Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja
Jezioro Loch Lomond
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Loch Lomond
Jedno z najbardziej malowniczych miejsc w Szkocji, największe jezioro Wielkiej Brytanii - Loch Lomond. Na samym jeziorze znajdują się niewielkie wyspy, na które turyści, jak i mieszkańcy od czasu do czasu się wybierają, szczególnie letnią porą. Dookoła jeziora znajduje się także kilka niewielkich, głównie mugolskich mieścin. Warto wspomnieć, że ludzie w tych okolicach mówią tak silnym szkockim dialektem, że rodowity Anglik może mieć niemałe problemy ze zrozumieniem ich.
W okolicach gór nie trudno spotkać także typowe dla Szkocji rude krowy oraz pokaźne stada płochliwych, acz bardzo hałaśliwych baranów.
W okolicach gór nie trudno spotkać także typowe dla Szkocji rude krowy oraz pokaźne stada płochliwych, acz bardzo hałaśliwych baranów.
Dotąd przybrany subtelny uśmiech zaniknął, tworząc iluzję powagi na jego twarzy. Powziął poważnie kwestię, którą sam rzucił w wydźwięku gęstości tejże sytuacji. Nigdy nie rzucał słów na wiatr, tym bardziej o tak jednoznacznym wydźwięku. Nie zamierzał drwić z jej braku doświadczenia, chciał, by poznała prawdziwą bliskość. Odczuć, mimomimo że ich obecne było wywołane zgubą silnego wywaru. Mężczyzna zaczynał zdobywać pewność, a w jego spojrzeniu wibrowało coś więcej niż zwykła fascynacja. Była to mieszanka tajemniczości i determinacji, jakiej nie sposób było odmówić. Głęboko w jego oczach migotała iskierka, jakby starając się przekroczyć granice ukrytego światła. Teraz nie było już miejsca na lekceważenie, przyszła pora na poważne spojrzenie w przód. Nieznacznie przejechał kciukiem tuż przy jej dolnej wardze, ostrzegawczo, jakby badając jej reakcje. Jakże kusiła go słodycz zaróżowionych warg, skrywająca niewinność i czystość nienaruszoną przez nikogo. Przeczuwał, nie zadając więcej pytań na ten temat. Tak nie należało robić. Wyswobodził niewidocznie dłoń z ich obopólnego powiązania, kierując łagodnie ją między jej łopatki. Niezauważalny ruch był jakby sygnałem, że czas powoli płynie dalej, a każdy ich gest był krokiem w nieznane. W powietrzu unosił się subtelny ładunek napięcia jakby zapowiedź czegoś większego.
- Wystarczy, że zaufasz — spoglądał na jej lico, nie odsuwając dotąd twarzy od niej. Cieszył się chwilą, poił się obecnością i ciepłem kruchej istotki we własnych ramionach. Tylko tutaj mógł zapewnić jej bezpieczeństwo dostatecznie duże, chronić i nie wypuszczać. Tego pragnął, a słowa zamierzał dotrzymać. Gdy nadejdzie świt nowego dnia, będzie szukał jej pośród szarych ziem tutejszej rzeczywistości. Znajdzie, by przeprosić za swoje cwane i nierozsądne czyny. Tymczasem zastygli razem, jakby chwilowo zatrzymani w czasie, zanim zdecydują, jaką drogę obrać w tym tajemniczym tańcu ich losów. - a stanę się Twym upragnionym przewodnikiem.
Nie zamierzał mówić zbyt wiele słów, przeciągając tę chwilę w nieskończoność. Spoglądał, badał reakcję jej samej i drobnego ciałka, gdy przemykał swoją dłonią wzdłuż kręgosłupa. Powoli, by zapamiętała jak najwięcej z tak sugestywnej sytuacji. Mruknął cicho pod napięciem ciągnięcia włosów, gdy badawczo wetknięta tam dłoń, badała jej nieznane rejony. Ich ciała tańczyły ze sobą w tajemniczym rytuale, wypełniając przestrzeń subtelną grą dotyku i niewypowiedzianych słów. W tym zaklętym momencie, odcinającym ich od reszty świata, czas zdawał się mieć inne znaczenie.
- Dziś, jestem tylko Twój — szepnął, składając słowa zapewnienia, pozostawiając je na piedestale jej osoby. Nieoczekiwanie umiejscowił obie dłonie na jej talii, przyciągając jej osobę do swojej własnej. Bez żadnego wysiłku, nie odczuł nawet zbytniego nadwyrężenia. Była tak lekka, niczym porzucone piórko najczystszej w bieli gołębicy. Porwał ją we własne ramiona, smagając raz jej nieskalane wargi. Przynajmniej tak zapragnął myśleć, gdy oddał się tej sytuacji. Nie atakował, nie zmuszał. Powoli kroczył ich wspólnym tempem, umiejscawiając ją tuż przed nim. Na własnych kolanach, chroniąc prawdziwie pośród siły własnych ramion. Był gotów przyjąć każdy atak, każde złe słowo porzucone w nią na siebie samego. Ich ciała zatańczyły w bezgwiezdnej przestrzeni, pośród unikalnego tańca niewinności i tajemnicy. Między nimi palące pragnienie, ukryte w mrocznych zakamarkach ich dusz, błyszczało jak odległa gwiazda na niebie. W tym magicznym momencie wszystkie zegary zatrzymały się, a świat przestał istnieć poza granicami ich ciała.
Poczuł jej niepewność, sztywność mięśni, czyżby się przestraszyła. Powstrzymał swe pragnienia i chęci na chwileczkę, spoglądając na jej twarz. Obserwował i czuł, pragnąc dowiedzieć się jak najwięcej. Przesunął dłoń wyżej, pośród środek jej pleców. Gładząc subtelnie opuszkami palców, by pomóc się jej zrelaksować. Jego dłonie miały moc leczniczą, zdolność dotyku, która potrafiła ukoić najskrytsze lęki i napięcia. Starannie kształtował ruchy, nie chcąc naruszyć granic, której się bała przekroczyć. Czuł, że musi być delikatny, cierpliwie budować zaufanie, by w końcu otworzyć przed nim swe serce i duszę. Czując śmielsze ukierunkowanie jej dłoni, uśmiechnął się jedynie niemo. Dla ich wygody przekrzywił lekko głowę w bok, uraczając ją ponownie pocałunkiem. Powolnym, znacznie pewniejszym dla niej samej. Pragnąć, by odpowiedziała tym samym ku jego osobie. Przecież pragnęła tego, a on w zapewnieniu, nie zamierzał jej pozostawić. Zapętlił palce w miękkie kosmyki jej włosów, wsłuchując się w delikatne dźwięki, jakie wydobywały się z ich wspólnej chwili. Wzruszenie i ekscytacja stworzyły atmosferę, która przenikała każde ich por, wprowadzając ich w nieodgadnioną krainę wspólnego doświadczenia.
- Wystarczy, że zaufasz — spoglądał na jej lico, nie odsuwając dotąd twarzy od niej. Cieszył się chwilą, poił się obecnością i ciepłem kruchej istotki we własnych ramionach. Tylko tutaj mógł zapewnić jej bezpieczeństwo dostatecznie duże, chronić i nie wypuszczać. Tego pragnął, a słowa zamierzał dotrzymać. Gdy nadejdzie świt nowego dnia, będzie szukał jej pośród szarych ziem tutejszej rzeczywistości. Znajdzie, by przeprosić za swoje cwane i nierozsądne czyny. Tymczasem zastygli razem, jakby chwilowo zatrzymani w czasie, zanim zdecydują, jaką drogę obrać w tym tajemniczym tańcu ich losów. - a stanę się Twym upragnionym przewodnikiem.
Nie zamierzał mówić zbyt wiele słów, przeciągając tę chwilę w nieskończoność. Spoglądał, badał reakcję jej samej i drobnego ciałka, gdy przemykał swoją dłonią wzdłuż kręgosłupa. Powoli, by zapamiętała jak najwięcej z tak sugestywnej sytuacji. Mruknął cicho pod napięciem ciągnięcia włosów, gdy badawczo wetknięta tam dłoń, badała jej nieznane rejony. Ich ciała tańczyły ze sobą w tajemniczym rytuale, wypełniając przestrzeń subtelną grą dotyku i niewypowiedzianych słów. W tym zaklętym momencie, odcinającym ich od reszty świata, czas zdawał się mieć inne znaczenie.
- Dziś, jestem tylko Twój — szepnął, składając słowa zapewnienia, pozostawiając je na piedestale jej osoby. Nieoczekiwanie umiejscowił obie dłonie na jej talii, przyciągając jej osobę do swojej własnej. Bez żadnego wysiłku, nie odczuł nawet zbytniego nadwyrężenia. Była tak lekka, niczym porzucone piórko najczystszej w bieli gołębicy. Porwał ją we własne ramiona, smagając raz jej nieskalane wargi. Przynajmniej tak zapragnął myśleć, gdy oddał się tej sytuacji. Nie atakował, nie zmuszał. Powoli kroczył ich wspólnym tempem, umiejscawiając ją tuż przed nim. Na własnych kolanach, chroniąc prawdziwie pośród siły własnych ramion. Był gotów przyjąć każdy atak, każde złe słowo porzucone w nią na siebie samego. Ich ciała zatańczyły w bezgwiezdnej przestrzeni, pośród unikalnego tańca niewinności i tajemnicy. Między nimi palące pragnienie, ukryte w mrocznych zakamarkach ich dusz, błyszczało jak odległa gwiazda na niebie. W tym magicznym momencie wszystkie zegary zatrzymały się, a świat przestał istnieć poza granicami ich ciała.
Poczuł jej niepewność, sztywność mięśni, czyżby się przestraszyła. Powstrzymał swe pragnienia i chęci na chwileczkę, spoglądając na jej twarz. Obserwował i czuł, pragnąc dowiedzieć się jak najwięcej. Przesunął dłoń wyżej, pośród środek jej pleców. Gładząc subtelnie opuszkami palców, by pomóc się jej zrelaksować. Jego dłonie miały moc leczniczą, zdolność dotyku, która potrafiła ukoić najskrytsze lęki i napięcia. Starannie kształtował ruchy, nie chcąc naruszyć granic, której się bała przekroczyć. Czuł, że musi być delikatny, cierpliwie budować zaufanie, by w końcu otworzyć przed nim swe serce i duszę. Czując śmielsze ukierunkowanie jej dłoni, uśmiechnął się jedynie niemo. Dla ich wygody przekrzywił lekko głowę w bok, uraczając ją ponownie pocałunkiem. Powolnym, znacznie pewniejszym dla niej samej. Pragnąć, by odpowiedziała tym samym ku jego osobie. Przecież pragnęła tego, a on w zapewnieniu, nie zamierzał jej pozostawić. Zapętlił palce w miękkie kosmyki jej włosów, wsłuchując się w delikatne dźwięki, jakie wydobywały się z ich wspólnej chwili. Wzruszenie i ekscytacja stworzyły atmosferę, która przenikała każde ich por, wprowadzając ich w nieodgadnioną krainę wspólnego doświadczenia.
For the blacksmith, nothing escapes; from iron, they shape not only the edge
But also destiny.
But also destiny.
Nikola Krum
Zawód : Adept u mistrza magikowalstwa, raczkujący wytwórca magimetalurgii, opryszek
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Siła jest jak wiatr, niewidoczna, ale czujesz ją w każdym ruchu.
OPCM : 7 +2
UROKI : 6 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej
Neutralni
Jezioro Loch Lomond
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja