Pokój nr 1
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
Pokój nr 1
Pokoje w Białej Wywernie są niewielkie, aczkolwiek schludne i tanie. Dziewki zajmujące się główną salą dbają także i o porządek pokoi, wymieniając pościel po każdej zmianie klienta. Za taką cenę nie można liczyć na luksusy, proste, wiekowe łóżko, niewielka toaletka ze zbitym lustrem w górnej części. Znalazł się też tutaj niewygodny fotel, z wbijającymi się w plecy sprężynami przy najmniejsze próbie oparcia. W pomieszczeniu przepaliła się żarówka, stąd jedyne źródło światła daje niewielka lampa stojąca obok biurka.
Zatrzymał się przed drzwiami nasłuchując. Oparł się barkiem o ścianę tuż obok drzwi, różdżkę przekładając do dłoni od wewnętrznej strony - osłonięta przed nieporuszonym widokiem jego ciałem, ale wystarczająco stabilna, by jej użyć w razie konieczności. Jego pozycja dawała dodatkowo chociaż minimalną przykrywkę, podchmielonego gościa barowego, próbującego się dostać do swego pokoju. Czekał, aż aurorki zbliżą się wystarczająco blisko. Zanim wejdą do pomieszczenia, wolał wiedzieć, czy w środku jeszcze ktokolwiek się znajdował, czy - pomieszczenie jest puste. Zależał od tego sposób - w jaki mieli się do środka dostać. Dopóki nie było potrzeby - nie chciał robić większego zamieszania - przynajmniej do czasu, a przez ten czas, przez głowę przepływały mu kolejne wizje przyszłych zdarzeń, wciąż próbując dopasować do siebie elementy układanki, w której - wciąż brakowało kawałków. Kim był "Sam wiesz"? Skąd dziwny, chociaż bardzo charakterystyczny wzór? I co miał wspólnego z Melanie Karkarov?
Żadna z odpowiedzi, które mu się nasuwały - nie była przyjemna, wieszcząc raczej ciągnący się szereg burz, ciągnących nad Londyn. A oni trafiali własnie na jej obrzeża.
- Gotowe? - szepnął cicho, zerkając z ukosa na swoje towarzyszki. Nie był sam - to było jednocześnie pokrzepiające i..frustrujące. W końcu - narażały się razem z nim, ale - taki przecież był zawód aurora.
Żadna z odpowiedzi, które mu się nasuwały - nie była przyjemna, wieszcząc raczej ciągnący się szereg burz, ciągnących nad Londyn. A oni trafiali własnie na jej obrzeża.
- Gotowe? - szepnął cicho, zerkając z ukosa na swoje towarzyszki. Nie był sam - to było jednocześnie pokrzepiające i..frustrujące. W końcu - narażały się razem z nim, ale - taki przecież był zawód aurora.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Dowiedzieli się od mężczyzny wszystkiego co mogli. Nie wiedział on zbyt dużo, ale był ważnym krokiem naprzód i warto było jednak odwiedzić to miejsce. Obserwowała z uwagą jak Samuel otwiera skrzynkę będąc gotowa w każdej chwili zareagować. Równie dobrze mogła to być pułapka, ale był to ich jedyny trop.
Listy, pieniądze, księga i zdjęcia. Rozpoznała na jednym z nich Lyra i delikatny dreszcz przeszedł jej po plecach. Tylko tego brakowało młodej Wesleyównie, by została oskarżone o coś czego nie zrobiła. Pożegnali się z mężczyzną i miała nadzieje, że nie przyjdzie jej go więcej spotkać, bo nie będzie już tak miła. Udali się do Białej Wywerny – znanego miejsca na Nokturnie gdzie zawsze można było spotkać interesujące osoby. Nie wiedziała kim był „Sam wiesz” a sprawa robiła się coraz bardziej skomplikowana. Czuła że to coś większego i brakuje im jeszcze puzzli, by ułożyć cała układankę. Nie był to teraz czas na rozmowy, później wymienią się swoimi uwagami i przedyskutują dalsze kroki, ale obecnie musieli zając się bieżącymi sprawami.
- Homenum Revelio*. – skierowała różdżkę w kierunku pokoju chcąc się upewnić czy w ogóle ktoś jest w środku. Miało to być spotkanie, najprawdopodobniej tajne – innych na Nokturnie nie ma.
* Nie jestem pewna czy można tak użyć tego zaklęcia. Jeśli nie to zignorować
Listy, pieniądze, księga i zdjęcia. Rozpoznała na jednym z nich Lyra i delikatny dreszcz przeszedł jej po plecach. Tylko tego brakowało młodej Wesleyównie, by została oskarżone o coś czego nie zrobiła. Pożegnali się z mężczyzną i miała nadzieje, że nie przyjdzie jej go więcej spotkać, bo nie będzie już tak miła. Udali się do Białej Wywerny – znanego miejsca na Nokturnie gdzie zawsze można było spotkać interesujące osoby. Nie wiedziała kim był „Sam wiesz” a sprawa robiła się coraz bardziej skomplikowana. Czuła że to coś większego i brakuje im jeszcze puzzli, by ułożyć cała układankę. Nie był to teraz czas na rozmowy, później wymienią się swoimi uwagami i przedyskutują dalsze kroki, ale obecnie musieli zając się bieżącymi sprawami.
- Homenum Revelio*. – skierowała różdżkę w kierunku pokoju chcąc się upewnić czy w ogóle ktoś jest w środku. Miało to być spotkanie, najprawdopodobniej tajne – innych na Nokturnie nie ma.
* Nie jestem pewna czy można tak użyć tego zaklęcia. Jeśli nie to zignorować
The member 'Elizabeth Fawley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 71
'k100' : 71
Na chwilę odwróciłam wzrok od mężczyzny by zerknąć w stronę Samuela i tego co trzymał w dłoniach. Ściągnęłam brwi uważnie lustrując każdy centymetr pergaminu. Nadawca dokładnie podał miejsce i czas ale nie złożył żadnego konkretnego podpisu... Sam wiesz? Podniosłam wzrok znad kartki papieru by na ułamek sekundy utkwić go w przyjacielu a następnie podobnym spojrzeniem obdarzyć Elizabeth. Chyba każdy z nas myślał o tym samym. Niechętnie i w dość ociągającym ruchu oddałam Johnowi różdżkę, skinając jedynie głową w geście pożegnania.
- Spóźnione wejścia? - Posłałam Samuelowi łobuzerski uśmiech. - Myślę, że jesteśmy w domu. - Dodałam, nie ścierając z twarzy poprzedniego grymasu, po czym wraz z dwójką moich towarzyszy opuściłam pomieszczenie.
Biała Wywerna - idealne miejsce na Nokturnie. Moje smukłe palce coraz mocniej zaciskały się na różdżce, kiedy ostrożnym krokiem zbliżaliśmy się do wymienionego w liście pokoju. Czy mi się to podobało? Absolutnie nie. Miałam przeczucie, że pakujemy się w coś paskudnego. Jakaś część mnie najchętniej zawróciłaby i truchcikiem wróciła do dworku, tłumacząc swoje zachowanie że tak jest po prostu bezpieczniej a przede wszystkim rozważniej. Ale znaczna większość wolała sprawdzić, co lub kto czai się za tymi lakonicznymi zaproszeniami. Wrodzona ciekawość, czyż nie? Panno Greengrass? Przysięgam, że kiedyś wpędzi mnie to do grobu.
Stanęłam tuż za Lizzie i Samem, unosząc różdżkę na odpowiednią wysokość, tak aby w razie potrzeby móc szybko zareagować. Po raz ostatni wymieniłam z nimi porozumiewawcze spojrzenia, kiwając jedynie głową w geście potwierdzenia. Byłam gotowa.
- Spóźnione wejścia? - Posłałam Samuelowi łobuzerski uśmiech. - Myślę, że jesteśmy w domu. - Dodałam, nie ścierając z twarzy poprzedniego grymasu, po czym wraz z dwójką moich towarzyszy opuściłam pomieszczenie.
Biała Wywerna - idealne miejsce na Nokturnie. Moje smukłe palce coraz mocniej zaciskały się na różdżce, kiedy ostrożnym krokiem zbliżaliśmy się do wymienionego w liście pokoju. Czy mi się to podobało? Absolutnie nie. Miałam przeczucie, że pakujemy się w coś paskudnego. Jakaś część mnie najchętniej zawróciłaby i truchcikiem wróciła do dworku, tłumacząc swoje zachowanie że tak jest po prostu bezpieczniej a przede wszystkim rozważniej. Ale znaczna większość wolała sprawdzić, co lub kto czai się za tymi lakonicznymi zaproszeniami. Wrodzona ciekawość, czyż nie? Panno Greengrass? Przysięgam, że kiedyś wpędzi mnie to do grobu.
Stanęłam tuż za Lizzie i Samem, unosząc różdżkę na odpowiednią wysokość, tak aby w razie potrzeby móc szybko zareagować. Po raz ostatni wymieniłam z nimi porozumiewawcze spojrzenia, kiwając jedynie głową w geście potwierdzenia. Byłam gotowa.
And on purpose,
I choose you.
.
I choose you.
.
Ostatnio zmieniony przez Lilith Greengrass dnia 31.05.16 13:46, w całości zmieniany 1 raz
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Zaklęcie Elizabeth pozwoliło wyczuć jedną osobę w pokoju. Ktoś tam był, bez wątpienia. Niedługo grupa aurorów dowiedziała się, kto. Drzwi otworzyły się i stanęła w nich młoda dziewczyna, którą Samuel miał już okazję widzieć na portrecie namalowanym przez Lyrę. Kobieta stanęła jak wryta, ale trwało to tylko ułamek sekundy. Wskoczyła z powrotem do pokoju, który przed chwilą opuściła. W starciu z trójką aurorów miał jednak marne szanse.
|Na odpis macie 48 godzin.
ST złapania dziewczyny wynosi 30.
|Na odpis macie 48 godzin.
ST złapania dziewczyny wynosi 30.
Mieli wparować do środka, ale - to "zawartość" pomieszczenia wychyliła się zza drzwi, ukazując znajome rysy, którym tyle razy przyglądał się, odzwierciedlonym na kartce papieru. Jedno sekundowe spojrzenie skrzyżowane z tym, należącym do poszukiwanej wystarczyło, by Skamander spiął się wystarczająco mocno.
Adrenalina w jednym momencie rozlała się po całym jego ciele, wprawiając w stan gotowości - do ataku. Nie próbował celować w nią różdżką, zamiast tego zerwał się w momencie, gdy sylwetka czarnowłosej cofnęła się gwałtownie.
- Witam panno Karkarov - wydusił przez zęby, nim wybił się z miejsca, doskakując do ściganej, po prostu chwytając ją w ramiona, niby stęskniony kochanek. Tylko poza silnym zaciśnięciem ramion, nie miał zamiaru szeptać żadnych słów - może z wyjątkiem kilku formuł, uświadamiających, że tym razem tak łatwo się nie wywinie. W to własnie wierzył, bo w głowie miał naprzemiennie - totalną pustkę i chaos pytań, które chciał zadać. Tylko..musiał zaczekać, ale - z jego cierpliwością było różnie. Postawił więc najpierw na schwytanie czarnowłosego, błędnego ognika, którego tyle czasu mu umykał. Czas na skonfrontowanie się z przeszłością. I jego i ściganej czarownicy - Melanie Karkarov, morderczyni oskarżonej o posługiwanie się czarną magią.
Adrenalina w jednym momencie rozlała się po całym jego ciele, wprawiając w stan gotowości - do ataku. Nie próbował celować w nią różdżką, zamiast tego zerwał się w momencie, gdy sylwetka czarnowłosej cofnęła się gwałtownie.
- Witam panno Karkarov - wydusił przez zęby, nim wybił się z miejsca, doskakując do ściganej, po prostu chwytając ją w ramiona, niby stęskniony kochanek. Tylko poza silnym zaciśnięciem ramion, nie miał zamiaru szeptać żadnych słów - może z wyjątkiem kilku formuł, uświadamiających, że tym razem tak łatwo się nie wywinie. W to własnie wierzył, bo w głowie miał naprzemiennie - totalną pustkę i chaos pytań, które chciał zadać. Tylko..musiał zaczekać, ale - z jego cierpliwością było różnie. Postawił więc najpierw na schwytanie czarnowłosego, błędnego ognika, którego tyle czasu mu umykał. Czas na skonfrontowanie się z przeszłością. I jego i ściganej czarownicy - Melanie Karkarov, morderczyni oskarżonej o posługiwanie się czarną magią.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 92
'k100' : 92
Jedna osoba. Nie powinni mieć problemu – oni, doświadczeni aurorzy potrafią zająć się jedną osobą, nawet jeśli była niesamowicie uzdolniona i niebezpieczna. Kilkadziesiąt minut temu mieli trochę mniej szczęścia niż zazwyczaj, ale to nie oznacza od razu, że są bandą nieudaczników. Miała w głowie kilka typów kogo mogą spotkać a drzwiami, ale nie spodziewała się, że aż tak im się poszczęści. Melania Karkorov. Rozpoznała ją od razu wiążąc jej osobę z portretem namalowanym przez Lyrę.
- Chyba jesteśmy jednak idealnie w czas. – zawyrokowała obserwując jak Samuel łapię kobietę. Rozejrzała się na korytarzu czy nikt ich nie widział i sama weszła do pokoju. Zgodnie z przewidywaniami była tam tylko kobieta, która była zaskoczona ich obecnością. Dobrze.
- Expelliarmus. – wypowiedziała zaklęcie kierując różdżkę w stronę kobiety.
- Chyba jesteśmy jednak idealnie w czas. – zawyrokowała obserwując jak Samuel łapię kobietę. Rozejrzała się na korytarzu czy nikt ich nie widział i sama weszła do pokoju. Zgodnie z przewidywaniami była tam tylko kobieta, która była zaskoczona ich obecnością. Dobrze.
- Expelliarmus. – wypowiedziała zaklęcie kierując różdżkę w stronę kobiety.
The member 'Elizabeth Fawley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 85
'k100' : 85
Zaklęcie Elizabeth podziałało bezbłędnie wyłaniając z pokoju dobrze nam wszystkim znaną Karkarov. Moje włosy niemal natychmiastowo zapłonęły krwistą czerwienią, choć nawet ten odcień nie mógł w pełni obrazować gniewu, który niczym fala rozlał się po każdym zakamarku mojego ciała. Moje usta już otwierały się by móc rzucić w czarnowłosą pannę jakąś bolesną inkantację, kiedy ta ponownie przekraczała próg pokoju, jednak Samuel był szybszy. Złapał kobietę w silnym uścisku i raczej nic nie wskazywało na to (a już na pewno jej wątła sylwetka) że zdoła się z ów pułapki wyrwać. Kolejne zaklęcie ze strony panny Fawley i różdżka Melanie wystrzeliła w powietrze, niemal idealnie lądując w mojej dłoni. Czyżby szczęście zaczęło nam sprzyjać?
Zacmokałam, delikatnie kręcąc przy tym głową. - Nawet nie próbuj. - Koniec mojej różdżki wycelowany był prosto w czarownice by w razie takiej potrzeby szybko znokautować ją jakimś nieprzyjemnym zaklęciem. Wsunęłam własność panny Karkarov do kieszeni, po czym wolną ręką zamknęłam drzwi od pokoju, w dalszym ciągu stojąc przodem do naszej małej zdobyczy.
Zacmokałam, delikatnie kręcąc przy tym głową. - Nawet nie próbuj. - Koniec mojej różdżki wycelowany był prosto w czarownice by w razie takiej potrzeby szybko znokautować ją jakimś nieprzyjemnym zaklęciem. Wsunęłam własność panny Karkarov do kieszeni, po czym wolną ręką zamknęłam drzwi od pokoju, w dalszym ciągu stojąc przodem do naszej małej zdobyczy.
And on purpose,
I choose you.
.
I choose you.
.
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Melanie bez większego problemu została pochwycona. Jej różdżka znalazła się w ręku Lilith, a ona sama została bezbronna patrząc na Samuela wściekłym wzrokiem.
- Nic ci nie powiem - wywarczała tylko.
Aurorzy mieli kilka możliwości, co zrobić ze złapaną. Mogli ją przesłuchać tutaj albo od razu zabrać do Tower, zostawić to komuś innemu.
|Na odpis macie 48 godzin.
Przepraszam, ze względów osobistych nie mogłam odpisać szybciej. Jeżeli jeszcze tego nie robicie (nie będę sprawdzać :* ) możecie rozpocząć gry po evencie.
- Nic ci nie powiem - wywarczała tylko.
Aurorzy mieli kilka możliwości, co zrobić ze złapaną. Mogli ją przesłuchać tutaj albo od razu zabrać do Tower, zostawić to komuś innemu.
|Na odpis macie 48 godzin.
Przepraszam, ze względów osobistych nie mogłam odpisać szybciej. Jeżeli jeszcze tego nie robicie (nie będę sprawdzać :* ) możecie rozpocząć gry po evencie.
Teraz, bez swoich zbirów, uwięziona w uścisku Samuela - ściągana tyle czasu - wydawała się być po prostu kobietą i..to kruchą. Wiedział jednak, że to tylko pozór, otoczka, którą prawdopodobnie wielokrotnie wykorzystywała dla swoich celów. Była niebezpieczna. I ta świadomość uwięziła jakiekolwiek możliwe wątpliwości, sprawiając, że tylko wzmocnił uchwyt. Bez różdżki jednak, nie była tak harda.
- Ależ powiesz, obiecuję - powiedział przez zaciśnięte zęby, by w kolejnej chwili, na rękach Karkarov pojawiły się magiczne kajdany, potem - mało delikatnie szarpnąć kobietą w dół, by usiadła na podłodze - Zabieramy ją do Tower, ale byłbym zanim się nią tam zajmą, mam ze dwa pytania - zwrócił się do Elizabeth i Lilith, spoglądając najpierw na zamknięte drzwi potem i na okno. Nie chciał innych nieproszonych gości. Dopiero wtedy kucnął przez czarnowłosą kobietą - Widzisz, zapytam grzecznie, ale na wstępie - Biuro jest już powiadomione, więc nawet jeśli kogoś wezwałaś, to wszystkich ładnie ściągniesz w pułapkę - wciąż jej się przyglądał, dla właściwego efektu celując w nią końcówką różdżki - Chciałbym tylko wiedzieć, co za ciekawe spotkanie miałaś godzinę temu? - wyciągnął jeden z listów, wskazując z daleka na podpis, starając się dostrzec inną - poza gniewem - reakcję - Komukolwiek służysz - i tak jesteś już spalona, a jeśli nie - sprawimy, żebyś była..chyba, że powiesz coś użytecznego - sama Karkarov można było spokojnie zamknąć w Azkabanie, lista jej zbrodni była wystarczająco pokaźna, ale - jeśli chodziło tu o coś większego, musieli dotrzeć do źródła, a listy wskazywały, że zdecydowanie było coś więcej. Znak na pergaminie, nie zwiastował niczego dobrego i tylko niejasny, niepokojący dreszcz podpowiadał, że nie było inaczej.
Mam nadzieję, że ogarnęłam wszystko właściwie, jak coś - proszę mnie szturchnąć na pw
- Ależ powiesz, obiecuję - powiedział przez zaciśnięte zęby, by w kolejnej chwili, na rękach Karkarov pojawiły się magiczne kajdany, potem - mało delikatnie szarpnąć kobietą w dół, by usiadła na podłodze - Zabieramy ją do Tower, ale byłbym zanim się nią tam zajmą, mam ze dwa pytania - zwrócił się do Elizabeth i Lilith, spoglądając najpierw na zamknięte drzwi potem i na okno. Nie chciał innych nieproszonych gości. Dopiero wtedy kucnął przez czarnowłosą kobietą - Widzisz, zapytam grzecznie, ale na wstępie - Biuro jest już powiadomione, więc nawet jeśli kogoś wezwałaś, to wszystkich ładnie ściągniesz w pułapkę - wciąż jej się przyglądał, dla właściwego efektu celując w nią końcówką różdżki - Chciałbym tylko wiedzieć, co za ciekawe spotkanie miałaś godzinę temu? - wyciągnął jeden z listów, wskazując z daleka na podpis, starając się dostrzec inną - poza gniewem - reakcję - Komukolwiek służysz - i tak jesteś już spalona, a jeśli nie - sprawimy, żebyś była..chyba, że powiesz coś użytecznego - sama Karkarov można było spokojnie zamknąć w Azkabanie, lista jej zbrodni była wystarczająco pokaźna, ale - jeśli chodziło tu o coś większego, musieli dotrzeć do źródła, a listy wskazywały, że zdecydowanie było coś więcej. Znak na pergaminie, nie zwiastował niczego dobrego i tylko niejasny, niepokojący dreszcz podpowiadał, że nie było inaczej.
Mam nadzieję, że ogarnęłam wszystko właściwie, jak coś - proszę mnie szturchnąć na pw
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Patrząc na Melanie Karkarov nie powiedziałaby, że ma przed sobą morderczynie. Wyglądała obecnie wręcz bezbronnie, ale kto zabił raz- zdolny będzie zrobić to ponownie. Musiała zdawać sobie sprawę w jak złym położeniu się znajduje, była pewna, że wyraz rezygnacji na twarzy będzie pasować do tej kobiety. Czy kombinowała jeszcze nad możliwością ucieczki? Sama Elizabeth będąc w jej położeniu zrobiłaby dosłownie wszystko, by się uwolnić.
- Każdy ostatecznie się łamię. Może to nawet potrwać tygodnie, ale koniec jest ten sam. – dodała do słów Samuela cofając się do drzwi, by zabezpieczyć wejście. Oddała mu przepytywanie kobiety- to była jego sprawa, to on od miesięcy badał każdy trop i to on był świadkiem śmierci mentora. Ona mu tylko pomagała, była aktorem drugoplanowym – to on musiał to wszystko zakończyć.
- Każdy ostatecznie się łamię. Może to nawet potrwać tygodnie, ale koniec jest ten sam. – dodała do słów Samuela cofając się do drzwi, by zabezpieczyć wejście. Oddała mu przepytywanie kobiety- to była jego sprawa, to on od miesięcy badał każdy trop i to on był świadkiem śmierci mentora. Ona mu tylko pomagała, była aktorem drugoplanowym – to on musiał to wszystko zakończyć.
Kiwnęłam jedynie głową w odpowiedzi na słowa Samuela, po czym wolnym krokiem skierowałam się w stronę okna by rzucić okiem na ulicę a tym samym upewnić się, że nikt w heroicznym geście nie przybędzie na pomoc schwytanej Karkarov. Słysząc jednak warknięcie ze strony pojmanej, nie byłabym sobą gdybym krótko nie skomentowała jej zachowania.
- Nic już dobrego Cie w życiu nie czeka. - Rzuciłam, nie racząc jej nawet pogardliwym spojrzeniem. - No chyba, że słowo Azkaban kojarzy Ci się z rozrywką i fajerwerkami, wtedy możesz uznać, że czeka Cie wspaniała przygoda. - Zakpiłam, przesuwając nieco zasłony, zostawiając sobie jedynie małą szczelinę do obserwacji świata znajdującego się za tymi czterema ścianami po czym odwróciłam się w stronę schwytanej.
- Odpowiadaj więc, kiedy grzecznie pytamy. - Warknęłam.
- Nic już dobrego Cie w życiu nie czeka. - Rzuciłam, nie racząc jej nawet pogardliwym spojrzeniem. - No chyba, że słowo Azkaban kojarzy Ci się z rozrywką i fajerwerkami, wtedy możesz uznać, że czeka Cie wspaniała przygoda. - Zakpiłam, przesuwając nieco zasłony, zostawiając sobie jedynie małą szczelinę do obserwacji świata znajdującego się za tymi czterema ścianami po czym odwróciłam się w stronę schwytanej.
- Odpowiadaj więc, kiedy grzecznie pytamy. - Warknęłam.
And on purpose,
I choose you.
.
I choose you.
.
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pokój nr 1
Szybka odpowiedź