Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja :: Hogsmeade :: Gospoda pod Świńskim Łbem
Pokój gościnny
Strona 27 z 28 • 1 ... 15 ... 26, 27, 28
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★
Na mapie znajdują się miejsca ustawione wokół podłużnego stołu wstawionego do magicznie powiększonego pomieszczenia, kilka dostawionych krzesełek po stronie drzwi oraz dwa łóżka rozstawione wzdłuż przeciwległych, dłuższych ścian, które na stałe znajdowały się w pokoju gościnnym Świńskiego Łba, a na których zasiąść może do trzech osób. Prowadzący spotkanie zostali oznaczeni oddzielnie, natomiast dziwna numeracja jest ćwiczeniem na orientację w terenie.
Krzesełka zajęte:
1 - Adrien
4 - Bertie
5 - Florek
8 - Sophia
10 - Lucan
11 - Anthony
13 - Josephine
14 - Archibald
15 - Frances
16 - Pomona
17 - Justine
19 - Maxine
20 - Artur
21 - Jessa
25 - Åsbjørn
30 - Vera
31 - Roselyn
32 - Susanne
33 - Charlie
34 - Poppy
łóżko Loża 1
37 - Gabriel
38 - Ben
39 - Fred
łóżko Loża 2
40 - Sam
41 - Hannah
ośla ławka Krzesełka pod ścianą
36 - Kieran
35 - Jackie [bylobrzydkobedzieladnie]
Pokój gościnny
Niezbyt czysty, wąski i długi pokój z dwoma ustawionymi łóżkami pod ścianą i drewnianą ławą ciągnącą się przez niemalże całą jego długość. W powietrzu unosi się zapach kurzu, stęchlizny i rozlanego piwa. Przez niewielkie, zaklejone brudem okna prawie wcale nie wpada słońce. Jedynym źródłem światła są trzy zawieszone w powietrzu świece. Podłoga ugina się przy każdym kroku, swoim skrzypieniem przypominając ludzkie jęki. Z racji, że znajduje się na poddaszu, skosy sufitu znacząco utrudniają przemieszczanie się. Osoby, które liczą sobie więcej niż 170 centymetrów, muszą schylać głowy, by nie uderzać czołem w pełen pajęczyn sufit. Klucz do pokoju znajduje się u barmana, a ten wydaje go tylko osobom zaufanym.
Na mapie znajdują się miejsca ustawione wokół podłużnego stołu wstawionego do magicznie powiększonego pomieszczenia, kilka dostawionych krzesełek po stronie drzwi oraz dwa łóżka rozstawione wzdłuż przeciwległych, dłuższych ścian, które na stałe znajdowały się w pokoju gościnnym Świńskiego Łba, a na których zasiąść może do trzech osób. Prowadzący spotkanie zostali oznaczeni oddzielnie, natomiast dziwna numeracja jest ćwiczeniem na orientację w terenie.
Krzesełka zajęte:
1 - Adrien
4 - Bertie
5 - Florek
8 - Sophia
10 - Lucan
11 - Anthony
13 - Josephine
14 - Archibald
15 - Frances
16 - Pomona
17 - Justine
19 - Maxine
20 - Artur
21 - Jessa
25 - Åsbjørn
30 - Vera
31 - Roselyn
32 - Susanne
33 - Charlie
34 - Poppy
37 - Gabriel
38 - Ben
39 - Fred
40 - Sam
41 - Hannah
36 - Kieran
35 - Jackie [bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:01, w całości zmieniany 2 razy
Informacje które przekazali wraz z Poppy osiadły w powietrzu na dłużej sprawiając, że Adrien czuł ciężar decyzji, która między innymi od niego wypłynęła. Nie wiedział jak skuteczny będzie plan który obmyślili, czy jest słuszny, czy zadziała, czy nie posyła dobrych ludzi na śmierć. To tak bardzo przypominało tamte czasy, że zwyczajnie westchnął ciężej przyzwyczajając się do nie tak obcego brzemienia. Siedział i słuchał narad reszty, lecz w nich już nie uczestniczył. Nie czuł się na tyle kompetentny by decydować o działaniach militarnych, o sądzeniu jeńców, nie podejmował się więc głosu w tych kwestiach.
Ożywił się dopiero gdy nadszedł moment w którym mógł rozdzielić przyniesione ze sobą dobra. Podniósł na stół swoją torbę, którą rozchylił. Wyciągnął z niej na stół kilka wdzięcznie wyglądających fiolek wypełnionych eliksirami autorstwa swojej córki. Za nimi poszły ingrediencje z których kilka przekazał bezpośrednio, a mianowicie były to odłamki spadającej gwiazdy: pięć znalazło się pod pieczą młodej Charlie, a drugie pięć przekazał Åsbjørn. Pozostałymi mieli podzielić się według potrzeby. Samuelowi jako najbieglejszemu we władaniu białą magią podarował broszę z alabastrowym jednorożcem który miał wzmocnić jednego z silniejszych czarodziei w ich organizacji. Drugą broszę będącą potężnym artefaktem podarował Justine, która zaś była najświeższym gwardzistom po to by wzmocnić ją na tyle by łatwiej było jej dosięgnąć w umiejętnościach starszych. Brendanowi jako najwytrwalszemu przekazał szczurzą czaszkę, która w obliczu tragedii odpowiednio użyta mogła przechylić szalę zwycięstwa na jego korzyść. Był to przedmiot nacechowany czarnomagicznymi właściwościami, jednak Adrien wierzył, że Weasley jako auror rozsądnie go użyje. Benjaminowi przekazał magiczny zegar. Jego rodzina oraz krewni licznie przynależeli do Zakonu. Niech ich chroni by tragedia która go spotkała nie zatoczyła koła. Bransoletę z włosia syreny przekazał zaś Maxine. Była wysportowana, lecz umiejętności własnego ciała mogły nie wystarczyć. Jackie podarował zaś amulet z jeleniego poroża. Jego moc nie była wielka, miał jednak nadzieję, że być może ochroni to córkę Kieriana. Być może była to cicha forma próby odkupienia winy za to, że nie był wstanie wyratować jego żony. Kto wie. Przekazywał wszystkie artefakty, ingrediencje oraz eliksiry bez większej wylewności pozwalając sobie naciągać blady uśmiech na swej twarzy. Nie został dłużej. Opuścił gospodę.
Przekazuję (przekaz zgłosiłam już w aktualizacjach niemusicie więc tego już robić sami):
Jackie - amulet z jeleniego poroża,
Bendanowi - szczurza czaszka,
Benjaminowi - Magiczny Zegar,
Samuelowi - broszka z alabastrowym jednorożcem,
Justine - broszka z alabastrowym jednorożcem,
Maxine - bransoleta z włosów syreny,
Charlie - 5 odłamków spadającej gwiazdy
Åsbjørnowi - 5 odłamków spadającej gwiazdy
Do podziału, niech bierze ten kto potrzebuje (jak coś weźmiecie to tu musicie sami sobie zgłosić w aktualizacjach):
- Wieczny płomień (3 2 porcje, stat. 35, moc +15)
- Maść z gwiazdy wodnej (1 porcja, stat. 35)
- Mikstura otępienia (1 porcja, stat. 35)
- Eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 35, moc +5)
- Róg reema,
- krew reema,
- piołun
|zt
Ożywił się dopiero gdy nadszedł moment w którym mógł rozdzielić przyniesione ze sobą dobra. Podniósł na stół swoją torbę, którą rozchylił. Wyciągnął z niej na stół kilka wdzięcznie wyglądających fiolek wypełnionych eliksirami autorstwa swojej córki. Za nimi poszły ingrediencje z których kilka przekazał bezpośrednio, a mianowicie były to odłamki spadającej gwiazdy: pięć znalazło się pod pieczą młodej Charlie, a drugie pięć przekazał Åsbjørn. Pozostałymi mieli podzielić się według potrzeby. Samuelowi jako najbieglejszemu we władaniu białą magią podarował broszę z alabastrowym jednorożcem który miał wzmocnić jednego z silniejszych czarodziei w ich organizacji. Drugą broszę będącą potężnym artefaktem podarował Justine, która zaś była najświeższym gwardzistom po to by wzmocnić ją na tyle by łatwiej było jej dosięgnąć w umiejętnościach starszych. Brendanowi jako najwytrwalszemu przekazał szczurzą czaszkę, która w obliczu tragedii odpowiednio użyta mogła przechylić szalę zwycięstwa na jego korzyść. Był to przedmiot nacechowany czarnomagicznymi właściwościami, jednak Adrien wierzył, że Weasley jako auror rozsądnie go użyje. Benjaminowi przekazał magiczny zegar. Jego rodzina oraz krewni licznie przynależeli do Zakonu. Niech ich chroni by tragedia która go spotkała nie zatoczyła koła. Bransoletę z włosia syreny przekazał zaś Maxine. Była wysportowana, lecz umiejętności własnego ciała mogły nie wystarczyć. Jackie podarował zaś amulet z jeleniego poroża. Jego moc nie była wielka, miał jednak nadzieję, że być może ochroni to córkę Kieriana. Być może była to cicha forma próby odkupienia winy za to, że nie był wstanie wyratować jego żony. Kto wie. Przekazywał wszystkie artefakty, ingrediencje oraz eliksiry bez większej wylewności pozwalając sobie naciągać blady uśmiech na swej twarzy. Nie został dłużej. Opuścił gospodę.
Przekazuję (przekaz zgłosiłam już w aktualizacjach niemusicie więc tego już robić sami):
Jackie - amulet z jeleniego poroża,
Bendanowi - szczurza czaszka,
Benjaminowi - Magiczny Zegar,
Samuelowi - broszka z alabastrowym jednorożcem,
Justine - broszka z alabastrowym jednorożcem,
Maxine - bransoleta z włosów syreny,
Charlie - 5 odłamków spadającej gwiazdy
Åsbjørnowi - 5 odłamków spadającej gwiazdy
Do podziału, niech bierze ten kto potrzebuje (jak coś weźmiecie to tu musicie sami sobie zgłosić w aktualizacjach):
- Wieczny płomień (
- Mikstura otępienia (1 porcja, stat. 35)
- Róg reema,
- krew reema,
- piołun
|zt
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Była naiwna sądząc, że anomalię odpuszczą na czas zebrania i nie przeszkodzą w wykonaniu tak bezproblemowej czynności, jak przekazanie swoich wspomnień. Ogłuszający pisk rozległ się w pomieszczeniu, a Diggory niechcący podarowała wszystkim zebranym mocną migrenę. Przepraszającym wzrokiem obdarzyła każdego z zakonników, przebiegając spojrzeniem po całym pomieszczeniu. Nie było sensu wdawać się w dyskusje na temat efektów ubocznych zaklęcia, lecz ich pojawienie się jeszcze dosadniej utwierdziło ją w przekonaniu, że muszą wreszcie opanować to cholerstwo i nie dopuścić, by rozlazło się jeszcze dalej. By atakowało dzieci i mugoli, czyniąc nieodwracalne szkody.
Słysząc pytanie Bertiego, pokręciła głową; niestety nie zapamiętała twarzy tych, z którymi walczyli w domu Slughorna. Podsunęła jednak Bottowi myślodssiewnię, na wypadek gdyby on także zechciał podzielić się swoimi doświadczeniami.
Westchnęła, gdy dyskusja na temat informatora Bena zaczęła przeradzać się w kłótnię. Była w stanie zrozumieć, że nie wszyscy chcieli powitać skruszonego czarnoksiężnika w ich gronie, lecz o nic takiego przecież nie byli proszeni. Jeszcze miesiąc temu Diggory była przeciwniczką dawania drugich szans, jednak na miejscu Wrighta czułaby taką samą frustrację i żal do Zakonników. Postanowiła zaufać jego osądowi, bo gdyby los postawił ją w analogicznej sytuacji, potrzebowałaby wsparcia bliskich osób, by doprowadzić sprawę do końca.
- Mamy w swoim gronie tylu specjalistów, że przesłuchanie i weryfikacja jego słów nie powinna stanowić problemu – powtórzyła swoje stanowisko spokojnie, spoglądając na Brendana; jego przecież także po części rozumiała – Narażamy się z każdym dniem, więc nie rozpatrujmy tego jako kolejnego ryzykownego posunięcia. Jeśli się uda, korzyści mogą przechylić szalę na naszą stronę – bardzo chciała wierzyć w swoje słowa oraz ideę nawróconego Rycerza.
Nie miała więcej do powiedzenia w tym temacie, kolejne spotkanie Zakonu wpływało negatywnie na jej nastrój, ale nie powinna się temu dziwić. Stan wojenny i jego efekty uboczne potrafiły zrobić z człowieka prawdziwego ponuraka. W duchu cieszyła się ze ściany pamięci i wszystkich propozycji, jakie dziś padły, nie mogła się też doczekać misji z Maxine, lecz temat dzieci oraz anomalii wrył się w jej umysł niczym najtrwalsza runa. Jessa otrząsnęła się z zamyślenia dopiero wtedy, gdy Brendan ogłosił koniec oficjalnej części spotkania.
Wtedy, zgodnie z zapowiedzią, przekazała różdżkę Burka Kieranowi, a w stronę Charlie podsunęła kilka ingrediencji, które mogły jej się przydać. Z myślą o nadchodzących potyczkach, zabrała też dla siebie parę eliksirów. Gdy Zakonnicy zaczęli opuszczać pomieszczenie, podniosła się od stołu i pożegnała ze wszystkimi, po czym zgarnęła miotłę i opuściła Gospodę.
| zt
Kieranowi przekazuję różdżkę Edgara B.
Charlie przekazuję włos z grzywy jednorożca, róg garboroga, kolec smoka, pnącze diabelskiego sidła.
Od Charlie biorę:
Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
Wężowe usta (1 porcja, stat. 23, moc = 113)
Eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117)
Pasta na oparzenia (1 porcja, stat. 10, moc +5)
Maść z wodnej gwiazdy (1 porcje, stat. 23)
Słysząc pytanie Bertiego, pokręciła głową; niestety nie zapamiętała twarzy tych, z którymi walczyli w domu Slughorna. Podsunęła jednak Bottowi myślodssiewnię, na wypadek gdyby on także zechciał podzielić się swoimi doświadczeniami.
Westchnęła, gdy dyskusja na temat informatora Bena zaczęła przeradzać się w kłótnię. Była w stanie zrozumieć, że nie wszyscy chcieli powitać skruszonego czarnoksiężnika w ich gronie, lecz o nic takiego przecież nie byli proszeni. Jeszcze miesiąc temu Diggory była przeciwniczką dawania drugich szans, jednak na miejscu Wrighta czułaby taką samą frustrację i żal do Zakonników. Postanowiła zaufać jego osądowi, bo gdyby los postawił ją w analogicznej sytuacji, potrzebowałaby wsparcia bliskich osób, by doprowadzić sprawę do końca.
- Mamy w swoim gronie tylu specjalistów, że przesłuchanie i weryfikacja jego słów nie powinna stanowić problemu – powtórzyła swoje stanowisko spokojnie, spoglądając na Brendana; jego przecież także po części rozumiała – Narażamy się z każdym dniem, więc nie rozpatrujmy tego jako kolejnego ryzykownego posunięcia. Jeśli się uda, korzyści mogą przechylić szalę na naszą stronę – bardzo chciała wierzyć w swoje słowa oraz ideę nawróconego Rycerza.
Nie miała więcej do powiedzenia w tym temacie, kolejne spotkanie Zakonu wpływało negatywnie na jej nastrój, ale nie powinna się temu dziwić. Stan wojenny i jego efekty uboczne potrafiły zrobić z człowieka prawdziwego ponuraka. W duchu cieszyła się ze ściany pamięci i wszystkich propozycji, jakie dziś padły, nie mogła się też doczekać misji z Maxine, lecz temat dzieci oraz anomalii wrył się w jej umysł niczym najtrwalsza runa. Jessa otrząsnęła się z zamyślenia dopiero wtedy, gdy Brendan ogłosił koniec oficjalnej części spotkania.
Wtedy, zgodnie z zapowiedzią, przekazała różdżkę Burka Kieranowi, a w stronę Charlie podsunęła kilka ingrediencji, które mogły jej się przydać. Z myślą o nadchodzących potyczkach, zabrała też dla siebie parę eliksirów. Gdy Zakonnicy zaczęli opuszczać pomieszczenie, podniosła się od stołu i pożegnała ze wszystkimi, po czym zgarnęła miotłę i opuściła Gospodę.
| zt
Kieranowi przekazuję różdżkę Edgara B.
Charlie przekazuję włos z grzywy jednorożca, róg garboroga, kolec smoka, pnącze diabelskiego sidła.
Od Charlie biorę:
Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
Wężowe usta (1 porcja, stat. 23, moc = 113)
Eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117)
Pasta na oparzenia (1 porcja, stat. 10, moc +5)
Maść z wodnej gwiazdy (1 porcje, stat. 23)
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
Powoli zaczynał się niecierpliwić. Nie odzywał się, bo wychodził z założenia, że i tak nikt by go nie słuchał. Nie miał wystarczającego autorytetu. Jako były truciciel z Nokturnu był tu tak samo chciany jak ten typ, o którym właśnie Zakonnicy zaczęli burzliwie dyskutować. Na całe szczęście mało kto tak naprawdę wiedział, czym właściwie zajmował się Norweg zanim pojawił się w Gospodzie Pod Świńskim Łbem dwa miesiące temu. Przysłuchiwał się więc tym oburzonym słowom. Z kamienną twarzą, może trochę zdradzającą zainteresowanie. Nie potrafił w końcu kłamać. Może ten człowiek od olbrzyma był nawet kiedyś jednym z jego klientów? Åsbjørn był zaintrygowany tym całym Peregrinem. Przyjął jednak z ulgą, kiedy w końcu ten cały Weasley oznajmił, że można się rozejść. Lecz zaraz przypomniał sobie, że przecież teraz nadchodził ten moment spotkania, w którym faktycznie ktoś będzie mógł chcieć z nim porozmawiać. Przecież nie dość, że miał eliksiry, tak jeszcze ogłosił się z tymi badaniami. Na Odyna, gdyby nie potrzebował faktycznie pomocy kogoś z zewnątrz to by o tym nie wspominał. Ale niestety, nie był aż tak wszechstronny. Zdziwił się jednak, kiedy pierwszą osobą, która do niego podeszła, był tamten lekko starczy uzdrowiciel. Ze zdziwieniem na twarzy przyjął wciśnięte mu w dłonie odłamki spadającej gwiazdy, ledwo będąc w stanie wydukać proste "dziękuję". To była piekielnie droga i rzadka ingrediencja, dlatego jeszcze przez moment Norweg próbował przyswoić do wiadomości to, co tak właściwie zaszło. Kiedy w końcu jednak uwierzył, że ktoś tak po prostu, bezinteresownie podarował mu odłamki spadającej gwiazdy. Ludzie tutaj byli dziwni, fakt. Ale w jakimś stopniu to lubił i... chyba sam nawet się do nich zaliczał. W jakiś sposób. Powstał i podniósł leżącą na podłodze torbę, która dźwięcznie zabrzęczała. Charlene wyrwała się pierwsza - Ingisson lekko wykrzywił usta w grymasie, jednak szybko opuścił głowę. Nie przepadał za taką ekspresją. Rozgłaszaniem wszystkim o swoich dokonaniach. On w ciszy zaczął wystawiać na stół opisane fiolki, nie rozgłaszając jakoś za bardzo tego faktu. Wiedział, że i tak jak ktoś będzie chciał, to podejdzie. A jak nie to napisze sowę. Co nawet bardziej byłoby mu na rękę, ale skoro już przyszedł, to przecież nie zabierze pełnej torby na powrót do domu. Gotów był też odpowiedzieć na wszelkie pytania, chociaż tych wewnętrznie się obawiał. Nie był najlepszym mówcą, zdecydowanie lepiej szło mu słuchanie.
| Może Ås nie jest zbyt wylewny, ale zapraszam wszystkich chętnych po eliksiry!
| Może Ås nie jest zbyt wylewny, ale zapraszam wszystkich chętnych po eliksiry!
- Eliksiry:
- Złoty eliksir (3 porcje, stat. 29)
- Eliksir wiggenowy (3 porcje, stat. 29)- Eliksir wiggenowy (3 porcje, stat. 29, moc = 103)- Maść z wodnej gwiazdy (4 porcje, stat. 29)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (4 porcje1 porcja, stat. 29)- Eliksir Garota (4 porcje)
- Wężowe usta(5 porcji, 2 porcje stat. 29)- Smocza Łza (6 porcji)
- Czuwający strażnik (102 porcji, stat. 29)
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Ostra reakcje Kierana wcale go nie zdziwiła na wspomnienie o nawróconym recydywiście. Zdaniem Anthonego starszy auror zawsze miał te swoje tendencje do przesadnej dramaturgii czy też skostnienia. Niemniej miał rację co do tego, że to Ben zostanie obarczony odpowiedzialnością za tego człowieka. Jego status w hierarchii jedynie to podkreślał dlatego też z drugiej strony Skamander nie rozumiał ostrej piśmienniczej reakcji na bądź co bądź pomocna uwagę Rinehearta. Nie mieszał się jednak w ich wymianę. Owzroczył również Jackie której ojcowska pompatyczność objawiała się jego zdaniem bardzo niezdrowym podejściem do ważenia czyjegokolwiek istnienia. Bardzo prostackie, naiwne i nieco obrzydliwe. No ale trudno, co człowiek to opinia. Pozostawało mu na te moment mieć nadzieję, że nie przyjdzie mu kiedykolwiek pracować pod rozkazami impulsywnej brunetki, a tym bardziej wyceniać swoją wartość. Nie do końca był do podejmowania się nauki okulumencji poprzez legilimencję. Podobne zabiegi jego zdaniem były dobre do ćwiczenia obronnej postawy okulumenty bądź umacniania podstaw. Zaczynanie od tej metody bez żadnych podwalin u kursanta przypominało marnowanie czasu na dowolnym miotaniu cudzą świadomością według kompletnego uznania. Ani to efektywne, ani ciekawe, ani kształcące. Była to jednak jego prywatna animozja wykształcona prawdopodobnie na podwalinach średniego uwielbienia do dawnego mentora. Był tego świadomy więc też się nie dzielił tą myślą nie chcąc wywoływać spięć.
Wywołana przez zakonniczkę anomalia sprawiła, że zadzwoniło mu w uszach i uczucie to utrzymywało się jeszcze przez kilka ciągnących się minut. Mimo lekkiego zdezorientowania pochwycił spojrzenie Brendana potrafiąc wyłapać z poprzedzających je słów dlaczego na niego patrzył. Skinął jedynie głową potwierdzając, że rozumie i nie ma problemu z wypełnieniem zadania do którego został potencjalnie wytypowany. Anthony został jeszcze chwilę by zobaczyć wspomnienie zakonniczek. Głównie po to by zaznajomić się z twarzami wrogów. Pomimo chęci zachowania iści stoickiej postawy nie mógł nie unieść jednej z brwi wyżej, gdy z szafy dobyła się rozmowa czarnoksiężników. Nie skomentował zajścia uznając komentarz Brendana jako wystarczający. Nie chcąc tracić czasu pozwolił sobie skorzystać z zapasów alchemicznych pyszności. Zaraz po tym skierował się ku wyjściu.
Biorę od Charlene Leighton
- [?] Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 23, moc = 104)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
- Wężowe usta (1 porcja, stat. 23, moc = 113)
- [?] Eliksir natychmiastowej jasności (1 porcja, stat. 23)
Asbjorn Ingisson
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 29)
- Smocza Łza (1 porcja)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
|zt
Wywołana przez zakonniczkę anomalia sprawiła, że zadzwoniło mu w uszach i uczucie to utrzymywało się jeszcze przez kilka ciągnących się minut. Mimo lekkiego zdezorientowania pochwycił spojrzenie Brendana potrafiąc wyłapać z poprzedzających je słów dlaczego na niego patrzył. Skinął jedynie głową potwierdzając, że rozumie i nie ma problemu z wypełnieniem zadania do którego został potencjalnie wytypowany. Anthony został jeszcze chwilę by zobaczyć wspomnienie zakonniczek. Głównie po to by zaznajomić się z twarzami wrogów. Pomimo chęci zachowania iści stoickiej postawy nie mógł nie unieść jednej z brwi wyżej, gdy z szafy dobyła się rozmowa czarnoksiężników. Nie skomentował zajścia uznając komentarz Brendana jako wystarczający. Nie chcąc tracić czasu pozwolił sobie skorzystać z zapasów alchemicznych pyszności. Zaraz po tym skierował się ku wyjściu.
Biorę od Charlene Leighton
- [?] Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 23, moc = 104)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
- Wężowe usta (1 porcja, stat. 23, moc = 113)
- [?] Eliksir natychmiastowej jasności (1 porcja, stat. 23)
Asbjorn Ingisson
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 29)
- Smocza Łza (1 porcja)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
|zt
Find your wings
Sophia głośno myślała – ale zdawała sobie sprawę, że pomysły te mogą być trudne do realizacji. Aczkolwiek musieli wziąć pod rozwagę fakt, że nawet jeśli Zakonnicy nie mieli środków na takie udogodnienia, ich przeciwnicy mogli o tym pomyśleć. Jeśli wśród nich byli osobnicy z rodu Burke, to zdobycie rozmaitych artefaktów z pewnością nie było dla nich żadną przeszkodą. I mogły to być przedmioty znacznie gorsze niż szafki zniknięć czy lusterka dwukierunkowe.
- My nie mamy, ale nie można wykluczyć, że mają je oni, dlatego trzeba uważać – powiedziała po słowach Brendana. – Ale zgodzę się, że nie możemy wiecznie tylko się bronić albo uciekać. Musimy mieć w zanadrzu coś, dzięki czemu będziemy mogli wyprowadzać ataki i ranić ich bez uciekania się do plugawej czarnej magii. Uroki oferują trochę możliwości, chętnym mogę zaoferować pomoc w tym zakresie – odezwała się. Anthony, Fred, Brendan i kilku innych mieli rację. Obrona i ucieczka to nie wszystko. Nie mogli wiecznie być stawiani w pozycji tych, którzy uciekali, bo wtedy ich przeciwnicy będą czuli się coraz pewniej. Sophia radziła sobie z urokami naprawdę nieźle i potrafiła zrobić z nich użytek. Z pewnością nie były to tak niszczące i szkodliwe zaklęcia jak czarnomagiczne, ale odpowiednio użyte mogły pozwolić wyłączyć przeciwnika z gry. Transmutacja również mogła być przydatna, choć w tej dziedzinie Sophia miała poważne braki i znała tylko podstawowe inkantacje.
- Chciałabym nauczyć się oklumencji – powiedziała jeszcze, patrząc na Kierana i Anthony’ego. Co prawda myśl o legilimencie grzebiącym w umyśle nie napawała jej radością, ale była gotowa się poświęcić, aby nauczyć się bronić swój umysł przed atakami legilimentów przeciwników oraz zaklęciami mącącymi w umyśle, jak imperius i tym podobne.
Kiedy Samuel powiedział, że zamierza jej towarzyszyć, odwróciła się do niego przez ramię i skinęła głową, przyjmując jego ofertę.
- A więc jesteśmy umówieni – rzuciła do niego, po czym wróciła do śledzenia dalszego przebiegu kończącego się spotkania.
Dowiadując się o tym, że Wright miał nawróconego rycerza Walpurgii, uniosła brwi, spoglądając na niego z niedowierzaniem. Inni przedstawiali swoje myśli i uczucia bardziej werbalnie, ale Sophia intensywnie myślała. Czy to możliwe, że ktoś z nich mógłby naprawdę się nawrócić i chcieć im pomagać, ujawnić ważne informacje? Nie było to wykluczone, ale choć nie było jej wtedy w Zakonie, i ona słyszała o zdrajcy Averym, który wkupił się w ich łaski, by potem zdradzić. Istniały różne opcje: imperius, sprytna sztuczka i chęć zrobienia tego, co zrobił Avery, a nawet to, że ten ktoś, kimkolwiek był, naprawdę się nawrócił. Milczała, ufając, że Gwardziści sobie z tym poradzą i nikt z Zakonników nie zostanie narażony na niebezpieczeństwo większe niż dotychczas. Wydobycie informacji z rycerza mogło okazać się niezwykle cenne i pomóc im zrozumieć niektóre ważne kwestie.
- Veritaserum to mimo wszystko dobra opcja, można go sprawdzić i upewnić się co do szczerości jego nawrócenia, oczywiście upewniając się, czy najpierw nie zażył jakiegoś antidotum na nie. Informacje, które posiada mogą być istotne, warto wykorzystać okazję do dowiedzenia się więcej o działaniach drugiej strony. Im więcej wiemy tym lepiej dla nas, nie wiadomo kiedy znów powtórzy się taka szansa – rzekła w końcu. Większość wcześniej wypowiedziała już słowa, które i jej przeszły przez myśl. Spojrzała na Bena, nie zamierzając kwestionować jego decyzji ani oddania sprawie.
- Mogę spróbować go odszukać i dowiedzieć się, co z nim – odpowiedziała Brendanowi, gdy spytał o Cyrusa. Nie znała go zbyt dobrze i nie wiedziała do końca, czemu właściwie to ją wybrano, skoro nie łączyły jej z alchemikiem żadne bliskie więzi, ale mogła udać się do jego mieszkania i upewnić się, czy wszystko w porządku.
Tematu dzieci i Azkabanu już nie kontynuowała, bo chyba wszystko co miała powiedzieć wyrzekła już wcześniej i usłyszała zadowalające ją wyjaśnienia od badaczy. I była zdecydowana im pomóc. Nie mogli być bierni, musieli zrobić wszystko, co w ich mocy, by zakończyć koszmar anomalii.
Kiedy Jessa wywołała ze swojej pamięci wspomnienie, i Sophia poczuła towarzyszące temu nieprzyjemne sensacje spowodowane przez anomalię. Ale ostatecznie nic groźnego się nie stało, a myślodsiewnia trafiła do prowadzących spotkanie, a potem do innych chętnych. Sophia nie mogła powstrzymać uśmiechu rozbawienia, widząc reakcje Alexa i Brendana po zobaczeniu wspomnienia. Teraz już widzieli na własne oczy to, co widziały zakonniczki.
- Więc ten mężczyzna to Magnus Rowle – powiedziała, gdy Alex wypowiedział głośno ich personalia; wcześniej nie znała tożsamości brodatego mężczyzny który próbował rozciąć jej gardło, teraz przynajmniej już będzie wiedziała, gdyby tak miała spotkać go ponownie. Edgar Burke i Magnus Rowle. Dwaj nieobliczalni szaleńcy z szafy. I rzeczywiście wiedziała, co by się stało, gdyby spóźniła się z obroną, ale na szczęście tamtego dnia umiejętności jej nie zawiodły i również anomalie nie pomieszały im szyków. W przeciwnym wypadku wszystko mogło potoczyć się inaczej. Ich przeciwnicy niezaprzeczalnie nie mieli wszystkich klepek na swoim miejscu, ale nie można było lekceważyć ich ani ich czarnoksięskich umiejętności. Wariaci mogli być tym groźniejsi, bo nieobliczalni.
Po zakończeniu spotkania podeszła do alchemików z zamiarem zabrania dla siebie kilku eliksirów. Kiedy już wybrała odpowiednie, zostawiła na stole przyniesione przez siebie składniki, a potem pożegnała się z Zakonnikami i opuściła lokal z zamiarem powrotu do Londynu.
| zt.
Przekazuję ingrediencje: żądło mantykory, róg garboroga, łuska smoka
Biorę eliksiry:
Od Adriena:
- Maść z gwiazdy wodnej (1 porcja, stat. 35)
Od Asbjorna:
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 29)
- Wężowe usta (1 porcja, stat. 29)
- Smocza Łza (1 porcja, stat. 29)
- Czuwający strażnik (2 porcje, stat. 29)
- My nie mamy, ale nie można wykluczyć, że mają je oni, dlatego trzeba uważać – powiedziała po słowach Brendana. – Ale zgodzę się, że nie możemy wiecznie tylko się bronić albo uciekać. Musimy mieć w zanadrzu coś, dzięki czemu będziemy mogli wyprowadzać ataki i ranić ich bez uciekania się do plugawej czarnej magii. Uroki oferują trochę możliwości, chętnym mogę zaoferować pomoc w tym zakresie – odezwała się. Anthony, Fred, Brendan i kilku innych mieli rację. Obrona i ucieczka to nie wszystko. Nie mogli wiecznie być stawiani w pozycji tych, którzy uciekali, bo wtedy ich przeciwnicy będą czuli się coraz pewniej. Sophia radziła sobie z urokami naprawdę nieźle i potrafiła zrobić z nich użytek. Z pewnością nie były to tak niszczące i szkodliwe zaklęcia jak czarnomagiczne, ale odpowiednio użyte mogły pozwolić wyłączyć przeciwnika z gry. Transmutacja również mogła być przydatna, choć w tej dziedzinie Sophia miała poważne braki i znała tylko podstawowe inkantacje.
- Chciałabym nauczyć się oklumencji – powiedziała jeszcze, patrząc na Kierana i Anthony’ego. Co prawda myśl o legilimencie grzebiącym w umyśle nie napawała jej radością, ale była gotowa się poświęcić, aby nauczyć się bronić swój umysł przed atakami legilimentów przeciwników oraz zaklęciami mącącymi w umyśle, jak imperius i tym podobne.
Kiedy Samuel powiedział, że zamierza jej towarzyszyć, odwróciła się do niego przez ramię i skinęła głową, przyjmując jego ofertę.
- A więc jesteśmy umówieni – rzuciła do niego, po czym wróciła do śledzenia dalszego przebiegu kończącego się spotkania.
Dowiadując się o tym, że Wright miał nawróconego rycerza Walpurgii, uniosła brwi, spoglądając na niego z niedowierzaniem. Inni przedstawiali swoje myśli i uczucia bardziej werbalnie, ale Sophia intensywnie myślała. Czy to możliwe, że ktoś z nich mógłby naprawdę się nawrócić i chcieć im pomagać, ujawnić ważne informacje? Nie było to wykluczone, ale choć nie było jej wtedy w Zakonie, i ona słyszała o zdrajcy Averym, który wkupił się w ich łaski, by potem zdradzić. Istniały różne opcje: imperius, sprytna sztuczka i chęć zrobienia tego, co zrobił Avery, a nawet to, że ten ktoś, kimkolwiek był, naprawdę się nawrócił. Milczała, ufając, że Gwardziści sobie z tym poradzą i nikt z Zakonników nie zostanie narażony na niebezpieczeństwo większe niż dotychczas. Wydobycie informacji z rycerza mogło okazać się niezwykle cenne i pomóc im zrozumieć niektóre ważne kwestie.
- Veritaserum to mimo wszystko dobra opcja, można go sprawdzić i upewnić się co do szczerości jego nawrócenia, oczywiście upewniając się, czy najpierw nie zażył jakiegoś antidotum na nie. Informacje, które posiada mogą być istotne, warto wykorzystać okazję do dowiedzenia się więcej o działaniach drugiej strony. Im więcej wiemy tym lepiej dla nas, nie wiadomo kiedy znów powtórzy się taka szansa – rzekła w końcu. Większość wcześniej wypowiedziała już słowa, które i jej przeszły przez myśl. Spojrzała na Bena, nie zamierzając kwestionować jego decyzji ani oddania sprawie.
- Mogę spróbować go odszukać i dowiedzieć się, co z nim – odpowiedziała Brendanowi, gdy spytał o Cyrusa. Nie znała go zbyt dobrze i nie wiedziała do końca, czemu właściwie to ją wybrano, skoro nie łączyły jej z alchemikiem żadne bliskie więzi, ale mogła udać się do jego mieszkania i upewnić się, czy wszystko w porządku.
Tematu dzieci i Azkabanu już nie kontynuowała, bo chyba wszystko co miała powiedzieć wyrzekła już wcześniej i usłyszała zadowalające ją wyjaśnienia od badaczy. I była zdecydowana im pomóc. Nie mogli być bierni, musieli zrobić wszystko, co w ich mocy, by zakończyć koszmar anomalii.
Kiedy Jessa wywołała ze swojej pamięci wspomnienie, i Sophia poczuła towarzyszące temu nieprzyjemne sensacje spowodowane przez anomalię. Ale ostatecznie nic groźnego się nie stało, a myślodsiewnia trafiła do prowadzących spotkanie, a potem do innych chętnych. Sophia nie mogła powstrzymać uśmiechu rozbawienia, widząc reakcje Alexa i Brendana po zobaczeniu wspomnienia. Teraz już widzieli na własne oczy to, co widziały zakonniczki.
- Więc ten mężczyzna to Magnus Rowle – powiedziała, gdy Alex wypowiedział głośno ich personalia; wcześniej nie znała tożsamości brodatego mężczyzny który próbował rozciąć jej gardło, teraz przynajmniej już będzie wiedziała, gdyby tak miała spotkać go ponownie. Edgar Burke i Magnus Rowle. Dwaj nieobliczalni szaleńcy z szafy. I rzeczywiście wiedziała, co by się stało, gdyby spóźniła się z obroną, ale na szczęście tamtego dnia umiejętności jej nie zawiodły i również anomalie nie pomieszały im szyków. W przeciwnym wypadku wszystko mogło potoczyć się inaczej. Ich przeciwnicy niezaprzeczalnie nie mieli wszystkich klepek na swoim miejscu, ale nie można było lekceważyć ich ani ich czarnoksięskich umiejętności. Wariaci mogli być tym groźniejsi, bo nieobliczalni.
Po zakończeniu spotkania podeszła do alchemików z zamiarem zabrania dla siebie kilku eliksirów. Kiedy już wybrała odpowiednie, zostawiła na stole przyniesione przez siebie składniki, a potem pożegnała się z Zakonnikami i opuściła lokal z zamiarem powrotu do Londynu.
| zt.
Przekazuję ingrediencje: żądło mantykory, róg garboroga, łuska smoka
Biorę eliksiry:
Od Adriena:
- Maść z gwiazdy wodnej (1 porcja, stat. 35)
Od Asbjorna:
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 29)
- Wężowe usta (1 porcja, stat. 29)
- Smocza Łza (1 porcja, stat. 29)
- Czuwający strażnik (2 porcje, stat. 29)
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
Podniosła się wrzawa. Wrzawa odnośnie jednego człowieka – łamała się pod względem tego, jak bardzo ufała Benjaminowi i tego, jak wiele racji mieli zakonnicy. Brendan skwitował to całkiem trafnie – nie chcieli w szeregach drugiego Perseusa. Ale oni wcale nie chcieli go wprowadzać.
– Nie stanie się jednym z nas, to za duże ryzyko. Ale zdobycie od niego informacji to jedyna szansa, żebyśmy choć przez chwilę byli nad Rycerzami górą. Każdy, kto zna się lepiej na urokach, będzie w stanie wymazać mu wspomnienia. Nie będzie pamiętał o nas, o idei. Nie jest to bezpieczniejsze, a i korzystniejsze dla nas wyjście? – jej twardy głos rozbrzmiał między ścianami, choć zdawał się ginąć gdzieś w towarzystwie. Przyjęła lekcję pokory, najwyraźniej ojciec poczuł się w obowiązku pouczania innych, ale nie mogła odmówić mu racji. – Ben, nikt ci nie grozi – wyartykułowała wyraźnie. – Jesteście Gwardzistami, ufamy wam – mówiła za wszystkim, bo nie wyobrażała sobie innej opcji. Nie było innej możliwości – musieli im ufać. – Ale postawiłeś nas w niepewnej sytuacji. Nikt nie chce też powtórki z rozrywki i te obawy są konsekwencją strachu. Mamy wojnę, ale o tym dobrze wiesz.
Zacisnęła na koniec zęby. Nie mogli poznać jego personaliów, chronił go. Za bardzo, jak na jej gust. Ale może to wina jej wychowania, braku przyzwyczajenia do takiej postawy. Ona stanęła w obronie ojca, ale Kieran stał po dobrej stronie barykady od początku. Po kłótni historia opowiedziana przez Alexandra straciła dla niej jakikolwiek sens, nie zareagowała na nią nawet w sposób dla niej charakterystyczny – zniecierpliwionym przewróceniem oczami. Odrzuciła to od siebie, skupiając jeszcze raz myśli na Azkabanie, na misjach, które wcześniej miały skumulować moc i ułatwić im wykonanie dotarcie do celu. Pisk, który nagle rozległ się w pokoju, zupełnie wytrącił ją z równowagi. Dłonie natychmiast uniosły się do uszu, żeby je zatkać, uchronić od niepowołanych skutków. Hałas szybko ustał. W dodatku przyniósł za sobą chwilową ciszę.
I nieoczekiwany podarek. Na jej dłonie został złożony wisiorek z fragmentem jeleniego poroża – poznała go, podobne widziała na kramie Festiwalu Lata. Skinęła z wdzięcznością Carrowowi, dziękując nie tylko za prezent, ale i za zaangażowanie. Rzemyk zawiesiła na szyi, mimowolnie dotykając ramienia ojca. O ile dobrze wiedziała, szli w tym samym kierunku. Do domu.
Wstała, ale zanim wyszła, rozejrzała się wśród fiolek, które wystawił Asbjorn. Jedna z nich ją zaintrygowała. Obrazy z Nurmengardu stanęły jej przed oczami. Przełknęła ślinę, pozbywając się w ten sposób fantomowego uczucia swędzenia w gardle.
– Zabieram dwie fiolki – była zachłanna. Skinęła mu w podziękowaniu i skierowała się do drzwi. – Tato? – rzuciła do Rinehearta i wyszła.
| zt
Biorę: 2x Eliksir Garota od Asbjorna
– Nie stanie się jednym z nas, to za duże ryzyko. Ale zdobycie od niego informacji to jedyna szansa, żebyśmy choć przez chwilę byli nad Rycerzami górą. Każdy, kto zna się lepiej na urokach, będzie w stanie wymazać mu wspomnienia. Nie będzie pamiętał o nas, o idei. Nie jest to bezpieczniejsze, a i korzystniejsze dla nas wyjście? – jej twardy głos rozbrzmiał między ścianami, choć zdawał się ginąć gdzieś w towarzystwie. Przyjęła lekcję pokory, najwyraźniej ojciec poczuł się w obowiązku pouczania innych, ale nie mogła odmówić mu racji. – Ben, nikt ci nie grozi – wyartykułowała wyraźnie. – Jesteście Gwardzistami, ufamy wam – mówiła za wszystkim, bo nie wyobrażała sobie innej opcji. Nie było innej możliwości – musieli im ufać. – Ale postawiłeś nas w niepewnej sytuacji. Nikt nie chce też powtórki z rozrywki i te obawy są konsekwencją strachu. Mamy wojnę, ale o tym dobrze wiesz.
Zacisnęła na koniec zęby. Nie mogli poznać jego personaliów, chronił go. Za bardzo, jak na jej gust. Ale może to wina jej wychowania, braku przyzwyczajenia do takiej postawy. Ona stanęła w obronie ojca, ale Kieran stał po dobrej stronie barykady od początku. Po kłótni historia opowiedziana przez Alexandra straciła dla niej jakikolwiek sens, nie zareagowała na nią nawet w sposób dla niej charakterystyczny – zniecierpliwionym przewróceniem oczami. Odrzuciła to od siebie, skupiając jeszcze raz myśli na Azkabanie, na misjach, które wcześniej miały skumulować moc i ułatwić im wykonanie dotarcie do celu. Pisk, który nagle rozległ się w pokoju, zupełnie wytrącił ją z równowagi. Dłonie natychmiast uniosły się do uszu, żeby je zatkać, uchronić od niepowołanych skutków. Hałas szybko ustał. W dodatku przyniósł za sobą chwilową ciszę.
I nieoczekiwany podarek. Na jej dłonie został złożony wisiorek z fragmentem jeleniego poroża – poznała go, podobne widziała na kramie Festiwalu Lata. Skinęła z wdzięcznością Carrowowi, dziękując nie tylko za prezent, ale i za zaangażowanie. Rzemyk zawiesiła na szyi, mimowolnie dotykając ramienia ojca. O ile dobrze wiedziała, szli w tym samym kierunku. Do domu.
Wstała, ale zanim wyszła, rozejrzała się wśród fiolek, które wystawił Asbjorn. Jedna z nich ją zaintrygowała. Obrazy z Nurmengardu stanęły jej przed oczami. Przełknęła ślinę, pozbywając się w ten sposób fantomowego uczucia swędzenia w gardle.
– Zabieram dwie fiolki – była zachłanna. Skinęła mu w podziękowaniu i skierowała się do drzwi. – Tato? – rzuciła do Rinehearta i wyszła.
| zt
Biorę: 2x Eliksir Garota od Asbjorna
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
Posłał Max jedno uważne spojrzenie, lecz nie zaoferował jej odpowiedzi na swoje pytanie, zaraz zbyt mocno zaangażowany w o wiele pilniejszy wątek. Kobieta dała z kolei ponieść się emocjom i dawała temu głośno wyraz. Sam źle zawsze spoglądał na podważanie kompetencji Gwardzistów, jednak ten jeden raz po prostu musiał się odezwać. Nie krzyczał, nie podżegał do buntu i wyrzuceniu przeciwko mężczyźnie pozbawionemu głosu wszystkich win, bo żadnych w nim nie dostrzegał. Ostrymi słowami zwrócił uwagę na to, jak wielkim zagrożeniem może być zawierzenie człowiekowi, który, zgodnie z relacją samego Benjamina, jeszcze nie tak dawno trzymał z najgorszymi szumowinami. Cóż było złego w żądaniu ostrożności, kiedy na szali leżało życie ich wszystkich? Słowa odczytywane przez Foxa, zdecydowanie z mniejszą ilością emocji, które targały ich autorem, nie zmieniły jego zdania. Zbyt wiele szumowin spotkał na swej drodze, aby zdecydować się kiedykolwiek którejkolwiek zaufać.
– To nie był atak na twoją osobę, Benjaminie – odparł ze swą zwyczajną surowością, nieodłącznym elementem dla każdej jego wypowiedzi. Z dumnie uniesionym czołem zniósł jego gniewne spojrzenie, nie dając się zastraszyć jasno zaznaczonym autorytetem Gwardzisty. Zawierzyłby mu w każdej innej sprawie, bez mrugnięcia okiem wykonał jego polecenie na polu walki w trakcie najkrwawszych pojedynków, ale ten jeden raz wyraził głośno swoje wątpliwości. Gwardziści również są ludźmi, tylko ludźmi, skąd więc pewność, że nigdy na obranej przez siebie ścieżce pełnej poświęceń nie popełnią żadnego błędu. Co jeśli wzięcie strony dezertera spod ramienia Rycerzy miało być błędem pierwszym i ostatnim? – Nie wypowiedziałem pod twoim adresem żadnej groźby. Jesteś Gwardzistą i tylko przypomniałem jak wielka odpowiedzialność spoczywa na twoich barkach. Jeśli o niej pamiętasz, to bardzo dobrze – nadal spoglądał mu prosto w oczy i ani razu nie mrugnął. – Może i wrogów trzeba trzymać blisko, ale czy chcesz dopuszczać ich do swoich przyjaciół?
Nie łudził się, że w oczach członków Zakonu, w tym i Wrighta, był widziany jako przyjaciel, raczej postrzegali go jako sojusznika i towarzysza, którego utrata zabolałaby tylko dlatego, bo dotknęłaby bliższą ich sercom Jackie. Zresztą, nie zależało mu na cudzej sympatii czy uznaniu, przede wszystkim chciał, aby nie wyrżnięto ich w pień, kiedy prawdziwa walka dopiero się rozpoczęła. Wróg już zdążył udowodnić, że jest nie tylko potężny, ale przede wszystkim dobrze zorganizowany. Musieli uważać na każdym kroku, jeśli chcieli przeżyć. Nie podejrzewał Wrighta o chęć wcielenia byłego Rycerza do Zakonu, jednak jakiekolwiek przebywanie z nim może zdradzać informacje. Może to legilimenta? Może metamorfomag? Powinni zwyczajnie upewnić się co do jego intencji. Wpuszczenie degenerata pomiędzy porządnych ludzi może przynieść wiele szkody. Więc gdy Brendan wspomniał o możliwości przesłuchania tego człowieka, rzekomego Peregrina, i zerknął przy tym na niego i innych zebranych, momentalnie skinął głową. Chciał prześwietlić tego człowieka.
Spoglądał na Adriena, który milcząco rozdawał przyniesione przez siebie przedmioty, lecz zadziwił go, gdy jeden z amuletów położył przed Jackie. A potem wyszedł, bez słowa. Rineheart zrozumiał, że to było pożegnanie, mimo to nie powiedział nic. Odebrał w milczeniu różdżkę Burka od Jessy, po czym spojrzał w stronę Charlene. Ostrożnie położył na stole wszystkie ingrediencje, jakie zabrał ze sobą na spotkanie i zerknął przy tym na Charlene, aby wiedziała, że składa je w jej ręce. Wziął też kilka eliksirów.
W parszywym nastroju, zmąconym przede wszystkim przez kontrowersyjną decyzję Wrighta, wyszedł z pomieszczenia zaraz za Jackie, zszedł za nią po schodach, a potem ruszyła do wyjścia z samego lokalu.
przekazuję: korzeń ciemiernika, łuska smoka, odłamek spadającej gwiazdy x4, róg garboroga, czułki szczuroszczeta, żądło mantykory
biorę: 1. od Adriena: Wieczny płomień x 1 (stat. 35, moc +15)
2. od Charlene: Eliksir niezłomności x 1 (stat. 23, moc = 106), Eliksir ochrony x 1 (stat. 23, moc = 117)
3. od Åsbjørna: Czuwający strażnik x1 (stat. 29)
| z tematu
– To nie był atak na twoją osobę, Benjaminie – odparł ze swą zwyczajną surowością, nieodłącznym elementem dla każdej jego wypowiedzi. Z dumnie uniesionym czołem zniósł jego gniewne spojrzenie, nie dając się zastraszyć jasno zaznaczonym autorytetem Gwardzisty. Zawierzyłby mu w każdej innej sprawie, bez mrugnięcia okiem wykonał jego polecenie na polu walki w trakcie najkrwawszych pojedynków, ale ten jeden raz wyraził głośno swoje wątpliwości. Gwardziści również są ludźmi, tylko ludźmi, skąd więc pewność, że nigdy na obranej przez siebie ścieżce pełnej poświęceń nie popełnią żadnego błędu. Co jeśli wzięcie strony dezertera spod ramienia Rycerzy miało być błędem pierwszym i ostatnim? – Nie wypowiedziałem pod twoim adresem żadnej groźby. Jesteś Gwardzistą i tylko przypomniałem jak wielka odpowiedzialność spoczywa na twoich barkach. Jeśli o niej pamiętasz, to bardzo dobrze – nadal spoglądał mu prosto w oczy i ani razu nie mrugnął. – Może i wrogów trzeba trzymać blisko, ale czy chcesz dopuszczać ich do swoich przyjaciół?
Nie łudził się, że w oczach członków Zakonu, w tym i Wrighta, był widziany jako przyjaciel, raczej postrzegali go jako sojusznika i towarzysza, którego utrata zabolałaby tylko dlatego, bo dotknęłaby bliższą ich sercom Jackie. Zresztą, nie zależało mu na cudzej sympatii czy uznaniu, przede wszystkim chciał, aby nie wyrżnięto ich w pień, kiedy prawdziwa walka dopiero się rozpoczęła. Wróg już zdążył udowodnić, że jest nie tylko potężny, ale przede wszystkim dobrze zorganizowany. Musieli uważać na każdym kroku, jeśli chcieli przeżyć. Nie podejrzewał Wrighta o chęć wcielenia byłego Rycerza do Zakonu, jednak jakiekolwiek przebywanie z nim może zdradzać informacje. Może to legilimenta? Może metamorfomag? Powinni zwyczajnie upewnić się co do jego intencji. Wpuszczenie degenerata pomiędzy porządnych ludzi może przynieść wiele szkody. Więc gdy Brendan wspomniał o możliwości przesłuchania tego człowieka, rzekomego Peregrina, i zerknął przy tym na niego i innych zebranych, momentalnie skinął głową. Chciał prześwietlić tego człowieka.
Spoglądał na Adriena, który milcząco rozdawał przyniesione przez siebie przedmioty, lecz zadziwił go, gdy jeden z amuletów położył przed Jackie. A potem wyszedł, bez słowa. Rineheart zrozumiał, że to było pożegnanie, mimo to nie powiedział nic. Odebrał w milczeniu różdżkę Burka od Jessy, po czym spojrzał w stronę Charlene. Ostrożnie położył na stole wszystkie ingrediencje, jakie zabrał ze sobą na spotkanie i zerknął przy tym na Charlene, aby wiedziała, że składa je w jej ręce. Wziął też kilka eliksirów.
W parszywym nastroju, zmąconym przede wszystkim przez kontrowersyjną decyzję Wrighta, wyszedł z pomieszczenia zaraz za Jackie, zszedł za nią po schodach, a potem ruszyła do wyjścia z samego lokalu.
przekazuję: korzeń ciemiernika, łuska smoka, odłamek spadającej gwiazdy x4, róg garboroga, czułki szczuroszczeta, żądło mantykory
biorę: 1. od Adriena: Wieczny płomień x 1 (stat. 35, moc +15)
2. od Charlene: Eliksir niezłomności x 1 (stat. 23, moc = 106), Eliksir ochrony x 1 (stat. 23, moc = 117)
3. od Åsbjørna: Czuwający strażnik x1 (stat. 29)
| z tematu
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Skinęła głową, gdy Alexander jej podziękował za propozycję stworzenia ściany pamięci, uchwyciła też spojrzenie Brendana. Zamierzała się tym zająć w najbliższym czasie - gdy z Diggory powrócą już z wyprawy na poszukiwanie kręgów. Z wypowiedzi badaczy wywnioskowała, iż dostanie się do Azkabanu było teraz dla Zakonu Feniksa sprawą priorytetową.
- Jeśli ktoś zechce ćwiczyć poza Klubem Pojedynków... Niech wyśle mi sowę - wtrąciła się w pewnym momencie, gdy Anthony, Frederick, Alexander i Brendan zaznaczyli jak istotnym jest, by zaczęli szkolić swe umiejętności ofensywne - a nie tylko obronne. Mieli rację, nie mogli wciąż uciekać. Na ogień trzeba było odpowiadać ogniem. Desmond czuła, że w dziedzinie uroków opuściła się od czasów szkolnych, a rzadkie pojedynki w klubie to za mało, by je szlifować.
Nie rozumiała dlaczego Rineheart nie udzielił jej odpowiedzi na zadane pytanie, jednakże emocje, które się w niej przebudziły odwróciły uwagę od wątku nauczania oklumencji. Krew w jej żyłach zrobiła się gorąca na myśl o szumowinie, której mogliby zaufać. Nie zasługiwał na zaufanie. Życie nauczyło Maxine, że takim jak on ufać nie wolno. Nierzadko wracała wspomnieniami do chwili, gdy Mulciber zwiódł ją uprzejmością i pozorną chęcią pomocy - ach, jakaż była wtedy durna! Uwierzyła w jego dobre intencje, nie spodziewając się, że można tak łgać. Boleśnie przekonała się o tym, ze owszem - można. Przez następne lat i on, i inni próbowali utrudnić jej życie, skrzywdzić ją tylko przez to, że była brudnej krwi. Wszędzie więc wietrzyła spiski, większość podejrzewała o nieczyste intencje i chęć wbicia Crucio pod żebro. Zaczerwieniła się ze złości, ale wiedziała, że Brendan strofując ją miał rację - nie powinna była podważać decyzji Gwardzistów, znała swoje miejsce. Rozumiała istotę hierarchii i szanowała ją, ale miała porywcze usposobienie - a krzywdy doznane z rąk podobnych tej szumowinie, która z jakiegoś przecież powodu do Rycerzy Walpurgii dołączyła, sprawiały, ze najeżyła się i czuła wewnętrzny protest. Wszyscy byli jedynie ludźmi, a ludzie popełniali błędy. Nie wątpiła w czyste intencje Benjamina, nie wątpiła w jego poświęcenie dla sprawy - wątpiła jedynie w innych. W tych, którzy dopuszczali się zbrodni i polowali na takich jak ona. Była jak zaszczuty, zbity pies, który więcej człowiekowi nie zaufa - i będzie reagował agresją na każdą próbę zbliżenia się.
Odczytała słowa nakreślone przez Benjamina, odezwała się dopiero wówczas, gdy zwrócił się bezpośrednio do niej.
- Mam sumienie. Moje sumienie martwi się o tych, których życie może być zagrożenie, jeśli to okaże się tylko fortelem, o którym reszta jego koleżków może doskonale wiedzieć - sami mogli kazać mu to zrobić - powiedziała, starając się brzmieć spokojniej. Nie wyobrażała sobie ochrony kogoś takiego. Nabrała głośno powietrza, gdy Wright zasugerował, że ten cały Peregrin spisałby się tutaj lepiej - ale słowem się już nie odezwała. Zacisnęła zęby, nie rozumiejąc dlaczego obdarzał go takim kredytem zaufania. Benjamin opuścił ich jednak, nie odpowiadając już, wyraźnie podirytowany - ale jakiej spodziewał się reakcji? Że przyjmą takiego człowieka z otwartymi ramionami wierząc w jego dobre intencje i nagłe nawrócenie?
Uspokoiła się nieco ze świadomością, że ów Peregrin jest gotów poddać się przesłuchaniu pod wpływem Veritaserum, choć i to można było przełamać - jak zaznaczył Brendan. Splotła dłonie na piersi, biorąc kilka głębokich oddechów - musiała się uspokoić i przemyśleć sprawę. Nagły pisk bynajmniej jej tego nie ułatwił. Pozostała obojętna na komedianctwa Selwyna, poruszając się dopiero wówczas, gdy lord Carrow obdarował ją bransoletą z włosów syreny.
- Naprawdę bardzo, bardzo dziękuję... - odezwała się, od razu wsuwając ozdobę na nadgarstek.
Sama wyciągnęła z torby paczuszkę z popiołem feniksa i włosiem akromantuli - tylko to posiadała - i przekazała ją w ręce Charlene, wierząc, że zrobi z nich dobry użytek. Wzięła od alchemików kilka fiolek eliksirów.
Zanim jednak wyszła przystanęła jeszcze, wyraźnie wahając się, ale zdecydowała, że powie jeszcze kilka słów:
- Ufam wam - Wam, gwardzistom, zwróciła się do Brendana, bo przewodniczył dziś spotkaniu - Nie powinnam była się unosić, przepraszam. Życie nauczyło mnie nieufności. To wszystko - powiedziała kwaśno, bo podobne słowa z trudem przechodziły jej przez gardło - a potem zniknęła za drzwiami, na barkach dźwigając ciężar czekających ich zadań. Coraz trudniejszych.
| zt
Przekazuję Charlene: popiół feniksa i włosie akromantuli
Biorę:
Od Charlene:
- Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir kociego kroku (1 porcje, stat. 20, 117 oczek)
- Eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 23, moc = 106)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 23, moc = 104)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcje, stat. 23)
Od Asbjorna:
Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir Garota (1 porcja)
- Smocza Łza (1 porcja)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
- Jeśli ktoś zechce ćwiczyć poza Klubem Pojedynków... Niech wyśle mi sowę - wtrąciła się w pewnym momencie, gdy Anthony, Frederick, Alexander i Brendan zaznaczyli jak istotnym jest, by zaczęli szkolić swe umiejętności ofensywne - a nie tylko obronne. Mieli rację, nie mogli wciąż uciekać. Na ogień trzeba było odpowiadać ogniem. Desmond czuła, że w dziedzinie uroków opuściła się od czasów szkolnych, a rzadkie pojedynki w klubie to za mało, by je szlifować.
Nie rozumiała dlaczego Rineheart nie udzielił jej odpowiedzi na zadane pytanie, jednakże emocje, które się w niej przebudziły odwróciły uwagę od wątku nauczania oklumencji. Krew w jej żyłach zrobiła się gorąca na myśl o szumowinie, której mogliby zaufać. Nie zasługiwał na zaufanie. Życie nauczyło Maxine, że takim jak on ufać nie wolno. Nierzadko wracała wspomnieniami do chwili, gdy Mulciber zwiódł ją uprzejmością i pozorną chęcią pomocy - ach, jakaż była wtedy durna! Uwierzyła w jego dobre intencje, nie spodziewając się, że można tak łgać. Boleśnie przekonała się o tym, ze owszem - można. Przez następne lat i on, i inni próbowali utrudnić jej życie, skrzywdzić ją tylko przez to, że była brudnej krwi. Wszędzie więc wietrzyła spiski, większość podejrzewała o nieczyste intencje i chęć wbicia Crucio pod żebro. Zaczerwieniła się ze złości, ale wiedziała, że Brendan strofując ją miał rację - nie powinna była podważać decyzji Gwardzistów, znała swoje miejsce. Rozumiała istotę hierarchii i szanowała ją, ale miała porywcze usposobienie - a krzywdy doznane z rąk podobnych tej szumowinie, która z jakiegoś przecież powodu do Rycerzy Walpurgii dołączyła, sprawiały, ze najeżyła się i czuła wewnętrzny protest. Wszyscy byli jedynie ludźmi, a ludzie popełniali błędy. Nie wątpiła w czyste intencje Benjamina, nie wątpiła w jego poświęcenie dla sprawy - wątpiła jedynie w innych. W tych, którzy dopuszczali się zbrodni i polowali na takich jak ona. Była jak zaszczuty, zbity pies, który więcej człowiekowi nie zaufa - i będzie reagował agresją na każdą próbę zbliżenia się.
Odczytała słowa nakreślone przez Benjamina, odezwała się dopiero wówczas, gdy zwrócił się bezpośrednio do niej.
- Mam sumienie. Moje sumienie martwi się o tych, których życie może być zagrożenie, jeśli to okaże się tylko fortelem, o którym reszta jego koleżków może doskonale wiedzieć - sami mogli kazać mu to zrobić - powiedziała, starając się brzmieć spokojniej. Nie wyobrażała sobie ochrony kogoś takiego. Nabrała głośno powietrza, gdy Wright zasugerował, że ten cały Peregrin spisałby się tutaj lepiej - ale słowem się już nie odezwała. Zacisnęła zęby, nie rozumiejąc dlaczego obdarzał go takim kredytem zaufania. Benjamin opuścił ich jednak, nie odpowiadając już, wyraźnie podirytowany - ale jakiej spodziewał się reakcji? Że przyjmą takiego człowieka z otwartymi ramionami wierząc w jego dobre intencje i nagłe nawrócenie?
Uspokoiła się nieco ze świadomością, że ów Peregrin jest gotów poddać się przesłuchaniu pod wpływem Veritaserum, choć i to można było przełamać - jak zaznaczył Brendan. Splotła dłonie na piersi, biorąc kilka głębokich oddechów - musiała się uspokoić i przemyśleć sprawę. Nagły pisk bynajmniej jej tego nie ułatwił. Pozostała obojętna na komedianctwa Selwyna, poruszając się dopiero wówczas, gdy lord Carrow obdarował ją bransoletą z włosów syreny.
- Naprawdę bardzo, bardzo dziękuję... - odezwała się, od razu wsuwając ozdobę na nadgarstek.
Sama wyciągnęła z torby paczuszkę z popiołem feniksa i włosiem akromantuli - tylko to posiadała - i przekazała ją w ręce Charlene, wierząc, że zrobi z nich dobry użytek. Wzięła od alchemików kilka fiolek eliksirów.
Zanim jednak wyszła przystanęła jeszcze, wyraźnie wahając się, ale zdecydowała, że powie jeszcze kilka słów:
- Ufam wam - Wam, gwardzistom, zwróciła się do Brendana, bo przewodniczył dziś spotkaniu - Nie powinnam była się unosić, przepraszam. Życie nauczyło mnie nieufności. To wszystko - powiedziała kwaśno, bo podobne słowa z trudem przechodziły jej przez gardło - a potem zniknęła za drzwiami, na barkach dźwigając ciężar czekających ich zadań. Coraz trudniejszych.
| zt
Przekazuję Charlene: popiół feniksa i włosie akromantuli
Biorę:
Od Charlene:
- Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir kociego kroku (1 porcje, stat. 20, 117 oczek)
- Eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 23, moc = 106)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 23, moc = 104)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcje, stat. 23)
Od Asbjorna:
Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir Garota (1 porcja)
- Smocza Łza (1 porcja)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?
Dyskusja nabrała tempa w momencie, który śmignął Sue gdzieś za głową - nim się obejrzała, podniesione głosy wypełniły pomieszczenie, a oskarżenia przecięły powietrze, sprawiając, że atmosfera zgęstniała. Różnice charakterów, ich bogactwo, nie pozwalały na utrzymanie spokoju zbyt długo, gdy w grę wchodziły sprawy najtrudniejsze i wzbudzające największe emocje. Nie mówiła nic więcej, skinąwszy tylko spokojnie Benjaminowi na jego odpowiedź. Nie była przekonana, strach przed członkami wrogiej organizacji rósł w miarę upływu czasu - im więcej zła czynili, im bardziej sobie poczynali, tym trudniej było znieść myśl o trzymaniu kogoś z nich tak blisko. Ufała Gwardzistom, ufała także samemu Wrightowi, nie wątpiąc ani przez chwilę w jego dobre intencje - w przeciwieństwie do nieokreślonego znajomego, którego żaden z Zakonników nie mógł zidentyfikować. To nie były czasy, w których wiara na słowo okazywała się wystarczająca - teraz kłamstwo i okropne sztuczki mogły tkwić na każdym kroku.
Z małym zawstydzeniem słuchała o konieczności szlifowania umiejętności ofensywnych - zupełnie nie radziła sobie z urokami, całe życie poświęcając się transmutacji i magicznym stworzeniom, zaś gdy nadeszło niebezpieczeństwo, skupiła się na nauce obrony. Nie czuła się na siłach ćwiczyć tylu rzeczy na raz, ale miała w pamięci konieczność wyprowadzania ataków. Było wiele osób, do których mogła się zgłosić. Kiwnęła głową Alexowi, nie czując urazy - mogła próbować rozmów z Myrtle, lecz jeśli był ktoś, kto miał większe szanse powodzenia, zdecydowanie powinien się tym zająć. Lovegood zaś w chęci pomocy często chciała chwytać się wszystkiego, na co mogłaby sobie pozwolić, z trudem kalkulując czas na każde przedsięwzięcie. Na wszystko trzeba było się przygotować - może to i lepiej, że znalazł się ktoś inny.
- Mam parę eliksirów, nic specjalnego, ale może coś okaże się przydatne - dodała, wyjmując drobną kolekcję z torby i rozkładając ją na stole.
Milczała już w zasadzie do końca, dopiero po zakończonej dyskusji podchodząc do Asbjorna, by ustalić z nim szczegóły dotyczące badań - chciała wziąć w nich udział, pomóc, dołożyć choć drobną cegłę do przedsięwzięcia, jeśli mogła tego dokonać. Przekazała mu cenne ingrediencje, wierząc, że zrobi z nich użytek - może nawet pokazując jej, jak wygląda proces warzenia trudnych eliksirów. Podeszła też do Justine, by przekazać tyle, ile mogła, na myślodsiewnię, mającą służyć im wszystkim, nim opuściła gospodę.
| przekazuję Asbjornowi: popiół feniksa x3, skórka boomslanga, krew jednorożca x3, krew smoka
| przekazuję Justine: 50PM na myślodsiewnię (dopiszę niebawem w skrytce)
| biorę od Charlene:
- Antidotum podstawowe (stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir kociego kroku x1 (stat. 20, 117 oczek)
- Eliksir niezłomności x1 (stat. 23, moc = 106)
- Eliksir kociego wzroku x1 (stat. 23, moc = 104)
| biorę od Asbjorna:
- Złoty eliksir x1 (stat. 29)
- Eliksir Garota x1
| biorę od Adriena:
- Eliksir wiggenowy x1 (stat. 35, moc +5)
| od Susanne można wziąć:
- Eliksir przeciwbólowy (2 porcje, stat. 5)
- Pasta na odmrożenia (1 porcja, stat. 5)
- Wywar ze szczuroszczeta (4 porcje, stat. 5)
- Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 5)
- Czyścioszek (1 porcja, stat. 5)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 5)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir kociego kroku (2 1 porcja, stat. 5)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 5)
| zt
Z małym zawstydzeniem słuchała o konieczności szlifowania umiejętności ofensywnych - zupełnie nie radziła sobie z urokami, całe życie poświęcając się transmutacji i magicznym stworzeniom, zaś gdy nadeszło niebezpieczeństwo, skupiła się na nauce obrony. Nie czuła się na siłach ćwiczyć tylu rzeczy na raz, ale miała w pamięci konieczność wyprowadzania ataków. Było wiele osób, do których mogła się zgłosić. Kiwnęła głową Alexowi, nie czując urazy - mogła próbować rozmów z Myrtle, lecz jeśli był ktoś, kto miał większe szanse powodzenia, zdecydowanie powinien się tym zająć. Lovegood zaś w chęci pomocy często chciała chwytać się wszystkiego, na co mogłaby sobie pozwolić, z trudem kalkulując czas na każde przedsięwzięcie. Na wszystko trzeba było się przygotować - może to i lepiej, że znalazł się ktoś inny.
- Mam parę eliksirów, nic specjalnego, ale może coś okaże się przydatne - dodała, wyjmując drobną kolekcję z torby i rozkładając ją na stole.
Milczała już w zasadzie do końca, dopiero po zakończonej dyskusji podchodząc do Asbjorna, by ustalić z nim szczegóły dotyczące badań - chciała wziąć w nich udział, pomóc, dołożyć choć drobną cegłę do przedsięwzięcia, jeśli mogła tego dokonać. Przekazała mu cenne ingrediencje, wierząc, że zrobi z nich użytek - może nawet pokazując jej, jak wygląda proces warzenia trudnych eliksirów. Podeszła też do Justine, by przekazać tyle, ile mogła, na myślodsiewnię, mającą służyć im wszystkim, nim opuściła gospodę.
| przekazuję Asbjornowi: popiół feniksa x3, skórka boomslanga, krew jednorożca x3, krew smoka
| przekazuję Justine: 50PM na myślodsiewnię (dopiszę niebawem w skrytce)
| biorę od Charlene:
- Antidotum podstawowe (stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir kociego kroku x1 (stat. 20, 117 oczek)
- Eliksir niezłomności x1 (stat. 23, moc = 106)
- Eliksir kociego wzroku x1 (stat. 23, moc = 104)
| biorę od Asbjorna:
- Złoty eliksir x1 (stat. 29)
- Eliksir Garota x1
| biorę od Adriena:
- Eliksir wiggenowy x1 (stat. 35, moc +5)
| od Susanne można wziąć:
- Eliksir przeciwbólowy (2 porcje, stat. 5)
- Pasta na odmrożenia (1 porcja, stat. 5)
- Wywar ze szczuroszczeta (4 porcje, stat. 5)
- Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 5)
- Czyścioszek (1 porcja, stat. 5)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir kociego kroku (
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 5)
| zt
how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
Wiele osób podzieliło jego oburzenie w związku z losem wspomnianych dzieci, lecz kolejne wytłumaczenie uświadomiły mu, że najwidoczniej tak musi być. Niepotrzebnie podważył zdanie Adriena i Poppy - to oni zasilali szeregi badaczy, nie on, więc to oni z pewnością wiedzieli lepiej. Nie zamierzał na razie kontynuować tego tematu, chociaż bez przerwy go męczył. Ta walka zaczynała być coraz trudniejsza.
- Ja mogę pójść do Skirzy - zadeklarował, spoglądając na Charlene. W okresie wakacji nie wziął udziału w żadnej specjalnej misji, za bardzo skupiając się na codziennym życiu. Teraz miał z tego powodu wyrzuty sumienia - skoro sam zrzucił na swoje barki tyle obowiązków to musiał jakoś się zorganizować i je wszystkie wypełniać. Czuł, że cały czas nie potrafi równo rozłożyć czasu pomiędzy rodzinę i zakon - za każdym razem zaniedbywał jedno z nich.
Posłał Benjaminowi spojrzenie pełne niedowierzania. Proponował wprowadzenie Rycerza Walpurgii w szeregi Zakonu? Prychnął pod nosem, poruszając się niecierpliwie na swoim krześle. Przecież nie mogli zgodzić się na coś takiego! Zerknął na wszystkich zebranych, poszukując w ich spojrzeniach tego samego oburzenia, które właśnie odczuwał. - Suzanne ma rację, przecież nic nie wiemy o tym człowieku. Nie możemy do siebie dopuszczać Rycerzy Walpurgii, nawet jeżeli rzekomo się nawrócili - ucieszył się, kiedy Kieran jeszcze dobitniej wyraził swoje zdanie na ten temat. Informator faktycznie mógł okazać się przydatny, ale Archibald nie potrafił się przekonać do pomysłu wpuszczenia go do tego pomieszczenia. Był pewny, że wtedy przestaną sobie ufać, a wzajemne zaufanie było tutaj czymś, co ich spajało i pomagało odnosić sukcesy. Kiwnął energicznie głową na słowa Alexandra - całe szczęście, że wszyscy Zakonnicy nie rzucili się na ten pomysł bez chwili refleksji. Veritaserum to sensowne rozwiązanie. Nagły pisk przerwał jego intensywny ciąg myśli. Dłonie odruchowo powędrowały do uszu, coraz mocniej się na nich zaciskając, ale przeraźliwy dźwięk wwiercał mu się w głowę. Jeżeli kiedyś wyobrażał sobie jak działa legilimecja to właśnie tak. Dziwny dźwięk na szczęście zakończył się tak szybko jak się zaczął.
Wizja Rycerzy w szafie rozśmieszyła również Archibalda, lecz przede wszystkim przez wzgląd na osobę Magnusa Rowle'a. Świadomość, że podczas pojedynku z dwoma niedużymi kobietami postanowił schować się w drewnianej szafie chyba będzie go rozbawiać do końca dni. Aż nie mógł się doczekać chwili, kiedy będzie mógł mu przypomnieć o tej zawstydzającej sytuacji twarzą w twarz.
Po zakończeniu najważniejszych rozmów, wyjął z torby kilka fiolek, które postawił na środku stołu.
Od Arcza można brać:
- Eliksir niezłomności (2 1 porcja, stat. 7)
- Eliksir przeciwbólowy (2 porcje, stat. 7)
- Pies gończy (2 porcje, stat. 7)
- Eliksir wzmacniający krew (1 porcja, stat. 7)
- Ja mogę pójść do Skirzy - zadeklarował, spoglądając na Charlene. W okresie wakacji nie wziął udziału w żadnej specjalnej misji, za bardzo skupiając się na codziennym życiu. Teraz miał z tego powodu wyrzuty sumienia - skoro sam zrzucił na swoje barki tyle obowiązków to musiał jakoś się zorganizować i je wszystkie wypełniać. Czuł, że cały czas nie potrafi równo rozłożyć czasu pomiędzy rodzinę i zakon - za każdym razem zaniedbywał jedno z nich.
Posłał Benjaminowi spojrzenie pełne niedowierzania. Proponował wprowadzenie Rycerza Walpurgii w szeregi Zakonu? Prychnął pod nosem, poruszając się niecierpliwie na swoim krześle. Przecież nie mogli zgodzić się na coś takiego! Zerknął na wszystkich zebranych, poszukując w ich spojrzeniach tego samego oburzenia, które właśnie odczuwał. - Suzanne ma rację, przecież nic nie wiemy o tym człowieku. Nie możemy do siebie dopuszczać Rycerzy Walpurgii, nawet jeżeli rzekomo się nawrócili - ucieszył się, kiedy Kieran jeszcze dobitniej wyraził swoje zdanie na ten temat. Informator faktycznie mógł okazać się przydatny, ale Archibald nie potrafił się przekonać do pomysłu wpuszczenia go do tego pomieszczenia. Był pewny, że wtedy przestaną sobie ufać, a wzajemne zaufanie było tutaj czymś, co ich spajało i pomagało odnosić sukcesy. Kiwnął energicznie głową na słowa Alexandra - całe szczęście, że wszyscy Zakonnicy nie rzucili się na ten pomysł bez chwili refleksji. Veritaserum to sensowne rozwiązanie. Nagły pisk przerwał jego intensywny ciąg myśli. Dłonie odruchowo powędrowały do uszu, coraz mocniej się na nich zaciskając, ale przeraźliwy dźwięk wwiercał mu się w głowę. Jeżeli kiedyś wyobrażał sobie jak działa legilimecja to właśnie tak. Dziwny dźwięk na szczęście zakończył się tak szybko jak się zaczął.
Wizja Rycerzy w szafie rozśmieszyła również Archibalda, lecz przede wszystkim przez wzgląd na osobę Magnusa Rowle'a. Świadomość, że podczas pojedynku z dwoma niedużymi kobietami postanowił schować się w drewnianej szafie chyba będzie go rozbawiać do końca dni. Aż nie mógł się doczekać chwili, kiedy będzie mógł mu przypomnieć o tej zawstydzającej sytuacji twarzą w twarz.
Po zakończeniu najważniejszych rozmów, wyjął z torby kilka fiolek, które postawił na środku stołu.
Od Arcza można brać:
- Eliksir niezłomności (
- Eliksir przeciwbólowy (2 porcje, stat. 7)
- Pies gończy (2 porcje, stat. 7)
- Eliksir wzmacniający krew (1 porcja, stat. 7)
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
Miał nadzieję, że oni wszyscy wiedzieli co robią i z czym przyjdzie im się mierzyć. On sam nie miał zamiaru podważać kompetencji żadnego z Gwardzistów i ufał im bezgranicznie, ale nie oznaczało to, że takim samym zaufaniem miał obdarzyć tego całego Peregrina. Nie miał zamiaru komentować tego w przypływie emocji, przecież to i tak nic nie da. Poza tym nikt nie mówił o wciąganiu go do Zakonu a o przesłuchaniu, co mogło dostarczyć im zdecydowanie więcej informacji i pomóc w walce z Rycerzami, którzy na co dzień uprzykrzali im życie i siali dodatkowe spustoszenie w czarodziejskim świecie. Trudno uwierzyć, że ktoś taki, ktoś kto żył wśród ludzi czyniących takie okropności mógł całkowicie się ich wyrzec po takim czasie i chcieć pomóc tym, z którymi niegdyś walczył. Cóż, może jego spojrzenie na sprawę było zbyt subiektywne i słusznie. W końcu można się nawrócić, mieli w Zakonie takie przypadki, jak na przykład Wright, który sam mu się z tego zwierzył. No, ale spotkanie nie owocowało jedynie w przykrości, mało istotnym, ale śmiesznym punktem było wyobrażenie sobie tych właśnie Rycerzy Walpurgii, chowających się w szafie przed dwiema czarownicami. Czy nie był to powód do czynienia uśmiechów do końca dnia?
Brendan zarządził koniec spotkania to i Tonks nie chciał zajmować Zakonnikom więcej czasu. Pożegnał się z najbliżej stojącymi członkami Zakonu i pewnie też podszedł do Just żeby i ją pożegnać, ale nie był wylewny. Uścisnął ją delikatnie i na tym koniec. Skierował się do wyjścia, pełen sprzecznych emocji, próbując jakoś poukładać sobie w głowie to, co zaszło na spotkaniu. Czy wierzył w odkupienie win? Zapewne tak, ale trudno przełamać w sobie głęboko zakorzenioną niechęć. Chyba potrzebował czasu, aby to wszystko przetrawić, przemyśleć i ostatecznie wyrobić sobie możliwie najbardziej obiektywne zdanie, na jakie był się w stanie zebrać. Wyszedł z gospody i wrócił do swojego domu na przedmieściach Londynu, wracając do codzienności.
/zt
Brendan zarządził koniec spotkania to i Tonks nie chciał zajmować Zakonnikom więcej czasu. Pożegnał się z najbliżej stojącymi członkami Zakonu i pewnie też podszedł do Just żeby i ją pożegnać, ale nie był wylewny. Uścisnął ją delikatnie i na tym koniec. Skierował się do wyjścia, pełen sprzecznych emocji, próbując jakoś poukładać sobie w głowie to, co zaszło na spotkaniu. Czy wierzył w odkupienie win? Zapewne tak, ale trudno przełamać w sobie głęboko zakorzenioną niechęć. Chyba potrzebował czasu, aby to wszystko przetrawić, przemyśleć i ostatecznie wyrobić sobie możliwie najbardziej obiektywne zdanie, na jakie był się w stanie zebrać. Wyszedł z gospody i wrócił do swojego domu na przedmieściach Londynu, wracając do codzienności.
/zt
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Autentycznie rozbawiła go uwaga Alexandra, ale musiał mu przyznać słuszność. Nie było sensu, żeby jedna osoba tyle brała na siebie, powinien zaufać umiejętnościom innych Zakonników.
- Wybacz, zboczenie zawodowe - wyjaśnił z uśmiechem. - Bawcie się dobrze, nie będziemy przeszkadzać.
Z zainteresowanie i pewnym niedowierzaniem słuchał Benjamina. Cała ta sprawa wydawała się bardzo podejrzana, ktoś tu mógł próbować wykorzystywać Wrighta, aby zaatakować Zakon Feniksa. Z drugiej strony...
- Chyba właśnie oszalałem, bo skłaniam się ku propozycji Benjamina - oznajmił, będąc trochę w szoku. - Obawiam się, że już nie stać nas na rozstrzyganie czy ten cały Peregrim zasługuje na odkupienie. Nadal wiemy o wrogu bardzo mało, a to może być niepowtarzalna szansa - kontynuował, uważnie obserwując Benjamina, chcąc zobaczyć jego reakcję. Co tak naprawdę kierowało Gwardzistą? - Powinniśmy go ochronić, dokładnie sprawdzić i wykorzystać możliwość. Wierzę w kompetencje Gwardzistów. Kto wie, może to właśnie jego wiedza okaże się kluczowa? Poza tym wiemy, że Rycerze Walpurgii nie dają drugich szans, więc może Zakon, jako niby ten dobry, powinien? - dodał niepewnie ostatnie zdanie.
Zakonnicy zaczęli się rozchodzić, pozostała jedynie kwestia podziału eliksirów, które mają im w przyszłości pomóc. Arturowi chwilę zajął wybór, ale w końcu się jakimś cudem zdecydował, grzecznie podziękował i wyszedł, mając nadzieję wypocząć przed spotkaniem z Ministrem Magii.
| biorę od Asbjorna:
- Eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 29, moc = 103)
| biorę od Achibalda:
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 7)
| biorę od Susanne:
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 5)
| zt
- Wybacz, zboczenie zawodowe - wyjaśnił z uśmiechem. - Bawcie się dobrze, nie będziemy przeszkadzać.
Z zainteresowanie i pewnym niedowierzaniem słuchał Benjamina. Cała ta sprawa wydawała się bardzo podejrzana, ktoś tu mógł próbować wykorzystywać Wrighta, aby zaatakować Zakon Feniksa. Z drugiej strony...
- Chyba właśnie oszalałem, bo skłaniam się ku propozycji Benjamina - oznajmił, będąc trochę w szoku. - Obawiam się, że już nie stać nas na rozstrzyganie czy ten cały Peregrim zasługuje na odkupienie. Nadal wiemy o wrogu bardzo mało, a to może być niepowtarzalna szansa - kontynuował, uważnie obserwując Benjamina, chcąc zobaczyć jego reakcję. Co tak naprawdę kierowało Gwardzistą? - Powinniśmy go ochronić, dokładnie sprawdzić i wykorzystać możliwość. Wierzę w kompetencje Gwardzistów. Kto wie, może to właśnie jego wiedza okaże się kluczowa? Poza tym wiemy, że Rycerze Walpurgii nie dają drugich szans, więc może Zakon, jako niby ten dobry, powinien? - dodał niepewnie ostatnie zdanie.
Zakonnicy zaczęli się rozchodzić, pozostała jedynie kwestia podziału eliksirów, które mają im w przyszłości pomóc. Arturowi chwilę zajął wybór, ale w końcu się jakimś cudem zdecydował, grzecznie podziękował i wyszedł, mając nadzieję wypocząć przed spotkaniem z Ministrem Magii.
| biorę od Asbjorna:
- Eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 29, moc = 103)
| biorę od Achibalda:
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 7)
| biorę od Susanne:
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 5)
| zt
Artur Longbottom
Zawód : Rebeliant
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Spotkanie zakończyło się.
20 PD otrzymują: Brendan Weasley i Alexander Fairley
10 PD otrzymują: Justine Tonks, Archibald Prewett, Anthony Skamander, Jessa Diggory, Charlene Leighton, Benjamin Wright, Bertie Bott, Sophia Carter, Poppy Pomfrey, Maxine Desmond, Florean Fortescoue, Samuel Skamander, Gabriel Tonks, Kieran Rineheart, Pomona Sprout, Susanne Lovegood, Jackie Rineheart, Adrien Carrow, Frederick Fox
5 PD otrzymują: Lucan Abbott, Asjborn Ignission, Artur Longbottom, Frances Montgomery
20 PD otrzymują: Brendan Weasley i Alexander Fairley
10 PD otrzymują: Justine Tonks, Archibald Prewett, Anthony Skamander, Jessa Diggory, Charlene Leighton, Benjamin Wright, Bertie Bott, Sophia Carter, Poppy Pomfrey, Maxine Desmond, Florean Fortescoue, Samuel Skamander, Gabriel Tonks, Kieran Rineheart, Pomona Sprout, Susanne Lovegood, Jackie Rineheart, Adrien Carrow, Frederick Fox
5 PD otrzymują: Lucan Abbott, Asjborn Ignission, Artur Longbottom, Frances Montgomery
Gdyby miał wybór, nie przeczytałby kartki Benjamina - byłby to jednak wysoki nietakt w stosunku do przyjaciela, ale i postawionego wyżej gwardzisty, którego rozkazy zobligowany był wypełniać. Struktury Zakonu nie powinny łamać się w taki sposób, ciosami braku zrozumienia i uderzeniami niczym nieuzasadnonej złośliwości; trudno było zachować spokój emocji w sytuacjach takich jak te, przepełnionych bólem, strachem o lepsze jutro, a jednak zdawało się, że to wszystko szło zbyt daleko. Być może właśnie dlatego, że siedzieli pomiędzy nimi czarodzieje, którzy tak naprawdę nie mieli prawa wiedzieć, czego spodziewać się podczas wojny. Nikt z nich się tego nie spodziewał - ale wszyscy musieli stawić temu czoła. Nie był dobry w wygłaszaniu podniosłych mów, kiedy umikł, jedynie zwinął kartkę i nie spojrzał na nikogo więcej, unosząc wzrok na Berietgo, którego dostrzegł tuż obok. Skinięciem głowy potwierdził, że miał czas porozmawiać - na Zakon zawsze znajdował czas. Założywszy ręce na piersi, w ciszy wysłuchał jego słów. Dużo mówili o treningach i ćwiczeniach, a mało robili - to była przypadłość wielu czarodziejów. Pomagał przynajmniej kilku przygotować się do nadchodzącej walki, ale Bertie mówił o oczywistościach - trening nie umywał się do sytuacji prawdziwego zagrożenia, w której dochodziły presja i strach.
- Niegłupia myśl - stwierdził z zastanowieniem, element rywalizacji zawsze wywierał presję, która wzmagała adrenalinę. Nie była to faktyczna sytuacja zagrożenia życia, wciąż, ale mogła wydać się jej bliższa. Gdyby dodać do tego element, który może stanowić realne zagrożenie od strony innej, niż przyjaciel - mogłoby wyjść nawet bardzo dobrze. Pułapki - albo magiczne zwierzęta. - Spisz pomysły, Bertie, prześlij mi je - zaproponował bez zawahania, uczestniczył w szkoleniu młodych aurorów, w mało odpowiedzialnej dziedzinie, ale był zaznajomiony z pewnymi ćwiczeniami, technikami. - Przejrzę te, z których korzystamy w kwaterze - Nie obmyślał ich przecież sam, Brygada Uderzeniowa miała opracowane plany, które jedynie realizował. Mógł spróbować zajrzeć także do tych z innych dziedzin, niż sprawność fizyczna. Mógł zastanowić się nad tymi, przez które sam nie tak dawno przechodził i przez które przechodzi wciąż, utrzymując formę w gotowości. - Powinniśmy się spotkać, już z obmyśloną wstępną koncepcją i wtedy dograć szczegóły. Pomogę ci, pewnie. Na tyle, na ile będę w stanie. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś dobrego, bądźmy w kontakcie - Zmarszczył brew, nie będąc pewien, czy dobrze dosłyszał wypowiedziane słowo. - Czekaj, co to są podchody? - Mugolskie zabawy były mu obce - ale jeśli połączyć je z tymi czarodziejskimi mógł wyjść misz-masz najlepszego. - Podkreślaliśmy dziś rolę ćwiczeń, z pewnością Zakonnicy będą wdzięczni. Powinniśmy się skupić na tych, którzy potrafią najmniej. - Jeśli wkładali wysiłek w naukę, nie było sensu uczyć tych, którzy potrafili więcej niż oni. A przed słabszymi - też prościej było postawić wyzwania. To miało szansę się udać.
- Niegłupia myśl - stwierdził z zastanowieniem, element rywalizacji zawsze wywierał presję, która wzmagała adrenalinę. Nie była to faktyczna sytuacja zagrożenia życia, wciąż, ale mogła wydać się jej bliższa. Gdyby dodać do tego element, który może stanowić realne zagrożenie od strony innej, niż przyjaciel - mogłoby wyjść nawet bardzo dobrze. Pułapki - albo magiczne zwierzęta. - Spisz pomysły, Bertie, prześlij mi je - zaproponował bez zawahania, uczestniczył w szkoleniu młodych aurorów, w mało odpowiedzialnej dziedzinie, ale był zaznajomiony z pewnymi ćwiczeniami, technikami. - Przejrzę te, z których korzystamy w kwaterze - Nie obmyślał ich przecież sam, Brygada Uderzeniowa miała opracowane plany, które jedynie realizował. Mógł spróbować zajrzeć także do tych z innych dziedzin, niż sprawność fizyczna. Mógł zastanowić się nad tymi, przez które sam nie tak dawno przechodził i przez które przechodzi wciąż, utrzymując formę w gotowości. - Powinniśmy się spotkać, już z obmyśloną wstępną koncepcją i wtedy dograć szczegóły. Pomogę ci, pewnie. Na tyle, na ile będę w stanie. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś dobrego, bądźmy w kontakcie - Zmarszczył brew, nie będąc pewien, czy dobrze dosłyszał wypowiedziane słowo. - Czekaj, co to są podchody? - Mugolskie zabawy były mu obce - ale jeśli połączyć je z tymi czarodziejskimi mógł wyjść misz-masz najlepszego. - Podkreślaliśmy dziś rolę ćwiczeń, z pewnością Zakonnicy będą wdzięczni. Powinniśmy się skupić na tych, którzy potrafią najmniej. - Jeśli wkładali wysiłek w naukę, nie było sensu uczyć tych, którzy potrafili więcej niż oni. A przed słabszymi - też prościej było postawić wyzwania. To miało szansę się udać.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Skinął lekko. Miał sporo pomysłów. Część mogła zakrawać o szaleństwo, część mogła być zbyt łatwa do pokonania, być może miał trudności z przewidywaniem jak zachowają się ludzie w danej sytuacji, jednak ucieszyło go zainteresowanie Brendana. Auror z doświadczeniem na pewno sprawi, że planowany trening stanie się bardziej realny.
- Jasne. - stwierdził zaraz. - Jakoś w przyszłym tygodniu? Pewnie trochę to wszystko zajmie. - myślał o wykorzystaniu roślin, do których nie miał dostępu tak po prostu. Wierzył, że Zakonnicy chętnie pomogą w razie czego, mieli tu w końcu speców od wszystkiego, ludzi z różnych miejsc oraz osoby posiadające znajomości. Wszystko jednak trwa, szczególnie że i on i Brendan mieli także własne sprawy.
I już w sumie chciał ruszać do wyjścia - spotkają się żeby omówić to bardziej konkretnie, jak się przygotują w końcu - kiedy Brendan spytał o podchody. Bertie uśmiechnął się lekko, przypominając sobie dziecięce zabawy. Miał dużo szczęścia wychowując się po trosze w obu światach - magicznym i mugolskim, dzięki w dużej mierze mugolskiemu sąsiedztwu.
- To taka zabawa. Większa ilość dzieciaków dzieli się na dwie grupy, jedni uciekają, drudzy dają im trochę czasu, po czym zaczynają szukać. Pierwsza grupa zostawia jakieś wskazówki czy zadania które mają pomóc odnaleźć drogę. Czasem po prostu strzałki, ale strzałki są za proste. No, chyba że czasem dodaje się zmyłkowe. - dodał jeszcze, marszcząc przy tym nos trochę wybrednie, w końcu jednak wzruszył ramionami - Później jak druga grupa dogoni pierwszą to się to różnie rozgrywa z łapaniem albo z czymś fajnym na terenie końcowym. - wyjaśnił jak na swój gust w miarę po krótce, nawet nie zauważając, że jego dłonie zaczęły razem z nim prawić osobną historię o podchodach na wypadek gdyby Weasley nagle okazał się głuchy.
Zostawił jednak temat, na pewno chętnie popaplałby jeszcze trochę o mugolskich zabaw, było ich w końcu mnóstwo, a wiele z nich dałoby się przerobić na magiczny trening. A nawet i bez tego, Bertie lubił paplać o takich rzeczach. No, ale byli tu dzisiaj w konkretnym celu.
- Jasne. Myślałem też, żeby spróbować jakoś wykorzystać magiczne zdolności niektórych. Ale no, to jest trudne w zorganizowaniu. - przyznał. Nie wiedzą, kto się zgłosi, to przede wszystkim. No, ale do takich konkretów jeszcze dotrą! - W każdym razie do zobaczenia.
Dodał jeszcze, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Kiedy zauważył, że Asbjorn jeszcze jest, wyjął z kieszeni odłamek spadającej gwiazdy o podał mu. W sumie wszyscy przekazywali ingrediencje do wspólnej puli, jednak ostatecznie obojętne który alchemik to dostanie.
- Sam próbuję coś warzyć, ale to chyba trochę zbyt cenne żeby marnować na moje nędzne próby. - stwierdził po prostu. - Mogę mieć swoją drogą prośbę? - dodał jeszcze. - Znalazłem eliksir, czy raczej wywar wzmacniający krew, ale zrobienie go to trochę za wiele na moje zdolności. - przyznał wprost. - Nie mam co prawda teraz skłądników, ale mógłbym kupić i ci wysłać, jeśli znajdziesz czas żeby coś takiego przygotować.
Wyjaśnił jeszcze. Nie miał pewności, czy to pomoże na jego przypadłość, jednak pozostawało mieć nadzieję.
Poczekał jeszcze na odpowiedź mrukliwego Zakonnika, pożegnał się, po czym ruszył do wyjścia - idealnie zdąży do Ministerstwa.
zt Bert i Bren
- Jasne. - stwierdził zaraz. - Jakoś w przyszłym tygodniu? Pewnie trochę to wszystko zajmie. - myślał o wykorzystaniu roślin, do których nie miał dostępu tak po prostu. Wierzył, że Zakonnicy chętnie pomogą w razie czego, mieli tu w końcu speców od wszystkiego, ludzi z różnych miejsc oraz osoby posiadające znajomości. Wszystko jednak trwa, szczególnie że i on i Brendan mieli także własne sprawy.
I już w sumie chciał ruszać do wyjścia - spotkają się żeby omówić to bardziej konkretnie, jak się przygotują w końcu - kiedy Brendan spytał o podchody. Bertie uśmiechnął się lekko, przypominając sobie dziecięce zabawy. Miał dużo szczęścia wychowując się po trosze w obu światach - magicznym i mugolskim, dzięki w dużej mierze mugolskiemu sąsiedztwu.
- To taka zabawa. Większa ilość dzieciaków dzieli się na dwie grupy, jedni uciekają, drudzy dają im trochę czasu, po czym zaczynają szukać. Pierwsza grupa zostawia jakieś wskazówki czy zadania które mają pomóc odnaleźć drogę. Czasem po prostu strzałki, ale strzałki są za proste. No, chyba że czasem dodaje się zmyłkowe. - dodał jeszcze, marszcząc przy tym nos trochę wybrednie, w końcu jednak wzruszył ramionami - Później jak druga grupa dogoni pierwszą to się to różnie rozgrywa z łapaniem albo z czymś fajnym na terenie końcowym. - wyjaśnił jak na swój gust w miarę po krótce, nawet nie zauważając, że jego dłonie zaczęły razem z nim prawić osobną historię o podchodach na wypadek gdyby Weasley nagle okazał się głuchy.
Zostawił jednak temat, na pewno chętnie popaplałby jeszcze trochę o mugolskich zabaw, było ich w końcu mnóstwo, a wiele z nich dałoby się przerobić na magiczny trening. A nawet i bez tego, Bertie lubił paplać o takich rzeczach. No, ale byli tu dzisiaj w konkretnym celu.
- Jasne. Myślałem też, żeby spróbować jakoś wykorzystać magiczne zdolności niektórych. Ale no, to jest trudne w zorganizowaniu. - przyznał. Nie wiedzą, kto się zgłosi, to przede wszystkim. No, ale do takich konkretów jeszcze dotrą! - W każdym razie do zobaczenia.
Dodał jeszcze, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Kiedy zauważył, że Asbjorn jeszcze jest, wyjął z kieszeni odłamek spadającej gwiazdy o podał mu. W sumie wszyscy przekazywali ingrediencje do wspólnej puli, jednak ostatecznie obojętne który alchemik to dostanie.
- Sam próbuję coś warzyć, ale to chyba trochę zbyt cenne żeby marnować na moje nędzne próby. - stwierdził po prostu. - Mogę mieć swoją drogą prośbę? - dodał jeszcze. - Znalazłem eliksir, czy raczej wywar wzmacniający krew, ale zrobienie go to trochę za wiele na moje zdolności. - przyznał wprost. - Nie mam co prawda teraz skłądników, ale mógłbym kupić i ci wysłać, jeśli znajdziesz czas żeby coś takiego przygotować.
Wyjaśnił jeszcze. Nie miał pewności, czy to pomoże na jego przypadłość, jednak pozostawało mieć nadzieję.
Poczekał jeszcze na odpowiedź mrukliwego Zakonnika, pożegnał się, po czym ruszył do wyjścia - idealnie zdąży do Ministerstwa.
zt Bert i Bren
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Strona 27 z 28 • 1 ... 15 ... 26, 27, 28
Pokój gościnny
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja :: Hogsmeade :: Gospoda pod Świńskim Łbem