap, w razie niepowodzenia pierwszego rzutu, można spróbować wykonać PONOWNIE jeszcze jeden raz.
- Aby próbować etap drugi, należy wykonać poprawnie etap pierwszy.
- Każda z postaci w powozie może spróbować skierować woźnicę na szybszą drogę poprzez puknięcie: ST wynosi 50, rzucamy kością k100 (liczona jest zwinność). Dodatkowo postać rzuca kością k3.
Na odpis macie czas do soboty 07.06 do 18:00. W poście reagujecie na wylosowaną uprzednio sytuację, próbujecie pukać i ponownie jedna osoba z powozu losuje zdarzenie (k6).
W końcu klapnęła na mięciutkie siedzisko powozu. Zaczynała ją boleć głowa, ale robiła dobrą minę do złej gry, uparcie postanawiając cieszyć się kuligiem - nawet, jeśli wcale tej radości nie czuła.
Irytująca opaska wreszcie opadła, a Isabelle z ulgą dostrzegła w swoim powozie dwie damy. To dobrze, wolała jechać w kobiecym towarzystwie niż jako samotna dama z jakimiś mężczyznami. Szkoda, że nie było przy niej ojca, ale przecież spotkają się już zaraz, na polanie. Mroźne powietrze przyjemnie orzeźwiało, a damy wydawały się uprzejme. Isabelle przyjrzała się im uważnie, ciekawa, czy zdołały ją rozpoznać - ciążowy brzuch wyraźnie ułatwiał im sytuację.
-Dobry wieczór. - przywitała się uprzejmie, uśmiechając się pod maską.
Chwilę później, w powozie zaczął padać śnieg! Belle wzdrygnęła się, zdumiona - czyżby dach był dziurawy? Gdy tylko płatki opadły na jej czoło, przekonała się jednak, że są przyjemnie ciepłe. A więc to magia i zapewne jedna z atrakcji kuligu.
Wytężyła wzrok, próbując przyjrzeć się magicznym płatkom i zgadnąć, jakie zaklęcie pozwoliło im zaistnieć. Może wypatrzy wśród śniegu coś jeszcze?
-No proszę, szkoda, że na co dzień śnieg nie jest tak przyjemny. - zażartowała, chcąc nawiązać kontakt z towarzyszkami.
-Czy myślą panie, że dotarcie na polanę okaże się skomplikowane? - nie przewidziała tej części zabawy, naiwnie myśląc, że kulig dowiezie ich na miejsce w mało skomplikowany sposób. Nie była pewna, czy chciała się wysilać, zwłaszcza zmęczona i brzemienna. Na razie zabawa zapowiadała się jednak przyjemnie. Byłoby też naiwnym sądzić, że lady Adelaide Nott pozwoli, by ten wieczór minął bez dalszych atrakcji. Podczas swojego krótkiego małżeństwa, Belle przekonała się, że Nottowie uwielbiają wyrafinowane zabawy, a ich gust bywa bardziej skomplikowany niż ten Carrowów. Zastanawiała się, czy droga Elise spodziewa się dalszej części zabawy i jak się bawi. Może nawet jest z nią w powozie?
Próbowała się rozejrzeć, ale nie dostrzegała innych wozów - czyżby każdy obrał inną drogę? I jak szybko będą musieli zdecydować, którą alejką pomknąć?
1. spostrzegawczość - płatki śniegu
2. spostrzegawczość - próbuję rozpoznać Unę
3. zdarzenie losowe
Irytująca opaska wreszcie opadła, a Isabelle z ulgą dostrzegła w swoim powozie dwie damy. To dobrze, wolała jechać w kobiecym towarzystwie niż jako samotna dama z jakimiś mężczyznami. Szkoda, że nie było przy niej ojca, ale przecież spotkają się już zaraz, na polanie. Mroźne powietrze przyjemnie orzeźwiało, a damy wydawały się uprzejme. Isabelle przyjrzała się im uważnie, ciekawa, czy zdołały ją rozpoznać - ciążowy brzuch wyraźnie ułatwiał im sytuację.
-Dobry wieczór. - przywitała się uprzejmie, uśmiechając się pod maską.
Chwilę później, w powozie zaczął padać śnieg! Belle wzdrygnęła się, zdumiona - czyżby dach był dziurawy? Gdy tylko płatki opadły na jej czoło, przekonała się jednak, że są przyjemnie ciepłe. A więc to magia i zapewne jedna z atrakcji kuligu.
Wytężyła wzrok, próbując przyjrzeć się magicznym płatkom i zgadnąć, jakie zaklęcie pozwoliło im zaistnieć. Może wypatrzy wśród śniegu coś jeszcze?
-No proszę, szkoda, że na co dzień śnieg nie jest tak przyjemny. - zażartowała, chcąc nawiązać kontakt z towarzyszkami.
-Czy myślą panie, że dotarcie na polanę okaże się skomplikowane? - nie przewidziała tej części zabawy, naiwnie myśląc, że kulig dowiezie ich na miejsce w mało skomplikowany sposób. Nie była pewna, czy chciała się wysilać, zwłaszcza zmęczona i brzemienna. Na razie zabawa zapowiadała się jednak przyjemnie. Byłoby też naiwnym sądzić, że lady Adelaide Nott pozwoli, by ten wieczór minął bez dalszych atrakcji. Podczas swojego krótkiego małżeństwa, Belle przekonała się, że Nottowie uwielbiają wyrafinowane zabawy, a ich gust bywa bardziej skomplikowany niż ten Carrowów. Zastanawiała się, czy droga Elise spodziewa się dalszej części zabawy i jak się bawi. Może nawet jest z nią w powozie?
Próbowała się rozejrzeć, ale nie dostrzegała innych wozów - czyżby każdy obrał inną drogę? I jak szybko będą musieli zdecydować, którą alejką pomknąć?
1. spostrzegawczość - płatki śniegu
2. spostrzegawczość - próbuję rozpoznać Unę
3. zdarzenie losowe
Stal hartuje się w ogniu
♪
♪
The member 'Isabelle Carrow' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 34
--------------------------------
#2 'k100' : 16
--------------------------------
#3 'k6' : 4
#1 'k100' : 34
--------------------------------
#2 'k100' : 16
--------------------------------
#3 'k6' : 4
Cressida przyglądała się brzemiennej damie, skupiając spojrzenie na oczach widocznych zza maski, a także na widocznych fragmentach twarzy. Mogła przysiąc, że rozpoznawała w niej Isabelle Carrow, którą znała i widziała parę miesięcy wstecz, bodajże w listopadzie, a więc nie tak strasznie dawno temu, by zapomnieć jej wygląd. Ponadto lady Carrow była jedną z niezbyt licznych na salonach absolwentek Beauxbatons, co sprawiło, że Cressida miała okazję ją poznać wcześniej niż w okresie następującym dopiero po debiucie. Przez spędzenie ośmiu lat na nauce we Francji, a także zahukany, nieśmiały charakter, za sprawą którego zawsze przemykała gdzieś na obrzeżach salonowego życia, nigdy w jego centrum, nie miała wielu przyjaciół. Wiele osób kojarzyła jedynie pobieżnie, z widzenia lub z opowieści innych, bo przez odosobnienie w latach nauki nie było okazji poznać tych ludzi bliżej, w każdym razie nie na tak ważnym etapie życia, jak młodość i edukacja. Szczególnie tych starszych o więcej niż kilka lat, gdzie przepaść wiekowa też robiła swoje. No i teraz, w dorosłości, każdy miał swoje życie i swoje sprawy, dziewczęta zaręczały się i wychodziły za mąż, ona też miała to już za sobą. Obie damy jadące z nią w powozie wydawały się jednak młode, a więc miała szansę je rozpoznać. Lady po chwili się odezwała, a znajomy głos potwierdził przypuszczenia dziewczątka. To była Isabelle, co w głębi duszy ucieszyło Cressie, bo przynajmniej był to ktoś, kogo znała.
- Dobry wieczór – odpowiedziała cichutko na jej przywitanie. Nie miała jednak czasu przyjrzeć się drugiej damie, bo wtedy w powozie pojawił się śnieg. I ona z początku myślała, że może w powozie była dziura, ale gdy wyciągnęła przed siebie dłoń, okazało się, że śnieg był przyjemnie ciepły i nie przypominał tego zimnego, który zalegał na zewnątrz. Musiał zostać wywołany jakimś zaklęciem, tylko w jakim celu?
- Nie wiem, ale wydaje mi się, że lady Nott na pewno przygotowała dla nas jakieś atrakcje – dodała nieśmiało. Nie wątpiła, że to nie miała być tylko zwykła przejażdżka z babskimi ploteczkami, miała wrażenie że lady Nott uwielbia zaskakiwać swoich gości. W każdym razie na pewno zaskakiwała wychowaną w lesie Cressidę.
Skupiła się na wpatrywaniu się w śnieżynki unoszące się w powietrzu. Jej oczy zdążyły już wyschnąć z wcześniejszych łez, starała się nie myśleć o swoim zranionym przez byłą przyjaciółkę serduszku. Skupienie się na obserwacjach pomagało jej w tym; młódka z jakiegoś powodu czuła, że ten śnieg jest ważny, poza tym jego płatki były naprawdę piękne i działały na jej wrażliwą duszę artystki.
| spostrzegawczość – płatki śniegu. poziom I
- Dobry wieczór – odpowiedziała cichutko na jej przywitanie. Nie miała jednak czasu przyjrzeć się drugiej damie, bo wtedy w powozie pojawił się śnieg. I ona z początku myślała, że może w powozie była dziura, ale gdy wyciągnęła przed siebie dłoń, okazało się, że śnieg był przyjemnie ciepły i nie przypominał tego zimnego, który zalegał na zewnątrz. Musiał zostać wywołany jakimś zaklęciem, tylko w jakim celu?
- Nie wiem, ale wydaje mi się, że lady Nott na pewno przygotowała dla nas jakieś atrakcje – dodała nieśmiało. Nie wątpiła, że to nie miała być tylko zwykła przejażdżka z babskimi ploteczkami, miała wrażenie że lady Nott uwielbia zaskakiwać swoich gości. W każdym razie na pewno zaskakiwała wychowaną w lesie Cressidę.
Skupiła się na wpatrywaniu się w śnieżynki unoszące się w powietrzu. Jej oczy zdążyły już wyschnąć z wcześniejszych łez, starała się nie myśleć o swoim zranionym przez byłą przyjaciółkę serduszku. Skupienie się na obserwacjach pomagało jej w tym; młódka z jakiegoś powodu czuła, że ten śnieg jest ważny, poza tym jego płatki były naprawdę piękne i działały na jej wrażliwą duszę artystki.
| spostrzegawczość – płatki śniegu. poziom I
Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
The member 'Cressida Fawley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 82
'k100' : 82
Młódka wpatrywała się w migotające tajemniczo w powozie śnieżynki. Zmrużyła lekko zielone oczy, które nadal były leciutko zaczerwienione, ale w mdłym świetle prawdopodobnie nie było tego za bardzo widać. Naprawdę starała się zebrać w sobie i już nie płakać. Był w końcu sylwester, dzień radości z powodu tego, że wreszcie skończyły się anomalie i nie zagrażały już jej dzieciom ani innym bliskim. Niedługo na pewno dojadą na miejsce, a tam odnajdzie męża i razem będą świętować nowy rok. Tej myśli się trzymała, nie chciałaby świętować nowego roku sama. Chciała to robić z mężem, najlepiej jakby w pobliżu byli jeszcze jej brat i siostra, ale nie była pewna, czy także uczestniczyli w tej zabawie i jechali w którymś z powozów. Od spotkania z siostrą minęło już trochę czasu, a brata jeszcze nie zdążyła wypatrzeć pod żadnym z przebrań.
Wtedy coś między śnieżynkami dostrzegła. Jedna ze śnieżynek mieniła się nieco innym blaskiem, odróżniając się od pozostałych. Była to dość subtelna różnica, więc nic dziwnego, że nie dostrzegła tego w pierwszej chwili, a dopiero po nieco dłuższym przyglądaniu się.
- Jedna śnieżynka się wyróżnia, jest inna niż pozostałe – zakomunikowała cicho swoim towarzyszkom jadącym razem z nią w powozie. – Może spróbuję ją złapać?
Dzięki temu, że jako lady Flint nauczyła się dobrze jeździć konno, a także odebrała nauki tańca balowego, jej drobniutkie ciałko było dość zwinne. Jeżdżąc po lasach Charnwood, a potem z mężem po terenach wokół Ambleside musiała wyrobić sobie refleks, by zwinnie unikać drzew i ich gałęzi, które bywały zdradliwe. Poza tym od dziecka cechowała się wrodzoną drobnością, a jej ruchy były płynne i zwinne. Wychyliła się, wyciągając w górę drobne dłonie i próbując zacisnąć delikatne palce na wyróżniającym się spośród pozostałych płatku śniegu. Miała nadzieję, że uda jej się go pochwycić, choć nie była pewna, co się wtedy wydarzy i czy miało to jakiekolwiek znaczenie. Pochłonięta próbą pochwycenia mieniącego się płatka śniegu wciąż ignorowała alkohol, nie przyglądała się też już twarzom dam, choć nadal była bardzo ciekawa, kim jest ta druga i czy się znały.
| udał mi się rzut na spostrzegawczość, więc przechodzę do etapu II i próbuję złapać śnieżynkę, rzut na zwinność. nadal nie piję
Wtedy coś między śnieżynkami dostrzegła. Jedna ze śnieżynek mieniła się nieco innym blaskiem, odróżniając się od pozostałych. Była to dość subtelna różnica, więc nic dziwnego, że nie dostrzegła tego w pierwszej chwili, a dopiero po nieco dłuższym przyglądaniu się.
- Jedna śnieżynka się wyróżnia, jest inna niż pozostałe – zakomunikowała cicho swoim towarzyszkom jadącym razem z nią w powozie. – Może spróbuję ją złapać?
Dzięki temu, że jako lady Flint nauczyła się dobrze jeździć konno, a także odebrała nauki tańca balowego, jej drobniutkie ciałko było dość zwinne. Jeżdżąc po lasach Charnwood, a potem z mężem po terenach wokół Ambleside musiała wyrobić sobie refleks, by zwinnie unikać drzew i ich gałęzi, które bywały zdradliwe. Poza tym od dziecka cechowała się wrodzoną drobnością, a jej ruchy były płynne i zwinne. Wychyliła się, wyciągając w górę drobne dłonie i próbując zacisnąć delikatne palce na wyróżniającym się spośród pozostałych płatku śniegu. Miała nadzieję, że uda jej się go pochwycić, choć nie była pewna, co się wtedy wydarzy i czy miało to jakiekolwiek znaczenie. Pochłonięta próbą pochwycenia mieniącego się płatka śniegu wciąż ignorowała alkohol, nie przyglądała się też już twarzom dam, choć nadal była bardzo ciekawa, kim jest ta druga i czy się znały.
| udał mi się rzut na spostrzegawczość, więc przechodzę do etapu II i próbuję złapać śnieżynkę, rzut na zwinność. nadal nie piję
Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
The member 'Cressida Fawley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 15
'k100' : 15
Odczuła niemałą ulgę, gdy zyskała pewność, że nie odbędzie tej podróży w towarzystwie Cressidy czy jej męża, Williama. Ich obecność byłaby bolesna, uciążliwa, zbędna. I choć wspomnienie tamtego spotkania w ogrodach wciąż było żywe, to usilne skupianie się na tu i teraz przynosiło ukojenie. Zwłaszcza, że miała się na czym, czy raczej na kim, skupiać. - I dla nas będzie to przyjemność - odpowiedziała miękko, posyłając uprzejmy uśmiech przebywającej z nimi skrzatce, bezwiednie odpowiadając nie tylko w imieniu swoim, ale i odzianego w złoto lorda. Choć Malfoyowie mieli własnego skrzata, to nigdy nie przywykła do dłuższego przebywania w towarzystwie podobnych Swatuchnie istot; jasnym jednak było, z jakiego powodu pomocnica lady Nott została ulokowana w ich powozie, zaś choćby najmniejsze uchybienie względem służki byłoby uchybieniem względem gospodyni.
Upiła drobny łyczek alkoholu, próbując określić, co zostało im zaoferowane, lecz szybko zrezygnowała z tego pomysłu - wszak pijała wina i szampany, nigdy wcześniej nie próbowała rumu, tak czy inaczej najważniejszym w tej chwili było, że rozlewający się po przełyku trunek pomagał w rozgrzaniu się. - I mnie to nieoczekiwane spotkanie jawi się jako niespodzianka z rodzaju tych przyjemnych - odezwała się ponownie, kiedy już dobrała odpowiednie słowa i wypatrzyła pobłyskujące zza bogatej maski oczy mężczyzny; mówiła z wyraźnym akcentem, nie mogła wyprzeć się swych przymusowych wojaży, nie chciała jednak wyrażać swych myśli po francusku. Nie tu, nie teraz. Sądziła, że zyskają okazję do rozmowy dopiero przy kolejnym zlocie czarodziejskiej socjety, może na ślubie Quentina i Elodie, a może jeszcze później - na pewno nie tak szybko, nim jeszcze spróbuje pociągnąć pana ojca za język i w ten sposób zyskać kolejną wskazówkę dotyczącą tożsamości reema.
Drgnęła, a z jej piersi wyrwało się ciche och, gdy między nimi zmaterializowało się niewielkie pudełeczko. Niewiele myśląc wyciągnęła ku niemu dłoń, by nie tylko zbadać jego fakturę, ale i - w miarę możliwości - odsunąć wieko, poznać skrywaną zawartość. W ten sposób odkryła, że była to pozytywka; zaraz po tym wygięła usta w mimowolnym uśmiechu w reakcji na znajomą melodię, która wypełniła karetę; oczyma wyobraźni ujrzała paryską operę, swoją ulubioną lożę... Tylko która to była aria? Miała jej nazwę na końcu języka...
Między brwiami młódki pojawiła się niewielka zmarszczka, kiedy tak usilnie próbowała powiązać melodię ze słowami, zapanować nad nieposłuszną pamięcią.
| rzut na wiedzę o muzyce (poziom I), a także na zdarzenie losowe
Upiła drobny łyczek alkoholu, próbując określić, co zostało im zaoferowane, lecz szybko zrezygnowała z tego pomysłu - wszak pijała wina i szampany, nigdy wcześniej nie próbowała rumu, tak czy inaczej najważniejszym w tej chwili było, że rozlewający się po przełyku trunek pomagał w rozgrzaniu się. - I mnie to nieoczekiwane spotkanie jawi się jako niespodzianka z rodzaju tych przyjemnych - odezwała się ponownie, kiedy już dobrała odpowiednie słowa i wypatrzyła pobłyskujące zza bogatej maski oczy mężczyzny; mówiła z wyraźnym akcentem, nie mogła wyprzeć się swych przymusowych wojaży, nie chciała jednak wyrażać swych myśli po francusku. Nie tu, nie teraz. Sądziła, że zyskają okazję do rozmowy dopiero przy kolejnym zlocie czarodziejskiej socjety, może na ślubie Quentina i Elodie, a może jeszcze później - na pewno nie tak szybko, nim jeszcze spróbuje pociągnąć pana ojca za język i w ten sposób zyskać kolejną wskazówkę dotyczącą tożsamości reema.
Drgnęła, a z jej piersi wyrwało się ciche och, gdy między nimi zmaterializowało się niewielkie pudełeczko. Niewiele myśląc wyciągnęła ku niemu dłoń, by nie tylko zbadać jego fakturę, ale i - w miarę możliwości - odsunąć wieko, poznać skrywaną zawartość. W ten sposób odkryła, że była to pozytywka; zaraz po tym wygięła usta w mimowolnym uśmiechu w reakcji na znajomą melodię, która wypełniła karetę; oczyma wyobraźni ujrzała paryską operę, swoją ulubioną lożę... Tylko która to była aria? Miała jej nazwę na końcu języka...
Między brwiami młódki pojawiła się niewielka zmarszczka, kiedy tak usilnie próbowała powiązać melodię ze słowami, zapanować nad nieposłuszną pamięcią.
| rzut na wiedzę o muzyce (poziom I), a także na zdarzenie losowe
Sanctimonia vincet semper
Cynthia Malfoy
Zawód : Dama, historyczka, dramatopisarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
A wolf is a wolf,
even in a cage,
even dressed in silk.
even in a cage,
even dressed in silk.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Tyły posiadłości
Szybka odpowiedź