Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Lord Prewett
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Witam w relacjach u Archibalda!
Krótki skrót najważniejszych informacji:
▲ Prawdziwy Gryfon, który uczęszczał do Hogwartu w latach 1937-1944;
▲ Należał do Klubu Gargulkowego (!);
▲ Pracuje jako uzdrowiciel na oddziale zatruć eliksiralnych i roślinnych;
▲ Trucizny to jego pasja jakkolwiek groźnie by to nie brzmiało;
▲ Od roku należy do Zakonu Feniksa;
▲ Niby lord, ale da się z nim dogadać bez względu na status krwi;
▲ Może z wyjątkiem Nottów, bo ich nie lubi bez wyjątku;
▲ Mąż Lorraine, ojciec Edwina i Miriam, brat Julii;
▲ Pewnie kiedyś coś tu dopiszę!
Lorraine
żonaMiriam
córkaEdwin
synJulia
siostraGarrett
drugi muszkieterBrendan
trzeci muszkieterAlexander
kuzynHarold
szwagierLyra
sentyment z dzieciństwaNeala
ustalimy sobieJustin
ustalimy sobiePomona
przyjaciółka
[bylobrzydkobedzieladnie]
Krótki skrót najważniejszych informacji:
▲ Prawdziwy Gryfon, który uczęszczał do Hogwartu w latach 1937-1944;
▲ Należał do Klubu Gargulkowego (!);
▲ Pracuje jako uzdrowiciel na oddziale zatruć eliksiralnych i roślinnych;
▲ Trucizny to jego pasja jakkolwiek groźnie by to nie brzmiało;
▲ Od roku należy do Zakonu Feniksa;
▲ Niby lord, ale da się z nim dogadać bez względu na status krwi;
▲ Może z wyjątkiem Nottów, bo ich nie lubi bez wyjątku;
▲ Mąż Lorraine, ojciec Edwina i Miriam, brat Julii;
▲ Pewnie kiedyś coś tu dopiszę!
Lorraine
żonaMiriam
córkaEdwin
synJulia
siostraGarrett
drugi muszkieterBrendan
trzeci muszkieterAlexander
kuzynHarold
szwagierLyra
sentyment z dzieciństwaNeala
ustalimy sobieJustin
ustalimy sobiePomona
przyjaciółka
[bylobrzydkobedzieladnie]
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
Ostatnio zmieniony przez Archibald Prewett dnia 01.04.17 2:04, w całości zmieniany 13 razy
przybywam, przyjacielu! bowiem chcę zaproponować ci właśnie dobrą komitywę, którą niestety zniszczy toczące cię szaleństwo poznajmy się w szkole, Abrax był prefektem, potem prefektem naczelnym i niech przydybie Archibalda na wymykaniu się ze szkoły po godzinach...do szklarni i generalnie zielarskich zagródek, które tak pasjonowały Prewetta. musiał doglądać jakichś roślinek, no, to już zostawiam w twojej gestii co tam go kusiło. myślę, że wyjątkowo (a regulamin rzecz święta!!!) Abrax widział w Arczim ambitnego ucznia, pasjonata, a gdyby usłyszał/wiedział o jego uzdrowicielskich planach, to już w ogóle nie zareagowałby dożywotnim szlabanem a w pewien sposób wziął młodego Prewetta pod swą protekcję. Abi już w szkole nawiązywał kontakty i snuł sobie polityczne wizje, a więc dobra znajomość z młodym, dobrze zapowiadającym się Prewettem, na którego mógłby jakoś później wpływać, bardzo mu pasowała. widzę więc przyjacielską komitywę pomimo różnic, Abrax autentycznie cieszył się z kariery uzdrowicielskiej Fluviusa, potem z jego ożenku - może Malfoy pomagał załagodzić te zerwane zaręczyny i w ogóle to była jego pierwsza w miarę samodzielna sprawa? i dzięki temu tak szybko udało się narzeczoną pożegnać i ustalić zaręczyny z panienką Abbott? - i generalnie darzymy się sympatią...malejącą z czasem i pewnie w trakcie ostatniego roku z dobrej komitywy przeszliśmy do wzajemnego niedowierzania i irytacji, a w ostatnim czasie Abraxas słał pewnie stosy listów wyrażających SKRAJNE ZANIEPOKOJENIE. no i rozegrałabym popołudniową herbatkę u Fluviusa, na której Abrax traci cierpliwość i prawie oblewa się winem ową herbatką, słysząc, że Fluvius generalnie i całkowicie popiera politykę rodu, mugole nasi bff, stajemy po tej gorszej stronie i generalnie ma w jasnym poważaniu subtelne przestrogi Malfoya, jakoby takie sympatie mogły oznaczać dalsze nieprzyjemności.
co ty na to? <3
co ty na to? <3
Abraxas C. Malfoy
Zawód : znawca prawa, polityk
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
The strength of a nation derives from the integrity of the home
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Drogi Abraxasie, zdecydowanie jestem za twoją propozycją. Archibald zapewne nauczył się unikać nauczycieli i prefektów podczas wymykania się do cieplarni (tej z najrzadszymi okazami oczywiście :malpka: ), ale skoro go już ten nieszczęsny Abraxas przyłapał... Jeżeli chodzi o ambicje to Archibald ma je wysokie i nie chciałby do końca życia być tylko zwykłym uzdrowicielem, więc Abraxas nie pomylił się w swojej ocenie. Pewnie z początku Archibald podchodził do niego z pewnym dystansem, w końcu Prewettowie nigdy szczególnie się nie trzymali z Malfoy'ami, niemniej w końcu na swój sposób mu zaufał. Pomoc przy anulowaniu zaręczyn była z pewnością dla niego nieoceniona, bo nie mógł wyobrazić sobie życia z narzuconą mu wybranką i zaczął już być w tej kwestii zdesperowany - bo czy warto aż tak się poświęcać dla dobra swojego rodu?! Na szczęście udało mu się w miarę bezboleśnie powiedzieć narzeczonej baj! i oświadczyć się Lorraine. Myślę, że Abraxas swoją osobą trochę onieśmiela Archibalda przez co ten nigdy się nie obnosił ze swoimi przekonaniami przy Malfoy'u (choć zawsze było jasne, że nie jest aż tak konserwatywny), prawdopodobnie doprowadzając tym swoją żonę do białej gorączki. Szczególnie, że w Zakonie ma kontakt z już nie twoim bratem. Niemniej konflikt się zaostrza, więc chcąc nie chcąc Archibald będzie musiał dobitniej opowiedzieć się przy nim po jednej ze stron i... cóż. Wciąż możesz próbować wpłynąć na otwarte umysły jego dzieci, ale to już w ogóle wzbudzi w nim gniew!
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
Koniecznie chcę relacji z Archiem! Raz, że praca, a dwa, że jesteśmy w jakimś stopniu rodziną; Josie też ma matkę z Selwynów, więc też można to w jakiś sposób wykorzystać, tym bardziej że mamuśka Selwyn jest chora genetycznie i często leży w Mungu, a ojciec Josie także jest uzdrowicielem. Mam ochotę na raczej pozytywne relacje; Jocelyn przyda się doświadczona, pozytywna dusza w Mungu, może kilka razy pracowała pod kierunkiem Archiego, czerpiąc z jego doświadczeń i zawodowej mądrości? Może kiedyś uratował ją przed kłopotami, gdy na samym początku kursu popełniła jakiś błąd, a teraz jeszcze bardziej się stara, żeby więcej takich sytuacji nie było? Jak to widzisz?
Nadszedł czas, żebym i ja się tutaj ładnie przywitała.
Bardzo mocno przyjaźnię się z twoją żoną (i to w sumie już dłuuuuugo) i niedługo zamierzam być częstym gościem twojego domu. Poza tym pracuję w Mungu, więc z pewnością mijamy się na korytarzach. Przyjaciołom służę też pomocom i radą... Lubmy się (no chyba, że Archi wyjątkowo nie będzie ją lubił, ale to wszystko można obgadać).
Bardzo mocno przyjaźnię się z twoją żoną (i to w sumie już dłuuuuugo) i niedługo zamierzam być częstym gościem twojego domu. Poza tym pracuję w Mungu, więc z pewnością mijamy się na korytarzach. Przyjaciołom służę też pomocom i radą... Lubmy się (no chyba, że Archi wyjątkowo nie będzie ją lubił, ale to wszystko można obgadać).
Wymyśliłam Cięnocą przy blasku świec, nauczyłam się ciebie po prostu chcieć.
Jocelyn, my już wszystko uzgodniłyśmy na pw!
Belle, na pewno cię lubię! Nie widzę powodów do nielubienia, szczególnie, że tak mocno przyjaźnisz się z Lorraine.Co prawda nie lubię jej brata, ale to chyba wyczerpało limit nielubienia bliskich jej osób. Poza tym musimy się stosunkowo często mijać na szpitalnych korytarzach, więc zapewne przekazuję ci wieści/rzeczy od swojej żony. Może nie jesteśmy super bliskimi przyjaciółmi, ale szanuję cię i lubię przez wzgląd na Lori. <3
Belle, na pewno cię lubię! Nie widzę powodów do nielubienia, szczególnie, że tak mocno przyjaźnisz się z Lorraine.
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
Witam,
jako że Miriam chciałaby chodzić z ciocią Stefką na lody to przybywam do relacji i w sumie nawet zawód pana Prewetta mi tu pasuje. W końcu Stephanie para się zielarstwem bardziej niż bardzo, więc pewnie zdarza jej się czasami czymś ukuć (przypadkowo oczywiście). Dodatkowo pewnie każdy kto kiedykolwiek zajrzał na Pokątną może kojarzyć ją z rozdawania kwiatków... Albo z pracowania wszędzie gdzie się da. Chciałabym jakiś ładny pozytyw no. :<
jako że Miriam chciałaby chodzić z ciocią Stefką na lody to przybywam do relacji i w sumie nawet zawód pana Prewetta mi tu pasuje. W końcu Stephanie para się zielarstwem bardziej niż bardzo, więc pewnie zdarza jej się czasami czymś ukuć (przypadkowo oczywiście). Dodatkowo pewnie każdy kto kiedykolwiek zajrzał na Pokątną może kojarzyć ją z rozdawania kwiatków... Albo z pracowania wszędzie gdzie się da. Chciałabym jakiś ładny pozytyw no. :<
The reason the world appears to be so ugly,
is we're always trying to paint over it.
is we're always trying to paint over it.
Lordzie Prewett!
Jesteśmy kuzynami, poza tym... prawie ten sam wiek! Więc możemy znać się z lat szkolnych. Will był raczej zamknięty w sobie, ale rodzina to rodzina, więc mogli coś pogadać. Hm... coś więcej ciężko byłoby mi wymyślić.
Jesteśmy kuzynami, poza tym... prawie ten sam wiek! Więc możemy znać się z lat szkolnych. Will był raczej zamknięty w sobie, ale rodzina to rodzina, więc mogli coś pogadać. Hm... coś więcej ciężko byłoby mi wymyślić.
Gość
Gość
Witam
Stephanie, wciąż nie widzę podstaw do zajmowania się moją córką Oczywiście możemy się znać ze szpitala, ale fakt, że tak często tam trafiasz, działa na twoją niekorzyść XD Niemniej możemy się jeszcze lepiej znać z Pokątnej, gdzie regularnie kupowałem u Ciebie kwiatki. Za każdym razem zamienialiśmy ze sobą parę słów, życzyliśmy wszystkiego dobrego na resztę dnia. Ale skoro Stephanie pracuje w lodziarni to Mircia może do niej wpadać na lodowe pyszności <3
Williamie, musimy się lubić! Na pewno spotykaliśmy się jeszcze przed Hogwartem na różnych rodzinnych spotkaniach, gdzie rozrabialiśmy i gnębiliśmy małego Aleksandra, hehe. W szkole kontynuowaliśmy swoją znajomość, pamiętając o rodzinnych powiązaniach! Ja byłem trochę krukońskim Gryfonem - ty nieco gryfońskim Krukonem, więc się dobrze uzupełnialiśmy i pomagaliśmy w razie problemów. Teraz cię składam po aurorskich akcjach. Raczej nie widzę w tej chwili podstawy na coś bardziej szalonego, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nam się coś wykroiło na fabule <3
Stephanie, wciąż nie widzę podstaw do zajmowania się moją córką Oczywiście możemy się znać ze szpitala, ale fakt, że tak często tam trafiasz, działa na twoją niekorzyść XD Niemniej możemy się jeszcze lepiej znać z Pokątnej, gdzie regularnie kupowałem u Ciebie kwiatki. Za każdym razem zamienialiśmy ze sobą parę słów, życzyliśmy wszystkiego dobrego na resztę dnia. Ale skoro Stephanie pracuje w lodziarni to Mircia może do niej wpadać na lodowe pyszności <3
Williamie, musimy się lubić! Na pewno spotykaliśmy się jeszcze przed Hogwartem na różnych rodzinnych spotkaniach, gdzie rozrabialiśmy i gnębiliśmy małego Aleksandra, hehe. W szkole kontynuowaliśmy swoją znajomość, pamiętając o rodzinnych powiązaniach! Ja byłem trochę krukońskim Gryfonem - ty nieco gryfońskim Krukonem, więc się dobrze uzupełnialiśmy i pomagaliśmy w razie problemów. Teraz cię składam po aurorskich akcjach. Raczej nie widzę w tej chwili podstawy na coś bardziej szalonego, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nam się coś wykroiło na fabule <3
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
W sumie pasuje mi. Jak na razie to fajny pomysł. :D Will może aż tak nie otwarcie okazuje, ale jest to rodzinne ciepło. I pewno są po imieniu!
A gnębienie małego Aleksandra mi się podoba najbardziej.
A gnębienie małego Aleksandra mi się podoba najbardziej.
Gość
Gość
Też jestem rudy i spokrewniony z Weasleyami, wystarczy, żeby się lubić?
Trzy lata różnicy to dość sporo jak na znajomość z Hogwartu, zwłaszcza z różnych domów, jeśli weźmie się pod uwagę, że Barty nie był za bardzo duszą towarzystwa. Ale myślę, że mogliśmy się kiedyś spotkać u cioci Weasley i jakoś poznać. Potem minęli się w Mungu, ale może kiedyś trafiłeś tam na jego siostrę? Nie wiem, co ciekawego tu włożyć, może masz jakiś lepszy pomysł, ale znajmy się i lubmy zanim zacznę uczyć Twoje dzieci. (Znaczy, jak jeszcze kiedyś mnie do Hogwartu przyjmą)
Trzy lata różnicy to dość sporo jak na znajomość z Hogwartu, zwłaszcza z różnych domów, jeśli weźmie się pod uwagę, że Barty nie był za bardzo duszą towarzystwa. Ale myślę, że mogliśmy się kiedyś spotkać u cioci Weasley i jakoś poznać. Potem minęli się w Mungu, ale może kiedyś trafiłeś tam na jego siostrę? Nie wiem, co ciekawego tu włożyć, może masz jakiś lepszy pomysł, ale znajmy się i lubmy zanim zacznę uczyć Twoje dzieci. (Znaczy, jak jeszcze kiedyś mnie do Hogwartu przyjmą)
Ocalałeś, bo byłeś pierwszy
Ocalałeś, bo byłeś
Ocalałeś, bo byłeś
ostatni
Hereward Bartius
Zawód : Profesor w Hogwarcie
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Na szczęście był tam las.
Na szczęście nie było drzew.
Na szczęście brzytwa pływała po wodzie.
Na szczęście nie było drzew.
Na szczęście brzytwa pływała po wodzie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Ekhm, odpisuję.
Bycie rudym i spokrewnionym z Weasleyami to wystarczające powody do pozytywnej relacji Trzy lata faktycznie mogły nam nieco przeszkadzać w przyjaźni, ale obiadki u cioci Weasley... Tam na pewno mieliśmy setki okazji do dyskusji i narzekania na resztę Weasleyów, którzy wyciągali nas do podwórkowej gry w quidditcha (znaczy Archibald na pewno narzekał). W Mungu mogłem spotkać twoją siostrę (na pewno były czasy, kiedy musiałem odbyć staż na każdym oddziale, zresztą mój ojciec też mógł się zajmować jej przypadkiem jako uzdrowiciel od urazów magizoologicznych - może przez ojca i fakt przelotnej znajomości z Herewardem sam Archibald bardziej zainteresował się jej przypadkiem, ale niestety nie udało mu się pomóc pomimo nieprzespanych nocy i dziesiątek przeczytanych ksiąg). W każdym razie o tej siostrze mogłem nic nie wiedzieć i od tamtej pory inaczej na ciebie spojrzałem - w końcu też straciłem starszego brata w wieku dziecięcym i choć minęło wiele wiele lat to ten dzień wciąż gdzieś we mnie siedzi. A teraz działamy w zakonie, więc częściej się widzimy i w ogóle walczymy o dobro tego świata - to zbliża do siebie ludzi. Na pewno jesteś mile widziany u Prewettów, poza tym Archibald z Lorraine pewnie cię szipowali z Eileen i w ogóle wpadną radośnie na ślub!
Bycie rudym i spokrewnionym z Weasleyami to wystarczające powody do pozytywnej relacji Trzy lata faktycznie mogły nam nieco przeszkadzać w przyjaźni, ale obiadki u cioci Weasley... Tam na pewno mieliśmy setki okazji do dyskusji i narzekania na resztę Weasleyów, którzy wyciągali nas do podwórkowej gry w quidditcha (znaczy Archibald na pewno narzekał). W Mungu mogłem spotkać twoją siostrę (na pewno były czasy, kiedy musiałem odbyć staż na każdym oddziale, zresztą mój ojciec też mógł się zajmować jej przypadkiem jako uzdrowiciel od urazów magizoologicznych - może przez ojca i fakt przelotnej znajomości z Herewardem sam Archibald bardziej zainteresował się jej przypadkiem, ale niestety nie udało mu się pomóc pomimo nieprzespanych nocy i dziesiątek przeczytanych ksiąg). W każdym razie o tej siostrze mogłem nic nie wiedzieć i od tamtej pory inaczej na ciebie spojrzałem - w końcu też straciłem starszego brata w wieku dziecięcym i choć minęło wiele wiele lat to ten dzień wciąż gdzieś we mnie siedzi. A teraz działamy w zakonie, więc częściej się widzimy i w ogóle walczymy o dobro tego świata - to zbliża do siebie ludzi. Na pewno jesteś mile widziany u Prewettów, poza tym Archibald z Lorraine pewnie cię szipowali z Eileen i w ogóle wpadną radośnie na ślub!
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
Zgłaszam się do rówieśnika z zaprzyjaźnionego rodu, ale odmiennych domów!
Teoretycznie matka Macmillana lubiła się z byłą lady z Selwynów. Więc można by było założyć, że oboje się znają, a w młodości mogli razem się bawić lub spędzać czas, o ile się odwiedzali. Poza tym Macmillanowie-Selwynowie-Prewettowie to taki dobry trójkąt, prawda? No i mam kuzyna od Weasleyów, a ci przecież lubią się z Prewettami!
W szkole też mogli trochę rozmawiać i trochę się "kumplować", chociaż potem Anthony skupił się na jednym przyjacielu. Trochę wstydziłabym się dodać coś większego od znajomości, bo w sumie Anthony wyjechał na 8 lat i ograniczył kontakty do rodziny, ja z kolei jeszcze dobrze nie rozumiem relacji pomiędzy tak wieloma postaciami.
Z drugiej strony nie chciałabym, żeby to była zwykła znajomość do rozwinięcia na fabule. Z tego co widzę, to Macmillanowie mają wrogie stosunki z Abottami, więc może Anthony listownie (trochę/bardzo) pokłóciłby się z Archibaldem o wybrankę serca Prewetta? Listownie, ponieważ w 1948 r. wyjechał, żeby "odpocząć". Co prawda Macmillan wysyłał bardziej listy do rodziny, ale mógłby od czasu do czasu wysłać coś także dla kogoś z przyjaznego rodu.
Jeżeli byłoby w taki sposób... to teraz z kolei, po powrocie ze Wschodu, może Macmillan starałby się naprawić trochę negatywne stosunki? Tym bardziej, że Anthony też w pewnym sensie "dorósł". W pewnym sensie.
Coś w tym rodzaju? Może masz inny pomysł?
Teoretycznie matka Macmillana lubiła się z byłą lady z Selwynów. Więc można by było założyć, że oboje się znają, a w młodości mogli razem się bawić lub spędzać czas, o ile się odwiedzali. Poza tym Macmillanowie-Selwynowie-Prewettowie to taki dobry trójkąt, prawda? No i mam kuzyna od Weasleyów, a ci przecież lubią się z Prewettami!
W szkole też mogli trochę rozmawiać i trochę się "kumplować", chociaż potem Anthony skupił się na jednym przyjacielu. Trochę wstydziłabym się dodać coś większego od znajomości, bo w sumie Anthony wyjechał na 8 lat i ograniczył kontakty do rodziny, ja z kolei jeszcze dobrze nie rozumiem relacji pomiędzy tak wieloma postaciami.
Z drugiej strony nie chciałabym, żeby to była zwykła znajomość do rozwinięcia na fabule. Z tego co widzę, to Macmillanowie mają wrogie stosunki z Abottami, więc może Anthony listownie (trochę/bardzo) pokłóciłby się z Archibaldem o wybrankę serca Prewetta? Listownie, ponieważ w 1948 r. wyjechał, żeby "odpocząć". Co prawda Macmillan wysyłał bardziej listy do rodziny, ale mógłby od czasu do czasu wysłać coś także dla kogoś z przyjaznego rodu.
Jeżeli byłoby w taki sposób... to teraz z kolei, po powrocie ze Wschodu, może Macmillan starałby się naprawić trochę negatywne stosunki? Tym bardziej, że Anthony też w pewnym sensie "dorósł". W pewnym sensie.
Coś w tym rodzaju? Może masz inny pomysł?
Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Twój pomysł mi się podoba!
Takie niechęci zawsze się ciekawie gra. W takim razie niech znają się od dziecka - szlachecka krew i podobna polityka rodów to wystarczające powody, żeby znali się z jakiś arystokratycznych imprezek czy nawet prywatnych spotkań ich rodziców. W szkole mogli kontynuować tę znajomość, ale pewnie bez szałów skoro byli w innych domach i mieli inne grupki znajomych. Ot, lubili swoje towarzystwo i nigdy nie mieli problemów z dogadaniem się. W sumie mogli mieć jakąś "swoją" rzecz - jakiś konkretny temat do rozmów, na który mogli dyskutować godzinami albo nie wiem... granie w coś, łotewer! W każdym razie Antek wyjechał i ich znajomość się urwała aż do momentu zaręczyn Archibalda. Archi był początkowo zaręczony z kimś innym, wbrew swojej woli, może Anthony tego kogoś znał i szanował? Tym bardziej czuł potrzebę skrytykowania Archibalda, żeby bronić jej honoru czy coś? Nie dość, że postarał się o zerwanie zaręczyn z porządną dziewczyną to zastąpił ją jakąś Abbottówną. Dla Archibalda to był bardzo czuły temat, szczególnie że wszyscy w Anglii suszyli mu o to głowę, nie potrzebował jeszcze krytyki znajomego kilkaset kilometrów dalej. I zaczęli się kłócić, kontakt im się urwał i wiedzą o sobie tyle co czasem padnie na salonach, więc mogą to być informacje całkiem wyssane z palca. I mogą się teraz spotkać po latach, o! <3
Takie niechęci zawsze się ciekawie gra. W takim razie niech znają się od dziecka - szlachecka krew i podobna polityka rodów to wystarczające powody, żeby znali się z jakiś arystokratycznych imprezek czy nawet prywatnych spotkań ich rodziców. W szkole mogli kontynuować tę znajomość, ale pewnie bez szałów skoro byli w innych domach i mieli inne grupki znajomych. Ot, lubili swoje towarzystwo i nigdy nie mieli problemów z dogadaniem się. W sumie mogli mieć jakąś "swoją" rzecz - jakiś konkretny temat do rozmów, na który mogli dyskutować godzinami albo nie wiem... granie w coś, łotewer! W każdym razie Antek wyjechał i ich znajomość się urwała aż do momentu zaręczyn Archibalda. Archi był początkowo zaręczony z kimś innym, wbrew swojej woli, może Anthony tego kogoś znał i szanował? Tym bardziej czuł potrzebę skrytykowania Archibalda, żeby bronić jej honoru czy coś? Nie dość, że postarał się o zerwanie zaręczyn z porządną dziewczyną to zastąpił ją jakąś Abbottówną. Dla Archibalda to był bardzo czuły temat, szczególnie że wszyscy w Anglii suszyli mu o to głowę, nie potrzebował jeszcze krytyki znajomego kilkaset kilometrów dalej. I zaczęli się kłócić, kontakt im się urwał i wiedzą o sobie tyle co czasem padnie na salonach, więc mogą to być informacje całkiem wyssane z palca. I mogą się teraz spotkać po latach, o! <3
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
Jeżeli chodzi o jakiś temat do rozmów, to na pewno Quidditch, szermierka, tego typu rzeczy. Nie wiem czy Archibalda by to interesowało.
Jeżeli chodzi o byłą narzeczoną Archiego, nie ma problemu, o ile byłby to ktoś zaprzyjaźniony z Macmillanami, albo ktoś kto byłby z zaprzyjaźnionego rodu, ale kogo Macmillan mógłby polubić. Taka obrona honoru takowej panny byłaby interesująca.
Wychodziłoby więc na to, że dość się lubili, ale pokłócili się de facto o politykę rodową, więc byłaby to taka trochę gorzko-słodka relacja, tak mi się wydaje.
Czekam na spotkanie po latach!
Jeżeli chodzi o byłą narzeczoną Archiego, nie ma problemu, o ile byłby to ktoś zaprzyjaźniony z Macmillanami, albo ktoś kto byłby z zaprzyjaźnionego rodu, ale kogo Macmillan mógłby polubić. Taka obrona honoru takowej panny byłaby interesująca.
Wychodziłoby więc na to, że dość się lubili, ale pokłócili się de facto o politykę rodową, więc byłaby to taka trochę gorzko-słodka relacja, tak mi się wydaje.
Czekam na spotkanie po latach!
Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Sport średnio go interesuje, ale to mniejsza z tym, tak tylko rzuciłam pomysłem. Dobrze, że cała reszta nam pasuje i z chęcią niedługo coś zagram! <3
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Lord Prewett
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania