Morsmordre :: County of London :: Dalsze dzielnice :: Port of London :: Doki :: Opuszczone magazyny
Wyrwa w murze
Umiejscowiona tutaj stara ławeczka, schowana w cieniu jednego z hangarów wydaje się być miejscem bardzo bezpiecznym, niemalże idealnym do odetchnięcia choć przez chwilę, pozornie z dala od miasta, z dala od zgiełku i stresu. Mało kto ma o niej bowiem pojęcie - z jednej strony osłania ją porośnięty gęsto bluszczem mur, z drugiej zaś ściany magazynów i wysokie trawy, przez lata niestrzyżone, teraz niesforne, dzikie, nieprzeniknione. W powietrzu czuć przyjemny, balsamiczny zapach dziko rosnącego tutaj dyptamu, doskonale izolującego woń rozkładających się nieopodal górek śmieci, a niekiedy między kamieniami dostrzec można przemykające tędy myszy lub żaby. I choć niewiele osób ma pojęcie o istnieniu tegoż miejsca, jeszcze mniej słyszało o tutejszym tajemnym przejściu - gdy stuknąć różdżką w odpowiednią śrubę w metalowej konstrukcji magazynu, wymawiając prawidłowe zaklęcie, oczom ukazuje się kamienny kominek niespisany w żadnym z rejestrów Ministerstwa Magii i podłączony do Sieci Fiuu. Wystarczy tylko mieć przy sobie odrobinę czarodziejskiego proszku.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
— Nakłada jakąś klątwę — odpowiedział krótko, nie wnikając w szczegóły. Nie znał ich i, prawdę mówiąc, był zadowolony z takiego stanu. Im mniej wiedział, tym mniej był w stanie zdradzić, gdyby w jakiś nieoczekiwany sposób został pojmany. Nie miał pojęcia, czy w obliczu takich zdarzeń miał prawo domagać się ratunku ze strony Rycerzy i Śmierciożerców. Nie zastanawiał się nad tym, a przynajmniej próbował, niekiedy bezskutecznie, wyłgiwać się z rozważań w tym zakresie. Stwarzały zbyt wielką sferę niepewności, bardzo skutecznie zaburzając jego wewnętrzną równowagę. Delikatny balans, nad którym czuwał każdego dnia.
Pozwolił sobie na westchnięcie, kiedy został sam. Patrząc w okno, widział Drew oraz Ramseya wykonujących swoją robotę. Obrócił w palcach różdżką, zastanawiając się, jak wiele jeszcze nie wiedział, jakie inne zaklęcie mógłby nałożyć, gdyby jego umiejętności były znacznie większe i potężniejsze. Potrzeba treningu istniała w nim zawsze; dlatego brał udział w spotkaniach klubu, dlatego w pewien irytujący dla samego siebie sposób rwał się do walki wspólnie z innymi Rycerzami, skrupulatnie będąc stawianym w drugim rzędzie jako wsparcie. Doceniał to. Rozumiał. Jego atutem pozostawało leczenie ran, a o innych nie wszyscy wiedzieli. Być może tak było lepiej, przynajmniej do czasu, gdy nie znajdzie się w pierwszej linii i nie będzie musiał stawić czoła Zakonowi.
— Pamiętaj o swoim zadaniu — zwrócił się do kobiety, po czym odwrócił się na pięcie i opuścił kamienicę z poczuciem zadowolenia pomimo ogarniających go myśli. Oddech nieco chłodniejszego powietrza pozwolił mu otrzeźwieć. Patrzył jak dwaj czarodzieje parali się swoimi zadaniami, wierząc, że wkrótce je ukończą. Gdy tylko to się stało, skinął obu uprzejmie głową i oddalił się. Nikt im nie przeszkodził w przejęciu na własność tego kawałka Londynu. Musiał jednak pozostać w pogotowiu, gdyby ktokolwiek naruszył nałożone zaklęcie. Będzie wiedział, jeśli ktoś się tutaj zjawi.
