Teren przed domem
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Dom w głębi lasu
Rudera - bo i ta nazwa przylgnęła już raczej na stałe do domu pod numerem 24 w Dolinie Godryka znajduje się na samym końcu drogi, czy jeszcze trochę za nią, chowana niezbyt głęboko w lesie. Od około stu lat stała całkowicie pusta, dostarczając plotek i legend o duchach swojej okolicy i będąc miejscem zabaw nastolatków rządnych dreszczyka emocji.
W listopadzie 1955 roku rozeszły się plotki, że ktoś ten dom zamierza kupić i odremontować. I bardzo szybko okazało się, że to nie są plotki! Choć do domu nie prowadzi żadna konkretna dróżka, wydeptana w trawie ścieżka jest już całkiem wyraźna. Podobnie, jak światło niewielkiej latarenki, które co noc świeci się przy drzwiach wejściowych, żeby każdy mógł bez problemu trafić do tego domu.
Widoczny jest właściwie tylko dwuspadowy dach z wmurowanymi drzwiami i kilkoma oknami. Cała reszta domu znajduje się pod ziemią. Całość otacza typowa dla starych miejsc atmosfera i niewątpliwie magiczna aura. Dom nie wzbudza już niechęci, czy podejrzeń, nie grozi już zawaleniem i z dnia na dzień nabiera coraz więcej życia za sprawą piątki lokatorów.
W listopadzie 1955 roku rozeszły się plotki, że ktoś ten dom zamierza kupić i odremontować. I bardzo szybko okazało się, że to nie są plotki! Choć do domu nie prowadzi żadna konkretna dróżka, wydeptana w trawie ścieżka jest już całkiem wyraźna. Podobnie, jak światło niewielkiej latarenki, które co noc świeci się przy drzwiach wejściowych, żeby każdy mógł bez problemu trafić do tego domu.
Widoczny jest właściwie tylko dwuspadowy dach z wmurowanymi drzwiami i kilkoma oknami. Cała reszta domu znajduje się pod ziemią. Całość otacza typowa dla starych miejsc atmosfera i niewątpliwie magiczna aura. Dom nie wzbudza już niechęci, czy podejrzeń, nie grozi już zawaleniem i z dnia na dzień nabiera coraz więcej życia za sprawą piątki lokatorów.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Widziała, że tylko jeden z policjantów pobiegł za nią i nie zdziwiło jej to specjalnie. Normalne, że nie wyślą całego szwadronu, by uspokoić jednego ducha, sama by tak zrobiła za życia. Tak przynajmniej jej się wydawało, ale nawet ona zadawała sobie sprawę, że gdy opuściła swoje ciało, część własnej osobowości zostawiła za sobą. Była pewniejsza siebie niż za życia - dzisiaj nie miała już nic do stracenia.
Zatrzymała się na środku kuchni, do której wbiegł policjant. Na ustach ducha pojawił się upiorny uśmiech, zapewne upiorny tylko dlatego, że jej sylwetka była zupełnie przezroczysta. - Och naprawdę? - Zaczęła, zbliżając się coraz bardziej, nawet bez udawanego poruszania nogami. Bo w końcu co potrafi duch najlepiej?
Straszyć.
- Spróbuj mnie zmusić, pachołku. - Parsknęła wyniośle i przeszła przez ciało policjanta, wracając prosto z kuchni do przedpokoju. Tam już po słowach tych mężczyzn zrozumiała, że muszą wiedzieć, jak działa jej dom i co się dzieje. Jej pewność siebie też nie była zupełnie bezpodstawna - mieszkała w tym miejscu latami, a ci, którzy opiekowali się tymi ziemiami w końcu zwrócili na nią swoją uwagę - zwłaszcza na nocny, płaczliwy jazgot. Już dawno dogadała się z Abbottami, którzy pozwolili jej mieszkać w Dolinie Godryka.
Zwróciła się ku schodom, specjalnie poruszając się tak, by przejść najpierw przez ciało jednego z czarodziejów (Aarona), następnie kolejnego po drodze (Johna), a na końcu spłynęła gładko w dół, prosto na Daniela Belby. Przy nim jednak zatrzymała się na chwilę. - Szkoda, że tak to musiało się skończyć. - powiedziała, zbliżając się lekko i swoją jedynie widoczną, ale niemal nieodczuwalną ręką musnęła policzek policjanta. - Tym oczom nie odmówiłabym nawet randki. - Duszny chichot rozległ się po pomieszczeniu, a Lana spłynęła przez podłogę piętro niżej, gdzie napotkała Susanne i Jonathana.
- Wiedzą, gdzie jesteście. Uwijajcie się szybciej. - Bąknęła niezadowolona. Będzie pewnie miała jakieś problemy z Ministerstwem, ale cóż... Trudno się mówi, życiu po życiu już nic nie zaszkodzi.
Zatrzymała się na środku kuchni, do której wbiegł policjant. Na ustach ducha pojawił się upiorny uśmiech, zapewne upiorny tylko dlatego, że jej sylwetka była zupełnie przezroczysta. - Och naprawdę? - Zaczęła, zbliżając się coraz bardziej, nawet bez udawanego poruszania nogami. Bo w końcu co potrafi duch najlepiej?
Straszyć.
- Spróbuj mnie zmusić, pachołku. - Parsknęła wyniośle i przeszła przez ciało policjanta, wracając prosto z kuchni do przedpokoju. Tam już po słowach tych mężczyzn zrozumiała, że muszą wiedzieć, jak działa jej dom i co się dzieje. Jej pewność siebie też nie była zupełnie bezpodstawna - mieszkała w tym miejscu latami, a ci, którzy opiekowali się tymi ziemiami w końcu zwrócili na nią swoją uwagę - zwłaszcza na nocny, płaczliwy jazgot. Już dawno dogadała się z Abbottami, którzy pozwolili jej mieszkać w Dolinie Godryka.
Zwróciła się ku schodom, specjalnie poruszając się tak, by przejść najpierw przez ciało jednego z czarodziejów (Aarona), następnie kolejnego po drodze (Johna), a na końcu spłynęła gładko w dół, prosto na Daniela Belby. Przy nim jednak zatrzymała się na chwilę. - Szkoda, że tak to musiało się skończyć. - powiedziała, zbliżając się lekko i swoją jedynie widoczną, ale niemal nieodczuwalną ręką musnęła policzek policjanta. - Tym oczom nie odmówiłabym nawet randki. - Duszny chichot rozległ się po pomieszczeniu, a Lana spłynęła przez podłogę piętro niżej, gdzie napotkała Susanne i Jonathana.
- Wiedzą, gdzie jesteście. Uwijajcie się szybciej. - Bąknęła niezadowolona. Będzie pewnie miała jakieś problemy z Ministerstwem, ale cóż... Trudno się mówi, życiu po życiu już nic nie zaszkodzi.
Lana Begmann
Zawód : Właścicielka Rudery
Wiek : 148
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I want to choke him,
want to maltreat him,
I want to squeeze him
and break his
neck, neck, neck, neck
want to maltreat him,
I want to squeeze him
and break his
neck, neck, neck, neck
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Duchy
Tak dużo się działo! Nie mogłem się w tym połapać, bardzo chciałem już stąd zniknąć. Nie chciałem trafić do więzienia, nie chciałem też walczyć z funkcjonariuszami - w zasadzie nie mogę mieć pewności czy aby nie wykonują swoich obowiązków, bo po prostu nie mają innego wyjścia.
- Oczywiście, że nie. Ale i tak musimy zejść na dół - odburknąłem, wchodząc do piwnicy. Obserwowałem jak reszta wchodzi za mną. - Wszyscy tu jesteście? - zapytałem z nadzieją w głosie, próbując coś dostrzec w tych piwnicznych ciemnościach. A kiedy już się upewniłem, zgodnie z prośbą Sue postanowiłem zająć się zabezpieczeniem klapy.
- Impervius - mruknąłem cicho, celując w klapę do piwnicy.
- Oczywiście, że nie. Ale i tak musimy zejść na dół - odburknąłem, wchodząc do piwnicy. Obserwowałem jak reszta wchodzi za mną. - Wszyscy tu jesteście? - zapytałem z nadzieją w głosie, próbując coś dostrzec w tych piwnicznych ciemnościach. A kiedy już się upewniłem, zgodnie z prośbą Sue postanowiłem zająć się zabezpieczeniem klapy.
- Impervius - mruknąłem cicho, celując w klapę do piwnicy.
not a perfect soldier
but a good man
but a good man
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Florean Fortescue' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 36
'k100' : 36
Zszedł na dół, stanął obok ghula, którego na szczęście udało się uciszyć.
- Wybacz Earn, to wyjątkowa sytuacja. - mruknął do stworzenia, kiedy inni zaczęli wchodzić do środka. Zaczekał, aż wszyscy na pewno znajdą się w pomieszczeniu. Zrobiło się ciasno, ale odetchnął z ulgą, bo przynajmniej byli tu razem, a skrzat zniknął z dwójką lokatorów. Była więc szansa, że jeszcze tylko chwila, a wszyscy znają się gdzieś daleko stąd. Usłyszał inkantację jakiej próbował Flo, a sam uznał, że nie zaszkodzi jeszcze jedno zabezpieczenie. Na wszelki wypadek.
- Clausana Foreno. - wypowiedział chwilkę po Fortescue, także celując w klapę nad nimi.
- Wybacz Earn, to wyjątkowa sytuacja. - mruknął do stworzenia, kiedy inni zaczęli wchodzić do środka. Zaczekał, aż wszyscy na pewno znajdą się w pomieszczeniu. Zrobiło się ciasno, ale odetchnął z ulgą, bo przynajmniej byli tu razem, a skrzat zniknął z dwójką lokatorów. Była więc szansa, że jeszcze tylko chwila, a wszyscy znają się gdzieś daleko stąd. Usłyszał inkantację jakiej próbował Flo, a sam uznał, że nie zaszkodzi jeszcze jedno zabezpieczenie. Na wszelki wypadek.
- Clausana Foreno. - wypowiedział chwilkę po Fortescue, także celując w klapę nad nimi.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 81
'k100' : 81
- Widzimy się w piwnicy! - rzucam do Łapserdaka zanim zniknie z pierwszą grupą podróżników i kiedy już ich nie ma odczuwam nieiwielką ulgę, że najprawdopodobniej przynajmniej oni są już bezpieczni. Kiwam głową na słowa Sue, po czym wyciągam różdżkę, celując jej końcem w drzwi na górze schodów - Acus - macham nadgarstkiem i wypowiadam inkantację z nadzieją, że uda mi się zamienić wrota w ścianę, a później, niezależnie od powodzenia czy niepowodzenia, schodzę do piwnicy, gdzie są już Florean i Bertie - Chyba wszyscy - rzucam szeptem do Florka, kiedy dołącza do nas także Sue; brakowało już tylko Łapserdaka.
The member 'Johnatan Bojczuk' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 25
'k100' : 25
Czarodziej, który stał twarzą w twarz z rozzłoszczonym duchem, splunął nieprzyjemnie w bok i cofnął się.
— Naprawdę — burknął, patrząc jej prosto w prześwitujące oczy. Nie spodziewał się manewru, który wykonała. Kiedy przeleciała przez niego poczuł się nieprzyjemnie. Lana kontynuowała swoją podróż, przelatując przez wszystkich wrogo nastawionych czarodziejów po kolei. Funkcjonariusze magicznej policji ruszyli biegiem po schodach w dół, dzieląc się zgodnie z rozkazami wykonywanymi gestem przez Daniela na samym przodzie i powtarzanymi przez wszystkich kolejnych członków za nim. Kiedy duszyca stanęła przed nim, zmarszczył brwi na moment. Wyraźnie nie zamierzał dawać się rozproszyć duchowi. Przez niego widział jak czarodzieje uciekają.
— Stać!— krzyknął za nimi donośnym, surowym głosem, starając się wychylić poza ramię ducha.— Petrificus Totalus!— rzucił, próbując zatrzymać dziewczynę, jeszcze nim zniknęła na schodach, ale zaklęcie od razu pomknęło w prawą stronę. Miało dziewczynę minąć, ale kiedy zbliżyło się rozbiło na niewidzialnej tarczy. Belby warknął z irytacją i spojrzał w końcu na ducha, który zatonął w podłodze, razem z pozostałymi czarodziejami. Susane rozlała wokół klapy eliksir, który miał chronić zejście w podłodze i utrudnić policjantom atak. Wszystko wskazywało na to, że plan Zakonniczki miał działać. Kiedy już wszyscy schronili się w piwnicy, Florean zabezpieczył przejście, nadając na klapę działanie odpychające. Zaraz po nim Bertie postanowił spróbować raz jeszcze nałożyć blokadę, kupując im dzięki temu tyle czasu, ile prawdopodobnie potrzebowali. Transmutacja nie była najmocniejszą stroną Bojczuka, nie wydarzyło się nic, kiedy spróbował swoich sił. Jednak w tej samej chwili pomiędzy wszystkimi pojawił się znów Łapserdak, gotów do kolejnej podróży.
| Zgodnie z ogłoszeniem zamieszczonym na początku okresu, mistrz gry uprzedza, iż w wątku będzie testowana nowa mechanika. Zmienione zostanie działanie zaklęć: za każdym razem, gdy w opisie zaklęcia (np. przy określeniu zadawanych obrażeń lub bonusów) pojawia się statystyka (U, OPCM, T, L, CM, E), nie liczymy całej statystyki postaci a jedną dodatkową kość k6 za każde rozpoczęte 5 punktów w danej statystyce.
Bojczuk, skrzata obowiązuje mechanika teleportacji łącznej, jego potencjał magiczny wynosi 100. Jako jego właściciel odpowiadasz za jego rzut (k100, k10). Ponieważ to twój skrzat możesz się wcielać w niego fabularnie, Mistrz Gry nie będzie ingerował w charakter Łapserdaka. Skrzata nie obowiązuje ograniczenie możliwej teleportacji raz na 3 kolejki.
Aktywne zaklęcia:
Kameleon (Bertie) 3/5 (ST dostrzeżenia 132)
Magicus Extremos (Florean): +10 (20/2) 2/3
Silencio (Ghul)
Eliksir ochrony 1/5 (wokół klapy w piwnicy)
Impervius (klapa od piwnicy)
Na odpis macie 24h.
MAPKI
— Naprawdę — burknął, patrząc jej prosto w prześwitujące oczy. Nie spodziewał się manewru, który wykonała. Kiedy przeleciała przez niego poczuł się nieprzyjemnie. Lana kontynuowała swoją podróż, przelatując przez wszystkich wrogo nastawionych czarodziejów po kolei. Funkcjonariusze magicznej policji ruszyli biegiem po schodach w dół, dzieląc się zgodnie z rozkazami wykonywanymi gestem przez Daniela na samym przodzie i powtarzanymi przez wszystkich kolejnych członków za nim. Kiedy duszyca stanęła przed nim, zmarszczył brwi na moment. Wyraźnie nie zamierzał dawać się rozproszyć duchowi. Przez niego widział jak czarodzieje uciekają.
— Stać!— krzyknął za nimi donośnym, surowym głosem, starając się wychylić poza ramię ducha.— Petrificus Totalus!— rzucił, próbując zatrzymać dziewczynę, jeszcze nim zniknęła na schodach, ale zaklęcie od razu pomknęło w prawą stronę. Miało dziewczynę minąć, ale kiedy zbliżyło się rozbiło na niewidzialnej tarczy. Belby warknął z irytacją i spojrzał w końcu na ducha, który zatonął w podłodze, razem z pozostałymi czarodziejami. Susane rozlała wokół klapy eliksir, który miał chronić zejście w podłodze i utrudnić policjantom atak. Wszystko wskazywało na to, że plan Zakonniczki miał działać. Kiedy już wszyscy schronili się w piwnicy, Florean zabezpieczył przejście, nadając na klapę działanie odpychające. Zaraz po nim Bertie postanowił spróbować raz jeszcze nałożyć blokadę, kupując im dzięki temu tyle czasu, ile prawdopodobnie potrzebowali. Transmutacja nie była najmocniejszą stroną Bojczuka, nie wydarzyło się nic, kiedy spróbował swoich sił. Jednak w tej samej chwili pomiędzy wszystkimi pojawił się znów Łapserdak, gotów do kolejnej podróży.
| Zgodnie z ogłoszeniem zamieszczonym na początku okresu, mistrz gry uprzedza, iż w wątku będzie testowana nowa mechanika. Zmienione zostanie działanie zaklęć: za każdym razem, gdy w opisie zaklęcia (np. przy określeniu zadawanych obrażeń lub bonusów) pojawia się statystyka (U, OPCM, T, L, CM, E), nie liczymy całej statystyki postaci a jedną dodatkową kość k6 za każde rozpoczęte 5 punktów w danej statystyce.
Bojczuk, skrzata obowiązuje mechanika teleportacji łącznej, jego potencjał magiczny wynosi 100. Jako jego właściciel odpowiadasz za jego rzut (k100, k10). Ponieważ to twój skrzat możesz się wcielać w niego fabularnie, Mistrz Gry nie będzie ingerował w charakter Łapserdaka. Skrzata nie obowiązuje ograniczenie możliwej teleportacji raz na 3 kolejki.
Aktywne zaklęcia:
Kameleon (Bertie) 3/5 (ST dostrzeżenia 132)
Magicus Extremos (Florean): +10 (20/2) 2/3
Silencio (Ghul)
Eliksir ochrony 1/5 (wokół klapy w piwnicy)
Impervius (klapa od piwnicy)
Na odpis macie 24h.
- ŻYWOTNOŚĆ:
Bertie: 215/215
Florean 240/240
Susie 230/230
Johny: 208/208
Florence : 216/216
Ernie: 208/208
Lana: 0/0
MAPKI
- Poziom 0:
- Poziom -1:
- Poziom -2:
- Poziom -3:
Wszyscy znaleźli się w środku, klapa została zamknięta i solidnie zabezpieczona, choć raczej nikt nie czuł się bezpiecznie tutaj, kiedy nad ich głowami dało się słyszeć tupanie butów polującej na nich policji. W sumie to dopiero teraz do niego dotarło, że połowa zebranych nie ma pojęcia, za co tak na prawdę on i Flo są poszukiwani, ale i tak mimo swojego ryzyka nie wyszli do policji zgodnie z poleceniem, a zostali z nimi. Cóż, to chyba kiepska chwila na sentymenty, ale poruszyło go to.
W tej chwili z resztą między nimi pojawił się Łapserdak.
- Sue, użyjesz kryształu? - spytał, nie wiedząc jak najsensowniej to zrobić, ale im więcej z nich jak najszybciej stąd zniknie, tym lepiej. Spojrzał pytająco na Bojczuka nie bardzo wiedząc w jaki sposób skrzat teleportuje. Wiedział o nich tylko z teorii, czy da radę przenieść trzy osoby? Na jego zgodę jednak złapał Łapserdaka za przedramię. Drugą dłoń nadal zaciskał na różdżce, chcąc podtrzymać swoje zaklęcie aż do ostatniego momentu.
- Nie dam ci tu zginąć z głodu, stary. - obiecał tylko, kiedy ghul poruszył się obok niego niespokojnie i pewnie wydawałby odgłosy niezadowolenia, gdyby był w stanie. Teraz jednak to ludzie byli priorytetem, Bertie nie spodziewał się żeby policja jakkolwiek przejęła się tym stworzeniem. Może uda się tu wysłać po niego Matta? Lubili się, może go przygarnie.
|podtrzymuję swoje zaklęcie
W tej chwili z resztą między nimi pojawił się Łapserdak.
- Sue, użyjesz kryształu? - spytał, nie wiedząc jak najsensowniej to zrobić, ale im więcej z nich jak najszybciej stąd zniknie, tym lepiej. Spojrzał pytająco na Bojczuka nie bardzo wiedząc w jaki sposób skrzat teleportuje. Wiedział o nich tylko z teorii, czy da radę przenieść trzy osoby? Na jego zgodę jednak złapał Łapserdaka za przedramię. Drugą dłoń nadal zaciskał na różdżce, chcąc podtrzymać swoje zaklęcie aż do ostatniego momentu.
- Nie dam ci tu zginąć z głodu, stary. - obiecał tylko, kiedy ghul poruszył się obok niego niespokojnie i pewnie wydawałby odgłosy niezadowolenia, gdyby był w stanie. Teraz jednak to ludzie byli priorytetem, Bertie nie spodziewał się żeby policja jakkolwiek przejęła się tym stworzeniem. Może uda się tu wysłać po niego Matta? Lubili się, może go przygarnie.
|podtrzymuję swoje zaklęcie
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 6
'k100' : 6
- Lana, mogę tu z tobą zamieszkać jak zdechnę? - pytam, wbijając spojrzenie w półprzezroczystą sylwetkę unoszącą się ponad piwnicznym parkietem i uśmiecham się do niej blado. A później gdzieś między nami pojawia się Łapserdak i melduje wykonanie zadania - Boże, jesteś niesamowity, dziękuję - kiwam głową i pewnie mógłbym tutaj piać całe peany na jego cześć, ale póki co nie było na to czasu, więc rzucam krótko - To teraz my, gotowi? - zerkam na Florka i Berta, po czym sam łapię skrzata za drobną dłoń - Zabierz nas tam gdzie resztę, proszę - kiwam głową i posyłam ostatnie spojrzenie Sue - Widzimy się niebawem - przynajmniej miałem taką nadzieję; nadzieję, że uda nam się stąd zbiec z powodzeniem, a magiczny kryształ odstawi pannę Lovegood w bezpieczne miejsce.
rzucam na teleportację, lecimy w trójkę (ja, Bertie i Florek)
rzucam na teleportację, lecimy w trójkę (ja, Bertie i Florek)
The member 'Johnatan Bojczuk' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 51
--------------------------------
#2 'k10' : 8
#1 'k100' : 51
--------------------------------
#2 'k10' : 8
Odetchnęła z ulgą, gdy zaklęcie mężczyzny odbiło się od bariery - nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem, czym prędzej schodząc na dół - słyszała jedynie inkantację, lecz wciąż było to wystarczająco. Musieli wiać. Nie była zaskoczona szybką reakcją Bertiego i Floreana, słyszała jak rzucają dodatkowe zaklęcia, podczas gdy sama doglądała królików i małej ptaszyny.
- Lana - wymówiła z dziwną ulgą, wpatrując się w ducha smutnym wzrokiem. - Odwiedzimy cię, już za tobą tęsknię - szepnęła ze smutkiem.
Usłyszała Botta, ale całkowicie zapomniała, że wcześniej go ukryła - Finite Incantatem, pomyślała więc. Ona to pół biedy, ale skrzat powinien móc go dostrzec. Pokiwała głową do Bertiego, unosząc kryształ na sznurku nieco wyżej - była gotowa. - Nie wiem, gdzie dokładnie mnie wyniesie, ale będę tam bezpieczna - powiedziała pewnie. Tak czuła, moc kryształu była naprawdę wyjątkowa. - W razie czego, komunikujmy się patronusami - poprosiła szybko, zerkając jeszcze na klatki. - Nie zapomnijcie ich, błagam - wcisnęła króliki i memortka w ramiona podróżników, licząc na to, że bezpiecznie dotrą do Cory razem z resztą.
- Spróbuję go zabrać - dodała jeszcze, patrząc na ghula. Przecież go tu nie zostawią! Chwyciła stworzenie, nim zacisnęła palce wokół kryształu, poddając się jego specyficznej magii.
| Sue zdejmuje Kameleona z Bertiego i używa kryształu. Miejscem bliskim sercu byłby najprawdopodobniej Kłębek - jest dla niej bezpieczną przystanią, mieszka w nim ukochana kuzynka, są zwierzęta, którymi pomaga jej się zajmować, było to pierwsze bezpieczne miejsce o którym pomyślała, a do tego zawsze wyznawała zasadę, że miejsce bliskie sercu jest tam, gdzie ukochani ludzie. Poza Kłębkiem i Oazą nic nie przychodzi mi do głowy, ale zdaję się na MG
- Lana - wymówiła z dziwną ulgą, wpatrując się w ducha smutnym wzrokiem. - Odwiedzimy cię, już za tobą tęsknię - szepnęła ze smutkiem.
Usłyszała Botta, ale całkowicie zapomniała, że wcześniej go ukryła - Finite Incantatem, pomyślała więc. Ona to pół biedy, ale skrzat powinien móc go dostrzec. Pokiwała głową do Bertiego, unosząc kryształ na sznurku nieco wyżej - była gotowa. - Nie wiem, gdzie dokładnie mnie wyniesie, ale będę tam bezpieczna - powiedziała pewnie. Tak czuła, moc kryształu była naprawdę wyjątkowa. - W razie czego, komunikujmy się patronusami - poprosiła szybko, zerkając jeszcze na klatki. - Nie zapomnijcie ich, błagam - wcisnęła króliki i memortka w ramiona podróżników, licząc na to, że bezpiecznie dotrą do Cory razem z resztą.
- Spróbuję go zabrać - dodała jeszcze, patrząc na ghula. Przecież go tu nie zostawią! Chwyciła stworzenie, nim zacisnęła palce wokół kryształu, poddając się jego specyficznej magii.
| Sue zdejmuje Kameleona z Bertiego i używa kryształu. Miejscem bliskim sercu byłby najprawdopodobniej Kłębek - jest dla niej bezpieczną przystanią, mieszka w nim ukochana kuzynka, są zwierzęta, którymi pomaga jej się zajmować, było to pierwsze bezpieczne miejsce o którym pomyślała, a do tego zawsze wyznawała zasadę, że miejsce bliskie sercu jest tam, gdzie ukochani ludzie. Poza Kłębkiem i Oazą nic nie przychodzi mi do głowy, ale zdaję się na MG
how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
Chwilowo byliśmy bezpieczni. Przynajmniej tak mi się wydawało. Klapa była dobrze zabezpieczona, a wokół niej jeszcze rozlano eliksir ochrony. Chciałem wierzyć, że to wystarczy, żeby uchronić się przed ludźmi nowego ministra. Z ulgą patrzyłem jak skrzat zabiera moją siostrę – teraz została nas tu tylko czwórka i króliki. - Dziękuję, Lano - całkiem szczerze, jak zwykle mnie nie zawiodła.
- Mimo wszystko, odezwij się - poprosiłem Sue, bo nie zasnę jeżeli się nie dowiem, że faktycznie trafiła w bezpieczne miejsce. Wziąłem do ręki klatkę z królikami i upewniłem się, że Jonathan i Bertie też jakąś wzięli. Najwyższy czas stąd zniknąć.
- Mimo wszystko, odezwij się - poprosiłem Sue, bo nie zasnę jeżeli się nie dowiem, że faktycznie trafiła w bezpieczne miejsce. Wziąłem do ręki klatkę z królikami i upewniłem się, że Jonathan i Bertie też jakąś wzięli. Najwyższy czas stąd zniknąć.
not a perfect soldier
but a good man
but a good man
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Widziała jak szykują się do opuszczenia tego domu. Nie powinna się smucić, w końcu to oni wyrzucili jej stare meble. W ogóle nie powinna za nimi tęsknić. Tylko kłopotów narobili, ot co. Mieli szczęście, że nikt na razie nie rozbijał ścian, bo wtedy by oszalała ze złości. - Dobrze, bez senstymentów, uciekajcie już. - Bąknęła. Bo przecież wcale nie będzie tęskniła, okej. Nawet jeśli dom będzie teraz taki pusty...
Jeszcze chwila i zostanie tutaj sam na sam (prawie sam) z panem policjantem Danielem, to się liczyło!
Jeszcze chwila i zostanie tutaj sam na sam (prawie sam) z panem policjantem Danielem, to się liczyło!
Lana Begmann
Zawód : Właścicielka Rudery
Wiek : 148
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I want to choke him,
want to maltreat him,
I want to squeeze him
and break his
neck, neck, neck, neck
want to maltreat him,
I want to squeeze him
and break his
neck, neck, neck, neck
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Duchy
Teren przed domem
Szybka odpowiedź