Pokój nr 1
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Pokój nr 1
Pokoje w Białej Wywernie są niewielkie, aczkolwiek schludne i tanie. Dziewki zajmujące się główną salą dbają także i o porządek pokoi, wymieniając pościel po każdej zmianie klienta. Za taką cenę nie można liczyć na luksusy, proste, wiekowe łóżko, niewielka toaletka ze zbitym lustrem w górnej części. Znalazł się też tutaj niewygodny fotel, z wbijającymi się w plecy sprężynami przy najmniejsze próbie oparcia. W pomieszczeniu przepaliła się żarówka, stąd jedyne źródło światła daje niewielka lampa stojąca obok biurka.
Kobieta zaśmiała się paskudnie.
- Lepszy Azkaban niż gniew Czarnego Pana
Pozwoliła aurorom robić ze nią co chcieli. Nie protestowała, gdy zakuli ją w kajdanki i posadzili na podłodze. Słowa wypowiedziała jednak jakoś zbyt mechanicznie jakby sama nie do końca rozumiała ich znaczenie. Dopiero po chwili dotarło do niej, w jak beznadziejnej sytuacji się znalazła. Spojrzała spłoszona w oczy Samuela, a potem Lilith i Elizabeth.
- Sama nic nie wiem - warknęła w końcu. - Miałam obserwować, co się dzieje na Nokturnie, słuchać , co ludzie mówią i pisać raporty. Nic nie wiem.
Wyraźnie coś ukrywała.
- Nie możecie mi nic zrobić - dodała jednak już jakoś mniej pewnie. Siedziała przez chwilę patrząc się nieobecnym wzrokiem w podłogę.
- Co będę miała z tego, że coś wam powiem. I tak skończę w Azkabanie. Nie będę do tego zdrajcą.
- Lepszy Azkaban niż gniew Czarnego Pana
Pozwoliła aurorom robić ze nią co chcieli. Nie protestowała, gdy zakuli ją w kajdanki i posadzili na podłodze. Słowa wypowiedziała jednak jakoś zbyt mechanicznie jakby sama nie do końca rozumiała ich znaczenie. Dopiero po chwili dotarło do niej, w jak beznadziejnej sytuacji się znalazła. Spojrzała spłoszona w oczy Samuela, a potem Lilith i Elizabeth.
- Sama nic nie wiem - warknęła w końcu. - Miałam obserwować, co się dzieje na Nokturnie, słuchać , co ludzie mówią i pisać raporty. Nic nie wiem.
Wyraźnie coś ukrywała.
- Nie możecie mi nic zrobić - dodała jednak już jakoś mniej pewnie. Siedziała przez chwilę patrząc się nieobecnym wzrokiem w podłogę.
- Co będę miała z tego, że coś wam powiem. I tak skończę w Azkabanie. Nie będę do tego zdrajcą.
Wolałaby jakby przetransportowali ją już od razu do Wieży gdzie mogliby się nią właściwie zająć. Czuła nadal adrenalinę w żyłach, która powoli zaczęła ustępować zmęczeniu, ale nie dała tego po sobie poznać. Skupiona była na kobiecie, która wiedziała więcej niż chciała przyznać i była morderczynią – Elizabeth nie powinna ani na chwilę opuścić swojej gardy.
- Kim jest Czarny Pan? – zadała pytanie, które brzmiało w jej głowie, gdy tylko usłyszała kobietę. Miała zarazem niewytłumaczalny lęk przed poznaniem odpowiedzi na to pytanie, gdyż ta osoba była zdolna do pójść do Azkabanu – tego okropnego miejsca, która tak naprawdę było symbolem kary społeczeństwa, a nie miejscem resocjalizacji – niż zwrócić uwagę tej osoby.
- Kto Ci to zlecił? – Nie wierzyła w ani jedno słowo tej kobiety. Wiedziała więcej niż mówiła i wcześniej czy później powie im to. Skierowała swój wzrok na pozostałych aurorów kiwając lekko przecząco głową w oznace, że kobieta nie mówi prawdy.
- Kim jest Czarny Pan? – zadała pytanie, które brzmiało w jej głowie, gdy tylko usłyszała kobietę. Miała zarazem niewytłumaczalny lęk przed poznaniem odpowiedzi na to pytanie, gdyż ta osoba była zdolna do pójść do Azkabanu – tego okropnego miejsca, która tak naprawdę było symbolem kary społeczeństwa, a nie miejscem resocjalizacji – niż zwrócić uwagę tej osoby.
- Kto Ci to zlecił? – Nie wierzyła w ani jedno słowo tej kobiety. Wiedziała więcej niż mówiła i wcześniej czy później powie im to. Skierowała swój wzrok na pozostałych aurorów kiwając lekko przecząco głową w oznace, że kobieta nie mówi prawdy.
Spoglądałam przez szczeliny zasłon. Z moich ust wydobyło się ciche prychnięcie, komentarz na jej irracjonalne zachowanie.
- Osobiście, bałabym się bardziej pocałunku dementora niż jakiegoś tam, jak to szło? Czarnego Pana? - Rzuciłam jakby od niechęci, jednak kolejne jej słowa przywołały na me usta złośliwy uśmieszek. Naprawdę igrała z ogniem.
- Oh, ależ oczywiście, że możemy. - Odpowiedziałam, dokładnie w tym samym tonie w którym matka odpowiada dziecku, kiedy to powie coś zupełnie niemądrego. - Możemy i zrobimy, jeśli nie zaczniesz z nami współpracować. - Dodałam, opierając się plecami o ścianę ręce zaś krzyżując na wysokości klatki piersiowej. Skrzywiłam nieco głową, dokładnie przyglądając się jej marnej osobie.
- Naprawdę myślisz, że kogokolwiek obchodzi Twój los? Że ktokolwiek przejmie się Twoim zniknięciem? - Spytałam kpiąco, lustrując ją od góry do dołu. - Jesteś niczym pasożyt, choroba tocząca zdrowe, młode ciało. Usunięcie Cie byłoby jedynie przysługą, wyświadczoną temu światu. Więc ocknij się wreszcie i zacznij gadać. - Warknęłam, z trudem powstrzymując narastającą we mnie złość.
- Osobiście, bałabym się bardziej pocałunku dementora niż jakiegoś tam, jak to szło? Czarnego Pana? - Rzuciłam jakby od niechęci, jednak kolejne jej słowa przywołały na me usta złośliwy uśmieszek. Naprawdę igrała z ogniem.
- Oh, ależ oczywiście, że możemy. - Odpowiedziałam, dokładnie w tym samym tonie w którym matka odpowiada dziecku, kiedy to powie coś zupełnie niemądrego. - Możemy i zrobimy, jeśli nie zaczniesz z nami współpracować. - Dodałam, opierając się plecami o ścianę ręce zaś krzyżując na wysokości klatki piersiowej. Skrzywiłam nieco głową, dokładnie przyglądając się jej marnej osobie.
- Naprawdę myślisz, że kogokolwiek obchodzi Twój los? Że ktokolwiek przejmie się Twoim zniknięciem? - Spytałam kpiąco, lustrując ją od góry do dołu. - Jesteś niczym pasożyt, choroba tocząca zdrowe, młode ciało. Usunięcie Cie byłoby jedynie przysługą, wyświadczoną temu światu. Więc ocknij się wreszcie i zacznij gadać. - Warknęłam, z trudem powstrzymując narastającą we mnie złość.
And on purpose,
I choose you.
.
I choose you.
.
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Dziewczyna siedziała w milczeniu.
- Będzie... spotkanie. Drugie. I jemu oczywiście składałam raporty, Czarnemu Panu - powiedziała wreszcie. Patrzyła na kobiety z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy.
- Czarny Pan to ktoś, kto dopilnuje, żeby żadne plugastwo więcej nie psuło czarodziejskiej krwi.
Zaklęła niewyraźnie pod nosem.
- Nie wiesz, co mówisz. Pocałunek dementora to pieszczota w porównaniu z tym, co zrobi mi On. Ale powiem wam o następnym spotkaniu, jeśli zamkniecie mnie w Tower i obiecacie, że nigdy nie wydacie, skąd macie informacje. I chcę to usłyszeć od waszego szefa.
Po najdłuższej jak do tej pory przemowie zamilkła. i zaczęła uparcie wpatrywać się w podłogę.
|To koniec misji. Nic więcej nie uda wam się wyciągnąć. Wątek będzie w jakiejś formie kontynuowany, ale dopiero za jakiś czas. Gratuluję złapania pierwszego Rycerza, możecie napisać o odstawianiu jej do Tower, torturowaniu, próbach wyciągnięcia odpowiedzi, jeśli sobie życzycie. Wszyscy otrzymujecie po 50 PD.
- Będzie... spotkanie. Drugie. I jemu oczywiście składałam raporty, Czarnemu Panu - powiedziała wreszcie. Patrzyła na kobiety z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy.
- Czarny Pan to ktoś, kto dopilnuje, żeby żadne plugastwo więcej nie psuło czarodziejskiej krwi.
Zaklęła niewyraźnie pod nosem.
- Nie wiesz, co mówisz. Pocałunek dementora to pieszczota w porównaniu z tym, co zrobi mi On. Ale powiem wam o następnym spotkaniu, jeśli zamkniecie mnie w Tower i obiecacie, że nigdy nie wydacie, skąd macie informacje. I chcę to usłyszeć od waszego szefa.
Po najdłuższej jak do tej pory przemowie zamilkła. i zaczęła uparcie wpatrywać się w podłogę.
|To koniec misji. Nic więcej nie uda wam się wyciągnąć. Wątek będzie w jakiejś formie kontynuowany, ale dopiero za jakiś czas. Gratuluję złapania pierwszego Rycerza, możecie napisać o odstawianiu jej do Tower, torturowaniu, próbach wyciągnięcia odpowiedzi, jeśli sobie życzycie. Wszyscy otrzymujecie po 50 PD.
Wiedział, że coś powie. Za długo czekał na odpowiedzi, żeby teraz odpuścić, dlatego wciąż uporczywie wpatrywał się w schwytaną kobietę, która ostatecznie, niechętnie i z nienawiścią "podzieliła się" wiedzą, którą posiadała - przynajmniej skrawkową. Dłuższe i zapewne intensywniejsze rozmowy, będą czekać ją w Tower - o tym był przekonany.
Czarny Pan - określenie wywoływało niekontrolowany grymas. Kolejny fanatyk czystości krwi? I jak się zdawało ze słów Karkarov - zdecydowanie o dużej mocy, skoro był w trzymać w strachu swoich...wiernych? I na koniec - raporty? informacje? Tu chodziło o działalność na dużo większa skalę. Czyżby trafili na drugą siłę, o której niedawno usłyszeli podczas spotkania Zakonu? Zerknął na Lilith, szukając spojrzenia, które potwierdzałoby jego przypuszczenia.
- Zdaje się, że twoje nazwisko też nie należy do gromady czystokrwistych - zwrócił się do czarnowłosej - Myślisz, że znajdziesz się w gronie wybrańców? - zmarszczył brwi, podnosząc się na równe nogi - ...ale tu masz rację. W Tower na pewno zostaniesz zamknięta i szef zdecyduje co dalej z tobą będzie. Nie omieszkam podpowiedzieć kilka rzeczy - Nie czekał na dalsze wypowiedzi. na chwilę obecną było wystarczające, a głębsza wiedza, wciąż czekała na wydobycie.
- Odstawimy ją do Tower - dodał twardo, przyglądając się milczącej Melanie, by powoli zbliżyć się i - wcale nie delikatnie - podnieść ją do pionu - Wyślijcie Patronusa do Tower z wiadomością o nowym nabytku i do Szefa - dodał jeszcze do aurorek, chociaż była to naturalne procedura. Zdecydowanie musiał porozmawiać z Rogeresem, tak..jak i zakonnikami Feniksa.
zt Samuel & Lizzy i dziękuję pięknie
Czarny Pan - określenie wywoływało niekontrolowany grymas. Kolejny fanatyk czystości krwi? I jak się zdawało ze słów Karkarov - zdecydowanie o dużej mocy, skoro był w trzymać w strachu swoich...wiernych? I na koniec - raporty? informacje? Tu chodziło o działalność na dużo większa skalę. Czyżby trafili na drugą siłę, o której niedawno usłyszeli podczas spotkania Zakonu? Zerknął na Lilith, szukając spojrzenia, które potwierdzałoby jego przypuszczenia.
- Zdaje się, że twoje nazwisko też nie należy do gromady czystokrwistych - zwrócił się do czarnowłosej - Myślisz, że znajdziesz się w gronie wybrańców? - zmarszczył brwi, podnosząc się na równe nogi - ...ale tu masz rację. W Tower na pewno zostaniesz zamknięta i szef zdecyduje co dalej z tobą będzie. Nie omieszkam podpowiedzieć kilka rzeczy - Nie czekał na dalsze wypowiedzi. na chwilę obecną było wystarczające, a głębsza wiedza, wciąż czekała na wydobycie.
- Odstawimy ją do Tower - dodał twardo, przyglądając się milczącej Melanie, by powoli zbliżyć się i - wcale nie delikatnie - podnieść ją do pionu - Wyślijcie Patronusa do Tower z wiadomością o nowym nabytku i do Szefa - dodał jeszcze do aurorek, chociaż była to naturalne procedura. Zdecydowanie musiał porozmawiać z Rogeresem, tak..jak i zakonnikami Feniksa.
zt Samuel & Lizzy i dziękuję pięknie
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Ostatnio zmieniony przez Samuel Skamander dnia 14.06.16 14:23, w całości zmieniany 1 raz
Mój złośliwy uśmiech nieco pobladł, kiedy z ust pojmanej po raz kolejny wyrwało się czcze Czarny Pan. Kim do cholery był ten czarodziej? Czy faktycznie mógł być aż tak potężny, by podporządkować sobie innych? A może to zwykły fanatyzm jakich pełno. Biorąc jednak po uwagę zdarzenia ostatnich miesięcy, cała ta sprawa mogła być o wiele bardziej poważna, niż z początku mogła nam się wydawać. Powinniśmy więc przyjrzeć się temu nieco bliżej ale przede wszystkim mieć się na baczności. Napotkawszy wzrok Samuela, byłam już niemal pewna, ze to nie przelewki a w jego głowie krążą podobne myśli. Zakon. Czyżby to była ta druga siła? Moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Zacisnęłam zęby i skinęłam głową w geście potwierdzenia, po czym wyciągnęłam różdżkę w celu wysłania świetlistego posłańca do szefa.
- Panie przodem. - Warknęłam w stronę Melanie, otwierając przed nią drzwi i ostatni już raz przenosząc swój pełen już niepokoju wzrok na Samuela. Następny przystanek po Tower - Kwatera Zakonu.
|zt również dziękuję
- Panie przodem. - Warknęłam w stronę Melanie, otwierając przed nią drzwi i ostatni już raz przenosząc swój pełen już niepokoju wzrok na Samuela. Następny przystanek po Tower - Kwatera Zakonu.
|zt również dziękuję
And on purpose,
I choose you.
.
I choose you.
.
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pokój nr 1
Szybka odpowiedź