Zachary z/t
I don't care about
the in-crowd
— Och, wybacz — mruknął pod nosem pokornie, wyciągając Stibbonsa z ust i wydychając powoli powietrze wraz z jasnoszarym, gęstym dymem. — Zupełnie zapomniałem, że nie przepadasz za ogniem — dodał z żalem w głosie i uśmiechnął się przepraszająco do inferiusa, wzrok kierując z powrotem do Drew, który zdawał się ociągać z tym wszystkim. Stworzona przez niego istota wycofała się, ukryła gdzieś. Nie śledził go, nie obchodziło go zupełnie, gdzie się zaszył. Czy były to krzaki, czy rozpadające się magazyny, czy ukryte schody do jakiegoś tunelu. Liczyło się tylko to, by był skuteczny i spełnił swoją rolę — powstrzymał każdego, kto zdecyduje się zakręcić w pobliżu wyrwy. Nie miał wątpliwości, co do tego, że miejsce jest wystarczająco dobrze zabezpieczone. — Długo jeszcze?— krzyknął do Macnaira niecierpliwie, z nonszalancją strzepując popiół na ziemię. Wokół było wciąż cicho, nic nie wskazywało też na to, by sytuacja miała się nieoczekiwanie zmienić. Zerknął jeszcze w kierunku mieszkania, z którego rozciągał się doskonały widok na wyrwę — zdawało mu się, że widział w oknie przez chwilę zarys kobiecej sylwetki dzierżącej różdżkę. I ona będzie pilnować, by nikt nie przejął tego miejsca, do własnych, paskudnych celów. Londyn był zamknięty dla wszystkich wrogów, wytępili ich jak robactwo. Rozszerzenie czystej strefy było kwestią czasu. W końcu cała Wielka Brytania zostanie oczyszczona z brudu i szlamu.
Ruszył powoli w stronę, w którą udał się Zachary jeszcze przed chwilą i odrzucił przed siebie niedopałek.
— Tylko zostaw pannę w spokoju, nie jest dla ciebie — krzyknął jeszcze do niego, nim rozmył się w czarnej mgle i zniknął, wznosząc się w powietrze.
| Ramsey zt
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
-Jasne, zajmę się nią później.- rzucił w kierunku Mulcibera, gdy tylko odwrócił się dostrzegając go w towarzystwie małego stworzonka. Cieszył go fakt, iż podjął tą trudną próbę i stworzył im naprawdę silnego strażnika, bowiem dzięki temu miejsce wydawało się praktycznie niemożliwe do przejęcia – a nawet jeśli podobna próba będzie mieć miejsce, to dzięki pułapce Zacharego od razu się o tym dowiedzą.
-Ordior.- wypowiedział zaciskając w dłoni wężowe drewno, kiedy znalazł się w bezpiecznej odległości. Klątwy działały zgoła inaczej jak inne zabezpieczenia, albowiem uaktywniały się za każdym razem, gdy ktoś przekroczył określoną granicę, a więc nawet on sam mógł wpaść w ich sidła. Starał się wszystko uczynić jak najszybciej mógł, jednakże cały proces wymagał określonej ilości czasu, dlatego nie zdziwił się, że towarzysze już dawno powrócili do swych codziennych obowiązków.
Szatyn chwycił piersiówkę z wewnętrznej kieszeni szaty, po czym upił z niej kilka łyków. Oparł się plecami o kamienną ścianę budynku musząc chwilę odpocząć. Nie wiedział czy równie mocno z sił obdarła go pułapka, czy też nałożona klątwa, jednakże wychodził z założenia, że to drugie. Nie przyznałby się przed nimi, lecz w głębi siebie obawiał się skutków ewentualnej porażki – nie wyobrażał sobie przechodzić przez to wszystko po raz drugi, a tym bardziej kiedy już jego ramię zdobił mroczny znak. Nie mógł zawodzić, nie mógł popełniać błędów.
Po kilku minutach zmienił się w kłąb czarnej mgły i oddalił z miejsca zdarzenia.
/zt
Niepozorna, porośnięta bluszczem i skryta w cieniu magazynów wyrwa w murze, jest miejscem, które nietrudno przeoczyć: nie wyróżnia się w żaden sposób z szaroburego, zapuszczonego krajobrazu doków, a na przycupniętej nieopodal ławeczce nie odpoczywa już nikt za wyjątkiem bezdomnych kotów. Przychodzą tu jedynie ci, którzy wiedzą, czego szukać – za ukrytym magicznie przejściem znajduje się niefigurujący w ministerialnych rejestrach kominek, wciąż działający i podłączony do sieci Fiuu. Może być istotnym punktem Londynu.
Wyrwa znajduje się pod kontrolą Rycerzy Walpurgii.
Możliwe jest rzucenie carpiene w szafce zniknięć i ustosunkowanie się do rzutu już w pisanym poście (a zatem przekazanie informacji o wykrytych pułapkach drugiej postaci w tym samym poście, w którym carpiene zostało rzucone).
Na lokację nałożona jest Klątwa Kręgu. Próba zdjęcia klątwy wymaga poziomu IV biegłości starożytnych Run u postaci. Runy nie są ukryte, zatem nie jest wymagany rzut na spostrzegawczość. Zdjęcie klątw winno odbyć się przy pomocy odpowiedniej mechaniki.
Udane carpiene z mocą 75 pozwala dostrzec Cave Inimicum, udane carpiene z mocą 85 pozwala dostrzec Zawieruchę. Po rozpoznaniu pułapek można przejść do ich przełamywania zgodnie z obowiązującą mechaniką. Pułapki przełamywać można w dowolnej kolejności.
Należy pamiętać, że każda nieudana próba przełamania pułapki aktywuje pułapkę.
Aktywacja Zawieruchy wywołuje skutki jak w opisie.
Aktywacja cave inimicum informuje Zachary'ego o pojawieniu się w okolicy nieprzyjaciół (Zakonnicy zobowiązani są o tym powiadomić gracza prywatną drogą). Jeśli ten podejmie działanie, czas oczekiwania na atak po zakończeniu II etapu wydłuża się o 24 godziny. Niepoinformowanie gracza o ataku oznacza niepowodzenie.
Po upływie dwóch pierwszych tur pojawiają się wrogowie, którzy atakują. Najpóźniej wtedy aktywują się wszystkie nieaktywowane pułapki (i klątwy).
WYKLUCZONA
Zakon Feniksa: Aktywny, niewykrywalny kominek może stanowić doskonały sposób zarówno na przemieszczanie się po Londynie, jak i przedostanie się poza granice miasta z pominięciem strzeżonych przejść, póki co prowadząca do niego ścieżka nie należy jednak do bezpiecznych: wśród bluszczu i psujących się gór śmieci, zalęgły się groźne węże, które atakują każdego, kto próbuje obok nich przejść. Należy pozbyć się gniazda i jego mieszkańców, oraz odpowiednio zabezpieczyć to miejsce.
Pod murem jesteście w stanie dostrzec coś jeszcze - przedziwna kreatura żeruje na czymś, co przed tygodniami mogło przypominać ludzkie zwłoki przecięte na pół; kiedy podchodzicie bliżej, stworzenie obraca się w waszą stronę, szczerząc obnażone kły. Strzępy skóry zwisały z jej twarzy - to inferius.
Rolę istot broniących tego terenu może przejąć również dowolny rycerz przy pomocy lusterka; wówczas walczy z Zakonnikami bez udziału mistrza gry, zgodnie ze statystykami rozpisanymi poniżej, ale bez ograniczeń co do kolejności oraz wyboru rzucanych zaklęć.
Walka: Postać, która pojawi się w wątku jako pierwsza, kieruje wężem A, postać, która pojawiła się jako druga, kieruje wężem B, postać, która pojawiła się jako trzecia (lub pierwsza, jeżeli w wątku są tylko dwie postacie) kieruje wężem C, postać, która pojawiła się w wątku jako czwarta (lub druga, jeśli w wątku są tylko dwie postaci) kieruje inferiusem.
Wąż A: ma sprawność równą 25, zwinność równą 20, atakuje w pętli lekkimi, wyważonymi i silnymi ciosami wymierzonymi w kończyny dolne oraz wykonuje unik, kiedy jest to konieczne.
Wąż B: ma sprawność równą 20, zwinność równą 25, atakuje w pętli lekkimi, wyważonymi i silnymi ciosami wymierzonymi w kończyny górne oraz wykonuje unik, kiedy jest to konieczne.
Wąż C: ma sprawność równą 25, zwinność równą 20, atakuje w pętli lekkimi, wyważonymi i silnymi ciosami wymierzonymi w brzuch oraz wykonuje unik, kiedy jest to konieczne.
Aby pokonać węże, należy zadać kłębowisku (łącznie) minimum 320 punktów obrażeń. Jeżeli wąż zaatakuje ciosem o mocy większej niż 100 oczek, zatruje ofiarę jadem odbierającym jej 5 punktów żywotności na turę. Jeżeli jedną postać zaatakują jednocześnie dwa węże, należy uznać, że robią to z różnych kierunków - a więc zwykłe Protego obroni tylko przed jednym.
Inferius: atakuje niezależnie od węży wszystkie postaci po kolei (PŻ 280, Z 55, S 55) naprzemiennie silnym i potężnym ciosem i unika zaklęć zawsze wtedy, kiedy jest to konieczne. Skuteczne będą na niego wyłącznie zaklęcia, które w efekcie wywołują poparzenia.
Gracz nie ma prawa zmienić woli postaci broniącej lokacji, jedyne, co robi, to rzuca za nią kością i opisuje jej działania w sposób fabularny.
Aby przejść do etapu III, należy odczekać 48 godzin, w trakcie których para (grupa) może zostać zaatakowana przez przeciwną organizację. Czas może przedłużyć się do 72 godzin, jeżeli tak wynika z ukończenia etapu I.
Postaci mają 2 tury na nałożenie zabezpieczeń, pułapek lub klątw oraz wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji.
Gra w tej lokacji jest dozwolona.
Morsmordre :: County of London :: Dalsze dzielnice :: Port of London :: Doki :: Opuszczone magazyny