Cmentarz z kapliczką
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Cmentarz z kapliczką
Niewielki cmentarz z kapliczką, który znajduje się na obrzeżach Londynu, niedaleko Weltham Abbey. Zapadłe mogiły zdają się być od dawna nieodwiedzane. Porośnięte bluszczem i kwieciami ciągną się wzdłuż krętych kamiennych ścieżek, skrywając w sobie szczątki z dawna zapomnianych mugoli, czarodziejów i charłaków.
Cmentarz podupadł tuż po wojnie. Choć jeszcze przed kilku laty w kaplicy odbywały się nabożeństwa, dziś budynek jest opustoszały. Między ciężkimi drewnianymi ławkami hula wiatr.
Od czasu do czasu można jednak dostrzec, że w środku świeci się światło. Miejscowi czarodzieje powiadają, że to lokalne grupki wilkołaków urządziły tu sobie kryjówkę. Inni twierdzą natomiast, że to Garbata Greta, szalona wiedźma z Weltham Abbey. Jak jest naprawdę, nie wie nikt.
Cmentarz podupadł tuż po wojnie. Choć jeszcze przed kilku laty w kaplicy odbywały się nabożeństwa, dziś budynek jest opustoszały. Między ciężkimi drewnianymi ławkami hula wiatr.
Od czasu do czasu można jednak dostrzec, że w środku świeci się światło. Miejscowi czarodzieje powiadają, że to lokalne grupki wilkołaków urządziły tu sobie kryjówkę. Inni twierdzą natomiast, że to Garbata Greta, szalona wiedźma z Weltham Abbey. Jak jest naprawdę, nie wie nikt.
Rozglądał się wokół cmentarza uważnie, przesuwając spojrzeniem po rzucających długie cienie nagrobkach, ale chociaż wśród nich nie dostrzegł żadnego ruchu - nie licząc poruszających się cieni drżących na drzewach liści - to zdecydowanie coś usłyszał; kroki, prawdopodobnie ludzkie, niesione wiatrem i docierające z północnej części cmentarza - tej, na którą widok przesłaniała mu kaplica. - Kt-t-toś się do nas zbliża. Stamtąd - odezwał się przyciszonym głosem, chcąc ostrzec Anthony'ego i Lucindę, palcem wskazując kierunek, z którego dobiegały dźwięki. - Nie wiem, jak w-w-wielu. Wilkołaki czy p-p-patrol? - dodał, już bardziej do siebie; nie spodziewał się otrzymać odpowiedzi, a przynajmniej - nie w tej chwili, i nie dosłownie.
Przełknął ślinę, przez moment zastanawiając się nad planem działania. Spodziewał się, że tożsamość nadchodzących ludzi stanie się jasna lada moment, ale nie miał zamiaru czekać na spotkanie nieprzygotowany; nauczony doświadczeniem, uniósł różdżkę, chcąc otulić teren tym samym ochronnym zaklęciem, którego Anthony użył przed apteką. - Protecta - wypowiedział na wydechu. Być może dmuchał na zimne, może to kilku młodych wilkołaków zbliżało się od północnej strony i wszystko miało pójść dokładnie tak, jak zaplanowali - ale nie mogli też zapominać o fakcie, że wciąż znajdowali się w Londynie - opanowanym przez wroga i patrolowanym przez funkcjonariuszy, którzy już od dłuższego czasu nie wzbraniali się przed sięganiem po tę najgorszą z magicznych dziedzin.
| 1. kostka - zaklęcie; 2. kostka - inicjatywa
Przełknął ślinę, przez moment zastanawiając się nad planem działania. Spodziewał się, że tożsamość nadchodzących ludzi stanie się jasna lada moment, ale nie miał zamiaru czekać na spotkanie nieprzygotowany; nauczony doświadczeniem, uniósł różdżkę, chcąc otulić teren tym samym ochronnym zaklęciem, którego Anthony użył przed apteką. - Protecta - wypowiedział na wydechu. Być może dmuchał na zimne, może to kilku młodych wilkołaków zbliżało się od północnej strony i wszystko miało pójść dokładnie tak, jak zaplanowali - ale nie mogli też zapominać o fakcie, że wciąż znajdowali się w Londynie - opanowanym przez wroga i patrolowanym przez funkcjonariuszy, którzy już od dłuższego czasu nie wzbraniali się przed sięganiem po tę najgorszą z magicznych dziedzin.
| 1. kostka - zaklęcie; 2. kostka - inicjatywa
I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'William Moore' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 39
--------------------------------
#2 'k100' : 52
#1 'k100' : 39
--------------------------------
#2 'k100' : 52
Blondynka utkwiła wzrok w jednym z nagrobków. Takie miejsca nigdy nie napawały ją optymizmem. Wolała się trzymać od nich z daleka, ale jej dzisiejsza obecność nie była kwestią wyboru. Ciągle zastanawiała się jak przekonać wilkołaków do tego by przeszli na ich stronę. Różdżki nie będę im pewnie nazbyt pomocne. Wychodziła z założenia, że wychodząc z przemocą sami ją dostaną. Oczywiście nie odpowiadała za to jak zachowają się Wilkołaki, gdy dostrzegą ich obecność. Znajdowali się na ich terytorium i mieli tu przewagę, ale jednak miała nadzieje, że obejdzie się bez otwartego pojedynku. Nie o to im chodziło. O wiele bardziej wolałaby sięgnąć do perswazji. Uświadomić im, że mają podobne cele i powinni trzymać się razem.
Kiedy rzucone zaklęcie nie wykazało żadnych pułapek skinęła głową jakby w potwierdzeniu. Nie wiedziała jeszcze czy uznać to za dobry czy zły znak. Nie podejrzewali, że ktoś tu może ich odwiedzić czy byli pewni pokonania intruza?
Słowa Billego ją zaniepokoiły. Spodziewała się obecności, ale w pierwszej chwili nie pomyślałaby o patrolu, a przecież to było takie logiczne. Ile to już razy w ostatnim razem się z nimi mierzyli wkraczając do Londynu? Patrole zdarzały się nawet poza nim. Nauczona doświadczeniem stwierdziła, że rzucenie protecty pomoże im w dalszej misji. Przezorny zawsze ubezpieczony prawda? - Protecta - rzuciła w skupieniu i ruszyła do przodu w kierunku głównej kapliczki.
|idę kratkę do przodu (dół)
Kiedy rzucone zaklęcie nie wykazało żadnych pułapek skinęła głową jakby w potwierdzeniu. Nie wiedziała jeszcze czy uznać to za dobry czy zły znak. Nie podejrzewali, że ktoś tu może ich odwiedzić czy byli pewni pokonania intruza?
Słowa Billego ją zaniepokoiły. Spodziewała się obecności, ale w pierwszej chwili nie pomyślałaby o patrolu, a przecież to było takie logiczne. Ile to już razy w ostatnim razem się z nimi mierzyli wkraczając do Londynu? Patrole zdarzały się nawet poza nim. Nauczona doświadczeniem stwierdziła, że rzucenie protecty pomoże im w dalszej misji. Przezorny zawsze ubezpieczony prawda? - Protecta - rzuciła w skupieniu i ruszyła do przodu w kierunku głównej kapliczki.
|idę kratkę do przodu (dół)
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Lucinda Hensley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 99
'k100' : 99
Znieruchomiał w chwili w której do jego uszu doszedł niepasujący do przestrzeni dookoła dźwięk. Szybko wyłowił go z otoczenia przypisując go do cudzych kroków.
- Nie jesteśmy tu sami, sir - zameldował Rosierowi - Mogą to być...te wilkołaki...? - spojrzał zaraz na Goyle'a tak, a jego pobladła twarz wskazywała na to, że zdecydowanie nie chciał by tak było. Jeszcze się nie przygotował na konfrontację z własnymi obawami - Mam to sprawdzić? - Naprawdę nie chciał, lecz wydawało mu się, że jako najniższy rangą ze wszystkich tu zgromadzonych należałoby to właśnie do jego obowiązku. Niebieskie tęczówki zawisły na Caleanie w poszukiwaniu jakiegoś nakazu bądź zakazu. Wyczekując wypuścił nadmiar powietrza powoli przez usta w jakimś uspokajającym rytuale i ostrożnie poruszył się do przodu. A potem zmusił się i poruszył dalej. Tak czy inaczej musieli podejść do kapliczki.
|2 kratki do góry
- Nie jesteśmy tu sami, sir - zameldował Rosierowi - Mogą to być...te wilkołaki...? - spojrzał zaraz na Goyle'a tak, a jego pobladła twarz wskazywała na to, że zdecydowanie nie chciał by tak było. Jeszcze się nie przygotował na konfrontację z własnymi obawami - Mam to sprawdzić? - Naprawdę nie chciał, lecz wydawało mu się, że jako najniższy rangą ze wszystkich tu zgromadzonych należałoby to właśnie do jego obowiązku. Niebieskie tęczówki zawisły na Caleanie w poszukiwaniu jakiegoś nakazu bądź zakazu. Wyczekując wypuścił nadmiar powietrza powoli przez usta w jakimś uspokajającym rytuale i ostrożnie poruszył się do przodu. A potem zmusił się i poruszył dalej. Tak czy inaczej musieli podejść do kapliczki.
|2 kratki do góry
Sceneria z całą pewnością nie należała do tych, które sprzyjały poczuciu bezpieczeństwa, ale czego innego można było spodziewać się po cmentarzu. Nie wykrył żadnych pułapek, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że zaklęcie było nieudane. Jego uwagę zwróciły słowa Moore'a. Spojrzał w stronę, którą wskazał czarodzej.
– Być może się tego dowiemy – odpowiedział cicho, zawieszając swoje spojrzenie na nagrobkach. Zaniepokoił się tak samo jak Lucinda. Wolałby już raczej spotkać wilkołaki niż patrol. W końcu ci pierwsi byli ich celem. Znaleźć, przekonać i wykonać powierzone zadanie. Nadal jednak musieli być ostrożni. – Oculus – rzucił przed siebie zaklęcie, chcąc mieć dodatkowe oko, które pomogłoby w informowaniu pozostałych o sytuacji przed nimi. Ruszył za Lucindą.
|Kratka w dół
– Być może się tego dowiemy – odpowiedział cicho, zawieszając swoje spojrzenie na nagrobkach. Zaniepokoił się tak samo jak Lucinda. Wolałby już raczej spotkać wilkołaki niż patrol. W końcu ci pierwsi byli ich celem. Znaleźć, przekonać i wykonać powierzone zadanie. Nadal jednak musieli być ostrożni. – Oculus – rzucił przed siebie zaklęcie, chcąc mieć dodatkowe oko, które pomogłoby w informowaniu pozostałych o sytuacji przed nimi. Ruszył za Lucindą.
|Kratka w dół
Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Anthony Macmillan' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 25
'k100' : 25
Nie jesteśmy tu sami. Zaklął w myślach, prędko rozglądając się dookoła, próbując zobaczyć – lub dosłyszeć – to, co zauważył Cunningham. Jeśli wilkołaki kręciły się gdzieś opodal, nie chowały we wnętrzu kaplicy, gdzie spodziewałby się je znaleźć, musieli mieć się na baczności. Cmentarz wyglądał na zapomniany, opuszczony, zwłaszcza teraz, gdy ludność Londynu została znacznie ograniczona. Czy to możliwe, by wpadli tu na kogoś innego niż te bestie? Mało prawdopodobne, lecz nie niemożliwe. Westchnął mimowolnie, cicho, mocniej ściskając drewienko trzymanej w dłoni różdżki. – Mogą – mruknął; nie miał zamiaru go okłamywać, nawet jeśli mężczyzna wyglądał, jak gdyby nie chciał tego usłyszeć. Przyszli tu jednak po wilkołaki, rozmawiać z wilkołakami i niezależnie od tego, jak źle to brzmiało, jak niebezpieczną mieli przed sobą misję, nie było sensu się oszukiwać. – Dlatego musimy uważać. I trzymać się blisko. Co cię zaniepokoiło? Gdzie? – dodał cicho, ogniskując wzrok na twarzy sojusznika. – Czy zaklęcie coś wykryło? – zapytał też towarzyszącego im lorda Rosiera. O ile tylko magia go usłuchała, powinien skierować ich we właściwym kierunku. – Magicus Extremos – spróbował raz jeszcze, pilnując, by nie mówić zbyt głośno, po czym śladem Claude'a ostrożnie ruszył w stronę kaplicy.
| zaklęcie i zapomniane ostatnim razem kostki k8 + jedna kratka do góry
| zaklęcie i zapomniane ostatnim razem kostki k8 + jedna kratka do góry
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 48
--------------------------------
#2 'k8' : 6, 2, 1, 3, 5, 8
#1 'k100' : 48
--------------------------------
#2 'k8' : 6, 2, 1, 3, 5, 8
Spotkanie z wilkołakami mogło być niebezpiecznym doświadczeniem na ich drodze. Nie mogli zakładać, że będą na cmentarzu sami, ani tym bardziej, że wszystko pójdzie po ich myśli, jak z płatka. Odpowiedni dobór zaklęć i sięganie po magię prewencyjnie było wskazane, dlatego Rosier sięgnął po jedno z kategorii Obrony przed Czarną Magią. Najważniejsze, że przyniosło zakładany efekt i mógł dostrzec osoby znajdujące się po przeciwnej stronie kaplicy. Było ich troje. Niestety, ten rodzaj zaklęcia nie pozwalał na rozpoznanie ich zamiarów, ani kim byli. Mógł to być dosłownie każdy. Choć tyle pomogło, że mieli świadomość o obecności osób trzecich. Wilkołaki kryły się w krypcie, przynajmniej tak podawały informacje, więc powinni zakładać, że to nie oni.
Cloude słusznie zauważył, że nie są tutaj sami. Rosier kiwnął mu głową i obserwował przez chwilę sylwetki, dopóki zaklęcie działało. - Są tam trzy osoby, trzy sylwetki. - wskazał kierunek, znajdowały się za kaplicą, więc nie byli w stanie ich dostrzec. - Sugeruję przemieszczać się w taki sposób, aby jak najdłużej pozostać niezauważeni. - dodał jeszcze po chwili namysłu. To najrozsądniejsze wyjście. Im bliżej się znajdą, a osoby nie będą ich widziały, tym lepiej dla nich. Być może wtedy uda się przewidzieć ich zamiary i rozpoznać je. Zrobił krok do przodu, obserwując swoich towarzyszy. Caelan sięgnął po zaklęcie, a Mathieu przez krótką chwilę rozważał co powinien zrobić. Nie widział sensu w dalszym rozpoznawaniu osób, w końcu wiedział już, że są ich trzy. Powinni się zabezpieczyć, na wszelki wypadek i podjąć działania w tym kierunku. - Bądźmy ostrożni. Nie sądzę, aby wilkołaki wychodziły z krypty przed zmierzchem... O ile w ogóle tu są. Może to ktoś inny szukający wrażeń. - dodał jeszcze wzruszając ramionami. Wiele się słyszało o tym miejscu, a co drugi odważny chciał się przecież sprawdzić, wykazać jak to kusił los kręcąc się w okolicy, gdzie widziane były wilkołaki. - Mico - wypowiedział zaklęcie wyraźnie, w pełnym skupieniu, chcąc dać sobie możliwość większego działania. W końcu odpowiednie przygotowanie miało najwięcej sensu.
Przesunięcie: 1 kratka w górę
Cloude słusznie zauważył, że nie są tutaj sami. Rosier kiwnął mu głową i obserwował przez chwilę sylwetki, dopóki zaklęcie działało. - Są tam trzy osoby, trzy sylwetki. - wskazał kierunek, znajdowały się za kaplicą, więc nie byli w stanie ich dostrzec. - Sugeruję przemieszczać się w taki sposób, aby jak najdłużej pozostać niezauważeni. - dodał jeszcze po chwili namysłu. To najrozsądniejsze wyjście. Im bliżej się znajdą, a osoby nie będą ich widziały, tym lepiej dla nich. Być może wtedy uda się przewidzieć ich zamiary i rozpoznać je. Zrobił krok do przodu, obserwując swoich towarzyszy. Caelan sięgnął po zaklęcie, a Mathieu przez krótką chwilę rozważał co powinien zrobić. Nie widział sensu w dalszym rozpoznawaniu osób, w końcu wiedział już, że są ich trzy. Powinni się zabezpieczyć, na wszelki wypadek i podjąć działania w tym kierunku. - Bądźmy ostrożni. Nie sądzę, aby wilkołaki wychodziły z krypty przed zmierzchem... O ile w ogóle tu są. Może to ktoś inny szukający wrażeń. - dodał jeszcze wzruszając ramionami. Wiele się słyszało o tym miejscu, a co drugi odważny chciał się przecież sprawdzić, wykazać jak to kusił los kręcąc się w okolicy, gdzie widziane były wilkołaki. - Mico - wypowiedział zaklęcie wyraźnie, w pełnym skupieniu, chcąc dać sobie możliwość większego działania. W końcu odpowiednie przygotowanie miało najwięcej sensu.
Przesunięcie: 1 kratka w górę
Mathieu Rosier
The last enemy that shall be destroyed is | death |
The member 'Mathieu Rosier' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 32
'k100' : 32
Claude poruszył się w stronę kaplicy, zaś Caelan skupił się na własnej magicznej sile i dzięki temu obdarzył czarodziejskim wsparciem swych sojuszników. Claude i Mathieu mogli poczuć, że ich wiodące dłonie rozgrzały się. Zaklęcie Mathieu nie powiodło się.
Próba wyczarowania silnego zaklęcia ochronnego przez Billy'ego nie powiodła się, jednak gdy towarzysząca mu czarownica wykonała podobny gest i wypowiedziała bliźniaczą inkantację żaden ze zgromadzonych Zakonników nie miał wątpliwości, że zaklęcie Lucindy się powiodło, a na otaczającym ich obszarze używanie plugawej magii będzie znacząco utrudnione. Anthony skutecznie wyczarował magiczne oko, które umożliwiło mu baczniejsze rozejrzenie się po okolicach kapliczki.
Żaden z czarodziejów znajdujących się na terenie cmentarza z kapliczką nie zauważył żadnych dodatkowych odgłosów czy sygnałów wskazujących na to, że gdzieś blisko mogą znajdować się wilkołaki - nie było w tym jednak niczego dziwnego, te miały się ukrywać, a noc nie zapadła jeszcze do końca.
|
Claude, Mathieu - Magicus Extremos od Caelana (+13 do rzutów) 1/3
Protecta: -10 do rzutów na CM na terenie cmentarza z kapliczką
Rycerze Walpurgii odpisują w tym temacie.
Zakon Feniksa odpisuje w tym temacie.
Czas na odpis: 24h.
Próba wyczarowania silnego zaklęcia ochronnego przez Billy'ego nie powiodła się, jednak gdy towarzysząca mu czarownica wykonała podobny gest i wypowiedziała bliźniaczą inkantację żaden ze zgromadzonych Zakonników nie miał wątpliwości, że zaklęcie Lucindy się powiodło, a na otaczającym ich obszarze używanie plugawej magii będzie znacząco utrudnione. Anthony skutecznie wyczarował magiczne oko, które umożliwiło mu baczniejsze rozejrzenie się po okolicach kapliczki.
Żaden z czarodziejów znajdujących się na terenie cmentarza z kapliczką nie zauważył żadnych dodatkowych odgłosów czy sygnałów wskazujących na to, że gdzieś blisko mogą znajdować się wilkołaki - nie było w tym jednak niczego dziwnego, te miały się ukrywać, a noc nie zapadła jeszcze do końca.
- MAPA:
MG przeprasza za braki programowe i mapkę w Paincie .
różowe kółko Lucinda
ciemnoniebieskie kółko Anthony
jasnoniebieskie kółko William/Billy
żólta kropka - oko Oculus Anthony'ego, 1/3
ciemnozielone kółko Caelan
jasnozielone kółko Mathieu
żółtozielone kółko Claude
czarne bohomazy (małe) - nagrobki, kamienne, nie można się za nimi ukryć na stojąco
czarne prostokąty (duże) - mauzeleum, kapliczki, altany; duże, można się za nimi ukryć na stojąco
szary prostokąt na środku - budynek głównej kaplicy
|
Claude, Mathieu - Magicus Extremos od Caelana (+13 do rzutów) 1/3
Protecta: -10 do rzutów na CM na terenie cmentarza z kapliczką
Rycerze Walpurgii odpisują w tym temacie.
Zakon Feniksa odpisuje w tym temacie.
Czas na odpis: 24h.
Widać było, że ludzie porzucili już miejsca kultu. Cmentarz wyglądał tak jakby nikt na niego nie zaglądał od wielu miesięcy, a może nawet i lat. Bardziej przypominał jej te, które miała okazje widywać podczas swoich podróży. Zapomniany i w swej historii bardzo stary. Dla grupy wilkołaków było to idealne miejsce. W takie miejsca nikt nie zapuszcza się bez większej przyczyny. Dlatego powinni zachować maximum ostrożności. Z jednej strony jakie było prawdopodobieństwo, że patrol akurat dzisiaj i akurat o tej porze postanowił skierować się w stronę opuszczonego cmentarza? Z drugiej strony jakie było prawdopodobieństwo, że wilkołaki postanowili opuścić kaplicę przed zapadnięciem pełnego zmroku? Coś jej tu nie pasowało, a intuicja podpowiadała jej, że to zadanie będzie o wiele trudniejsze niż myślała.
Kiedy zaklęcie rzucone przez szlachcica się powiodło blondynka pokiwała głową z uznaniem. – Dobry pomysł – odparła szeptem spoglądając na mężczyznę. – Jeśli coś dostrzeżesz od razu daj znać. – dodała zaciskając mocniej różdżkę w dłoni.
Jej zaklęcie także dało im przewagę, której mogli potrzebować, gdyby doszło do starcia. – Spróbuję was wzmocnić. Na wszelki wypadek powinniśmy na razie trzymać się razem. – dodała. W konfrontacji z wilkołakami powinni pozostawać w kupie. - Magicus Extremos – rzuciła w skupieniu.
Blondynka ruszyła do przodu spoglądając w kierunku kaplicy w poszukiwaniu wejścia.
|idę kratkę do przodu (dół) + czy moglibyśmy prosić MG o doprecyzowanie, gdzie znajduje się wejście do kaplicy?
Kiedy zaklęcie rzucone przez szlachcica się powiodło blondynka pokiwała głową z uznaniem. – Dobry pomysł – odparła szeptem spoglądając na mężczyznę. – Jeśli coś dostrzeżesz od razu daj znać. – dodała zaciskając mocniej różdżkę w dłoni.
Jej zaklęcie także dało im przewagę, której mogli potrzebować, gdyby doszło do starcia. – Spróbuję was wzmocnić. Na wszelki wypadek powinniśmy na razie trzymać się razem. – dodała. W konfrontacji z wilkołakami powinni pozostawać w kupie. - Magicus Extremos – rzuciła w skupieniu.
Blondynka ruszyła do przodu spoglądając w kierunku kaplicy w poszukiwaniu wejścia.
|idę kratkę do przodu (dół) + czy moglibyśmy prosić MG o doprecyzowanie, gdzie znajduje się wejście do kaplicy?
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Lucinda Hensley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 82
'k100' : 82
Zaklęcia się udały. Zyskał trzecie oko. Miał nadzieję, że miało ono okazać się pomocne w odnalezieniu albo wilkołaków, albo ewentualnego zagrożenia. A po cichu liczył na to, że takie nie istnieje. Co złego mogło się stać wśród nagrobków i drzew? Niemniej jednak starał się być ostrożnym. Musiał działać szybko. Oko nigdy nie trwało długo – nie miał zbyt wiele czasu. Posłał je przed siebie, a właściwie na zwiady.
Kiwnął porozumiewawczo Lucindzie. To, co powiedziała było miłe. No i miała rację co do trzymania się razem.
| Oko porusza się w następującej kolejności: kratka w dół-lewo (czyli po skosie), 4 razy w dół. Będzie (mniej więcej) przy połowie ściany kaplicy.
Ja: kratka w dół
Kiwnął porozumiewawczo Lucindzie. To, co powiedziała było miłe. No i miała rację co do trzymania się razem.
| Oko porusza się w następującej kolejności: kratka w dół-lewo (czyli po skosie), 4 razy w dół. Będzie (mniej więcej) przy połowie ściany kaplicy.
Ja: kratka w dół
Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Cmentarz z kapliczką
Szybka odpowiedź