Zaplecze
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
First topic message reminder :
-
Lokal zamknięty
Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?
[bylobrzydkobedzieladnie]
Zaplecze
To tutaj dzieje się magia! Zaplecze urządzone jest bardzo prosto i praktycznie, aby ułatwić utrzymywanie wnętrza w czystości. Jasne blaty; otwarte szafki, w których poukładane są elementy wyposażenia; no i oczywiście wielka zaczarowana szafa chłodnicza, w której kryją się gotowe do sprzedaży lody. Wszystko zaplanowane jest w taki sposób, by nie tylko ułatwić produkcje lodów na bieżące potrzeby lokalu, ale również pracę nad kolejnymi recepturami. Ważne miejsce stanowi wysoki stół otoczony przez cztery krzesła - to tutaj najczęściej odbywają się degustacje nowych smaków, na którą można czasem otrzymać zaproszenie od właścicieli.
Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?
Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:35, w całości zmieniany 2 razy
3 lipca
Zarwałem noc przez książkę od Steffena. Kto by pomyślał, że Tajniki transmutacji okażą się takie wciągające! Machałem różdżką na sucho jak uczeń piątej klasy Hogwartu, ale wywoływało to we mnie nie małą satysfakcję. Pomagała w tym przeprowadzka do Londynu, bo poczułem, że moje życie wróciło na właściwe tory. W Oazie byłem w stanie zawieszenia i nie czułem motywacji do jakiegoś samorozwoju – teraz wszystko wyglądało inaczej, budziłem się zmotywowany do pracy i nie traciłem czasu na użalanie się nad sobą.Mieszkanie i lodziarnia były w złym stanie. Szczególnie lodziarnia, to ona najbardziej dostała podczas ataku – mieszkanie było tylko zakurzone i zabałaganione przez nagłą ucieczkę. Moje książki leżały porozrzucane na podłodze, część ubrań zjadły mole, a w kuchni znalazłem nieumyte naczynia, na których wyrosła wyjątkowo obleśna pleśń. Posprzątałem mieszkanie z największego brudu, ale i tak wymagało jeszcze porządnego odświeżenia. To jednak miało nastąpić później, bo bardziej zależało mi na uruchomieniu lodziarni. Potrzebowałem pieniędzy. Miałem trochę oszczędności, a poza tym próbowałem oszczędzać na wszystkim, na czym tylko się dało, ale nie byłem w stanie tak długo przetrwać. Na śniadanie zjadłem tylko banana i zszedłem na dół. Zamierzałem dzisiaj porządnie wszystko wysprzątać.
Los miał wobec mnie inne plany. Ledwie przekroczyłem próg, a zaatakowały mnie naczynia. Na wszelki wypadek schowałem się za przymkniętymi drzwiami, żeby nie wbił się we mnie żaden zaczarowany nóż. Rozejrzałem się uważnie po pomieszczeniu. Duch? Tylko dlaczego byłby tak rozzłoszczony. Poltergeist? Tylko tego mi brakowało, żeby w lodziarni zamieszkało tak męczące stworzenie! Wiedziałem jednak, że było to prawdopodobne – lokal wystarczająco długo stał pusty.
Kiedy naczynia opadły, wszedłem do środka. Myślałem, że zauważę jeszcze jakieś ślady bytności ducha, ale zamiast tego poczułem smród. Podszedłem do baniek z mlekiem i otworzyłem jedną z nich – zapach aż mnie odrzucił, ale jeszcze bardziej zaniepokoił mnie wygląd tego mleka. Było czarne. Czarne, maziste, jak smoła. Ten widok rozerwał mi serce, bo wydałem niemało pieniędzy na zapas składników na lody. Nawet nie zareagowałem szczególnie emocjonalnie na widok sąsiadki, jej słowa jedynie kwitując skinieniem głowy. Nie uważałem, żeby specjalista od spirytyzmu był mi tu potrzebny, z duchem potrafiłem poradzić sobie sam. Ale to mleko... Czy to wina klątwy? Czy ktoś to zrobił specjalnie?
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Dzwoneczek, który nad nimi wisiał, nie dzwonił tak jak wcześniej (a czasem w ogóle nie dzwonił), ale wystarczył, żebym wyszedł z kuchni. – Dzień dobry. Pan Zabini jak mniemam? – Zapytałem z rezygnacją w głosie. – Przepraszam za zamieszanie, sąsiadka do pana zadzwoniła bez żadnej konsultacji ze mną... – trochę mnie to zdenerwowało, kiedy uświadomiłem sobie, że i za jego usługi będę musiał pewnie zapłacić. Wątpię, żeby działał charytatywnie.
Banan x1
not a perfect soldier
but a good man
but a good man
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Zaplecze
Szybka odpowiedź