Stoliki przed lokalem
AutorWiadomość
First topic message reminder :
-
Lokal zamknięty
Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?
[bylobrzydkobedzieladnie]
Stoliki przed lokalem
W okresie od kwietnia do października przed lodziarnią rozstawione są trzy duże stoliki, z których każdy mieści pięć osób. Przed letnim słońcem lub jesiennym deszczem chronią kolorowe parasole z logiem lokalu. Aby uchronić klientów przed gwarem ulicy Pokątnej, wokół tego małego ogródka ustawiono niewysokie płotki wykonane z tego samego drewna co stoliki i krzesła: zaczarowane są w taki sposób, by wygłuszać hałas. W dwóch ogromnych donicach zawsze kwitną sezonowe kwiaty. W lokalu panuje samoobsługa, więc przed zajęciem miejsca koniecznie zajrzyj do środka, by złożyć zamówienie!
Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?
Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:34, w całości zmieniany 2 razy
Nic nie szło po jego myśli – najpierw gapie obrzucili go kolejnymi spojrzeniami pełnymi podejrzliwości, a już w następnej chwili nieposłuszna magia przywołała błyskawicę, która uderzyła tuż obok Esther, na szczęście wyzwalając ją z pułapki.
Na tym jednak nie kończyły się ich kłopoty; w stronę Amadeusa mknął już promień zaklęcia Percivala, a gdzieś w oddali słychać było głosy magicznej policji. Crouch nie marnował jednak czasu na dłuższą refleksję nad ich beznadziejnym losem – natychmiast wycofał się ku wylotowi ulicy, by możliwie jak najszybciej uciec z tego nieszczęsnego miejsca, a jednocześnie wzniósł różdżkę.
- Protego Maxima – wypowiedział inkantację, licząc na to, że może tym razem magia go nie zawiedzie.
przesuwam się o 1 kratkę w dół i znikam spoza mapy + bronię się przed drętwotą
Na tym jednak nie kończyły się ich kłopoty; w stronę Amadeusa mknął już promień zaklęcia Percivala, a gdzieś w oddali słychać było głosy magicznej policji. Crouch nie marnował jednak czasu na dłuższą refleksję nad ich beznadziejnym losem – natychmiast wycofał się ku wylotowi ulicy, by możliwie jak najszybciej uciec z tego nieszczęsnego miejsca, a jednocześnie wzniósł różdżkę.
- Protego Maxima – wypowiedział inkantację, licząc na to, że może tym razem magia go nie zawiedzie.
przesuwam się o 1 kratkę w dół i znikam spoza mapy + bronię się przed drętwotą
The member 'Amadeus Crouch' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 60
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 60
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Tej nocy magia uparcie odmawiała jej posłuszeństwa, choć zupełnie nie rozumiała w czym tkwiła przyczyna. W pobliżu nie było ogniska anomalii, które tak uparcie i regularnie mąciły jej plany, chyba że jedno z nich mieli nad głowami - na niebie. Szalejąca burza nie dawała o sobie zapomnieć. Nie zraziła nawet tłumu gapiów, którzy uparcie przyglądali się walącej się lodziarni i toczonej walce na Pokątnej. Wezwali magiczną policję, ale tego mogła się spodziewać.
Warknęła ze złością, kiedy jej zaklęcie się nie powiodło, a zdrajca wykorzystał chwilę, by zdjąć czar z aurora - a więc to tak, Percivalu? Zwalczyła w sobie chęć ciśnięcia w niego zaklęciem Avada Kedavra, choć palce świerzbiły niemiłosiernie. Nie miała pojęcia jak Crouch zdołał piorunem uwolnić Esther z pułapki Levicorpus, ale na tym nie miała czasu się zastanawiać.
Nie w chwili, kiedy sytuacja zrobiła się tak beznadziejna. Osaczeni przez aurora i magiczną policję, poważnie poranieni i słabnący z każdą chwilą, w której ulewa i ostry grad przybierały na sile, tracili szanse na wyjście z tego cało. Sigrun nie miała jednak zamiaru się ani poddać, ani usłuchać poleceń policjanta - i wypuszczać znów różdżki z palców. Nie przestając stawiać kilku kroków w tył, by zwiększyć dystans pomiędzy sobą, a policją, znów podjęła próbę zdematerializowania się, przemiany w kłąb czarnej mgły, by pomknąć jeszcze dalej od lodziarni; musiała znaleźć bardziej strategiczną pozycję w tym pojedynku, nie zamierzała trafić tej nocy do Tower.
| pole w dół i próbuję się zmienić we mgłę, by lecieć w dół mapki
Warknęła ze złością, kiedy jej zaklęcie się nie powiodło, a zdrajca wykorzystał chwilę, by zdjąć czar z aurora - a więc to tak, Percivalu? Zwalczyła w sobie chęć ciśnięcia w niego zaklęciem Avada Kedavra, choć palce świerzbiły niemiłosiernie. Nie miała pojęcia jak Crouch zdołał piorunem uwolnić Esther z pułapki Levicorpus, ale na tym nie miała czasu się zastanawiać.
Nie w chwili, kiedy sytuacja zrobiła się tak beznadziejna. Osaczeni przez aurora i magiczną policję, poważnie poranieni i słabnący z każdą chwilą, w której ulewa i ostry grad przybierały na sile, tracili szanse na wyjście z tego cało. Sigrun nie miała jednak zamiaru się ani poddać, ani usłuchać poleceń policjanta - i wypuszczać znów różdżki z palców. Nie przestając stawiać kilku kroków w tył, by zwiększyć dystans pomiędzy sobą, a policją, znów podjęła próbę zdematerializowania się, przemiany w kłąb czarnej mgły, by pomknąć jeszcze dalej od lodziarni; musiała znaleźć bardziej strategiczną pozycję w tym pojedynku, nie zamierzała trafić tej nocy do Tower.
| pole w dół i próbuję się zmienić we mgłę, by lecieć w dół mapki
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 30
'k100' : 30
Chociaż jeden raz tej nocy szczęście się do niej uśmiechnęło. Obserwując pędzący w jej stronę piorun, Esther była pewna, iż w następnej chwili poczuje na sobie jego uderzenie, wraz z silnymi strumieniami energii, które objęłyby całe jej ciało, bez wątpienia powodując niewyobrażalne szkody dla i tak sponiewieranego już jej ciała. Z jakiegoś powodu nic takiego się nie wydarzyło. Na chwilę przed tym, gdy piorun dosięgnął ziemi, trzymająca ją za nogę siła puściła, a kobieta upadła na ziemię, tym samym unikając uderzenia. Piorun uderzył tuż obok, powodując u niej chwilowe zdezorientowanie. Jej ciało przeszył silny dreszcz, a ubrania pokryły się czarnym pyłem. Mimo wszystko jednak zachowała przytomność; owszem, była poobijana oraz wystraszona, a jej różdżka, na jej nieszczęście, wylądowała poza jej zasięgiem, jednak wciąż mogła poruszać się o własnych siłach, nie musząc dłużej polegać na pomocy innych. Podejrzewała, że któryś z jej towarzyszy musiał jednak skutecznie rzucić w jej stronę zaklęcie, które uwolniło ją z niewidzialnego uścisku, i była mu za to wdzięczna.
Kobieta nie miała czasu na zbyt długie rozczulanie się nad własnymi emocjami oraz tym, co działo się wokoło. Chwilę po jej upadku, do jej uszu dotarły słowa, których obawiała się od jakiegoś już czasu - na Pokątną zawitała magiczna policja. Esther powoli stanęła na nogach, rozglądając się w poszukiwaniu ich towarzystwa, jednak póki co nie mogła ich zobaczyć. Odebrała to jako dobry znak - skoro ona ich nie widziała, znaczyło to, że oni również nie widzieli jej. Oznaczało to jednak, iż nie pozostało jej zbyt wiele czasu na ucieczkę. Rozejrzała się wokoło, zauważając Amadeusa próbującego dalej uciec z ulicy i broniącego się przed lecącym w niego zaklęciem, widziała również Sigrun przemieniającą się w czarną mgłę. Nie miała przy sobie różdżki, nie miała jak się obronić, gdyby nagle ktoś próbował ją zaatakować i nie mogła ryzykować pozostaniem na Pokątnej ani chwili dłużej. Przygryzając wargę, obejrzała się szybko przez ramię, po czym najszybciej jak pozwalał jej na to jej stan fizyczny rzuciła się biegiem przed siebie, licząc, że w końcu uda jej się uciec jak najdalej od miejsca niefortunnych wydarzeń tej nocy. Zostawiła za sobą zrujnowaną ulicę, ich przeciwników oraz mieszkańców Pokątnej, a także swoją różdżkę. Na dłuższą metę była to jednak niewielka cena którą musiałaby zapłacić za swoje bezpieczeństwo.
|przesuwam się o dwie kratki w dół, tym samym wychodząc poza mapkę
Kobieta nie miała czasu na zbyt długie rozczulanie się nad własnymi emocjami oraz tym, co działo się wokoło. Chwilę po jej upadku, do jej uszu dotarły słowa, których obawiała się od jakiegoś już czasu - na Pokątną zawitała magiczna policja. Esther powoli stanęła na nogach, rozglądając się w poszukiwaniu ich towarzystwa, jednak póki co nie mogła ich zobaczyć. Odebrała to jako dobry znak - skoro ona ich nie widziała, znaczyło to, że oni również nie widzieli jej. Oznaczało to jednak, iż nie pozostało jej zbyt wiele czasu na ucieczkę. Rozejrzała się wokoło, zauważając Amadeusa próbującego dalej uciec z ulicy i broniącego się przed lecącym w niego zaklęciem, widziała również Sigrun przemieniającą się w czarną mgłę. Nie miała przy sobie różdżki, nie miała jak się obronić, gdyby nagle ktoś próbował ją zaatakować i nie mogła ryzykować pozostaniem na Pokątnej ani chwili dłużej. Przygryzając wargę, obejrzała się szybko przez ramię, po czym najszybciej jak pozwalał jej na to jej stan fizyczny rzuciła się biegiem przed siebie, licząc, że w końcu uda jej się uciec jak najdalej od miejsca niefortunnych wydarzeń tej nocy. Zostawiła za sobą zrujnowaną ulicę, ich przeciwników oraz mieszkańców Pokątnej, a także swoją różdżkę. Na dłuższą metę była to jednak niewielka cena którą musiałaby zapłacić za swoje bezpieczeństwo.
|przesuwam się o dwie kratki w dół, tym samym wychodząc poza mapkę
Saw the stars out in front of you
Too tempting not to touch but even though it
shocked you something's electric in your blood
shocked you something's electric in your blood
Esther udało się z powodzeniem zniknąć w coraz silniej zacinającym deszczu, miała wolną drogę ucieczki i jeśli zdecyduje się na nią, uda się jej znaleźć schronienie na Nokturnie lub w innym, bezpiecznym miejscu. Trelawney straciła jednak swoją różdżkę, która ciągle leżała na ziemi wśród gruzów.
Amadeus nie zdołał obronić się przed Drętwotą, padł na ziemię a ewentualna próba ocknięcia się z zaklęcia okazała się bezskuteczna. Leżał bez ruchu na ziemi, przemakając do suchej nitki, ze stężałym, niesłuchającym go ciałem.
Florean ostrożnie przeszedł przez gruzy, lekceważąc rozkaz magicznej policji o nieruszaniu się i rzuceniu różdżki. Podobnie zrobił Percival, skutecznie zdejmujac zaklęciem z Michaela magiczną przesłonę oczu. Ta spadła z twarzy aurora, który ciągle znajdował się na ganku kamienicy. Blondyn nie tracił czasu, krzykiem oznajmił swoją pozycję, rzucając udane zaklęcie w stojącą przy gruzach Sigrun - ta jednak szybko zamieniła się w mgłę, rozmywając się w rzęsistym deszczu oraz gradzie. Sigrun może odlecieć mgłą i uciec z miejsca pojedynku, uczyni to jednak na ślepo, obijając się o ściany i dachy kamienic na Pokątnej - zaklęcie Percivala wywołało anomalię, przez którą cała Pokątna znalazła się w całkowitej ciemności. Potężne wyłądowanie elektryczne oślepiło każdego w zasięgu kilkudziesięciu metrów. Czarodzieje zgromadzeni na Pokątnej nie mogli zobaczyć nic; słyszeliście tylko okrzyki paniki oraz dalsze rozkazy, padające wzmocnionym głosem czarodziejskiego policjanta. Powiedziałem, psidwacza mać, rzucić różdżki. Nie ruszać się. Natychmiast rzucić różdżki, mówię w imieniu magicznej policji Ministerstwa Magii. Rzucić różdżki i zachować spokój - dobiegało ze wszystkich stron, z ciemności.
| Rycerze mogą, ale nie muszą napisać końcowego posta.
Pomocnicy Zakonu powinni napisać posta. Pamiętajcie, że nic (i nikogo) nie widzicie.
Macie na to 24 h. Po tym czasie MG dokładnie określi stan zniszczeń lodziarni oraz losy każdego z Was (i Amadeusa).
Przypominam o zgłoszeniu w aktualizacjach wykorzystanych eliksirów/użytych i utraconych przedmiotów/i tym podobnych.
Nie musicie rozgrywać pełnego wątku z uzdrowicielem (choć oczywiście możecie), ale każdy z was powinien napisać przynajmniej jednego posta (w Mungu/w dowolnym sensownym fabularnie miejscu), gdzie opisze przebieg leczenia swych obrażeń.
Sigrun, Amadeus, Esther, Percival i Michael przez najbliższy tydzień - czyli łącznie z pierwszym tygodniem nowego roku - będą cierpieć męki przeziębienia. Łamanie w kościach, gorączka, kaszel, kichanie, ból gardła. Musicie wspomnieć o swoim stanie zdrowia w przynajmniej jednym poście (może być w trakcie innego wątku w tym czasie).
Amadeus nie zdołał obronić się przed Drętwotą, padł na ziemię a ewentualna próba ocknięcia się z zaklęcia okazała się bezskuteczna. Leżał bez ruchu na ziemi, przemakając do suchej nitki, ze stężałym, niesłuchającym go ciałem.
Florean ostrożnie przeszedł przez gruzy, lekceważąc rozkaz magicznej policji o nieruszaniu się i rzuceniu różdżki. Podobnie zrobił Percival, skutecznie zdejmujac zaklęciem z Michaela magiczną przesłonę oczu. Ta spadła z twarzy aurora, który ciągle znajdował się na ganku kamienicy. Blondyn nie tracił czasu, krzykiem oznajmił swoją pozycję, rzucając udane zaklęcie w stojącą przy gruzach Sigrun - ta jednak szybko zamieniła się w mgłę, rozmywając się w rzęsistym deszczu oraz gradzie. Sigrun może odlecieć mgłą i uciec z miejsca pojedynku, uczyni to jednak na ślepo, obijając się o ściany i dachy kamienic na Pokątnej - zaklęcie Percivala wywołało anomalię, przez którą cała Pokątna znalazła się w całkowitej ciemności. Potężne wyłądowanie elektryczne oślepiło każdego w zasięgu kilkudziesięciu metrów. Czarodzieje zgromadzeni na Pokątnej nie mogli zobaczyć nic; słyszeliście tylko okrzyki paniki oraz dalsze rozkazy, padające wzmocnionym głosem czarodziejskiego policjanta. Powiedziałem, psidwacza mać, rzucić różdżki. Nie ruszać się. Natychmiast rzucić różdżki, mówię w imieniu magicznej policji Ministerstwa Magii. Rzucić różdżki i zachować spokój - dobiegało ze wszystkich stron, z ciemności.
| Rycerze mogą, ale nie muszą napisać końcowego posta.
Pomocnicy Zakonu powinni napisać posta. Pamiętajcie, że nic (i nikogo) nie widzicie.
Macie na to 24 h. Po tym czasie MG dokładnie określi stan zniszczeń lodziarni oraz losy każdego z Was (i Amadeusa).
Przypominam o zgłoszeniu w aktualizacjach wykorzystanych eliksirów/użytych i utraconych przedmiotów/i tym podobnych.
Nie musicie rozgrywać pełnego wątku z uzdrowicielem (choć oczywiście możecie), ale każdy z was powinien napisać przynajmniej jednego posta (w Mungu/w dowolnym sensownym fabularnie miejscu), gdzie opisze przebieg leczenia swych obrażeń.
Sigrun, Amadeus, Esther, Percival i Michael przez najbliższy tydzień - czyli łącznie z pierwszym tygodniem nowego roku - będą cierpieć męki przeziębienia. Łamanie w kościach, gorączka, kaszel, kichanie, ból gardła. Musicie wspomnieć o swoim stanie zdrowia w przynajmniej jednym poście (może być w trakcie innego wątku w tym czasie).
- Ekwipunek:
Sigrun: fluoryt, zaczarowaną torbę, a w niej kilka eliksirów (eliksir niezłomności (stat. 32) x1, eliksir kociego wzroku (stat. 32),maść z wodnej gwiazdy (stat. 32) x1, kameleon (stat. 32) x1, smocza Łza (stat. 32) x2, eliksir Garota (1 porcja, stat. 40, moc +5))
Amadeus: różdżka, eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 5)
Esther:smoczy eliksir (1 porcja, stat. 5),mikstura buchorożca (1 porcja, stat. 40, moc +5) [od Sigrun]
Florean: różdżka, biały kryształ, fluoryt, juchtową szarfę, miniaturowy pantofelek i eliksiry: niezłomności x2, ochrony, smocza łza
Michael: różdżka
Percival:pelerynę niewidkę (na sobie), różdżkę, miotłę, wygaszacz, broszkę z alabastrowym jednorożcem, fluoryt, juchtową szarfę, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, czarną perłę, eliksiry w wewnętrznej kieszeni płaszcza (maść z wodnej gwiazdy x1, antidotum na niepowszechne trucizny x1, eliksir byka x1, smoczą łzę x1 i eliksir lodowego płaszcza x3)
- Żywotność i obrażenia:
Sigrun 105/213 [60, poparzenia, 20, psychiczne, 5 cięte]; {115 wyleczone maścią}; -30 do kości
Amadeus 96/206 [60, poparzenia 10, cięte]; - 20 do kości
Esther 60/200 [60, poparzenia, 25 poparzenia, prawe ramię, 20 cięte; 5 od levicorpus ]; -50 do kości (-10 dodatkowo za obrażenia psychiczne wynikające z anomalii)
Florean 175/240 [60, poparzenia, 5 tłuczone, kostka]; - 10 do kości
Michael 94/194 [30, elektryczne poparzenie prawego ramienia; [60, poparzenia, ULECZONE 20], 10 cięte]; -30 do kości
Percival 196/266 [20, tłuczone, 30 cięte] -10 do kości
Zdawał sobie sprawę, że w obliczu grzmiącej nad ich głowami burzy, każda inkantacja wiązała się z ryzykiem, przez moment wydawało mu się jednak, że tym razem się ono opłaciło: widział, jak czarna opaska zasłaniająca oczy aurora opada, a on sam reaguje błyskawicznie, posyłając zaklęcie w kierunku zamaskowanej postaci, jednak czerwony błysk czaru był ostatnim, co zdołał zarejestrować. Ułamek sekundy później ciemności rozjaśnił promień błyskawicy, uderzającej tuż obok, niebezpiecznie blisko, a całe jego pole widzenia zalała oślepiająca jasność, pożarta następnie przez nieprzenikniony mrok. Zacisnął powieki odruchowo, instynktownie, z przerażeniem uświadamiając sobie, że nie robiło mu to absolutnie żadnej różnicy; wiedział też, że nie on jeden padł ofiarą nagłej ślepoty, bo rozlegające się dookoła okrzyki paniki jednoznacznie sugerowały zupełnie inny scenariusz. Ponad wrzaski gapiów wybił się jedynie magicznie wzmocniony głos funkcjonariusza policji, po raz kolejny wydający rozkaz rzucenia różdżek, a chociaż Percival w pierwszej chwili zareagował zupełnie na odwrót, mocniej zaciskając palce na palisandrowym drewnie, to mijające sekundy nieubłagalnie uświadomiły mu coś, czego uparcie nie chciał przyjąć do wiadomości: walka dobiegła końca.
