Sala przesłuchań
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Sala przesłuchań
To jedna z niewielu sal, nieprzypominająca typowych zimnych klit więzienia. Pokój nie jest przeznaczony do przesłuchiwań najgroźniejszych przestępców, ale - zwykle - czarodziejów z nieskazitelnym aktem urodzenia, którzy z jakichś powodów muszą złożyć zeznania. Świadkowie mają się tam czuć jak najbardziej komfortowo, co zapewnia w miarę domowy wystrój i styl mebli. Dobrze ogrzewane pomieszczenie pełni swoją funkcję w każdej porze roku, niezależnie od godziny. Centrum stanowi stół z czterema krzesłami dookoła, które znajdują się na małym podwyższeniu. Lustro weneckie odgradza znajdujących się w pokoiku obok magicznych policjantów od przesłuchiwanych. Mimo wszystko pomieszczenie służy pracownikom, a nie wygodzie ludzi wewnątrz.
Na sam widok tylu run, Michaelowi zakręciło się w głowie. Ostatnio musiał włożyć tyle wysiłku w naukę norweskiego, który i tak był przecież łatwiejszy. I wtedy, oprócz obowiązków zawodowych, motywowała go też ponętna przyjacielska blondynka w łóżku z pracy. Na szczęście, pozostali aurorzy również wydawali się onieśmieleni materiałem do przyswojenia, a nawet zażenowani własną niewiedzą. Poprawiało mu humor, że wcale nie wiedział mniej od doświadczonego Rinehearta, czy Weasleya, który szkolił jego siostrę i wszystkich kursantów. Z jednym wyjątkiem - Mike z uznaniem skinął głową swojemu koledze Cedrikowi, który na odznaczał się wiedzą na tle ignorantów. Może po kursie zwróci się do niego z pytaniami, które nasuną mu się dopiero, gdy przestudiuje runy w skupieniu i w domowym zaciszu.
Obecnie, bardziej od runicznego alfabetu, bardziej nurtowały go limity w możliwościach łamaczy klątw. Czy to możliwe, że stan ich badań był tak...ograniczony, że nie dało się w żaden sposób uchronić przed pozyskaniem krwi? Ani nawet wyśledzić osoby, która rzuciła klątwę? Miał wrażenie, że czyni to nakładaczy klątw niemal bezkarnymi i szczególnie niebezpiecznymi, a łamaczom pozwala rozwiązywać problemy jedynie doraźnie, bez możliwości im zapobiegania. Zmarszczył lekko brwi, próbując sobie to wszystko uporządkować. W końcu podniósł rękę i zadał pytanie, które - miał nadzieję - nie zawstydzi ich prowadzącej. Był po prostu autentycznie ciekawy, czy istnieje jakaś szansa na przełom w jej dziedzinie nauki.
-Jakie są najnowsze badania z zakresu run i łamania klątw? Czy są prowadzone jakieś eksperymenty lub projekty, które pozwolą nam się lepiej chronić, wykryć nakładaczy klątw, albo choćby łatwiej ściągać wyjątkowo...trudne klątwy? - zawiesił lekko głos, mając nadzieję, że zabrzmiał obiektywnie. Interesowały go wszystkie trudne przypadki, ale jeden szczególnie. Może i nie wiedział wiele o runach, ale przeczytał wszystko o wilkołactwie. Wiedział, że może być nałożone także metodą klątwy i że wtedy da się je odwrócić. Że w przypadkach po ugryzieniu, likantropia jest permanentna i nic nie da się zrobić. Przekonał się o tym boleśnie, gdy oddał sporą część oszczędności szarlatanowi-"łamaczowi klątw" w Norwegii. Nie wiedział wtedy jeszcze o rozróżnieniu między likantropią z klątwy i ugryzienia. Teraz...cóż, nie śmiał marzyć, ale z drugiej strony jeszcze rok temu nikt nie marzył o eliksirze tojadowym, o sposobie na poskromienie bestialskiej natury wilkołaków.
Obecnie, bardziej od runicznego alfabetu, bardziej nurtowały go limity w możliwościach łamaczy klątw. Czy to możliwe, że stan ich badań był tak...ograniczony, że nie dało się w żaden sposób uchronić przed pozyskaniem krwi? Ani nawet wyśledzić osoby, która rzuciła klątwę? Miał wrażenie, że czyni to nakładaczy klątw niemal bezkarnymi i szczególnie niebezpiecznymi, a łamaczom pozwala rozwiązywać problemy jedynie doraźnie, bez możliwości im zapobiegania. Zmarszczył lekko brwi, próbując sobie to wszystko uporządkować. W końcu podniósł rękę i zadał pytanie, które - miał nadzieję - nie zawstydzi ich prowadzącej. Był po prostu autentycznie ciekawy, czy istnieje jakaś szansa na przełom w jej dziedzinie nauki.
-Jakie są najnowsze badania z zakresu run i łamania klątw? Czy są prowadzone jakieś eksperymenty lub projekty, które pozwolą nam się lepiej chronić, wykryć nakładaczy klątw, albo choćby łatwiej ściągać wyjątkowo...trudne klątwy? - zawiesił lekko głos, mając nadzieję, że zabrzmiał obiektywnie. Interesowały go wszystkie trudne przypadki, ale jeden szczególnie. Może i nie wiedział wiele o runach, ale przeczytał wszystko o wilkołactwie. Wiedział, że może być nałożone także metodą klątwy i że wtedy da się je odwrócić. Że w przypadkach po ugryzieniu, likantropia jest permanentna i nic nie da się zrobić. Przekonał się o tym boleśnie, gdy oddał sporą część oszczędności szarlatanowi-"łamaczowi klątw" w Norwegii. Nie wiedział wtedy jeszcze o rozróżnieniu między likantropią z klątwy i ugryzienia. Teraz...cóż, nie śmiał marzyć, ale z drugiej strony jeszcze rok temu nikt nie marzył o eliksirze tojadowym, o sposobie na poskromienie bestialskiej natury wilkołaków.
Can I not save one
from the pitiless wave?
Odpowiedzi na poszczególne pytania były jak najbardziej cenne. Przede wszystkim dowiedzieli się, że trudno jest przeciwdziałać klątwom nakładanym na osoby, ale do założenia takowej potrzebna jest całą fiolka krwi a nie zaledwie kilka kropel. To była dobra i zła zarazem wiadomość. Dotarło też do nich, że trudno jest odnaleźć osobę, która nałożyła klątwę, tylko po zapisie runicznym. Wytropić taką osobę było trudno, trzeba było więc złapać ją na gorącym uczynku, bądź znaleźć rzetelne dowody jej winy. Zatem łapanie kreatur trudniących się nakładaniem klątw wcale nie było takim prostym zadaniem.
Całe szkolenie w mniemaniu Kierana skomplikowało się bardziej, gdy Hagrid zaczęła mówić o samych runach. Może kiedyś, w dalekiej przeszłości, słyszał o ich podziale na odwracalne i nieodwracalne, jednak w tej jednej chwili wydało mu się to tak bardzo pogmatwane. Uważnie spoglądał na tablicę, gdzie zapisywane były ręką czarownicy kolejne znaki. Dzięki wyćwiczonej spostrzegawczości szybko utrwalił sobie kształty w pamięci, lecz to ich znaczenie było kluczowe. Mocno oniemiały spoglądał na symbole, widząc w nich coś na kształt szlaczków rysowanych przez kilkuletnie dzieci. Z pewną dozą niepokoju przyjął jedną z kopii, resztę podając dalej.
Dzięki tłumaczeniu Hagrid, a tak dokładniej to dzięki podanym przez nią przykładom, udało mu się zrozumieć sens istnienia run odwracalnych. Czyli trzeba nie tylko zapamiętać znaki, ale również nauczyć się je interpretować zarówno pojedynczo, jak i w stworzonych ciągach. Już wiedział, że nie zostanie w tej dziedzinie ekspertem, brakowało mu cierpliwości do bawienia się starożytnymi runami na stare lata. Nieco tępo wpatrywał się w kartkę, marszcząc przy tym brwi w wyraźnej zadumie. I trochę przeszkadzała mu jego własna milcząca postawa, ale jeśli nie miał do powiedzenia niczego mądrego, to wolał się nie udzielać.
To szkolenie było im potrzebne, aby zrozumieć podstawy zagadnienia, jednak już na samym początku prowadząca spotkanie wyraźnie podkreśliła, że lepiej poczekać na kogoś doświadczonego, jeśli chce się bezpiecznie ściągnąć klątwę. Nawet jeśli czekanie na łamacza nie było wygodne, to wciąż pozostawało najbardziej rozsądną opcją.
Całe szkolenie w mniemaniu Kierana skomplikowało się bardziej, gdy Hagrid zaczęła mówić o samych runach. Może kiedyś, w dalekiej przeszłości, słyszał o ich podziale na odwracalne i nieodwracalne, jednak w tej jednej chwili wydało mu się to tak bardzo pogmatwane. Uważnie spoglądał na tablicę, gdzie zapisywane były ręką czarownicy kolejne znaki. Dzięki wyćwiczonej spostrzegawczości szybko utrwalił sobie kształty w pamięci, lecz to ich znaczenie było kluczowe. Mocno oniemiały spoglądał na symbole, widząc w nich coś na kształt szlaczków rysowanych przez kilkuletnie dzieci. Z pewną dozą niepokoju przyjął jedną z kopii, resztę podając dalej.
Dzięki tłumaczeniu Hagrid, a tak dokładniej to dzięki podanym przez nią przykładom, udało mu się zrozumieć sens istnienia run odwracalnych. Czyli trzeba nie tylko zapamiętać znaki, ale również nauczyć się je interpretować zarówno pojedynczo, jak i w stworzonych ciągach. Już wiedział, że nie zostanie w tej dziedzinie ekspertem, brakowało mu cierpliwości do bawienia się starożytnymi runami na stare lata. Nieco tępo wpatrywał się w kartkę, marszcząc przy tym brwi w wyraźnej zadumie. I trochę przeszkadzała mu jego własna milcząca postawa, ale jeśli nie miał do powiedzenia niczego mądrego, to wolał się nie udzielać.
To szkolenie było im potrzebne, aby zrozumieć podstawy zagadnienia, jednak już na samym początku prowadząca spotkanie wyraźnie podkreśliła, że lepiej poczekać na kogoś doświadczonego, jeśli chce się bezpiecznie ściągnąć klątwę. Nawet jeśli czekanie na łamacza nie było wygodne, to wciąż pozostawało najbardziej rozsądną opcją.
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Zdaje się, że Skamander nie zrozumiał mojego żartu. A niby taki bystrzak z niego był. A może po prostu próbował zaskarbić sobie względy prelegentki czy coś w tym stylu - po co inaczej wypytywałby o literaturę? Kujon. No, ewentualnie wykwalifikowany podrywacz innych Kujonek. Czy on czasem nie był w Ravenclawie?
Znaczy, tak naprawdę to szanowałem jego zaangażowanie. Ale ignorancję wobec mnie - nie, tego szanować nie mogłem!
Powróciłem uwagą do Hagrid. Była chaotyczna i skrupulatna jednocześnie - mieszanka wybuchowa. I miała jakąś taką dziwną tendencję w mówieniu. Która w tym całym zakręceniu chyba w ogóle mnie nie dziwiła. Nie mogłem jej odmówić wiedzy - trudno jednak było mi się połapać w tym morzu informacji. Zawsze należałem raczej do tych zdolnych, ale leniwych. Naprawdę chciałem się czegoś nauczyć, ale na ten moment większość informacji była dla mnie mglista. Znaczy, najważniejsze już wiedziałem. Znajomość run i tak nie pozwoli wytropić mi czarnoksiężnika, który ją nałożył. A jedna kropla krwi wystarczyła do tego, by stać się marionetką w rękach czarnoksiężnika. No właśnie.
- Jaką w zasadzie kontrolę ma czarnoksiężnik nad klątwą? Czy pozwala mu w jakiś sposób sterować czarodziejem? - Wydało mi się to bardziej istotne, niż znajomość poszczególnych run. Znaczy, nie to, żebym był oporny na wiedzę. Ale chyba zdawałem sobie sprawę, że jedno szkolenie nie uczyni ze mnie mistrza. Skupiałem się więc na praktycznym użyciu.
Rozdane notatki nieco rozgoniły zaćmę na moim umyśle. Przestudiowałem je wnikliwie, dopiero teraz łapiąc, o co chodziło w tym całym odwracaniu. I chyba na tym się kończyło. A taki Deric zbierał pochwały (no dobra, słusznie), a Samuel doznawał olśnienia, którego mogłem mu tylko pozazdrościć. Wszyscy coś notowali, skrobali, rozkminiali, a ja czułem się, jakbym nie nadawał się do tych całych run. Ale ja zawsze w głębi serca wiedziałem, że nie jest mi pisana kariera naukowa.
Znaczy, tak naprawdę to szanowałem jego zaangażowanie. Ale ignorancję wobec mnie - nie, tego szanować nie mogłem!
Powróciłem uwagą do Hagrid. Była chaotyczna i skrupulatna jednocześnie - mieszanka wybuchowa. I miała jakąś taką dziwną tendencję w mówieniu. Która w tym całym zakręceniu chyba w ogóle mnie nie dziwiła. Nie mogłem jej odmówić wiedzy - trudno jednak było mi się połapać w tym morzu informacji. Zawsze należałem raczej do tych zdolnych, ale leniwych. Naprawdę chciałem się czegoś nauczyć, ale na ten moment większość informacji była dla mnie mglista. Znaczy, najważniejsze już wiedziałem. Znajomość run i tak nie pozwoli wytropić mi czarnoksiężnika, który ją nałożył. A jedna kropla krwi wystarczyła do tego, by stać się marionetką w rękach czarnoksiężnika. No właśnie.
- Jaką w zasadzie kontrolę ma czarnoksiężnik nad klątwą? Czy pozwala mu w jakiś sposób sterować czarodziejem? - Wydało mi się to bardziej istotne, niż znajomość poszczególnych run. Znaczy, nie to, żebym był oporny na wiedzę. Ale chyba zdawałem sobie sprawę, że jedno szkolenie nie uczyni ze mnie mistrza. Skupiałem się więc na praktycznym użyciu.
Rozdane notatki nieco rozgoniły zaćmę na moim umyśle. Przestudiowałem je wnikliwie, dopiero teraz łapiąc, o co chodziło w tym całym odwracaniu. I chyba na tym się kończyło. A taki Deric zbierał pochwały (no dobra, słusznie), a Samuel doznawał olśnienia, którego mogłem mu tylko pozazdrościć. Wszyscy coś notowali, skrobali, rozkminiali, a ja czułem się, jakbym nie nadawał się do tych całych run. Ale ja zawsze w głębi serca wiedziałem, że nie jest mi pisana kariera naukowa.
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Pochwała zdolności piśmienniczych Brendana miała być szczera, choć po przeanalizowaniu tego Jackie stwierdziła, że wyszło na opak. Otworzyła nawet usta, żeby wyjaśnić, o co jej chodziło, co nie zdarzało jej się często, ale ostatecznie podobnie jak on nabrała w nie wody i utkwiła wzrok w prowadzącej. To coraz bardziej przypominało lata szkolne, kiedy na wszelkie możliwe sposoby wymyślało się sposób, w jaki można byłoby porozumieć się z osobą obok, bo w sali z takim pogłosem czasami lot muchy wydawał się głośny jak bębny wojenne. Starała się notować krótkie streszczenia odpowiedzi do każdego pytania, ale to wcale nie było tak łatwe. Hagrid mówiła dość szybko, nie miała też wątpliwości co do jej merytoryki, to sposób jej deklamowania był dość luźny i całkiem przystępny. Zerknęła też w stronę Cedrica, kiedy prowadząca go pochwaliła. Kącik ust drgnął jej ku górze w geście, który kiedyś mógłby stać się czymś w rodzaju lekkiego uśmiechu. Teraz był tylko wyrazem jej myśli, w których sama do siebie również nie poskąpiła mu pochwały. Odebrała kartkę przygotowaną przez Hagrid i przyjrzała jej się – na razie pobieżnie, postanowiła, że w domu przestudiuje ją znacznie lepiej.
Zapisała jeszcze kilka słów w notatniku i podniosła dłoń. Jak w Hogwarcie.
– Jackie Rineheart – nie odzywała się jeszcze, wypadałoby przedstawić się w pierwszej kolejności. – Poznaliśmy już runy, wiemy, że mają formę odwracalną i nieodwracalną, wiemy, że tworzą klątwy. Ale czy istnieje możliwość uchronienia się przed jedną z nich, którą spotykamy w terenie i padamy jej ofiarą? Wisiorki z przeciwrunami? Ochronne talizmany?
Nie chciała patrzeć ani na obu Skamanderów, ani tym bardziej na Brendana, więc jak tylko skończyła mówić, po prostu patrzyła na kobietę, wyczekując odpowiedzi. Spotkania pierwszego stopnia z runami nie zawsze kończyły się dobrze i ona była jednym z takich przypadków. Nie było czym się chwalić, więc podejmować w tej sprawie głosu nie zamierzała. Tamto zdarzenie miało jednak swoje plusy – nauczyła się ostrożności i ukradła z tej mądrości nieco pokory.
Zapisała jeszcze kilka słów w notatniku i podniosła dłoń. Jak w Hogwarcie.
– Jackie Rineheart – nie odzywała się jeszcze, wypadałoby przedstawić się w pierwszej kolejności. – Poznaliśmy już runy, wiemy, że mają formę odwracalną i nieodwracalną, wiemy, że tworzą klątwy. Ale czy istnieje możliwość uchronienia się przed jedną z nich, którą spotykamy w terenie i padamy jej ofiarą? Wisiorki z przeciwrunami? Ochronne talizmany?
Nie chciała patrzeć ani na obu Skamanderów, ani tym bardziej na Brendana, więc jak tylko skończyła mówić, po prostu patrzyła na kobietę, wyczekując odpowiedzi. Spotkania pierwszego stopnia z runami nie zawsze kończyły się dobrze i ona była jednym z takich przypadków. Nie było czym się chwalić, więc podejmować w tej sprawie głosu nie zamierzała. Tamto zdarzenie miało jednak swoje plusy – nauczyła się ostrożności i ukradła z tej mądrości nieco pokory.
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
W sumie nie było tak źle. Mogła się przecież jakąć jak jej życzyła Shelta czego kompletnie nie rozumiała i o co zamierzała zapytać. Ale z kilkoma dorosłymi auorami jakoś sobie radziła. Chociaż nauczanie to raczej nie było dla niej. Nie dlatego, że nie umiała się odezwać, bardziej zdania nie zawsze składnie jej wychodziły. Jej wzrok zawisł na jasnowałosym aurorze.
- To jakby runy w dużym stopniu wspierające, Anthony. A te konkretne znaczenia mają - czy może ino są w stanie bardziej - wspomóc samą klątwę swoim pozytywnym nacechowaniem. To zwrócenie też uwagi na to, że nawet, jeśli runa jest w pozycji nie odwróconej, nie musi oznaczać czegoś dobrego. - bo i taka była prawda. Nie pracowała jeszcze długo, by zetknąć się z niezliczoną liczbą klątw, ale już na tyle by zaczerpnąć z doświadczenia innych i swoich własnych.
- O cholibka. - mruknęła unosząc dłoń i rozcierając nią kark. - Byłam pewna, że powiedziałam dobrze twoje imię, Cedric. Moje usta czasem robią sobie same co chcą. - wytłumaczyła się kompletnie nieskrępowana tym faktem. Wzruszyła też lekko ramionami przenosząc spojrzenie na mężczyznę o ciemnych włosach który siedział obok Anthony’ego.
- Oh oczywiście. Problem jednak leży trochę głębiej. Na eliksirach znam się tak, ze wcale a na anatomii trochę. Jednak już z samego logicznego punktu patrząc można na to spojrzeć tak. Żeby eliksir mógł wpłynąć na właściwości krwi, musiałby… cóż zwyczajnie wejść z nią w …- uniosła dłonie i zderzyła je ze sobą. -... interakcję. I to w sumie coś, co jest wykonalne. Problem leży jednak w tym zepsuciu krwi przez eliksir. Bo jakby nie patrzeć krew jest w całym naszym organizmie, chcąc ją zmienić - a dokładniej zepsuć - wpłynęliśmy nie tylko na nią, ale i na całe nasze funkcjonowanie. Musiałby powstać twór, który magicznie odbiera jej właściwości - czyli jak się zakłada cechy wiążące z właścicielem, jego materiał - choć niektórzy gadają że i niewielki ślad duszy - jednocześnie, nie wpływając na życie danego osobnika. Trudno też powiedzieć, czy zatruta krew - a może osoba pod wpływem trucizny - ma krew zdatną lub nie. Z tego co wiem nikt nie prowadził badań w tym kierunku, przynajmniej nie w Ministerstwie - jak wszyscy wiemy i trucizny i klątwy są lekko mówiąc niedozwolone za bardzo, nie? - zapytała w sumie rzucając pytaniem retorycznym. Klasnęła lekko w dłonie i spojrzała na jednostkę o krótkich rdzawych włosach w której dopiero zawsze po chwili odnajdowała kobietę.
- Nie. - odpowiedziała jej wskazując na nią splecionymi dłońmi z wystawionymi palcami. - I nie całkowicie. - uniosła splecione dłonie i palce wskazujące oparła o wargi spoglądając na chwilę w sufit i zastanawiając się nad czymś przez chwilę. - Są runy, jak te które podkreśliłam choćby, które stabilizują moc klątwy i niektórzy - ale nie wszyscy - z nich korzystają. Ale! - zastrzegła opuszczając dłonie. - O samej pracy z runami bardziej należy myśleć jak o…. - zastanowiła się chwilę szukając dobrego połączenia. - Oh, wiem! Jak o obrazie. A tego kto ich używa - w naszym przypadku czarnoksiężnika - należało by potraktować jako artystę. Wiem, że marne porównanie, ale chodzi o to, że nawet jeśli postawimy trzech takich obok siebie i każemy im namalować tą samą rzecz każdy zrobi to inaczej. Przez to jak widzi świat, jakie są ruchy jego ręki. To niuanse. Ale ważne. I tak samo jest z Runami tak naprawdę. Są klątwy które obiegły już w jakiś sposób świat czy Anglię, są zapisy z jakich run dany czarnoksiężnik korzystał by ją nałożyć. I są ci, którzy kopiują dokładnie jego ruchy. Ale też i ci, którzy dodają coś do siebie. By osiągnąć dany efekt, należy sięgnąć po daną runą i wspomóc ją innymi. Użyte więc w przypadku danych klątw o których istnieniu wiemy runy nie są kwestią utartej zasady, a jakby, potrzeby ich bycia tam. Bo każda z nich ma jakieś zadanie. - zakończyła swój wywód nie do końca pewna, czy zrozumieli to, co miała do powiedzenia. Przeniosła spojrzenie dalej.
- Historycy spierają się z sobą co do tego. Ich wczesne początki przypisuje się różnym kulturom, choć najgoręcej mówi się o Egipcie i Skandynawii, bo tam znalezione najstarsze zapiski. - odpowiedziała krzyżując spojrzenie z Brendanem. Podeszła do tablicy zakreślając runę o którą zapytał. - Pertho w odwróconej pozycji może oznaczać nieufność, czy głupotę - czasem skrajną - może zwiastować świadomość końca jako przeciwwaga do tajemnicy losu. Co ciekawe po tą runę często sięga się przy tworzeniu Klątwy Ponuraka, która nakładana jest na - właśnie osoby - a ten kto został nią dotknięty wszędzie widzi właśnie ponurego stwora, zaczynając obawiać się o swoje życie i cóż, czeka aż nie kipnie, bo jest przekonany że właśnie tak będzie. - zaplotła dłonie przed sobą i poczekała na kolejne pytanie. - Nigdy, ale to nigdy nie dopisujcie nic do konkretnego wzoru, albo jego części jeśli nie macie całkowitej świadomości co tak naprawdę zrobicie i zmienicie. Sprawa wygląda tak. Runy są nie tylko alfabetem, ale też nośnikiem magicznej energii. - uniosła obie dłonie rozkładając ja przed sobą. Zacisnęła pierwszą. - Spisana klątwa. - zacisnęła drugą. - I mikstura. - zbliżyła do siebie obie dłonie. - Dopiero związana czarną magią i zamiarem nabiera mocy działającej tak prawdziwie. Klątwy pozbywa się niwelując jej czarnogmagiczną moc, a więc sięgając po jej przeciwstawną wagę - czym jak wiecie jest obrona przed czarną magią. Służy do tego Finite Incantatem, ale! - zastrzegła znów unosząc palec ku górze i przesuwając spojrzeniem po wszystkich zebranych w sali. - Nie mając świadomości zamiaru, przegapienie jakiejś runy, złe jej odczytanie, nie pozwoli na złamanie klątwy. Bo żeby złamać klątwę, trzeba się jakby przeciwstawić swoją myślą i mocą temu właśnie zamiarowi. Złamanie klątwy pozbawia mocy runy. Ja czasem dla pewności je przerywam pionową linią by zapobiec możliwości ponownego ich uruchomienia. Choć i to jest możliwe. - przeniosła spojrzenie dalej zawieszając je na Michaelu.
- W tej chwili pracuję przy projekcie, który będzie miał na celu odtworzenie sieci Fiuu i ustabilizowanie jej przy pomocy pozytywnej energii runicznej. Także, trzymajcie kciuki. - poleciła im swobodnie i zmarszczyła na chwilę pokaźne brwi. - Istnieją w Katedrze Zapobiegania Klątwom Niewłaściwym znajdują się runiści, alchemicy i numerolodzy którzy nad tym pracują. Jednak przedmiot ich badań i prowadzonych projektów znany jest tylko tym, którzy w tych badaniach uczestniczą. Przynajmniej do czasu kiedy ci postanawiają podzielić się wynikami swojej pracy. Procedury. - mruknęła unosząc lekko dłoń i drapiąc się po nosie. - Możesz spróbować zasięgnąć informacji bezpośrednio u nich. - poradziła. Podlegali pod tą samą jednostkę Departamentu, więc nie uzyskałaby więcej informacji niż ktokolwiek z tej sali. Zdecydowała się na Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów przez to, że ci z KZKN nieraz wyjeżdżali na długie miesiące - a ona nie mogła sobie na to pozwolić. Zawiesiła spojrzenie na Fredzie.
- Wątpliwe, ale nie całkowicie pewnie. Klątwy działają doraźnie i z konkretnym skutkiem który jest stały i ma określony cel. Możesz komuś zafundować grypę, albo dorobić oślich uszu. Może się rozwijać od kataru przejść do aganoii, czy potęgować strach. Ale nie łączy tego co klątwę nałożył z tym, co padł jej celem. To jak zrzucenie komuś na łęb cegły. Gdy ją rzucasz, to ją puszczasz. A ona leci zrobić swoje. Oczywiście, jedynym wyjątkiem jest Imperio, ale do niego nie trzeba ani krwi ani mikstury. - odpowiedziała na kolejne pytanie spoglądając na kobietę, która podniosła dłoń. Przeniosła na nią spojrzenie, które prześlizgnęło się po dłoni.
- Nie ma potrzeby zgłaszać się jak w szkole, mało nas. - zmarszczyła ponownie pokaźne brwi zastanawiając się kilka chwil nad odpowiedzią. - Problem polega na tym, o czym mówiłam przed chwilą. Że w sumie każda klątwa jest inna i co najmniej w minimalnym stopniu niepowtarzalna. Nie jesteśmy w stanie stworzyć wisiorka czy talizmanu, który chroniłby przed każdą klątwą, bo nie wiemy które runy zostaną w niej użyte i których użyć należy by zniwelować działanie czarnomagicznych run. Zaś zapisanie wszystkimi runami jednego talizmanu i napełnienie go białą magią doprowadzi do sprzężenia jak nie w samym talizmanie, to w momencie zetknięcia z klątwą czego skutki mogą być jeszcze gorsze. Jeśli natrafiamy na ślady klątwy, albo zostajecie jej ofiarą zgłaszacie to możliwe jak najszybciej do Biura. Zdaje sobie sprawę, że to może być frustrujące. Ale polecam nie działać na własną rękę i każde miejsce z podejrzeniem że znajduje się na nim klątwa zgłaszać, żeby to sprawdzić i żeby nikt nie wpadł w nią. - wzięła wdech i znów zniknęła pod biurkiem z którego wyciągnęła kolejne naręcze pergaminów by znów podać je Anthonyemu.
- Dobrze. Klątwy na osoby. Wypisałam wam te, które spotyka się najczęściej i szeroko pojętym znaczeniu się najmocniej popularne. Obok są opisy ich działania, jeśli zobaczycie kogoś w takim stanie to to może być przyczyną. Dobra. - powiedziała klaskając w dłonie i uśmiechając się promiennie. - Ktoś chciałby wybrać jakąś klątwę i spróbować dobrać do niej runy z których mogłaby zostać stworzona? - zapytała rzucając zachęcające spojrzenie każdemu z osobna,
| dobra misiaki, nie spodziewałam się, że tyle mi to zajmie, więc na kartkach od Tangie znajdując się tylko klątwy na osoby te oznaczone [O].
Czas na odpis 14.04 godz. 12:00
- To jakby runy w dużym stopniu wspierające, Anthony. A te konkretne znaczenia mają - czy może ino są w stanie bardziej - wspomóc samą klątwę swoim pozytywnym nacechowaniem. To zwrócenie też uwagi na to, że nawet, jeśli runa jest w pozycji nie odwróconej, nie musi oznaczać czegoś dobrego. - bo i taka była prawda. Nie pracowała jeszcze długo, by zetknąć się z niezliczoną liczbą klątw, ale już na tyle by zaczerpnąć z doświadczenia innych i swoich własnych.
- O cholibka. - mruknęła unosząc dłoń i rozcierając nią kark. - Byłam pewna, że powiedziałam dobrze twoje imię, Cedric. Moje usta czasem robią sobie same co chcą. - wytłumaczyła się kompletnie nieskrępowana tym faktem. Wzruszyła też lekko ramionami przenosząc spojrzenie na mężczyznę o ciemnych włosach który siedział obok Anthony’ego.
- Oh oczywiście. Problem jednak leży trochę głębiej. Na eliksirach znam się tak, ze wcale a na anatomii trochę. Jednak już z samego logicznego punktu patrząc można na to spojrzeć tak. Żeby eliksir mógł wpłynąć na właściwości krwi, musiałby… cóż zwyczajnie wejść z nią w …- uniosła dłonie i zderzyła je ze sobą. -... interakcję. I to w sumie coś, co jest wykonalne. Problem leży jednak w tym zepsuciu krwi przez eliksir. Bo jakby nie patrzeć krew jest w całym naszym organizmie, chcąc ją zmienić - a dokładniej zepsuć - wpłynęliśmy nie tylko na nią, ale i na całe nasze funkcjonowanie. Musiałby powstać twór, który magicznie odbiera jej właściwości - czyli jak się zakłada cechy wiążące z właścicielem, jego materiał - choć niektórzy gadają że i niewielki ślad duszy - jednocześnie, nie wpływając na życie danego osobnika. Trudno też powiedzieć, czy zatruta krew - a może osoba pod wpływem trucizny - ma krew zdatną lub nie. Z tego co wiem nikt nie prowadził badań w tym kierunku, przynajmniej nie w Ministerstwie - jak wszyscy wiemy i trucizny i klątwy są lekko mówiąc niedozwolone za bardzo, nie? - zapytała w sumie rzucając pytaniem retorycznym. Klasnęła lekko w dłonie i spojrzała na jednostkę o krótkich rdzawych włosach w której dopiero zawsze po chwili odnajdowała kobietę.
- Nie. - odpowiedziała jej wskazując na nią splecionymi dłońmi z wystawionymi palcami. - I nie całkowicie. - uniosła splecione dłonie i palce wskazujące oparła o wargi spoglądając na chwilę w sufit i zastanawiając się nad czymś przez chwilę. - Są runy, jak te które podkreśliłam choćby, które stabilizują moc klątwy i niektórzy - ale nie wszyscy - z nich korzystają. Ale! - zastrzegła opuszczając dłonie. - O samej pracy z runami bardziej należy myśleć jak o…. - zastanowiła się chwilę szukając dobrego połączenia. - Oh, wiem! Jak o obrazie. A tego kto ich używa - w naszym przypadku czarnoksiężnika - należało by potraktować jako artystę. Wiem, że marne porównanie, ale chodzi o to, że nawet jeśli postawimy trzech takich obok siebie i każemy im namalować tą samą rzecz każdy zrobi to inaczej. Przez to jak widzi świat, jakie są ruchy jego ręki. To niuanse. Ale ważne. I tak samo jest z Runami tak naprawdę. Są klątwy które obiegły już w jakiś sposób świat czy Anglię, są zapisy z jakich run dany czarnoksiężnik korzystał by ją nałożyć. I są ci, którzy kopiują dokładnie jego ruchy. Ale też i ci, którzy dodają coś do siebie. By osiągnąć dany efekt, należy sięgnąć po daną runą i wspomóc ją innymi. Użyte więc w przypadku danych klątw o których istnieniu wiemy runy nie są kwestią utartej zasady, a jakby, potrzeby ich bycia tam. Bo każda z nich ma jakieś zadanie. - zakończyła swój wywód nie do końca pewna, czy zrozumieli to, co miała do powiedzenia. Przeniosła spojrzenie dalej.
- Historycy spierają się z sobą co do tego. Ich wczesne początki przypisuje się różnym kulturom, choć najgoręcej mówi się o Egipcie i Skandynawii, bo tam znalezione najstarsze zapiski. - odpowiedziała krzyżując spojrzenie z Brendanem. Podeszła do tablicy zakreślając runę o którą zapytał. - Pertho w odwróconej pozycji może oznaczać nieufność, czy głupotę - czasem skrajną - może zwiastować świadomość końca jako przeciwwaga do tajemnicy losu. Co ciekawe po tą runę często sięga się przy tworzeniu Klątwy Ponuraka, która nakładana jest na - właśnie osoby - a ten kto został nią dotknięty wszędzie widzi właśnie ponurego stwora, zaczynając obawiać się o swoje życie i cóż, czeka aż nie kipnie, bo jest przekonany że właśnie tak będzie. - zaplotła dłonie przed sobą i poczekała na kolejne pytanie. - Nigdy, ale to nigdy nie dopisujcie nic do konkretnego wzoru, albo jego części jeśli nie macie całkowitej świadomości co tak naprawdę zrobicie i zmienicie. Sprawa wygląda tak. Runy są nie tylko alfabetem, ale też nośnikiem magicznej energii. - uniosła obie dłonie rozkładając ja przed sobą. Zacisnęła pierwszą. - Spisana klątwa. - zacisnęła drugą. - I mikstura. - zbliżyła do siebie obie dłonie. - Dopiero związana czarną magią i zamiarem nabiera mocy działającej tak prawdziwie. Klątwy pozbywa się niwelując jej czarnogmagiczną moc, a więc sięgając po jej przeciwstawną wagę - czym jak wiecie jest obrona przed czarną magią. Służy do tego Finite Incantatem, ale! - zastrzegła znów unosząc palec ku górze i przesuwając spojrzeniem po wszystkich zebranych w sali. - Nie mając świadomości zamiaru, przegapienie jakiejś runy, złe jej odczytanie, nie pozwoli na złamanie klątwy. Bo żeby złamać klątwę, trzeba się jakby przeciwstawić swoją myślą i mocą temu właśnie zamiarowi. Złamanie klątwy pozbawia mocy runy. Ja czasem dla pewności je przerywam pionową linią by zapobiec możliwości ponownego ich uruchomienia. Choć i to jest możliwe. - przeniosła spojrzenie dalej zawieszając je na Michaelu.
- W tej chwili pracuję przy projekcie, który będzie miał na celu odtworzenie sieci Fiuu i ustabilizowanie jej przy pomocy pozytywnej energii runicznej. Także, trzymajcie kciuki. - poleciła im swobodnie i zmarszczyła na chwilę pokaźne brwi. - Istnieją w Katedrze Zapobiegania Klątwom Niewłaściwym znajdują się runiści, alchemicy i numerolodzy którzy nad tym pracują. Jednak przedmiot ich badań i prowadzonych projektów znany jest tylko tym, którzy w tych badaniach uczestniczą. Przynajmniej do czasu kiedy ci postanawiają podzielić się wynikami swojej pracy. Procedury. - mruknęła unosząc lekko dłoń i drapiąc się po nosie. - Możesz spróbować zasięgnąć informacji bezpośrednio u nich. - poradziła. Podlegali pod tą samą jednostkę Departamentu, więc nie uzyskałaby więcej informacji niż ktokolwiek z tej sali. Zdecydowała się na Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów przez to, że ci z KZKN nieraz wyjeżdżali na długie miesiące - a ona nie mogła sobie na to pozwolić. Zawiesiła spojrzenie na Fredzie.
- Wątpliwe, ale nie całkowicie pewnie. Klątwy działają doraźnie i z konkretnym skutkiem który jest stały i ma określony cel. Możesz komuś zafundować grypę, albo dorobić oślich uszu. Może się rozwijać od kataru przejść do aganoii, czy potęgować strach. Ale nie łączy tego co klątwę nałożył z tym, co padł jej celem. To jak zrzucenie komuś na łęb cegły. Gdy ją rzucasz, to ją puszczasz. A ona leci zrobić swoje. Oczywiście, jedynym wyjątkiem jest Imperio, ale do niego nie trzeba ani krwi ani mikstury. - odpowiedziała na kolejne pytanie spoglądając na kobietę, która podniosła dłoń. Przeniosła na nią spojrzenie, które prześlizgnęło się po dłoni.
- Nie ma potrzeby zgłaszać się jak w szkole, mało nas. - zmarszczyła ponownie pokaźne brwi zastanawiając się kilka chwil nad odpowiedzią. - Problem polega na tym, o czym mówiłam przed chwilą. Że w sumie każda klątwa jest inna i co najmniej w minimalnym stopniu niepowtarzalna. Nie jesteśmy w stanie stworzyć wisiorka czy talizmanu, który chroniłby przed każdą klątwą, bo nie wiemy które runy zostaną w niej użyte i których użyć należy by zniwelować działanie czarnomagicznych run. Zaś zapisanie wszystkimi runami jednego talizmanu i napełnienie go białą magią doprowadzi do sprzężenia jak nie w samym talizmanie, to w momencie zetknięcia z klątwą czego skutki mogą być jeszcze gorsze. Jeśli natrafiamy na ślady klątwy, albo zostajecie jej ofiarą zgłaszacie to możliwe jak najszybciej do Biura. Zdaje sobie sprawę, że to może być frustrujące. Ale polecam nie działać na własną rękę i każde miejsce z podejrzeniem że znajduje się na nim klątwa zgłaszać, żeby to sprawdzić i żeby nikt nie wpadł w nią. - wzięła wdech i znów zniknęła pod biurkiem z którego wyciągnęła kolejne naręcze pergaminów by znów podać je Anthonyemu.
- Dobrze. Klątwy na osoby. Wypisałam wam te, które spotyka się najczęściej i szeroko pojętym znaczeniu się najmocniej popularne. Obok są opisy ich działania, jeśli zobaczycie kogoś w takim stanie to to może być przyczyną. Dobra. - powiedziała klaskając w dłonie i uśmiechając się promiennie. - Ktoś chciałby wybrać jakąś klątwę i spróbować dobrać do niej runy z których mogłaby zostać stworzona? - zapytała rzucając zachęcające spojrzenie każdemu z osobna,
| dobra misiaki, nie spodziewałam się, że tyle mi to zajmie, więc na kartkach od Tangie znajdując się tylko klątwy na osoby te oznaczone [O].
Czas na odpis 14.04 godz. 12:00
Tangwystl Hagrid
Zawód : Łamacz Klątw, tester nowych zaklęć
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And it's to cold outside
for angels to fly
for angels to fly
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Michael zdusił śmiech, gdy Tangwystl pomyliła imię Derica, to znaczy Cedrica. Nie powinien się śmiać, bo sam nie miał pojęcia jak wymówić jej imię i chociaż była sporo młodsza, postanowił jej mówić "pani Hagrid." Spoważniał więc i powrócił do robienia notatek.
-Może wydziały klątw i eliksirów mogłyby współpracować nieco ściślej? - zasugerował, mając nadzieję, że nie brzmi to bezczelnie. Ale przecież jako wszyscy aurorzy mieli tyyyle wspaniałych pomysłów, które tylko czekały na realizację - gdyby runy nie były tak zamkniętą na siebie dziedziną, wszystko byłoby łatwiejsze! Czuł się troszkę jak wojownik, który próbuje być intelektualistą i po raz pierwszy w życiu pojmuje, że naukowcy nie są wszechmocni. Cóż, dzięki eliksirowi tojadowemu nabrał o nich właśnie takiego wrażenia. Grupka alchemików naprawiła jego życie z dnia na dzień, więc nie rozumiał do końca, że takie przełomowe odkrycia nie następują co roku.
Pojaśniał trochę na wieść, że Hagrid pracuje nad odtworzeniem sieci Fiuu. Miał zdecydowanie dość spacerów w deszczu!
-Trzymam kciuki! Więc sieć Fiuu została zniszczona właśnie przez klątwę? - czytał coś o tym, ale szczerze mówiąc, nie rozumiał naukowego żargonu. Poza tym nie był pewien, czy gazety podają całą prawdę.
O nie, Hagrid zadała im zadanie! Zbladł lekko, ale poczuł też irracjonalną potrzebę przerwania ciszy, która zapadła po jej słowach. Był Gryfonem, nie znosił niezręczności ani pasywności. Na zajęciach nienawidził sytuacji, gdy wszyscy milczeli i ktoś musiał ratować honor klasy, bo zazwyczaj impulsywnie zgłaszał się wtedy na ochotnika, pomimo nieprzygotowania. Zmarszczył brwi i jeszcze raz przebiegł wzrokiem po liście run, a potem liście klątw.
-Czyli...weźmy na przykład Klątwę Fałszywego Proroka. Skoro wywołuje fałszywe wizje i niepokój, można chyba ją stworzyć z pomocą odwróconej runy mądrości i tajemnic losu, czyli Pertho. Może też odwrócone Laguz, skoro w normalnej postaci oznacza nadzieję i intuicję? Albo Ansuz, symbolizujące mądrość i natchnienie. Hmm, ile ma być tych run? - zarumienił się mimowolnie.
-Może wydziały klątw i eliksirów mogłyby współpracować nieco ściślej? - zasugerował, mając nadzieję, że nie brzmi to bezczelnie. Ale przecież jako wszyscy aurorzy mieli tyyyle wspaniałych pomysłów, które tylko czekały na realizację - gdyby runy nie były tak zamkniętą na siebie dziedziną, wszystko byłoby łatwiejsze! Czuł się troszkę jak wojownik, który próbuje być intelektualistą i po raz pierwszy w życiu pojmuje, że naukowcy nie są wszechmocni. Cóż, dzięki eliksirowi tojadowemu nabrał o nich właśnie takiego wrażenia. Grupka alchemików naprawiła jego życie z dnia na dzień, więc nie rozumiał do końca, że takie przełomowe odkrycia nie następują co roku.
Pojaśniał trochę na wieść, że Hagrid pracuje nad odtworzeniem sieci Fiuu. Miał zdecydowanie dość spacerów w deszczu!
-Trzymam kciuki! Więc sieć Fiuu została zniszczona właśnie przez klątwę? - czytał coś o tym, ale szczerze mówiąc, nie rozumiał naukowego żargonu. Poza tym nie był pewien, czy gazety podają całą prawdę.
O nie, Hagrid zadała im zadanie! Zbladł lekko, ale poczuł też irracjonalną potrzebę przerwania ciszy, która zapadła po jej słowach. Był Gryfonem, nie znosił niezręczności ani pasywności. Na zajęciach nienawidził sytuacji, gdy wszyscy milczeli i ktoś musiał ratować honor klasy, bo zazwyczaj impulsywnie zgłaszał się wtedy na ochotnika, pomimo nieprzygotowania. Zmarszczył brwi i jeszcze raz przebiegł wzrokiem po liście run, a potem liście klątw.
-Czyli...weźmy na przykład Klątwę Fałszywego Proroka. Skoro wywołuje fałszywe wizje i niepokój, można chyba ją stworzyć z pomocą odwróconej runy mądrości i tajemnic losu, czyli Pertho. Może też odwrócone Laguz, skoro w normalnej postaci oznacza nadzieję i intuicję? Albo Ansuz, symbolizujące mądrość i natchnienie. Hmm, ile ma być tych run? - zarumienił się mimowolnie.
Can I not save one
from the pitiless wave?
Słuchał dalej - w skupieniu - chcąc wynieść z tego spotkania jak najwięcej; zorganizował je przecież nie bez powodu, to wpadka jego towarzyszy broni uświadomiła go, jak mocno lekceważył tę dziedzinę a zarazem jak mocno lekceważyć jej nigdy nie powinien. Klątwy były jedną z dwóch podstawowych czarnoksięskich broni, co do tego nie istniały wątpliwości - a oni lekceważyli je jakby nie znaczyły nic. Naturalnie, potrzebowali współpracy z łamaczami klątw, ale jednocześnie nie było sensu przywoływać tresera lwów, żeby zabił muchę: a ich wiedza - a raczej jej brak - sprowadzały ich współpracę do podobnych zdarzeń. Nie tylko nie potrafili sobie poradzić z najprostszymi zabezpieczeniami, ale także - a może przede wszystkim - nie potrafili odpowiednio ocenić zagrożenia. To właśnie dlatego tamtego dnia... miał miejsce ten niechlubny incydent, który każdy w tym pomieszczeniu wolał przemilczeć. Zachowali się głupio, ale mówienie o tym postawiłoby w złym świetle całą ich jednostkę. Dygresje odnośnie ewentualnej przyszłości i dokonań na tym polu wydawały mu się odbiegać od tematu zajęć i marnować czas, który mieli poświęcić szkoleniu. Gdyby wiedzieli o tym temacie więcej - mogliby o nim dyskutować, aktualnie zachowywali się jak dzieci, które proszą rodziców, by przemalowali niebo na zielono, bo zielony był ładniejszy. Jasne, życie byłoby prostsze, gdyby całkiem zablokować złe działanie magii: mroczne moce, klątwy, czarnoksięskie praktyki, ale to było raczej domeną prawa, nie nauki - którego przestrzegania strzegli zresztą właśnie oni. Wsłuchiwał się w malownicze - dosłownie - przenośnie Hagrid, starając się sobie wyimaginować podejście do tematu tak, jak je określiła. Runy były narzędziami, jak farby w rękach malarza, ich dokładne znaczenie nakreślał sposób ich użycia: ale, jak przy farbach, znać należało podstawowe zasady ich łączenia, by móc się nimi sprawnie posługiwać. Brzmiało sensownie, a nicość jego wiedzy z wolna nabierała wyraźniejszych kształtów. Odrzucał kierujące nim wcześniej stereotypowy, intuicyjne postrzeganie tej dziedziny, zastępując je faktami. Krok po kroku. Przyglądał się ich kształtom, słuchając o egipskich hieroglifach i starożytnym piśmie, musiały posiadać wielką moc - oczywiście, że posiadały.
Odebrał pergamin, przeglądając klątwy - zawieszając oko na najtrudniejszej z nich. Wielość objawów dawała jednak złudne wrażenie, że ilość run niezbędnych do jej prawidłowego wywołania była ogromna. Nie chcąc gubić się w ich znaczeniu, przeciągnął spojrzeniem wyżej - szukając prostszych, po czym odezwał się krótko po Tonksie:
- Klątwa Tanatosa - podjął, przez chwilę jeszcze zatrzymując wzrok na jej opisie - dokładnie pr zyglądając się objawom. - Ofiara widzi martwych ludzi. - Przesunał pergaminy, wystawiając przed oczy drugi z nich - przeglądając runy. - Berkano oznacza nowy początek, odwrócona może przedstawić nowy koniec - ponową śmierć tych, którzy odeszli i objawienie się ich przed oczami ofiary. Odwrotnością płodności też jest śmierć - zaryzykował, nie miał pojęcia czy mówił słusznie - podążał za wskazówkami Hagrid. - Laguz oznacza harmonię z samym sobą, nawiązanie połączenia ze swoim wnętrzem. Wydaje się, że klątwa działająca na umysł, wywołująca omamy, to połączenie zrywa. Othala - brak bezpieczeństwa, to oczywiste, klątwa Tanatosa wywołuje ciągły lęk - pytanie jednak, czy w sytuacji, w której ofierze technicznie nic nie grozi... mam na myśli, nie zostanie zraniona - przeniósł spojrzenie na Hagrid - kiedy zagrożenie tkwi w umyśle, nie w ciele realnie zagrożonym urazem, jaka runa wyróżnia takie klątwy?
Odebrał pergamin, przeglądając klątwy - zawieszając oko na najtrudniejszej z nich. Wielość objawów dawała jednak złudne wrażenie, że ilość run niezbędnych do jej prawidłowego wywołania była ogromna. Nie chcąc gubić się w ich znaczeniu, przeciągnął spojrzeniem wyżej - szukając prostszych, po czym odezwał się krótko po Tonksie:
- Klątwa Tanatosa - podjął, przez chwilę jeszcze zatrzymując wzrok na jej opisie - dokładnie pr zyglądając się objawom. - Ofiara widzi martwych ludzi. - Przesunał pergaminy, wystawiając przed oczy drugi z nich - przeglądając runy. - Berkano oznacza nowy początek, odwrócona może przedstawić nowy koniec - ponową śmierć tych, którzy odeszli i objawienie się ich przed oczami ofiary. Odwrotnością płodności też jest śmierć - zaryzykował, nie miał pojęcia czy mówił słusznie - podążał za wskazówkami Hagrid. - Laguz oznacza harmonię z samym sobą, nawiązanie połączenia ze swoim wnętrzem. Wydaje się, że klątwa działająca na umysł, wywołująca omamy, to połączenie zrywa. Othala - brak bezpieczeństwa, to oczywiste, klątwa Tanatosa wywołuje ciągły lęk - pytanie jednak, czy w sytuacji, w której ofierze technicznie nic nie grozi... mam na myśli, nie zostanie zraniona - przeniósł spojrzenie na Hagrid - kiedy zagrożenie tkwi w umyśle, nie w ciele realnie zagrożonym urazem, jaka runa wyróżnia takie klątwy?
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Tonks się obśmiał, chociaż nie do końca byłem pewien dlaczego; bardzo nieładnie, Michael, zwłaszcza, że koleżanka prelegentka podkreśliła, że ma problem ze słowami (chociaż jej zachowanie wskazywało raczej na to, że nieszczególnie jej to przeszkadzało). Reszta robiła za kujonów, a ja - starym zwyczajem - za błyskotliwego lesera.
Chociaż trochę mnie zamurowało, kiedy Hagrid zaczęła mówić o czarnoksiężnikach jak o artystach. Nie wiem jak daleko sięgało jej doświadczenie, ale nie było niczego artystycznego w rozczłonkowanych czy zwęglonych zwłokach. Zmarszczyłem nos, przez chwilę poddając jej profesjonalizm w wątpliwość. To też zamierzała zrzucić na język, nad którym nie panowała? Znaczy się, nie miałem nic przeciwko Hagrid - jeszcze - ale ta uwaga zostawiła jakąś taką mocną, czarną plamę na jej osobowości, darowałem sobie jednak dygresje na temat artystycznego podejścia czarnoksiężników do mordowania ludzi.
Trochę nadrobiła, dodając wzmiankę o pracy nad odbudową i odpowiednim wzmocnieniu sieci fiuu. Mimowolnie zacząłem myśleć o przejściu budowanym przez badaczy i Bathildę. I o zabezpieczeniach. Ochronie. Co nasunęło mi kolejne pytanie.
- A czy możemy runy same z siebe wykorzystać do ochrony? W sensie, nie w jako opozycji do klątw? - Skoro samo ich znaczenie było dobre, czy mogły wspomagać białą magię?
Odchyliłem się nieco na krześle, przyjmując nonszalancką pozę godną szkolnego szarlatana. Ale słuchałem, pilnie i uważnie, każde słowo sumiennie odnotowując w pamięci. Kiwnąłem głową, otrzymując odpowiedź na swoje pytanie, po czym z zapałem zabrałem się za wertowanie kolejnych notatek.
Zadanie prawie-że-praktyczne. Coś dla mnie. Zdecydowanie.
- Klątwa Gwardzisty. - Powiedziałem stanowczo, a na moim obliczu wymalował się lisi uśmiech. Kiedy tylko zobaczyłem ją w spisie, od razu przykuła moją uwagę. Z wiadomych przyczyn. - Jako pierwszy nasuwa mi się Uruz. Zdrowie, moc, wytrzymałość, siła przetrwania. Także Algiz, odpowiedzialny za naturalną ochronę. Którą czarnoksiężnik chce przerwać. - Im dłużej wertowałem ściągą z runami, tym więcej pasowało mi do klątwy. - Oraz Laguz - chroniący intuicję, kontakt z własnym wnętrzem, mógłby odpowiadać za rozdarcie rany od strony psychicznej, powodując jeszcze większe zniszczenie. - Zakończyłem. Ciekawe jakiej konfiguracji użyła Bathilda, kiedy nas przeklinała. A może każdy otrzymał indywidualny zestaw artystycznie dobranych run? Tak pod kątem osobowości?
Chociaż równie dobrze wszyscy mogliśmy paść ofiarami klątwy Achlys.
Chociaż trochę mnie zamurowało, kiedy Hagrid zaczęła mówić o czarnoksiężnikach jak o artystach. Nie wiem jak daleko sięgało jej doświadczenie, ale nie było niczego artystycznego w rozczłonkowanych czy zwęglonych zwłokach. Zmarszczyłem nos, przez chwilę poddając jej profesjonalizm w wątpliwość. To też zamierzała zrzucić na język, nad którym nie panowała? Znaczy się, nie miałem nic przeciwko Hagrid - jeszcze - ale ta uwaga zostawiła jakąś taką mocną, czarną plamę na jej osobowości, darowałem sobie jednak dygresje na temat artystycznego podejścia czarnoksiężników do mordowania ludzi.
Trochę nadrobiła, dodając wzmiankę o pracy nad odbudową i odpowiednim wzmocnieniu sieci fiuu. Mimowolnie zacząłem myśleć o przejściu budowanym przez badaczy i Bathildę. I o zabezpieczeniach. Ochronie. Co nasunęło mi kolejne pytanie.
- A czy możemy runy same z siebe wykorzystać do ochrony? W sensie, nie w jako opozycji do klątw? - Skoro samo ich znaczenie było dobre, czy mogły wspomagać białą magię?
Odchyliłem się nieco na krześle, przyjmując nonszalancką pozę godną szkolnego szarlatana. Ale słuchałem, pilnie i uważnie, każde słowo sumiennie odnotowując w pamięci. Kiwnąłem głową, otrzymując odpowiedź na swoje pytanie, po czym z zapałem zabrałem się za wertowanie kolejnych notatek.
Zadanie prawie-że-praktyczne. Coś dla mnie. Zdecydowanie.
- Klątwa Gwardzisty. - Powiedziałem stanowczo, a na moim obliczu wymalował się lisi uśmiech. Kiedy tylko zobaczyłem ją w spisie, od razu przykuła moją uwagę. Z wiadomych przyczyn. - Jako pierwszy nasuwa mi się Uruz. Zdrowie, moc, wytrzymałość, siła przetrwania. Także Algiz, odpowiedzialny za naturalną ochronę. Którą czarnoksiężnik chce przerwać. - Im dłużej wertowałem ściągą z runami, tym więcej pasowało mi do klątwy. - Oraz Laguz - chroniący intuicję, kontakt z własnym wnętrzem, mógłby odpowiadać za rozdarcie rany od strony psychicznej, powodując jeszcze większe zniszczenie. - Zakończyłem. Ciekawe jakiej konfiguracji użyła Bathilda, kiedy nas przeklinała. A może każdy otrzymał indywidualny zestaw artystycznie dobranych run? Tak pod kątem osobowości?
Chociaż równie dobrze wszyscy mogliśmy paść ofiarami klątwy Achlys.
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Wykład trwał dalej, a Sophia słuchała nie tylko odpowiedzi na własne pytania, ale też na pytania innych. Od czasu do czasu zapisywała coś w notatniku, czując się jak w Hogwarcie, albo na teoretycznych zajęciach kursu aurorskiego. Z reguły wolała praktykę niż teorię, ale żeby zrozumieć runy i klątwy, musiała dowiedzieć się tego, co leżało u ich podstaw.
Jednak fakt, że każdy zaklinacz mógł użyć zupełnie innych run, sprawiało że poprawne rozpoznanie klątw brzmiało jak naprawdę trudne zadanie, bo zamiast jednej możliwej kombinacji mogły pojawić się ich dziesiątki. Gdyby każda klątwa miała jeden konkretny, charakterystyczny dla niej wzór dużo łatwiej byłoby ją zidentyfikować i zdjąć, ale wtedy szkolenie na łamacza oraz ich praca nie byłaby tak nieprzewidywalna i niebezpieczna. Niestety podczas łamania klątw często dochodziło do różnych wypadków.
- Czyli klątwa, nawet jeśli jej działanie będzie zbliżone lub nawet takie samo, może wyglądać zupełnie inaczej w zależności od tego, przez kogo została stworzona? Czy jej główna runa pozostanie taka sama, a runy wspierające oraz ich ilość mogą się różnić? Jeśli tak, to pewnie utrudnia to identyfikację, przynajmniej z punktu widzenia kogoś, kto nie dysponuje zaawansowaną wiedzą – dopytała, próbując usystematyzować właśnie poznane informacje i upewnić się, czy dobrze rozumie. – Jeśli każdy czarnoksiężnik ma swoją technikę, to ktoś biegły w odczytywaniu run pewnie potrafiłby rozpoznać w zapisie i doborze run jakieś cechy charakterystyczne? – To mogłoby posłużyć jako swoisty podpis, oczywiście dla kogoś, kto miał o runach pojęcie większe niż podstawowe i potrafił wyłapywać takie niuanse, którymi różniły się metody poszczególnych osób nakładających klątwy. Doświadczony łamacz pewnie potrafiłby to zrobić, ale Sophia będzie mogła mówić o sukcesie, jeśli uda jej się w ogóle odczytać runy i zidentyfikować jakąkolwiek klątwę. Robienie tego dobrze wymagało miesięcy, jeśli nie lat nauki, dlatego po dzisiejszej lekcji tym bardziej będzie podziwiać doświadczonych klątwołamaczy. – Więc Finite Incantatem zadziała prawidłowo tylko wtedy, jeśli już wiemy, co to za klątwa i zdejmujemy ją z wiedzą, że to jest ta jedna konkretna, i to jej działanie chcemy złamać?
Sophia miała jednak dość rozsądku, żeby nie bawić się w samodzielne majstrowanie przy klątwach, bo nawet jeśli białą magią władała biegle, to z dużym prawdopodobieństwem coś takiego nie skończyłoby się dobrze i lepiej było zostawić to w rękach runistów. Ale jeśli dzięki zdobytej dziś wiedzy ustrzeże się od pułapki i w porę zauważy obecność klątwy, to z pewnością nie będzie to czas stracony.
Kiedy mieli na próbę dobrać runy do klątwy, Sophia spojrzała na spis i zamyśliła się.
- Do klątwy prześladowcy jako zaprzeczenie bezpieczeństwa i porządku można by użyć odwróconej othali, odwrócony teiwaz zamiast odwagi mógłby oznaczać strach przed zagrożeniem, i ewentualnie algiz, by wzmocnić działanie strachu, utraty poczucia bezpieczeństwa oraz poczucia bezbronności? – zgadywała, starając się dobrać runy, których odwrócone znaczenia mogłyby tu najbardziej pasować.
Jednak fakt, że każdy zaklinacz mógł użyć zupełnie innych run, sprawiało że poprawne rozpoznanie klątw brzmiało jak naprawdę trudne zadanie, bo zamiast jednej możliwej kombinacji mogły pojawić się ich dziesiątki. Gdyby każda klątwa miała jeden konkretny, charakterystyczny dla niej wzór dużo łatwiej byłoby ją zidentyfikować i zdjąć, ale wtedy szkolenie na łamacza oraz ich praca nie byłaby tak nieprzewidywalna i niebezpieczna. Niestety podczas łamania klątw często dochodziło do różnych wypadków.
- Czyli klątwa, nawet jeśli jej działanie będzie zbliżone lub nawet takie samo, może wyglądać zupełnie inaczej w zależności od tego, przez kogo została stworzona? Czy jej główna runa pozostanie taka sama, a runy wspierające oraz ich ilość mogą się różnić? Jeśli tak, to pewnie utrudnia to identyfikację, przynajmniej z punktu widzenia kogoś, kto nie dysponuje zaawansowaną wiedzą – dopytała, próbując usystematyzować właśnie poznane informacje i upewnić się, czy dobrze rozumie. – Jeśli każdy czarnoksiężnik ma swoją technikę, to ktoś biegły w odczytywaniu run pewnie potrafiłby rozpoznać w zapisie i doborze run jakieś cechy charakterystyczne? – To mogłoby posłużyć jako swoisty podpis, oczywiście dla kogoś, kto miał o runach pojęcie większe niż podstawowe i potrafił wyłapywać takie niuanse, którymi różniły się metody poszczególnych osób nakładających klątwy. Doświadczony łamacz pewnie potrafiłby to zrobić, ale Sophia będzie mogła mówić o sukcesie, jeśli uda jej się w ogóle odczytać runy i zidentyfikować jakąkolwiek klątwę. Robienie tego dobrze wymagało miesięcy, jeśli nie lat nauki, dlatego po dzisiejszej lekcji tym bardziej będzie podziwiać doświadczonych klątwołamaczy. – Więc Finite Incantatem zadziała prawidłowo tylko wtedy, jeśli już wiemy, co to za klątwa i zdejmujemy ją z wiedzą, że to jest ta jedna konkretna, i to jej działanie chcemy złamać?
Sophia miała jednak dość rozsądku, żeby nie bawić się w samodzielne majstrowanie przy klątwach, bo nawet jeśli białą magią władała biegle, to z dużym prawdopodobieństwem coś takiego nie skończyłoby się dobrze i lepiej było zostawić to w rękach runistów. Ale jeśli dzięki zdobytej dziś wiedzy ustrzeże się od pułapki i w porę zauważy obecność klątwy, to z pewnością nie będzie to czas stracony.
Kiedy mieli na próbę dobrać runy do klątwy, Sophia spojrzała na spis i zamyśliła się.
- Do klątwy prześladowcy jako zaprzeczenie bezpieczeństwa i porządku można by użyć odwróconej othali, odwrócony teiwaz zamiast odwagi mógłby oznaczać strach przed zagrożeniem, i ewentualnie algiz, by wzmocnić działanie strachu, utraty poczucia bezpieczeństwa oraz poczucia bezbronności? – zgadywała, starając się dobrać runy, których odwrócone znaczenia mogłyby tu najbardziej pasować.
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
Przestał zwracać uwagę, na niepotrzebne reakcje, gdy skupił się na rozrysowanych równo runach. Kreślony na pergaminie znak, a obok objaśnienie. Ciekawym było, jak na bazie czegoś, co w założeniu - wedle słów prelegentki - miało być dobre, wykorzystywano w tak paskudnym celu. Klątwy. I być może tez - dlatego, podniósł głowę, gdy kobieta opowiadała o samym ich tworzeniu, porównując czarnoksiężników do swoistych artystów. Coś mu zgrzytało w przypisywaniu podobnych cech tym zwyrodnialcom, ale - musiał sam przyznać, że coś w tym opisie się zgadzało. Fakt, że każda klątwa stanowiła nie tylko dzieło powtórzonych schematów, ale także intencji i swoistego "autografu", nadawał przedstawionemu odczytowi prawdziwości. Może dlatego też, nigdy nie mógł zostać czarnoksiężnikiem? Talentu artystycznego nie posiadał, a jedyną zdolnością, pod która by się kwalifikował, to pisanie - nie tylko listów. Ale i tu poległby. Zapewne, nikt nie odczytałby nabazgranych przez niego run, zapewne też otrzymując całkiem nowe znaczenie - Chyba, rozumiem. Raczej nikt nie wytrzymałby długotrwałego działania trucizny - otrzymał zdecydowanie bardziej wyczerpująca odpowiedź, niż zakładał. Zmarszczył tylko brwi, gdy udzielała kolejnych wskazówek i tu sięgnął po pióro, kreśląc kilka, niewyraźnych słów - kluczy. Być może nie miały znaczyć na przyszłość nic, ale wolał zachować myśl, która kierunkowała kilka pomysłów. Na później. Albo na wcale.
Przesunął dłonią, do kartki, wodząc palcem po kolejnych, wymienianych przez Hagrid symboli, odnotowując ich znaczenie. Zdecydowanie łatwiej było zapamiętać treści, gdy jednocześnie płynęły ku niemu bodźce słuchowe, jak i te widoczne na papierze. Odwrócona wersja, intrygowała i chociaż mogło być to wzięte za głupotę, Skamander przewrócił kartkę, przyglądając się ich nowej wersji. Niektóre, rzeczywiście wyglądały na coś innego, i gdyby przyszło mu skonfrontować się z jej działaniem w praktyce, musiałaby dłużej pomyśleć, odwzorowując właściwą rangę.
Na zadane pytanie i jednocześnie zadanie, początkowo chciał sprawdzić sam. Przewertował kolejne, wymieniane klątwy i niebezpieczny grymas przemknął przez jego twarz, niby cień. Zwarł usta, a źrenice ciemnych ślepi zwężyły się lekko. Ostatecznie, po prostu słuchał, odnajdując wzrokiem mówiących, potem śledząc na papierze wymieniane klątwy i proponowane runy. Nie sądził, aby był w stanie od razu zapamiętać wszystkie rodzaje, ale tym razem, w konfrontacji z nieznanym, nie podejmie się głupoty, sprawdzania działania na sobie - w praktyce. Uczył się nie tylko na własnych błędach i był to kolejny powód, dla którego nie próbował się dzielić zdobytym niechlubnie doświadczeniem. Odpokutował wystarczająco. Właściwie, odpokutowali. I jedyne co mogli teraz zrobić, to nie powtarzać więc podobnych doświadczeń. Przynajmniej - nie świadomie.
Przesunął dłonią, do kartki, wodząc palcem po kolejnych, wymienianych przez Hagrid symboli, odnotowując ich znaczenie. Zdecydowanie łatwiej było zapamiętać treści, gdy jednocześnie płynęły ku niemu bodźce słuchowe, jak i te widoczne na papierze. Odwrócona wersja, intrygowała i chociaż mogło być to wzięte za głupotę, Skamander przewrócił kartkę, przyglądając się ich nowej wersji. Niektóre, rzeczywiście wyglądały na coś innego, i gdyby przyszło mu skonfrontować się z jej działaniem w praktyce, musiałaby dłużej pomyśleć, odwzorowując właściwą rangę.
Na zadane pytanie i jednocześnie zadanie, początkowo chciał sprawdzić sam. Przewertował kolejne, wymieniane klątwy i niebezpieczny grymas przemknął przez jego twarz, niby cień. Zwarł usta, a źrenice ciemnych ślepi zwężyły się lekko. Ostatecznie, po prostu słuchał, odnajdując wzrokiem mówiących, potem śledząc na papierze wymieniane klątwy i proponowane runy. Nie sądził, aby był w stanie od razu zapamiętać wszystkie rodzaje, ale tym razem, w konfrontacji z nieznanym, nie podejmie się głupoty, sprawdzania działania na sobie - w praktyce. Uczył się nie tylko na własnych błędach i był to kolejny powód, dla którego nie próbował się dzielić zdobytym niechlubnie doświadczeniem. Odpokutował wystarczająco. Właściwie, odpokutowali. I jedyne co mogli teraz zrobić, to nie powtarzać więc podobnych doświadczeń. Przynajmniej - nie świadomie.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Jej spojrzenie zawisło na Tonksie gdy zabrał ponownie głos jej pokaźnych rozmiarów brwi zmarszczyły się choć trudno było odczytać, jakie emocje wypływają na jej twarz. W końcu brwi powróciły na własne miejsce, a ona otworzyła usta.
- Może by mogły, Michael. - odpowiedziała mu w końcu wzruszając ramionami. - To też możesz im zaproponować. - dodała wskazując na niego palcem spokojnie kompletnie nie przejęta. - Nie zrozumcie mnie źle. Ale nie mam wpływu na to, jak dwa wydziały do których nie należę pracują. - przesunęła spojrzeniem po wszystkich, którzy znajdowali się w pomieszczeniu powracając uwagą na Tonksa, gdy zadał kolejne pytanie.
- Tego nie udowodniono. - odpowiedziała mu zwięźle i zgodnie z prawdą. Nie miało zresztą już znaczenia w jaki sposób została zniszczona. Ważnym było, że byli w stanie postawić ją na nowo. I możliwe, że odpowiednie wzmocnienie białą magią i runami uchroni przed kolejną taką komunikacyjną katastrofą. - Tak, Pertho może być odpowiednie, ale i Laguz w formie podstawowej może robić za fundament odnosząc się do nawiązaniu kontaktu z własnym wnętrzem - otworzeniem tego jak mu tam trzeciego oka. Formą odwrotną do nadziei będzie jej brak a do intuicji nie zdolność przeczuwania. Nie do końca. W tej klątwie myślisz, że jesteś przekonany że przeczuwasz nadchodzącą katastrofę. Mocniej sprawdziłby się w pozycji nie odwróconej z odwróconym Algaiz zwiastującym niebezpieczeństwo. Do tego można użyć też othali. Dodać Urzuz, który da poczucie braku innych możliwości jak jedynie próby zapobiegnięcia temu, co ma się wydarzyć i runy wspierające. Nie ma określonej ilości, choć im ich więcej tym niekoniecznie lepiej. - przeniosła spojrzenie dalej, na kolejną osobę która zabrała głos. Słuchała uważnie wymienianych run kiwając lekko głową.
- O to właśnie to, co miałam nadzieję że zauważycie. Tak, jedno pozytywne znaczenie, może mieć różne negatywne. W tym jest problem jeśli chodzi o klątwy, w ich analizie. Co do samego Tanatosa. Berkano, owszem, ale i Eihwaz może zostać wykorzystane jako kontkat z duchowością, wsparty odwróconym Laguz. Othala tak, pasuje. Dodatkowo Mannaz, by skierować wszystko na właściwie tory. - na pytanie które zadał Brendan uniosła dłoń i podrapała się po nosie. - Nie ma reguły. Najczęściej spotykany jest odwrócony Laguz i Eihwaz. Ale one same niekoniecznie muszą właśnie o tym świadczyć. - jej wzrok powędrował dalej do Freda. Jasne spojrzenie zawisło na nim i na kilka chwil zapadała cisza.
- Oh, hm. - mruknęła odrzucając długie włosy za plecy. - Oczywiście, że możemy. Problem w trwałości takich działań polega. Głównie na tym, że na ten moment nie stwierdzono jakby mikstury, która byłaby w stanie przyjąć odpowiednią ilość białej energii i utrwalić w sposób przeciwstawny do klątw - odpowiedziała spokojnie. Cóż, ich projekt zakładał użycie wsparcia ze strony starożytnych run i jeśli wszystko zostało wyliczone odpowiednio, to miała zadziałać. Ale nie mogła być pewna, póki rzeczywiście nie zajmą się tematem. - Tak i tak, ale laguz lepiej odpowiadałby w tej kombinacji za brak rytmicznego przepływu. Krew krąży w krwiobiegu. Jest odpowiednikiem rytmicznego przepływu przez pomkę którą jest serce. Otwarcie ran jest tego odwrotnością. Można użyć też Haglaz, jako gwałtwonej zmiany, albo Inwaz wspomagany właśnie Urzuzem albo Algizem, oczywiście odwróconymi, które zniweczą pozytywny aspekt runy. - przeniosła spojrzenie dalej, zawieszając je na Sophii.
- I tak i nie. Bo wszystko jest płynne. Jest kilka utartych schematów. Ale nikt nie zapewni was że klątwa będzie miała zawsze ten sam fundament. Albo że ta sama nie zostanie złożona z dwóch różnych zestawów run. Oczywiście, są ograniczenia i stanowią o nich znaczenia danych run, ale jak mówiłam, to co wam wypisałam to najczęstsze ich użycia. A interpretacyja zawsze może być różna i no jakby ten zależna. - zastanowiła się chwilę nad kolejnym pytaniem. - Potrafiłby, jeśli widziałby runy, nie tylko po tych, które są użyte, ale po sposobie ich składania i kreślenia. - kolejne pytanie wypłynęło z jej usta. - W dużym skrócie tak. - potwierdziła spokojnie słuchając jej próby rozszyfrowania. - Tak. Issaz ze swoim zmaterializowaniem tez by mogło dać radę i dodać stabilności. Albo Berkano do pobudzenia wyobraźni. - jej spojrzenie zawisło na ciemnowłosym aurorze któremu skinęła lekko głową. Rozejrzała się po sali, a gdy kolejne pytanie nie pojawiło się klasnęła w dłonie.
- Dobra. Ode mnie, to w większości wszystko. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania na każde odpowiem. Znaleźć można mnie czasem tutaj, czasem w Katedrze którą wspominałam. Nie bądźcie obcy. - wzruszyła lekko ramionami i uśmiechnęła się promiennie rozglądając się po sali i kończąc swój dzisiejszy prawie wykład,
zt dla mnie, chyba że ktoś ma pytania to zawrócę i odpowiem
- Może by mogły, Michael. - odpowiedziała mu w końcu wzruszając ramionami. - To też możesz im zaproponować. - dodała wskazując na niego palcem spokojnie kompletnie nie przejęta. - Nie zrozumcie mnie źle. Ale nie mam wpływu na to, jak dwa wydziały do których nie należę pracują. - przesunęła spojrzeniem po wszystkich, którzy znajdowali się w pomieszczeniu powracając uwagą na Tonksa, gdy zadał kolejne pytanie.
- Tego nie udowodniono. - odpowiedziała mu zwięźle i zgodnie z prawdą. Nie miało zresztą już znaczenia w jaki sposób została zniszczona. Ważnym było, że byli w stanie postawić ją na nowo. I możliwe, że odpowiednie wzmocnienie białą magią i runami uchroni przed kolejną taką komunikacyjną katastrofą. - Tak, Pertho może być odpowiednie, ale i Laguz w formie podstawowej może robić za fundament odnosząc się do nawiązaniu kontaktu z własnym wnętrzem - otworzeniem tego jak mu tam trzeciego oka. Formą odwrotną do nadziei będzie jej brak a do intuicji nie zdolność przeczuwania. Nie do końca. W tej klątwie myślisz, że jesteś przekonany że przeczuwasz nadchodzącą katastrofę. Mocniej sprawdziłby się w pozycji nie odwróconej z odwróconym Algaiz zwiastującym niebezpieczeństwo. Do tego można użyć też othali. Dodać Urzuz, który da poczucie braku innych możliwości jak jedynie próby zapobiegnięcia temu, co ma się wydarzyć i runy wspierające. Nie ma określonej ilości, choć im ich więcej tym niekoniecznie lepiej. - przeniosła spojrzenie dalej, na kolejną osobę która zabrała głos. Słuchała uważnie wymienianych run kiwając lekko głową.
- O to właśnie to, co miałam nadzieję że zauważycie. Tak, jedno pozytywne znaczenie, może mieć różne negatywne. W tym jest problem jeśli chodzi o klątwy, w ich analizie. Co do samego Tanatosa. Berkano, owszem, ale i Eihwaz może zostać wykorzystane jako kontkat z duchowością, wsparty odwróconym Laguz. Othala tak, pasuje. Dodatkowo Mannaz, by skierować wszystko na właściwie tory. - na pytanie które zadał Brendan uniosła dłoń i podrapała się po nosie. - Nie ma reguły. Najczęściej spotykany jest odwrócony Laguz i Eihwaz. Ale one same niekoniecznie muszą właśnie o tym świadczyć. - jej wzrok powędrował dalej do Freda. Jasne spojrzenie zawisło na nim i na kilka chwil zapadała cisza.
- Oh, hm. - mruknęła odrzucając długie włosy za plecy. - Oczywiście, że możemy. Problem w trwałości takich działań polega. Głównie na tym, że na ten moment nie stwierdzono jakby mikstury, która byłaby w stanie przyjąć odpowiednią ilość białej energii i utrwalić w sposób przeciwstawny do klątw - odpowiedziała spokojnie. Cóż, ich projekt zakładał użycie wsparcia ze strony starożytnych run i jeśli wszystko zostało wyliczone odpowiednio, to miała zadziałać. Ale nie mogła być pewna, póki rzeczywiście nie zajmą się tematem. - Tak i tak, ale laguz lepiej odpowiadałby w tej kombinacji za brak rytmicznego przepływu. Krew krąży w krwiobiegu. Jest odpowiednikiem rytmicznego przepływu przez pomkę którą jest serce. Otwarcie ran jest tego odwrotnością. Można użyć też Haglaz, jako gwałtwonej zmiany, albo Inwaz wspomagany właśnie Urzuzem albo Algizem, oczywiście odwróconymi, które zniweczą pozytywny aspekt runy. - przeniosła spojrzenie dalej, zawieszając je na Sophii.
- I tak i nie. Bo wszystko jest płynne. Jest kilka utartych schematów. Ale nikt nie zapewni was że klątwa będzie miała zawsze ten sam fundament. Albo że ta sama nie zostanie złożona z dwóch różnych zestawów run. Oczywiście, są ograniczenia i stanowią o nich znaczenia danych run, ale jak mówiłam, to co wam wypisałam to najczęstsze ich użycia. A interpretacyja zawsze może być różna i no jakby ten zależna. - zastanowiła się chwilę nad kolejnym pytaniem. - Potrafiłby, jeśli widziałby runy, nie tylko po tych, które są użyte, ale po sposobie ich składania i kreślenia. - kolejne pytanie wypłynęło z jej usta. - W dużym skrócie tak. - potwierdziła spokojnie słuchając jej próby rozszyfrowania. - Tak. Issaz ze swoim zmaterializowaniem tez by mogło dać radę i dodać stabilności. Albo Berkano do pobudzenia wyobraźni. - jej spojrzenie zawisło na ciemnowłosym aurorze któremu skinęła lekko głową. Rozejrzała się po sali, a gdy kolejne pytanie nie pojawiło się klasnęła w dłonie.
- Dobra. Ode mnie, to w większości wszystko. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania na każde odpowiem. Znaleźć można mnie czasem tutaj, czasem w Katedrze którą wspominałam. Nie bądźcie obcy. - wzruszyła lekko ramionami i uśmiechnęła się promiennie rozglądając się po sali i kończąc swój dzisiejszy prawie wykład,
zt dla mnie, chyba że ktoś ma pytania to zawrócę i odpowiem
Ostatnio zmieniony przez Tangwystl Hagrid dnia 16.04.19 22:09, w całości zmieniany 1 raz
Tangwystl Hagrid
Zawód : Łamacz Klątw, tester nowych zaklęć
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And it's to cold outside
for angels to fly
for angels to fly
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Trudno się jej słuchało. Wrażenie to pogłębiało się dodatkowo w chwili w której niektórzy nieco odbiegali od tematyki zająć nie do końca świadomie wkraczając na wyjątkowo szerokie pole dyskusji gdybań i mrzonek. Skamandera to nieco niepokoiło. Czas mieli w końcu ograniczony, a on wciąż poza podstawowymi kategoriami, ogólnymi cechami oraz kartką z runicznym alfabetem wciąż nie miał pojęcia które runy najczęściej występują przy klątwach śmiertelnych. Słuchał jednak o tym, jak klątwy miały jakiś schemat, lecz tak w zasadzie nie był on stały bo runiści-malarze lubili dokładać coś od siebie. Zapis klątwy zdawał się być więc, jak odcisk palca. Indywidualny, charakterystyczny. Tak to rozumiał słuchając o malarzach malujących to samo, lecz jednak na swój sposób. Nie nastrajało go to optymistycznie. Wychodziło na to, że pozyskanie wiedzy której chciał nie miało być łatwe. Wychodziło na to, że musiałby zasiąść przy księgach i spróbować wypisać większość możliwych kombinacji tych śmiertelnych, działających natychmiast, gwałtownie, jak przykładowo Klątwa Dusiołka. Z takim spisem powinien następnie udać się do runisty by go skonsultować, następnie wykuć na blaszkę odpowiednie, popularne kombinacje. Tak by po znalezieniu klątwy na danym obszarze lub przedmiocie i będąc w czasie akcji wiedzieć, które w konsekwencji nie są tak bardzo złośliwe i zwyczajnie móc je zbagatelizować. Przynajmniej do zakończenia potencjalnej obławy. Przyglądał się wiec swojej kopii. Zapisywał na jej marginesie to co było istotne w interpretacji, zapisie oraz działaniu - wnioski wyciągał z przetaczanych przykładów konkretnych klątw oraz następnie weryfikowaniu ich przez Hagrid. Nie notował w końcu niczego w słowo w słowo. Cedził informacje, przyswajał i zapisywał je hasłami bądź dłuższymi notkami po swojemu. Nie miał w zasadzie konkretnych pytań. Musiał sobie to wszystko na spokojnie ogarnąć i zastanowić się. Ciężko mu było w tym momencie zapytać o coś konkretnego. Wiedział gdzie jej szukać. Kiedy więc czas szkolenia minął to poskładał swoje rzeczy, a następnie opuścił sale wracając do swoich wcześniejszych zobowiązań.
|zt
|zt
Find your wings
Michael miał nadzieję, że nie zirytował Hagrid swoim gdybaniem. Jeśli się na coś nakręcił, uwielbiał dawać sugestie jak rozwiązać problem. Może wszyscy najstarsi bracia tak mieli, a może tylko on. W każdym razie, nie chciał aby było to odbierane jako wymądrzanie się czy krytyka, ale niestety czasami było. Nie mógł odczytać wyrazu twarzy prowadzącej, jak dla niego byłaby doskonałym graczem w pokera. Ba, sam jej słowotok był czasami niezrozumiały, ale robił co mógł, by wszystko zanotować. W domu postara się to zrozumieć.
Przyjął do wiadomości omówienie swojego przykładu, ale stracił trochę wątek, gdy Tangwstyl mówiła dalej. Każdy wybrał inną klątwę, a Mike nie znał na pamięć ani skutków tych klątw, ani run. Najpierw próbował wertować swoje notatki i nadążać, ale w końcu się poddał.
Z zamyślenia nad nowo zdobytą wiedzą wyrwało go dopiero obwieszczenie, że to już koniec. Ze zdumieniem ujrzał promienny uśmiech prowadzącej. Wydawała się...szczęśliwa? Cóż, dobrze, że przynajmniej jej się podobało. Jemu też, ale głowa zaraz mu eksploduje, a musiał przecież wracać do pracy. W domu musi się zmotywować żeby zajrzeć do podręcznika run, który wertował z zapałem jeszcze tydzień temu, a który teraz kurzył się na szafce nocnej.
-Dziękuję..jemy. - odezwał się, najpierw w imieniu własnym, a ostatecznie także grupy. -Okazało się, że nie znałem się nie tylko na runach, ale też na całej dyscyplinie. Dużo się dowiedziałem. - przyznał z pokoroą. Wbrew pozorom, najciekawsze okazały się dla niego istniejące limity w dziedzinie łamania klątw. Chociaż były nieco rozczarowujące, to gdyby był naukowcem - zachęciłyby go tylko do dalszej pracy. Miał nadzieję, że Hagrid cieszy się tym, co robi - z jej uśmiechu wynikało, że chyba tak.
-Powodzenia z Fiuu. - posłał jej ciepły uśmiech, a potem skinął głową kolegom i wyszedł. I tak zobaczy zaraz wszystkich w Biurze, bo nie wszyscy mogli od razu iść do domu. Praca czekała.
/zt
Przyjął do wiadomości omówienie swojego przykładu, ale stracił trochę wątek, gdy Tangwstyl mówiła dalej. Każdy wybrał inną klątwę, a Mike nie znał na pamięć ani skutków tych klątw, ani run. Najpierw próbował wertować swoje notatki i nadążać, ale w końcu się poddał.
Z zamyślenia nad nowo zdobytą wiedzą wyrwało go dopiero obwieszczenie, że to już koniec. Ze zdumieniem ujrzał promienny uśmiech prowadzącej. Wydawała się...szczęśliwa? Cóż, dobrze, że przynajmniej jej się podobało. Jemu też, ale głowa zaraz mu eksploduje, a musiał przecież wracać do pracy. W domu musi się zmotywować żeby zajrzeć do podręcznika run, który wertował z zapałem jeszcze tydzień temu, a który teraz kurzył się na szafce nocnej.
-Dziękuję..jemy. - odezwał się, najpierw w imieniu własnym, a ostatecznie także grupy. -Okazało się, że nie znałem się nie tylko na runach, ale też na całej dyscyplinie. Dużo się dowiedziałem. - przyznał z pokoroą. Wbrew pozorom, najciekawsze okazały się dla niego istniejące limity w dziedzinie łamania klątw. Chociaż były nieco rozczarowujące, to gdyby był naukowcem - zachęciłyby go tylko do dalszej pracy. Miał nadzieję, że Hagrid cieszy się tym, co robi - z jej uśmiechu wynikało, że chyba tak.
-Powodzenia z Fiuu. - posłał jej ciepły uśmiech, a potem skinął głową kolegom i wyszedł. I tak zobaczy zaraz wszystkich w Biurze, bo nie wszyscy mogli od razu iść do domu. Praca czekała.
/zt
Can I not save one
from the pitiless wave?
Zdumiewające, jak wiele znaczeń mogło mieć kilka odpowiednio zestawionych ze sobą szlaczków, i jaką moc mogły zyskać po napełnieniu czarną magią i przemienieniu w klątwę. Kiedy już przyswoi sobie poszczególne runy i ich znaczenia, nie będą tylko szlaczkami, a będzie miała szansę je choć odrobinę zrozumieć. Rozpoznawanie klątw nadal brzmiało jednak jak naprawdę trudne zadanie, skoro jedna klątwa mogła zostać zbudowana z zupełnie różnych zestawów run, co mogło okazać się bardzo podchwytliwe, a podczas akcji często należało działać szybko, nie można było kilka godzin zastanawiać się, czy to może być ta klątwa, czy może inna, do której pasowałyby runy o podobnym znaczeniu. Cóż, dobrze że ministerstwo dysponowało wykwalifikowanymi pracownikami takimi jak Hagrid, której wiedza była naprawdę imponująca. Ciekawe, czy gdyby Sophia w przeszłości wybrała kurs łamacza klątw zamiast aurorskiego, to dziś też byłaby w tym tak dobra i rozumiałaby plątaniny znaczeń z podobną łatwością? Czy może oprócz nauki konieczne były pewne predyspozycje? W przyswajaniu dziedzin teoretycznych nigdy nie była orłem, lepiej radząc sobie z umiejętnościami praktycznymi. Obrona przed czarną magią i uroki to było to, w czym radziła sobie dobrze, była też spostrzegawcza i łatwo dostrzegała rzeczy, których nie zauważali inni.
Wysłuchała wykładu do samego końca. Po jego zakończeniu miała parę stron dość chaotycznych notatek, bo pisała szybko, żeby zdążyć. Wyszła z wprawy, jeśli chodzi o podobne rzeczy, bo od skończenia Hogwartu minęło już ponad sześć lat, a dziś znowu mogła się poczuć trochę jak uczennica w klasie, co było zabawne, biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy tutaj byli dorosłymi czarodziejami, wyszkolonymi aurorami, a jednak większość z nich posiadała niewybaczalne luki w wiedzy, jeśli chodzi o starożytne runy i rozpoznawanie nałożonych z ich użyciem klątw. Na razie chyba nie miała więcej pytań, choć jeśli jakieś jej się nasuną, zawsze mogła odnaleźć runistkę i ją wypytać, albo sięgnąć do książek.
Pozbierała swoje rzeczy i zapiski, i gdy inni ruszyli w stronę drzwi, także się tam udała, na odchodne jeszcze kiwając głową prowadzącej szkolenie. Schowała zapiski do torby, a potem wróciła do swoich obowiązków, pozostając w Biurze aż do wieczora.
| zt.
Wysłuchała wykładu do samego końca. Po jego zakończeniu miała parę stron dość chaotycznych notatek, bo pisała szybko, żeby zdążyć. Wyszła z wprawy, jeśli chodzi o podobne rzeczy, bo od skończenia Hogwartu minęło już ponad sześć lat, a dziś znowu mogła się poczuć trochę jak uczennica w klasie, co było zabawne, biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy tutaj byli dorosłymi czarodziejami, wyszkolonymi aurorami, a jednak większość z nich posiadała niewybaczalne luki w wiedzy, jeśli chodzi o starożytne runy i rozpoznawanie nałożonych z ich użyciem klątw. Na razie chyba nie miała więcej pytań, choć jeśli jakieś jej się nasuną, zawsze mogła odnaleźć runistkę i ją wypytać, albo sięgnąć do książek.
Pozbierała swoje rzeczy i zapiski, i gdy inni ruszyli w stronę drzwi, także się tam udała, na odchodne jeszcze kiwając głową prowadzącej szkolenie. Schowała zapiski do torby, a potem wróciła do swoich obowiązków, pozostając w Biurze aż do wieczora.
| zt.
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
Słuchał - kreśląc piórem notatki na papierze przekazanym przez Hagrid, słuchał propozycji pozostałych i komentarzy Hagrid, zatrzymując się przy każdej nakreślonej runie. Na przykładach pewne rzeczy było najprościej zrozumieć - wiedziona doświadczeniem runistka doskonale to rozumiała. Zakreślił runy, które wskazała w odpowiedzi na jego pytanie, wzrokiem przeciągając wzdłuż nazw i znaczeń, podążając za tokiem jej myśli sprawdzając znaczenie tych, które podawała sama, porównując je ze znaczeniem klątwy i usiłując nadążyć za myślą szkolenia. Miał chłonny umysł, a na postawionym zadaniu mocno koncentrował myśli: zależało mu na tym, by wynieść ze spotkania jak najwięcej. Wiedział, że to nie koniec jego przygody z runami - że w domowym zaciszu przejrzy notatki raz jeszcze i sprawdzi, ile zapamiętał z dzisiejszego dnia. Że będzie musiał wyuczyć się znaczenia run na pamięć, a następnym razem, gdy napotka na misji podobną przeszkodę, będzie w stanie zrobić nieco więcej, niż stać jak bezradne zrozpaczone cielę. Hagrid powoli dziękowała za przybycie, a pierwsi aurorzy zaczęli opuszczać pomieszczenie. Chwilę odczekał, czując się zobowiązany wyjść z pomieszczenia jako jeden z ostatnich - wcześniej wstając, by podejść do prowadzącej.
- Dziękujemy za szkolenie - zwrócił się do niej - Wykład był ciekawy, z pewnością wiele z niego wyniesiemy. I za notatki - to przydatne mieć je spisane - Skinął lekko głową. - Kwestię wynagrodzenia przedstawi dział księgowy - tymczasem, wygląda na to, że jeśli skończyliśmy, musimy wracać do pracy. Jeszcze raz dziękuję - i życzę powodzenia - Uścisnął jej dłoń, przez ramię oglądając się na Jackie - mieli do omówienia wspólną sprawę, pamiętał, że miała się dzisiaj zająć pewnymi dokumentami - i że to dlatego się spóźniła. Już opuściwszy salę, wpierw zbierając swoje rzeczy - atrament, pióro, pergaminy rozdane przez Hagrid - odczekał na jej towarzystwo, by móc poruszyć określone kwestie. Znaczące spojrzenie pytało - czy udało jej się czegoś dowiedzieć?
zt
- Dziękujemy za szkolenie - zwrócił się do niej - Wykład był ciekawy, z pewnością wiele z niego wyniesiemy. I za notatki - to przydatne mieć je spisane - Skinął lekko głową. - Kwestię wynagrodzenia przedstawi dział księgowy - tymczasem, wygląda na to, że jeśli skończyliśmy, musimy wracać do pracy. Jeszcze raz dziękuję - i życzę powodzenia - Uścisnął jej dłoń, przez ramię oglądając się na Jackie - mieli do omówienia wspólną sprawę, pamiętał, że miała się dzisiaj zająć pewnymi dokumentami - i że to dlatego się spóźniła. Już opuściwszy salę, wpierw zbierając swoje rzeczy - atrament, pióro, pergaminy rozdane przez Hagrid - odczekał na jej towarzystwo, by móc poruszyć określone kwestie. Znaczące spojrzenie pytało - czy udało jej się czegoś dowiedzieć?
zt
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sala przesłuchań
Szybka odpowiedź