Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Panna Blythe
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
Deirdre Opis opis |
Magnus Opis opis |
Alastair Opis opis |
Daphne Opis opis |
Odette Opis opis |
Victoria Opis opis |
Rosalie Opis opis |
Marianna Opis opis |
you're a chemical that burns, there's nothing but this
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love
strangeness and charm
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love
strangeness and charm
Ostatnio zmieniony przez Yvette Blythe dnia 29.04.17 20:56, w całości zmieniany 1 raz
nie smuć się!
z Lucką - mogą się znać ze szkoły bo Panna Blythe jest tylko rok młodsza. Jeżeli Lynn była świadkiem jej dręczenia mugolaków to na pewno jej się to nie spodobało. Raczej głośno by się temu nie sprzeciwiała, ale mogłaby gdzieś na osobności ją zaczepić i powiedzieć co o tym myśli bo Lucka w Hgowarcie to była szalona (jakby teraz była mniej). No, ale raczej nasze Panny by się nie polubiły
z Piwką - to widzę to, że w końcu alchemiczka! Piwka też jest alchemiczką i tylko 2 lata różnicy, Piwka też należała do Klubu Ślimaka więc no mogły się stamtąd kojarzyć. Ogólnie Sprout więc zielarstwo ma w genach. W sumie nie wiem czy widzisz tu jakąś rywalizację między nimi czy może coś na kształt jakieś współpracy. To już jak wolisz, ale Piwka chyba nie jest osobą, która popada w otwarte konflikty.
z Lorką - tutaj zdecydowanie połączyć mógł ich balet. Lorrka nie była jakaś świetna, ale bardzo lubiła balet i tańczyć i oglądać dlatego no miałyby o czym rozmawiać. Są może delikatnie do siebie podobne chociaż niebieski z zielonym się ze sobą kłóci. No i oczywiście Lorka jest promugolska więc pewnie też jakiś negatyw chyba, że Blythe po prostu by o tym nie wiedziała, a Lorka nie wiedziałaby o poglądach Yv <3
z Lucką - mogą się znać ze szkoły bo Panna Blythe jest tylko rok młodsza. Jeżeli Lynn była świadkiem jej dręczenia mugolaków to na pewno jej się to nie spodobało. Raczej głośno by się temu nie sprzeciwiała, ale mogłaby gdzieś na osobności ją zaczepić i powiedzieć co o tym myśli bo Lucka w Hgowarcie to była szalona (jakby teraz była mniej). No, ale raczej nasze Panny by się nie polubiły
z Piwką - to widzę to, że w końcu alchemiczka! Piwka też jest alchemiczką i tylko 2 lata różnicy, Piwka też należała do Klubu Ślimaka więc no mogły się stamtąd kojarzyć. Ogólnie Sprout więc zielarstwo ma w genach. W sumie nie wiem czy widzisz tu jakąś rywalizację między nimi czy może coś na kształt jakieś współpracy. To już jak wolisz, ale Piwka chyba nie jest osobą, która popada w otwarte konflikty.
z Lorką - tutaj zdecydowanie połączyć mógł ich balet. Lorrka nie była jakaś świetna, ale bardzo lubiła balet i tańczyć i oglądać dlatego no miałyby o czym rozmawiać. Są może delikatnie do siebie podobne chociaż niebieski z zielonym się ze sobą kłóci. No i oczywiście Lorka jest promugolska więc pewnie też jakiś negatyw chyba, że Blythe po prostu by o tym nie wiedziała, a Lorka nie wiedziałaby o poglądach Yv <3
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
panno Blythe, wierzę, że nie jesteśmy sobie obce. Jeśli moja matematyka nie kuleje byłyśmy razem na jednym roku w Hogwarcie - kto wie, pewnie nawet w jednym dormitoriu. Moje milczenie mogło być odrzucające ale łączyło nas zainteresowanie magicznymi roślinami i zwierzętami. Z pewnością spędzaliśmy razem czas -ja, ty, Deirdre i Pers, może byłam/albo jestem/albo dopiero będę odrobinkę zazdrosna o twoje relacje z Dei. Zajmie mi trochę czasu dojście do tego, stawiałabym na skomplikowany pozytyw no i pewnie załatwiam ci ingrediencje czy coś.
eh no i Apo, okej
eh no i Apo, okej
You say
"I can fix the broken in your heart You're worth saving darling".
But I don't know why you're shooting in the dark I got faith in nothing.
Ostatnio zmieniony przez Wynonna Burke dnia 27.04.17 9:47, w całości zmieniany 1 raz
Coś ode mnie chciałaś z perfumami Od razu mówię, że nie wiem czy Victoria będzie zadowolona z tego, że na horyzoncie pojawia się dla niej jakiekolwiek zagrożenie z tej strony. Zależy jak byś chciała to rozegrać
Powinnyśmy także poznać ze sobą Yv i Mariankę, są w tym samym wieku, tylko, że Marianka była Krukonką.
Powinnyśmy także poznać ze sobą Yv i Mariankę, są w tym samym wieku, tylko, że Marianka była Krukonką.
Czas płynieAle wspomnienia pozostają na zawsze
Victoria Parkinson
Zawód : Dama, twórczyni perfum, alchemiczka
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Bo nie miłość jest najważniejsza, a spełnienie obowiązku wobec rodu i męża.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Panno Blythe, bądź mym Czarnym Łabędziem. Uciekła mi trucicielka, potrzebuję wśród swoich znajomych kogoś kto będzie warzył mi trucizny i miksturki wzmacniające od czasu do czasu. Choć łączy nas Slytherin i Klub Ślimaka, dzieli spora różnica wieku, biorąc pod uwagę czasy szkolne, ale skoro od maja będziesz w rycerzach szybko nadrobimy zaległości <3
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Myślę, że powinniśmy się znać - podobny wiek, ten sam dom. Alastair interesuje się sztuką więc też można zahaczyć o balet. Chciałabym coś ładnego i raczej pozytywnego
Let's stay lost on our way home
Alastair Nott
Zawód : Urzędnik Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Hell is empty and all the devils are here
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Półwile narodów, łączcie się Trochę mi przykro, droga Yvettko, że nie chodziłaś do cudownego Bąbatą, bo wtedy pewnie byłabyś mi jak siostra, ale wierzę, że wyczarujemy coś pięknego i tak! Zawsze chciałam być baletnicą, ale jeszcze w szkole powiedzieli mi, że urosłam za wysoka, żeby tańczyć w balecie, może więc troszkę zazdrościłam ci kariery we wcześniejszych latach, a potem współczułam podwójnie, gdy kontuzja uniemożliwiła ci dalsze realizowanie marzeń na scenie - wiem jakie to uczucie nie móc robić tego, do czego rwie się serce Pomimo różnych ścieżek, obie obracamy/obracałyśmy się w światku sztuki, w naszych kręgach znajomych zapewne figurują w dużej mierze ci sami przedstawiciele brytyjskiej socjety - może z upływem lat ten scalający czynnik artystyczny nieco osłabł, ale wydaje mi się, że niedługo do całości dojdzie element alchemii, bo chcę zapisać Hatkę na kurs ministerialny :malpka: nie potrafię ci zaproponować hejtu
I Persem, oczywiście, nie mogę ci odpuścić Tak jak pisała Nonna, cała wesoła ślizgońska gromadka była w jednym roczniku z Yvette! Do tego dochodzi ślimakowanie i teraz również rycerzowanie, w kwestii Zielonych trzeba będzie coś pokombinować też, ale to można później, jak już wymyślimy pierwszy zarys. Może powiedz mi jakie Yvettka miała w szkole i ma dalej nastawienie do Persa i wtedy coś zaproponuję, ale #urokwili z pewnością nie jest obojętny
I Persem, oczywiście, nie mogę ci odpuścić Tak jak pisała Nonna, cała wesoła ślizgońska gromadka była w jednym roczniku z Yvette! Do tego dochodzi ślimakowanie i teraz również rycerzowanie, w kwestii Zielonych trzeba będzie coś pokombinować też, ale to można później, jak już wymyślimy pierwszy zarys. Może powiedz mi jakie Yvettka miała w szkole i ma dalej nastawienie do Persa i wtedy coś zaproponuję, ale #urokwili z pewnością nie jest obojętny
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Moja droga Yvetko, dzielą nas trzy lata, a to dość spora różnica wieku, jednakże mogłyśmy mimo wszystko dogadywać się w Hogwarcie ze względu na alchemię.
Nie lubiłaś się na początku z Dei, ja także nie, dopiero na ostatnim roku, więc być może odnalazłybyśmy wspólną komitywę wtedy, a kiedy ja byłam na siódmym roku i zbliżyłyśmy się z Dei, to wtedy rozmawiałyśmy we trzy o eliksirach i nauce.
Nie lubiłaś się na początku z Dei, ja także nie, dopiero na ostatnim roku, więc być może odnalazłybyśmy wspólną komitywę wtedy, a kiedy ja byłam na siódmym roku i zbliżyłyśmy się z Dei, to wtedy rozmawiałyśmy we trzy o eliksirach i nauce.
here in the forest, dark and deep,
I offer you eternal sleep
I offer you eternal sleep
Daphne Rowle
Zawód : Niewymowna, alchemiczka i trucicielka
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
jeśli przeżyje choć jeden wilk,
owce nigdy nie będą bezpieczne
owce nigdy nie będą bezpieczne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
nie zapomnij o mnie, kochanie
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
Przypuszczam, że nawet nie muszę o sobie przypominać, panno Blythe
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Hatka napisał:I Persem, oczywiście, nie mogę ci odpuścić charming Tak jak pisała Nonna, cała wesoła ślizgońska gromadka była w jednym roczniku z Yvette! Do tego dochodzi ślimakowanie i teraz również rycerzowanie, w kwestii Zielonych trzeba będzie coś pokombinować też, ale to można później, jak już wymyślimy pierwszy zarys. Może powiedz mi jakie Yvettka miała w szkole i ma dalej nastawienie do Persa i wtedy coś zaproponuję, ale #urokwili z pewnością nie jest obojętny
Jeśli próbowałaś uwieść Persa, to musiałam cię bardzo nie lubić, bo to moja wielka szkolna miłość. W takim wypadku mogę zaproponować ci mocny negatyw, tym bardziej, że Rosalka nie przepadała za żadną z półwil. Więcej niż jedna półwila w jednym pokoju wspólnym to za dużo!
Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamieńRozpalę usta smagane wiatrem
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamieńRozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Przepraszam wszystkich bardzo bardzo mocno za tak okropną zwłokę z odpowiedzą :c Mam nadzieję, że pomysły zrekompensują
Lucinda - ja bym nawet poszła w bardzo jawną niechęć po takim zwróceniu uwagi, które mogło mieć miejsce Yvette była początkowo troszkę nieokrzesana i wybuchowa, dopiero z upływem lat ucząc się kontroli nad swoimi burzliwymi emocjami! Z pewnością uciszyła rozsądek, kiedy wyzywała Lucindę na pojedynek, zapominając, ups, o tym, że przecież Selwyn jest starsza i z pewnością lepiej radzi sobie z zaklęciami - i o ile Blythe radziła sobie w owym pojedynku całkiem dobrze, przynajmniej lepiej niż mogłaby się spodziewać (adrenalino, zadziałałaś!!), poległa kompletnie w obronie i nikogo nie zdziwiło to, że Lucka wygrała chociaż pojedynek był bardzo potajemny i gapiów za bardzo nie miały W Yv na pewno pozostaje niechęć do dzisiaj, bo jakim prawem ktoś śmie krytykować jej poglądy, jedyne całkowicie słuszne - do tego Lynn jest szlachcianką, więc nasza mała porywcza istota na pewno snuła w wyobraźni historie, jak to zajmuje jej miejsce i naprowadza ród Selwynów na dobrą-złą drogę! Lynn mogła być pierwszym wrogiem-nie-mugolakiem, a takich nie sposób zapomnieć - niechęć do dziś zdecydowanie Tylko dodaj coś od siebie, bo nie chcę żeby to był tylko taki jawny hejt ze strony Yv. Może Lynka była kiedyś zazdrosna? Yv sprzątnęła jej kogoś sprzed nosa albo mamiła jej przyjaciół?
Peony - W Hogwarcie mamy trzy lata różnicy (Yv poszła do szkoły później, bo urodziła się we wrześniu), więc w ślimakach i tak byśmy się rozminęły :c jedyne, co przyszło mi do głowy, to że Blythe warzyła kiedyś eliksir w szkole, poza zajęciami, średnio legalnie, na czym przyłapała ją Peony - pytanie, jak by na to zareagowała - ciekawością, czy raczej "onie co ty najlepszego wyprawiasz EVANESCO" i po eliksirze od tego zależałoby w co ciągniemy relację, bo przy pierwszej opcji Yv dopuściłaby Peonkę choćby z tego względu, żeby jej nie wydała i mogły ten eliksir uwarzyć razem; z kolei przy drugiej byłby negatyw oczywiście, wtedy blondi wpadłaby pewnie w furię
Lorraine - możemy stwierdzić, że nie doszły ze sobą do etapu rozmów na tematy dotyczące poglądów i zestawić je na płaszczyźnie baletu - do tego, skoro Lorka zna się na prawie, Yv mogła po cichutku zasięgnąć u niej rady (po raz pierwszy, nie wiem tylko czy ostatni!), kiedy została uwikłana w swoją smutną kontuzję. Pewnie starała się wtedy dowiedzieć jak najwięcej o możliwych opcjach i ewentualnościach, wtedy też mogły odnaleźć wspólny język przez balet - może Lorka, widząc zupełnie szczery smutek, wręcz rozbicie, półwili, czuła empatię? Ostatecznie Yvette zdecydowała się na uciszenie sprawy i zostawiła ją dla siebie, ale lady Abbott (ech, dla Yv byłaby pewnie wciąż Abbott, nawet jeśli poznała ją już jako Prewett) byłaby jedną z nielicznych osób, które wiedziałyby, jak dokładnie wyglądała sprawa z kontuzją. I mogła pomóc przy załatwianiu odpowiedniej opieki w Mungu, bo ma tam męża
Wynonna - na początku z Dei miałam relacje niezbyt wylewne - nie lubiłyśmy się, ale też nie dokuczałyśmy sobie na każdym kroku, był to raczej cichy hejt, wyczuwalny w atmosferze, dlatego na pewno zauważałaś go, przebywając z nami w jednym pomieszczeniu - to, ugh, napięcie! Dopiero na trzecim roku coś powoli zaczęło się zmieniać, pod koniec szkoły owocując już szczerą przyjaźnią. Myślę, że największym przełomem mógł być czwarty rok, trzeci widzę dalej jako wielką ciszę, ale coś wtedy zaskoczyło - już nie było skrajnej nienawiści. Myślę, że śmiało mogłaś wtedy stać po stronie tego nie-konfliktu z Dei i pewnie na mnie syczałyście za moimi pleckami :malpka: może też kiedy nadszedł czas ocieplenia relacji tych dwóch, nie do końca wiedziałaś, co myśleć i właściwie czemu - nikt też nie potrafił ci powiedzieć, pewnie wtedy stawałaś się zazdrosna o Dei, bo choć nie pałałam do ciebie bezpośrednią nienawiścią, nasza rezerwa wobec siebie nie topniała, ale ostatecznie i my złapałyśmy wspólny język (ostatni rok?), a nasze początkowe rywalizowanie na eliksirach, zielarstwie i ONMS (bo zakładam, że było!) przeszło niejako we współpracę. Teraz jest w porządku, chociaż nie wiem, jaki masz stosunek do mojej bardzo bliskiej przyjaźni z Deirdre - ale na pewno ingrediencje załatwiasz mi cudne :moh:
Apollinare - z nim Yvette nie miała pewnie zbyt wiele bezpośredniego kontaktu, przynajmniej nie podczas epizodu z Dei - wiedziała o nich i chciała dla nich jak najlepiej, wiedziała dosyć sporo o życiu przyjaciółki, ale wciąż nie wszystko; sprzeciwiała się też pomysłowi zostawienia Apo, mówiąc Dei, że wcale nie wyjdzie na tym dobrze, i że powinna troszkę serca jednak posłuchać (i miała rację, Deirdre, widzisz to? ), ale nie ingerowała w ich życie i relacje, bo wiedziała, że Tsagairt ma swój rozum i Yv ponad wszystko nie powinna na niego wpływać pytanie tylko, jaki stosunek miał do Yvette Apo podczas tego wszystkiego, nawet jeśli trzymała się dosyć na uboczu, nie chcąc peszyć Dei (której powtarzała, że jest super i czym ona się w ogóle przejmuje, skoro taka partia ją kocha, ech), i po całym zamieszaniu :c
Victoria - Yvette interesuje się wytwórstwem perfum, magicznych i troszkę o tym czyta, ale nie jest to wiedza zaawansowana, raczej dodatek w wolnym czasie, hobby, a nie plany na przyszłość - ma jednak parę pomysłów i chciałabym to jakoś pociągnąć w większą sprawę, z tym z kolei mogłaby się udać do Vici, przedstawiając swoje zainteresowanie. Pewnie nie wnikałaby specjalnie w tajniki, choć ogół na pewno by ją ciekawił, nie widziałaby też siebie w roli konkurentki, ale własnych pomysłów nie oddałaby pod czyjeś nazwisko, dlatego przy ewentualnej współpracy musiałyby iść na kompromis, albo Yvette wyczułaby ducha walki i faktycznie spróbowałaby stać się konkurencją - to jednak dobrze byłoby wykminić z fabuły, póki co daj znać, co myślisz
Marianna - moja kreatywność się wyczerpuje i nie mam pomysłu na nic specjalnego poza znajomością ze szkoły :c Yv była dosyć porywcza we wczesnych latach, może Mari była jedną z osób, które jakoś wpłynęły na jej okiełznanie?
Ramsey - będę warzyć ci miksturki i trucizny, ale mimo sporej różnicy wieku możemy kojarzyć się z Hogwartu (przynajmniej ja pamiętam), kiedy to rozbiłam ci jedną ze swoich uwarzonych potajemnie miksturek pod stopami, zupełnie przypadkowo... a może nie, może tylko udawałam - jeden jedyny raz udawałam autentycznie i uwierzyłeś w ten przypadek mimo doskonałej obserwacji - zwyczajnie cię zaskoczyłam, ale zaciekawiła mnie twoja postać i dobrze widziałeś, że ci się przyglądam, szczególnie kiedy towarzyszyłeś Riddle'owi, nawet jeśli byłam głupiutkim małym podlotkiem. Generalnie raczej nie właziłam ci w paradę, ale słabo kryłam zainteresowanie - umiarkowane, ale obecne - chciałam wtedy zobaczyć, jak to jest skonfrontować się z tobą bezpośrednio i zgaduję, że nawet jeśli nie była to konfrontacja znacząca (a mogła być, mogłeś nieświadomie ulec mojemu urokowi lub cokolwiek innego ciekawego), zapamiętałam ją bardzo dobrze. Może byli skrajnie różni.
Alastair - my już właściwie wszystko wiemy więc zostaje tylko grać
Harriett - mnie też trochę przykro, że nie wywiało mnie do Bobatą, ale tatuśko jakiś zbyt rozsądny był finansowo i uznał, że nas nie stać na takie wyjazdy, dlatego zadowoliłam się Hogwartem W kursie na pewno będę cię wspierać i pomagać, służyć radą i swoim doświadczeniem :moh: Znać się możemy z jakiegoś wystawnego przyjęcia, na którym jedna z obecnych dam została przez nas paskudnie upodlona, jej mąż był niezbyt odporny na uroki wili i latał za nami na zmianę, ostatecznie doprowadzając do naszego spotkania i byłyśmy wtedy jak niezniszczalne duo :malpka: Biedaczynie, który już nie mógł, no po prostu nie mógł z tego uroku, poleciłyśmy jakieś zajmujące zadanie i na pewien czas miałyśmy go z głowy, ale jego szanowna małżonka ni myślała zostawić nas w spokoju, więc dobrze zapamiętałyśmy to przyjęcie, bawiąc się z nią w podchody Co nas oczywiście zbliżyło, było zabawnie, ale i na rozmowy półszeptem znalazł się czas - wszystko co napisałaś mogło być następstwem i pasuje mi całkowicie <3 Hejt nam niepotrzebny!
Perseus - zauroczyłam cię na pewno Trzymałeś się z Deirdre i Wynonną, te z kolei na początku mnie nie lubiły, a ja mogłam za punkt honoru obrać sobie dostanie się do ciebie, ale robiłam to subtelnie i polubiłam cię szczerze, choć mój urok był nieco niesforny i płatał mi figle, nie panowałam nad nim specjalnie - mogły z tego wyniknąć przeróżne sytuacje, tylko dolewające oliwy do ognia w relacjach ze Ślizgonkami. Pod koniec szkoły na pewno byliśmy już wszyscy dosyć zgrani i chętnie dołączę do waszej loży szyderców! Ale wracając do wcześniejszych czasów, jeszcze nie tak pod koniec szkoły, mogłeś być moją pierwszą poważną miłostką - która rozmyła się, ale mogliśmy być ze sobą tak ślicznie i niewinnie, troszkę potajemnie, bo ech no tak jest romantycznie z sentymentem na przyszłość, ale nieprzeszkadzającym w przyjaźni!
Daphne - nie wiem jak nam się zgrywa dokładnie wspólnie relacja z Dei czasowo - na przestrzeni trzeciego do piątego roku Deivette się dopiero ze sobą oswajały i niwelowały te ciche hejty, więc chyba takie wspólne pogawędki nam nie stykną zbytnio pod względem chronologii, ale - Daphne mogła być hogwarcką przewodniczką Yv, mogła ją wziąć pod swoje skrzydła, kiedy okazało się, że jest super w eliksirkach i w sumie to mogły się trzymać razem - Blythe na pewno sprzyjałoby to, że ma starszą koleżankę. Jestem ciekawa, jak Daphne reagowała na niemądre zrywy Yvette, kiedy atakowała mugolaków (raczej tylko na pierwszym roku, kolejne były już spokojniejsze, ale temperament stygł stopniowo i nigdy całkowicie!) i zarabiała szlabany :malpka: Po szkole za to mogły utrzymywać kontakt, ale nie wiem, jak zażyły, póki co odpowiedz, co o tym myślisz!
Moja Deirdre i mój Magnus, macie najwyższe miejsca w relkach i zrobię wam niedługo śliczne opiski
Rosalie - w związku z tym co pisałam wyżej, chyba miałybyśmy hejty Roska jest młodsza, więc zakładam, że Yvette traktowała ją nieco z góry i pewnie prychała na wzdychanie do Persa, bo sama go lubiła :v
Lucinda - ja bym nawet poszła w bardzo jawną niechęć po takim zwróceniu uwagi, które mogło mieć miejsce Yvette była początkowo troszkę nieokrzesana i wybuchowa, dopiero z upływem lat ucząc się kontroli nad swoimi burzliwymi emocjami! Z pewnością uciszyła rozsądek, kiedy wyzywała Lucindę na pojedynek, zapominając, ups, o tym, że przecież Selwyn jest starsza i z pewnością lepiej radzi sobie z zaklęciami - i o ile Blythe radziła sobie w owym pojedynku całkiem dobrze, przynajmniej lepiej niż mogłaby się spodziewać (adrenalino, zadziałałaś!!), poległa kompletnie w obronie i nikogo nie zdziwiło to, że Lucka wygrała chociaż pojedynek był bardzo potajemny i gapiów za bardzo nie miały W Yv na pewno pozostaje niechęć do dzisiaj, bo jakim prawem ktoś śmie krytykować jej poglądy, jedyne całkowicie słuszne - do tego Lynn jest szlachcianką, więc nasza mała porywcza istota na pewno snuła w wyobraźni historie, jak to zajmuje jej miejsce i naprowadza ród Selwynów na dobrą-złą drogę! Lynn mogła być pierwszym wrogiem-nie-mugolakiem, a takich nie sposób zapomnieć - niechęć do dziś zdecydowanie Tylko dodaj coś od siebie, bo nie chcę żeby to był tylko taki jawny hejt ze strony Yv. Może Lynka była kiedyś zazdrosna? Yv sprzątnęła jej kogoś sprzed nosa albo mamiła jej przyjaciół?
Peony - W Hogwarcie mamy trzy lata różnicy (Yv poszła do szkoły później, bo urodziła się we wrześniu), więc w ślimakach i tak byśmy się rozminęły :c jedyne, co przyszło mi do głowy, to że Blythe warzyła kiedyś eliksir w szkole, poza zajęciami, średnio legalnie, na czym przyłapała ją Peony - pytanie, jak by na to zareagowała - ciekawością, czy raczej "onie co ty najlepszego wyprawiasz EVANESCO" i po eliksirze od tego zależałoby w co ciągniemy relację, bo przy pierwszej opcji Yv dopuściłaby Peonkę choćby z tego względu, żeby jej nie wydała i mogły ten eliksir uwarzyć razem; z kolei przy drugiej byłby negatyw oczywiście, wtedy blondi wpadłaby pewnie w furię
Lorraine - możemy stwierdzić, że nie doszły ze sobą do etapu rozmów na tematy dotyczące poglądów i zestawić je na płaszczyźnie baletu - do tego, skoro Lorka zna się na prawie, Yv mogła po cichutku zasięgnąć u niej rady (po raz pierwszy, nie wiem tylko czy ostatni!), kiedy została uwikłana w swoją smutną kontuzję. Pewnie starała się wtedy dowiedzieć jak najwięcej o możliwych opcjach i ewentualnościach, wtedy też mogły odnaleźć wspólny język przez balet - może Lorka, widząc zupełnie szczery smutek, wręcz rozbicie, półwili, czuła empatię? Ostatecznie Yvette zdecydowała się na uciszenie sprawy i zostawiła ją dla siebie, ale lady Abbott (ech, dla Yv byłaby pewnie wciąż Abbott, nawet jeśli poznała ją już jako Prewett) byłaby jedną z nielicznych osób, które wiedziałyby, jak dokładnie wyglądała sprawa z kontuzją. I mogła pomóc przy załatwianiu odpowiedniej opieki w Mungu, bo ma tam męża
Wynonna - na początku z Dei miałam relacje niezbyt wylewne - nie lubiłyśmy się, ale też nie dokuczałyśmy sobie na każdym kroku, był to raczej cichy hejt, wyczuwalny w atmosferze, dlatego na pewno zauważałaś go, przebywając z nami w jednym pomieszczeniu - to, ugh, napięcie! Dopiero na trzecim roku coś powoli zaczęło się zmieniać, pod koniec szkoły owocując już szczerą przyjaźnią. Myślę, że największym przełomem mógł być czwarty rok, trzeci widzę dalej jako wielką ciszę, ale coś wtedy zaskoczyło - już nie było skrajnej nienawiści. Myślę, że śmiało mogłaś wtedy stać po stronie tego nie-konfliktu z Dei i pewnie na mnie syczałyście za moimi pleckami :malpka: może też kiedy nadszedł czas ocieplenia relacji tych dwóch, nie do końca wiedziałaś, co myśleć i właściwie czemu - nikt też nie potrafił ci powiedzieć, pewnie wtedy stawałaś się zazdrosna o Dei, bo choć nie pałałam do ciebie bezpośrednią nienawiścią, nasza rezerwa wobec siebie nie topniała, ale ostatecznie i my złapałyśmy wspólny język (ostatni rok?), a nasze początkowe rywalizowanie na eliksirach, zielarstwie i ONMS (bo zakładam, że było!) przeszło niejako we współpracę. Teraz jest w porządku, chociaż nie wiem, jaki masz stosunek do mojej bardzo bliskiej przyjaźni z Deirdre - ale na pewno ingrediencje załatwiasz mi cudne :moh:
Apollinare - z nim Yvette nie miała pewnie zbyt wiele bezpośredniego kontaktu, przynajmniej nie podczas epizodu z Dei - wiedziała o nich i chciała dla nich jak najlepiej, wiedziała dosyć sporo o życiu przyjaciółki, ale wciąż nie wszystko; sprzeciwiała się też pomysłowi zostawienia Apo, mówiąc Dei, że wcale nie wyjdzie na tym dobrze, i że powinna troszkę serca jednak posłuchać (i miała rację, Deirdre, widzisz to? ), ale nie ingerowała w ich życie i relacje, bo wiedziała, że Tsagairt ma swój rozum i Yv ponad wszystko nie powinna na niego wpływać pytanie tylko, jaki stosunek miał do Yvette Apo podczas tego wszystkiego, nawet jeśli trzymała się dosyć na uboczu, nie chcąc peszyć Dei (której powtarzała, że jest super i czym ona się w ogóle przejmuje, skoro taka partia ją kocha, ech), i po całym zamieszaniu :c
Victoria - Yvette interesuje się wytwórstwem perfum, magicznych i troszkę o tym czyta, ale nie jest to wiedza zaawansowana, raczej dodatek w wolnym czasie, hobby, a nie plany na przyszłość - ma jednak parę pomysłów i chciałabym to jakoś pociągnąć w większą sprawę, z tym z kolei mogłaby się udać do Vici, przedstawiając swoje zainteresowanie. Pewnie nie wnikałaby specjalnie w tajniki, choć ogół na pewno by ją ciekawił, nie widziałaby też siebie w roli konkurentki, ale własnych pomysłów nie oddałaby pod czyjeś nazwisko, dlatego przy ewentualnej współpracy musiałyby iść na kompromis, albo Yvette wyczułaby ducha walki i faktycznie spróbowałaby stać się konkurencją - to jednak dobrze byłoby wykminić z fabuły, póki co daj znać, co myślisz
Marianna - moja kreatywność się wyczerpuje i nie mam pomysłu na nic specjalnego poza znajomością ze szkoły :c Yv była dosyć porywcza we wczesnych latach, może Mari była jedną z osób, które jakoś wpłynęły na jej okiełznanie?
Ramsey - będę warzyć ci miksturki i trucizny, ale mimo sporej różnicy wieku możemy kojarzyć się z Hogwartu (przynajmniej ja pamiętam), kiedy to rozbiłam ci jedną ze swoich uwarzonych potajemnie miksturek pod stopami, zupełnie przypadkowo... a może nie, może tylko udawałam - jeden jedyny raz udawałam autentycznie i uwierzyłeś w ten przypadek mimo doskonałej obserwacji - zwyczajnie cię zaskoczyłam, ale zaciekawiła mnie twoja postać i dobrze widziałeś, że ci się przyglądam, szczególnie kiedy towarzyszyłeś Riddle'owi, nawet jeśli byłam głupiutkim małym podlotkiem. Generalnie raczej nie właziłam ci w paradę, ale słabo kryłam zainteresowanie - umiarkowane, ale obecne - chciałam wtedy zobaczyć, jak to jest skonfrontować się z tobą bezpośrednio i zgaduję, że nawet jeśli nie była to konfrontacja znacząca (a mogła być, mogłeś nieświadomie ulec mojemu urokowi lub cokolwiek innego ciekawego), zapamiętałam ją bardzo dobrze. Może byli skrajnie różni.
Alastair - my już właściwie wszystko wiemy więc zostaje tylko grać
Harriett - mnie też trochę przykro, że nie wywiało mnie do Bobatą, ale tatuśko jakiś zbyt rozsądny był finansowo i uznał, że nas nie stać na takie wyjazdy, dlatego zadowoliłam się Hogwartem W kursie na pewno będę cię wspierać i pomagać, służyć radą i swoim doświadczeniem :moh: Znać się możemy z jakiegoś wystawnego przyjęcia, na którym jedna z obecnych dam została przez nas paskudnie upodlona, jej mąż był niezbyt odporny na uroki wili i latał za nami na zmianę, ostatecznie doprowadzając do naszego spotkania i byłyśmy wtedy jak niezniszczalne duo :malpka: Biedaczynie, który już nie mógł, no po prostu nie mógł z tego uroku, poleciłyśmy jakieś zajmujące zadanie i na pewien czas miałyśmy go z głowy, ale jego szanowna małżonka ni myślała zostawić nas w spokoju, więc dobrze zapamiętałyśmy to przyjęcie, bawiąc się z nią w podchody Co nas oczywiście zbliżyło, było zabawnie, ale i na rozmowy półszeptem znalazł się czas - wszystko co napisałaś mogło być następstwem i pasuje mi całkowicie <3 Hejt nam niepotrzebny!
Perseus - zauroczyłam cię na pewno Trzymałeś się z Deirdre i Wynonną, te z kolei na początku mnie nie lubiły, a ja mogłam za punkt honoru obrać sobie dostanie się do ciebie, ale robiłam to subtelnie i polubiłam cię szczerze, choć mój urok był nieco niesforny i płatał mi figle, nie panowałam nad nim specjalnie - mogły z tego wyniknąć przeróżne sytuacje, tylko dolewające oliwy do ognia w relacjach ze Ślizgonkami. Pod koniec szkoły na pewno byliśmy już wszyscy dosyć zgrani i chętnie dołączę do waszej loży szyderców! Ale wracając do wcześniejszych czasów, jeszcze nie tak pod koniec szkoły, mogłeś być moją pierwszą poważną miłostką - która rozmyła się, ale mogliśmy być ze sobą tak ślicznie i niewinnie, troszkę potajemnie, bo ech no tak jest romantycznie z sentymentem na przyszłość, ale nieprzeszkadzającym w przyjaźni!
Daphne - nie wiem jak nam się zgrywa dokładnie wspólnie relacja z Dei czasowo - na przestrzeni trzeciego do piątego roku Deivette się dopiero ze sobą oswajały i niwelowały te ciche hejty, więc chyba takie wspólne pogawędki nam nie stykną zbytnio pod względem chronologii, ale - Daphne mogła być hogwarcką przewodniczką Yv, mogła ją wziąć pod swoje skrzydła, kiedy okazało się, że jest super w eliksirkach i w sumie to mogły się trzymać razem - Blythe na pewno sprzyjałoby to, że ma starszą koleżankę. Jestem ciekawa, jak Daphne reagowała na niemądre zrywy Yvette, kiedy atakowała mugolaków (raczej tylko na pierwszym roku, kolejne były już spokojniejsze, ale temperament stygł stopniowo i nigdy całkowicie!) i zarabiała szlabany :malpka: Po szkole za to mogły utrzymywać kontakt, ale nie wiem, jak zażyły, póki co odpowiedz, co o tym myślisz!
Moja Deirdre i mój Magnus, macie najwyższe miejsca w relkach i zrobię wam niedługo śliczne opiski
Rosalie - w związku z tym co pisałam wyżej, chyba miałybyśmy hejty Roska jest młodsza, więc zakładam, że Yvette traktowała ją nieco z góry i pewnie prychała na wzdychanie do Persa, bo sama go lubiła :v
you're a chemical that burns, there's nothing but this
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love
strangeness and charm
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love
strangeness and charm
Victoria - Yvette interesuje się wytwórstwem perfum, magicznych i troszkę o tym czyta, ale nie jest to wiedza zaawansowana, raczej dodatek w wolnym czasie, hobby, a nie plany na przyszłość - ma jednak parę pomysłów i chciałabym to jakoś pociągnąć w większą sprawę, z tym z kolei mogłaby się udać do Vici, przedstawiając swoje zainteresowanie. Pewnie nie wnikałaby specjalnie w tajniki, choć ogół na pewno by ją ciekawił, nie widziałaby też siebie w roli konkurentki, ale własnych pomysłów nie oddałaby pod czyjeś nazwisko, dlatego przy ewentualnej współpracy musiałyby iść na kompromis, albo Yvette wyczułaby ducha walki i faktycznie spróbowałaby stać się konkurencją - to jednak dobrze byłoby wykminić z fabuły, póki co daj znać, co myślisz cwaniak
Jeśli chodzi o Victorię, to zapewne nie chciałaby zdradzać swoich tajników. Jest młoda i do tego co potrafi doszła sama ciężką pracą, na którą poświęciła większą część swojego życia. Jeśli wyczułaby, że Yve próbuje zrobić jej konkurencje, na pewno ze względu na swoją pozycję (jako, że jest szlachcianką i pracuje w Domu Mody, więc posiada znajomości) mogłaby (oczywiście nieoficjalnie) robić jej pod górkę. Mogłaby oczywiście uwarzyć coś Yve na zamówienie, a jeśli coś jej się spodoba, to wykupić do tego prawa. Pieniądze nie stanowią dla niej żadnego problemu. Pragnie zachować monopol w tej części mody, a konkurencje zniszczy w zarodku
Marianna - moja kreatywność się wyczerpuje i nie mam pomysłu na nic specjalnego poza znajomością ze szkoły :c Yv była dosyć porywcza we wczesnych latach, może Mari była jedną z osób, które jakoś wpłynęły na jej okiełznanie?
W takim razie pozostawmy na neutral, a naszą znajomość rozwiniemy na fabule. Myślałam o tym, aby (jeśli Marianka przeżyje) Yve dostarczała jej eliksiry, które mogą być potrzebne podczas leczenia (więc byłyby to stricte eliksiry lecznicze). Czasami może zdarzyć się tak, że podczas jakiejś misji będzie musiała coś komuś zaaplikować, warto by więc było, aby utrzymywały współpracę, dzięki czemu będzie mogła posiadać te specyfiki.
Rosalie - w związku z tym co pisałam wyżej, chyba miałybyśmy hejty Sad Roska jest młodsza, więc zakładam, że Yvette traktowała ją nieco z góry i pewnie prychała na wzdychanie do Persa, bo sama go lubiła :v
Rosalie i Perseus planowali ze sobą wspólną przyszłość, mieli się zaręczyć (czy też przekonywać swoje rody do tego, że ten związek jest czymś dobrym, ale jak się okazało, nie wyszło), Rosalie więc, póki Perseus był jeszcze w Hogwarcie, na jego ostatnim roku spędzała z nim dużo czasu. Na pewno nie chętnie patrzyła na Yve i sama na nią prychała, ze względu na jej zachowanie w stosunku do panny o wyższym statusie, a za taką się uważała i miała prawo uważać. Dlatego na pewno się nie lubią i sądzę, że nadal czują do siebie niechęć.
Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamieńRozpalę usta smagane wiatrem
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamieńRozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Daphne z Dei zaczęły dogadywać się na siódmym roku Daphne dopiero, kiedy ta jej pomagała w eliksirach, więc może coś mi się pomyliło, jednakże pewnie ona pozostałaby Szwajcarią neutralną, bo co ma się wtrącać w konflikty młodszych panienek. :malpka:
Rowle mogła być dla Yv taką starszą koleżanką jak dostrzegła, że ta również ma alchemiczny talent i mogła służyć jej radą, albo pomocą przy wypracowaniu. Na pewno nie potępiałaby ataków na mugolaków, bo ich nienawidzi, jednakże sama wówczas była zbyt zdystansowana i obojętna, by się posuwać do takich działań, kończyła więc na chłodnych, szyderczych uwagach.
Po szkole mogły ze sobą korespondować, Yvette mogła jej wysłać gratulacje jak Daphne opublikowała swoją pracę naukową, a ona często chodziła na jej występy, może nawet po nich wysyłała jej kwiaty, niech już taka będzie miła!!
Daphne z Dei spotkały się ponownie na spotkaniach Rycerzy i darzą się szacunkiem i sympatią, ze względu na wysoką pozycję w hierarchii i talent do czarnej magii Dei oraz funkcję niewymownej Daphne, więc myślę że na pewno i z Yvette panna Rowle żyłaby w dobrej komitywie, w końcu razem muszą służyć alchemiczną wiedzą ku chwale Czarnego Pana. :malpka:
Rowle mogła być dla Yv taką starszą koleżanką jak dostrzegła, że ta również ma alchemiczny talent i mogła służyć jej radą, albo pomocą przy wypracowaniu. Na pewno nie potępiałaby ataków na mugolaków, bo ich nienawidzi, jednakże sama wówczas była zbyt zdystansowana i obojętna, by się posuwać do takich działań, kończyła więc na chłodnych, szyderczych uwagach.
Po szkole mogły ze sobą korespondować, Yvette mogła jej wysłać gratulacje jak Daphne opublikowała swoją pracę naukową, a ona często chodziła na jej występy, może nawet po nich wysyłała jej kwiaty, niech już taka będzie miła!!
Daphne z Dei spotkały się ponownie na spotkaniach Rycerzy i darzą się szacunkiem i sympatią, ze względu na wysoką pozycję w hierarchii i talent do czarnej magii Dei oraz funkcję niewymownej Daphne, więc myślę że na pewno i z Yvette panna Rowle żyłaby w dobrej komitywie, w końcu razem muszą służyć alchemiczną wiedzą ku chwale Czarnego Pana. :malpka:
here in the forest, dark and deep,
I offer you eternal sleep
I offer you eternal sleep
Daphne Rowle
Zawód : Niewymowna, alchemiczka i trucicielka
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
jeśli przeżyje choć jeden wilk,
owce nigdy nie będą bezpieczne
owce nigdy nie będą bezpieczne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Ok, to z Victorią kombinujmy na fabule i zobaczymy, jak to się potoczy i w jakiej sytuacji postawi obydwie! Nie jestem pewna kiedy, ale na pewno Yvette się odezwie, czy to listownie, czy pojawi się w domu mody żeby porozmawiać z Vici <3
Z Marianną możemy zostawić w takim stanie również, z biegiem fabuły wszystko wyjdzie - mam nadzieję, że w stronę pozytywu; miksturki będę pewnie warzyć rycerzom ogólnie, dlatego te lecznicze pod rozporządzanie panny Goshawk również!
Rosalie, więc myślę, że tu się zgadzamy, może prowadziły też rywalizację w jakichś niezbyt ważnych kwestiach - jakby wszystko było małym wyścigiem, nawet jeśli nikt poza nimi tego nie widzi i nikt tego właściwie nie nazwał. Jeżeli Perseus zgodzi się na zaproponowane przeze mnie relki, to Yvette na ich ostatnim roku zapewne także starała się spędzać z nim dużo czasu ze zwykłej przekory i ochoty podrażnienia Rosie; na ogół szanuje szlachtę, ale tak jak pisałaś - dwie półwile w jednym pokoju wspólnym to o jedną za dużo, dlatego pewnie nie przebierała w środkach, kiedy na jej terytorium (bo przecież przyszła do Hogwartu pierwsza!) pojawiła się konkurentka.
Daphne - myślę, że nawet mimo młodszego wieku Yvette mogła imponować Daph swoim zapałem i, bądź co bądź, talentem - miała to w wilowych genach po mamusi nie wiem, czy potrzebowała pomocy w wypracowaniach z eliksirów - pewnie nie, bo była nimi rzeczywiście podekscytowana i sama szperała w książkach, starając się wybiegać ponad program, szybciej widzę, jak sięga wiedzy Daphne, bo była starsza - czy to się upewnić, czy czegoś dowiedzieć. I cała reszta poszkolna i rycerzowa mi leży, ustalone!
Z Marianną możemy zostawić w takim stanie również, z biegiem fabuły wszystko wyjdzie - mam nadzieję, że w stronę pozytywu; miksturki będę pewnie warzyć rycerzom ogólnie, dlatego te lecznicze pod rozporządzanie panny Goshawk również!
Rosalie, więc myślę, że tu się zgadzamy, może prowadziły też rywalizację w jakichś niezbyt ważnych kwestiach - jakby wszystko było małym wyścigiem, nawet jeśli nikt poza nimi tego nie widzi i nikt tego właściwie nie nazwał. Jeżeli Perseus zgodzi się na zaproponowane przeze mnie relki, to Yvette na ich ostatnim roku zapewne także starała się spędzać z nim dużo czasu ze zwykłej przekory i ochoty podrażnienia Rosie; na ogół szanuje szlachtę, ale tak jak pisałaś - dwie półwile w jednym pokoju wspólnym to o jedną za dużo, dlatego pewnie nie przebierała w środkach, kiedy na jej terytorium (bo przecież przyszła do Hogwartu pierwsza!) pojawiła się konkurentka.
Daphne - myślę, że nawet mimo młodszego wieku Yvette mogła imponować Daph swoim zapałem i, bądź co bądź, talentem - miała to w wilowych genach po mamusi nie wiem, czy potrzebowała pomocy w wypracowaniach z eliksirów - pewnie nie, bo była nimi rzeczywiście podekscytowana i sama szperała w książkach, starając się wybiegać ponad program, szybciej widzę, jak sięga wiedzy Daphne, bo była starsza - czy to się upewnić, czy czegoś dowiedzieć. I cała reszta poszkolna i rycerzowa mi leży, ustalone!
you're a chemical that burns, there's nothing but this
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love
strangeness and charm
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love
strangeness and charm
Strona 1 z 2 • 1, 2
Panna Blythe
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania