Wydarzenia


Ekipa forum
Ogród za domem
AutorWiadomość
Ogród za domem [odnośnik]28.03.17 18:52
First topic message reminder :

Ogród za domem

Obszerny plac za posiadłością, który po brzegi obrasta w przeróżne, egzotyczne i te bardziej rodzime kwiaty, wonne i owocowe krzewy, drobne krzewinki i wysokie drzewa, w których cieniu można odpocząć albo spędzić chwilę wolnego czasu z dziećmi. Tutaj również, na wyodrębnionym kawałku równo przyciętego trawnika, organizowane są letnie obiady rodzinne albo drobne przyjęcia z lekkimi pogaduszkami w roli głównej.


Zgubiła swe kropki na łące
a może w ogródku na grządce

Molly Prewett
Molly Prewett
Zawód : żywe srebro Weymouth
Wiek : 8
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
in a world
where you can be
anything
be kind
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4347-miriam-prewett https://www.morsmordre.net/t4371-kremowka#93727 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4551-miriam-prewett

Re: Ogród za domem [odnośnik]18.07.17 16:29
Archibald często wyolbrzymiał niewielkie nieporozumienia do kłótni wszechczasów. Taki miał charakter, którego nawet nie był do końca świadom. Zresztą przejaskrawiał nie tylko sprzeczki, ale również większość życiowych doświadczeń. Jeżeli któregoś dnia było ciepło, to z pewnością żar lał się z nieba. Jeżeli temperatura spadła do zera, to zapewne było tak zimno, że aż dostał drgawek. A jednak nawet posiadając taki charakter, kłócił się z Lorraine wyjątkowo rzadko. Czy to zasługa tego, że nie spędzali ze sobą aż tak dużo czasu? Bo nie chciało mu się wierzyć, że byli tak zgodni jedynie przez wielką i nieskończoną miłość, która z pewnością między nimi istniała, ale nie była gwarancją na wieczne kompromisy.
Zdziwił go powrót do tematu Edwina, gdyż nie uważał jego zachowania za niepokojące. Na moment uniósł lekko brwi, spoglądając na Lorraine z nutą dezorientacji w oczach, lecz szybko spoważniał. - Nie, takiego nie napisało - odpowiedział spokojnie, jednak bardziej się wyprostował, przygotowując się do konkretniejszej wymiany zdań. Sądził, że jej niepokój jest bezpodstawny i nie zamierzał przyznawać jej racji. Zawsze z uwagą słuchał co ma do powiedzenia na temat wychowania ich dzieci i w większości przypadków zgadzał się z każdym jej słowem, lecz nie mógł pozwolić, żeby narzucała swoje zdanie w kwestii ich zdrowia. To on przez pół życia przygotowywał się do zostania uzdrowicielem i to on posiadał odpowiednią wiedzę, nie Lorraine. Jeżeli uważał, że Edwinowi nic nie jest to faktycznie nic mu nie było. Nie lubił, kiedy podważała jego autorytet w tej materii. W zasadzie nie lubił, kiedy ktokolwiek podważał jego autorytet w tej materii. - Winnie zjadł wczoraj prawie całe ciasto, które upiekła pani Picks. Bolał go żołądek, więc dałem mu trochę nalewki z orzecha bundyjskiego, którą ostatnio przywiózł mój ojciec - wyjaśnił, spoglądając na Lorraine z mieszaniną złości i rozgoryczenia. - Twoje słowa zabrzmiały tak, jakbyś uważała, że jestem zdolny do podania swojemu dziecku alkoholu bez żadnego powodu - dodał i trochę go to zabolało, bo choć mógł sprawiać wrażenie osoby lekkomyślnej, to Lorraine doskonale wiedziała, że wcale taki nie jest. Przynajmniej nie w sprawach, które naprawdę wymagają powagi. - Tak więc zapewniam cię, że nigdy nie urządziłbym popijawy z pięcioletnim synem. Już nie musisz się o to martwić - powiedział i dopiero wtedy do niego dotarło, że samopiszące pióro uważnie im się przysłuchiwało i zapisywało każde słowo z cichym dźwiękiem skrobania stalówki o pergamin. - Przestań - syknął, a pióro uciekło pod stolik.
Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Ogród za domem [odnośnik]21.07.17 10:36
Lorraine nigdy nie podważyłaby autorytetu męża bez powodu. Właściwie w jej szlacheckim wychowaniu nie było mowy o podważeniu jakiegokolwiek męskiego autorytetu bez względu na to czy mężczyzna miał racje czy nie. Ich związek był jednak trochę inny. Oczywiście kultywował wszystkie szlacheckie tradycje, ale niektóre zwyczaje zastępował tymi bardziej rodzinnymi. Stworzonymi właśnie pod Prewettów. Dzisiaj też nie miała zamiaru go o nic oskarżać. Wiedziała, że jego wiedza uzdrowicielska jest wielka i mało kto może się z jej mężem w tej materii równać. Ona jednak nie znała żadnych powodów do podania pięcioletniemu dziecku alkohol nawet jeśli ten, który to zrobił był uzdrowicielem i doskonale wiedział jak powinno się dbać o zdrowie dzieci. To było wczoraj wieczorem, a Lorraine syna wczorajszego wieczoru nie widziała. Praca do późna zamknęła ją w czterech ścianach gabinetu i mogła tylko pluć sobie w brodę, że nie była świadkiem tej całej sytuacji. Była zła, że jej o tym nie poinformował i wiedziała dlaczego tego nie zrobił. Skoro nie miała pojęcia o leczeniu to jak mogła w ogóle się w tej dziedzinie udzielać? Westchnęła poprawiając zagiętą falbanę sukni i zaraz przenosząc spojrzenie na męża. - Nie uważam tak. Wiem, że byś tego nie zrobił… - zaczęła zgodnie z prawdą. - Nie uważam tego też za dobre rozwiązanie. Podawanie pięcioletniemu dziecku jakiegokolwiek alkoholu nawet w celach medycznych. Wiem, że dbanie o zdrowie dzieci to twoje zadanie, ty się na tym znasz i nie powinnam w to ingerować, ale uwierz mi kiedy widzę, że moje dziecko jest wesołe i kiedy dowiaduje się, że powodem tej wesołości jest alkohol w jego krwi… nie będę tego bagatelizować. - dodała spokojnie wstając z krzesła i podchodząc do jednego z krzaków róży skupiając się na jego delikatnych płatkach. Właśnie to robił jej mąż. Bagatelizował. Może w tym momencie przesadzała bo przecież nic się takiego nie stało, ale  przecież podając mu nalewkę nie wiedział jak jego mały żołądeczek na to zareaguje. Nie bez powodu alchemicy tworzą oddzielne eliksiry dla dzieci. Nie bez powodu ludzie na świecie nie leczą swoich bóli kolejnymi dawkami alkoholi. - Mało jest eliksirów, Archie? Potwierdzonych przez alchemików? W szpitalu też kiedy pojawia się dziecko z bólem brzucha radzisz napoić go kieliszkiem lub dwoma? Zaproś chłopaków i pijcie tyle nalewki ile tylko będziecie mogli zmieścić, ale nie chce, żebyś jakieś bundyjskie specyfiki sprawdzał na naszym dziecku. Chyba mogę się z tym nie zgadzać, prawda? - zapytała odwracając się do mężczyzny. Wiedziała, że bez względu na to jak skończy się ta kłótnia to w końcu dojdą do jakiegoś porozumienia. Pewnie oboje w końcu będą mieć dość drążenia.


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Ogród za domem [odnośnik]26.07.17 18:34
Gdyby Lorraine nie była jego żoną, przerwałby jej w pół słowa, nie będąc zainteresowanym jej stanowiskiem. Zignorowałby ją, otworzył leżącą nieopodal księgę i definitywnie zakończyłby tę dyskusję. Jeżeli był pewien swojego zdania, ciężko było przekonać go do innego - tym bardziej uświadomić błąd, do nich wyjątkowo rzadko się przyznawał. Lubił mieć rację, bywał arogwncki, był świadom tej wady. Teraz jednak naprawdę uważał, że postąpił słusznie, a nie przerwał Lorraine przez szacunek jakim ją darzył. Nigdy na nią krzywo nie spojrzał, była jego niebem i ziemią, nigdy nie czerpał radości ze sprzeczek, kłótni czy tym bardziej wielkich awabtur. Było mu przykro rozmawiać z nią w taki sposób, qle czasami już nie wytrzymywał, nie miał nerwów ze stali. Tak więc słuchał wszystkiego co ma do powiedzenia, i choć z jego miny nie dało się wiele wyczytać, każdy kto go znał, wiedział, że zaraz rozpocznie swój własny wykład. Musiał mieć ostatnie słowo. - Lorraine - westchnął, wciąż nie uważając, żeby miała słuszność. - Nie mieliśmy w domu żadnego eliksiru, to moje nidopatrzenie, zgadzam się - powiedział, kładąc dłoń na piersi. Powinien częściej przeglądać zapasy, nie tylko w szpitalu były one istotne. Po wielogodzinnych zmianach zdarzało mu się zapomnieć, że musi w podobny sposób dbać nie tylko o własnych pacjentów. - Ale on i tak byłby przygotowany z podobnych składników. Poza tyn to się zdarzyło pierwszy raz i na pewno szybko się nie powtórzy. Naprawdę nie widzę powodu do przeżywania - dodał, przyglądając się uważnie Lorraine. Nie chciał robić z niej histeryczki, prawdę mówiąc, to on częściej histeryzował w tym związku, lecz robienie afery o jeden kieliszek domowej nalewki uważał za ogromną przesadę. Czuł zresztą, że ta rozmowa nie zakończy tematu, że wbrew przeciwnie, będzie wyciągana jeszcze długo jako dowód jego niezrownowazonych pomysłów. Owszem, miewał takie, ale nie tym razem. Nie w stosunku do dzieci. - Na litość Merlina, Lorraine! Niczego na nim nie testowałem, nic mu nie będzie! - dodał już się tak przy tym nie kontrolując, bo najwidoczniej żaden z przedstawionych przez niego argumentów do niej nie przemawiał. - Rozumiem, że się martwisz, ale naprawdę już nie masz o co - dodał spokojniej. Miałaby powody do zmartwień poprzedniego wieczora, kiedy Edwin niemalże płakał przez ból brzucha, ale cóż, Archibald się tym zajął. Doprawdy, po co to dłużej roztrzasac? Otaczało ich wiele bardziej istotnych problemów.
Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Ogród za domem [odnośnik]07.08.17 12:35
Szlachcianka nie była typem rozhisteryzowanej matki, która najchętniej tylko chuchałaby nad zdrowiem i życiem swoich dzieci. Owszem zrobiłaby wszystko by zapewnić im szczęście i bezpieczeństwo, ale rozumiała też ich ciągłą potrzebę eksploracji, spełniania własnych dziecięcych marzeń i poznawania tajemnic dorosłych, które w pewnym stopniu były dla nich niedostępne. Nie denerwowała się widząc rozbite kolano czy podrapany policzek bo wiedziała, że kiedy jest się dzieckiem to wszystko jest całkowicie normalne, a nawet w pewnym stopniu traktowane jak rany wojenne, które godnie należy nosić. Doskonale pamiętała czas swojego dzieciństwa. Może nie było w nim tyle beztroski, może więcej czasu musiała poświęcać byciu szlachcianką niżeli dzieckiem, ale to wcale nie niszczyło jej postrzegania własnych dzieci. Z Archibaldem zwykle dogadywali się bez większych problemów gdy chodziło o wychowywanie dzieci. Mieli w końcu podobne zdanie, a kiedy się różnili to potrafili znaleźć jakiś zgodny kompromis. Teraz jednak miała wrażenie, że w ogóle się nie dogadywali. Ona widziała problem, który dla niego problemem nie był. Możliwe, że przesadzała, ale wiedziała jak to wygląda chociaż w ich małżeństwie nigdy tak nie wyglądało. Kobieta zawsze miała mniej do powiedzenia niż mężczyzna i choć potrafiła to uszanować to jednak w jakimś stopniu drażnił ją moment, w którym ona była tą, która nadaremnie wylewa z siebie żale, a on tym, który finalnie i tak zrobi co uważa. Był w końcu ojcem, mężem, lordem, a przede wszystkim uzdrowicielem. Znali się bardzo dobrze. Doskonale wiedziała dlaczego nie lubi gdy ktoś podważa jego zdanie i dlatego właśnie często odpuszczała wierząc w jego inteligencje, uczucia, intuicje i empatię. Teraz tej irytacji po prostu nie mogła się pozbyć. Nie mogła zbyć jej skinieniem głowy jak często postępowała. Skinęła głową gdy wspomniał, że nie widzi powodu do przeżywania. - Widocznie ty nie potrafisz zrozumieć dlaczego ja widzę powód do przeżywania, a ja nie rozumiem dlaczego to dla ciebie takie proste. - odparła unosząc lekko podbródek wiedząc, że nie powinna tego mówić. Widocznie wszystko co ostatnio się działo w ich życiu odbiło się echem nawet jeśli nie zdawali sobie z tego sprawy. Nie mogła się oszukiwać, że nagle przestała się martwić. Nie przestała. Żyli sobie niczym w niezmąconej twierdzi i tak właśnie się czuli. Jakby żadne zło nie mogło ich tu dosięgnąć, a jednak… ona czuła jak mrok zakrada się pod progi ich rezydencji, a oni nic nie mogli na to poradzić. Uśmiechnęła się delikatnie spoglądając na mężczyznę słysząc jego podniesiony głos. - Dobrze. Masz racje, nie powinnam się zamartwiać. Jestem tylko matką. - mruknęła i zamilkła. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie miała już siły mówić o tym co myśli wiedząc doskonale jaka będzie odpowiedź.


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Ogród za domem [odnośnik]07.08.17 19:02
Głęboko westchnął, nie potrafiąc zrozumieć dlaczego Lorraine cały czas uparcie trzymała się swojego zdania. Czy przedstawione argumenty nie były wystarczające, żeby się uspokoić i przestać się zamartwiać? Edwin był chory, a niewielki kieliszek nalewki nie mógłby mu zaszkodzić. Jak to powiedział kiedyś średniowieczny alchemik Paracelsus: wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę. Archibald nie zamierzał jednak go teraz cytować, bo to nie był odpowiedni moment na wymądrzanie się i rozmawianie o niemieckich uzdrowicielach. - Dlaczego to takie proste? - Powtórzył z nutką niedowierzania w głosie, nie mając pojęcia jak jeszcze przekonać Lorraine do swoich racji. - To jest tylko nalewka, nie wywar żywej śmierci - powtórzył, przecierając ze zmęczenia oczy. - Nic mu nie jest i nic mu nie będzie, ile razy mam to powiedzieć, żebyś w końcu mi uwierzyła? - Zadał pytanie, choć retoryczne, nie spodziewał się więc od niej żadnej odpowiedzi. Mógłby mówić o tym do końca dnia i jeszcze przez następny tydzień, a prawdopodobnie nie zrobiłoby to żadnej różnicy. Lorraine potrafiła się wyciszyć na niechciane wiadomości, takie odniósł wrażenie przez te sześć lat wspólnego życia. On też był w tym dobry, ale akurat nie był tego świadom. - To nie był żaden wybryk tylko przemyślana akcja, nie podałbym mu niczego szkodliwego - dodał, zakładając nogę na nogę. Zaczął powoli kręcić stopą, odzianą w dość znoszone buty, z pewnością niegodne lorda. Za to były jego ulubionymi, więc w progach własnego domu nie przejmował się ich wiekiem i wyglądem, stawiając jedynie na komfort. - Och, Lorraine - jęknął, spoglądając na moment gdzieś w bok na rosnący żywopłot. - Nie zaczynaj tego, przecież liczę się z twoim zdaniem - tylko nie zawsze w tej kwestii pomyślał, nie mając jednak zamiaru wypowiadać tych słów na głos. Nie chciał rozpoczynać dłuższej kłótni, prawdę powiedziawszy nawet tę z chęcią by zakończył. - Spóźnisz się do ministerstwa - zauważył zatem bez ówczesnego spojrzenia na zegarek, chcąc po prostu przerwać temat. Sięgnął po książkę, otworzył ją na zaznaczonej stronie i zaczął czytać przerwany wcześniej akapit. - Nie martw się, nie upiję Miriam - rzucił po chwili, przewracając na następną stronę i tonąc w lekturze.

|zt


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Ogród za domem [odnośnik]07.08.17 21:30
Oczywiście, że trochę przesadzała, ale doskonale wiedzieli jak uparci potrafią być jeżeli chodzi o sprzeczki czy poszukiwanie kompromisu. Lorraine szanowała zdanie Prewetta i naprawdę niczyje zdanie nie liczyło się dla niej bardziej, ale jednak chciałaby niektóre rzeczy uzgadniał z nią najpierw. Nawet jeśli tyczyło się to zdrowia, a jej było daleko do uzdrowiciela i w ogóle nie znała się na tego typu sprawach. Widok pijanego syna wpłynął na nią bardzo i nic nie mogła na to poradzić nawet jeśli w tym momencie ich sprzeczki naprawdę tego chciała. Odpuszczenie jednak wydawało się być przyznaniem do winy czy też zbytniego zamartwiania się, a przecież nie uważała, że coś robiła za bardzo. Czy można dbać o kogoś za bardzo? Czy można się martwić za bardzo? Istniały sytuacje, które wymagały od nas działania i ona właśnie tego potrzebowała. Może nie przyznania się do popełnionego błędu, ale czystego wyjaśnienia nieskalanego zachowaniem i postawą, która wprost mówiła o tym jak bardzo ona nie ma racji, a jak bardzo on ją posiada. Oczywiście to było naturalne w tej sytuacji, ale ona uważała ich związek za partnerstwo i może właśnie dlatego tak bardzo ją to biło po oczach. Słysząc słowa męża tylko utwierdziła się w przekonaniu, że ten naprawdę nie widzi w swoich działaniach niczego złego czy też szkodliwego. Całkowicie normalna i rutynowa rzecz, która mogła się przecież przytrafić każdemu. Trzeba było tylko czasu na to by wchodząc do szpitala na oddział dziecięcy paść z unoszących się odorów alkoholu bo przecież to taka świetna, nowoczesna technika leczenia. Przesadzała. Owszem, ale w tym konkretnym momencie jej umysł nie przyjmował nawet tego do wiadomości. Wymagali od siebie niewiele doskonale zdając sobie sprawę z tego jacy są i co mogą dać tej rodzinie i sobie nawzajem, ale istniały rzeczy, co do których po prostu nie mogli się zgodzić. - Tak… - powiedziała wzdychając. - Spóźnię się do Ministerstwa. Postaraj się karmić ich zupą chmielową, a na drugie śniadanie nie serwować szklaneczki ognistej. - dodała spoglądając na mężczyznę ostatni raz i zabierając z salonu wszystkie swoje rzeczy, które prawdopodobnie Grusia musiała przynieść z sypialni kiedy zobaczyła jak Lorraine szybkim krokiem szuka męża. Nie miała nic więcej do dodania, a serce biło jej mocniej. Ona po prostu nie lubiła się kłócić. Nie lubiła trwać z kimś w konflikcie, ale przecież nie mogła wiedzieć, że ten dzień tak naprawdę dopiero się zaczął i już za kilka godzin jej nerwy nie będą miały żadnego znaczenia.

z.t


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Ogród za domem [odnośnik]18.09.17 22:05
|07.05.1956r?

Lało. Nadal bez przerwy padał deszcz, który co jakiś czas tylko się wzmagał. Pogoda zdawała się odpowiadać nastrojom dookoła, choć odsiecze uratowały multum ludzi, choć szalone plany minister (ex minister?) zostały odwołane, choć Hogwart trafił wreszcie w dobre - tak się przynajmniej wydaje - ręce, mało kto nastawiał się optymistycznie. Wraz z zakończeniem niektórych problemów, pojawiły się nowe: tajemnicze anomalie, niechęć Ministerstwa do radzenia sobie z nimi, wciąż musieli pamiętać o trzeciej sile, a zniknięcie Grinewalda niektórych, w tym Julię irytowało: zdecydowanie wolała móc obserwować wrogów, niż pozwalać im knuć gdzieś w ciszy.
Nie nadawała się do walczenia z anomaliami. Nawet ona sama to widziała. Przez całe życie oddawała się pasjom, była typem naukowca. Była waleczna, jednak nie w znaczeniu jakim mogłaby się szczycić w Zakonie. Nie oznaczało to jednak że zamierza siedzieć z założonymi rękami: jeśli nie może zrobić w tej chwili niczego konkretnego, uczyła się, zawzięcie uczyła się tego, co może okazać się w przyszłości przydatne. Zaczęła szkolić się w eliksirach, zaczęła od najłatwiejszych, jednak parła do przodu, jednocześnie zbierając powoli niewielki zapas na poczet przyszłych zadań.
Chciała też uczyć się walczyć. Zaklęcia, Obrona. W jej myślach wciąż szumiała jeszcze jedna myśl. Coraz silniej zakorzeniała się w jej umyśle, niemalże szaleńcza, narazie jednak nadal pozostawiona sama sobie. Wybijała się pomiędzy innymi natrętnie, póki co jednak nie mając szans z rozsądkiem który kazał najpierw zyskać biegłość w zwyczajnych dziedzinach.
Jakkolwiek Julii nie pociągały właściwie od zawsze rzeczy niezwykłe.
Czekała na dworze, w ogrodzie niepewna czy jej gość zaryzykuje przyjechać w taką pogodę motorem, czy jednak skorzysta z kominka. Kazała domowej skrzatce w razie czego przyprowadzić go tutaj.
Przed deszczem chronić ich będzie zawieszona już wcześniej przy pomocy magii płachta. Miejsce to wydawało jej się najbardziej odpowiednie: najbardziej spokojne, nie sądziła by ktoś miał im tu przeszkodzić, jednocześnie mieli (miała) dość spore pole do ewentualnych upadków.
Ubrała się w rzeczy wygodne, których nie będzie jej szkoda, w razie gdyby materiał się rozdarł. Włosy jak zwykle do podobnych okazji związała w ciasny warkocz i czekając wsłuchiwała się w przyjemny szum deszczu dookoła.


She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Julia Prewett
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
 https://68.media.tumblr.com/f4ac4a87cc99f24b4e90825593c2f7b0/tumblr_oldf5boKP91uhjffgo1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4231-julia-prewett https://www.morsmordre.net/t4525-poczta-julki#96302 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t4527-skrytka-bankowa-nr-1093#96304 https://www.morsmordre.net/t4798-julia-prewett
Re: Ogród za domem [odnośnik]28.10.17 2:18
Ciężkie krople uderzały głucho w metalowa powlokę motocyklowego silnika. Samuel z jakimś dziwnym uczuciem, ciężkim jak same płynące strugi deszczu, wpatrywał się bezmyślnie w stojąca obok maszynę. Czerń stapiała się z cieniem majowego popołudnia? i chwilami zdawało się, że warstwa farby wchłaniała nikłe przebłyski dnia. Skamander nie zwracał większej uwagi na fakt, że sam był już porządnie mokry. Nie próbował chronić się (i tak kapryśną, anomaliowo) magią. jedynym świadkiem jego obojętności był kaptur płaszcza, który opadał na plecy wraz z przemoczonym zwitkiem splatanych rzemieniem włosów.
Warkot pojazdu już dawno umilkł i dopiero po chwili zdecydował przesunąć motocykl pod nieduże zadaszenie przejścia. Chociaż ulubiony, metalowy "wierzchowiec" został magicznie ulepszony, wciąż należał do mugolskiego świata techniki. I musiał przypominać sobie pewne, konieczne zachowania, które uchronić miały przed potencjalnym kryzysem. I kolejną naprawą.
Podniósł spojrzenie wyżej, nieobecnym wzrokiem ujmując obraz dworku. Miał plan pomóc. Obiecał i zdeklarował się przypomnieć młodej szlachciance o stronie bardziej ofensywnej zaklęć obronnych. Nie mógł mieć pretensji, że tak wiele osób, które dołączyły do Zakonu Feniksa, nie odnajdowało się w walce. Nie taka była ich rola. Przynajmniej nie wszystkich. Ale podstawę znać powinien każdy. I jako jeden z przedstawicieli Gwardii, powinien był zadbać o bezpieczeństwo, choćby w formie źródłowej. I w gruncie rzeczy cieszył się, że większość zdawała sobie sprawę z potrzeby nauki i treningu. Wojna już się nie zbliżała. Dotarła z gwałtem i rozmachem, z którym ciężko było walczyć. Tym bardziej, gdy samemu przyczyniło się do panującego armagedonu magicznego.
Ruszył, ciężko stawiając kroki, ale nie zatrzymując się nigdzie. Dłonie wciśnięte w kieszenie, zaciśnięte w pięści. Palce lewej dłoni zaciskały się na pustym już opakowaniu po papierosach. Zatrzymał się przy wejściu, przez moment zastanawiając się, czy ma zapukać, zawołać, czy zaanonsować swoje przybycie. Zanim zdecydował się na którąkolwiek opcję, przy wejściu pojawił się nieduży skrzat, który gestem zaprosił go do środka. Przynajmniej, za granicę ogrodzenia. Zerknął w górę, spostrzegając, że deszczowa chmura przesunęła się, ale za brak sunącego na jego głowę ulewy odpowiadała zdecydowanie magia. Skrzat już po chwili zniknął, wskazując w oddali stojąca samotnie sylwetkę. Czekała. Mimo absurdalności zachowania, kącik ust drgnął, a pozostałości deszczowych kropel zaznaczyły ścieżkę na brodatym policzku.
Zaczekał, aż Julia zarejestruje jego obecność i dopiero wtedy skrócił, dzielący ich dystans. Kiwnął trochę sztywno głową w powitaniu, czując jak mokre włosy przyklejają mu się do szyi. Strząsnął poły płaszcza, tworząc deszczowa chmurę wokół swojej sylwetki - Gotowa? - nie przyszedł rozmawiać o pogodzie, więc zwyczajowe konwenanse odłożył na bok. I wierzył, że szlachcianka uczyni podobnie. Nie należała do chmurnookich, eterycznych lalek, które słaniały się w bólach braku okazanej atencji. Skamander był gentlemanem, ale w walce nie miało to najmniejszego znaczenie. I znaczenia miało nie mieć także w starciach z wrogiem.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Ogród za domem - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Ogród za domem [odnośnik]28.10.17 16:38
Odwróciła się, kiedy usłyszała kroki. Był przemoczony, a cała pogoda i jego stan zdawał się odpowiadać jego nastrojowi. A może takie tylko miała wrażenie? Skamander zawsze zdawał się jej być dość ponurą postacią. Skinęła mu jednak w odpowiedzi, czekając aż podejdzie bliżej. Nie wypuści go za szybko po wszystkim, będzie musiała zadbać, by nie skończył pochorowany. Może to drobna nerwica zawodowa? Bez znaczenia z resztą. To jednak po treningu, który jej obiecał, który był w tej chwili priorytetem.
- To chyba nie ma znaczenia.
Nie czuła się gotowa. Nie była wojownikiem. Chciała leczyć. Chciała żyć między zwierzętami, z dala od tego z czym się nie zgadzała, z dala od ludzi i ich wojen. To jednak głupie mrzonki małej dziewczynki. To tutaj, między ludźmi byli jej bliscy, jej najlepsi przyjaciele, jej rodzina i żadne zwierzę, żaden najwspanialszy zakątek lasu by tego nie zastąpił. Mogła nie wiązać się z rezydencją - nie ważne. Ale tutaj byli ludzie za których chciała walczyć.
Coraz częściej jej myśli uciekały ku walce - czasami także ku magii nie koniecznie właściwej. Od rozmowy z bratem nie mówiła o tym nikomu. Nie zamierzała więcej o tym rozmawiać, Archie po części udowodnił jej, że ona już podjęła decyzję, a dawała szansę na odciągnięcie się od niej tylko dlatego, że owa decyzja ją przerażała.
To jednak także nie miało znaczenia. Nie była gotowa walczyć ale świat nie zapyta czy jest gotowa, gdy nadejdzie odpowiedni moment. Zanim jednak zacznie sięgać po najgorsze z zaklęć, musi zapanować nad tymi które uważała za podstawę. I z którymi problem miała od dawna, nie będąc w stanie owych podstaw nadrobić.
Wspominając swoje ostatnie pojedynki zacisnęła usta w wąską kreskę. Były żenujące. Żałosne. Śmieszne wręcz. Jednak musiała próbować. Nie ważne, jak bardzo ją to denerwowało, jak bardzo za każdym razem ostatecznie była zirytowana i niezadowolona, jak źle to później wspominała - a niepowodzeń nieznosiła i bardzo ciężko je przyjmowała. To, że nie było jej wygodnie nie miało jednak znaczenia, spadało na dalszy plan. Musiała się uczyć - być może nie będą musieli walczyć, może świat faktycznie ruszy w lepszą stronę, nie była jednak tak naiwna by wierzyć, że te nadzieje mają wielką szansę na powodzenie.
- Kiedy będę dochodziła do siebie, wyschniesz przy kominku. - dodała, nie dając się jednak rozpraszać temu jak Sam w tej chwili wyglądał zbyt długo. Nie wątpiła że Skamander ją dziś trochę poturbuje, była na to gotowa. Choćby nie chciał, ona miała się bronić, czy chociaż próbować się bronić. To jednak później, teraz zacisnęła kościstą dłoń na różdżce i spojrzała na niego wyczekująco.


She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Julia Prewett
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
 https://68.media.tumblr.com/f4ac4a87cc99f24b4e90825593c2f7b0/tumblr_oldf5boKP91uhjffgo1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4231-julia-prewett https://www.morsmordre.net/t4525-poczta-julki#96302 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t4527-skrytka-bankowa-nr-1093#96304 https://www.morsmordre.net/t4798-julia-prewett
Re: Ogród za domem [odnośnik]30.10.17 0:13
Deszczowa pogoda, w irracjonalny sposób zgrywała sie z jego humorem. Czy była to zwykła zbieżność, czy ostatnimi czasy była bardziej ponury, niż chciałby przyznać. Nieważne. Kiedyś prawdopodobnie by się zaśmiał o sama sugestię takiej przypadłości. A dziś? dziś nie rozpoznawał się czasem w mijanych szkłach okien - Akurat ma - odpowiedział, gdy zatrzymał sie przed kobietą, Gdzieś w górze wciąż uderzały krople, które rozbijały sie o niewidzialną kopułę, tworząc swoistą  mozaikę płynących wokół, wodnych strug - Przynajmniej teraz, gdy możliwość nieprzygotowania nie sprowadzi na ciebie zguby - wysunął z kieszeni różdżkę, oplatając palcami cyprysowe drewienko. Może była to tylko iluzja, ale przez opuszki przemknęło ciepło, rozlewające się dalej, jakby sygnalizowało właścicielowi gotowość działania. Tylko, że dziś, Skamander planował pracować bez niej. Nie żartował, gdy padały z jego ust kolejne słowa. Patrzył na młodą kobietę z powagą, przechylając tylko głowę, jakby oceniał ją aurorska miarą. Wielokrotnie widywał kursantów, którzy na pierwszy rzut oka nie nadawali się do pracy. A potem udowadniali, że byli warci więcej niż pozostali. Rudowłosa o delikatnej urodzie arystokratka...nie budziła w nim lęku o własną skórę. Ale i to mogło być złudne - Obrona przed czarną magią, to nie tylko zaklęcia defensywne. Dają o wiele większe możliwości, chociaż trzeba sie postarać - kontynuował, gdy obracał różdżkę w dłoni, nie próbując nic więcej z nią działać - Dlatego...chwilowo odwrócimy role. Na początek spróbuj mnie rozbroić - odwrócił sie plecami, tworząc odpowiedni, między nimi dystans. Pamiętał własne zajęcia jeszcze w szkole. zawsze miał do nich dyg, ale najwięcej sie uczył na błędach popełnianych przez siebie. W praktyce. I nie sądził, by Julia liczyła na przedstawienie jej skrupulatnego wykładu.
Zatrzymał się i odwrócił, rozstawiając stopy w pozycji, która ułatwiłaby mu ewentualne odparcie ataku - Gotowa? - powtórzył całkiem świadomie, czekając na pierwszy ruch szlachcianki - Skup się, musisz doskonale zdawać sobie sprawę z płynącej we krwi mocy. To co chcesz uwolnić, to światło przeciw ciemności plugawej magii, nie nauka tańca - spojrzał krytycznie na oddaloną sylwetkę. Miała uczyć się bronić, a przez to i walczyć. Jeśli kiedyś chciała zmierzyć sie z rosnącym zagrożeniem, przybyłą wojną, która zajadłością i chaosem truła w posadach nie tylko Londyn, potrzebowała treningu. Nie specjalnego traktowania.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Ogród za domem - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Ogród za domem [odnośnik]01.11.17 18:28
- Nie lubię traktować treningów ulgowo. - pokręciła głową. Nie lubiła wymówek. W żadnej dziedzinie. Nie mogła sobie na nie pozwalać, pozwalać by nastrój, chęci czy samopoczucie blokowały jej działania: czy chodziło o naukę, czy cokolwiek innego. Lubiła czuć się skuteczna. A jest to rzecz do której trzeba dojść.
Nie myślała więc o tym, czy czuje się gotowa, bo wiedziała że nie będzie dopóki się nie przełamie, dopóki ktoś nie wpoi w nią tego, czego ona sama przez lata starań nie potrafiła pojąć. Obrona Przed Czarną Magią była jej słabą stroną właściwie od zawsze.
Nie przejmowała się oceniającym spojrzeniem. Nigdy nie zwracała na nie uwagi, przywykła już na sabatach czy jakichkolwiek szlacheckich spotkaniach. W tym wypadku opinia drugiej osoby mogłaby jeszcze mieć dla niej znaczenie: jednak do Sama się odezwała z góry przyznając do swoich braków. Nie sądziła, by spodziewał się wiele. Szkoda jedynie, że pewnie i tak oczekuje więcej, niż powinien.
Wybrana przez Sama forma treningu trochę ją zdziwiła. Choć wydawała jej się bardziej praktyczna. I bardziej odpowiadała jej temperamentowi. Skinęła więc głową z nieznacznym zadowoleniem, mając przy tym nadzieję że nie wypadnie bardzo żałośnie. Ale nawet jeśli: przynajmniej pozna swoje podstawowe błędy. Te, których nie mogła znaleźć wcześniej.
Skrzywiła się jedynie nieznacznie na wzmiankę o nauce tańca. Nie odpowiedziała jednak. Wpływanie na jej ambicje było bardzo dobrym ruchem, lekkie stukanie w jej ego. Nie była jednak pewna czy poradzi sobie z zaklęciem rozbrajającym: nie pamiętała go za dobrze. Nauczona była też, że czasami lepiej kombinować i obejść zasady, jeśli ma to doprowadzić ją do celu.
Uniosła więc różdżkę i skierowała jej koniec w stronę różdżki Sama, po trosze zamierzając wykorzystać element zaskoczenia. Nie sądziła by spodziewał się ataku na sam przedmiot.
- Impervius.
Powiedziała wyraźnie, nie zamierzając się porywać na czarowanie niewerbalne. Poruszyła nadgarstkiem w nadziei, że na różdżkę to zaklęcie w ogóle ma szansę zadziałać. Nigdy do tej pory nie próbowała zaatakować w jakikolwiek sposób tego obiektu: nie chciała jednak zaczynać treningu od nie potrafię. Dostała polecenie rozbrojenia, nie wskazanie na konkretne zaklęcie.


She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Julia Prewett
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
 https://68.media.tumblr.com/f4ac4a87cc99f24b4e90825593c2f7b0/tumblr_oldf5boKP91uhjffgo1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4231-julia-prewett https://www.morsmordre.net/t4525-poczta-julki#96302 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t4527-skrytka-bankowa-nr-1093#96304 https://www.morsmordre.net/t4798-julia-prewett
Re: Ogród za domem [odnośnik]01.11.17 18:28
The member 'Julia Prewett' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 32

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Ogród za domem - Page 2 Ak2Kizx
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród za domem - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogród za domem [odnośnik]06.11.17 23:38
Pozory często myliły. Ostrzejsze wypowiedzi i butna, chociaż naznaczona uporem aura, którą emanowała Julia, nie klasyfikowały jej do miana typowej szlachcianki. Tym lepiej. Ostatnimi czasy, częściej tracił na cierpliwości i dużo łatwiej drażniły go próby wymigania od powierzanych zadań. Najbardziej widoczne było to podczas kursów i nie miał litości dla stażystów, którzy nawinęli się nieszczęśliwie z beztroskim olewactwem. Nie była to oczywiście reguła, na kurs w większości dostawali się ci, którym rzeczywiście zależało. Ale przesiew był wystarczająco skuteczny, by wyeliminować upierdliwie migające się jednostki, które próbowały wyłamać się z narzuconych, karnych reguł. Praca aurora nie była zabawą i każdy, kto nie traktował zajęcia poważnie, w krótkim czasie lądował z kwitkiem. Skamander wymagał wiele, jeszcze więcej od siebie - To nie jest przepychanka na ulgi - zmarszczył brwi, ale marsowy grymas zniknął. Nie miał przed sobą przyszłej aurorki i nawet jeśli rzucała zapewnieniami, nie planował wymagać od niej więcej niż mogła poświęcić. Miała w sobie wolę walki - to dobrze. Ale wartością było rozeznanie we własnych możliwościach - Miałem ci pomóc w treningu obronnym i tak będzie wyglądało dzisiejsze spotkanie - skwitował bez złośliwości, obracając jeszcze w palcach wsuniętą do rękawa różdżkę. Czuł się zmęczony, paskudnie wręcz, ale narzucił na siebie tryb męczennika i próbował pokrętna filozofią, odpokutowywać winy, które znaczyły się anomaliowa krwią. I świadomie i nieświadomie brał na siebie coraz więcej, chociaż nie był pewien, czy kiedykolwiek miał otrzymać rozgrzeszenie. Dopóki żył, musiał działać. Przysięgał.
Może była w tym dawna, tłumiona iskra charakteru, która kazała mu podjudzać. Kiedyś zapewne uśmiechnąłby się widząc malującą się na twarzy szlachcianki irytację. To pozwalało wierzyć, że chodziło nie tylko o pokaz, zależało jej. Chciała walczyć, nie utyskiwała na warunki, nie narzekała i to się liczyło.
Prawdę powiedziawszy, rzucił jej wyzwanie. Zadanie, które wyznaczył, z pozoru - łatwo interpretowane, nosiło w sobie dużo większy przekaz. Skamander wiedział, że zaklęcie rozbrajające, dla - właściwie - początkującego - było poza możliwościami. Liczył na inwencję, pomysł, nie oczywiste wykonanie. Wysunął różdżkę, by była widoczna dla jego towarzyszki, ale gdy tylko padła inkantacja, nawet nie próbował się poruszyć, a tym bardziej bronić. Magia zalśniła srebrzystą mgiełką, ale równie szybko, jak się pojawiła - zniknęła, rozmywając się w powietrzu - Myślisz, zanim rzucisz zaklęcie. To dobrze - obrócił różdżkę w palcach raz jeszcze, unosząc wyżej - a potem przestajesz to robić - przechylił głowę i poprawił krok, rozsuwając nogi luźniej - Pomysł był dobry, zadziałałby na każdą inną rzecz. Ale nie na różdżkę - zaczekał, aż kobieta przynajmniej wytrze krew, gdy szkarłat naznaczył ścieżkę od nosa. Przyglądał jej się badawczo i chociaż nie podszedł z pytaniem o samopoczucie, pilnował, by przypadkiem nie dopadła jej większa słabość - Gdy będziesz gotowa - powtórzył pierwotna frazę, którą rozpoczął spotkanie - spróbuj jeszcze raz - dwa kroki i zmniejszył nieznacznie dystans.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Ogród za domem - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Ogród za domem [odnośnik]08.11.17 13:43
Ledwie wypowiedziała inkantację, a dopadła ją dziwna słabość. Nie miała silnej budowy, nie była fizycznie wytrzymała, zachwiała się lekko na nogach, tym bardziej zła na samą siebie. Nie lubiła własnej słabości, irytowała się, złościła, ale to i tak nie pozwalało jej wyjść poza ograniczenia dość kruchego ciała. Jej siła polegała wyłącznie na jej wiedzy i uporze w dążeniu do celu. Otarła więc krew - nie miała żadnej chusteczki, nie ubierała jednak najlepszych sukni jakie miała spodziewając się, że zostanie poturbowana w trakcie tych zajęć, nie zamierzała więc nadmiernie się przejmować. Być może trochę poddawała się aurze otoczenia, w ciemnościach i deszczu, a przede wszystkim lęku przed niezrozumiałym zachowaniem magii jakie panowały już od dziewięciu dni wszystko wydawało jej się bardziej szare. Choć nie bardziej, niż we wcześniejszym tygodniu kiedy dane im było czekać na wieści o tych którzy wyruszyli na Odsiecz. Spojrzała na Sama. On także wydawał się zmęczony, można jednak podejrzewać iż jest to zmęczenie trochę innego typu. Działał w organizacji bardziej aktywnie niż ona - mając przy tym znacznie bardziej użyteczne umiejętności, zapewne więcej wiedział, był w końcu Gwardzistą. Nie chciała jednak zgadywać.
Anomalie ją przerażały. Magia którą otaczała się od zawsze nagle płatała figle, zmuszała wielu czarodziejów do porzucenia różdżek niemal całkowicie. Ona sama nie była pewna czy byłaby w stanie się powstrzymać przed czarowaniem. Szczególnie kłopotliwe okazywało się to w pracy, gdzie czarowanie było bardzo często jedynym, co mogła zrobić. Czasami zastępowała zaklęcia eliksirami, kiedy jednak trzeba było zaryzykować, zaciskała zęby i w duchu przeklinała to, co się działo.
Teraz jednak nie było się nad czym użalać. Chwilowa słabość nie dawała się zbyt mocno we znaki.
Spojrzała na Skamandera, kiedy ten się odezwał i skinęła nieznacznie głową na znak, że przyjęła informację. Miała braki. Duże braki i doskonale o tym wiedziała, z kolei wyłapywnanie ich wcale nie było łatwe.
Nie miała wielu pomysłów, nie znała wielu zaklęć, którymi mogłaby sobie pomóc. Nie znała zaklęć które mogłyby wybić różdżkę Skamandera z jego ręki, musiała więc sama się do niego zbliżyć. Ręcznie i bez pomocy nie miała najmniejszych szans go przesiłować, nie było sensu tego w jakikolwiek sposób sprawdzać - musiała więc wymyślić, w jaki sposób sobie dopomóc.
- Arresto Momentum.
Nie traciła zbyt wiele czasu, ponownie skierowała swoją różdżkę w stronę przeciwnika, nie była w gruncie rzeczy pewna czy zaklęcie o którym myślała równie dobrze działa na ludzi, co na przedmioty, nie miała jednak niczego do stracenia. Nie było sensu płakania nad swoim wizerunkiem, skoro poprosiła Samuela o pomoc mówiąc wprost o swoich problemach. A teraz nie było miejsca na pytania, trzeba było próbować.


She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Julia Prewett
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
 https://68.media.tumblr.com/f4ac4a87cc99f24b4e90825593c2f7b0/tumblr_oldf5boKP91uhjffgo1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4231-julia-prewett https://www.morsmordre.net/t4525-poczta-julki#96302 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t4527-skrytka-bankowa-nr-1093#96304 https://www.morsmordre.net/t4798-julia-prewett
Re: Ogród za domem [odnośnik]08.11.17 13:43
The member 'Julia Prewett' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 16

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Ogród za domem - Page 2 Ak2Kizx
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród za domem - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Ogród za domem
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach