Wydarzenia


Ekipa forum
Tereny łowne
AutorWiadomość
Tereny łowne [odnośnik]05.11.16 22:48
First topic message reminder :

Tereny łowne

Jedną z tradycji, którą uparcie kontynuują lordowie Yorku, jest wybieranie się na polowania. W ostatnich czasach przyjmują one charakter głównie reprezentatywny. Przed tym niesamowitym wydarzeniem, należy jednak spędzić trochę czasu sam na sam z koniem. A czasami po prostu nachodzi potrzeba puszczenia się pędem przez piękne tereny. I oto właśnie wspaniała natura, nic tylko jechać.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny łowne - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Tereny łowne [odnośnik]10.08.17 22:03
The member 'Ignotus Mulciber' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - CZ' :
Tereny łowne - Page 4 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny łowne - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]30.12.17 20:32
26 maja

Wygodnie usadowiła się w siodle, poprawiając długą spódnicę; nie obawiała się jeżdżenia po damsku, choć zdecydowanie mogło utrudnić jej schwytanie czegoś potężniejszego. Nie dbała jednak o zwierzęce łupy, interesował ją wieprz, który nieopodal sam dosiadał wierzchowca i na całe szczęście nie zwracał uwagi na swoją żonę.
Tę rolę miała dziś odegrać wdzięcznie i bez mrugnięcia okiem, bowiem patrzyli na nich posiadacze możnych nazwisk, a areną były tereny łowne samej szlachty. Ministerstwo Magii nie miało teraz jak widać większych problemów, skoro niektóre szychy zdecydowały się na organizację kameralnego polowania. Gdy tylko Cedric usłyszał jak bardzo kameralne ono będzie, stanął na rzęsach, by zdobyć zaproszenie. Zdziwił się bardzo, gdy objęło ono również jego uroczą żonę, lecz skoro mógł dzięki temu ugrać coś dla siebie, łaskawie postanowił zabrać ją do Yorku.
Od pamiętnej nocy Caley była bardzo spokojna, a całą nienawiść przekuwała w sporządzane w pracowni eliksiry. Nie miały posłużyć śmierci męża, bo tej nie odważyłaby się planować tak otwarcie. Zresztą, gdyby Cedric zginął przez eliksir jego żona maczająca palce w alchemii natychmiast zostałaby pierwszą podejrzaną, a tego przecież chciała uniknąć. Nie potrzebowała szumu, rozgłosu, a jedynie trochę czasu i dobrych chęci. Machina została wprawiona w ruch i nie powstrzyma jej już nic, dlatego Caley spoglądała na męża ze spokojem, choć pod skórą życzyła mu bolesnego upadku z konia.
Powitała cały ten motłoch, który uważał się za śmietankę towarzyską, po czym podjechała dumnie wyprostowana do jedynej osoby, z którą mogła wymienić choćby garstkę nieprzypudrowanych i nieobleczonych fałszem słów.
- Witaj, Sigrun – skinęła głową, lecz nie uśmiechnęła się na powitanie tylko i wyłącznie dlatego, że brzask powitał ją tak niską temperaturą, by odechciewało jej się wykonywania jakichkolwiek ciepłych gestów – Twój ojciec bardzo się postarał, by zebrać tu tak znamienite osobistości, jak choćby mój mąż – kpiła z niego w żywe oczy swojej towarzyszki, dając jej zezwolenie, by blondynka robiła to samo.
Żałowała jedynie, że tego dnia nie miała pod sobą sprawdzonego rumaka, a klacz wypożyczoną ze stajni Carrowów. Wciąż tęskniła za swoją piękną Gersimi, którą mąż pozbawił życia jednym zaklęciem, gdy niecały miesiąc temu Caley po raz drugi straciła ich dziecko. Szalał na punkcie posiadania potomka, a poronienie odbiło się także na niej, lecz nie w sposób, jakie znosiłyby to inne kobiety. On stracił szansę na dziedzica, a ona straciła ukochanego wierzchowca. Ale i za to miał już niebawem zapłacić.
Na razie jednak Spencer-Moon musiała poradzić sobie z kuszą.
- Życzmy sobie pomyślnych łowów – zaproponowała, mocniej zbierając wodze w dłoniach – Oby zwierzyna dopisała, bo inaczej będziemy słuchać o tym przez miesiąc – mężczyźni lubili się przechwalać o wiele bardziej, niż kobiety.


ST upolowania jelenia wynosi 250, do rzutu nie doliczamy biegłości ani statystyk.
Po przekroczeniu progu 150 jesteśmy w stanie go zauważyć.
Wyniki na kości 95+ oznaczają upolowanie bażanta/zająca.




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Tereny łowne [odnośnik]02.01.18 0:10
Bardziej niż za samą osobą swego ojca, czarodzieja o zimnej, stalowej osobowości, ze wszech miar surowego i apodyktycznego, tęskniła za wspólnymi przejażdżkami z kuszami w dłoniach; po niemal dwóch latach nieobecności po raz pierwszy miała możliwość spotkać się z nim przy podobnej okazji. Nie była rada z towarzystwa, które tu zebrał, lecz ojciec jak najbardziej. Normund Rookwood od przeszło trzydziestu pięciu lat pracował w Ministerstwie Magii; był urzędnikiem powszechnie szanowanym i cenionym, także za sprawą tego, że dbał regularne spotkania z ludźmi zamożnymi i bardziej wpływowymi od niego samego. Z jego twarzy trudno było cokolwiek wyczytać, jego oblicze spowijała zimna obojętność, lecz Sigrun potrafiła dostrzec błysk zadowolenia w jego szarych oczach.
Pan Rookwood z żoną nie przybył, bo nigdy drugiej nie wziął,;po śmierci Gudrun z Borginów, nie była mu potrzebna; zdążyła wszak powić mu czterech silnych synów i córkę, którą zwykł ze sobą zabierać, mając wciąż nadzieję, że dzięki rozmowie z odpowiednią osobę dostanie posadę w Ministerstwie godną kobiety. Wbrew jego obawom nie zjawiła się ubrana po męsku i z papierosem w ustach jak to miała w zwyczaju; miała na sobie kobiecy strój jeździecki o barwie zgniłej zieleni, a na nogach wysokie, wypolerowane buty do kolan. Długie, pszenicznej barwy włosy spoczywały na plecach, by nie przeszkadzały podczas polowania. Sigrun dosiała gniadego wierzchowca, nieswojego, lecz w siodle trzymała się pewnie. Na kilka tygodni przez podróżą do Rumunii jej własny skręcił nogę, stał się więc bezużyteczny: zaklęcie Avada Kedavra wypowiedziała bez zawahania i choćby najmniejszego sentymentu, gdy przykładała kraniec różdżki do końskiego łba. Jedynymi zwierzętami, które darzyła dziwną, niewytłumaczalną sympatią były jej psy. Konno jeździła już od lat dzieciństwa, w siodle trzymała się więc pewnie i dobrze, choć wypadła już nieco z wprawy. W Rumunii nie miała czasu na podobne rozrywki.
-Dzień dobry, Caley - przywitała się uprzejmie; nie po raz pierwszy była na podobnym spotkaniu, wiedziała jak powinna była się zachować. Podobny ton bardzo obco brzmiał w jej ustach, lecz zaraz na nie wpełznął właściwy Sigrun, kpiący uśmiech -Raczej niezbyt się starał - odrzekła Caley kpiąco; nie potrzebowała wyraźniejszych sygnałów -Niegdyś zapraszał mojego, świętej pamięci małżonka, nic więcej nie jest w stanie mnie już zadziwić - dodała ironicznie.
Przed siedmiu laty pochowała małżonka, po którym miała nosić nazwisko Montague. Sigrun Montague, brzmiało strasznie. Jako wdowa powinna była nosić obrączkę na drugiej dłoni, lecz wyrzuciła jeszcze w dniu pogrzebu: pogrzebu, który starannie zaplanowała, bo sama doń doprowadziła. Jak nikt rozumiała więc wzgardę wobec własnego męża.
-Może lepiej więc życzmy łowów nieudanych, być może wówczas godność nie pozwoli im rozprawiać o własnej nieudolności, choć najpewniej nadużywam słowa godność... - odrzekła Rookwood, nie próbując nawet zapanować nad szyderczą nutą, która wkradła się do jej dość niskiego głosu. Jeśli jakikolwiek mężczyzna jęczałby Sigrun nad uchem, że nie zdołał ustrzelić jelenia, najpewniej po prostu by z niego szydziła. Miała cyniczne, okrutne usposobienie, a szyderstwa spływały z jej ust gładko i pewnie. Gardziła słabością i często to podkreślała.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]06.01.18 17:54
Mimo wszystko, Cedric Spencer-Moon nie był głupim człowiekiem. Często gubiła go pycha i niekiedy potykał się o własne ego, lecz w gruncie rzeczy dobrze wiedział jak osiągnąć to, co sobie zamierzył. Wychowany w silnie upolitycznionej rodzinie szybko zrozumiał, że prawdziwa polityka nie rodzi się na salach obrad nad ustawami, a w kuluarach, a takimi były zarówno wypełnione dymem papierosowym lokale wątpliwej reputacji, jak i tereny łowne należące do szlachty. Tę wiedzę przekazał żonie, a ona niejeden raz zrobiła z niej pożytek. Gdyby nie wzajemna nienawiść, pogarda i strach, być może tworzyliby z Caley niepokonany duet, lecz teraz pozostawało im tylko ignorowanie się wzajemnie na spędach takich, jak ten.
Kobieta uznała, że posyłanie mężowi wrogich spojrzeń nie będzie dobrze wyglądać wśród pań, a i takie znalazły się dziś w lasach Yorku. Zdecydowała więc, że skupi się już tylko i wyłącznie na swojej towarzyszce, o której nie wiedziała zbyt wiele, lecz wystarczająco by sądzić, że zdanie o mężach miały identyczne.
- Ojcowie zwykli często wykazywać większy sentyment do zięciów, aniżeli własnych córek – odpowiedziała, pozwalając by na jej usta również wstąpił ironiczny uśmieszek.
Cadmon nigdy nie doceniał córki, a Cedrica traktował tak, jakby ten od zawsze był członkiem jego rodziny. Nielegalne interesy scaliły ich na tyle, że ojciec nigdy nie pozwoliłby na rozwód, nawet gdyby nad życiem Caley miały zbierać się czarne chmury. A czy nie tak właśnie było?
Uciekła jednak myślami od swojej małżeńskiej sytuacji i skupiła się już wyłącznie na opanowaniu kuszy oraz panowaniu nad wierzchowcem. Z bronią siłowała się jakiś czas, lecz koniec końców musiała poprosić o pomoc.
- Czy dobrze ją naciągam?  - proszenie nigdy nie przychodziło jej łatwo, jednak miała w sobie na tyle samokrytyki by wiedzieć, kiedy należało po nie sięgnąć, by cokolwiek osiągnąć. Jeśli chciała upolować choćby zająca, musiała wycelować. A do wycelowania potrzebna była dobrze nastawiona kusza; wszystko składało się w jedną całość.
- Wiele bym oddała, gdyby to oni nadziali się dziś na tego dzika, na którego z takim podnieceniem liczą – mruknęła, a jej słowa dosłyszeć mogła jedynie jadąca obok Sigrun.
Caley sięgnęła pamięcią wstecz i przypomniała sobie, że Rookwood wizytowała ostatnio w Rumunii, a więc kraju, który swojego czasu interesował także ją. Zlecenia Ministerstwa Magii miały to do siebie, że nie zawsze można było otwarcie o nich rozprawiać, dlatego Spencer-Moon nie zamierzała zalewać swojej towarzyszki pytaniami o szczegóły.
- Tęskniłaś za czymś, będąc na obczyźnie?coś równie dobrze mogło okazać się kimś.
Odpowiedź musiała poczekać, bowiem gdzieś przed nimi rozległa się waltornia, psy zaczęły ujadać zaciekle, a polowanie ruszyło, wiec także one razem z nim. Caley pochyliła się lekko do przodu, popędzając konia. Wiedziała, że Sigrun dotrzyma jej tempa i będą mogły kontynuować rozmowę.




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Tereny łowne [odnośnik]06.01.18 17:54
The member 'Caley Spencer-Moon' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 26
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny łowne - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]10.01.18 20:36
-Mój mąż i ojciec byli przyjaciółmi w latach szkolnych, dziwne, że podczas pogrzebu nie uronił łzy - zaśmiała się kpiąco, wciąż żartując, posuwając się do sporej przesady; nie miała ojca za człowieka słabeg, poddającego się emocjom - Normund Rookwood był niczym żelazo, twardy i niezłomny. Pomimo wszystkich krzywd, jakie jej uczynił w przeszłości, przemocą i wzgardą w dzieciństwie, a później przymuszeniem do niechcianego małżeństwa - wciąż darzyła go szacunkiem. Miała jednak jednocześnie poczucie humoru, ostre i czarne, nie wahała się wystawiać palucha za granicę dobrego smaku. Wierzyła, że Caley zrozumie, co miała na myśli -Och, tak, smutny to był dzień, gdy świat stracił mego małżonka. Ileż interesów przepadło, cóż za niefart - ironizowała dalej, teatralnie zasmucona własnymi słowami.
Na pełnych, kształtnych ustach Sigrun pojawił się kwaśny uśmiech; kpiące żarty z małżonków przywiodły na myśl bolesne wspomnienia. Nie zapomniała wciąż tego, co Montague jej uczynił; nie była wtedy dość silna, by przeciwstawić się ojcu, wydawało się jej, że nie ma gdzie uciec, że rodzina to wszystko, co ma - ich nazwisko, dom, zwyczaje, czystość krwi. Dała się wydać za mąż jak głupia owca, za mężczyznę, którego prędko znienawidziła; za mężczyznę, który pozornie górował nad nią wzrostem, siłą i mocą czarodziejską. Bił ją więc, gwałcił, kopał - im mocniej wierzgała, tym mocniej bił. Na agresję odpowiadała agresją. Pogrążali się w tym coraz bardziej i bardziej, nakręcając spiralę nienawiści; on pragnął od niej silnego syna, a Sigrun była pewna, że jeśli do tego dojdzie, udusi szczeniaka własną pępowiną.
Nie mogli ze sobą żyć.
Jedno musiało ukatrupić drugie, a Sigrun musiała dowieść, że w tym małżeństwie nie ona jest głupią owcą, a drapieżnikiem. Nie myliła się, bo była tu dziś, wciąż żywa i silna jak nigdy wcześniej; nauczyła się jak radzić sobie z mężczyznami, nauczyła się jak owijać ich sobie wokół palca jako Adeline - nie była już tą samą dziewczyną, którą ojciec mógł zmusić do małżeństwa. Normund Rookwood także to wiedział i dawno już zaprzestał prób zeswatania Sigrun z innym, godnym według niego czarodziejem. We wdowieństwie czuła się jednak najlepiej - i nie miała najmniejszego zamiaru zmieniać tego stanu rzeczy.
Pytanie Caley sprowadziło Rookwood znów na ziemię, obdarzyła ją zaciekawionym spojrzeniem brązowych oczu, by zaraz pociągnąć wodze i zmusić konia, by zbliżył się do wierzchowca Caley. Bez pozwolenia wyciągnęła dłoń, by położyć ją na ramieniu Caley i ustawić jej rękę w odpowiedniej pozycji: -Łokieć wyżej, bardziej pod kątem - pouczyła ją, choć bez śladu wyniosłości, czy kpiny w głosie; nie kpiła już nie szydziła. Caley miała pełne prawo nie trzymać kuszy poprawnie; myślistwo nie było typowo kobiecą rozrywką, nawet Sigrun nie miała co do tego wątpliwości - a wielka szkoda, była to cudowna rozrywka. Zwłaszcza, jeśli lubiło się zapach juchy i futra.
-Jeśli dalej będą pić tyle wina, z pewnością to zrobią - odparła Caley ze śmiechem, równie cicho; nie chciały, by ta rozmowa dotarła do uszu postronnych i tak by nie zrozumieli. W mniemaniu społeczeństwa żona winna była mężowi bezgraniczne posłuszeństwo i miłość - cóż za wierutna bzdura. Przede wszystkim kobieta miała prawo wyboru i robienia tego, co się jej rzewnie podoba. Krok ku takiemu stanowi rzeczy wymagał jednak ogromnej odwagi i wielkiego zaparcia się w obie, by go uczynić.
Nienawiść bywała niezwykle silnym bodźcem, Sigrun wiele już tym wiedziała.
Psy zaczęły ujadać, inni ruszyli, nie mogły pozostać w tyle; wierzchowiec Caley wyskoczył do przodu pierwszy, pędząc jak strzała, a Spencer-Moon doskonale trzymała się w siodle; prezentowała wysokie umiejętności jeździeckie, o jakie Sigrun ją nie podejrzewała. Spięła konia, popędzając go do biegu, by zrównać się z blondynką.
-Świetnie trzymasz się w siodle - odezwała się, gdy jechały obok siebie, -Za czym tęskniłam? Za whisky? Wygodnym łóżkiem? Wierz mi, Rumunia to straszna wieś, wszyscy tam chyba mają wszy i robaki, po powrocie musiałam się wykąpać we wrzątku, by poczuć, że zmyłam z siebie ten brud - wyznała z rozbrajającą szczerością Sigrun; nie zwykła się krygować w rozmowach, nie była niewinnym dziewczątkiem. -Z pewnością nie za moim świętej pamięci małżonkiem - zaśmiała się znów szyderczo i cicho, mówiąc tylko do Caley.
Nie kłamała, nie zwodziła, wyjątkowo mówiła prawdę. W Rumunii brakowało jej jedzenia, do którego przywykła i alkoholu, to wszystko; to, czego pragnęła najmocniej - Chrstiphera, swego brata - miała niepoprawnie blisko siebie.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]10.01.18 20:40
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 52
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny łowne - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]13.01.18 13:01
Pogrzeb był niewielką plamą czerni, majaczącą na horyzoncie myśli Caley, lecz oczyma wyobraźni nie widziała czyje dokładnie ciało oplatał żałobny całun. Jej, czy Cedrika? Które z nich pierwsze pożegna się z życiem, które z nich okaże się być przebieglejsze? On miał wprawę w pozbywaniu się żon, a ona miała swojego drogiego brata, który na swój sposób obiecał jej już pomoc w skróceniu udręki, jaką było małżeństwo. Nie widać było jeszcze ostatniej prostej w tej gonitwie o zwycięstwo, ostatnie zawiłości odwlekały wyścig z czasem, a wszyscy trwali w fazie zbrojenia się do finalnego pojedynku.
- Wdowieństwo ci służy – skomplementowała swoją towarzyszkę, uśmiechając się pod nosem.
Nawet nie znając szczegółów swoich historii, kobiety mogły z dużą dozą prawdopodobieństwa podejrzewać, że łączy je o wiele więcej, niż to się na pierwszy rzut oka wydawało. Żadna z nich nie mówiła o tym otwarcie, lecz półsłówka i niedopowiedzenia były czasem lepszymi wskazówkami, niż zakomunikowanie czegoś wprost. Sigrun znajdowała się na etapie, który i Caley chciałaby kiedyś osiągnąć – powrót do panieńskiego nazwiska i postawa wręcz krzycząca o niezależności wiązałaby się z odkryciem pokładów pewności siebie, jakie pogrzebała jakiś czas temu.
Żałowała, że Rookwood nie uczęszczała do Durmstrangu. Na pewno odnalazłaby się w skandynawskiej szkole, a sama Caley wyniosłaby z niej o wiele bardziej wartościowe znajomości. Połączyłaby je idea czystości krwi, być może podzieliłyby się radami odnośnie zadowalania wymagających ojców i uzupełniły na tyle, by stanowić solidny tandem. I choć to Calhoun od zawsze był jej drugą połową, nie stroniła od towarzystwa dziewcząt czy innych kobiet. Choć był to męski świat, solidarność mogła wiele zdziałać.
Nie drgnęła więc, gdy poczuła dotyk Sigrun; natychmiast zastosowała się do jej wskazówki i odkryła, że w ten sposób zdecydowanie wygodniej jest trzymać kuszę. Kto wie, może pewnego pięknego dnia sprawi sobie własną i gdy odzyska już dawną siebie, do drzwi wejściowych przy numerze jedenastym na Mansfield Road przybije pana domu. Wyobraźnia podsuwała jej naprawdę soczyste obrazy, którymi podświadomie chciała natychmiast podzielić się z bratem.
- Mogłam pomyśleć wcześniej i sama przygotować drogiemu mężowi coś do picia – pozwoliła sobie na żart, lecz prawda była taka, że nie zamierzała ryzykować. Podejrzenie od razu padło by na nią, ponieważ radziła sobie z kociołkiem naprawdę dobrze. Nie potrzebowała dodatkowego zamieszania dookoła ich małżeństwa, nie teraz, gdy jego koniec był już tak bliski.
Wiatr przyjemnie smagał jej twarz, a podskoki w siodle nie sprawiały na razie dyskomfortu. Konie pędziły przed siebie, a kobiety zajęte były rozmową i jednoczesnym wypatrywaniem czegoś, co i im mogłoby przynieść łup tego dnia. Za komplement podziękowała skinieniem głowy; starała się być naprawdę dobra we wszystkich dziedzinach, które żywo ją interesowały.
- Być może czas więc zaplanować kolejną podróż? W miejsce, gdzie tęsknota za alkoholem zostanie zaspokojona przez nowe smaki – odezwała się, między drzewami wypatrując jakiegokolwiek ruchu mającego świadczyć o tym, że niebawem obierze sobie za cel jakieś niewinne zwierzątko.




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Tereny łowne [odnośnik]13.01.18 13:01
The member 'Caley Spencer-Moon' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 84
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny łowne - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]18.01.18 21:53
Doskonale pamiętała pogrzeb własnego męża. Nie była otumaniona rozpaczą, smutek nie sprawił, że w pamięci wspomnienia zatarła czerń. Wyczekiwała wszak tego momentu, sama do niego doprowadziła sprytną intrygą, uknutą z własnym bratem. Małżeństwo jej ciążyło, było udręką, przeszkadzało; nie wątpiła w to, że w końcu zdołałaby go sobie podporządkować, jeśli nie własną siłą, to zaklęciem Imperius - jednakże po co? Był jak u kula u nogi. Nie potrzebowała męża. Nie świadczył o jej wartości jak kobiety i czarownicy. Doskonale radziła sobie sama, czego dawała dowód, zdobywając posadę w elitarnej jednostce Brygadzistów w Ministerstwie Magii.
W chwili pozbycia się Alpharda czuła ulgę. Następnej nocy upiła się z Christopherem, świętując odzyskaną wolność. Nigdy nie żałowała swego czynu, a po czasie doszła do wniosku, że może lepiej się stało; nie przylgnęła do niej łatka starej panny, co było w obecnych czasach strasznym występkiem.
-Nie wiem, czy powinnam głośno za to podziękować - zaśmiała się krótko.
Dość już powiedziała, dając Caley do zrozumienia jak mocno nienawidziła swojego męża; nie zamierzała i nie mogła się jej zwierzać tu i teraz, choć czuła, że nawiązały wątłą nić porozumienia - przynajmniej na ten moment. Pragnęła rozmowę kontynuować, poznać ją bliżej, choć jeszcze nie przypuszczała jak wiele je łączy; ona także nie unikała towarzystwa kobiet, jeśli nie były mdląco-słodkimi dziewczątkami, pozbawionymi wolnej woli i własnego zdania. Wychowana została bez matki, za to z surowym ojcem otaczającego kultem siłę i czterema braćmi, lecz mimo wszystko nie była chłopczycą i nie zachowywała się po męsku, choć potrafiła mężczyzną być. Płeć nie była dla metamorfomaga żadną granicą; zmieniała ją z czystej ciekawości i dla zabawy, kilkukrotnie miała nawet kobiety jako on, lecz duszę miała swoją - dusza należała do Sigrun. Kobiety. Silnej i niezależnej.
-Czyżbyś miała na myśli konkretne miejsce? - spytała zainstrygowana; nie była typem obieżyświata, nigdy nie czuła ciągot do odwiedzania obcych, nieznanych miejsc, podróżowania, a pod pojęciem podróży rozumiała wojaże poza Wyspy, gdzieś gdzie nie mogła się teleportować. Anglia, Szkocja, Walia, Irlandia - wszystkie te miejsca były zaledwie na wycięgnięcie ręki, znała je dobrze, lecz najlepiej czuła się w rodzinym północnym Yorkshire, w dystrykcie Harrogate, skąd wywodziła się jej rodzina -Dopiero co wróciłam, przyznam, że jeszcze o tym nie myślałam. Mam kilka ważnych spraw.. - och, tak. Walka o wyjście z cienia mugoli, o ideę czystej krwi, walka dla Czarnego Pana znajdowały się na szczyśce listy priorytetów, były najważniejszym zadaniem, które przed Rookwood kiedykolwiek stanęło. Już służbowa podróż do Rumunii sprawiła, że pozostawała w tyle za innymi; nie miała pojęcia, że Tom Riddle powrócił do Anglii i stworzył tak silną organizację. Nie mogła pozwolić sobie na marnowanie następnych tygodni, nie chciała by znów coś ją ominęło - dlatego póki co wyjeżdżać nie zamierzała. -... do zrobienia.
Nie wyjaśniła, nie znały się dobrze, nie ufała jej jeszcze. Wiedziała rzecz jasna, że pani Spencer-Moon wywodzi się z dobrej rodziny, Goylowie cechwali się odpowiednimi poglądami i dbałością o czystość swojej krwi; jej kuzynka, Eir, wyszła za Goyla, nie pozostawały w bliskich stosunkach, Rookwood jednak wiedziała, że Cadan był jej bratem.  Spojrzała na Caley jednak z czystą ciekawością, być może kiedyś przyjdzie odpowiedni czas i pora, by wyjechać, a wówczas wspomni jej poradę.
-Jedź za mną, znam to miejsce - odezwała się nagle, spowalniając wierzchowca; pozwoliła, by wyprzedzili je inni, jadąc za resztą. Sigrun wiedziała, że ojciec nie poprowadzi towarzystwa w najlepsze zakątki tych terenów, by dalej móc się przechwalać najbardziej okazałymi zdobyczami; kilka minut później wybrały na rozwidleniu szlaku inną, pozornie mniej uczęszczaną ścieżkę, gdzie las był gęstszy, a przez korony drzew przebijało się mniej światła. Ujadanie psów ucichło, tak jak i głosy tych, którzy nie mieli pojęcia, że swoimi irytującymi rozmowami mogą zwierzynę wystraszyć.
-Spójrz - powiedziała nagle, wchodząc niegrzecznie jej w słowo, lecz sądziła, że wykaże się zrozumieniem; dłonią w skórzanej rękawiczce wskazała na krzewy nieopodal, w których coś się poruszyło. Zatrzymała konia, puściła wodze, natychmiast ustawiając kuszę we właściwej pozycji. Po chwili spośród liści wyłoniły się dwa dorodne zające. Przypadek?
Bez zastanowienia wypuściła bełt.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]18.01.18 21:55
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 60
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny łowne - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]30.01.18 21:40
Od dawna już nie umiała spoglądać na siebie w lustrze nie odczuwając wstrętu; okłamywała bliskich i samą siebie, lecz to wszystko miało już niebawem ulec zmianie. Dopiero stojąc w czerni i zasłaniając twarz woalką wdowieństwa będzie w stanie bez żalu patrzeć na swoje odbicie. W przeciwieństwie do Sigrun straciła wszelką nadzieję na to, że kiedykolwiek podporządkuje sobie męża, a każdy wspólny tydzień tylko utwierdzał ją w przekonaniu, że nie będzie za nim tęsknić. Dał jej kilka cennych lekcji, których już nigdy nie zapomni, ale zbliżał się jego czas. Nie mogła dłużej czekać.
Ujadanie psów dobiegało z oddali, tak więc pogoń musiała być sporo przed nimi, lecz wcale jej to nie przeszkadzało. Wjeżdżały właśnie z Rookwood w gęściej porośniętą część lasu, za sobą wciąć mając kilka osób i choć jej osobiście nie udzielała się atmosfera konkurencji, podobała jej się myśl towarzysząca świadomości, że już za moment naciśnie spust kuszy i być może pozbawi życia swoje przyszłe bolerko bądź choćby rękawiczki. To byłą tylko zwierzyna łowna, Caley nie czuła żadnego sentymentu ani oporu przed polowaniem i nawet przez myśl jej nie przyszło, by metaforycznie porównywać z nimi siebie.
Temat niechcianych mężów zakończył się, choć Spencer-Moon miała wrażenie, że powróci jeszcze przy ich niejednym spotkaniu. Pod skórą wyczuwała, że połączy ją z Sigrun jeszcze niejedna rzecz i że są do siebie bardziej podobne, niż chciałyby przyznać, lecz na razie nie ryzykowała wypowiadaniem swoich fantazji czy przewidywań na głos. Nawet tutaj, w lesie, istniała możliwość bycia podsłuchanym przez niegodnych i niewygodnych osobników, nie należało ryzykować.
- Byłaś kiedyś w Norwegii? – zagaiła, przez moment jeszcze skupiona na swojej towarzyszce, której chciała polecić kraj przodków.
Jeśli nie skusiłyby jej fiordy, bezkresne lasy, mroźne powietrze i cudowne krajobrazy, być może norweska gościnność byłaby tym, co podbiłoby serce Sigrun. Miejsca, w których pogańskie naleciałości przeplatały się z magią i trudno było odróżnić jawę od snu, za to bardzo łatwo stracić głowę, cnotę lub zawartość sakiewki. Caley mogłaby zachwalać Norwegię godzinami, lecz jej towarzyszka dała nagle znać, że coś czai się w krzakach i rzeczywiście – początkowo wyskoczyły z nich dwa zające, do których Rookwood bez zawahania posłała strzały, lecz dopiero to, co wyłoniło się później, skupiło na sobie całą uwagę Spencer-Moon. Dorodny jeleń z bujnym porożem, niewiele mniejszy od konia, którego dosiadała, zerwał się do biegu i pragnął umknąć czym prędzej przed swoim przeznaczeniem.
Blondynka natychmiast popędziła konia i nie oglądając się za siebie – choć wiedziała, że Sigrun dotrzyma jej kroku – ruszyła za zwierzyną. Z kuszą nie czuła się jeszcze do końca pewnie, lecz w końcu musiał nadejść ten pierwszy raz, więc nie wahała się, wycelowała i wypuściła strzałę, śledząc ją wzrokiem. Nawet jeśli nie trafi, brązowa sierść zwierzęcia będzie doskonale widoczna na ciemnozielonym tle lasu i Rookwood na pewno dokończy dzieła.




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Tereny łowne [odnośnik]30.01.18 21:40
The member 'Caley Spencer-Moon' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 73
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny łowne - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]21.02.18 21:17
Bełt z kuszy Sigrun trafił zająca prosto w gardziel. Sparaliżowany bólem próbował wykonać sus z powrotem w zarośla, lecz nie zdołał, padł na zimną ziemię drżąc ze strachu i bólu, krztusząc się przez niemożliwość złapania oddechu. Łowczyni patrzyła na ostatnie jego chwile jeszcze z poziomu siodła, nim zdecydowała się na moment z konia zejść. Tylko po to, by złapać zająca za uszy i odpowiednim zaklęciem dokończyć dzieła. Ból zwierzęcia przeminął, pokryte brązowym futrem ciałko przestało drżeć, więc Sigrun wepchnęła je do przygotowanym wcześniej skórzanych worków wiszących u siodła. Twarz Sigrun wyrażała wyłącznie zadowolenie ze zdobycia tak tłustego okazu, choć drobna zwierzyna nie zaspokoiła jej ambicji. Z zająca zrobi dobry pasztet, lecz marzyły się jej rękawiczki z jeleniej skórki.
Nie mogła zaprzeczyć, że uwielbiała ten sport. Nie tylko ze względu na możliwośc zaspokojenia w pewnym stopniu rządzy krwi (i dziczyzny na stole), lecz zdobycze także byly nader cenne. Zamożna nigdy nie była, lecz w szafie miała wiele pięknych futer, które w większości sama zdarła. Zamiłowanie do nich miała we krwi, tak jak każdy Rookwood.
-Nie byłam, lecz chciałabym - odpowiedziała Sigrun z powrotem dosiadając swojego wierzchowca i doganiając Caley. -Moje imię nie jest wyłącznie przypadkiem. Matka mi je dała, po swojej babce. Przed małżeństwem nazywała się Borgin - to powinno było rozjaśnić Caley kwestię imienia towarzyszki i urody - długich jasnych włosów, bladej cery, twardszych rysów twarzy - Żona Twojego brata Cadana, Eir, to moja kuzynka - dodała na ostatek.
W pewien sposób były więc ze sobą spowinowacone, lecz bynajmniej Sigrun to nie dziwiło. Czarodziejskich rodzin o czystej krwi było już coraz mniej; nie wszyscy szanowali tradycję i bratali się z mugolami, co było obrzydliwe. Szanujący się członkowie ich społeczności mieli więc coraz mniejsze pole wyboru, a małżeństwa były aranzowane przez rodziców - tak jak małżenstwo Sigrun, choć to nie był dobry przykład. Koniec końców wszyscy byli mniej, lub bardziej ze sobą spokrewnieni, bądź skoligaceni.
W pierwszym momencie nie rozumiała nagłego wyrwania się Spencer-Moon do przodu, lecz prędko i ona dostrzegła dużą, brązową plamę sierści pośród zieleni. Sigrun spięła wierzchowca piętami, zmuszając go do coraz szybszego biegu, aż wreszcie zrównał się z koniem młodszej kobiety. Tę chwilę mogłaby zatrzymać na wieczność. Ona, siedząca na ogonie wspaniałej zwierzyny, wkoło las, ujadanie psów, wiatr we włosach - czuła się na swoom miejscu.
Caley bezbłędnie oddała strzał. Jełeń zwolnił, zawył zraniony, lecz nadal próbował uciekać, choć zdążyly otoczyć go wściekłe, gończe psy. W końcu to dumne, potężne zwierzę przewaliło się na ziemię, kiedy i Rookwood poprawiła dzielo Caley swoim bełtem.
-Piękny strzał - zawołala, a komplement był szczery. Zblizywszy się do psów, utkwiła pełne zadowolenia spojrzenie w ich wspólnej zdobyczy.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]04.03.18 17:10
Małe, niewinne stworzenie nie zasługiwało na cierpienie, dlatego Caley bez przyjemności obserwowała jego agonię, skróconą wreszcie jednym ruchem Sigrun. Kobieta wiedziała co robi, znała się na rzeczy i bez mrugnięcia okiem pozbawiła życia zwierzynę, kończąc tym samym jej ból. Zdecydowanie i precyzja czyniły z Rookwood dobrą łowczynię, tym bardziej więc Spencer-Moon cieszyła się, że dane im było spotkać się na polowaniu i poprzez współpracę poznać się choć odrobinę lepiej. Czuła, że była to znajomość, którą warto pielęgnować.
Dziczyzna miała trafić na stół rodziny Goyle już za niespełna miesiąc; Sankthans nadchodził wielkimi krokami, a uczta z tej okazji jawiła się na horyzoncie i była jasnym punktem kolejnego miesiąca spędzonego z mężem. Cedric mógł zatrzymać swoje bażanty, których na pewno wiele już nałapał, mógł nawet szczycić się swoim dzikiem, ale prawdziwy, o wiele bardziej szlachetny łup miały w zasięgu swych kusz kobiety.
Dowiadując się o pochodzeniu Sigrun, Caley uśmiechnęła się szczerze; nie dziwiły ją skandynawskie korzenie swojej towarzyszki, lecz pokrewieństwo z Eir, o którym wcześniej nie wiedziała, lub po prostu jakimś cudem wyparła z pamięci.
- Musimy uczcić to odkrycie inaczej, niż tylko łupem – zaproponowała, mając na myśli oczywiście alkohol i dobrą zabawę. To aż dziwne, że już widziała Rookwood jako dobrą znajomą, z którą na pewno nie będzie się nudzić.
Zresztą blondynka szybko zrównała się z nią, gdy popędziły za jeleniem. W siodle czuła się doskonale, nawet pomimo problematycznego siodła. Czując wiatr we włosach i sprawczą moc własnej kuszy, Caley popędzała konia, skupiając wzrok tylko i wyłącznie na zwierzynie. Jej bełt trafił idealnie, lecz nie dobił stworzenia, na szczęście trafienie Sigrun było precyzyjne i szybko położyło kres cierpieniom jelenia. Padł na ziemię, orając ją porożem, a Spencer-Moon niemal natychmiast zeskoczyła z wierzchowca, podchodząc bliżej swojej zdobyczy.
Upewniwszy się, że w zwierzęciu nie ma już życia, przystanęła tuż przy wielkim cielsku i pogładziła szorstką sierść; organizm jelenia był jeszcze ciepły, a z dwóch zadanych mu ran sączyła się ciemna krew. Caley przez chwilę zapatrzyła się w jej strużkę, lecz w oddali znowu dało się słyszeć odgłosy gonitwy, dlatego podniosła głowę i spojrzała na swoją towarzyszkę.
- Doskonała robota – pochwaliła ich wspólne dzieło. Wiedziała, że podzielą się sprawiedliwie, lecz nie zależało jej na wielkim łupie. Dosłownie każdą część zwierzęcia można było wykorzystać, ale jej zależało głównie na mięsie, które jej służąca miała później przygotować dla całej rodziny. Sigrun mogła zatrzymać poroże, jeśli tylko chciała.
- Mam przeczucie, że to dopiero nasza pierwsza wspólna zdobycz – rzuciła enigmatycznie, gdy wskakiwała na konia po wezwaniu odpowiednich ludzi, mających przetransportować jelenia do oporządzenia w odpowiednim miejscu.
Dość szybko zaroiło się dookoła nich od zaciekawionych oczu, głównie pań, pozostających w tyle za swoimi mężami lub ojcami. W końcu jednak nadjechali także mężczyźni, a Cedric, choć obwieszony zającami i bażantami, musiał uznać wyższość swojej żony, jako iż sam dzika nawet nie drasnął. Polowanie zakończyło się więc małym tryumfem, a ona i Sigrun miały spotkać się już niebawem.

zt




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon

Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Tereny łowne
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach