Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja :: Hogsmeade :: Gospoda pod Świńskim Łbem
Pokój gościnny
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★
Na mapie znajdują się miejsca ustawione wokół podłużnego stołu wstawionego do magicznie powiększonego pomieszczenia, kilka dostawionych krzesełek po stronie drzwi oraz dwa łóżka rozstawione wzdłuż przeciwległych, dłuższych ścian, które na stałe znajdowały się w pokoju gościnnym Świńskiego Łba, a na których zasiąść może do trzech osób. Prowadzący spotkanie zostali oznaczeni oddzielnie, natomiast dziwna numeracja jest ćwiczeniem na orientację w terenie.
Krzesełka zajęte:
1 - Adrien
4 - Bertie
5 - Florek
8 - Sophia
10 - Lucan
11 - Anthony
13 - Josephine
14 - Archibald
15 - Frances
16 - Pomona
17 - Justine
19 - Maxine
20 - Artur
21 - Jessa
25 - Åsbjørn
30 - Vera
31 - Roselyn
32 - Susanne
33 - Charlie
34 - Poppy
łóżko Loża 1
37 - Gabriel
38 - Ben
39 - Fred
łóżko Loża 2
40 - Sam
41 - Hannah
ośla ławka Krzesełka pod ścianą
36 - Kieran
35 - Jackie [bylobrzydkobedzieladnie]
Pokój gościnny
Niezbyt czysty, wąski i długi pokój z dwoma ustawionymi łóżkami pod ścianą i drewnianą ławą ciągnącą się przez niemalże całą jego długość. W powietrzu unosi się zapach kurzu, stęchlizny i rozlanego piwa. Przez niewielkie, zaklejone brudem okna prawie wcale nie wpada słońce. Jedynym źródłem światła są trzy zawieszone w powietrzu świece. Podłoga ugina się przy każdym kroku, swoim skrzypieniem przypominając ludzkie jęki. Z racji, że znajduje się na poddaszu, skosy sufitu znacząco utrudniają przemieszczanie się. Osoby, które liczą sobie więcej niż 170 centymetrów, muszą schylać głowy, by nie uderzać czołem w pełen pajęczyn sufit. Klucz do pokoju znajduje się u barmana, a ten wydaje go tylko osobom zaufanym.
Na mapie znajdują się miejsca ustawione wokół podłużnego stołu wstawionego do magicznie powiększonego pomieszczenia, kilka dostawionych krzesełek po stronie drzwi oraz dwa łóżka rozstawione wzdłuż przeciwległych, dłuższych ścian, które na stałe znajdowały się w pokoju gościnnym Świńskiego Łba, a na których zasiąść może do trzech osób. Prowadzący spotkanie zostali oznaczeni oddzielnie, natomiast dziwna numeracja jest ćwiczeniem na orientację w terenie.
Krzesełka zajęte:
1 - Adrien
4 - Bertie
5 - Florek
8 - Sophia
10 - Lucan
11 - Anthony
13 - Josephine
14 - Archibald
15 - Frances
16 - Pomona
17 - Justine
19 - Maxine
20 - Artur
21 - Jessa
25 - Åsbjørn
30 - Vera
31 - Roselyn
32 - Susanne
33 - Charlie
34 - Poppy
37 - Gabriel
38 - Ben
39 - Fred
40 - Sam
41 - Hannah
36 - Kieran
35 - Jackie [bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:01, w całości zmieniany 2 razy
Głosy pozostawały wciąż żywe, donośne i głośne, lecz Cyrus nie brał udziału w dyskusji. Akcja na Nokturnie wydawała mu się misją samobójczą, jednakże to nie on był uosobieniem wymiaru sprawiedliwości, nie mógł wiedzieć jak to wyglądało tak dokładniej. Może zebrani aurorzy mieli jakieś dojścia, asa w rękawie - cokolwiek. Nie ingerował zatem w słowa mające podburzyć ich autorytet, szczególnie, że nie był żadną wyrocznią. Natomiast sprawa arystokracji była dlań rozmową co najmniej o balecie - nie rozumiał nic. Nie znał żadnych rodów, ich specyfiki, poglądów. Nigdy nie interesował się światem wyższych sfer, ponieważ to nie był jego cyrk. Nie potrzebował ich atencji, która zostałaby skierowana przeciwko niemu. W ich oczach był nędznym robakiem, zatem Snape nie garnął się do szlacheckich kręgów. Nie mógł wspomóc nikogo ani wsparciem rzeczywistym ani merytorycznym. Słuchał po prostu różnych głosów. Część wierzyła, że dało się odwrócić skostnienie arystokracji, część mocno oponowała. Dopiero czas pokaże kto z nich miał rację. On akurat miał nadzieję na ziszczenie się tych pierwszych wyobrażeń, ponieważ to one były dla nich wszystkich korzystne. Niestety wrodzony - lub nabyty - pesymizm alchemika podpowiadał mu, że Zakon zostanie z tym wszystkim sam, nie mogąc polegać na wpływach wysoko urodzonych czarodziejów. Wielka szkoda.
Spotkanie dobiegało końca, zadania zostały rozdzielone. Część rzucała ostatnimi obietnicami bądź słowami, Cyrus słuchał ich uważnie. Żegnał się z każdym, kto wychodził, aż wyłapał spojrzenie Orpheusa.
- Idź, ja jeszcze zostanę - powiedział do niego dość smętnie, lecz nie miał dobrego humoru. Wciąż myślał o przyjacielu, o tym, że Jay stracił pamięć i on, Snape, nie wiedział co z tym wszystkim począć. Odprowadził brata wzrokiem do drzwi, tak jak chyba każdego, kto zamierzał przez nie przejść. Potem spojrzał po wszystkich, którzy zostali i którzy chcieli wspomóc Zakon Feniksa warzeniem mikstur - Charlene, Asbjorna, Susanne, Eileen i Archibald. To chyba tyle. Łącznie sześć, tak sobie zapisał.
- Najpierw rozdzielę te, które da się rozdzielić - zakomunikował, sięgając po tacę. Każdemu oddał: po jednej korze drzewa Wiggen, przy czym zostały jeszcze dwie; po jednym odłamku spadającej gwiazdy, tym samym wyczerpując ten składnik; po jednej porcji płatków ciemiernika, pozostawiając jeszcze jedną wolną, bez właściciela. I to było na tyle. Reszty było za mało na całą szóstkę czarodziejów. Snape wymienił na głos pozostałe ingrediencje dla tych, którzy nie widzieli. - Popiół feniksa przyda się do stworzenia Veritaserum oraz eliksiru odtworzenia. Powinniśmy zadecydować, czy chcemy stworzyć oba wywary czy koncentrujemy się wyłącznie na serum prawdy. Jeśli to drugie, to ten składnik powinien iść do osób o największych umiejętnościach - zaczął, uważnie przeglądając leżące przed nim przedmioty. - Bezoar powinien iść moim zdaniem na stworzenie antidotum na niepowszechne trucizny. Czarna magia nas otaczająca jest paskudna. Figa abisyńska i waleriana na złoty eliksir. Kolec smoka i pnącze diabelskiego sidła do eliksiru Garota. Krew jednorożca na Felix Felicis. Łuski smoka do eliksiru smoczej łzy, róg dwurożca oraz skórkę boomslanga na eliksir wielosokowy, lub to pierwsze na eliksir lodowego płaszcza lub ochrony. Włosie buchorożca przyda się do eliksiru buchorożca. To tyle jeśli chodzi o te trudniejsze wywary, które również powinny iść do osób bardziej obeznanych w alchemii - mówił spokojnie. - Resztę przeznaczyłbym na prostsze eliksiry. Czyli zostałyby jagody z jemioły, jaja widłowęża, korzeń ciemiernika, krew reema, krew smoka, liście kłaposkrzeczki, mandragora, ogniste nasiona, piołun, róg garboroga, sierść gryfa, skrzeloziele, strączki wnykopieńki, ślaz, włosie akromantuli, pozostałe kory Wiggen i płatki ciemiernika oraz włosie i żądło mantykory - do wykorzystania na te mniej skomplikowane, lecz wciąż bardzo potrzebne wywary. Musimy się podzielić tak, żeby każdy miał co robić i jednocześnie zostałoby to dostosowane do jego umiejętności. Jeśli się nie zgadzacie i macie inne pomysły, to oczywiście śmiało mówcie - dodał jeszcze. On miał to rozdzielić, lecz nie był żadnym dowódcą, mieli zaradzić wspólnie.
Spotkanie dobiegało końca, zadania zostały rozdzielone. Część rzucała ostatnimi obietnicami bądź słowami, Cyrus słuchał ich uważnie. Żegnał się z każdym, kto wychodził, aż wyłapał spojrzenie Orpheusa.
- Idź, ja jeszcze zostanę - powiedział do niego dość smętnie, lecz nie miał dobrego humoru. Wciąż myślał o przyjacielu, o tym, że Jay stracił pamięć i on, Snape, nie wiedział co z tym wszystkim począć. Odprowadził brata wzrokiem do drzwi, tak jak chyba każdego, kto zamierzał przez nie przejść. Potem spojrzał po wszystkich, którzy zostali i którzy chcieli wspomóc Zakon Feniksa warzeniem mikstur - Charlene, Asbjorna, Susanne, Eileen i Archibald. To chyba tyle. Łącznie sześć, tak sobie zapisał.
- Najpierw rozdzielę te, które da się rozdzielić - zakomunikował, sięgając po tacę. Każdemu oddał: po jednej korze drzewa Wiggen, przy czym zostały jeszcze dwie; po jednym odłamku spadającej gwiazdy, tym samym wyczerpując ten składnik; po jednej porcji płatków ciemiernika, pozostawiając jeszcze jedną wolną, bez właściciela. I to było na tyle. Reszty było za mało na całą szóstkę czarodziejów. Snape wymienił na głos pozostałe ingrediencje dla tych, którzy nie widzieli. - Popiół feniksa przyda się do stworzenia Veritaserum oraz eliksiru odtworzenia. Powinniśmy zadecydować, czy chcemy stworzyć oba wywary czy koncentrujemy się wyłącznie na serum prawdy. Jeśli to drugie, to ten składnik powinien iść do osób o największych umiejętnościach - zaczął, uważnie przeglądając leżące przed nim przedmioty. - Bezoar powinien iść moim zdaniem na stworzenie antidotum na niepowszechne trucizny. Czarna magia nas otaczająca jest paskudna. Figa abisyńska i waleriana na złoty eliksir. Kolec smoka i pnącze diabelskiego sidła do eliksiru Garota. Krew jednorożca na Felix Felicis. Łuski smoka do eliksiru smoczej łzy, róg dwurożca oraz skórkę boomslanga na eliksir wielosokowy, lub to pierwsze na eliksir lodowego płaszcza lub ochrony. Włosie buchorożca przyda się do eliksiru buchorożca. To tyle jeśli chodzi o te trudniejsze wywary, które również powinny iść do osób bardziej obeznanych w alchemii - mówił spokojnie. - Resztę przeznaczyłbym na prostsze eliksiry. Czyli zostałyby jagody z jemioły, jaja widłowęża, korzeń ciemiernika, krew reema, krew smoka, liście kłaposkrzeczki, mandragora, ogniste nasiona, piołun, róg garboroga, sierść gryfa, skrzeloziele, strączki wnykopieńki, ślaz, włosie akromantuli, pozostałe kory Wiggen i płatki ciemiernika oraz włosie i żądło mantykory - do wykorzystania na te mniej skomplikowane, lecz wciąż bardzo potrzebne wywary. Musimy się podzielić tak, żeby każdy miał co robić i jednocześnie zostałoby to dostosowane do jego umiejętności. Jeśli się nie zgadzacie i macie inne pomysły, to oczywiście śmiało mówcie - dodał jeszcze. On miał to rozdzielić, lecz nie był żadnym dowódcą, mieli zaradzić wspólnie.
Love ain't simple
Promise me no promises
Promise me no promises
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Biorąc pod uwagę fakt, że była kiepska w magii obronnej i ofensywnej, dla niej była to ostateczność. Nie zamierzała samowolnie i bez niczyjej wiedzy włóczyć się po Nokturnie, wiedziała, że to byłoby ryzykowne, bo mimo dyskretności kociej postaci zawsze coś mogło pójść nie tak, a wtedy nawet nie potrafiłaby się obronić, było jej bardzo daleko do aurorów i większości członków Zakonu w ogóle. Ale gdyby kiedyś przyszłość przyniosła taką konieczność – będzie musiała być gotowa użyć swojej zdolności najlepiej, jak potrafiła. Nie chciała być bierna i umywać ręce, choć w głębi duszy zwyczajnie się bała działań wykraczających poza mieszanie w kociołku, bo nie miała żadnego doświadczenia. Nie była zahartowana kursem aurorskim ani niczym podobnym, szkoliła się na alchemiczkę, zaś animagia zrodziła się z zaciekawienia transmutacją oraz sztuką przemiany w zwierzę. Więc póki co chyba lepiej było zostawić to w rękach ludzi, którzy się na tym znali, którzy byli wyszkoleni do walki z czarną magią i tropienia czarnoksiężników. Ona nie była. Nie była też zbyt silna i wytrzymała, więc wolała nie przekonywać się, ile czarnomagicznych klątw będzie w stanie znieść, bo na pewno niewiele. Wyłapawszy spojrzenie Fredericka skinęła głową, wiedząc, że miał rację. Poza tym Zakonnicy mieli na tyle różnorodne umiejętności, że każdy bez problemu mógł znaleźć zajęcie, w którym sprawdzał się najlepiej. Musieli się uzupełniać i dzielić talentami oraz zadaniami. Jedni mogli próbować przekonywać ministra i szlachetnie urodzonych, inni mogli szukać informacji na temat ich przeciwników oraz próbować naprawiać anomalie, a Charlie miała zamiar zrobić to, w czym czuła się najpewniej – zacząć intensywnie pracować nad eliksirami dla członków Zakonu, by wzmocnić ich, kiedy będą wyruszać na swoje ryzykowne misje, a także pomóc przy kwaterze czy sprawach, w których potrzebna była znajomość transmutacji.
Nie odzywała się już zbyt wiele, a kiedy po zakończeniu spotkania zakonnicy zaczęli opuszczać pomieszczenie, sama została, przesiadając się na jakieś wolne miejsce bliżej Cyrusa, by uczestniczyć w rozdaniu ingrediencji i podziale zadań.
Przyjęła podane jej składniki, które rozdzielił alchemik z grupy badawczej – korę drzewa Wiggen, odłamek spadającej gwiazdy i porcję płatków ciemiernika. Wysłuchała słów alchemika, zapoznając się z dostępnymi zasobami i zapotrzebowaniem. Niestety wiedziała, że jej umiejętności mogą okazać się niewystarczające na veritaserum czy felix felicis. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce zawstydzenia, bo choć teoretycznie wiedziała, jak te eliksiry przygotować, to istniało duże prawdopodobieństwo, że coś zepsuje. Miała okazję warzyć veritaserum tylko raz, może dwa, i to dość dawno.
- Mogę podjąć się próby uwarzenia eliksiru odtworzenia, obawiam się, że może się przydać – rzekła; veritaserum też było potrzebne, to nie ulegało wątpliwości, ale musieli mieć w zanadrzu porcje eliksiru odtworzenia. W Mungu często się przydawał. – Jako alchemiczka pracująca w Mungu mogę spróbować się podjąć uwarzenia także innych eliksirów leczniczych. Antidota, złoty eliksir, eliksiry przeciwbólowe i znieczulające, uspokajające, maść na oparzenia, eliksir Wiggenowy, maść z wodnej gwiazdy – wymieniała przydatne medykamenty, które mogły okazać się użyteczne. Były to też sugestie dla innych, nad czym warto byłoby się pochylić. – Ostatnimi czasy próbuję też swoich sił w warzeniu prostych eliksirów bojowych. Chętnie spróbuję uwarzyć ich więcej – rzekła też; rzeczywiście zaczęła mocniej interesować się eliksirami bojowymi, których w Mungu nie warzyła, ale w domowym zaciszu owszem, odkąd okazało się, jak bardzo mogą być użyteczne, zaczęła też więcej czytać na ich temat. Zapamiętała nazwy, które wcześniej wymienił Anthony, te eliksiry też były warte uwagi, a auror na pewno lepiej wiedział, co przydaje się w akcji. – Eliksir kociego kroku i kociej zwinności, niezłomności, kameleon, czuwający strażnik, mogę nawet spróbować przygotować parę porcji eliksiru wielosokowego.
Uszczknęła więc ze sterty trochę składników: popiół feniksa na eliksir odtworzenia, beozar na antidotum, ogniste nasiona, włosie mantykory na eliksir kociej zwinności oraz dwa żądła mantykory na eliksir kociego kroku oraz kameleon, róg garboroga na eliksir niezłomności, jaki niedawno miała okazję uwarzyć dla Jessy, jagody z jemioły na maść z wodnej gwiazdy, a także krew reema, sierść gryfa, skórkę boomslanga, mandragorę, figę abisyńską i róg dwurożca.
Biorę:
1 kora drzewa wiggen, 1 odłamek spadającej gwiazdy, 1 płatki ciemiernika rozdane przez Cyrusa oraz 1 popiół feniksa, 1 beozar, 1 ogniste nasiona, 1 włosie mantykory, 2 żądło mantykory, 1 róg garboroga, 1 jagody z jemioły, 1 krew reema, 1 sierść gryfa, 1 skórka boomslanga, 1 mandragora, 1 figa abisyńska, 1 róg dwurożca
Nie odzywała się już zbyt wiele, a kiedy po zakończeniu spotkania zakonnicy zaczęli opuszczać pomieszczenie, sama została, przesiadając się na jakieś wolne miejsce bliżej Cyrusa, by uczestniczyć w rozdaniu ingrediencji i podziale zadań.
Przyjęła podane jej składniki, które rozdzielił alchemik z grupy badawczej – korę drzewa Wiggen, odłamek spadającej gwiazdy i porcję płatków ciemiernika. Wysłuchała słów alchemika, zapoznając się z dostępnymi zasobami i zapotrzebowaniem. Niestety wiedziała, że jej umiejętności mogą okazać się niewystarczające na veritaserum czy felix felicis. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce zawstydzenia, bo choć teoretycznie wiedziała, jak te eliksiry przygotować, to istniało duże prawdopodobieństwo, że coś zepsuje. Miała okazję warzyć veritaserum tylko raz, może dwa, i to dość dawno.
- Mogę podjąć się próby uwarzenia eliksiru odtworzenia, obawiam się, że może się przydać – rzekła; veritaserum też było potrzebne, to nie ulegało wątpliwości, ale musieli mieć w zanadrzu porcje eliksiru odtworzenia. W Mungu często się przydawał. – Jako alchemiczka pracująca w Mungu mogę spróbować się podjąć uwarzenia także innych eliksirów leczniczych. Antidota, złoty eliksir, eliksiry przeciwbólowe i znieczulające, uspokajające, maść na oparzenia, eliksir Wiggenowy, maść z wodnej gwiazdy – wymieniała przydatne medykamenty, które mogły okazać się użyteczne. Były to też sugestie dla innych, nad czym warto byłoby się pochylić. – Ostatnimi czasy próbuję też swoich sił w warzeniu prostych eliksirów bojowych. Chętnie spróbuję uwarzyć ich więcej – rzekła też; rzeczywiście zaczęła mocniej interesować się eliksirami bojowymi, których w Mungu nie warzyła, ale w domowym zaciszu owszem, odkąd okazało się, jak bardzo mogą być użyteczne, zaczęła też więcej czytać na ich temat. Zapamiętała nazwy, które wcześniej wymienił Anthony, te eliksiry też były warte uwagi, a auror na pewno lepiej wiedział, co przydaje się w akcji. – Eliksir kociego kroku i kociej zwinności, niezłomności, kameleon, czuwający strażnik, mogę nawet spróbować przygotować parę porcji eliksiru wielosokowego.
Uszczknęła więc ze sterty trochę składników: popiół feniksa na eliksir odtworzenia, beozar na antidotum, ogniste nasiona, włosie mantykory na eliksir kociej zwinności oraz dwa żądła mantykory na eliksir kociego kroku oraz kameleon, róg garboroga na eliksir niezłomności, jaki niedawno miała okazję uwarzyć dla Jessy, jagody z jemioły na maść z wodnej gwiazdy, a także krew reema, sierść gryfa, skórkę boomslanga, mandragorę, figę abisyńską i róg dwurożca.
Biorę:
1 kora drzewa wiggen, 1 odłamek spadającej gwiazdy, 1 płatki ciemiernika rozdane przez Cyrusa oraz 1 popiół feniksa, 1 beozar, 1 ogniste nasiona, 1 włosie mantykory, 2 żądło mantykory, 1 róg garboroga, 1 jagody z jemioły, 1 krew reema, 1 sierść gryfa, 1 skórka boomslanga, 1 mandragora, 1 figa abisyńska, 1 róg dwurożca
- Spis z postu Samuela:
Proponuję skopiować i zaznaczyć, co bierzecie.
INGREDIENCJE:
bezoar x4 - 1 porcja dla Charlene
figa abisyńska x3 - 1 porcja dla Charlene
jagody z jemioły x3 - 1 porcja dla Charlene
jaja widłowęża x2
kolec smoka
kora drzewa Wiggen x8 - 1 porcja dla Charlene
korzeń ciemiernika x2
krew jednorożca x3
krew reema x4 - 1 porcja dla Charlene
krew smoka
liście kłaposkrzeczki x2
łuska smoka x2
mandragora x5 - 1 porcja dla Charlene
odłamek spadającej gwiazdy x6 - 1 porcja dla Charlene
ogniste nasiona x2 - 1 porcja dla Charlene
piołun
popiół feniksa x4 - 1 porcja dla Charlene
płatki ciemiernika x7 - 1 porcja dla Charlene
pnącze diabelskiego sidła x2
róg dwurożca x4 - 1 porcja dla Charlene
róg garboroga x4 - 1 porcja dla Charlenesierść gryfa- 1 porcja dla Charlene
skórka boomslanga x4 - 1 porcja dla Charlene
skrzeloziele x2
strączki wnykopieńki
ślaz
waleriana
włosie akromantuli x4
włosie buchorożca
włosie mantykory x3 - 1 porcja dla Charlene
żądło mantykory x5 - 2 porcje dla Charlene
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Rozmowy toczą się dalej, jak gdyby nigdy nic. Może to dobrze. Przecież to nie tak, że jedno zdarzenie ma mieć wpływ na tysiące innych spraw - szczególnie ważnych. Uspokajam się już, oddycham pełną piersią. Czekam na odpowiedź Herewarda, ale skoro nie pada żadna deklaracja, to muszę myśleć o sobie. Ewentualnie podpytać później Eileen. Jej mąż jako Gwardzista ma pewnie inne zobowiązania, dużo ważniejsze niż rozmowa z duchem. Z drugiej strony moglibyśmy skoczyć w jakiś weekend do Hogwartu pod pozorem poszukiwania jakichś papierów, to chyba nie zajęłoby dużo czasu? Sama nie wiem. Siedzę przy stole trochę w konsternacji, starając się skoncentrować na toczonych pogawędkach. Chociaż to słowo brzmi jakby wszyscy rozmawiali o pogodzie lub wymieniali się przepisami, a to nieprawda. Pada temat kamienia wskrzeszenia - jego moc musi być niesamowita. Otwieram szerzej oczy i odpływam w krainę marzeń. Gdyby tak móc sprowadzić naszą siostrę do świata żywych… nie, to nie wchodzi w grę. To nie zabawka, nie można wykorzystać przedmiotu do spraw prywatnych, wiem o tym. Niby posiadam świadomość, ale i tak moje myśli uciekają do rzeczy, które nijak nie są związane z dobrem ludzkości oraz całego Zakonu Feniksa. Wzdycham cicho pod nosem, nie mogąc wprost uwierzyć we własne słabości - czeka mnie jeszcze długi trening okraszony ćwiczeniami silnej woli. Koniecznie. Podpieram głowę na ręce, wpatrując się po kolei w każdego, kogo mam w zasięgu wzroku. Co myślicie? Czego pragniecie? Nikt nie zadaje takich pytań. Liczą się tylko suche fakty oraz konkretne działania. Nie mogę mieć tego nikomu za złe. Jesteśmy tu w konkretnym celu - bynajmniej nie towarzyskim.
Arystokraci. Od razu przypominam sobie tamtego bufona z herbaciarni i włos się jeży na głowie. Na mojej twarzy pojawia się wyraźny grymas - złości, obrzydzenia, niezadowolenia. Wiem, że nie wszyscy tacy są. Ale i tak od razu oceniam ich przez pryzmat własnych doświadczeń, a to w żaden sposób nie jest dobre. Nie komentuję jednak podjętego tematu, nie nalezę do tego światka. I nie zamierzam. Prycham jednak z powątpiewaniem - już widzę jak arystokraci rzucają swoje bogactwa oraz pozycję, żeby wspomóc naszą organizację. Może jeszcze Longbottomowie rzeczywiście mogliby się wziąć za naprawę rzeczywistości, ale cała reszta… naprawdę nie sądzę. Nie mówię jednak tego w głos - pesymizm to coś, czego nie potrzebujemy.
Czekam na zakończenie spotkania, a kiedy to następuje, żegnam się ze wszystkimi i nie czekając na nikogo odchodzę do swojego mieszkanka nieopodal. Mam wiele rzeczy do przemyślenia.
zt.
Arystokraci. Od razu przypominam sobie tamtego bufona z herbaciarni i włos się jeży na głowie. Na mojej twarzy pojawia się wyraźny grymas - złości, obrzydzenia, niezadowolenia. Wiem, że nie wszyscy tacy są. Ale i tak od razu oceniam ich przez pryzmat własnych doświadczeń, a to w żaden sposób nie jest dobre. Nie komentuję jednak podjętego tematu, nie nalezę do tego światka. I nie zamierzam. Prycham jednak z powątpiewaniem - już widzę jak arystokraci rzucają swoje bogactwa oraz pozycję, żeby wspomóc naszą organizację. Może jeszcze Longbottomowie rzeczywiście mogliby się wziąć za naprawę rzeczywistości, ale cała reszta… naprawdę nie sądzę. Nie mówię jednak tego w głos - pesymizm to coś, czego nie potrzebujemy.
Czekam na zakończenie spotkania, a kiedy to następuje, żegnam się ze wszystkimi i nie czekając na nikogo odchodzę do swojego mieszkanka nieopodal. Mam wiele rzeczy do przemyślenia.
zt.
( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
ty jesteś tym co księżyc
od dawien dawna znaczył
tobą jest co słońce
kiedykolwiek zaśpiewa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
- Wyjście z ukrycia wiąże się z dużym ryzykiem. Ci, którzy zabiorą głos, staną się pierwszym celem wroga. - Swoje słowa skierowałem do Minnie. Miała wiele racji w tym, ze Zakon powinien wyjść z ukrycia – sam byłem bliski wypowiedzenia podobnych słów. Wiązało się to jednak z ryzykiem, na które nie wszyscy Zakonnicy byli gotowi. - Ale nie uważam, że powinniśmy milczeć. - Sam przecież przed chwilą nawoływałem do tego, że to najlepsza chwila na to, aby zabrać głos. - Rządy Tuftów nie sprzyjały naszym celom, tym razem jest jednak inaczej. Mamy okazję do tego, aby sprawiedliwość w końcu stanęła po naszej stronie. Nie stawiałbym jednak wszystkiego na jedną kartę. Bo szale szybko mogą przechylić się na korzyść drugiej strony. - Minister najpewniej stał po naszej stronie. Wystarczyło jedynie uświadomić go w tym przekonaniu. To nie mogło być trudne, posiadaliśmy dowody, wobec których nie mógł pozostać obojętny. Jednak zmieniające się niczym w kalejdoskopie nastroje polityczne nakłaniały raczej do ostrożnego stawiania tych wielkich kroków. Był to śliski grunt, podobnie jak zażyłości i niesnaski między szlachetnymi rodami, które w dużej mierze zależały od chwilowych kaprysów.
- Po walecznych Lisach z Devon spodziewałbym się więcej, niż podkulenia ogona w trudnych czasach. - Doskonale zdawałem sobie sprawę z ignorancji Weasleyów – jednak nadal tytowano ich lordami, dlaczego nie mieli zostać panami nowego porządku? Spojrzałem na Brendana wnikliwie, jakbym próbował przeniknąć do jego duszy. Być może polityka nie była jego konikiem. Być może żaden z Weasleyów nie miał już ochoty bawić się w panów tego świata. Pozostawali pośmiewiskiem w oczach reszty arystokracji – ale skoro nie mieli już nic do stracenia, dlaczego nie chcieli ponownie stanąć w obronie tych, ktrórych bronili od zawsze? Czy gdyby Garrett był wśród nas, pozwoliłby na podobną bierność? Wzruszenie ramionami? Stwierdzenie, że to nie jego cyrk? Byłem gotów poruszyć całym światem, byleby tylko ten w końcu usłyszał śpiew feniksa. Kochałem Brendana całym sercem, wiedziałem, że on również był potrafił - i chciał - dokonywać wielkich czynów, jednak jego wycofana postawa sprawiła, że to serce właśnie rozbryzgło się w drobny mak.
- Jeśli Bones nie chce się ośmieszyć przed całym biurem, powinna w końcu na poważnie potraktować Voldemorta, który najpewniej zdążył zebrać już całą armię czarnoksiężników, wykorzystując nasze skupienie na Grindewaldzie. - Uspokoiłem Samuela, doskonale rozumiejąc jego wątpliwości co do wplątywania w całą sprawę nowej szefowej. Prędzej czy później i tak musiałaby się dowiedzieć – a zatajanie przed nią komitywy z Ministrem Magii mogłoby zostać potraktowane nieprzychylnie. Wolałem zresztą grać w otwarte karty – miałem dość niewygodnych sekretów za uszami.
- Cała arystokracja nie będzie mogła pozostawać na bezkarne mordy. Wśród ofiar Ministerstwa był mój daleki kuzyn, Alastair Malfoy. I z pewnością nie był jedynym arystokratą, który zaginął tamtej nocy za nic. Nie uwierzę, że nestorzy – nawet konserwatywnych rodów – przychylnie spojrzą na rozlew błękitnej krwi przez swoich pobratymców, jeśli rzeczywiście za podpalenie byli odpowiedzialni tacy jak Avery. - Selwyn wspomniał jego nazwisko. To mógł być każdy, ale świadomość tego, że najpewniej za pożogą stał mój blisku kuzyn – ten sam, w którym przed kilku laty dostrzegałem przebłysk trzeźwości, niechęć do systemu, w którym zakorzeniło go nazwisko, z którego usilnie chciał się wyrwać – rozrywała moje serce na strzępy. - Powinniśmy jak najszybciej obejrzeć wspomnienie. - Spojrzałem kolejno na Herewarda, Samuela i Alexandra, po czym błyskawicznie objąłem wzrokiem wszystkich zgromadzonych, poszukując osoby, która mogła okazać się pomocna. – Lucindo. - Zwróciłem się do kuzynki Selwyna. - Poczekaj. - Być może zbyt szybko odbarzyłem ją wotum zaufania – ale skoro ufał jej Alex, ja również mogłem. Jeśli arystokracja rzeczywiście ślepo podążała za jednym Lordem, wród nich mogli znaleźć się także i młodzi przedstawiciele, którzy pogubili się w swojej życiowej ścieżce – tak jak stało się to z Perseusem. Młodych często ignorowano, potrzeba było lat – albo szczególnej buty – aby ich twarze wpisywały się w pamięć socjety, kto więc mógł ich znać lepiej, jeśli nie jedna z nich? - Chciałbym, abyś ty również zobaczyła wspomnienie Alexa. - Bez względu na to ile zła i bezduszności miało ono zawierać. Nie należało dłużej zwlekać. Sprawiedliwość miała ujrzeć światło dzienne wraz ze zbliżających się wschodem.
biorę jeszcze: 1 x eliksir wiggenowy od Charlene & zt (?)
- Po walecznych Lisach z Devon spodziewałbym się więcej, niż podkulenia ogona w trudnych czasach. - Doskonale zdawałem sobie sprawę z ignorancji Weasleyów – jednak nadal tytowano ich lordami, dlaczego nie mieli zostać panami nowego porządku? Spojrzałem na Brendana wnikliwie, jakbym próbował przeniknąć do jego duszy. Być może polityka nie była jego konikiem. Być może żaden z Weasleyów nie miał już ochoty bawić się w panów tego świata. Pozostawali pośmiewiskiem w oczach reszty arystokracji – ale skoro nie mieli już nic do stracenia, dlaczego nie chcieli ponownie stanąć w obronie tych, ktrórych bronili od zawsze? Czy gdyby Garrett był wśród nas, pozwoliłby na podobną bierność? Wzruszenie ramionami? Stwierdzenie, że to nie jego cyrk? Byłem gotów poruszyć całym światem, byleby tylko ten w końcu usłyszał śpiew feniksa. Kochałem Brendana całym sercem, wiedziałem, że on również był potrafił - i chciał - dokonywać wielkich czynów, jednak jego wycofana postawa sprawiła, że to serce właśnie rozbryzgło się w drobny mak.
- Jeśli Bones nie chce się ośmieszyć przed całym biurem, powinna w końcu na poważnie potraktować Voldemorta, który najpewniej zdążył zebrać już całą armię czarnoksiężników, wykorzystując nasze skupienie na Grindewaldzie. - Uspokoiłem Samuela, doskonale rozumiejąc jego wątpliwości co do wplątywania w całą sprawę nowej szefowej. Prędzej czy później i tak musiałaby się dowiedzieć – a zatajanie przed nią komitywy z Ministrem Magii mogłoby zostać potraktowane nieprzychylnie. Wolałem zresztą grać w otwarte karty – miałem dość niewygodnych sekretów za uszami.
- Cała arystokracja nie będzie mogła pozostawać na bezkarne mordy. Wśród ofiar Ministerstwa był mój daleki kuzyn, Alastair Malfoy. I z pewnością nie był jedynym arystokratą, który zaginął tamtej nocy za nic. Nie uwierzę, że nestorzy – nawet konserwatywnych rodów – przychylnie spojrzą na rozlew błękitnej krwi przez swoich pobratymców, jeśli rzeczywiście za podpalenie byli odpowiedzialni tacy jak Avery. - Selwyn wspomniał jego nazwisko. To mógł być każdy, ale świadomość tego, że najpewniej za pożogą stał mój blisku kuzyn – ten sam, w którym przed kilku laty dostrzegałem przebłysk trzeźwości, niechęć do systemu, w którym zakorzeniło go nazwisko, z którego usilnie chciał się wyrwać – rozrywała moje serce na strzępy. - Powinniśmy jak najszybciej obejrzeć wspomnienie. - Spojrzałem kolejno na Herewarda, Samuela i Alexandra, po czym błyskawicznie objąłem wzrokiem wszystkich zgromadzonych, poszukując osoby, która mogła okazać się pomocna. – Lucindo. - Zwróciłem się do kuzynki Selwyna. - Poczekaj. - Być może zbyt szybko odbarzyłem ją wotum zaufania – ale skoro ufał jej Alex, ja również mogłem. Jeśli arystokracja rzeczywiście ślepo podążała za jednym Lordem, wród nich mogli znaleźć się także i młodzi przedstawiciele, którzy pogubili się w swojej życiowej ścieżce – tak jak stało się to z Perseusem. Młodych często ignorowano, potrzeba było lat – albo szczególnej buty – aby ich twarze wpisywały się w pamięć socjety, kto więc mógł ich znać lepiej, jeśli nie jedna z nich? - Chciałbym, abyś ty również zobaczyła wspomnienie Alexa. - Bez względu na to ile zła i bezduszności miało ono zawierać. Nie należało dłużej zwlekać. Sprawiedliwość miała ujrzeć światło dzienne wraz ze zbliżających się wschodem.
biorę jeszcze: 1 x eliksir wiggenowy od Charlene & zt (?)
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Pokój pękał w szwach – nikomu to nie umknęło. Coraz więcej Zakonników gromadziło się pod dachem tymczasowego miejsca spotkań, a im więcej ich było, tym więcej pomysłów, głosów i myśli lewitowało nad stołem. Eileen słyszała je wszystkie i próbowała skupić na każdej uwagę, ale to wyglądało na niemożliwe. W dodatku Jayden, który jeszcze kilka chwil temu stanowił część Zakonu, a teraz najwyraźniej nawet nie pamiętał, co to jest, wcale nie ułatwiał jej zadania. Myśli ciągle krążyły wokół jego sylwetki jak ptaki, które strzegą zazdrośnie swojego terytorium. Martwiła się o niego, chociaż zgadzała się z pozostałymi co do metod działania Zakonu. Nie mogli siedzieć i patrzeć na to, co się dzieje, próbując wmówić innym, że dobro zwycięża innymi metodami. Mnóstwo było w niej miłości i wiedziała, że chociaż to była moc potężna, nie była w stanie przekonać do siebie mordercy. A nimi przecież byli Rycerzami Walpurgii.
Westchnęła ciężko, już z półuwagą przyglądając się wszystkim, którzy zabierali głos. Szczyt w Stonehenge brzmiał bardzo obiecująco – może szlachta pójdzie w końcu po rozum do głowy. Fred miał rację – Lord Voldemort i jego poplecznicy stanowili w tej chwili ogromny problem dla całej społeczności. Przyszedł jej do głowy jeszcze jeden pomysł, ale spotkanie się skończyło.
Przeniosła wzrok na Cyrusa, kiedy zaczął rozdawać wszystkim alchemikom odpowiednie ingrediencje. I nagle przyszło jej na myśl pytanie – powinno się tak nazywać? Alchemik. Merlinie.
– Nie przydam wam się przy bardziej skomplikowanych miksturach. Eliksir wiggenowy jeszcze mi wyszedł, ale sporo pomógł mi w tym ojciec – wytłumaczyła, nie chcąc, żeby brali ją pod uwagę, jeśli przyjdzie czas na tworzenie znacznie silniejszych napojów. Jeszcze nie czuła się w tym pewnie. Owszem, chciała próbować, ale to już było zbyt odpowiedzialne zadanie jak na jej umiejętności.
Pozwoliła sobie wziąć z tacy kilka ingrediencji, które mogłyby jej się przydać, a były to: mandragora, jagody z jemioły, róg dwurożca, skórka boomslanga, żądło mantykory, skrzeloziele, strączki wnykopieńki. – Skupię się na lecznicych i bojowych, będą chyba najbardziej potrzebne.
Posłała łagodny uśmiech Cyrusowi w podzięce za wszystko i na krótką chwilę zerknęła na Herewarda, jakby chciała mu powiedzieć, że spotkają się już w domu. Potrzebowała odpoczynku.
| zt
Wzięłam: kora drzewa Wiggen, odłamek spadającej gwiazdy, płatki ciemiernika, mandragora, jagody z jemioły, róg dwurożca, skórka boomslanga, żądło mantykory, skrzeloziele, strączki wnykopieńki
Westchnęła ciężko, już z półuwagą przyglądając się wszystkim, którzy zabierali głos. Szczyt w Stonehenge brzmiał bardzo obiecująco – może szlachta pójdzie w końcu po rozum do głowy. Fred miał rację – Lord Voldemort i jego poplecznicy stanowili w tej chwili ogromny problem dla całej społeczności. Przyszedł jej do głowy jeszcze jeden pomysł, ale spotkanie się skończyło.
Przeniosła wzrok na Cyrusa, kiedy zaczął rozdawać wszystkim alchemikom odpowiednie ingrediencje. I nagle przyszło jej na myśl pytanie – powinno się tak nazywać? Alchemik. Merlinie.
– Nie przydam wam się przy bardziej skomplikowanych miksturach. Eliksir wiggenowy jeszcze mi wyszedł, ale sporo pomógł mi w tym ojciec – wytłumaczyła, nie chcąc, żeby brali ją pod uwagę, jeśli przyjdzie czas na tworzenie znacznie silniejszych napojów. Jeszcze nie czuła się w tym pewnie. Owszem, chciała próbować, ale to już było zbyt odpowiedzialne zadanie jak na jej umiejętności.
Pozwoliła sobie wziąć z tacy kilka ingrediencji, które mogłyby jej się przydać, a były to: mandragora, jagody z jemioły, róg dwurożca, skórka boomslanga, żądło mantykory, skrzeloziele, strączki wnykopieńki. – Skupię się na lecznicych i bojowych, będą chyba najbardziej potrzebne.
Posłała łagodny uśmiech Cyrusowi w podzięce za wszystko i na krótką chwilę zerknęła na Herewarda, jakby chciała mu powiedzieć, że spotkają się już w domu. Potrzebowała odpoczynku.
| zt
Wzięłam: kora drzewa Wiggen, odłamek spadającej gwiazdy, płatki ciemiernika, mandragora, jagody z jemioły, róg dwurożca, skórka boomslanga, żądło mantykory, skrzeloziele, strączki wnykopieńki
- Spis z postu Samuela:
Proponuję skopiować i zaznaczyć, co bierzecie.
INGREDIENCJE:
bezoar x4 - 1 porcja dla Charlene,
figa abisyńska x3 - 1 porcja dla Charlene
jagody z jemioły x3 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
jaja widłowęża x2
kolec smoka
kora drzewa Wiggen x8 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
korzeń ciemiernika x2
krew jednorożca x3
krew reema x4 - 1 porcja dla Charlene
krew smoka
liście kłaposkrzeczki x2
łuska smoka x2
mandragora x5 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
odłamek spadającej gwiazdy x6 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
ogniste nasiona x2 - 1 porcja dla Charlene
piołun
popiół feniksa x4 - 1 porcja dla Charlene
płatki ciemiernika x7 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
pnącze diabelskiego sidła x2
róg dwurożca x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
róg garboroga x4 - 1 porcja dla Charlenesierść gryfa- 1 porcja dla Charlene
skórka boomslanga x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
skrzeloziele x2 – 1 porcja dla Eileenstrączki wnykopieńki– 1 porcja dla Eileen
ślaz
waleriana
włosie akromantuli x4
włosie buchorożca
włosie mantykory x3 - 1 porcja dla Charlene
żądło mantykory x5 - 2 porcje dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
Ja nie przeczuwałam, tyś nie odgadł, że
Nasze serca świecą w mroku
Nasze serca świecą w mroku
Stała spokojnie, czekając aż wszyscy z ich małego grona alchemików (wciąż nie potrafiła nadać sobie tego przydomka, może za parę lat, sto eliksirów dalej i dwanaście książek z astronomii więcej) zbiorą się w jednym miejscu, a gwar pojedynczych zdań oraz szum oddalających się butów ucichnie na tyle, by mogli się słyszeć - wtedy mogła skupić całą uwagę na słowach Cyrusa, bardziej doświadczonego i obeznanego w eliksirach. Pamięć Susanne nie pozwalała na wyłonienie z przeszłości przeznaczenia konkretnych składników, ale słowa Snape'a znacznie ułatwiły jej korzystanie z ogólnych zbiorów, zgromadzonych na aktualnym spotkaniu - zanotowała na szybko parę wywarów oraz potrzebnych do nich elementów, gwiazdkami zaznaczając te, których mogłaby się podjąć. Pozwoliła innym - Eileen oraz Charlene - na przebranie kolekcji, w tym czasie zwracając się do Cyrusa - swoją drogą, coś jej świtało, że mogą być kuzynami, niejasno wspominała słowa dziadka o powiązaniach ze Snape'ami. Kiedyś, w przystępniejszych okolicznościach, mniej formalnych i powiązanych z ugrupowaniem, mogła go o to zapytać albo przejrzeć jakieś zapiski lub drzewa genealogiczne. - W razie potrzeby, razem z Julią Prewett, mogę próbować dostarczyć trochę składników zwierzęcych, w lecznicy ich nie brakuje. Może przed następnym spotkaniem zrobimy też listę potrzebnych ingrediencji pod kątem eliksirów? Niektóre zdążą się wyczerpać, innych zabraknie, a każdy na pewno będzie chciał dołożyć cegiełkę do alchemicznego zakątka - na pewno było to lepsze rozwiązanie niż znoszenie losowych rzeczy, kiedy istniała możliwość kupienia konkretnych.
Następnie skierowała wzrok na rudowłosego Asbjorna, decydując się na powierzenie mu części swojej kolekcji. Wyjęła ze swojej torby trzy składniki, które podała kolejno mężczyźnie. - Nie zrobię z nich użytku, ale tobie mogą posłużyć do silnych eliksirów - skórka boomslanga, krew jednorożca i popiół feniksa, zdobyłam je tylko z myślą o Zakonie - przyznała ze wzruszeniem ramion. Gdzie jej tam było do Veritaserum albo Felix Felicis! Chciała Norwegowi zaufać, chciała też, by od kogoś potencjalnie nieznajomego zaufanie poczuł, dlatego w jego rękach wylądowały tak cenne elementy.
- Nie wiem, co uda mi się uwarzyć, ale spróbuje zająć się kilkoma z wymienionych wywarów - odpowiedziała, nie spiesząc się ze słowami, tak jak nie spieszyła się z sięganiem po składniki. Wybrała część do tego, co uważała za całkiem proste, a także trochę do tego, co mogło stanowić wyzwanie. Spotkanie opuszczała z pełną torbą oraz zawziętością - miała zamiar próbować do skutku. Oraz pomyśleć o podjęciu nauk u kogoś doświadczonego.
| zt
| oddaję Asbjornowi ze swoich zbiorów (zgłoszę po spotkaniu w aktualizacjach, nie dopisuję do ogólnej kolekcji Zakonu, chyba że lepiej w ten sposób - wtedy proszę o info): popiół feniksa, krew jednorożca, skórka boomslanga
| biorę: żądło mantykory x2, włosie mantykory, korzeń ciemiernika, krew reema, mandragora, róg garboroga, ogniste nasiona, liście kłaposkrzeczki + to, co rozdał Cyrus (po jednym: korę drzewa Wiggen, odłamek spadającej gwiazdy*, płatki ciemiernika)
* zakrzywiamy czasoprzestrzeń, odłamki z Festiwalu Lata są z sierpnia, a spotkanie jest na początku lipca
Następnie skierowała wzrok na rudowłosego Asbjorna, decydując się na powierzenie mu części swojej kolekcji. Wyjęła ze swojej torby trzy składniki, które podała kolejno mężczyźnie. - Nie zrobię z nich użytku, ale tobie mogą posłużyć do silnych eliksirów - skórka boomslanga, krew jednorożca i popiół feniksa, zdobyłam je tylko z myślą o Zakonie - przyznała ze wzruszeniem ramion. Gdzie jej tam było do Veritaserum albo Felix Felicis! Chciała Norwegowi zaufać, chciała też, by od kogoś potencjalnie nieznajomego zaufanie poczuł, dlatego w jego rękach wylądowały tak cenne elementy.
- Nie wiem, co uda mi się uwarzyć, ale spróbuje zająć się kilkoma z wymienionych wywarów - odpowiedziała, nie spiesząc się ze słowami, tak jak nie spieszyła się z sięganiem po składniki. Wybrała część do tego, co uważała za całkiem proste, a także trochę do tego, co mogło stanowić wyzwanie. Spotkanie opuszczała z pełną torbą oraz zawziętością - miała zamiar próbować do skutku. Oraz pomyśleć o podjęciu nauk u kogoś doświadczonego.
| zt
| oddaję Asbjornowi ze swoich zbiorów (zgłoszę po spotkaniu w aktualizacjach, nie dopisuję do ogólnej kolekcji Zakonu, chyba że lepiej w ten sposób - wtedy proszę o info): popiół feniksa, krew jednorożca, skórka boomslanga
| biorę: żądło mantykory x2, włosie mantykory, korzeń ciemiernika, krew reema, mandragora, róg garboroga, ogniste nasiona, liście kłaposkrzeczki + to, co rozdał Cyrus (po jednym: korę drzewa Wiggen, odłamek spadającej gwiazdy*, płatki ciemiernika)
* zakrzywiamy czasoprzestrzeń, odłamki z Festiwalu Lata są z sierpnia, a spotkanie jest na początku lipca
- Spis z postu Samuela:
Proponuję skopiować i zaznaczyć, co bierzecie.
INGREDIENCJE:
bezoar x4 - 1 porcja dla Charlene,
figa abisyńska x3 - 1 porcja dla Charlene
jagody z jemioły x3 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
jaja widłowęża x2
kolec smoka
kora drzewa Wiggen x8 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Susanne,
korzeń ciemiernika x2 - 1 porcja dla Susanne
krew jednorożca x3
krew reema x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Susanne
krew smoka
liście kłaposkrzeczki x2 - 1 porcja dla Susanne
łuska smoka x2
mandragora x5 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Susanne
odłamek spadającej gwiazdy x6 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Susanneogniste nasiona x2- 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Susanne
piołun
popiół feniksa x4 - 1 porcja dla Charlene
płatki ciemiernika x7 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Susanne
pnącze diabelskiego sidła x2
róg dwurożca x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
róg garboroga x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Susannesierść gryfa- 1 porcja dla Charlene
skórka boomslanga x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
skrzeloziele x2 – 1 porcja dla Eileenstrączki wnykopieńki– 1 porcja dla Eileen
ślaz
waleriana
włosie akromantuli x4
włosie buchorożca
włosie mantykory x3 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Susanneżądło mantykory x5- 2 porcje dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 2 porcje dla Susanne
how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
Ostatnio zmieniony przez Susanne Lovegood dnia 18.07.18 22:46, w całości zmieniany 1 raz
Opuściła głowę i zamilkła. Nie wierzyła w to, co się dzieje wokół. Nie wierzyła w odejście profesora Vane. Trwała w bezruchu z szeroko otwartymi oczyma i ustami zaciśniętymi w wąską kreskę. Słyszała, że niektórzy do niej przemawiają, lecz głos ugrzązł w jej gardle. Nie czuła się już na siłach, aby odpowiadać i dalej kontynować rozmowę. Głos niemal dosłownie ugrzązł jej w gardle.
Nie to miała na myśli. To wszystko było jednym, wielkim nieporozumieniem. Źle ubrała myśli w słowa, źle się wyraziła; zwykle bardzo zważała na to, co mówi, zwykle potrafiła być taktowna - dziś było jednak inaczej. Nie uważała ich za morderców; nie uważała, aby pragnęli rozlewu krwi, ależ skąd. Miała o nich wszystkich dobre mniemanie - uważała ich za szlachetnych ludzi, którzy walczą o lepszy świat. Zależało jej jedynie na tym... Właściwie na czym? Chyba na najbardziej pokojowym rozwiązaniu. Jesteś głupia, Poppy Pomfrey, powiedziała do samej siebie w myślach, opuszczając spojrzenie na własny podołek. Bardzo głupia i bardzo naiwna. Oni wszyscy mieli rację. Trwała wojna, a wróg nie cofnie się przed niczym. Ciężko było jej to przyjąć do wiadomości; była słaba i delikatna. Miała naturę idealisty. Czy nie było tu dla niej miejsca?
Nie potrafiła już niczego sprostować, a gdy poczuła, że uścisk na gardle puszcza - rozmowa toczyła się już dalej, na tematy ważniejsze, bardziej istotne i nie chciała jej zaburzać, aby wrócić do kłótni. Samuel zniknął, aby wyczyścić pamięć Jaydenowi. Poppy miała wówczas mętlik w głowie; nie wierzyła, że to uczynił. Ona sama sobie tego nie wyobrażała. Choćby nie wiedziała co - nie opuści ich nigdy. Musieliby ją siłą usuwać z Zakonu Feniksa, jeśli mieli jej za złe te naiwne słowa; wierzyła jednak, że może być jednak przydatna.
W milczeniu dotrwała do końca spotkania. Wysłuchała Cyrusa, który wymieniał co będzie Zakonowi potrzebne, jednocześnie przyglądając się przyniesionym przez Zakonników składnikom. Ostatnio pracowała nad swymi umiejętnościami w dziedzinie alchemii i czuła, że wszystko zmierza ku lepszemu, dlatego zdecydowała się sięgnąć po kilka. Do swojej torby zapakowała skrzeloziele, dwie porcje płatków ciemiernika, ślaz, bezoar i jeden odłamek spadającej gwiazdy.
- Postaram się uwarzyć antidotum na podstawowe trucizny, mieszankę antydepresyjną, eliksir przeciwbólowy... Skrzeloziele będzie mi potrzebne do badań... - wytłumaczyła się cicho; spojrzała na Susanne Lovegood, nieco z dezaprobatą. - Jesteś pewna, że sobie poradzisz? - spytała sceptycznie; z tego co wiedziała, dziewczyna nie była wykwalifikowanym alchemikiem. Może najtrudniejszymi eliksirami powinni zająć się profesjonalni alchemicy, którzy zrobią z nich lepszy użytek? Nie miała jednak śmiałości się rządzić.
Pożegnawszy się ze wszystkimi podążyła śladem Eileen; na korytarzu złapała ją za ramię i poprosiła o rozmowę.
| zt
| biorę: skrzeloziele, płatni ciemiernika x2, ślaz, bezoar, 1 odłamek spadającej gwiazdy
Nie to miała na myśli. To wszystko było jednym, wielkim nieporozumieniem. Źle ubrała myśli w słowa, źle się wyraziła; zwykle bardzo zważała na to, co mówi, zwykle potrafiła być taktowna - dziś było jednak inaczej. Nie uważała ich za morderców; nie uważała, aby pragnęli rozlewu krwi, ależ skąd. Miała o nich wszystkich dobre mniemanie - uważała ich za szlachetnych ludzi, którzy walczą o lepszy świat. Zależało jej jedynie na tym... Właściwie na czym? Chyba na najbardziej pokojowym rozwiązaniu. Jesteś głupia, Poppy Pomfrey, powiedziała do samej siebie w myślach, opuszczając spojrzenie na własny podołek. Bardzo głupia i bardzo naiwna. Oni wszyscy mieli rację. Trwała wojna, a wróg nie cofnie się przed niczym. Ciężko było jej to przyjąć do wiadomości; była słaba i delikatna. Miała naturę idealisty. Czy nie było tu dla niej miejsca?
Nie potrafiła już niczego sprostować, a gdy poczuła, że uścisk na gardle puszcza - rozmowa toczyła się już dalej, na tematy ważniejsze, bardziej istotne i nie chciała jej zaburzać, aby wrócić do kłótni. Samuel zniknął, aby wyczyścić pamięć Jaydenowi. Poppy miała wówczas mętlik w głowie; nie wierzyła, że to uczynił. Ona sama sobie tego nie wyobrażała. Choćby nie wiedziała co - nie opuści ich nigdy. Musieliby ją siłą usuwać z Zakonu Feniksa, jeśli mieli jej za złe te naiwne słowa; wierzyła jednak, że może być jednak przydatna.
W milczeniu dotrwała do końca spotkania. Wysłuchała Cyrusa, który wymieniał co będzie Zakonowi potrzebne, jednocześnie przyglądając się przyniesionym przez Zakonników składnikom. Ostatnio pracowała nad swymi umiejętnościami w dziedzinie alchemii i czuła, że wszystko zmierza ku lepszemu, dlatego zdecydowała się sięgnąć po kilka. Do swojej torby zapakowała skrzeloziele, dwie porcje płatków ciemiernika, ślaz, bezoar i jeden odłamek spadającej gwiazdy.
- Postaram się uwarzyć antidotum na podstawowe trucizny, mieszankę antydepresyjną, eliksir przeciwbólowy... Skrzeloziele będzie mi potrzebne do badań... - wytłumaczyła się cicho; spojrzała na Susanne Lovegood, nieco z dezaprobatą. - Jesteś pewna, że sobie poradzisz? - spytała sceptycznie; z tego co wiedziała, dziewczyna nie była wykwalifikowanym alchemikiem. Może najtrudniejszymi eliksirami powinni zająć się profesjonalni alchemicy, którzy zrobią z nich lepszy użytek? Nie miała jednak śmiałości się rządzić.
Pożegnawszy się ze wszystkimi podążyła śladem Eileen; na korytarzu złapała ją za ramię i poprosiła o rozmowę.
| zt
| biorę: skrzeloziele, płatni ciemiernika x2, ślaz, bezoar, 1 odłamek spadającej gwiazdy
- Spis z postu Samuela:
Proponuję skopiować i zaznaczyć, co bierzecie.
INGREDIENCJE:
bezoar x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Poppy
figa abisyńska x3 - 1 porcja dla Charlene
jagody z jemioły x3 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
jaja widłowęża x2
kolec smoka
kora drzewa Wiggen x8 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Susanne,
korzeń ciemiernika x2 - 1 porcja dla Susanne
krew jednorożca x3
krew reema x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Susanne
krew smoka
liście kłaposkrzeczki x2 - 1 porcja dla Susanne
łuska smoka x2
mandragora x5 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Susanne
odłamek spadającej gwiazdy x6 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Susanne, 1 porcja dla Poppyogniste nasiona x2- 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Susanne
piołun
popiół feniksa x4 - 1 porcja dla Charlene
płatki ciemiernika x7 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Susanne, 2 porcje dla Poppy
pnącze diabelskiego sidła x2
róg dwurożca x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
róg garboroga x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Susannesierść gryfa- 1 porcja dla Charlene
skórka boomslanga x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileenskrzeloziele x2– 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Poppystrączki wnykopieńki– 1 porcja dla Eileenślaz- 1 porcja dla Poppy
waleriana
włosie akromantuli x4
włosie buchorożca
włosie mantykory x3 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Susanneżądło mantykory x5- 2 porcje dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 2 porcje dla Susanne
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie przeczułam w głębi snu,
że jeżeli gdzieś jest piekło,
to tu
że jeżeli gdzieś jest piekło,
to tu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Spotkanie zbliżało się wielkimi krokami ku zakończeniu. Archibald sam nie był pewny co o nim myśleć - nie dowiedział się tak dużo jak chciał, ale z drugiej strony nie mógł się na niczym skupić przez wzrok, odruchowo biegnący w stronę Aleksandra. Może właśnie z tego powodu wydawało mu się, że nie poruszono wystarczająco dużo potrzebnych tematów - po prostu nie był wystarczająco dobrze skupiony. - Proszę, poczekaj na mnie - poprosił kuzyna, kiedy ludzie pomału zaczęli wstawać ze swoich krzesełek i opuszczać pomieszczenie. Chciał zamienić z nim parę słów - musiał, inaczej chyba nie uda mu się zaznać spokoju. Wiedział, że Aleksander go nie pamięta i musiał w jakiś sposób to zmienić. Oprócz Garretta to właśnie on był mu najbliższy spośród dziesiątek bliższych lub dalszych kuzynów - martwił się i tęsknił. Tak samo jak Lorraine, Miriam i Winnie - wszyscy go kochali i wszyscy odczuli jego brak. Tym bardziej musiał mu pomóc w rekonwalescencji, czuł się za niego w pewien sposób odpowiedzialny.
Przysiadł się bliżej osób, które pozostały na dodatkowym spotkaniu odnośnie eliksirów. Trochę go świerzbiło, żeby jednak wstać i wyjść - śpieszyło mu się, musiał porozmawiać z Aleksandrem - ale udało mu się częściowo zahamować tę niecierpliwość. W końcu to również było ważne. - Uważam, że veritaserum będzie przydatniejsze - pozwolił się odezwać, jakby jednak chciał podświadomie przyspieszyć to spotkanie. Zerknął na Charlene z niezadowoleniem, kiedy wyraziła całkiem odmienną opinię. - Wciąż jestem za veritaserum. Wydaje mi się, że eliksir odtworzenia lepiej ważyć na świeżo, a nie zamykać w słoiczkach i czekać na nieszczęście - może się mylił, dopuszczał do siebie taką opcję, choć w tym momencie w nią wątpił. - Wszystkie eliksiry o których wspomniałeś mają sens. Eliksir wielosokowy może okazać się potrzebny, tak myślę. Złoty eliksir, niezwykle przydatny podczas leczenia, szczególnie teraz, kiedy nie możemy ufać różdżkom - anomalie szkodziły zarówno uzdrowicielom jak i pacjentom - wszelkie substytuty były mile widziane.
- Nie jestem alchemikiem, ale ze względu na swoją specjalność liznąłem tego tematu, dlatego najchętniej zająłbym się eliksirami leczniczymi - nie miał zamiaru udawać, że jest mistrzem eliksirów - znał się na nich w teorii, w praktyce tylko na podstawowym poziomie, niemniej czuł, że w tym momencie i jego umiejętności mogą okazać się przydatne. - Ale z bojowymi też mogę spróbować, tylko tymi prostszymi - dodał, zerkając na nieznajomego Norwega, który wciąż milczał. Chciał zamienić z nim parę słów, musiał zamienić z nim parę słów, ale teraz czekał na niego Aleksander. Przynajniej Archibald miał nadzieję, że faktycznie na niego czeka.
Biorę: róg garboroga, korzeń ciemiernika, mandragorę, liście kłaposkrzeczki, korę drzewa Wiggen, płatki ciemiernika
Przysiadł się bliżej osób, które pozostały na dodatkowym spotkaniu odnośnie eliksirów. Trochę go świerzbiło, żeby jednak wstać i wyjść - śpieszyło mu się, musiał porozmawiać z Aleksandrem - ale udało mu się częściowo zahamować tę niecierpliwość. W końcu to również było ważne. - Uważam, że veritaserum będzie przydatniejsze - pozwolił się odezwać, jakby jednak chciał podświadomie przyspieszyć to spotkanie. Zerknął na Charlene z niezadowoleniem, kiedy wyraziła całkiem odmienną opinię. - Wciąż jestem za veritaserum. Wydaje mi się, że eliksir odtworzenia lepiej ważyć na świeżo, a nie zamykać w słoiczkach i czekać na nieszczęście - może się mylił, dopuszczał do siebie taką opcję, choć w tym momencie w nią wątpił. - Wszystkie eliksiry o których wspomniałeś mają sens. Eliksir wielosokowy może okazać się potrzebny, tak myślę. Złoty eliksir, niezwykle przydatny podczas leczenia, szczególnie teraz, kiedy nie możemy ufać różdżkom - anomalie szkodziły zarówno uzdrowicielom jak i pacjentom - wszelkie substytuty były mile widziane.
- Nie jestem alchemikiem, ale ze względu na swoją specjalność liznąłem tego tematu, dlatego najchętniej zająłbym się eliksirami leczniczymi - nie miał zamiaru udawać, że jest mistrzem eliksirów - znał się na nich w teorii, w praktyce tylko na podstawowym poziomie, niemniej czuł, że w tym momencie i jego umiejętności mogą okazać się przydatne. - Ale z bojowymi też mogę spróbować, tylko tymi prostszymi - dodał, zerkając na nieznajomego Norwega, który wciąż milczał. Chciał zamienić z nim parę słów, musiał zamienić z nim parę słów, ale teraz czekał na niego Aleksander. Przynajniej Archibald miał nadzieję, że faktycznie na niego czeka.
Biorę: róg garboroga, korzeń ciemiernika, mandragorę, liście kłaposkrzeczki, korę drzewa Wiggen, płatki ciemiernika
- spis z postu samuela:
- Proponuję skopiować i zaznaczyć, co bierzecie.
INGREDIENCJE:
bezoar x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Poppy
figa abisyńska x3 - 1 porcja dla Charlene
jagody z jemioły x3 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
jaja widłowęża x2
kolec smoka
kora drzewa Wiggen x8 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Susanne, 1 porcja dla Archibalda
korzeń ciemiernika x2 - 1 porcja dla Susanne, 1 porcja dla Archibalda
krew jednorożca x3
krew reema x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Susanne
krew smokaliście kłaposkrzeczki x2- 1 porcja dla Susanne, 1 porcja dla Archibalda
łuska smoka x2
mandragora x5 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Susanne, 1 porcja dla Archibalda
odłamek spadającej gwiazdy x6 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Susanne, 1 porcja dla Poppy
ogniste nasiona x2 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Susanne
piołun
popiół feniksa x4 - 1 porcja dla Charlene
płatki ciemiernika x7 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Susanne, 2 porcje dla Poppy, 1 porcja dla Archibalda
pnącze diabelskiego sidła x2
róg dwurożca x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
róg garboroga x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Susanne, 1 porcja dla Archibalda
sierść gryfa - 1 porcja dla Charlene
skórka boomslanga x4 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Eileen
skrzeloziele x2 – 1 porcja dla Eileen, 1 porcja dla Poppy
strączki wnykopieńki – 1 porcja dla Eileen
ślaz - 1 porcja dla Poppy
waleriana
włosie akromantuli x4
włosie buchorożca
włosie mantykory x3 - 1 porcja dla Charlene, 1 porcja dla Susanne
żądło mantykory x5 - 2 porcje dla Charlene, 1 porcja dla Eileen, 2 porcje dla Susanne
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
Kierowała się do wyjścia w głowie mając ciągle to wszystko co się dzisiaj na spotkaniu wydarzyło. Wróciła wspomnieniem do mężczyzny, który postanowił zrezygnować z bycia członkiem Zakonu Feniksa. To było przykre i choć Lucinda nie do końca to popierała to potrafiła go zrozumieć. Dla kobiety było to wszystko nowe. Zafascynowana wizją zrobienia czegokolwiek by pomóc reszcie nie mogłaby się teraz odwrócić od ludzi, których już zdążyła poznać. Jeszcze nie do końca się w ty odnajdowała i to prawdopodobnie było spowodowane tym, że naprawdę wiele emocjonalnych sfer zostało dzisiaj poruszonych. Lucinda wierzyła, że niektórzy z tu siedzących byli już w tej organizacji naprawdę długo. Tworzyli nie tylko przyjaźnie czy związki, ale przede wszystkim byli jednością walczącą w jednej sprawie. Wartej poświęcenia. Jej kuzyn przekonał się o tym na własnej skórze. Stracił pamięć i nie pamiętał nawet tego kim był. Dla blondynki nie istniało właściwie nic gorszego choć już niejednokrotnie naprawdę prosiła, żeby usunięto jej wspomnienia dotyczące niektórych wydarzeń. Była legilimentą i już same wdzieranie się do czyichś umysłów dla Lucindy było niezwykle złe i przykre choć czasem konieczne. Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić jak to jest całkowicie stracić pamięć. Zostać bez ani jednego osobistego wspomnienia, bo te oglądane stają się całkowicie obce. Słysząc głos siedzącego jeszcze chwile temu obok niej mężczyzny odwróciła się unosząc spojrzenie. Oczywiście, że chciała zobaczyć wspomnienia Alexa, ale nie wiedziała czy będzie w jakimkolwiek stopniu mogła pomóc im przeanalizować to co się tam wtedy wydarzyło. Nie wiedziała też dlaczego mężczyzna stwierdził, że kobieta mogłaby im w tym pomóc, ale widocznie coś co powiedziała, albo to kim była mogło im pomóc. Nie widziała więc powodu, dla którego miałaby tego nie zrobić. Skinęła głową na znak, że się na to zgadza. - Jeżeli mogę zrobić cokolwiek – odpowiedziała czekając na resztę. W końcu była pewna, że Selwyn nie zabrał ze sobą wspomnień i zobaczenie ich tutaj nie będzie możliwe.
zt?
zt?
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Spotkanie dobiegło końca.
Prowadzący otrzymują:
Hereward 30 PD, Samuel 40 PD.
10 PD otrzymują: Benjamin Wright, Justine Tonks, Eileen Bartius, Archibald Prewett, Kieram Rineheart, Sophia Carter, Lucinda Selwyn, Susanne Lovegood, Frederick Fox, Jackie Rineheart, Charlene Leighton, Brendan Weasley, Josephine Fenwick, Anthony Skamander, Minnie McGonagall, Pomona Sprout.
5 PD otrzymują: Margaux Vance, Billy Moore, Florean Fortescue, Jessa Diggory, Frances Montgomery, Cyrus Snape, Poppy Pomfrey, Alexander Selwyn, Malcolm McGonagall.
Pozostali nie otrzymują PD.
Prowadzący otrzymują:
Hereward 30 PD, Samuel 40 PD.
10 PD otrzymują: Benjamin Wright, Justine Tonks, Eileen Bartius, Archibald Prewett, Kieram Rineheart, Sophia Carter, Lucinda Selwyn, Susanne Lovegood, Frederick Fox, Jackie Rineheart, Charlene Leighton, Brendan Weasley, Josephine Fenwick, Anthony Skamander, Minnie McGonagall, Pomona Sprout.
5 PD otrzymują: Margaux Vance, Billy Moore, Florean Fortescue, Jessa Diggory, Frances Montgomery, Cyrus Snape, Poppy Pomfrey, Alexander Selwyn, Malcolm McGonagall.
Pozostali nie otrzymują PD.
Inni zakonnicy zdążyli opuścić spotkanie, zostali tylko alchemicy. Charlie wciąż rozmyślała o słowach, które padły na spotkaniu, o tym, co prawdopodobnie mogło ich czekać. Naprawdę chciała sprostać nowym wyzwaniom najlepiej, jak potrafiła, nawet jeśli nie była tak dzielna i waleczna jak niektórzy. Mogła jednak zrobić dla nich eliksiry. Nie mówiła już zbyt wiele, jedynie odprowadzając wychodzących wzrokiem, i mając nadzieję, że na kolejnym spotkaniu spotkają się w takim samym lub nawet większym składzie. Za dużo już było przykrych strat i nieszczęść.
Wzięła sobie składniki z tacki, wybierając takie na eliksiry, które wiedziała, że byłaby w stanie uwarzyć, a wiadomo, że najlepiej czuła się w leczniczych, choć próbowała też doskonalić swoje umiejętności w bojowych, które mogły się teraz okazać bardzo cenne, tym bardziej, że nie każdy miał na tyle dużą wiedzę z zakresu anatomii, by w terenie, bez uzdrowiciela u boku umieć je sobie właściwie dawkować.
- Susanne, jakbyś mogła, to składniki zwierzęce na pewno się przydadzą. Nie tylko serca, ale też rozmaite składniki dodatkowe – rzekła na propozycję koleżanki. – A lista może się przydać, wtedy każdy będzie wiedział, za jakimi ingrediencjami się rozglądać, a my, alchemicy, będziemy wiedzieli, jakie mikstury uwarzyć – dodała, uznając, że to dobry pomysł. Nie każdy wiedział, jakie składniki używa się do jakiego eliksiru, przynosili po prostu to, co mieli w zanadrzu, a to alchemicy mieli potem zrobić z tego użytek i stworzyć właściwe, najbardziej potrzebne eliksiry. – Jeśli będziesz potrzebowała, mogę ci trochę pomóc – zaoferowała jeszcze, widząc że Sue wzięła sporo składników. Jeśli potrzebowała wskazówek od bardziej doświadczonej koleżanki alchemiczki to zawsze mogła liczyć na Charlie. Była gotowa zaoferować się każdemu, kto chciał podciągnąć się w eliksirach i astronomii. Może mieli tu jeszcze jakieś jednostki, które mogły mieć talent do eliksirów?
- I tak zachowałabym jakąś porcję tak na wszelki wypadek. Czasy mamy jakie mamy, jako uzdrowiciel na pewno jesteś tego świadomy – spojrzała ze zdumieniem na Archibalda. Może za bardzo rozumowała kategoriami alchemiczki z Munga, warzącej głównie mikstury lecznicze, ale uważała, że przezorny zawsze ubezpieczony i lepiej mieć w zanadrzu porcje składników na ten bardzo użyteczny wywar. W Mungu ostatnimi czasy niestety często się przydawał. Nadal więc obstawała przy swoim, choć oczywiście miała zamiar spróbować z veritaserum, choć nie była pewna, czy jej umiejętności okażą się wystarczające, takich eliksirów na co dzień nie robiła. Ale może czas zacząć?
Widząc opieszałość pozostałych, zgarnęła resztę składników i eliksirów.
- Wezmę to tymczasowo na przechowanie, będą u mnie bezpieczne. Gdyby ktoś chciał coś jeszcze uszczknąć, przez najbliższą godzinę lub dwie będę w Hogsmeade – dopowiedziała, po czym opuściła pomieszczenie.
| zt.
Biorę to, co zostało – na przechowanie, bo czas to w końcu zamknąć:
beozar x2, figa abisyńska x2, jagody z jemioły, jaja widłowęża x2, kolec smoka, kora drzewa Wiggen x4, krew jednorożca x3, krew reema x2, krew smoka, łuska smoka x2, mandragora, odłamek spadającej gwiazdy x2, piołun, popiół feniksa x3, płatki ciemiernika, pnącze diabelskiego sidła x2, róg dwurożca x2, róg garboroga, skórka boomslanga x2, waleriana, włosie akromantuli x4, włosie buchorożca, włosie mantykory
Eliksiry:
antidotum podstawowe (1) od Poppy, pasta na oparzenia (1) od Eileen, eliksir giętkiej mowy (1) od Eileen, eliksir słodkiego snu (1) od Eileen, eliksir wiggenowy (1) od Eileen, wywar ze szczuroszczeta (2) od Asbjorna, wieczny płomień (1) od Asbjorna, czyścioszek (2) od Asbjorna
Gdyby ktoś chciał sobie coś uszczknąć, czy to z eliksirów, czy ingrediencji, proszę o kontakt, wtedy będę rozdysponowywać dalej! Na razie zabieram, żeby nie przepadło, bo czas już zamknąć to spotkanie i wrzucić aktualizacje.
Wzięła sobie składniki z tacki, wybierając takie na eliksiry, które wiedziała, że byłaby w stanie uwarzyć, a wiadomo, że najlepiej czuła się w leczniczych, choć próbowała też doskonalić swoje umiejętności w bojowych, które mogły się teraz okazać bardzo cenne, tym bardziej, że nie każdy miał na tyle dużą wiedzę z zakresu anatomii, by w terenie, bez uzdrowiciela u boku umieć je sobie właściwie dawkować.
- Susanne, jakbyś mogła, to składniki zwierzęce na pewno się przydadzą. Nie tylko serca, ale też rozmaite składniki dodatkowe – rzekła na propozycję koleżanki. – A lista może się przydać, wtedy każdy będzie wiedział, za jakimi ingrediencjami się rozglądać, a my, alchemicy, będziemy wiedzieli, jakie mikstury uwarzyć – dodała, uznając, że to dobry pomysł. Nie każdy wiedział, jakie składniki używa się do jakiego eliksiru, przynosili po prostu to, co mieli w zanadrzu, a to alchemicy mieli potem zrobić z tego użytek i stworzyć właściwe, najbardziej potrzebne eliksiry. – Jeśli będziesz potrzebowała, mogę ci trochę pomóc – zaoferowała jeszcze, widząc że Sue wzięła sporo składników. Jeśli potrzebowała wskazówek od bardziej doświadczonej koleżanki alchemiczki to zawsze mogła liczyć na Charlie. Była gotowa zaoferować się każdemu, kto chciał podciągnąć się w eliksirach i astronomii. Może mieli tu jeszcze jakieś jednostki, które mogły mieć talent do eliksirów?
- I tak zachowałabym jakąś porcję tak na wszelki wypadek. Czasy mamy jakie mamy, jako uzdrowiciel na pewno jesteś tego świadomy – spojrzała ze zdumieniem na Archibalda. Może za bardzo rozumowała kategoriami alchemiczki z Munga, warzącej głównie mikstury lecznicze, ale uważała, że przezorny zawsze ubezpieczony i lepiej mieć w zanadrzu porcje składników na ten bardzo użyteczny wywar. W Mungu ostatnimi czasy niestety często się przydawał. Nadal więc obstawała przy swoim, choć oczywiście miała zamiar spróbować z veritaserum, choć nie była pewna, czy jej umiejętności okażą się wystarczające, takich eliksirów na co dzień nie robiła. Ale może czas zacząć?
Widząc opieszałość pozostałych, zgarnęła resztę składników i eliksirów.
- Wezmę to tymczasowo na przechowanie, będą u mnie bezpieczne. Gdyby ktoś chciał coś jeszcze uszczknąć, przez najbliższą godzinę lub dwie będę w Hogsmeade – dopowiedziała, po czym opuściła pomieszczenie.
| zt.
Biorę to, co zostało – na przechowanie, bo czas to w końcu zamknąć:
beozar x2, figa abisyńska x2, jagody z jemioły, jaja widłowęża x2, kolec smoka, kora drzewa Wiggen x4, krew jednorożca x3, krew reema x2, krew smoka, łuska smoka x2, mandragora, odłamek spadającej gwiazdy x2, piołun, popiół feniksa x3, płatki ciemiernika, pnącze diabelskiego sidła x2, róg dwurożca x2, róg garboroga, skórka boomslanga x2, waleriana, włosie akromantuli x4, włosie buchorożca, włosie mantykory
Eliksiry:
antidotum podstawowe (1) od Poppy, pasta na oparzenia (1) od Eileen, eliksir giętkiej mowy (1) od Eileen, eliksir słodkiego snu (1) od Eileen, eliksir wiggenowy (1) od Eileen, wywar ze szczuroszczeta (2) od Asbjorna, wieczny płomień (1) od Asbjorna, czyścioszek (2) od Asbjorna
Gdyby ktoś chciał sobie coś uszczknąć, czy to z eliksirów, czy ingrediencji, proszę o kontakt, wtedy będę rozdysponowywać dalej! Na razie zabieram, żeby nie przepadło, bo czas już zamknąć to spotkanie i wrzucić aktualizacje.
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Åsbjørn gubił się. Głosy rozbrzmiewały momentami równocześnie. Wszyscy mówili, każdy właściwie wtrącał coś od siebie. I chociaż był w stanie pojąć ciąg logiczny czuł się niekomfortowo musząc to robić. Tłumy nie współgrały z jego poczuciem własnej przestrzeni i utrzymywaniem spokoju myśli. Dlatego milczał, nie odzywając się więcej przez całe spotkanie, wodząc tylko spojrzeniem po twarzach zebranych. Jego kamienna twarz drgnęła, kiedy usłyszał swoje nazwisko padające z ust Foxa. I to jeszcze w takim zestawieniu. Możesz polegać na Ingissonie. Fox mógł ufać Norwegowi w jakimś stopniu. Mógł powierzać mu pewną odpowiedzialność w wierze, że ten stanie na wysokości zadania. Ås szczerze wątpił jednak w to, że auror kiedykolwiek zaufa mu w stu procentach. Teraz, choć z cieniem przestrachu w oczach, zdobył się na skinięcie głową. Nawet dwukrotnie, zarówno Frederickowi, jak i Snape'owi. Bał się, że jakimś nieostrożnym posunięciem zmarnuje daną mu szansę i znów będzie całkiem sam. A ta wizja nie przemawiała nawet do takiego odludka, jakim był Ingisson. Zakon był dla niego nadzieją. Widział w nim możliwość pełnego powrotu do - w miarę - czystego imienia. Dlatego cierpliwie wyczekał aż dyskusja dobiegnie końca i wszyscy zaczną się rozchodzić. Wtedy spotkanie rozpoczęło się dla niego naprawdę. Poruszane były kwestie najbardziej go interesujące. Dlatego przecież znalazł się w Zakonie - miał ich wesprzeć swoją wiedzą i umiejętnościami. Miał warzyć eliksiry. Może kiedyś zacznie poczuwać się bardziej - teraz jednak skupiał się w stu procentach na tym, aby dobrze spełniać swoją rolę. Zanim jednak podszedł do stołu pojawiła się przed nim jasnowłosa kobieta. Zmieszał się jej otwartością. I zadziwił, ponieważ nie spotykał się na co dzień z taką otwartością skierowaną do niego.
- Dziękuję - powiedział do Susanne, wyginając kąciki ust w bardzo nieśmiałym uśmiechu. Schował otrzymane ingrediencje. Tak zamyślił się nad tym zdarzeniem, iż nieomal nie przeoczył głównej części podziału alchemicznych składników.
- Moment. Jeżeli mógłbym wziąć część - odezwał się cicho kiedy młoda kobieta zaczęła pakować pozostałe ingrediencje i podszedł bliżej stołu. - Felix Felicis, eliksir wielosokowy, Veritaserum. Złoty eliksir, eliksir wiggenowy, maść z wodnej gwiazdy. Smocza Łza i antidotum na niepowszechne trucizny - mówił, przesuwając ingrediencje w swoją stronę. - Mikstura buchorożca. Eliksir Garota - powiedział powoli i z namysłem, bojąc się podnieść wzrok. Nie chciał widzieć oskarżycielskich spojrzeń. - Przydatne są jeszcze Wężowe usta i eliksir siły. Także jeśli mogę...? - zapytał niepewnie, lecz szybko rozwiano jego wątpliwości. Przytaknął raz jeszcze po zapakowaniu wszystkiego do torby, ostatecznie żegnając się i opuszczając gospodę.
| zt
Zabieram: popiół feniksa x3, skórka boomslanga, róg dwórożca, krew jednorożca x3, figa abisyńska x2, kora drzewa wiggen x3, jagody jemioły, pnącze diabelskiego sidła, kolec smoka, bezoar, jaja widłowęża, krew smoka, waleriana, łuski smoka, piołun, róg garboroga, włosie buchorożca, krew reema x2
Zostaje: beozar, jaja widłowęża, kora drzewa Wiggen, mandragora, odłamek spadającej gwiazdy x2, płatki ciemiernika, pnącze diabelskiego sidła, róg dwurożca, skórka boomslanga, włosie akromantuli x4, włosie buchorożca, włosie mantykory
- Dziękuję - powiedział do Susanne, wyginając kąciki ust w bardzo nieśmiałym uśmiechu. Schował otrzymane ingrediencje. Tak zamyślił się nad tym zdarzeniem, iż nieomal nie przeoczył głównej części podziału alchemicznych składników.
- Moment. Jeżeli mógłbym wziąć część - odezwał się cicho kiedy młoda kobieta zaczęła pakować pozostałe ingrediencje i podszedł bliżej stołu. - Felix Felicis, eliksir wielosokowy, Veritaserum. Złoty eliksir, eliksir wiggenowy, maść z wodnej gwiazdy. Smocza Łza i antidotum na niepowszechne trucizny - mówił, przesuwając ingrediencje w swoją stronę. - Mikstura buchorożca. Eliksir Garota - powiedział powoli i z namysłem, bojąc się podnieść wzrok. Nie chciał widzieć oskarżycielskich spojrzeń. - Przydatne są jeszcze Wężowe usta i eliksir siły. Także jeśli mogę...? - zapytał niepewnie, lecz szybko rozwiano jego wątpliwości. Przytaknął raz jeszcze po zapakowaniu wszystkiego do torby, ostatecznie żegnając się i opuszczając gospodę.
| zt
Zabieram: popiół feniksa x3, skórka boomslanga, róg dwórożca, krew jednorożca x3, figa abisyńska x2, kora drzewa wiggen x3, jagody jemioły, pnącze diabelskiego sidła, kolec smoka, bezoar, jaja widłowęża, krew smoka, waleriana, łuski smoka, piołun, róg garboroga, włosie buchorożca, krew reema x2
Zostaje: beozar, jaja widłowęża, kora drzewa Wiggen, mandragora, odłamek spadającej gwiazdy x2, płatki ciemiernika, pnącze diabelskiego sidła, róg dwurożca, skórka boomslanga, włosie akromantuli x4, włosie buchorożca, włosie mantykory
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Wątpiła w misję na Nokturnie, ale ostatecznie stwierdziła, że Anthony ma rację, chociaż jej głośne myśli próbowały znaleźć ujście i pokazać wszystkie niedoskonałości tego planu. Zostawiła kwestię Rogersa, wciąż mając w pamięci raporty, w których ci, którzy przeżyli opisali swoje poczynania. Miał głowę na karku i na pewno nie pozwoliłby sobie na tak nieodpowiedzialny krok, jakim było zabranie tylko najmłodszej części Biura Aurorów. Jedno musiała przyznać – inicjatywa na Nokturnie, którą mieli zamiar podjąć w najbliższym lub dalszym czasie, musiała w końcu zaistnieć. Wspomożenie akcji zaklęciami nadającymi niewidzialność i posiadanie w zanadrzu eliksirów mogły przechylić szalę powodzenia na ich stronę.
Mogły. Bo Nokturn był już wynaturzeniem, był chorobą, którą kilkoma aurorami i chętnymi do zbawienia świata Zakonnikami się nie wyleczy. Ale można spróbować zabić kilka ogniw zapalnych. Albo jedno.
Cholera.
– To szaleństwo, ale macie moją różdżkę – odpowiedziała, patrząc na Anthony’ego, a potem na Weasleya, którzy byli chyba najbardziej chętnymi do przekroczenia nieznanych dotąd granic zbrodniczego półświatka.
Szczyt w Stonehenge zaczynał brzmieć coraz bardziej zachęcająco. Nie miała zacięcia z odpowiedniego przedstawiania swoich argumentów, więc mówca na spotkaniu byłby z niej żaden, każdy szlachcic, który by ją usłyszał, natychmiast stwierdziłby, że Zakon Feniksa to obora pełna bydła. A nie o to w tym chodziło. Mieli swoje racje do przekazania, racjonalne i wierne pierwotnym przekonaniom, musieli więc je tak przedstawić, by zgromadzeni szlachcice spojrzeli na nich przychylnym okiem. Nie wierzyła w szczerość bardziej radykalnych rodów, jak Rosier, Malfoy czy Black, ale wierzyła w dobre intencje rodów, którzy mugolaków uważali za przyjaciół lub po prostu za społeczność, której nie należy eksterminować, a żyć z nią w zgodzie.
Dostrzegła kątem oka ruch przy końcu sali. Spotkanie się zakończyło, nie było co dłużej tu zostawać. Ojciec skierował się do wyjścia, nie obrócił się w jej stronę, co wcale ją nie zdziwiło. Spojrzeniem omiotła najbliższych sobie Zakonników, kiedy sama również opuszczała pokój, śledząc kroki Rinehearta.
| zt
Mogły. Bo Nokturn był już wynaturzeniem, był chorobą, którą kilkoma aurorami i chętnymi do zbawienia świata Zakonnikami się nie wyleczy. Ale można spróbować zabić kilka ogniw zapalnych. Albo jedno.
Cholera.
– To szaleństwo, ale macie moją różdżkę – odpowiedziała, patrząc na Anthony’ego, a potem na Weasleya, którzy byli chyba najbardziej chętnymi do przekroczenia nieznanych dotąd granic zbrodniczego półświatka.
Szczyt w Stonehenge zaczynał brzmieć coraz bardziej zachęcająco. Nie miała zacięcia z odpowiedniego przedstawiania swoich argumentów, więc mówca na spotkaniu byłby z niej żaden, każdy szlachcic, który by ją usłyszał, natychmiast stwierdziłby, że Zakon Feniksa to obora pełna bydła. A nie o to w tym chodziło. Mieli swoje racje do przekazania, racjonalne i wierne pierwotnym przekonaniom, musieli więc je tak przedstawić, by zgromadzeni szlachcice spojrzeli na nich przychylnym okiem. Nie wierzyła w szczerość bardziej radykalnych rodów, jak Rosier, Malfoy czy Black, ale wierzyła w dobre intencje rodów, którzy mugolaków uważali za przyjaciół lub po prostu za społeczność, której nie należy eksterminować, a żyć z nią w zgodzie.
Dostrzegła kątem oka ruch przy końcu sali. Spotkanie się zakończyło, nie było co dłużej tu zostawać. Ojciec skierował się do wyjścia, nie obrócił się w jej stronę, co wcale ją nie zdziwiło. Spojrzeniem omiotła najbliższych sobie Zakonników, kiedy sama również opuszczała pokój, śledząc kroki Rinehearta.
| zt
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
- O czym do diabła ty mówisz, Fox? - zdziwił się szczerze - z całą pewnością nie wycofamy się z walki - najpewniej będziemy zresztą jedyną z rodzin, która do niej przystąpi, o czym już mówiłem - po twojej się wiele nie spodziewam. - Naprawdę - będąc Malfoyem - zamierzał naigrywać się z jego krewnych? Jak rok mijał za rokiem, tak oni jedni zawsze stawali w obronie tych, którzy byli uciśnieni, naprawdę zarzucał im w tym momencie tchórzostwo wobec trudnych czasów? Mieli głęboko w poważaniu zdanie innych rodzin na ten temat - i właśnie ten fakt odbijał się dzisiaj czkawką. - Ale nie przemówimy do innych, bo dawno przestali nas słuchać - Zamierzali walczyć - a nie bawić się w polityczne gierki na arenie, na której na własne życzenie już dzisiaj nic nie znaczyli. I właśnie ta arena: nie była jego cyrkiem. Bendan nie był mówcą, był wojownikiem. Weasleyowie zaś nie chcieli być panami - ani w starym ani w nowym porządku, chcieli, żeby nowy porządek panów nie miał wcale i wiedział, że żaden jego krewny nie wyraziłby się w tej materii inaczej - to dlatego kpili z własnych tytułów i wykazaliby się hipokryzją, łakomie łasząc się na zaszczyty, które mogłyby nadejść po wygranej walce - gardzili nimi tak samo. To nie po to walczył. Dziwiło go, że Fox tego nie pojmował - zdawało mu się, że dobrze się znali. Naprawdę sądził, że Brendan zamierzał wycofać się od walki? Choćby chciał - a nie chciał - nie mógłby. Być może chowany w książęcej klatce Fox pewnych rzeczy zrozumieć nigdy nie mógł, nie potrafiąc wyobrazić sobie świata inny niż ten, którym karmiono go za młodu. - Jestem gwardzistą, jak i ty - przypomniał mu, z ostrzejszą nutą - limit jego cierpliwości na dzisiejsze spotkanie zdecydowanie uległ wyczerpaniu. Fakt, że Fox znajdował się wyżej rangą nie miał dla niego w tym momencie znaczenia - jeśli podporządkowanie się miało nieść za sobą kłamliwie i irracjonalnie zarzucone tchórzostwo, nie zamierzał być częścią tej hierarchii. - Jeśli zamierzasz martwić się o kulenie ogona, zmartw się o własną sztuczną kitę - Czy próbował przemówić do rozsądku innym Malfoyom? Zamierzał próbować? Chętnie by to zobaczył. Brendan wiedział, po co należał do Zakonu, znał swój cel i nigdy nie dał nikomu powodu, by zwątpić w jego odwagę. Nie był arogantem, miał w sobie pokorę - stąd milczał, gdy nazwano go dziś mordercą - ale Fox posunął się o krok za daleko. Pochodzenie budziło w nim wyłącznie dumę. Nie zamierzał dać się obrażać w ten sposób, ani siebie ani swojej rodziny: spośród wszystkich zgromadzonych tutaj Zakonników - naprawdę akurat jemu zamierzał zarzucać bierność? Poczuł się zniesmaczony i urażony, Fox nastąpił na jego świętości - pozostał jednak w cieniu do końca spotkania, w milczeniu odprowadzając do drzwi kolejnych czarodziejów. Dzisiejsze spotkanie nie zostawiło w nim niczego z dawnych emocji - ani solidarności, ani wsparcia, ani wiary w lepsze jutro. Skakali sobie do gardeł, coraz mocniej bez powodu - w jednej i tej samej chwili zarzucano mu nadgorliwość, gdy pozbył się Samanthy i bierność, gdy... Nie - tego nie pojmował - poświęcił dla sprawy wystarczająco wiele. Nie obejrzał się już na Foxa, bezlitośnie zawiedziony jego słowem - i gdy alchemicy zabrali się za rozliczenia i rozdysponowania ingrediencjami, poczuł, że nic tu po nim: opuścił Gospodę pod Świńskim Łbem, nie żegnając się z nikim. Na pierwszym spotkaniu go nie było - być może powinien był przy tym zostać, z towarzyszami broni nie miał nici porozumienia - a strzępy tych, które zdążyły się wytworzyć, bezlitośnie rwał wiatr niosący zmiany. Ale samotność była przyjacielem walki o lepsze jutro - nie wiązała z niczym.
Zakonnicy zamiast rozumem kierowali się w rozmowach emocjami - a serce, nawet szlachetne, rzadko bywało dobrym doradcą.
zt
Zakonnicy zamiast rozumem kierowali się w rozmowach emocjami - a serce, nawet szlachetne, rzadko bywało dobrym doradcą.
zt
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Wsłuchiwała się w toczone rozmowy, wodziła spojrzeniem po kolejnych czarodziejach, którzy zabierali głos, nie odzywając się na tematy, na które nie miała wiele do powiedzenia. W ciszy przyjmowała kolejne decyzje, interesowała się podejmowanymi tematami, na koniec też uśmiechnęła się ciepło do Susanne, zapewniając ją tym samym o chęci pomocy - jednak bez przekrzykiwania pozostałych Zakonników. Spotkanie powoli dobiegało końca, tematy zostały wyczerpane, a gromadzący się czarodzieje z wolna opuszczali salę - wielu z nich z mieszanymi emocjami wypisanymi na twarzy. Nie tak to powinno wyglądać. Ostatnie spotkanie wywołało falę obronę neutralności podczas wojny, dzisiejsze: spotkało się z krytyką tego, co radykalne. Chciałaby, by obrońcy pokoju mieli rację, ale kiedy nastał stan wojenny, ich podejście wydawało się utopijne. Ciągłą bezczynnością nie mogli powstrzymać wroga. Choć - to prawda - wtedy wszystko byłoby prostsze. Ale nie zawsze proste - znaczy dobre. Mętlik w głowie niezmiennie pozostawiał po sobie chaos, przypuszczała, że umysły innych były nie mniej skołatane, niż jej własny - ale przecież po to się tutaj gromadzili. Żeby być razem: i upewnić się, że to, na co się zdecydowali, było słuszne. Odejście profesora Vane'a pozostawiło w jej sercu smutek, od czasów szkolnych miała go za autorytet. Przez chwilę jeszcze, wciąż w milczeniu, obserwowała alchemików wymieniających się ingrediencjami i w końcu - kiedy nastała cisza, a wewnątrz pokoju gościnnego Świńskiego Łba nie było już prawie nikogo - i ona bezszelestnie wstała z krzesła, skinąwszy głową pozostałym Zakonnikom. Przez chwilę jeszcze stała przy stole, zaciskając dłonie na oparciu krzesła, jakby czując, że nie zostało powiedziane dostatecznie wiele: a zarazem, że najrozsądniejszym z jej strony będzie milczenie. Odeszła od stołu, skinąwszy na pożegnanie tym, którzy wciąż znajdowali się w środku - nieśpiesznym krokiem mijając próg wpierw pokoju, potem pubu. Słońce wciąż otulało ciało letnim blaskiem, a powietrze nie niosło zapachu wojny - Hogsamede było piękne o tej porze roku. Być może to dobry moment na spacer.
zt
zt
Kto pierwszy został królem? A kto chciał zostać bogiem? Kto pierwszy był człowiekiem? Kto będzie nim
ostatni?
ostatni?
Pokój gościnny
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja :: Hogsmeade :: Gospoda pod Świńskim Łbem