Wydarzenia


Ekipa forum
Korytarz
AutorWiadomość
Korytarz [odnośnik]03.04.15 21:56
First topic message reminder :

Korytarz

Całe szczęście!, ten nadzwyczaj paskudny okres, podczas którego większość pomieszczeń była na tyle przepełniona pacjentami, że łóżka stawiano właśnie na korytarzach, już się skończył. Pozostały po nim jednak dosyć wyraźne ślady w postaci powycieranej gdzieniegdzie drewnianej podłogi, zarysowań i obdrapań na ścianach w miejscach, gdzie kończą się powierzchnie pomalowane farbą olejną, a zaczynają te pociągnięte tylko najzwyklejszą, białą farbą łuszczącą się pomiędzy drzwiami prowadzącymi do poszczególnych sal. Dźwięk kroków niesie się tutaj głośnym echem, a stukot wszelkiego rodzaju próbek, pojemniczków na maści czy eliksiry praktycznie nie milknie. Jeśli nie chcesz, by złapał Cię ból głowy, lepiej zwyczajnie jak najszybciej przenieś się w inne miejsce.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Korytarz [odnośnik]07.12.16 20:18
- Tak Bertie, oczywiście Bertie tylko uważaj po kiedyś wybuchniesz od tej wysokiej samooceny, tak jak te twoje kociołki - mruknęła ni to kąśliwie ni to żartobliwie. Już w sumie nie wiedziała czy bardziej chce go przy sobie zatrzymać i porozmawiać z nim jeszcze przez chwilę lub dwie czy też spłoszyć. Mowa przecież był o największym upartym ośle jakiego ta ziemia nosiła. Nie odejdzie gdy nawet go o to poprosi. A jeśli nawet to pewnie wróci jutro.
Nie zrobi tego. Nie dotknie jej, nie przytuli, nie pocałuje. Wszystko przez to, że wtedy mu uciekła prawda? Ale przecież tego chciał. Judith czuła tą niewielką ale wciąż żywą iskrę między nimi. Oboje tego potrzebowali. Tak, zrobiła to tylko z litości nad dwiema biednymi istotami zamkniętymi w ponurym szpitalu. Zdrową dłoń ostrożnie wsunęła pod jego palce a kciukiem delikatnie pogładziła krawędź  jego dłoni. Zrobiła to, tylko dla tego, że oboje tego potrzebowali, Ale i tak nie miała odwagi nawet na niego spojrzeć. Zresztą ile ten gest mógłby trwać? Zaledwie kilka chwil bo przecież Judith uwolniła swoją rękę pod pretekstem poprawienia ubrania czy założenia za ucho niesfornego kosmyka włosów. Postanowiła udawać, że zupełnie nic się nie stało. Trzeba było jak najszybciej wrócić do lekkich i radosnych tematów. Niech Bertie opowiada o sobie a ona pochłonie każde słowo.
- No to już pewnie tak zostanie - twierdziła trochę rozbawiona tą opowieścią.  Bo to czy to chociaż trochę nie zabawne? Bott mieszkający w ruderze.  Była dumna z siebie nie zareagowała w żaden sposób na dźwięk żeńskiego imienia. Dopiero gdy postać okazała się duchem wykazała większe zainteresowanie. - Współczuje - zmarszczyła brwi wyraźnie się nad czymś zastanawiając. - Mieszkanie z duchem musi być okropne. Teraz nie pamiętam gdzie to było, Francja albo Włochy. Za dużo było tego biegania by teraz zapamiętać każde miejsce - machnęła ręką nie zdając sobie sprawę, że  z własnej woli pozwoliła by Bertie dowiedział się co działo się gdy zniknęła. - Ale zaczepiła się w miejscowej kwiaciarni. Codziennie przychodził…a może przylatywał tam duch  podstarzałej hrabiny. Zamawiała dla siebie bukiet kwiatów, jej sąsiad też pewnie duch miał być zazdrosny o tajemniczego wielbiciela. - nie byłaby sobą gdyby w tym miejscu nie przewróciła oczami. -  Za pierwszym razem nawet wysłałam te kwiaty ale wtedy to już w ogóle się nie chciała ode mnie odczepić. Groziła mi śmiercią za sprzeciwianie się hrabinie. Dobrze, że przynajmniej szefową miałam wyrozumiałą. Ponoć każda nowa dziewczyna się na to nabierała - zachichotała pod nosem. Zapomniała, że gdzieś pomiędzy ucieczką z jednego miejsca do drugiego zdarzało się kilka wesołych chwil wartych zapamiętania. Wiecznie zapomina o tym, że świat nie składa się tylko z różnych odcieni czerni.
- Trzy Botty w kuchni i budynek jeszcze stoi? - ledwo powstrzymała wybuch śmiechu. - Mój podziw rośnie z każdą sekundą. - kiwnęła z niedowierzaniem głową. - Świeża krew w rodzinie. Twoja mama będzie miała kim się zajmować.- zauważyła powalając sobie na kolejny wesoły uśmiech.
Milczała przez chwilę przyglądając się twarzy Bertiego. - Wiem -odezwała się po chwili przerywając ciszę. - Założyłam się z Mattem o  całkiem okrągłą sumkę o to czy kiedyś wylądujesz na oddziale zamkniętym z powodu tych twoich głupot. Jak raz postanowił cię bronić. - oparła głowę o ciągnę uśmiechając się przy tym w iście chochlikowaty sposób.
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3
Re: Korytarz [odnośnik]09.12.16 11:21
- Gdyby się dało, pewnie już by mnie nie było.
Uśmiechnął się pod nosem, ale po chwili lekko zesztywniał, bo to ona go dotknęła. Zaraz spojrzał na tę drobną dłoń, która wsuwa się pod jego i pogładził ją czując, jak wraca ta radość i to ciepło z chwil, kiedy po prostu należeli do siebie. Ale ona znów uciekła. Przez chwilę się na to zgodził i słuchał jej słów, chętnie zbierając wszystko, co chciała mu opowiedzieć. To wszystko było cenne, bo to Jud z tych chwil, kiedy nie byli obok siebie. Słuchał wszystkiego i uśmiechnął się łagodnie. To on zawsze miał żyłkę, pociąg do podróży, a wygląda na to, że to ona zjeździła niezły kawał świata.
- Musiało być nieźle. Ale to całkiem urocze, że wciąż zależy jej na tej zazdrości. - stwierdził lekko rozbawiony. - Lana jest spokojniejsza. Ale to pani swego domu. I bywa wredna i wybuchowa. I ma dość... nowoczesne podejście do mężczyzn. Mówiąc wprost, nie bardzo za nami przepada.
Uśmiechnął się znowu, bo on z kolei Lanę uwielbiał i uważał, że ona kocha ich, tylko przecież nie może okazać, że jakiś facet może być w porządku, skoro oni wszyscy to świnie. Pokręcił lekko głową. Był pewien, że i Judy na swój sposób mogła całą tę hrabinę polubić. Takie sprytne duchy wzbudzają sympatię.
- Taa. Matt lubi się zakładać o moje kości, zbił już pewnie niezłą sumkę. Nie zapominaj, że pisana mi jest świetlana przyszłość. - przypomniał, jak zawsze pomijając mniej wesołą opcję z "przepowiedni" swojej babci. Bo kto by zwracał uwagę na to, że historia może mieć bardzo różne końce? On widział tylko jedną z opcji i tyle. I znów spojrzał na tę dłoń i nie wytrzymał, bo ona znów zaczynała dziwne gierki. A on nie chciał się w to bawić, więc odwrócił się w jej stronę i spojrzał w te jej duże, piękne oczy, znowu łapiąc tę drobną dłoń, jak już zajęła się swoimi włosami.
- Jud, wyjaśnisz mi to? - spytał wprost, nie pozwalając sobie na nic więcej. - Czego się boisz? Co cię odpycha? Dlaczego wiem, że przecież chcesz być blisko, ale mimo to ode mnie uciekasz? Tylko teraz nie uciekaj i nie mów, że się mylę, bo wiem, że tak nie jest i wyjaśnij mi to. Jeśli masz sensowny powód dla którego miałbym cię zostawić i na prawdę tego chcesz to to zrobię. Ale tylko pod tym warunkiem.
Czuł się bardzo spokojnie z tą obietnicą, bo wiedział, że na prawdę będzie trudno o sensowny powód dla którego miałby wymazać z głowy to wszystko, co się działo za każdym razem, kiedy ją widział. To, jak ją kochał i jaka była ważna. Ale nie chciał już zgadywać i pozwalać na podobne gierki, cały ten miesiąc upłynął jak na karuzeli, pod jednym wielkim znakiem zapytania.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Korytarz [odnośnik]09.12.16 13:12
Poczuła ulgę. Zaczęła wierzyć w to, że naprawdę mogą być przyjaciółmi. Gesty, spojrzenia, słowa w końcu przestałyby tak boleć.  Zapanowałyby między nimi bratersko siostrzane uczucia  i może Judith kiedyś zobaczy jak Bertie składa przysięgę małżeńską jakiejś dobrej i miłej dziewczynie. Wszystko byłoby dużo prostsze.
- Czego kobieta nie zrobi by przyciągnąć do siebie mężczyznę? - spytała z udawanym rozrzewnieniem. Odpowiedź jest jednak: taka rzecz nie istnieje.  Jude słuchała dalej o tym tajemniczym duchu i w pewnym momencie nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Bardzo ciekawiła ją reakcja Matta na ducha feministkę. - Bertie nawet ducha sobie znalazłeś z dominującą osobowością - zauważyła nie przestając się śmiać. Już chyba nikt nie wątpi już w masochistyczne skłonności Bertiego. Może to u Bottów rodzinne? Całkiem prawdopodobne.
- Oj daj spokój - machnęła ręką wyczuwając w głosie Bertieggo nutę niechęci. - Przecież wiesz, że skoczyłby za tobą w ogień.  To taki gburek z zajęczym sercem - bardzo spodobało się jej to porównanie dl tego uśmiechnęła się sama do siebie. Cieka czy o wilkach też można było powiedzieć, że mają zajęcze serca. - Ja wciąż o tym pamiętam - kiwnęła potakująco głową. - Czekam na twoje zdjęcie na pierwszej stronie Proroka albo Czarownicy.  Masz jakiś pomysł na nagłówek? - uniosła brew ku górze. To nie tak, że się z niego naśmiewała…no może trochę. Ale sam ją prowokował podobnych teksami. Chociaż oboje mieli dopiero po dwadzieścia jeden lat, świat stał przed nimi otworem.
Poczuła, że chwyta ją za dłoń. - Bertie…nie rób tego - szepnęła cicho ale było już za późno. Musiała mu pozwolić mówić. Patrzyła w te niebieskie tęczówki próbując odszukać w nich choćby maleńką oznakę zwątpienia. Nic, Bertie wydawał się zbyt pewny siebie, wierzył że jeszcze kiedyś będą razem.  To Judith miała być tą która zniszczy wszystkie jego plany, bo przecież tak właśnie należało postąpić to wydawało się słuszne. Ale przecież wciąż nie wyrwała ręki. Nie próbowała się od niego uwolnić. W zasadzie mogłaby mu już teraz wyznać całą prawda. Nie bała się, że ktoś ją usłyszy i doniesie do odpowiednich organów. Nie bała się, że Bertie naprawdę odejdzie i już nigdy go nie zobaczy. To co naprawdę ją przerażało i kazało trzymać język za zębami to strach przed jego współczuciem. Nie wytrzymałaby tego,  nie z nim.  Uciekła gdzieś wzrokiem próbując pozbierać myśli - Jesteś niesprawiedliwy - wydusiła z siebie dość słabym i niewyraźnym głosem. Jeśli nie powie mu prawdy to co jej zostało? Nakierować na myśl, że w każdej plotce jest przynajmniej ziarno prawdy. Nie, to nie wystarczy. Przecież już mu tłumaczyła, że niektórzy ludzie nie wzbranialiby się w nazwaniu jej ladacznicą ale to i tak nic nie pomogło. Została ostatnia opcja. Wzięła głęboki oddech w końcu skupiając wzrok na twarzy Botta - Nie ufam ci Berti. Nigdy nie będzie między nami tak jak dawniej. - tu przynajmniej miała rację. Zupełnie zaprzeczając swoim własnym słowom wsunęła palce między jego palce i oparła splecione dłonie o swoje kolano. - Nie masz pojęcia jak to jest - nie wytrzymała, uwolniła swoją dłoń znów uciekając gdzieś wzrokiem. To było wyjątkowo złe miejsce by teraz  o tym rozmawiać.- Czuć, że tracisz znaczenie,  zastępuje cię ktoś inny a twoje wszystkie plany i uczucia są już nic nie warte. - Rozgrzebywanie starych ran dużo ją kosztowała ale jeszcze nie płakała. Nie mogła go dobić w ten sposób. - Nie chce znowu słuchać  o tym, że mnie nie zdradziłeś Bertie. Dałeś mi wystarczająco powodów, żebym w to uwierzyła.  Nie jestem ci wstanie zaufać po czymś takim. - zmusiła się by spojrzeć mu w oczy.  Niech uwierzy, że mówi prawdę i że chodzi tylko o to. - Możemy się przyjaźnić ale to wszystko. Jeśli ci to nie odpowiada droga wolna - wskazała mu drzwi a sama odwróciła się do niego bokiem. Nie chciała patrzeć jak odchodzi, nawet jeśli to ich uratuje. Każdy pójdzie w swoją stronę.
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3
Re: Korytarz [odnośnik]09.12.16 16:07
- Jeszcze nie mam. Ale to będzie coś.
Jak zwykle wcale nie przejmował się tym, że ktoś się z niego nabija. Nigdy go to nie bolało, zwykle nawet się przyłączał, bo i czemu nie? Ewentualnie udawał, że tego nie dostrzega. Zaraz jednak mina mu zrzedła, kiedy jej słuchał. Wiedział, że daleko mu do ideału, święty na pewno nie był. Ale nigdy jej nie zdradził. I wahał się, czy teraz, po takim czasie jest sens paplać o tym, jak było. Czy ona mu uwierzy i, czy nie zrani jej mocniej. Ale przecież już była zraniona. Choć ciężko było mu uwierzyć, że to o to chodzi. Bo mimo wszystko wciąż do niego lgnęła.
- Nikt cię nigdy nie zastąpił. Były inne. Ale... nie takie. Zawsze nie takie. - powiedział twardym tonem. Uparcie, jakby chciał wbić jej do głowy, jak bardzo jest dla niego wyjątkowa. Zawsze była. - Potrzebowałem współlokatora, ona też. Ale nic nas nie łączyło, po prostu mieszkaliśmy razem, bo nie dawaliśmy rady finansowo w pojedynkę, byliśmy zaraz po szkole. Jej siostra to bezmózga idiotka, nie poradzisz. - zacisnął na moment szczękę. Wahał się. W końcu spojrzał na nią. - Wierz albo nie, ale nie miałem czasu, bo organizowałem zaręczyny.
Wydusił w końcu i uśmiechnął się, choć uśmiech miał niewesoły. Miało być idealnie, wyszło jak zawsze. Nie przez nią. Ona pewnie tak pomyśli, ale to on był sobie winien. Był zbyt nerwowy, wyładował się na niej niepotrzebnie zamiast złapać ją i wszystko wyjaśnić, kiedy była zła.
- Przepraszam.
Znów zacisnął szczękę. Wbił wzrok w ścianę przed sobą, kiedy znów dotarło do niego, jak bardzo wszystko spieprzył.
- Powinienem coś wtedy zrobić, ale za wiele się działo, byłem zbyt nerwowy. - a teraz? Teraz jej tego nie mówił, żeby jej nie zranić. Tylko ona już jest zraniona, to wszystko się cały czas rozdrapuje. może muszą sobie wszystko wyjaśnić. Powiedzieć. Zanim o sobie zapomną. - Spieprzyłem to. Ale nigdy nikt cię nie zastąpił.
Teraz może iść. Jeśli tylko ona mu każe, po prostu pójdzie i da jej spokój. Może się jeszcze zaprzyjaźnią. Może nie. Pewnie nie, bo już wszyscy chyba wiedzą, jak bardzo ta dwójka jest beznadziejna w relacje. Ale nie będą za sobą gonić i dawać sobie złudnej nadziei, jeśli to wszystko wyjaśnią. Na to liczył.
A przynajmniej to sobie wmawiał.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Korytarz [odnośnik]09.12.16 18:00
Chciała zatkać uszy. Tysiące razy słyszała te samą historię. Współlokatorzy i głupia siostra…ile razy jeszcze miała to znosić? Już nawet zapomniała, że rozgrzebała tą ranę tylko po to by odciągnąć Bertiego od prawdziwego problemu. Dała się wciągnąć wspomnieniom a te rozbudziły dawny ból i wściekłość. Już chciała warczeć, że ma już tego dość. Już chciała wstać i schować się za drzwiami do swojej sali. I wtedy z ust Bertiego padło to jedno kluczowe słowo zaręczyny . Czuła jak krew odpływa jej z twarzy. Z kim te zaręczyny? Z nią? Naprawdę chciał by była jego żoną chociaż czasem tak bardzo jej nie znosił? Kiedy? Gdy mieli te osiemnaście lat? Teraz byłaby już jego żoną? Gdyby wtedy nie uwierzyła w te plotki i poczekała na zaręczyny to ni gdyby się nie stało? Żadnych zmian w czworonożną bestie?
Po kredowo białych policzkach zaczęły spływać pierwsze łzy. Nie otarła ich, ledwo łapała choćby najmniejszy haust powietrza. Wszystko zniszczyła. Teraz to nabierało sensu, dlaczego wszyscy zarzekali się, że Bertie ją zdradził. Wiedzieli, musieli wiedzieć może nie wszyscy ale część na pewno wiedziała.
Nie do końca panując nad własnym ciałem podniosła się z miejsca. Chciała uciec? Nie, chyba nie. Poczuła jak cały świat wiruje, jak wątłe kolana zaczynają uginać się pod ciężarem jej ciała. Zanim wylądowała na ziemi udało jej się wrócić na krzesło. Może sama to zrobiła, może to Bertie podtrzymał ją widząc co się dzieje.
Mówił coś jeszcze. Rozpoznawała dźwięk jego głosu ale nie potrafiła zrozumieć słów które chciał jej przekazać. Tkwiła w ciągłym bezruchu próbując sobie poradzić z chaosem własnych myśli. Trochę po omacku odnalazła jego dłoń i mocno ścisnęła. - Nie wolno ci mnie zostawić - wydobyła z siebie w końcu tych kilka dźwięków. Nie zapamięta tego zdania. Nie zapamięta niczego co później zrobi. Ale to prawda, Bertie nie może jej zostawić bo tylko dla niego Judith może się przynajmniej postarać przeżyć. Wciąż trzymając się Bertiego podniosła się z miejsca i pociągnęła go za sobą do pokoju w którym spała. Na szczęście byli sami. Jude bez zastanowienia wspięła się na palce i odnalazła usta Botta. Otępiona wizją rzeczywistości „co by było gdyby” była zdolna do wszystkiego. Obiecała by mu wszystko byleby tylko nie zostawiał jej samej. Przerwała pocałunek i patrząc mu prosto w oczy przyznał się w końcu - Kocham cię Bertie- w tamtej chwili to wydawało się takie oczywiste. Nie mogła postąpić inaczej. - Byłbym już twoją żoną - zauważyła opuszkami palców gładząc jego kości policzkowe i zarys szczęki. Zdrową ręką przyciągnęła go mocniej do siebie i wróciła do pocałunków. Jutro o wszystkim zapomni. To przecież nic nie zmienia.
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3
Re: Korytarz [odnośnik]10.12.16 12:12
Myślał, że odejdzie. Bo przecież musieli być inni, pewnie nie raz się jeszcze zakochała, co jej po nim, kimś sprzed lat, kto przychodzi rozgrzebać trochę historii? A jednak sama do tego wracała, jednak dawała mu do zrozumienia, że też go nie zapomniała, że też za nim tęskni, za tym co było między nimi. A jednak wcale nie wyglądała, jakby miała odejść, raczej zbladła i nie wyglądała jakby miała się w ogóle ruszyć, więc objął ją, żeby nie upadła i posadził znowu, ale wtedy się odezwała i złapała jego rękę. I był ciekaw, jakie szalone rzeczy działy się w jej głowie, ale dawno nie czuł się tak szczęśliwy, kiedy patrzyła w jego oczy i znowu była jego.
Poszedł za nią do sali do której była przypisana i tam objął ją mocno i nie chciał wypuszczać, kiedy go pocałowała. Uśmiechał się cały czas tak ciepło, choć nadal trochę w to wszystko nie dowierzał.
- Nic straconego, gnomie. - odpowiedział jej i teraz sam pocałował jej usta, siadając na łóżku i przyciągając ją, żeby siadła przy nim. I znowu było idealnie. Może i nie myślał o tym, żeby jutro na nowo szukać pierścionka, ale przecież nie musi się spieszyć, przecież po prostu jej już nie wypuści z rąk i tyle.
Oparł się o ścianę za sobą i po pocałunku ją oparł o siebie, ułożył na swojej piersi i obejmował tak, nie zamierzając sobie nigdzie iść. I patrzył w jej oczy i żałował, że są w szpitalu i, że nie może jej w tej chwili zabrać do siebie.
- Już się ode mnie nie uwolnisz, wiesz o tym? - spytał, patrząc tak w jej oczy i uśmiechając się przy tym jak debil ciepło, bo dla niego to było oczywiste, że już będzie dobrze. - Powiedzieli ci, jak długo najpewniej będą cię tu trzymać?
Spytał jeszcze, znów za chwilę całując jej usta. Stęsknił się za nimi. Za nią całą.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Korytarz [odnośnik]10.12.16 12:53
Znów miała szesnaście lat i leżała na szklonych błoniach ciesząc się pierwszymi promieniami letniego słońca. Bertie leżał tuż obok niej głaszcząc ciemne włosy i chude ramiona panny Skamander. Byli przecież tacy szczęśliwi. Nie ważne, że mieli te naście lat i zero pojęcia o świecie. Byli po prostu szczęśliwi.
Jego ust smakowały tak słodko, jego dotyk uspokajał. Tak, znów miała te szesnaście lat i była po prostu szczęśliwa. Oparła o jego klatkę piersiową wsłuchiwała się w bicie jego serca. Było w tym coś kojącego, zapewnienie o miłości i bezpieczeństwie. Ale przecież on nie wiedział wszystkiego. Nie miał pojęci o tym, że mała i z pozoru tak niewinna Jude mogła już skrzywdził dziesiątki osób. Teraz to nieważne, Skamander zepchnęła tę myśl w najdalszy kąt swojej świadomości, nie mogła pozwolić by coś zepsuło tę chwilę.
Powinna się przestraszyć gdy zapewnił ją, że już się od niego nie uwolni. Uniosła na niego szare niebieskie tęczówki uśmiechając się przy tym lekko - Chce tylko ciebie - poinformowała go sięgając dłonią do jego policzka i delikatnie go gładząc. Wróciła do poprzedniej pozycji lekko przymykając zmęczone powieki. Nie powinni tutaj być. Potrzebowali miejsc w którym mogłabym leżeć przy nim przez całą noc. - Do połowy kwietnia. Muszą obserwować czy zakażenie w kości przypadkiem nie nawraca. - wyjaśniła mu nie otwierając oczu. - podobałabym ci się gdybym miała tylko jedną rękę? - spytała jeszcze śmiejąc się przy tym cicho. Pewnie tak, nie dałabym rady go wtedy od siebie odpychać czy rzucać w niego doniczkami. Nieważne, że łóżko było małe a pokój wyjątkowo obskurny. Było jej przy nim tak wygodnie i przyjemnie, że powoli zaczęła zasypiać.
Gdy się obudziła jego już nie było. Jude otworzyła oczy nie bardzo potrafiąc rozróżnić co było snem a co było jawą. Przecież nigdy nie powiedziałaby mu z własnej woli, że go kocha. To niemożliwe, nawet ona nie jest na tyle głupia.

koniec
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3
Re: Korytarz [odnośnik]22.12.16 20:50
Długo wytrzymał, zanim znowu tu przyszedł. A jednak zrobił to. Tych kilka dni absencji, które obiecał Judy jakoś zleciało, znalazł w nich nawet czas na poszukiwanie drobnego prezentu. Niechże ona mu powtarza i udowadnia, że się zmieniła i nie jest już małą dziewczynką, jego to nie obchodzi. Znaczy bardzo dobrze, że nie jest małą dziewczynką, inaczej byłoby z nim coś bardzo nie tak.
Tak, czy inaczej kupił jej drobny prezent, przytulankę. Bo miał taki kaprys i tyle. Wszedł więc na korytarz z niewielkim, brązowym miśkiem o czarnych, guzikowych oczach. Siadł na korytarzu i głupio po swojemu się uśmiechając wyjął różdżkę, by zaklęciem wprowadzić pluszaka do sali. Miał nadzieję, że Judy w niej jest. Misiek wszedł do pomieszczenia, klapnął na podłodze przed łóżkiem Skamander i czekał, aż otrzyma zasłużoną atencję.
Bott w tym czasie siadł na jednym z krzesełek na korytarzu i po prostu czekał zerkając na drzwi, ciekaw czy Judith zaraz z nich wyjrzy.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Korytarz [odnośnik]22.12.16 21:28
Skrzypienie drzwi zmusiło ją do otwarcia powieki. Może to pielęgniarka z eliksirem przeciwbólowym? Nie, żaden biały kitel nie wysunął się za drzwi. Jude musiała mocniej skupić wzrok by w końcu dostrzec wchodzącego misia. Śledziła go wzrokiem aż w końcu przysiadł na ziemi wpatrując się w Skamander swoimi czarnymi oczętami. - Bertie- szepnęła sama do siebie nie mogąc się powstrzymać od lekkiego uśmiechu. Powinna wstać i przynajmniej podnieść tą biedną istotę ze szpitalnej podłogi. Powinna… Wzięła głęboki wdech i powoli podniosła się ze skrzypiącego łóżka. Wiedziała, że wygląda tragicznie, od kilku dni rehabilitanci  w wyjątkowo okrutny sposób próbują ją zmusić do rozprostowania ręki. W przerwach pomiędzy kolejnymi torturami miała siłę tylko na to by zamknąć powieki i udawać, że jest gdzieś zupełnie indziej. Trudno, Bott będzie musiał się pogodzić z niezbyt wesołą rzeczywistością. Zawsze jest nadzieję, ze to będzie jego ostatnia wizyta. Mimo zmęczenia Judith zdobyła się na lekko ironiczny uśmiech.
W końcu stanęła na dwóch nogach i mogła sięgnąć po zabawkę. Chwyciła misia w zdrową dłoń i przyjrzała mu się  z mieszanymi uczuciami. Nie, mogła nie docenić gestu ale…- Trzeba ci będzie wymyślić jakieś fajne imię - mruknęła cicho a szare oczy skupiły się na drzwiach. Wydawały się jakoś dziwnie daleko. Jude zaczęła powoli człapać w stronę korytarza by w końcu zatrzymać się w progu. Oparła się o framugę drzwi, ostatnio miała problemy z kontrolowaniem emocji dla tego na twarzy panny Skamander widniał lekko dobrotliwy uśmiech. - Głupek- przywitała Bertiego . Tutaj nie było miejsca na żadne „dziękuję” czy „cieszę się, że jesteś”. - Uprzedzając twoje pytanie czuje się źle, co pewnie widać - wyprostowała się by  w końcu przejść tych kilka kolejnych kroków i usiąść obok Bertiego.- Obudziłeś mnie - poinformowała go jeszcze. Jeśli będzie chciał na coś zrzucić ten…brak wesołości niech postawi właśnie na to. Jeden problem z głowy.
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3
Re: Korytarz [odnośnik]23.12.16 18:36
Wyszła! No... nie do końca wyszła. Raczej wyczłapała. Powoli, ociężale, widocznie słaba, blada. Mimo to uśmiechnął się łagodnie przyglądając się jej uważnie idącej do niego z misiem i zaraz witającą się w bardzo gnomowym stylu.
- To było niegrzeczne. To tylko pluszowy misiek. - odpowiedział udając, że wcale nie wie, że ten epitet w jakimkolwiek stopniu dotyczył jego. Znów się uśmiechnął, choć wcale mu nie było do śmiechu patrzeć na nią w takim stanie. zaraz z resztą się przysunął, wsunął jej jedną dłoń pod kolana, drugą objął ją w plecach i nie zważając na jakiekolwiek protesty podniósł, by zaraz zanieść do jej sali. Ułożył pannę Skamander na łóżku.
- W takim razie ja tu sobie posiedzę, pogadam z Głupkiem, potowarzyszę ci, ale skoro potrzebujesz to leż. - zakomunikował jej, wzruszając ramionami i siadając przy łóżku. Miśka położył przy Skamanderównie, wyjął znów różdżką i sprawił, że pluszak rozłożył łapki do przytulenia. Wzruszył przy tym ramionami niby to bezradnie i uśmiechnął się lekko.
- Co poradzę, woli ciebie. Co ci robią w tej chwili, że jesteś taka zmęczona?
Spytał jeszcze, bo jakoś tak wolał wiedzieć. Co z jej ręką? Będzie wszystko w pełni w porządku?



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Korytarz [odnośnik]23.12.16 23:28
Przewróciła oczami słysząc te jakże sprytną i inteligentną odpowiedź. -Jestem kontuzjowana. Mam wszelkie prawo być niemiła - odgryzła się w mało wyrafinowany sposób. Chciała usiąść, oprzeć brodę o jego ramię i trochę sobie ponarzekać na brzydki i okrutny świat. Zamiast tego poczuła, że unosi się w powietrzu. - Bertie co ty wyrabiasz? - syknęła, wyraźnie ożywiona. Już niemal czuła na sobie oburzone spojrzenia pielęgniarek. - Przez ciebie nie dostanę swojej porcji galaretki- burknęła jeszcze ale to również nic nie pomogło. Czuła się źle ale przecież doszłaby do łóżka o własnych nogach.
Dobrze przynajmniej, że nie została bezceremonialnie rzucona na łóżko. Przecież to byłoby takie zabawne gdyby odbiła się od materaca i wylądowała na podłodze. Skuliła się przenosząc wzrok na misia. - To bardzo troskliwe z twojej strony - gdyby nie ta kąśliwa nuta może i przeszłoby to jako komplement. Zastanawiała się, czy „Głupek” to odpowiednie imię. Nie, miś zasłużył na dużo ładniejsze miano - To nie jest Głupek. - przygarnęła zabawkę do siebie gdy tylko ta rozłożyła rączki. - To Prince Charming! - zakomunikowała uśmiechając przy tym z lekkim rozbawieniem. - Mój prywatny książę z bajki. Spadł mi z nieba jak to prawdziwy książę. - Bertie został właśnie wygryziony z posady przesz pluszową kulkę.
Gdy spytał o jej zmęczenie skrzywiła się mimowolnie. -Obiecali, że jak wyprostuję ramię to mnie stąd wypuszczą - mruknęła cicho uciekając gdzieś wzrokiem. Te wielkie tortury wyglądały mniej więcej tak, że to Jude naciskała na dalsze ćwiczenia - Wiesz, dostałam zaproszenie na wycieczkę i nie chce tego przegapić - dźgnęła go stopą w udo, oczekiwała pochwały za to, że tak bardzo się stara.
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3
Re: Korytarz [odnośnik]24.12.16 19:10
- Zrobię ci dużo galaretek. Jakich tylko zechcesz. Wiśniowa, truskawkowa, jagodowa, z dziwnymi dodatkami albo i bez nich.[/b] - stwierdził wesoło. W sumie to w Próżności mało kiedy robią ciasta z galaretką, albo same galaretki, chyba trzeba to podsunąć Cynce! A Bertie miał już pomył na poprawienie ich w jakiś magiczny sposób, nawet kilka pomysłów!
- Nie nie nie. To moja posada i żaden misiek jej nie zajmie, misiek to Głupek, bo kochasz głupków, więc możesz go kochać. Ale tylko troszkę. I bo głupki są zabawne, więc może cię czasem rozweseli. - stwierdził, szczerząc przy tym zęby w uśmiechu. Nie ma mowy, żeby jakiś pluszak zajął jego posadę księcia na białym koniu, kiedy jeszcze nie był jej w stu procentach pewien!
Kiedy jej drobna stopa go dźgnęła, złapał ją. Miał wielką ochotę ją teraz połaskotać. Podobnie, jak najchętniej faktycznie podrzuciłby ją lekko na to łóżko. Póki jednak Jud jest kontuzjowana, daruje jej podobne zaczepki, bo jeszcze szarpnie rękę, jeszcze w nią uderzy i sobie coś pogorszy! Lepiej uważać. Bo na prawdę chciał ją zabrać w jakieś fajne miejsce. Pomyśli, poszuka. Miejsce w którym po prostu pobędą razem, pewnie z daleka od miasta. Na namioty jeszcze za zimno, więc do jakiegoś pensjonatu. Coś wymyśli, coś poszuka.
- To dobrze, że się starasz, terminy są nieubłagane. - puścił jej jeszcze oczko. I tam gdzie ją zabierze ją załaskocze. I zacałuje. I po prostu będzie świetnie.
- Pogodziłaś się z Samem? - spytał jeszcze ciekaw, bo i brat pewnie odwiedził ją już wcześniej?



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Korytarz [odnośnik]24.12.16 21:22
- No jasne- burknęła wisząc jeszcze w powietrzu.- Potem stanę się okrągłą kulką a ty sobie pójdziesz to jakieś dziewczyny o przesłodzonym uśmiechu. - Skamander chyba zapomniała o tym, że przecież nie byli parą a sama nie mogła rościć sobie do niego żadnych praw. Ale już nie ważne, może to nawet lepiej. Bertie będzie miał kolejny dowód na to, że bez względu na to co Judith mówi lub myśli wciąż chce mieć go przy sobie.
Brwi panny Skamaner powoli wznosiły się ku szczytowi czoła. Próbowała panować nad rozbawieniem ale słabo jej to wychodziło. W szarych zmęczonych oczach powoli budziły się niesforne chochliki. -Skoro tak mówisz- siłą zdobyła się na obojętny, niewiele mówiący ton głosu. -Ale przecież musi być jakieś „ale”. Judith nie mogła się tak po prostu z nim zgodzić. - Podobne wyznanie powinno być podsumowane przez jakiś czuły gest - przygryzła wargę tamując chichot. -Chyba, że się boisz - spojrzała na niego prowokująco. Tęskniła za smakiem jego usta ale chciała sprawdzić czy rzeczywiście odważyłby się to zrobić. Jego zachowanie wciąż przypominało jej tego wiecznie śmiejącego się dzieciaka który zamiast chodzić na lekcję wolał się wylegiwać nad szkolnych błoniach.
Poczuła jak czyjeś palce zaciskając się na jej stopie. Wiedziała jak to się może skończyć dla tego szybko się wyrwała i skuliła się na łóżku.  Posłała mu badawcze spojrzenie ale przecież nie miałaby nic przeciwko małemu atakowi na jej osobę. Mogłoby być…wesoło.
- Tak Bertie, bo w między czasie pracy w cukierni i pilnowaniu mnie postanowiłeś zabawiać świat. - żartowała czego dowodem miał być cichy śmiech. Uniosła się lekko na łóżku podpierając się na zdrowej ręce. Miała ochotę poczochrać mu włosy i usłyszeć jak się śmieje. Czemu wiecznie brakuje jej tych drobnych oznak jego obecności? Opadła na poduszki gdy Bertie spytał o starszego Skamandera. Wpatrując się w sufit wypuściła powietrze ze świstem. - Już jest trochę lepiej. Chyba daje oczekuje przeprosin za to ile wstydu się prze mnie najadł. Skamanderowie nie są zbyt łatwi w obsłudze - przyznała uśmiechając się krzywo.
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3
Re: Korytarz [odnośnik]25.12.16 1:32
- Wiesz, że mnie męczą. Wolę kobiety z charakterem. Wiesz, każdego dnia wstajesz z łóżka i możesz mieć niespodziankę: oberwiesz książką? Doniczką? A może będzie walka wręcz? Ze słodkimi panienkami to sama nuda.
Zaśmiał się wesoło, kręcąc głową. Na prawdę kochał tę dziewczynę i ich związek. Nawet za kłótniami tęsknił. Za wszystkim. Lubił skrajności, lubił kiedy wszystko było maksymalnie intensywne, aż paliło od środka. Może już jako dzieciak miał podobne tendencje, może w jakiś dziwny sposób wyczuł coś w Jud?
Sprowokowany nie mógł się nie przysunąć i, kiedy ona się skuliła w ucieczce przed łaskotkami, pochylił się, objął mocno jej twarz i pocałował jej usta. Tęsknił za nimi. I podobne prowokacje upewniały go w tym, że jednak są sobie bliscy. Na pytanie, czy są ze sobą, chyba nie umiałby odpowiedzieć tak po prostu. Trwało to... dość krótko. Ale w tej chwili nie miał najmniejszej ochoty się odsuwać. Spojrzał jej uważnie w oczy na koniec i psując całą atmosferę dał jej pstryczka w nos. Byli sami w sali, ale jeszcze jakaś pielęgniarka wyjdzie i go przegoni za obściskiwanie się z pacjentką!
- Zbawiać, zabawiać, wszystko co tylko chcesz. - puścił jej oczko, wracając na swoje miejsce, choć porwał jej dłoń i bawił się nią. Tę zdrową rzecz jasna. I nie odsuwał się już zbytnio, nie miał ochoty.
- Jakiego wstydu? O co się właściwie tak pożarliście?
Dopytał zaraz. No, chyba nie o to, że miała wypadek?



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Korytarz [odnośnik]25.12.16 11:52
-Przepraszam bardzo ale książką nigdy w ciebie nie rzucałam - oburzyła się na podobne insynuacje - No może raz czy dwa. - sprostowała dość niechętnie. -Merlinowi niech będą dzięki za zaklęcie naprawiające - mruknęła cicho przywołując w pamięci kilka scen z życia którym akompaniował dźwięk pękających doniczek. - I jeszcze za twojego marnego cela- zadrwiła sobie z niego. Chciała mu trochę wjechać na ambicję. Wiedziała, że nawet w tych momentach w których doprowadzała go na skraj wytrzymałości nigdy nie zrobiłby jej krzywdy… przynajmniej fizycznej.
W końcu pochylił się nad nią a sama Sakamander zastanawiała się czy jakoś mu nie przeszkodzić w tym „czułym geście”. Tak dla zabawy, tak by trochę go podrażnić. Pocałował ją a ona nie mogła nie oddać pocałunku. Tyle, że ona była dużo bardziej łapczywa i gdy chciał się od niej odsunąć przytrzymała go przy sobie przedłużając te upragnioną chwilę o kilka uderzeń serca. Nie ważne, co twierdziła wcześniej, chciała go tu i teraz. Niech się dzieje co co chce. Ona musiała poczuć jego oddech na skórze i dłonie błądzące wzdłuż linii jej ciała. Dlatego gdy patrzył jej w oczy miała ochotę ukraść kolejny pocałunek. Czar prysł zaraz po pstryczku w nos. Judi wzniosła oczy ku niebu marudząc w duchu nad beznadziejnością swojego losu. Patrzył jak się prostuje i bierze jej dłoń i zaczyna się nią bawić. - Oczywiście -kiwnęła potakująco głową. Rycerze na białych koniach zrobią wszystko dla swoich dam. Dla czarownic które ich opętały również- uśmiechnęła się kwaśno. Po raz kolejny w ciemnowłosej głowie pojawiło się pytanie Co Bott zrobi gdy już pozna całą prawdę?. Może nie byłoby tak źle jak sądziła. Może jednak ucieknie i już nigdy więcej go nie zobaczy. Następnym razem spotkają się za dwanaście a może dwadzieścia lat i każde będzie żyło w swoim świecie.
Gdy zdała sobie sprawę co zrobiła miała ochotę schować twarz pod poduszką. I co teraz? Miała opowiedzieć kolejne kłamstwo i postawić brata w jeszcze gorszym świetle?
- Zbierało się nam od jakiegoś czasu - no dobrze, to nie jest takie złe i nawet w pewnym stopniu zgodne z prawdą. - W oczach całego świata jest za mnie odpowiedzialny a ja nie lubię gdy się mnie poucza - po co mu to mówiła? Przecież Bertie był tego świadomy. - Wypadek przeciążył szale. Ma prawo być trochę zły - po omacku chwyciła jedną z jego dłoni i delikatnie ją ścisnęła. Była świadoma, że to nie jest odpowiedź na jego pytanie. Może były szybsze sposoby na to by w końcu zniknął z jej życia. Jesteś gotowa zaryzykować Jude?
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Korytarz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach