Wydarzenia


Ekipa forum
British Museum
AutorWiadomość
British Museum [odnośnik]16.07.16 18:18
First topic message reminder :

British Museum

★★★
Każdy obywatel Anglii powinien znać historię swego kraju i dbać o to, by pamięć o niej była wciąż żywa - tyczy się to nie tylko społeczności mugolskiej, ale również czarodziejskiej. Nie dziwi więc nikogo, że najbardziej okazałe muzeum w kraju ma również dwoistą naturę. Magiczna część muzeum doskonale ukryta jest przed niepożądanymi gośćmi, skrywając w sobie sekrety czarodziejskiej przeszłości Anglii. Zaczarowane wystawy przyciągają spojrzenia zarówno młodych, jak i starszych odwiedzających. Bogate zbiory muzeum umożliwiają prześledzenie dziejów danych czarodziejów, wielkich figur w świecie magii czy też wyobrażenie sobie życia zwykłych ludzi na przestrzeni wieków - również w czasach tych lat bardziej strasznych, na których wspomnienie niektórym z czarodziejów wciąż włos się jeży na głowie. Na zwiedzających czekają przewodnicy, gotowi w najdrobniejszych szczegółach opowiedzieć o wszystkim, o co tylko zostaną zapytani. Po muzeum krążą też nieustannie ochroniarze, dbający o spokój i bezpieczeństwo zarówno ludzi, jak i eksponatów.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:13, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
British Museum - Page 11 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: British Museum [odnośnik]04.07.24 19:03
i wróciliśmy z szafki

Na swojej drodze napotkali jednak wrogów - i to wrogów zaciekłych, złapanych w potrzask, gotowych zaryzykować swoim życiem, byleby...Właśnie, co? Jaka była ich motywacja? W ferworze walki Deirdre nie zastanawiała się nad nią, skoncentrowana wyłącznie na pojedynku. Zaskakująco zaciekłym, nie spodziewała się aż tak intensywnego oporu i wykorzystania tak silnych zaklęć. W pierwszej chwili uznała nieznajomych za grupkę zwykłych głupców, próbujących wykraść z gruzów British Museum kilka cennych artefaktów, by potem łatwo spieniężyć je na czarnym rynku. Prawda okazała się inna - gdyby mieli do czynienia z grupką złodziejaszków, nawet tych bardziej śmiałych, po pierwszej śmierci i ataku czarnomagicznej bestii szybko doczekaliby się błagań o łaskę i pomoc. Tak się nie stało, czarodzieje atakowali zaciekle, broniąc się jeszcze mocniej; sprawnie odpierali nawet silne czarnomagiczne ataki. Musieli mieć w tym wprawę, inna opcja nie wchodziła w grę; Mericourt nie mogła jednak zebrać myśli, walka była wymagająca, szybka, intensywna. Nawet pojawienie się mrocznych cieni, sprzyjających poplecznikom Czarnego Pana, nie przechyliło szali zdecydowanie na jedną stronę - sami musieli zawalczyć o wygraną. Brutalną i gwałtowną, pozbawioną litości; to nie był czas na łagodne zatrzymania. Zaatakowano ich, odpowiedzieli więc ze zdwojoną siłą. Mitchell starał się dotrzymać jej kroku, widziała jego zaangażowanie, magia bywała jednak kapryśna. A przeciwnicy - zaskakująco wytrwali.
W końcu jednak i oni musieli ulec sile czarnej magii. Potędze, która miała swój koszt. Gdy padła ostatnia mordercza inkantacja, a z pełnego gruzów przejścia nie wydarł się żaden krzyk bólu lub próba obrony, Deirdre pochyliła się powoli do przodu, biorąc pierwszy pełny, odżywczy wdech. Prawy rękaw sukni był ciężki od krwi; oderwała go zdecydowanym gestem, obnażając głębokie rozcięcie. Zwierzęcia, bestii, drapieżnika; rana broczyła krwią coraz słabiej, lecz przód szaty Śmierciożerczyni zalała krew. Szarawa pod jej wzrokiem; sięganie po mroczne moce miało swoje konsekwencje, była osłabiona, a wzrok czasem ciągle płatał figle, wyłączając możliwość dostrzegania czerwieni. Nie przejmowała się tym, wiedziała, co czasem działo się z nią w czasie pojedynków - bywało, że kończyła je w dużo gorszym stanie.
Wolną ręką otarła twarz, krew ciekła także z jej nosa; w niczym nie przypominała już eleganckiej i pedantycznej czarownicy, to także nie zajmowało przesadnie jej myśli. Wzięła jeszcze jeden, nieco ochrypły, wdech i wyprostowała się, zbliżając się do trzech ciał. Chciała się upewnić, że wrogowie nie stanowią już zagrożenia. Z zadowoleniem zaobserwowała, że tak właśnie się stało; ich pocięte, zakrwawione ciała nie były już żadnym zagrożeniem. Mericourt czubkiem buty kopnęła jedną z głów, ta odskoczyła w bok, obnażając puste, zastygłe w przerażeniu spojrzenie. Dobrze. Gdzieś niedaleko rozległ się szelest, stuk i ciche pokrzykiwania; podniosła wzrok znad ofiar, dostrzegając Macnaira, ciągnącego ku niej ostatniego z przeciwników.
- Odebrałeś mu różdżkę? - upewniła się. Ten tchórz nie walczył, można było podejrzewać, że jest mugolem, nie mieli jednak pewności. Wierzyła, że Mitchell zadbał o to, by ich dalsza rozmowa przebiegła jak najsprawniej. Przyklęknęła przy spętanym mężczyźnie; był przerażony i otumaniony. - Czego tu szukaliście? Odpowiedz, a cię oszczędzę - powiedziała zaskakująco spokojnie i poważnie, biorąc pod uwagę jej osłabienia. Ciągle krwawiła, była blada, ale spojrzenie czarnych oczu nie sugerowało ani bólu ani wyczerpania. Ofiara płakała, dławiła się łzami i lękiem; widziała, co spotkało jej towarzyszy; mimo tego strach przed podzieleniem ich losu był silniejszy od jakiejkolwiek logiki czy lojalności. Paniczny lęk przed ostatecznym pożegnaniem z życiem zawsze wygrywał. - My...my chcieliśmy tylko znaleźć magiczne arte-rtefakty - wybełkotał, umykając spojrzeniem błękitnych oczu na boki. - Oc-ocalić to przed zniszczeniem i pp-przed wami i zabrać d-do...do przyjaciół, do Plymouth - bełkotał dalej, przerażenie plątało mu język; w opowieść wdarły się błagania i szloch, utrudniające zrozumienie. Z ust Deirdre padały kolejne pytania - o Zakon Feniksa - jednak odpowiedzi na nie były równie chaotyczne. Towarzysze mugola mieli jakieś powiązania z rebaliantami, nie wiedział jednak jakie; nie wiedział praktycznie nic, spotkał ich na jednej z portowych ulic, za karczmą, której nazwę zdradził, tak samo jak nazwiska zmarłych już kamratów - i tyle musiało Deirdre wystarczyć, przynajmniej na razie. Podniosła się i wyprostowała, urwanym rękawem owijając głęboką ranę na przedramieniu. - Wezwij magiczną policję. Niech się nim zajmą - poleciła Macnairowi; mogła zabić tego robaka jednym machnięciem różdżki, ale nie musiała tego robić. W więzieniu czekał go gorszy los a świadomość, że sam chciał uciec przed konsekwencjami wspólnych czynów, co kosztowało życie najbliższych przyjaciół, mogła być wystarczającą karą za przewinienia. - Jesteś cały? - dopiero teraz podniosła wzrok na bruneta, bynajmniej troskliwie. Poradził sobie całkiem nieźle, wyglądał też nienajgorzej - na pewno zaś lepiej od niej. Lubiła zapach krwi, tej własnej także, dlatego zachowywała spokój. Niepokojący w kontekście ich sytuacji; tak, jakby przed momentem nic się nie stało; jakby mroczne cienie nie wirowały wokól nich, wciągając jednego z przeciwników pod wodę; jakby złworogie bestie zrodzone z cienia nie rzucały się im do gardeł - i jakby nie pozbawiła życia trojga ludzi.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: British Museum [odnośnik]21.07.24 11:34
To miała być prosta robota, przyjrzenie się tym co zostało z magicznego skrzydła British Museum i sporządzenie raportu. W zasadzie nie mogliśmy w żaden sposób przewidzieć tego co się wydarzyło. Początkowo, gdzieś tam w środku, miałem nadzieję, że to jakaś zgraja niekompetentnych głupców, którzy dadzą drapaka jak tylko zobaczą, że ktoś ich przyłapał. Nie doszło do niczego takiego i oboje byliśmy zmuszeni unieść swoje różdżki. Nie byłem biegły w pojedynkach, nie brałem w wielu udziału, a w czasach szkolnych Klub Pojedynków obchodziłem raczej szerokim łukiem, co w tym momencie sobie wypominałem. Robiłem co mogłem, sięgałem po różne znane mi zaklęcia, jednak jak wszyscy doskonale wiemy, możesz byś świetnym pojedynkowiczem i czarodziejem, ale jeśli magia postanowi z tobą nie współpracować, to za dużo nie zdziałasz. A co dopiero kiedy nie jesteś biegły w pojedynkach? Nie poddawałem się jednak i robiłem wszystko co w mojej mocy, by przenieść szalę zwycięstwa na naszą stronę. Chociaż skupiony na walce, widziałem, że Madame jest coraz słabsza, chociaż chyba nie do końca miało to wpływ na jej magie. Jej potężne zaklęcia czarnomagiczne wywoływały u mnie podziw i jeszcze bardziej przez to chciałem posiąść wiedzę na temat tej zakazanej magii. Bycie biegłym w tej dziecinie, możliwość rzucania skomplikowanych inkantacji była czymś co chciałem potrafić...niezależnie od ceny jaką przyszłoby mi zapłacić.
Kiedy ostatni z przeciwników, w każdym razie tych posługujących się magią, został pokonany, przez moment odetchnąłem z ulgą, ale po chwili ruszyłem w kierunku ostatniego przeciwnika, który do tej pory krył się za kawałkiem ściany. Tym razem magia mi dopisywała i kilkoma szybkimi zaklęciami unieruchomiłem go, po czym dokładnie przeszukałem. Złapałem jeńca za kołnierz koszuli i nie przejmując się tym, że przy okazji z całą pewnością trochę go podduszam, ruszyłem w kierunku Śmierciożerczyni, by na koniec wręcz rzucić go przed nią na ziemie.
- Nie miał różdżki. - odparłem patrząc na mężczyznę z pogardą godną tego czym był, czyli parszywym mugolem.
Jego zachowanie jedynie utwierdziło mnie w tym przekonaniu, cholerny tchórz, który bez namysłu zdradził wszystko co wiedział chociaż forma jego wypowiedzi zostawiała naprawdę dużo do życzenia. Kiedy kobieta przesłuchiwała pojmanego, ja przyglądałem się jej. Nie wyglądała już tak dostojnie jak kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz chwilę temu, ale mimo wszystko w żadnym wypadku nie odbierało jej to klasy, a już na pewno prawa do tego by jej nie szanować. O nie, po tym co widziałem, miałem do niej jeszcze większy szacunek. Zacząłem się nawet zastanawiać czy gdybym zwrócił się do niej z prośbą, wyraziłaby zgodę na udzielenie mi kilku lekcji. Naturalnie nie miałem zamiaru teraz zawracać jej tym głowę, ale była to opcja do rozważenia. Zastanawiałem się czy bladość jej cery jest wynikiem ilości krwi, która znajdowała się na jej sukni czy po prostu była taka z natury? Jak na obrażenia, które otrzymała, zapewne nie tylko te, które można było zauważyć okiem, trzymała się naprawdę dobrze.
- Z całą pewnością zrobią to z przyjemnością. - pokiwałem głową sięgając do torby po notatnik, by napisać wiadomość do magicznej policji i szybko ją przesłać za pomocą kilku zaklęć – Ja? Tak, nic mi nie jest. - odparłem na jej pytanie, po czym sam na moment utkwiłem w niej wzrok na dłuższą chwilę – Z całym szacunkiem Madame, Pani umiejętności są niesamowite i godne podziwu, ale wydaje mi się, że powinna Pani chociaż na moment spocząć. - dodałem wskazując spory głaz, na którym mogłaby chociaż na chwilę usiąść i odpocząć.


Mitch Macnair
Mitch Macnair
Zawód : Twórca magicznych budowli
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Czasem nie da się czegoś poskładać, trzeba wtedy sprzątnąć odłamki i zacząć budować od nowa.
OPCM : 5 +6
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 15 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12141-mitchell-macnair#dogory https://www.morsmordre.net/t12216-listy-do-mitch-a#376210 https://www.morsmordre.net/t12217-mitch-macnair#376211 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t12219-skrytka-bankowa-2608#376217 https://www.morsmordre.net/t12218-mitch-macnair#376212
Re: British Museum [odnośnik]21.07.24 19:21
Spoglądała na szlochającego u ich stóp mężczyznę z surową odrazą, jakby ta jedna osoba stanowiła personifikację całego brudu i zła wynikającego z działań terrorystów. Nikt nie mógł mieć już wątpliwości, że miłośnicy szlamu i sojusznicy Zakonu Feniksa znajdowali się na moralnym dnie, ich zbrodnie ujrzały światło dzienne przed kilkoma miesiącami, lecz ich ostatnie działanie, wymierzone w serce bezbronnego, magicznego Londynu, rozwścieczyło Deirdre najmocniej. Jakże śmieli sięgać swymi ohydnymi rękami po coś, co nigdy do nich nie należało? Artefakty zapieczętowane w magicznym skrzydle Muzeum Brytyjskiego nie mogły trafić do buntowników i uzurpatorów; tym razem, dozą przypadku, udało się im ochronić przed kradzieżą część piwnic, lecz czy mogła liczyć na jednorazowość podobnego ataku? Zapewne tak, wieści o tym, jak zakończyła się akcja tej konkretnej grupki na pewno dotrą do ich szefów, a ci, jakkolwiek szaleni by nie byli, raczej nie wysłaliby kolejnych przyjaciół na pewną śmierć. Nie mogła być jednak tego stuprocentowo pewna, zamilkła na dłuższą chwilę, ważąc w głowie dalsze dyspozycje.
- I niech wzmocnią patrole wokół ruin magicznego skrzydła. Podobna sytuacja nie może się powtórzyć - dodała w końcu, zawiązując koniec prowizorycznego opatrunku. Dawno nie krwawiła tak mocno, nie przejmowała się tym przesadnie, podnosząc w końcu wzrok znad kwilącej szlamy. - Będę czekać na plany i kosztorys odbudowy. Jak widzisz, zabezpieczenie i odnowienie tego terenu powinno być naszym priorytetem - niezbyt gładko powróciła do ich poprzedniej rozmowy; do tematu, który przyzwał ich na tę stertę gruzów. Miękko przeszła do bezpośredniego zwrotu, równie gładko podkreślając wspólnotę całego planu. Wiedziała, że Macnair ma wiele na głowie, zapewne mógł przebierać w architektoniczych zleceniach, ale podejrzewała, że jego lojalność okaże się silniejsza od chęci zdywersyfikowania zysku od kilkunastu innych zleceniodawców, nieważne, jak zdesperowani by byli. Londyn potrzebował jego działania, Rycerze go potrzebowali, a także ona sama - spoglądała prosto w oczy Mitchella z powagą podszytą naciskiem, nie musiała jednak mówić nic więcej.
- Czuję się dobrze - odparła szybko na jego troskę, doceniając, że okazał ją z szacunkiem i rozsądkiem. Żadnego rzucania się do pomocy, rozdzierania szat czy dyrygowania jej ciałem, zmuszając ją do odpoczynku. Najwidoczniej umiejętność konwersowania z czarownicami Macnairowie mieli we krwi. W końcu skinęła Mitchellowi głową i nieco chwiejnie ruszyła w dół gruzów; ciągle kręciło się jej w głowie a ból promieniujący od rozerwanej pazurami mrocznego cienia ręki nasilał się z każdym krokiem, mimo to była w stanie dotrzeć bezpiecznie do Chateau Rose. Przez moment rozważała udanie się do Cassandry, nie chciała jej jednak przeszkadzać - dawno minął już czas, w którym mogła materializować się na progu jej nieco obskurnej lecznicy na Śmiertelnym Nokturnie, nie bacząc na porę. Zamierzała wrócić do tymczasowego schronienia i skorzystać z pomocy szlacheckiego uzdrowiciela - nie znała go, ale byle kto nie zostałby dopuszczony do opieki nad Evandrą i leczenia wojennych ran lorda nestora. Mocniej zacisnęła palce ręki na różdżce, a potem rozmyła się w czarnej mgle. Zmęczona i sfrustrowana, ale w pewien słodki acz wypaczony sposób - zadowolona z przelanej krwi i zapobiegnięcia kradzieży.

| dei zt :pwease:


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: British Museum [odnośnik]01.09.24 14:31
Śmieć, nie dało się tego inaczej nazwać. Tym właśnie był człowiek szlochający i błagający o życie. W ogóle nazywanie go człowiekiem uwłaczało innym ludziom. Skrzywiłem się z odrazą patrząc na więźnia. Zakon tak piał o tym, że walczą o prawa, dobra i tak dalej, a co robią? Okradają dobrych, Merlina winnych czarodziei z ich historycznych dóbr. Może dla niektórych artefakty znajdujące się w muzeum nie mają znaczenia, ale dla innych, dla kogoś takiego jak ja i wydawało mi się, że i Madame, to właśnie te przedmioty miały wielkie znaczenie. Naturalnie, przede wszystkim historyczne, ale czy to właśnie nie historia nauczyła nas tego wszystkiego co wiemy dzisiaj? W końcu artefakty, które były zgromadzone w muzeum, wszystkie mają znaczenia historyczne, większe i mniejsze. Opowiadają nam historię naszych przodków, ich walki, które powinniśmy podziwiać i ich porażki, z których powinniśmy się uczyć. Sama myśl o tym, że ktoś chciałby pozbawić czarodziejskie społeczeństwo tych przedmiotów wywoływała u mnie złość.
- Naturalnie, przekaże im wszystkie pani wytyczne gdy tylko się pojawią. Będę tu na nich czekał. - odparłem płynnie znów przechodząc do formalnego tonu, wcześniej przerwanej konwersacji – Oczywiście, w tym momencie znajduje się to na szczycie mojej listy. Cały raport i wycena będą gotowe do końca tygodnia. - zapewniłem ją kiwając przy tym lekko głową.
Po tym co tu dzisiaj zobaczyłem i czego byłem uczestnikiem, wiedziałem, że w tym momencie musiałem się tym zająć jako pierwszą rzeczą. Inne projekty również były ważne, ale na całe szczęście potrafiłem lawirować między zleceniami. Były ważne i ważniejsze, a w tym momencie naprawa muzeum stanęła na pierwszym miejscu. Nic innego się nie liczyło, miałem gdzieś schowane jakieś eliksiry, które by mnie wspomogły w skupieniu, a poza tym ilość kawy w kuchni była wystarczająca by utrzymać mnie na nogach. Nie było opcji aby coś stanęło mi na drodze.
Słysząc zapewnienie Madame, że nic jej nie jest, skinąłem tylko głową. Oczywiście było to wierutne kłamstwo w moim mniemaniu, bo doskonale wiedziałem ilość krwi jakąś traciła, jej bladość i ogóle zmęczenie, jednak nie miałem zamiaru interweniować. W zasadzi i tak bym jej nie pomógł, to po pierwsze, a po drugie, zdawałem sobie sprawę, że tak silna i dumna czarownica jak Madame, mogłaby to jedynie potraktować kompletnie inaczej niż bym chciał.
Dlatego też jedynie skinąłem jej głową kiedy zaczęła się oddalać, odwracając wzrok dopiero w momencie kiedy rozpłynęła się w obłoku czarnego dymu. Mimowolnie jakoś uśmiechnąłem się pod nosem, po czym rozejrzałem się.
- Ale bajzel… - mruknąłem pod nosem, kręcąc głową z niezadowoloną miną, po czym przysiadłem na głazie obok i opierając nogi o leżącego na ziemi mugola, wyciągnąłem notatnik i w oczekiwaniu na magiczną policję, zabrałem się do wyliczeń.

zt


Mitch Macnair
Mitch Macnair
Zawód : Twórca magicznych budowli
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Czasem nie da się czegoś poskładać, trzeba wtedy sprzątnąć odłamki i zacząć budować od nowa.
OPCM : 5 +6
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 15 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12141-mitchell-macnair#dogory https://www.morsmordre.net/t12216-listy-do-mitch-a#376210 https://www.morsmordre.net/t12217-mitch-macnair#376211 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t12219-skrytka-bankowa-2608#376217 https://www.morsmordre.net/t12218-mitch-macnair#376212

Strona 11 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11

British Museum
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach