Wydarzenia


Ekipa forum
Poczekalnia
AutorWiadomość
Poczekalnia [odnośnik]12.09.16 13:43
First topic message reminder :

Poczekalnia

Po wyjściu z windy, tuż po lewej stronie znajduje się poczekalnia z ciasno ustawionymi ławkami, na których, po przedstawieniu celu wizyty i odebraniu przepustki, mogą oczekiwać przybyli goście. Niektórzy trafiają tu w charakterze świadka lub też chcą złożyć donos, inni znów liczą na przyjęcie przez urzędników. Czas oczekiwania bywa różny, lecz nierzadko można dostrzec tu zirytowane miny petentów.
Przez wielkie okna do pomieszczenia wpływa duża ilość świtała, rzucającego mieniące się refleksy na zaczarowane obrazy. To właśnie one stanowią pewne urozmaicenie dłużących się minut - w ramach desperacji można podjąć się rozmowy z uwiecznionymi postaciami, nikt jednak nie gwarantuje, na jakie tory zejdzie dyskusja; mówi się, że malowidła mają dość nietypowe usposobienie.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Poczekalnia - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Poczekalnia [odnośnik]20.04.20 16:01
Wybrał bezpośrednią konfrontację, nie ucieczkę. Żadna z opcji nie była idealna, ale skoro nie udało mu się wydostać niepostrzeżenie, musiał szyć z tego, co mu zostało. Ścieg grubą nicią kłamstwa. Nie był pewien, jak jego słowa zostały odebrane, bez wątpienia jednak w reakcję dwójki urzędników wkradła się nerwowość. On też zaczął ją odczuwać, choć starał się, by nie rzucała się w oczy. Nie czuł się zbyt komfortowo na ich terenie, postawiony pod ścianą.
- To imię też pomyliłem? - roześmiał się cicho, jakby zupełnie nie rozumiał, że dostęp do tego pomieszczenia mają wyłącznie pracownicy, więc naruszyłby pewnie szereg przepisów, nawet jeśli jego przewiny ograniczałyby się tylko do przekroczenia progu. - Nie powinienem był? - zapytał po chwili, marszcząc brwi, choć zapewne nie było tego widać. Wciąż maskował go cień i zaklęcie. - Nie, nie kazał mi nigdzie wejść, niepotrzebnie to zrobiłem, nie pomyślałem… naprawdę przepraszam za kłopot, miałem to tylko wsunąć przez szczelinę pod drzwiami i zrobiłbym tak, ale widziałem, że weszli państwo do środka - powtórzył się, nie rozumiejąc, do czego dążyła kobieta, przekręcając jego słowa - myślałem, że lepiej będzie to podać niż zostawiać bez słowa wyjaśnienia... czy wejście tutaj jest zabronione - ostatnie słowo powiedział niemalże lękliwie, jakby dopiero teraz dotarło do niego, że mógł zrobić coś nie tak - i stąd ich reakcja - jeśli pracownicy są w środku? - zapytał, nim kobieta postanowiła przyjąć od niego dokumenty.
- Dziękuję - wymamrotał, po czym sięgnął spokojnie po różdżkę w kieszeni - momencik, upewnię się jeszcze tylko… - finite rzucił, gdy tylko dotknął dłonią drewna, chcąc zdjąć evanescentio - dopiero potem rozświetlił papierowe dokumenty lumos, przykładając kraniec różdżki do naniesionych uwag - wszystko się zgadza, proszę bardzo - ponownie schował różdżkę do kieszeni, po czym podszedł do kobiety, przekazując jej plik.

kłamstwo (II)



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: Poczekalnia [odnośnik]20.04.20 16:01
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 98
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Poczekalnia - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Poczekalnia [odnośnik]21.04.20 12:06
Kobieta wysłuchała dalszych słów padających z ust Burroughsa, w międzyczasie zerkając przelotnie na swojego towarzysza. Mężczyzna milczał, cofnąwszy się o krok, wyraźnie pozwalając czarownicy grać pierwsze skrzypce. – Nie, nie powinien pan był, to pomieszczenie wyłącznie dla personelu – odpowiedziała z przeciągłym westchnięciem, tonem, którego mogłaby użyć, żeby upomnieć dziecko, które wzięło do ręki różdżkę rodzica. – Wchodząc tutaj, naruszył pan szereg procedur bezpieczeństwa. W normalnych okolicznościach powinniśmy to zgłosić i oddać pana w ręce magicznej policji w celu przeszukania – poinformowała, choć w jej głosie nie było słychać groźby. – Ale z tego, co pan mówi, wynika, że to niestety jeden z naszych pracowników nie dopełnił swoich obowiązków. Zajmiemy się tym – dodała. Starała się przy tym brzmieć surowo i profesjonalnie, Keaton mógł być jednak niemal pewien, że między wypowiadanymi przez nią sylabami brzmiało coś w rodzaju premedytacji, a kącik ust zadrżał lekko.
Urzędniczka zrobiła krok do przodu, wchodząc w plamę światła padającą zza uchylonych drzwi w tym samym momencie, w którym Keat rzucił Lumos, rozświetlając panujący w archiwum półmrok. Czarownica zmrużyła na moment oczy, marszcząc z niezadowoleniem nos, ale nic nie powiedziała; uniosła za to spojrzenie, po raz pierwszy mając okazję do przyjrzenia się twarzy Burroughsa. On również mógł zapamiętać jej rysy, jak i dostrzec przypiętą na piersiach plakietkę z nazwiskiem: Mathilda Midgen, p. o. zastępcy przewodniczącego Komisji Kontroli Różdżek. – Dziękuję. Dopilnuję, żeby pańskie dokumenty trafiły w odpowiednie miejsce, panie – zerknęła na odebrany od niego pergamin – Boyle – powiedziała, kiwając głową. Oprócz tego nie ruszyła się jednak z miejsca, nadal wpatrując się w Keatona i najwyraźniej czekając, aż wyjdzie z pomieszczenia. – Do widzenia – odezwała się po chwili, wykrzywiając wargi w nieszczerym uśmiechu. Stojący za nią mężczyzna jedynie skinął głową, ale się nie odezwał.

Keat – jeśli chcesz, możesz opuścić wątek (zakładając, że nie wchodzisz już w żadną interakcję z postaciami NPC) lub go kontynuować. W przypadku wybrania opcji pierwszej, mistrz gry dziękuje za sprawną rozgrywkę! W twoim wyposażeniu pozostało dwanaście pustych blankietów.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Poczekalnia - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Poczekalnia [odnośnik]21.04.20 13:28
Kornie spuścił wzrok, nieco zawstydzony, jakby naprawdę był chłopcem, którego właśnie rugała matka. Chciał jak najszybciej się stąd wydostać, zanim urzędniczka uzna, że przydałoby się go przesłuchać albo zajrzeć mu do teczki...
Kiedy wspomniała o tym, że zajmą się niedopełnieniem obowiązków przez urzędnika, którego koncertowo wkopał, poczuł się cholernie winny; wiedział jednak, że alternatywą byłoby najprawdopodobniej dobranie się do niego samego, wybrał więc mniejsze zło. Wypadanie włosów stanie się chyba najmniejszym zmartwieniem Horace'a.
Skrzyżował z nią spojrzenie, gdy przyglądała mu się, odbierając dokumenty. Nie tylko zachowuje się, ale też wygląda jak rasowa suka. Nie był pewien, czy właśnie się nie wkopał, skoro miała już jego nazwisko i mogła łatwo go prześwietlić, ale będzie się tym martwił później. Jak stąd wyjdzie.
- Dziękuję - odparł więc tylko neutralnym tonem, przelotnie zerkając na jej plakietkę. Zapamięta to nazwisko. - Miłego wieczoru - dodał jeszcze w ramach pożegnania; do rychłego zobaczenia.
Wymaszerował z pomieszczenia, tłumiąc w sobie odruch, żeby rzucić się biegiem i uciec jak najszybciej. Wcisnął prawą rękę do kieszeni, lewą zacisnął mocno na rączce, by nie widać było, że zaczęły drżeć, kiedy zeszły z niego wszystkie emocje.
A to nie koniec. Ta wizyta w Ministerstwie była dopiero początkiem, musiał się zastanowić, co dalej, było milion rzeczy do zrobienia - działać trzeba było szybko, być może nawet... dzisiaj?
Kierując się w stronę windy rzucił okiem na ściany, szukając na nich obrazów. Jeśli dostrzegł jakikolwiek portret, przystanął przed nim na chwilę, przyglądając mu się dobrą minutę, nim wydostał się z Ministerstwa.

ślicznie dziękuję za poprowadzenie rozgrywki; zt



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: Poczekalnia [odnośnik]03.05.20 22:10
7. kwietnia 1957 r.
Constantine był całkowicie oburzony zaistniałą sytuacją. Za absurd uważał to, co zrobiło Ministerstwo pierwszego kwietnia. Za nonsens miał też to, że ktokolwiek wymagał od niego, aby musiał oddać swoją różdżkę do rejestracji. Kto by pomyślał! Żądać czegoś takiego od szlachcica, co więcej szlachcica, który również miał swój udział w powstawaniu rzeczonych artefaktów, najważniejszych w życiu wszystkich czarodziejów. Gdyby nie to, że galerii artystycznych nie dało się tak po prostu przenieść poza Londyn, a kustosz nie akceptował jedynie wysyłania prac to młody Ollivander nie miałby zamiaru jakkolwiek stawiać się w Londynie. Jednak nie miał tego przywileju, nie zamierzał zarzucać kariery z powodu barabarzyńskich politycznych idiotyzmów, jakimi było wymordowanie mugoli i wyrzucenie ich z miasta. Miał ograniczone pole do popisu, ale zamierzał dziś dać upust swojej frustracji i sprzeciwowi. Może i nic to nie zmieni, Minister Malfoy nie zrezygnuje nagle ze stanowiska, a "lord" Voldemort nie sczeźnie trafiony największym Fulgoro jakie świat widział, jednak przynajmniej Constantine będzie mógł zaprotestować na swój sposób.
Zamierzał zrobić scenę, jak na wrażliwego na ludzką krzywdę i niesprawiedliwość artystę przystało.
Przekroczył progi Ministerstwa dumnie wyprostowany i z uniesioną głową. W dłoni trzymał wypełniony druk, własną różdżkę oraz rolkę pergaminu. Czekał wraz z innymi w kolejce, nie zwracając na nikogo uwagi. Był ponad tym wszystkim, ta sytuacja była poniżej jego godności i zamierzał jasno i wyraźnie dać temu upust. Kiedy w końcu nadeszła jego kolej, Constantine praktycznie z pogardą rzucił druk na biurko urzędnika. Nie miał co prawda nic do mężczyzny, jednak jakieś ofiary postronne jego postanowienia musiały być. Tym razem padło na być może niewinnego pracownika Ministerstwa.
Proszę pana – zaczął najbardziej poważnym i chłodnym tonem, na jaki tylko było go stać. – Ta sytuacja jest kuriozalna – ciągnął, spojrzeniem przyszpilając czarodzieja w miejscu. – Żebym ja, sir Constantine Zachariah Ollivander zmuszony był do stawienia się tu i udowodnienia mojego pochodzenia. Ale jeżeli tak ma być – jego ton zmienił się z lekka, co nie zwiastowało niczego przyjemnego – to proszę bardzo – oznajmił, po czym zamaszystym ruchem ręki rozwinął pergamin. Ten natomiast był na tyle długi, że uderzył w posadzkę u stóp młodego malarza, wciąż zachowując kilka nierozwiniętych cali rolki. – Ja, syn lady Odetty Louise z domu Greengrass i lorda Marcusa Fredericka Ollivandera, których zacnymi rodzicami byli, od strony matki lady... – recytował, od czasu do czasu zerkając tylko na spisane imiona i nazwiska, żeby nie popełnić błędu. Wspomniał wszystkich swoich przodków, ze wszystkich imion (czasami było ich nawet cztery) sięgając aż do swoich praprapradziadków. Urzędnik stojący przed nim i ludzie stojący za nim mieli go już najprawdopodobniej dość w momencie, w którym doszedł do babki od strony ojca – ...niniejszym składam ten lichy urzędowy świstek, który nijak nie jest w stanie oddać wieków tradycji, które złożyły się na moją obecność w tym gmachu. Uważam, że cały ten proceder jest pozbawiony choćby krztyny sensu i nastaje na moje – i nie tylko moje – prawa i bezpieczeństwo jako obywatela Magicznej Wielkiej Brytanii – oznajmił, po czym starannie zwinął pergamin, harde i nieugięte spojrzenie utkwiwszy w urzędniku. W końcu cała rolka znalazła się znów w dłoni Ollivandera, a ten z największą czcią i delikatnością ujął w ręce różdżkę i położył ją przed urzędnikiem na blacie.
Może i nie było to wielkie zwycięstwo, ale przynajmniej pokazał, co o tym wszystkim sądził. Po dopełnieniu formalności odebrał swoją różdżkę i odszedł, wciąż wyprostowany i z dumnie uniesioną głową. Widział wiele spojrzeń nienawiści kierowanych w jego stronę, ale spotkał się też z dyskretnie uniesionymi do góry kciukami, nieśmiałymi uśmiechami i nieznacznymi skinięciami głów. To mu wystarczyło żeby poczuć, że jednak w jakiś sposób kogoś podniósł na duchu, że był z kimś solidarny.

| zt



speak to me in colours
Constantine Ollivander
Constantine Ollivander
Zawód : malarz, ilustrator, projektant różdżek
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler

biegł zanosząc się łkaniem
uszy bolały go z zimna
biegł boso w piżamie
zając ścigany przez wilka

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8143-constantine-z-ollivander https://www.morsmordre.net/t8189-frida#235750 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-lancaster-castle https://www.morsmordre.net/t8198-skrytka-nr-1970#236050 https://www.morsmordre.net/t8196-c-z-ollivander#236045
Re: Poczekalnia [odnośnik]08.05.20 16:37

5 kwietnia 1957 roku


Pierwsza fala przemija. Ocean kamiennych budynków wciąga na powrót ciała dotąd stłoczone na korytarzach, pozostają tylko pojedyncze jednostki, niczym połamane fragmenty muszli pozostawione na brzegu, próbujące rozpaczliwie skleić historie, niesione w szumie swej krwi. Widzi wyraźną linię pęknięć na ich twarzach, strach nadający szklistości oczu, gniew zmuszający płatki nozdrzy do wypuszczania ze świstem powietrza, niedowierzania objawiającego się w napiętym łuku zaciskanych ust.
Kto złamie się pierwszy? Kto zabarwi głos obrzydzeniem, oburzeniem wobec rzeczywistości, jaka nań opadła? Kto uroni słone łzy, gdy obce dłonie zacisną się na ramionach, mocno, boleśnie, naznaczając płótno skóry czerwienią, kiedy istnienie okaże się niewystarczające, nazbyt brudne by mogło poruszać się swobodnie po ulicach oczyszczonego Londynu? Patrzy. Nieruchomo, nic nie zalśni w pustce kryształowych oczu zabarwionych błękitem, niewzruszone oblicze nie drgnie tknięte uczuciem jakimkolwiek. Będzie niemym świadkiem kłamstw oraz prawd obnażanych, oddechów ulgi rozbrzmiewających po zamknięciu drzwi, determinacji skrzętnie ukrywanej pod pozorami naturalności. Zawsze gdzieś w tle, z umysłem skąpanym w słodkawych oparach leczniczych eliksirów, z nieskazitelną postawą przesiąkniętą zapachem medykamentów, z echem cieni pląsających gdzieś na skraju świadomości. Nie musi wierzyć, że uczestniczenie w tym korowodzie biurokracji jest słuszne. Nie musi długich, białych palców zanurzać w polityczne nurty, oddzielać dobre od złego. Wystarczy, że zbierze żniwo, jakie przynoszą sobą zmiany, bezwładne ciała, jakie ścielić będą zaułki i jeśli do odnalezienia obiecujących pąków niezbędne są poszczególne pieczątki, niech będzie. Niech będzie. Przedstawi swe imię, wykute z lodu oraz mroźnych ziem nazwisko, odsłoni tajemnicę zatrudnienia, grozę miejsca zamieszkania. Nie przemknie nawet skra niepewności, niepowodzenie nie mogło zaistnieć, nie, kiedy szlachetna krew związana od lat z dziedzictwem Borginów będzie ciążyć nad nią, milcząco nakazując zakończenie tej farsy. Jakby samą obrazą było pytanie o szczegóły, zagłębianie się w oczywistości.
Głos na tle innych głosów nawołuje ją, jest zbyt wyrazisty, by móc okazać się omamem, szeptem pośród ciemności wijących się szczurzych ciał. Słyszy je nawet teraz, pazury przesuwają się wewnątrz rur, ogony poruszają się z ekscytując, ich rozmowy zlewają się ze sobą w jednostajne buczenie. Reaguje z opóźnieniem, z leniwością ciała, które podnosząc się z niewygodnego krzesła, niesie ją z zastanawiającą gracją okupioną bólem mięśni, zdartą bielą skóry, łamanymi paznokciami, posoką przenikającą obuwie. Nie traci jej, gdy ściany pomieszczenia osaczają ją, poważne spojrzenia sięgają wątłej sylwetki, a potem są tylko słowa, słowa, słowa. Odpowiada im lakonicznie, treściwie, nie spieszą się przecież nigdzie, a nie ma nic milszego ponad rozciąganie wieczności.
Urzędniczy wywiad nie trwa długo, jest wolna, zanim poczuje się zamknięta. Czystości urodzenia nie da się podważyć, nazwiska nie można znieważyć. Opuszcza Ministerstwo Magii równie cicho, jak przybyła, wracając do oceanu kamiennych budynków.

| zt
Gość
Anonymous
Gość
Re: Poczekalnia [odnośnik]09.05.20 13:46
17 IV

Jej kroki były szybkie, a ich echo niosło się po wnętrzu budynku, mieszając się z odgłosem panującej w budynku wrzawy. Czuła rozczarowanie, choć przecież mogła się tego spodziewać. Wielu ludzi, tak jak ona, chciało mieć już za sobą rejestrację by powrócić do nowej rzeczywistości. Jednakże ona, w przeciwieństwie do innych, nie bała się codzienności. Nie czuła również lęku przed komisją pewna czystości swojej krwi. Wiedziała, że to jedynie formalność, obowiązek który należało wykonywać, a jej zależało na zamknięciu tej sprawy jak najszybciej. To też było powodem jej porannej pobudki, by o odpowiedniej godzinie udać się do Ministerstwa. Gdzieś w jej głowie tliła się nadzieja, że ilość oczekujących na swoją kolei będzie mała. Nie przepadała za tłumami, nie lubiła też marnować czasu.
Zwolniła nieco, zbliżając się do celu swojej podróży. Zacisnęła nieco mocniej usta, dostrzegając grono ludzi oczekujących. Ich ilość nie wydawała się przytłaczająca – mogło być przecież gorzej.
Usiadła na jednym z wolnych miejsc, oddalonych nieco od pozostałych osób. Wygładziła przy tym materiał spódnicy, przenosząc następnie wzrok na obecnych w poczekalni. Na niektórych twarzach dostrzegła niepokój, a przeciągające się w nieskończoność minuty, wywoływały strach w niektórych oczach. Byli też i tacy którzy, podobnie jak ona, nie wykazywali żadnego lęku, jedynie ewentualne zniecierpliwienie. Nie musieli się niczego obawiać, bowiem byli pewni swojego pochodzenia. Może nawet otwarcie popierali obecnego Ministra, co jedynie wzmacniało ich przekonanie o własnej nietykalności? Ona sama bez chwili wahania była w stanie stwierdzić, iż obecny ład jej odpowiada. Co prawda każde wyjście z domu łączyło się z dozą niepewności – ewentualny atak buntowników mógł uczynić spacer tym ostatnim. Wierzyła jednak, iż walki o utrzymanie nowego porządku przyniosą w końcu sukces, a razem z nim spokój.
Westchnęła cicho, odwracając wzrok od nieznajomych.  Nie zależało jej na poznaniu ich pochodzenia – wszystko i tak dosłownie za chwilę miało zostać zweryfikowane przez osoby do tego uprawnione. Przez chwilę jedynie zastanawiała się ile z tych osób zostanie dzisiaj aresztowanych, a którym zostanie odebrana różdżka.
Wtem otworzyły się drzwi zza których powoli wyszła czarownica o nieco rozbieganym spojrzeniu. Na twarzy kobiety malował się lęk, a dolna warga drżała delikatnie. Dość niepewnym krokiem zwróciła się w stronę wyjścia, pod nosem mamrocząc o jakiś potrzebnych jej dokumentach. Najwyraźniej pojawiły się wątpliwości co do pochodzenia nieznajomej, a ta będzie teraz próbowała udowodnić, iż komisja się myli. Ale czy jej się uda?
Dłoń Calanthe mimowolnie powędrowała w kierunku kieszeni spódnicy, w której spoczywała różdżka - jej wierna towarzyszka, zakupiona prawie czternaście lat temu. Nigdy jej nie zawiodła, służąc niezawodnie. Goyle nie wyobrażała sobie sytuacji, w której musiałaby ją stracić. Na szczęście nie musiała nawet próbować.


I’m not afraid of my truth anymore, and I will not omit pieces of myself to make you more comfortable.
Calanthe Goyle
Calanthe Goyle
Zawód : alchemiczka (trucicielka)
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Sometimes the best thing a flower can do for us is die
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8474-calanthe-goyle https://www.morsmordre.net/t8487-parapet-panny-goyle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-pokatna-29-7 https://www.morsmordre.net/t8496-skrytka-bankowa-nr-2014 https://www.morsmordre.net/t8488-calanthe-goyle
Re: Poczekalnia [odnośnik]09.05.20 18:31
Był pełen energii i zapału do nowej pracy. W końcu czuł, że się spełnia i realizuje.
Fakt, faktem, że właściwie częściej biegał z papierami, przynosił kawę i załatwiał pomniejsze sprawy, ale wszystko było lepsze od czyszczenia ministerialnych toalet i użerania się ze śpiewającymi czajnikami. Naprawdę, wszystko. A to przecież była praca marzeń! Może i na najniższym szczeblu, ale był przecież młody. Jeszcze zdąży awansować. A Minister na pewno prędzej czy później zauważy jego zaangażowanie w sprawę. Dudley miał też wielki plan, aby po szybkim awansie jak najszybciej znaleźć kogoś, kto ma znajomości w Mungu. Frances powinna zdobywać kolejne stopnie kariery tuż po nim, aby na szczyt mogli wzbić się razem. Tak, by potem mieli co opowiadać wnukom. Toż to dopiero będzie historia! Wybitny Minister oraz znakomita alchemiczka, którzy dzięki swoim talentom oraz ciężkiej pracy wzbili się na szczyt. Miłość od pierwszego wejrzenia, związek pełen ciepła oraz wzajemna adoracja swoich pasji! To dopiero było coś.
Teraz jednak Sheridan nie miał czasu, aby nad tym zbyt długo myśleć, bo z pomieszczenia, w którym właśnie rejestrowano różdżki wybiegła kobieta, która miała z tym problem. Nie doniosła odpowiednich dokumentów, a co gorsza, zabrała te, które przynieść miała. A że Dudley akurat był w pobliżu (przyniósł kilka papierów do podpisania) to jeden z urzędników kazał mu za nim lecieć. No to leciał. Przecież nie był wcale w takiej tragicznej formie! Chociaż, co tu kryć, mógłby trochę poćwiczyć.
Proszę pani! Proszę pani! – gonił kobietę z rozwianymi, ciemnymi lokami i lekką zadyszką, odziany w oficjalny, urzędniczy strój. Ale nieszczególnie drogi. Nie cierpiał na nadmiar gotówki. Przynajmniej na razie. – Te dokumenty to chyba dla mnie! Tamte… tamte trzeba donieść – powiedział, przerywając na chwilę aby złapać oddech.
Zaczekał, aż nieznajoma odda mu papiery, a gdy tego dokonała z niekoniecznie zadowoloną miną, Sheridan obiecał, że odprowadzi ją kilka kroków. Tak też zrobił, nie chcąc, aby ktoś z zarejestrowaną różdżką bez celu włóczył się po korytarzach Ministerstwa.
Gdy wrócił, zerknął w stronę oczekujących:
Niech się państwo nie martwią, papiery zawsze można donieść – powiedział, kiwając głową. Wtem jego spojrzenie spoczęło na dość młodej i nie brzydkiej kobiecie, która siedziała na krzesełku, chyba na końcu kolejki. Ładna miała buzię, blond włosy też nie najgorsze, choć brakowało jej szlachetnych rysów Frances (bo tych chyba nawet lady z najbardziej szlachetnego rodu nie byłaby w stanie pobić). – Panna zgaduję, że nie musi się niczym martwić? – spytał. – Nie śpieszy się gdzieś pannie? Bo taka młoda kobieta… chyba nie powinna czekać tak długo na rejestracje – zagadnął. Sam wolałby, aby Frances załatwiała takie sprawy od ręki, a nie zostać zmuszona do czekania, narażona na spojrzenia obcych mężczyzn. On, jako mężczyzna pełen szacunku do kobiet miał zamiar dopilnować, aby żadnej pannie na jego zmianie nie stała się nawet najmniejsza krzywda!


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Poczekalnia - Page 8 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Poczekalnia [odnośnik]10.05.20 23:10
Spodziewała się, iż wszystko będzie trwało wolno acz spokojnie. Najwyraźniej była w błędzie. Nagle w drzwiach, zza których wcześniej wyszła mamrocząca pod nosem kobieta, pojawił się mężczyzna. Zaczął biec za tamtą, wykrzykując przy tym jakieś słowa. Nieznajoma najwyraźniej tkwiła w jakimś błędzie, a zadaniem urzędnika było ją z niego wyprowadzić.
Ta mała gonitwa wywołała u kobiety dość typową dla niej reakcję - przewróciła oczami, wypuszczając przy tym gwałtownie powietrze. Gdyby była plotkarą, z pewnością opowiedziałaby o tym Caelanowi jedynie po to, by móc przy tym obserwować jego reakcję. Nie byłaby ona wylewna, lecz w swej prostocie z pewnością wyrażałaby więcej niż tysiąc słów. Jednakże nie była plotkarą, a tak trywialne opowieści nie były warte marnowania bezcennych chwil z bratem. Poza tym dobrze go znała i potrafiła trafnie wyobrazić sobie jego odpowiedź - to wystarczyło, by jeden z kącików jej ust drgnął lekko.
Wtem ponownie usłyszała głos mężczyzny. Przeniosła na niego wzrok, marszcząc delikatnie czoło. Dopiero teraz mogła mu się dokładnie przyjrzeć. Niemalże od razu doszła do wniosku, iż gdyby nie jego słowa, nie byłaby pewna co do jego wieku czy zawodu. Miał on dość chłopięcą, delikatną urodę. Wyraźnie próbował dodać sobie powagi poprzez strój, a i tak nie miała wątpliwości iż jest dość młody. Ta przebijająca się przez jego twarz niewinność sprawiała, iż wyglądam niczym jedna z muzealnych rzeźb o wręcz nienagannych rysach. Nie mogła mu odmówić urody, choć odbiegała ona od jej standardów. W końcu wychowywana była pośród mężczyzn z rodziny Goyle - dumnych i silnych, których ciała zahartowane były przez ciężką pracę na statku i morze.
Najwyraźniej jej spojrzenie przyciągnęło uwagę urzędnika, bo ten nagle przeniósł na nią swoje spojrzenie. Nie spuściła wzroku nieśmiało, jak to wiele pannic miało w zwyczaju. Nie należała do kobiet nieśmiałych
- Owszem, nie muszę – odpowiedziała, wyczuwając dla siebie okazję na przyspieszenie procesu oczekiwania. Choć alchemia już dawno wypracowała u niej cierpliwość, to nie miała zamiaru przepuścić okazję na jak najszybsze opuszczenie budynku. Miała jeszcze dużo rzeczy do zrobienia, a najważniejszym punktem był zamówiony u niej eliksir. Przed snem zdążyła przygotować ingrediencje - teraz wystarczyło je jedynie zmieszać w odpowiednich proporcjach i zmienić w ciecz o magicznych właściwościach. Uwielbiała uczestniczyć w tym procesie. Lubiła też wykonywać zlecenia jak najszybciej było to możliwe, by klienci nie musieli długo czekać.
- Cóż, jeżeli jest Pan w stanie przyspieszyć ten proces to będę wdzięczna. Nie ukrywam, iż czekają mnie jeszcze inne zobowiązania – oznajmiła, wstając przy tym z miejsca. Był od niej znacznie wyższy, choć nie mógł dorównać jej starszemu bratu.


I’m not afraid of my truth anymore, and I will not omit pieces of myself to make you more comfortable.
Calanthe Goyle
Calanthe Goyle
Zawód : alchemiczka (trucicielka)
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Sometimes the best thing a flower can do for us is die
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8474-calanthe-goyle https://www.morsmordre.net/t8487-parapet-panny-goyle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-pokatna-29-7 https://www.morsmordre.net/t8496-skrytka-bankowa-nr-2014 https://www.morsmordre.net/t8488-calanthe-goyle
Re: Poczekalnia [odnośnik]11.05.20 13:58
Jak to, próbował sobie dodać powagi przez strój! On po prostu poważnie wyglądał, ot co. Miał przecież ostre rysy twarzy, a każdy wie, że takie dodają lat. Dudley naprawdę nie wątpił w to, że wygląda i zachowuje się jak poważny urzędnik. Sumienny i grzeczny, nigdy nie narzekający na stos dokumentów do wypełnienia. One przecież były kluczem do sprawnego działania Ministerstwa. Gdyby twierdził inaczej, nie składałby papierów na archiwistę. Co prawda obecnie jego pomoc przydawała się raczej przy samej rejestracji różdżek (to był kompletny chaos!), ale Dudley wierzył, że jeszcze trochę i będzie się mógł skupić na dalszej historii. Prędzej czy później wszystkie różdżki czarodziejów zostaną przecież zarejestrowane.
Na twarzy Sheridana pojawił się nieco głupi, ale jak najbardziej grzeczny i oficjalny uśmiech. No tak, tak, szanowna panna nie miała się przecież o co bać. Dudley potrafił rozpoznać, gdy człowiek się od czegoś migał, a nieznajoma wyglądała na pewną siebie kobietę. Kłamcy zwykle się plątali i czerwienili, szczególnie, gdy byli niewinnymi, młodymi niewiastami. Już wczoraj widział kilka takich. Mugolaczki, chciały skłamać, że ich ojciec jest półkrwi. Nie z urzędnikami te numery! A na pewno nie z nim. Dla awansu był gotów zrobić naprawde wiele. Nawet urazić kilka dam. To znaczy, dam! Dziewcząt głupich i przenoszących choroby, ot co.
Podał jej rękę, by wstawała. Była przeciętnego wzrostu, ale postury dość drobnej i dziewczęcej, więc Dudley nie chciał pozwolić, aby panna na jego oczach upadła na podłogę. On, jako (trochę) wysportowany szermierz nie miał zaś przecież problemu w tym, aby w razie czego pomóc delikatnej, młodej kobiecie ustać na nogach. Taki był z niego gentelmen. Nic dziwnego, że Frances go uwielbiała.
A co pani ma w tych dokumentach? Mogę sprawdzić, zerkne, czy wszystko się zgadza – obiecał dobrodusznie, przyglądając się dziewczynie raz jeszcze.
No, niebrzydka była, naprawde. Ale mimo wszystko, chyba od niego o kilka lat starsza. Wystarczało już zaś, że Frances skończyła Hogwart szybciej od niego. Sherian zawsze wyznawał zasadę, że mężczyzna powinien być tylko ze starszą od siebie kobietą. Już i tak nagiął tę sprawę dla ślicznej panny Burroughts.  
Przepraszamy za te kolejki, ale niestety… robią się, jak tacy ludzie… jak ta kobieta… próbują przynieść, specjalnie czy przypadkiem niepełne dokumenty. Albo kłamią. Niestety, ludzie nie mają dziś zrozumienia i poszanowania dla czasu innych. – Westchnął przeciągle. Naprawdę nie rozumiał, jak można być tak lekkomyślnym i nie przejmować się drugim człowiekiem. On chyba tak by nie potrafił. Zawsze był na czas i zawsze przestrzegał reguł Ministerstwa. Bo kto, jak nie władza, wiedział co jest najlepsze dla obywateli? Pokładanie ufności w tradycji oraz prawie stanowiło klucz do bycia szczęśliwym, dobrym i praworządnym obywatelem.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Poczekalnia - Page 8 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Poczekalnia [odnośnik]16.05.20 17:18
To w murach rodzinnego domu nauczyła się pewności siebie, by następnie doskonalić ją pośród chłodnych ścian Durmstrangu. Nawet w chwilach zawahania, winna była chociaż sprawiać wrażenie zdecydowania. Dzięki temu mogła dumnie kroczyć korytarzami szkoły, podtrzymując dobre imię swojej rodziny. Pozwalało jej to również powoli uczyć się sztuki kłamstwa i perswazji, przy których nie należało okazywać wątpliwości czy niepewności. Słowa płynące z jej ust musiały brzmieć stanowczo, dzięki czemu ze swobodą tworzyła nieprawdziwe historie czy powody, dla których ktoś powinien coś dla niej zrobić. Czasami jednak nawet prawda okazywała się pomocna przy przekonywaniu innych do swojej racji. Wszystko zależało od sytuacji oraz osoby. Teraz jednak jej pewność siebie wynikała z jej sposobu bycia - już dawno zapomniała czym jest uczucie skrępowania czy wątpliwości. Poza tym w obecnej sytuacji nie musiała uciekać się do kłamstwa. Jej krew była czysta, toteż rejestracja powinna pójść sprawnie i bez żadnych problemów.
- Naturalnie - odpowiedziała, wręczając mężczyźnie dokumenty, które przyniosła ze sobą. - Liczę, iż odpowiednio je skompletowałam.
Nie musiała tego dodawać - wiedziała iż każda z kartek była wielokrotnie przez nią sprawdzana. Dołożyła wszelkich starań by wszystkie niezbędne papiery zabrać ze sobą, bowiem nie miała czasu na wielokrotne wycieczki do Ministerstwa. Zawsze była obowiązkowa, chcąc zaoszczędzić czas innych i, przede wszystkim, swój własny. Nie potrafiła zrozumieć tych, którzy tego nie robili.
- Cóż, nie jesteśmy w stanie zmienić ludzi i tego, co mają w głowach - rzekła, wzrokiem śledząc poczynania rozmówcy. - Choć nie przeczę, iż taka możliwość byłaby udogodnieniem dla innych.
Oczywiście, istniała magia umożliwiająca przejęcie władzy nad czyimś umysłem bądź taka, która udostępniała cudze myśli dla innych. Istniały eliksiry, pozwalające zmienić zachowanie bądź odbierające komuś siły. Była to jednak sztuka niedostępna dla wszystkich i z pewnością nie należało o niej mówić w sposób otwarty. Nie należało się też przyznawać przed byle kim, iż posiada się podobne zdolności. Dlatego też niełatwo było jej zacząć sprzedawać trucizny - nie mogła się przecież ogłaszać w gazetach czy tablicach z ogłoszeniami. Trochę czasu jej to zajęło, ale wysiłek się opłacał. A niedawno otworzona przez brata karczma jedynie ułatwiała jej to zadanie.


I’m not afraid of my truth anymore, and I will not omit pieces of myself to make you more comfortable.
Calanthe Goyle
Calanthe Goyle
Zawód : alchemiczka (trucicielka)
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Sometimes the best thing a flower can do for us is die
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8474-calanthe-goyle https://www.morsmordre.net/t8487-parapet-panny-goyle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-pokatna-29-7 https://www.morsmordre.net/t8496-skrytka-bankowa-nr-2014 https://www.morsmordre.net/t8488-calanthe-goyle
Re: Poczekalnia [odnośnik]20.06.20 22:48
Dudley wyciągnął dłoń po dokumenty, które podała mu Calanthe. Pokiwał głową.
Pozwoli panna? – spytał, zerkając znacząco to na plik, to na dziewczynę. Gdy uzyskał kolejną (i być może niekoniecznie potrzebną) zgodę, zaczął przeglądać, co też panna Goyle przyniosła do rejestracji.
Kiwał w międzyczasie głową, właściwie tylko prześlizgując wzrokiem po imionach. Oczywiście nazwisko Goyle kojarzył, był w końcu historykiem; trudno interesować się genologią magicznych rodzin i nic nie wiedzieć o tych żeglarzach. Choć z jego matką, dziwnym trafem, ta rodzina chyba nie chciała mieć bliższych kontaktów. Dudley jakoś w tym kontekście nie łączył czystości krwi z ich niechęcią. Z resztą, nie wiedział też w tym względzie szczególnie wiele. Jego matka jedynie kilka razy w ciągu całego swojego życia wspomniała przy synu o Goyle’ach i raczej ograniczało to się tylko do stwierdzeń, że z nimi współpracować nie będzie. Jedynie podszyty niechęcią ton jej głosu pozwalał Sheridanowi sugerować, że coś w tym względzie było nie tak. Ale przecież jego matka – mimo naukowego dorobku – była tylko mugolaczką. Pewnie nie wiedziała połowy rzeczy o magicznym świecie, które wiedzieć mimo wszystko powinna.
Nie pracował jednak w tym departamencie zbyt długo i nie odpowiadał bezpośrednio za rejestracje. To inni urzędnicy sprawdzali kompletność dokumentów. On najwyżej pomagał, sprawdzał i wspierał swoich nowych kolegów, jak tylko potrafił. Na przykład parząc kawę. Dlatego, koniec końców, nie był w stanie zbyt wiele powiedzieć o tym, czy teczka przekazana mu przez Calanthe jest na pewno kompletne, czy też nie. Wszystko wyglądało pozornie dobrze, ale doskonale wiedział, że diabeł tkwił w szczegółach… których on nie był w stanie dostrzec. Nie mógł jednak tego przecież przyznać przed tą całkiem ładną, młodą kobietą. Jeszcze uznałaby go za niekompetentnego! Kiwał więc z uznaniem głową, wydając z siebie jedynie pełne zrozumienia „mhmmm” i „mmmm, tak, tak, zgadza się”.
Wygląda na to, że wszystko… chyba jest w porządku. Czy panna jest pewna wszystkich tych danych? Nazwisko Goyle, panieńskie, urodzona w 1932 roku, Wilkes ze strony matki…? Jeśli tak, mogę spróbować zanieść to do przełożonych, powinni sprawdzić teczkę szybciej i zawołać pannę na gotowe – zaproponował wielkodusznie.
Westchnął, słysząc słowa alchemiczki.
Musi jednak panna przyznać, że Ministerstwo całkiem dobrze radzi sobie w kwestii edukacji magicznego społeczeństwa – pozwolił sobie stwierdzić. – Nastroje zmieniają się na lepsze, także dzięki z współpracującym z nami Walecznym Magiem. Ci dziennikarze to prawdziwi profesjonaliści – uznał, kiwając głową. Nikt nie znał się na magicznych pojedynkach tak dobrze, jak pracując w  Walecznym Magu specjaliści. Co do tego był w pełni pewny.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Poczekalnia - Page 8 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Poczekalnia [odnośnik]11.07.20 18:11
Oddała mężczyźnie papiery, kiwając przy tym lekko głową.
- Tak, oczywiście - odpowiedziała, pozwalając mężczyźnie na przejrzenie przyniesionych dokumentów. W ciszy przerywanej jedynie przez niego, oczekiwała na ogólne podsumowanie. Skupiła się przy tym na obserwowaniu jak piwne oczy urzędnika prześlizgują się po czarnych literach. Sama nie musiała patrzeć na papier, bowiem doskonale pamiętała ich treść poprzez wielokrotne jej sprawdzanie. Przy załatwianiu urzędowych spraw starała się być dokładna i skrupulatna, bo to pozwalało jej zaoszczędzić tak cenny dla niej czas. A jednak bez wahania pozwoliła czarodziejowi na ponowne upewnienie się, ostrożności wszak nigdy za wiele. Przy tym czuła pewną ulgę i zaskoczenie, że natrafiła na tego pracowitego urzędnika, który był widocznie gotowy wiele zrobić byleby oszczędzić jej czas. Ceniła osoby które, tak jak ona, szanowały każdą minutę swojego życia.
Cierpliwie czekając na to aż mężczyzna skończy, wyczuła nagłe zainteresowanie ze strony innych obecnych w poczekalni. Widziała kątem oka jak obserwowali poczynania czarodzieja w sposób dość otwarty i nieskrępowany. Wnioskowała, iż sami również oczekiwali na podobne udogodnienia chcąc jak najszybciej opuścić budynek i mieć za sobą wszelkie formalności. Nie dziwiła im się, choć nie podejrzewała iż będą oni mieli tyle szczęścia co ona sama. Nie miała też zamiaru im z tego powodu współczuć, a już szczególnie nie tym, którzy będą próbowali skłamać z tylko sobie znanych pobudek.
- Tak, wszystko się zgadza - odpowiedziała z chwilowym wahaniem, w myślach upewniając się co do prawdziwości przytoczonych przez niego informacji. Słysząc jego propozycje pozwoliła sobie na nieznaczne uniesienie kącików ust, choć nie chciała się cieszyć zbyt szybko. A jednak szansa na przyspieszenie całego procesu przynosiła pewną ulgę. - Byłabym niezmiernie wdzięczna za taką możliwość.
Przez jej głowę przemknęła lista rzeczy, którą zaplanowała sobie na dzisiejsze popołudnie. Była ona dość skromna, nie lubiła bowiem rozczarowań związanych z porzucaniem planów, na które nie miała już czasu. Dzisiaj najwyraźniej nie musiała się o to martwić, a nawet pojawiła się realna szansa na poświęcenie chociażby godziny na dokończenie niedawno zaczętego obrazu.
- Rzeczywiście, wielu przyjęło zmiany z pewną dozą entuzjazmu - odpowiedziała zainteresowana kierunkiem w jakim toczyła się rozmowa. - Miejmy jedynie nadzieję, że Ministerstwo upora się z rebeliantami, którzy wciąż naiwnie próbują się temu sprzeciwiać. To negatywnie wpływa na przebieg zmian, a przecież wydają się być one teraz czymś nieuniknionym, wręcz pewnym. Co zaś tyczy się Walczącego Maga... Istotnie, ich dziennikarze dość sprawnie sobie radzą. Artykuły wydają się przejrzyste i nie zawierają zbędnych informacji.
Należała do wiernych czytelników gazety, uważając ją za źródło dość wiarygodnych informacji. Co prawda zawsze żyła w przekonaniu, iż wszelkie wiadomości należy poddawać weryfikacji, lecz póki co nie spotkała się z ani jedną nutą fałszu, która mogłaby się przebić przez artykuły Walczącego Maga.


I’m not afraid of my truth anymore, and I will not omit pieces of myself to make you more comfortable.
Calanthe Goyle
Calanthe Goyle
Zawód : alchemiczka (trucicielka)
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Sometimes the best thing a flower can do for us is die
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8474-calanthe-goyle https://www.morsmordre.net/t8487-parapet-panny-goyle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-pokatna-29-7 https://www.morsmordre.net/t8496-skrytka-bankowa-nr-2014 https://www.morsmordre.net/t8488-calanthe-goyle
Re: Poczekalnia [odnośnik]12.07.20 15:52
Dudley nie miał zamiaru zwracać uwagi na pozostałych z otaczających ich czarodziejów. Większość z nich to pewnie parające się jakąś oszukańczą pracą szlamy, z którymi Sheridan nie miał zamiaru mieć nic wspólnego! Kątem oka nawet widział staruszkę, której odór perfum czuł nawet stojąc obok urokliwej Calanthe. Och, co za okropieństwa, takich rzeczy powinni zabraniać. Może powinien szepnąć słówko przełożonemu o tej pani, coby ktoś zwrócił jej skutecznie uwagę?
To niech pani tylko mi się podpisze o tutaj i tutaj – pokazał odpowiednie miejsca na dokumentach, z kieszeni wyciągając zaczarowane pióro. Nie potrzebowało kałamarza, aby pisać i Sheridan zawsze miał je przy sobie w Ministerstwie. Nie było wprawdzie tak wygodne i nie pisało tak elegancko, jak klasyczne pióra, ale na takie okazje było jak znalazł!
Cierpliwie zaczekał, aż dziewczyna postawi odpowiedni podpis, po czym jeszcze raz spojrzał na dokumenty. Krótko, tylko dla pewności.
Tak, tak, ten entuzjazm to chyba najlepiej świadczy o skuteczności Ministerstwa – odpowiedział dziewczynie, kiwając głową. – Niech się panna nie martwi, mamy tutaj najlepszych specjalistów, na pewno sobie poradzimy! Młode damy nie muszą się niczym obawiać, stoimy na straży porządku. – W głosie Sheridana słychać było pewność. Bo czemuż miałby się obawiać? Lord Malfoy był kompetentnym czarodziejem i doskonałą partią na ministra magii. – „Waleczny Mag” jako jedyne pismo dba o pewne źródła, tak, tak, niewątpliwie… Słyszała panna, że nawet przed usunięciem z obiegu „Proroka codziennego” regularnie mieliśmy zgłoszeni co do zawartych w nim faktów? Połowa rzeczy była zmyślona, nasi specjaliści mają na to dowody. Nie bez powodu został zakazany! Tylko szerzył kłamstwa. – Pokręcił głową z niedowierzaniem. Prasa powinna przecież przekazywać prawdę, prawdę i tylko prawdę. A jeśli tego nie robiła, nie miał zamiaru jej szanować. On sam rzecz jasna, jako oczytany fascynat historii i wielbiciel magicznych pojedynków nie odpuszczał ani jednego numeru „Walecznego maga”, a stare numery starannie archiwizował, układając je na specjalnym miejscu w biblioteczce.
Słowa panny Goyle tylko utwierdziły go w przekonaniu, że pomaga odpowiedniej osobie. Taka panna zaiste nie powinna trafić czasu na stanie w kolejce. Miał olej w głowie i była całkiem urokliwa – to rzadkie połączenie. Och, jakże on sam miał wielkie szczęście, że tak wspaniała kobieta, jak Frances raczyła zwrócić na niego uwagę!


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Poczekalnia - Page 8 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Poczekalnia [odnośnik]10.08.20 21:56
Do tej pory kobieta nie przejmowała się zbytnio otaczającymi ich czarodziejami, choć podczas wcześniejszych obserwacji mogła zapamiętać zniecierpliwione bądź obojętne na wszystko twarze. Niektórzy byli zestresowani, a niektóry wręcz przeciwnie - niezwykle pewni siebie, tak jak ona zresztą. Nie czuła jednak żadnej sympatii względem tej bezimiennej grupy, obojętna była na ich losy. Liczyła jedynie, iż nie będą oni w żaden sposób utrudnieniem, a i powstrzymają się przed jakąkolwiek nachalnością. Póki co nie zawiodła się, a w momencie gdy zaczęła rozmowę z urzędnikiem, otaczające ją osoby prawie kompletnie dla niej zniknęły. Jedynie ostry zapach perfum jednej z obecnych kobiet skutecznie przypominały jej, że nie znajduje się w pomieszczeniu tylko ona i jej rozmówca. W końcu sama w życiu nie sięgnęłaby po podobną woń, której zadaniem najwyraźniej było wgryzienie się siłą w pamięć wszystkich dookoła. Na szczęście już niedługo miała wyjść na świeże powietrze.
- Naturalnie- odpowiedziała, wykonując prośbę czarodzieja. Starała się przy tym zachować staranność pisma, choć magiczne pióro nie było tak wygodne jak jej własne - była to po prostu kwestia przyzwyczajenia. W tej chwili jednak nie miała zamiaru narzekać, ponieważ czarodziej i tak wyświadczał jej przysługę poświęcając Calanthe swój czas, by ona sama mogła go zaoszczędzić.
Gdy upewniła się, iż wskazane przez urzędnika miejsca zostały podpisane, oddała mu pióro. Teraz wystarczyło poczekać, aż ten zaniesie jej dokumenty, by mogła zostać wezwana i tym samym w końcu dopełnić wszystkich niezbędnych formalności.
- Doceniam troskę, choć nie odczuwam troski o siebie samą, a o przyszłość w jakiej przyjdzie nam żyć i w jakiej dorastać będą kolejne pokolenia - odpowiedziała. - Przez całe moje dzieciństwo byłam uczona, że mugolaki i wszelkie szlamy nie powinny być częścią magicznego społeczeństwa, a osoby z czystą krwią winny panować nad całą resztą. Nazywano je wybrykami natury i kłamcami, ale zawsze kończyło się na wyzwiskach. Teraz jednak sytuacja się zmienia i jeśli wszystko pójdzie w dobrym kierunku, to w końcu doczekamy czasów, w których to właśnie prawdziwi czarodzieje będą częścią naszego świata. Bez żadnych kłamstw. Bez szlam rządzących naszym światem... - po raz pierwszy w życiu czuła, iż pojawiła się realna szansa, którą ktoś zaczyna wykorzystywać. Opowiadania z dzieciństwa zaczynały przeradzać się w rzeczywistość, w której czarodzieje zajęli należne im miejsce w świecie. To właśnie takiej przyszłości chciała dla siebie, swojej rodziny, brata oraz jego potomków. - Dziennikarze "Proroka codziennego" starali się jedynie zataić prawdę, która najwyraźniej ich przerastała, budując swoją codzienność na kłamstwach. Prawda nie zawsze jest wygodna, ale na szczęście dziennikarze "Walczącego Maga" się jej nie obawiają.
Nie dziwiła się przedstawionym przez mężczyznę rewelacjom - zawsze starała się być obeznana w sytuacji panującej w kraju, a fakty prezentowane przez "Proroka codziennego" niejednokrotnie wydawały się nieco odbiegające od prawdy. Teraz mogła być już co do tego pewna.
W pewnym momencie gdzieś niedaleko trzasnęły głośno drzwi, po czym rozległ się dźwięk przyspieszonych kroków. Wybił on ją nieco z rozmowy, mimowolnie kierując wzrok w głąb korytarza. Dostrzegła jedynie plecy znikającej w oddali sylwetki, której jedynie mocno zaciśnięte dłonie, sugerowały złość.
- Zapomniałabym podziękować - powiedziała, z powrotem przenosząc spojrzenie na rozmówcę. - Jestem naprawdę wdzięczna za pomoc.
Zdobyła się nawet na dość szczery uśmiech, który posłała w kierunku mężczyzny. Już po chwili patrzyła jak odchodzi z jej dokumentami, by zanieść je do odpowiednich osób i tym samym nieco przyspieszyć jej czas oczekiwania. I rzeczywiście przyniosło to efekty, bo po dłuższej chwili usłyszała swoje nazwisko. Już bez uśmiechu, z dumą wyraźnie malującą się na jej twarzy poszła w kierunku pokoju przesłuchań, gdzie tak naprawdę wystarczyło dopełnić odpowiednich formalności. W końcu jej krew była czysta - miała ona stanowić część nowego świata, w którym nie będzie miejsca dla szlam i mugoli. Nigdy nie miała co do tego wątpliwości.

|zt


I’m not afraid of my truth anymore, and I will not omit pieces of myself to make you more comfortable.
Calanthe Goyle
Calanthe Goyle
Zawód : alchemiczka (trucicielka)
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Sometimes the best thing a flower can do for us is die
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8474-calanthe-goyle https://www.morsmordre.net/t8487-parapet-panny-goyle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-pokatna-29-7 https://www.morsmordre.net/t8496-skrytka-bankowa-nr-2014 https://www.morsmordre.net/t8488-calanthe-goyle

Strona 8 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12  Next

Poczekalnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach