Poczekalnia
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Poczekalnia
Po wyjściu z windy, tuż po lewej stronie znajduje się poczekalnia z ciasno ustawionymi ławkami, na których, po przedstawieniu celu wizyty i odebraniu przepustki, mogą oczekiwać przybyli goście. Niektórzy trafiają tu w charakterze świadka lub też chcą złożyć donos, inni znów liczą na przyjęcie przez urzędników. Czas oczekiwania bywa różny, lecz nierzadko można dostrzec tu zirytowane miny petentów.
Przez wielkie okna do pomieszczenia wpływa duża ilość świtała, rzucającego mieniące się refleksy na zaczarowane obrazy. To właśnie one stanowią pewne urozmaicenie dłużących się minut - w ramach desperacji można podjąć się rozmowy z uwiecznionymi postaciami, nikt jednak nie gwarantuje, na jakie tory zejdzie dyskusja; mówi się, że malowidła mają dość nietypowe usposobienie.
Przez wielkie okna do pomieszczenia wpływa duża ilość świtała, rzucającego mieniące się refleksy na zaczarowane obrazy. To właśnie one stanowią pewne urozmaicenie dłużących się minut - w ramach desperacji można podjąć się rozmowy z uwiecznionymi postaciami, nikt jednak nie gwarantuje, na jakie tory zejdzie dyskusja; mówi się, że malowidła mają dość nietypowe usposobienie.
Odczekał chwilę, by eliksir zadziałał, sprawiając, że w wieczornych półcieniach Burroughs widzieć będzie niemal tak samo dobrze, jak za dnia. Wciąż trzymał skórzaną teczkę w lewej dłoni, gdy rozejrzał się wstępnie po pomieszczeniu, orientując się w układzie szafek. Przystanął na dłużej dopiero przy biurku, przyglądając się dwóm stertom (pozornie?) identycznych dokumentów. Być może archiwizowano dane w dwóch miejscach - dla bezpieczeństwa; na to mogłyby wskazywać podwójnie wykonane blankiety, choć nie miał pojęcia, czy cel nie jest jeszcze inny. Podniósł te, na których widniało nazwisko Belby, chcąc porównać, czy faktycznie nie różnią się żadnymi detalami.
Kusiło go to, by sprawdzić, co znajduje się w zamkniętej szufladzie, na razie jednak podszedł do szafek, gdzie zgodnie z kolejnością alfabetyczną powinny się znajdować nazwiska na W. Wiedział, że Hannah rejestrowała się pod swoim nazwiskiem na samym początku kwietnia; chciał sprawdzić, czy faktycznie jej dokumenty są wciąż przechowane także tutaj. I co dokładnie jest Ministerstwu potrzebne? Czy w teczkach trzymają coś jeszcze?
koci wzrok 1/3 (stat. 28, moc +15)
spostrzegawczość (I)
Kusiło go to, by sprawdzić, co znajduje się w zamkniętej szufladzie, na razie jednak podszedł do szafek, gdzie zgodnie z kolejnością alfabetyczną powinny się znajdować nazwiska na W. Wiedział, że Hannah rejestrowała się pod swoim nazwiskiem na samym początku kwietnia; chciał sprawdzić, czy faktycznie jej dokumenty są wciąż przechowane także tutaj. I co dokładnie jest Ministerstwu potrzebne? Czy w teczkach trzymają coś jeszcze?
koci wzrok 1/3 (stat. 28, moc +15)
spostrzegawczość (I)
from underneath the rubble,
sing the rebel song
sing the rebel song
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 70
'k100' : 70
Wypity przez Keatona eliksir pozwalał mu widzieć lepiej, dostrzegać więcej szczegółów - jednak przyjrzawszy się dwóm identycznym blankietom opisanym nazwiskiem Belby, nie zauważył między nimi żadnych różnic - poza zwyczajnymi i powstałymi przypadkowo skazami na papierze. Dane się zgadzały, fotografie również; jedynym, co Burroughsowi mogłoby wydać się dziwne, był fakt, że na obu dokumentach przybita pieczątka znajdowała się dokładnie w tym samym miejscu - tak, jakby blankiety zostały magicznie powielone, a nie po prostu wykonane w dwóch kopiach.
Szafka, w której znajdowały się nazwiska na literę W otworzyła się bez problemu z cichym szelestem; w środku Keat znalazł co najmniej tuzin ułożonych nazwiskami teczek, w tym tę, której szukał. Teczka opisana jako Wright, Hannah na pierwszy rzut oka zawierała po prostu komplet złożonych przez czarownicę dokumentów, poświadczających jej pochodzenie, adres zamieszkania i zatrudnienie; w środku znajdowała się również jedna kopia blankietu ze zdjęciem, w przeciwieństwie do tych na stole - już podpisana. Oprócz tego, kawałek pergaminu doczepiony na pierwszej stronie teczki straszył czerwonymi, drukowanymi literami, składającymi się w dwa słowa: ZAKON FENIKSA.
Szafka, w której znajdowały się nazwiska na literę W otworzyła się bez problemu z cichym szelestem; w środku Keat znalazł co najmniej tuzin ułożonych nazwiskami teczek, w tym tę, której szukał. Teczka opisana jako Wright, Hannah na pierwszy rzut oka zawierała po prostu komplet złożonych przez czarownicę dokumentów, poświadczających jej pochodzenie, adres zamieszkania i zatrudnienie; w środku znajdowała się również jedna kopia blankietu ze zdjęciem, w przeciwieństwie do tych na stole - już podpisana. Oprócz tego, kawałek pergaminu doczepiony na pierwszej stronie teczki straszył czerwonymi, drukowanymi literami, składającymi się w dwa słowa: ZAKON FENIKSA.
Zamarł, przez chwilę nasłuchując, czy nikt nie zbliża się do drzwi; dopiero po kilku uderzeniach serca powrócił do przyglądania się blankietom - pieczątka umiejscowiona dokładnie w tym samym miejscu zwróciła jego uwagę, kopie ewidentnie utworzono za pomocą magii. Odłożył dokumenty na miejsce, nie zastanawiając się na razie zbyt długo, czy była to informacja niewiele znacząca, czy może jednak dało się ją do czegoś wykorzystać. Gonił go czas, za chwilę widoczność utonie w niewyraźnych szarościach.
Zadrżały mu ręce, kiedy otwierał teczkę, jakby przeczuwał, że nie znajdzie tam niczego dobrego; zmarszczył wrogo brwi, łypiąc w osłupieniu na krzyczący głośno napis, wiedzieli. Przekartkował pospiesznie zawartość teczki, upewniając się, że poza tą jedną niespodzianką nie ma tam nic ponad to, czego się spodziewał. Myśli płonęły febrycznie - w pierwszym odruchu chciał zmiąć kartkę z czerwonym napisem albo wetknąć całą teczkę do przypadkowej półki, żeby w tym stosie dokumentów nie mieli szans odnaleźć tego pliku. Ale to byłoby skrajnie głupie, domyśliliby się przecież, że akurat ta teczka nie zniknęła przypadkiem. Mógł co najwyżej powiadomić gwardzistów i samą zainteresowaną, ale co jeszcze? Sięgnął po kartkę, na której widniał adres Wright, zdając sobie sprawę z tego, że gdzieś indziej znajdował się przecież duplikat, więc jego działania nie mają większego sensu, lecz logiczne argumenty po prostu odrzucił. Działał pod wpływem emocji. Otworzył kałamarz, który znajdował się na stole, po czym naniósł kapkę atramentu tak, by wyglądał, jak przypadkowy kleks - nieprzypadkowo miał spłynąć na nazwę ulicy i fragment instrukcji, wsiąkając w pergamin. Dopiero w takiej formie zapakował wszystko z powrotem do teczki, odkładając ją na miejsce.
Wiedzieli o niej - o kim jeszcze? Obserwowali już ich wszystkich? Ktoś wystawał pod jej domem? Śledzili ją, zbierając informacje? Czemu mając te wszystkie informacje jeszcze jej nie zgarnęli? Co oni, kurwa, planowali?
Wypuścił powietrze ze świstem, próbując wziąć się w garść, ale ten jeden napis całkowicie wytrącił go z równowagi. Nieprzytomnym spojrzeniem omiótł jeszcze biurko, po czym, gdy teczka znalazła się na swoim miejscu, odstawił kałamarz, zerkając też na zamkniętą półkę w biurku. Miał to sprawdzić. Jeśli tylko starczyło mu na to czasu, spróbował pokombinować przy zamku przez chwilę, żeby dostać się do środka.
koci wzrok 1/3 (stat. 28, moc +15)
zręczne ręce (II)
Zadrżały mu ręce, kiedy otwierał teczkę, jakby przeczuwał, że nie znajdzie tam niczego dobrego; zmarszczył wrogo brwi, łypiąc w osłupieniu na krzyczący głośno napis, wiedzieli. Przekartkował pospiesznie zawartość teczki, upewniając się, że poza tą jedną niespodzianką nie ma tam nic ponad to, czego się spodziewał. Myśli płonęły febrycznie - w pierwszym odruchu chciał zmiąć kartkę z czerwonym napisem albo wetknąć całą teczkę do przypadkowej półki, żeby w tym stosie dokumentów nie mieli szans odnaleźć tego pliku. Ale to byłoby skrajnie głupie, domyśliliby się przecież, że akurat ta teczka nie zniknęła przypadkiem. Mógł co najwyżej powiadomić gwardzistów i samą zainteresowaną, ale co jeszcze? Sięgnął po kartkę, na której widniał adres Wright, zdając sobie sprawę z tego, że gdzieś indziej znajdował się przecież duplikat, więc jego działania nie mają większego sensu, lecz logiczne argumenty po prostu odrzucił. Działał pod wpływem emocji. Otworzył kałamarz, który znajdował się na stole, po czym naniósł kapkę atramentu tak, by wyglądał, jak przypadkowy kleks - nieprzypadkowo miał spłynąć na nazwę ulicy i fragment instrukcji, wsiąkając w pergamin. Dopiero w takiej formie zapakował wszystko z powrotem do teczki, odkładając ją na miejsce.
Wiedzieli o niej - o kim jeszcze? Obserwowali już ich wszystkich? Ktoś wystawał pod jej domem? Śledzili ją, zbierając informacje? Czemu mając te wszystkie informacje jeszcze jej nie zgarnęli? Co oni, kurwa, planowali?
Wypuścił powietrze ze świstem, próbując wziąć się w garść, ale ten jeden napis całkowicie wytrącił go z równowagi. Nieprzytomnym spojrzeniem omiótł jeszcze biurko, po czym, gdy teczka znalazła się na swoim miejscu, odstawił kałamarz, zerkając też na zamkniętą półkę w biurku. Miał to sprawdzić. Jeśli tylko starczyło mu na to czasu, spróbował pokombinować przy zamku przez chwilę, żeby dostać się do środka.
koci wzrok 1/3 (stat. 28, moc +15)
zręczne ręce (II)
from underneath the rubble,
sing the rebel song
sing the rebel song
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 72
'k100' : 72
Dokumenty tkwiące w dłoniach Keatona nie odpowiedziały na jego nieme pytania; przekartkowanie pergaminów nie przyniosło też nowych odkryć. Kleks na formularzu rozlał się malowniczo, zgodnie z oczekiwaniami zasłaniając nazwę ulicy, przy której mieszkała Hannah oraz część słowa Londyn – atrament wsiąknął w pergamin, po paru sekundach wysychając i tworząc nieprzeniknioną warstwę; tekst stał się niemożliwy do odczytania.
Keat musiał zdawać sobie sprawę z upływającego czasu, podszedł jednak jeszcze do biurka, przyglądając się zamkniętej szufladzie. Zamek, który w nią wmontowano, nie był specjalnie skomplikowany – prosty mechanizm, który wprawne dłonie były w stanie z łatwością otworzyć. Nie wyglądało na to, by ktoś specjalnie mocno starał się strzec zawartości szuflady, a może po prostu nie spodziewano się tutaj intruzów; trudno było powiedzieć. Podważony zamek szczęknął, a szuflada otworzyła się, wydając z siebie dźwięk, który – choć cichy – w panującej w pomieszczeniu ciszy wydał się wręcz krzykliwy. W środku znajdowały się blankiety identyczne do tych, które leżały na biurku, z tym, że puste – czekające zapewne na zapełnienie ich fotografiami i danymi oraz przybicie ministerialnej pieczątki.
Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Keaton otwierał szufladę, do jego uszu dotarł dźwięk z korytarza: na zewnątrz o parkiet zastukały buty na obcasie, najpierw zbliżając się do drzwi pomieszczenia, a później zatrzymując tuż przy nich. Za nimi podążyła druga para kroków, cięższych, szybszych; zdawało się, że również ucichły w podobnym miejscu, a w następnej sekundzie przed ścianę dało się usłyszeć stłumione dźwięki rozmowy dwóch osób: kobiety i mężczyzny.
Keat musiał zdawać sobie sprawę z upływającego czasu, podszedł jednak jeszcze do biurka, przyglądając się zamkniętej szufladzie. Zamek, który w nią wmontowano, nie był specjalnie skomplikowany – prosty mechanizm, który wprawne dłonie były w stanie z łatwością otworzyć. Nie wyglądało na to, by ktoś specjalnie mocno starał się strzec zawartości szuflady, a może po prostu nie spodziewano się tutaj intruzów; trudno było powiedzieć. Podważony zamek szczęknął, a szuflada otworzyła się, wydając z siebie dźwięk, który – choć cichy – w panującej w pomieszczeniu ciszy wydał się wręcz krzykliwy. W środku znajdowały się blankiety identyczne do tych, które leżały na biurku, z tym, że puste – czekające zapewne na zapełnienie ich fotografiami i danymi oraz przybicie ministerialnej pieczątki.
Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Keaton otwierał szufladę, do jego uszu dotarł dźwięk z korytarza: na zewnątrz o parkiet zastukały buty na obcasie, najpierw zbliżając się do drzwi pomieszczenia, a później zatrzymując tuż przy nich. Za nimi podążyła druga para kroków, cięższych, szybszych; zdawało się, że również ucichły w podobnym miejscu, a w następnej sekundzie przed ścianę dało się usłyszeć stłumione dźwięki rozmowy dwóch osób: kobiety i mężczyzny.
Być może nie powinien był tracić czasu na tworzenie malowniczych plam na papierze, nie potrafił jednak tak po prostu tego zostawić. Wiedział, że sporo ryzykuje, zegarek zapleciony wokół nadgarstka tylko potwierdzał to, jak bezlitośnie szybko płynie czas. Dłuższą chwilę zajęło mu także babranie się w metalowych wnętrznościach zamku, w końcu jednak dało się słyszeć szczęknięcie, które wybrzmiało w ciszy zdecydowanie zbyt głośno. Zesztywniał, nasłuchując, czy zza drzwi nie usłyszy zmierzających w jego stronę przyspieszonych kroków.
Zdążył wziąć na oko jakiś tuzin pustych blankietów i schować je do swojej skórzanej teczki; kiedy ją zamknął i zasunął szufladę, chciał już wyślizgnąć się z pomieszczenia, jednak zaalarmował go stukot obcasów. Kilka sekund wykorzystał na pospieszne rozeznanie, w którym miejscu mógłby się schować, by nie był widoczny dla urzędników, gdyby weszli do środka i ruszyli w stronę biurka. Starając się przemieścić jak najciszej dotarł do jednej z szafek, by schować się właśnie za nią. Wcisnął się w ścianę, zamierając bez ruchu i tylko różdżkę miał wciąż w gotowości. Skierował ją w swoją stronę, szepcząc cicho:
- Evanescentio.
Oddech zamarł mu w piersi, kiedy nasłuchiwał, co zamierza dwójka rozmawiających przed drzwiami.
koci wzrok 3/3 (stat. 28, moc +15)
ukrywanie (I)
Zdążył wziąć na oko jakiś tuzin pustych blankietów i schować je do swojej skórzanej teczki; kiedy ją zamknął i zasunął szufladę, chciał już wyślizgnąć się z pomieszczenia, jednak zaalarmował go stukot obcasów. Kilka sekund wykorzystał na pospieszne rozeznanie, w którym miejscu mógłby się schować, by nie był widoczny dla urzędników, gdyby weszli do środka i ruszyli w stronę biurka. Starając się przemieścić jak najciszej dotarł do jednej z szafek, by schować się właśnie za nią. Wcisnął się w ścianę, zamierając bez ruchu i tylko różdżkę miał wciąż w gotowości. Skierował ją w swoją stronę, szepcząc cicho:
- Evanescentio.
Oddech zamarł mu w piersi, kiedy nasłuchiwał, co zamierza dwójka rozmawiających przed drzwiami.
koci wzrok 3/3 (stat. 28, moc +15)
ukrywanie (I)
from underneath the rubble,
sing the rebel song
sing the rebel song
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 78
'k100' : 78
Za drzwiami pomieszczenia rozległ się kobiecy śmiech; konkretne słowa nie docierały do uszu skrytego za szafką Keatona (przy zabieraniu z szuflady tuzina pustych blankietów nie natrafił na problemy ani zabezpieczenia - prostokątne dokumenty spoczywały bezpiecznie w jego teczce), ale mógł odnieść wrażenie, że kobieta i mężczyzna postanowili uciąć sobie przyjacielską pogawędkę. Zaklęcie maskujące otoczyło go dokładnie w chwili, w której zaskrzypiały drzwi, a do pomieszczenia wsunęła się smuga światła z korytarza. Zaraz potem pojawiły się w niej dwie sylwetki. - ...i powtarzam jej, że to nie zależy od nas, ale uparta jest jak obrażony hipogryf - odezwała się czarownica. Burroughs, skryty za szafkami, nie widział jej dokładnie; słyszał jednak, że tuż za nią podążył mężczyzna, po czym oboje zniknęli w jednym z rzędów stworzonych przez regały. Szczęśliwie - nie tym, w który postanowił wcisnąć się Keat. - Dolores zawsze taka była, jeszcze w Hogwarcie biegała za nauczycielami i prawiła im komplementy, bo myślała, że będzie mieć przez to łatwiej na egzaminach - zgodził się czarodziej. W pomieszczeniu rozległo się skrzypnięcie odsuwanej metalowej szafki. Drzwi na korytarz pozostały lekko uchylone, na podłodze nadal było widać wąski pasek światła - a mimo to pomieszczenie zdawało się pogrążać w coraz gęstszym mroku; Keaton mógł się domyślać, że to eliksir kociego wzroku powoli tracił swoją moc.
Evanescentio - 1/5
Niezauważone wymknięcie się z pokoju w tej kolejce ma ST równe 70, do rzutu dolicza się bonus z biegłości ukrywania. Ze względu na działające zaklęcie, przy każdym rzucie na ukrywanie Keat otrzymuje bonus +10.
Evanescentio - 1/5
Niezauważone wymknięcie się z pokoju w tej kolejce ma ST równe 70, do rzutu dolicza się bonus z biegłości ukrywania. Ze względu na działające zaklęcie, przy każdym rzucie na ukrywanie Keat otrzymuje bonus +10.
Kurwa.
Nie spieszyło im się czasem do domu? Jemu bardzo. Miał do tej pory cholernie dużo szczęścia, kiedyś musiało się wyczerpać; nie pogniewałby się, gdyby towarzyszyło mu jeszcze przez chwilę, ale trudno było przewidzieć, kiedy kapryśny los uśmiechnie się do niego złośliwie.
Zostać? Ale ile ta dwójka zamierzała siedzieć w pomieszczeniu? I co, jeśli obrabiając tyłek Dolores, przespacerują się do rzędu, w którym chował się Burroughs?
Kurwa.
Jakoś tak lżej mu się o te kilka kurw zrobiło na duszy, kiedy dosadnie wypowiedział to słowo w myślach (da się dosadnie, choć trudno mi wyjaśniać, jak dokładnie, on potrafi). Musiał spróbować się wydostać, kiedy nieproszeni goście zajęci byli luźną pogawędką; w lewej dłoni wciąż trzymał teczkę, prawa znajdowała się tuż obok kieszeni płaszcza, w której schował różdżkę, opuszkami palców niemal jej dotykał.
Lawirując pomiędzy przeszkodami starał się jak najciszej przemknąć do otwartych drzwi.
ukrywanie I
Nie spieszyło im się czasem do domu? Jemu bardzo. Miał do tej pory cholernie dużo szczęścia, kiedyś musiało się wyczerpać; nie pogniewałby się, gdyby towarzyszyło mu jeszcze przez chwilę, ale trudno było przewidzieć, kiedy kapryśny los uśmiechnie się do niego złośliwie.
Zostać? Ale ile ta dwójka zamierzała siedzieć w pomieszczeniu? I co, jeśli obrabiając tyłek Dolores, przespacerują się do rzędu, w którym chował się Burroughs?
Kurwa.
Jakoś tak lżej mu się o te kilka kurw zrobiło na duszy, kiedy dosadnie wypowiedział to słowo w myślach (da się dosadnie, choć trudno mi wyjaśniać, jak dokładnie, on potrafi). Musiał spróbować się wydostać, kiedy nieproszeni goście zajęci byli luźną pogawędką; w lewej dłoni wciąż trzymał teczkę, prawa znajdowała się tuż obok kieszeni płaszcza, w której schował różdżkę, opuszkami palców niemal jej dotykał.
Lawirując pomiędzy przeszkodami starał się jak najciszej przemknąć do otwartych drzwi.
ukrywanie I
from underneath the rubble,
sing the rebel song
sing the rebel song
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 39
'k100' : 39
Po drugiej stronie rzędu szafek zaszeleściły kartki, rozległo się też ciche szuranie teczek; kobieta, nadal opowiadając z przejęciem o swojej niedawnej rozmowie z Dolores, prawdopodobnie uzupełniała dokumentację w jednej z przegródek. Gdzieś dalej skrzypnęło biurko, zupełnie, jakby ktoś na nim usiadł. Keaton ruszył w stronę w stronę drzwi, początkowo poruszając się bezszelestnie, ale kiedy dotarł mniej więcej do połowy drogi, jego stopa natrafiła na obluzowany fragment parkietu, który jęknął donośnie. Rozmowa po drugiej stronie urwała się nagle, biurko znów skrzypnęło. - Kto tam jest? - rzucił mężczyzna, głosem umiarkowanie zaalarmowanym; trudno było stwierdzić, czy spodziewał się odpowiedzi, czy też nie, ruszył jednak powoli w stronę Keata. Uchylone drzwi wciąż znajdowały się w zasięgu Burroughsa, mógł ocenić, że miał do nich bliżej niż mężczyzna, który musiał najpierw obejść rząd szafek - ale nie było już możliwości, by dostać się do nich zupełnie niezauważonym.
Evanescentio - 2/5
Evanescentio - 2/5
Trzecia kurwa padła dopiero, kiedy nastąpił na obluzowany fragment parkietu. Nie czekał, aż mężczyzna wyłoni się zza regału i go zauważy, jak najszybciej przemieścił się bliżej drzwi, ustawiając się tak, jakby wszedł do środka pomieszczenia, a nie dopiero zamierzał z niego wyjść. Jeśli było to możliwe, chciał wykorzystać to, że oblepiał ich coraz gęstszy półmrok, i stanąć tam, gdzie jego rozmyta zaklęciem twarz będzie dodatkowo skryta cieniem, a przynajmniej znajdzie się z dala od jaśniejszych smug światła, gdyby takowa dostawała się do środka chociażby przez otwarte drzwi.
- Ja, dobry wieczór - starał się brzmieć pewnie i uprzejmie. - Widziałem z oddali, że wchodzą państwo do środka, pan Plunkett prosił, żebym odniósł poprawiony dokument do tego - cień zawahania - pomieszczenia, trafiłem w dobre miejsce? - zapytał, całkiem zagubiony, a przynajmniej to chciał pozorować. - Rejestrowałem dzisiaj różdżkę i już po wszystkim zorientowałem się, że pomyliłem się przy nazwisku prababci, pan rozumie... irlandzkie nazwisko, zapomniałem o tej cholernej kresce nad u w O Conchúir - otworzył teczkę, wyciągając z niej przygotowany zawczasu plik dokumentów. - Miałem wsunąć to przez szczelinę pod drzwiami, ale czy byłby to problem, gdybym zostawił dokumenty gdzieś tutaj? W widocznym miejscu? Lepiej, żeby się nie zawieruszyły, to teraz najważniejszy świstek papieru - pozwolił sobie na zakończenie z uśmiechem na ustach, przełamując go jednak zmartwieniem; czy brzmiał jak zatroskany o popełniony błąd praworządny obywatel, gubiący się w biurokratycznej twierdzy? Zupełnie nieszkodliwy, szary człowiek, którego trudno byłoby podejrzewać o cokolwiek, skoro sen z powiek miała spędzać mu literówka w nazwisku już dawno pogrzebanej krewnej, którego nikt pewnie nawet nie sprawdzi?
kłamstwo (II)
- Ja, dobry wieczór - starał się brzmieć pewnie i uprzejmie. - Widziałem z oddali, że wchodzą państwo do środka, pan Plunkett prosił, żebym odniósł poprawiony dokument do tego - cień zawahania - pomieszczenia, trafiłem w dobre miejsce? - zapytał, całkiem zagubiony, a przynajmniej to chciał pozorować. - Rejestrowałem dzisiaj różdżkę i już po wszystkim zorientowałem się, że pomyliłem się przy nazwisku prababci, pan rozumie... irlandzkie nazwisko, zapomniałem o tej cholernej kresce nad u w O Conchúir - otworzył teczkę, wyciągając z niej przygotowany zawczasu plik dokumentów. - Miałem wsunąć to przez szczelinę pod drzwiami, ale czy byłby to problem, gdybym zostawił dokumenty gdzieś tutaj? W widocznym miejscu? Lepiej, żeby się nie zawieruszyły, to teraz najważniejszy świstek papieru - pozwolił sobie na zakończenie z uśmiechem na ustach, przełamując go jednak zmartwieniem; czy brzmiał jak zatroskany o popełniony błąd praworządny obywatel, gubiący się w biurokratycznej twierdzy? Zupełnie nieszkodliwy, szary człowiek, którego trudno byłoby podejrzewać o cokolwiek, skoro sen z powiek miała spędzać mu literówka w nazwisku już dawno pogrzebanej krewnej, którego nikt pewnie nawet nie sprawdzi?
kłamstwo (II)
from underneath the rubble,
sing the rebel song
sing the rebel song
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 75
'k100' : 75
Mężczyzna - wysoki czarodziej z imponującymi wąsami, ubrany w szatę typowo urzędniczą - wyłonił się zza rzędu szafek w momencie, kiedy Keat był już niemal przy drzwiach. Spojrzał na niego z wymalowaną na twarzy mieszaniną podejrzliwości i czujności, mrużąc oczy; na moment w jego rysach odmalowała się również dezorientacja, Keaton wciąż miał na sobie nałożone zaklęcie rozmywające jego sylwetkę - póki co pozostawał jednak skryty w cieniu.
Urzędnik nie zdążył się jeszcze odezwać, kiedy zastukały obcasy i przy jego ramieniu pojawiła się niska, pulchna czarownica ze starannie ułożonymi lokami. Spojrzała na Keatona znad okularów. - Horace pana tutaj przysłał? Samego? - zapytała, unosząc wyżej brwi, a w jej głosie zabrzmiało coś nieokreślonego; nie podejrzliwość - bardziej zainteresowanie, przemieszane z nagłym ożywieniem. - Kazał panu tutaj wejść? - drążyła, w oczywisty sposób przekręcając słowa Burroughsa. Czy świadomie - trudno było stwierdzić. Zerknęła na swojego towarzysza. - Powinniśmy to zgłosić - odezwała się do niego, nieco ciszej - ale niewielka, dzieląca ich od Keata odległość nie była w stanie stłumić jej słów. - Wezmę od pana dokumenty - zadecydowała po sekundowej przerwie, robiąc krok do przodu i wyciągając dłoń przed siebie.
Evanescentio - 3/5
Urzędnik nie zdążył się jeszcze odezwać, kiedy zastukały obcasy i przy jego ramieniu pojawiła się niska, pulchna czarownica ze starannie ułożonymi lokami. Spojrzała na Keatona znad okularów. - Horace pana tutaj przysłał? Samego? - zapytała, unosząc wyżej brwi, a w jej głosie zabrzmiało coś nieokreślonego; nie podejrzliwość - bardziej zainteresowanie, przemieszane z nagłym ożywieniem. - Kazał panu tutaj wejść? - drążyła, w oczywisty sposób przekręcając słowa Burroughsa. Czy świadomie - trudno było stwierdzić. Zerknęła na swojego towarzysza. - Powinniśmy to zgłosić - odezwała się do niego, nieco ciszej - ale niewielka, dzieląca ich od Keata odległość nie była w stanie stłumić jej słów. - Wezmę od pana dokumenty - zadecydowała po sekundowej przerwie, robiąc krok do przodu i wyciągając dłoń przed siebie.
Evanescentio - 3/5
Poczekalnia
Szybka odpowiedź