Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
przepowiem ci przyszłość
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Szalony zegarmistrz mężczyzna z obłędem w oczach, przenikliwym spojrzeniu i z uśmiechem przyklejonym to twarzy. Być może znam twoją przyszłość, nie znam cię w teraźniejszości i nie obchodzi mnie twoja przeszłość. Intryguje mnie istota czasu.
▲ wychowanek Hufflepuffu w latach 1937 - 1944
▲ przez pięć lat pracował w Ministerstwie Magii
▲ od przeszło sześciu lat zajmuje się zegarmistrzostwem, na nawet swój warsztat w Dolinie Godryka, gdzie też mieszka
▲ mniej więcej w tym samym czasie zaczął prowadzić badania nad samą istota czasu
[bylobrzydkobedzieladnie]
~*~
▲ wychowanek Hufflepuffu w latach 1937 - 1944
▲ przez pięć lat pracował w Ministerstwie Magii
▲ od przeszło sześciu lat zajmuje się zegarmistrzostwem, na nawet swój warsztat w Dolinie Godryka, gdzie też mieszka
▲ mniej więcej w tym samym czasie zaczął prowadzić badania nad samą istota czasu
[bylobrzydkobedzieladnie]
Gość
Gość
wowowowowow!!!!! Abbott!! moja mama jest Abbott i jest wspaniała, ja jestem pół Abbott, trochę już mniej wspaniały, ale to można przemilczeć :x znajmy się, co? c:
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
Witaj, Haroldzie! Z pewnością znamy się całkiem dobrze, bo z rodziną utrzymuję dosyć bliskie kontakty, a twoja mama jest siostrą mojego taty (i siostrą taty tego delikwenta wyżej), także to się super składa. Pewnie w Hogwarcie trochę się od ciebie odcinałem, ale nie złośliwie, tylko przez wzgląd na różnicę charakterów - nie na zasadzie wypierania się absolutnie - twoje towarzystwo mogło mnie trochę męczyć, ale z czasem uległo to zmianie i zdołałem się przyzwyczaić do tak ekspresyjnej postaci. Mogłeś mieć kilka wizji na mój temat, co pewnie nieco mnie irytowało - nie lubię przecież, jak ktoś wie o mnie więcej, niż powinien, a skoro wie, co zdarzy się w moim życiu za chwilę lub dwie... z pewnością mi się to nie podobało, ale widząc, że się sprawdza, starałem się przywyknąć. Do tego 7 kwietnia miał miejsce ślub Nottów, na który sprezentowałem im wspaniały zegar, do którego rzeźbiłem ramę i wskazówki, ale na pewno nie złożyłem mechanizmu - był to zegar magiczny, wskazujące najważniejsze wydarzenia ze wspólnego życia państwa Nott i jestem pewien, że pochyliliśmy się nad tym pomysłem razem, ale zdziałałeś znacznie więcej niż ja!
Jeśli wszystko ci pasuje, możemy zagrać nawet coś z zegarem na początku kwietnia <3
Jeśli wszystko ci pasuje, możemy zagrać nawet coś z zegarem na początku kwietnia <3
psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
and somehow
the solitude just found me there
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Harold jest taki pozytywnie pokręcony, że musi się znać z Lisem, tym bardziej, że Zakon! Lis pewnie czasem z sympatii śmieszkuje z Abbotta na zasadzie dramatycznego "PRZEPOWIEDZ MI PRZYSZŁOŚĆ i powiedz ile będę miał dzieci z Seliną ". Nie wiem, jak z Hogwartem, bo Lis był dwa lata starszym Ślizgonem, na dodatek wówczas jeszcze nosił nazwisko Malfoy, co pewnie nie czyniło z nich potencjalnych dobrych znajomych... ale Lisa TRZEBA BYŁO KOJARZYĆ, bo był wszędobylski, a na dodatek komentował mecze kłidicza. A jeśli nie, to mógł zawsze potrzebować zegarmistrza, podrywać ci siostrę, albo po prostu poznali się w Zakonie - ale chcę coś koniecznie
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Sophie
W takim razie my mamy wszystko ustalone, tak? To nie pozostaje mi nic innego jak czekać na grę
Titus
Oczywiście, że musimy się znać! W końcu jesteśmy rodziną, prawda, a rodzina dla Harolda jest bardzo ważna. Zapewne, kiedy Titus był jeszcze małym berbeciem, a Harold już prawie kończył Hogwart to często zabierał swojego młodszego kuzyna do ogrodu i opowiadał mu przeróżne historie związane ze szkołą. Później, no troszkę się w życiu Abbotta pomieszało i mówiąc potocznie ześwirował leciutko, stając się najbardziej rozpoznawalnym zegarmistrzem i badaczem czasu w obecnym świecie czarodziejów. Co prawda, kiedy Ollivander trafił do Gryffindoru Harry czuwał, aby nie stał się nazbyt irytującym gryfonem, bo w trakcie szkoły nabawił się lekkiego uprzedzenia do przedstawicieli tego domu (pozdrowienia dla Archiego Prewetta)
W każdym razie teraz Hal, kiedy nużą go codzienne zajęcia pojawia się u Titusa i przeszkadza mu swoją osobą! Także w skrócie, widziałabym tu takie mocne braterskie relacje
Ulysses
Witaj drogi kuzynie!
Wydaje mi się, że tutaj też obydwaj panowie poszli sobie na kompromis i jeden nie wchodził w drogę drugiemu. Z czasem mogli się jakoś dotrzeć, Harry mógł próbować zachowywać nieco większy spokój jak na lorda i jedynego dziedzica przystało. Chociaż może Harold ze swoją złośliwością czasem specjalnie wchodził Ollivanderowi w drogę na hogwarckim korytarzu? Co do wizji to z pewnością, trzymał je w sekrecie, zdając sobie sprawę z tego, że kuzyn nie bardzo za nimi przepada.
Jeżeli zaś chodzi o czasy obecne to Abbott z chęcią pomógł przy tworzeniu zegara!
Lisek
No ja tu nie widzę niczego innego niż pozytyw! Hahaha, na pewno Hal odpłacając się pięknym za nadobne, czasem fałszywie mówi Foxowi o wizjach przyszłości z jego udziałem, ale przez czystą złośliwość nie będzie miał się zamiaru tym dzielić. Co zaś do czasów Hogwartu, myślę, że mogliby się znać, ale nie wiem czy koniecznie lubić i czy w ogóle wchodzili w jakieś większe interakcje. Niestety Abbotty i Malfoye mają hejty foreva to też Harry pewnie stronił od wszystkiego co miało miało z Malfoyami coś wspólnego. Jedynym takim momentem przełamania była może wspólna nocka w skrzydle szpitalnym? Wtedy pogadali sobie tak normalnie, ale chyba starszy brat Freda był wtedy jeszcze w Hogu, więc mogło być to ich jedyne spotkanie.
Teraz mogli na nowo "poznać się" w Zakonie i po prostu złapać wspólny język. Pewnie nawet nie wiedzą, że jeden jest tym gadatliwym Puchonem, a drugi tym nieślizgońskim Ślizgonem!
W takim razie my mamy wszystko ustalone, tak? To nie pozostaje mi nic innego jak czekać na grę
Titus
Oczywiście, że musimy się znać! W końcu jesteśmy rodziną, prawda, a rodzina dla Harolda jest bardzo ważna. Zapewne, kiedy Titus był jeszcze małym berbeciem, a Harold już prawie kończył Hogwart to często zabierał swojego młodszego kuzyna do ogrodu i opowiadał mu przeróżne historie związane ze szkołą. Później, no troszkę się w życiu Abbotta pomieszało i mówiąc potocznie ześwirował leciutko, stając się najbardziej rozpoznawalnym zegarmistrzem i badaczem czasu w obecnym świecie czarodziejów. Co prawda, kiedy Ollivander trafił do Gryffindoru Harry czuwał, aby nie stał się nazbyt irytującym gryfonem, bo w trakcie szkoły nabawił się lekkiego uprzedzenia do przedstawicieli tego domu (pozdrowienia dla Archiego Prewetta)
W każdym razie teraz Hal, kiedy nużą go codzienne zajęcia pojawia się u Titusa i przeszkadza mu swoją osobą! Także w skrócie, widziałabym tu takie mocne braterskie relacje
Ulysses
Witaj drogi kuzynie!
Wydaje mi się, że tutaj też obydwaj panowie poszli sobie na kompromis i jeden nie wchodził w drogę drugiemu. Z czasem mogli się jakoś dotrzeć, Harry mógł próbować zachowywać nieco większy spokój jak na lorda i jedynego dziedzica przystało. Chociaż może Harold ze swoją złośliwością czasem specjalnie wchodził Ollivanderowi w drogę na hogwarckim korytarzu? Co do wizji to z pewnością, trzymał je w sekrecie, zdając sobie sprawę z tego, że kuzyn nie bardzo za nimi przepada.
Jeżeli zaś chodzi o czasy obecne to Abbott z chęcią pomógł przy tworzeniu zegara!
Lisek
No ja tu nie widzę niczego innego niż pozytyw! Hahaha, na pewno Hal odpłacając się pięknym za nadobne, czasem fałszywie mówi Foxowi o wizjach przyszłości z jego udziałem, ale przez czystą złośliwość nie będzie miał się zamiaru tym dzielić. Co zaś do czasów Hogwartu, myślę, że mogliby się znać, ale nie wiem czy koniecznie lubić i czy w ogóle wchodzili w jakieś większe interakcje. Niestety Abbotty i Malfoye mają hejty foreva to też Harry pewnie stronił od wszystkiego co miało miało z Malfoyami coś wspólnego. Jedynym takim momentem przełamania była może wspólna nocka w skrzydle szpitalnym? Wtedy pogadali sobie tak normalnie, ale chyba starszy brat Freda był wtedy jeszcze w Hogu, więc mogło być to ich jedyne spotkanie.
Teraz mogli na nowo "poznać się" w Zakonie i po prostu złapać wspólny język. Pewnie nawet nie wiedzą, że jeden jest tym gadatliwym Puchonem, a drugi tym nieślizgońskim Ślizgonem!
Gość
Gość
pewnie po latach dopiero spotkaliśmy się w zakonie, bo inaczej to gdzie? w dwie różne strony nas pognało. Znaczy może wcześniej u Lory, jak za mną łaziła i próbowała ze mnie coś wyciągnąć
ogólnie, to jeśli ona sprzeciwu żadnego nie wyrazi jak już kiedyś nam przyjdzie grać strojony wątek to wpaść możesz i zdziwić się, że Justyna w sukni to inaczej, ale całkiem zacnie wygląda
ogólnie, to jeśli ona sprzeciwu żadnego nie wyrazi jak już kiedyś nam przyjdzie grać strojony wątek to wpaść możesz i zdziwić się, że Justyna w sukni to inaczej, ale całkiem zacnie wygląda
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Wiem, wiem, przychodzę z epickim opóźnieniem, ale lepiej późno niż... później?
Na początek podrzucam Ci Percy'ego, bo tutaj łączy nas zarówno rodzina (z tego co zrozumiałam, nasze mamy były siostrami-bliźniaczkami), jak i rocznik w Hogwarcie, więc zapewne oglądaliśmy swoje piękne (wcale nie podobne) buzie przez co najmniej osiemnaście pierwszych lat naszego egzystowania na tym świecie! I tutaj mam zagwozdkę, bo z jednej strony rodzina jest dla Percivala niesamowicie ważna i zawsze była jego słabym punktem, a z drugiej... cóż, naszych panów charakterologicznie i ideologicznie dzieli wszystko. Początkowo widziałabym tu więc coś w stylu niedojrzałej rywalizacji (?) i piętrzących się nieporozumień; mogliśmy kłócić się o głupoty i to od samego początku: kto pierwszy doleciał do mety na dziecięcej miotełce, kto jest wyższy, mądrzejszy, u kogo pierwszego objawi się magia i kto trafi do lepszego domu w Hogwarcie; już w samej szkole Percy pewnie Haroldowi mocno dokuczał i uważał za niesamowicie zabawne, że Harry trafił do Hufflepuffu; pewnie był nieznośny na zajęciach, które mieli razem, wrzucał mu żabi skrzek do kociołka na eliksirach, podmieniał atrament na wściekle różowy, a na sumach i owutemach stawiał sobie za punkt honoru mieć wyższe oceny niż Abbott. Może trochę był zazdrosny, może robił to dla samej zasady, ale z czasem ta niechęć mogła eskalować (aż do pierwszych pojedynków po lekcjach i kończących się paskudnie bójek?), przy czym wątpię, żeby Percy go nienawidził (#rodzinamimowszystko), ale no nie można lubić wszystkich. Nie wiem, jakby się to miało teraz - pewnie wciąż widujemy się na rodzinnych spotkaniach, pewnie pogrzebaliśmy otwartą wrogość, ale może nie potrafimy nie wykorzystać okazji, żeby nie rzucić sobie czegoś złośliwego? Pewnie w przyszłości zrobi się bardziej dramatycznie (bo Zakon-Rycerze) i relacja będzie się zaostrzać, ale póki co widziałabym to tak!
Mam jeszcze Margie, z którą najprawdopodobniej znamy się tylko z Zakonu, więc relacja byłaby świeża, ale i tak coś chcę. Nie wiem tylko, na ile mogę sobie pozwolić i jak Harry odbierałby Margo, ale myślę, że ona byłaby oczarowana jego osobowością i bardzo chętnie słuchałaby o istocie czasu, plus chcę koniecznie poznać kiedyś Żółtodzioba!
Na początek podrzucam Ci Percy'ego, bo tutaj łączy nas zarówno rodzina (z tego co zrozumiałam, nasze mamy były siostrami-bliźniaczkami), jak i rocznik w Hogwarcie, więc zapewne oglądaliśmy swoje piękne (wcale nie podobne) buzie przez co najmniej osiemnaście pierwszych lat naszego egzystowania na tym świecie! I tutaj mam zagwozdkę, bo z jednej strony rodzina jest dla Percivala niesamowicie ważna i zawsze była jego słabym punktem, a z drugiej... cóż, naszych panów charakterologicznie i ideologicznie dzieli wszystko. Początkowo widziałabym tu więc coś w stylu niedojrzałej rywalizacji (?) i piętrzących się nieporozumień; mogliśmy kłócić się o głupoty i to od samego początku: kto pierwszy doleciał do mety na dziecięcej miotełce, kto jest wyższy, mądrzejszy, u kogo pierwszego objawi się magia i kto trafi do lepszego domu w Hogwarcie; już w samej szkole Percy pewnie Haroldowi mocno dokuczał i uważał za niesamowicie zabawne, że Harry trafił do Hufflepuffu; pewnie był nieznośny na zajęciach, które mieli razem, wrzucał mu żabi skrzek do kociołka na eliksirach, podmieniał atrament na wściekle różowy, a na sumach i owutemach stawiał sobie za punkt honoru mieć wyższe oceny niż Abbott. Może trochę był zazdrosny, może robił to dla samej zasady, ale z czasem ta niechęć mogła eskalować (aż do pierwszych pojedynków po lekcjach i kończących się paskudnie bójek?), przy czym wątpię, żeby Percy go nienawidził (#rodzinamimowszystko), ale no nie można lubić wszystkich. Nie wiem, jakby się to miało teraz - pewnie wciąż widujemy się na rodzinnych spotkaniach, pewnie pogrzebaliśmy otwartą wrogość, ale może nie potrafimy nie wykorzystać okazji, żeby nie rzucić sobie czegoś złośliwego? Pewnie w przyszłości zrobi się bardziej dramatycznie (bo Zakon-Rycerze) i relacja będzie się zaostrzać, ale póki co widziałabym to tak!
Mam jeszcze Margie, z którą najprawdopodobniej znamy się tylko z Zakonu, więc relacja byłaby świeża, ale i tak coś chcę. Nie wiem tylko, na ile mogę sobie pozwolić i jak Harry odbierałby Margo, ale myślę, że ona byłaby oczarowana jego osobowością i bardzo chętnie słuchałaby o istocie czasu, plus chcę koniecznie poznać kiedyś Żółtodzioba!
sorrow weighs my shoulders down
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last
and tomorrow will be kinder
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last
and tomorrow will be kinder
Margaux Vance
Zawód : starszy ratownik magicznego pogotowia ratunkowego
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
all those layers
of silence
upon silence
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Strona 2 z 2 • 1, 2
przepowiem ci przyszłość
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania