Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Norfolk
Kasyno
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★★
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Kasyno
Kasyno znajduje się na głównej ulicy Cliodny, niedaleko pubu Siwy Dym. Taka lokalizacja nie jest przypadkowa - wszak pijani klienci przynoszą największe zyski. W tym miejscu nie gra się w Eksplodującego Durnia, lecz nawet nieletni mogą obstawiać zakłady, o ile zostaną na ulicach do otwarcia lokalu. Toczy się tu nocne życie; oprócz rozrywki z zawierania zakładów, można także zażyć rozkoszy alkoholowych (a nieoficjalnie również cielesnych), przez co zdarza się, że w ruch idą pięści niepoprawnych hazardzistów. W kasynie gra się przede wszystkim w pokera, black jacka, a także w kości kłamców. Wśród miejscowych chodzą plotki, że stali bywalcy kasyna gromadzą się raz w tygodniu w pomieszczeniu nieudostępnionym przez właściciela, gdzie razem grają w rosyjską ruletkę.
Możliwość gry w czarodziejskie oczko, kościanego pokera
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:36, w całości zmieniany 4 razy
Och Panie Wroński, jak bardzo się mylisz.
Czy naprawdę zawsze jej urodzenie musiało stanowić o jej charakterze? Chwilowy, i ledwie zauważalny przez bujny wąs, triumf na ustach Daniela, zdawał się bardzo dokładnie mówić pannie Black o tym kim była w jego oczach. Dobrze urodzoną damą, na pewno godną szacunku, ale tylko damą. Nie było powodu by się dziwić, często takie jak ona rozprawiały tylko o sukienkach i o szydełkowaniu. Jej obecność w takim miejscu z pewnością dawała do myślenia. Kolejne słowa Wrońskiego jedynie to potwierdziły. Była kobietą, była szlachcianką. Była cenna, ale niemal niema w towarzystwie mężczyzn.
- Niektóre spotkania wolę zachować tylko dla siebie - odpowiedziała Black mając na myśli również tą konkretną rozmowę z Danielem.
Może i nie zdawała sobie sprawy z tego jak duże zagrożenie na siebie ściągała. Sam fakt, ze jakiś obcy mężczyzna śmiał chwycić za jej dłoń powinno o tym świadczyć. Jednak wychowanie w bańce i sztucznym bezpieczeństwie zdawało się całkowicie ćmić spojrzenie na rzeczywistość.
- Ciebie? - odpowiedziała niemal wybuchając śmiechem, na szczęście jednak w ostatniej sekundzie powstrzymując odruch.
Do czego mógłby jej się przydać taki Wroński? Nie prowadziła żadnych nielegalnych interesów, nie oszukiwała, nie potrzebowała charakteru który wykona za nią czarną robotę. Takie rzeczy nie były zresztą dla niej. Ciche szepty na salonach, otwarte i żywe dyskusje na temat tradycji nie współgrały z knuciem, to należało do mężczyzn z jej rodu. Z drugiej strony ochrona mogłaby być opłacalna, nikt tak naprawdę nie wiedział jakie czasy ich czekają. Chociaż wszystko wskazywało na to, że wygrana w tej straszliwej, lecz potrzebnej wojnie, leżała po stronie szlachetnie urodzonych czarodziejów, to jak wiele razy już w historii ich świata, szala przechylała się na drugą stronę? Ostatecznie przecież nie zawsze wygrywało dobro.
- Co tak naprawdę będziesz tego miał? Oprócz pieniędzy... - przecież nie była taka głupia. - Gdyby chodziło tylko o nie to już dawno wziąłbyś ode mnie jakąś sumę i ulotnił się szukając kolejnej okazji - czyż to nie było oczywiste?
Wysłuchała jeszcze odpowiedzi Daniela kiwając nieznacznie głową.
- Muszę to przemyśleć... A teraz. Odprowadzisz mnie? - nie czekając nawet na jego odpowiedź wstała i udała się w stronę wyjścia, w głębi duszy mając nadzieję, że mężczyzna podąży za nią.
Zdawało się robić niebezpiecznie, a obecność Wrońskiego dodawała nieco więcej poczucia bezpieczeństwa, i tak zachwianego przez dzisiejszy wieczór. Black nie była pewna jak bardzo potrzebuje jego ochrony i usług. Czy nie byłoby to nieco dziwne...? Chłodna kalkulacja działała zwykle o wiele lepiej niż rzucanie słów na wiatr, stąd też list, który planowała wysłać mu ze swoją odpowiedzią wydawał się o wiele rozsądniejszym rozwiązaniem. Oczy tego mężczyzny miały w sobie coś nieposkromionego, pewne szaleństwo, które od dawna uderzało bezpośrednio w gusta Aquili Black. Takie spojrzenie było przecież znacznie ciekawsze, ale znacznie niebezpieczniejsze w możliwych skutkach... Zresztą. Nie wypada.
Czy naprawdę zawsze jej urodzenie musiało stanowić o jej charakterze? Chwilowy, i ledwie zauważalny przez bujny wąs, triumf na ustach Daniela, zdawał się bardzo dokładnie mówić pannie Black o tym kim była w jego oczach. Dobrze urodzoną damą, na pewno godną szacunku, ale tylko damą. Nie było powodu by się dziwić, często takie jak ona rozprawiały tylko o sukienkach i o szydełkowaniu. Jej obecność w takim miejscu z pewnością dawała do myślenia. Kolejne słowa Wrońskiego jedynie to potwierdziły. Była kobietą, była szlachcianką. Była cenna, ale niemal niema w towarzystwie mężczyzn.
- Niektóre spotkania wolę zachować tylko dla siebie - odpowiedziała Black mając na myśli również tą konkretną rozmowę z Danielem.
Może i nie zdawała sobie sprawy z tego jak duże zagrożenie na siebie ściągała. Sam fakt, ze jakiś obcy mężczyzna śmiał chwycić za jej dłoń powinno o tym świadczyć. Jednak wychowanie w bańce i sztucznym bezpieczeństwie zdawało się całkowicie ćmić spojrzenie na rzeczywistość.
- Ciebie? - odpowiedziała niemal wybuchając śmiechem, na szczęście jednak w ostatniej sekundzie powstrzymując odruch.
Do czego mógłby jej się przydać taki Wroński? Nie prowadziła żadnych nielegalnych interesów, nie oszukiwała, nie potrzebowała charakteru który wykona za nią czarną robotę. Takie rzeczy nie były zresztą dla niej. Ciche szepty na salonach, otwarte i żywe dyskusje na temat tradycji nie współgrały z knuciem, to należało do mężczyzn z jej rodu. Z drugiej strony ochrona mogłaby być opłacalna, nikt tak naprawdę nie wiedział jakie czasy ich czekają. Chociaż wszystko wskazywało na to, że wygrana w tej straszliwej, lecz potrzebnej wojnie, leżała po stronie szlachetnie urodzonych czarodziejów, to jak wiele razy już w historii ich świata, szala przechylała się na drugą stronę? Ostatecznie przecież nie zawsze wygrywało dobro.
- Co tak naprawdę będziesz tego miał? Oprócz pieniędzy... - przecież nie była taka głupia. - Gdyby chodziło tylko o nie to już dawno wziąłbyś ode mnie jakąś sumę i ulotnił się szukając kolejnej okazji - czyż to nie było oczywiste?
Wysłuchała jeszcze odpowiedzi Daniela kiwając nieznacznie głową.
- Muszę to przemyśleć... A teraz. Odprowadzisz mnie? - nie czekając nawet na jego odpowiedź wstała i udała się w stronę wyjścia, w głębi duszy mając nadzieję, że mężczyzna podąży za nią.
Zdawało się robić niebezpiecznie, a obecność Wrońskiego dodawała nieco więcej poczucia bezpieczeństwa, i tak zachwianego przez dzisiejszy wieczór. Black nie była pewna jak bardzo potrzebuje jego ochrony i usług. Czy nie byłoby to nieco dziwne...? Chłodna kalkulacja działała zwykle o wiele lepiej niż rzucanie słów na wiatr, stąd też list, który planowała wysłać mu ze swoją odpowiedzią wydawał się o wiele rozsądniejszym rozwiązaniem. Oczy tego mężczyzny miały w sobie coś nieposkromionego, pewne szaleństwo, które od dawna uderzało bezpośrednio w gusta Aquili Black. Takie spojrzenie było przecież znacznie ciekawsze, ale znacznie niebezpieczniejsze w możliwych skutkach... Zresztą. Nie wypada.
Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Skinął lekko głową, gdy w jej aluzji odnalazł potwierdzenie, że dzisiejsze spotkanie zostanie tylko między nimi. W jego zielonych oczach przelotnie błysnęła satysfakcja, choć starał się zachować pokerową twarz. Wyświadczył lady Black przyjacielską przysługę, wiążącą ich długiem wdzięczności - i właśnie o to mu chodziło. Już miał się uśmiechnąć, ale nagle lady Aquila zrobiła minę jakby dusiła śmiech - więc natychmiast spoważniał, na moment tracąc swoją kamienną fasadę. Gdy nieroztropnie obnażył się z urażoną dumą, dama miała szansę dostrzec jego zgubną ambicję - ale zaraz odchrząknął, wyprostował się i znów przybrał obojętną minę. Najwyraźniej jeden bohaterski zryw nie wystarczył, by od razu znaleźć zatrudnienie. Dziewczyna wydawała się wahać - pewnie to zresztą roztropne podejście. Grając vabank i ostrożnie balansując na granicy dyskrecji, którą obiecał Alphardowi, rzucił więc z pozorną nonszalancją:
-Tak, zajmuję się właśnie zbieraniem informacji. - między innymi. Pozwolił, by słowa wybrzmiały, wiedząc, że jeśli wyrobiła sobie o nim jak najgorsze zdanie, to żadne deklaracje tego nie zmienią. Może miała jednak bardziej otwarty umysł niż typowa, delikatna dama, którą gorszyło samo towarzystwo rozbójników. On nie był typowym zbirem, a ona z każdą chwilą była mniej typową lady.
Uporczywie pytała o jego motywacje - czy tak w ogóle wypadało? Nie znał się na etykiecie, ale jej ciekawość była niemal wścibska. Najpierw pinie strzegł swoich sekretów, ale w końcu dał za wygraną, wwiercając w dziewczynę ogniste spojrzenie.
-Nie każda transakcja jest tak prosta, jak się wydaje. I, z całym szacunkiem, albo lady przecenia cenę dyskrecji... - znów zwrócił się do niej formalnie, ale wilczy uśmiech zaburzył nieco powagę jego słów -...albo nie docenia wartości informacji. - wytknął nieobeznanej z cennikiem ludzi do wynajęcia damie. Czyżby chciała mu dać małą fortunę za zwykłe milczenie? Czy też nie wiedziała, ile mogą kosztować jego regularne usługi?
Co będzie z tego miał?
-Satysfakcję, że siostra mojego pracodawcy jest rozsądna i bezpieczna. Czyż nie ma mnie lady za gentlemana? - wstał, skłaniając się lekko. Ciemna czupryna skryła na moment jego spojrzenie, nie sposób było więc stwierdzić, czy żartuje.
-Oczywiście, że panienkę odprowadzę. - gratis. W jej postawie wyczuł ciekawość, na której postanowił umiejętnie grać. Zastanowi się, czemuż te damy są takie... powolne w podejmowaniu decyzji? Okazja sama wpadła mu w ręce, nie zamierzał jej wypuścić. Zamierzał dać się wynająć Aquili Black - i przekonać ją, że on sam też jest dla niej niepowtarzalną okazją.
/zt x 2
-Tak, zajmuję się właśnie zbieraniem informacji. - między innymi. Pozwolił, by słowa wybrzmiały, wiedząc, że jeśli wyrobiła sobie o nim jak najgorsze zdanie, to żadne deklaracje tego nie zmienią. Może miała jednak bardziej otwarty umysł niż typowa, delikatna dama, którą gorszyło samo towarzystwo rozbójników. On nie był typowym zbirem, a ona z każdą chwilą była mniej typową lady.
Uporczywie pytała o jego motywacje - czy tak w ogóle wypadało? Nie znał się na etykiecie, ale jej ciekawość była niemal wścibska. Najpierw pinie strzegł swoich sekretów, ale w końcu dał za wygraną, wwiercając w dziewczynę ogniste spojrzenie.
-Nie każda transakcja jest tak prosta, jak się wydaje. I, z całym szacunkiem, albo lady przecenia cenę dyskrecji... - znów zwrócił się do niej formalnie, ale wilczy uśmiech zaburzył nieco powagę jego słów -...albo nie docenia wartości informacji. - wytknął nieobeznanej z cennikiem ludzi do wynajęcia damie. Czyżby chciała mu dać małą fortunę za zwykłe milczenie? Czy też nie wiedziała, ile mogą kosztować jego regularne usługi?
Co będzie z tego miał?
-Satysfakcję, że siostra mojego pracodawcy jest rozsądna i bezpieczna. Czyż nie ma mnie lady za gentlemana? - wstał, skłaniając się lekko. Ciemna czupryna skryła na moment jego spojrzenie, nie sposób było więc stwierdzić, czy żartuje.
-Oczywiście, że panienkę odprowadzę. - gratis. W jej postawie wyczuł ciekawość, na której postanowił umiejętnie grać. Zastanowi się, czemuż te damy są takie... powolne w podejmowaniu decyzji? Okazja sama wpadła mu w ręce, nie zamierzał jej wypuścić. Zamierzał dać się wynająć Aquili Black - i przekonać ją, że on sam też jest dla niej niepowtarzalną okazją.
/zt x 2
Self-made man
Kasyno
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Norfolk