Tyły posiadłości
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Tyły posiadłości
Tereny oddzielone od reprezentacyjnych ogrodów i pałacowych balkonów umiejscowione w tylnej części rezydencji lady Nott zachęcają świeżością powietrza - eleganckie zadbane ogrody ścieżką przechodzą tu duktem w gęstniejący las. Co się w nim kryje i jak daleko sięga, wie zapewne jedynie sama lady Nott. Są to obszary mniej okazałe, bardziej zaniedbane, gdzie goście przeważnie, poza sezonowymi polowaniami, raczej nie są wprowadzani. Ponoć łatwo tutaj zgubić drogę...
Dziewczątku udało się rozpoznać istotę, której miniaturowa podobizna pojawiła się na jej dłoni i zaczęła coś pokrzykiwać piskliwym głosikiem. Cressie nie rozumiała tych słów, bowiem nigdy nie uczyła się żadnego języka magicznych istot. Potrafiła mówić tylko po angielsku i francusku, no i po ptasiemu, ale stworzonko na jej dłoni nie było ptakiem. Niemniej jednak próbowała wsłuchać się w te dźwięki i starała się zrozumieć cokolwiek. Istota prawdopodobnie próbowała wskazać im drogę, tylko czy Cressidzie uda się dobrze zrozumieć przekaz?
| II etap (brak biegłości języka)
| II etap (brak biegłości języka)
Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
The member 'Cressida Fawley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 27
'k100' : 27
Niestety żadnemu z nich nie udało się porozumieć z istotą i poznać wskazówki. Elise nie wiedziała więc, czy zmierzali w dobrą stronę, ale liczyła na to, że wkrótce dojadą na miejsce i przez błądzenie nie ominą ich żadne atrakcje. Wóz zbyt szybko wszedł w zakręt i nagle zaczął się przechylać, a Nottównę nawiedził lęk, że zaraz się wywrócą, ale woźnicy udało się nad nim zapanować i mogli jechać dalej. Pytanie tylko, czy dobrze? I czy w ogóle przybliżali się do celu?
W powozie pojawiło się niewielkie pudełko. Elise uniosła wieczko; tak jak przypuszczała, mieli do czynienia z pozytywką, która zaczęła wygrywać melodyjkę. Jako że młódka była osóbką muzykalną (wszak jej matka pochodziła z rodu Lestrange, a więc Elise od dziecka miała dużo do czynienia z muzyką), podjęła próbę rozpoznania melodii.
| rzucam na wiedzę o muzyce, poziom II (+60)
plus zdarzenie losowe
W powozie pojawiło się niewielkie pudełko. Elise uniosła wieczko; tak jak przypuszczała, mieli do czynienia z pozytywką, która zaczęła wygrywać melodyjkę. Jako że młódka była osóbką muzykalną (wszak jej matka pochodziła z rodu Lestrange, a więc Elise od dziecka miała dużo do czynienia z muzyką), podjęła próbę rozpoznania melodii.
| rzucam na wiedzę o muzyce, poziom II (+60)
plus zdarzenie losowe
The member 'Elise Nott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 8
--------------------------------
#2 'k6' : 1
#1 'k100' : 8
--------------------------------
#2 'k6' : 1
Powóz dalej niemiłosiernie tłukł. Jeżeli wiedziałaby, że będzie tak przez całą drogę, na pewno by się nie zgodziła. Nie była w nastroju do zabawy, nawet z wytwornym alkoholem wypitym na balu.
Gdy nic nie pomogło, postanowiła wziąć sprawy we własne ręce i skierowała się w stronę woźnicy, by go poinstruować. Ledwo trzymała się na nogach, ale miała dość tego trzęsienia w powozie. Próbując utrzymać równowagę, wyciągnęła rękę, by mocno zapukać. Pytanie tylko, czy jej się to uda? W końcu powóz chybotał się tak, że myślała, że woźnica definitywnie chce widzieć, jak giną...
|rzucam na pukanie, w prawo proszę (zapomniałam zaznaczyć kostki ;-;)
Gdy nic nie pomogło, postanowiła wziąć sprawy we własne ręce i skierowała się w stronę woźnicy, by go poinstruować. Ledwo trzymała się na nogach, ale miała dość tego trzęsienia w powozie. Próbując utrzymać równowagę, wyciągnęła rękę, by mocno zapukać. Pytanie tylko, czy jej się to uda? W końcu powóz chybotał się tak, że myślała, że woźnica definitywnie chce widzieć, jak giną...
|rzucam na pukanie, w prawo proszę (zapomniałam zaznaczyć kostki ;-;)
How long ago did I die?
Where was I buried?
The member 'Una Bulstrode' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 1
'k100' : 1
Dzięki dużej wiedzy o muzyce Elise udało się rozpoznać melodyjkę wygrywaną przez pozytywkę. Mogła przysiąc, że kiedyś już to słyszała, a nawet chyba miała okazję grać ten utwór na fortepianie.
Nagle naszła ją ogromna chęć, by zaśpiewać, dołączyć swój głos do melodii. A śpiewać potrafiła. Powóz wypełnił więc po chwili dźwięk jej melodyjnego głosu wyśpiewującego arię, w jej odczuciu dobrze komponującą się z tym utworem. Miała nadzieję że jej śpiew zadowoli pozytywkę i uzyskają podpowiedź niezbędną do obrania dobrej drogi.
| II etap, śpiew (poziom II, +60)
Nagle naszła ją ogromna chęć, by zaśpiewać, dołączyć swój głos do melodii. A śpiewać potrafiła. Powóz wypełnił więc po chwili dźwięk jej melodyjnego głosu wyśpiewującego arię, w jej odczuciu dobrze komponującą się z tym utworem. Miała nadzieję że jej śpiew zadowoli pozytywkę i uzyskają podpowiedź niezbędną do obrania dobrej drogi.
| II etap, śpiew (poziom II, +60)
The member 'Elise Nott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 29
'k100' : 29
Choć starała się zastukać odpowiednią liczbę razy, to jej ręka omsknęła się, przez co woźnica wybrał nie tę ścieżkę, którą wskazała im śnieżynka; panna Malfoy nie miała większych ambicji, by wygrać ten niecodzienny wyścig, lecz mimo to odczuła ukłucie zawodu. Zmarnowała szansę, którą zapewnił im tak sprawnie rozwiązujący zagadki - nie tylko te dotyczące przybranych na ten wieczór przebrań - lord. Mogło to być spowodowane niespodziewanym i jakże pechowym szarpnięciem powozu, naturalnie, lecz równie dobrze - wypowiedzią rozemocjonowanej skrzatki. Stanowiliby naprawdę piękną parę...? - Excusez-moi - odpowiedziała cicho, nie zdając sobie nawet sprawy z faktu, że odruchowo sięgnęła po francuskie słowa; próbowała przy tym wrócić na zajmowane do tej pory miejsce bez wpadnięcia czy to na przebywającą z nimi istotę, czy na samego szlachcica. I o ile jeszcze przed chwilą czuła się dość swobodnie, zaś towarzystwo wcielającego się w reema czarodzieja jawiło jej się jako nieoczekiwana przyjemność, to służka lady Nott sprawiła, że ekscytację i zaintrygowanie zastąpiła przytłaczająca niezręczność. Nie miała jednak zamiaru pąsowieć niczym nieopierzony podlotek, markotnieć, ani tym bardziej pozostawiać tego bez komentarza. Nie mogła, jeśli nie chciała urazić gospodyni. - To bardzo miłe z twojej strony, ma chérie, lecz kto wie, czy dalej pasowalibyśmy do siebie po zdjęciu masek - odezwała się znowu, spoglądając ku Swatuchnie, nie mężczyźnie, w którego imieniu poniekąd również odpowiadała. Zdawało jej się, że czuje na skórze jego wzrok; oddałaby galeona za to, by poznać towarzyszące temu zdarzeniu myśli.
Wtedy jednak znów nimi szarpnęło, tym razem dużo silniej niż poprzednio, a śnieg uderzył w szyby. Cynthia skupiła się na tym, by jakoś - wbijając paznokcie w obitą pluszem kanapę, zapierając się nogami - utrzymać się na swoim miejscu. Tego jeszcze brakowało, by wpadła na drobną skrzatkę czy siedzącego niedaleko lorda! Jakby tego było mało, dotychczasową woń powozu, mieszankę perfum, alkoholu i ostrokrzewu, zakłócił nieprzyjemny zapach niewiadomego pochodzenia. Młoda lady zmarszczyła mimowolnie nos, nic dziwnego, nie nawykła do takich smrodów, próbując zrozumieć, co się stało. Musiała to być kolejna zagadka, oczywiście, lecz... To niemożliwe.
- Czy to... och... troll? - odezwała się i choć próbowała zachować zimną krew, to w jej głosie pobrzmiewała słabość. Posiadała podstawową wiedzę z zakresu opieki nad magicznymi stworzeniami, lecz zdecydowanie bardziej zajmowały ją aetonany, abraksany i graniany niż istoty, które mogły pachnieć w ten sposób.
| rzucam na etap I (ONMS I, jeden wypity kieliszek (-5)) i na zdarzenie losowe
Wtedy jednak znów nimi szarpnęło, tym razem dużo silniej niż poprzednio, a śnieg uderzył w szyby. Cynthia skupiła się na tym, by jakoś - wbijając paznokcie w obitą pluszem kanapę, zapierając się nogami - utrzymać się na swoim miejscu. Tego jeszcze brakowało, by wpadła na drobną skrzatkę czy siedzącego niedaleko lorda! Jakby tego było mało, dotychczasową woń powozu, mieszankę perfum, alkoholu i ostrokrzewu, zakłócił nieprzyjemny zapach niewiadomego pochodzenia. Młoda lady zmarszczyła mimowolnie nos, nic dziwnego, nie nawykła do takich smrodów, próbując zrozumieć, co się stało. Musiała to być kolejna zagadka, oczywiście, lecz... To niemożliwe.
- Czy to... och... troll? - odezwała się i choć próbowała zachować zimną krew, to w jej głosie pobrzmiewała słabość. Posiadała podstawową wiedzę z zakresu opieki nad magicznymi stworzeniami, lecz zdecydowanie bardziej zajmowały ją aetonany, abraksany i graniany niż istoty, które mogły pachnieć w ten sposób.
| rzucam na etap I (ONMS I, jeden wypity kieliszek (-5)) i na zdarzenie losowe
Sanctimonia vincet semper
Cynthia Malfoy
Zawód : Dama, historyczka, dramatopisarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
A wolf is a wolf,
even in a cage,
even dressed in silk.
even in a cage,
even dressed in silk.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cynthia Malfoy' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 9
--------------------------------
#2 'k6' : 5
#1 'k100' : 9
--------------------------------
#2 'k6' : 5
Wyglądało na to, że była w błędzie. A przynajmniej taki wyciągnęła wniosek na podstawie tego, że... Nic się nie stało. Po powozie nadal rozchodziła się ta niecodzienna, nieprzyjemna dla nosa woń, nic się nie zmaterializowało - ani nie zniknęło. Powiodła dookoła wzrokiem, pamięcią wracając jednak do nauk, które odebrała w Beauxbatons; wykładowca nie dbał o to, co piękne i przyjemne, wymagał od nich choćby szczątkowej wiedzy dotyczącej wszystkich stworzeń, nawet takich. - To może... tryton? - spróbowała ponownie, odruchowo przykładając dłoń do nosa; odór zelżał, oprócz niego znów poczuła przytłumiony zapach perfum, którymi skropiła nadgarstki.
| jeszcze raz rzucam na etap I (ONMS I, jeden wypity kieliszek (-5))
| jeszcze raz rzucam na etap I (ONMS I, jeden wypity kieliszek (-5))
Sanctimonia vincet semper
Cynthia Malfoy
Zawód : Dama, historyczka, dramatopisarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
A wolf is a wolf,
even in a cage,
even dressed in silk.
even in a cage,
even dressed in silk.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cynthia Malfoy' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 99
'k100' : 99
W ostatniej chwili udało mu się ułożyć dłoń na bocznej ścianie powozu, aby uniknąć przechylenia się do przodu i tym samym wpadnięcia z impetem na drobną skrzatkę. Szarpnięcie zaskoczyło go, lecz nie zamierzał winić za nie kogokolwiek. Zadanie udało im się wykonać poprawnie, jednak wybrany przez organizatorów zabawy sposób komunikacji z woźnicą był dość kłopotliwy. Ale okazało się, że to inna kwestia jest jego prawdziwym problemem/
– Jedna z sabatowych wróżb przepowiedziała, że moje serce jest zajęte – zdecydował się podzielić z kiepską swatką tym niewiele wnoszącym do jego życia faktem, na sam wynik wróżby spoglądając z dużym przymrużeniem oka. – Piękną parę przyjdzie mi zatem stworzyć z inną lady – tym zdaniem chciał ostatecznie zakończyć temat bardzo niewdzięczny, ale również pozbawić szlachcianki powodu do zmartwień. Wolał uniknąć między nimi niezręczności, to miała być jedna z zabaw, która nikomu nie przyniesie żadnych strapień.
Zaraz zapomniał o zadbaniu o dobrą atmosferę wewnątrz powozu, bo przestrzeń wypełni ostry odór. Natura kolejnego zadania uderzała w nozdrza i tylko dzięki bystrości damy udało się zażegnać ten kryzys. Spoglądał na miniaturową postać stworzenia, które zagościło na jej dłoni. Czym ono było? Po dwóch próbach odgadnięcia gatunku mieli już pewność, że mają do czynienia nie z goblinem, lecz z trytonem. Przy identyfikacji poprzez zapach, na dodatek mocno nieprzyjemny, wcale nie trudno było o pomyłkę, choć i tak podziwiał, że sztuka ta w ogóle się komuś udała. Musiał jednak, jak przypuszczał, skupić większą część uwagi, jeśli nie całą, na istocie, co zaczęła po nagłym zmaterializowaniu się wykrzykiwać swoje racje, gorączkowo próbując im coś przekazać. Zapewne odpowiedni kierunek, w którym wóz powinien dalej ruszyć. Problem polegał jednak na tym, że lord Black nie znał języka trytońskiego, choć swego czasu miał styczność z syrenim alfabetem. Mimo wszystko nie chciał w takiej chwili powracać do wspomnień z Syreniego Lamentu i przeklętej wyspy. Zmarszczył brwi, łudząc się, że uda mu się wyłuskać spośród niezrozumiałych pisków wyrażenia zbliżone do któregokolwiek z ludzkich języków. I wydawało mu się, że jedno sformułowanie podobne było do francuskiego merde, ale to na pewno musiało być mylne wrażenie.
– Nie za wiele rozumiem – właściwie to nic, dodał z rezygnacją w myślach, wciąż jednak próbując zrozumieć choćby jedno słowo.
| etap II, rzut na rozmowę ze stworzeniem, brak języka (-40), jeden wypity kieliszek (-5), nie piję
– Jedna z sabatowych wróżb przepowiedziała, że moje serce jest zajęte – zdecydował się podzielić z kiepską swatką tym niewiele wnoszącym do jego życia faktem, na sam wynik wróżby spoglądając z dużym przymrużeniem oka. – Piękną parę przyjdzie mi zatem stworzyć z inną lady – tym zdaniem chciał ostatecznie zakończyć temat bardzo niewdzięczny, ale również pozbawić szlachcianki powodu do zmartwień. Wolał uniknąć między nimi niezręczności, to miała być jedna z zabaw, która nikomu nie przyniesie żadnych strapień.
Zaraz zapomniał o zadbaniu o dobrą atmosferę wewnątrz powozu, bo przestrzeń wypełni ostry odór. Natura kolejnego zadania uderzała w nozdrza i tylko dzięki bystrości damy udało się zażegnać ten kryzys. Spoglądał na miniaturową postać stworzenia, które zagościło na jej dłoni. Czym ono było? Po dwóch próbach odgadnięcia gatunku mieli już pewność, że mają do czynienia nie z goblinem, lecz z trytonem. Przy identyfikacji poprzez zapach, na dodatek mocno nieprzyjemny, wcale nie trudno było o pomyłkę, choć i tak podziwiał, że sztuka ta w ogóle się komuś udała. Musiał jednak, jak przypuszczał, skupić większą część uwagi, jeśli nie całą, na istocie, co zaczęła po nagłym zmaterializowaniu się wykrzykiwać swoje racje, gorączkowo próbując im coś przekazać. Zapewne odpowiedni kierunek, w którym wóz powinien dalej ruszyć. Problem polegał jednak na tym, że lord Black nie znał języka trytońskiego, choć swego czasu miał styczność z syrenim alfabetem. Mimo wszystko nie chciał w takiej chwili powracać do wspomnień z Syreniego Lamentu i przeklętej wyspy. Zmarszczył brwi, łudząc się, że uda mu się wyłuskać spośród niezrozumiałych pisków wyrażenia zbliżone do któregokolwiek z ludzkich języków. I wydawało mu się, że jedno sformułowanie podobne było do francuskiego merde, ale to na pewno musiało być mylne wrażenie.
– Nie za wiele rozumiem – właściwie to nic, dodał z rezygnacją w myślach, wciąż jednak próbując zrozumieć choćby jedno słowo.
| etap II, rzut na rozmowę ze stworzeniem, brak języka (-40), jeden wypity kieliszek (-5), nie piję
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Alphard Black' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 13
'k100' : 13
Jej usta wykrzywił uprzejmy, niewiele mówiący uśmiech, gdy i szlachcic postanowił odpowiedzieć wyraźnie podekscytowanej skrzatce. Doskonale pamiętała o wróżbach, o zajętym sercu czy o dymie, który złożył się w dziecięcą, sięgającą ku niej rączkę. Zdawała sobie jednak sprawę ze sceptycyzmu, z którym do nich podchodzili - lecz może było jednak coś, o czym nie wiedziała, a co nadchodziło wielkimi krokami...? Kiedy spróbowała odgadnąć istotę, przez którą powóz wypełniła drażniąca nozdrza woń, po raz kolejny, w końcu coś się wydarzyło. Nie mogła powstrzymać drgnięcia, gdy na jej dłoni zmaterializował się niewielkich rozmiarów tryton i zaczął wykrzykiwać obco brzmiące hasła. Wyglądało na to, że próbował się z nimi porozumieć, lecz ani ona, ani lord nie znali trytońskiego. Mimo to młódka skupiła całą swą uwagę na istocie, chcąc wyłowić z potoku słów te, które mogły brzmieć znajomo, albo chociaż poprawnie zinterpretować jej gestykulację.
| etap II, nie mam języka (-40), wypiłam jeden kieliszek (+5)
| etap II, nie mam języka (-40), wypiłam jeden kieliszek (+5)
Sanctimonia vincet semper
Cynthia Malfoy
Zawód : Dama, historyczka, dramatopisarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
A wolf is a wolf,
even in a cage,
even dressed in silk.
even in a cage,
even dressed in silk.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Tyły posiadłości
Szybka odpowiedź