Jego przeciwnicy uciekali; wiedział przecież, że kierowali się ku wylotowi ulicy, osłabieni i niezbyt skorzy do walki; kontrolę nad sytuacją przejmowała magiczna policja, nadchodząca z przeciwnej strony, znajdująca się z każdą chwilą coraz bliżej, i starająca się za wszelką cenę opanować szalejący na ulicy chaos; czy uparcie dzierżąc w dłoni różdżkę, nie utrudniał im przypadkiem tego zadania? W ich oczach musiał stanowić potencjalne niebezpieczeństwo, a ignorując ich rozkazy, zwracał na siebie uwagę, mimowolnie odciągając ją od prawdziwego zagrożenia, jakie stanowili uciekający Rycerze Walpurgii. Zacisnął zęby; pozbawienie się jedynej możliwości obrony nie uśmiechało mu się w żadnym stopniu, musiał jednak spojrzeć prawdzie w oczy – prawdopodobieństwo, że troje czarodziejów, osłabionych i rannych, a w dodatku pozostających w przeważającej mniejszości, zdecyduje się zaatakować go na oczach przedstawicieli magicznego prawa, było znikome. Zanim jeszcze rozproszyły się dezorientujące go ciemności, przywołał więc resztki silnej woli i wbrew wszelkim instynktom wypuścił spomiędzy palców różdżkę, pozwalając, by upadła na bruk; sam natomiast uniósł ręce, zatrzymując je na wysokości klatki piersiowej, wnętrzem otwartych dłoni do przodu.
Oby nie była to decyzja, której przyjdzie mu gorzko pożałować.
Jego przeciwnicy uciekali; wiedział przecież, że kierowali się ku wylotowi ulicy, osłabieni i niezbyt skorzy do walki; kontrolę nad sytuacją przejmowała magiczna policja, nadchodząca z przeciwnej strony, znajdująca się z każdą chwilą coraz bliżej, i starająca się za wszelką cenę opanować szalejący na ulicy chaos; czy uparcie dzierżąc w dłoni różdżkę, nie utrudniał im przypadkiem tego zadania? W ich oczach musiał stanowić potencjalne niebezpieczeństwo, a ignorując ich rozkazy, zwracał na siebie uwagę, mimowolnie odciągając ją od prawdziwego zagrożenia, jakie stanowili uciekający Rycerze Walpurgii. Zacisnął zęby; pozbawienie się jedynej możliwości obrony nie uśmiechało mu się w żadnym stopniu, musiał jednak spojrzeć prawdzie w oczy – prawdopodobieństwo, że troje czarodziejów, osłabionych i rannych, a w dodatku pozostających w przeważającej mniejszości, zdecyduje się zaatakować go na oczach przedstawicieli magicznego prawa, było znikome. Zanim jeszcze rozproszyły się dezorientujące go ciemności, przywołał więc resztki silnej woli i wbrew wszelkim instynktom wypuścił spomiędzy palców różdżkę, pozwalając, by upadła na bruk; sam natomiast uniósł ręce, zatrzymując je na wysokości klatki piersiowej, wnętrzem otwartych dłoni do przodu.
Oby nie była to decyzja, której przyjdzie mu gorzko pożałować.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
Magia znów go zawiodła - padł na ziemię, porażony zaklęciem, które sparaliżowało całe jego ciało, uniemożliwiając mu ucieczkę. Miał ochotę zakląć szpetnie, ale nie było na to ani czasu, ani fizycznych możliwości. Musiał spróbować wyzwolić się spod czaru i uciec, wykorzystując chwilowy chaos i ciemności, które zapanowały na Pokątnej po kolejnym wyładowaniu elektrycznym.
rzucam na wyzwolenie się z drętwoty
rzucam na wyzwolenie się z drętwoty
The member 'Amadeus Crouch' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 84
'k100' : 84
Błysk, a potem ciemność. Znowu widział ciemność. Odruchowo przytknął palce do powiek, ale opaska naprawdę zniknęła, czyli teraz to nie Obscuro. Zamrugał kilkakrotnie, na moment panikując. Przyjął nagłą ślepotę jeszcze gorzej niż inni, z początku wiążąc ją nie z anomalią, a z lękiem, że poprzednie zaklęcie nieodwracalnie uszkodziło mu wzrok. Wdech-wydech. Usiłując uspokoić mocno bijące serce, zarejestrował wreszcie paniczne okrzyki innych i powiązał ciemność z oślepiającym błyskiem pioruna.
Nie widział, czy jego zaklęcie trafiło zamaskowaną czarownicę - a szkoda. Chciał również wykorzystać odzyskany wzrok na wypatrzenie różdżki drugiej czarownicy, ale nie zdążył. Sfrustrowany, zaklął w myślach, mając nadzieję, że czarodziejska policja nie spapra teraz sprawy. Chętnie walczyłby nadal, był bliżej przeciwników niż funkcjonariusze, był aurorem i nie mogli mu odebrać różdżki. Tyle że, nie wiedział czy zdołał przekrzyczeć tłum aby oznajmić im swoją funkcję i nazwisko. Wiedział za to, że jeśli mu nie uwierzą, to opór wywoła tylko zamieszanie, niepotrzebną wymianę zaklęć albo słów, możliwe, że panikę. Teraz liczyło się złapanie terrorystów, a nie jego zawodowa duma, więc niechętnie upuścił różdżkę. Nie chciał jednak aby potoczyła się pod czyjeś nogi (szczególnie nogi przeciwnika) wśród ciemności, więc przydeptał ją butem. Chociaż korciło go ruszenie się z miejsca i pójście w kierunku napastników, niechętnie zastosował się do polecenia policji - został tam gdzie stał, nadal chroniąc się przed gradem i uniósł ręce do góry.
Nie widział, czy jego zaklęcie trafiło zamaskowaną czarownicę - a szkoda. Chciał również wykorzystać odzyskany wzrok na wypatrzenie różdżki drugiej czarownicy, ale nie zdążył. Sfrustrowany, zaklął w myślach, mając nadzieję, że czarodziejska policja nie spapra teraz sprawy. Chętnie walczyłby nadal, był bliżej przeciwników niż funkcjonariusze, był aurorem i nie mogli mu odebrać różdżki. Tyle że, nie wiedział czy zdołał przekrzyczeć tłum aby oznajmić im swoją funkcję i nazwisko. Wiedział za to, że jeśli mu nie uwierzą, to opór wywoła tylko zamieszanie, niepotrzebną wymianę zaklęć albo słów, możliwe, że panikę. Teraz liczyło się złapanie terrorystów, a nie jego zawodowa duma, więc niechętnie upuścił różdżkę. Nie chciał jednak aby potoczyła się pod czyjeś nogi (szczególnie nogi przeciwnika) wśród ciemności, więc przydeptał ją butem. Chociaż korciło go ruszenie się z miejsca i pójście w kierunku napastników, niechętnie zastosował się do polecenia policji - został tam gdzie stał, nadal chroniąc się przed gradem i uniósł ręce do góry.
Can I not save one
from the pitiless wave?
Nie wiem jak to się stało, ale nagle straciłem wzrok. Ogarnęła mnie ciemność, więc zacząłem się kręcić jak opętany, ale oczywiście z żadnej strony nie udało mi się niczego ujrzeć, nawet najmniejszego światła. Pewnie gdybym wciąż znajdował się w lodziarni, pomyślałbym, że zasypały się drzwi do budynku. Z tym że przed chwilą udało mi się wyjść na ulicę, a to niemożliwe, żeby zgasić wszystko dookoła łącznie z gwiazdami i Księżycem. Jeżeli wcześniej byłem zestresowany, to teraz moje zdenerwowanie sięgało zenitu. Nie widziałem ludzi, którzy mnie zaatakowali. Nie wiedziałem nawet czy wciąż tutaj są czy może jednak udało im się uciec. Nie potrafiłem upewnić się czy zaraz na głowę nie spadnie mi przypadkiem kawał sufitu z wciąż naruszonej konstrukcji lodziarni, dlatego zrobiłem krok do przodu, ale potem pomyślałem, że nawet nie wiem w którą stronę idę, więc wróciłem we wcześniejsze miejsce. A może nie. Słyszałem głośne krzyki funkcjonariuszy magicznej policji, którzy kazali mi rzucić różdżkę, ale ja nie miałem zamiaru tego robić. Bez niej czułem się nagi, niezwykle bezbronny. Ale zrobiłem to, pozwoliłem, żeby moja różdżka upadła na ziemię, po czym uniosłem dłonie na wysokość uszu. Przestraszony, zmęczony i zmarznięty marzyłem, żeby to wszystko już się skończyło.
not a perfect soldier
but a good man
but a good man
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Grad uderzał coraz mocniej, a zimowo-jesienne oberwanie chmury nie wydawało się mijać. Panująca dookoła ciemność pozwoliła Sigrun i Esther bezpiecznie się oddalić; czarownice zniknęły z Pokątnej, pozostawiając za sobą odrętwiałego Amadeusa.
Florean, Michael i Percival posłuchali rozkazu magicznej policji - z opóźnieniem. Co wy tu wyprawiacie; czy to zaklęcie zaciemniające; eliksir natychmiastowej ciemności? - słyszeliście urywane pokrzykiwania: nagła anomalia, wywołana zaklęciem jednego z was, na pewno nie nastawiła służb prawa przyjacielsko do tych, którzy byli na miejscu zdarzenia.
Mrok jednak minął a patrol czarodziejskiej policji, wzmocniony o funkcjonariuszy Służby Kontroli Magicznej, znalazł się tuż obok was. - Ani drgnijcie - warknął najwyższy z czarodziejów, a odznaka na jego piersi wskazywała, że to on tutaj dowodzi. Reszta funkcjonariuszy zaczęła zabezpieczać teren: głównie wpędzali gapiów z powrotem do domu. - Czy ktoś jest w środku? - krzyknął pulchny blondyn, wskazując na trzeszczący budynek lodziarni.
Magiczna policja odebrała różdżki każdemu z was. Każdy został też skuty magicznymi kajdanami. Funkcjonariusze byli ślepi na wyjaśnienia, groźby, prośby lub inne sugestie, zostaliście przetransportowani do Tower i zamknięci w celach.
Magiczni prokuratorzy i magiczni policjanci szybko zorientowali się, że mają do czyninia z aurorem. Tonks został zwolniony z aresztu już po kilku godzinach, tak samo jak Florean, właściciel lodziarni (choć uprzednio służby upewniły się, czy Fortescue nie złożył w ostatnich dniach prośby w wydziale ubezpieczeń - zapewne wyczuwali początkowo podstęp w wyłudzeniu pieniędzy). Zeznania obydwu mężczyzn oraz świadków zdarzenia, obserwujących Pokątną z okien, oczyściły także i Percivala Blake'a ze wszystkich zarzutów: następnego dnia mógł opuścić Tower.
Inaczej sytuacja miała się z Amadeusem. Został wtrącony do celi z dwoma zakapiorami, strażnicy pozostawali głusi i ślepi na ewentualne prośby i groźby wynikające ze statusu krwi.
***
Lodziarnia znajdowała się w opłakanym stanie. Zniszczono większą jej część a frontowa ściana wręcz nie istniała. Środek sali na dole był tylko plątniną mebli, zniszczonego sufitu, gruzów i baniaków z magicznymi lodami. Zbyt długo zwlekano z natychmiastową naprawą lodziarni, by udało się ją szybko odbudować, ale ostatnie próby wzmocnienia belek zapobiegły jej kompletnemu zawaleniu się.
Jeśli będziecie chcieli naprawić lodziarnię, musicie napisać 4 pełne wątki dotyczące stricte odbudowy lodziarni Floreana Fortescue. Możecie zrobić to magicznymi i mugolskimi sposobami, ale powinny być one równoważne (2:2 wątki: lodziarnię zniszczono eliksirem, więc tylko mugolskie środki nie wystarczą). Wątki może napisać każdy chętny. Wątki powinny mieć fabularną datę do lutego (włącznie) 1956 roku, możecie (a nawet powinniście ze względu na datę pojedynku) zacząć je w nowym okresie fabularnym.
Po napisaniu wątków proszę o linki do nich na PW do Deirdre.
Jeśli lodziarnia nie będzie naprawiana, również proszę o PW z taką informacją. Na decyzję Floreana lub Florence czekam do 23.06.
***
Amadeusie, znajdujesz się w więzieniu, w Tower. Przysługują Ci dwa listy. Od twoich dalszych decyzji/działań fabularnych zależy Twoja najbliższa przyszłość. Linki do fabularnych działań prześlj proszę na PW do Deirdre.
|
Michael, Florean, Percival: odzyskaliście swoje różdżki. Otrzymaliście też uścisk dłoni komendanta magicznej policji, chociaż uprzednio dostaliście także reprymendę dotyczącą samodzielnego angażowania się w działania ryzykowne.
Przypominam o zgłoszeniu w aktualizacjach wykorzystanych eliksirów/użytych i utraconych przedmiotów/i tym podobnych.
Nie musicie rozgrywać pełnego wątku z uzdrowicielem (choć oczywiście możecie), ale każdy z was powinien napisać przynajmniej jednego posta (w Mungu/w dowolnym sensownym fabularnie miejscu), gdzie opisze przebieg leczenia swych obrażeń.
Sigrun, Amadeus, Esther, Percival i Michael przez najbliższy tydzień - czyli łącznie z pierwszym tygodniem nowego roku - będą cierpieć męki przeziębienia. Łamanie w kościach, gorączka, kaszel, kichanie, ból gardła. Musicie wspomnieć o swoim stanie zdrowia w przynajmniej jednym poście (może być w trakcie innego wątku w tym czasie).
Mistrz Gry chciałby bardzo podziękować za sprawne odpisy, cierpliwość oraz wyrozumiałość. W razie pytań: zapraszam na PW do Deirdre.
Florean, Michael i Percival posłuchali rozkazu magicznej policji - z opóźnieniem. Co wy tu wyprawiacie; czy to zaklęcie zaciemniające; eliksir natychmiastowej ciemności? - słyszeliście urywane pokrzykiwania: nagła anomalia, wywołana zaklęciem jednego z was, na pewno nie nastawiła służb prawa przyjacielsko do tych, którzy byli na miejscu zdarzenia.
Mrok jednak minął a patrol czarodziejskiej policji, wzmocniony o funkcjonariuszy Służby Kontroli Magicznej, znalazł się tuż obok was. - Ani drgnijcie - warknął najwyższy z czarodziejów, a odznaka na jego piersi wskazywała, że to on tutaj dowodzi. Reszta funkcjonariuszy zaczęła zabezpieczać teren: głównie wpędzali gapiów z powrotem do domu. - Czy ktoś jest w środku? - krzyknął pulchny blondyn, wskazując na trzeszczący budynek lodziarni.
Magiczna policja odebrała różdżki każdemu z was. Każdy został też skuty magicznymi kajdanami. Funkcjonariusze byli ślepi na wyjaśnienia, groźby, prośby lub inne sugestie, zostaliście przetransportowani do Tower i zamknięci w celach.
Magiczni prokuratorzy i magiczni policjanci szybko zorientowali się, że mają do czyninia z aurorem. Tonks został zwolniony z aresztu już po kilku godzinach, tak samo jak Florean, właściciel lodziarni (choć uprzednio służby upewniły się, czy Fortescue nie złożył w ostatnich dniach prośby w wydziale ubezpieczeń - zapewne wyczuwali początkowo podstęp w wyłudzeniu pieniędzy). Zeznania obydwu mężczyzn oraz świadków zdarzenia, obserwujących Pokątną z okien, oczyściły także i Percivala Blake'a ze wszystkich zarzutów: następnego dnia mógł opuścić Tower.
Inaczej sytuacja miała się z Amadeusem. Został wtrącony do celi z dwoma zakapiorami, strażnicy pozostawali głusi i ślepi na ewentualne prośby i groźby wynikające ze statusu krwi.
***
Lodziarnia znajdowała się w opłakanym stanie. Zniszczono większą jej część a frontowa ściana wręcz nie istniała. Środek sali na dole był tylko plątniną mebli, zniszczonego sufitu, gruzów i baniaków z magicznymi lodami. Zbyt długo zwlekano z natychmiastową naprawą lodziarni, by udało się ją szybko odbudować, ale ostatnie próby wzmocnienia belek zapobiegły jej kompletnemu zawaleniu się.
Jeśli będziecie chcieli naprawić lodziarnię, musicie napisać 4 pełne wątki dotyczące stricte odbudowy lodziarni Floreana Fortescue. Możecie zrobić to magicznymi i mugolskimi sposobami, ale powinny być one równoważne (2:2 wątki: lodziarnię zniszczono eliksirem, więc tylko mugolskie środki nie wystarczą). Wątki może napisać każdy chętny. Wątki powinny mieć fabularną datę do lutego (włącznie) 1956 roku, możecie (a nawet powinniście ze względu na datę pojedynku) zacząć je w nowym okresie fabularnym.
Po napisaniu wątków proszę o linki do nich na PW do Deirdre.
Jeśli lodziarnia nie będzie naprawiana, również proszę o PW z taką informacją. Na decyzję Floreana lub Florence czekam do 23.06.
***
Amadeusie, znajdujesz się w więzieniu, w Tower. Przysługują Ci dwa listy. Od twoich dalszych decyzji/działań fabularnych zależy Twoja najbliższa przyszłość. Linki do fabularnych działań prześlj proszę na PW do Deirdre.
|
Michael, Florean, Percival: odzyskaliście swoje różdżki. Otrzymaliście też uścisk dłoni komendanta magicznej policji, chociaż uprzednio dostaliście także reprymendę dotyczącą samodzielnego angażowania się w działania ryzykowne.
Przypominam o zgłoszeniu w aktualizacjach wykorzystanych eliksirów/użytych i utraconych przedmiotów/i tym podobnych.
Nie musicie rozgrywać pełnego wątku z uzdrowicielem (choć oczywiście możecie), ale każdy z was powinien napisać przynajmniej jednego posta (w Mungu/w dowolnym sensownym fabularnie miejscu), gdzie opisze przebieg leczenia swych obrażeń.
Sigrun, Amadeus, Esther, Percival i Michael przez najbliższy tydzień - czyli łącznie z pierwszym tygodniem nowego roku - będą cierpieć męki przeziębienia. Łamanie w kościach, gorączka, kaszel, kichanie, ból gardła. Musicie wspomnieć o swoim stanie zdrowia w przynajmniej jednym poście (może być w trakcie innego wątku w tym czasie).
Mistrz Gry chciałby bardzo podziękować za sprawne odpisy, cierpliwość oraz wyrozumiałość. W razie pytań: zapraszam na PW do Deirdre.
- Ekwipunek:
Sigrun: fluoryt, zaczarowaną torbę, a w niej kilka eliksirów (eliksir niezłomności (stat. 32) x1, eliksir kociego wzroku (stat. 32),maść z wodnej gwiazdy (stat. 32) x1, kameleon (stat. 32) x1, smocza Łza (stat. 32) x2, eliksir Garota (1 porcja, stat. 40, moc +5))
Amadeus: różdżka, eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 5)
Esther:smoczy eliksir (1 porcja, stat. 5),mikstura buchorożca (1 porcja, stat. 40, moc +5) [od Sigrun]
Florean: różdżka, biały kryształ, fluoryt, juchtową szarfę, miniaturowy pantofelek i eliksiry: niezłomności x2, ochrony, smocza łza
Michael: różdżka
Percival:pelerynę niewidkę (na sobie), różdżkę, miotłę, wygaszacz, broszkę z alabastrowym jednorożcem, fluoryt, juchtową szarfę, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, czarną perłę, eliksiry w wewnętrznej kieszeni płaszcza (maść z wodnej gwiazdy x1, antidotum na niepowszechne trucizny x1, eliksir byka x1, smoczą łzę x1 i eliksir lodowego płaszcza x3)
- Żywotność i obrażenia:
Sigrun 105/213 [60, poparzenia, 20, psychiczne, 5 cięte]; {115 wyleczone maścią}; -30 do kości
Amadeus 96/206 [60, poparzenia 10, cięte]; - 20 do kości
Esther 60/200 [60, poparzenia, 25 poparzenia, prawe ramię, 20 cięte; 5 od levicorpus ]; -50 do kości (-10 dodatkowo za obrażenia psychiczne wynikające z anomalii)
Florean 175/240 [60, poparzenia, 5 tłuczone, kostka]; - 10 do kości
Michael 94/194 [30, elektryczne poparzenie prawego ramienia; [60, poparzenia, ULECZONE 20], 10 cięte]; -30 do kości
Percival 196/266 [20, tłuczone, 30 cięte] -10 do kości
Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?
Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.
Stoliki przed lokalem
Szybka odpowiedź