Wydarzenia


Ekipa forum
salon
AutorWiadomość
salon [odnośnik]20.07.16 14:21
***

Tutaj łóżko a tam szafa,
tutaj dzieje się zabawa
Kilka słów i zdanek kilka
i opisu jest linijka
nie bądź gałgan dodaj opis,
Daj nam wyobraźni popis


We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens

Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: salon [odnośnik]29.07.16 13:37
Koniec Sylwestra. Jest grubo po północy, a nieba nie zdobią żadne sztuczne ognie. Jedyna jasność pochodzi od księżyca, powoli kończącego swoją wędrówkę. Zbliża się ranek, ale firmament jeszcze długo pozostanie skąpany w ciemnościach. Okalają go grube, kłębiaste chmury zwiastujące niepogodę. Przewidziały nieszczęście, które spadło tej nocy na świat arystokracji. Każdy, kto do tej pory żył w mydlanej bańce w poczuciu bezpieczeństwa, srodze za to zapłacił. Nie ma już świętości, nie ma też utopii, to był tylko wymysł naszej wyobraźni. Zaczyna się wojna. Być może jeszcze nie otwarta, być może jeszcze nikt nie nadał jej konkretnej nazwy, ale jest. Jest i dotarła do miejsca, gdzie nie powinno jej być. Ani teraz, ani nigdy. Życie. Takie kruche, dziś się o tym przekonałem. Męczy mnie moja własna nieudolność, brak rezultatów, które wkładam w swój rozwój. Źle ulokowałem zainteresowania. Źle dobrałem priorytety. To wszystko traci sens. Tracę grunt pod nogami.
Kominek. Syk zielonych płomieni okalających moje ciało. Cichy trzask rozlegający się w salonie. Skąpany w półmroku, półciszy, półśrodkach. Stoję dłuższą chwilę zdezorientowany, dopiero po kilkudziesięciu niesamowicie długich sekundach otrzepuję szatę z popiołu zalegającego tu i ówdzie. Przenoszę rozkojarzy wzrok na Edgara, który chyba zapomniał gdzie ma sypialnię, ale to lepiej. Nie chciałbym tam wchodzić, Merlin raczy wiedzieć co mógłbym tam zastać. Podejrzewałem, że zwyczajnie zalegnę na jego kanapie do rana, kiedy wreszcie zjawi się w salonie i będziemy mogli porozmawiać na spokojnie. Emocje we mnie kipią, chcą wydostać się na powierzchnię, a ja martwię się w jaki sposób przekazać bratu wszystkie niezbędne informacje.
- Sabat się skończył - zaczynam, niepewnie. Gdyby spojrzał na zegar dostrzegłby, że to zbyt prędko jak na noworoczną zabawę. - Krwawo. Kilka trupów, część z nich potraktowana czarnomagicznymi zaklęciami - kontynuuję bolesną prawdę. Nie daję mu dojść do słowa, zwykle przecież nie mówię dużo. Zwykle nie okazuję emocji, jestem jednak przekonany co do mojego rozbieganego wzroku, mokrych od śniegu butów oraz dezorientacji wymalowanej na bledszej niż zazwyczaj twarzy. W ręku nadal ściskam mocno różdżkę. Jak gdybym bał się, że ktoś mi ją zaraz z niej wytrąci i stanę się bezbronny jak zwykła szlama. Ta wizja jest przerażająca.
Nie mówię nic więcej. Zaschło mi w gardle od wysiłku nad opanowywaniem emocji.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: salon [odnośnik]30.07.16 0:51
Edgar nie wiązał żadnych nadziei z nadchodzącym nowym rokiem. W zasadzie uważał świętowanie sylwestra za bezsensowne - czy ta magiczna godzina zero faktycznie była taka magiczna i coś zmieniała? Przecież następne dni przyniosą takie same problemy i rozgoryczenia jak poprzednie. Ostatnia cyfra w dacie nie robiła żadnej różnicy, była tylko... cóż, cyfrą. W każdym razie bezsensowne to było czy nie - każdy czasami potrzebował chwili wytchnienia i ostatni dzień roku właśnie taką miał być. Edgar od początku nie miał zamiaru pojawiać się na sabacie. Nie cierpiał arystokratycznych spędów i za wszelką cenę starał się ich unikać, więc logicznym było, że pojawiał się na nich tylko w ostateczności. Jego każda wizyta na masowej imprezie musiała być poprzedzona jakimś celem, inaczej naprawdę ciężko było mu się zmusić do wzięcia udziału. W tym wypadku nikogo nie powinien zdziwić fakt, że nie miał ochoty pojawiać się na sabacie. Jeżeli już miał coś świętować to wolał to robić na swój sposób, bez ciągłej inwigilacji ze strony braci szlachciców. Na szczęście tym razem jego żona podzielała jego opinię, więc zgodnie stwierdzili, że wolą spędzić ten wieczór w zaciszu swojej posiadłości. Jak się miało zaraz okazać, podjęli bardzo dobrą decyzję.
Było już naprawdę późno, kiedy postanowili opuścić salon i udać się do sypialni. Żona Edgara wyszła pierwsza, on zaraz za nią. Szumiało mu w głowie od ilości wypitego alkoholu, ale czuł się dobrze. Bardzo dobrze. Sypialnia była tak daleko, oboje zgodnie przylgnęli do siebie już na korytarzu. I wtedy Edgar usłyszał charakterystyczny dźwięk używanego kominka. Nie potrafił go zlekceważyć nawet pomimo stanu lekkiego odurzenia. Niezadowolony opuścił żonę i szybkim, choć nieco chwiejnym, krokiem wrócił do salonu. Wszedł z błogą miną, koszulą do połowy rozpiętą i włosami w artystycznym nieładzie, jednak szybko się rozbudził po ujrzeniu niespodziewanego gościa. Oto stał przed nim jego młodszy brat i nie musiał nic mówić, by Edgar zauważył, że stało się coś złego. Sama jego obecność o tej godzinie była podejrzana, a co dopiero zachowanie i wygląd. Tylko to wystarczyło, żeby kipiące z niego emocje udzieliły się też Edgarowi. Spojrzał na niego ze zdziwieniem, choć w jego oczach pojawił się strach. Nie wiedział, co powiedzieć. - Ktoś was zaatakował? - Wydusił w końcu z niedowierzaniem, a po zadaniu pytania tysiące innych zaczęło się kłębić w jego głowie. Podszedł bliżej brata, chcąc się upewnić, że nic mu się nie stało. Mógł znieść wiele, ale nie krzywdę wyrządzaną jego najbliższym. - Jak to? Kto zginął? - Zapytał, choć cała ta sytuacja wciąż wydawała mu się sceną wyrwaną ze snu.


We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens

Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: salon [odnośnik]23.08.16 16:51
Mogłoby się wydawać, że koszmar Sabatu się zakończył. Ci, co zostali zamordowani, nie żyją, a lista ofiar nie powiększa się. Prawdopodobnie. Skąd mogę wiedzieć, skoro nie zaczekałem do końca? Nie miałem w tym żadnego interesu. Tak jak nie mam interesu w przejmowaniu się losem obcych mi ludzi. Wciąż mielę własną porażkę, krzyczącą poprzez gorycz o moim partactwie. Mieszanina szoku spowodowanego wielością zgonów jednego wieczoru oraz zawodu na samym sobie. Przestaję już obwiniać Darcy o spowolnienie pościgu. Jej wspomnienie zaciera się w nowym otoczeniu, jakim bez wątpienia jest dom Edgara. Jego salon jest obcy i znajomy zarazem, co wprawia mnie w lekką niepewność. Wzrok mój przeskakuje z jednego mebla na drugi, tak mocno jest rozbiegany. Nie potrafię się skoncentrować na jednej rzeczy atakowany przez różne obrazy przewijające się przed moimi oczami jak w kalejdoskopie. Za dużo bodźców do mnie dociera. Jestem zdenerwowany. Odczuwam drżenie mięśni, do tej pory skutecznie maskowane przez wysoki poziom adrenaliny w żyłach. Powoli oddaję się rozprężeniu jakie następuje po wzmożonym wysiłku. Nogi mam jak z waty, chwieję się. Ostatkiem sił dochodzę do kanapy, na którą opadam ociężale. Dłoń wciąż zaciska się mocno na różdżce, za nic w świecie nie chcę jej wypuścić z ręki. Wpatruję się tępo w zawalony popiołem kominek. Mrużę oczy. Czuję się zmęczony. Przed wyjściem piłem eliksir wzmacniający, nie zapominam o nim nigdy, a raz w miesiącu przelewam w gardło miksturę wzmacniającą krew. Nie wiem dlaczego zatem jestem tak osłabiony. Tylko biegłem przez korytarz posiadłości lady Nott, skakałem z okna, schodziłem po drzewie i kuśtykałem z lady Rosier w poszukiwaniu winowajcy tej czarnomagicznej masakry. To prawda, zwykle ruszam się dużo, dużo mniej, ale czy to aż tak mocno wpłynęło na moje samopoczucie?
- Tak - odpowiadam zwięźle. - Próbowaliśmy go złapać. Nie udało się. - Precyzuję podane przed chwilą potwierdzenie. - Nie wiemy kto to, podejrzewam zamieszanie większej ilości osób - dopowiadam jeszcze. Głowa opada mi o oparcie za plecami, rozemocjonowany wzrok przesuwa się na połączenie ściany z sufitem.
- Zabili nestorów czterech rodów. Lordów Avery, Travers, Flint i Yaxley. I małżeństwo Bulstrode. I wuja Darcy Rosier. I nie jestem pewien czy ta lista zamyka wszystkie ofiary. Mieli wybebeszone przez czarną magię wnętrzności, krew zalewała posadzkę i śnieg. - kontynuuję obrazowe przedstawienie sytuacji. Lekko rozedrganym głosem. Chcę się od tego odciąć, nie potrafię tak do końca. To jednak był szokujący widok, nawet dla mnie. Co innego znęcać się nad manekinami, a co innego nad żywymi ludźmi. Mugole, szlamy - w porządku. Ale seniorzy świata arystokracji? Skandal. Jak można podnieść różdżkę na tak ważne osoby? Przelać tak wartościową krew? Nie mieści mi się to w głowie. Coraz cięższej głowie. Mrugam energicznie, gdyż świat zaczyna się kręcić.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: salon [odnośnik]10.09.16 0:09
Atak na szlachtę podczas Sabatu wydawał mu się tak nierealny jak bratanie się z mugolem, choć prawdę mówiąc tego typu incydent prawdopodobnie był jedynie kwestią czasu. Ich światek przesiąknięty był małymi grzeszkami i poważnymi przewinieniami - każdy z nich miał coś na sumieniu, tak więc każdy z nich miał wrogów. Czyżby przelała się szala goryczy? Tylko kto odważyłby się na taki czyn? I, co ważniejsze, czy uderzy ponownie?
Widok Quentina w takim stanie był zaskakujący, ale jak najbardziej zrozumiały. Wychowywani byli w pochwale braku emocji, jednak wszystko miało swoje granice - nie dało się zachować kamiennej twarzy w każdej sytuacji. Edgar odprowadza go spojrzeniem, gdy siada na kanapę, sam wciąż stoi w tym samym miejscu. - Tak, masz rację - mówi szybko. - Wątpię, żeby jednej osobie udało się to wszystko - dodaje, choć wciąż nie doszło do niego, że cała ta sytuacja jest prawdziwa. Avery, Travers, Flint, Yaxley powtarza w myślach, próbując odnaleźć w tych nazwiskach jakiś wspólny pierwiastek. Nie potrafił żadnego znaleźć; może przez późną godzinę, może przez promile płynące we krwi, a może po prostu wspólny pierwiastek nie istniał. Bulstrode i Rosier wypadek przy pracy? Napatoczyli się na nich przy okazji ścigania nestorów? W tym wypadku równie dobrze Quentin mógł stać się ofiarą. Edgar nawet nie chce myśleć o tym, że wśród zamordowanych mógł być ktokolwiek z jego rodziny. Gdyby tylko tak się stało, nie spocząłby, dopóki nie dowiedziałby się kto za tym stoi. A i tak chciał wiedzieć. Słucha uważnie brata, próbując sobie to wyobrazić. - Co na to inni? - Pyta, choć powinien dać bratu spokój i pozwolić mu odpocząć. Jednak wciąż jest w zbyt dużym szoku, żeby o tym pomyśleć. Na razie chce się dowiedzieć czegoś więcej, chociażby tego, jak zareagowała na to reszta gości. Milczy przez chwilę, próbując poskładać w głowie wszelkie informacje. - Musiało być ich więcej - mówi bardziej do siebie niż do Quentina. - Uderzą ponownie, tylko kiedy - mówi ciszej, kiedy ponownie spogląda na brata i widzi jego zmęczenie. Przypomina sobie o jego chorobie; musi być wyczerpany i psychicznie i fizycznie. Edgar wzdycha cicho, przesuwając dłonią po karku. - Nieważne, porozmawiamy rano, każę skrzatowi przygotować ci komnatę - decyduje, wzywając Paprocha. Szybko pojawia się w salonie i równie szybko znika, wykonując polecenie Edgara.


We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens

Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: salon [odnośnik]16.09.16 9:48
To wszystko jest zbyt trudne do ogarnięcia. Zbyt ciężkie do przełknięcia i strawienia. Przełykam ślinę, mrugam powiekami. Oddaję się temu zmęczonemu rozprężeniu nie potrafiąc dłużej z nim walczyć. Walczyłem już dzisiejszego wieczoru. Najpierw w kasynie, potem w sali balowej. Znudzony jestem rolą dzielnego rycerza, który szuka winowajców tej makabrycznej zbrodni. Jedynym, co trzyma mnie w sidłach powinności to przerażenie, że cała sytuacja może się powtórzyć. Tym razem w mojej rodzinie. Atak na Burków lub Slughornów. Tego nigdy bym nie zniósł, szukałbym tych bydlaków na końcu świata patrząc miesiącami na ich męki, kiedy już ich wszystkich dorwę. Ale nawet jeżeli nasze rodziny zostaną łaskawie oszczędzone, nie można przymykać oko na zdrajców krwi. Tych, którzy ośmielają się ją rozlewać w domu jednego z ich przedstawicieli. Powoli wstępuje we mnie jakaś złość, poczucie obowiązku? Zemsty? Nie wiem dokładnie. Wiem, że co rusz przeżywam nową paletę emocji - a wszystko zaczęło się od chłodnej obojętności, która towarzyszyła mi jeszcze w rezydencji lady Nott. Sam już nie znam własnego stanowiska w tej sprawie targany wieloma odczuciami, które do tej pory były mi raczej nieznane. I które właśnie wykańczają moje ostatki sił skumulowane na kanapie brata. Tylko ręka zaciśnięta na rękojeści różdżki nie chce rozluźnić swojego uścisku, tam prawdopodobnie koncentrując resztki energii zapodziane w organizmie.
Słowa Edgara docierają do mnie z opóźnieniem. Słyszę je jak przez grubą ścianę, cicho i nie do końca wyraźnie. I tak nie mam czego komentować, ma słuszność w swoich osądach, tak bliskich moim. Uspokajam oddech, licząc kolejne świsty nabieranego w płuca powietrza. Przymykam oczy, by potem otworzyć je na nowo, wprost na złączenie ściany z sufitem - tam spogląda mi się najlepiej w tej pozycji. Tyle myśli kłębi mi się w głowie, tyle obrazów przewija mi się przed moją twarzą. Widok ich ciał, kuśtykanie po śniegu, wszystko widzę na nowo. Chcę te obrazy ułożyć w głowie i o nich zapomnieć, co będzie nie lada wyzwaniem. Wzdycham cicho koncentrując się na reakcji innych osób. Niestety nie było w nich nic zaskakującego.
- Byli przerażeni - odpowiadam zgodnie z prawdą. - Niektóre kobiety mdlały, inni odwracali wzrok lub stali sparaliżowani. My najbardziej trzeźwi rzuciliśmy się za uciekającą postacią, których okazało się być więcej, ale ich tożsamości pozostały nam nieznane. - Ponownie precyzuję moją poprzednią wypowiedź. Czuję denerwującą suchość w gardle i jamie ustnej. Świat wiruje już nieco mniej. - Nawet nie chcę myśleć, kto miałby być kolejną ofiarą - mruczę cicho, bardziej do siebie niż do brata. - Edgar. Nie możemy teraz spać. Musimy pomyśleć jak ochronić nasze rodziny. Nic więcej się nie liczy. - Przekręcam głowę, a stanowczy wzrok mam teraz utkwiony w twojej twarzy. Ignoruję obecność skrzata, który zaraz i tak znika w oparach teleportacji. - Rozumiesz? - zadaję retoryczne pytanie. Ziva, dziewczynki, Wynonna, całe rodzeństwo, kuzynostwo i wszyscy inni kultywujący rodzinne tradycje. Rowan, której nestor zginął i której syn też jest w niebezpieczeństwie. Tego jest zwyczajnie za dużo. - Myślisz, że ojciec już wie? - Nie wiem kto mógłby mu powiedzieć, ale ktoś chyba mógł?


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: salon [odnośnik]26.09.16 0:47
Stoi w bezruchu. Próbuje zrozumieć całą sytuację, przeanalizować wszystkie informacje, połączyć je w całość. Jego mózg działa na najwyższych obrotach mimo ilości wypitego alkoholu. Patrzy na brata, choć w ogóle go nie widzi, zastanawiając się nad tożsamością mordercy i jego motywem. Jedno rozwiązanie jest wypierane przez drugie, żadne z nich ostatecznie nie trzyma się kupy. Edgar przerywa rozmyślenia nad winowajcą zbrodni przez obrazowy opis brata. Wyobraża sobie chaos, który musiał wybuchnąć. Od razu myśli o swojej żonie, dzieciach i o tym, że przez jakieś niesamowite zrządzenie losu postanowili zostać dzisiejszego dnia w swojej posiadłości. I przez równie niesamowite zrządzenie losu Quentin postanowił jednak wyjść. Jakie to szczęście, że nic mu się nie stało. Tym bardziej Edgar przez krótką chwilę przygląda mu się badawczo, ale ostatecznie zgadza się z nim. Skoro ma jeszcze siłę na tą rozmowę i nie ma zamiaru zaraz zemdleć, mogą siedzieć tu nawet do białego rana. Zdenerwowany podchodzi do barku i wyciąga z niego czyste kieliszki i butelkę Ognistej Whiskey, które stawia na stoliku obok kieliszków już zabrudzonych. Rzadko topi smutki w alkoholu, jednak w tym momencie czuje naglącą potrzebę wypicia odrobiny czegoś mocniejszego. - Myślę, że tak - mówi, otwierając butelkę. - Dobrze wiesz, że ma imponującą sieć kontaktów - dodaje, od razu wypijając zawartość kieliszka i siadając na fotelu niedaleko Quentina. Każdy w tej rodzinie wychodzi blado przy ich ojcu. Potrafi załatwić absolutnie wszystko i dowiedzieć się informacji, które nie są przeznaczone dla niczyich uszu. Na chwilę obecną Edgar mógł jedynie pomarzyć o tak bogatych znajomościach, choć przecież sam nie ma ich aż tak małych. - Nie da się przed nimi całkiem ochronić - wolałby powiedzieć, że jest to jak najbardziej możliwe, ale byłoby to niesamowicie naiwne z jego strony. - Na dom można nałożyć więcej zaklęć ochronnych, ale poza nim? Musielibyśmy przestać pokazywać się w miejscach publicznych. Nie wiem jakie mają plany... Może mają zamiar powyrzynać każdą szlachecką rodzinę po kolei, od nestora do najmłodszego potomka, ale wątpię, by mieli na to wystarczająco dużo siły - stwierdza. Nie chce zabrzmieć lekceważąco. Nie lekceważy wroga. Boi się o swoich najbliższych, ale czy mogą zrobić coś więcej prócz wzmożonej kontroli oficjalnych spotkań? Wzmożonej kontroli każdego, kto próbuje wejść na teren swojej posiadłości? Wzmożonej kontroli każdego, kto miałby w niej pracować? Chyba pozostaje im jedynie pozostawać czujnym i mniej ufnym. Choć to może tylko nadmierny pesymizm Edgara.
Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: salon [odnośnik]27.09.16 12:41
Chyba jeszcze nie możemy wiedzieć, że to wszystko przez Grindelwalda. Nawet, jeśli to oczywiste, jesteśmy zbyt zamroczeni - alkoholem, późną porą, nadmiarem emocji. Dlatego nie myślę o takim rozwiązaniu. Przed oczami mam chętne mordu szlamy, które postanowiły się zbuntować przeciwko dyskryminacji przez lepszych od nich czarodziejów. Tylko oni mogliby być na tyle głupi, żeby przelewać tak cenną krew. Gellert wydaje mi się być inteligentnym człowiekiem, który nie dopuściłby się takiego marnotrawstwa. Tak sądzę w tej chwili, za kilka dni dostrzegę błąd oraz naiwność w swoim rozumowaniu. Dziś nie mam już siły. Chcę na kogoś przelać moją złość i frustrację, wybieram właśnie te ścierwa niegodne różdżki. Błąd systemu, winowajców od rozrzedzania magicznej krwi. Poczucie zgorszenia osiada ciężko na moim sercu, które powoli się uspokaja, ale nadal bije w przyspieszonym tempie. Galop myśli przetaczający się przez moją głowę mnie dobija, dosłownie wbijając w miękkie poduchy kanapy. Pragnę uspokojenia, ukojenia duszy zmęczonej, ale adrenalina nie do końca jeszcze ze mnie uszła. Gdzieś pod kopułą trzyma się mnie świadomość, że musimy poradzić sobie z nadchodzącym niebezpieczeństwem. Uchronić nasze rodziny, tych najbliższych, którzy mogliby paść ofiarą kolejnego ataku. Tylko to mnie jeszcze powstrzymuje przed osunięciem się na sofę do pozycji leżącej. Na nic więcej nie mam siły, tylko na względne utrzymanie pionu i… ściskanie w dłoni różdżki. Najważniejszego punktu czarodziejskiej mocy.
Refleksje na moment się zatrzymują wokół naszego ojca. Co prawda, to prawda, ale takiej smykałki do dosłownie wszystkiego jaką ma Marcus Burke nie ma chyba nikt. Nawet nie chcę myśleć jak wygląda jego sieć kontaktów - jestem przekonany, że nie połapałbym się w niej wcale. Możliwe wręcz, że słuchy go doszły nawet wcześniej niż Edgara. Na pewno siedzi teraz strapiony wraz z matką przy naszym rodzinnym stole przetrawiając wszystkie zebrane informacje.
- Z pewnością coś wymyśli - mówię do brata o naszym ojcu. Ma łeb na karku, tysiące pomysłów oraz jeszcze lepsze zaplecze do ich realizacji. Mi samemu było w tej chwili trudno myśleć z powodu zmęczenia, a i ty na pewno co nieco wypiłeś z okazji Nowego Roku. Nie podejrzewam cię o przesadną rozrywkowość, ale nawet tak drobne świętowanie wbrew pozorom jest u nas powszechne. Wzdycham więc przyznając ci wewnętrznie rację.
- To prawda. Będzie bardzo trudno cokolwiek wymyślić oraz wdrożyć, szczególnie teraz. O tej porze, w naszym stanie. Ziva i dziewczynki śpią? - pytam nagle, starając się rozejrzeć na boki. - Powiesz im? - Kolejne pytanie opuszcza moje usta. Powinniśmy trzymać się jednej wersji. Twoja żona dowie się i tak prędzej czy później, ale czy moje bratanice muszą żyć w strachu? Wydaje mi się to zbyteczne.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.



Ostatnio zmieniony przez Quentin Burke dnia 04.10.16 14:51, w całości zmieniany 1 raz
Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: salon [odnośnik]27.09.16 23:56
Grindelwald. Edgar nawet o nim nie pomyślał, choć w zasadzie mógłby wymyślić wiele powodów dla których nowy dyrektor Hogwartu chciałby dokonać tej zbrodni. Niestety tego wieczora zmęczenie, zaskoczenie i ilość wypitego alkoholu dawały się we znaki, więc Edgar nie był w stanie wpaść na zbyt wiele racjonalnych pomysłów. Na chwilę obecną Grindelwald przede wszystkim kojarzył mu się z pogłoskami jakoby był właścicielem jednego z Insygniów Śmierci. Którego dokładnie? I czy to w ogóle prawda? Edgar usłyszał tą plotkę stosunkowo dawno temu i z nikim się nią nie dzielił, nie chcąc rozsiewać fałszywych informacji. A zresztą gdyby wszystko okazało się prawdą, tym bardziej z nikim by o tym nie rozmawiał. - Wypadałoby się z nim spotkać - stwierdził po krótkiej chwili namysłu. Poznać jego zdanie na temat ataku czy informacje, które prawdopodobnie posiada. Pomijając już fakt, że Edgar nie postawił stopy w rodzinnej posiadłości wystarczająco długo, by rodzice mieli do niego o to żal. Nie stała za tym żadna głębsza przyczyna - ot, nie mógł ostatnio znaleźć na to czasu. - Nie, teraz nic nie zrobimy - odparł, zgadzając się w tej kwestii z bratem. Zresztą wątpił, by było to koniecznie. Może to przez to, że nie było go na sabacie i nie widział wszystkiego na własne oczy, ale był pewny, że dzisiejszego wieczora zamachowcy zrobili co mieli zrobić i nie posuną się o krok dalej. W zasadzie na chwilę obecną naprawdę nie wiedział, co mogliby zmienić. Cieszył się, że jego dzieci jeszcze nie chodzą do szkoły, bo wtedy z pewnością zacząłby się zastanawiać czy warto je tam posyłać. W tym momencie zdecydowaną większość czasu spędzały wśród osób, które Edgar bardzo dobrze znał, ale tam? Nie chciałby popadać w paranoję, ale tu chodzi o bezpieczeństwo najbliższej rodziny, nie mógł tak ryzykować. - Śpią. Myślę, że Ziva też - powiedział, przecierając oczy. Podejrzewał, że jego żona w ogóle nie usłyszała Quentina, inaczej z pewnością siedziałaby razem z nimi. - Zivie? Oczywiście. Zresztą prędzej czy później i tak by się dowiedziała - odparł. To była zbyt poważna sprawa, żeby ją po prostu przemilczeć. A jego żona była inteligentną kobietą, z pewnością doda swoje pięć groszy do sprawy. - A Alivia i Esmee są za małe, i tak tego nie zrozumieją - niech żyją w swoim dziecięcym świecie wyobraźni. Mają do tego pełne prawo.
Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: salon [odnośnik]04.10.16 16:02
Może zbyt wielką nadzieję pokładamy w naszym ojcu? Tak sobie myślę, że powinniśmy być bardziej samodzielni. Sami rozwiązywać własne problemy. To prawda, one nie dotyczą jeszcze nas bezpośrednio, ale kiedyś zaczną. Zaczną, a wtedy będzie już za późno. Dlatego chcę nas wszystkich ochronić już teraz - nie potrafię. Czuję ogarniającą mnie niemoc, smutek tak wielki, że aż wylewający się wszystkimi otworami ciała. Siedzę prawie nieruchomo, wreszcie odpuszczam. Poddaję się, zwalniam uścisk dłoni, zakleszczona różdżka opada miękko na kanapę. Oddycham głęboko, coraz więcej powietrza nabierając w płuca. Chcę się uspokoić, zapomnieć o tym, co tak niedawno przeżyłem. Nawet teraz nie jestem do końca pewien czy na pewno nadal żyję - ten ból ogarniający organizm chyba jest prawdziwy. Patrzę na ciebie bracie z ukosa i wydaje mi się, że ty też jesteś bardzo żywy, dlatego nie zadręczam się już pytaniami egzystencjalnymi. Słucham tego, co mówisz, poddając to pod analizę.
- Musimy. Może jutro? - proponuję, nie chcąc zbyt długo czekać. Wszystkie kroki bezpieczeństwa najlepiej powziąć od razu, czym prędzej. Żebyśmy nie obudzili się kiedy będzie już za późno. Trochę jestem w gorącej wodzie kąpany, ale wiem co widziałem. Zgadzam się tylko, że teraz jest terminem zbyt wczesnym, nie jesteśmy w stanie teraz tego przetrawić, zrozumieć i wdrożyć w życie. Nieco mnie to dołuje, staram się jednak wykrzesać z siebie jak najwięcej energii - na darmo.
Kiwam głową, niech śpią. Z tego wszystkiego to nawet nie wiem która jest godzina. Czy jeszcze noc, czy już ranek? Chwile zlewają się w jedno, zimowa aura nadciąga z ciemnością szybciej, a ze światłem się ociąga, więc wiem, że nic już nie wiem. Zamiast tego zaczynam się źle czuć - tak jakbym wcześniej czuł się rewelacyjnie.
- Dobrze. Może rzeczywiście lepiej, jak będą nieświadome - przytakuję smętnie, trochę wyprany już ze wszystkiego, co przed chwilą we mnie było. - Mogę tu zostać? - dopytuję. Odnoszę wrażenie, że nie będę mieć siły wrócić do domu. Zgubię się gdzieś w Fiuu, albo jeszcze gdzie indziej, a tego wolałbym uniknąć. - Dziewczynkom możemy powiedzieć, że przybyłem osobiście złożyć noworoczne życzenia. - Uśmiecham się blado. Jeśli nie wyczują, że coś jest nie tak, to nieuświadamianie ich odnośnie okropności wydarzeń będzie prostsze.

Daj nam już zt :thplz:


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: salon [odnośnik]01.11.16 14:27
Edgar był już dojrzałym mężczyzną, ale przy ojcu wciąż czuł się jak podrostek. Podziwiał go, szanował i na chwilę obecną nie potrafił wyobrazić sobie ich rodziny bez jego osoby na czele. Dlatego też tak dotknęła go wieść o morderstwie nestorów innych rodów. Jeżeli to samo przytrafiłoby się ich ojcu, to przede wszystkim na niego spadłaby cała odpowiedzialność. Na niego i na Quentina, a Edgar nie był pewny, czy jest na to gotowy. - Tak, jutro. Im szybciej tym lepiej - stwierdził, choć czuł, że najlepiej byłby udać się do niego właśnie w tym momencie. Czy sen nie jest lekceważeniem całego zajścia? Aczkolwiek widząc wyczerpanie fizycznie i psychiczne na twarzy brata, postanowił, że te parę godzin ich nie zbawi.
Jedynie spojrzał na Quentina wymownie, bo odpowiedź na zadane przez niego pytanie była raczej oczywista. Ponownie wezwał do siebie Paprocha i jeszcze raz kazał przygotować bratu komnatę do snu. - Na pewno ucieszą się na twój widok - powiedział, uśmiechając się równie blado co on. Na pewno wyczują, że coś się stało, ale mają absolutne prawo nie znać szczegółów i się tym nie przejmować. Przyjdzie czas, kiedy to się zmieni - na razie niech korzystają z tego dziecięcego życia pełnego beztroski.
Po chwili w salonie pojawił się Paproch i zaprowadził Quentina do jego komnaty, choć Edgar sądził, że sam doskonale by do niej trafił. Posiedział jeszcze przez chwilę, bezmyślnie wpatrując się w płonące drewno w kominku, próbując ułożyć sobie usłyszane przed chwilą informacje. Niezbyt mu się to udawało, więc poszedł do swojej komnaty i położył się obok śpiącej już żony.

|zt
Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: salon [odnośnik]18.12.16 23:20
|24 marca
Powrót rodzeństwa marnotrawnego. Piekielnie im zazdrościł tej wyprawy do Rosji. Gdyby tylko mógł, porzuciłby te kajdany w postaci obowiązków, które siłą trzymały go na brytyjskiej ziemi, i wyruszyłby razem z nimi. Każdego dnia coraz bardziej tego potrzebował. Jeszcze nie tak dawno temu zastanie go w domu było naprawdę trudnym zadaniem. Wyjeżdżał na wyprawę, wracał i wyjeżdżał na następną. Uwielbiał to. Niestety w końcu dopadła go szara rzeczywistość, nakazując rzadszych podróży w zamian za większe zainteresowanie własną rodziną i rodzinnym biznesem. Tak więc pozostał w Wielkiej Brytanii i doglądał burkowych interesów, podczas gdy jego rodzeństwo przeżywało przygody w mroźnej Rosji. Mroźnej klimatem i mroźnej obyczajami. Dostał od nich list, dzięki któremu nie miał absolutnie żadnych podstaw do zamartwiania się o ich zdrowie (z tymi Rosjanami to nigdy nie wiadomo), niemniej był okropnie ciekaw co ze sobą przywiozą; i miał tu na myśli zarówno materialne artefakty, jak i niematerialne opowieści. Dlatego też późnym popołudniem usiadł w salonie i wyczekiwał ich powrotu. Zabrał ze sobą niewielką księgę, która pomimo rozmiarów kryła w sobie mnóstwo przydatnej wiedzy, i zatonął w lekturze. Zivy w tym czasie nie było w domu, gdyż pojechała w odwiedziny do swojego ojca, Leandra. Potem miała na chwilę wstąpić do domu mody, odebrać swoją nową suknię, specjalnie przygotowaną na jutrzejszy ślub lorda Rosiera. Mały Marius spał w swojej komnacie pod czujnym okiem niani. Bliźniaczki biegały po podwórku, zapewne doprowadzając swoje opiekunki do granic cierpliwości. Miał spokój. Musiał jednak pilnie zająć się znalezieniem dla dziewcząt nowej guwernantki. Nie chciał, żeby przez całe życie uczyła je ta sama osoba - potrzebowały od czasu do czasu jakiejś zmiany w tym względzie. Poza tym miały już prawie pięć lat, więc były wystarczająco duże, by zacząć pobierać nauki z większej ilości dziedzin niż do tej pory. Czas tak szybko leciał! Niedawno były tak malutkie jak ich młodszy brat, a teraz ustawiały wszystkich mieszkańców Durham po kątach. Zerknął na zegarek i ponownie skupił się na lekturze. Kolejna pozycja poświęcona klątwom. Czytał takich ksiąg setki, jednak za każdym razem uczył się czegoś nowego. Ta konkretna dziedzina magii, pomimo upływu tylu lat, wciąż tak samo go fascynowała.
Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: salon [odnośnik]30.12.16 2:12
Wynonna uwielbiała podróże. Czuła się wtedy dziwnie wolna. Niczym nie spętana. Wszystkie jej obowiązki wobec życia zostawały wtedy w Londynie, a ona mogła oddawać się zbawiennemu poznawaniu nowych krain. Zdobywaniu kolejnych ingrediencji. Czy tak jak w tym wypadku pewnego rzadkiego artefaktu zwanego „Czarnym Piórem”. Była wdzięczna bratu że zaproponował jej tą wyprawę. Tym bardziej że potrzebowała wyrwać się teraz mocniej niż kiedykolwiek. Pierścionek ciążący na palcu sprawiał, że miała wrażenie jakby się dusiła. Albo topiła się, tak jakby małe srebrny krążek był niczym betonowe buty ciągnące ją wprost na dno. Zdawała sobie sprawę jakie ciążyły na niej obowiązki. Już niedługo miała przejąć nazwisko Sorena. Co za tym idzie opuścić też rodzinne Durham. Jeszcze gorsza była dla niej wizja powicia dziedzica, który na zawsze miał ją usadzić na miejscu. Do końca życia odbierając tak ukochaną wolność którą odnajdywała w poznawaniu nowych krain.
Od ich powrotu z Rosji nie minął nawet tydzień. Ale i ona i Quentin nie byli na tyle głupi by dalej, na własną rękę próbować poradzić sobie z klątwami, które dzierżyły ich ciała. Co prawda udało im się zastosować eliksir zamrażający, który rozsądnie wybrał się razem z nimi na wyprawę. Wiedzieli jednak że jego działa jedynie opóźnia działanie klątwy, nie zaś całkowicie ją niweluje. Trudno też było im powiedzieć czy każde z nich potraktowane zostało tą samą, czy też ich ciała trapiły dwie różne dolegliwości. Ta Qurntina odznaczała się długą blizną o brzydkim, szarawym odcieniu przeciętym czerwoną wstęgą, ciągnącą się od miejsca za uchem, aż ku obojczykowi. Wynonnie wydawało się że czytała coś kiedyś o niej. I jeśli sama miałby coś w tej sprawie zawyrokować stwierdziłaby że jest to Klątwa Zatrutego Serca, która – zgodnie z tym co kiedyś czytała – niezależnie od miejsca w którym rozpoczyna swą wędrówkę finalnie kończy na sercu osoby która jest jej ofiarą. Gdy dociera do tego organu przestaje on działać strawiony klątwą, doprowadzając tym samym do śmierci nosiciela. Jej pod wieloma względami wyglądała podobnie, ale ulokowana była w innym miejscu. Spowodowany być to mogło faktem, że po zdjęciu jednej klątwy, nie przewidzieli że na przedmiot nałożona może być i druga. W dziwnym, kompletnie bzdurnym odruchu Wynonna sięgnęła po pióra, a klątwa zaczęła trawić jej dłoń. Powoli pnąc się ku górze wzdłuż ramienia. Całą skórę wysuszając, uwidaczniając niebieskie żyły pod spodem i nadając skórze niezdrowego, szarego wylądu.
Do drugiego z braci dotarła w umówiony terminie – późnym wieczorem, jak zwykle chwilę przed czasem. Weszła chwilę po zaanonsowaniu swojej obecności pukaniem.
-Edgarze. – wypowiedziała zajmując jedno z miejsc w gabinecie. Nie było sensu zaczynać bez Quentina. A przynajmniej takie odniosła wrażenie. Nie siliła się też na czcze pogawędki. Dzisiaj mieli ważniejsze problemy do rozwiązania niż rozmowy.


You say

"I can fix the broken in your heart You're worth saving darling".
But I don't know why you're shooting in the dark I got faith in nothing.


Wynonna Burke
Wynonna Burke
Zawód : Łowca rzadkich ingrediencj, ex alchemik
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Im difficult, but I promise
I'm worth it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Snow Queen
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3517-wynonna-persephone-burke https://www.morsmordre.net/t3530-tryton#61808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3531-wynonna-burke#61812
Re: salon [odnośnik]02.01.17 11:24
Kolejny, zwyczajny dzień. Zwykły w swojej niezwykłości. Prowadzący powoli do innego, nieco odmiennego życia. Kolejne zaręczyny, kolejne przewartościowane obawy oraz zniecierpliwienia. Nie umiem określić co dokładnie czuję - wiem tylko, że sam do tego dążyłem odkąd wróciliśmy z upiornej Rosji. Wiem, że będę musiał tam wrócić. I zdaję sobie sprawę z tego, że rodzina nie opuści mnie w tym zamiarze. Tamtemu podłemu zdrajcy należy się najgorsza z możliwych kar. Nikt nie powinien zadzierać z Burkami, a on to zrobił, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Zostawił nas z paskudnymi klątwami trawiącymi ciało wolno, skrupulatnie, konsekwentnie. Opuścił w potrzebie zostawiając na pastwę bestii, o których na Wyspach mogliśmy jedynie wyczytać z mrocznych ksiąg. Zostawił mnie związanego Przysięgą, nie pozostawiając żadnego pola manewru. Nasza sytuacja jawi się, delikatnie rzecz ujmując - tragicznie. Co gorsza, nie odnajduję wyjścia z tej patowej sytuacji. Przeżarte czarną magią ciało odmawia posłuszeństwa, rozum zdaje się być nierozumny, a ja straciłem do siebie zaufanie. Musieliśmy zwrócić się do kogoś zaufanego.
Kto byłby lepszy od samego Edgara? Nikt. Mimo to odczuwam wstręt do samego siebie. Wstręt spowodowany bezmyślnością, pokracznością. Kolejny krok - kolejny błąd. Popełniliśmy ich tam mnóstwo. Kraj dzikusów pokonał nas z zatrważającą łatwością, lekkością. Z dużą dozą brawury, której nam brakuje. Jesteśmy z rodu Burke - stonowani, uważni, nieufni. Kiedy należy działać, my się zastanawiamy nad rozwiązaniami oraz konsekwencjami podjętych działań. I to nas pokonało. Oprócz naiwności, niemal dziecięcej wiary w powodzenie niebezpiecznych spraw. W końcu nas było więcej. Kto śmiałby się nam sprzeciwić? Tytuł władców Durham nic tu nie znaczył. W obliczu śnieżyc, surowych, prymitywnych terenów byliśmy nikim. Intruzami, turystami bez polotu. Wszystko szło doskonale dopóki zapłaciłem za tonę futer gotówką. W momencie, gdy przyszło do szafowania ludzkim życiem, okazało się, że pieniądze są niczym. Wpływy, nazwisko, szlachetna krew - to nie miało znaczenia. Właśnie dlatego kocham ten kraj, właśnie dlatego coraz mniej chętniej opuszczam go w poszukiwaniu cennych artefaktów do naszego sklepu. Zwyczajnie wiem, że nie radzimy sobie z własnymi niedoskonałościami kiedy nie mamy za plecami kogoś, kto posiada posłuch. Realny. Globalny.
Tak, wiele pesymistycznych myśli przepływa przez moją głowę uzewnętrzniając niezadowolenie na neutralnej zwykle twarzy. Blizna jest wyblakła od stosowanych eliksirów. Niestety to tylko pozory - nie da się na nich żyć zbyt długo. Z każdą dawką ich działanie słabnie. Nie ma więc czasu na roztkliwianie się. Właśnie wracam od zaufanego uzdrowiciela z instrukcją co należy zrobić. Ponownie zjawiam się tutaj kominkiem. Mimowolnie przypomina mi się sytuacja z Sabatu.
- Wybacz, że ci przeszkadzamy, ale… to dość nagląca sprawa - zaczynam, przestępując kilka kroków do przodu. Obejmując niespokojnym wzrokiem rodzeństwo. Zaciskam mocniej palce na dość cienkim notesie oprawionym skórą, przyjemnie chłodną w dotyku. Kwestie powitania zawsze nam gdzieś umykają. To dość rodzinne.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: salon [odnośnik]08.01.17 0:51
Nie wiedział ile minęło czasu, kiedy w salonie pojawiła się jego siostra. Uniósł wzrok znad książki, zamykając ją i odkładając na stolik. Ostatnio rzadko się widzieli. Nawet nie mieli okazji porozmawiać o jej zaręczynach, choć podejrzewał, że Wynonna wcale nie ma na tą rozmowę ochoty. Dlatego też nie poruszał tego tematu, na razie zapominając jakoby w jej życiu nastąpiła jakakolwiek wielka zmiana. To zabawne, bo obowiązki kobiety wobec rodu zawsze były dla niego czymś oczywistym i niepodważalnym. A w przypadku siostry podchodził do tego zgoła inaczej i życzył jej, by jakimś cudem ten ślub się nie odbył. Nie pasowała mu do rezydencji Averych, a ten cały Soren już podczas ostatniego rodzinnego spotkania znalazł się na jego celowniku. Niby znał paru jego krewnych i raczej nie mógł o nich powiedzieć żadnego złego słowa, ale... Tu sprawa miała się inaczej. - Mam nadzieję, że podróż powrotna minęła wam we względnym spokoju - powiedział, spoglądając na siostrę z ciekawością, pomału zauważając coraz to więcej niepokojących cech. Nie wyglądała najlepiej i Edgar śmiał sądzić, że nie było to spowodowane zwykłym zmęczeniem. Szczególnie, że w przeciwieństwie do braci, nie cierpiała na żadną chorobę genetyczną. Zbyt wiele lat obracał się w nielegalnym półświatku, by nie przypisać jej niezdrowego wyglądu do działań czarnej magii. Nie zdążył jednak powiedzieć o swoich zmartwieniach, bo kominek zaczął wydawać charakterystyczny dźwięk, zwiastujący czyjeś przybycie. Chwilę później stanął przed nimi Quentin, a przed oczami Edgara pojawiła się sytuacja sprzed paru miesięcy, kiedy jego brat wrócił półprzytomny z Sabatu. Wcale nie wyglądał lepiej niż wtedy, dlatego też Edgar nabrał pewności, że ich dzisiejsze spotkanie nie będzie zwykłą pogawędką przy kieliszku Skrzaciego Wina. - Widzę - odpowiedział, przenosząc wzrok z siostry na brata. - W takim razie wytłumaczcie o co chodzi - powiedział, nie chcąc tracić więcej czasu. Zresztą po ich minach szybko można było dojść do wniosku, że sprawa jest poważna. Znowu poczuł ukłucie żalu, że nie udało mu się z nimi udać na tą wyprawę. Nie żeby uważał się za człowieka nieomylnego, który mógłby zapobiec wszelkiemu złu - po prostu uważał, że w większym gronie to niebezpieczeństwo byłoby mniejsze. A doświadczenie już swoją drogą, choć tak naprawdę nawet po pięćdziesięciu latach wypraw nie dałoby się przewidzieć wszystkiego i na wszystko przygotować.
Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach