Kryjówka pisarzy
AutorWiadomość
First topic message reminder :
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
Kryjówka pisarzy
W jednej z bocznych uliczek można znaleźć wyjątkowe miejsce, magicznie ukryty pokój, określany mianem kryjówki pisarzy z racji spotykającej się tam grupy artystów szukających natchnienia. Pomieszczenie nie jest duże, wypełnione starymi fotelami i kanapami, w rogu znajduje się kominek i sterta bardzo starych gazet.
Wieść niesie, że natchnienie zbierających się tu osób to nie jedyny powód odwiedzin, a plotki lubią rozchodzić się echem. To duch pięknej śpiewaczki, wili, nawiedzającej dawny dom, stanowi główne źródło weny, tym bardziej, że duch eterycznej istoty lubuje się w udzielaniu przybyłym niezwykłych, artystycznych porad. Czyż można dziwić się młodym mężczyznom, stęsknionym zgubionych ideałów piękna, które ofiaruje im duch? A może i ty się skusisz?
Wieść niesie, że natchnienie zbierających się tu osób to nie jedyny powód odwiedzin, a plotki lubią rozchodzić się echem. To duch pięknej śpiewaczki, wili, nawiedzającej dawny dom, stanowi główne źródło weny, tym bardziej, że duch eterycznej istoty lubuje się w udzielaniu przybyłym niezwykłych, artystycznych porad. Czyż można dziwić się młodym mężczyznom, stęsknionym zgubionych ideałów piękna, które ofiaruje im duch? A może i ty się skusisz?
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 08.01.19 7:42, w całości zmieniany 1 raz
Histeryczna całostka rozlazła się po kątach pisarskiej kryjówki, swym krzykliwym echem wzburzając zakurzone widma sekretu, o którym za wszelką cenę nie chciała opowiadać. Najpewniej ze wstydu, być może zaś z racji osobliwego uroku, który schizofrenicznie rządził jej myślą; nie zastanawiał się nad tym zbyt długo, nieprzesadnie też przejął emocjonalnym wybuchem czy leciwą prowokacją. Mogła dowoli dostrzegać w nim kolory wrogości, ale rzeczywistość najpewniej dość prędko zweryfikować miała świadectwo jego wysiłków; udana próba podjęta przed klątwołamacza najpewniej mogłaby uwolnić ją od stygmatu przekleństwa, które na nią nałożono, ale wszystko dalej leżało w zakresie bladych, pozbawionych pewności domniemywań. Jego doświadczenie — choć oszlifowane w odmętach norweskich gęstwin — wciąż dalekie było mistrzowskiemu, więc śmiało dopuszczał do siebie możliwość pomyłki. O tej wolał jednak głośno nie mówić, jakby dla świętego spokoju własnego ducha, albo w niepowstrzymanej manierze podbudowy wizerunku pozorowaną profesjonalnością.
— Istotnie — przyznał sucho, zobojętniale, może nawet trochę pretensjonalnie, gdy głośno rozprawiała o tym, że o klątwach i czarnej magii nie miała zielonego pojęcia. — Właśnie dlatego wysłuchasz tego co mam do powiedzenia... — dodał wkrótce, zmęczony już nieco jej ekscentryczną manierą; porzucił grzecznościowe tytuły na rzecz skracającej dystans bezpośredniości, ale w tej sytuacji nie powinno mieć to już większego znaczenia. — Albo możemy się rozejść już teraz. Nie zwykłem tracić czasu na ludzi, którzy nie potrafią go uszanować — skwitował po chwili, stanowczo, posyłając jej spojrzenie inne od tych, którym przyglądała się dotąd; tęczówki skrywały zniecierpliwienie, osąd, może i nawet złość.
— Nie jest to najpewniej konwencjonalna klątwa — niedługo potem wyjaśniał po norwesku Varyi, zupełnie już nieprzejęty wizją tego, że słowa wypowiedziane w obcym języku mogły nieść się brzmieniem niechlubnego faux pas; uwagi zasiadającej naprzeciw panny swą jarmarcznością dały mu już dobitnie do zrozumienia, że dbałość o kurtuazję nie leżała w obrębie ichniejszych priorytetów. — Dam ci namiary na klątwołamacza. Pójdziesz z nią i dopilnujesz, żeby napomknęła specjaliście o nieudanym Imperiusie. Jest nieprzewidywalna i nie wiem nawet, czy z natury, czy z powodu uroku — pokrótce wyjaśnił kuzynce, niemo doceniając jej chłodną rachubę i wdzięczność za pomoc. — Powinnaś w tym uczestniczyć, może to być kluczowe przy zdejmowaniu klątwy — norweski dalej przetykał ciszę skromnego pomieszczenia, karząc pannę Crabbe tępym uczuciem świadomości, że konwersować mogli teraz o wszystkim. Nie zdziwiłby się, gdyby ta praktyka wewnętrznie rozsierdzała ją jeszcze bardziej.
— Posilę się o logiczne stwierdzenie, że rodzinne zapiski nie muszą zdradzać praktyk tego pokroju... — odparł wreszcie jej, na powrót po angielsku, choć w jego miałkiej uwadze skrywała się doza ironicznej kpiny; wszakże klątwy, co do zasady, nakładane są w tajemnicy — w innym wypadku nie miałyby swojego zastosowania. — Przekażę Varyi kontakt do zaufanego klątwołamacza, który powinien uporać się z problemem — dopowiedział po jej ostatnich słowach, porozumiewawczo spoglądając w kierunku poszkodowanej kuzynki; w coś ty się dała wplątać, co? — Choć nie wiem, czy ktokolwiek sobie z tym poradzi... Mogłem wprowadzić was w błąd — przyznał cicho w północnych głoskach, tylko dla uszu Mulciberówny, która — wbrew pozorom — wydawała się największą ofiarą nieszczęsnego pecha.
— Istotnie — przyznał sucho, zobojętniale, może nawet trochę pretensjonalnie, gdy głośno rozprawiała o tym, że o klątwach i czarnej magii nie miała zielonego pojęcia. — Właśnie dlatego wysłuchasz tego co mam do powiedzenia... — dodał wkrótce, zmęczony już nieco jej ekscentryczną manierą; porzucił grzecznościowe tytuły na rzecz skracającej dystans bezpośredniości, ale w tej sytuacji nie powinno mieć to już większego znaczenia. — Albo możemy się rozejść już teraz. Nie zwykłem tracić czasu na ludzi, którzy nie potrafią go uszanować — skwitował po chwili, stanowczo, posyłając jej spojrzenie inne od tych, którym przyglądała się dotąd; tęczówki skrywały zniecierpliwienie, osąd, może i nawet złość.
— Nie jest to najpewniej konwencjonalna klątwa — niedługo potem wyjaśniał po norwesku Varyi, zupełnie już nieprzejęty wizją tego, że słowa wypowiedziane w obcym języku mogły nieść się brzmieniem niechlubnego faux pas; uwagi zasiadającej naprzeciw panny swą jarmarcznością dały mu już dobitnie do zrozumienia, że dbałość o kurtuazję nie leżała w obrębie ichniejszych priorytetów. — Dam ci namiary na klątwołamacza. Pójdziesz z nią i dopilnujesz, żeby napomknęła specjaliście o nieudanym Imperiusie. Jest nieprzewidywalna i nie wiem nawet, czy z natury, czy z powodu uroku — pokrótce wyjaśnił kuzynce, niemo doceniając jej chłodną rachubę i wdzięczność za pomoc. — Powinnaś w tym uczestniczyć, może to być kluczowe przy zdejmowaniu klątwy — norweski dalej przetykał ciszę skromnego pomieszczenia, karząc pannę Crabbe tępym uczuciem świadomości, że konwersować mogli teraz o wszystkim. Nie zdziwiłby się, gdyby ta praktyka wewnętrznie rozsierdzała ją jeszcze bardziej.
— Posilę się o logiczne stwierdzenie, że rodzinne zapiski nie muszą zdradzać praktyk tego pokroju... — odparł wreszcie jej, na powrót po angielsku, choć w jego miałkiej uwadze skrywała się doza ironicznej kpiny; wszakże klątwy, co do zasady, nakładane są w tajemnicy — w innym wypadku nie miałyby swojego zastosowania. — Przekażę Varyi kontakt do zaufanego klątwołamacza, który powinien uporać się z problemem — dopowiedział po jej ostatnich słowach, porozumiewawczo spoglądając w kierunku poszkodowanej kuzynki; w coś ty się dała wplątać, co? — Choć nie wiem, czy ktokolwiek sobie z tym poradzi... Mogłem wprowadzić was w błąd — przyznał cicho w północnych głoskach, tylko dla uszu Mulciberówny, która — wbrew pozorom — wydawała się największą ofiarą nieszczęsnego pecha.
Igor Karkaroff
Zawód : pomocnik w domu pogrzebowym; początkujący zaklinacz; zarządca karczmy
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
his eyes are like angels
but his heart is
c o l d
but his heart is
c o l d
OPCM : 6 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 16 +3
ZWINNOŚĆ : 9
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Kryjówka pisarzy
Szybka odpowiedź