Wydarzenia


Ekipa forum
Ogródek na tyłach kamienicy
AutorWiadomość
Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]27.02.17 10:57
First topic message reminder :

Ogródek

Niewielki ogródek umieszczony na tyłach kamienicy. Także chroniony przed wzrokiem mugoli. Można do niego wejść jedynie przez drzwi w jadalni. Jest ogrodzony żelaznym, kutym płotem; na ziemi znajduje się równo przystrzyżona trawa. W centrum stoi niewielka, ciemna, drewniana ławeczka, a dookoła niej rosną kwietne krzewy. W śród roślin dominują białe oraz granatowe, niemal czarne róże.

[bylobrzydkobedzieladnie]
Lupus Black
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4105-lupus-black https://www.morsmordre.net/t4189-lupusowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t4464-skrytka-bankowa-nr-1060#95257 https://www.morsmordre.net/t4398-lupus-black#94303

Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]20.08.22 1:33
The member 'Rigel Black' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 88
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogródek na tyłach kamienicy - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]11.10.22 11:10
Eliksir chwilę jeszcze bulgotał w kociołku, przybierając odpowiednią barwę i konsystencję. Niestety, nie było czasu na napawanie się widokiem opalizujących drobinek, które wirowały niczym w tańcu na dnie naczynia - należało jak najszybciej zamknąć wywar w fiolce, żeby nie utracił swoich magicznych mocy. Albo, co gorsza, nie zdetonował się tu i teraz zalewając przeraźliwym krzykiem całą okolicę. Rigel nie mógł tego zrobić swojej rodzinie oraz sąsiadom. Upewniwszy się, że mikstura została odpowiednio zabezpieczona korkiem, oczyścił swoje stanowisko pracy, by przysiąść do kolejnego eliksiru. Chciał spróbować czegoś jeszcze trudniejszego. Przecież, żeby jeszcze lepiej wykorzystywać w pracy znajomość alchemii, która, swoja droga, był naprawdę nieoceniona, potrzebował stanowczo więcej praktyki. Przerzucanie kolejnych stron ciężkich tomów były nieocenione i dzięki nim zbudował sobie rzeczywiście imponująca teoretyczną bazę wiedzy.
Jednak czym jest teoria bez praktyki?
Wybór tym razem padł na eliksir o dość wymownej nazwie - Kameleon. Black wiedział, że nie miał on za dobrej reputacji, ponieważ, kiedy trafiał w złe ręce, mógł zostać wykorzystany do najróżniejszych niegodziwych czynów. Kradzieże, morderstwa oraz wszelkie inne bezprawne czyny. Jednak, jak wiele rodzajów magii, eliksir ten nie był zła jako taki. W życiu nic nigdy nie było białe albo czarne. Zawsze należało patrzeć na kontekst.
Przygotowanie eliksiru czarodziej rozpoczął od wzniecenia mocnego ognia pod kociołkiem oraz wrzucenia do niego odłamków gargulca. Te potrzebowały dużo czasu, by się rozpuścić, co dawało przestrzeń, by przygotować kolejne składniki - drobno rozgniecione w moździerzu serce eliksirtu - żądło mantykory oraz posiekany ostrym nożem na drobne kawałki długi język kameleona. Do niedużej miseczki obok w tym samym czasie włożył czterolistną koniczynę, by przygotować z niej prosty wyciąg, którego osiem kropli staną się również częścią Kameleona. Kiedy Rigel, mieszając w kotle długa drewnianą łyżką, upewnił się, że zniknęły już ostatnie grudki pierwszego składnika - wrzucił resztę przygotowanych wcześniej komponentów, po czym zmniejszył ogień. Nie chciał, by wraz z gorącymi oparami, uciekła w nawet chociażby odrobina cennej magii. Na sam koniec, kiedy wywar zaczął już stygnąć, dodał jeszcze parę włosów demimoza.

|kadzidło odprężające na smoczej krwi (+5 do rzutu) 4/5


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]11.10.22 11:10
The member 'Rigel Black' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 58
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogródek na tyłach kamienicy - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]11.10.22 13:02
Rigel przelał eliksir do pękatej buteleczki. Promienie wiosennego słońca oświetliły jej ciemno-fioletową zawartość, sprawiając, że nabrała ona lekko różowej barwy. Czarodziej uśmiechnął się do siebie, zadowolony z osiągniętego rezultatu.
Kiedy przystąpił do czyszczenia kociołka z resztek eliksiru, w ogrodzie pojawił się Marudek. Skłoniwszy się, zaproponował, że przyniesie gorący napój, gdyż na zewnątrz nadal było chłodno, mimo ciepła bijącego z kotła. Black skinął mu twierdząco głową. Nie pogonił go, nie wypomniał mu, że nie powinien się narzucać. Cieszyło go, że sługa troszczył się o niego przynajmniej w taki sposób. Przecież czardziej tak łatwo zanurzał się z głową w pracę i swoje badania, kompletnie zapominając o całym świecie, w tym i o takich prostych oraz koniecznych czynnościach jak jedzenie czy sen. I tylko Marudek potrafił wyrwać go z tego innego świata, w którym przebywał, kiedy zamykał się w swojej pracowni, by otoczyć się książkami, dziwnymi wywarami, próbnymi obliczeniami, które miały potencjał, by w przyszłości stać się czymś wielkim. Nie mógł niestety raczej zabierać pracy do domu, chociaż bardzo by chciał. Ułatwiłoby to tak wiele rzeczy. Spać w jednym z pomieszczeń Departamentu Tajemnic również nie mógł… chociaż nie miał pewności, czy zasada ta dotyczy również Niewymownych. W miejscu, w którym pracował, istniało wiele niepisanych zasad, przez co często Rigel czuł się tak, jakby poruszał się po omacku. Jednak szło mu to już bardzo dobrze. Już prawie w ogóle nie pracował nad porządkowaniem dokumentów, a był wysyłany w teren do różnych trudnych spraw, gdzie jego szeroka wiedza sprawdzała się wręcz idealnie.
Myśląc o tym i popijając ciepły sok malinowy, który po chwili przyniósł mu skrzat, Black przerzucał kolejne strony grubej księgi eliksirów, kiedy jego wzrok natrafił na przepis Wężowych ust. Tak, ten eliksir mógłby pomóc w jego pracy, szczególnie kiedy należało sprzedać komuś takie kłamstwo, by dalej nie drążył danego tematu. Po upewnieniu się, że posiada w swojej bogatej kolekcji potrzebne składniki, przystąpił do warzenia eliksiru.
Najpierw na dno kotła wrzucił serce eliksiru - całe jaja widłowęża, które obficie skropił śliną wili czystej krwi, a które następnie rozgniótł drewnianą łyżką i wymieszał, by stworzyły w miarę jednorodną masę. Ruchem nadgarstka wyczarował również delikatny ogień pod kociołkiem, by jego zawartość powoli się nagrzewała. W tym samym czasie drobno poszatkował pióra kukułki, które również dodał do mikstury, a tuż po nich - trzy całe świerszcze razem z wodą, w której przez cały czas się moczyły. Na sam koniec do łączących się w kotle ingrediencji dołączyły liście bluszczu pospolitego, wcześniej lekko opalone nad ogniem, by dało się je skruszyć.
Eliksir ten był już ostatnim i po skończeniu wszystkiego, mężczyzna zawinął się do kamienicy, by się ogrzać.

/zt
|kadzidło odprężające na smoczej krwi (+5 do rzutu) 5/5; piję sok z malin (250ml)


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]11.10.22 13:02
The member 'Rigel Black' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 47
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogródek na tyłach kamienicy - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]02.11.22 17:11
|30.04.1958

Przyroda tego dnia była kapryśna - nijak nie mogła się zdecydować, czy po raz kolejny utopi Londyn w ulewie, zaciągając niebo ciężkimi, jak ołów chmurami, czy pozwoli słońcu, choć na chwilę objąć panowanie na nieboskłonie. Na szczęście bliżej godziny, kiedy progi rodzinnego gniazda przy Grimmauld Place 12 miały przywitać drogą sercu Rigela przyjaciółkę, pogoda poprawiła się, jakby chcąc również przywitać tak szlachetnego gościa.
Powietrze w ogrodzie było rześkie. Mieszały się w nim zapachy wilgotnej ziemi, pierwszych zielonych pędów oraz kwiatów, które to pojawiły się mimo niepogody. Czarne róże, prawdziwa chluba rodziny - szczególnie Rigela oraz jego matki, spędzających wiele godzin w ogrodzie, by je pielęgnować - iskrzyły się w słońcu za sprawą spoczywających na listkach i płatkach kropelek rosy. Wszystko to sprawiało, że miejsce to, może i nie tak okazałe, jak inne szlacheckie ogrody, wyglądało jak wprost wyjęte z magicznego obrazu.
Na mokrej, błyszczącej trawie ustawiony został mały podest a na nim - rzeźbiony w najróżniejsze roślinne wzory nieduży drewniany stolik, zastawiony najróżniejszymi smakołykami, oraz dwa krzesła z litego drewna, pociemniałego przez bieg czasu. Była to część posagu lady Black, jej ulubiony komplet ogrodowy, wnoszący odrobinę “dzikości” do uporządkowanego otoczenia londyńskiej kamienicy.
Mężczyzna przechadzał się po usypanych drobnymi kamykami dróżkach, otulony w granatowy, nietypowo prosty jak na niego wełniany płaszcz, wystawiając bladą, zmęczoną twarz ku ciepłym promieniom słońca.
Zbyt dużo czasu spędzał ostatnio w swoim laboratorium, pachnącym odczynnikami alchemicznymi i na dziewiątym piętrze Ministerstwa Magii, dławiąc się kredowym pyłem, by pracować nad rzeczami, spędzającymi mu san z powiek, a o których nie mógł nikomu powiedzieć. Zamiast jednak się wyciszyć, gdy tylko miał wolny wieczór, znikał w czeluściach miasta, by czerpać z jego nocnego życia pełnymi garściami - czy to w głośnych klubach, gdzie tańczyło się do rana, wlewając w siebie kolejne kieliszki podejrzanych drinków, czy też w Wenus, oferującej godziny rozkoszy w towarzystwie przystojnych mężczyzn, po których ciało było odprężone, a głowa przyjemnie pusta i lekka.
Niestety Rigelowi coraz ciężej było uciekać od bólu, a wszystkie te przyjemności powoli traciły swoje barwy, zapachy i smaki. Samo życie przestawało mieć sens. Najgorsze jednak było to, że Black rzadziej widział się z bliskimi, ograniczając się do listów i okazjonalnych spotkań w celach zawodowych. Nawet najbliższej rodziny starał się unikać, spożywając posiłki w pracowni. Nadeszła jednak chwila, kiedy czarodziej zebrał się w sobie, by zrobić to, co już dawno obiecał - spotkać się i porozmawiać ze swoją przyjaciółką.
Kiedy tylko ta zjawiła się w ogrodzie, powitał ją z szerokim, szczerym uśmiechem.
-Evandro! Doskonale wyglądasz. Jak się czujesz? Proszę, usiądź. - Odsunął dla niej krzesło, czekając aż zajmie miejsce przy stole. - Udało mi się zdobyć wyśmienity malinowy sok, napijesz się może?

|na stole: sok malinowy (0,5), dzbanek kawy, pokrojone w plasterki banany (4 szt.), ser żółty, koreczki z królika i pomidórów cherry, małe kanapki z halibutem, butelka oleju z pestek dyni


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]08.11.22 19:33
O spotkanie z przyjacielem zabiegała sama, mając już niejako listę przygotowanych doń pytań. Wystosowany wcześniej list zapowiedzieć miał wizytę młodej doyenne w murach rezydencji Blacków na Grimmauld Place 12. Liczyła na to, że w Londynie uda im się wyłuskać odrobinę prywatności, bo tematy, jakie chciała z nim poruszyć, należały do wielce delikatnej gestii. Głęboko w pamięć zapadły jej słowa młodego stażysty w Departamencie Tajemnic, kiedy w rozluźniająco-hipnotycznych oparach opium zdradzał ledwie strzępki swej mocno skrywanej tajemnicy. Przykuł tym jej uwagę, potwierdził także domysły, lecz nigdy dotąd do ich treści nie wrócili. Dziś miało być inaczej i choć nie chciała przyjaciela naciskać, dopytując o szczegóły wspomnianej przez niego relacji, to pytania tyczyć się miały jej samej i jego jako specjalisty.
Dotarłszy do Londynu ostatniego dnia kwietnia, wyciągała jasną twarz w kierunku słonecznych promieni, których pełna wiosna nie szczędziła mieszkańcom stolicy. Nie zwracała uwagi na mokre chodniki, świadczące o ulewie, jaka przed momentem skąpała ulice w deszczu. Stukot obcasów odbijał się wśród płytkich kałuż, kiedy sylwetka półwili zatrzymała się przy bramie prowadzącej do domu. Proszono ją, by nie zdejmowała cienkiego płaszcza, spod którego połów wystawał materiał kremowej sukienki wzbogaconej o czerwone dodatki. Złote włosy czarownicy były dziś upięte w zwyczajowy, nisko wiązany kok pełen zakończonych perłami szpilek.
Przechodząc na tyły budynku, poprowadzona wprost do ogrodu, wstrzymała naraz oddech, a uśmiech zastygł na jej twarzy. Na jedno uderzenie serca pojawił się w jej głowie obraz listopadowego wieczora, kiedy to była w tym miejscu po raz ostatni. Absolutny przypadek, a może zrządzenie złośliwego losu przysłało ją w to miejsce tamtego ponurego dnia, kiedy to otwierając się na najbliższą sobie wtedy osobę, dźgnięta została prosto w poranione serce. Nie mogła mieć za złe Aquili Black, że zdecydowała się kroczyć ścieżką przyzwoitości, nawet jeśli upstrzona była ona kłamstwem. Wyznania miłości wiążą się wszak nie tylko z odwagą. Wypluć z siebie słowa może przecież każdy, przerzucić odpowiedzialność na drugą osobę, kazać jej sobie zwyczajnie z nimi radzić. Znacznie więcej wysiłku kosztuje natomiast odpowiedzialność, jaką należy przyjąć na własne barki, stając się wszak współwinnym zaistniałej sytuacji. Żadna z nich, ani Aquila ani też Evandra, nie zamierzały brać odpowiedzialności za swoje uczucia - czyżby zbyt pogodzone z faktem, iż nic nie można z tym fantem zrobić? A może tak bardzo pragnęły romantycznego, dalekiego od rzeczywistości dramatu? Uniesienia serca rządziły się własnymi prawami i to właśnie one miały być przedmiotem dzisiejszego spotkania na w ogrodzie na Grimmauld Place 12.
- Rigelu - uśmiechnęła się wtem ciepło do przyjaciela, wyciągając ku niemu ręce do uścisku. Bała się o lorda Blacka. Ostatnim razem, gdy widzieli się przed miesiącem, znajdował się w dość przykrym stanie, mimo usilnych prób przekonania wszystkich wokół, że jest zupełnie inaczej. Dziś wyglądał zdecydowanie lepiej, tylko czy to dalsza próba wyprowadzenia innych w pole, czy też prawdziwie powracał do dobrego stanu? Skinęła głową potakująco, życząc sobie malinowego soku.
- Nie miałam okazji, by ci podziękować - stwierdziła z ciężkim westchnieniem, kiedy poprowadzona do stolika, zajmowała wskazane sobie miejsce. - Gdyby nie twoja posłana do Primrose wiadomość, pewnie jeszcze długo nie miałabym świadomości o swoim stanie, co mogłoby doprowadzić do problemów czy powikłań. - Mimo iż zarzekał się, że to nie on czytuje Czarownicę, a plotka o ciąży lady doyenne Rosier wpadła mu do rąk zupełnym przypadkiem, Evandra dobrze wiedziała, że stał za tym wyłącznie gest dobrej woli. Wyciągnęła rękę, by ująć nią dłoń lorda Blacka. - Wybacz, że na ciebie naskoczyłam. Jesteś mi drogim przyjacielem i nigdy więcej nie zwątpię w twoje intencje.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]15.11.22 17:24
Kiedy tylko przyjaciółka zajęła miejsce przy stole, tuż obok z cichym trzaskiem pojawił się skrzat domowy, który prostym gestem długich palców, zmusił do lewitacji kryształową karafkę z sokiem malinowym o barwie głębokiego różu, po czym napełnił nim szklanki czarodziejów.
-Marudku, przypilnuj, proszę, by nikt nam nie przeszkodził w rozmowie ani przypadkiem nie podsłuchiwał. - Mężczyzna zwrócił się do istoty, która to w odpowiedzi głęboko ukłoniła się, prawie zamiatając długimi uszami ziemię, i po chwili rozpłynęła się w powietrzu.
Czarodziej wyczuł, że w nastroju Evandry było coś, czego nie mógł określić słowami. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak ważnym miejscem dla niej był ten ogród - otoczony czarnymi różami, które dla wielu były symbolem szaleństwa ich - Blacków - przodka. Nie połączył samopoczucia przyjaciółki z enigmatycznym listem, jaki przed wyjazdem zostawiła mu Aquila, dlatego uznał, że powodem tej sytuacji był temat, z którym przychodziła do niego lady Rosier. Widocznie musiał być poważny... i to bardzo.
-Dziękuję, ale ja raz jeszcze chciałbym cię przeprosić, że tak… mało zgrabnie postąpiłem. Chyba nawet jeszcze gorzej niż te pismaki z "Czarownicy". - Uśmiechnął się delikatnie, czując się bardzo niezręcznie z tym tematem. - Byłaś już u uzdrowiciela, prawda?
Martwił się o nią, pamiętając to, w jakim stanie była podczas pierwszej ciąży. W jej przypadku każda - mogła stać się wyrokiem śmierci. Rigel czuł wewnętrzny gniew, że jego przyjaciółka się tak naraża tylko po to, by płodzić tych parszywych Rosierów, których i tak już było, zdaniem Blacka, stanowczo za dużo. Jedank nie mógł jej również zaproponować eliksiru Rue, gdyż dla Evandy byłby równie niebezpieczny, a może i nawet bardziej, niż sam poród. Sytuacja była bez wyjścia i jedyne, co pozostawało, to otoczyć kobietę jak najlepszą opieką. Być dla niej prawdziwym wsparciem.
-Jak się czujesz? Czy jest coś, co mógłbym dla ciebie zrobić? - niewypowiedziane obawy zawisły, niczym ciężkie chmury, jakie jeszcze niedawno unosiły się nad Londynem. Black próbował ze wszystkich sił odgonić wszystkie swoje lęki, lecz jego bogata wyobraźnia i zaszczepione w dzieciństwie czarnowidztwo kompletnie tego nie ułatwiały.
Moje zamartwianie się jej nie pomoże - zadecydował, po czym zrobił to, co zawsze w takich sytuacjach. Uciekł od tematu. Tylko że ten, był chyba jeszcze bardziej niepokojący.
-Mówiłaś w liście, że chcesz porozmawiać. - Rigel poczuł, jak pocą mu się dłonie. Chyba jego przyjaciółka nie miała zamiaru znaleźć mu nowego Towarzysza? Albo, co gorsza, namówić go, by sam udał się do Munga i przeszedł wszelkie możliwe procedury, które miałyby go “naprawić”?
To śmieszne, gdyż jeszcze tak niedawno sam uważał, że powinien zamknąć się w czterech ścianach szpitala, faszerując się eliksirami, mającymi sprawić, że stanie się przykładnym synem swojego ojca. A teraz?
Nie ważne.
-W takim razie, czym ci mogę służyć, Evandro?


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]22.11.22 12:14
Zasiadłszy przy stole skinieniem głowy podziękowała skrzatowi uzupełnienie szkła. Nie należała do szlachty, która w swym zachowaniu dokładała wszelkich starań, by ignorować służbę. W Château Rose skrzatów raczej nie było wielu, do pracy w kuchni oraz pokojach zatrudnieni byli czarodzieje, od niedawna także ci, dla których los nie był łaskawy. Dach nad głową oraz zarobek znalazły u nich kobiety przetrzymywane i torturowane w Warwick. Nie były one winne swojemu nieszczęściu, należało zrobić wszystko, aby im pomóc. Należał się im także szacunek, podobnie jak skrzatom, których lady doyenne nie zamierzała traktować jak powietrze.
- Tak, zwróciłam się do mademoiselle Belviny Blythe, która świadcząc swe usługi, zaskarbiła sobie zaufanie Rycerzy Walpurgii - skinęła głową, przywołując przed oczy wyobraźni sylwetkę czarownicy. Półwili zapadł w pamięć jej niezwykły profesjonalizm oraz oszczędność w doborze słów. Nie sięgała do kwiecistej mowy, by w ogólniki zawoalować to, można było przedstawić w prostszej formie, a jednocześnie cechowały ją delikatność oraz takt. - Zmartwiłeś się, Rigelu za co bardzo ci dziękuję. Nie ma jednak powodów do obaw. Wiem już czego się spodziewać, Evan wiele mnie nauczył. - Noszony pod sercem chłopiec siał zamęt w ciele czarownicy, lecz przecież nie ze swojej winy. Dziecko nie było niczemu winne, to niszczycielska choroba i ograniczenie potrzebnych eliksirów zwiększało ryzyko wystąpienia kolejnych ataków i to na nie musiała być przygotowana.
- Jest w porządku, dziękuję. Skupiam się na pracy i niewiele mam okazji do zamartwiania - stwierdziła na zadane pytanie, upijając łyk soku, a jego słodycz rozpłynęła się po przełyku. - Zauważyłam, że to bezczynność działa na mnie negatywnie. Pozostawia wiele czasu na zwykle zbędne przemyślenia. Znasz ten stan? - Mnogość myśli, które pozostawione same sobie gnają w odmęty, do jakich niewielu chciałoby się zapuszczać. Zatruwają umysł i męczą, każąc się zamartwiać, zarzucać wątpliwościami co do kwestii pozornie niezachwianych.
Przychodząc tu miała już w głowie ułożoną formułkę, dobrze zaplanowane słowa, jakimi zamierzała poczęstować przyjaciela w drodze wprowadzenia do tematu. Tyle że gdy tylko nawiązał do listu, chcąc dowiedzieć się co tak naprawdę ją sprowadza do Londynu, nagła suchość ścisnęła gardło. Naraz blady rumieniec wkradł się na kobiece policzki, zdradzając pewną nieśmiałość, półwila spuściła wzrok, przygryzając lekko dolną wargę.
- Zgadza się. Jest pewna sprawa, jaką chciałabym omówić właśnie z tobą - zaczęła powoli, ostrożnie także ściszając głos, nawet jeśli Rigel wydał polecenie, by Marudek zadbał o ich prywatność. - Chodzą za mną twoje słowa, jakimi uraczyłeś nas, mnie, Aquilę i Primrose podczas spotkania w Durham. - Uniosła wzrok na twarz Blacka, szukając nań znaku, iż ten wie, które spotkanie ma na myśli. - Mówiłeś o tym, jak spotkałeś kogoś przez przypadek. Osobę bliską twojemu sercu, która sprawiła, że byłeś szczęśliwy - nawiązywała do wyznania o kochanku, jakiego Rigel miał już nigdy więcej nie spotkać. - Nie chcę dopytywać o szczegóły czy personalia - zaznaczyła od razu, bo zagłębianie się w takie sekrety nie leżało w jej interesie. Chyba że przyjaciel wykaże inną wolę, oczywiście. - Chcę tylko powiedzieć, że… ja również pozwoliłam się zauroczyć osobie… osobom, które podobnych uczuć we mnie wzbudzać nie powinny. I muszę przyznać, iż mimo początkowych oporów oraz niechęci wobec tego, czego może to być znakiem, zdecydowałam się nie przejmować etykietami, które chcą nam zarzucać słabość umysłu. - Uśmiechnęła się blado, a ciężki kamień spadł z serca, kiedy przyznała się, po raz drugi już w tym ogrodzie, do podobnej tajemnicy. Choć przy Aquili zdecydowała się na odwagę, nie miała pewności czy ta ją zrozumie, jednak Rigel zdawał się być silniejszy w swych deklaracjach.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]01.12.22 0:12
-Oh, to cudownie, że jesteś w tak dobrych rękach. - Wyraźnie odetchnął z ulgą. Panna Blythe pomagała również członkom jego rodziny, także miał do niej duże zaufanie. Fakt, że leczyła jego ojca, był dla młodego lorda ważniejszy niż to, że została zauważona przez Rycerzy Voldemorta.
-Ufam ci Evandro - odpowiedział z uśmiechem. Nie mógł pozostać obojętny do słów kobiety, kiedy ta wypowiadała się o swoim dziecku. Pamiętał, że jeszcze nie tak dawno pytała go, czy jest dobrą matką. Rigel był wtedy przekonany, że jest. Również i w tej chwili.
-Oczywiście, że znam. - Powoli skinął głową. - Również wolę obecnie skupiać się na pracy i sierocińcu. Trudno sobie wyobrazić, ile jest jeszcze do zrobienia.
Nie chciał przyznawać przed swoją przyjaciółką, a tym bardziej przed sobą, że zwyczajnie ucieka od trudnych emocji, nie będąc w stanie ich w odpowiedni sposób przepracować. Sam nie potrafił tego zrobić, dlatego pozostawało zagłuszać myśli, będące niczym trucizna odbierająca resztki radości życia, wypalająca każdy fragment duszy i zdrowy rozsądek.
Mężczyzna cierpliwie czekał, aż Evandra zacznie temat, z którym do niego przyszła. Odruchowo objął dłońmi szklankę - drobny gest, jaki robił zawsze, kiedy wyjątkowo się czymś stresował. Był gotów usłyszeć wszystko… Jednak kiedy ujrzał rumieniec na twarzy kobiety, poczuł, że może mylił się w swoich przypuszczeniach.
-Nie musisz się niczego obawiać - zaczął, by dodać przyjaciółce otuchy. - Przecież wiesz, że możesz powiedzieć mi o wszystkim.
Mówiąc te słowa, poczuł nieprzyjemne ukłucie. Było w tym coś niesprawiedliwego. Black oddałby wiele, żeby opowiedzieć Evandrze o wszystkim, co jego trapiło. Wiedział jednak, że przyznając się do tego, że spotykał się i nadal kocha przestępcę, terrorystę, wroga nowego porządku świata, skazywał się na wygnanie… a może nawet na coś o wiele gorszego?
Nagle zabrakło mu powietrza, a jakaś niewidzialna siła zacisnęła swe lodowate palce na jego gardle.
-Tak… - odpowiedział szeptem, patrząc lady Rosier prosto w oczy, mając nadzieję, że ta nie dostrzeże, jak bardzo walczy z tym, żeby okiełznać rozpacz, szalejącą w jego sercu. Wypowiedziane przez czarownice słowa przywołały wspomnienia, kiedyś szczęśliwe, a obecne przynoszące ze sobą jedynie ból.
Jednak to, co nastąpiło dalej, kompletnie zbiło czarodzieja z tropu. Nigdy nie sądził, że Evandra… może być taka jak on. Sprawiło to również, że ujrzał jej obecną sytuację życiową w zupełnie innym świetle.
-To… - odchrząknął, nie chcąc, by usłyszała, jak łamie się jego głos. - Cudownie, Evandro. Jesteś taka odważna! Czy jest to związane z tym, o czym mówiłaś nam podczas spotkania u Primrose?
Podziwiał ją, szczerze i całym sercem.
-Ale… co na to twój mąż? Nie próbował ci robić żadnych przykrości? Skrzywdzić cię? Przecież tacy jak on… - W porę ugryzł się w język, żeby nie palnąć czegoś, co nie przystoi mówić w eleganckim towarzystwie. - Raczej nie należą do ludzi o, jak by to powiedzieć… Otwartym umyśle?


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]04.12.22 8:57
NIgdy nie miała wątpliwości, że będzie mieć swoje dzieci. Nigdy nie miała też wątpliwości, że będą piękne, mądre i przynoszące radość. Do czasu ślubu, pierwszego stanu brzemienności i szalejących w kraju anomalii nie miała też wątpliwości, że będzie dobrą matką. Nagłe pogorszenie stanu zdrowia, a zarazem i samopoczucia przyniosło lady Rosier lawinę pytań, z jakimi borykała się każdego dnia w samotności, nie mając żadnej pewności co przyniesie przyszłość. Pojawienie się Evana wywołało uśmiech na twarzy Evandry, lecz mało kto wiedział, że uśmiech ten szczery nie jest. Poszukiwała wtedy zapewnień osób bliskich, którzy mogli wesprzeć ją na duchu i zapewnić, że nie ma powodów do obaw. Te towarzyszyły jej dziś już znacznie rzadziej, także dzięki Rigelowi.
- Tak, obowiązki lubią się piętrzyć, zwłaszcza wtedy, gdy na jaw wychodzą inne zadania, domagające się naszej uwagi. - Uniosła nieznacznie kącik ust i westchnęła cicho, mając w zanadrzu kilka takich spraw.
Skinęła głową, przyjmując zapewnienie Rigela za pewnik. To oczywiste, że mogła być wobec niego szczera, także mając pewność, że nie podzieli się tajemnicami doyenne z nikim pośrednim czy mało zaufanym. Lord Black był skarbnicą podobnych zwierzeń, o czym Evandra doskonale wiedziała od wczesnych lat hogwarckich, kiedy to młody czarodziej wzbudził jej zaufanie. Oczywiście nie mówiła mu o wszystkim, nie każdy nadawał się do przechowywania każdego sekretu, niektóre z nich należało najpierw samodzielnie przemyśleć. Zupełnie nieświadomie odwróciła wzrok od męskiej twarzy i nie dostrzegła targających nim emocji, prób powstrzymywania żalu i rozpaczy, jakie nigdy nie miały już wyjść na światło dzienne. Skupiona była na własnych słowach i własnych problemach, jakimi to chciała zaraz obarczyć Rigela. Entuzjastyczny głos czarodzieja nie był jednak tym, czego się spodziewała.
- T-tak? - spytała nieco skonfundowana entuzjastycznymi słowami. - Nie, to nie jest związane z Vincentem, nigdy później już go nie widziałam. - Pokręciła głową, a w głosie półwili próżno szukać smutku czy nostalgii. Podczas kilkugodzinnego spotkania zapałała do niego wielką sympatią, jednak prędko później odkryła, że musiała paść ofiarą wielkiego fortelu. Jak? O to wolała nie pytać. - Jest to natomiast związane z chęcią eksploracji. Sądzę, że mój mąż… - zawahała się, odsuwając od siebie szkło z sokiem i próbując dobrać odpowiednie słowa - Nie dostrzega w tym żadnego zagrożenia. Jesteśmy przecież razem i tacy też pozostaniemy już na zawsze. Nie ma w świecie siły, która mogłaby nas rozdzielić. - Poza śmiercią, której tematu nie zamierzała dziś poruszać. - Także i ja sądzę, że skoro serce woła o więcej miłości, tęskniąc za porywami i uniesieniem, kim jesteśmy, by się mu sprzeciwiać? - Czy była w stanie kochać Deirdre? Czy naprawdę kroczyły w tym kierunku? Madame Mericourt była czarownicą służebnie oddaną Tristanowi, szczerze w nim zakochaną, czy sama była w stanie obdarować uczuciem kogoś jeszcze, poza wyłączną fizycznością? Evandra była zdania, że tak. - Chciałam o tym porozmawiać właśnie z tobą, bo wyczytałam między słowami, że trudno jest ci sobie wyobrazić związek, w którym istnieje więcej osób, także… różnych - Zwrot różnych płci, nie chciał wylądować na jej języku. - Chcę zasugerować, że wstępując w związek małżeński nie musisz rezygnować z porywów serca, zarówno z małżonką, jak i… innymi. - Nie miała pewności czy Rigel był w stanie posiadać więcej, niż jeden obiekt westchnień, jednak musiała podjąć próby uświadomienia go i przekonania, że rozwiązanie to leży na wyciągnięcie ręki.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]07.12.22 21:44
Obowiązki lubiły się też piętrzyć, kiedy specjalnie, wręcz zachłannie, sięgało się po coraz więcej i więcej. Wszystko po to, by sprawić, żeby nie było czasu ani sił na myślenie o rzeczach bolesnych. A kiedy tylko nadarzała się okazja do odpoczynku, najlepszym sposobem było sięgnięcie dna oraz po wszelkie cielesne zachcianki i substancje. Tak można było trwać do skutku - jednak życiem tego stanu nie można było nazwać.
Na szczęście nie musiał się z tego spowiadać, jak i z tego, że podczas rozmowy próbuję zebrać siebie w jedną całość, chociaż przypominało to próbę zbudowania konstrukcji z suchego, i wyjątkowo sypkiego piasku. Lord Black jednak uparcie walczył dalej. Miał szczęście, że Evandra na chwilę odwróciła wzrok, skupiona na swoich emocjach i rozterkach.
To było istne błogosławieństwo.
-Oczywiście, że tak! Masz na tyle odwagi, by żyć w zgodzie ze sobą, wyjść poza narzucone na nas ramy, a nie trwać w nich w strachu przed… czymś! - odpowiedział energicznie. - Nie miałem na myśli historii o Vincencie, tylko o tym, co wtedy powiedziałaś. O poznanej czarownicy, która pokazała ci, że bezustanne ściganie ideału jest bolesne i przynosi jedynie smutek?
Rigel lekko zmarszczył brwi, przywołując w pamięci tamte chwile. Mimo że był wtedy już dość mocno pijany i odurzony opiumowym dymem, dość wyraźnie zapamiętał te słowa. W ich towarzystwie nikt nie mówi podobnych rzeczy, a wręcz na odwrót - na każdym kroku zachęca się do tej niekończącej się pogoni, aż staje się ona sensem istnienia.
Zdziwiły go natomiast słowa o Tristanie. Black znał ten typ osób i raczej nie spodziewałby się tak spokojnego przyjęcia wiadomości, że jego żona robi... coś z innymi ludźmi. Prędzej wyschłyby na świecie wszystkie oceany. W tej sytuacji musiało być coś jeszcze, jakiś drobny detal, który łączyłby tę historię w logiczną całość.
Chyba że…
-Wybacz, ale to, co powiem, może być dość… - Westchnął, próbując zebrać myśli i dobrać odpowiednie słowa, a nie był w tym tak dobry, jak jego przyjaciółka. Czuł się zażenowany i najchętniej zapadłby się pod ziemię, ale myśl, która zrodziła się w jego głowie pod wpływem słów kobiety, nieprzyjemnie go uwierała. - Czy nie myślałaś, że takie podejście twojego męża do tej sprawy, może wiązać się z tym, iż jego … Serce… - Odchrząknął. - Może również nie lubi się ograniczać?
Wolał nie rozważać na tematy tego, z kim właściwe Lord Rosier spędza czas, ale w głębi duszy miał nadzieję, że nie odwiedza on w Wenus tych samych kochanków, co on.
To by było najzwyczajniej w świecie obrzydliwe.
Aż musiał się napić soku, żeby zabić nieprzyjemny, fantomowy gorzki smak, który poczuł na języku. Po czym prawie się zakrztusił, słysząc to, co powiedziała półwila. Odstawił szklankę na bok i spojrzał na lady Rosier z niedowierzaniem.
-Ależ Evandro, mówiłem ci, jak to u mnie wygląda. Jedynie, co mogę zapewnić mojej hipotetycznej żonie to wsparcie i szacunek. Ale nic więcej. Żadnych porywów serca ani…To by było… Wstrętne… Nie. - Aż się wzdrygnął na samą myśl. - Z resztą, nie czuje się obecnie na siłach, by się tym zajmować i bawić w ten cały teatr. Mam na głowie badania. Pracę. Sierociniec.
Głos mu się złamał, po czym dodał jeszcze ciszej, z łagodnym uśmiechem.
-Niesamowicie cieszę się, że odnalazłaś swoją drogę i szczęście, ale to się u mnie nie sprawdzi. Przecież to już tłumaczyłem…


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]08.12.22 15:05
Uśmiechnęła się szerzej, rozbawiona faktem, że przyjaciel lepiej pamiętał jej własne słowa, rzucone wtedy w dusznej, opiumowej atmosferze. Deirdre uświadamiała ją na wielu płaszczyznach, zarówno względem zazdrości, jak i odkrywania samej siebie. Noc spędzona we troje obfitowała w emocje i doświadczenia, o jakich nigdy wcześniej nie śmiała nawet marzyć.
- Zgadza się. Ona… otworzyła mi oczy. Pokazała, że można czuć więcej, można chcieć więcej. Ale tak naprawdę to Tristan mi pokazał, że po to więcej należy po prostu sięgać. - Proces uświadamiania trwał od dłuższego już czasu, jednak nie zawsze zgrywali się oni w jednym rytmie. - O tym, że Tristan… nie lubi się ograniczać mam świadomość od dłuższego już czasu. - Widziała jak Rigel bije się z myślami, nie wiedząc jak przekazać lady doyenne niewygodne fakty. Wolała nie zastanawiać się nad tym skąd o tym wiedział, może dopyta go o to przy innej okazji. - Jak sądzisz, dlaczego byłam taka niechętna, by w ogóle za niego wychodzić? - Wrażliwość na kobiece piękno była w lordzie Rosier silna. Z czasem okazało się, że i te zainteresowania ze sobą podzielają. - Nie mam mu tego za złe, choć szczerość z pewnością niejedno by nam ułatwiła. Jest kilka decyzji, których w życiu żałuję, ale uczę się bardziej wyciągać z nich naukę, zamiast bić się z myślami i zastanawiać co mogłam wtedy zrobić lepiej.
Poruszali się po niewygodnym temacie, stąpali po kruchym lodzie, który w każdej chwili mógł się pod nimi załamać. Tyle że wiedziona dobrą, słuszną intencją Evandra wolała się już nie wycofywać i nie uciekać, kiedy miała przed sobą tak bliską osobę w potrzebie.
- Doskonale rozumiem, że nie chcesz robić niczego na siłę, wcale nie namawiam cię do działania wbrew sobie - zastrzegła od razu, widząc jak wzdryga się na dźwięk własnych słów. Dostrzegła błąkający się na twarzy przyjaciela ból. Żal ścisnął jej serce, nasunęły się wyrzuty sumienia. Zbyt mało czasu poświęcała dotąd Rigelowi, nie wspierając go w trudnych chwilach. Wystarczyło sięgnąć pamięcią do wydarzenia z początku miesiąca, by mieć pewność, że była ślepa na jakże wyraźne sygnały, które blokowała gdzieś w myślach, nie dopuszczając do siebie faktu, że jasne barwy, w jakim malował się świat, towarzyszyły tylko jej, nie jej bliskim. Westchnęła cicho, odsuwając szkło z sokiem i splatając ze sobą szczupłe palce. Musiała mu jakoś pomóc, nadrobić stracony czas i niewykorzystane okazje. Musiała mu to wynagrodzić i pokazać, że da się inaczej.
- Ależ Rigelu, gdybyś tylko spróbował, naprawdę… - wtrąciła się, chcąc bronić swojego stanowiska. - Wystarczy się rozejrzeć, poszukać odpowiedniej osoby. - W pojęciu Evandry nie istniało coś takiego, jak brak romantycznych skojarzeń z osobami przeciwnej płci. Względem osób tej samej - rzeczywiście, wszystko wskazywało na to, że są sporadyczne i wyjątkowe - ale względem przeciwnej?
Naraz w głowie lady doyenne zrodził się pomysł, sposób na próbę pomocy przyjacielowi. Sięgnęła wzrokiem do rozciągającej się przy żywopłocie linii krzewów róż, a następnie zerknęła przez ramię do budynku i zasłoniętych kurtynami okien. Podniosła się wolno z miejsca i uśmiechnęła cieplej do lorda Blacka.
- Przejdziemy się? - zaproponowała nieco na wyrost, bo w ogródku na tyłach kamienicy niewiele było miejsca do spacerowania. Nie czekając na odpowiedź ruszyła równo przystrzyżonym trawnikiem ku białym pąkom. - Nie wiem czy to zadziała, ale chciałabym czegoś spróbować - zaczęła ostrożnie, chwilę przyglądając się kwiatom, a następnie zwróciła się do Rigela, ponad jego ramieniem ponownie zerkając w stronę kamienicy. Marudek miał pilnować, by nikt im nie przeszkadzał, ale chciała mieć pewność, że żaden z przypadkowo wyglądających przez okno domowników nie uzna, że między tym dwojgiem dochodzi do czegoś złego czy nieprzyzwoitego. - Ufasz mi? - chciała się upewnić, że drobna sugestia nie będzie czymś, co zbyt mocno wstrząśnie przyjacielem. - Na potrzeby doświadczenia… Wyobraź sobie, że wcale nie jesteśmy przyjaciółmi. Wyobraź sobie, że możemy być sobie bliscy na inny sposób. - Uniosła dłoń, opierając ją ostrożnie na piersi Rigela. - Spokojnie, tylko spróbuj. Wyobraź sobie, że łączy nas uczucie, czyste, piękne, romantyczne. I pocałuj mnie - zachęciła go, czując jak jej własne serce przyspiesza naraz swój rytm, nie mając pewności czy eksperyment w ogóle zadziała. Sięgnęła do krążącej w żyłach mocy wil i pchnęła ją w przyjaciela, chcąc subtelnie zmienić jego nastawienie, zachęcić do spróbowania.

| rzut na urok wili: 24+46=70

[bylobrzydkobedzieladnie]



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed


Ostatnio zmieniony przez Evandra Rosier dnia 08.12.22 15:07, w całości zmieniany 1 raz
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]08.12.22 15:05
The member 'Evandra Rosier' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 24
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogródek na tyłach kamienicy - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]24.12.22 1:24
Mężczyzna oparł głowę na ręce, kładąc łokieć na blacie - tak bardzo wbrew zasadom dobrego zachowania przy stole.
-Mówisz o niej w taki sposób, jakby ta osoba rzeczywiście była dla ciebie bardzo ważna - wtrącił z uśmiechem na ustach i z fascynacją obserwując to, w jaki sposób Evandra wypowiadała się o tej tajemniczej nieznajomej. Był niezwykle ciekaw, kim była i czy może to właśnie ona stała się nowym porywem serca przyjaciółki. Lecz były to jedynie spekulacje. Black nie zamierzał jej naciskać, by ta wyjawiła mu tożsamość Tej Osoby. Na wszystko przecież przyjdzie czas. A bardziej niż to pytanie, nurtowało go zupełnie co innego.
-Ale… Kiedy się dowiedziałaś? Jak? - To, że Tristan Rosier był fałszywą gnidą, wiedział od momentu, kiedy Evandra pierwszy raz pokazała im tak zwany wiersz, który ten dla niej napisał. Tani chwyt, niewart nawet złamanego knuta. Ale to, że zamiast zachować się przyzwoicie, nie jest nawet w stanie upilnować w spodniach własnego interesu - to był już szczyt szczytów. - To po co cię czarował na samym początku znajomości? Po co były te jego literackie wypociny?
Żeby ogłupić i podporządkować. Oczywiście.
Rigel poczuł, jak wzbiera w nim gniew, palący, niczym magiczny ogień. Nie potrafił zrozumieć, jak jego przyjaciółka po tym wszystkim nie wyjechała z tego całego żmijowiska róż w milsze miejsce. Z drugiej strony układ, w którym każde z nich ma przy sobie osobę, z którą czuje się dobrze, brzmi sprawiedliwie. Sam do niedawna myślał, że i dla niego to jest idealna recepta na przyszłość, lecz życie po raz kolejny zweryfikowało jego plany.
-Masz niesamowicie dużo siły, że jesteś w stanie udźwignąć to… to wszystko - stwierdził. - Chciałbym też tak umieć.
Arystokrata wiedział, iż będąc w podobnej sytuacji, złamałby się jak suchy patyk. Zresztą, właśnie to się z nim stało przed paroma tygodniami. Jednak pewne decyzje sprawiły, że chyba powoli odzyskiwał poczucie, że ma jakąkolwiek kontrolę nad własnym życiem. Przynajmniej w tej jednej jedynej najważniejszej kwestii.
Westchnął ciężko, przymykając powieki.
-Na prawdę, mówię ci, że to tak nie działa. Patrząc na te... osoby - nie czuję kompletnie nic.
Łatwiej mu było mierzyć się na argumenty naukowe. Tu zasady i reguły były jasne. Ale w tej sytuacji? Jak wytłumaczyć komuś coś tak osobistego?
Z wielką ulgą przyjął propozycję wstania od stołu, chociaż nie rozumiał, co tak właściwie jego przyjaciółce chodziło po głowie.
-Będziemy chodzić po Londynie i patrzeć na ludzi? Na Merlina, przecież to niedorzeczne - powiedział pod nosem, przewracając oczami, po czym podążył za nią, czując, jak wilgotna trawa zaczyna moczyć mu buty.
Nie wyszli jednak na ulicę. Stanęli przy różanym krzewie, który pod wpływem pierwszych promieni wiosennego słońca zaczynał budzić się do życia. Dało się dostrzec pierwsze pęczniejące białe pąki - dopiero po tym, jak kwiat w pełni się otworzy, okaże się, czy pozostanie biały, czy jego aksamitne płatki przybiorą barwę bezksiężycowej nocy.
-Oczywiście, że ci ufam - odparł. - Powiedz, proszę, o co ci tak właściwie chodzi?
I wtedy też zaczęło dziać się coś okropnie niewłaściwego. Dotyk, jaki czuł na piersi, był nieprzyjemnie obcy. Coś jak drobna fałszywa nuta w pięknej symfonii.
-Evandro, co ty robisz? Po co… Po co mi to mówisz? - Rigel spojrzał pytająco na kobietę. Był kompletnie zmieszany. Nie rozumiał, dlaczego proponowała mu coś takiego? Czemu to miało służyć? To musiał być chyba jakiś wyjątkowo dziwny i nieśmieszny żart.
To na pewno był żart.
To musi być żart.

-Wróćmy do stołu, proszę.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Ogródek na tyłach kamienicy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach